FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Wampiry nie płaczą 31.07 roz. VII + Epilog [Z] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Cocolatte.
Wilkołak



Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 42 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 21:15, 16 Lip 2009 Powrót do góry

Cytat:
- O wilku mowa – zaśmiał się z własnego żartu Emmett, a do pokoju wskoczył mokry od deszczu Jacob Black.

I właśnie dlatego uwielbiam Emmetta :)

Ahh.. Powiedz Ty mi, czemu ja tu wcześniej nie komentowałam?
Może to mój leń. Nieważne. Przejdźmy już może do ochów i achów.

Nareszcie się spotkała z Cullenami! No bo ileż można czekać. Wink
Ciekawy ma ten dar. Hmm... Musi być to jednak trochę uciążliwe, tak umieć i czytać w myślach, i je przekazywać przez dotyk, i kontrolować emocje, i jeszcze milion innych rzeczy. Ciekawe, kiedy Cullenowie się zorientują, na czym polega dar Charlotte (o ile się zorientują..).
Podoba mi się.
Mówię teraz o opowiadaniu, jakbyś nie zrozumiała. :)
I czekam na kolejne części.
Pozdrawiam,
Latte.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
MonsterCookie
Gość






PostWysłany: Pią 20:44, 17 Lip 2009 Powrót do góry

Na początku dziekuję za te nieliczne komantarze.

Seanice - cieszę sie, że jesteś dumna, ale tak by nie było, gdyby nie moja beta, która sobie ze wszystkim poradziła. :)
ajaczek - chciałam zmienić trochę kanon i zrobić z Cullenów taką rodzinę, która przyjmie każdego pod swój dach, dlatego brakuje zasad ostrożności, a jeśli chodzi o dar i o to, że Aro chciałby ją zniszczyć to nie mógł zrobić tego, bo się jej po proatu bał. A poza tym ona była bardzo pomocna w Volterze.
Cocolatte. - nie wiem czemu Ty tu wcześniej nie komentowałaś :D Jeśli chodzi o dar, to Culleni się zorientują, ale to dopiero w dalszym rozdziale.

A teraz przedstawiam wam rozdział 6, przedostatni chyba.

Beta: Kochana Shira ;*

Rozdział 6

W Forks byłam od dwóch tygodni, a już zdążyłam się zadomowić. Dni mijały spokojnie, bez żadnych komplikacji. Zwykle codziennie odbywały się godzinne rozmowy, wygłupy, polowania i wylegiwanie w słońcu, gdy tylko zaświeciło. Lubiłam, gdy moją lodowatą skórę grzały ciepłe promienie słoneczne. Z reguły obok mnie leżeli Edward z Bellą albo Alice, która opowiadała nam o swoich przygodach z Jasperem, zanim jeszcze dołączyli do Cullenów. Nic nie mogło popsuć tych beztroskich chwil.
Teraz siedziałam z książką, oparta o plecy Rosalie, która oglądała telewizję. Wychudzone top modelki chodziły po wybiegu, kołysząc się na obcasach.
- Niezbyt ciekawe – powiedziałam sarkastycznie.
- Nie znasz się. – Trzepnęła mnie żartobliwie wierzchem dłoni.
Nawiedziła mnie wizja: cała rodzina grająca na polanie.
- Dziś będzie burza! – krzyknęła Alice z garderoby.
- Mecz – rzucił hasło Emmett, który lubił konkurencję i rozrywkę równie jak ja, bo baseball, to coś ekscytującego.
- Ja gram – oznajmił Jasper.
- Carlisle? – zapytałam, chociaż w jego głowie już zobaczyłam odpowiedź.
- Tak, pójdziemy wszyscy, a Jacob zaopiekuje się Nessie – zapowiedział. ‘‘Znowu on’’ – pomyślałam. Bardzo mnie irytował swoim zachowaniem w stosunku do małej Renesmee. Mimo to jednak, gdy się pojawiał, nie zwracałam na niego uwagi, najczęściej po prostu schodziłam mu z drogi.
- Ja będę dziś sędziować – stwierdziła Esme. – Zawsze oszukujecie, a ktoś musi stać na straży prawa gry w baseball. – roześmiała się, a my jej zawtórowaliśmy. Uznaliśmy, że najlepiej będzie, jeśli wyruszymy za godzinę. Alice zadzwoniła do Edwarda, a ja tymczasem poszłam na górę. Skierowałam się do swojego pokoju, który od mojego przyjazdu zmienił się diametralnie. Ściany zostały pomalowane na kolor kremowy, wszędzie stały czarne meble i pasujące do nich dodatki. Półki zastawione były moimi drobiazgami, garderoba zapełniona po brzegi przez Alice wyglądała trochę mrocznie, a granatowo-biała łazienka nie zmieniła się.
Wybrałam typowy strój na mecz: ciemne spodnie, bluzkę Boston Red Sox i czapkę, pod którą włożyłam swoje falujące włosy. Byłam gotowa, chociaż do wyjścia zostało mi jeszcze pół godziny. Spojrzałam krytycznym wzrokiem na swój pokój. „Przydałoby się posprzątać” – pomyślałam i błyskawicznie wszystko uporządkowałam.
Zeszłam na dół, gdzie już czekali Emmett i Jasper. Stali na całej długości salonu i podawali sobie piłkę. Oni lubili sport tak samo jak Alan... Samo myślenie o nim sprawiało mi ból, jednak nie był już tak samo odczuwany, jak wcześniej. Mimo to, moje spragnione jego dotyku ciało rozsadzało się na tysiąc kawałeczków. „Chyba muszę się z nim zobaczyć, bo dłużej tego nie wytrzymam.’’ – uznałam - „Pomyślę o tym po meczu.” Jacob z Nessie już bawili się w salonie, tymczasem my wybiegliśmy. Przez las mknęliśmy szybko, jak zawsze urządziliśmy mały wyścig, który wygrała oczywiście Bella.
Na polanie podzieliliśmy drużyny. Naszymi przeciwnikami byli: Edward z żoną, Jasper i Rose, ja za to byłam z Emmettem, Alice i Jasperem, a Carlisle przechodził z jednej do drugiej drużyny. Nasze podkręcone piłki były nie do odbicia, już widziałam wizję, że wygramy.
Gdy biegłam do bazy zderzyłam się z Bellą. Rozległ się głuchy huk. Nie potrafiłam sobie jej wyobrazić jako kruchego człowieka, pewnie dlatego, że teraz jest silnym wampirem.
Po skończonym meczu triumfowaliśmy oczywiście my, tak jak przewidziałam. Biegnąc do domu miałam dość złe przeczucia, jednak je zignorowałam. Przywitałam się z Nessie i zapytałam, jak się bawiła, podczas gdy ona jadła przyrządzoną kolację przez Jacoba, który wrócił już do siebie. Zaczęłam opracowywać mój plan odwiedzenia Alana, jednak nie mogłam się skupić, ponieważ Emmett się wydzierał:
- Biegnij! Biegnij! Tam, do tej bazy!
- Co za przegrane ofiary losu – dorzucił Jasper.
Znów oglądali mecz w telewizji, mimo, że przed chwilą wrócili z własnego. W tej chwili jednak poczułam się nieswojo. Wszyscy zmarkotnieli, siedzieli ze szklistym spojrzeniem wbitym w ścianę.
- Esme? – zapytałam. – Carlisle? Rose? Co się z wami dzieje?
- Bello! – krzyknęłam zdesperowana. Jeszcze przed chwilą była na górze, lecz w tej chwili biegła po schodach z Nessie na rękach. Najpierw oddała mi małą, a później podeszła do Edwarda chcąc zobaczyć, co się stało. Usadziłam Renesmee w fotelu.
- Ciociu, co się dzieje? - zapytała.
- Nie wiem kochanie, ale zaraz się dowiem. A ty siedź tu cichutko i nigdzie się nie ruszaj. – Dotknęła mojego policzka i pokazała, jak bardzo się boi.
- I nic się nie bój – dodałam, podchodząc do Belli, której spojrzenie wyrażało bezradność.
- Nie reagują na dźwięk ani na dotyk, są zupełnie pozbawieni zmysłów. – powiedziała, a ja poczułam rodzącą się we mnie grozę.
Na zewnątrz były inne wampiry. Wyjrzałam przez okno i sprawdziłam pojedyncze myśli. Przede mną stali Aro, Kajusz, Marek oraz Renata, która chroniła Ara. Czułam gdzieś także obecność Jane i Aleca. To niemożliwe...
- Nie! – zdusiłam w sobie krzyk. Bella podążyła za moim spojrzeniem i otworzyła usta ze zdziwienia. Po raz kolejny spotykała Volturich, z tym, że teraz się ich zupełnie nie spodziewała.
- Charlotte, jesteś w stanie mi to wyjaśnić? – zapytała.
- Nie teraz – myślałam gorączkowo i nagle mnie oświeciło. – To dar Aleca tak na nich działa. - Bello, tarcza. Obejmij wszystkich tarczą. Zrobię to samo, może coś pomoże. – powiedziałam zdenerwowana. Otumanieni, powoli zaczynali odzyskiwać swoje zmysły. Pierwszy wybudził się Carlisle, zauważając Volturich, którzy stali swobodnie przed domem.
- Co tu się dzieje? - zapytał.
- Obawiam się, że ma to związek ze mną – szepnęłam.
Spojrzeli na mnie zdezorientowani.
- Po co by mieli tu przyjeżdżać? – spytał Edward.
- Zaraz się tego dowiem – powiedziałam i wybiegłam na dwór.
Stanęłam dokładnie naprzeciw Aro, byłam pewna, że moje oczy zrobiły się czarne z gniewu.
- Czego tu szukacie? – starałam się, aby w moim głosie było możliwie jak najwięcej jadu.
- Charlotte, jak miło cię widzieć! – wykrzyknął z udawanym entuzjazmem. – Przyjechaliśmy cię zabrać do domu, bo chyba nie chcesz mieszkać w tym obskurnym Forks. – Skrzywił się, mówiąc to.
- Chcę – oznajmiłam sucho i zerknęłam do tyłu, badając sytuację. Cullenowie stali w oknie, ochronieni tarczą, na razie bezpieczni. Ja byłam chroniona przez samą siebie. Gdyby coś się stało, Bella nie była w stanie mi pomóc.
- Przecież my cię nie prosimy, żebyś wróciła. To jest rozkaz – orzekł władczo Kajusz.
- Marku, co czujesz? – spytał Aro.
- Silnie się z nimi związała.
- Oj, to niedobrze – zacmokał. – Na pewno jednak opuści z nami to miasteczko dla kogoś innego. – Spojrzał w stronę lasu. - Wprowadźcie go!
Z cienia wyłonili się Jane z Alekiem, podtrzymujący Alana, który ujrzawszy mnie uśmiechnął się słabo. Najpierw poczułam ulgę, że go zobaczyłam, lecz szybko pojawił się gniew. Niewyobrażalny gniew, złość na Volturich i na siebie. „Dlaczego wcześniej nie wyczułam jego obecności? Czemu tego nie przewidziałam? Co było nie tak?” – wypytywałam się w duchu, a moja nienawiść wzrosła. „Jane i Alec więzili Alana, te potworne bliźniaki z morderczym spojrzeniem, mogły mu coś zrobić!” – Przemknęło mi przez myśl. Bez namysłu, nie wątpiąc w to ani jedną chwilę, rzuciłam się na nich.
- Nie! – zdążyłam dosłyszeć krzyk Alice, podczas gdy poczułam oszałamiający ból. W moje ciało wbijało się tysiące małych sztyletów, a największy wbijał się w martwe serce. Łamałam się na kilka części, przez ułamek sekundy sądziłam, że umieram.
- Kocham cię, Alan. – wyszeptałam ostatnie słowa w swoim istnieniu i osunęłam się na ziemię. Nie czułam już nic, a potem zapanowała ciemność.

Chciałam jeszcze wspomnieć, że ten dar, który ona ma jest może zbyt wielki, ale o taki mi właśnie chodziło.

Czekam na negatywne jak i pozytywne komantarze. Wink
Cocolatte.
Wilkołak



Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 42 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 20:53, 17 Lip 2009 Powrót do góry

Ode mnie dostaniesz pozytywny :)
Ooh, jak ja nie lubię Volturi. Zawsze wszystko zniszczą.
Nic nie czuła? Czyli co, umarła? I co się stanie z Alanem?
Nie masz wyjścia- musisz dodać nowy rozdział.
A ten jest przedostatni? Co tak mało?
No nic, szkoda. Ale mam nadzieję, że jak zakończysz ten, to zaczniesz pisać coś nowego:)
Pozdrawiam,
Latte.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ajaczek
Zły wampir



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Wto 15:12, 21 Lip 2009 Powrót do góry

Hm, przeczytałam ten rozdzialik i już myślałam że nastała totalna sielanka, przedstawiłaś ich życie takie "różwe" - telewizja, sport, rodzinne rozmowy :) Ale żeby nie było za dobrze pojawili się Volturi... Zaciekawiłaś mnie swoją końcówką, mam nadzieję że stworzysz z tego jakąś fajną akcję. Zastanawia mnie dlaczego Charlotte tak łątwo poległa, przecież posiadała takie duże dary... Czekam na kolejny rozdział, dłuższy, wprowadzający akcję! Życzę weny!
p/s
Czy rzeczywiście byłby to przedostatni odcinek? Czy może coś się wydłuży trochę w twoim ff?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aryaa
Wilkołak



Dołączył: 27 Sie 2008
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Wto 16:11, 21 Lip 2009 Powrót do góry

Wypowiem się na temat tego ff, bo jeszcze będziesz skora pomyśleć, że bardzo mało osób go czyta. Ogólnie to nie lubię komentować, więc wybacz mi formę, w jakiej wszystko przedstawię.

Tęsknię i śnie po nocach o dobrych ff'ach, gdzie Cullenowie są wampirami. No i w Twoim opowiadaniu to znalazłam. Nie wiem dlaczego, ale Charlotte bardzo przypomina mi Bellę (może dlatego, że już tyle ff'ów się z nią naczytałam, że trudno mi teraz powiedzieć jaki był pierwowzór!). Bardzo dobrze ukazałaś zżycie między członkami rodziny Cullenów i Charlotte. Ja też się zastanawiam, dlaczego Ch. kompletnie nie dała sobie rady z Volturi... Może spanikowała?

No i Alan...

Styl masz bardzo... ładny (wiem, brakuje mi coś dzisiaj odpowiednich epitetów :(). Czyta się bardzo lekko, szybko i przyjemnie.
Ok, to ma być przedostatni rozdział? Powiedź, że to jakaś bezsensowna plotka... Wink Życzę weny i czasu Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Seanice
Człowiek



Dołączył: 29 Cze 2009
Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 22:09, 21 Lip 2009 Powrót do góry

Nie dostrzegłam błędów. Ale ten rozdział kompletnie zbił mnie z partykułu. Jak narazie to w moim mniemaniu jest on najgorszy.

Po pierwsze : jak to możliwe, że ani Charlotte, ani Cullenowie bądź wilkołaki nie wyczuły obcych wampirów. Rozumiem mogliby w ostateczności nie zauważyć jednego ale na litość boską Volturi nie przybyli tam w pojedynkę.

Po drugie: Alice ma wizję, ze specyficznego daru Charlotte wynika, iż ona też to potrafi, no więc jakim cudem nie miały wizji dotyczącej przybycia Ara, Marka i Kajusza wraz ze swą świtą?

Po trzecie : napisałaś, że Charlotte posiada tarczę Belli, więc z logicznego punku widzenia jest odporna na dar Jane i Aleca, a z tego co widzę ostatnie odczucia głównej postaci odnosiły się do ogromnego bólu, którego źródłem jest Jane. Rozumiem była sparaliżowana strachem o Alana, ale tarcza Belli, której zastosowanie opisała nam S. M w swojej książce wyraźnie zaznacza, że tarcza samoistnie "siedzi" w umyśle istoty, która nią włada i trudno jest ją wyłączyć, a żeby to zrobić potrzeba dużej dawki koncentracji, której Ch. nie miała bo była zbyt zaabsorbowana złóścią na Volturich.

Mam nadzieję, że jakoś logicznie to wyjaśnisz, bo naprawdę nie rozumiem.

Co do fabyłu, to podoba mi się. Oczywiście historia ma jakieś powiązanie z zakazaną miłością Edwarda i Belli. Ale rozdziały są lekki i przyjemnie ise je czyta.

To tyle ode mnie.
Pozdrawiam Seanice.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Seanice dnia Wto 22:11, 21 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
MonsterCookie
Gość






PostWysłany: Pią 10:41, 31 Lip 2009 Powrót do góry

Cocolatte. - na te wszystkie pytania co zadłaś w poprzednim poście odpowiedzi są w tym rozdziale, więc nie będę pisać, wystarczy, że przeczytasz zaspokoisz swoją ciekawość Wink
ajaczek - to rzeczywiscie był przedostatni odcinek.
Aryaa - tak jak napisałam wyżej, to był przedostatni rozdział, zastanawiałaś się dlaczego Ch. nie dała rady z Volturi, wyjaśnienie znajdziesz raczej w tym rozdziale.
Seanice - mam nadzieję, że logicznie udało mi się wyjaśnić wszystko i rozwiałam twoje wątpliwości dotyczące Volturi i Charlotte.

Moi drodzy przed wami ostatni rozdział i epilog mojego ff. Mam nadzieję, że się spodoba i, że jest spójny logicznie.

Beta: Shira, której starsznie dziękuję, za to, że poświeciła czas dla mojego ff ;*

Rozdział 7

Zamrugałam kilkakrotnie. Leżałam na kanapie w salonie otulona ściśle ciepłym objęciem Alana, naprzeciwko mnie usiadła Alice, a reszta usadowiła się po bokach. Wciąż byłam lekko otumaniona i nie do końca wiedziałam, co się stało. Mój chłopak spojrzał na mnie niepewnie.
- Nareszcie się obudziłaś. – W jego głosie słychać było ulgę.
- Tak – odpowiedziałam przeciągle. – Co się stało? Pamiętam tylko moment, gdy zobaczyłam Ciebie. – Spojrzałam z wyrzutem na Alana. – Później chyba spanikowałam i nie pamiętam, co dalej...
- Osunęłaś się na ziemię. Nie wiedziałem co ci się stało, pragnąłem jak najszybciej znaleźć się przy tobie, jednak nagle znikąd pojawiła się sfora, a na jej czele Jacob wraz z Samem. Wyczuli obecność innych wampirów, dlatego szybko przybiegli. Dołączyłem do nich i Volturi nie mieli z nami szans. Szybko uciekli, zapominając o misji, z jaką tu przybyli, czyli o sprowadzeniu ciebie z powrotem do Volttery. Przeniosłem cię do domu i leżałaś kilka chwil bezwładnie, aż do teraz, gdy się obudziłaś. – zakończył opowiadać Alan, a ja przytuliłam swój zimny policzek do jego ciepłej twarzy.
- Jak to dołączyłeś do sfory? – zapytałam zdezorientowana.
Najpierw zaśmiał się cichutko, a później odpowiedział:
- To ty jeszcze nie skojarzyłaś…? Przecież jestem wilkołakiem, członkiem sfory w Volterze, która stara się ograniczyć morderstwa Volturi do minimum. Już przy naszym pierwszym spotkaniu wiedziałem, że jesteś wampirem i starałem się mieć na baczności. – Jeszcze raz zachichotał.
- Acha. – Dopiero teraz zrozumiałam, dlaczego miał taki lekko odpychający zapach i był wiecznie zmęczony, to wszystko przez uganianie się za nami.
- Kochanie, wiesz, nie zakochałem się w tobie dobrowolnie. To wszystko przez wpojenie, moi koledzy-wilkołaki cały czas mi radzili, żebym sobie odpuścił, no bo jak to wygląda, gdy swoi śmiertelni wrogowie są zakochani na zabój, jednak ja nie potrafiłem. Po tym, jak wyjechałaś byłem strasznie zrozpaczony i nie mogłem normalnie żyć. Przez chwilę nieuwagi zostałem porwany. Volturi trzymali mnie w swoim domu, aż w końcu doszło do konfrontacji tutaj. Teraz mam nadzieję, że nigdy mnie już nie opuścisz, bo ja ciebie na pewno nie zostawię. – Alan pocałował mnie w policzek. Czułam wstyd i zażenowanie, ponieważ cała ta rozmowa odbywała się przy Cullenach, jednak nie powinnam mieć przed nimi tajemnic.
- Charlotte, jak to się stało, że osunęłaś się na ziemię? Przecież powinna zadziałać tarcza. – Edward był zaciekawiony brakiem mojego talentu w tak ważnej i kryzysowej chwili.
- Nie wiem jak to się stało – przyznałam. – Pamiętam tylko oszałamiający ból, a później już tylko pustka, ale to może przez mój dar... – zastanawiałam się głośno.
- Jaki twój dar? Przecież ty masz tylko tarczę, która wtedy nie zadziałała – powiedziała Bella.
- Jeszcze się nie domyśliliście? –zapytałam zdziwiona. Cullenowie spojrzeli po sobie zdezorientowani. Zaskoczyła mnie ich niewiedza, przecież to wydawało się tak oczywiste.
- Moim talentem jest możliwość posiadania mocy innych wampirów, jedynym warunkiem jest to, że muszę znać daną osobę, zanim wezmę od niej dar. A uzyskałam już niewidzialność Luciusa - mojego przyjaciela, czytanie w myślach przez dotyk Ara, wyczucie charakteru i natężenia związków międzyludzkich Marka, obezwładnienie przez psychiczne tortury Jane, brak czucia, który wywoływał Alec, zmysł Demetriego do tropienia, sposobność wpływania na więzi pomiędzy ludźmi, co potrafiła zrobić Chelsea, dar Renaty – tarcza oraz talent Belli, Jaspera, Alice, Nessie i Edwarda. Jednak używam tylko tarczy, ponieważ nie przepadam za wykorzystywaniem innych talentów. Ale wtedy, gdy w szale rzuciłam się na Jane i Aleca, albo podświadomie wyłączyłam wszystko, albo po prostu doszło do konfrontacji dwóch takich samych darów, które w danej chwili chciały na siebie zadziałać, jednak tylko się osłabiły. Podsumowując, rada na przyszłość: Nigdy nie mieszać dwóch takich samych darów. – Roześmiałam się.
- To jest coś niesamowitego, mimo to dziwne, że opadłaś na ziemię bez sił. – ujął Carlisle.
- Zgadzam się z Carlislem, to dość osobliwe. Czy możesz swobodnie używać kilku darów w jednej chwili? – zapytał Emmet.
- Owszem. – Uśmiechnęłam się, a tymczasem Bella wstała, kończąc wyczerpujące według mnie przesłuchanie. Czekałam na chwilę, aż będę mogła znaleźć się z Alanem sam na sam.
- Nessie zasnęła na górze, pobiegnę z nią do naszego domku i położę, żeby się wyspała.
- Pójdę z tobą – rzekł Edward.
Gdy tylko wyszli, zapytałam pozostałych:
- Nie gniewacie się, że od razu nie wyjawiłam wam swojego daru?
- Jeśli czułaś się tu lepiej, nie mówiąc nam tego, na pewno nie mamy ci za złe, jednak na lepiej na przyszłość wiedz, że mówmy sobie wszystko. Nie chcielibyśmy powtórnie takiej sytuacji – powiedziała neutralnym tonem Esme.
- Czyli możemy zostać? – ścisnęłam rękę Alana, w oczekiwaniu na odpowiedź.
- Oczywiście, jeśli tylko chcecie – pośpieszył z odpowiedzią Carlisle.
- Cieszę się, że po tym, co się stało, pozwalacie nam na to. – Uśmiechnęłam się. – Tymczasem jednak, my też pójdziemy na górę. – Skinęłam głową na Alana i wyszliśmy. Dosłyszałam jeszcze Emmeta:
- Tylko się nie zagalopujcie – zarechotał i wywnioskowałam, że Rose pacnęła go po głowie.
- Bez obawy! – Odkrzyknęłam ze śmiechem. Włączyłam na sobie i Alanie dar niewidzialności. Znaleźliśmy się w sypialni. Podszedł do mnie i wymruczał mi do ucha:
- Dawno cię nie widziałem. Wypiękniałaś. – Zaczął powoli mnie rozbierać i uwodzicielsko całować moja zimną skórę swoimi ciepłymi, miękkimi ustami. Z kolei ja zdarłam z niego koszulę i przytuliłam się do muskularnego torsu.
- Kocham cię – powiedziałam, a on w odpowiedzi pocałował mnie w usta.

Epilog

- Alan! – zawołałam. – Twoja córka Melissa chce wyjść na spacer.
- Już schodzę. – Zbiegł po schodach i przytulił małą dziewczynkę, która była pół wilkołakiem, pół wampirem. Miała wygląd ludzki, jej skóra nie świeciła się w słońcu. Nie przepadała też za krwią, lecz zmysły miała wampirze i mogła przemieniać się w wilkołaka. Była niesamowicie rozwinięta, jak na swój wiek.
- Tato, no chodź już! – Pociągnęła Alana za rękę. – Renesmee na mnie czeka, mamy się pobawić. – Uśmiechnęła się słodko, ukazując przy tym dołeczki w policzkach. Ubrana w niebieskie kalosze i żółtą kurtkę, z miedziano-brązowymi, kręconymi włosami okalającymi okrągłą twarzyczkę i błyszczącymi, dużymi, niebieskimi oczami wyglądała uroczo.
- Już idziemy – powiedział Alan i wyszli na zasłane liśćmi podwórko, którymi natychmiast zaczęli się obrzucać. Przyczajeni za krzakami Edward z Nessie, rzucili się na moją córkę i męża, zasypując ich pomarańczowym, żółtym i czerwonym listowiem. Tymczasem obok mnie w oknie stanęła Bella.
- Widok jak z obrazka – powiedziała. W odpowiedzi uśmiechnęłam się i chwytając ją za rękę wybiegłam na dwór do swojej rodziny.

Koniec


Ja wiem, że wilkołaki nie mogą mieć z dzieci z wampirem, jednak nagięłam tą zasadę i w moim opowiadaniu mogą. Poza tym uprzedzam wasze kolajne pytanie, u mnie Alan nie śmierdzi, ma tylko odrobinę odpychajacy zapach co nikomu nie przeszkadza, więc Charlotte nie ma z tym problemu.

Na koniec chciałam podziękować czytającym i komentującym. ;*
Postaram się przenieść jeszcze dziś ten ff do biblioteki.
Ah i jeszcze dodam, że mam pomysł na drugi ff, więc niedługo tu zawitam znowu. ( pisanie starsznie mi się spodobało :P ).

Wszystko ode mnie.
Pozdrawiam,
MonsterCookie.
nieznana
Zły wampir



Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 410
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z cudownego miejsca

PostWysłany: Pią 13:40, 31 Lip 2009 Powrót do góry

No dobra... Strasznie mi się spodobało xD Mówisz, masz. Nie wiem dlaczego, ale byłam pewna, że wcześniej już komentowałam ten ff, ale przejrzałam cały temat od początku i nie ma żądnego komentarza z mojej strony... Trochę dziwne, byłam przekonana, że taki wystawiłam :)

Powiedzmy, że ilość rozdziałów mnie nie zachwyciła... szkoda bo miałaś ciekawy pomysł :) można było trochę jeszcze powymyślać różnych wątków, przy pomocy, których ten ff byłby nie dość, że jeszcze bardziej ciekawy, ale i także dłuższy :) Ale i tak mi się spodobał i trzymam za słowo, i czekam na następny twój ff :)

pozdrawiam
n/z


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez nieznana dnia Pią 13:41, 31 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
ajaczek
Zły wampir



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Pią 15:20, 31 Lip 2009 Powrót do góry

Przeczytałąm i mi się podobało, dobrze że rozwiazałaś tą sprawę z tarczą bo dawał dużo do myślenia... Szkoda że to już koniec, koniec taki bardzo happy endowy, takie jak lubię Wink
Cieszę że masz pomysł na kolejny ff, bo masz dobry styl i przyjemnie się czyta twoje prace. Życzę dużo czasu na tworzenie:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Landryna
Zły wampir



Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 353
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Zawiercie/Ogrodzieniec / łóżko Pattinsona :D

PostWysłany: Pią 15:29, 31 Lip 2009 Powrót do góry

Dawno mnie tu nie było przez brak czasu na czytanie, ale jak tylko zobaczyłam, że zakończyłaś opowiadanie, pochłonęłam 4 rozdziały na raz i jestem zachwycona :). Dobry wybór postaci, styl, fabuła. Rzeczywiście nagięłaś trochę te zasady, ale cóż ciekawe jak wygląda taki pół wampir-pół wilkołak bo to coś zupełnie nowego, z czym się nie spotkałam :D
Pozdrawiam i życzę dużo czasu, weny i pomysłów na następne opowiadanie :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
MonsterCookie
Gość






PostWysłany: Pią 17:17, 31 Lip 2009 Powrót do góry

Cieszę się, że wam sie spodobało jak to zakończyłam.
Poza tym następnym razem postaram się pisać dłuższe rozdziały :D

Ostatecznie przenoszę do biblioteki, więc jak bedziecie go szukać to tam się teraz znajduje Wink
Cocolatte.
Wilkołak



Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 42 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 18:39, 31 Lip 2009 Powrót do góry

Ładnie. Wink
Spokojnie, łatwo, przyjemnie i szczęśliwie. Akurat do tego opowiadania taki koniec mi całkowicie odpowiada :)
No i cóż więcej pisać? Pytań więcej nie mam, bo i wszystko zostało wyjaśnione.
A nie, czekaj, mam! Mam pytanie!
Zamierzasz zacząć pisać coś jeszcze? Następne opowiadanie? A że mam skłonność do odpowiadania na własne pytania, muszę dodać: Zamierzasz :D No przecież nie możesz nas zostawić z niczym, prawda? To byłoby wręcz okrutne z Twojej strony :)
Pozdrawiam,
Latte.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Olcia
Zły wampir



Dołączył: 13 Sty 2009
Posty: 377
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Leszno

PostWysłany: Czw 14:15, 20 Sie 2009 Powrót do góry

Kiedy przeczytałam tytuł tematu w bibliotece, od razu coś mnie w nim zaciekawiło. Może dlatego, że w jakiś sposób pomyślałam, że może to być historia o wampirze macho, który uważa, że "chłopaki" nie płaczą. Jednak powiem szczerze, że zostałam mile zaskoczona, ponieważ nie spodziewałam się takiej fabuły do tego tytułu, ale kiedy czytałam fragment, w którym Charlotte'a płacze, a właściwie płakałaby gdyby była człowiekiem, to zrozumiałam sens tytułu opowiadania.
Na początku miałam jakoś dziwne wrażenie, że Charlotte'a jest strasznie podobna do Belli w jakiś taki naturalny sposób. Na szczęście z czasem to podobieństwo znikło i jestem z tego faktu zadowolona. Może to dlatego, że takie wrażenie miałam kiedy przeczytałam drugi rozdział, a wtedy nie miałam pojęcia jaki dar posiada ta wampirzyca.
A co do daru, to ciekawy był nie powiem. Miałaś niezły pomysł. Owszem tak jak napisałaś wydaje się to z lekka nieprawdopodobne i zbyt potężne, ale akurat w świecie fantazji wszystko jest możliwe, więc nic mnie chyba już nie zdziwi. Cieszę się, że pokazałaś Charlotte'a jako osobę skromną, ponieważ pomimo tak potężnego daru, używała tylko tarczy i od czasu do czasu innych i nic po za tym, nie była okrutną postacią.
To już drugie opowiadanie, które dzisiaj czytam, i w którym bohaterowie są kanoniczni i bynajmniej nie przeszkadza mi to, bo takie historie mają w sobie jakiś taki oryginalny urok.
Jedyna wada, to fakt, że tak krótko to trwało, ponieważ akcja mogłaby potoczyć się troszkę wolniej. Jednym słowem nie wykorzystałaś do końca potencjału tej historii.
Zabrakło mi na przykład krótkiej historii jak to się stało, że Charlotte'a została wampirem.
O.
PS. ciekawy pomysł z Alanem jako wilkołakiem z innej watahy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jane13
Nowonarodzony



Dołączył: 16 Lip 2010
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Volterra

PostWysłany: Pon 12:00, 19 Lip 2010 Powrót do góry

Całe opowiadanie jest super Very Happy jednak czytając ten ostatni rozdział nie mogłam powstrzymać skojarzeń z Harrym Potterem Wink chodzi mi o ten moment gdy Charlotte "tłumaczy" dlaczego nie "powstrzymała" Jane Smile, w Harrym też tak było Razz - on i Voldemort nie mogli zmusić swoich różdżek do działania przeciw sobie ponieważ były one "bliźniaczkami" Razz i mniej więcej to samo dzieje się u ciebie Rolling eyes

ale opowiadanie i tak jest supper

ps. Myślę, że jednak w epilogu za mocno naciągnęłaś fakty-chodzi nie tylko o to że wampir +wilkołak= dziecko, ale raczej o to, że wampirzyce są bezpłodne Confused


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin