FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Niesprawiedliwość życia [NZ][R6][03.12 zawieszony] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Donna
Dobry wampir



Dołączył: 02 Mar 2009
Posty: 664
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 77 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: from Six Feet Under

PostWysłany: Śro 18:06, 14 Paź 2009 Powrót do góry

Witam. Tak sobie pomyślałam, że skoro reaktywowałam mój stary ff - Straszliwą Grę - na prośbę osób czytających, czas na coś nowego, gdyż 11 rozdziałów i 215 stron tamtego ff trochę mnie znużyło. Potrzebuję odskoczni.
Tak więc N.życia także pisałam wcześniej i tak samo jak Straszliwą, została usunięte z mojej prośby.
Dodaję prolog, bo nie sądzę, iż muszę mówić, o czym jest ff, ale jeszcze:
[OOC] - Stanowczo, Bella nie jest kaleką, o nie - więc sądzę, że tak, główni bohaterowie będą odróżniać się od swoich pierwowzorów. Jedynie postacie mniej ważne mogą zostać takie, jak w sadze.
[AU/AH] - Wszyscy są ludźmi, osadzeni są w innych realiach.
Proszę o krytykę jeśli chodzi o mój styl pisania (głównie, przyjmę każdą krytykę), bo chcę poznać waszą opinię na ten temat. Ci, którzy nie chcą się niesamowicie produkować, niech po prostu napiszą, co im się spodobało.
Przed reaktywacją, dawno temu, ktoś betował więc wiem, że tekst betę ma, tyle, że nie pamiętam kto. Od trzeciego rozdziału w górę pojawi się już jakaś nowa beta, gdyż rozdziały będą całkowicie nowe.
I tekst.


Prolog

Warknęłam głośno. Osunęłam się po ścianie, a następnie upewniłam się, że całe moje ciało jest zasłaniane przez biurko. Uniosłam dwa pistolety na wysokość twarzy, zginając ręce w łokciach.
Serce zabiło mi głośno, jakby wskazując, że to jest ta chwila, w której zostanę pozbawiona bezczynnego siedzenia.
Pomieszczenie w którym się znajdowałam było słabo oświetlone i małe, co znacznie przeszkadzało mi… we wszystkim.
Od strony drzwi dobiegł mnie cichy skrzyp. Wstrzymałam oddech. Jeden, dwa, trzy…
Podniosłam się szybko, okręcając w stronę drzwi. Wyciągnęłam przed siebie dwa pistolety i gdy byłam gotowa strzelać, zobaczyłam osobę, której się nie spodziewałam.
- Cholera! - krzyknęłam i zacisnęłam głośno zęby, w ostatniej chwili odskakując na bok w ten sposób, aby nie trafić mężczyzny przy drzwiach. - Co tu robisz?! - wrzasnęłam, widząc jego przerażoną minę. Jęknęłam przez upadek z impetem.
Sekretem nie było, że moja pozycja została już - przez dźwięk strzałów - ustalona.
- Zresztą nieważne, biegnij, aby przeżyć! - wyrzuciłam z siebie, puszczając się sprintem w lewą stronę ciemnego korytarza. Tupot za mną przyjęłam jako potwierdzenie tezy, że mężczyzna zrozumie, iż dwa gnaty w mojej broni nie oznaczają żartu.





Rozdział 1
Przerwana Rutyna.

Nie miałam już na dzisiaj sił. Dzień dopiero się zaczął, a ja już padałam z nóg. Byłam spóźniona na naradę firmy całe pięć minut. Prawdopodobnie nie ujdzie mi to tym razem na sucho, ale moja córka była chora. Sama pewnie się zaraziłam, ale musiałam po prostu wezwać wcześniej nianię. A jeszcze byłam zmuszona poczekać, aż usługa przyjdzie. Dziewczyna jest strasznie zakręcona i żywa, więc nadaje się jak ulał do zabaw z dziećmi. Opiekuje się moją córką od sześciu lat, bo ja ciągle w kółko pracuję i zazwyczaj, gdy wstaję, moja mała jeszcze śpi, a gdy wracam, jest po przeczytaniu bajki. Bycie bizneswoman nie jest łatwe. A zwłaszcza, jeśli jest się w jednej z najlepszych firm tworzących komputery, zajmujące się internetem i siecią komórkową. Moja posada jest jedną z wyższych i najważniejszych, ale nie wymaga ogromnej wiedzy, jedynie bardzo dużo czasu. Codziennie chodzę na spotkania, które dotyczą nowych sponsorów, przeróżnych umów i innych ofert. A po pracy tylko papierkowa robota. To moja rutyna: dzień - tylko praca. Od godziny szóstej rano do dwunastej wieczorem. Pracuję już od sześciu lat. Dla niektórych mogłoby się to wydawać mało, ale gdyby pracę liczyli na minuty, prawdopodobnie pokonałabym większość konkurentów. Za dnia nie mam czasu na nic: przyjaciele, dziecko, mężczyźni, zakupy, porządki w domu. Pracuję cały tydzień. Drugą częścią mojej rutyny jest noc. W każdy poniedziałek, środę i sobotę chodzę wraz z przyjaciółką do różnych klubów. Rosalie jest ponętną blondynką o idealnej sylwetce i długich nogach. Uwielbia imprezy. Jest piękna i korzysta z tego. Ponieważ to rutyna, balangi przestały mi sprawiać przyjemność. Na żadnej nie dzieje się nic ciekawego, w kółko to samo. Jeśli moje potrzeby tego wymagają, raz na bardzo długi czas wysyłam córkę do niani, a na noc przyprowadzam mężczyznę. Ale traktuję to jak morderstwo. Jedynie w ostateczności, gdy wszystko tego wymaga. A o tym coś wiem…
Na imprezy chodzę, ponieważ nie lubię swojego domu. Wszystko w nim źle się kojarzy. Oprócz mojej córki, promyczka. Zastanawiam się często, czy w ogóle mnie kocha. Jeśli czasami się widzimy, jest dla mnie taka miła i zawsze bardzo radosna. Wesoła i emanująca entuzjazmem, że aż to zaraźliwe. Ze smutkiem przyznaje, że jest taka dzięki swojej wychowance - niani. Alice jest maniaczką zakupów, szaloną, spontaniczną i radosną dziewczyną. Zupełnie przeciwieństwo mnie, gnoma nocnego. Z córką spotykam się rzadko, ale bardzo ją kocham. Gdyby nie ona, prawdopodobnie popełniłabym samobójstwo. Totalne zero, brak wszystkiego w moim życiu mnie dobija. Pracuję, jak mogę, tylko dla niej. Mamy już ogromną ilość pieniędzy. Gdy firma była na początku rozwoju, ledwie co mnie utrzymywała. I akurat wtedy pojawiło się moje dziecko. Firma zaczęła rosnąć w siłę, a ja dostawać awanse tak szybko, że nasz zarobek znacznie zwiększył się w krótkim czasie. Dwa lata później zaczęłam zarabiać poważne pieniądze, a po czterech następnych jestem już, otwarcie można to powiedzieć, obrzydliwie bogata. Gdy w końcu umrę, dam wszystko córce i odejdę do, mam nadzieję, spokojnego świata. I będę czuwać nad moją Renesmee, aby dobrze wydawała swoje pieniądze. Już teraz nazywam je jej kasą, bo nie wydaje na siebie więcej, niż na nią. Dom sprzątaczka czyści dla Nessie, bo ja i tak tylko tam sypiam. Niania jest dla niej, bo wychować ktoś ją musi. Zakupy, które robi niania, też dla niej, bo ja jadam w pracy. Wszystko dla niej. Jest całym moim życiem, bo reszta to syf.
Nareszcie dotarłam do firmy. Samochód był w cholernej naprawie, bo jacyś uliczni idioci wiedzący o życiu tyle, co mrówka o okresie, porysowali go całego i w dodatku przebili opony i wgnietli zderzak kijami. Postanowiłam wstać wcześniej i dzięki bogu, bo zobaczyłam Renesmee, a w dodatku spostrzegłam, że jest chora.
Teraz zostawało mi przejść przez ulicę, obejść firmę i dojść do wejścia dla osób, które chodzą piechotą. Zazwyczaj wjeżdżam na parking, a on znajduje się już w środku. Stanęłam przed światłami i rozejrzałam się. Nic nie jechało z żadnej strony, więc mimo, że było czerwone światło dla przechodniów, wkroczyłam na pasy. Przeszłam dobrą połowę wolniejszym krokiem, aż usłyszałam samochód. Odwróciłam się i mimowolnie uśmiechnęłam drwiąco do siebie. W moją stronę jechał srebrny volvo. Zawsze, gdy jadę do pracy, widzę to auto. Za każdym razem, choć nie wiem, do kogo należy, ponieważ właściciel wjeżdża zawsze na pierwsze piętro. Gdy w danym dniu nie zobaczę samochodu, jest to jak omen na cały dzień - będzie gorzej niż zwykle.
Przyśpieszyłam trochę i weszłam na chodnik. Przy wejściu podałam swój dowód tożsamości w postaci prawa jazdy. Wkroczyłam do ogromnego budynku i weszłam do windy. Gdy wybrałam piętro piętnaste, gdzie mieściło się moje biuro, usłyszałam gromki tupot i spojrzałam na zamykające się już drzwi. Jedyne co zobaczyłam, to mężczyznę biegnącego w moją stronę. Winda zamknęła się i odetchnęłam z ulgą. Zdecydowanie wolałam jechać sama. Po drodze do biura powiedziałam dwóm osobom „cześć”. Gdy doszłam do swojego miejsca pracy, otworzyłam drzwi i jęknęłam. Wczoraj urwałam się z pracy godzinę wcześniej, bo jeden z ulubionych klubów Rose robił porządną imprezę i wstęp był już od dwudziestej drugiej. Na biurku leżała mała kupka papierów, a jeszcze dziś miała się pojawić pięć razy większa. Usiadłam na krześle i włączyłam komputer. System uruchomił się momentalnie, a wszystko ładowało się kilka sekund. Weszłam na swój email - tak szef dawał mi znać, co mam dziś zrobić. Cztery spotkania, kilka dokumentów i jeden obiad z jakimś sponsorem. Oczywiście, to nie wszystko, bo dużo takich rzeczy dostaje na swoją skrzynkę internetową wprost od osób, które chcą się spotkać. O ile mnie pamięć nie myliła, były to dwa spotkania i jedna kolacja. Plus minus, bo papiery, które są obok mnie, mogą zawierać nowe informacje. Wyłączyłam komputer i wybiegłam, a moje buty na niskim obcasie wydawały cichy stukot. Byłam ubrana tak, jak codziennie. Biała koszulka, a na niej czarna kamizelka z krawatem tego samego koloru, plus ciemna, elegancka spódnica. Co prawda górna część stroju mogłaby wydać się bardzo “męska”, ale fakt jest taki, że biała koszulka była - nie owijając w bawełnę - lekko przyciasna, oddając kształty mojego ciała. I nie, żebym robiła to, aby komuś zaimponować. Nawet nie domyślacie się, jak łatwo dzięki temu dostać zmianę, czy też zwrócić swoją uwagę, gdy ma się coś ważnego do powiedzenia.
Miałam nadzieję, że jeszcze nie rozpoczęli spotkania.
Do przerwy obiadowej byłam na czterech spotkaniach, jednym wczesnym obiedzie i skończyłam papierki z wczoraj. Tylko, że dobre kilka spotkań przybyło. I tych nie miałam czasu zrobić, a to zaowocuje wróceniem do domu później, niż zwykle. Wkroczyłam do ‘stołówki’ i szybko wzięłam swoje danie. Ruszyłam w stronę stolika mojej ‘paczki’. Jessica, Mike i Angela siedzieli ze mną w każdy dzień, oprócz weekendów, które mieli wolne. Micky pracował gdzieś w dziale Internetu, nudy, dokładnie nie wiedziałam. Angie, bardzo ciepła osoba, była szefem w dziale sieci komórkowych - ale czasu miała dużo. Zarządzała wszystkim, układała plany na cały tydzień w weekendy, a potem tylko sprawdzała, czy wszyscy robią to, co muszą. Jessica była dosyć wredną plotkarą. Była sekretarką Angeli i zarazem jej przyjaciółką. Obgadywała wszystkich, wyrażając o nich zazwyczaj chamskie opinie.
Zaczęłam kroić mięso. Po chwili dołączyła do mnie Angela i przywitała się z uśmiechem. Zaraz po niej przyszedł śliniący się do mnie Mike. Oczywiście zignorowałam go. Bez słowa wzięłam się za kurczaka na widelcu. Jessica usiadła przede mną z krzywą miną. Trzymała ręce przed sobą, a dłonie zgięte w nadgarstkach zwisały bezwładnie w dół. Dosiadła się bez posiłku, jeśli można dodać. No i… zaczęła paplać.
- Byłam w toalecie, oczywiście tam brudnie i obskurnie. Fuj! Wstrętnie. Powinni wynająć więcej ludzi niż te brzydkie, leniwe sprzątaczki. Niech robią to, co do nich należy, a nie obijają się, jak zapewne czynią. Nie rozumiem ich. I to nie wszystko, umyłam ręce, sięgnęłam machinalnie po papierowe ręczniki, a tam pusto. Dlaczego? To jest zwykłe lenistwo, powinni je wszystkie zwolnić, jedna pod drugiej i zatrudniać inne, aż znajdą się jakieś dobre. A męska toaleta zawsze ma ręczniki. Mike mówił, a i mają czysto. Nie rozumiem po prostu. Mężczyźni są mniej leniwi, czy co? To by się mijało z prawdą, te dziewuchy są naprawdę jakieś rozleniwione. Nie mają dużo roboty, wredne zołzy. Nie mogą tego robić? Zwykłe ręczniki? Na pewno robią to dlatego, żeby wymigać się od ważniejszych kwestii, takie jak awanse czy podwyżki innych pracownic, wredne…
Dobra, miałam dość. Angela nic nie powie, ale pewnie nawet stara się nie słuchać. Mike kiwał głową z aprobatą, ale zapewne też niezbyt zwracał na to uwagę. Przyszedł mi pomysł, jak uciszyć Jessicę na cały dzień. Jaką będzie miała minę.
- Dobra, zrobi się, damy im nauczkę, możesz nawet poprosić o podwyżkę - powiedziałam.
Wstałam i ruszyłam, chichocząc cicho do siebie, w stronę męskiej toalety. Wkroczyłam śmiało do niej i usłyszałam zachęcający śmiech Angeli. Już wiedziała, co chcę zrobić. Schyliłam się lekko, żeby upewnić się, że nikogo nie ma i weszłam do kabiny. Wyjęłam z pojemnika całą rolkę papierowego ręcznika. Gdy wychodziłam, obok również otworzyły się drzwi. Wyszedł z nich Tyler. Uśmiechnął się drwiąco i otworzył buzię, żeby coś powiedzieć, ale odwróciłam się z takim zamachem, że musiał się odchylić, aby nie dostać w twarz z moich gęstych, brązowych włosów. Uśmiechnęłam się drwiąco, gdy otworzyłam drzwi, bo zauważyłam dwie ciekawe rzeczy. Pierwsza, to taka, że wszyscy gapili się na mnie. Druga - szef stał niedaleko. Nic mi nie zrobi, ale zapewne coś powie. Zachichotałam.
- Isabello, ile razy mówiłem, że masz tam nie wchodzić? - zapytał, niezdecydowany, czy mówić mi per pani, czy używając zdrobnienia.
Zanim zdążyłam powiedzieć, że dwa, wtrącił się Tyler:
- Ona tak bardzo chce być facetem, że nie może się powstrzymać.
- Tak samo jak ty - uśmiechnęłam się szeroko, gdy usłyszał mój ton głosu, charakterystyczny w dogrywkach słownych. Doszedł mnie jakiś miękki, wesoły śmiech. Skierowałam się do szefa. - Panie narzekają na brak papieru w toaletach. Czy szef mógłby coś temu zaradzić? Naprawdę, męska toaleta jest bardziej zadbana. Z góry dziękuję.
- Oczywiście, postaram się z tym coś zrobić, ale trzeba było mówić, moja droga.
Uśmiechnęłam się znowu do Tylera i odeszłam do damskiej toalety, a potem wróciłam z papierem dla Jessici. Patrzyła się na mnie, jak na ufo: zdziwiona, zszokowana, przestraszona i ciekawa. Zamilkła na cały obiad.
Do domu wróciłam o pierwszej. Nadgarstek bolał strasznie od pisania. Jak i oczy. Dobrze, że dziś nie idę na żadną imprezę. Zdjęłam buty i powoli rozmasowałam nogi. Weszłam szybko do salonu, marząc, żeby znaleźć się w łóżku. A musiałam jeszcze spojrzeć na Renesmee. Weszłam już w korytarz prowadzący do pokoju, gdy coś przykuło moją uwagę. Cofnęłam się powoli, przetarłam oczy i spojrzałam ponownie na sofę. Siedziała na niej Alice. Jej czarne włosy i ciemne ciuchy kontrastowały z białymi sofami Renesmee, dzięki czemu nie dało się jej nie zauważyć. Głowę miała położoną na oparciu, przygniatając nastroszone włosy. Oczy miała zamknięte. Nogi skrzyżowane, a ręce rozłożone na oparciu. Spojrzałam na nią zaskoczona i odchrząknęłam.
Nic.
Jeszcze raz.
Cisza.
- Alice?
Drgnęła i powoli otworzyła oczy. Gdy mnie zobaczyła, rozszerzyła je i poderwała się z sofy.
- Och, przepraszam! Nie chciałam zasnąć! Wróciła pani bardzo późno, a chciałam porozmawiać!
- O czym? - wypaliłam na wydechu. Nie miałam ochoty rozmawiać, byłam padnięta.
- Może pani usiądzie? - zaproponowała, nagle ożywiona. Nie wiem, na czym ona jedzie, ale musiałam poprosić ją o trochę tego samego.
Wywróciłam oczami i usiadłam na sofie, naprzeciwko niej.
- Słucham - oznajmiłam.
Spojrzała gdzieś w kąt i otworzyła usta, po to, żeby za chwile je zamknąć.
- Nie mogę być już opiekunką Renesmee. - Zmrużyła oczy i spojrzała na mnie uważnie.
Coś we mnie drgnęło. Wychowywała Renesmee od zawsze i jako tako nie było mi wesoło, bo Nessie będzie za nią tęsknić. A niech to!
- Z jakich powodów, Alice? - prawie syknęłam. W pewien sposób zaczęłam robić się wściekła.
- To znaczy, źle mnie zrozumiałaś, Bello. Tylko na tydzień. Sprawy osobiste.
Uf, tyle Renesmee zrozumie. Z tego, co zaobserwowałam, a nie było tego dużo, miała bardzo dobre oceny, była wygadana i mądra.
- Dobrze, na ten czas zatrudnię kogoś innego. - Chciałam już wstać, gdy mnie zatrzymała.
- Nie! - prawie krzyknęła, kręcąc głową, jak szalona. Usiadłam gwałtownie z powrotem, przestraszona.
Nic nie rozumiałam. Chce wziąć gdzieś Renesmee?
- Chcesz ją wziąć ze sobą? - Mój ton nie do końca wskazywał na pytanie. Nic nie rozumiałam, więc wyszło pół na pół.
Pokiwała głową, tym razem trochę wolniej.
- Bello, chciałabym, żebyś pobyła przez ten czas z Nessie. Kochana, ja się czuję jak jej matka. A ty nią jesteś. Nie chcę, żeby tak było. Pracujesz długo, proszę, weź sobie urlop. Cokolwiek. Ona cię potrzebuje, bo wie, kto jest jej prawdziwą rodzicielką. Jest bardzo mądra i często pyta o ciebie. To niezręczne, a ja mam na względzie tylko i wyłącznie jej dobro. Proszę cię. - Zrobiła dziwną minę. Jej oczy zrobiły się duże jak spodki, a spojrzenie błagalne. Jak dziecko proszące o cukierka.
Cholera.
Cholerny… chochlik.
Cholerny chochlik, który ma rację.
Cholera, cholerny chochlik, który ma rację i w dodatku nie mogę nic zrobić.
Cholera, cholerny chochlik, który ma rację i w dodatku nie mogę nic zrobić, bo po tej minie jestem obezwładniona.
I w dodatku sama odczuwam taką potrzebę.
Cholera.
Ale z drugiej strony, co mam do stracenia? Naprawdę urlop mi nie zaszkodzi.
Pracuję na tyle długo, że jak najbardziej zasłużyłam. I szczerze, odpoczynek dla ciała i umysłu jest chyba wręcz potrzebny, bo jestem coraz bliżej zawału.
A to i tak nie jest najważniejsze. Chciałabym pobyć chociaż kilka godzin z Renesmee, to naprawdę byłoby dla mnie ważne. Stałoby się najważniejszym okresem w moim beznadziejnym życiu…
Bardzo powoli zaczęłam kiwać głową.
Alice pisnęła.
- Naprawdę?! Zrobisz to, Isabello?! Weźmiesz urlop? - krzyknęła rozentuzjazmowana.
- Obudzisz Renesmee - ostrzegłam ją. - Tak, zrobię to. A teraz, proszę, mogłabyś położyć się spać?
Spojrzała na mnie zdezorientowana.
- No, nie wypuszczę cię o tej porze z domu samej. Połóż się w pokoju gościnnym, dobrze?
Ruszyłam w stronę swojego pokoju, zostawiając ją z otępiałą miną. Tak oto, pierwszy raz od sześciu lat, miałam mieć dzień wolny od pracy. Albo nawet kilka. Rutyna została złamana.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Donna dnia Nie 1:20, 10 Sty 2010, w całości zmieniany 10 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Śro 18:33, 14 Paź 2009 Powrót do góry

chyba jestem pierwsza, więc nie będę się czepiać o niepamiętania imienia swojej bety :P

zaczyna się interesująco... czegoś takiego nie czytałam jeszcze... nadałaś Belli nowe cechy - ba... kompletnie ją zmieniłaś i bardzo mi się to podoba... miałam chyba dość ciamajdy :P coś dla odmiany też się przyda...
zastanawia mnie kto jest ojcem Nessie :) mam nadzieje, że ten wątek tez się gdzieś pojawi... :)

bardzo ładnie skonstruowałaś całą otoczkę życia Belli, jej stosunki ze znajomymi...
bardzo fajnie wprowadziłaś Rosalie i Alice
bardzo... to już trzecie, ale jakoś to mi tylko przychodzi do głowy, a więc... bardzo uroczo i tajemniczo napomknęłaś o srebrnym volvo :) jedno zdanie wiele zmieniło i niekoniecznie rzuca się w oczy :)
plus za to, że Edward nie pojawia się w pierwszym rozdziale :)

będę czytać z przyjemnością

pozdrawia
kirke
_______________-
edytowano :)

prolog:
hm, no cóż... brzmi adrobienę gangstersko, sensacyjnie (jak dobry opis Cusslera - jeśli ktoś czyta), co zapowiada akcję, a ja lubię akcję..
jest też bardzo enigmatyczny - nasuwają się same pytania:
kim jest ktoś, kto zagraża Belli?
kim jest głupek, który wszedł na jej linię strzału (niemal)?
i mając wciąż przed oczami Bellę -ciamajdę zastanawiałam się jakim cudem się jeszcze nie zastrzeliła ... :)

rozbawiło mnie ciut użyte słowo gnaty :) nie wiem do końca czy pasuje, bo to raczej slang ludzi ulicy/policjantów... a Bella podobno wyksztalciuch - firma komputerowa i takie tam :) (ale to nasunęło się po przeczytaniu całości tekstu :) )

_ . _ . _ . _
co do pierwszego rozdziału odpowiada mi jak najbardziej jego długość... naczytałam się trochę ff;ów i przy niektórych byłam po prostu zmęczona, ale twój styl jest dość, dość (tu zastanawiam się nad słowem)... bardzo dobry :) naturlanie wprowadzasz czytelnika w swój świat... w świat Belli - jej problemy, zmartwienia i cele... (w moim mniemaniu Bella cierpi na rodzaj depresji... ale póki ma Nessie - ma cel... Cool tak - doszukuje się zaburzeń na siłę)
pierwszy rozdział w twoim wydaniu wniósł więcej niż niekiedy rozwinięcie w niektórych ff'ach, których wolałabym nigdy nie czytać...

ode mnie w mojej skali masz 9/10 (za zapomnienie imienia bety Cool )

pozdr.
S.

PS: powinnaś się wstydzić...

że dopiero teraz wstawiasz opowiadanko, skoro napisałaś je dużo wcześniej :P

p.
k.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kirke dnia Śro 19:09, 14 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Donna
Dobry wampir



Dołączył: 02 Mar 2009
Posty: 664
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 77 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: from Six Feet Under

PostWysłany: Śro 18:44, 14 Paź 2009 Powrót do góry

Tak Kirke, wątek, kto jest ojcem Nessie, będzie miał właściwie dość spore pole popisu - ale nie tak szybko. Będę napomykać, ale nie rozwijać.
Tak, też denerwowała mnie Bella-ciamajda. Kojarzyło mi się to ze smerfem "Ciamajdą", naprawdę.
Co do jej stosunków ze znajomymi to zrobiłam wszystko, co w mojej mocy, żeby były takie a nie inne i, zarazem, pasowały do przyszłej drogi tego ff.
Praktycznie to samo, co powyżej:D
Też nie chciałam wprowadzać Edwarda w 1-ym ozdziale. Wydało mi się to trochę denne i pospolite - nie, żebym obrażała ff'y, w których tak jest. Co do srebrnego volvo... to już kilka lat Bella go widzi... więc, nie śpieszmy się tutaj.

Narazie skupię się na wątku z, po prostu, Nessie. Nessie, Nessie, Nessie. Muszę go skończyć, gdy jest ważny, na co zaplanowałam dwa następne rozdziały. Następnie zacznę napominać o srebrne volvo i... no, zobaczymy, jak to wypadnie, bo w trakcie to nigdy nic nie wychodzi tak jak trzeba.
Kirke - dziękuję więc za miły komentarz i bardzo cieszę się, że będziesz czytać. Mam nadzieję, że zaciekawią cię też następne rozdziały. Możesz zrobić edita i napisać, co twierdzisz o prologu LUB długości rozdzialu 1? Jeśli tak, bardzo dziękuję :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rathole
Dobry wampir



Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 1076
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 146 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Reszty nie trzeba, sama trafię.

PostWysłany: Śro 19:10, 14 Paź 2009 Powrót do góry

Przeczytałam i mam Ci dużo rzeczy do powiedzenia :D Nie wiem tylko, czy mi się to uda, czy o niczym nie zapomnę.

Wróciłam wykończona od dentysty i od razu włączyłam komputer, zupełnie jak osoba od niego uzależniona :P. Później naturalnie TWS. I zobaczyłam nowe opowiadanie. Wydaje mi się, że nigdy wcześniej nie miałam styczności z Twoim opowiadaniem. Poniekąd cieszę się, że to przeczytałam. Może być ciekawie, jednak zastanawia mnie, jak to wszystko dalej rozwiniesz. Wydaje mi się, że kluczowym tematem jest ojciec Renesmee. Mam wrażenie, że "tajemniczy" właściciel volva ma z tym coś wspólnego. Cofnę się jeszcze trochę, do epilogu. Z początku miałam wrażenie, że Bella chce popełnić samobójstwo. Ba, byłam na dziewięćdziesiąt procent pewna, że chciała. Tylko koncówka mnie zmyliłą. Kto wbiegł? Kto jej w tym przeszkodził? Edward? Edward właściciel srebrnego volvo? Hm, powiem tak. Zaciekawiłaś mnie, jednak lepsze FF czytałam. Gdybym powiedziałą, że wątek jest oklepany, z pewnością skłamałabym. Ale jakoś nie ma w tym nic nadzwyczajnego... Hm, właśnie. Trochę jest to ze sobą sprzeczne, bo zaciekawiłaś mnie i mi się podoba, a z drugiej strony rewelacji nie widzę. Hm, dobra. Jedziemy dalej. Zastanawiam się, w jakim mieście odgrywa się akcja. Hm, raczej w jakim kraju. Z tego, co mi wiadomo, w USA nie ma dowodów osobistych. Skąd więc Bella go wzięła? Moim skromnym zdaniem lepiej byłoby napisać "dowód tożsamości" czy coś w ten deseń. Dziwię się, że beta tego nie zmieniła. Hm, a właśnie. W ogole nie napisałaś, czy ktoś to betuje. Nie jest źle, nawet jeżeli bety nie masz. Kilka błędów znalazłam. Ale właśnie nawet jak się błędów nie robi zbytnich ortograficznych czy interpunkcyjnych, beta przydałaby się od logiczności tekstu. A skoro jestem przy błędach... Stawiałaś przecinek przed "niż". Błąd. Jeżeli cześć po "niż" nie ma orzeczenia, przecinka tam nie powinno być. Poza tym bylo kilka powtórzeń "być". Poza tym to zdanie ...
"Po drodze do biura powiedziałam dwóm osobom ‘cześć’"
Nie tak zapisuje się cudzysłów w języku polskim.
Do tego to bylo dziwne:
"Zaczęłam kroić mięso. Po chwili dołączyła do mnie Angela i przywitała się z uśmiechem. Zaraz po niej przyszedł śliniący się do mnie Mike. Oczywiście zignorowałam go. Bez słowa wzięłam się za mięso na widelcu."
Jakie mięso? Jezu. Nie mogłaś po prostu napisać kotleta, kurczaka czy coś takiego? Jakby na żywca zwierzę kroiła. A jeżeli to ona latała z tym pistoletem, może nawet i kogoś. Rolling Eyes

Pomyliłabym bardzo ważny szczegół. Akurat tutaj masz u mnie plus. Przedstawiłaś dość ciekawy wątek. Zabiegana, samotna matka, która nie ma czasu dla swojej sórki. Hm, życie osoby, która zarabia kokosy, ma mąda, inteligentną, piękną córkę tylko z boku może wyglądać dobrze. Moja mama też dużo pracuje, rzadko rozmawiamy i mogę się trochę wpasować w sytuację Nessie. Tylko nie, czekaj. Bella pracuje, z moich obliczeń, 18 godzin. WTF? Który pracodawca pozwoliłby na to? Nie, no bez przesady. Norma krajowa to 8h. Nie wiem, jak jest tam, gdzie rozgrywa się ekcja tegoż FF, ale bez przesady. 12h to max. Poza tym Bella nie ma czasu dla córki... Skąd więc bierze go na balangi? To akurat mnie bardzo... zdziwiło i trochę odrzuciło. No, bo popatrz. Dziewczyna wie, że w ogóle nie ma jej w domu, a lata sobie z przyjaciółeczką do klubów. O.O Hm, może specjalnie wplotłaś taki wątek, może specjalnie o tym napisałaś... Niemniej jednak jest to dziwne. I głupie. Ale ze strony Belli. Ze strony Belli, bo powinna spędzać czas z córką. Ale z drugiej strony wraca przecież w nocy, Nessie śpi... Więc co ma robić? Cóż. Spać albo balować. Co do tego drugiego przypadka... Chyba musiałaby uzależnić się od kawy. Bo w sumie jest 24h na nogach.
Tak sobie myślę, że pewnie pozna albo właściciela volvo, albo ojca Nessie w klubie, w którymś z odcinków. Wydaje mi się, że Renesmee w ogóle wyszła przez przypadek przez jedną z nocy w klubie. No, ale wtedy Bells uważałaby i nie chodziła więcej, przynajmniej niezbyt często, na imprezy.

Wspomnę jeszcze o twoim stylu. ladnie piszesz. Prosto, bez przedepokowych zwrotów. Naprawdę fajnie Wink Za to mogę Cię pochwalić. Cóż. Bez względu na to, co napisałam wyżej, zajrzę tu jeszczę. Życzę Ci weny i czasu. No i czekam na kolejny rozdział :)

Pzdr
Rath


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Donna
Dobry wampir



Dołączył: 02 Mar 2009
Posty: 664
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 77 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: from Six Feet Under

PostWysłany: Śro 19:35, 14 Paź 2009 Powrót do góry

Omg, jaki ładny KK :O
To teraz tak:D Żebym niczego nie ominęła ^_^
Cytat:
Wydaje mi się, że kluczowym tematem jest ojciec Renesmee. Mam wrażenie, że "tajemniczy" właściciel volva ma z tym coś wspólnego

No patrz, masz mnie. Tak, jest tajemniczy i owszem, może niee kluczowy, ale odgrywać będzie ważną rolę, jednakże, właściciel volva NIE ma z tym nic wspólnego.
Cytat:
Z początku miałam wrażenie, że Bella chce popełnić samobójstwo

No coś ty Oo. Przeczytaj sobie to jeszcze raz. Prolog, mam na myśli. Jak najbardziej, tu nie chodziło o samobójstwo, wręcz przeciwnie:D
Cytat:
Zastanawiam się, w jakim mieście odgrywa się akcja. Hm, raczej w jakim kraju. Z tego, co mi wiadomo, w USA nie ma dowodów osobistych. Skąd więc Bella go wzięła? Moim skromnym zdaniem lepiej byłoby napisać "dowód tożsamości" czy coś w ten deseń.

W rozdziale drugim pojawi się miasto, a co do dowodu tożsamości - wybacz, poprawię zaraz. Nie pomyślałam, beta chyba też nie:O
Cytat:
"Po drodze do biura powiedziałam dwóm osobom ‘cześć’"

Fakt, wiem, ale chodziło o to... wiem, to błąd, usprawiedliwiam się, to chyba źle:D Ale zrobiłam to specjalnie, bo chciałam oddać, że Bella się śpieszy i wcześniej zrobiłam ten cudzysłów i wyszło tak(w mojej głowie) jakby się zatrzymała i przywitała. Nie wiem czemu, ale mam nadzieję, że to 'cześć' będzie się podobało też innym osobom. Jesli jednak ktoś stwierdzi jeszze, że tak nie ma być, to jednak będę zmuszona poprawić.

Co do mięsa... a nie wiem, jakoś tak się napisało:D

Cytat:
Tylko nie, czekaj. Bella pracuje, z moich obliczeń, 18 godzin. WTF

Co do tego, to tak wiem, postaram się to rozwinąć w rozdziale...4? Albo piątym. Ale uwierz, w związku z prologiem i tym, że Bella pracuje 18 godzin = możesz mieć kilka ciekawych domysłów a ja tylko powiem, że to się wyjaśni. Nawet rozpocznie ciąg akcji.
Cytat:

Poza tym Bella nie ma czasu dla córki... Skąd więc bierze go na balangi?

Tu chodziło mi o to, żeby pokazać, iż Bella tak naprawdę może nie spać kawał czasu. Ten wątek równie sięWYJAŚNI w rozdziałach z prawdziwą akcją, ale mogę powiedzieć, że musiała rozdzielić jakoś swoje życie, bo nie mogła tylko spać i chodzic do domu, więc stworzyła rutynę, która prowadzała ją też na imprezy. To też zrobiłam specjalnie, by pewna rzecz w przyszłym rozdziale nabrała sensu. I jak tamta namierze dzięki tej, tak ta dzieki tamtej (brzmi dziwnie).

Dziękuję za pochwalenie mojego stylu. Mam nadzieję, że rozjaśniłam ci trochę sytuację, ale te niektóre sprawy, jak 18h czy też np. umiejętność niespania wyjaśnią się dopiero później.
Co do błędów, dziś nie mam siły ich poprawiać, ale wezmę się za nie jutro (mięso, być i niż).


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aja
Wilkołak



Dołączył: 06 Lip 2009
Posty: 231
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z brzucha. . . mamusi(;

PostWysłany: Śro 20:51, 14 Paź 2009 Powrót do góry

Po całym dniu nauki (nie no przesadziłam. . .połowie dnia nauki) byłam jak na detoksie i wręcz pragnęłam przeczytać nowy rozdział jednego z moich czytanych ff, wchodzę na forum, a tu nic. Mówię trudno i nagle widzę nowy ff, myślę zobaczymy co to takiego. W sumie nie żałuje że weszłam w ten temat. Poruszyłaś bardzo poważny i rzeczywisty temat, brak czasu dla córki. Ja podobnie jak Rathole mogę utożsamić się z Renesmee, z czasem mam wrażenie, że coraz mniej spędzamy czasu wspólnie z mamą, ona ciągle w biegu, a ja w książkach bądź z przyjaciólmi. No ale u Ciebie to lekka przesada. Przecież one w ogóle się nie widują, jak można praktycznie przez 6lat nie spędzić z córką, najbliższą osoba na świecie, trochę więcej czasu? To jest dla mnie nie wyobrażalne. A tak jak już wspomniano wyżej na imprezy ma czas.
Po za tym podobało mi się twój styl pisania, jest przystępny i ładny, bez zgrzytów i nieporozumień.
Podobało mi się to, że w pierwszym rozdziale nie pojawił się Edward (nie liczmy srebrnego volvo), najpierw takie wprowadzenie w życie Belli i Renesmee, bo gdy za szybko to nie zdrowo. Nie lubię gdy w 1/2 rozdziale padają sobie w ramiona i wyznają miłość. Więc za to wielki plus.
Ogólnie Twój ff wydaje się przemyślany i dojrzały, bardzo mnie zaciekawił i deklaruje się, iż będę jego stałą czytelniczką(:

Pozostaje mi czekać na następny rozdział i życzyć Ci weny, czasu, chęci i wytrwałości w tworzeniu(:


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyjątkowa
Wilkołak



Dołączył: 12 Mar 2009
Posty: 154
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wiecie, że Święty Mikołaj nie istnieje?

PostWysłany: Śro 21:47, 14 Paź 2009 Powrót do góry

Tak, wcześniej widziałam, ale powiem szczerze, że tylko przeleciałam wzrokiem i zostawiłam... Teraz postanowiłam przeczytać całość, mimo, że zazwyczaj długie akapity mnie demotywują. To odbiera chęć czytania, i teraz też tak było. Dopiero od połowy zaczełam czytać i jak mnie zainteresowało, wróciłam do początku. Nie żałuję. Czyta się lekko i przyjemnie, masz fajny styl. Pomysł też mi się podoba, bo tak samo nie przepadam za nieśmiałą Bellą. Może dlatego, że sama jestem optymistyczną osobą. :)
Już kocham srebrne volvo. Ciekawe, kimże jest właściciel... :D
Problem wychowywania Nessie przedstawiłaś w bardzo umiejętny sposób, nie wygląda to na niąciągane problemy jakichś 13-nastek, które Bóg wie co piszą. Jakoś zaparcowanie Bells wygląda prawdziwie i naturalnie. To dobrze, że wprowadziłaś pomysł, aby w końcu zajęła się córką. Jestem naprawdę szczerze zainteresowana tym, jak potoczą się losy podczas tych paru dni.
Jeżeli chodzi o poprawność. Widać, że tekst został sprawdzony, jednak czasami odnoszę wrażenie, że niektóre zdania zostały pominięte. Bo są do siebie podobne i jedne zostały poprawione, drugie, w prawiej takiej samej sytuacji, nie. :P
Czekam na kolejne części. Mimo, że nie będę zawsze komentować, zyskałaś we mnie wierną czytelniczkę. :)
Weny, pozdrawiam.
Wyjątkowa'


PS.
Cytat:
Bella pracuje, z moich obliczeń, 18 godzin. WTF? Który pracodawca pozwoliłby na to? Nie, no bez przesady. Norma krajowa to 8h. Nie wiem, jak jest tam, gdzie rozgrywa się ekcja tegoż FF, ale bez przesady. 12h to max.


Przykre, ale 12h, to też mogą być normalne warunki, i to w instytuacji państwowej! Ale racja z tymi 18 trochę autorka przesadziła. Z drugiej strony, jakie dziecko o 12 w nocy jest po bajeczce, a niania pracuje do tak późna? :D


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Wyjątkowa dnia Śro 21:53, 14 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Ekscentryczna.
Wilkołak



Dołączył: 18 Cze 2009
Posty: 147
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 14:31, 15 Paź 2009 Powrót do góry

Ajj.. Tyle pozytywnych komentarzy.. A ja? Będę zmuszona nieco cię przygasić.
Od dawien dawna miałam inne poglądy niż większość, ogółem byłam i jestem dość.. Ekscentryczna. Toteż to, iż mam odmienne zdanie nie powinno cię dziwić. Niektóre zdania po prostu ze sobą zgrzytają. Jest także kilka błędów. Ogólnie rzecz biorąc wcale nie czytało się tego "gładko i szybko". Zawsze zniechęcały mnie długie akapity, acz nie mam ci tego za złe - to dobrze. Długie rozdziały bardziej sobie cenię. Sama akcja zapowiada się interesującą, a prolog.. Jak na razie jest jedną wielką niewiadomą. Choć w następnych rozdziałach zapewne się to wyjaśni.. Właściciel volvo? Nie mogę się doczekać, aż go wprowadzisz. bo wprowadzisz go, prawda?
W gruncie rzeczy.. Jest nieźle. A skoro mam być twoją Betą.. Cóż, postaram się niwelować owe "zgrzyty". ; ))
Pozdrawiam,
E.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
TempestaRosa
Wilkołak



Dołączył: 18 Sie 2009
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Cardiff

PostWysłany: Sob 22:31, 17 Paź 2009 Powrót do góry

Podoba mi się. Masz fajny, przyjemny styl pisania i używasz fajnych zwrotów.
Co do treści...hm....
Po pierwsze nie rozumiem, jak ktoś może pracować w tym samym miejscu przez cały tydzień 18h dziennie - to ja rozumiem, niektórzy mają takie warunki ale... nie wierzę, żeby Bella tak sama z siebie. To jest nienormalne. w końcu ma kasy dużo i wogóle..
Mimo tego fenomenu, to jednak bardzo ładnie wplotłaś w to problem z córką. Wiadomo, tyle godzin - taka strata. I ja zawsze śpię długo, więc nie wiem, jak Bella jescze imprezzy wytrzymuje, ale wiem, że są osoby, które są do tego zdolne. Jestem ciekawa, jak rozwinie się więź między przestraszoną Bellą a chętną i skołowaną Renesmee.
Volvo - no proszę ciebie, taka wzmianka, ale nic innego - to było wspaniałe!:D Jestem pod wrażeniem, że powstrzymałaś się przed opisaniem jeszszcze twarzy kierowcy.. albo coś..
Rozwaliła mnie wiązanka z "Głupi chochlik".
Alice prezentuje się bardzo dobrze - szczęśliwa opiekunka zdająca sobie sprawę z nietypowej sytuacji i próbująca ją naprawić. I ogólnie ta scena, gdy Bella jej nawet nie zauważyła, wydała się realna - musiałabyś tylkod odać np., że bella gdzieś klucze kładzie abo coś. To naprawdę podziałałoby na wyobraźnię.
Co tu jeszczE? Rose. Długowłosa, blond... wiadomo. Ale nie jestem pewna czy ona jest imprezowiczką, czy wszystkodajką :O Oczekuję więcej info.
Jasper też był wproawdzoy... narzeczony Alice... też proszę go więcej. Przepadam za nim.
Emmetta nie ma, EDWARDA nie ma... hm... czyli będą. Co zapowiada akcję.
No i prolog. Taki...... mafiozalny. Kryminalny. Przestępczy.? Nie wiem jak go nazwać. Bardzo mis ię podobał!>
Podobało mi się, jak bardzo niechętna Bella jest do plotek Jessici i przy okazji, jak wyrąbane ma na to, co o niej myślą inni ludzie - ale zarazem nie jest chamską świnią. Taki fajny balans zachowałaś. BAAARDZO podoba mi się Bella w tym ff.
To chyba tyle. DO następnego rozdziału !


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Donna
Dobry wampir



Dołączył: 02 Mar 2009
Posty: 664
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 77 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: from Six Feet Under

PostWysłany: Nie 16:50, 18 Paź 2009 Powrót do góry

Więc tak. Wklejam rozdział drugi i zarazem poprawiam wskazane przez was błędy w rozdziale pierwszym (W sensie teraz zacznę).
Liczę na komentarze ;-) Nie muszą być jakieś długie, byleby jakieś zdanie wyrażały...
Beta: Ekscentryczna. - Dziękuję!

Rozdział 2
Dziwne uczucie.

Zaczęłam się budzić. Od sześciu lat moją stałą granicą snu była piąta rano. Nie potrzebuję już budzika, po prostu organizm wie, że i tak zaraz wstanę. Po co się sprzeciwiać?
Wyciągnęłam się i powoli wstałam z łóżka. Pomału wszystko zaczęło do mnie docierać. Każde wczorajsze zdarzenie. Ale byłam zbyt zaspana, żeby odpowiednio zareagować. Bezmyślnie wzruszyłam ramionami i skierowałam się w stronę łazienki. Ciepła woda, jaka spłynęła na mnie pod prysznicem, dodała mi do mózgu to coś, czego mi brakowało. Wszystko dotarło, po kolei. Alice. Renesmee.
Znów coś mi przeszkodziło w odpowiedniej reakcji. Ciepła woda ponownie wywołała falę relaksu i zaspania. Warknęłam jak głupia na biedny prysznic i, bezlitośnie dla siebie, zakręciłam ciepłą wodę, puszczając zimną. Jęknęłam, gdy lodowaty strumień dotknął mojego ciała. Kilka sekund później trzęsłam się jak osika, mrucząc gniewnie do siebie, że jestem nienormalna. Katusze pod zimną wodą ożywiły mój mózg - jak codziennie. Taki bodziec był może trochę brutalny, ale pomagał w sekundę. I po co cały dzień próbować wyrwać się z zaspania kawami? Jakbym piła je w takiej ilości, jak osoby które myślą, że długo siedzą na nogach, to prawdopodobnie musieli by mnie karmić rurkami.
Po wyjściu spod prysznica naprawdę zaczęłam wszystko rozumieć. Miałam zostać z Renesmee. Sama. To znaczy z nią, ale bez nikogo innego. Gdy człowiek jest w trudnej sytuacji i nie wie, czy da radę i nikt mu nie pomoże, to raczej mówi się, że jest sam. Jeśli tak, to ja jestem, ponieważ naprawdę nie wiem, czy czegoś nie zepsuję. Poza tym nie wiem, co Renesmee lubi. Nie wiem, jakie jedzenie preferuje, ani które zabawy faworyzuje. Nie mam zielonego pojęcia, gdzie mogę z nią pójść, ani co możemy razem robić. Wątpię, żebym zadbała o nią tak jak trzeba. Jeśli zapomnę na przykład… albo krócej.
Czego mogę nie zapomnieć? Chyba tylko samej Renesmee. Całą resztę może szlag trafić. Pewnie skończy się na tym, że Nessie wyjdzie z domu bez butów i w kurtce zimowej. W środku wiosny. I zapewne zabiorę ją na imprezę… jeśli się zapomnę. Co ja narobiłam?! Jestem okropną matką, jeśli można powiedzieć, że w ogóle nią jestem.
Ubrałam się i weszłam do salonu. Patrzyłam krytycznie na komórkę, wmawiając sobie, że to wszystko jej wina. Gdyby spojrzenia mogły zabijać, telefon leżałby już roztrzaskany na ziemi. Dziś nie założyłam swojego codziennego zestawu. Z głębi szafy wygrzebałam jakąś biała bluzkę z krótkim rękawkiem i dżinsy. Był to chyba najbardziej normalny zestaw w całej garderobie - reszta była albo do pracy, albo na imprezę. Chwyciłam ten cholerny telefon i wybrałam numer szefa. Odbyłam z nim krótką rozmowę. Szybko i na temat. Nie chciałam się mu tłumaczyć - tydzień wolnego i tyle. Na początku był szczerze zdziwiony, ale wręcz nie wypadało odmówić. Skończyłam rozmowę. Byłam… wściekła? Przestraszona? Gdybym miałam powiedzieć komuś, jak się czułam, nie miałabym najmniejszego pojęcia, jakiego słowa użyć.
Skoro miałam dzień wolny, który w planach przeznaczam na przebywanie z moim dzieckiem, to wypadało by ją obudzić. Rzuciłam telefon na kanapę i ruszyłam do pokoju. Gdy już miałam otworzyć drzwi, trzasnęłam się w głowę. Mam obudzić dziecko o godzinie piątej rano?
Nie wiedziałam, co mam zrobić. Zazwyczaj już pakowałabym papiery do pracy, a za chwilę wychodziła…
Ta myśl podsunęła mi pewien pomysł. Na pewno nie chcę siedzieć cały dzień w domu, więc możemy gdzieś wyjść. Park - to dobre miejsce. Jest tam dużo świeżego powietrza, zieleń i prawdopodobnie place zabaw. Ale ja nie bywam w parkach… w San Francisco może być ich sporo. Nie wiem, jaki byłby odpowiedni. Raczej niezbyt przyjemnym dniem byłoby chodzenie po takim dużym mieście w poszukiwaniu ładnego parku dla dziecka. Lepiej zadzwonić do kogoś, kto za dobrze miasto…
Sięgnęłam komórkę z kanapy. Spojrzałam na swoją krótką listę zapisanych numerów. Alice - niania Nessie. Angela - koleżanka z pracy. Crowley - nie-kolega z pracy. Jasper Hale - brat Rosalie. Jessica - obrażająca wszystkich plotkara.
Mike - chłopak ‘na telefon’. Rose - przyjaciółka.
Zatrzymałam się na ostatnim kontakcie. Rosalie bardzo dobrze znała miasto… Nie wiele myśląc zadzwoniłam pod jej numer. Odebrała po dwóch sygnałach.
- Słucham?
- Cześć Rosalie, tu Bella - powiedziałam bezbarwnym głosem.
- Cześć kochana! Jak tam u ciebie?
- Źle. Słuchaj, mam takie pytanie.
- Zamieniam się w słuch.
- Rose… - zawahałam się - Znasz jakiś ładny park w San Francisco?
Cisza w słuchawce.
- Och… jaki park? - była trochę zdezorientowana.
- Nieważne, byleby miał plac zabaw, zielone drzewa i był spokojny.
Odpowiedziała ze sporym opóźnieniem.
- Kochanie… no cóż, najlepiej iść do głównego parku w mieście. Jest spory, zielony… Po co ci to?
- I tak nie uwierzysz - powiedziałam tonem, który i tak nie dałby jej spokoju.
- No dalej, mów! - zażądała.
Zachichotałam. Ciekawa byłam jej reakcji.
- Idę z córką do parku.
Cisza w słuchawce trwała dobre pół minuty. Zaśmiałam się cicho, na co wreszcie była jakaś reakcja.
- Acha! Nabijasz się ze mnie! Ładnie to tak? Jedyną opcją, która pozwoli ci wyjść z tego cało jest zaproszenie mnie teraz do parku - żartobliwie zmodyfikowała swój głos na bardziej piskliwy.
- Jeśli chciałaś przedrzeźniać tą plotkarę Stanley, to muszę niestety powiedzieć, że brzmiałaś raczej jak jej babcia. Czy właśnie wywróciłaś oczami?
- Uch, tak. Przyznaj się, zamontowałaś u mnie kamery!
- No coś ty, tak robią nienormalni ludzie. Ja jestem normalna i wróżę z kubka pełnego fusów.
- To jak, idziemy razem do parku? Możemy skoczyć też do kina.
- Nie zamieniaj się w blondynkę… taką z dowcipów. Naprawdę idę z Renesmee do parku. A raczej zamierzam.
- Ach! Trzeba było tak od razu!
- A co mówiłam na początku rozmowy? Że kupiłam kanarka?
- A kupiłaś?
- Boże słodki, Rosie! Przyznaj się, masz kaca.
- A ty, że jesteś pijana. Jakbyś nie zauważyła, jest piąta rano. O tej godzinie ludzie zazwyczaj śpią.
Właściwie to nie zwróciłam uwagi na to, że miała wcześniej bardzo zaspany głos. Naprawdę jestem nienormalna…
- No to wybacz.
Już chciałam się rozłączyć, ale przerwała mi gwałtownie.
- Czekaj! Jak już mnie obudziłaś, to musisz odpokutować. Plotki!
Wywróciłam tylko na to oczami.
Dowiedziałam się, że Rose szukała mnie wczoraj w pracy. Tyle, że coś ją zatrzymało - urzekł ją nasz ochroniarz przy wejściu. Ja miałam okazję go zobaczyć, bo nie jechałam wczoraj samochodem, ale najzwyczajniej nie zwróciłam na niego uwagi. Na początku była po prostu niezdolna do normalnego zachowania, przez co upadła jej torebka. No i wtedy odzyskała swój flirt. I podniosła ją w ten sposób, że ochroniarz po prostu musiał na nią spojrzeć. Potem spróbowała z innej beczki i zaczęła się chwalić, że jej najlepsza przyjaciółka jest tu na bardzo wysokiej posadzie. Wdała się w krótką rozmowę, a po pięciu minutach została wpuszczona. Z wrażenia musiała zamówić coś do picia, a potem najzwyczajniej w świecie o mnie zapomniała i wyszła z firmy krokiem modelki. Na pokaz facetowi, oczywiście. Z tego co zrozumiałam, mężczyzna był bardzo umięśniony, szeroki, przystojny i miał słodkie, czarne loczki. Cała Rose… teraz pewnie będę widywać ją codziennie w pracy.
O wpół do siódmej zdecydowałam zadzwonić do Alice. Chciałam dowiedzieć się, co mała może zjeść na śniadanie, oraz o której wstać. Dziewczyna poradziła mi poczekać, aż Renesmee sama się obudzi, bo wczoraj poszła spać już o ósmej. A na śniadanie mogę zrobić jej co mi się żywnie podoba. I odradziła mi też wyjście do parku w centrum miasta. Poleciła mi mniejszy park na wschód od naszego domu. Nie był blisko, ale podobno miał bardzo dobrą reputację, jeśli chodzi o przyprowadzanie tam dzieci. I na razie mało osób zna to miejsce, więc nie będzie tłoczno. Mi to pasowało.
Stwierdziłam, że się boję. Kocham Nessie całym sercem. Ale nie miałam jakiegoś większego udziału w jej życiu. Boje się, że z powodu mojego braku doświadczenia coś jej się stanie. W głowie miałam najgorsze scenariusze. W tym każdy zupełnie inny, ponieważ nie wiem, jaka jest Renesmee. Żywiołowa? Cicha? Rozgadana? Zrzędliwa? A co, jeśli wpadnie pod samochód, bo ucieknie mi, a ja jej nie złapię? Albo jeśli ktoś coś jej zrobi? Lub jeśli zaczepi jakiegoś podejrzanego przechodnia? A jeśli zacznie mi rozkazywać?
Jak miałam się, do cholery, zachować w takich wypadkach?
Z pokoju Renesmee dobiegło ciche ‘puk’. Spojrzałam tam, a serce zaczęło bić szybciej. Podeszłam do drzwi… i modliłam się, żeby wziąć się w garść. Zapukałam cicho w drzwi. Wolałam ich sama nie otwierać, bo jeszcze wgniotłabym ją w ścianę.
- Nessie, wstałaś?
Odpowiedziała dopiero po chwili.
- Tak!
- Mogę wejść?
- Proszę.
Weszłam powoli. Siedziała na łóżku. Miała na sobie błękitną piżamkę we wzorki z serduszkami. Buzię miała lekko ściągniętą.
Co miałam teraz powiedzieć? ‘Witaj, jestem twoją mamą. Możliwe, że kiedyś mnie widziałaś’? Usiadłam obok niej na łóżku. Patrzyła się w ścianę. Wyglądała na trochę przestraszoną. Jak ja, zapewne. Spojrzałam w miejsce, w które patrzyła i nie była to ściana. Było to wielkie lustro, na którym widać było całe łóżku i nas dwie. I moja mina zrzedła zupełnie tak, jak jej. Byłyśmy bardzo podobne. Miała prawie identyczny kształt główki. Gładki nosek wyglądał jak mój, tylko w pomniejszeniu. Oczy barwy gorącej czekolady patrzyły uważnie na lustro. Usta były tak samo, proporcjonalnie do siebie pełne. Brązowe włosy spływały za plecy, układając się w identyczny sposób. Jedynie rysy twarzy miała różniące się od moich. Ale reszta podobieństw wręcz świeciła, żeby je zauważono. W sercu poczułam nieznane mi ciepło. Poczułam, że ona naprawdę jest moją córką. Moja krew. Nigdy nie przyglądałam jej się tak, jak teraz, ponieważ nigdy nie miałam przed sobą perspektywy wspólnie spędzonego dnia. Jednego, zwyczajnego dnia. Cała niepewność prysła jak bańka. Pierwszy raz w życiu poczułam się jak prawdziwa matka.

Dziwne uczucie.

Uśmiechnęłam się do mojego lustrzanego odbicia, oraz do mojej małej miniaturki. Odwzajemniła go, całkowicie szerokim. Takim, jakim ja za dawnych lat. Powoli przytuliłam ją do siebie. Ściskałyśmy się lekko, ale w jej objęciach czułam się wspaniale. Niezidentyfikowane ciepło, które czułam w sercu, rozeszło się po całym moim ciele. Oderwałam się od niej i zapytałam… niespodziewanie wesoło:
- Głodna?

PEES - Wiem, rozdział tragicznie krótki. To się nie powtórzy! Trzeci w trakcie tworzenia... :)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Donna dnia Pon 13:38, 19 Paź 2009, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
Aja
Wilkołak



Dołączył: 06 Lip 2009
Posty: 231
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z brzucha. . . mamusi(;

PostWysłany: Nie 21:01, 18 Paź 2009 Powrót do góry

Świetny rozdział, bardzo podobało mi się jak opisałaś uczucia Belli, nawet przez chwilę sama je odczuwałam.
Najważniejsze jest to, że Bella wie iż nie jest dobra matką, że w ogóle nią nie jest. Teraz ma możliwość naprawienia tego i mam nadzieję, że dobrze ją wykorzysta, bo bardzo szkoda mi Renesmee.
Nie wiem czy mówiłam Ci że jestem oczarowana twoim ff, więc mówię jestem(:
Już po 2 rozdziałach mogę powiedzieć, że nie jest on pusty i tani? Nie wiem jak mam to nazwać, po prostu jest dojrzały i podejmuje poważne tematy o do tego występuje w nim nieznajomy posiadacz srebrnego volvo, który mam nadzieję już niedługo nie będzie nieznajomym(:

Tak więc czekam na następny rozdział (dłuższy od tego) i życzę weny, CZASU i chęci w tworzeniu(:


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Maxsia
Człowiek



Dołączył: 02 Wrz 2009
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Forks

PostWysłany: Pon 12:31, 19 Paź 2009 Powrót do góry

Bardzo, bardzoo, bardzo mi się podoba. Fajny styl i fajny wątek, nie mogę się już doczekać właściciela tego srebrnego volvo.

Pare błędów jest, aczkolwiek nic strasznego.
Znalazłam jedną nieścisłość.

Cytat:
- A ty, że jesteś pijana. Jakbyś nie zauważyła, jest piąta rano. O tej godzinie ludzie zazwyczaj śpią.
Właściwie to nie zwróciłam uwagi na to, że miała wcześniej bardzo zaspany głos. Naprawdę jestem nienormalna…
-No to wybacz.
Już chciałam się rozłączyć, ale przerwała mi gwałtownie;
- Czekaj! Jak już mnie obudziłaś, to musisz odpokutować. Plotki!
Wywróciłam tylko na to oczami.
Dowiedziałam się, że Rose szukała mnie dziś w pracy. Tyle, że coś ją zatrzymało - urzekł ją nasz ochroniarz stojący przy wejściu. Dziś miałam okazję go zobaczyć, gdyż nie jechałam samochodem, lecz najzwyczajniej nie zwróciłam na niego uwagi.


Najpierw nasuwasz, że jest piąta rano i Rose spała, zanim Bella do niej zadzwoniła. Potem jednak piszesz, że była u niej w pracy tego dnia. I Bella też go widziała? - to już całkowicie nie pasi Wink
Wystarczy to jednak zamienić na wczoraj, wtedy będzie dobrze.


Zaczarował mnie twój ff, napewno będę wpadać, gdy pojawi się coś nowego. Nie każ nam długo czekać!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Donna
Dobry wampir



Dołączył: 02 Mar 2009
Posty: 664
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 77 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: from Six Feet Under

PostWysłany: Pon 13:19, 19 Paź 2009 Powrót do góry

Info; Ja mam gotowe już dwa następne rozdziały - oba mają 12 stron (tak, długo).
W czwartym skupiłam się na pewnych osobach, myślę, że was to ucieszy.
Rozdział trzeci jest u bety, ponieważ krótki nie jest, muszę dać becie spokojnie zbetować. Mam ostatio wena jak nigdy ;-) Więc jestem dwa rozdziały w przód:D
Maxsia, faktycznie, gafę strzeliłam!:D Naprawdę, mam wenę, ale muszę się wziąć i popoprawiać te błędy, które mi wytknęliście, bo się rozleniwiam. Biorę się do tego TERAZ i kropka!:D

Edit; z dumą oświadczam, klatę wyprężam - poprawiłam :P Wszystko. Teraz tylko czekać, aż beta odeśle rozdział ;]
Pozdrawiam.
Pees fakt - dużo tych przecinków przed niż'em robiłam:D


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Donna dnia Pon 13:40, 19 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Pon 20:48, 19 Paź 2009 Powrót do góry

hehe... z miłą chęcią przeczytam jak Bella poradzi sobie z własną córką... no i ta lista znajomych jest jakaś nierewelacyjna :P

rozdział faktycznie krótki, ale całkiem przyjemny..całkiem...całkiem...
Bella ma problemy ze snem - do lekarza :)

brak Edwarda - kolejny plus :P

pozdrawia
kirke


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Paramox22
Zły wampir



Dołączył: 15 Sie 2009
Posty: 281
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 32 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: znad morza... no prawie xD

PostWysłany: Wto 20:06, 20 Paź 2009 Powrót do góry

Pochlonelam dwa rozdzialy i stwierdzam, ze chce wiecej. :)

Uwielbiam twoj styl, a twoje opowiadania nigdy nie sa nudne. :D Bella podoba mi sie jako kobieta sukcesu ze swoja firma, sukcesami i corka. Ciekawym doswiadczeniem jej z pewnoscia bedzie opieka nad corka, kiedy nic o niej nie wie. Przyznam sie, ze czekam z niecierpliwoscia na rozwoj wydarzen i nie moge sie doczekac kolejnego rozdzialu. Powinnam tez dodac, ze uwielbiam postac Alice jako zywiolowej osobki. Intrygujace jest to srebne volvo. Strzelam, ze sie spotkaja. :)

Ten ff bardzo mi sie podoba i bede wpadac tu w miare czesto :P
Pozdrawiam i zycze weny,
Paramox22


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
TempestaRosa
Wilkołak



Dołączył: 18 Sie 2009
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Cardiff

PostWysłany: Czw 15:11, 22 Paź 2009 Powrót do góry

Mi tam pasowała taka długość rozdziału, jaka była.
Rozbiło mnie zdanie, że "Rosalie odzyskała swoj flirt" xD
No więc za dużo to rozdział nie wnosi, ale...
Nie mogę przestać myślec, co będzie w prologu!
Hm.. Może wydam sie banalna, ale mi zaś nie podoba się fakt, że Edward się jeszcze nie pojawił:P
Mam nadzieję, że następne rozdziały już niedługo będą, bo ta beta coś się nie śpieszy (oczywiście nie musi, tak tylko mówię, bo sie doczekać nie mogę)
Weny.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez TempestaRosa dnia Czw 15:12, 22 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
nieznana
Zły wampir



Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 410
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z cudownego miejsca

PostWysłany: Czw 17:02, 22 Paź 2009 Powrót do góry

No to jak już obiecałam tego komenta, to żem go napisze xD Wiem nie po polsku :P

Czy mi się zdawało, czy to miało być o Emmecie?? xD Albo ja coś znowu pomieszałam :D Ale muszę przyznać, że spodobał mi się pomysł. No prolog był taki brutalny, tajemniczy. Jakieś zamieszanie, broń, strzelaninka :D A później opis zwykłego życia bisneswoman, to, że nie pamięta i nic kompletnie nie wie o swoim dziecku, było smutne. Ale dobrze, że Alice zmusiła ją do tego urlopu! Bo zobaczy co traciła! I może zmieni podejście do świata. :D Życzę jej tego z całego serca.
Przepraszam, ale nie mam weny na bardzo konstruktywne komentarze dzisiaj :D Może następnym razem i czekam na trzeci rozdział!

pozdrawiam
nz


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cocolatte.
Wilkołak



Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 42 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 20:31, 22 Paź 2009 Powrót do góry

Okaaaay. Obiecałam KK, to się z obietnicy muszę wywiązać.

Rozdział 1.
Przyznam Ci się do czegoś - jak tylko opublikowałaś, to weszłam, pełna nadziei... A później, zobaczywszy ilość literek, natychmiast wciskałam backspace. Cała procedura powtarzała się kilka razy, ale w końcu zmotywowałam się i przeczytałam. Po pewnym czasie stwierdziłam nawet, że nie jest aż tak źle. Wink
Nie zrozum mnie źle. Nie mam nic przeciwko literkom. Ale u ciebie jest to całe stado literek skupione w jednym miejscu. Dosłownie stado. Al, muszę to powiedzieć - naciskanie entera naprawdę nie boli Wink
Jeśli chodzi o treść, to tu jest lepiej - i to dużo lepiej. Poruszyłaś bardzo istotny temat - o czym mówię, tego nie trzeba nawet wyjaśniać.

Cytat:
Dwa lata później zaczęłam zarabiać poważne pieniądze, a po czterech następnych jestem już, otwarcie można to powiedzieć, obrzydliwie bogata. Gdy w końcu umrę, dam wszystko córce i odejdę do, mam nadzieję, spokojnego świata. I będę czuwać nad moją Renesmee, aby dobrze wydawała swoje pieniądze.


Takie nastawienie jest niestety bardzo popularne. Ludzie przestają dbać o swoje dzieci, przebywać z nimi - uważają, że pieniądze są w stanie zrekompensować wszystko. Otóż nie są. Pamiętam, że ostatnio, jak byłam w kościele na różańcu, czytane były słowa, które wyryły mi się w pamięć... Nie będę ich cytować, bo aż tak bardzo ich nie pamiętam, ale... W gruncie rzeczy chodziło o to, że małe, nienarodzone dziecko pragnie miłości, nie majątku. Myślę, że to tu pasuje.
Poza tym, co to za tekst, ten podkreślony? Będzie czuwać, aby dobrze wydawała pieniądze? Nie, żeby była szczęśliwa, zakochała się czy coś... Ale żeby wydawała pieniądze? Postawa Belli jest niezwykle irytująca, ale jakże prawdziwa Confused

Alice - Chochlik, Jess - Słodka Idiotka i Newton - Wkurzający typ są powszechnie znanymi postaciami, więc na ich temat nie będę się wypowiadać. Choć.. Czekaj, powiem coś o Alice. Podoba mi się ona. Scena, gdy radziła Belli pobyć ze swoją córką... podejrzewam, że A. specjalnie wzięła sobie tydzień wolnego, i chyba się nie mylę.

Cytat:
Kochana, ja się czuję jak jej matka. A ty nią jesteś. Nie chcę, żeby tak było.


No i właśnie ten cytat sprawia, że jestem po stronie Alice. Rękami i nogami, a co.

Rozdział 2

Niezręczność Belli jest załamująca. To, że nie wie, jak postępować z własną córką... Na to nie ma słów. Dobrze, że jednak powoli zaczyna do niej docierać własne postępowanie.

Cytat:
Czego mogę nie zapomnieć? Chyba tylko samej Renesmee. Całą resztę może szlag trafić. Pewnie skończy się na tym, że Nessie wyjdzie z domu bez butów i w kurtce zimowej. W środku wiosny. I zapewne zabiorę ją na imprezę… jeśli się zapomnę. Co ja narobiłam?! Jestem okropną matką, jeśli można powiedzieć, że w ogóle nią jestem.


O, właśnie. Dokładnie, panno Swan.

I tu już nie było takiego stadka literek - bynajmniej ni tak dużego. To dobrze, robisz postępy :)

Ogólnie rzecz biorąc, NŻ ogromnie przypadł mi do gustu. Chcę zwrócić uwagę, że krytykuję tu Bellę, nie Ciebie - Ciebie jedynie podziwiam za styl, za to, w jaki sposób przedstawiłaś całą sytuację.

Pozdrawiam,
Latte.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Donna
Dobry wampir



Dołączył: 02 Mar 2009
Posty: 664
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 77 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: from Six Feet Under

PostWysłany: Czw 21:03, 22 Paź 2009 Powrót do góry

Ech, coś czuję, że czytelników stracę =D
Już mówię czemu. Przyjrzyjcie się prologowi.
To się dzieje w szóstym rozdziale (który notabene mam już napisany;P)
Ja widzę, że tu ogólnie się tworzy takie kółko fanów, bo nie było ff o tym, że matka próbuje "odzyskać córkę"
A to jest tylko WĄTEK który będzie trwał i trwał i się nie rozwiąże w ostatnim rozdziale. Bo już wiem, jak zakończę ten ff (jezu, to straszne, piszę jeden rozdział dziennie, beta biedna dopiero trzeci robi - coś ze mną nie tak?:D)
No więc, kurdę, coś czuję, że nie spełnię waszych oczekiwań.
Co do tego, co quotowałaś to a i owszem, wszystko to starałam się robić sensownie, bo jakby nie było... a zresztą:P Ważne, że się udało:D
Tylko jak tak myślę, co chcę z tym ff'em zrobić, to ja piszę tak zastraszająco szybko - 12 stron dziennie, serio..- i już mam wszystko rozplanowane. To znaczy, wychodzi w trakcie, ale wiem, jak zakończę. I sensownym thing byłoby pisanie czegoś w stylu części drugiej xD Ale z drugiej strony mogłabym też dodać rozdziały po prostu xd Ale tu znowuż mi nic nie pasuje, gdyż koniec jaki sobie wymyśliłam jest takim typowym końcem jakiejś tam części, zamyka coś tam :P
Ok, wygadałam się. Beta jest chyba poza kompem czy coś takigo, bo od trzech dni pustka - narazie nie mam kontaktu - więc trzeba będzie trochę przeczekać na ten trzeci rozdział. Jutro pewnie siódmy napiszę...
Coco jeszcze jedna rzecz co do Alice - haha. Tyle ci powiem. :P

Co do literek - pytaj kogo chcesz, każdy ci to powie. Jestem chora na Enter, serio. Mam taki wstrętnie zły nawyk skupiania jak największej liczby literek w jak największym obszarze przy jak najmniejszej odległości od siebie. No przepraszam, ale to jest ... frustrujące, że nie umiem podczas pisania pomyśleć "zrób enter!"
A potem to wiesz, w niepamięć idzie xd


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Donna dnia Czw 21:05, 22 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Aja
Wilkołak



Dołączył: 06 Lip 2009
Posty: 231
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z brzucha. . . mamusi(;

PostWysłany: Pią 15:30, 23 Paź 2009 Powrót do góry

Ja deklaruje się czytać twój ff do końca, bo bardzo przypadł mi do gustu. Wiadomo, że wątek matka-córka trudno jest zakończyć tak definitywnie i jasno, bo musi dużoo czasu upłynąć zanim nadrobią ten stracony czas. Tak więc jeśli chodzi o ewentualną kontynuację to jestem jak najbardziej za(:
A na tempo Twojego pisania mogę powiedzieć tylko jedno: bardzo mnie to cieszy(:
Pozostaje mi czekać na rozdział 3 i życzyć Szanownej becie CZASU i chęci(:


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin