FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Uciekła z bajki Disney'a [NZ] 25.08 Rozdział 5 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Marionetka
Zły wampir



Dołączył: 21 Lut 2010
Posty: 281
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod łóżka Kajusza

PostWysłany: Pią 14:44, 09 Kwi 2010 Powrót do góry

Cytat:
Kolejny dzień w kalendarzu – sobota. Nie był to wymarzony dzień na pracę, ale Bella nie miała wyjścia. Musi zrealizować zaplanowany na dziś coroczny piknik, połączony z uroczystym przyznaniem przez Radę Miejską Forks honorowego tytułu Mieszkańca Roku – osobie, która najbardziej na to miano zasługuje.

Mylisz czas przeszły z teraźniejszym. To błąd, popraw go.
Poza tym zdarzały się jeszcze inne. Plątałaś literki w wyrazach, gubiłaś przecinki... Daj tekst do przeczytania jednej z bet, a ta niech go poprawi, bo widać może przeoczyła.
Podobał mi się początkowy fragment, uwielbiam szarlotki! I przyznam, że nieco mnie zaskoczyłaś tym opisem randki Edwarda z Bellą. Ta niezbyt mądrze się zachowała, od razu policzkować? Aż takiej zbrodni Edward nie popełnił, nie przesadzajmy...
Żałuję tylko, że mało było Emily i Willa. Ta dziewczynka mnie rozbraja, jest wspaniała. Nie dziwię się, że tak lgnie do Belli, potrzebuje w końcu matki, tak samo jak Will ojca. Przyznam, że nie mogę się doczekać następnej randki naszych głównych dorosłych bohaterów. Jestem ciekawa, jak byś to opisała.
Pozostaje mi tylko życzyć Ci powodzenia i weny, całuję, Marionetka.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Lyphe
Człowiek



Dołączył: 03 Sty 2010
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 21:52, 09 Kwi 2010 Powrót do góry

Coś zbyt długo mnie nie było na forum, skoro takie opowiadania przechodzą mi koło nosa.

Gdy spojrzałam na tytuł od razu przed oczami stanął mi obraz Zaczarowanej, o której ostatnio nasłuchałam się od młodszej kuzynki.
Jednak to jest lepsze, bardziej realne. Podoba mi się tematyka; dziewczyna szukająca mamusi dla tatusie, to słodkie. A synek pani Swan - Black także jest ciekawy.
Jedynym, co mi się nie podoba w fabule jest to, że Edward i Bella, pomimo chłodu tej drugiej, są jakby sobie przeznaczeni. Teoretyzując, wiadomym jest, ze w końcu się w sobie zakochają, będzie wielka miłość i szczęśliwe zakończenie.
To dość nudne, nie sądzisz?
No, ale ja w Twojej głowie nie siedzę i nie wiem, jakie zaskakujące pomysły się w niej tworzą.
Oby pojawiły się jakieś zwroty akcji, mniej słodkości.
Pisz dalej, a na pewno tutaj wpadnę.
Pozdrawiam,
Nell.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ParanormalVampire
Wilkołak



Dołączył: 09 Kwi 2010
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Sob 21:28, 10 Kwi 2010 Powrót do góry

To jest super! Pomysł dzieciaków swatających Bellę i Edwarda- słodkie.
Tylko dwa ale:
Sądzę jednak, że jeśli Clarise jest dziadkiem dziewczynki, to powinien być ojcem Edwarda.
Oraz : - Czyżby twoja mama niosła na piknik swoją słynną najlepszą na świecie szarlotkę?
- Aha! A w domu jest jeszcze druga!
Wiadomość ta wywołała poruszenie. Mężczyźni podnieśli wzrok na Bellę.
- Chciałaś to przede mną ukryć, Bello? – odezwał się podejrzliwie Edward.
Nie rozumiem o co w tym chodzi.
Ale poza tym opowiadanko super i będę tu zaglądać.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
UkradlamMarzenia
Nowonarodzony



Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z telewizora

PostWysłany: Sob 22:05, 10 Kwi 2010 Powrót do góry

Jest mówione dziadkiem w sensie potocznym.
Znaczy się w drugim przypadku Ed jest wielbicielem szarlotki Belli, lecz ona z powodu, że nie za bardzo za nim przepada utrzymuje go na pewien dystans np. nie zaprasza go na swoja szarlotkę.
Trochę namieszałam ;x

Cóż piąty rozdział zaczął się piać, ale zobaczymy jak to będzie.
Miłego czytania.



Rozdział 4




- Uwaga, proszę o ciszę! – Esme Crowely wspięła się na scenę i gestem ręki uciszyła widownie. – Jak wiemy, głównym celem naszego dzisiejszego spotkania jest uroczyste ogłoszenie decyzji Rady miejskiej, o przyznanie honorowego tytułu Mieszkańca Roku osobie, która ideę bezinteresownej pracy dla naszej społeczności…
Bella podeszła bliżej. Już czwarty raz brała udział w tej uroczystości i przemowę pani burmistrz znała niemal na pamięć. Jak najbardziej była za obywatelską postawą i uczynność dla innych uważała za święty obowiązek, ale wolałaby już mieć za sobą to przemówienie, bo przecież musi przeprowadzić wywiad z laureatem, potem pędzić do biura i…
- …w tym roku honorowy tytuł przypadł osobie, która w znaczący sposób doprowadziła do ożywienia i odbudowania naszego centrum, kierowała pracami związanymi z planem zagospodarowania przestrzennego, zainicjowała modernizację klubu dla młodzieży. Panie i panowie, tytuł Mieszkańca roku otrzymuje… - moment ciszy dla zwiększenia efektu. – Edward Cullen.
Bella zamarła z wrażania. Nie, tylko nie on! Nie chcę z nim rozmawiać! Automatycznie obróciła się w jego stronę. Wydawał się niemniej zaskoczony niż ona. Przyjaciele poklepali go plecach, a następnie dali mu kuksańca w bok… Nieco się ociągając, podszedł do sceny, by odebrać honorową odznakę. Tłum przyjął go owacjami.
Teraz pewnie wygłosi jakąś nadętą mówkę. Bella skrzywiła się w duchu na samą myśl o tym. Niemal słyszała jak mówi, że to najwyższy czas, by go docenić. Niektórym odbija na swoim punkcie.
Po odebraniu nagrody, mężczyzna popatrzył na wiwatujący i rozentuzjazmowany tłum. Z poważną miną, która wkradła się na jego oblicze, przeciągnął ręką przez swoje niesforne włosy. Chyba z wrażania nie mógł wydobyć głosu i musiał przełknąć ślinę, bo odezwał się dopiero po chwili.
- Dziękuję, dziękuję wam wszystkim – powiedział. – Nie zasłużyłem sobie na ten tytuł, ale naprawdę doceniam ten gest. – Wziął głęboki oddech. – Wiem, że to wytarty frazes, ale… – Powiódł wzrokiem po twarzach i na moment zatrzymał wzrok na Belli, która wstrzymała oddech. Milcząc przez chwilę, wreszcie odezwał się półgłosem, ledwo słyszalnie: – Nasze miasteczko dało mi bardzo wiele. To naturalne, że chcę coś dla niego zrobić. Każdy z nas robi co może, by Forks było miejscem dobrym i bezpiecznym, gdzie chcemy mieszkać i wychowywać nasze dzieci. Jeśli udało mi się cokolwiek w tym kierunku zdziałać, to z całego serca się cieszę, że mogłem to zrobić. I za to. – Podniósł do góry odznakę i uśmiechnął się, schodząc ze sceny.
Bella stała nieruchomo, z szokiem wymalowanym na twarzy. W końcu profesjonalizm zwyciężył. Podeszła do Edwarda, który już wrócił na swoje miejsce.
- Przepraszam… - zaczęła, przekrzykując gwar. – Chciałabym uzyskać kilka informacji dla „The word for today”. Jeśli masz chwilę…
Przez moment się bała, że odmówi, lecz Edward uśmiechnął się, a jej serce zbyt przyjemnie wywinęło fikołka.
- Oczywiście – powiedział z lekką nutka drwiny. – Zawsze staram się nie zawieść damy.
Najchętniej by go zastrzeliła.

Podstawowe dane – kto, gdzie, co, kiedy, dlaczego – poszły jak z płatka. Gorzej z dobraniem się do konkretnego człowieka.
Sytuacji nie ułatwiał fakt, że oboje przysiedli na krawędzi sceny i ludzie cisnęli się, aby pogratulować Edwardowi i podziwiać odznakę. W dodatku znowu przybrał ten irytujący uśmieszek . Rozluźnił się dopiero na widok Emily i Willa, którzy przybiegli rozradowani. Od razu wrócił mu humor.
- Tatusiu jestem z ciebie taka dumna! – wykrzyknęła jednym tchem uradowana dziewczynka.
Will powtarzał za nią jak papużka:
- Ja jestem strasznie dumny, tat… – zawahał się, pospiesznie spoglądając na mamę i szybko się poprawił. – Panie Cullen.
Ten malec chciał nazwać mnie swoim tatusiem – serce zaczęło mu Edwardowi pęcznieć z miłości do tego chłopca, lecz postanowił zachowywać się naturalnie. – Ta jego matka… – rozmyślał nadal…
Ta bezwiedna pomyłka ugodziła ją prosto w serce. Spojrzała na Edwarda, lecz ten zachowywał się jak najbardziej spokojnie, jakby nie usłyszał tej pomyłki. Przyciągnął dzieci do siebie i ucałował serdecznie. Kiedy odbiegły, Bella nie mogła się powstrzymać od wypowiedzenia na głos swojego spostrzeżenia:
- Masz świetne podejście do dzieci.
Edward zbył tę uwagę wzruszeniem ramion.
- Lubię je, to wszystko.
- W takim razie przynajmniej jedną rzecz mamy wspólną.
Popatrzył na nią w całkiem nieznany jej sposób – z lekko przymrużonymi oczami.
- Wydaje mi się, że jest więcej rzeczy, które nas łączy.
Serce zabiło jej mocniej.
- Wykluczone. Powiedz mi teraz, czy w Forks mieszkasz od zawsze?
- Tak – skinął głowa. – Z wyjątkiem lat kiedy byłem na uniwersytecie w Massachusetts *.
- A twoja rodzina…?
Edward zamyślił się.
- Tata zmarł pięć lat temu. Mama przeniosła się do Juneau na Alasce, ponieważ ma tam rodzinę. A mojego dziadka i córkę znasz.
Duma z jaką mówił o córce, nie uszła jej uwadze.
- A twoja żona? – zapytała delikatnie.
Skrzywił się na to bolesne wspomnienie.
- Zachorowała… zmarła po urodzeniu Emily. – Spojrzał na nią uważnie. – A ty? A twój mąż…?
- To był wypadek… uprawiał jogging. – Odwróciła wzrok. – Samochód nawet nie zwolnił.
- To straszne. Gdzie wtedy mieszkaliście?
- W Phoenix – odparła niemalże niedosłyszalnie.
- To dlatego przeniosłaś się do Forks ?
Skinęła głową, zdając sobie sprawę, że nie ma kontroli nad rozmową. Słowa same cisną jej się na usta.
- Kiedy zaczęła istnieć twoja firma? Czy…?
- Nie mam teraz ochoty o tym rozmawiać – przerwał jej. – Pomówmy o tobie, chciałbym się dowiedzieć czegoś więcej o twoim życiu. Czym zajmował się twój mąż?
- Był początkowo mechanikiem, a późnej prawnikiem… ale skończmy już z tym! – Z pasją wbiła długopis w kartkę. – Mam już wystarczającą ilość informacji na twój temat. – Zamknęła swój notatnik. – Dziękuję, że chciałeś poświęcić mi czas i jeszcze raz gratuluję…
- Bella! – w słowo weszły jej przyjaciółki. Mogłabyś coś dla nas zrobić? – Odezwała się jako pierwsza Alice.
- Oczywiście – zapewniła.
Obydwie kobiety podały jej kilka kartek wyrwanych z notatnika.
- Zostaw to na biurku Carlisla. Tam lądują wszystkie oferty wysyłane do skrytki numer 100. – Objaśniła Rosalie.
- Dziewczyny!- Bella nie kryła swojego oburzenia. – Nie róbcie tego!
- Czego? – zainteresował się Edward, patrząc na nie z ciekawością.
- Odpowiedziałyśmy na ogłoszenie Królewicza – objaśniła Alice.
- Co takiego? – Mężczyzna niczego nie rozumiał.
- Och, Edward! – powiedziała zawiedzona. – Skoro nie wiesz nic na ten temat to oznacza, że to nie ty jesteś tym tajemniczym, przystojnym, cudownym…
- Królewicz szuka żony, pięknej i miłej, która lubi dzieci i zwierzęta – powiedziała drobniutka brunetka, wchodząc swojej poprzedniczce w słowo.
Zamurowało go.
- Jakiś facet zamieścił takie ogłoszenie w gazecie? Nie wierzę.
- Ale to prawda – pośpieszyła z odsieczą Bella.
- Przecież jest tyle kobiet. Jak komuś mógł do głowy przyjść taki pomysł?! Ogłoszenie w gazecie!
Rosalie popatrzyła na niego z pogardą.
- Pięknie nas oceniasz Edward.
Bella miała już tego serdecznie dość. Wstała.
- Dziewczyny, jadę do redakcji. Dajcie mi odpowiedzi.
Edward pokręcił głową z dezaprobatą. Był zaskoczony.
- Co za facet daje takie ogłoszenie?
- Obawiam się, że to pytanie retoryczne – odpyskowała Bella, odwracając się do przyjaciółek. – Mam przyjechać po Willa tutaj, czy gdzieś się wybieracie?
- Poczekaj – wtrącił mężczyzna. – Nim twoje koleżanki nam przewały, zamierzałem zapytać, co trzeba zrobić, by zasłużyć sobie na porcję szarlotki, o której wspominał twój syn.
Nim zdążyła otworzyć usta, rozległ się przesycony słodyczą głos, który mógł należeć jedynie do Jessiki Stanley – lokalnej femme fatale.
- To właśnie chciałam usłyszeć – odburknęła pod nosem.
Edward z trudem powstrzymał jęknięcie. Dlaczego musiała przyjść właśnie teraz? Tak miło było w towarzystwie Belli. Podniósł się i cmoknął dziewczynę w skroń. W końcu byli tu umówieni.
- Część Jessica – przywitał się. – Cieszę się, że udało ci się przyjść – dodał lekko pomimo tego, że spóźniła się ponad trzy godziny.
- Tak? – Uniosła brwi. Miała na sobie wydekoltowaną sukienkę i sandały na wysokich obcasach, choć wszyscy przyszli w dżinsach i szortach. Już od podstawówki lubiła się stroić. Nawet siostra Emmetta nie przeginała z tym tak jak ona.
- Naprawdę.
Wywróciła oczami.
- Wydawało mi się, że dobrze bawisz się tu beze mnie.
Miała trochę racji. W każdym razie przynajmniej częściowo zaspokoił swoją ciekawość na temat Belli. Ale za żadne skarby świata się do tego nie przyzna.
- Skądże. Wypełniałem jedynie swój obowiązek.
Słysząc to, Bella uniosła w górę swój notes.
- Robiłam z Edwardem wywiad do jutrzejszego wydania.
- Dlaczego? – Jessica odparła z nutką ciekawości, przebrzmiewającą w jej głosie. – Czy napadł na bank?
Bella powstrzymała się od prychnięcia.
- Nie, ale jesteś blisko. Zdobył tytuł Mieszkańca Roku.
- Naprawdę? Zdobyłeś go? – Zarzuciła mu ręce na szyję i mocno pocałowała w policzek. Po chwili cofnęła się i starannie wymalowanym paznokciem, otarła mu szminkę z twarzy. – Bardzo się z tego cieszę. Bo widzisz… teraz będę miała mniejsze wyrzuty sumienia, mówiąc ci, że z tobą zrywam.
Kiedy Jessica wygłaszała swoje zaskakujące oświadczenie, Bella akurat patrzyła na Emily. Dziewczynka stała nieco z tyłu, skryta za ojcem. Podsłuchiwała, o czym mówili dorośli.
Szczera radość, jaka odmalowała się na jej buzi, nie pozostawiała żadnych złudzeń – mała nie posiadała się ze szczęścia! Belli na ten widok serce ścisnęło się z żalu i współczucia. Emily czuła się zagrożona przez przyjaciółkę Edwarda. I nie jest istotne, na ile jej obawy były uzasadnione. Czy w podobny sposób odniesie się do innej, jeśli się takowa pojawi?
W zasadzie nie powinno jej to obchodzić, ale zdając sobie sprawę, jak bardzo dziewczynce potrzebne jest oparcie w dorosłej kobiecie, bała się, by Emily z góry nie była wrogo nastawiona do każdej kolejnej. Co będzie, jeśli zjawi się ta właściwa, a dziecko ją odrzuci.
Edward dopiero teraz był wstanie coś z siebie wydusić.
- Co ty powiedziałaś? – Popatrzył ze zdumieniem na Jessicę.
- Zrywam z tobą, kotku. – Wyszukanym gestem, musnęła koniuszkami palców jego policzek. – Przez całe lata uganiałam się za tobą jak głupia, ale to już przeszłość. – Jej oczy rozbłysły. –Przenoszę się do Boise. Będę prowadziła klub odnowy biologicznej. Prezent od tatusia –wyjaśniła. Między jej brwiami pojawiła się ledwo widoczna zmarszczka. – Taki układ na odległość to nie dla mnie. Dla ciebie chyba też nie, prawda? Czekałam na właściwy moment, by ci o tym powiedzieć i ta chwila nadeszła – dodała z zadowoloną miną.
Rosalie wraz Alice dalej stały w szoku.
- O mój Boże! – westchnęły cicho.
- To wszystko prywatne sprawy – odezwała się Bella, chcąc się wycofać . – Zostawimy was samych.
- Nie ma potrzeby. Powiedzieliśmy sobie już chyba wszystko. – Zerknęła na Edwarda. – Prawda, kochanie? – zapytała z irytującym uśmieszkiem.
Mężczyzna mrugnął kilkakrotnie powiekami… zaskoczenie nadal gościło na jego twarzy.
- Tak, chyba tak. – Wziął głęboki wdech i uśmiechnął się. – No… w takim razie życzę szczęścia. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie po twojej myśli.
Dziewczyna popatrzyła na niego rozpromieniona.
- Naprawdę jesteś kochany. Będę za tobą tęsknić, przystojniaczku. – Pocałowała go leciutko, odwróciła i odeszła.
Odprowadził ją wzrokiem. Pozostałe kobiety patrzyły na niego z zaciekawieniem. Nadal był oszołomiony . Przedłużająca cisza robiła się coraz bardziej nie do zniesienia. Jako pierwsza przerwała ją Emily.
- Yuhuuuu! – wykrzyknęła, rzucając się z tyłu na ojca i z całej siły ścisnęła go w pasie. – Tatusiu, ona wcale nam nie jest potrzebna! Poczekaj, a sam zobaczysz!

- No wiesz – Emmett pokręcił głową. – Ale ci się udało… nawet nie kiwnąłeś palcem! Ta kobieta ścigała cię od tylu lat, że kiedy cię wreszcie dopadła, bałem się, że już po tobie.
- Ja też się trochę obawiałem – przyznał Edward pociągając duży łyk piwa. – Ale tak czy siak, był to dla mnie szok – dodał.
- Niezbyt przyjemnie jest usłyszeć coś takiego… zwłaszcza przy ludziach – podsumował Jasper.
Chłopak przyjął to stwierdzenie wzruszeniem ramion. W gruncie rzeczy nie obchodzili go inni… no z jednym wyjątkiem. Ta jej mina…
- Emily nawet nie kryła swojej radości – powiedział. – Jessica to nie najlepszy materiał na matkę…
- Powtórz to jeszcze raz, stary! – roześmiał się Emmett.
- Tak czy inaczej sprawa skończona. Prawdę mówiąc, mam już dość tego szarpania się z panienkami. Chyba zrobię sobie trochę przerwy, nim zacznę rozglądać się za następną.
- Święta racja, tak właśnie zrób – przytaknął mu Jasper.

* chodzi tu o Harvard


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez UkradlamMarzenia dnia Wto 21:23, 13 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
bugsbany
Wilkołak



Dołączył: 07 Sty 2010
Posty: 101
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 12:34, 17 Kwi 2010 Powrót do góry

Skoro przeczytałam 4 rozdziały to czas teraz na komentarz Very Happy Spodobało mi się Twoje opowiadanie, czyta się je lekko, jest wciągające i pomysł swatanie Belli z Edwardem przez dwójkę uroczych szkrabów jest rewelacyjny. Dzieci potrafią byc bardzo pomysłowe, niektóre rzeczy postrzegają w całkiem odmienny sposób niż dorośli, dlatego podejrzewam, że WIll i Emilly jeszcze nie raz nas zaskoczą Cool
Co do Belli to trochę mnie zaskoczył opis jej randki z Edwardem.....za niewinny pocałunek tak od razu wali po twarzy ? I dlaczego zauważyła, że Emilly potrzebuje matki, ale nie widzi tego, że jej synek potrzebuje ojca. Stara się zrobić wszystko aby Will nie przywiązał się zbytnio do Edwarda. Zresztą przez tak drobne rzeczy, jak pomoc przy uczesaniu córki Cullena, pomału zyskuje sobie sympatie dzieczynki Very Happy Ale to dobrze......czas najwyższy aby Bella Swan pozbyła się tej skorupy żółwia i przestałą trzymać ludzi na dystans odległości miliona lat świetlnych Cool
Na koniec powiem Ci, że zyskałaś we mnie wierna czytelniczkę, dlatego życzę Ci weny, a przedewszystkim czasu i motywacji. I nie każ czekać długo na następny rozdział. Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ParanormalVampire
Wilkołak



Dołączył: 09 Kwi 2010
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Sob 12:58, 17 Kwi 2010 Powrót do góry

Twoje opowiadanie stało się moim ulubionym. Jest świetne! Spodziewałam się, że nagrodę dostanie Edward, ale poza tym jest zaskakujące.
I ta rozmowa... Bardziej interesowały ich sprawy osobiste niż wywiad.Coś mi się zdaje, że oni jeszcze będą razem. Już się dzieci o to postarają Twisted Evil mam rację?
A i jeszcze malusieńka prośba: nie mogła byś podawać (chociaż w dużym przybliżeniu) kiedy kolejny rozdział? (czekam na niego z wstrzymanym oddechem :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
zawasia
Dobry wampir



Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D

PostWysłany: Sob 13:28, 17 Kwi 2010 Powrót do góry

dopiero dziś przeczytałam, ale muszę przyznać, że podoba mi się bardzo bardzo:D
sama nie wiem co napisać, ale coś powinnam, żeby nie było, że mało osób to czyta, lub nie komentuje
więc:
- dzieci jak zawsze słodkie, moment gdy mały pomylił się przy słowie tato, to było wzruszające, widać ze chłopak jest przywiązany
- wywiad ciekawy tylko bardziej chyba Ed przeprowadził go z Bella niż być powinno na odwrót, ale dzięki temu wiemy jak zmarł drugi rodzic mlodych
- ale się Ed zdziwi, że to on jest królewiczem, jeśli się dowie;)
- takiego zerwania chyba nikt się nie spodziewał, ważne że mała ucieszona i Edwardowi kamień z serca spadł, że nie ma już z Jessica doczynienia
wiec reasumując
czekam na następny już
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
samilp
Nowonarodzony



Dołączył: 30 Mar 2009
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Środa Wielkopolska

PostWysłany: Sob 13:53, 17 Kwi 2010 Powrót do góry

Postanowiłam, że skomentuję, będzie przynajmniej o jeden komentarz więcej, a to pomaga :)
Bardzo fajne opowiadanie, podobają mi się Emily i Will :) Takie słodkie, małe dzieciaczki :) Will w momencie, gdy pomylił się i powiedział "tato" lub Emily i jej problem z włosami... :) Normalnie kocham dzieci!
Moment, w którym Jessica zerwała z Edwardem też był niczego sobie, a reakcja Emily bezcenna.
Carlisle jako pradziadek, to dość stary musi być... A dlaczego akurat pradziadek, a nie dziadek? Cały czas mnie to ciekawi.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez samilp dnia Sob 15:28, 17 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Magal
Człowiek



Dołączył: 23 Wrz 2008
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 16:11, 17 Kwi 2010 Powrót do góry

O M G
Nie mogę się podnieść po tym rozdziale!
Zachowanie J. mnie zwaliło z nóg. Śmieje się do tej pory. Jej sposób zrywania jest genialny!!!!
Dziwne to że Bella tak słabo zareagowała na pomyłkę Willa, który swoją drogą z każdym rozdziałem jest coraz bardziej słodki!
Dzięki za nowy rozdział i oczywiście już czekam na kolejny Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sarabi
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 22:05, 17 Kwi 2010 Powrót do góry

Miodzio. Willi prawie mówiący do Edwarda "tato" bradzo mnie wzruszył. Reakcja Emily - cudowna. Jednak dzieci są dużo mądrzejsze, niż nam dorosłym się wydaje.
Relacje pomiędzy Edwardem i Bellą nabierają powolutku nowych wymiarów. Edward pomimo niepowodzenia na randce jest nia zafascynowany i nie daje za wygraną - plus dla niego Smile Ciekawe jak zareaguje na fakt, że to on jest tym tajemniczym "królewiczem".
Bella powolutku zaczyna się łamać. Czekam z niecierpliwością na rozwój sytuacji. Pewnie Willi zaprosi Edwarda na szarlotkę Smile
Opowiadanie czyta się lekko, przyjemnie. Dzieciaki są po prostu boskie, takie małe diabełki o wyglądzie aniołków.
Dobrze, że z horyzontu znika panna J.
Pozostaje jeszcze kwestia dwóch pozostałych par, bo nie wierze, że Alice i Rosalie nie zaanektują w końcu Jaspera i Emmetta.
Weny i czekam na dalszy ciąg.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sarabi dnia Sob 22:07, 17 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
UkradlamMarzenia
Nowonarodzony



Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z telewizora

PostWysłany: Nie 11:36, 18 Kwi 2010 Powrót do góry

O joj .
Miło mi.
No cóż, na razie wszytko w głowie planuje, kolejny rozdział ledwo co zaczęłam, ale jak na razie jak gromy z jasnego nieba walą się na mnie sprawdziany i testy, więc kolejny może być dość opóźniony.
Cieszy mnie, że podobają wam się postacie, ale jak ktoś już wcześniej wspomniał muszę popracować nad nimi gdyż jak na razie tylko imiona ich łączą z sagą.
samilp dziadek dla Edwarda, a pra. dla Emily, a dlaczego tak? No cóż zrobiłam tak gdyż mam nadzieje, że wykorzystam to w pewnym rozdziale gdzie być może wiele się wyjaśni lub jeszcze poplącze.mayah to również mam zamiar trochę pociągnąć, ale w dalszej części .
Co do narracji pierwsze opowiadanie (wiem nie powinnam się usprawiedliwiać jest wiele osób którym pierwsze wychodzą świetnie), ale ja taka świetna z polaka nie jestem i się gubię w tym trochę, a bety też nie cudotwórczynie i tak wiele zdziałały z tekstem którym im wysyłam.

A co do szarlotki również będzie trochę akcji z nią w tle - mam nadzieje ;p
Dziękuję za komentarze. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Marionetka
Zły wampir



Dołączył: 21 Lut 2010
Posty: 281
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod łóżka Kajusza

PostWysłany: Pią 19:05, 30 Kwi 2010 Powrót do góry

Och, Will był słodki z tą swoją pomyłką... I cieszę się, że Jessica zerwała z Edwardem, kompletnie do siebie nie pasowali, choć tak przy ludziach – bardzo nieelegancko. Czekam na kolejną rozmowę naszych głównych bohaterów, mam nadzieję, że rozegrasz to dobrze. I uwielbiam szarlotki, w następnym rozdziale poproszę szarlotkę w roli głównej! I popracuj nad podobieństwem do Zmierzchu, bo jak na razie Twoje opowiadanie łączą z książką jedynie imiona bohaterów, o czym już chyba wspominałam.
UkradlamMarzenia, kochana, pisz dalej, pisz! Bo umiesz, naprawdę. Powodzenia życzę i pozdrawiam serdecznie, wierna Marionetka, która nie skomentowała wcześniej i przeprasza, naprawdę przeprasza.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sleeping_Beauty
Nowonarodzony



Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 21:44, 08 Maj 2010 Powrót do góry

Jestem trochę zmęczona, więc będzie zwięźle i treściwie... Podoba mi sie, bardzo:) Jest takie niesamowicie urocze! Mam nadzieje, że szybko dodasz kolejny rozdział:) Z bardziej konstruktywnym poczekam do następnego..:) Pozdrawiam i życzę weny!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
UkradlamMarzenia
Nowonarodzony



Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z telewizora

PostWysłany: Śro 14:36, 25 Sie 2010 Powrót do góry

Witam tak wiem kupę czasu mnie nie było, jak sądzę niewielka to strata jednakże postanowiłam dodać. Nic specjalnego nic nowego oraz jak zawsze nic długiego.


Rozdział 5

W poniedziałek rano, Carlisle zaprosił do siebie Bellę, na filiżankę kawy. Pogratulował jej udanej relacji z sobotniego pikniku.
- Naprawdę świetnie Ci poszło - dodał na koniec. - A przecież każdy wie, że wcale niełatwo jest pisać o rodzinie szefa.
Rzeczywiście, nie było to banalne przedsięwzięcie. Nieźle się natrudziła nad tym tekstem, próbując przynajmniej częściowo być obiektywna.
Jednakże, ostateczny efekt, był całkiem zadawalający. Zresztą było jej nawet trochę żal Edwarda, ze względu na sobotnie zajście. Ta Jessica, była zupełnie bez wyczucia. Żeby postąpić tak na publicznej imprezie!
- Jak według Ciebie udała się impreza? - Dopytywał się Carlisle.- Wydaje mi się, że wszyscy dobrze się bawili. Przynajmniej do momentu, kiedy nie skończyło się piwo. – Uśmiechnął się pobłażliwie.
Bella roześmiała się głośno.
- To raczej nie wywarło większego znaczenia na uczestnikach zabawy. Sądzę, że wszyscy byli zadowoleni.
- Słyszałaś może coś ciekawego? – Zapytał się z łobuzerskim uśmieszkiem.
Kobieta zastanawiała się przez moment.
- Hmm… Właściwie to nie… Wszyscy mówili jedynie o ogłoszeniu.
Mężczyzna zmarszczył brwi, podnosząc do swych ust filiżankę. Po chwili zastanowienia upił łyk.
- Rzeczywiście, to wzbudziło ogromne zainteresowanie.
Od progu nieoczekiwanie dobiegł ich znajomy głos.
-Co jest takie ciekawe?
No tak, pewnie sądził, że rozmawiamy na jego temat – przez głowę Belli przebiegały różne odczucia z tym związane. Odwróciła się w stronę przybyłego gościa.
- To ogłoszenie – wyjaśniła, z lekkim uśmieszkiem. – Na pikniku ludzie o niczym innym nie mówili.
Edward skrzywił się z niesmakiem. W płowych dżinsach i flanelowej koszuli w niebieska kratę, wydawał się jeszcze bardziej potężniejszy niż zwykle. Dziś widocznie był skory do żartów.
- Współczuje temu, kto je dał. Prędzej czy później, wyjdzie szydło z worka i okaże się, kto to jest.
- Dlaczego mu współczujesz? – Zdziwiła się Bella. – Według mnie miał świetny pomysł.
- Świetny pomysł?! – Młodzieniec wzniósł oczy ku niebu. – Przekona się na własnej skórze. Jeżeli już na kogoś trafi, to na taką, która w inny sposób nigdy nie znajdzie sobie faceta. Oczywiście, jeżeli ktoś poza Alice i Rose w ogóle odpowie na ogłoszenie.
O nie, nie stary teraz to już przeginasz ! W myślach Belli rozległ się donośny głosik.
- Jak możesz coś takiego mówić ?!
- Mówię jak jest. – Wzruszył ramionami. –Niczego nie wymyślam. Dziadku, przyszły jakieś oferty? – Zwrócił się do Carlisle'a.
- Kilka – odrzekł. – Ale zachowaj to dla siebie.
- W porządku. – Odpowiedział nadal ze sceptyczną nutką w głosie.
Staruszek kiwnął głową na wnuczka.
- Wpadłeś po drodze, czy masz jakąś sprawę?
- Mam sprawę. Znowu to samo, co poprzednio – dodał odwracając się do Belli. – Twoje zamówienie się trochę spóźni. Ostrzegałem cię, że z tą wyszukaną baterią może być problem, ponieważ nie mają jej w magazynie.
- No nie! – Wykrzyknęła. – Znowu?! Trochę, czyli ile?
- Tydzień, może jeszcze jakieś dziesięć dni.
Dziewczyna w ciszy, z niedowierzaniem i złością zaciskała szczękę.
- Co zatem zamierzasz zrobić? – Edward przyparł ją do muru.
- Musisz poczekać! Chcę mieć to, co sobie wymyśliłam!
- Jasne – mruknął przez zęby.- I to natychmiast, na życzenie. Tylko, że tym razem tak się nie da.
Czas na zmianę taktyki… – przez myśli Belli przewinął się nowy plan.
- Przecież jakoś się dogadamy… - zaczęła z obłudną słodyczą.
Mężczyzna skrzywił się, ruszył do wyjścia i już miał znikać za progiem, gdy niemal wpadł na wchodzącą do środka Panią Crowely.
- Edward! – Krzyknęła mu praktycznie w twarz. – Chcę Ci coś powiedzieć…
Nie dokończyła, bo nawet się nie zatrzymał.
- Nie szkodzi, złapię go później – stwierdziła, wchodząc do środka. – A na razie cieszę się, że jesteście tu razem.
Carlisle gestem wskazał jej miejsce.
- A można wiedzieć, z jakiego to powodu Pani burmistrz?
- Gdyż nie będę musiała się powtarzać – odrzekła, zajmując miejsce i sięgając, po stojący na biurku dzbanek z kawą. – Chciałam zaprosić Was na piątkowy wieczór...coś w rodzaju kolacji – rzekła, nalewając sobie filiżankę kawy.
- Przecież wiesz, że tego nie znoszę – jęknął mężczyzna.
Kobieta nie przejęła się tym komentarzem, jedynie uśmiechnęła się do niego pobłażliwie.
- Zobaczysz, że Ci się spodoba. To będzie grill w ogródku.
- Czy jest jakaś szczególna okazja? – Zapytała nieśmiało Bella.
- Och...Słonko nie , to tak bez okazji. Po postu, od czasu do czasu, mam zaprosić kilka miłych osób. – Uśmiechnęła się szeroko. – Mam nadzieję, że przyjdziesz .
- Oczywiście – zapewniła Esme, która nie dość, że była Panią burmistrz, to na dodatek matką dla każdego, no i oczywiście musiała podtrzymać swoje życie towarzyskie oraz zawodowe. Przy jej pracy, powinna mieć nieustannie rękę na pulsie, a tu nadarza się taka okazja.
- Doskonale – uśmiech kobiety się poszerzył, przy czym ukazał już dość widoczne zmarszczki, w kącikach oczu. – Bardzo się cieszę, bo zaprosiłam też naszego nowego szefa działu planowania przestrzennego miasta. Obiecał, że przyjdzie.
W pierwszej chwili Bella chciała coś powiedzieć, ale ugryzła się w język. W końcu dlaczego nie? Niech Esme zabawi się w swatkę, a nuż coś z tego wyjdzie? Sama jakoś nie potrafi zająć się swoimi uczuciami, a po trzech, czterech latach, coraz częściej czuła się samotna… Nie zależało jej na tym, aby znaleźć kogoś na stałe, ale miło byłoby mieć bratnią duszę, kogoś bliskiego i zaufanego. Przyjaźń, nie miłość, która wymaga oddania. Już raz ją straciła, nie chce więcej ryzykować.
- Z przyjemnością - powiedziała z uśmiechem. – Teraz wybaczcie, ale obowiązki wzywają. Trzeba zabrać się do pracy, nim mój szef spostrzeże, że się obijam – powiedziała z promiennym uśmiechem, puszczając oczko i zamykając za sobą drzwi.
Cralisle nadal kontynuował rozmowę z Panią burmistrz.
- Widziałaś scenę, jaką Jessica urządziła Edwardowi na pikniku?
- Owszem, widziałam.
Bella, po zamknięciu drzwi, stanęła przed nimi i z zamyśleniem rozejrzała się po korytarzu. Nigdzie nie było ani śladu żywej duszy. Pochyliła się, z zaciekawieniem oglądając buta …
- Mogła darować sobie załatwianie prywatnych spraw przy ludziach – dobiegł do niej głos szefa.
- Twój wnuk da sobie radę – odparła jego towarzyszka. – Zresztą wydaje mi się, że bez niej będzie mu znacznie lepiej. W sumie dobrze wyszło.
- Masz rację – odrzekł z westchnieniem. – Ale martwię się o Emily. Ona potrzebuje matki.
- Ale nie takiej, jak Jessica – zaoponowała Esme. – Jesteś bardzo spostrzegawczy, skoro widzisz ten problem.
- Powiem ci, że do tego nie potrzeba żadnej spostrzegawczości. To było, jak uderzenie obuchem w głowę. Słuchaj, koniecznie trzeba coś zrobić, aby podsunąć Edwardowi jakąś miłą dziewczynę, która byłaby dla Emily dobrą matką…
Ciekawe, gdzie oni znajdą taką naiwną.- Oburzyła się wewnątrz Bella.- Zresztą, do tej pory już pewnie zdążył poznać, wszystkie tutejsze panienki, a jednak….
Na zakręcie pojawiła się Angela. Szła do sekretariatu. Na widok klęczącej pod drzwiami szefa Belli , zatrzymała się z oniemiałym spojrzeniem.
- Wszystko w porządku? – zapytała ostrożnie.
- Tak, jak najbardziej – Dziewczyna poderwała się z podłogi, pokrywając się pąsem. – Musiałam… - wskazała na stopę. – Coś wpadło mi do buta. Właśnie idę do siebie.
Szybko ruszyła z miejsca, omijając zszokowaną starszą panią.
Kiedy wpadła do swojego gabinetu, zatrzasnęła za sobą drzwi, bezwładnie na nie opadając.
Idiotka… W co ja się wplątałam… Ciekawe w co się teraz ubiorę.…? Alice … To jest rozwiązanie…



***




Tydzień w pracy zleciał Belli dość szybko. W większej mierze nie przywiązywała zbyt wielkiej wagi do grilla, aż do dzisiejszego popołudnia. Jest piątek, a ona nadal nie jest pewna, co powinna założyć . Stałą przed łóżkiem, na którym leżały wszystkie jej sukienki, a pośród nich Alice. Już od ponad godziny przymierzała te wszystkie szmatki, a opinia jej przyjaciółki zawsze była taka sama – Nie...podobnie jak na temat granatowej garsonki, którą właśnie miałam na sobie.
- Nie, Bella mówię nie ! Ona jest za długa. Masz ich wszystkich oczarować - zaszczebiotała.
- Alice to jest tylko skromny grill, opamiętaj się.
- Kochana, nie będę więcej powtarzać. Zaraz coś Ci tu znajdę. Wiesz o tym, że została nam jeszcze godzinka? – zapytała z wielkim bananem na twarzy.
- Wiem i dlatego błagam Cię, pospiesz się.
Jak szalona zanurzyła się w ubraniach i zaczęła nimi rzucać po całym pomieszczeniu, komentując pod nosem.
-Za długa, nie ten kolor, za mały dekolt – powoli zaczęłam się obawiać o przyszłość mojej garderoby. - O Boże Bella, jutro idziemy na zakupy!
- Cholera – przeklęłam pod nosem.
Ten mały skunks odwrócił się w moją stronę, z zniewalającym uśmiechem i szepnął – Coś mówiłaś ?
- Nie, nie, szukaj dalej.
Grzebała w resztkach, które pozostały na moim łóżku.
- MAM ! – wrzasnęła i przysięgam na zęby mojej babki, że mogłoby to zbudzić umarłego.
- No wreszcie – sapnęłam.
- No to biegiem, przebieraj się .
Szybko chwyciłam sukienkę i pośpiesznie ruszyłam do łazienki.
Zdjęłam z siebie garsonkę i poprawiłam ramiączka stanika, kiedy to zza drzwi dobiegł mnie chichot Alice.
- Bells …. – zaczęła.
- Czego ? – rzekłam gniewnie przez zaciśnięte zęby, wciskając się w wybraną kieckę.
- … bo widzisz...wątpię, aby jakikolwiek stanik pasował do tej sukienki..
Spojrzałam w dół. No tak, dekolt był zbyt nisko, aby zakrywać biustonosz.
- Alice…! – warknęłam.
- Oj. Kochanie, będziesz bardziej seksi .
- Alice, odejdź ! – wrzasnęłam przez zamknięte drzwi. Cóż, nie miałam innego wyjścia, musiałam zdjąć stanik.
Kiedy to skończyłam zapinać wstrętne małe guziczki na moich plecach oraz zawiązałam małą kokardkę z ramiączek na szyi, spojrzałam w lustro. Nie było tak źle. Była dopasowana do moich piersi, a pamiętam, że w dniu zakupu, bardzo mi w tym miejscu brakowało do doskonałości. Widocznie akurat tam ciąża mi się przysłużyła, natomiast co do reszty niezupełnie. Sukienka była wąska w tali, gdzie podkreślała moją smukłość, którą musiałam odnawiać po porodzie. Następnie od pasa, była leciutka i zwiewna, kończąc się kilka centymetrów przed kolanem.
- Alice ? – zwałowałam niepewnie.
- Tak – odezwała się.
- Wejdź .
Ostrożnie otworzyła drzwi, upewniając się, że niczym w nią nie rzucę. Zadowolona z obserwacji, wskoczyła do łazienki.
- Wiedziałam, że będziesz wyglądać ślicznie – odpowiedziała z uśmiechem.
- No dobra, wyszło na Twoje. Powiedz mi tylko, jakie ja mam ubrać do tego buty?
- O tym też pomyślałam. – Jej uśmiech się powiększył i wyciągnęła w moją stronę dłonie, w których trzymała szpilki w identycznym kolorze, jak sukienka oraz o niebotycznej wysokości.
- O nie, nie kochana. Chyba oszalałaś...przecież wiesz, że ja się w nich zabiję .
- Bells, nie przesadzaj. Już od dawna nie widziałam u ciebie skłonności kalectwa.
- Alice…
- Nie Bella, założysz je i oszołomisz tego tajemniczego….
- Dobra, dobra. Założę, tylko skończ.
- Och! – krzyknęła i rzuciła się na mnie.
- Alice spokój, jeszcze włosy!
- A tak włosy. No to siadaj – podsunęła do mnie mały taboret, który stał w koncie pomieszczenia -bo jeszcze tylko trzydzieści minut i… ja zaraz też uciekam – dodała z tajemniczym uśmieszkiem.
- Alice, czy ja czegoś nie wiem ? – zapytałam podejrzliwie, siadając na siedzeniu.
- No cóż Bells, nie tylko Ty masz dzisiaj randkę.
- To nie jest randka ! – powiedziałam ze złością. – Czekaj, czekaj… Z kim ?!
Jej łobuzerski uśmieszek się powiększył.
– Jasper – szepnęła speszona.
- Ten Jasper ? – zapytałam zaskoczona .
- Tak.
- O Boże , kiedy, co i jak ? Dlaczego nic nie mówiłaś?
- Bo nie było o czym. Wczoraj wieczorem zadzwonił do mnie i zapytał czy mam wolny wieczór… i wiesz, dalej jakoś się potoczyło. Gadaliśmy chyba z trzy godziny, kiedy Rose nie zaczęła na niego krzyczeć – uśmiechała się radośnie.
Ucichła, a ja się nie odzywałam pogrążona w myślach.
- Już – wyrwałam się z transu i spojrzałam w lustro. Włosy miałam lekko zaczesane do tyłu, spięte tam kilkoma wsuwkami, a za prawym uchem wpięty biały kwiat.
- Dziękuje skarbie – wstałam i ucałowałam Alice.
- Nie ma za co – uśmiechnęła się promiennie, a ja odwzajemniłam ten uśmiech.
- A teraz leć .
Ucałowała mnie jeszcze raz w policzek i wybiegła w radosnych podskokach.
Jeszcze raz spojrzałam w lustro, a później na półkę z kosmetykami. Chwyciłam tusz i pociągnęłam nim kilka razy przez rzęsy, a następnie wzięłam truskawkowy błyszczyk. Spojrzałam na całość i stwierdziłam, że wyglądam dobrze.
Wciąż trzymając w ręce błyszczyk, podniosłam buty, które stały na ziemi i powoli wsuwałam w nie stopy. Kiedyś ten małpiszon się doigra. Ruszyłam powoli chwiejnym krokiem, w stronę sypialni po torebkę. Rozejrzałam się i dostrzegłam ją na komodzie. Przeszukałam jej wnętrze i stwierdziłam, że wszystko było na miejscu. Wrzuciłam jeszcze błyszczyk i skierowałam się do schodów. No to teraz zadanie bojowe – sapnęłam w duchu.
Schodziłam powoli, trzymając się poręczy. Kiedy dotarłam na dół w jednym kawałku, aż chciałam skakać z dumy. Szybko pobiegłam do kuchni po szarlotkę, która stała na stole. Chwyciłam ją i biegiem wypadłam z kuchni, nie patrząc pod nogi - co było błędem. Wpadłam wprost na jakiś samochodzik Willa . Jedynym szczęściem był fakt, że nieopodal stał wieszak na ubrania, którego mogłam się złapać. Kiedy otrząsnęłam się z szoku, powoli rozejrzałam się po holu, stwierdzając, że nic już nie stoi mi na drodze, więc ruszyłam w kierunku drzwi, opuszczając mój wesoły domek.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
zawasia
Dobry wampir



Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D

PostWysłany: Śro 18:29, 25 Sie 2010 Powrót do góry

wkońcu rozdział, kazałaś nam długo czekac
więc mam jedno ale: czemu taki krótki, niestety przez to zbytnio on nic nie wprowadza nowego
ale za to pewnie w nastepnym będzie cos już grill a może i zakupy z ALice
więc czekam do nastepnego, oby był szybciej
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sleeping_Beauty
Nowonarodzony



Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 13:05, 26 Sie 2010 Powrót do góry

No w końcu!! Strasznie długo musiałam czekać;/ Rozdział robi smaczek na następny:) Mam nadzieję, że go szybko dodasz:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aurora Rosa
Dobry wampir



Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 695
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z własnej bajki

PostWysłany: Czw 19:14, 26 Sie 2010 Powrót do góry

"- Świetny pomysł?! – Młodzieniec wzniósł oczy ku niebu. – Przekona się na własnej skórze. Jeżeli już na kogoś trafi, to na taką, która w inny sposób nigdy nie znajdzie sobie faceta. Oczywiście, jeżeli ktoś poza Alice i Rose w ogóle odpowie na ogłoszenie" - tutaj rżałam ze śmiechu ;-D biedak nawet nie wie co go czeka. Ale zamiast "młodzieniec" wstawiłabym mężczyna, jakoś bardziej pasuje mi do wizerunku Edwarda jaki wykreowałaś. W końcu nie jest on tutaj nastolatkiem, tylko ojcem bardzo rezolutnej kilkulatki.
Bardzo chętnie wracam tutaj przy nowym rozdziale, ponieważ to FF ma jakis słodki urok w sobie, chyba te dzieciaczki.
Weny i natchnienia i mam nadzieję, ze nie każesz nam już tak długo czekac na dalszy ciąg


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ParanormalVampire
Wilkołak



Dołączył: 09 Kwi 2010
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pią 12:52, 27 Sie 2010 Powrót do góry

Nowy rozdział! Nowy rozdział! Cool {tańczy}
Już myślałam że się nie doczekam.
Uwielbiam twoje opowiadanko i już czekam na kolejny rozdział.
Tylko taka mała uwaga: w niektórych zdaniach (np. tym o Esme) trudno się połapać co jest o Belli a co o tej pierwszej.


Cytat:
- Och...Słonko nie , to tak bez okazji. Po postu, od czasu do czasu, mam zaprosić kilka miłych osób. – Uśmiechnęła się szeroko. – Mam nadzieję, że przyjdziesz .
- Oczywiście – zapewniła Esme, która nie dość, że była Panią burmistrz, to na dodatek matką dla każdego, no i oczywiście musiała podtrzymać swoje życie towarzyskie oraz zawodowe. Przy jej pracy, powinna mieć nieustannie rękę na pulsie, a tu nadarza się taka okazja.


W tych zdaniach są spacje pomiędzy słowem a kropką, przecinkiem.

Oczywiście zapewniła Esme... brzmi jakby to Esme zapewniała. Może: Zapewniłam, lub Bella zapewniła...

Przy jej pracy, powinna mieć nieustannie rękę na pulsie, a tu nadarza się taka okazja. Jak rozumiem, chodzi o Bellę? Też trudno się połapać.

Ale rozdzialik świetny i czekam na następny.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ParanormalVampire dnia Pią 12:54, 27 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin