FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Portret anioła [NZ] rozdział V - 27.02 ZAWIESZONE Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Cornelie
Dobry wampir



Dołączył: 27 Gru 2008
Posty: 1689
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 297 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z łóżka Erica xD

PostWysłany: Nie 15:53, 22 Lis 2009 Powrót do góry

Czekałam długo, aż pomysł całkowicie zrodził się w głowie. Od dawna chciałam napisać ff o Jasperze ale Edward zawsze mi w drogę wchodził :)
Dzisiaj się to zmienia, dzisiaj pierwsze skrzypce zagra szanowny pan Whitlock ;)
Nie wiem czy znajdą się fani paringu Jasper/Bella, ale patrząc na komentarze przy ff madam butterfly chyba nie jest tak źle.
W każdym razie w wasze dłonie oddaję taki właśnie wymysł mojej wyobraźni z cichą nadzieją, że wam się spodoba. I żeby nie przedłużać, już nie ględzę.
Są wampiry, tego nie zmieniam. Tylko, że są one bardziej jak te z Moonlight, mogą chodzić na słońcu, byle nie za długo, bo się spalą :)
No i będzie tajemnica, będzie przeszłość i będzie miłość zrodzona w cierpieniu :)

Image

I drugi obrazek, który stworzyła Athaya - bardzo Ci dziękuję :*
Image

Jasper Whitlock jest szanowanym pisarzem, uwielbianym przez tłumy fanów, jednak jego przeszłość kryje wiele tajemnic, a jedną z nich jest nieszczęśliwa i tragiczna miłość. Gdy dostaje list od jednej z czytelniczek, wszystkie wspomnienia powracają, bo otóż na zdjęciu widzi swoją dawną ukochaną, która zginęła przeszła sto lat temu.
Czy uda mu się oddzielić przeszłość od teraźniejszości?


Beta: Kochana Rathole ;)

W tle
[link widoczny dla zalogowanych]

Prolog

Anglia – rok 1894

Wydawało mu się, że ziemia pod stopami osuwa się i wciąga go w bezdenną przepaść. Nie mógł się ruszyć, nie mógł krzyknąć, a co najgorsze – nie mógł jej dosięgnąć. Stał jak wmurowany, przyglądając się, jak ukochana spada, krzycząc jego imię.
W powietrzu unosił się delikatny zapach kawy i bzu. Była wiosna, a parne noce zdarzały się coraz częściej. W czasie, gdy cała przyroda odżywała na nowo, wypuszczała pąki i ukazywała się światu w jak najlepszej formie, on umierał, pogrążając się w rozpaczy bez dna.
W momencie, gdy życie zataczało krąg i noce stawały się piękniejsze od dnia, patrzył jak miłość jego życia nieubłaganie oddala się do krainy zmarłych.
Nie mógł zrobić nic, aby temu zapobiec. Gdyby mógł, oddałby całą wieczność, byle dotknąć jeszcze raz jej długich włosów i poczuć tętniące miłością ciało przy swoim.
Gdyby mógł, cofnąłby czas i sprawiłby, żeby nigdy nie wkroczyła w jego życie. Gdyby mógł, ocaliłby ją przed potępieniem.


Rozdział I

Nowy Jork – 2009


Promienie słoneczne powoli wlewały się do pokoju, nadając mu wyraz zdecydowanie mniej surowy niż teraz. Gołe ściany w kolorze przyprószonej zieleni oraz łóżko z brązową narzutą zostały oświetlone i rzucały delikatny cień na panele. Wszędzie panowała pustka i niezmącona niczym cisza, która każdemu człowiekowi wydałaby się nienaturalna.
Stał niewzruszony, patrząc na horyzont. Jeśli ktoś gustuje w tajemniczych osobowościach, mógłby powiedzieć, że jest przystojny. Miodowe włosy opadały na czoło, tworząc wokół głowy aureolę z niesfornych kosmyków. Dłonie miał włożone w kieszenie beżowych spodni. Nawet przez bluzkę dało się dojrzeć zarys mięśni, które wyrobił sobie przez lata ćwiczeń.
Ale nie to przykuwało uwagę. Oczy. Mówi się, że są zwierciadłem duszy. Jego musiała być inna niż wszystkie. W żółtych niczym słońce tęczówkach dostrzegało się nicość. Na wszystko patrzył bez najmniejszego cienia zainteresowania. Dla rozmówców było to dziwne zjawisko, jednak po pewnym czasie przyzwyczajali się do jego stylu bycia, a bijąca od niego pustka nie stanowiła dla nich przeszkody. Tylko nieliczni dostrzegali w tym jakąś życiową tragedię, która na zawsze musiała odbić swoje piętno w tych, mimo wszystko, pięknych oczach.
Przez dekady nie dopuszczał do siebie nikogo, kto mógłby stać się kimś więcej niż zwykłym człowiekiem, który przewija się przez wieczne życie wampira i nie pozostawia po sobie nic, prócz miłych, blaknących z upływem czasu wspomnień. Myślał, że został skazany na potępienie i nic na ziemi nie będzie w stanie nadać mu nowego sensu. Sądził, że nie czeka go nic więcej poza samotnym spędzaniem wieczności.
Ale okazało się, że dekady się myliły, a świat chciał coś mu dać.
W 1976, będąc w Paryżu, poznał uroczą Francuzkę, która zmieniła jego życie. Siedziała samotnie w kawiarni, popijając latte i czytając książkę. Mimo że była niewidoma, zdawało się, że radość z życia nadaje jej więcej kolorów niż te prawdziwe.
Nie mógł oprzeć się wrażeniu, że jest kimś więcej niż człowiekiem, dlatego też, mimo własnych zasad, przysiadł się do niej i nic nie mówiąc, złapał ją za dłonie.
Było to jedne z najintensywniejszych uczuć w jego życiu. Przepływające przez jej ciało prądy koiły ból i znalazły drogę do serca, które już dawno nie biło. Znalazły ją i sprawiły, że chciał na nowo czuć.
- Wiem, czym jesteś, i nie gardzę tobą. To mógł być twój wybór, ale nie musiał. Pamiętaj tylko, że teraz masz wybór. Dokonaj słusznego, przyjacielu.
Z tymi słowami wstała i schyliwszy się nad jego głową, ucałowała delikatnie czoło, po czym odeszła, zostawiając za sobą delikatny zapach kwiatowych perfum.
Wiele czasu minęło, zanim odkrył, o czym mówiła, a gdy w końcu doszedł do własnych wniosków, wiedział, co musi zrobić.
Tak stał się pisarzem. Jednym z najpoczytniejszych w Ameryce. Zawdzięczał to i kunsztowi, który mógł szkolić do woli dniami i nocami, i historiom, w których opowiadał własne doświadczenia.
Nie podejrzewał, że to, co sam przeżywał lata temu, może okazać się bestsellerem wśród współczesnego społeczeństwa.
Jasper Whitlock, wampir z przeszłością, wampir bez przyszłości, stał się kochany przez tłumy, sławiony przez nastolatki i uwielbiany przez kobiety.
A teraz stał w swoim pustym apartamencie i czekał, nie wiedząc na co. Czekał całe swoje życie, bezskutecznie wierząc, że los uśmiechnie się do niego, a rany w duszy się zagoją. Odwrócił twarz od słońca i westchnąwszy głęboko, ruszył przed siebie, kierując się do gabinetu położonego tuż za sypialnią. Mimo że nie potrzebował snu, utrzymywał pozory bycia normalnym.
Zdecydowanie wkroczył do pokoju i usiadł za biurkiem, otwierając laptop. Wiedział, że czeka go dzisiaj masa pracy papierkowej. Od dwóch lat nie napisał żadnej książki, choć i tak otrzymywał tysiące listów od fanów.
Z jednej strony cieszył się z tego, że został doceniony, a ludziom podobało się to, jak pisze, ale nawet ta radość i duma zostawały przyćmione przez inne, znane mu bardzo dobrze uczucia.
Mimo to czytał każdy list i na większość z nich odpisywał chociaż dwoma krótkimi zdaniami. Czasami wystarczało tylko tyle, by sprawić komuś przyjemność.
Nocami, podczas których dręczyła go przeszłość, zatapiał się w kartki od czytelników i zapominał o tym, czym jest. I choć trwało to przez krótką chwilę, wiedział, że tyle wystarczy, by na moment zapalić iskierkę nadziei, która nigdy w nim nie zgasła, mimo otaczającego go mroku.
Z rozmyślań wyrwał go dźwięk telefonu. Podniósł słuchawkę, wiedząc, kto dzwoni.
- Jazz! Jak dobrze, że jesteś w domu.
- Kiedy zawitasz na herbatę?
Usłyszał jej słodki śmiech i sam mimowolnie wykrzywił usta w półuśmiechu.
- Zaraz będę – padła lakoniczna odpowiedź.
Rozłączyła się i po chwili usłyszał pukanie do drzwi. Alice zawsze była nieprzewidywalna i to mu się w niej najbardziej podobało. Spędzał z nią wiele czasu i przez to mógł twierdzić, że są przyjaciółmi. Odpowiadało mu to, nie tylko dlatego że dawała mu minimalne poczucie bezpieczeństwa, a dlatego, że znała go – znała jego ból i mimo tego stała u boku przyjaciela na dobre i na złe.
- Boże, jaki ty jesteś blady! – krzyknęła od progu, rzucając mu się na szyję. Usiadł, a ona zajęła miejsce obok niego, by móc go obserwować.
- Dobrze wiesz, że nie lubię się opalać.
Zbyła jego ironię machnięciem dłoni, po czym przeczesała swoje krótko ostrzyżone włosy.
- Co cię do mnie sprowadza?
- To już nie można wpadać do przyjaciela bez zapowiedzi?
- Nigdy tego nie robiłaś – odparł, marszcząc brwi.
Alice rozejrzała się po gabinecie i pogroziła mu palcem.
- Musisz tchnąć w to miejsce trochę życia, Jazz. Nie możesz wiecznie żyć przeszłością.
Na dźwięk tych słów nieznacznie poruszył się na swoim krześle i wbił wzrok gdzieś w przestrzeń ponad przyjaciółką.
- Widziałam coś.
Nawet nie drgnął.
- Widziałam coś związanego z tobą Jazz. Nie wiem, czy to coś dobrego czy złego. Jedno jest pewne - zaważy na twoim życiu.
Przeniósł wzrok na Alice i uważnie wpatrywał się w jej oczy. Zawsze zastanawiało go, skąd brała swoją życiową energię i pozytywne nastawienie. Od kiedy pamiętał, była jasnym promykiem wśród morza cieni. Przyciągała go do siebie na tyle blisko, by mógł się ogrzać, i na tyle daleko, by się nie spalił.
- Chodzi o kobietę.
- Wyjdź, Alice. Teraz. Po prostu wyjdź i daj mi odetchnąć.
Posłusznie wstała ze swojego miejsca i skierowała się w stronę drzwi. Przystanęła jednak na chwilę i odwróciła się, wbijając w niego smutne spojrzenie.
- Co się stało, to się nie odstanie, Jazz. Jeśli zrozumiesz to prędzej, kolejne dekady będą mijać ci szybciej. Pogrążanie się w bólu niczego nie zmieni.
- Wiem. Ale ból sprawia, że jestem jej bliższy niż kiedykolwiek byłem za jej życia.
Skinęła lekko głową i opuściła jego mieszkanie tak szybko, jak się w nim pojawiła.

***

Otwierał kolejne listy i czytał pochlebne komentarze i zachwyty czytelników nad jego twórczością, ale nie czuł nic poza pustką. Nie mógł do końca zagłębić się w to, co chcieli mu powiedzieć. Przeszkadzała mu ona i dobrze o tym wiedział. Słowa Alice zasiały w nim ziarenko niepokoju, przez co nie mógł skupić się na niczym innym oprócz jej wizji.
Czy wampir może być do tego zdolny? Może odczuwać cierpienie tak duże, że wypala w jego wnętrzu coraz głębsze rany niż wcześniej? Może wierzyć, że jedyna szansa na zbawienie minęła, gdy śmierć zapukała do drzwi?
Roztrząsanie tej kwestii zajęło mu lata i, jak do tej pory, nie znalazł na nią żadnej odpowiedzi.
Śnił na jawie, że ona nadal żyje. Leży przy jego boku, a brązowe włosy oplatają jego klatkę piersiową. Widział ją biegnącą przez pola. Słyszał jej śmiech.
Minęło ponad sto lat, a nadal był w stanie przypomnieć sobie jej zapach, dokładnie pamiętał rysy twarzy. Minęło ponad sto lat, a nadal nawiedzała go w koszmarach i marzeniach niczym zbłąkany duch. Zawsze była tam, gdzie on.
Potrząsnął głową i wrócił do teraźniejszości. Otwierając kolejny list, spodziewał się tego, co może przeczytać. Wyjął go, ale w kopercie było coś jeszcze. Zabrał się za czytanie.

Panie Whitlock,
Długi czas nosiłam się z zamiarem napisania tego listu, ale zawsze coś stawało mi na drodze. Nie było to żadne tornado ani inny kataklizm - były to zwykłe przyziemne sprawy, mam tutaj na myśli strach.
Jestem stuprocentowo pewna, że otrzymuje Pan masę takich listów jak ten. Jakiś dobry duszek podpowiedział mi, żebym w końcu zebrała całą swoją odwagę, jaką mam, i wyznała to, co pragnę.
Zacznę więc od samego początku. Pańskie książki obudziły we mnie niepohamowaną ciekawość życia, która w jakiś dziwny sposób jest połączona z nostalgią. Czytając je, czułam się jak bohaterowie tych powieści. Czułam ich ból, czułam ich strach i zagubienie. Nie były to jednak zwykłe emocje. Czułam, jakby tam była już wcześniej, jakby strony tej powieści opowiadały o moim życiu.
Wiem, że to może być dziwne i nie na miejscu, ale zdawało mi się, że to o mnie są te historie. Jestem pewna, że to tylko moja romantyczna dusza odezwała się, prosząc o jedzenie, nie zmienia to jednak faktu, że całkowicie zatraciłam się w Pańskim świecie.
To niesamowite przeżycie wywarło na mnie ogromny wpływ i mam cichą nadzieję, że będę mogła to przeżyć jeszcze nie raz.
Serdecznie Panu dziękuję za te chwile i za następne, które jeszcze nadejdą.
Pańska wierna czytelniczka,
Isabella Swan


Nie było to nic nadzwyczajnego. Adresatka miała rację, czytał mnóstwo takich listów i powoli zaczynały zlewać się w jedną całość. Jednak mimo to z przyjemnością odłożył kartkę na stos po prawej stronie. Na stos, o którym później zapomni, bo przyjdzie następny, równie duży.
Jednak w kopercie znajdowało się coś jeszcze. Pojedynczy płatek róży. Wyciągnął go delikatnie, by nie naruszyć oryginalnego prezentu. W pokoju rozniósł się jego zapach.
Jasper mimowolnie uśmiechnął się do siebie.
Wspomnienie tego kwiatu na zawsze pozostawi w nim pozytywne myśli. Kojarzyły mu się z latem i deszczem, z życiem, którego nie miał, a pragnął bardziej niż cokolwiek innego. Pragnął żyć dla niej, jednak jego miłość nie wystarczyła, by ten kwiat mógł rozkwitnąć do końca.
Nigdy nie zapomni zapachu róży unoszącego się w pokoju, w którym spali przytuleni do siebie tak kurczowo, jak gdyby mieli to robić ostatni raz. Ona przejeżdżała palcem po jego umięśnionej klatce piersiowej, a on wplatał palce w jej długie włosy. Obydwoje zapatrzeni w coś poza zasięgiem, czego nie mogli mieć, a mimo to pragnęli tego szczęścia, choćby miało być bolesne.
Odłożył płatek róży i w momencie, gdy chciał zgnieść kopertę i wrzucić ją do ognia, zorientował się, że nie jest pusta. Zaciekawiło go to. Szybko wyciągnął z niej zdjęcie, ale to, co ujrzał poraziło go.
Nie mógł opanować mimowolnego drżenia i wybuchu niepohamowanej rozpaczy. Gdzieś w środku zastanawiał się, czy to nie jest żart.
Na zdjęciu znajdowała się uśmiechnięta twarz dziewczyny o długich, brązowych włosach i oczach, o których nie można zapomnieć. W dłoniach trzymała różę.
Powoli wstał i podszedł do kominka, obracając fotografię w dłoniach. To musiał być jakiś chory żart.
Ona nie może żyć, umarła sto lat temu, zostawiając go samego. Stracona na zawsze. Odeszła, wydzierając mu serce. Odeszła, zabierając ze sobą życie, zabierając wszystko, co kiedykolwiek mogło stanowić o jego człowieczeństwie. Odeszła, by powracać tylko w marzeniach. Tak myślał. Dręczył się tym, sam skazując się na samotność.
A teraz patrzyła na niego z fotografii i nazywała się Isabella Swan.[/img]


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Cornelie dnia Nie 18:04, 07 Mar 2010, w całości zmieniany 7 razy
Zobacz profil autora
nieznana
Zły wampir



Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 410
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z cudownego miejsca

PostWysłany: Nie 16:45, 22 Lis 2009 Powrót do góry

Taaa... Chciałam zrobić edita, ale nie było mi to dane...

Na początek muszę powiedzieć, że muzykę to zawsze dobierasz genialną, nadaje ona taki niesamowity klimat i czar. Po prostu jest to niewiarygodne i niesamowite. A czytając ten pierwszy rozdział z tą piosenką w tle. Coś niewiarygodnego. I tu muszę jeszcze napisać, że zawsze, ale to zawsze trafisz w mój gust Wink Nawet teraz pisząc ten komentarz, słucham ciągle ten kawałek

Cały klimat prologu i rozdziału jest utrzymywany w smutnych tonacjach, daje do myślenia, zaciekawia, zasmuca. Strasznie, ale to strasznie zaciekawiłaś mnie przeszłością Jaspera. Co się stało, jak umarła jego ukochana, jak się spotkali, poznali. Jak długo byli ze sobą, czy był wtedy wampirem, czy człowiekiem? Chciałabym jak najwięcej dowiedzieć się o niej. O ich wspólnej przeszłości i wielkiej miłości, która jak uważam była wyjątkowa, dlatego teraz tak mocno go boli. Jej utrata. Od samego początku, od prologu, czytamy o jego wielkiej miłości i jednocześnie o pustce po tym uczuciu.
Jak dowiedziałam się, że to opowiadanie będzie o Belli i Jasperze, myślałam, że nie będzie postaci Alice albo ją uśmiercisz. A nagle ona jest i to wampirem, jednocześnie przyjaciółką i promykiem nadziei, to ona wprowadza lekki powiew wiatru do ffa i jak zwykle jest radosna. Taka nadzieja pełna życia i niezliczonych pokładów energii. Przyda się ktoś taki i ciesze się, że jest w tym ff Wink

Starałam się jak mogła, Cornelie, mam nadzieję, że Cię nie zawiodłam moim komentarzem i że Ci się on spodoba. Bo naprawdę pragnę przeczytać kolejne rozdziały i poznać dalsze losy Jasper.

Weny

pozdrawiam:*
nz


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aurora Rosa
Dobry wampir



Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 695
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z własnej bajki

PostWysłany: Nie 16:51, 22 Lis 2009 Powrót do góry

Romantyczne, wzruszające i wciągające. Myślę, że masz pomysł i to bardzo dobry na to opowiadanie Cornelie Smile Uwielbiam opowiadania o Jasperze a para z Bellą to doskonały pomysł. Między nimi była fajna więź w Sadze. Mimo, że na początku unkał jej ze względu na swoją dietę na koniec łączyła ich specyficzna przyjaźń. I bardzo się cieszę, że to zauważyłaś i wykorzystujesz w tym opowiadaniu.
Mogę się przyczepić do jednego drobiazgu. "Ale okazało się, że dekady się myliły, a świat chciał coś mu dać." Dekady się myliły? Cos mi tu zazgrzytało. Może lepiej by brzmiało, że Jasper mylił się przez dekady a świat chciał mu coś jednak dać? To zdanie jakoś mi tu nie spasowało.
Życzę weny i mnóstwa natchnienia. A ja jeszcze tu wrócę


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anex Swan
Wilkołak



Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 170
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z piwnicy... ech, tam gdzie internet i książki ^^

PostWysłany: Nie 17:34, 22 Lis 2009 Powrót do góry

Postanowiłam tu zajrzeć ponieważ bardzo spodobał mi się tytuł. "Portret anioła" bardzo tajemniczy aczkolwiek piękny tytuł. Już po tym odcinku mogłam stwierdzić, ze bardzo dobrze dobrałaś go do tekstu. Ciesze się, że opowiadanie jest w narracji Jaspera, a dodatkowo, ze jest to inna historia nie połączona z sagą. No i nareszcie Alice nie jest chochlikiem, podoba mi ie w roli przyjaciółki. Bardzo ładnie napisane, błędów nie zauważyłam. Po tym fragmencie czuję niedosyt, żałuję, ze tak szybko się skończyło. Piosenka znakomicie dobrana do rozdziału, bardzo dobrze oddawała jego klimat- ten smutek, powiedziałabym nawet rozpacz, która rozdziera go od środka. Żal mi Jaspera, ale to pewnie dlatego, że jestem jego fanką. Bardzo ciekawi mnie przeszłość Jaspera, a raczej jego związek, chciałabym znać wszystkie fakty, ale wiem, że to teraz nie wykonalne. Ale chyba będzie o tym w późniejszych rozdziałach? nie pozostawiasz mi wyboru, urzekłaś mnie swoim ff tak mocno, ze teraz będę tu wpadać regularnie Kwadratowy Życzę ci dużo weny, czasu i oczywiście nastroju ( nie powiem dobrego, bo wtedy rozdział będzie za wesoły, a i się podoba taki klimat jaki jest teraz) Ciesze się, że jest coraz więcej ciekawych ff do czytania.

Cytat:
Jeśli ktoś gustuje w tajemniczych osobowościach, mógłby powiedzieć, że jest przystojny. Miodowe włosy opadały na czoło, tworząc wokół głowy aureolę z niesfornych kosmyków. Dłonie miał włożone w kieszenie beżowych spodni. Nawet przez bluzkę dało się dojrzeć zarys mięśni, które wyrobił sobie przez lata ćwiczeń.
Ale nie to przykuwało uwagę. Oczy. Mówi się, że są zwierciadłem duszy. Jego musiała być inna niż wszystkie.


Musiałam to wkleić. Po pierwsze Jaspera to ja oczywiście biorę^^ Następnie chciałabym powiedzieć, iż bardzo dobrze, ze wstawiłaś tu tę maksymę idealnie pasuje do tekstu.

Pozdrawiam zakręcona Anex Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Martuch.
Wilkołak



Dołączył: 06 Wrz 2009
Posty: 235
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Międzyzdroje , Berlin.

PostWysłany: Nie 19:51, 22 Lis 2009 Powrót do góry

Wspaniałe. Mój komentarz jak zwykle będzie krótki, ale w połowie wyrażający moje oczarowanie tekstem.
Tak. Piszesz naprawdę... wciągająco. CIeszę się, że wybrałaś kogoś innego niż Bella or Edward. Bardzo sie cieszę. Najbardziej zaintrygowałaś mnie opisem. Opisem oczu. Ta pustka... coś niezwykłego.
Świetnie dobierasz muzykę. Wprowadzasz nastrój. Ogólnie jest niesamowite.
Cały twój tekst jest tajemniczy, smutny. Daje do myślenia. Wywołuje dużo różnych emocji.
Nie stać mnie na więcej, przepraszam. Ale wiedz, że jestem oczarowana. Przez wielkie "o".

Pozdrawiam, Marta.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
thingrodiel
Dobry wampir



Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 1088
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 148 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod łóżka

PostWysłany: Nie 20:36, 22 Lis 2009 Powrót do góry

Widzę, że robi się moda na Jassbellę. Zobaczymy, zobaczymy, na razie jeszcze nie mam przesytu.
Zacznę od tego, że, Cornelie, gdybyś nie była Korniszonkiem, to pewnie bym do tematu nie zajrzała. Tytuł "Portret anioła" zadziałał na mnie odstraszająco. Ale jesteś Korniszonkiem, więc przybyłam, by przeczytać, co nowego wysmażyłaś.
Cóż widzę? Tekst przy którym nie mogę się opędzić od Draculi. Dawno zmarła wielka miłość odradza się z całym pięknem wizualnym w innej kobiecie, z możliwością, że to kolejne wcielenie dawnej ukochanej. Niech to, broń Eru, nie zabrzmi jak zarzut, ja kocham Draculę. Zobaczymy, jak to pociągniesz dalej. Bo nie tylko z Draculą Brama Stokera mi się to skojarzyło. Innym wspomnieniem jest opowiadanie Ericha-Emmanuela Schmitta z książki Odette i inne historie miłosne. Konkretnie chodzi o tytułowe powiadanie, gdzie bohaterka zakochana w twórczości pisarza też pisze do niego list. Aczkolwiek ona pisała go z nieco innych względów, raczej po to, by go ponieść na duchu, gdy dziennikarskie harpie zjechały jego powieść, zaś Odette wyjaśniała, że może i jego przeciwnik pisze dobre powieści, ale ona jest prostą kobietą i bez słownika nie daje rady nic z nich zrozumieć, natomiast powieści jej ulubionego pisarza sprawiają, że czuje się lepiej, że zrozumiała własne dzieci i pomagają jej przetrwać w życiowej szarzyźnie.
Tyle literackich skojarzeń.
Rozumiem, że Alice też jest wampirzycą? Czy też nie? Może robić za wróżkę bez względu na gatunek, dlatego pytam, ale tylko z czystej ciekawości.
I zastanawiam się, dlaczego właściwie Isabella Swan wysłała swoje zdjęcie. Jej list nie wskazuje na świrniętą fankę, która swemu idolowi pośle nie tylko zdjęcie, ale i majtki. Czemu chciała, by wiedział, jak wygląda? Zastanawiam się, czy to wyjaśnisz.
Ogólnie rzecz biorąc nawet mnie zaciekawiło i z pewnością przeczytam, co będzie dalej. Ale mam nadzieję, że tego opowiadania nie porzucisz jak innego, które ukochałam.
Znalazłam kilka potknięć:
Cytat:
Ale ból sprawia, że jestem bliższy niej

"jej bliższy" lub "bliżej niej"
Cytat:
czułam się jak bohaterzy tych powieści

Tu mogę się mylić, jednakowoż zawsze mi się wydawało, że "bohaterzy" to ci, którzy dokonują bohaterskich czynów, zaś w utworze są "bohaterowie".
Cytat:
Adresatka miała racje

rację
I jeszcze ugryzł mnie w tyłek ten płatek róży, którego zapach rozniósł się po pokoju. Po całym pokoju? Z jednego płatka? Który przejechał przez pocztę w kopercie i zapach wymiętosiły inne wonie? Gdyby było napisane, że to wampir swoim (niech będzie) cudownym zmysłem powonienia poczuł ten zapach - spoko. Ale rozniesienie zapachu po całym pokoju to trochę za duża bajka.
Dobra, tyle. Oby ci wen sprzyjał.
jędza thin


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cornelie
Dobry wampir



Dołączył: 27 Gru 2008
Posty: 1689
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 297 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z łóżka Erica xD

PostWysłany: Nie 21:04, 22 Lis 2009 Powrót do góry

Po pierwsze chciałam z całego serducha podziękować za komentarze Wink
A teraz odniosę się do Thin xD
Cieszę się, że słowo Korniszonek tak na ciebie działa. W każdym razie postaram się wszystko wytłumaczyć w dalszych rozdziałach i nie mam zamiaru porzucać. Naprawdę.
Poza tym Pokuty nie porzuciłam, ona po prostu została usunięta w czasie wakacji, kiedy niestety pracowałam od rana do wieczora i nie miałam czasu wchodzić na forum. Mi się przykro zrobiło, ale bywa i trzeba iść dalej.
Mam cichą nadzieję, że kiedyś będę w stanie do tej historii powrócić.

Co do tego zapachu - to chyba faktycznie przesadziłam i było to całkowicie niezamierzone działanie Wink
Dzięki za czujne oko Thin i mam nadzieję, że cię nie zawiodę Wink

Pozdrawiam serdecznie


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Maya
Wilkołak



Dołączył: 10 Sie 2009
Posty: 244
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: krzesła. Obrotowego krzesła. o!

PostWysłany: Nie 22:15, 22 Lis 2009 Powrót do góry

To ja tak króciutko. Bardzo, bardzo mi sie podoba.


Cornelie napisał:
Nie wiem czy znajdą się fani paringu Jasper/Bella.

Cieszę sie że tym razem Jasper i Bella. Bo chyba będa razem, co :)
Szybko, lekko, intersująco, ciekawie mi się czytało, zresztą co ja gadam, wszystko co piszesz jest super :)
Jestem bardzo zadowolona, pieknie dziekuję za Jaspera :)
Tylko obawiam sie iż na końcu uśmiercisz Belle czy Jazza, a tego bym chyba nie przeżyła, ale no, doba mniejsza z tym dopiero początek :)
Mam nadzieję że nie długo wstawisz kolejną część :)
Pozdrawiam Serdecznie Ave vena
P.S Piosenka <3 Moje cudne Evanescence.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Maya dnia Nie 22:18, 22 Lis 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Viv
Dobry wampir



Dołączył: 27 Sie 2009
Posty: 1120
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 103 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z 44 wysp

PostWysłany: Pon 11:27, 23 Lis 2009 Powrót do góry

Szczerze ? Bardzo lubię Jaspera ale nie jako parę z Bellą . Nie lubię takich opowiadań , jestem jednak fanką EB , wiem że takich ff jest mnóstwo no co zrobić , to jest już nałóg Laughing
ALE ! Przeczytałam twoją historię i poprostu się zakochałam ! Będę musiała na chwilę zdradzić EB Sad Świetnie piszesz , super muzyka , czytałam i łezka mi się w oku zakręciła (dawno mi się to nie zdarzyło)
Przepięknie opisujesz , ta historia jest tak smutna , Jasper też i światełko nadziei na koniec . Co prawda nie wiem co dalej wykombinujesz , czy Bella obecna to ta sama dziewczyna , która stracił dawno temu ale mam cichą nadzieję ,że to nie będzie opowiadanie bardzo smutne , bo Jazz zawsze mi się kojarzył z bardzo smutną osobą i ( to znaczy wamiprem ) i myśle że trochę szczęścia mu się należy
Przepraszam że trochę bez ładu i składu napisałam ale nigdy mi nic sensownego nie udaję się napisać . W każdy razie , bardzo mi się podoba i czekam na dalsze rozdziały .
Pozdrawiam Viviaan


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Athaya
Zły wampir



Dołączył: 26 Lis 2008
Posty: 398
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Z przed ekranu komputera oczywiście

PostWysłany: Pon 12:33, 23 Lis 2009 Powrót do góry

Kojarzy mi się z Pamiętnikami Wampirów, ale tylko to porównanie Isabelli. Twoje dzieło podoba mi się od samego początku i mam nadzieję, że ciąg dalszy będzie jeszcze bardziej wciągający :D
Uch chyba polubiłam czytać opowiadania, któe mają więcej części i dlatego to coś takie krótkie Rolling Eyes Spokojnie wrócę napewno!

Ps: Mogę zrobić co bannerek? Jeśli jesteś na tak i masz jakiś zamysł fotki to pisz śmiało, a ja postaram się sprostać twojej wizji Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cornelie
Dobry wampir



Dołączył: 27 Gru 2008
Posty: 1689
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 297 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z łóżka Erica xD

PostWysłany: Pon 22:15, 23 Lis 2009 Powrót do góry

Mayu bardzo dziękuję ci za odwiedziny. Bardzo lubię czytać twoje komentarze Wink)
Viv - sama ostatnio stwierdziłam, że ta para ma potencjał xD I można z niej wiele wykrzesać. Dlatego też taka fabuła a nie inna. Zobaczymy jak to będzie dalej Wink

Athaya - jak już mówiłam, czekam więc na propozycję Wink)

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aliss.
Wilkołak



Dołączył: 30 Mar 2009
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Wto 16:35, 24 Lis 2009 Powrót do góry

hm. więc. dobra, nie zaczyna się od "więc". no więc, (zaznaczam, "więc" nie jest na początku xd) podoba mi się. baaardzo pozytywnie. błędów raczej nie ma. i nie wiem dlaczego, ale skojarzyło mi się to z vampire diaries (serial), bo tam też wampek spotkał dziewczynę, podobną do jego ukochanej sprzed lat;)
w każdymże razie życzę serdecznie weny i pozdrawiam;) 甜天使


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Suhak
Zasłużony



Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 951
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 136 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: lubelskie

PostWysłany: Wto 20:16, 24 Lis 2009 Powrót do góry

Drogi Ogóreczku,
Szkoła odbiera zapał. Szkoła odbiera kreatywność. Odbiera chęć na czytanie i pisanie, także komentarzy. Szkoła zmusza do szablonowego myślenia, mawia się, że szkoła przygotowuje do egzaminu, a nie życia. Niestety, muszę się zgodzić.
Kilka ostatnich, zapracowanych tygodni wyssało ze mnie mojego dobrego duszka, który podpowiadał mi, co pisać w komentarzach. Potrafiłam wypocić coś całkiem zjadliwego na trzy, cztery strony (Jezusie najsłodszy, niektóre rozdziały Symfonii nie miały tyle, ile niektóre z moich komentarzy...). A teraz tego nie ma. Wiem, że pewnie liczysz na cuda wianki, czy jak to tam się mówi, ale ja mogę co najwyżej zaoferować dobre chęci. A co z tego wyniknie - się zobaczy.

Po pierwsze, masz cudowną betę. Wielkie brawa dla Rathole, jak Bogusławę kocham, nie widziałam nawet jednego błędzika (może poza tym zdecydowaniem, ale w sumie nie był to błąd, a moje beznadziejne widzimisię). Poza tym, za wstydem przyznaję, ale nie spodziewałam się aż tak dobrego stylu. Wybacz mi to bluźnierstwo, ale ja po prostu zupełnie inaczej pamiętałam Twoje wypociny. Teraz jest świetnie. Rzecz, która rzuca się w oczy najbardziej, to bogactwo metafor, porównań, peryfraz, przenośni. Widać, że piszesz wiersze. Masz delikatny styl, jest to właściwie jak poemat pisany prozą, bo aż roi się w nim od środków poetyckich. Jest lekki, mimo nawału akapitów płynie się szybko i bez zgrzytów (poza umięśnioną klatą Jaspera - wybacz, ale takie wtrącenia zawsze mi zgrytają). Albo się niezwykle podszkoliłaś w Wybieram piekło (ku czemu się przychylam), albo Twoja beta to cudotwórca, ale stawiam zdecydowanie na to pierwsze, bo przecież nawet najlepsza beta z gówna ciasta nie zrobi :D Dlatego chciałam pogratulować Ci wspaniałego progresu, płynności stylu, bogatego słownictwa, braku zgrzytów, różnorodności. Kiedy myślę o Twoim sposobie pisania, kojarzy mi się on z takim... mydełkiem, naprawdę. Gładkie, pachnące, śliskie. Ma jednak w sobie coś dziwnego, co sprawia, że za żadne skarby nie można go przedawkować. Takie moje skromne wrażenie.

Fabuła? Ciekawa, niewątpliwie, ale nie mam pojęcia, jak pociągniesz to dalej. Zastanawia mnie, o czym będziesz pisać. Wiem, że gustujesz w raczej prostych historiach o miłości i mają one swój, a właściwie Twój czar, ale naprawdę, nie przychodzi mi do głowy żadne inteligentne rozwiązanie. Mam niestety bad niusa, a mianowicie - nie pasuje mi w miejsce Isabelli Isabella. Nienawidzę jej i samo imię sprawia, że nienawidzę bohaterki, którą ona jest, nawet jeśli to totalne OOC. Uraz na stałe. Tak jak z Alice (mam cichą nadzieję, że je zabijesz, najlepiej boleśnie. Jak nie masz pomysłów na tortury, jestem zawsze do dyspozycji). Zastanawia mnie za to, co zrobisz z iednym Edziem i co zrobisz z równie biednym Jake'iem, jeśli w ogóle zamierzasz ich umieścić. Wiesz, na co mam ochotę? (Oczywiście, jeśli masz inny zamysł, to nim się kieruj, a nie moimi pokręconymi pomysłami) Mam ochotę na to, by któryś z nich był typowym bad guyem, ale nie bad guyem jak Edward WA, nie daj Boże, o nie, to są bad guye-pożal-się-Boże, ale bad guy niczym z kreskówek, którzy mimo niepowodzeń pozostają bad guyami, ba, którzy pozostają bad guyami nawet mimo wielkiej miłości albo nagłego natchnienia czy pragnienia dobra. Coś jak Gargamel ze smerfów (buhahhahahaha). Dobra, wybacz dygresję. W każdym razie ja chcę tu Carlisle'a. Ma ociekać seksem i wyleczyć Bellę. O.

Dobra, zaczyna mi odbijać, nie odpowiadam za to, co napisałam. :>

Ogólnie to jestem na tak. Ciekawi mnie, co będzie dalej, chociaż nie obiecam, że szkoła, która wysysa ze mnie chęć do życia i kreatywność pisania nie sprawi, że sobie po prostu wszystko oleję. Jeśli nie -

do zobaczenia pod następnym rozdziałem.


Uściski


Post został pochwalony 2 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Wto 20:57, 24 Lis 2009 Powrót do góry

cóż... (dziś jest dzień zaczynania wypowiedzi od 'cóż')
Cornelie... czytam kolejne twoje opowiadanie i kolejnym jestem oczarowana... nie wiem jak to robisz, ale wprowadzasz czytelnika kroczek po kroczku trzymając za rączkę w świat, o którym nawet nie śnił, że istnieje...
jest mi niezwykle przyjemnie mogąc żyć jego częścią i zagłębiać się z każdym słowem... tworzysz fantastyczną atmosferę, nawet nie zauważyłam, kiedy apdłam w sam środek wydarzeń, które przecież rozgrywają się jak najbardziej spokojnie... i to chyba własnie ten spokój pozwala wczuć się tak dobrze...

zaskoczyłaś mnie Jasperem & Bellą... kiedy początkowo pojawiła się Alice miałam katastroficzne wizje, że po świetnym prologu zarzucisz mi jakimś chłamem, ale od razu bije się w piersi i przepraszam za sam cień takich podejrzeń...

zobaczymy jak wszystko potoczy się dalej, bo jak będzie już wiem... (nie, to nie następne teorie...) - wiem, że będzie doskonale...

do następnego rozdziału...

pozdrawia
kirke,
która zaczęła znowu oddychać


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cornelie
Dobry wampir



Dołączył: 27 Gru 2008
Posty: 1689
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 297 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z łóżka Erica xD

PostWysłany: Śro 12:14, 25 Lis 2009 Powrót do góry

Suhaczku mój kochany, twój komentarz podniósł mnie na duchu tak wysoko, że myślałam, że w niebie już zostanę :) Dziękuję ci za niego i za tą poetykę. Nie miałam pojęcia, że przenoszę wiersze w prozę. Ale cóż, może to jest prawda, nie mi to stwierdzać :)
Obiecuję ci, że pojawi się Edward i to w najmniej oczekiwanym momencie. Fabułę jak poprowadzę? xD Nie zdradzę, ale mniemam, że w weekend powinien być drugi rozdział. Dopadła mnie wena i nie chce puścić xD

Kirke - cieszę się, że i tutaj zawitałaś. Zawsze z nadzieją czekałam na twoje komentarze.
I liczę, że ten świat, tutaj, również ci się spodoba.

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
LewMasochista
Wilkołak



Dołączył: 31 Lip 2009
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 15:09, 26 Lis 2009 Powrót do góry

Kochana Cornelie ( moge tak mówic? Nie obrazisz się?) :)

Jestem fanką "duetu" Jasper/Bella. nareszcie cos o nich xD Jasper ze swoim wytrzeszczem i Bella z wiecznie otwartymi ustami pasuja do siebie:) (Oczywiście wzorując sie na filmie).
Bardzo mi sie podoba pierwszy rozdział. napisany z głową, lekko, przyjemnie no jednym złowem zaje....super xD Uzylabym wielu epitetów, ale nie chce dostać ostrzeżenia:) Niby zwykły list a tu BACH! I Jasper ma z dymki cała noc zgadłam?? A może nawet więcej niz jedna noc:p
Alice jak zwykle narwana z wizja naprawy całego świata. Jazz strasznie cierpi, kurde nawet ja to czuje:) Biedaczysko....chętnie bym go pocieszyła:D

Nie wiedziec czemu kojarzy mi sie to z "Bezsennością..." . Ona słyszy go w radiu i jedzie go odszukać....A tutaj? On widzi ja na fotografii...strzelam, ze zaczną ze soba pisać. A może ona okaże sie jakąś psycholką :D Byłoby miło, ciekawie:p

Jednym słowem totalna zajebioza. Ja nie wiem dlaczego jeszcze w księgarniach nie ma Twoich dzieł...Naprawdę-jestem zbulwersowana. Musisz koniecznie coś z tym zrobić;-) A więc na tym początkowym etapie życzę Ci wytrwałości, żebys nas tutaj nie opuścila i karmiła coraz to nowymi rozdziałami. Weny, która jest jak kot chodzący własnymi
ścieżkami...ale zawsze wraca-pamiętaj! Czasu, zeby to wszystko pisać i przede wszystkim cierpliwości i staysfakcji xDD

Czekam z niecieprpliwościa na ciąg dalszy...i już się doczekać nie mogę :)
Pozdrawiam Kasia:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
niobe
Zły wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 96 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 21:26, 30 Lis 2009 Powrót do góry

Przyszłam! Widzisz obiecałam i wreszcie przywlokłam swój tyłek ^^ Choć raczej chyba paluszki, no nie ważne ^^
Ważne jednak jest, że ja nie trawię Belli bez Edwarda tak jak Jaspera bez Alice. Meyer tak wykreowała swoje postacie, że ja po prostu nie mogę sobie wyobrazić innych połączeń, zniosę Bellę i Jacoba, ale ona z Jasperem? Czy raczej Jasper z nią ^^? NIE! Choć powiem szczerze, że w Twoim wydaniu... nie było to takie rażące, nie uciekłam z krzykiem i do tego czytałam z zainteresowaniem. Choć ja wolałabym na miejscu Belli Alice. Ona pasuje do pana Whitlocka.
Bardzo mi się podobał prolog, już jak dostawałam urywki na gg mnie zaczarował. Ślicznie opisałaś uczucia. Czuję wręcz rozpacz Jaspera. W ogóle ładnie Ci wyszła ta postać, pomysł z jego pisarstwem też mi przypadł do gustu. Jednak Alice jako przyjaciółka to całkowicie mnie nie przekonało. Po prostu nie. Potem listy Belli i jej zdjęcie. Ten wątek mi się od razu skojarzył z The vampire diaries, w ogóle wątek z umarłymi, którzy się odrodzili i nie pamiętają, ale mają wrażenie jest trochę mało oryginalny.
Cieszę się, że zdecydowałaś się na trzecioosobówkę, tekst jest bardzo dobrze napisany, ale jak wszystkie teksty o Jasperze i Belli nie powala mnie na kolana, to się kłóci z moim przyzwyczajeniem. Jednak biorąc pod uwagę, że to Ty jesteś autorem nie przekreślam tego ff, daje mu jeszcze szansę, wiem, że stać Cię na to, żeby mnie zaskoczyć Wink
Pozdrawiam
niobe


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez niobe dnia Pon 21:29, 30 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Cornelie
Dobry wampir



Dołączył: 27 Gru 2008
Posty: 1689
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 297 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z łóżka Erica xD

PostWysłany: Czw 8:56, 03 Gru 2009 Powrót do góry

No dobra, widzę, że ff chyba się jednak przyjął xD
W takim razie oddaję wam rozdział następny Wink)

beta: madam butterfly - słonko moje xD


W tle
[link widoczny dla zalogowanych]


Rozdział II

Anglia – zima 1893

- Jesteś tutaj, tylko to ma dla mnie znaczenie – szepnął wprost do ucha ukochanej, odgarniając niesforny kosmyk włosów, który opadł na jej czoło.
Uśmiechnęła się ciepło i pocałowała go delikatnie w blady policzek.
- Myślisz, że taka idylla może trwać wiecznie?
Zmarszczył brwi, wiedząc, co miała na myśli; wiedząc, że nie może dać jej tego, czego pragnie najbardziej. Zbyt dobrze znał przekleństwo, które na nim ciążyło i nigdy nie miałby odwagi skazać jej na to samo, choćby miał obserwować, jak powoli się starzeje i zgodnie z koleją rzeczy zbliża się do śmierci.
- Z tobą? Tak. Wszędzie – ucałował czubek jej głowy. – O każdej porze.
Wtuliła się w jego ramiona, czując, jak słodkie uczucie rozkoszy przepływa przez jej ciało.
- Jak to jest? – Uniosła głowę na tyle wysoko, by spojrzeć w jego miodowe oczy. – Jak to jest być wampirem?
Nie mógł do końca zrozumieć, jakim cudem nie odczuwała lęku. Przerażała go myśl, że kiedyś mogłaby stwierdzić, że nie może z nim być, bo potworność jego egzystencji ją przerasta, a samo obcowanie z kimś jego pokroju jest uwłaczające. Nie mógł pojąć, dlaczego wciąż go kochała, choć wiedziała, kim jest.
- To nic wspaniałego, ukochana. Nic wspaniałego. Tylko przy tobie czuję, że zostało we mnie człowieczeństwo.
Położyła dłonie na jego ramionach i zaczęła przejeżdżać powoli palcami po gładkiej skórze. Odnosiła wrażenie, że został wykuty z marmuru – jego mięśnie były twarde jak stal, a skóra niewiarygodnie zimna, jednak nie przeszkadzało jej to. Temperatura ciała nie miała znaczenia, gdy w grę wchodziły sprawy bardziej przyziemne.
- Zawsze wydawało mi się, że wampiry płoną w słońcu, a ty nie. Jesteś wyjątkiem?
Jej uśmiech rozjaśnił ciemną klitkę, w której się znajdowali.
- Nie. Po prostu nie wiesz wszystkiego, moja droga.
- Do szczęścia potrzebuję tylko ciebie.
Zasnęła, wtulona w jego klatkę piersiową. Żałowała, że nie może usłyszeć bicia jego serca.

Nowy Jork – 2009

Nie mógł oprzeć się wrażeniu, że wszystko, co do tej pory przeżył i widział, miało doprowadzić go do tego dnia. Dnia, w którym dowie się, że jego ukochana nie zginęła całkowicie, że jakaś jej cząstka została na ziemi i przybrała postać jego wiernej czytelniczki.
Przechadzał się niespokojnie po pustym pokoju, próbując zebrać myśli.
Za oknem świeciły gwiazdy. Gdyby nie okna, nie rozróżniałby dnia i nocy, które zlewały się dla niego w jedność. Teraz wszystko uległo zmianie, nawet barwy, które dostrzegał za każdym razem, gdy otwierał oczy.
Przez lata obawiał się, że wieczność w końcu go złamie i sprawi, że odkryte dzięki niej człowieczeństwo upadnie, zostawiając go z niczym. Do niczego takiego jednak nie doszło, a on nadal trwał, w tym samym niezmienionym ciele i z tą samą duszą, która z dnia na dzień bardziej gorzkniała.

- Jaki był twój najszczęśliwszy dzień?
- Dzień, w którym spotkałem ciebie.


Nie mógł zabić w sobie wspomnień, które nawiedzały go dniami i nocami, a tym bardziej nie mógł zabić miłości, która mimo upływu lat, nie zmalała ani trochę, skazując go na wieczne męki życia bez ukochanej.
Nigdy nie podejrzewał siebie o tak głębokie uczucia. Nawet teraz, gdy minęło sporo czasu, zastanawiał się, jakim cudem mógł to znieść i nadal żyć wśród ludzi.
To dzięki niej panował nad głodem i nie zabijał dla przyjemności ani strawy, dzięki niej trzymał się w ryzach. Pamiętał czasy tuż po przemianie, żądzę krwi, która ogarniała go za każdym razem, gdy poczuł w pobliżu człowieka. Tamte wydarzenia były dla niego wstydliwe i próbował do nich nie wracać. Wtedy wystarczyła chwila, by tracił panowanie i atakował jak niebezpieczny drapieżnik, przed którym nie ma ucieczki.
Ale ona, jako jedna z nielicznych, nie czuła strachu, wręcz przeciwnie, ze wszystkich sił próbowała się z nim zaprzyjaźnić. Jasper nie wiedział, co takiego sprawiło, że na zawsze postanowił zrezygnować z ludzkiej krwi, jednak dzisiaj był pewien jednego – postąpił właściwie.
Każdą jej wolną chwilę spędzali razem. On opowiadał o swoim życiu, a ona słuchała jak zauroczona każdej historii, wypływającej z jego ust.
Nigdy więcej nie pożywiał się ludźmi, uważając to za okrucieństwo. Wcześniej polował na zwierzęta, jednak teraz nastała nowa era, w której funkcjonowały banki krwi. Dzięki rozległym znajomościom, co tydzień przychodziła do niego dostawa.
- Nie ma to jak dobry obiad – powiedział do siebie przy ostatnim hauście. Opróżniony kielich nadal spoczywał w jego dłoniach. Obracał go na wszystkie strony, zapatrzony w szkło bez żadnej rysy.
Alice – przypomniał sobie. Przepowiedziała nadejście kobiety. Jednak nie miał żadnych powodów do powątpiewania w jej dar. Od kiedy pamiętał, spełniało się wszystko, co zobaczyła. Nie wiedział jedynie, czy tym razem jest to dobry znak.
Gdy tylko otrzymał list, postanowił, że zadzwoni do niej i wszystko opowie. Nie miał przed nią żadnych tajemnic, tak samo jak ona przed nim. Zachowywali się niczym starzy przyjaciele, którzy wiele razem przeszli i nic nie jest w stanie ich rozdzielić. I tak było.
To Alice podniosła go na duchu po utracie ukochanej i to ona sprawiła, że potrafił nadal funkcjonować. Wdzięczność, jaką do niej czuł, była zdecydowanie za małą podzięką.
Sięgnął po telefon i wykręcił znany sobie numer.
- Jazz, coś się stało? – jej poddenerwowany głos trochę go otrzeźwił.
- Muszę się z tobą zobaczyć, natychmiast.
Usłyszał ciche jęknięcie po drugiej stronie słuchawki i szybką odpowiedź, że niedługo się pojawi.
Dla niego czas był pojęciem względnym i nie miał znaczenia. Po tym, co go spotkało, lecz nie zabiło, mógł przyjąć wszystko, co los zechciał przynieść.


***

Forks – 2009

Ze łzami w oczach zamknęła książkę i z namaszczeniem ułożyła ją na regale, tuż obok innych dzieł Jaspera Whitlocka. Był to piąty tom, jaki przeczytała i już teraz mogła stwierdzić, że zdecydowanie najlepszy. Gdyby tylko miała z kim porozmawiać, mogłaby się na ich temat rozwodzić dniami i nocami, jednak ludzie, których znała, nie interesowali się literaturą, tym bardziej taką, w której przeplata się zbyt wiele wątków, a każdy z nich zakończony jest niespodzianką. Toteż przeżywała je w zaciszu pokoju, wyobrażając sobie, jak wraz z bohaterami przemierza Teksas i staje naprzeciwko bandy wampirów, które zabiły jej ukochanego. Oczami wyobraźni widziała siebie, stojącą na wzniesieniu i błagającą bogów o coś, co ludzie nazywają zbawieniem, a wampiry rozgrzeszeniem. Razem z innymi staczała bitwy zbyt krwawe, by mówić o nich bez strachu.
To wszystko było tak realne, że aż bolało. Nie mogła jednak oprzeć się wrażeniu, że wszystko, co spisał, miało już kiedyś miejsce. Było to zbyt przesycone emocjami, zbyt uczuciowe i życiowe, w jakimś sensie, by można przejść obok tego do porządku dziennego.
I może właśnie dlatego nie mogła tego zrobić? Żyła w świecie iluzji, ale nie przeszkadzało jej to.
Ze strachem wysłała list do swojego idola, myśląc o tym, co może sobie pomyśleć, otwierając kopertę i widząc w niej to wszystko. Płatek róży włożyła tam tylko dlatego, że ten kwiat miał swój mały, aczkolwiek romantyczny epizod w trzecim tomie powieści „Portret Anioła”. Uznała, że będzie idealny jako przesłanie, iż wszystko, co napisała i to, co trzymała w sobie, jest prawdą.
Ze zdjęciem sprawa miała się całkowicie inaczej. Zrobiła to nieświadomie, popychana jakąś magiczną siłą, która podpowiadała jej, że tak będzie najlepiej. Więc zrobiła to. Wydrukowała je na specjalnym fotograficznym papierze i po kilku chwilach niepewności włożyła do koperty, szybko zakleiła i wysłała czym prędzej, by nie zmienić zdania.
Z drugiej zaś strony zastanawiała się, czy to było dobre posunięcie. Nie chciała wyjść na fanatyczkę, która wyskakuje gdzieś zza rogu i rzuca się na swojego ulubieńca ze wzrokiem drapieżnika.
Co się stało, to się nie odstanie – tłumaczyła sobie. Nie oczekiwała żadnej odpowiedzi, choć gdzieś w głębi duszy paliło ją, by choć ten jeden raz życzenie się ziściło.
W końcu wstała z łóżka i powędrowała w dół schodów, żeby przekąsić jakieś śniadanie i wyjść do pracy. Każde wakacje poświęcała na szkolenie swoich kwalifikacji. Nie był to szczyt marzeń, ale pieniądz się liczył.
Zauważyła, że ojca już dawno nie ma. Uśmiechnęła się lekko, widząc notkę przyczepioną do lodówki.

Nie zapomnij umyć naczyń. Wrócę późno, więc nie czekaj na mnie. Kocham cię.

Uśmiechnęła się do siebie i wyjęła karton mleka, by po chwili wlać jego zawartość do wypełnionej płatkami miski. Pałaszowała je, wyglądając przy tym przez okno. Na zewnątrz delikatnie świeciło słońce, słychać było śmiech bawiących się dzieci i śpiew ptaków.
Lato miało do siebie to, że niezaprzeczalnie ożywiało ludzi. W tym czasie wszyscy wokół sprawiali wrażenie bardziej zadowolonych i cieszących się z najmniejszej nawet drobnostki.
Usłyszała pukanie do drzwi. Zastanawiając się, kto to może być, podbiegła otworzyć.
- Jezu, Jake, nie masz co robić?
W odpowiedzi uśmiechnął się i wkroczył do środka, nie czekając na zaproszenie.
- Tak, zapomniałam, że przecież zawsze jesteś mile widziany, prawda?
- Bells, zajmij czymś umysł i nie wściekaj się na mnie dlatego, że Newton czuje do ciebie miętę, okej?
- Jesteś obrzydliwy – stwierdziła, powracając do śniadania.
Jake rozsiadł się naprzeciwko niej, uważnie obserwując każdy jej ruch. Po chwili nie wytrzymała.
- Będziesz się tak gapił?
Pokiwał głową i uśmiechnął się jeszcze szerzej, ukazując rząd równych białych zębów. Był od niej młodszy, jednak komuś z zewnątrz nigdy nie wpadłoby to do głowy. Jake miał sylwetkę atlety, lekko brązową skórę i krótko ostrzyżone, czarne niczym noc włosy. Odznaczał się też tym, że był Indianinem, co jednak Belli ani trochę nie przeszkadzało.
Znali się od zawsze i mimo, że czasami potrafił wkurzyć ją do tego stopnia, że z miłą chęcią rozbiłaby jego głowę o ścianę, to nie wyobrażała sobie lepszego przyjaciela.
- Nie mam nic innego do roboty. Zbieraj się, odwiozę cię do pracy.
Spojrzała na niego spod powiek i pokręciła przeczącą głową.
- Mam swojego małego grata, jak raczysz go nazywać, więc dojadę sama.
- Nie mów mi, że masz okres i dlatego jesteś taka rozdrażniona – odparł, patrząc jej w oczy.
Zakrztusiła się płatkami i o mały włos zawartość jej ust nie wylądowała na nowo założonym obrusie.
- Jake. Obiecuję ci, że któregoś pięknego dnia obiję twoją twarz. Przyrzekam – powiedziała podenerwowanym głosem, jednak dłużej nie mogła przed nim niczego ukrywać. – Napisałam do niego.
Zmarszczył brwi, nie rozumiejąc, o co jej chodzi.
- Do kogo napisałaś?
- Do Jaspera Whitlocka – odparła, przestępując z nogi na nogę.
W kuchni zaległa cisza i gdyby nie śmiechy dzieci z zewnątrz, można byłoby usłyszeć przelatującą nieopodal muchę.
- Już dawno ci mówiłem, co o tym myślę, Bells.
- Wiem, wiem. Ale po prostu… No, nie mogłam się oprzeć, okej? Rozumiem, że nic z tego nie będzie, że nie dostanę nawet znaczka powrotnego. Ale musiałam to zrobić. – Przyjęła minę zbitego psa i wplotła dłonie we włosy.
Przez chwilę zastanawiał się nad tym, co powinien zrobić lub powiedzieć. Od dawna wiedział o jej fascynacji tym pisarzem i wydawało mu się, że to przejściowe. Ale mylił się.
- Każdy z nas ma jakiś fetysz, prawda? – Uśmiechnął się ciepło, rozładowując tym samym sytuację.
Wiedział, że Bella potrzebuje przyjaciela, któremu może powiedzieć o wszystkim, a on nie chciał tego stracić. Zostało mu tylko bierne wysłuchanie ochów i achów nad jakże cudownym Jasperem.
Czekało go ciężkie popołudnie.
- Więc? Co napisałaś?
Błysk radości w jej oczach topił mu serce i dobrze wiedział, że nigdy niczego jej nie odmówi.


Nowy Jork

- Co powinienem zrobić?
Alice z przestrachem spoglądała na trzymane w dłoniach zdjęcie i nie mogła znaleźć żadnej logicznej odpowiedzi. Widziała ją, żywą i uśmiechającą się, jak gdyby nic się nie stało. Jak gdyby mogła zawojować cały świat. W tym uśmiechu kryła się nadzieja i wola życia, nie przyćmiona żadnym innym uczuciem.
Zastanawiała się nad tym i im dłużej to robiła, tym bardziej nie wiedziała, co o tym myśleć.
- To jest dziwne, Jazz. Zresztą, dziwne to mało powiedziane – zmarszczyła brwi. – Pamiętam, jak mi o niej opowiadałeś. Każdy detal. Ona jest podobna do Elizabeth? Kropka w kropkę?
Potrafił tylko skinąć głową.
- Trzymam to zdjęcie i widzę tylko pustkę, nic. Nie mogę do tego dojść.
Sytuacja była niecodzienna. Jakim cudem kobieta, która żyła przeszło sto lat temu, mogła pojawić się we współczesnych czasach?
- Nie chciałem wracać do przeszłości, ale ona zawsze nade mną ciążyła. A teraz… - Głos mu się lekko załamał, jednak szybko go opanował i wrócił do swojej obojętnej postawy. – Teraz dogoniła mnie całkowicie.
Alice nie wiedziała, co o tym myśleć. Bała się o Jaspera, o to, co może teraz zrobić. Wiedziała, że najlepszym rozwiązaniem będzie pozostawienie sprawy i nie wnikanie w to, dlaczego panna Swan przypomina Elizabeth. Znała go jednak zbyt dobrze i zdawała sobie sprawę, że prędzej czy później zrobi coś, co może nie powinno nastąpić.
- Zajmiemy się tym, dobrze?
Podeszła do niego i położyła swoje smukłe dłonie na jego ramionach. Spojrzał jej prosto w oczy i uśmiechnął się słabo, czując, że jest jej ciężko z tym wszystkim. Mimo, że nigdy nie poznała Elizabeth, wiedziała ile dla niego znaczyła i samo to wystarczyło, by jej współczuć.
- Znajdziemy rozwiązanie.
- Byle nie trwało to długo. My mamy wieczność, Alice, ona nie.

***

Po wyjściu przyjaciółki długo siedział na sofie i rozmyślał. Zdawało mu się, że cała przeszłość i teraźniejszość zlały się w jedno. Nie widział już bariery, która odgradzała go od tamtych wydarzeń. Wiedza o istnieniu Isabelli Swan sprawiła, że odżyła w nim iskierka nadziei, iskierka, która z każdą sekundą jaśniała.
Wiedział, że niemożliwym jest, by to była Elizabeth. Siłą rzeczy taka opcja nie miała prawa istnieć, jednak gdzieś w głębi duszy wierzył, że może los właśnie się do niego uśmiechnął.

Czułam, jakbym była tam już wcześniej, jakby strony tej powieści opowiadały o moim życiu.

Przypomniał sobie słowa z listu i już wiedział, co zrobi - co powinien zrobić, by nie żałować, że stracił okazję. Nie chciał spędzić kolejnych stu lat, rozmyślając nad tym, co by było gdyby.
Zebrał w sobie wszystkie siły i wyjął kartkę.

Anglia – lato 1893

Przemierzali rozległe wzgórza ramię w ramię, pędząc na swoich wierzchowcach, jak gdyby sam diabeł deptał im po piętach. Wiatr rozwiewał jej włosy, gdy popędzała konia do szybszego biegu.
Uśmiechała się, wiedząc dobrze, że gdyby tylko chciał, w każdej sekundzie mógłby ją wyprzedzić i wygrać.
Dreszcz emocji, jaki przeszedł po jej ciele na samą myśl o nagrodzie sprawił, że poziom adrenaliny w jej żyłach nagle wzrósł i ruszyła przed siebie niczym błyskawica, zostawiając go daleko za sobą.
Wystawiła opaloną twarz do słońca, chłonąc ciepło, jakie daje.
Po chwili spojrzała do tyłu, by sprawdzić, gdzie znajduje się Jasper. Gdy zauważyła, że już ją dogania, zmusiła konia do intensywniejszego galopu.
Widziała ich chatkę, majaczącą na tle wzgórza niczym bezpieczna ostoja, w której chronili się przed każdą burzą.
- Wygrałam! – krzyknęła, zatrzymując się tuż przy drzwiach. Zwycięsko uniosła głowę, dumna ze swojego wyczynu.
Zanim dołączył do niej Jasper, przywiązała już swojego konia do najbliższego drzewa, napoiła go i uradowana czekała na ukochanego.
- Miałaś szczęście – szepnął jej do ucha.
- Mam nadzieję, że nie dawałeś mi żadnych forów?
Zaśmiał się, po czym napoił swojego konia i wrócił do niej.
- Wiesz, widok twoich pleców i rozwianych na wietrze włosów obudził we mnie dziwne instynkty.
Oparła się o drzwi i czekała, aż do niej podejdzie.
Słońce powoli zachodziło, ustępując miejsca równie pięknemu księżycowi.
- Jest taka historia o słońcu i księżycu – zaczęła, gdy Jasper delikatnie przygryzł jej ucho.
- Tak? Jaka?
- To para kochanków. Gdy kobieta zaginęła, ukochany przemierzał stepy, by ją odnaleźć. Szukał tylko w dzień, by dokładnie widzieć znaki, jakie mogła po sobie zostawić.
Jasper wziął ją na ręce i zaprowadził do środka, kładąc na dużym łóżku.
- Jednak nigdzie nie natrafił na jej ślad. Chodził tak przez długi czas, nawołując ukochaną, prosząc niebiosa o pomoc – ciągnęła dalej, patrząc, jak mężczyzna ściąga z siebie ubranie. – Ale i to nic nie dało. W końcu zrezygnowany opadł pod drzewem i zaczął płakać. Myślał, że stracił swoją ukochaną i już nic nie przywróci jej do życia.
Przerwała na chwilę, gdy zaczął ją rozbierać. Chłodne palce dotykały jej rozpalonego ciała z mistrzowską wprawą. Uśmiechnęła się leniwie, zatracając resztki rozsądku i zapominając, o czym mówiła.
Po chwili obydwoje byli nadzy.
- I co było dalej? – dopytywał się Jasper, przemierzając palcami odległość od jej maleńkich stóp w górę, przez zgrabne łydki, kolana, aż doszedł do ud.
- Nastała noc, otoczyła go ciemność. I właśnie wtedy usłyszał jej głos, szeptała, że jest tutaj i czeka na niego. Że to zły los ich rozdzielił i nie chce, by wrócili do siebie.
Mężczyzna nie mógł się z tym pogodzić i powiedział, że zrobi wszystko, aby znowu ją zobaczyć. Wtedy nastąpiło coś dziwnego: bogini Merida zlitowała się nad nimi. Mężczyzna zniknął, by pojawiać się o wschodzie słońca i spoglądać na ziemię aż do zachodu, gdy mieli kilka chwil dla siebie, gdyż to właśnie ona sprawowała pieczę nad ludźmi w ciągu nocy.
Jasper spoglądał na ukochaną spod długich, czarnych rzęs i uśmiechał się smutno.
- To piękna historia.
Pokiwała głową i złapała go za ramiona, przyciągając do siebie.
- Smutna historia, mój kochany. – Pocałowała go delikatnie w usta, chłonąc miłość.
- Ty jesteś moim dniem, a ja twoją nocą.


Nowy Jork – 2009

Droga panno Swan,
Pani list obudził we mnie skrywane dawno uczucia, o których ciągłym istnieniu nie miałem pojęcia. A jednak ujawniły się teraz z całą mocą i sprawiły, że nie pozostaje mi nic innego, jak poprosić Panią o spotkanie.
Może to brzmieć nieprawdopodobnie, ale udało się Pani mnie zainteresować, w jakiś sposób zaintrygować i to na tyle mocno, że nie myślę o niczym innym tak intensywnie jak o rozmowie z Panią.
Oczywiście na temat moich książek.
„Pustynia była pusta, słońce prażyło. A oni stali w tej ulewie promieni, czekając na zbawienie, które miało nie nadejść. Czekali na znak, dzięki któremu ich życie mogło zmienić swój bieg. Czekali, trzymając się za dłonie niczym dwa posągi.”
Czy Pani też czeka?
Wysyłam Pani najserdeczniejsze życzenia, wyrażając nadzieję, że zdecyduje się Pani na spotkanie z takim ekscentrykiem, jak ja.

Jasper Whitlock

Odgarnął kosmyk włosów, który w trakcie pisania listu opadł mu na czoło i przez chwilę zastanawiał się, czy to co robi jest właściwe. Doszedł jednak do wniosku, że im dłużej będzie nad tym myślał, tym więcej dopadnie go wątpliwości.
Szybko włożył list do koperty, zaadresował i zszedł na dół, by wrzucić go do skrzynki.
Oni czekali, ja też mogę, powiedział sobie, wracając do pustego apartamentu.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Viv
Dobry wampir



Dołączył: 27 Sie 2009
Posty: 1120
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 103 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z 44 wysp

PostWysłany: Czw 10:41, 03 Gru 2009 Powrót do góry

Chyba pierwsza jestem !! Very Happy
Piękna historia , coraz bardziej mnie wciąga . Kim jest Bella ? Chyba nie możliwe że to Elizabeth , może jakaś jej krewna ? Po tym rozdziale też mi sie skojarzyło z The Wampires Diares , ale oczywiście cała reszta jest inna . Opowieść o słońcu i księżycu skojarzyła mi znowu z filmem X-man (tam też był podobny wątek )
Ogólnie świetny rozdział , ciekawi mnie jak to się wszystko potoczy Jako że nie umiem pisać kk , jest tu tyle zdolnych dziewczyn , które świetnie to robią więc ja będę ci tylko słodzić i zapewniać , ze masz wierną fankę !!!
Jesteś świetna w pisaniu i byle tak dalej !
Pozdrawiam Viviaan


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cornelie
Dobry wampir



Dołączył: 27 Gru 2008
Posty: 1689
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 297 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z łóżka Erica xD

PostWysłany: Czw 14:43, 03 Gru 2009 Powrót do góry

KK czy nie, ważne, że jest odzew, a to się liczy. Serdecznie ci dziękuję.
Co do Belli - to, dlaczego jest tak do niej podobna, wyjdzie w praniu, ale nie tak od razu.
Potrzymam was trochę w niepewności xD

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin