FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Wschód naszej wieczności.. [Z] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Kame
Wilkołak



Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Kluczbork

PostWysłany: Nie 20:22, 08 Mar 2009 Powrót do góry

ha Wink Super rozdział. CZekam na następne Wink

p.s. momentami baardzo przykre.

Popłakałam się po wampirzemu


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kame dnia Nie 20:34, 08 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
zob
Nowonarodzony



Dołączył: 06 Mar 2009
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Katowice

PostWysłany: Wto 16:53, 10 Mar 2009 Powrót do góry

świetne ;]

Jestem ciekawa co sie stanie w następnym rozdziale czy Jacobowi rzeczywiście przejdzie wpojenie... i czy dowiedzą sie co to był za wampir


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kithira
Wilkołak



Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Any Other World

PostWysłany: Śro 21:32, 11 Mar 2009 Powrót do góry

BETA: madam butterfly

cz.VII

Minęło kilka dni od uleczenia Jacoba. Nasze stosunki uległy zmianie. Carlisle wciąż zajmował się jego leczeniem, bo po przemianie w człowieka okazało się, że ma wiele urazów, które po walkach jeszcze nie zdążyły się zagoić. Esme i Alice dbały o jego wygodę i dostarczały posiłki, Jake potrzebował teraz dużo siły.
Przychodziłem do niego od czasu do czasu z Reneesme. Już nie było tak jak dawniej. Wciąż kochał i uwielbiał moją córeczkę, ale wraz z utratą wilkołactwa, zniknęło wpojenie. Widziałem, że mała trochę posmutniała, bo już nie była w centrum uwagi, ale Jacob wytłumaczył jej, że nigdy nie przestanie jej kochać i zawsze będzie jego księżniczką. Wbrew temu, że jest na etapie rozwoju trzylatka, zrozumiała sytuację. Przestała się smucić. W jej oczach znów dawny blask, trochę zamglony, ale wiedziałem, że już niedługo wszystko wróci do normy, prawie wszystko

***

Jake po kilku godzinach od przemiany nabrał sił, ale nie chciał rozmawiać o tym, co przeszedł. Nikt nie naciskał na niego, wszyscy się nim opiekowaliśmy. Leah nie odstępowała go ani na krok, była przy nim gdy zasypiał i gdy budził się. Najwidoczniej już nie irytowało ją przebywanie w naszym domu i zapach, jaki od nas emanował.
Pewnego razu poprosiła mnie o rozmowę. Byłam zaskoczona, ale nie odmówiłam jej. Wyglądała na lekko przestraszoną. Udałyśmy się do lasu tak daleko, aby nikt nas nie usłyszał. Zatrzymałam się nad strumieniem, siadając na odłamanym kawałku głazu. Dziewczyna usadowiła się na trawie, naprzeciwko mnie.
-Bello, mam pewne obawy i myślę, że tylko ty jesteś w stanie pomóc mi zrozumieć… -Ostatnie słowa wyszeptała. Podniosła głowę i spojrzała mi w oczy. Była ostrożna, ale nie bała się. Jej źrenice błyszczały. Nie chciałam sprawić jej krzywdy, w końcu jest przyjaciółką Jake’a.
-Słucham, co się stało? -Zapytałam łagodnym tonem.
-Chciałam się dowiedzieć dokładniej, jak wyglądały stosunki Jacoba i Reneesme.- Takiego pytania się nie spodziewałam. O co jej chodziło? Nie chciałam dać po sobie poznać, że mnie zaskoczyła. Przybrałam kamienny wyraz twarzy.
-Jacob nie chciał jej odstąpić na krok, bardzo ją kocha i dba o jej szczęście. Są bliscy sobie, choć ostatnie zdarzenia oddaliły go od niej. Tak bardzo pragnął jej bezpieczeństwa, że był gotowy oddać za nią swoje życie.
-Jestem ciekawa, co się z nim działo, gdy nie mógł być przy niej? Nigdy nie odczuwałam w nim takich pragnień, bo wtedy zawsze pozostawał w ludzkiej postaci. -Do czego ona zmierza? Tylko to mnie interesowało, ale postanowiłam poczekać do końca rozmowy. Może sama mi powie.
-Był bardzo niespokojny, rozdrażniony. Najmniejsza rzecz wyprowadzała go z równowagi. Kiedyś nawet stoczył walkę z Rosalie, bo nazwała go śmierdzącym kundlem. -Uśmiechnęłam się do swoich myśli, ich walka była wręcz komiczna, szamotali się po salonie jak wściekłe byczki. -Martwił się ciągle, a gdy tylko Reneesme pojawiała się w zasięgu jego wzroku, znów stawał się ostoją spokoju. Był szczęśliwy, bo ona była szczęśliwa -spojrzałam na Leah. Jej wzrok był utkwiony w jakimś punkcie powyżej mnie.
-Do czego zmierzasz, Leah?- Już nie mogłam wytrzymać, musiałam wiedzieć. Dziewczyna spuściła głowę, przez chwilę nie wykonując żadnych ruchów.
-Ja…Ja…wpoiłam się w Jake’a -powiedziała to jednym tchem, zakrywając twarz dłońmi. Po jej policzkach płynęły łzy. Najwidoczniej bała się tego uczucia i na pewno nie była przygotowana na taki zwrot. Próbowała się przed nim bronić. Ja wciąż byłam w szoku. Nigdy nie byłam wylewna w uczuciach do niej, ale teraz było mi jej żal. Chciałam ją przytulić, ale zdołałam się powstrzymać przed tym gestem, położyłam jedynie dłoń na jej ramieniu. Parzyła mnie swoją skórą, ale postanowiłam nie zwracać na to uwagi. Podniosła twarz. Była delikatnie podpuchnięta od płaczu, a oczy wciąż się szkliły. Co ja jej miałam powiedzieć?
-Bądź dobrej myśli, jakoś się ułoży -sama w to nie wierzyłam, ale tylko tyle byłam w stanie powiedzieć.
Jej szare oczy były utkwione w mojej twarzy. Myślałam, ze tylko mężczyźni mogą przeżyć wpojenie. No cóż, Leah i tak była wyjątkiem, jedyną kobieta-wilkołakiem.
-Rozmawiałaś już z kimś o tym? -Spytałam łagodnie.
-Nie -odparła pochylając głowę.
-Myślę, ze powinnaś udać się do Sama. Wiem, że łączy Was wspólna przeszłość, ale on jeden najlepiej rozumie wasze wilkołactwo. On Ci zapewne to wszystko dobrze wytłumaczy, ja mogę zaoferować jedynie wsparcie.
-Dziękuję -wyszeptała. Nie spodziewała się takiej odpowiedzi. Siedziała teraz przede mną, bezsilna, pozbawiona emocji. Jedynie z jej oczu można było odczytać zmartwienie.
-Myślę, że Jacob zrozumie -nie wiedziałam, dlaczego to powiedziałam. Czy ja w to wierzyłam? Teraz, gdy jest człowiekiem, zasługuje na miłość, zasługuje na kogoś tak dobrego i oddanego jak Leah. Po raz kolejny nazwałam ją w myślach po imieniu, przychodziło mi to z coraz większa łatwością. Cóż, może nasze stosunki ulegną zmianie.
Siedziałyśmy w ciszy jeszcze dosyć długo. Nagle poczułam zapach mojej rodziny. Zbliżali się, ale nie spieszyli, co znaczyło, że nic poważnego się nie stało. Po chwili poczułam, ze Edward przykucnął za mną. Pocałował mnie w kark.
-Kochanie, wybieramy się na polowanie, bo nie chcemy narażać Jacoba. Wybierzesz się z nami?- Zapytał. Miałam ochotę udać się z nimi, żeby rozładować trochę emocji na jakimś wściekłym grizzly, ale poczułam, że powinnam zostać z nią.
-Nie, idźcie sami. Ja zostanę z Leah i Jacobem. A gdzie jest Reneesme?- Nie zauważyłam jej wśród nich.
-Została w domu z Esme. Obie opiekują się Jakiem- powiedział, po czym musnął ustami moją skroń i już go nie było. Zamknęłam oczy, skupiłam się i na moment opuściłam moją tarczę. „Wracaj szybko, już za Tobą tęsknię”, pomyślałam, po czym tarcza wróciła na miejsce. Wiedziałam, że mnie usłyszy, zawsze słyszał. Nie bałam się zostać sama, wiedziałam, że jesteśmy bezpieczni. Otworzyłam oczy, ale ku mojemu zdziwieniu, Leah nie było przy mnie. Przeczesałam wzrokiem okolice wokół mnie i dostrzegłam biały materiał jej sukienki za drzewami. Skryłam się w cieniu jednego z nich i obserwowałam.
Klęczała przy strumieniu, dotykając delikatnie palcami tafli wody. Do moich uszu doleciała cicha melodia, współgrająca z szumem wiatru. Nie wiedziałam, jak ona to robi, ale byłam pewna, że to jej dłonie zamieniają dźwięk płynącej wody w przepiękną melodię, kojąca moje emocje. Poczułam się tak, jak wtedy, gdy po raz pierwszy Edward zanucił mi kołysankę. Uspokojona i pełna zachwytu. Tak, tak właśnie się czułam, jakbym znów była tamtą małą, niezdarną Bellą, zanurzoną w bezpiecznych ramionach ukochanego. Gdy wracałam myślami do wspomnień z ludzkiego życia, melodia nagle się urwała.
Skierowałam wzrok ku Leah. Wciąż klęczała, lecz teraz wydawała się taka nieobecna, zapatrzona w głębię zieleni lasu. Chyba godziła się z przeznaczeniem. Przyglądałam się jej jeszcze przez moment, potem, w ułamku sekundy znalazłam się obok niej. Odwróciła głowę w moją stronę. Wyglądała inaczej, jej oczy już nie błyszczały od łez, a twarz nie była podpuchnięta. Wyglądała pięknie, była lekko zarumieniona, ale w jej wzroku dostrzegałam jedynie spokój i iskrę radości.
-Jutro porozmawiam z Samem, ale teraz czuję, że powinnam już wrócić do Jacoba -powiedziała i, nie czekając na moją reakcję, wstała. Powoli zmierzała w stronę domu. Po chwili dorównałam jej kroku i w ciszy przemierzałyśmy las.
Wiatr wciąż szumiał, lecz jego podmuchy nabrały na sile, ciemne chmury spowiły niebo i tylko pojedyncze gwiazdy je rozświetlały. Sama nie wiem, kiedy otuliła nas nieprzenikniona ciemność nocy.
Minęło kilka minut i w końcu stałyśmy przed szklanymi drzwiami. Popatrzyła na mnie i posłała uśmiech. Odwzajemniłam się tym samym i kiwnęłam głową na znak, by weszła do środka. Uchyliła drzwi i po sekundzie znajdowałyśmy się w salonie. To, co zobaczyłam, zupełnie mnie zmroziło. Nie byłam w stanie wydobyć z siebie żadnego dźwięku…

***


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kithira dnia Czw 17:22, 09 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Annabell
Wilkołak



Dołączył: 25 Lut 2009
Posty: 107
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Daleko stąd. ..

PostWysłany: Czw 20:04, 12 Mar 2009 Powrót do góry

Świetne i ciekawe kogo zobaczyły w salonie ? :D
Czekam na następną częśc i życzę dużo weny Uwaga
A i jetsem ciekawa kiedy będzie coś bliżej w stosunkach Bella i Edward bo jak na razie to sam Jake na I miejscu Uwaga

Annabell love


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
new life
Zły wampir



Dołączył: 13 Sie 2008
Posty: 489
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Pon 20:27, 16 Mar 2009 Powrót do góry

ale co bedzie w tym salonie ? hej w takim momencie kończyć to zbrodnia :D
i gdzie kolejne rozdziały Wink niestety dopiero dzis moglam przeczytac 6 i 7 rozdział Crying or Very sad niestety brak czasu daje we znaki :(
życzę VENY


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kithira
Wilkołak



Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Any Other World

PostWysłany: Wto 21:01, 17 Mar 2009 Powrót do góry

Wstawiam part VIII . Zastanawiam się czy ciągnąć to dalej, ponieważ z kazdym rodziałem coraz mniej osób się wypowiada. A jednak komentarze są potrzebne, by poprawić się w pisaniu, noi oczywiście napędzają wenę :) Pozdrawiam ^^

cz. VIII

Zatrzymaliśmy się w okolicach Kozich Gór, jakieś pół godziny drogi na północ od Forks. Znaleźliśmy tutaj dosyć duże stado lwów i kilka grizzly. Emmett i Rose podążyli tropem niedźwiedzi. Wciąż nie rozumiem co tak zabawnego Em widzi w walce z nimi.
Rozpoczęliśmy polowanie. Zamknąłem oczy i skupiłem się na zapachu jednego z większych złoto-pomarańczowych kotów. Lwy. Wciągnąłem powietrze, żar rozpalał moje gardło, byłem wzywany przez woń jego krwi, która była coraz bardziej intensywna. Błyskawicznie ruszyłem do ataku, pozwoliłem się ponieść swojemu zwierzęcemu instynktowi. Ofiara przez chwilę szamotała się, próbując uniknąć moich kłów. Bezskutecznie. Skupiłem się na ciepłym strumieniu, pulsującym pod skórą .Wgryzłem się w jego kark, moje zęby jednocześnie przecięły futro, skórę oraz mięsień. Poczułem, jak słodycz krwi spływa powolnie po moim gardle, żar w nim panujący zaczął wygasać. Liczyła się jedynie rozkosz i ulga rozlewająca się po moim ciele. Czułem, że zwierzę słabnie, po chwili jego ciało leżało bezwładnie pode mną.
Podniosłem się i rozejrzałem za kolejną ofiarą. Pragnienie już nie kołatało mojego umysłu. I wtedy usłyszałem myśli Alice, były bardzo chaotyczne, walczyła z wizją. Nagle dostrzegłem rozbłysk w jej umyśle. Nie byłem w stanie nic zobaczyć, wizja była tak silna, że wypierała mnie z jej umysłu. W ostatniej chwili udało mi się skoczyć na lwa, który wyswobodził się z jej uścisku i chciał zaatakować. Wolałem nie myśleć, co by się stało, gdybym tego nie zrobił. Przez jego woń, w moim gardle znów odezwał się żar. Nie był on tak silny jak poprzedni, dlatego postanowiłem go zignorować, co nie było najprostszą rzeczą, nawet dla stuletniego wampira, którym byłem. Skręciłem mu kark i pozostawiłem go na ziemi. Spostrzegłem, że Alice wciąż patrzy w przyszłość. Reszta rodziny już znajdowała się wokół nas. Nagle zaczęła szeptać.
-Esme, Esme, Renes… -Urwała. Wizja musiała się jeszcze bardziej wzmocnić, bo przez jej ciało zaczęły przechodzić dreszcze. Jej umysł wciąż wypierał wszelkie próby wtargnięcia do niego.
-Niee! -Jej krzyk rozdarł ciszę. Osunęła się na ziemię, uderzając głową o grunt. Jasper w ułamku sekundy znalazł się przy niej, przytulając mocno do siebie.
Przepełniał mnie gniew, kierowany moją bezsilnością. Co tam się stało? Co zobaczyła? Jak mogła dostrzec w swojej wizji Reneesme? Gdzie była Bella? Co się stało z moją matką? Miałem setki pytań, ale nie było czasu na zadanie ich.
-Ratujcie je… -Wyszeptała. Już mnie nie było…

*~~*

[link widoczny dla zalogowanych] - żeby leciało sobie w tle ^^


Do mojego mózgu nie docierał obraz, który dostrzegły moje oczy. Pod schodami leżał nieprzytomny Jacob. Jego puls był ledwo wyczuwalny, a z głowy ciekła drobna strużka krwi. Wstrzymałam oddech, jej woń wzywała mnie, pragnienie się odezwało. Skupiłam się, nie mogłam mu zrobić krzywdy, nie jemu. Stłumiłam w sobie żar, który wypalał mnie od środka. W salonie znajdowały się trzy nieznane mi wampiry, ale byłam pewna, że żadnym z nich nie był mój oprawca z polany. Nie rozumiałam, jak mogą tak spokojnie przebywać w pomieszczeniu przepełnionym zapachem Jake’a. Do głowy przyszły mi tylko dwa wyjaśnienia: byli bardzo starymi wampirami, albo mieli dar kontroli, taki sam jak ja. Jednak skłaniałam się ku pierwszej wersji, musieli być doświadczeni.
Wysoki blondyn, średniej budowy, o szkarłatnych oczach, siedział spokojnie na kanapie, trzymając Reneesme na kolanach. Co?! Dopiero teraz dotarło do mnie, w jakim niebezpieczeństwie znajduje się moja córka… Odwróciła głowę w moja stronę, w jej oczach zobaczyłam strach. Skierowała spojrzenie w przeciwległą część salonu. Podążyłam za nim.
Wezbrały we mnie gwałtowne emocje, a gniew, jaki rozszalał się w mojej głowie, nigdy nie osiągnął takich rozmiarów. Natychmiast przybrałam pozę gotową do ataku. W rogu pokoju stała moja najukochańsza Esme, unieruchomiona przez dwa wampiry. Jej ciało było pokryte licznymi śladami ugryzień, które ociekały jadem. W jej oczach dostrzegłam gniew, musiała walczyć. Teraz była bezsilna wobec stalowych uścisków wysokiego szatyna, który przypominał mi budową Emmetta i jego niewiele mniejszego pobratymcy, o platynowym odcieniu włosów. Z mojego gardła wydobył się głośny warkot. Byłam wściekła. Chciałam się na nich rzucić i pozabijać. Nie wiedziałam, czego chcieli, ani jak potężni byli. Liczyło się tylko to, jak bardzo skrzywdzili moich najbliższych.
Próbowałam szybko ułożyć jakiś plan w myślach. Nic sensownego nie przychodziło mi do głowy. Wiedziałam tylko jedno - byłam sama. Tak, sama przeciwko trzem wampirom. Zdałam sobie sprawę, że nikt nie przybędzie mi pomóc. Oni o niczym nie wiedzieli! Byli na polowaniu, nieświadomi tego, jak bardzo ich potrzebowaliśmy. Alice w końcu nie mogła niczego dostrzec poprzez obecność Reneesme i Leah. Dopiero teraz sobie o niej przypomniałam. Kątem oka spojrzałam na nią, stała nieruchomo z lękiem malującym się na jej twarzy. Wyciągnęłam rękę i pchnęłam ją za mnie. Była bezsilna w ludzkiej postaci, musiałam ją chronić. Wszystko to trwało zaledwie kilka sekund.
-Cieszę się, że zaszczyciłaś nas swoją obecnością. Oczekiwaliśmy cię -powiedział spokojnie blondyn, wstając z kanapy. Co?! Oczekiwali? Kim oni, do cholery, są? Czułam jak gniew wypala mnie od środka. Nieznajomy odwrócił się, po czym posadził Reneesme na sofie. Pogłaskał ją po policzku i obrócił się w moją stronę.
-Nazywam się Kajmir -powiedział, a następnie wyciągnął dłoń w moją stronę. Oczekiwał uścisku? Co on sobie wyobrażał? W odpowiedzi usłyszał jedynie jeszcze głośniejsze warknięcie, wydobywające się z mojego gardła. Cofnął ją, ale nie przestawał elektryzować mnie spojrzeniem. Coś w szkarłacie jego oczu nie pozwalało mi odwrócić wzroku.
-Towarzyszą mi Ozeasz i Gaspar -mówiąc to, wskazał na wampiry przytrzymujące Esme. -Przykro mi z powodu stanu twojej przyjaciółki, jak mniemam, ale nie dała nam wyboru.
-Czego tu chcecie? -Wycharczałam przez zaciśniętą zęby. Wiedziałam, że nie uzyskam odpowiedzi na moje pytanie tak szybko. Agresja wewnątrz mnie nabierała sił, chciałam na niego skoczyć i rozerwać na kawałki.
-Masz przepiękną córkę z bardzo wielkim darem… -Zaczął, wymijając moje pytanie. Ale nie było mu dane dokończyć. Nie byłam w stanie dłużej nad sobą panować. Jednym, stanowczym ruchem pchnęłam Leah w stronę Jacoba, a następnie rzuciłam się z wściekłością na niego. Najwidoczniej nie spodziewał się takiej reakcji z mojej strony, gdyż w dopiero w ostatniej chwili udało mu się mnie odepchnąć i przybrać postawę obronną. Jego towarzysze drgnęli. Podniósł dłoń na znak, żeby nie podchodzili.
-Nie wtrącajcie się! Widzę, że nasza mała wampirzyca jest waleczna -powiedział po chwili, a na jego ustach pojawił się triumfujący uśmiech, jakby bawiło go moje zachowanie.
Staliśmy naprzeciwko siebie, mierząc się wzrokiem. Gdyby spojrzenie mogło spalać, z pewnością została by po nim kupka popiołu. Jego słowa tylko rozjuszyły dzikie zwierzę wewnątrz mnie, pragnące zadać mu ból.
W ułamku sekundy zmaterializowałam się przed nim, popychając go z całej siły. Przeleciał przez pół salonu, po czym rozbił jedną z wielkich szyb zdobiących dom i znalazł się na dworze. Złość pulsowała w każdej komórce mojego ciała. Spojrzałam przelotnie na uwięzioną Esme i wyskoczyłam za Kajmirem.
Stał, czekając na mnie, dostrzegłam gniew w jego oczach. Najwidoczniej moje postępowanie przestało go bawić. Znów go zaatakowałam. Tym razem bezskutecznie. Zrobił unik, po czym przygwoździł mnie swoim ciałem do podłoża. Poczułam jego zęby wgryzające się w moją szyję. Ach! Znów ten ogień, który towarzyszył mi podczas przemiany. Jednym ruchem odepchnęłam go od siebie. Jego ciężar złamał drzewo, w które uderzył. Kark piekł żarem, skutecznie mnie rozpraszając. Moje szanse zmalały. Nie dość, że moje doświadczenie nie było zbyt duże, to nie mogłam się na niczym skupić. Mój przeciwnik musiał to dostrzec i, wykorzystując sytuację, uderzył mnie prosto w brzuch. Poczułam, jak jego ręka zagłębia się w nim, przebijając go. Przeszywał mnie niesamowity ból, który nie mógł się równać nawet z tym, gdy Reneesme próbowała wydostać się na ten świat… Zgięłam się wpół. Uniósł mnie i odrzucił w las. Uderzyłam w jeden z głazów, nie miałam siły, aby wstać.
Walcz! Nie poddawaj się! Walcz do końca! -Nakazywał mi mój wewnętrzny głos. Wstałam, próbując skupić się na przeciwniku a nie na bólu. Znów odezwał się ogień w moim karku, przeszył mnie wzdłuż kręgosłupa. Nie mogłam teraz pozwolić sobie na łatwą śmierć. Musiałam walczyć do końca, dla rodziny, dla tych, których kocham.
Wróciłam na polanę przed domem. Czekał na mnie. Na jego ustach wykwitł przeraźliwy uśmiech.
-Jednak jesteś silniejsza, niż słyszałem. -Co miały oznaczać te słowa? Nie miałam teraz czasu, aby się nad tym zastanawiać. Ponownie go zaatakowałam. Kolejny unik. Odniosłam wrażenie, że bawi się ze mną. Żaden z moich ciosów nawet go nie musnął. Byłam rozwścieczona, warkot wydobywający się z mojego gardła znów przybrał na sile.
Coś go rozproszyło, a ja, niewiele myśląc, postanowiłam wykorzystać sytuację. Rzuciłam się na niego, odrywając część jego przedramienia. Zawył z bólu, po chwili poczułam kolejne ugryzienie, tym razem w ramię. Ogień zawrzał w moim ciele, zaczęłam wić się w agonii. Przyparł mnie do ziemi. Jego ciężar nie pozwalał mi nawet drgnąć, byłam zbyt słaba. Kolejne ugryzienia, tym razem na szyi i dekolcie. Wiedziałam, że to już koniec. Nie mogłam nic zrobić. Moje ciało paliło się żywym ogniem. Chciałam, żeby to się skończyło. Poczułam wszechogarniającą mnie ciemność i towarzyszący jej żar, który wypalał mnie od środka. Poddałam się temu…

***


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
karolciaw
Człowiek



Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wałbrzych

PostWysłany: Wto 21:24, 17 Mar 2009 Powrót do góry

wiele osob czyta ff, nic pod nimi nie piszac Wink rozumiem, ze komentarze pomagaja autorowi w pisaniu, ale czesto poprostu milcze. ale skoro sie zastanawiasz nad przerwaniem, to sprobuje cos skrobnac....

podoba mi sie ten ff Wink pomysl jest ciekawy i ladnie wpasowuje sie w kanon(bo wiele kanonicznych ff calkowicie nie pasuja do ksiazek meyer). fabula wciagajaca, zastanawiam sie, jak sie dalej potoczy.... Wink troche brakuje opisow Bella-Edward, ale to w koncu Twoja koncepcja i czekam, jak ja rozwiniesz. mam nadzieje, ze nie poddasz sie tak szybko.

w kazdym razie pozdrawiam i zycze duzo weny :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Immortal.
Nowonarodzony



Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bezczas

PostWysłany: Śro 11:27, 18 Mar 2009 Powrót do góry

Wybaczam Ci, że nie przesłałaś mi nowego odcinka e-mailem.
Juz się nie gniewam, że skonczyłaś poprzedni rozdział w takim momencie.
Ale nie wybacze, że mnie nie powiadomilaś o nowym odcinku!!!!!!!!!
Grrrrrrrrr....
Teraz o odcinku :D
Wiele sie wyjasnił, ale jeszcze wiecej nie zrozumiałam.
Co oni chcą od Cullenów?
I czy to Volturi ich nasłali?
Nie mogę się doczekać następnego odcinka.
Miło się patrzy jak z brzydkiego kaczatka rodzi się piekny ptak.
Weny życzę

P.S. A jak jeszcze raz mnie nie uprzedzisz to znowu zastosuje szantaż!!!!!!!! Twisted Evil Twisted Evil Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Annabell
Wilkołak



Dołączył: 25 Lut 2009
Posty: 107
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Daleko stąd. ..

PostWysłany: Śro 21:32, 18 Mar 2009 Powrót do góry

Wiesz, są takie osoby jak cisi wielbiciele, którzy czytają z zapartym tchem, ale nie piszą komentarzy też na początku byłam taką osóbką (jedną z licznych) :D
Co d rozdziału to jet on świetny, tylko jak człowiek z sumieniem może kończyć w takim momencie ?? :D :D
Czekam na następny rozdział i życzę dużo weny !!

Annabell love


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kithira
Wilkołak



Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Any Other World

PostWysłany: Nie 20:52, 22 Mar 2009 Powrót do góry

Rozdział będzie w dwóch częściach. Dziękuję M.B. za sugestię :)

BETA: madam butterfly


cz.IX part I

[link widoczny dla zalogowanych] propozycja na tło^^

Ogarniała mnie pustka i ciemność. Gorący żar rozchodził się po moim ciele. Czułam ciężar napierający na mnie, lecz moje oczy wciąż odmawiały posłuszeństwa. Niczego nie mogłam dostrzec, nic do mnie nie docierało. Jedynie ciemność, cisza i wypalający mnie od środka ogień. Każda komórka mojego ciała płonęła. Wiedziałam, że zbliżam się ku krawędzi mojego istnienia. Jeszcze kilka kroków i świat miał nigdy więcej o mnie nie usłyszeć. Ale wiedziałam, że śmierć za tych, których się kocha jest dobrą śmiercią, w końcu czułam to nie pierwszy raz. Zrobiłam wszystko, by ich ochronić, ale to nie wystarczyło. Zawiodłam.
Podobno w ostatnich chwilach życia przez umysł przelatują wszystkie chwile, te dobre i te złe. Ja widziałam tylko Edwarda. Jego topazowe oczy, wpatrujące się we mnie z niewyobrażalną czułością, lekko rozczochrane włosy, które uwielbiałam, idealne usta rozszerzone w moim ulubionym, łobuzerskim uśmiechu oraz delikatne dłonie, kierujące się ku mojej śnieżnobiałej twarzy. Przez moment wydawało mi się, że czuję ich ciepło, gdy, błądząc po moich włosach, delikatnie gładziły moje policzki.
Kochałam go całą sobą, kochałam go od pierwszej wspólnie spędzonej godziny. To on jest moim aniołem, częścią mojej duszy, panem mego serca i umysłu.
W moim umyśle pojawił się ktoś jeszcze. Wysoka, szczupła dziewczyna, z kaskadą brązowych loków opadających na plecy. Odwróciła się, ukazując swoją nieskazitelną, śnieżnobiałą twarz. Każdy jej ruch, choćby najmniejszy, był przepełniony gracją, subtelnością, delikatnością. Była piękna, wręcz idealna. Jej szeroko otwarte oczy świdrowały mnie na wylot, iskrząc się ze szczęścia. Na doskonałych ustach wykwitł łobuzerski uśmiech, identyczny jak u Edwarda. Och! Dopiero teraz zrozumiałam kim było to zjawiskowe dziewczę. Reneesme.
Tak, zdecydowanie była to moja malutka córeczka, tylko teraz stała tam, przede mną, jako dorosła kobieta. Biegła w moją stronę, jakby unosiła się w powietrzu, rozkładając ramiona, po czym przytuliła się, oplatając dłońmi mój kark. Czułam łzy, które spływały po jej policzkach. Odsunęła się delikatnie, spoglądając w moje oczy i wtedy dostrzegłam, że jej spojrzenie jest wypełnione miłością.
-Dziękuję, mamo. Zawsze będę cię kochać. Nigdy nie zabraknie miejsca dla ciebie w moim sercu… będziemy razem już na zawsze… -Wyszeptała, wciąż płacząc, ale wiedziałam, że są to łzy radości. Wtuliłam twarz w jej włosy, poczułam, jak mój ukochany obejmuje nas. Ten moment był bezcenny. Miłość, która nas łączyła, była zespolona z nami już na wieczność, bez względu na odległość, która nas dzieli.
Nagle Reneesme zniknęła razem z Edwardem. Stałam tam zupełnie sama, a jasność zaczęła dominować nad ciemnością. Zbliżała się coraz szybciej, czułam ulgę, już nie naciskał na mnie ten ciężar, który więził mnie na początku.
Wiedziałam, co miało się wydarzyć, ale nie mogłam nic zrobić, poddałam się po raz drugi. Powinnam walczyć, lecz nie miałam już sił. Byłam szczęśliwa, że dane mi było ostatnie spotkanie z Edwardem i naszą dorosłą córką.
Wszystko zaczęło znów wirować. Jasność mieszała się z ciemnością, błogi stan z niewyobrażalnym bólem, rozkosz z cierpieniem, bliskość z osamotnieniem. Odczułam, jak przez moje bezwładne ciało przechodzą fale drgań, jedna za drugą. Nie mogłam nic zrobić, próbowałam dociec, dlaczego moje ciało odmawia posłuszeństwa. Miałam świadomość, że jeszcze żyję, ale odbierałam to jedynie poprzez umysł.
Znów cisza, spokój. Coś ciepłego musnęło moją skórę, chciałam zmusić powieki, aby się otworzyły. Pragnęłam zobaczyć, co dzieje się wokół mnie, ale nie byłam w stanie. Zostałam skazana na pustkę, mogłam tylko snuć domysły. Czyjeś ręce oplatały mnie, pociągając w górę, a ja nie mogłam nawet unieść dłoni. Byłam bezwładna, jakby moje ciało nie żyło.
-Kochanie, wróć. Nie zostawiaj nas, nie dam rady bez ciebie… -Słyszałam z oddali aksamitny baryton.
-Prze… przepraszam… tak bardzo cię kocham, jesteś całym moim życiem. Walcz, nie poddawaj się... -Docierał do mnie ten cichy głos. Był tak daleko, jakby dzieliła nas szklana ściana, z sekundy na sekundę stawał się coraz bardziej nieosiągalny. Tak bardzo nie chciałam, by zamilkł. Czułam, że ktoś mnie unosi. Czułam pęd powietrza, wszystko wirowało. Czułam krople deszczu, spadające na moje ciało. Czułam… Tak wiele, lecz nie mogłam nic zrobić. Było to gorsze niż śmierć, ta bezsilność. Ciemność, która mnie przytłaczała, stawała się coraz bardziej natarczywa.
Chciałam się pożegnać z Edwardem, by pamiętał o tym, jak bardzo go kocham. Jedynym sposobem, jaki mi pozostał, było całkowite opuszczenie tarczy. Ostatkami sił zrobiłam to z nadzieją, że jest przy mnie mój ukochany i mnie usłyszy. „Wiem, że kiedyś mnie znajdziesz. Tam, gdzie czas przestaje istnieć. Tam, gdzie narodziła się miłość. Pamiętaj, że zawsze będę blisko ciebie, odnajdziesz mnie w głębi swego serca. Ty i Reneesme jesteście największym szczęściem, jakie mnie spotkało w życiu, to wy jesteście mną. Nie ma nic, czego bym nie zrobiła dla jednej, jedynej szansy, by spojrzeć w twe oczy i widzieć cię patrzącego na mnie. I wiedz o tym, że jest tylko jedna rzecz, którą chciałabym zmienić w moim istnieniu. Poznać cię wcześniej i kochać cię dłużej. Przepraszam, że zawiodłam... Miłość jest jak powietrze, nie widzisz jej, ale ją czujesz. Na zawsze, najdroższy...”.
Później pokazałam mu jeszcze raz, jaka byłam szczęśliwa podczas naszego ślubu. To było moje pożegnanie, wystarczała mi świadomość, że prawdopodobnie on mnie słyszał, że mogłam się z nim pożegnać. Teraz już w zupełności byłam gotowa na to, czego oczekiwałam. Po chwili straciłam już nawet świadomość. Odpłynęłam, pozostawiając świat za sobą…

***


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kithira dnia Nie 20:55, 22 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
madam butterfly
Dobry wampir



Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 576
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 126 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z piernikowej chatki

PostWysłany: Nie 20:57, 22 Mar 2009 Powrót do góry

Ostatnio chyba zapuściłam się, jeśli chodzi o komentarze...
Błagam o wybaczenie ^^.

Jeśli chodzi o treść, to gmatwasz moja droga, gmatwasz. I podoba mi się to gmatwanie. Bella oddaje życie za rodzinę, a właściwie daje ponieść się emocjom. I błaganie Edwarda... Zupełnie jak końcówka Zmierzchu.
No i przede wszystkim słowa, które Bella kieruje w stronę ukochanego... Cudowne.
Wiesz, że coraz bardziej mi się to podoba?

Padam do nóg,
M.B

Cieszę się, że mogłam pomóc Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Fedra
Nowonarodzony



Dołączył: 03 Mar 2009
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: stolica WLKP.

PostWysłany: Śro 17:16, 25 Mar 2009 Powrót do góry

Uh. Jak już sie zalogowałam to warto coś skrobnąć.
Więc... Dzisiaj zaczęłam czytać,dzisiaj skończyłam. Nie powiem - nieźle. Jak na debiut to zupełnie dobrze Wink Chociaż akcja jakoś tak skacze, trochę za szybko, no i rozdziały za krótkie. Grrr. Nieznoszę tego. Poza tym mi się podoba. Błędów chyba nie widziałam. A może... Mniejsza, liczę na kolejne części i to szybko!
Weny!

PS Hm. Ciekawy pomysł ze zrobienia człowieka z Jackoba. Aczkolwiek mnie ta postać denerwuje samym swoim istnieniem. I nieważne czy lata po lesie jako człowiek czy wilk Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cuks
Zły wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 460
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z cukierkowego królestwa^^

PostWysłany: Czw 17:47, 26 Mar 2009 Powrót do góry

No dobra proszę nie zabij mnie!
W końcu przyszedł mi internet więc jak obiecywałam wyrażę swoją opinię. (zabijesz mnie).
Pierwsze z czego się ucieszyłam po przeczytaniu wszystkiego to fakt, iż jest to kontynuacja sagi. W końcu ktoś odważył się napisać dalsze losy naszych książkowych bohaterów. Wyszło Ci to naprawdę dobrze. Tekst jest ciekawy, wciągający i godny uwagi. Następną rzeczą są bohaterowie oraz świat w którym żyją. Postacie (jak dla mnie oczywiście) są kanoniczne, a świat przedstawiony jest tak jak opisała do S. Meyer. Co do długości tekstu to już zdążyłaś się przekonać, że zawsze mi mało.
Nie wiem czemu niemal zmuszałaś mnie do znalezienia czegoś co by mi się nie podobało. KLĘSKA! Nic nie znalazłam co bardzo mnie cieszy Kwadratowy (Ciebie też powinno droga mamusiu) Nie zabijesz mnie za to prawda???
Co do całego ff jestem zdenerwowana już od kilku dni i jeszcze mi nie przeszło. Jak można nie komentować tak dobrego ff??? Ludzie no zacznijcie czytać to zobaczycie jakie to jest ciekawe!!! Wrr no dobra może nie powinnam tak mówić, ale naprawdę mam małego nerwa.
UWAGA!
To jest tylko moja opinia, każdy ma prawo do wyrażania swojej prawda???
Tak więc proszę nie czepiajcie się mnie za to, że tak chwalę.
Bardzo mi się spodobało i mam zamiar wiernie towarzyszyć Ci do końca. :)
Z cieplutkimi pozdrowieniami niegrzeczna Candys!
(Ty wiesz o co chodzi :D)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
wampirek^^
Nowonarodzony



Dołączył: 18 Sty 2009
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 19:39, 26 Mar 2009 Powrót do góry

Ja trafiłam tutaj jakiś czas temu ale zapomniałam <wybacz wybacz wybacz wybacz wybacz wybacz wybacz > jednak już wróciłam i w skrócie napisze że mnie rozwaliłaś :) Fajnie napisane no i szybko się czyta, nie zabijaj tylko Belli !!!!! Jedyne co mi przeszkadza to to że akcja dzieje baaaaardzo szybko, tu jedno zdarzenie i od razu następne, nie wiem czy zrozumiesz o co mi chodzi

Candys napisał:

Pierwsze z czego się ucieszyłam po przeczytaniu wszystkiego to fakt, iż jest to kontynuacja sagi. W końcu ktoś odważył się napisać dalsze losy naszych książkowych bohaterów.


Hmmmm ale jest już kilka kontynuacji :D


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wampirek^^ dnia Czw 19:41, 26 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Cuks
Zły wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 460
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z cukierkowego królestwa^^

PostWysłany: Pią 18:06, 27 Mar 2009 Powrót do góry

wampirek^^ napisał:

Candys napisał:

Pierwsze z czego się ucieszyłam po przeczytaniu wszystkiego to fakt, iż jest to kontynuacja sagi. W końcu ktoś odważył się napisać dalsze losy naszych książkowych bohaterów.


Hmmmm ale jest już kilka kontynuacji :D


Chodziło mi raczej o to, że to jest bardzo dobre. Przepraszam za mój skrót myślowy!!! Mam tak bardzo często. Jeszcze raz bardzo PRZEPRASZAM!!! Wybaczcie za moja nieuwagę Embarassed

EDIT:
A tak zgadzam się pisz dalej kochana!!! :)
Całuski Candys!!! :*


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Cuks dnia Pią 18:07, 27 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Kithira
Wilkołak



Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Any Other World

PostWysłany: Nie 20:32, 05 Kwi 2009 Powrót do góry

WESOŁYCH ŚWIĄT I DRAPANYCH JAJEK :) !

Dawno nic nie dodałam. Przepraszam, problemy natury technicznej, że tak to ujmę.

ROZDZIAŁ IX part II

BETA: madam_Butterfly

Polecam: [link widoczny dla zalogowanych]


Biegłem najszybciej jak mogłem, wyrzucając sobie, że tym razem musieliśmy polować tak daleko od Forks. Co się stało w domu? Co tak wstrząsnęło Alice? Czego mam się spodziewać? Agresja i gniew wypełniały każdą komórkę mojego ciała. Gdyby coś im się stało… nie, nie mogę tak myśleć. Ale, jeśli? To byłaby tylko i wyłącznie moja wina, nie powinienem zostawiać ich samych. Trzy najważniejsze kobiety w moim życiu teraz znajdowały się w niebezpieczeństwie, nigdy sobie tego nie wybaczę.
Zbliżałem się, już tylko las dzielił mnie od rodziny. Starałem się biec jeszcze szybciej, jednym skokiem minąłem strumień i stanąłem na skraju polany przed domem. To, co zobaczyłem, wstrząsnęło mną tak mocno, że nie byłem w stanie poruszyć żadną częścią ciała. Bella nie wyglądała, jak moja mała, delikatna Bella. Leżała nieruchomo, przygnieciona jakimś wampirem. Jej ciało było całe pogryzione, z każdej rany wydobywał się jad, a on nadal wbijał swoje kły w jej kruche ciało. Gniew, złość, agresja, chęć mordu i zemsty, to wszystko rozbudziło się we mnie z potrójną mocą. Nic dla mnie nie istniało, nie widziałem niczego, oprócz blond głowy bezwzględnego wampira leżącego na mojej kobiecie. Jad wypełniał moje usta, czułem się jak opętany. Jednym skokiem rzuciłem się na niego, zdzierając go z ciała mojej ukochanej.
Spojrzałem na nią tylko przelotem, leżała tam bezbronna, bez żadnych oznak życia, jakby duch wyzionął z jej ciała. Ten obraz jeszcze bardziej rozbudził i tak już rozwścieczone dzikie zwierzę w moim ciele. Teraz nie walczyłem, to nie był mój rywal, to był mój cel, który miał umrzeć w torturach. Każdy kawałek mojego ciała mocno pulsował. Oderwałem się od ziemi, przygważdżając tym samym wampira. Czułem jego moc, był silny, waleczny, odważny, ale nie dla mnie. Gniew i chęć zemsty wzięły górę, nie wiem nawet, skąd znalazłem w sobie tyle siły. Siedząc na nim, jedną ręką zadarłem jego głowę do góry, torując sobie dostęp do jego obślizgłej szyi, drugą zaś przytrzymywałem jego wymachujące ramiona. Nie miał szans. Wgryzłem się w jego śnieżnobiałą skórę, odrywając ją kawałek po kawałku. Warczał i wił się pod moim ciężarem, ale wściekłość, która mnie opanowała nie znała granic. Zabił ją! Zabił największy skarb, jaki posiadałem. Moją mała Bellę. Już miałem oderwać jedną z jego kończyn, gdy poczułem, że ktoś mnie oplata ramionami i odciąga. Szamotałem się, wyrywałem, nawet wgryzałem się w przedramię tego, który pozbawił mnie jedynej szansy zemsty, na jaką było mnie stać.
-Uspokój się, to nic nie da. Bella cię potrzebuje… -Usłyszałem stanowczy głos Emmetta, który zdążył mnie już odciągnąć od ciała wampira. Kątem oka dostrzegłem, że Rosalie i Jasper zajmują się już moim wrogiem. Teraz najważniejsza stała się ona. Moja ukochana, mój jedyny skarb. Poczułem, że ucisk mojego brata zelżał i w ułamku sekundy znalazłem się przy jej ciele, zmaltretowanym, pełnym ociekających ran. Delikatnie musnąłem dłonią jej twarz. Nie poruszała się, nie dawała żadnych oznak życia. Objąłem ją w pasie, pociągając do góry, otulając moimi ramionami, przyciągając jeszcze bliżej do siebie.
-Kochanie, wróć. Nie zostawiaj nas, nie dam rady bez ciebie… - Szeptałem do jej ucha. Nie, to nie było możliwe. Jak mogłaby odejść? Bez niej moje życie nie będzie miało sensu, moje istnienie przestanie się liczyć.
-Prze… przepraszam… tak bardzo cię kocham, jesteś całym moim życiem. Walcz, nie poddawaj się – szeptałem coraz ciszej. Czułem, że mnie opuszcza. To wszystko była moja wina, gdybym został nie byłaby teraz w takim stanie, nie opuszczałaby mnie. Maleńka, walcz dla nas, nie poddawaj się. Tak bardzo cię kocham, musisz żyć. Nasza miłość pozwoli ci zwyciężyć, wrócić do mnie. Bądź silna… Widziałem jak jej ciało bezładnie leżało na moich rękach. Wstałem. Gdybym tylko mógł, rozpłakałbym się, oddałbym każdą łzę za jej życie. Oddałbym siebie, byleby tylko wróciła. Zacząłem się kręcić, czułem, jak jej ciało przelatuje przez me dłonie bez żadnych reakcji.
Nagle poczułem krople deszczu opadające powoli na nasze ciała. Dawały ukojenie, ona uwielbiała te ciepłe, drobne kropelki obmywające jej twarz. Chciałem by wróciła, przycisnąłem jej ciało do siebie, byliśmy jednością. Edward i Bella – na zawsze, razem ku wieczności, wznosząc się i upadając.

Dotykają się wzajemnie, usta milczą, rzeka płynie...
Smutek i żal to jeden z nurtów...


Stałem z nią na rękach, wpatrując się w jej niewyrażającą nic twarz, a jednak wciąż była najpiękniejszą twarzą, jaką znałem. Zamknięte oczy, lekko rozchylone usta, kosmyki włosów błądzące po poranionej twarzy…
Kochałem tak mocno każdy skrawek jej ciała, wielbiłem każdy centymetr delikatnej skóry, czciłem każdy kosmyk włosów. Nagle zdarzyło się coś, na co nie byłem gotowy. Usłyszałem ją. Tak, to była ona, moja Bella. Usłyszałem jej myśli, ewidentnie skierowane ku mojej osobie. „Wiem, że kiedyś mnie znajdziesz. Tam, gdzie czas przestaje istnieć. Tam, gdzie narodziła się miłość. Pamiętaj, że zawsze będę blisko ciebie, odnajdziesz mnie w głębi swego serca. Ty i Reneesme jesteście największym szczęściem, jakie mnie spotkało w życiu, to wy jesteście mną. Nie ma nic, czego bym nie zrobiła dla jednej, jedynej szansy, by spojrzeć w twe oczy i widzieć cię patrzącego na mnie. I wiedz o tym, że jest tylko jedna rzecz, którą chciałabym zmienić w moim istnieniu. Poznać cię wcześniej i kochać cię dłużej. Przepraszam, że zawiodłam... Miłość jest jak powietrze, nie widzisz jej, ale ją czujesz. Na zawsze, najdroższy...” Zaraz po tym zobaczyłem nas, stojących naprzeciwko siebie, wypowiadających przysięgę małżeńską. Odczuwałem ze zdwojoną siłą jej radość, miłość, przepełniające szczęście. Była wtedy taka szczęśliwa, jeszcze beztroska i ludzka. I nagle wszystko się urwało, wspomnienia zniknęły, ale to nie tarcza je zamazała. W jej umyśle zapanowała pustka…

Codziennie razem... każda chwila... razem...
Chociaż daleko są od siebie... bo tak wybrał los...
Ale tylko ciałem...
Bo duszą są razem...są jedną duszą…


Co się stało? Nie! Nie mogłem w to uwierzyć, to było jej pożegnanie. Odeszła… Odeszła zostawiając mnie samego…

Zimna woda nie gasi ich uczucia... prąd niesie dalej...
Ku górze... razem... zawsze... w przestrzeni każdej...
Czas... choroba... śmierć... nie istnieje...
Wygrali wspólnie... z wiecznością...
Są razem.....***


Upadłem, nie chcąc już nigdy się podnieść…


*** ’Ku wieczności’ Herk

***


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kithira dnia Sob 10:53, 11 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
madam butterfly
Dobry wampir



Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 576
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 126 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z piernikowej chatki

PostWysłany: Nie 20:42, 05 Kwi 2009 Powrót do góry

a problemem natury technicznej byłam ja ^^
Za co z całego serca przepraszam, moja mea culpa ^^

A jeśli chodzi o tekst... Cóż, coś mi mówiło, zanim zaczęłam betować, że powoli zbliżamy się do końca. A Ty mnie w tym przekonaniu utwierdziłaś. Trudno będzie mi się rozstać z tym ff.
Ale mam nadzieję, że wysmolisz nam jakiś happy end i mimo wszystko Bella zmartwychwstanie.
A poza tym: kim, do ciężkiej cholery, są te tajemnicze wampiry? Myślę, że musisz nam to wytłumaczyć, moja droga.

Bawisz się uczuciami, nie tylko Edwarda, ale też czytelnika. Gdybym nie musiała myśleć trzeźwo, to pewnie bym się rozryczała. Im dalej brniesz, tym lepiej potrafisz opisywać sytuację. Myślę, że już niedługo stara, dobra Mami B. będzie się mogła schować.

Ave Ci, M.B.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
new life
Zły wampir



Dołączył: 13 Sie 2008
Posty: 489
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Pon 13:40, 06 Kwi 2009 Powrót do góry

przepraszam bo przyznaje sie bez bicia ze ost trzy rozdziały nie czytałam na bieżąco ale nie mam czasu na wchodzenie do ff. Ale z tego powodu też miałam możliwość przeczytać wszystko od razu. Tak co do rozdziału to musze przyznać że ci sie udało. Jeżeli chciałaś mnie wzruszyć to ci sie udało. Jej pożegnanie było naprawde wzruszające. Ciesze sie ze opisałaś uczucia Edwarda :D tylko czy to już jest konieć? mam nadzieje ze nie i ze dasz nam inne zakonczenie. Przeciez musisz jeszcze wyjasnic kim sa tamte wampiry! pisz pisz pisz życze veny :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nati0902
Człowiek



Dołączył: 30 Mar 2009
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Śro 11:51, 08 Kwi 2009 Powrót do góry

Nie wierze chyba jej nie zabilas?? Prosze cie błagam cie wstaw nastepna czesc nie wierze ze to koniec NIE RÓB MI TEGO!!!!!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
aramgad
Wilkołak



Dołączył: 10 Mar 2009
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 12:04, 08 Kwi 2009 Powrót do góry

Dopiero dziś przeczytałam Twojego ff. Jest świetny! Genialnie się czyta, ma ciekawą fabułę. Wnioskując po tytule sądzę, że Bella powróci - mam nadzieję, że się nie mylę Wink
Weny życzę!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin