FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Dziesięć: 2. Ósme [28 XI] [NZ] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
mTwil
Zły wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 80 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: O-ka

PostWysłany: Wto 18:13, 24 Lis 2009 Powrót do góry

Przeczytałam już w weekend, ale dopiero teraz udało mi się spiąć i coś napisać.
Nie myślałam, że coś, gdzie głównym bohaterem jest Jacob, może mi się naprawdę spodobać. Doszłam chyba nawet do tego, dlaczego tak się stało. Jacob był zawsze silny, mógł się załamać, ale i tak w końcu jakoś udawało mu się otrząsnąć. A mnie to jakoś nie leżało. Za to tutaj, gdzie jest całkowicie zrozpaczony i rozbity w końcu zaczyna mi się podobać. W Zmierzchu to Edward był słabszy psychicznie, on chciał się zabić, Jake - z trudem - ale sobie radził. Nie wiem dlaczego, bo myślę, że w rzeczywistości byłoby inaczej, ale, czytając, wolę poznawać słabe postacie. A Jacob taki tu jest. I chyba po raz pierwszy naprawdę go polubiłam. Nie mam mu nawet za złe jego postępowania. Oceniając go, nie zrzuciłabym na niego całej winy, ale - co mnie samą zadziwia - próbowałbym go bronić. Chyba jako najważniejszy argument wysunęłabym tu naturę wilka. Powinien umieć nad sobą panować, ale każdy ma swoje granice i dotychczasowe zdarzenia mogły go przerosnąć. Kolejnym, dodatkowym wytłumaczeniem byłby oczywiście jego stan. Porzucony przez dwie kobiety swojego życia, ponadto w jedną wpojony i w ostateczności będąc zupełnie sam. Sama tłumacząc sobie to, co zrobił Billy'emu, nie mam problemu z usprawiedliwieniem go. Gdyby wpadł w tę furię nagle, zupełnie niespodziewanie, tak, byłoby to coś dziwnego, ale tu to się już toczyło. A Billy się napatoczył. Tak jak zaczął tłuc naczynia i niszcząc biedny telewizor, tak samo potraktował swojego ojca. Takie rzeczy zdarzają się ludziom, a co dopiero wilkom.
Już o tym pisałaś, ale mnie też się wydaje, że od czasu, kiedy został sam, mogło się dużo wydarzyć. Na tyle dużo, że z silnego, wielkiego chłopaka stał się znerwicowanym, zamkniętym w sobie człowiekiem. Przecież to on był "słońcem". Tylko co go na tyle zmieniło?
Leah, tak jak innych, mnie jakoś nie zaskoczyła. Nie przeżyłam szoku, czytając o tym, jaka jest czuła i opiekuńcza. Nigdy nie lubiłam wilków, nie przywiązywałam do nich większej uwagi. Chociaż na pewno widoczne jest to, że nie jest to ta sama dziewczyna. Ale tu też można mówić o czasie. Mogła się zmienić, i to na lepsze, więc nie ma czego jej zarzucić. Zdziwiła mnie tylko ta sytuacja, kiedy za wszelką cenę chciała bronić Jake'a. Troszczyć się o niego, narzucać, za wszelką starać przywrócić do życia - tak, ale dać sobą pomiatać? Wcale nie poruszyło ją jego zachowanie? Musi być naprawdę aniołem jeśli zareagowała w taki sposób. Żadnego krzyku, "mam cię już gdzieś, gnoju, radź sobie sam!", plaska, zbitego talerza na jego głowie, trzasku drzwi, itd. Ona nie była w niego wpojona, prawda? Więc co powoduje, że tak się zachowuje. Coraz bardziej wydaje mi się, że przez ten czas od zakończenia PŚ dużo musiało się tam wydarzyć.
Mnie się podobało. Szczególnie, że to opowiadanie o Jacobie, jestem zaskoczona własną reakcją. Suszaczku, czy ja Ci kiedyś słodziłam? A mogę teraz? Do tej pory nie mogę uwierzyć w to, że wcale nie jesteś ode mnie kilka lat starsza i te wszystkie teksty pisze moja rówieśniczka. Za to wszystko - pokłony w twoją stronę, gratulacje i podziękowania za to, że jeszcze teraz, kiedy mam już dość wszelkich ff'ów, jest coś, co może mnie zaciekawić.
mTwil


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Wto 19:35, 24 Lis 2009 Powrót do góry

Suhak napisał:
Jacob zamknął szybko powiekę i zignorował myśl, że typowo „Emiliowe” zapędy kucharskie nie są raczej w stylu Leah.


w stylu Lei; to imię podlega odmianie:
M. Leah v Lea
D. Lei
C. Lei
B. Leę
Mj. Lei
N. Leą
W. Leah! v Lea!

Suhak napisał:
- Jacob, ja też miałam złamane serce – przypomniała mu, a w jej oczach zniknęło zaskoczenie. Pojawiło się coś innego, coś, co sprawiło, że jej oczy jakby skamieniały.


powtórzenie

Suhak napisał:
Nie odpowiedział, obserwował tylko drogę, jaką pokonywała kolejna łza z kącika oczu, aż spływała po szyi, dekolcie i ginęła pod bluzką.


Troszkę zdziwiła mnie ta długa wędrówka łzy...


Upór Lei, by przełamać Jacoba był nawet (na początku) imponujący, ale taki bardzo nie „Leowy”. Kiedy facet wręcz krzyczy, żeby go zostawić w spokoju, trzeba to zrobić, a nie z uporem Lwicy tylko go podkur*iać. Zostawić pyszne jedzenie pod nosem, na pewno się skusi i zniknąć na jakiś czas. Przyjść znowu za parę godzin, następnego dnia, jak ochłonie i tak do oporu – małymi kroczkami. Prawdziwa Leah – przyjaciółka, by to wiedziała. No i do czego doszło: oberwała! Cholera, tego się nie spodziewałam, Jacob stracił całkowicie panowanie nad sobą. Stał się najmniej opanowanym brutalem i właśnie przejął od Sama palmę pierwszeństwa w byciu ostatnim chamem i damskim bokserem. Jezu, jestem załamana. (nie to, że takie skrajne emocje wzbudziło we mnie to opowiadanie, po prostu te postaci są nierzeczywiste, nie kupuję ich). Nie wiem, dlaczego napisałaś taki tekst. Być może to jakaś zasłona, która w kolejnych częściach rozchyli się i pokaże, skąd ta brutalność z jego strony i urągająca godności desperacja z jej. Być może, ale po tym odcinku mogę powiedzieć tylko tyle: Nie rozumiem tej przemocy. Nie rozumiem ojcobójstwa. Jake zawsze podziwiał tatę i w życiu, nawet w największym amoku nie skręciłby karku własnemu staruszkowi. Przez chwilę, pod sam koniec miałam wrażenie, że być może to jakiś sen – to by wszystko tłumaczyło, ale z odpowiedzi odautorskich wynika, że jednak nie. No cóż, dam Ci kredyt zaufania na kolejną część. Wiem, że umiesz pisać, to widać, więc zasługujesz na szansę.
Leowo – Jacobowy klimat mi pasuje i nie musi być wcale Blackwater, żeby mnie usatysfakcjonować. Tylko chciałabym poznać przyczynę uległości dziewczyny, która straciła temperament i nienawiści chłopaka. I nie sądzę, że powodem mogło być tylko odrzucenie Renesmee. Wpojenie wpojeniem... ale nie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Wto 21:16, 24 Lis 2009 Powrót do góry

hm, dość kontrowersyjna wizja.... dość kontrowersyjne komentarze, ale tego też się spodziewałam, kiedy konczyłam czytać pierwszy rozdział...

ja przyznam się, że mam mieszane uczucia... dopiero od niedawna mam kontakt z ff'ami o sforze... nie bardzo mam to do czego odnieść...

na pewno tematyka i samo ogarnięcie sytuacji przez ciebie mnie zaskoczyło, ale zaskoczyło dość pozytywnie... w czasie czytania sagi mialam przedziwne wrażenie, że Jacob wpoi się w Leah... nawet Nessie mi nie bardzo pasowała początkowo, ale się z tym pogodziłam...

ciekawa postawa Jacoba... pobicie i morderstwo w ciągu tylko kilku chwil... wstrząsnęło mną to do głębi... ale podoba mi się, że nie opisałaś tego łzawo... to brutalny rozdział był i zastanawia mnie już jak będzie dalej....

muszę się tez przyznać, że zburzyłaś mój spokój, bo kojarzę cię z Online... więc szukałam parodii... nastawiona na parodię dostałam po głowie i to dość mocno...

wrażenie pierwsze zrobiłaś na mnie najlepsze z dotychczas przeczytanych przeze mnie ff'ów (a było ich wiele)

pozdrawia
kirke


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Suhak
Zasłużony



Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 951
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 136 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: lubelskie

PostWysłany: Sob 20:02, 28 Lis 2009 Powrót do góry

Cóż... Chciałam tylko powiedzieć, że może się troche rzeczy wydawać niezrozumiałe, ale obiecuję, że wszystko w swoim czasie. Dedykowane mojej mamie, :D
Beta: AngelsDream

II. Ósme

2 miesiące wcześniej, lato
- Jake, co się z tobą dzieje, do cholery?
Jacob odwrócił głowę i zauważyl Setha zmierzającego w jego kierunku. Skrzywił się i pokręcił głową.
- Idź do diabła.
Przeniósł spojrzenie z powrotem na fale. Ostatnio tylko morze było w stanie go uspokoić. Czuł się, jakby przeżywał na nowo okres dojrzewania: wszystko doprowadzało go do szału, wściekał się z byle powodu i na wszystkich warczał. Był świadomy swojego głupiego zachowania, ale nie mógł nic na to poradzić. Nie chciał nawet walczyć z agresją i nienawiścią, jakie go przepełniały. Nie miał na to sił. Nadzieja zniknęła z jego serca dawno temu, może dziesięć lat, może dwadzieścia... razem z pewnością, że wszystko będzie dobrze.
Jacob Black wiele lat temu uświadomił sobie, że jego życie zmierza ku czemuś złemu, i ostatnio po prostu przygotowywał się na klęskę.
- Wiesz co, mam tego dosyć – warknął Seth, siadając obok niego na piasku. – Wszyscy mają. Zachowujesz się jak jakiś dzieciak. Może byłbyś tak łaskawy i powiedział nam, dlaczego na wszystkich fukasz?
- Nie – uciął, zaciskając pięści.
- Jacob, co się z tobą dzieje?!
Milczał. Nie widział sensu, by komukolwiek mówić o tym, co czuł. I tak by nie zrozumieli.
Seth westchnął.
- Jake, proszę cię...
Zignorował go.
- To Ness, prawda? – Chłopak pokręcił głową. – Kobiety są do dupy.
- Och, tak? – starał się o neutralny ton.
- Tak – odpowiedział Seth, grzebiąc patykiem w piasku. – Dobrze, że nie jestem wpojony. Chybabym oszalał. To musi być straszne, takie uczucie, że musisz kogoś kochać, bo tak podpowiadają ci instynkty...
Jacob zmarszczył brwi, nasłuchując uważniej. W jego sercu pojawiło się coś na podobieństwo nadziei na zrozumienie.
- Jak tam wyniki badań taty? – zapytał tamten. Uczucie zniknęło tak szybko, jak się pojawiło.
- Źle – odparł zgodnie z prawdą. – Zdecydowanie za wysoki cholesterol. Miażdżyca. Bomba zegarowa.
- Grozi zawałem, nie?
- No.
- Ale... jak źle?
- Pewnie pożyje jeszcze z parę lat, o to się nie martw – warknął Jacob, bynajmniej nie dlatego, że był specjalnie zły; bardziej z przyzwyczajenia.
- Aha. – Seth zamilkł. Westchnął jeszcze raz i zaczął nucić jakąś melodię, przez cały czas rysując coś na piasku. W końcu jęknął i odrzucił patyk, odwracając się do Jake’a przodem. – Słuchaj, martwię się o Leah.
- Ta?
- Nie wiem, co z nią, może ty coś...
- Nie, nie gadaliśmy ostatnio – przerwał mu Jacob. – Nie było okazji – dodał.
- Aha... Ja miałem parę. – W oczach chłopaka pojawiło się zmartwienie. – Słuchaj, ona wiecznie wygląda, jakby miała zaraz albo się rozpłakać, albo umrzeć. Nie mam jak sprawdzić, co się dzieje, bo ostatnio się nie przemieniała... A ona wciąż upiera się, że wszystko jest w porządku, ale według mnie to gówno prawda – wyrzucił z siebie.
- Ta?
Seth prawie zawył ze złości.
- Jacob, otrząśnij się wreszcie! – zawołał, łapiąc go za ramiona i potrząsając nim.
- Posłuchaj mnie, Seth. Nie wątpię, że Leah coś jest, ale cóż, powiedzmy sobie szczerze, jej wiecznie coś jest. A tak naprawdę to gówno obchodzi mnie ona i jej problemy, mam własne na głowie...
- Od piętnastu lat – wtrącił.
- Dokładnie – warknął Jake.
Obaj zamilkli. Jacob przyglądał się falom, czując, że zaraz wybuchnie. Wiedział, że postępował egoistycznie i dziecinnie, ale w przeciągu ostatnich paru miesięcy stracił wszystko, co poprzednio utrzymywało go w humorze, który jako-tako pozwalał obcować z innymi: zapał do tego, by naprawiać błędy, chęć zmieniania świata i zaufanie do ludzi. Przestał już nawet potępiać siebie; po prostu zrozumiał i zaakceptował to. Żył ze świadomością, że będzie oceniany i sądzony przez swoich bliskich, ale nie miał siły nawet się tym przejmować.
- To wszystko przez Nessie, to ona jest powodem – stwierdził Seth. – To ona sprawia, że jesteś taki, a nie inny.
Jacob milczał.
- Pozdychalibyśmy wszyscy i byś nawet nie zauważył – warknął z wyrzutem tamten.
Jake westchnął.
- Nie rozumiesz, nic nie rozumiesz – wybąkał tylko, spuszczając wzrok na piasek.
- Może powinieneś dać mi szansę? – zaproponował chłopak. Jacob zmarszczył brwi, analizując. – No wiesz, bez względu na wszystko... Nadal będę twoim przyjacielem... – wymamrotał nieśmiało. – Choćbyś nawet był seryjnym mordercą – dodał z powagą w głosie. Jacob parsknął śmiechem. Seth uśmiechnął się szeroko, zupełnie jak mały chłopczyk, jakim kiedyś był. I teoretycznie wciąż jest.
- To po prostu chore – zaczął. – To wpojenie. Nie wiem, czuję się jakby... jakby wyżerało mnie od środka albo coś...
- Ale co, jak jakieś opętanie? Jak w tym filmie, co...
- Nie, nie. – Jacob pokręcił głową. – Nie, to po prostu ja. Nie wiem, jak to wytłumaczyć, po prostu...
- Seth, cwelu! REFLEKS!!! – usłyszeli wrzask Jareda i po chwili wielka packa błota wylądowała na głowie Setha. Zerwał się, strzepując maź z twarzy i przeklinając głośno.
– Eee tam, refleksu nigdy nie miałeś – zauważył tamten kpiarskim tonem.
- Idźcie stąd, pogadamy później! – wrzasnął chłopak.
- Ale…
– TERAZ!
Paul, Jared i Embry unieśli brwi.
- Mamy do przekazania ważną wiadomość...
Seth przeniósł wzrok na piasek. Nikogo nie było.
- Cholera – warknął rozzłoszczony. – Oszaleliście?! Jak się nudzicie, to idźcie spatrolować las!!!
- Po co? I tak nic się nie dzieje – odparł Embry, gdy razem z pozostałą dwójką podeszli wystarczająco blisko, by normalnie rozmawiać. – Od piętnastu lat nie widziałem tu żadnego wampira. Poza Cullenami, oczywiście.
- Czy wy macie w ogóle mózgi? – wściekał się Seth, rozglądając wokoło. – Dlaczego to zrobiliście?!
Paul wzruszył ramionami.
- Bo Emily wołała na obiad – wyjaśnił. – Kazała przekazać.

Tymczasem Jacob był już daleko. Nie wiedział, gdzie biegł – chciał po prostu uciec jak najdalej od nich wszystkich, a najlepiej od całego świata. Od samego siebie. Nie przemienił się – ostatnio działo się to coraz rzadziej i - co było odrobinę martwiące - coraz trudniej. Przez dwadzieścia pięć lat regularnego obcowania z wampirami przestał być czuły nawet na ich zapach i może to było powodem, być może po prostu przywykł, być może tracił swój talent, być może to on, jego wina, jego zachowanie, jego głupota... Zawył z wściekłości i się zatrzymał. Czuł niesamowitą agresję buzującą w jego głowie, piekącą w sercu i płucach, drapiącą w piersiach, jakby chciała za wszelką cenę wydostać się na zewnątrz. Oparł się o drzewo i próbował się uspokoić, ale na marne. Piekące uczucie wzbierało na sile. Chciał krzyczeć, wrzeszczeć, miażdżyć, dusić, mordować! Przestraszył się samego siebie, ale nie potrafił nad tym zapanować. Złapał za najbliższy konar i wyrwał go z ziemi, rycząc wściekle.
- Nienawidzę cię! – zawołał, łamiąc go na pobliskim drzewie. Kilka ptaków z zerwało się w powietrze, wydając piskliwe dźwięki. Nie przyniosło mu to jednak ulgi. Złapał za jedno z drobniejszych drzewek i wyrwał je z ziemi, po czym odrzucił. Czuł się, jakby miał zaraz wybuchnąć i chciał, by to wreszcie nastąpiło, chciał już przestać, pragnął umrzeć, cokolwiek... Oparł się plecami o jeden z buków i osunął na ściółkę leśną. Poczuł łzy cieknące po policzkach strumieniami.
- Nienawidzę cię!!! – ryknął głośniej, szlochając. – NIENAWIDZĘ!!!
Czuł się, jakby cała złość i agresja wyciekały z niego ciurkiem razem z łzami. Było mu coraz lżej, coraz luźniej. Serce zwolniło, mięśnie się rozluźniły, a oddech wyrównywał.

- Mówiłeś, że rzuciłeś palenie.
Jacob odwrócił się i ujrzał Nessie stojącą w drzwiach balkonowych i łypiącą na niego karcąco. Z założonymi na piersiach rękoma opierała się o framugę i marszczyła brwi. Jake zaciągnął się głęboko i wrócił do poprzedniej pozycji.
- To już ostatni – wyrecytował jak mantrę. Powtarzał to za każdym razem i za każdym razem oznaczało to samo: Kłamałem. Renesmee nie ruszała się z miejsca, najwyraźniej czekając na jakąkolwiek reakcję. Po chwili usłyszał jej kroki i poczuł, jak się do niego przytula od tyłu.
- Och, Jacob… - westchnęła, przykładając mu ucho do pleców, tak jak zawsze, kiedy nie wiedziała, co powiedzieć lub zrobić. Dopalił papierosa i wyrzucił go przez balkon. – Gdzie jest Billy? Ostatnio nie mogę w ogóle na niego trafić. Wiecznie go nie ma.
- Bo nie ma – odparł, splatając palce z jej palcami. – Ciągle gdzieś wyłazi wieczorami. Na ryby, na spacer, do miasta…
- A ty, bidulku, siedzisz tak sam? – zagadnęła ciepło, wtulając się mocniej.
- Lubię być sam.
Nie odpowiedziała. Stali tak chwilę lub dwie, wsłuchując się w odgłosy przyrody: szelest liści, szum morza i piski nietoperzy.
- Rozmawiałam z Sethem przed chwilą – powiedziała nagle grobowym tonem, nawet nie drgnąwszy.
- Aha. Hej, Ness, pamiętasz, jak nabieraliśmy nietoperze? – próbował zmienić temat. – Podrzucaliśmy szyszki, a one, głupie, przelatywały, bo myślały, że to jakieś duże owady?
- Pamiętam. Nie zmieniaj tematu.
- Nessie, proszę cię… Nie teraz – jęknął, odwracając się. – Zajmijmy się czymś innym, daj mi spokój.
- Nie, nie tym razem, Jake – odpowiedziała stanowczo. – Myślę, że pora porozmawiać szczerze.
Westchnął i wywrócił oczami.
- Szczerze – podkreśliła, zakładając ręce na piersi. – Dlaczego wiecznie chodzisz taki zły?
Przygryzł wargę i spojrzał na nią, myśląc. Nie chciał, by znała prawdę. Zraniłoby to ją, ale też bał się, że jedyna osoba, na której mu zależało, odejdzie. Westchnął ponownie i sięgnął do kieszeni, wyjmując paczkę papierosów i zapalniczkę. Nessie jęknęła.
- Przed chwilą powiedziałeś, że to już os…
- Kłamałem – warknął, zaciągając się głęboko.
- Przestań być taki! – oburzyła się.
- Jaki? – zapytał. – Złośliwy? Wiecznie zły? Impulsywny?
Kiwnęła głową.
- To przez ciebie – wyjaśnił zaczepnym tonem.
- Och, przeze mnie, tak?
Zauważył, że była wściekła. Zaciskała pięści i szczękę, łypała na niego spode łba. No i przede wszystkim – zaczynały się jej trząść nogi, co utwierdziło Jacoba w przekonaniu, że Wezuwiusz za chwilę wybuchnie.
- Tak, przez ciebie – powtórzył cicho.
- A czym zawiniłam, hę? Byłbyś tak łaskawy i mi wyjaśnił?
- Nie chce mi się o tym…
- NIE CHCE CI SIĘ?! JACOB, MAM TEGO WSZYSTKIEGO PO DZIURKI W NOSIE!!!
- ZAPYTAJ SIĘ SWOJEGO TATUSIA, ON ZAPEWNE WIE, CO MI CHODZI PO GŁOWIE!!!
Renesmee ukryła twarz w dłoniach. Jacob zmarszczył brwi: po raz pierwszy pozwoliła mu mieć ostatnie słowo. Zaciągnął się papierosem i już chciał coś powiedzieć, kiedy opuściła ręce, ukazując ślady po dwóch wielkich łzach.
- Nie mam już siły, Jacob. Po prostu to załatwmy i dojdźmy do jakiegoś porozumienia – zaproponowała ze zrezygnowaniem w głosie. Wytarła policzki i spojrzała na niego wyczekująco.
- To ty mnie wykańczasz – powiedział cicho, wyrzucając niedopałek i patrząc jej w oczy. – To wpojenie. To ty tak na mnie działasz.
- Dziękuję… za szczerość – powiedziała, ważąc słowa, westchnąwszy i spuściwszy wzrok. – Więc i na mnie pora, Jacob. Nie mogę dłużej udawać – wychrypiała. Zamrugał oczami i zmarszczył brwi.
- Udawać? – powtórzył. – Udawać?
- Tak – odpowiedziała, zezując gdzieś nad jego prawym ramieniem. Przeczesał włosy palcami i odwrócił się do niej plecami.
Nie bardzo docierały do niego jej słowa.
- Żartujesz, prawda?
Milczała. Poczuł falę gniewu, który ogarnął go od stóp do głów. Oparł się o balustradę i oddychał głęboko, modląc się, by nie wybuchnąć, by nie doprowadzić do ataku wściekłości…
To było takie nierealne, takie nieprawdopodobne. Miał nadzieję, że to jakiś żart, omam, sen, halucynacja; modlił się o to, by Ness wybuchnęła śmiechem i powiedziała, że jest głuptasem, że uwierzył w takie słabe kłamstwo, że jak mógł wątpić, że dlaczego, że przecież go kocha, że to nie tak… Że będą zawsze razem, tak jak pieprzony Edward Cullen z Bellą, że będą żyć długo i szczęśliwie, że wszystko będzie dobrze, ale nie – jego podświadomość podpowiadała mu, że Renesmee nie żartuje, jest poważna, naprawdę go nie kocha, nienawidzi go, że to z litości nad jego wpojeniem. A potem pomyślał, że to nawet lepiej. Był niebezpieczny i należało się od niego trzymać z daleka. Jego uczucie do niej i tak niedługo go wykończy.
- Przepraszam - wyszeptała. Usłyszał ciche cmoknięcie i poczuł jej wargi na ramieniu. – Pa, Jacob…
Zanim jednak zdążyła się choćby odsunąć, odwrócił się na pięcie i złapał ją mocno za ramiona, ignorując przerażenie w jej oczach.
- Myślałem, że mnie kochasz – wyrzucił z siebie. – Powtarzałaś mi to przez prawie dwadzieścia lat!
- Przepraszam, Jake – wyjąkała, próbując się wyrwać. – Ja… kłamałam.
Jacob Black wiele lat temu uświadomił sobie, że jego życie zmierza ku czemuś złemu. Klęska nadeszła.


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Misty butterfly
Wilkołak



Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 228
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 20:33, 28 Lis 2009 Powrót do góry

Ooooo kurcze!!!!! To bylo...zaskakujace? Chyba... zupelnie nie mam pojecia jak napisac co mysle o tym rozdziale...Oczywiscie podobal mi sie, bardzo;) Ta rozmowa Jacoba i Renesme...WOW. Nie wiem, zdaje mi sie czy ta cala agresja i emocje Jacoba sa zwiazane z tym ze on jest wilkolakiem a jego milosc w polowie wampirem? No bo w gruncie rzeczy to koliduje z jego natura...Kocha ja ale jednoczesnie nienawidzi za wpojenie a w dodatku przez ta milosc jest skazany na wiecznosc...coz za ironia. Po tej rozmowie mozna wywnioskowac tez ze oni sa boje tym zmeczeni...Jak mogla przez 20 lat udawac!?!? Rany rozumiem ze mogla niechciec go skrzywdzic, ale 20 lat byli razem a ona tak porostu wali:,,Przeprasza, Jake klamalam,,???

Dobra teraz jestem zmuszona czekac na nastepny rodzial bo inaczej ciekawosc mnie rozsadzi....Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
veuna
Wilkołak



Dołączył: 23 Kwi 2009
Posty: 106
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 24 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Kołobrzeg

PostWysłany: Sob 20:37, 28 Lis 2009 Powrót do góry

Uh, aż nie wiem co napisać. Może jednak zbiorę się i napiszę coś od siebie na temat obu tekstów, które tutaj umieściłaś. Jeden i drugi wywołał na mnie duże wrażenie. Zdawać by się mogło, że oszczędzasz w opisach, ale mi się to bardzo podoba. To taka moja opinia, ale styl skojarzył mi się z Medalionami Z. Nałkowskiej - ograniczenie opisów, taka jakby sucha relacja, która wprawia w odpowiedni nastrój.

To jest dla mnie takie tragiczne i smutne, ale nie naciągane. Nie jest sztuczne i wymuszone. Naprawdę mi się podobało jeśli można powiedzieć, że taki tekst może się komuś podobać. Świetne opisy uczuć, po prostu zazdroszczę...

veuna


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
esterwafel
Wilkołak



Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 181
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 21:14, 28 Lis 2009 Powrót do góry

Ja tez uwielbiam Jacoba. Kocham go bezgranicznie uważam, że został skrzywdzony przez autorkę. On naprawdę kochał Bellę, a ona go odrzuciła. To była pierwsza krzywda. A twój tekst pokazuje, że jego życie tak mogło sie potoczyć. Ciągle odrzucany, samotny zaczął zmieniać swój charakter z wesołego i optymistycznego chłopaka na zgorzchniałego mężczyznę, który nie ma swojej woli. Przez wpojenie został zmechanizowany, chociaż nie chciał. Żal mi go i za każdym razem mam ochotę go przytulić. Wolałabym, żeby związał się z Leah.
I podejrzewam, że Renessme tez by go odrzuciła, chociaż by dla Nathanela.
Kontynuuj dalej. Jestem ciekawa, co wcześniej działo się z Jacobem.
Swoją drogę, jeśli będziesz jeszcze coś pisała, spraw, żeby on był szczęśliwy.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
wela
Zły wampir



Dołączył: 08 Lut 2009
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 37 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Broadway

PostWysłany: Nie 0:54, 29 Lis 2009 Powrót do góry

Przede wszystkim zacznę od tego, że te opowiadanie jest dziwne i nie wiem czy wszystko dobrze ci wyjdzie - nie wiem, jaki masz pomysł zaskoczenia, bo dla mnie tutaj właściwie na nic takiego się nie zapowiada - nie to, że w Ciebie nie wierzę, tylko to, że nie potrafię uwierzyć, że w dziesięciu częściach jesteś w stanie rozwinąć tę historię na tyle, aby czytało się z zapartym tchem. Chodzi mi o prostotę tego tekstu - bo jest on prosty, karty są wyłożone i prawie wręcz odkryte. Nie wiem co nam zaproponujesz i to chyba mnie dobija.
Najbardziej dumna jestem z tego, jak wybrnęłaś z rozmowy Jake'a i Nessie. Pomysł dobry, nie zajeżdżający Smeyerowym Tłajlajtem. Setha także dobrze wykreowałaś, opisy uczuć poprawiłaś i wyszło całkiem dobrze, tylko jak na razie nic nie zachwyca na tyle, aby rozczulać się jakoś na maksa - gdy miała być to miniaturka, skupiłam się na niej i tak jakby pogrążyłam - przeżywałam to, co przeżywał Jacob i spodobało mi się to, kupiłam tekst.
Teraz mam wątpliwości, ale nie takie, że nie podołasz - broń Boże - tylko wątpliwości, których cieniutki głosik twierdzi, że to jest za prosta historia, aby mógł pojawić się moment zaskoczenia, niespodziewany, nagły, taki "O!". Boję się, że tego nie będzie - a jak tego nie będzie opowiadanie będzie suche, nawet jeśli gramatycznie i stylistycznie wszystko będzie git, a opisy zasłyną rzeczywistością i szczerością, bez punktu kulminacyjnego (który musi być naprawdę niespodziewany) opowiadanie nie osiągnie szczytu i poziomu godnego twojej wybitnej (nie przesadzam) głowy.
Tak więc liczę na ciebie i twoje pomysły. Wiem, że masz już wszystko zamierzone, ale po prostu wątpliwości mówią mi, że jest on zbyt mało pokręcony jak na Suszaka.

powodzenia, welusia, która kocha i wspiera :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Marsi
Zły wampir



Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 410
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Konin

PostWysłany: Nie 1:02, 29 Lis 2009 Powrót do góry

Ach, Madziu… Mogę tak, prawda?
Wchodząc do tego tematu, nie sądziłam, że ten tekst tak mną wstrząśnie. Pomyślałam – ok, nowe opowiadanie, podobne pewnie do Symfonii. Odbiegniemy znowu od kanonu i mnie oczarujesz, jak zawsze zresztą. Ale… Tym razem… Kurde. Nie wiem, co powiedzieć.
Po pierwszym rozdziale byłam strasznie skołowana i znowu Jacob – książkowy Jacob – stanął w moich oczach w zupełnie innym świetle. Zaczęłam żałować, że czytam różne ff, bo zmienia mi się kąt patrzenia na postacie. Największa zmiana zaszła właśnie w Jake’u, a już szczególnie po tym opowiadaniu. Muszę Ci przyznać, że bardzo dobrze Ci wychodzi manipulowanie czytelnikiem – szczególnie mną – jeśli chodzi o kreację bohaterów. :P Potrafisz narzucić mi, poprzez te raz krótkie, dalej długie zdania, swoją wizję, a powiem Ci, że niewielu się to udaje.
Niestety drugi rozdział zaczął mi lekko zgrzytać. Nie mam pojęcia, co tam się kroi w tej Twojej główce, ale pewnie cały czas będziesz stawiała Jacoba w dobrym świetle, a Renesmee będzie tą złą. Chociaż mam cichutką nadzieję, że tak, jak mi wcześniej mówiłaś, lubisz zaskakiwać i ze złego bohatera zrobisz kogoś dobrego. :P
Trochę, a nawet bardzo, zdziwiła mnie porywczość Jacoba, płacz Lei, a w szczególności oziębłość Nessi. Chociaż w sadze jej za dobrze nie poznaliśmy, to nie pasuje mi do niej ta cecha. Cały czas mam przed oczami ładną dziewczynkę, która kocha mamusię, tatusia i oczywiście wpojonego w nią wilczka. Chętnie przeczytam kolejne części i zobaczę, jakie wydarzenia mają tak duży wpływ na ich relacje i zepsute więzi.
W tym przypadku bardzo, ale to bardzo brakuje mi pierwszoosobówki. Dla mnie te uczucia targające Jacobem, Leą, Nessi są nawet w połowie nieopisane. Wiem, że dużo osób na forum ma wstręt do narracji pierwszoosobowej, jednak Ty byś jej nie zjechała, tak jak niektórzy potrafią. Wierzę w Ciebie! :D
Mam nadzieję, że po tym niezbyt obfitym komentarzu wnioskujesz, że masz mnie. Bo masz! :D I chociaż nienawidzę tego zdania to… Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Wybacz. xD

PS Znalazłam jedną literówkę w drugim rozdziale.

Cytat:
- Nienawidzę cię! – zawołał, łamiąc go na pobliskim drzewie. Kilka ptaków z zerwało się w powietrze, wydając piskliwe dźwięki. Nie przyniosło mu to jednak ulgi.


Pzdr,
zuaaa Marsi


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anex Swan
Wilkołak



Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 170
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z piwnicy... ech, tam gdzie internet i książki ^^

PostWysłany: Nie 12:11, 29 Lis 2009 Powrót do góry

I znowu smutek, i znowu rozpacz. Tak dzisiaj trafiam, to trochę przygnębiające. Naprawdę ucieszyłam się widząc nowy rozdział, ale coś mi w nim nie pasuje. A mianowicie porywczość Jacoba, wiem, że mogło się tak stać, ale wciąż nie mogę w to uwierzyć. I jeszcze jedno Renesmee, a raczej jej oschłość też mnie to trochę zdziwiło, jednak po to są nie które ff, żeby wywrócić kanon do góry nogami, a raczej zmienić wiek, bo nie wiemy jaki charakter mieli w dorosłości opierając się na książce. Smutno mi się zrobiło czytając kolejny rozdział, jestem ciekawa czy będzie jakaś nadzieja na szczęście Jacoba. Ten ff jest ładnie napisany, bez zgrzytów, ale czegoś mi w nim brakuje, czuję czytając te rozdziały jak gdyby brakowało w nich akcji. Niby dużo się dzieje, ( Renesmee, Seth i reszta sfory ) ale wszystko można wrzucić do jednego worka, brakuje mi drugiego, w który wsadziłabyś jeszcze coś innego, zupełnie odbiegającego od tego co napisałaś. Chyba zrozumiałaś mnie. Właśnie dlatego będę czekać na kolejny rozdział, ponieważ spodziewam się czegoś takiego. Czytając Kubek gorącej czekolady zaskoczyłaś mnie totalnie, teraz szukam czegoś podobnego. Życzę weny, czasu i nastroju.

Pozdrawiam Anex Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mary Sue
Zły wampir



Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 486
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 21:08, 29 Lis 2009 Powrót do góry

Dobra, zdecydowałam się skomentować. Nie napiszę, co mnie zachęciło do napisania komentarza, do przeczytania, zrobiłam małe klik i przeczytałam. Ot, żadna ciekawa geneza czytania tego opowiadania.
Ale do rzeczy. Jacob, super sprawa, gdyż naprawdę niewiele autorów z tego forum potrafi zrobić jakikolwiek pożytek z tej postaci, a nikt nie odmówi jej barwności i charakteru. Więc to była pierwsza rzecz, dla której przebrnęłam przez pierwszy rozdział. Chociaż czytając, czytając... Rozdziawiałam usta ze zdziwienia. Jacob zawsze był dla mnie porywczy, ale w taki sposób? Zabić starego, poczciwego Billy'ego gwoli złości i impulsu? Kompletnie nowa dla mnie Jacobowa cecha. I jeszcze sponiewieranie biednej Leah... (Tak właściwie to zawsze się zastanawiałam, czemu w sadze to imię jest odmieniane. Myślałam, że jego się nie odmienia ze względu na ostatnią literkę tak jak w przypadku imienia Hannah, na przykład) W sumie to od razu skapnęłam się, że ona miętę do Jake'a czuje. A jego obojętność... Nie jest w ogóle zaskakująca. Pewnie zupełnie się uczucia liczą, gdy się w kogoś wpoi niż zwykłe zakochanie.
A rola Renesmee tutaj kompletnie pasuje, bo serdecznie jej nie lubię. Kwadratowy Czasem zastanawiałam się - był nawet taki wątek na forum poruszany - jakby to było, gdyby Nessie nie chciała Jacoba. Wiadomo, wpojenie nie jest obustronne i nie zapewnia szczęśliwej miłości, więc tego typu usidlenie ma swoje minusy (Dobra, w przypadku Jacoba kompletnie mi to nie pasuje. Miał świetlaną przyszłość, ech...)
A to kłamczucha ta Renesmee!

Cóż, nie wiem co więcej sądzić o opowiadaniu. Inne spojrzenie na tę sytuację i to wszystko jak się toczy... Zaciekawiło mnie to. Nie jestem w stanie powiedzieć, jak to może się zakończyć, bo Jacob wydał mi się po pierwszym rozdziale taki nieobliczalny i zbił mnie z pantałyku ( Laughing ) Mogę spokojnie napisać, że przeczytam kolejne rozdziały i podoba mi się rozegranie akcji i sposób, w jaki to opisujesz - świetnie ci idzie.

Żadna ze mnie komentatorka. Zdecydowałam się napisać, cóż z tego wyszło, nie wiem.

Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Suhak
Zasłużony



Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 951
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 136 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: lubelskie

PostWysłany: Nie 22:16, 29 Lis 2009 Powrót do góry

Hmm, widzę, że wciąż są rozbieżności w opiniach. W sumie nie dziwię się; tekst jest kontrowersyjny, ponieważ przedstawia dosyć skrajne zachowania. Muszę przyznać, że sama w siebie wątpię, bo nie wiem, czy uda mi się utrzymać poziom. Niby mam trochę w zanadrzu, ale... cóż, im bardziej w tył, tym bardziej Mejerowo, czyli różowo, spokojnie; sytuacja będzie się stabilizować i zrobi się nudniej, tak myślę. Mimo to postaram się Was nie zawieść :)
Bardzo cieszy mnie odzew, jaki uzyskał ten tekst. Szczerze mówiąc, nie sądziłam, że tak będzie; w sumie w ogóle bałam się, że czytać będą tylko moi stali czytelnicy plus beta, a tu mnie tak miło zaskoczyliście. Zastanawia mnie tylko, skąd to się wzięło Wink
Następny rozdział powinien być w tym tygodniu, ale nie obiecuję. Dziękuję za wszystkie pozytywne i negatywne opinie, bardzo motywuje mnie fakt, że jest dla kogo pisać.

Uściski -
Suszak.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Pon 0:09, 30 Lis 2009 Powrót do góry

no, Suhak, to było dobre... naprawdę dobre... jak porządny łyk powietrza po czterominutowym nurkowaniu... endorfiny właśnie docierają do mnie z każdej strony - zawsze się cieszę i czuję satysfakcja (pewnie niemal równą autorskiej) z tego, że przeczytałam coś wartego przeczytania...

jedynym czego wymagam od autora to zazwyczaj umiejętność zaskakiwania mnie... udaje ci się... jak najbardziej... spodziewałam się wszystkiego, ale akurat tej sceny nie... no ale w końcu drugie musiało być spowodowane czymś...
dialog między N a J ma w sobie tyle mieszanych emocji, że monitor mi niemal nimi ociekał... i to co zrobiłas z 'kłamałem'/'kłamałam' ... kłamstwo za kłamstwo, ale czy w tym przypadku wymiana jest sprawiedliwa ?

nie mam wątpliwości, że nie...

pierwszy raz chyba Nessie nie przedstawiono jako uroczej, naiwnej... doskonałej... ale jako taką 'ludzką'... typową... ułomną pod pewnymi względami i jak dla mnie okrutną...

istnieje pewne prawdopodobieństwo, że ten post zostanie zedytoway, gdyż wciąż myślę nad Ósmym ... zastanowiłaś mnie i zmusiłaś do spojrzenia pod całkiem innym kontem - czego mogę więcej chcieć?

odpowiadam szczerze: kolejnego rozdziału :)

pozdrawia
kirke


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
love_jasper
Wilkołak



Dołączył: 21 Lut 2009
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 17:42, 30 Lis 2009 Powrót do góry

supcioo! pish dalej!
lovam cie,
TS


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
niobe
Zły wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 96 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 21:09, 30 Lis 2009 Powrót do góry

Haha :D Też Cię lovam ^^

Ekhem... *poprawiaokularyiprostujesienakrześle*

Początkowo pomysł Dekalogu, jako tytułu mi się bardzo spodobał, choć nieco zmartwił mnie fakt, że w pierwszym rozdziale to nawiązanie było takie niezbyt rzucające się w oczy. Rozdział drugi to zupełnie inna sprawa. Całkiem wyraźne, a zarazem bardzo subtelne nawiązanie do ósmego przykazania było wręcz mistrzowskie. Kłamstwo Nessie to całkowicie niespodziewana opcja. Jak można okłamywać kogoś, że się go kocha? I co gorsze w przekonujący sposób? Jednak nie oceniam tutaj Renesmee, ja nie chciałabym się znaleźć na jej miejscu. Bo jeśli nie pokocha Jacoba to albo zniszczy mu życie, albo unieszczęśliwi siebie. Taki wybór jest niezwykle skomplikowany i zdecydowanie trudny. Jednak z drugiej strony Jake, ta postać jest mi wysoce obojętna, dzięki czemu łatwo jest autorowi mi coś narzucić. Choć powiem szczerze, że sama nie wiem co myśleć o Twoim Jacobie. Po pierwszej cześci uważałam, że jego zachowanie jest całkowicie spowodowane tym, że porzuciła go Nessie, a tu jednak się okazuje, że nie. Teraz nie mam nawet pomysłu co mogło doprowadzić tę postać do takiego stanu i jestem bardzo ciekawa jak to rozwiążesz. Polubiłam Twojego Setha, ale to nie jest jakieś wielkie osiągnięcie, ponieważ trzeba się naprawdę postarać, żebym go nie polubiła ^^
W swoim opowiadaniu, jak na razie, wprowadziłaś wiele tajemnic i musisz je kolejno rozwiązywać i do tego trzymać się Dekalogu, nie powiem masz bardzo trudne zadanie, ale ja w Ciebie wierzę, więc się nie martwię, że mnie rozczarujesz Wink Podsumowując jestem jak najbardziej na tak i bardzo mnie ciekawi jak pociągniesz ciąg dalszy swojego ff
Pozdrawiam ;*
niobe


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Pon 21:41, 30 Lis 2009 Powrót do góry

Tak, racja – powodem wszystkiego było wpojenie. Kłamała? Hmm... nadal nie wiem, co myśleć, ponieważ nie wiemy, jak przez te 20 lat zachowywał się Jake. Gdyby był kochający, pomocny, wspierający – to być może ona by go jednak kochała albo byłaby z nim z litości, nie mówiąc mu o tym w ogóle (co oczywiście wcale nie jest dobre, ale by go nie zraniła). Jednak on był gburem – wkurzonym na cały świat, że się wpoił (przynajmniej w tej scenie), a ona, jeśli musiała to znosić przez większość swojego życia – takie zachowanie, miała prawo go nie kochać. Wkurzyła się, eksplodowała i koniec. Nie podoba mi się ten Jake – nieszczęśliwy pępek świata, ale jestem ciekawa, co tam kroisz, więc to chyba dobry sygnał, prawda?
Dalej – ładnie napisane, brakowało mi opisów, większość tekstu to dialog. Scenka z Jaredem i spółką oraz packa błota na twarzy Setha to całkiem fajny, rozluźniający mroczną, dekadencką atmosferę akcent. Zmieniłabym jedną, małą rzecz:

Cytat:
Zauważył, że była wściekła. Zaciskała pięści i szczękę, łypała na niego spode łba. No i przede wszystkim – zaczynały się jej trząść nogi, co utwierdziło Jacoba w przekonaniu, że Wezuwiusz za chwilę wybuchnie.


Jako, że Renesmee rodzaju żeńskiego jest, porównałabym ją do wulkanu noszącego żeńską nazwę, na przykład Etna. To taki nieważny detal, żaden błąd – raczej drobna sugestia.

To chyba najbardziej intrygujące w tej chwili opo na forum, czekam na więcej, mimo że nie jestem zadowolona fabułą. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
thingrodiel
Dobry wampir



Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 1088
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 148 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod łóżka

PostWysłany: Czw 0:14, 03 Gru 2009 Powrót do góry

Lwią część komentarzy, które kreślę na forum, mogłabym (oraz mam wielką ochotę) zaczynać od: "Gdyby Meyer pomyślała..."
I ten nie będzie wyjątkiem.

Przyszło mi na myśl, że gdyby Meyer pomyślała, to sfora wyglądałaby inaczej. Prawdziwiej, rzekłabym. Wystarczyło zbudować ją na porównywalnych warunkach jak w wilczym stadzie. Bo wg mnie naturalną konsekwencją okazywania słabości (o ile by okazał!) alfy to próba jego detronizacji. Silny, dominujący samiec od razu rzuciłby mu wyzwanie. Co mamy tutaj? Jake jest nieszczęśliwy i na wszystkich warczy. W stadzie to już byłby znak, że coś jest nie tak i można próbować szczęścia (pamiętajmy, że dla wilków pozycja alfy oznacza możliwość rozmnażania, co jest b. istotne).

Stefka wszystkich pouszczęśliwiała, powpajała, cała wataha niemal szykuje się do ślubów i zakładania rodzin. Trochę mi szkoda, bo skoro zwierzęcą formą Quileutów (sp???) są wilki, to mogłoby to mieć jakieś powiązanie z realiami. Ale nie jest.

Susz ciągnie ten wóz dalej w swoim tekście. Jacob cierpi. Jak go lubię i rozumiem, tak się dziwię, że jeszcze nikt mu nie zamarudził.
Palenie papierosów u Jacoba... nie no, proszę, Suszak, po co to? Jake'a z petem tak wybitnie nie widzę, nawet w wersji "jestem zły na cały świat, fuck you all". Za te papierochy masz u mnie minusa. Poważnie.

Interesujące jest natomiast to, że patrząc na ten tekst, w pierwszym momencie można pomyśleć, że tworzysz coś, co można by określić mianem "Bad Jacob". Choć tak naprawdę on nie jest taki zły, ja mu bardziej współczuję (choć wciąż jeszcze nie rozumiem, dlaczego zabił Billy'ego), niż się na niego wściekam. Najlepsze, że nie budujesz tego na tej samej zasadzie, co większość budowała Badwarda - bad & trauma. Niekoniecznie. Mam wrażenie, że twój Jake jest zbudowany na rozczarowaniu. Wszystkim - życiem, Nessie, wpojeniem. Widać to też po tym, że rezygnuje z przemian i jest mu coraz trudniej. A czy żałuje? Śmiem wątpić.
Swoją szosą wpojenie to ponoć nie tylko miłość i można by to jakoś pociągnąć w którąś stronę.

Nessie... ciekawe, kiedy ona tak naprawdę kłamała. Wcześniej? Czy teraz? Wyjdzie w praniu, jak podejrzewam.

Susz, nie lubię tego tekstu. Ale jednocześnie nie mogę go zostawić. Doprowadza mnie do szału. Coś w nim siedzi, że jednak przychodzę (fakt, że się upomniałaś, ale i tak bym przylazła, nie bój się) i czytam. No i staram się komentować w miarę składnie, choć to trudne przy palpitacji serca.

Weny!
jędza thin


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cornelie
Dobry wampir



Dołączył: 27 Gru 2008
Posty: 1689
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 297 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z łóżka Erica xD

PostWysłany: Pią 17:59, 04 Gru 2009 Powrót do góry

Siusiaczku, mówiłam, że przybędę, prawda? Więc jestem :)

Tą część przeczytałam na jednym wdechu. Muszę ci powiedzieć, że nie do końca rozumiem zamysł, i nie do końca, momentami, mogę się połapać, ale i tak mnie czarujesz.
Podoba mi się, że piszesz o Jacobie. Podobała mi się sytuacja z Nessie. Może podobała to za dużo powiedziane - była taka tkliwa.

A ja takie sceny, no, uwielbiam, bo ja cholerną romantyczką jestem. Więc i się nawet troszkę wzruszyłam i troszkę mi serce zmiękło. Choć troszku nie wierzę, że mogłaby go kłamać. Nie wiem, co ci tam w głowie siedzi, ale mam cichą nadzieję, że ona jednak kłamała, mówiąc, że go nie kocha.

Bo wtedy, wtedy całkowicie rozumiałabym jego gniew, całkowicie rozumiałabym tą wściekłość, chęć ucieczki od tego wszystkiego. Rozumiałabym jego postępowanie, które doprowadza go do samozniszczenia. A wszystko w imię miłości...

Cóż, Suszaku mój drogi, ja w dalszym ciągu jestem na tak :))

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
natzal
Człowiek



Dołączył: 20 Sty 2010
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 10:12, 22 Sty 2010 Powrót do góry

Boże! Mało się nie popłakałam... Renesmee była taka okrutna! Szczerze mówiąc nigdy jej nie lubiłam. Za to Leah jest kochana, ale co Jake zrobił z ojcem?! Na serio go zabił? Boże... Nie mogę w to uwierzyć...
No mniejsza. Super napisane i jestem ciekawa kiedy coś dodasz. Czegoś takiego jeszcze nie widziałam...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin