FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 LIAST [NZ] [+18] Rozdział 3 (30.01) Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Miki
Zły wampir



Dołączył: 06 Sty 2009
Posty: 255
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Nibylandia xD

PostWysłany: Wto 11:59, 12 Sty 2010 Powrót do góry

No dobra,strasznie się denerwuję ponieważ po raz pierwszy wstawiam moje bazgroły na forum:) No,ale raz się żyje...
Tytuł: LIAST skrót od Love is a simple thing - Miłość to prosta rzecz.
Autor: Miki
Beta: Holly Black (dziękuję,dziękuję i jeszcze raz dziękuję:*)

Bella przeprowadza się do Forks ze swoją rodziną po nieprzyjemnym wypadku w Pxoenix. Jest sceptycznie nastawiona do nowego miejsca zamieszkania. Jedynym oparciem jest ojciec i brat bliźniak Jasper, a także nowo poznany Emmett Cullen. Największymi wrogami? Matka i starsza siostra- Rosalie i jak się później okazuje chłopak którego ratuje z opresji, miedzianowłosy Edward.

No to tyle ode mnie, POZOSTAŁE ROZDZIAŁY! w formacie pdf można znaleźć na moim chomiku [link widoczny dla zalogowanych]*c3*b3j+pierwszy+ff-LIAST (rozdziały jak na razie nie zbetowane,dodam poprawne jak tylko Holly znajdzie chwilkę czasu.Nie śpiesz się oczywiście Wink )

Zapraszam na prolog:)

PROLOG

„Jeżeli zaś ona poniesie jakąś szkodę,
wówczas on odda życie za jej życie,
oko za oko, ząb za ząb, rękę za rękę,
nogę za nogę, oparzenie za oparzenie,
ranę za ranę, siniec za siniec(...)”
/Księga Wyjścia 21.23 (Biblia Tysiąclecia)/









Było ich dwóch ja sama. Jeden przytrzymywał mnie za nadgarstki, a drugi wyciągał rękę w kierunku moich spodni. Dostałam białej gorączki. Odrzuciłam głowę do tyłu, trafiając w nos mojego oprawcy. Mężczyznę przede mną sparaliżowało. Nie tracąc czasu, stanęłam na stopę śmierdzącego skurwysyna za mną, łamiąc mu kości. Tamten nadal był w szoku i wpatrywał się we mnie zdziwiony. Czułam, jak moje nadgarstki odzyskują wolność, ale dla pewności posłałam temu kutasowi, który mnie przytrzymywał, łokieć między żebra. Zachłysnął się powietrzem, kątem oka zobaczyłam jak przysiada na betonie. Z uśmiechem satysfakcji spojrzałam na mężczyznę przede mną.

- Daj spokój, mała, to dla żartów było – powiedział lekko trzęsącym się głosem.

-Nie sądzę – pokręciłam głową, zaciskając ręce w pięści, wyciągnęłam je tak by chronić swoją twarz w razie ataku.

- Odpuść – próbował się uśmiechnąć.

- Bez przebaczenia – wymruczałam i zamachnęłam się trafiając go z całej siły z pięści w nos. Usłyszałam jak kość pod moją ręką, rozlatuje się na na pył. Krew trysnęła z nosa mężczyzny.

- Ty mała suko – wycharczał i zamachnął się na mnie. Zgrabnie odskoczyłam do tyłu. Przybliżył się niespodziewanie szybko, ale ja byłam szybsza. Posłałam mu silnego kopniaka z półobrotu. Wylądował na ścianie z hukiem. Wow! Zaskoczyłam sama siebie. Chwilę mojej chwały przerwały żelazne obręcze łapiące mnie od tyłu.

- Ty skurwysynu! - wrzasnęłam starając się wyswobodzić,ale tym razem trzymał mnie silnej. W odpowiedzi usłyszałam jego cichy śmiech, a obrzydliwy smród owiał moją twarz. Oprych z krwawiącym nosem podszedł i wymierzył pięść w moją twarz. Zachłysnęłam się krwią która zalała mi twarz.

- Lubisz to suko! - wrzasnął okładając mnie to w brzuch to w twarz.

Kiedy jego pięść wystrzeliła kolejny raz ostatkiem sił przesunęłam głowę w bok a on z całej siły przywalił swojemu kumplowi w nos, poprawiając to co ja zaczęłam. Stalowe obręcze puściły mnie a ja opadłam na szary beton.

- I co teraz powiesz? - zapytał mężczyzna nie zwracając uwagi na krwawiącego kolegę.

- Pieprz się! - wycharczałam.

- Chyba ciebie! - zaśmiał się z całej siły kopiąc mnie w brzuch. Zabrakło mi powietrza.

Zaczęłam się dusić. Na szczęście zobaczyłam coś czego oni nie dostrzegli: czerwono-niebieski kogut zbliżał się do uliczki. Chwilę później usłyszałam krzyk syreny policyjnej i wtedy straciłam przytomność.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Miki dnia Nie 0:04, 31 Sty 2010, w całości zmieniany 11 razy
Zobacz profil autora
Viv
Dobry wampir



Dołączył: 27 Sie 2009
Posty: 1120
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 103 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z 44 wysp

PostWysłany: Wto 12:26, 12 Sty 2010 Powrót do góry

Oj strasznie krótko . Nawet bardzo . Co można napisać po takim fragmencie?
Czy ten tekst był u bety ? Brakuje pełno przecinków , strasznie zle mi się czytało . O reszcie nie mówię , bo nie jestem betą .
Ogólnie , jak dla mnie za dużo przekleństw , rażą mnie takie opowiadania , a na tak krótki tekst było ich sporo , więc podejrzewam , że dalej będzie jeszcze więcej .
Narazie mi się nie podoba , ale może jeszcze zajrzę jak dodasz coś więcej .
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Violet
Wilkołak



Dołączył: 02 Cze 2009
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 12:27, 12 Sty 2010 Powrót do góry

Cytat:
Krew trysnęła z nos mężczyzny.
z nosa

Tekst na pewno był betowany? Czyta sie go cięzko i jakos nie zgrabnie.
Po za tym, jest za krótki żeby go tutaj wystawiać.

REGULAMIN:
9. Opowiadania zawierające rażącą ilość błędów oraz takie, które są bardzo krótkie (wyłączając drabble i miniatury), będą kasowane. Nie chcemy zaśmiecania działu opowiadaniami mieszczącymi się na jednej kartce zeszytu.


Dorzuć do prologu chociaż rozdział pierwszy, bo tekst jest stanowczo za krótki!
No i czy w tak krótkim tekście musi być tyle przekleństw i wyzwisk?! O.o...

ps. Znowu REGULAMIN
2. Piszesz po polsku - tytuł również powinien zostać zapisany w naszym ojczystym języku.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Violet dnia Wto 12:32, 12 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Miki
Zły wampir



Dołączył: 06 Sty 2009
Posty: 255
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Nibylandia xD

PostWysłany: Wto 12:49, 12 Sty 2010 Powrót do góry

Jak dorzucę pierwszy rozdział,który nie jest zbetowany to dopiero będzie jazda. Moja beta powiedziała,że mogę wrzucić prolog więc to zrobiłam to tylko krótki wstęp. Dalsze rozdziały są dłuższe. I tak w tym rozdziale konieczne były wyzwiska i przekleństwa... później jest trochę łagodniej...
Po za ty możecie wejść na mojego chomika gdzie znajdziecie resztę rozdziałów. Nie widzę problemów Shocked


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Miki dnia Wto 13:11, 12 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Violet
Wilkołak



Dołączył: 02 Cze 2009
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 13:11, 12 Sty 2010 Powrót do góry

Mogłaś poczekać i wrzucić proleg z pierwszym rozdziałem, jak ten już będzie zbetowany...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Miki
Zły wampir



Dołączył: 06 Sty 2009
Posty: 255
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Nibylandia xD

PostWysłany: Wto 13:12, 12 Sty 2010 Powrót do góry

Cara napisał:
Mogłaś poczekać i wrzucić proleg z pierwszym rozdziałem, jak ten już będzie zbetowany...


Mogłam,to fakt ale jak dodam rozdział wieczorem albo jutro rano to świat się chyba nie zawali,prawda?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dilena
Administrator



Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 158 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 13:36, 12 Sty 2010 Powrót do góry

Ludzie, o co Wam chodzi?
Shit!
Dajcie dziewczynie spokój, doda rozdział i będzie dobrze, po cholere tak głupio nabijacie posty za każdym razem, gdy pojawi się ktoś nowy?!

Tytuł po polsku, to akurat punkt regulaminu, którego nie lubię i wiecie co?
Co z 7 years after, You can dance, Central Park i choćby moim Moonlight Night oraz wieloma innymi utworami?

W tekście chyba faktycznie za dużo przekleństw, chociaż skoro dalej ma być inaczej... Wstaw wiecej i zadbaj o estetykę tekstu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dilena dnia Wto 13:36, 12 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Miki
Zły wampir



Dołączył: 06 Sty 2009
Posty: 255
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Nibylandia xD

PostWysłany: Wto 13:46, 12 Sty 2010 Powrót do góry

Dilena napisał:
Ludzie, o co Wam chodzi?
Shit!
Dajcie dziewczynie spokój, doda rozdział i będzie dobrze, po cholere tak głupio nabijacie posty za każdym razem, gdy pojawi się ktoś nowy?!

Tytuł po polsku, to akurat punkt regulaminu, którego nie lubię i wiecie co?
Co z 7 years after, You can dance, Central Park i choćby moim Moonlight Night oraz wieloma innymi utworami?

W tekście chyba faktycznie za dużo przekleństw, chociaż skoro dalej ma być inaczej... Wstaw wiecej i zadbaj o estetykę tekstu.


No cóż dziękuję:) Tak,dalej jest inaczej :) Po za tym to opowiadanie ma oznacznik [+18] więc można się domyślić,że będzie zabierać wulgaryzmy:P No,ale dodam pierwszy rozdział to będziecie mogły krytykować do woli :P Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Paramox22
Zły wampir



Dołączył: 15 Sie 2009
Posty: 281
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 32 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: znad morza... no prawie xD

PostWysłany: Wto 15:10, 12 Sty 2010 Powrót do góry

Prolog zagadkowy, wciągnął mnie. Spodobało mi się i jestem na tak. Bella nieźle się broni, nie jest strasznie ciapowata, a bynajmniej tak mi się zdaje. Sięgnę od razu do chomiczka.
p.s.
Chyba, a raczej na pewno, jestem ślepa, ale nie widzę tam twojego tłumaczenia.

Jedyne, co mnie denerwowało, to brak przecinków. Wypisałam ci te, które na początku wyłapałam.

Cytat:
Jeden przytrzymywał mnie za nadgarstki, a drugi wyciągał rękę w kierunku moich spodni


Cytat:
Odrzuciłam głowę do tyłu, trafiając w nos mojego oprawcy.


Cytat:
Nie tracąc czasu, stanęłam na stopę śmierdzącego skurwysyna za mną, łamiąc mu kości.


Cytat:
Czułam, jak moje nadgarstki odzyskują wolność, ale dla pewności posłałam temu kutasowi, który mnie przytrzymywał, łokieć między żebra.


Cytat:
Zachłysnął się powietrzem, kątem oka zobaczyłam jak przysiada na betonie.


Cytat:
- Daj spokój, mała, to dla żartów było – powiedział lekko trzęsącym się głosem.


Cytat:
-Nie sądzę – pokręciłam głową, zaciskając ręce w pięści, wyciągnęłam je tak, by chronić swoją twarz w razie ataku.


Cytat:
- Bez przebaczenia – wymruczałam i zamachnęłam się, trafiając go z całej siły z pięści w nos. Usłyszałam jak kość pod moją ręką, rozlatuje się na na pył.


Pozdrawiam i życzę weny,
Paramox


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Wto 15:13, 12 Sty 2010 Powrót do góry

hm, brakuje przecinków - ale pewnie ktoś już to zauwazył...
trochę krótko, ale o to czepiali się wcześniej...

podobnie jak Dil, nie przepadam za czepianiem się tego punktu regulaminu, bo niektóre nazwy przetłumaczone zabijają sens tytułu... (błagam, nie próbujmy tłumaczyć znów hot-dogów i oldspice'a)

hm, co do prologu... dynamiczny... powiedziałabym, że chyba aż na zbyt... spróbowałabyś wtrącić jakie opisy i rozładowałoby mi to trochę całość, dodało uroku... wiedziałabym jak kto wygląda i gdzie właściwie są...
znowu marudzę, ale tak bywa... nie potrafię za bardzo nic powiedzieć o samej treści, a komentarz zostawiam, bo ludziom milej, gdy wiadomo, że ktoś czyta :)

czekam na następny rozdział - tylko błagam dłuższy, bo nie miałam się nawet gdzie rozpędzić... Smile

pozdrawia
kirke


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Paramox22
Zły wampir



Dołączył: 15 Sie 2009
Posty: 281
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 32 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: znad morza... no prawie xD

PostWysłany: Wto 15:13, 12 Sty 2010 Powrót do góry

Prolog zagadkowy, wciągnął mnie. Spodobało mi się i jestem na tak. Bella nieźle się broni, nie jest strasznie ciapowata, a bynajmniej tak mi się zdaje. Sięgnę od razu do chomiczka.
p.s.
Chyba, a raczej na pewno, jestem ślepa, ale nie widzę tam twojego tłumaczenia.

Jedyne, co mnie denerwowało, to brak przecinków. Wypisałam ci te, które na początku wyłapałam.

Cytat:
Jeden przytrzymywał mnie za nadgarstki, a drugi wyciągał rękę w kierunku moich spodni


Cytat:
Odrzuciłam głowę do tyłu, trafiając w nos mojego oprawcy.


Cytat:
Nie tracąc czasu, stanęłam na stopę śmierdzącego skurwysyna za mną, łamiąc mu kości.


Cytat:
Czułam, jak moje nadgarstki odzyskują wolność, ale dla pewności posłałam temu kutasowi, który mnie przytrzymywał, łokieć między żebra.


Cytat:
Zachłysnął się powietrzem, kątem oka zobaczyłam jak przysiada na betonie.


Cytat:
- Daj spokój, mała, to dla żartów było – powiedział lekko trzęsącym się głosem.


Cytat:
-Nie sądzę – pokręciłam głową, zaciskając ręce w pięści, wyciągnęłam je tak, by chronić swoją twarz w razie ataku.


Cytat:
- Bez przebaczenia – wymruczałam i zamachnęłam się, trafiając go z całej siły z pięści w nos. Usłyszałam jak kość pod moją ręką, rozlatuje się na na pył.


Pozdrawiam i życzę weny,
Paramox

EDIT:
Ups, nie zobaczyłam, że niezbetowany rozdział. Dobrze, że dałaś wcześniej prolog, poczekam cierpliwie na sprawdzenie tekstu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Paramox22 dnia Wto 15:15, 12 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Miki
Zły wampir



Dołączył: 06 Sty 2009
Posty: 255
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Nibylandia xD

PostWysłany: Wto 15:14, 12 Sty 2010 Powrót do góry

Paramox22 napisał:
Prolog zagadkowy, wciągnął mnie. Spodobało mi się i jestem na tak. Bella nieźle się broni, nie jest strasznie ciapowata, a bynajmniej tak mi się zdaje. Sięgnę od razu do chomiczka.
p.s.
Chyba, a raczej na pewno, jestem ślepa, ale nie widzę tam twojego tłumaczenia.


Paramox


Musisz mieć zaznaczoną opcję od 18 lat :) Inaczej go nie zobaczysz :) Pozdrawiam i dziękuję za poprawki:)

kirke napisał:


czekam na następny rozdział - tylko błagam dłuższy, bo nie miałam się nawet gdzie rozpędzić... Smile

pozdrawia
kirke


Dalsze rozdziały są dłuższe:) To mogę zagwarantować:)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Miki dnia Wto 15:17, 12 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
kakunia
Nowonarodzony



Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Polski :)

PostWysłany: Wto 16:29, 12 Sty 2010 Powrót do góry

Świetny prolog.
Podoba mi się to, jak Bella się broni. Tylko kim są ci oprawcy?
Powiązanie rodzinne też mnie zaskoczyły.
Po prologu nie napiszę wiele, czekam na rozdział.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
losamiiya
Dobry wampir



Dołączył: 27 Lis 2009
Posty: 1767
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 212 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Mexico City.

PostWysłany: Wto 20:40, 12 Sty 2010 Powrót do góry

Po tym co przeczytałam nie mogę wiele powiedzieć, ale ciekawa jestem dalszego ciągu.
Nie będe pisać już o błędach, czy nadmiarze przekleństw, bo to juz wiesz ; )
Jeśli chodzi o fabułę, akcje, to cóż, jest dynamicznie, choć dla mnie trochę za bardzo brutalnie i nie fajnie. Mam jednak nadzieję, że wyniknie z tego coś fajnego. :)
Pozdrawiam, los.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Miki
Zły wampir



Dołączył: 06 Sty 2009
Posty: 255
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Nibylandia xD

PostWysłany: Śro 11:09, 13 Sty 2010 Powrót do góry

Napisała: Miki
Beta: Holly Black

Rozdział I

„Czasem trudno nam zrozumieć własne odczucia,
ale bardziej boli, kiedy nie rozumieją nas najbliżsi.
Ciekawe czy moje przejścia z rodzicami to coś,
co oni przeżyli wcześniej z dziadkami.” /?/

Treningi... W moim dotychczasowym życiu wszystko legło w gruzach. Patrzyłam przez szybę na znikające promienie słońca. Za kilka godzin miałam się znaleźć w zapomnianym przez Boga Forks, rodzinnym mieście mojego ojca. Mogę się założyć, że wieśniaki stamtąd nawet nie wiedzą, co to kickboxing. Dziwię się, że moje rodzeństwo uparcie co roku jeździło tam na wakacje. Ja przestałam, kiedy miałam trzynaście lat. Jedyną osobę, jaką pamiętam poza moją babcią, jest chłopak o imieniu... No, jak mu było? Och! Jacob, zdaje się...
Spojrzałam w bok na mojego ojca. Matka pozwoliła mi siedzieć z przodu, bo jak stwierdziła, nie chce patrzeć na moją zdartą gębę.
- Nie martw się. Jakoś to będzie. – Rodziciel poklepał mnie po ręce.
- Mogę się założyć, że nie mają tam kickboxingu – wymamrotałam.
- I bardzo dobrze. – Z fotela za mną odezwała się moja matka. – Czas zacząć zachowywać się jak dziewczyna.
- Ta jasne – usłyszałam głos Rosalie, mojej starszej, wyrodniej siostry.
- Dajcie jej spokój. – Po mojej drugiej stronie siedział Jasper, mój brat bliźniak. Nikt nam w to nie wierzył, bo nie byliśmy do siebie podobni. Różniliśmy się od siebie jak ogień i woda zarówno z wyglądu, jak i charakteru. Jednak rozumieliśmy się nawzajem i to nam wystarczało. Spojrzałam na niego z podziękowaniem, a on w odpowiedzi uśmiechnął się do mnie. Zobaczyłam, że tato pisze coś na kartce i ku mojemu zdziwieniu Jasper też. W tym samym momencie podali mi je. Spojrzałam w dół, rozwijając zwitki.
„W razie czego, możesz trenować potajemnie ze mną”, brzmiał tekst na obu karteczkach. Spojrzałam na nich i zaśmialiśmy się wesoło. Mój braciszek nachylił się do mnie i szepnął do ucha:
- Wiesz, że jestem fajtłapą. Ktoś musi skopać dupę tym, co będą mnie dręczyć w szkole. – Uśmiechnęłam się ponownie.
- Nie będzie ci wstyd, że to twoja siostra? - zapytałam równie cicho.
- No coś ty, jestem z ciebie dumny. – Posłał mi sójkę w bok.
Po chwili nachylił się do mnie mój ojciec:
- Ktoś musi bronić w szkole tego fajtłapę, Jaspera – wymamrotał, śmiejąc się pod nosem.
Dzięki tym dwóm facetom, świat stawał się lepszy. Byli oni jedynymi samcami, którym ufałam. Reszta była kupą gówna, jakiej należał się porządny wpierdol.
- Mamo, jak będziemy już na miejscu, to pojadę do Alice, dobra? - usłyszałam przesłodzony głos mojej jasnowłosej siostry. Alice, no tak. To jeden z powodów, dla których moje rodzeństwo tam jeździło. Podobno, to jakaś super zajebista dziewczyna. Biorąc pod uwagę fakt, że zaprzyjaźniła się z blond potworem, wyobrażam sobie, że jest taka sama. Tak zwana dziewczyna na topie. A co najgorsze, z tego co wywnioskowałam,
podobała się mojemu bratu. Nie rozumiem, jak ktoś, kto spędził z Rosalie siedemnaście lat pod jednym dachem, może kochać się w jej klonie. Jazz twierdzi, że ona jest inna. Taaaa akurat. Owa dziewczyna ma dwójkę braci. Mój bliźniak powiedział mi, że jeden z nich buja się w Rosalie, ale ona zgrywa pierdoloną, niedostępną dziewczynę, jakby
co najmniej nie dawała na prawo i lewo w Phoenix. Bracia Alice byli kumplami Jazza. Ten co kocha się w Rose ma na imię Emmett i jest w jej wieku, a ten drugi... Nie pamiętam jego imienia. W każdym bądź razie, było strasznie pojebane i staroświeckie. W dodatku ten frajer jest bliźniakiem „boskiej Alice” i oboje są w naszym wieku. Ale, po jakiego ch*** ja o tym myślę? Co może mnie obchodzić jakaś pierdolona rodzina, której nazwiska nawet nie zapamiętałam, chociaż słyszałam je prawie codziennie od czternastego roku życia. W czasie letniej przerwy w szkole, gdy Jazz i Rose spędzili wakacje u babci, owa rodzina przeprowadziła się wtedy do Forks.
Moje rodzeństwo zaczęło spędzać tam każdą możliwą przerwę świąteczną.W styczniu moja babcia umarła, dożywając sędziwego wieku osiemdziesięciu ośmiu lat. Ojcu zostawiła dom (wtedy jeszcze nie sądziłam, że tam zamieszkamy) Była to letnia rezydencja. Zastanawiało mnie, dlaczego moja rodzina zapragnęła zamieszkać w deszczowym zadupiu, gdzieś w stanie Washington... Pewnie chcielibyście wiedzieć, kim ja do diabła jestem? Nazywam się Bella, a dokładnie Isabella Swan i mam siedemnaście lat. Po brutalnej akcji w pewnej ciemnej alejce moi rodzice, a raczej matka, zdecydowali się przeprowadzić. To, że ja zostałam pobita, to najmniejszy według niej problem.
Najgorsze było to, że połamałam tym gościom nosy. Jednemu tak wgniotłam kość, że jeszcze parę centymetrów, a wbiłaby mu się w mózg. No i ten drugi miał złamaną stopę. W efekcie, jednak to ja leżałam na ziemi, więc nie zostałam oskarżona, jako, że działałam w obronie własnej. Mimo tego, moja matka zadecydowała się przeprowadzić. Wszystko kurewsko pięknie się złożyło. Babka zostawiła nam dom. Kiedy ojciec niechętnie ( ze względu na mnie) zadzwonił na posterunek policji w Forks, pytając czy nie potrzebny
im policjant, okazało się jak za dotknięciem pierdolonej, czarodziejskiej różdżki, że ich obecny komendant odchodzi na emeryturę. Z przyjemnością zaoferowali tą posadę mojemu tacie. Grzechem byłoby jej nie przyjąć... Przymknęłam oczy i nie wiedząc kiedy, zapadłam w sen. Mój tato obudził mnie, gdy podróż samolotem dobiegła końca.
- Co się dzieje? - Ziewnęłam przeciągle.
- Zapnij pasy, lądujemy – powiedział, zapinając swoje.
Skrzywiłam się i zatrzasnęłam to gówno na swoim brzuchu. Wreszcie wylądowaliśmy. Samolot zderzył się z mokrym asfaltem. Skąd wiem, że jest mokry? Wskazywały na to ciemne chmury nad nami. Ludzie zaczęli bić brawo, a między nimi bez wątpienia znalazła się moja matka. ku***, od jedenastego września ludzie zrobili się tacy wrażliwi na latanie samolotami. A ja wolałabym uderzyć w drugie World Trade Center, niż wylądować na tym
wygwizdowie. Właściwie, to nie byliśmy jeszcze w Forks, gdyż jakim cudem mogłoby się tam znajdować lotnisko?
W tej mieścinie są raptem dwa sklepy; jeden ogólnospożywczy, otwarty do szesnastej, a drugi to sklepik ze sprzętem sportowym. Jest jeszcze mała wypożyczalnia z hitami sprzed dwudziestu lat. Dokładnie tak... Piekło na Ziemi. Obecnie znajdowaliśmy się w Seattle. Westchnęłam i zdjęłam mój podręczny bagaż z półki nade mną.
Później ruszyliśmy do wyjścia. Czekaliśmy na resztę pakunków, a dokładnie na najpotrzebniejsze ciuchy, oraz między innymi meble i samochody, które miały dojść w swoim czasie, jak to określiła matka. Westchnęłam i zapytałam:
- Skoro nie mamy samochodu, to jak niby się tam dostaniemy? - W dalszym ciągu nazwa tego miasta nie potrafiła mi przejść przez gardło.
- Nie bój nic. – Ojciec objął mnie ramieniem. – Przyjedzie po nas Barty Crowley, gdyż nie chcą by ich nowy komendant tłukł się autobusami. – Mrugnął do mnie wesoło, po czym skierował się do taśmy bagażowej. Za nim ruszyło moje rodzeństwo.
- Kto to jest ten Crowley? - zapytałam samą siebie.
- To taki jakby zarządca miasta – powiedziała moja matka, pojawiając się znikąd.
- Żartujesz, prawda? - zapytałam.
- Nie, dlaczego?
- To taki obciach. Nie mogliście wysłać wcześniej samochodu?
- Nie, Bello i przestań dramatyzować, bo jesteś główną przyczyną, z której się tu znaleźliśmy – wyrzuciła oschle.
- Że co, ku***? - mruknęłam pod nosem, ale jak zwykle moja matka musiała to usłyszeć.
- Słownictwo, bo dostaniesz szlaban do końca wakacji.
Prychnęłam:
- Więc obwiniasz mnie, tak? Ja nie chciałam się przeprowadzać! - krzyknęłam tak głośno, że ludzie zaczęli przyglądać się nam z zainteresowaniem. - To ty chciałaś, mamo! Uroiłaś sobie coś w tej głowie, jakbym to ja zaatakowała tych skurwysynów! - Zdążyłam tylko zauważyć, jak matka unosi rękę. Chwilę później, jej dłoń wylądowała na moim prawym policzku z głośnym plasknięciem.
- Przestań przeklinać – warknęła.
- Myślisz, że przemocą coś zdziałasz? – zapytałam, unosząc dumnie głowę. Milczała, wpatrując się we mnie ze zmrużonymi oczami. - Nic z tego nie wyjdzie, mamo – powiedziałam cicho, a łzy zaczęły napływać mi do oczu. Mrugnęłam parę razy i
dodałam: – Winisz mnie za to, że się broniłam, a może wolałabyś żebym została zgwałcona i zabita, byle tylko oszczędzić sobie wstydu przed znajomymi z Phoenix!? – Dostrzegłam oburzenie w jej oczach. - Tak mamo, wiem, jaki był prawdziwy powód przeprowadzki i z pewnością nie była to troska o mnie – wyrzuciłam z siebie, po czym obróciłam się i zobaczyłam mojego tatę, który nerwowym krokiem szedł w naszą stronę. Dam sobie rękę uciąć, że zobaczył na moim policzku odbite palce, bo przytulił mnie do siebie i
spojrzał srogo na moją matkę.
- Renee, na litość boską. Mogłabyś nie urządzać scen na lotnisku? – rzekł oburzony.
- Zapytaj o to swoją córkę – powiedziała, po czym minęła nas z obojętną miną.
- Jakim cudem ty jeszcze z nią wytrzymujesz? - burknęłam.
- To się nazywa miłość, kochanie – szepnął.
- Gówno prawda, ja nigdy się nie zakocham – odpowiedziałam cicho. Ojciec zaśmiał się i przytulił mnie mocniej.
- Zakochasz, zakochasz. Nawet nie będziesz wiedziała, kiedy.
- Nie sądzę. – Sprzeczaliśmy się tak, aż wyszliśmy z lotniska. Nie myliłam się. W Seattle też padało.
Naciągnęłam na głowę kaptur i ruszyłam w kierunku, który wskazał mi ojciec. Reszta mojej piekielnej rodzinki siedziała już w vanie.
- Witaj Charlie – powiedział łysiejący mężczyzna koło czterdziestki, ściskając dłoń mojemu rodzicielowi.
- Miło cię znowu widzieć Barty – odpowiedział, odsuwając mi tylne drzwi.
- Wskakuj mała – zwrócił się do mnie. Z ulgą dostrzegłam, że moja matka siedzi obok Rose, więc ja mogłam zająć fotel za nimi, obok Jazza. W dodatku mój kochany brat zrobił mi miejsce koło okna. Wskoczyłam do środka i usiadłam obok niego z wdzięcznym uśmiechem. Odpowiedział mi lekkim uniesieniem kącika ust, wyrażającym zmartwienie. Pewnie już wiedział, że między matką, a mną doszło do kolejnego spięcia. Charlie zatrzasnął drzwi i usiadł z przodu, obok kierowcy.
Wsadziłam słuchawki od mojego mp3 do uszu i oparłam głowę o szybę, przymykając oczy. Tak to mniej więcej wyglądało pomiędzy mną, a moimi rodzicami. Ojciec był tym dobrym gliną, a matka złym.
Prawda jest taka, że nigdy nie potrafiłam dogadać się z Renee. Wydaje mi się, że przychodząc na świat zburzyłam jej stereotyp idealnej rodziny. Mąż, dwójka dzieci; dziewczynka i chłopczyk z anielskimi buźkami i jasnymi włoskami, takimi, jak ma ona. A tu nagle ja! Ciemne włosy, ostre rysy twarzy nieprzypominające słodkiego cherubinka, a raczej jej przeciętnie przystojnego męża, chociaż, jeżeli chcielibyście znać moje
zdanie, uważam, że mój tato jest przystojny. Wracając do mojej matki, od najmłodszych lat pamiętam, że byłam trochę, a raczej bardzo odsuwana przez nią. Większość czasu spędzałam z ojcem. A teraz ona się dziwi, że interesuję się sportem zamiast kosmetykami i zachowuję się jak chłopak. Na pierwszym miejscu zawsze była Rosalie, jej córka doskonała. Gdyby tylko wiedziała jak daleko jej do ideału. Później był Jasper, jej słodki, niezdarny aniołek, jak miała w zwyczaju go nazywać. Mnie nie było nigdy, byłam niepotrzebną podpinką, sprawiającą problemy...

Retrospekcja, Bella, lat siedem;


- Jazz, kochanie, pokaż mamusi buźkę. Te niegrzeczne dzieci nasypały ci piasku do oczu. – Moja matka wycierała twarz mojego brata, nie zaszczycając mnie ani jednym spojrzeniem.
- Już się tym zajęłam mamo, oni dostali nauczkę – powiedziałam z uśmiechem, starając się zwrócić na siebie jej uwagę.
- Nie wygaduj głupot Bello i wytrzep ten piach, masz go na całej spódniczce. Poza tym, kto pozwolił ci wchodzić do piaskownicy?
- Mamo, ale te dzieci dokuczały Jazzowi – powiedziałam, lekko pociągając nosem.
- Ona mi pomogła, mamusiu – wyjęczał Jasper.
- Tak. Wybrudzić się – wymamrotała moja rodzicielka.
- Rosalie! - zawołała, a moja piękna siostra zjechała z gracją ze zjeżdżalni i powoli biegła w naszą stronę. Jej złote włosy błyszczały w słońcu. Nie powiem, ścisnęło mnie z żalu i zazdrości. Może, gdybym miała kosmyki jak ona, moja mama kochałaby mnie bardziej? Zamiast tego mam ciemne, niewyraźne włosy, które nie połyskiwały w promieniach złotej gwiazdy.
- Słucham mamo? - Nawet głos mojej siostry brzmiał słonecznie, chociaż nigdy nie słyszałam żeby słońce mówiło.
- Zajmij się Jasperem, ja muszę... – Popatrzyłam na nią z zachwytem. „Tak! Teraz wytrzepie mi spódniczkę i wyplącze piasek z moich włosów” - Muszę zadzwonić – zakończyła, wyciągając telefon komórkowy. Łzy napłynęły mi do oczu, ale nikt tego nie zauważył. Rosalie ciągnęła Jaspera w stronę zjeżdżalni. A ja? Stałam tam sama jak palec, dopóki nie podszedł do mnie mój ojciec...

Koniec retrospekcji

Mój tato twierdził inaczej. Dla niego byłam darem od losu. Często mi to mówił, gdy odbierał mnie z treningów. Kochał Rose i Jazza, ale oni nie mieli jego charakteru. Na początku myślał, że Jasper odziedziczy chociaż trochę jego cech, ale nie. Mój brat wolał pisać piosenki i uwielbiał wszystko, co było związane z muzyką.
Kiedy ojciec dostrzegł, jak w pierwszej klasie szkoły podstawowej bronię brata przed wścibskimi bachorami, które na placu zabaw sypały mu piaskiem do oczu, zrozumiał, że ta mała osóbka tak bardzo do niego podobna z zewnątrz, ma również jego charakter; siłę i chęć walki. Niewiele myśląc, zapisał mnie na kickboxing i każdego dnia odbierał mnie z treningu. Tamtego dnia musiał zostać dłużej w pracy.

Retrospekcja Bella lat siedemnaście (dwa tygodnie wcześniej)

Moja komórka rozdzwoniła się w dolnej kieszeni spodni. Stałam przed budynkiem, w którym właśnie
skończyłam zajęcia, żegnając mijające mnie osoby z mojej grupy. Mrugnęłam do jednej koleżanki, wyciągając telefon.
- Słucham? - rzuciłam do słuchawki.
- Bells, kochanie, tak mi przykro... Muszę zostać dłużej w pracy, więc wezwij taksówkę, albo zadzwoń do mamy. Jest piątek, więc wątpię żeby Jazz czy Rose byli w domu. On ma te zajęcia muzyczne, a twoja siostra...
- Tak, wiem – przerwałam mu. – Nie ma problemu, wrócę na pieszo – powiedziałam spokojnie. Nie zachwyciła mnie wizja telefonu do matki, która byłaby wściekła, że musi po mnie przyjechać, przerywając odcinek „Przyjaciół”.
- Zadzwoń do mamy – zaproponował kolejny raz.
- Tato... - To jedno słowo wystarczyło za całe zdanie.
- No tak – usłyszałam, jak po drugiej stronie ojciec wzdycha głęboko. – To uważaj na siebie, Bells.
- Jak zawsze – odpowiedziałam.
- Przepraszam, że byłem taki uparty. To przeze mnie nie pojechałaś autem. Obiecałem, że cię odbiorę i zawiodłem. – W jego głosie pobrzmiewał smutek.
- Daj spokój tato, zobaczymy się w domu. Kocham cię.
- Ja ciebie też – usłyszałam, po czym rozłączyłam się. Uśmiechnęłam się do siebie i ruszyłam w kierunku mieszkania.

Koniec retrospekcji.

Otworzyłam oczy, mając dość demonów przeszłości. Ojciec do dzisiaj nie może sobie wybaczyć, że tamtego dnia po mnie nie przyjechał. Przeczesałam włosy palcami i popatrzyłam w bok. Jasper spał. Uśmiechnęłam się na ten widok. Spojrzałam przez szybę i dostrzegłam tablicę. Kiedy podjeżdżaliśmy coraz bliżej przeczytałam:
”THE CITY OF FORKS WELCOME YOU”
Skrzywiłam się i szturchnęłam brata. Otworzył oczy i chwilę rozglądał się rozbieganym wzrokiem.
- Jesteśmy w Forks – wysyczałam. Przechylił się przeze mnie i uśmiechnął pod nosem.
- Rzeczywiście, mówię ci Bello, Forks to zaje***te miejsce, a do Port Angeles wcale nie jest tak daleko.
Próbowałam wysilić się na uśmiech, ale wyszedł z tego grymas, na który Jazz roześmiał się.
- Za niedługo przyślą nasze samochody... – urwał, po czym przygryzł dolną wargę. Uniosłam brew i czekałam, aż zacznie kontynuować.
- Sorki, zapomniałem, że ty już nie masz auta – wymamrotał z zakłopotaniem.
- Nie stresuj się, to nie twoja wina. – Wywróciłam oczami.
Oprócz tego, że matka kazała nam wszystkim przeprowadzić się na to zadupie, mi zabrała samochód, jako dodatkową karę. Stwierdziła, że skoro nie potrafię z niego korzystać, to nie jest mi potrzebny. Oczywiście mi mówiła, że to jedyna kara, a reszta to dla bezpieczeństwa, ale ja wiedziałam swoje.
- Bella odzyska auto, jak na to zasłuży. – Rosalie wychyliła się przez oparcie swojego fotela, patrząc na mnie z politowaniem. – Poważnie, powinnaś się trochę pomalować. Może siniaki znikły, ale te zadrapania jeszcze długą pobędą – dodała z wrednym uśmieszkiem. Gdybyśmy nie jechali z obcym facetem, to przysięgam, że powiedziałabym tej blond suce, co o niej myślę, a tak? Musiałam się powstrzymać, bo nie chciałam robić wstydu Charliemu. W zamian za to odpowiedziałam:
- Będę pamiętać twoje rady na przyszłość. – Złożyłam rękę zostawiając palec wskazujący i kciuk o dziewięćdziesiąt stopni. Udając, że celuję, mrugnęłam i posłałam najbardziej wysilony uśmiech w historii, unosząc mój „pistolet” do góry.
Jednak już po chwili, znów na twarzy miałam skrzywioną minę, gdy Rose prychnęła jak kotka i opadła na fotel.
- Będziesz mogła skorzystać z mojego auta – powiedział cicho Jasper.
- Dzięki. – Uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek. Samochód zaczął zwalniać. Po chwili usłyszałam jak koła wjeżdżają na żwirowy podjazd, po czym auto zatrzymało się, a kierowca zgasił silnik.
- Jesteśmy na miejscu – powiedział ojciec, otwierając drzwi. Poczekałam, aż matka z moją siostrą wysiądą i dopiero wtedy podniosłam się i wyszłam za Jasperem. W ostatniej chwili go przytrzymałam, bo potknął się o krawędź. Uśmiechnął się do mnie przepraszająco.
- Dzięki. Jeszcze chwila, a wyglądałbym tak jak ty.
Rozbawiła mnie jego uwaga, więc podchodząc do bagażnika powiedziałam:
- Wtedy przynajmniej wyglądalibyśmy jak bliźniaki.
Mój brat zaśmiał się, a ja podałam mu jego walizkę. Następnie wyciągnęłam swoją i obróciłam się przodem do domu.
Nic się w nim nie zmieniło z zewnątrz. To nadal był ten sam domek z pięcioma sypialniami, dwiema łazienkami, jedną kuchnią, piwnicą, strychem i salonem. Ktoś stanął obok mnie. Spojrzałam w bok i do góry. Mój tato uśmiechał się do mnie.
- Nie krzyw się, może nie będzie tak źle. Ja spędziłem tutaj najlepsze lata swojego życia. – Pod jego wąsami błąkał się łobuzerski uśmieszek.
- Zobaczymy. – Uśmiechnęłam się do niego, gdyż nie lubił, jak byłam smutna, czy zła.
- Tak lepiej. – Puścił rączkę jednej z walizek i pogłaskał mnie po włosach.
Ramię w ramię weszliśmy do domu. Wiedziałam, jaką sypialnię zajmę. Tą z oknem wychodzącym na ogród. Był to stary pokój mojego ojca, a więc przypadł mi do gustu. Za każdym razem, gdy tu przyjeżdżałam mieszkałam w tym pomieszczeniu. Moje rodzeństwo zajmowało pokoje po prawej stronie korytarza, z kolei sypialnia rodziców była
po lewej. Ja byłam na środku, obok jednej z łazienek. Rosalie zawsze zazdrościła mi mojego
pokoju, ale babcia nigdy nie dała się jej ubłagać. Był mój i koniec. Weszłam po schodach wciągając za sobą walizkę. Przekręciłam klamkę i weszłam do środka, a tam na MOIM łóżku siedziała Rosalie rozmawiając przez telefon.
- Tak, Alice, właśnie przyjechaliśmy, więc będę u ciebie... – Ostentacyjnie popatrzyła na zegarek w MOIM pokoju – O szesnastej. O której wylądowaliśmy? - zapytała osobę po drugiej stronie. - O dziewiątej rano. Trochę nam zeszło, bo ten ojciec
Tylera strasznie się wlókł – zachichotała i obróciła się. Dostrzegła moją wkurwioną minę, bo jej twarz zamarła.
- W-Y-P-I-E-R-D-A-L-A-J – przeliterowałam, patrząc na nią groźnie. Otworzyła szeroko oczy. Wiedziała, że w starciu ze mną, nic z niej nie zostanie.
- Rose! - krzyknął piskliwy głos z jej komórki.
- Alice?
- No, co się dzieje? - zapytała tamta.
- Oddzwonię ok? Mam mały problem – wymamrotała, po czym rozłączyła się, nie spuszczając ze mnie wzroku. Zawsze, ku***, ona i matka określały mnie mianem „problemu”. To słowo spotęgowało moją wściekłość.
- Co robisz w moim pokoju? – zapytałam, opierając walizkę o ścianę. – Spadaj stąd. – Starałam się być spokojna.
- Bella, tak sobie pomyślałam...- zaczęła, lecz jej przerwałam.
- Ty, ku***, myślisz? Niemożliwe. – Ułożyłam usta w „O” dając tym samym znak, że jestem zszokowana.
- Daj spokój dobra?!
Machnęłam ręką.
- To co sobie myślałaś? - Przy ostatnim słowie zakrztusiłam się.
- Że, może mogłybyśmy zamienić się pokojami? - W jej głosie usłyszałam prawdziwą prośbę, ale i pragnienie. Niestety, moja droga siostro, możesz mieć wszystko, ale nie ten pokój, pomyślałam.
- Nie – rzuciłam krótko, rozsuwając walizkę.
- Bella daj spokój, no proszę! – wyjęczała. Podniosłam głowę i spojrzałam jej w oczy.
- Czego nie zrozumiałaś? Powiedziałam, że nie, więc bierz swoje różowe walizki i spierdalaj stąd. – Pokręciłam głową z westchnieniem.
- Idę po mamę – zagroziła, podnosząc się z łóżka. Byłam szybsza.
- Tato! - zawołałam głośno, po czym obróciłam się do niej z przebiegłym uśmieszkiem. Zmrużyła oczy i posłała mi mordercze spojrzenie. Po chwili w drzwiach zjawił się Charlie.
- Co się stało? – zapytał, przenosząc wzrok ze mnie na Rose.
- Do kogo należy ten pokój?
- Do ciebie Bells, a o co chodzi? - rzekł zdezorientowany.
- Świetnie, więc jeżeli możesz, to zabierz stąd Rose i pokaż jej drogę do jej pokoju. Zdaje się, że się zgubiła. – Wzruszyłam ramionami, wypakowując ubrania do szafy.
- Eeeee... Dobra? Rosalie, chodź – powiedział, a moja wściekła siostra wstała i podnosząc swoje walizki wymamrotała:
- Jeszcze pożałujesz!
- Ej, bez takich. – Wtrącił się ojciec.
- Nie sądzę byś była w stanie zrobić mi krzywdę – zaśmiałam się, po czym zatrzasnęłam za nimi drzwi i przyłożyłam do nich ucho.
- Tatusiu, dlaczego?! - zapytała Rosalie płaczliwie.
- To zawsze był pokój Belli i najlepiej będzie, jak tak zostanie – odpowiedział mój ojciec, a ja odsunęłam się od drzwi. Tata zawsze stawał po mojej stronie. Poza tym jako policjant, trzymał się reguł. Jeżeli babcia powiedziała, że to mój pokój, to nim zostanie nawet po jej śmierci.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Juliette22
Człowiek



Dołączył: 15 Paź 2009
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gliwice

PostWysłany: Śro 12:43, 13 Sty 2010 Powrót do góry

Ok, prolog zostawiłam bez odzewu, ale teraz coś napiszę.
W całym tym ff nie pasuje mi jedynie ta wulgarność Belli, ale znając życie czytając dalej przyzwyczaję się do tego. Szczerze to pierwszy raz spotkałam się z taką Bellą. No i nie jest ciamajdą tylko walczącą dziewczyną, powiedziałabym nawet że taką chłopczycą. Wciąż ciekawa jestem co będzie dalej. Ten rozdział zachęcił mnie do dalszego czytania i jestem pozytywnie nastawiona oraz zniecierpliwiona, już chcę następny :D
Co do ojca, już sobie wyobrażam jak książkowy Charlie walczy z Bellą <lol> ale może ten twój jest bardziej zaradny. Nie podoba mi się podejście matki, ale spuszczę na to zasłonę milczenia, wiem jakie czasami są. Jasper fajtłapa? Ehm no cóż nie zawsze musi być superbohaterem. Rose jak zwykle s***, ale taka wg musi być :)
Dużo dialogów, ale to lubię.
Może Bella skopie tyłki Cullenom?? :D Albo jeszcze lepiej Newtonowi :)
Oby tak dalej!
Czekam na kolejny rozdział...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aliss.
Wilkołak



Dołączył: 30 Mar 2009
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Śro 16:19, 13 Sty 2010 Powrót do góry

Hmmm... Jest wiele błędów, zwłaszcza w prologu. W pierwszym rozzdziale także są, ale Ci ich nie wypiszę, w każdym razie nie dzisiaj. Ogólnie. Jestem na MAXA zadowolona, happy i zacieszam jeszcze (;D), że Bella nie jest jakąś łamagą. Dziewczyna, która ma charakterek i przeklina bardzo mi się podoba. Sukowata Rose - no cóż, to jest typowe, ale też mi bardzo pasuje. Milusi Jasper? Milusioo:)
Czekam na kolejne części, życzę weny i pozdrawiam;)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
losamiiya
Dobry wampir



Dołączył: 27 Lis 2009
Posty: 1767
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 212 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Mexico City.

PostWysłany: Śro 19:04, 13 Sty 2010 Powrót do góry

No, i o wiele lepiej. Teraz mi się podoba, to jest to.
Ciekawy pomysł w ogóle tak to wszytko pokmatwać, tzn losy i powiązania bohaterów ze sobą.
Język Belli dalej mnie razi, ale mniemam, że o to właśnie chodzi i jest to potrzebnym elementem do całości.
Dość filmowo napisane. Ale to sprawia, że czyta się łatwo i przyjemnie ;-)
Dobry tata, zła mama, Jasper brat bliźniak, tego jeszcze nie widziałam i na pewno jest to oryginalnym pomysłem.
Cóż, czekam na kolejne rozdziały z niecierpliwością.
Pozdrawiam życząc weny, los.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
esterwafel
Wilkołak



Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 181
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 21:50, 13 Sty 2010 Powrót do góry

Podoba mi się nowa Bella, chociaż te przekleństwa strasznie mnie raziły, kiedy czytałam. Konflikt z mamą? Ciekawe jak to się rozwiążę.
Podoba mi się Jasper, jest taki fajtłapowaty i wesoły jednocześnie.
Czekam na to, co będzie dalej.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Pią 10:47, 15 Sty 2010 Powrót do góry

hm, no cóż... dla silnej Belli mówimy tak... dla Rosalie - suki mówimy nie! dlaczego nie lubicie blondynek? na miłość boską?! (jestem brunetką, więc to propaganda niezależna z moim kolorem włosów)...
calkiem ciekawa kreacja Jazza, Reene i Charliego... właściwie ta agresja R. mi się nie bardzo podoba, ale przynajmniej jest dopracowana...
co się tyczy Belli - razi słownictwo... no ale damy rade...

przyznam, że zawiódł mnie trochę pierwszy rozdział, bo wiele uprościłaś, ale czytać będę...

pozdrawia
kirke


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin