FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 A Matter of Convenience (+AMOP) r. 8.1 [T] (NZ) 18.11 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Dahrti
Zły wampir



Dołączył: 21 Lis 2008
Posty: 328
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Sob 14:21, 17 Sty 2009 Powrót do góry

Więc... (tak tak, wiem, tak się nie zaczyna)

Niniejszym zatem (lepiej?) oddaje w Wasze ręce moje debiutanckie tłumaczenie jednego z moich ulubionych ff. Wszyscy są ludźmi (takie jakoś lubię najbardziej). Bella, Edward, Alice i Jasper chodzili razem do liceum (Emmet chyba też). Edward i Emmet są braćmi, Alice i Jasper są już razem. Rose pojawi się później.

Póki co jest miło i przyjemnie, scena 16+ pojawia się dopiero na końcu 6 rozdziału, możliwe straszne i agresywne sceny bo w tym rozdziale pojawia się też... no dobra, nie powiem Wam. Tak tylko ostrzegam, że mogą się pojawić takie rzeczy w dalszej części, bo w regulaminie było napisane, że trzeba. O.

Opowiadanie na dzień dzisiejszy ma 6 rozdziałów, ale są dosyć długie więc rozbiłam każdy na 2, czasem 3 części.

Postacie te zostały oczywiście wymyślone przez Panią Meyer więc żadna nie należy do mnie (choć Edwarda z chęcią pożyczyłabym na rok czy dwa...).

Samo opowiadanie jest dziełem spotzle (brawa, brawa, oklaski na stojąco) i można je znaleźć w wersji angielskiej tutaj: [link widoczny dla zalogowanych]

Swoim czasem i umiejętnościami była życzliwa mnie wspomóc mizuki, wyłapując wszystkie moje potknięcia i niedociągnięcia (ukłon w stronę tej Pani).




Between men and women there is no friendship possible.
There is passion, enmity, worship, love, but no friendship.

(Pomiędzy mężczyzną i kobietą nie jest możliwa przyjaźń. Możliwa jest pasja, wrogość, uwielbienie, miłość, lecz nie przyjaźń)

Oscar Wilde



Rozdział I część I

Po raz piąty, odkąd wyszłam z pracy, spojrzałam na zegarek. Przerażająco szybko zbliżałam się do spóźnienia na ważne spotkanie i zaczynałam się zastanawiać, czy aby w ogóle na nie dotrę.
Powinnam była pojechać taksówką pomyślałam kiedy autobus zatrzymał się by wypuścić kilka osób. To jest śmieszne! Dlaczego te przystanki są tak blisko siebie?! Autobus przyśpieszył tylko po to, by prawie natychmiast zwolnić i zabrać jeszcze kilku pasażerów. Myślałam, że autobusem dotrę na miejsce dostatecznie szybko. Nie wzięłam jednak pod uwagę korków, jakie o tej porze opanowują miasto.

Wstałam sfrustrowana i przepchnęłam się z trudem do wyjścia. Cudem udało mi się wyskoczyć z autobusu zanim kierowca zamknął drzwi. Niestety moje stopy wylądowały na krawężniku, przez co prawie się wywróciłam. Udało mi się jednak utrzymać w pionie. Poprawiłam szybko wszystkie swoje rzeczy i pobiegłam na północ przeciskając się przez ludzi podążających w przeciwnym kierunku. Dopiero kiedy dotarłam do skrzyżowania zorientowałam się, że poszłam w złym kierunku.

Jęknęłam w duchu, wściekła tak bardzo, że byłam na skraju łez. Zawróciłam i pobiegłam w drugą stronę, wyciągając równocześnie komórkę, by zadzwonić do mojej najlepszej przyjaciółki.
„Chyba oszalałam przeprowadzając się tutaj!” załkałam do słuchawki, próbując złapać oddech w biegu. „Komunikacja jest tragiczna i w promieniu pięciu mil nie ma niczego, na co byłoby mnie stać. O czym ja myślałam słuchając Ciebie?”
„O tym, że chciałabyś spędzać więcej czasu ze swoimi przyjaciółmi i rodziną.” Odpowiedziała Alice używając swojego najsłodszego tonu.
“Ty tak myślisz, Alice. OK. Zupełnie się zgubiłam. Jak mam dotrzeć na Elliott Avenue?” zapytałam odgarniając włosy z twarzy.
„Gdzie teraz jesteś?”
„Jestem…” rozejrzałam się dookoła, szukając jakiegoś znaku, albo adresu na budynku, albo jakiejkolwiek wskazówki gdzie jestem. „Nie mam najmniejszego pojęcia. Dlaczego niczego nie poznaje? Seattle nie zmieniło się chyba aż tak bardzo odkąd wyjechałam!”
Usłyszałam chichot Alice w słuchawce. „Po prostu kieruj się na zachód Bello. Kiedy dotrzesz do Puget będziesz wiedziała, że poszłaś za daleko”.
„Nie mogłabyś być trochę bardziej pomocna?” zapytałam nadąsana.
„Nie mogę Ci pomóc, jeśli nie potrafisz mi powiedzieć, gdzie teraz jesteś. Czy widzisz coś znajomego?”
Dotarłam do końca ulicy i zobaczyłam wodę.
„Hmmm… tak! Jestem kilka przecznic od Sound”. Przyspieszyłam jeszcze bardziej i przebiegłam na światłach na drugą stronę ulicy. „Tak! To tu! Już widzę! Dziękuję Alice!” krzyknęłam radośnie, czując nieopisaną ulgę na widok znajomego budynku.
„Cieszę się, że mogłam pomóc” stwierdziła Alice. „Jeszcze raz… gdzie właściwie idziesz?”
„Mówiłam Ci wczoraj wieczorem, że będę szukać mieszkania po pracy. I teraz jestem…” zerknęłam na zegarek próbując złapać oddech w biegu „… 20 minut spóźniona! Cholera! Ktoś już je na pewno wynajął!”
„Wątpię, Bello. Zresztą będzie mi więcej niż przyjemnie, jeśli zostaniesz u mnie i Jaspera tak długo, jak będziesz potrzebować.”
Zwolniłam tempo do szybkiego marszu, próbując ustabilizować oddech. „Dziękuję Alice, ale mieszkam u Was od trzech tygodni i czuję się jak piąte koło u wozu”. Kamienica była już tylko kilka metrów przede mną. Przywarłam do ściany budynku unikając grupki ludzi zmierzających w przeciwnym kierunku.
„No cóż… Przynajmniej będziemy mogły zacząć szukać dla Ciebie chłopaka jak się już urządzisz w nowym mieszkanku…”
Błagam… wszystko tylko nie kolejna runda „Wyswatajmy Bellę!” W tym momencie poślizgnęłam się tuż przed szklanymi drzwiami kamienicy. Byłam bardziej niż spóźniona, ale „Alice Wyruszająca Na Misję” była troszkę bardziej naglącą sprawą, niż poszukiwanie mieszkania. Przecież zawsze mogłam w ostateczności spać na Lincoln Square prawda? Dużo ludzi tak robi…
„Alice…” zasyczałam do słuchawki, próbując rozmawiać przez telefon i wygrać pojedynek z drzwiami oraz moimi rzeczami w tym samym czasie. „Jestem nowa w pracy, właśnie znowu przeprowadziłam się na drugi koniec kraju!” – udało mi się nareszcie otworzyć drzwi – „Ani mi się waż umawiać mnie z kimkolwiek! Ach! Przepraszam!”

Moje mało zwycięstwo nad drzwiami zakończyło się wpadnięciem na osobę stojącą po drugiej stronie, uruchamiając całą lawinę nieszczęść – upuściłam na chodnik moją teczkę, telefon, a mężczyzna, na którego wpadłam, rzucił na ziemię swoje rzeczy i objął mnie w pasie ratując mnie w ostatniej chwili przed upadkiem. Ale i tak zdołałam zdeptać obie jego stopy zanim odzyskałam moją wątpliwą równowagę.

Poczułam, że cała się czerwienię z zażenowania. Takie sytuacje były całkowicie w moim stylu. Przepraszając z całego serca próbowałam zebrać moje rzeczy rozrzucone po całym chodniku. Kątem oka zobaczyłam jakiś papier, który właśnie wleciał na ulicę. Miałam nadzieję, że nie był ważny…

Alice zaczęła krzyczeć do telefonu: „Bella, co się stało?! Jesteś cała? Bella?”
„Wszystko porządku Alice” odpowiedziałam szybko podnosząc telefon i próbując uratować resztę papierów „Ja tylko… miałam mały wypadek. Zaczekaj chwilkę”.

Odłożyłam komórkę na chodnik i usłyszałam jedwabisty głos przy moim uchu. „Nic a nic się nie zmieniłaś, Bello Swan” zachichotał mój wybawca.
Zszokowana wypuściłam z płuc całe powietrze. Znałam ten głos, aż za dobrze. Kiedyś marzyłam o nim tak często, że prawie zaczęłam mieć omamy słuchowe. Czerwieniąc się jeszcze bardziej nieśmiało podniosłam wzrok i… natrafiłam wzrokiem na błyszczące zielone oczy mojej szkolnej miłości – Edwarda Cullena.

Zamrugałam kilka razy gapiąc się na niego jak ostatnia idiotka. „Uhm… Cześć” wykrztusiłam wreszcie.
Uśmiechnął się do mnie, pomagając mi zebrać z ziemi luźne kartki. Jego brązowe włosy lekko błyszczały w świetle zachodzącego słońca… Prawie przestałam oddychać – był równie perfekcyjny jak ostatnim razem, kiedy się widzieliśmy… Sześć lat temu. I oto znów jestem, ofiara mojej wyjątkowej zdolności do potykania się o powietrze! Zdusiłam w sobie jęk. To nie był pierwszy raz, kiedy Edward cierpiał z powodu mojej niezgrabności.

Spodziewałam się, że się spotkamy, tylko myślałam o trochę innych okolicznościach. Alice i Jasper utrzymywali z nim kontakt po zakończeniu liceum i wspominali, że podobnie jak ja wrócił niedawno do Seatle. Wiedziałam, że Alice planuje ponowne zjednoczenie wszystkich swoich szkolnych przyjaciół. Ja ze swojej strony wciąż zastanawiałam się czy w tym czasie uciec z miasta czy nie.

Szybko oceniłam bałagan, jaki spowodowałam i aż jęknęłam głośno. Moja torebka także musiała się otworzyć, bo wszystko, co do niej upchałam tego ranka, także znajdowało się na chodniku. Zmówiłam króciutką modlitwę dziękczynną, ciesząc się, że nie miałam okresu w tym tygodniu. Jedyne, czego w tym momencie brakowała do pełni mojego upokorzenia, to kilku tamponów turlających się u moich stóp. Na szczęście nie uszkodziłam Edwarda, jednak nasze rzeczy pomieszały się całkowicie.
„Tak bardzo mi przykro, Edwardzie” westchnęłam, po raz kolejny próbując upchać wszystko z powrotem do torebki. Będziemy musieli potem usiąść gdzieś i na spokojnie porozdzielać nasze rzeczy.
„Pamiętasz mnie! Czuję się zaszczycony!” Uśmiechnął się do mnie szeroko, wypełniając swoją torbę naszymi rzeczami.
„Oczywiście, że Cię pamiętam! Byliśmy razem cztery lata w liceum” zaczerwieniłam się jeszcze bardziej, uświadamiając sobie, jak to zdanie mogłoby być zrozumiane bez kontekstu. Zapomnij o wynajmowaniu mieszkania. Wczołgaj się do najbliższej dziury i umrzyj z upokorzenia, Bello.

Edward tylko zachichotał, wkładając do swojej torby ostatnie papiery. Podniósł się z wdziękiem zarzucając na ramię pasek torby i wyciągnął rękę by mi pomóc. Gapiłam się na nią bezmyślnie przez chwilę zanim zdołałam wyciągnąć moją w jego stronę. Edward grał na pianinie od podstawówki i miał najpiękniejsze ręce na świecie – długie, zgrabne palce i silnie wyrzeźbione ramiona. Zawsze pozbawiały mnie tchu, już od pierwszej klasy liceum, kiedy siedzieliśmy w jednej ławce na biologii. Przez całą lekcję gapiłam się na niego, choć bardzo się starałam tego nie robić… albo przynajmniej nie gapić się na niego zbyt ostentacyjnie. Mogłabym całymi godzinami patrzeć na jego poruszające się ręce. Jak tylko go dotknęłam poczułam impuls elektryczności przebiegający przez całe moje ciało.
Zadrżałam lekko i wypuściłam jego dłoń jak tylko mnie podniósł.

„Przepraszam.” powiedział szybko i spojrzał na mój telefon, który odłożyłam na ziemię, zbierając dokumenty. „Zapomniałaś chyba o czymś”. Głos Alice był coraz głośniejszy z każdą chwilą.
Spanikowałam. „O nie! Alice!” Podniosłam szybko komórkę i znów zaczęłam przepraszać, „Wybacz, Alice. Upuściłam telefon. Posłuchaj, oddzwonię do Ciebie później, dobrze? Jak tylko naprawię wszystkie szkody, jakie znów udało mi się spowodować”.

Poczułam, jak Edward śmieje się obok mnie cichutko. Stał tak blisko, że mogłam prawie posmakować jego zapach. NIE! Nie, nie, nie, nie, nie, NIE! Nawet o tym nie myśl, Swan!
„Co się stało? Kto to był?” zapytała Alice.
„Nigdy nie uwierzysz. Zobaczymy się później, OK?” powiedziałam błagalnie.
„Spokojnie, Bello. I powodzenia w polowaniu na mieszkanie”. Alice rozłączyła się szybko.

Zatrzasnęłam klapkę telefonu i zauważyłam, że szybka jest pęknięta. Będę musiała kupić sobie nową komórkę. Znowu. Świetnie. Po prostu doskonale. Włożyłam telefon do torebki i odwróciłam się do Edwarda, który trzymał dla mnie otwarte drzwi.
„Dziękuję” powiedziałam, idąc z nim ramię w ramię korytarzem.
Gdy tylko znaleźliśmy się w środku kamienicy zaczęliśmy wymieniać nasze rzeczy. Edward wciąż szedł powoli, a ja starałam się dotrzymać mu kroku najlepiej, jak potrafiłam. Niestety robienie trzech rzeczy na raz przekraczało moje możliwości koordynacyjno-ruchowe.

„Nie widziałem Cię tak długo. Co u Ciebie słychać?” zapytał próbując połapać się w ogromie papierów i innych rzeczy.
„U mnie? Świetnie!” Próbowałam zabrzmieć radośnie zastanawiając się równocześnie, jak wyglądam. Moja desperacka próba nie spóźnienia się na spotkanie zaowocowała jedynie zadyszką. Byłam cała mokra po biegu, a moje włosy zdołały wydostać się z kucyka i przylepiły się do mojej twarzy oraz szyi. Musiałam wyglądać jak jakieś straszydło, które właśnie uciekło z wariatkowa. „A u Ciebie?” zapytałam.
„Świetnie!” uśmiechnął się do mnie, delikatnie mnie przedrzeźniając. A ja znów poczułam się jak w liceum – zakochana nastolatka z trzepoczącym gwałtownie sercem, wilgotnymi ze zdenerwowania dłońmi i wszechobecnym rumieńcem. On natomiast zdecydowanie nie wyglądał jak straszydło…

Szybko odwróciłam wzrok, bawiąc się paskiem mojej torebki.
„Dokąd idziesz?” zapytał.
Wskazałam głową na biuro pośrednictwa nieruchomości. „Tutaj. Ale spóźniłam się pół godziny, pewnie nikogo już nie ma”.
Edward podszedł ze mną i po raz kolejny otworzył dla mnie drzwi. Staliśmy w drzwiach, wciąż blisko siebie, nadal wymieniając się rzeczami. Jego dłoń co chwilę delikatnie dotykała mojej.
Siedzący za biurkiem mężczyzna uśmiechnął się do nas uprzejmie. Zerknął najpierw na zegarek a potem na leżący przed nim terminarz. „Edward Cullen?” zapytał wstając i wyciągając dłoń w naszym kierunku. „Nazywam się Joe Murry”.
Spojrzałam na pośrednika zaskoczona. Czyżby Edward także szukał mieszkania? Czy właśnie straciłam moje na jego korzyść? Westchnęłam pokonana.
Edward uścisnął jego rękę. „Miło mi. To Bella Swan” powiedział wskazując na mnie.
Uśmiechnęłam się nerwowo i także uściskałam jego dłoń. „Przepraszam za spóźnienie”.
Joe uśmiechnął się tylko. „Nic się nie stało. Najważniejsze, że wszyscy wreszcie dotarli. Sekretarka musiała wszystko pomieszać, bo umówiła Państwa na dwie różne godziny. I zaznaczyła kawalerkę? To tez musi być pomyłka. Ale mamy wolne mieszkanie na trzecim piętrze. Jedna sypialnia, jedna łazienka, widok na Space Needle...”

„Co?” wykrzyknęłam.

„Słucham?” zapytał Edward.

Przyglądałam się w osłupieniu pośrednikowi, z ustami otwartymi by coś powiedzieć… Tylko nie bardzo wiedziałam co. Czy ten facet myśli, że jesteśmy razem? Serio? Prawie się roześmiałam, to był przecież oczywisty absurd. Spojrzałam na Edwarda. Miał bardzo dziwną minę i nie mogłam się zdecydować, czy był rozbawiony przypuszczeniem pośrednika czy też poczuł się po prostu obrażony. Nagle w jego oczach pojawił się dziwny błysk i popatrzył na mnie tak, jakby próbował odczytać moje myśli.

Starając się złamać zaklęcie, jakim mnie spętał tym spojrzeniem, wyrwałam Edwardowi resztę moich papierów z ręki i zaczęłam wyprowadzać pośrednika z błędu. „Panie Murry. Rzeczywiście zaszła pomyłka…”
Edward przerwał mi zanim mogłam skończyć moje zdanie. „Bella ma na myśli, że szukamy większego mieszkania. Z dwoma sypialniami i osobnymi łazienkami.” stwierdził patrząc na mnie wymownie.

„Co?!” powtórzyłam zszokowana.

Pochylił się w moim kierunku i szepnął mi do ucha: „Będzie dobrze. Po prostu… nie zaprzeczaj”. Nie zaprzeczałam więc. Po prostu wpatrywałam się w niego z szeroko otwartymi oczami.
Joe pochylił się nad dokumentami. „Zobaczmy… Co powiedzą Państwo na apartament na najwyższym piętrze z widokiem na Sound?”
Zamrugałam niepewnie. „Ja…” zaczęłam, ale Edward znów wszedł mi w słowo.
„Brzmi doskonale! Kiedy możemy je obejrzeć?”
Joe otworzył szufladę biurka i wyciągnął z niej kopertę z kluczami. „Nawet w tej chwili. Proszę za mną, winda jest tuż obok biura”.

Gapiłam się na Edwarda w oszołomieniu i powiedziałam jedyne zdanie, jakie przychodziło mi do głowy przez ostatnie pięć minut: „Co?!”


Post został pochwalony 2 razy

Ostatnio zmieniony przez Dahrti dnia Śro 21:52, 18 Lis 2009, w całości zmieniany 30 razy
Zobacz profil autora
sappyfruit
Nowonarodzony



Dołączył: 28 Sie 2008
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Sob 15:24, 17 Sty 2009 Powrót do góry

zaczyna się ciekawie :D taki człowiekowaty Edward jest jeszcze bardziej kuszący niż jako wampir- nie trzeba się go bać :D

mam nadzieję że ten ff jest całkiem długi :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mystery
Wilkołak



Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 157
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: bydgoszcz

PostWysłany: Sob 15:49, 17 Sty 2009 Powrót do góry

noo! faajne ;D tłumacz, tłumacz, bo jak się Annie Scott, Bells., i innym diabełkom spodoba to będziesz miała takie samo piekło jak Ginger! xDD
a Bella wie że Edward jest wampirem?
a oni będą mieszkać razem? ;D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mizuki
Zły wampir



Dołączył: 03 Gru 2008
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Sob 15:55, 17 Sty 2009 Powrót do góry

Hehe, ja już mówiłam "prywatnie", że mi się podoba :). Świetnie tłumaczysz i wcale nie mam z Tobą dużo roboty, zabiegi kosmetyczne, ot co.
Mystery, Edward jest w tym FF człowiekiem ;P


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mystery
Wilkołak



Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 157
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: bydgoszcz

PostWysłany: Sob 16:11, 17 Sty 2009 Powrót do góry

aaa xD cofnij xDD
ech, no tak, mądra jestem nie ma co xD
no właśnie tak zaczełam czytać po angielsku i mi sie cały czas nie zgadzało a to o to chodziło
nie no po prostu padłam... muszę wreszcie uruchomić mozg. xDD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dahrti
Zły wampir



Dołączył: 21 Lis 2008
Posty: 328
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Sob 16:14, 17 Sty 2009 Powrót do góry

Nic się nie bój, potem sam się Edzio przyzna, że jest wampirem:D Już powolutku tłumaczę dalej. W następnej części dowiecie się...

co z tego wszystkiego "co" wyniknie...Wink I o co temu całemu Cullenowi chodzi... tak troszeczkę...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Snopy
Dobry wampir



Dołączył: 25 Wrz 2008
Posty: 727
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Lublin |

PostWysłany: Sob 16:19, 17 Sty 2009 Powrót do góry

Gratuluję tłumaczenia, to po pierwsze :)
Zaczyna się przyjemnie, oprócz tego, że chyba już nam zakończenie :D

I obawiam się, że zaczynam lubić 'amerykańskie' ffy :D

Czekam na więcej,
p,
Snopy.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
wampirek
Dobry wampir



Dołączył: 01 Sie 2008
Posty: 1124
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 16:19, 17 Sty 2009 Powrót do góry

no zaczęło się fajnie, prawie jak w harlekinie, ale ja lubię od czasu do czasu coś takiego przeczytać :D więc tego sobie nie przepuszczę.

Miłego tłumaczenia :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PewnaPani
Zły wampir



Dołączył: 14 Gru 2008
Posty: 436
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Lublin

PostWysłany: Sob 16:30, 17 Sty 2009 Powrót do góry

Zaczyna się bardzo, bardzo ciekawie... Czekam na dalsze części, jestem ciekawa jak to się rozwinie.
A tłumaczenie idealne - zero błędów! Gratuluję.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
new life
Zły wampir



Dołączył: 13 Sie 2008
Posty: 489
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Sob 19:17, 17 Sty 2009 Powrót do góry

no cóż można napisac jak mi tez sie podoba ? wiec czekam na wiecej
na pewno bede czytac Wink
czytalam troche oryginal i szczerze to mnie zaciekawilo :D tłumaczysz super :P


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez new life dnia Sob 19:20, 17 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Anna Scott
Zły wampir



Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 335
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: New York- Kerry -Londyn- Trondhaim ... Tam gdzie Diabeł mówi "Dobranoc"...

PostWysłany: Nie 13:46, 18 Sty 2009 Powrót do góry

Kochana, masz przekichane Twisted Evil Twisted Evil
Wprost uwielbiam tego ff Twisted Evil Twisted Evil

Powiedz, że będą scenki od +16, bo tak się miło zapowiada Twisted Evil Twisted Evil

Mnóstwo wena życzę love


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dahrti
Zły wampir



Dołączył: 21 Lis 2008
Posty: 328
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 17:55, 18 Sty 2009 Powrót do góry

Tak Anno, będzie scenka 16+ ale dopiero w 6 rozdziale. Co nie znaczy, ze wcześniej nie będzie... troszkę nagości, dużo nieprzyzwoitych myśli, Alice.Na.Misji i wszystkich tych harlekinowych, amerykańskich chwytów.

Nowy fragment już przetłumaczony, czekam na poprawę tylko. A w nim...

1. Pierwsze wampirze podteksty.
2. Kwestia orientacji seksualnej Edwarda.
3. No i Bella mówi Edziowi "Tak."

Będzie równi długi co ten. Ale potem już chyba będę dodawać krótsze fragmenty.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dahrti
Zły wampir



Dołączył: 21 Lis 2008
Posty: 328
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 20:59, 18 Sty 2009 Powrót do góry

Już, już jestem:) Z najlepszymi życzeniami:)

Betowała mizuki (dziękować, dziękować)




AMOC 2 czyli Rozdział I część II


Joe pochylił się nad dokumentami. „Zobaczmy… Co powiedzą Państwo na apartament na najwyższym piętrze z widokiem na Sound?”
Zamrugałam niepewnie. „Ja…” zaczęłam, ale Edward znów wszedł mi w słowo.
„Brzmi doskonale! Kiedy możemy je obejrzeć?”
Joe otworzył szufladę biurka i wyciągnął z niej kopertę z kluczami. „Nawet w tej chwili. Proszę za mną, winda jest tuż obok biura”.
Gapiłam się na Edwarda w oszołomieniu i powiedziałam jedyne zdanie, jakie przychodziło mi do głowy przez ostatnie pięć minut: „Co?!”




Wyszliśmy razem z Joe z gabinetu i skierowaliśmy się do windy. Edward delikatnie położył rękę na moich plecach, więc naprawdę nie miałam innego wyboru; byłam bezradna. Jego dotyk tylko powiększał mętlik w mojej głowie. Zerkałam co chwile na jego twarz, próbując dociec, o czym myśli. Nadal miał tę dziwną minę oraz determinację w oczach. Zastanawiałam się, czy naprawdę był aż tak zdesperowany by znaleźć mieszkanie. Dlaczego w ogóle idziemy obejrzeć ten apartament? Cała ta sytuacja jest kompletnie niedorzeczna!

W trakcie jazdy windą Joe nieustannie wychwalał liczne udogodnienia, jakie The Lofts oferuje swoim mieszkańcom. Nie słyszałam ani jednego jego słowa, wpatrywałam się tylko w oddalającą się ulicę. Byłam bardziej niż świadoma dłoni Edwarda spoczywającej na moich plecach. Ze wszystkich sił starałam się ponownie uruchomić mój mózg, by móc jakoś wyplątać się z tej absurdalnej sytuacji. Ponownie zerknęłam na Edwarda, dosłownie na ułamek sekundy, i prawie straciłam resztki mojej kontroli. Edward opierał się swobodnie o poręcz. Był tak blisko mnie, że mogłam zobaczyć żyłkę pulsującą na jego szyi. Całkowicie oczarowana poczułam nieodpartą ochotę wczepić się w nią moimi ustami [I kto tu jest wampirem, hę? – kom. tłumaczki]. Mocno przygryzłam dolną wargę, mobilizując całą swoją samokontrolę, byle tylko nie rzucić się na niego w tej windzie.

Dotarliśmy wreszcie na piąte piętro i przeszliśmy długim, jasno oświetlonym korytarzem do apartamentu numer 518. Joe wyciągnął klucz z koperty i otworzył drzwi. Edward przepuścił mnie w drzwiach, po czym razem z Joe wszedł za mną. Mieszkanie, jak już wcześniej zauważył Edward, było idealne. Skierowane w stronę Puget Sound, przestrzenne i jasne dzięki przeszklonej ścianie, z olbrzymim kominkiem. Jadalnia była połączona z salonem, przez co wydawał się on jeszcze większy. Z salonu można było wyjść na balkon i obserwować łódki pływające po wodzie. Zerknęłam na Edwarda, który wpatrywał się we mnie.

„Co Ty na to?” zapytał mnie.
Wetknęłam niesforny kosmyk włosów za ucho. „Hmmm… Jest ładne, ale…”
Tym razem przeszkodził mi Joe. „Kuchnia jest na lewo.” Skierował się do wnętrza mieszkania, a ja, niczym baranek prowadzony na rzeź, podążyłam za nim. Edward był tylko krok za mną. „Czy któreś z Was gotuje?” zapytał pośrednik.
„Nie.” powiedział z uśmiechem Edward.
„Tak.” Stwierdziłam w tym samym momencie.
Joe tylko się uśmiechnął. „Ta luksusowa kuchnia jest doskonale wyposażona, energooszczędna i ma mnóstwo pojemnych szafek. Granitowy blat, podwójnej wielkości lodówka, marmurowe płytki na ścianie, profesjonalna kuchenka gazowa” wskazywał po kolei. Oglądałam kuchnię z zainteresowaniem, choć moim zdaniem Joe przesadzał w swoich zachwytach. Profesjonalna kuchenka gazowa, dobre sobie.

W końcu Joe poszedł dalej. „A tutaj mamy główną sypialnię.” Ponownie podążyłam za nim, nie mogąc wyrwać się z tej dziwacznej iluzji. Rozglądałam się dookoła, oceniając wszystkie szczegóły. Apartament był zdecydowanie za duży jak na moje potrzeby i prawdopodobnie trzykrotnie droższy od mieszkań, które byłabym w stanie opłacić. To było jak jazda próbna jaguarem przed kupnem corolli.
Główna sypialnia była ogromna w porównaniu z tymi, do których byłam przyzwyczajona, i również z niej roztaczał się przepiękny widok na Sound. Natychmiast wyobraziłam sobie w niej siebie, co było bardzo, bardzo głupie. Nie było najmniejszej szansy bym tu zamieszkała. Nawet po wytłumaczeniu Joe całego nieporozumienia i obejrzeniu kawalerki nadal nie mogłabym tu nic wynająć – umierałabym ze wstydu przy każdym przejściu obok biura Joe.

„A tutaj jest łazienka.” stwierdził Joe, otwierając drzwi do magicznej krainy Oz.
„Ooo!” nie mogłam powstrzymać okrzyku zachwytu. Łazienka była cudowna, z ogromną wanną i osobnym prysznicem, w którym spokojnie mogłyby się zmieścić dwie osoby. Toaleta była trochę cofnięta, a długi blat z dwoma umywalkami zajmował całą tylną ścianę. Podłoga była marmurowa, także prawdopodobnie poślizgnęłabym się na niej i skręciła sobie kark gdybym była na bosaka. Wysoko nad wanną było okno, wpuszczając do pomieszczenia promienie zachodzącego słońca. Niewiele myśląc zrzuciłam buty i zanurkowałam do pustej wanny. „Mmmm…” osunęłam się i oparłam głowę o jej brzeg.
„Podoba jej się wanna!” usłyszałam głęboki, jedwabisty głos Edwarda.
Otworzyłam oczy i poczułam rozlewający się po całej twarzy rumieniec. Edward stał nade mną i przyglądał mi zadowolony z rękami w kieszeniach.
„Przepraszam.” usiadłam w wannie, szukając jakiegoś uchwytu, który pomógłby mi wstać.
Joe zachichotał. „Właściwie większość kobiet reaguje w ten sposób na tę wannę. Niektórzy mężczyźni też. Pokazać Państwu resztę mieszkania czy wolelibyście zostać na chwilę sami i porozmawiać w cztery oczy?”
Nadal siedziałam w wannie, więc podniosłam tylko wzrok na Edwarda, ciekawa, co odpowie. Patrzył na mnie z uśmiechem, rękami schowanymi głęboko w kieszeniach i torbą swobodnie zwisającą mu z ramienia – uosobienie beztroski. „Panie Murry, jeśli nie miałby Pan nic przeciwko chcielibyśmy porozmawiać na osobności. Jak sądzisz, Bello?
Delikatnie przeciągnęłam dłońmi po brzegach wanny i szybko pokiwałam głową.
„Dobrze. Zostawię Państwu szczegółowe informacje na ladzie w kuchni i już wychodzę. Do zobaczenia na dole.”

Czekaliśmy w ciszy dopóki nie usłyszeliśmy zamykających się za Joe drzwi.
„Co?” zapytałam po raz czwarty.
„Często to powtarzasz. Zabawne, zapamiętałem Cię jako bardziej elokwentną osobę.” stwierdził Edward, uśmiechając się szeroko. Oh, zdecydowanie bawiło go moje zażenowanie! Nie mówiąc już o tym, że był paskudnym kłamczuchem, bo doskonale pamiętam, że byłam zawsze zbyt oszołomiona w jego obecności, by tworzyć wyrafinowane wypowiedzi. Fuknęłam na niego i wstałam. „Zachowujesz się niedorzecznie.” Wyciągnęłam jedną nogę z wanny, ale potknęłam się przy próbie wydostania się z niej.
Edward znów mnie złapał i posadził na brzegu. „Jedno jest pewne – nigdy nie będziesz w stanie kąpać się sama nie skręcając sobie przy okazji szyi.”
Wlepiłam w niego rozwścieczony wzrok. „Próbujesz być zabawny?”
„To zależy. Sądzisz, że to było śmieszne?” podniósł jedną brew.
A ja tak strasznie chciałam ją musnąć moimi wargami… Zamiast tego chwyciłam pasek mojej torebki i założyłam go z powrotem na ramię. „Nie. Uważam, że to było dziecinne.”
„Chcesz obejrzeć resztę?” zapytał cicho, już się nie uśmiechając.
Skuliłam się przygnębiona. „Po co? Nie stać mnie na to mieszkanie. Ale jest piękne. I podoba mi się wanna.” Spojrzałam ponownie na Edwarda, uśmiechając się nieśmiało. “A Ty? Zamierzasz je wynająć?”
Jego oczy zabłyszczały. “Tylko jeśli będziesz wpadać, by wziąć kąpiel.”
Przestałam oddychać. Czy Edward Cullen flirtował ze mną? Nie wiedziałam, co mam o tym myśleć, więc odpowiedziałam najlżejszym tonem, na jaki mnie było stać. „Możliwe.” Moje serce czuło się tak, jakby właśnie przebiegło cały maraton. Czułam, że muszę usiąść, by nie zemdleć.

Odwróciłam się szybko i wróciłam do salonu. Zachodzące słońce właśnie układało się na wodzie. Nie chciałam stąd wychodzić zanim nie zniknie całkiem. Poczułam, że Edward podszedł do mnie. Staliśmy tak w ciszy, obserwując jak niebo stopniowo zmienia kolor – z niebieskiego na ognistoczerwony, aby wreszcie przejść w delikatny fioletowy zmierzch. Mogłam dostrzec światełka migotające na Bainbridge Island. Mieszkanie było teraz pogrążone w mroku. W przypływie głupoty wyobraziłam sobie siebie, wynajmującą je razem z Edwardem jako prawdziwa para, zaczynająca właśnie wspólne życie.

Głupie, szkolne zauroczenie. Myślałam, że już mi przeszło! Co jest ze mną nie tak?!

Objęłam się rękami i znów spojrzałam na Edwarda. Nie mogłam dostrzec wyrazu jego twarzy w mroku. Miałam tylko nadzieję, że i on nie potrafi odczytać mojej. Patrzyłam na niego wyczekująco.
Po kilku minutach wreszcie się odezwał niskim głosem. „W porządku. Po prostu wysłuchaj mnie i miej otwarty umysł.”
„Okej.” odpowiedziałam zaintrygowana. O czym on może myśleć?
Podszedł do ściany i pstryknął światło. Oślepiona, musiałam kilkakrotnie mrugnąć oczami, by przyzwyczaić się do różnicy. Obserwowałam, jak Edward przeszedł do kuchni, podniósł dokumenty dotyczące apartamentu, po czym wrócił do mnie z niebiesko-złotym folderem. Uśmiechnął się do mnie moim ulubionym, lekko zakrzywionym uśmiechem.
Czy on miał jakiekolwiek pojęcie, co TEN jego uśmiech ze mną robił? Przechyliłam głowę i czekałam aż zacznie mówić.
Zamiast tego otworzył folder i wyciągnął z niego jakieś papiery. Pierwszy zawierał szczegóły dotyczące czynszu. Edward przejrzał je szybko. Chyba obliczał coś w myślach. Pamiętam, że w szkole był bardzo dobry z matematyki. Potem spojrzał w bok i przyglądał się chwilę ścianie, głęboko pogrążony w myślach. Przejechał dłonią po swoich włosach, tworząc na swojej głowie uroczy bałagan.

Potem odetchnął głęboko i spojrzał na mnie płomiennymi oczami. Podał mi dokument. „Stać mnie na połowę czynszu. A Ciebie?”
Popatrzyłam na cyferki i szybko oceniłam moją sytuację finansową. Połowa czynszu była nieco wyższą kwotą niż ta, którą planowałam poświęcić na mieszkanie. Była jednak do przyjęcia, jeśli Alice przestałaby mnie ciągnąć na zakupy w każdy weekend. Pokiwałam głową i spojrzałam na Edwarda. „Ale nadal nie widzę…”
Nie pozwolił mi skończyć zdania. „Ok, moja propozycja jest następująca. Oboje szukamy mieszkania. Dużo podróżuję i chciałbym mieć pewność, że moje rzeczy są bezpieczne w czasie moich wyjazdów. Dodatkowo Ty wtedy miałabyś pełną swobodę. Jeśli zdecydujemy się na wspólny wynajem będzie nas stać na ładne, duże mieszkanie i zaoszczędzimy trochę pieniędzy dzieląc się pozostałymi opłatami. Znamy się już długo i mamy wspólnych przyjaciół, więc wiesz, że nie jestem żadnym przerażającym potworem…”

Taaa, jasne. Jedyną przerażającą cechą Edwarda był sposób, w jaki zmieniał moje wnętrze w galaretkę przez sam dźwięk swojego głosu. Czy to się liczy? Ale on nadal mówił, a ja nie bardzo rozumiałam, co.

„… nie jestem żarłokiem, a Ty potrafisz gotować.”
Stałam tam przed nim, zapewne z dość osobliwym wyrazem twarzy. Czy on w ogóle mówił w moim języku? Czy on rzeczywiście sugerował to, co mi się wydaje, że sugerował, czy już do reszty postradałam zmysły? „Twierdzisz, że powinniśmy… wprowadzić się tutaj? Razem?” Kręciło mi się w głowie. „Ledwo się znamy!”
“Co masz na myśli? Byliśmy razem w liceum przez cztery lata.” zauważył z błyszczącymi oczami.
Zaskoczyłam go swoim prychnięciem. „To zupełnie co innego i dobrze o tym wiesz.”
„Wiesz, że jestem godny zaufania.” powiedział miękko.
„Tak, oczywiście.” I naprawdę to wiedziałam. Edward zawsze był cichy i trochę zamknięty w sobie, choć nie był niepopularny. Był dobrym przyjacielem Jaspera, chłopaka Alice, więc dużo czasu spędzaliśmy w pewnym sensie razem. Byłam zbyt nieśmiała, by spróbować się do niego zbliżyć, niemniej jednak byliśmy w tym samym towarzystwie. Czasami nawet wydawało mi się, że zwraca na mnie więcej uwagi niż na zwykłą znajomą, ale nigdy nic takiego nie powiedział, a ja byłam zbyt wielkim tchórzem, by spróbować czegokolwiek. Obserwowałam go nieustannie w liceum. Inne nastolatki bzikowały na punkcie gwiazd filmowych czy piosenkarzy, ja miałam obsesje na punkcie Edwarda Cullena.

Byłam taka żałosna.

Edward był uważany za prawdziwego dżentelmena. Te kilka dziewczyn, z którymi się umówił (a ja desperacko chciałam być jedną z nich), wszystkie zgodnie twierdziły, że jest wspaniały. Ale on nigdy żadnej nie wykorzystał, ani nie odtrącił w sposób, w jaki niektórzy popularni chłopcy by się zachowali, posiadając jego wygląd i zdolności. Mieszkając z nim nie musiałabym się martwić, że zrobi coś nieodpowiedniego. Szlag!
Spuściłam wzrok, bawiąc się moimi dłońmi. “Czuję się, jakby ktoś mnie wrzucił do Bizarro World*.
Edward zachichotał. Po chwili jednak spoważniał. „Będziesz ze mną bezpieczna, Bello.”
Szybko podniosłam wzrok, czując, że cały mój świat wali się i rozpada dookoła mnie. „Jesteś gejem?” zapytałam przerażona.
„Słucham?!” wykrzyknął równie przerażony. „Nie. Nie jestem gejem. I może na tym stwierdzeniu poprzestańmy.” Zażenowany, odwrócił ode mnie wzrok.

Próbowałam coś powiedzieć, ale jakoś wszystkie konwencjonalne tematy umykały mi w tym momencie. Zerknęłam na kuchnię.
„Naprawdę oczekujesz, że będę dla Ciebie gotować?” spytałam, lekko unosząc brwi.
„Czy to znaczy, że zgadzasz się ze mną zamieszkać?” odbił piłeczkę, jego piękna twarz promieniowała zadowoleniem.

Przygryzłam dolną wargę, zamyślona. Zamieszkanie z Edwardem Cullenem byłoby najgłupszą z możliwych decyzji. Nie widziałam go przez sześć lat, a nawet wcześniej nie byliśmy bliskimi przyjaciółmi. Jednocześnie byłoby to – prawie – spełnienie moich najskrytszych marzeń. Zdawałam sobie sprawę, że pomysł byśmy byli dla siebie kimś więcej, niż przyjaciółmi, był równie odległy od rzeczywistości jak wygrana na loterii. Z drugiej strony myśl o budzeniu się każdego ranka z możliwością oglądania go nie opuszczała mnie od chwili przekroczenia progu mieszkania.

Byłam przekonana, że już dawno wyleczyłam się z tego zauroczenia. Jednak ostatnia godzina i moje szaleńczo bijące serce udowodniły mi, że byłam w błędzie. Wspólne mieszkanie z nim, nawet w całkowicie platonicznej relacji, prawdopodobnie zamieni mnie w papkę w przeciągu tygodnia. Będę musiała nauczyć się ukrywać moje uczucia. Edward nie może się nigdy dowiedzieć, jak bardzo go pragnę. Będę musiała być opanowana i spokojna w jego obecności, zamieniając się w galaretkę dopiero w moim pokoju. Zamykając wcześniej drzwi na klucz. I może jeszcze wtykając ręcznik w szparę pod drzwiami.

Gapiłam się podłogę, starając się przemyśleć i rozważyć wszystkie plusy i minusy planu Edwarda. Minusów było całe mnóstwo. Zaczynając od tego, że prawie się nie znaliśmy, a kończąc na mojej obsesji. Plusami byłyby: cóż… możliwość widywania Edwarda codziennie. Próbowałam się skoncentrować, ale nie potrafiłam.
Wykładzina we wzorki. Jak miło. dumałam rozproszona. Podniosłam wzrok i ujrzałam Edwarda przyglądającego mi się intensywnie błyszczącymi oczyma. Ten widok całkowicie zniszczył wszystkie opory. Uśmiechnęłam się nieznacznie i powiedziałam „Tak.”


* Bizarro World – znane także pod nazwą Htrae (ang. Earth – ziemia – od końca). Fikcyjna planeta wymyślona w latach 60-tych, charakteryzująca się tym, że wszystko, podobnie jak nazwa, było w niej na odwrót niż na ziemi. Dość dobrze charakteryzuje chyba całą sytuację i odczucia Belli, więc zostawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mizuki
Zły wampir



Dołączył: 03 Gru 2008
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 21:07, 18 Sty 2009 Powrót do góry

Strasznie, strasznie fajny ten fik :D. Dahrti ślicznie tłumaczy, prawda?
Normalnie jestem pod WIELKIM wrażeniem. Znowu nie miałam dużo roboty Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
sappyfruit
Nowonarodzony



Dołączył: 28 Sie 2008
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 21:13, 18 Sty 2009 Powrót do góry

nie no ten ff po prostu mnie rozbraja;) cała się śmieję jak głupia do ser;p
mam nadzieje że jest sporo rozdziałów;p
dzięki jeszcze raz :*:*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PewnaPani
Zły wampir



Dołączył: 14 Gru 2008
Posty: 436
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Lublin

PostWysłany: Nie 21:24, 18 Sty 2009 Powrót do góry

Cytat:
„Jesteś gejem?” zapytałam przerażona.
„Słucham?!” wykrzyknął równie przerażony. „Nie. Nie jestem gejem. I może na tym stwierdzeniu poprzestańmy.”

Leżę i kwiczę. Laughing
Ten FF jest świetny!
Cytat:
Dahrti ślicznie tłumaczy, prawda?

Tak, nie mogę się nie zgodzić.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez PewnaPani dnia Nie 21:24, 18 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Ginger!
Zły wampir



Dołączył: 13 Gru 2008
Posty: 448
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 24 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 21:45, 18 Sty 2009 Powrót do góry

No Fucken shit zapisuje się do twojego funclubu :D:D

Cytat:

„Ooo!” nie mogłam powstrzymać okrzyku zachwytu. Łazienka była cudowna, z ogromną wanną i osobnym prysznicem, w którym spokojnie mogłyby się zmieścić dwie osoby.



devil
Wyobraźnia mi świruje :D

Super! ślicznie tłumaczysz, normalnie się zakochałam![/quote]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dahrti
Zły wampir



Dołączył: 21 Lis 2008
Posty: 328
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 22:44, 18 Sty 2009 Powrót do góry

Dziękuję:) Szczerze mówiąc to się trochę bałam, bo w sumie to jeszcze nic nie tłumaczyłam i nie wiedziałam, czy dam radę. Ale póki co jest chyba ok:) Jak się rozochocę to jeszcze sama jakiegoś ff napiszę :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ginger!
Zły wampir



Dołączył: 13 Gru 2008
Posty: 448
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 24 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 22:47, 18 Sty 2009 Powrót do góry

Dahrti napisał:
Dziękuję:) Szczerze mówiąc to się trochę bałam, bo w sumie to jeszcze nic nie tłumaczyłam i nie wiedziałam, czy dam radę. Ale póki co jest chyba ok:) Jak się rozochocę to jeszcze sama jakiegoś ff napiszę :D


Też tak miałam jak zaczynałam swojego ff tłumaczyć i widzisz jaką histerią się to kończy :P
Obawiam się, że w przypadku Twojego tłumaczenia też tak będzie Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anabells
Zły wampir



Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ni stąd ni zowąd

PostWysłany: Nie 22:49, 18 Sty 2009 Powrót do góry

Pięknie! Ślicznie! Wspaniale!
Normalnie nienormalnie świetne!!!
Już nie mogę cię doczekać dalszych części.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin