FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Koła na kartce w kratkę [T] [NZ] (zawieszone) Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Robaczek
Moderator



Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 1430
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 227 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 20:28, 26 Sie 2009 Powrót do góry

_____________________

Koła na kartce w kratkę
[link widoczny dla zalogowanych]

_____________________


napisała
Zespri

tłumaczy robak
za zgodą autorki


*

OPOWIADANIE DO ŚCIĄGNIĘCIA RÓWNIEŻ W FORMACIE .PDF NA [link widoczny dla zalogowanych] (FOLDER: MOJE TŁUMACZENIA FF).
ZAPRASZAM!


*

Spis rozdziałów:
  1. LOS (beta: iskra, Rudaa)
  2. PRZEPROWADZKA (beta: iskra, Rudaa)
  3. SŁONECZNIKI (beta: Rudaa)
  4. DZIEŃ DOBRY (beta: Rudaa)
  5. E-MAIL I TELEFON (beta: Dzwoneczek)
  6. GNIEW (beta: Rudaa)
  7. W DRODZE DO FORKS (beta: AngelsDream)

*

Robaczana radosna twórczość translatorka, odsłona trzecia.
Co mogę powiedzieć o
Kołach na kartce w kratkę? Urzekły mnie narracją i niezwykle przyjemnym stylem. Fabuły zdradzać nie będę - sądzę, że pierwszy rozdział powinien mnie w tym wyręczyć. Szczerze mówiąc, na dzień dzisiejszy czasu wolnego mam jak na lekarstwo, ale jeśli opowiadanie się przyjmie, to będę je dalej tłumaczyć. Nie wiem, z jaką częstotliwością pojawiałyby się nowe rozdziały.
Konstruktywność mile widziana - odnośnie zarówno treści, jak i tłumaczenia. Zawsze warto pracować nad swoim warsztatem, a mój, niestety, wymaga jeszcze ogromu pracy, będę więc bardzo wdzięczna za wszelkie uwagi.
Życzę wszystkim miłego wieczoru - i lektury!
Z dedykacją dla wszystkich fantastycznych osób, które tworzą to forum. Dzięki Wam chce się tu wracać.

A, wiecie co? Mam najwspanialsze bety pod słońcem. Kłaniam się w pas Rudej i Iskrze - z pierwszą dopiero zaczynam współpracę, ale już jestem zachwycona. Zaś Iskra dzielnie trwa przy mnie przy kolejnym tłumaczeniu i uwielbiam z nią pracować. Dzięki, dziewczyny. (Tak, tak, już możecie zazdrościć). Cóż, nie zawsze ich słucham, dlatego biorę na siebie odpowiedzialność za wszystkie sugestie, które zignorowałam.

Jeśli chodzi o rozbieżność tygodni - raz wspominają o czterech, raz o sześciu - jest to zgodne z oryginałem.


*

ROZDZIAŁ PIERWSZY
LOS


Koła na kartce w kratkę. Dokładnie narysowane, poukładane, idealnie symetryczne, uporządkowane koła.
Uporządkowane tak, jak być powinny.
Uporządkowane jak moje życie, które wróciło do normy.
Uporządkowane jak życie, które w mgnieniu oka miało przestać takie być.


– Panno Swan…
– Panno Swan!
– PANNO SWAN!
Przestraszona, upuściłam ołówek na blat. Uderzył o niego z głuchym odgłosem i potoczył się na przeciwległy kraniec ławki, ale na szczęście nie spadł na brudną podłogę. Zatrzymał się w ostatniej chwili, tak że mogłam zobaczyć wytłoczone na nim litery – srebrne 4H na ciemnozielonym drewnie. Takich ołówków zazwyczaj używa się do szczegółowych rysunków technicznych i wykonywania grafik, nie potrafiłam więc stwierdzić, dlaczego kupiłam sobie właśnie ten. Po prostu mi się spodobał. Przypadło mi do gustu to, że dzięki niemu szkicowane przeze mnie koła wyglądały porządniej i nie dało się ich tak łatwo zmazać.
Miałam go już od dawna, pół roku na pewno, a mimo to wciąż wyglądał jak nowy. Używałam go tylko na zajęciach. Zamiast skupić się na wykładzie, wyciągałam kartkę i zaczynałam rysować. Zawsze takie same, dokładne, uporządkowane koła. Wiedziałam, że to głupie i powinnam przestać, ale nie potrafiłam pozbierać własnych myśli ani skierować ich na właściwe tory, koncentrując się na temacie lekcji. Krążyły swobodnie wszędzie, tylko nie tam, gdzie powinny. I tak myślałam o moich ulubionych powieściach – Mansfield Park czy Dumie i uprzedzeniu. Wczuwałam się w położenie bohaterów; ubóstwiałam Edmunda tak samo bezgranicznie jak Fanny, brzydziłam się panem Darcym na równi z Elizabeth, razem z nią płakałam, gdy w końcu wychodziła za niego za mąż.
To była moja ucieczka od rzeczywistości – ucieczka w świat wyobraźni. Lubiłam w nim to, że mogłam tam robić, co tylko chciałam, zostawiając za sobą wszystko inne, zostawiając prawdziwe życie, w zamian zapuszczając się na nowe, nieodkryte dotąd obszary. Rzeczywistość nie była zła, nie miałam na co narzekać – mieszkałam w Forks razem z Charliem, moim tatą, i jak typowe dziecko rozwodników widywałam drugiego rodzica tylko w czasie wakacji. Pogodziłam się z tym, nauczyłam się tak żyć. Mój świat był uporządkowany jak koła, które rysowałam na kartkach zeszytu. Wszystko w nim miało swoją kolejność. Wstawałam rano, jechałam do Seattle, szłam do college’u, odrabiałam zadania i wracałam do domu, gdzie zaczynałam czytać. Trzymałam swoje życie pod kontrolą. Żadnych dzikich imprez, żadnego alkoholu, prochów, żadnych przygód na jedną noc. Jedyne, co się spod tej kontroli wymykało, to myśli, których za nic nie mogłam skłonić do powrotu do sali wykładowej.
Nic dziwnego, że nie zauważyłam też pana Wilsona, profesora socjologii, który stał nade mną już od dłuższego czasu. Trzymał papierowe pudełko wypełnione małymi, poskładanymi na pół karteczkami. Spojrzałam pytająco na przysadzistego mężczyznę, zauważając, że ma niedopiętą koszulę; widać było spod niej lśniąco biały, prążkowany podkoszulek. Albo niedawno go kupił, albo żona używała dobrego proszku do prania. Nie mogłam powstrzymać odruchu – już wyciągałam ręce, chcąc zapiąć nieposłuszny guzik, gdy usłyszałam jego niski, zachrypnięty głos. Cofnęłam szybko dłonie i ułożyłam je na kolanach, gniotąc szorstki materiał dżinsów.
– Panno Swan, wyciągnie pani wreszcie tę karteczkę, tak żebyśmy jeszcze dziś mogli dowiedzieć się, kto z kim będzie realizował projekt? Poza panią siedzi tu jeszcze dwadzieścia pięć innych dziewcząt, które na pewno z chęcią wylosowałyby już swoich partnerów.
Partnerzy? Projekt? Nie miałam pojęcia, o czym on mówi i zaczynałam żałować, że nie uważałam wcześniej – w końcu już dawno temu przestałam uciekać w świat wyobraźni podczas wykładów, zamiast tego zajęłam się rysowaniem małych, estetycznych kółek na ostatnich stronach zeszytu. Wszystko, żeby tylko nie pogrążać się w beznadziejnych fantazjach o Edmundzie albo panu Darcym. Na początku nauki w college’u często przyłapywano mnie na prowadzeniu rozmów z mężczyznami moich marzeń, gdy na głos odpowiadałam na wyimaginowane pytania. To było naprawdę upokarzające i chociaż dzięki przerzuceniu się na bazgranie po zeszycie oszczędziłam sobie wielu kłopotliwych sytuacji, to nadal nie potrafiłam utrzymać własnych myśli pod kontrolą.
– Panno Swan!
No tak, karteczka, projekt, moja nieobecność.
Powoli zanurzyłam rękę w kartonie ze złożonymi kartkami. Chwyciłam kawałek chropowatego papieru i zacisnęłam dłoń w pięść, zanim ją stamtąd wyciągnęłam.
– Nareszcie – burknął pan Wilson, zabierając pudełko. Razem ze swoimi czarnymi pantoflami poczłapał do następnej dziewczyny, Hanny. Lubiłam ją. Była córką pastora i moją dobrą przyjaciółką, o ile łączącą nas więź można nazwać przyjaźnią. Rozmawiałyśmy ze sobą od czasu do czasu i świetnie się rozumiałyśmy. Po trzech sekundach trzymała już wylosowany arkusik papieru, uśmiechnęła się do mnie przelotnie i rozłożyła go. Błękitne, przenikliwe oczy przebiegły po kartce, odszyfrowując litery. Wtedy poderwała głowę, a rude loki rozsypały się na ramiona; szukała kogoś wzrokiem.
– Hej, Matthew! – W sali rozbrzmiał roześmiany głos. Chłopak odwrócił się w jej stronę, a oczy błyszczały mu przyjaźnie. Słońce odbijało się od krótko przystrzyżonych brązowych włosów w taki sposób, że przez chwilę zdawało się, jakby to aureola okalała jego głowę.
Hanna pomachała kawałkiem papieru, rozciągając usta w uśmiechu.
– Robimy razem projekt!
Matthew przytaknął, uniósł kciuki i wrócił do rozmowy z przyjaciółmi, wyraźnie zadowolony z wylosowanej partnerki.
W tym czasie pan Wilson dotarł już do kolejnej osoby, trzy miejsca dalej. Elizabeth Sondey. Za nią z kolei nie przepadałam. Brązowe włosy miała ścięte na klasycznego boba, a matowo zielone oczy z nadzieją błądziły po kartce. Nadzieja prysła z chwilą odczytania znajdującego się na niej nazwiska – bez wątpienia liczyła na innego partnera. Zirytowana cisnęła papierek do ciemnej skórzanej torby, która z pewnością musiała ją kosztować ładnych parę dolarów. Nie interesowało mnie to szczególnie, więc przeniosłam wzrok dalej, na kolegów z roku. Wszyscy w napięciu rozglądali się po sali, obserwując pogrążone w rozmowie lub skupione na wylosowanych kartkach dziewczyny. Jedne śmiały się, drugie wręcz promieniały radością, jeszcze inne wpatrywały się z nieszczęśliwymi minami w zabazgrane blaty swoich ławek. Te ostatnie nie wyglądały na usatysfakcjonowane narzuconym im losem.

*

Mój wzrok w końcu powrócił na szarą ścianę, na której profesor wyświetlał prezentację w Power Poincie. Uśmiechnęłam się lekko. Małżeństwo. Temat będący jednym z naszych zagadnień w tym semestrze, zresztą moim zdaniem niesłusznie. Nigdy nie zastanawiałam się jakoś szczególnie nad małżeństwem i znałam niewiele osób, w przypadku których ta zaszczytna idea by się sprawdziła. Jednak skoro mówiliśmy o nim na zajęciach, jakoś się z tym pogodziłam i, jak każdy, uczyłam się jego historii, od poligamii do monogamii, od średniowiecza aż do dzisiaj. Przyswajałam liczby i dane, dowiedziałam się, jak wiele małżeństw się rozpadało i jakie były tego najczęstsze przyczyny. Brak odpowiednich wzorców – gdybym kiedykolwiek wzięła ślub, ten związek byłby skazany na klęskę; małżeństwo moich rodziców okazało się kompletną katastrofą – popadnięcie w rutynę z powodu dzieci lub bezrobotności któregoś z małżonków, bądź obu tych czynników naraz, różnica charakterów, niewierność i brak właściwego przygotowania do zawarcia poważnego związku. Ten ostatni powód grał szczególnie ważną rolę w przypadku młodych par, które wyobrażały sobie małżeństwo jako niekończącą się wymianę czułości, a lądowały w koszmarze rzeczywistości.
Byłam ciekawa, o co chodzi w tym projekcie, nad którym mieliśmy zapewne pracować w czasie wolnym od zajęć. Niezbyt przepadałam za takimi akcjami, nie lubiłam uczyć się z innymi – gdy robiłam coś sama, musiałam uważać tylko na siebie i lepiej dawałam sobie wtedy radę.
Złożona kartka nadal znajdowała się w mojej dłoni, więc rozluźniłam pięść i kawałek papieru wylądował na zabazgranej ławce, przysłaniając fragment napisu AC/DC. Powoli wzięłam ją z powrotem do ręki i rozprostowałam. Zaszeleściła, a linie, wzdłuż których była zagięta, mocno odcinały się od reszty. Położyłam ją na blacie i wygładziłam opuszkami palców. Niebieskie litery, pewnie wybazgrane pospiesznie tanim długopisem przez jednego z pomocników pana Wilsona, tańczyły mi przed oczyma. Westchnęłam cicho, jeszcze raz wygładziłam kartkę i dopiero wtedy przeczytałam nazwisko mojego partnera.
Edward Cullen.
Przynajmniej ktoś, kto był w miarę rozsądny i robił coś poza chodzeniem na imprezy i piciem. Dało się z nim normalnie porozmawiać, zależało mu, jak i mi, na dobrych ocenach. Kamień spadł mi z serca.
Szybko przeczesałam wzrokiem salę, rozglądając się za brązową czupryną. Odnalazłam ją po niecałej minucie – jej właściciel opierał się o okno, prowadząc ożywioną rozmowę ze znajomymi; śmiał się właśnie z czegoś. Wpatrywałam się w niego przez chwilę. Ta chwila wystarczyła, by na mojej twarzy wykwitł szeroki uśmiech, a serce przyspieszyło swój bieg; by ożyły wspomnienia.
Samuel, jeden z jego przyjaciół, powiedział mu coś na ucho, szczerząc się przy tym serdecznie; nie minęła sekunda, a Edward odwrócił głowę w moją stronę. Uniosłam dłoń i pomachałam mu krótko. Uśmiech, jakim mi odpowiedział, nie mógł sprawić, by wydawał się jeszcze piękniejszy. Lubiłam widzieć go takim – roześmianym, zadowolonym. Uśmiechał się tak łagodnie, czule i za każdym razem wybijał tym moje serce z właściwego rytmu. Wiedziałam, że nie byłam jedyną dziewczyną, którą wyprowadzał w ten sposób z równowagi, ale wiedziałam też, że nie zważa na to. Edward bez problemu mógł mieć każdą, wystarczyło, by tylko skinął palcem. Nie robił tego jednak. Był jednym z tych nielicznych porządnych facetów, którzy nie wykorzystywali swojej przystojnej buźki, by zaciągnąć do łóżka jak najwięcej panienek. Wręcz przeciwnie – szanował kobiety. Wprawdzie chodził na imprezy, tańczył ze spotykanymi dziewczynami, ale rzadko zdarzało się, by zabrał którąś z nich do swojego domu. Nauka odgrywała w jego życiu ważną rolę. Wiedziałam, że uwielbia czytać, najchętniej Marka Twaina, że wspaniale gra na pianinie – sam komponuje, że jest beznadziejnym kucharzem, że ma trzy małe znamiona na prawym biodrze, które razem układają się w niewielki trójkąt.

*

Pan Wilson odchrząknął, tym samym sprowadzając mnie z powrotem na ziemię.
– Dobrze, skoro już wszystkie wylosowałyście swoje karteczki i większość dogadała się ze swoimi partnerami, chciałbym zapoznać was z kilkoma istotnymi szczegółami. Oczywiście nie wymagam od was, żebyście razem mieszkali, ale powinniście spędzać ze sobą tak dużo czasu, jak to tylko możliwe. Najlepiej jakieś cztery godziny dziennie. Jestem świadomy tego, że po zajęciach najchętniej spotykacie się ze znajomymi i naprawdę nikt nie będzie wam tego zabraniał. Tak samo jak nikt nie będzie ograniczał waszej swobody. Chciałbym jednak, żeby cały projekt wypadł jak najbardziej wiarygodnie, żebym mógł wystawić wam później dobre oceny. Macie poznać wszystkie aspekty małżeńskiego życia, opisać je i przeanalizować.
Jego spojrzenie powędrowało w stronę grupki, która z zapałem o czymś szeptała. Zmarszczył czoło, na którym utworzyło się mnóstwo drobnych fałdek i kontynuował podniesionym głosem:
– Rzecz jasna z wyłączeniem aspektu seksualnego, panowie. Tutaj znajdują się informacje uzupełniające, które są dla was ważne – ciągnął, wskazując na pulpit.
– Proszę, aby każdy wziął po kartce, wychodząc z sali. W razie jakichkolwiek pytań możecie skontaktować się ze mną lub moim asystentem przez e-mail. Poza tym życzę wam wszystkim miłego odpoczynku i chcę widzieć wasze projekty za dwanaście tygodni. Seminaria z moimi współpracownikami naukowymi odbywają się co dwa tygodnie. Dokładne terminy znajdziecie w Internecie.
Wyglądał na naprawdę zadowolonego, że na dziś ma już wolne. Zamknął laptopa, a ścianę zalała błękitna poświata – projektor był nadal włączony. Piękny odcień. Ciemny, ale naprawdę przyjemny; podobał mi się.
Ciche chrząknięcie kolejny raz wyrwało mnie z zamyślenia. Odwróciłam wzrok od ściany i natychmiast natrafiłam na inny urzekający kolor. Zieleń. Zielone oczy. Oczy Edwarda.
Opierał się o ławkę, trzymając mój plecak i uśmiechał się delikatnie.
– Znowu myślimy o niebieskich migdałach, co, pani Cullen?
Przytaknęłam bez słowa. Tak, o niebieskich migdałach... Edward powiedział kiedyś, że wyglądam naprawdę słodko, gdy jestem taka rozmarzona. Siedziałam wtedy na szkolnych błoniach pod jedną z sędziwych lip, ciesząc się ciepłymi promieniami słońca. Powiedział, że chciałby mnie pocałować, że po prostu musi to zrobić. I zrobił. Pocałunek był niesamowity – jednocześnie gorący i chłodny, podniecający, zachłanny. Nieziemski. Taki, który przechowuje się w pamięci, by do niego wracać. Taki, o którym się marzy.
Tylko że później Edward stwierdził, że marzę za dużo…

*

W pewnym momencie jego słowa wdarły się w moją świadomość. Podniosłam głowę i utonęłam w tych cudownych, hipnotyzujących oczach.
– Co powiedziałeś?
Spojrzał na mnie z irytacją.
– No, jesteś przecież moją partnerką przy projekcie. Tak mi się przynajmniej wydawało, gdy mi pomachałaś.
Sięgnął po małą karteczkę leżącą na moim otwartym zeszycie, zauważając przy tym narysowane w środku koła, po czym wrzucił ją do plecaka.
– Jest. Moje nazwisko, Edward Cullen.
Przytaknęłam, pakując notatnik i piórnik.
– Tak, wiem. Ale… Nie rozumiem twojej uwagi. Ani nie jestem mężatką, ani nie noszę twojego nazwiska. – Musiałam wyglądać na bardzo zmieszaną, bo zaśmiał się cicho i pociągnął za zamek mojego czerwonego plecaka.
– Och, Bello…
Powoli podniósł dłoń i przez chwilę miałam wrażenie, że chce pogłaskać mnie po policzku, ale tego nie zrobił. Z powrotem ją opuścił i wcisnął do kieszeni. Serce mi się ścisnęło, chociaż starałam się z tym walczyć. Uwielbiałam to uczucie, gdy mnie dotykał, gładził palcami po twarzy, sprowadzając na ziemię; uwielbiałam sposób, w jaki mnie pocieszał, pieścił, krótko przed tym, nim zrobiły to jego usta.

*

– Bello? Zdzwonimy się, co? Mam nadzieję, że zobaczymy się podczas przerwy semestralnej, pomimo tego całego projektu. Wiesz, ten pomysł nawet mi się podoba, ale i tak uważam, że udawanie małżeństwa jest dość zabawne. Tata będzie tym zachwycony. Od zawsze powtarza, że młodzi ludzie powinni mieć większe pojęcie o małżeństwie, w końcu to sakrament święty i szkoda, że mimo to tak często dochodzi do rozwodów. No i w dodatku naprawdę poszczęściło mi się z Matthew. Okej, w takim razie już idę. Mamy z Mattem kilka szczegółów do omówienia. Nie zapomnij do mnie wkrótce zadzwonić, będę czekać, Bello. Musisz w końcu wyjść do ludzi.
Hanna ucałowała mnie w policzek, skinęła Edwardowi głową i nachyliła się w jego stronę. Cicho wyszeptała mu coś do ucha. Coś, czego nie usłyszałam, chociaż bardzo chciałam. Uśmiechnął się do niej krótko i przytaknął; patrzył za nią jeszcze chwilę, dopóki jej ruda głowa nie zniknęła z pola widzenia.
– Przypomina mi Alice – rzucił zamyślony i podarował mi jeden z moich najukochańszych uśmiechów. Alice… Zwariowana siostra Edwarda, która paplała jak najęta i zawierała przyjaźnie w czasie, w którym normalny człowiek zdążyłby ledwie mrugnąć. Mimo to lubiłam ją, dobrze się czułam w jej towarzystwie.
– À propos Alice, pyta czasem o ciebie. Co u ciebie słychać i czy nie chciałabyś się spotkać. Ucieszy się, że robimy ten projekt razem – powiedział aksamitnym głosem.
– Odnośnie projektu… Wydaje mi się, że nadal nie do końca rozumiem, o co ma w nim chodzić – wymamrotałam zakłopotana, a twarz pokryła mi się nieznacznym rumieńcem. Przyznanie się Edwardowi do nieuważania na zajęciach było prawie tak samo kiepskim pomysłem jak podzielenie się tym z profesorem.
Tym razem jego dłoń naprawdę dotknęła mojego policzka. Powoli gładził go kciukiem, muskając kącik ust. Miałam wrażenie, że serce zaczęło mi bić dziesięciokrotnie szybciej.
– Jednak jesteś małą marzycielką, Isabello – wyszeptał. Zadrżałam lekko. – Ale czy nie mogłabyś chociaż postarać się skupić na zajęciach? Od tego zależy twoja przyszłość.
Zabrał rękę, a rozczarowanie zalało mnie potężną falą.
– Co byś zrobiła, gdybyś wylosowała nie mnie, a na przykład Noah? On nawet nie pomógłby ci przy tym projekcie, pewnie nic nie zrobi i w ostatniej chwili odwali całą pracę na kolanie. Przerwa semestralna to dla niego wyłącznie okazja do imprezowania. Znalazłabyś się w kropce. Musisz bardziej uważać, Bello. Nie dla mnie czy dla pana Wilsona, ale dla siebie, rozumiesz?
Przytaknęłam; doskonale wiedziałam, że ma rację i naprawdę cieszyłam się, że wylosowałam właśnie jego nazwisko.
– Postaram się – wymamrotałam, podnosząc plecak. Edward roześmiał się.
– Bardzo dobrze. Czy mogę teraz zaprosić panią na obiad, pani Cullen?
Plecak wylądował na ławce z głuchym odgłosem.
– Czemu mnie tak, do cholery, nazywasz?
– Nadal nie wiesz, o co chodzi w tym projekcie? Mimo tego wszystkiego, co powiedziała ci Hanna?
Potrząsnęłam głową.
– Mamy przetestować małżeńskie życie, zastanowić się, jakie mogą wystąpić w nim trudności, jak można je rozwiązać i jakie są pozytywne strony takiego związku. Cieszę się, że mnie wylosowałaś. Jesteś rozsądna i lubię cię. Mamy spędzać ze sobą cztery godziny dziennie przez łącznie sześć tygodni i... – Chciał kontynuować, ale szybko mu przerwałam.
– Czekaj, czekaj, czekaj. Ten projekt… Mamy zachowywać się tak, jakbyśmy byli małżeństwem? Przeżyć jakiś kryzys, znaleźć jego rozwiązanie, zobaczyć, jak to wszystko wygląda? Jeśli tak, to nie wypali.
– Czemu nie, Bello?
– Nie jesteśmy zakochani.
– Ale kiedyś byliśmy w sobie zakochani – odpowiedział cichym głosem. – A to więcej, niż mogłaby oczekiwać jakakolwiek z innych wylosowanych par. Poza tym, Bello… Przecież nie jest tak, że rozstaliśmy się w złości. Żadne z nas nie zdradzało, nie zrobiliśmy sobie żadnego świństwa. Nadal dobrze się rozumiemy, więc się uda. I to tylko cztery tygodnie…
– Ale… Ty mieszkasz w Seattle, a ja w Forks. Każdego dnia spędzam w samochodzie trzy godziny i miałam nadzieję, że chociaż teraz będę mogła od tego odpocząć. Nie chciałabym też, żebyś ty musiał specjalnie jeździć do Forks.
– Bello, to nie będzie konieczne. Mam ładny apartament, jest jasny, przestronny i ma pokój gościnny. Mogłabyś tam mieszkać… przez te cztery tygodnie. Na czas naszego małżeństwa – powiedział z uśmiechem i podał mi plecak.
– A-a-ale… Myślałam… Myślałam, że to… cztery godziny dziennie – wyjąkałam, podczas gdy moje serce całkiem zgubiło rytm. Cztery tygodnie sam na sam z Edwardem w jego mieszkaniu było jedynym, co słyszałam.
– Ale przecież chcemy dostać dobre oceny, czyż nie, Bello? A tak byłoby o wiele wiarygodniej. Proszę, pomyśl o tym. To dla nas najprostsze rozwiązanie.
Tak, najprostsze. Może dla niego… i dla mojego rozumu. Ale dla serca byłoby drogą przez mękę. Cholerne niebieskie migdały…


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Robaczek dnia Pon 15:32, 05 Mar 2012, w całości zmieniany 34 razy
Zobacz profil autora
Prudence
Wilkołak



Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Mrocznego Kąta

PostWysłany: Śro 21:27, 26 Sie 2009 Powrót do góry

rozmarzona Bella, całkiem konkretny Edward. Podoba mi się ta kombinacja. Jestem zdziwiona fabułą tego opowiadania, ale z chęcią do niego wróce. Podejrzewam, że będzie ono obfitować w wiele zabawnych scen, na co szczerze liczę.

Nie znalazłam żadnych błędów.

Życzę cierpliwości w tłumaczeniu.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Magal
Człowiek



Dołączył: 23 Wrz 2008
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 21:33, 26 Sie 2009 Powrót do góry

Pomysł dość oryginalny. Bella jako rozmarzona młoda kobieta, bardzo mi się spodobała.
Edward też niczego sobie, ale jednak do charakteryzacji Bells się nie umywa.
Jedynie fakt, że mają razem ze sobą mieszkać odrobinę mi nie pasuje, ale to jeden drobny szkopuł przy całej liście plusów.
Ciebie podziwiam za tłumaczenie i za chęci...
Wyczekuje kolejnego rozdziału z utęsknieniem ( bo skrywam ogromną nadzieje, że będziesz, dalej tłumaczyć)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Crazy Lady
Nowonarodzony



Dołączył: 15 Lip 2009
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z krainy snów.....

PostWysłany: Śro 21:41, 26 Sie 2009 Powrót do góry

Mhhh...
Podoba się mi tekst ff.Jest bardzo sympatyczny.
Bella i Edward byli parą i się rozstali?Dlaczego? A Bella nie utrzymająca z Alice kontaktów.To coś nowego z czym się nie spotkałam......
Nie dziwię się zachowaniu się jej kiedy Edward zaproponował jej mieszkanie z nim ja bym miała chyba jakiś zawał czy coś podobnego......I ten projekt trochę przesłodzone, że Bella zawsze wszystko robi z Edwardem (bez skojarzeń proszę).Na razie mało wiemy o Cullenach, ale mam nadzieję, że to się zmieni......Acha......Poległam kiedy Bella chciała nauczycielowi zapiąć guzik, dosłownie leżę i kwiczę!
Co do tekstu cieszę się, iż dominują opisy właśnie takie ff uwielbiam...
Czyta się p
Mam tylko jedno "ale" Gdy Edward podchodzi do Belli nie ma wspomniane, że przy tej rozmowie Jest obecny ktoś jeszcze, a tu nagle Hanny się wcina i tak niefajnie to wygląda.Wiem, że to nie twoja wina wię Tobie nic nie zarzucam.
Ogólnie opowianie mnie się podoba i z pewnością tu powrócę.
Życzę weny na tłumacznie!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Marsi
Zły wampir



Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 410
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Konin

PostWysłany: Śro 21:53, 26 Sie 2009 Powrót do góry

uch... dotrwałam do końca :D
tłumaczenie oczywiście świetne - w końcu Ty tu robisz za translator, a Ruda i Iskra betują - więc nie ma się do czego doczepić.
co do samego opowiadania mam mieszane uczucia, ze względu na to, że mam milion pytań. wierzę, że w następnych rozdziałach znajdę na nie odpowiedzi.
Bella, jako niepoprawna marzycielka i Edward: grzeczny, inteligentny i umie flirtować... coś mi się wydaje, że robi się z tego kolejne love story ze szczęśliwym zakończeniem. jeżeli rozwinięcie akcji będzie ciekawie napisane, to nie mam żadnego ''ale''.
tłumacz dalej i dopiero wtedy napiszę coś sensownego.
na pewno będę czytała kolejne rozdziały, także jednego czytelnika już masz :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rudaa
Dobry wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 102 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dzwonnica Notre Dame

PostWysłany: Śro 22:49, 26 Sie 2009 Powrót do góry

Oczywiście miałam robić milion dwie inne rzeczy, ale siadam tu i komentuję. Mam za dobre serce... Zapamiętaj to, bo więcej się może nie zdarzyć! (I kogo ja chcę oszukać?)

Na wstępie muszę zaznaczyć, że betowanie Twoich teksów jest ogromną przyjemnością i strapieniem jednocześnie. Nie popełniasz błędów, praktycznie rzecz biorąc. Są nieliczne. Wyłapałam może ze dwie literówki i czułam się z tym fatalnie, bo miałam uczucie, że zaraz mnie zwolnisz. Gdyby nie to, że pod karą niekochania kazałaś mi upłynnić tekst, pewnie odesłałabym Ci go po pięciu minutach.
Rozwijasz się, tylko szkoda, że ciągle wykręcasz się brakiem czasu, podczas gdy wszyscy wiedzą, że tak naprawdę jesteś największym leniem pod słońcem i najzwyczajniej w świecie tłumaczysz, jak Ci się zachce. (Że już nie wspomnę o tym, że mogłabyś napisać coś swojego, bo szkoda się tak marnować.)

Co do samego opowiadania - nie podoba mi się. Ale to wiesz... Otchłań była świetna. Zaczarowała mnie od początku do końca (no, może z tym końcem bym tak nie szalała, bo Epilog był z dupy, ale całość wypadła bardzo dobrze), z Tracąc niewinność było trochę gorzej. Nie powiem, wciąż mam zaległości w postaci dwóch rozdziałów (albo trzech?), ale kiedyś to nadrobię, obiecuję. Natomiast to... Ekchem. Pozwól, że zacznę od początku:
Bella - nie znam się na żartach, ale jak mnie pomacasz po twarzy, to oddam ci się w twoim mega apartamencie w Seattle;
Edward - jestem totalnie serio, wciąż cię kocham, patos przemawia przez mą postać i nawet Robak z dwoma betami nie jest w stanie nic na to poradzić, może będzie lepiej, jak się zamknę.
Nie mówię, że nie ma dobrych momentów, bo są. Zaczarował mnie całkowicie motyw z pedantycznym zapinaniem guzika (dobra, pomijając ten nieszczęsny proszek do prania). Pokazał, że to marzycielstwo Belli ma w sobie coś więcej niż mazanie po zeszycie i udawanie, że to głębokie. Dodatkowo - trzy pieprzyki układające się w trójkąt i rozmowy z nieistniejącymi bohaterami ulubionych powieści. Naprawdę mistrzostwo. Gdyby nie te nieliczne chwile, w których słychać było w moim pokoju cichutkie "ach", pewnie poległabym.
Oczywiście wszystko leci na łeb, na szyję, kiedy Bella tylko zaczyna mówić. Jak na niepoprawną marzycielką wymagałoby się od niej trochę więcej dystansu do świata, a tymczasem ja mam wrażenie, że ta niepozorna dziewczyna zaraz rozszarpie wszystkich dookoła, z Edwardem na czele oczywiście.
Co do Edwarda... Nie wiem, jak będzie później, ale na razie mamy do czynienia z jednostronną narracją, więc nie wiem, co dzieje się w jego głowie, ale to, co pokazuje na zewnątrz jest okropnie przerażające. Odnosi się do Belli z... nie nazwałabym tego nawet dystansem, ale po prostu oziębłością. Mam wrażenie, że taki słup soli trzyma rękę na jej policzku i bez żadnego uczucia (wbrew temu, co twierdzi Bella), wręcz machinalnie, wykonuje swoje zadanie, którym jest poruszanie kciukiem. Od czasu do czasu zarzuci jakimś kulawym tekstem, godnym osiemdziesięciolatka z kiepskim bagażem życiowym czy przewrażliwionej mamuśki. Uważaj, Bello, to dla twojego dobra. - I tak do wyrzygania.

Ale profesora lubię. Całkiem w pipkę facet.

Tulę,
R.

PS Ale żeby była jasność - masz to dalej tłumaczyć, bo ja czekam na kolejny rozdział do bety.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Rudaa dnia Czw 7:38, 27 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
shantibella
Wilkołak



Dołączył: 26 Sty 2009
Posty: 215
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Mannatu ;)

PostWysłany: Śro 22:55, 26 Sie 2009 Powrót do góry

Bardzo mi się podoba, mam nadzieję że podejmiesz się dalszego tłumaczenia
Kusi mnie oryginał ale niestety, język naszych zachodnich sąsiadów stanowi dla mnie odwieczną zagadkę :)
Postaci mi się podobają, po opowiadaniu płynie się przyjemnie, z uśmiechem na ustach.
Czekam na więcej :)
Weny i czasu! :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
xxpaolaxx
Wilkołak



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 181
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Rzeszów

PostWysłany: Czw 7:25, 27 Sie 2009 Powrót do góry

Gwarantuję ci, że opowiadanie się przyjmie. Świetnie tłumaczysz, a czyta się rewelacyjnie. Edward i Bella przez 4 tygodnie w jednym mieszkaniu? Oj będzie się działo :D Mam nadzieję, że akcja ciekawie się rozwinie, bo znając życie będzie happy end, a jeśli będzie cały czas och i ach (B do E) to ja się poddaję.
Weny^^


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
yeans-girl
Wilkołak



Dołączył: 09 Maj 2009
Posty: 239
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z objęć Edwarda / Królewskie Wolne Miasto Sanok

PostWysłany: Czw 7:57, 27 Sie 2009 Powrót do góry

Dawno nie czytałam opowiadania, które już po pierwzym rozdziale robi takie wrażenie.
Dziękuję ci, że wybrałaś do tłumaczenia własnie je.
Bella myśląca przez cały czas o niebieskich migdałach i rysująca kółka w zeszycie oraz Edward, który przechodzi od razu do sedna. Już zdąrzyłam ich bardzo polubic.
Mniemam, że akcja szybko się zagęści i Bells zgodzi się mieszkac ze swoim partnerem.
Wracając do tłumaczenia to jest wybitne. Tłumaczysz naprawdę dobrze. Czyta się szybko i lekko.
Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.
życzę wny i czasu.

Pozdrawiam,
yeans-girl


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ajaczek
Zły wampir



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Czw 10:56, 27 Sie 2009 Powrót do góry

Sama nie wiem do końca co mam myśleć o tym ff dlatego zacznę od tłumaczenia. Tłumaczenie pierwsza klasa, bardzo dobrze się czytało. A odnośnie tego ff to sama nie wiem... Bella ciągle bujająca w obłokach, w niektórych momentach sama się z nią gubiłam, Edward, który nie wiadomo czego chce, raz gładzi kciukiem po policzku co dla mnie stanowi dość osobisty gest a raz jest strasznie porządny i sprowadza Bellę na ziemię, chociaz propozycja wspólnego mieszkania może nie do końca temu pasować....
Tak jak wspomniałam na poczatku sama nie wiem co mam myśleć, więc czekam na kolejny rozdział. Przyznam się szczerze że zajrzałam tu ze względu na tłumaczkę:) bo wiem że jej prace (lub tłumaczenia prac) są bardzo dobre, o oryginalenj pomysłowości i świetnym wykonaniu, dlatego trwać będę w oczekiwaniu na rozwój sytuacji Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
amika
Nowonarodzony



Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: myślenice

PostWysłany: Czw 11:40, 27 Sie 2009 Powrót do góry

Zaciekawiło mnie to opowiadanie. Konkretny Edward i rozmarzona Bella.
4 tygodnie sam na sam. Będzie fajnie tak myślę. Podoba mi się ale czekam na ciąg dalszy!!! Wink
Tłumacz dalej!!!

Ochoty do tłumaczenia
i pozdrowienia
od amika :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Suhak
Zasłużony



Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 951
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 136 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: lubelskie

PostWysłany: Czw 12:54, 27 Sie 2009 Powrót do góry

Hmm...
Przybyłam, przeczytałam, a teraz nabazgrzę kilka słówek, tak jak obiecałam.

Mam mieszane uczucia. Z jednej strony urzekło mnie to opowiadanie, z drugiej strony odpycha słodkością i brakiem sensu (momentami). Ale zacznijmy od początku - czyli od tłumaczenia.

Cóż, ile razy ja już nie obiecywałam Tobie i sobie, że zabiorę się za Otchłań i Tracąc...? Bo ja już nie pamiętam. I tak, głupio mi było, bo ja Cię naciągam na Symfonię i marudzę, że ciągle odkładasz jej lekturę, podczas gdy sama nie jestem lepsza. Więc teraz mam szansę na odkupienie swoich win (mwahahaha) oraz ocenę Twojego poziomu tłumaczenia tekstów. Cóż, jestem na tak. Często przy tłumaczeniach natyka się człowiek na zdania, sformułowania lub nawet całe akapity, które są niegramatyczne i nie po polskiemu, a Koła brzmią po prostu jak polski fan fick. To wielki plus. Czytało się lekko, czytało się przyjemnie, czytało się z uśmiechem; spisałaś się świetnie i poza tym jednym nieszczęsnym przecinkiem (tak, będę Ci go wypominać - okropna jestem, nie? *diabelski śmiech*), nie znalazłam kompletnie żadnego byka, byczka czy nawet cielaczka, który zwróciłby moją uwagę. Po prostu przepłynęłam gładko przez ten tekst i serdecznie Ci tego gratuluję. I życzę, aby było tak dalej.

Co do samego Fan Ficka... To może dziwne, ale gdy o nim myślę, kojarzy mi się z białym i pastelowym, bladym różowym Laughing Być może to przez atmosferę tego FF, którą kojarzę jako słoneczną, świeżą... I kurczę, kompletnie nie mam wena na pisanie komentarzy, wyczerpałam się już chyba. Ale obietnica to obietnica, ścisnę pośladki i kontynuuję wywód. Tak jak już mówiłam - atmosfera tego FF jest bardzo specyficzna, słodka i świeża jednocześnie, chociaż czasami to pierwsze określenie przeważa, co nie jest do końca dobre. Bella marzycielka, tak? Ok, wszystko było w porządku, aż do momentu, w którym okazało się, jak wyglądają i jak wyglądały stosunki Bella-Edward. Bardzo podobał mi się moment, w którym ona spojrzała na niego, a on rozmawiał z kolegami - wydawał mi się wtedy taki normalny, beztroski i po prostu chłopak, spokojny i wyluzowany. Nie żaden Badward, nie cnotek-niewydymek - po prostu chłopak, do którego wzdycha Bella-marzycielka. To mi się spodobało. Już snułam we własnej głowie dalszy ciąg, który zapewne będzie wyglądał tak, że ona trafi na niego w tym projekcie, poznają się lepiej, a co dalej - zależy od Autorki... a potem poczułam się jak rażona piorunem, bo oni już ze sobą byli! Zaraz, zaraz, a powiedzenie: Nie wchodzi się dwa razy do tej samej wody?! Bo nie wierzę, że ten FF nie będzie polegał na tym, że się do siebie zbliżą, wróci dawne uczucie, bla, bla, bla... Inaczej cała szopka z projektem byłaby bez sensu. W ogóle według mnie najlepszym rozwiązaniem byłoby, żeby Bella do niego po cichu wzdychała, a on nawet o tym nie wiedział; podczas gdy ona snuła marzenia o ich wspólnej randce, pocałunku, etc., on snułby plany na temat wspólnego projektu: po prostu Rozważny i romantyczna. A w ten sposób... Jeszcze patrząc na zachowanie Edwarda, który na przemian jest oziębły i nadmiernie czuły... Miesza dziewczynie bezczelnie w głowie i w ogóle mi się to nie podoba. Ale cóż, to wszystko to tylko moje podejrzenia i w sumie może się okazać, że nijak mają się do rozwoju wydarzeń; dlatego z przyjemnością będę czekała na dalszy ciąg. Tłumacz, tłumacz.

Z uściskami -
Suszak.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Suhak dnia Czw 13:02, 27 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
AlicjaC
Wilkołak



Dołączył: 30 Lip 2009
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z krainy czarów

PostWysłany: Czw 13:06, 27 Sie 2009 Powrót do góry

Ciekawie się zaczyna, choć to ciągłe bujanie Belli w obłokach momentami mnie irytuje Wink
Edward i Bella - marzycielka w jednym domu ? Może być zabawnie, szczególnie jeżeli będzie prowadzić rozmowę z swoją wyobraźnia Wink
Zastanawiam się czy Edward czasami cały czas nie darzy uczuciem Belli. Te gesty. Głaskanie po policzku ?
Znając życie kiedy będą mieszkać już w Seattle do opowiadania wskoczą również pozostali członkowie rodziny Cullen Wink Będzie się dział :P
Czekam na kolejną część Wink
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
rani
Dobry wampir



Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 2290
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 244 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Smoczej Jamy

PostWysłany: Czw 14:14, 27 Sie 2009 Powrót do góry

Ooo, jaki to oryginalny pomysł. Rozmarzona Bella bardzo mi przypomina mnie samą Wink, a Edward już mi się strasznie podoba. Nie jest niegrzecznym chłopczykiem, ale nie jest też jakimś nudziarzem. Jest po prostu w porządku. I to, że oni w przeszłości byli ze sobą, zakochani, jest bardzo intrygujące. Mam nadzieję,że w ciągu tych 4 tygodni dużo ciekawych rzeczy się stanie devil

Jestem absolutnie na tak.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Elune
Człowiek



Dołączył: 17 Lut 2009
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: że.

PostWysłany: Czw 15:09, 27 Sie 2009 Powrót do góry

Ciekawe.

Mam bardzo podobne odczucia do Suhak.

To, co jest najlepsze w tym ficku, to dopracowanie i płynność, rytm. Autorce się nie spieszy, wszystko jest opisane szczegółowo. No właśnie, opisy. Praktycznie mogłam poczuć fakturę kartki z nazwiskiem Edwarda, szorstki matriał dżinsów, wszystkie tekstury, kolory. Wielki plus.
Natomiast nieco gorzej było z dialogami. I nie chodzi mi o tłumaczenie, a o treść.
Co od postaci, trochę to wszystko przerysowane jest. Bella-cudowna-marzycielka i Edward-piękny-ideał nieco mnie irytują. Poza tym boję się, że gdy zamieszkają w tym ''apartamencie'' zaczną się albo kłócić, albo marzyć o sobie skrycie (Edward) i płakać, że ta druga osoba unika kontaktu fizycznego (Bella), albo cokolwiek w tym stylu. Oby nie.

Mimo tych drobnych potknięć autorki, fick nadrabia stylem. Naprawdę jest dobry Wink
Co do tłumaczenia - nie mam nic do zarzucenia. Czyta się płynnie (jw), nie ma żadnych potknięć. Bezbłędność.

I czekam na dalszy ciąg. To tłumaczenie jest na poziomie, nie porzucaj tego Wink

E. Cool


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Seanice
Człowiek



Dołączył: 29 Cze 2009
Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 15:11, 27 Sie 2009 Powrót do góry

Opowiadanie zapowiada się bardzo dobrze. Pierwszy rozdział jest interesujący i mam nadzieję, że podejmiesz się tłumaczenia dalszych części. Liczę, że autorka ma w zanadrzu kilka ciekawych pomysłów na rozwinięcie akcji, bo obawiam się, że ten FF skończy się wielką miłością Belli i Edwarda. Co się robi pomału nudne, bo ileż można czytać o big love Swan i Cullena. Do oryginału nie mam zamiaru zaglądać, ponieważ język niemiecki nie należy do moich ulubionych i szczerze mówiąc jestem w nim zielona.
Pozdrawiam, Seanice.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
seska
Dobry wampir



Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 864
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 16:20, 27 Sie 2009 Powrót do góry

Buu... czemu tak mało? Czekam na więcej, nic innego mi nie pozostało Wink

FF zapowiada się sympatycznie, choć to ciągłe marzenie na jawie jest ciut irytujące Wink
Edward mi się podoba, lubię jak jest konkretny i rzeczowy. Chociaż tutaj wygląda na troszkę sztywnego. Może to tylko ze względu na sytuację, w jakiej się znajduje - był partnerem Belli, więc coś czuł (nadal czuje).
Bella marzycielka? W sumie to nic nowego Wink Tutaj mamy tylko do czynienia z wersją instant (kocham ten tekst! Laughing). Wygląda na sympatyczną dziewczynę.

No cóż... pozostaje mi czekać na c.d. i śledzić dalsze perypetie naszych znajomków Wink

Tłumaczenie świetne, czyta się miło i bez zgrzytów. Oby tak dalej :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KoSa
Nowonarodzony



Dołączył: 27 Mar 2009
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z Ojca i Matki

PostWysłany: Czw 16:56, 27 Sie 2009 Powrót do góry

jakie jaja ja nie mogę...
Tylko Bella trochę ciężko jarzy... Ale cóż mówi sie trudno też często mam taką klasyczna zawiechę...
Fajne opowiadanie i fajnie się czyta.
Ogólnie jest spoko.
Chociaż jaka normalna dziewczyna zgadza się zamieszkać z gościem, na cztery tygodnie, bez żadnego większego ALE, to raczej w stylu jakieś takiej łatwiejszej, nie mam racji???
Ale sam pomysł ŚWIETNY!!!
Pozdrawiam i czasu i weny i chęci i życzęLaughing

KoSa


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Czw 19:08, 27 Sie 2009 Powrót do góry

Świetne opowiadanie. Nietypowy pomysł, bo rzadko kiedy można się spotkać z sytuacją, gdzie Bella i Edward byli parą, ale się rozstali.
Tłumaczenie w porządku. Zgrabnie operujesz słowami, czyta się lekko i bez problemów.
A co do tych 'zawieszeń' panny B. to przyznam, że sama takie miewam, ale nie z tak zabójczą częstotliwością. No, ale Bella to jednak Bella i ma prawo być inna od wszystkich po tych różnorodnych jej wyobrażeniach w różnych opowiadaniach.

Nie smęcę dłużej. Jeszcze tylko spytam, kiedy można się spodziewać kolejnego rozdziału ?

Weny, czasu i chęci Wink


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Czw 19:09, 27 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
AngelsDream
Dobry wampir



Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 108 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 22:44, 27 Sie 2009 Powrót do góry

Pierwszy raz do Kół zajrzałam wczoraj, ale przebrnęłam tylko przez kilka zdań i stwierdziłam, że muszę być bardziej wypoczęta, żeby docenić ten tekst. Wróciłam dziś i absolutnie nie żałuję. To wprawdzie dopiero pierwszy rozdział, ale FF zdecydowanie mnie zainteresował i wciągnął. Wydaje się odrobinę przewidywalny, ale mam przeczucie, że to tylko pozór i gra z czytelnikiem. Świetnie wykorzystany kanoniczny motyw ulubionej literatury Belli, ale skąd pomysł na rysowanie kół? Mam nadzieję, że zostanie to wyjaśnione i uzasadnione. Edward, jak to Edward - na razie, ani mnie ziębi, ani parzy. Trochę go za mało, chociaż już wiem, że będę miała słabość do opisów jego oczu. Fandom Pottera spacza na oczy koloru avady i trudno się od tego uwolnić. Co nieco wiemy też już o Alice, ale cholernie boję się, że znów została tym nieszczęsnym chichoczącym chochlikiem, który kocha ciuchy, malować paznokcie i drinki z palemką.* Wierzę jednak w twoje wybory. Na pewno serwujesz tłumaczenia innego typu, niż te, które przeważają na forum. Co do jakości nie mogę się wypowiedzieć, ponieważ nie znam oryginału, ale styl i język są bardzo dobre, więc raczej nigdzie się nie potknęłaś. Zdziwiłabym się zresztą, gdyby tak się stało - jesteś drobiazgowa i staranna. Chwała ci również za to.

PS. Ruda koleżanka Belli wydaje się bardzo interesująca. Czy będzie jej więcej?

* Shrek się kłania.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez AngelsDream dnia Czw 22:46, 27 Sie 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin