FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Utracona miłość [NZ] Rozdział 1-9 cz. I (15.06) Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Pią 15:37, 01 Sty 2010 Powrót do góry

ha! widzę, że jestem pierwsza...
i od razu mówię, że czuję się świetnie pomimo niewyspania :)

no to do boju...

nareszcie coś spod twojego pióra... hm, cóż... krótko... no ale zawsze...
co mi się rzuciło... - starasz sie... mniej więcej pociągnąć to w takiej metodzie jak koleżanka... rytm pozostał...

humor trochę tez ;) modlitwa jest rozwalająca :)
faktycznie chyba trzeba było zostać z wampirami...

hm, spróbuj trochę wszystko rozciągać - jakieś opisy pomieszczeń, ludzi... uczuć ...

pozdrawia
kirke


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Paramox22
Zły wampir



Dołączył: 15 Sie 2009
Posty: 281
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 32 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: znad morza... no prawie xD

PostWysłany: Pią 16:27, 01 Sty 2010 Powrót do góry

Doczołgałam się po laptopa, to mogę coś naskrobać.

O ile pamiętam, to właśnie po tym rozdziale opowiadanie zostało przerwane. Lubię w tym FF Bellę, cenię w niej sobie to, że nie rzuca się w ramiona Edwarda i nie lubi wampirów. Przy piosenkach i modlitwie uśmiech wpełznął mi na twarz. Po krótkim kawałku EPOV nie mogę stwierdzić, czy wasze style bardzo się różnią. Gdyby nie moja pamięć i notka, że ty napisałaś ten kawałek, to nigdy nie wpadłabym na to, że pisał to ktoś inny. Mimo że tą modlitwę czytałam już wcześniej, nadal potrafi mnie rozśmieszyć.

Pozdrawiam,
śpiąca Paramox


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Maya
Wilkołak



Dołączył: 10 Sie 2009
Posty: 244
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: krzesła. Obrotowego krzesła. o!

PostWysłany: Pią 22:39, 01 Sty 2010 Powrót do góry

Spotobało mi się to jak autorka inteligentne wplotła wątek PL do ff. Bo raczej jak słyszę, że akcja dzieje sie w Polsce, lub, powiedzmy, polskie imiona, nazwisko, ale nie, tutaj jest dobrze.
Co dalej, dobrze naśladujesz styl autorki, równierz jestem na tak, chociaż narazie bardzo króciutko. No i nie mam zupełnie pojęcia, pomysłu czy też wyobrażenia, co się dalej stanie :) Jak to będzie i takie tam pierdoły :) Ciekawe.
Pozdrawiam Serdecznie
Maya


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
behappy
Wilkołak



Dołączył: 25 Lis 2009
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 11:28, 02 Sty 2010 Powrót do góry

Katka rozwaliłaś mnie tą modlitwą, najpierw myślałam, że to niepodobne do tych jej koleżanek, ale jak przeczytałam "Ojcze nasz" w ich wykonaniu to nie mogłam powstrzymać się od uśmiechnięcia się do kompa.

Ja nie zauważam różnicy między tobą a pierwotną autorką, Fajnie jest napisany ff i czyta się go miło.

Życzę DUŻO WENY i czekan na następny rozdział.
B :-D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Edward Cullen vampire
Nowonarodzony



Dołączył: 04 Paź 2009
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Deszczowe Forks..

PostWysłany: Sob 17:19, 02 Sty 2010 Powrót do góry

super to opowiadanie ;]]
gdyby nie pisało, że ty dalej piszesz to nawet nie zwróciłabym uwagi. :-D
ta modlitwa mnie całkowicie rozwaliła 0_o
xddeee
niezłe..
więc z niecierpliwością czekam na rozdział 7
życzę Veny.. Chęci.. Pomysłów.. i porządnej motywacji
;]]

pozdrawiam :**
Edward Cullen vampire


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Panna M
Nowonarodzony



Dołączył: 28 Paź 2009
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z sąsiedztwa

PostWysłany: Nie 16:53, 03 Sty 2010 Powrót do góry

Szczerze mówiąc miałam spore opory przed przeczytaniem tego opowiadania, ale w końcu się przełamałam, z czego bardzo się cieszę.
Na podstawie napisanego przez Ciebie fragmentu, da się stwierdzić, że starasz się pisać podobnie do twojej koleżanki, za co masz u mnie duży plus.
Bardzo spodobała mi się postać Stefana. Zawsze chciałam mieć starszego brata, który zachowywałby się tak jak on.
Rozwaliła mnie modlitwa koleżanek Belli, napisana z humorem i jeszcze rymowana. Nachodzi mnie ochota, aby wydrukować ją sobie i też zacząć się tak modlić.
Życzę weny
Panna M.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Katka
Wilkołak



Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 35 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 17:51, 03 Sty 2010 Powrót do góry

Życzycie mi w kółko weny, a oto efekt.


Autor: Katka
Beta: Invisse
Rozdział 7

Charlie i Stefan wrócili z polowania w niedzielę po południu, z czego się bardzo cieszyłam, ponieważ nudziło mi się samej w domu. Gdy był mój brat, nigdy nie można było się nudzić. Oczywiście zaraz zaczął mnie przekonywać, żebyśmy zagrali razem na xbox’ie, a ja, jak rzadko kiedy, zgodziłam się bez oporu. Gdy wieczorem siadałam do kolacji, ktoś zadzwonił do drzwi.
- Charlie! Otwórz! - wrzasnęłam do ojca, ponieważ miałam przed sobą ciepłe spaghetti - kocham włoską kuchnię. Po kilku sekundach ponownie usłyszałam dzwonek. Zdenerwowana, że nie mogę spokojnie zjeść, poszłam do holu by otworzyć drzwi, ale tego gościa się nie spodziewałam. Na ganku stała Alice Cullen.
- Hej, Bella. Nie przeszkadzam? – zapytała, uśmiechając się do mnie szeroko.
- Właśnie siadałam do kolacji. Jeśli przyszłaś do Stefana, to pierwsze drzwi na prawo na pierwszym piętrze, a jeśli do Charliego, to drugie. Miłej zabawy – powiedziałam i ruszyłam do salonu.
- Ja przyszłam do ciebie – usłyszałam niepewny głos za plecami.
- Możesz mówić, kiedy będę jadła? Nie chcę, żeby mi kolacja całkowicie wystygła – rzuciłam przez ramię i podjęłam przerwaną drogę do jadalni, nie czekając na jej odpowiedź. Zajęłam swoje poprzednie miejsce i zaczęłam jeść. Alice chwilę stała w drzwiach, po czym podeszła do stołu i usiadła naprzeciwko mnie. Patrzyła spokojnie przez kilka minut, co mnie trochę denerwowało. W końcu zabrała głos.
- Masz plany na jutrzejsze popołudnie? – zapytała niepewnie. Moje wszystkie mięśnie napięły się w sekundę na dźwięk jej głosu. To była u mnie normalna reakcja na głos obcego wampira. Przestałam jeść i zastanawiałam się, co odpowiedzieć.
- Wrócić do domu i poczytać książkę – oznajmiłam po paru minutach niezręcznej ciszy i wróciłam do jedzenia już zimnego spaghetti.
- A nie pojechałabyś ze mną po lekcjach do Port Angeles, na zakupy? – zapytała z nadzieją w głosie. Gdy na nią spojrzałam, zobaczyłam jak robi minę szczeniaczka. W jej wykonaniu było to jeszcze bardziej przekonywujące, niż gdy podobną minę robił Stefan.
- Dobra, pojadę z tobą, ale tylko my we dwie – powiedziałam przegrana. Alice wstała od stołu i zaczęła skakać z radości, po czym podbiegła do mnie i mnie uściskała tak, że nie mogłam oddychać.
- Tlen nadal jest mi potrzebny do życia – wysyczałam, ledwo łapiąc oddech. Na te słowa czarnowłosa wypuściła mnie ze swoich objęć, powiedziała ciche „przepraszam” i zaczęła klaskać w dłonie.
Gdy w końcu ten chochlik się uspokoił, ustaliłyśmy, że Alice wpadnie do mnie jutro rano żeby pojechać do szkoły moim samochodem, za którego kierownice nawet nie chciałam wsiadać. Kanarkowe Porsche 911 po prostu nie było w moim stylu. Gdy Alice wyszła, pozmywałam po sobie naczynia i poszłam do swojego pokoju.
Po gorącej kąpieli ułożyłam się wygodnie w łóżku i zamknęłam oczy. Zaczęłam się zastanawiać, czy dobrze zrobiłam, zgadzając się na propozycję czarnowłosej. Gdy już prawie usnęłam, rozległo się ciche pukanie do drzwi, po czym zostały one uchylone, a do pokoju wszedł po cichu Charlie. To, że widziałam dobrze w ciemnościach stanowczo było jedną z zalet bycia półwampirem.
- Śpisz, słońce? – zapytał cicho, żeby się upewnić, ale ja i tak go usłyszałam. Kolejna cecha mojego pochodzenia.
- Nie. O co chodzi? – zapytałam sennie.
- O nic konkretnego, skarbie. Cieszę się, że zaczynasz łamać lody. Alice jest naprawdę wspaniała – powiedział, po czym zamilkł. Nigdy nie pozwalał sobie przy mnie na zachwalanie obcych wampirów i zapewne nie wiedział, jaka będzie moja reakcja. Osobiście postanowiłam nie zwracać na to większej uwagi. Byłam strasznie zmęczona, więc zamiast ciągnąć tę rozmowę, powiedziałam mojemu tacie „dobranoc”, odwróciłam się na drugi bok i już po chwili zapadłam w głęboki sen.

Następnego dnia rano obudził mnie głos obcego wampira, gdzieś w moim pokoju. Błyskawicznie zerwałam się na równe nogi i byłam gotowa do obrony. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że tym intruzem jest ciemnowłosa córka Cullenów. Uspokoiłam się nieco i spojrzałam na zegarek, stojący na mojej szafce nocnej obok łóżka. Miałam jeszcze dwie godziny do szkoły, czyli obudziłam się dwa kwadranse wcześniej, niż zwykle. Jęknęłam i wróciłam do łóżka, nakrywając się cała kołdrą. Długo nie zaznałam spokoju, ponieważ już po chwili moja kołdra została ze mnie zerwana. Znów jęknęłam i spojrzałam na mojego dręczyciela, który szeroko się do mnie uśmiechał.
- Wstawaj, śpiochu. Przyniosłam ci śniadanie – powiedziała, słodko się do mnie uśmiechając. Westchnęłam i popatrzyłam w stronę biurka. Stała tam taca z talerzem pełnym naleśników i syropem w małym dzbanuszku. Podniosłam się z łóżka i poszłam zjeść śniadanie, które zrobił dla mnie ten chochlik, a ona w tym czasie z powrotem zanurkowała w mojej garderobie.
- Zakupy naprawdę są ci potrzebne – zawołała Alice.
- Nie przesadzaj.
- To jest twój styl? – zapytała, wynosząc z garderoby moje ciuchy, które były przeznaczone do grania Barbie.
- Zależy, kogo udaję. Przeprowadzamy się. Zdarza mi się udawać w niektórych szkołach pustą królową suk – wzruszyłam ramionami i polałam kolejnego naleśnika syropem.
- Mogę ci wybrać strój na dziś? – dobiegł mnie głos z szafy. Zastanawiałam się, co takiego może dla mnie znaleźć ten chochlik. Na pewno nic, czego sama bym nie założyła.
- Jasne.
Zaklaskała w dłonie i zaczęła dokładnie przeglądać moją szafę. Ja w tym czasie dokończyłam śniadanie, po czym poszłam wziąć ciepły prysznic. Gdy wróciłam do pokoju, Alice nadal buszowała wśród moich ubrań, a na moim łóżku leżał kompletny strój na dziś. Kolorowa spódnica do połowy uda, o tulipanowym fasonie, będzie idealnie podkreślała linię moich bioder i eksponowała moje długie nogi. Alice do kompletu wybrała mi wełnianą czarną kamizelkę, fioletowy golf z długim rękawem, ciemnoszary komin, jasnoszary szeroki zamszowy pasek i zakolanówki w tym samym kolorze* . Przy łóżku stały moje skórzane buty na wysokim obcasie. Dziewczyna nadawałaby się na stylistkę, nie ma co! Wzięłam ten strój i wróciłam do łazienki, żeby się przebrać i umalować. Gdy założyłam ubrania, usiadłam przy toaletce i rozczesałam włosy. Umalowałam rzęsy czarnym tuszem, powieki fioletowym cieniem, który odcieniem pasował do bluzki, a na usta nałożyłam bezbarwny błyszczyk. Wróciłam do pokoju i okręciłam się dookoła własnej osi przed Alice, która siedziała na moim łóżku.
- I jak? – zapytałam.
- Super. Jedziemy? – Podała mi torbę z książkami.
- Jedziemy – odpowiedziałam i zbiegłam na dół.
- Ja lecę, będę wieczorem – zawołałam, wchodząc do garażu. Podeszłam do szafki, która stała w małym zagłębieniu, wyjęłam z jej szuflady dowód rejestracyjny i kluczyki, po czym rzuciłam je Alice.
- Który to samochód? – zapytała. Podeszłam do auta i ściągnęłam z niego przykrycie, a moja towarzyszka zaczęła piszczeć. – Śliczny.
- Jest szybki, ale kolor mi się nie podoba. Chcę sobie kupić srebrnego Astona Martina DB9** . Przypominam, że obiecałaś prowadzić. Ja nie wsiądę za kierownicę tego czegoś. Nie przepadam za Porsche.
- Nie musisz mi przypominać – powiedziała uradowana i wsiadła do auta. Westchnęłam i zrobiłam to samo. Droga do szkoły zajęła nam o połowę mniej czasu, niż zwykle.
______________________________________
* [link widoczny dla zalogowanych] - strój Belli.
** [link widoczny dla zalogowanych] - samochód, który sobie wymarzyła Bells.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Invisse
Zły wampir



Dołączył: 19 Lip 2009
Posty: 355
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 18:16, 03 Sty 2010 Powrót do góry

Oj, mam tyle do powiedzenia, że nie wiem, od czego zacząć.

Po pierwsze, twój styl jest naprawdę podobny do xehtii. Nawet taki jeden drobiazg, który, muszę przyznać, u niej mnie wkurzał, u ciebie jest, ale nie rzuca się w oczy. Co mnie tak zdenerwowało? Bo Bella wciąż o czymś myśli ;) Tia, wiem. Bez komentarza proszę. Chodzi mi o to, że "położyłam się na kanapie i zaczęłam myśleć o", "jechałam samochodem, myśląc o" itp. Ale u ciebie tego nie czuć.

Bardzo mi się spodobał opis stroju Belli, a już zwłaszcza ZAkolanówki - wiesz, o co chodzi, a inni użytkownicy nie i niech tak zostanie ;P

Charakter Belli w dalszym ciągu mnie zachwyca. Tak, Bells nie zachwycona wampirami - to jest to! ;P

Weeeny,
I.


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Nie 22:57, 03 Sty 2010 Powrót do góry

szybko, krótko... dość wciągająco...
wiecej opisów, bardziej nasyconych uczuciami... jakimiś konkretnymi upodobaniami bohaterki... te obecne są suche... trochę nijakie... i dość na siłę - spróbuj wprowadzić je w miarę naturalnie... Bella coś zauważa - więc opisuje, co rejestrują poszczegolne zmysły...

na razie jest dobrze... choć przełamywanie lodów mi się średnio podoba...

pozdrawia
k.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Katka
Wilkołak



Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 35 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 23:36, 03 Sty 2010 Powrót do góry

kirke napisał:

na razie jest dobrze... choć przełamywanie lodów mi się średnio podoba...


Bardzo mnie korciło, żeby skomentować tą część twojej wypowiedzi i jak widać nie dałam rady się powstrzymać. :-D

Przełamywać to nie znaczy przełamać. - Dowiesz się o co mi chodzi, gdy napiszę kolejny rozdział.

No i oczywiście będę nad swoimi tekstami pracowała, żeby za każdym razem były lepsze. (nie obiecuje, że się uda, ale obiecuje się postarać)

Dzięki za komentarze. Następny rozdział postaram się napisać dłuższy.

Pozdrawiam
Katka


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
behappy
Wilkołak



Dołączył: 25 Lis 2009
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 16:06, 04 Sty 2010 Powrót do góry

No i się doczekałam następnego rozdziału.
Bardzo podoba mi się to, że Bella zaprzyjaźniła się z Alice. A propo Alice- ma świetne wyczucie stylu, a właściwie autorka togo ff-u. Katka gratulacje za wybór stroju. Mam nadzieję, że Bella w końcu przekona się do Cullenów.

Życzę DUŻO WENY bo to naprawdę pomaga w determinacji do pisanie, bo wie się, że ktoś to czyta i podoba mu się.
Więc jeszcze raz DUŻO WENY.
B :-D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
xehtia
Zły wampir



Dołączył: 28 Sty 2009
Posty: 262
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Białystok

PostWysłany: Pon 22:08, 11 Sty 2010 Powrót do góry

Katka napisał:
Chcę sobie kupić srebrnego Astona Martina DB9

o, mamusiu.
<3
moje wymarzone auto ;D
Invisse, bardzo przepraszam za moje wkurzające "Bella myślała". Samo tak wychodzi. Mam niby te 17 lat ale styl, wiem, dość dzieciecy. Ale dośyć o mnie, bo Katka całkowicie do gry wkracza.

A teraz moje uwagi:
1) szybka piłka Alice. Zdziwiło mnie to, bo moja Bella była zamknięta w sobie, ale podejrzewam, że nas zaskoczysz (a przynajmniej mnie).
2) styl- miałam wrażenie, jakbym to ja napisałą i po prostu o tym nie pamiętałam. Smieszne uczucie, ale przez to dostrzega sie szczegóły własnego stylu. I wady. Stwierdzam, że piszę (piszemy?!) jak urocze bachorki.

Niezmiernie mi miło że wzięłaś się za moje opwiadanie, a na sercu mi się zrobiło wręcz gorąco, gdy zobaczyłam tu osoby, które to czytały przeszło pół roku temu Wink dziękuję wam ;*
Jeśli Katka mnie nie pogoni będę może czasem coś jej podsyłać, ale teraz to jej dzieło, pewnie ma już wiele rzeczy zaplanowanych, a ja tu będę tylko gościem...

ahaa i co do Stefana...
Nie radzę kojarzyć go jako bohatera "Pamiętników...", bo gdy to tworzyłam nie wiedziałam, że takie coś istnieje ;p Stefan, w moim mniemaniu, ma odegrać rolę starszego brata kochającego swoją siostrę, ale też z pewnymi dziwactwami i smutną historią dzieciństwa, później jako nastolatka i finiszu - przemienienia. Mimo tego pozostaje postacią pogodną, godną zaufania. (a moze i lepiej nie sugerować się tym opisem?)
Tu pojawia się moja trudność. Bo ja wiem, jacy powinni być moi bohaterowie, ale muszę się nauczyć, ze postępowanie ich może być inne niż sobie wyobraziłam. Cóż Katka, działaj i pokaż mi swoją wyobraźnie i swoich bohaterów ;D
Nie pozostaje mi nic innego jak życzyć weny worka Wink

Pozdrawiam,
Izabella


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez xehtia dnia Pon 22:17, 11 Sty 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Paramox22
Zły wampir



Dołączył: 15 Sie 2009
Posty: 281
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 32 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: znad morza... no prawie xD

PostWysłany: Wto 12:16, 12 Sty 2010 Powrót do góry

Zdziwił mnie rozwój wydarzeń. Nie sądziłam, że Bella wyzna Alice jedną z tajemnic. Jest miła, ale w końcu to wampir. Ech, nie wiem co o tym myśleć. Staram się nie oceniać Belli, bo może miała jakiś cel dla którego zdecydowała się pojechać na te zakupy. Przychodzi mi na myśl, że może po prostu stara się uszczęśliwić rodzinkę. Myślę chyba tak jak xehtia. Skoro zmieniłaś Bellę, to na pewno nas zaskoczysz.
Ciekawa jestem czy nadpobudliwa Alice przekona Bellę do niektórych wampirów. Podoba mi się wykorzystanie motywu z książki na temat ich przyjaźni. All przychodzi do Belli i wita ją słowami "śpioch", a później wybiera strój na dzisiaj. Uwielbiałam te scenki w książce.

Pozdrawiam i życzę weny,
Paramox


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Katka
Wilkołak



Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 35 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 12:24, 30 Mar 2010 Powrót do góry

Autor: Katka & xehtia
Beta: Invisse
Rozdział 8

PWB
Po lekcjach pojechałam z Alice do Port Angeles na zakupy. Przez całą drogę nie odezwałam się do niej ani słowem, ponieważ czułam się bardzo niekomfortowo, ale czego się nie robi dla rodziny. Moja towarzyszka za to mówiła cały czas i najwyraźniej nie miała zamiaru przestać. Chyba bardzo się nakręciła na te zakupy, ponieważ cały czas mówiła, do jakich sklepów pójdziemy. Przeczucie, że coś się stanie, pojawiło się u mnie znikąd i nie mogłam się go za nic pozbyć. Gdy dojechałyśmy do galerii handlowej, Alice zaparkowała na krytym parkingu najbliżej wejścia do pasażu jak się dało. W każdym sklepie miałam bardzo mało czasu na obejrzenie czegokolwiek, ponieważ po chwili od naszego wejścia do sklepu pojawiał się obok mnie ten chochlik i dawał mi ubrania, które według niej powinnam natychmiast przymierzyć. W ten sposób większość pobytu w sklepie spędzałam w przymierzalni przymierzając stroje, które wybrała Alice. Nie podejrzewałam, że zakupy mogą być tak męczące. Moja ludzka część miała już serdecznie dosyć, ale moja towarzyszka była tak pochłonięta tymi zakupami, że wątpiłam żeby dało się ją teraz wyrwać z tego zakupowego szału. Wchodziłyśmy teraz do osiemnastego z kolei sklepu i oczywiście znowu wylądowałam prawie od razu w przymierzalni. Pozwoliłam sobie na bardzo wolne tępo przebierania się, aby móc trochę odpocząć. Niestety moja strategia tylko doprowadziła do tego, że Alice się niecierpliwiła i narzekała ile to ja się przebieram. W końcu zdecydowałam się na połowę ubrań, które miałam w przymierzalni. Wzięłam to, co mnie interesowało i poszłam do kasy zapłacić, a ten chochlik poszedł poodwieszać stroje, na które się nie zdecydowałam. Dołączyła do mnie akurat w momencie, gdy kasjerka podawała mi moją kartę i paragon. Oczywiście w tym momencie musiała wyjść moja niezdarność i musiałam się zaciąć papierem, gdy wkładałam kartę i paragon do portfela. Spojrzałam na stojącą za mną Alice, która zesztywniała i przestała oddychać, a gdy spojrzałam w jej oczy… jedyne, co w tej chwili widziałam to jej tęczówki, które stanowczo pociemniały i w których było widać ogromne… pragnienie. W jednej chwili przez mój umysł przetoczyło się mnóstwo myśli - „ona się na mnie rzuci”, „jaka ja jestem głupia, że zaufałam obcemu wampirowi”, „to pragnienie w jej oczach mnie przeraża”, „muszę wiać”. Ta ostatnia myśl została na dłużej w moim umyśle i już po chwili wybiegałam ze sklepu uciekając od wampirzycy pragnącej mojej krwi. Biegnąc przez galerie płakałam, ponieważ się bałam. Nie znałam tej wampirzycy. Moja rodzina już się przyzwyczaiła do mojej krwi i mogliby mi nawet szwy zakładać i nie łaknęliby mojej krwi. Wbiegłam do najbliższej łazienki i zamknęłam się w kabinie. Trzęsącymi się rękami wygrzebałam telefon z torebki i, nadal płacząc, zadzwoniłam do mojego brata. Odebrał po dwóch sygnałach.
- Zabierz mnie stąd – wyszlochałam do telefonu.
- Bella? Co się stało? Nic ci nie jest? Gdzie jesteś? – pytał z wampirzą prędkością.
- Stefan. Proszę. Jestem w galerii handlowej. Zabierz mnie stąd, jak najszybciej możesz.
- Dobra księżniczko. Już jadę. – I z tymi słowami się rozłączył.
Siedziałam i płakałam zamknięta w kabinie, dopóki mój telefon nie zaczął dzwonić. Na wyświetlaczu widniało imię mojego brata. Nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam komórkę do ucha.
- Jestem na miejscu. Gdzie jesteś? – zapytał troskliwie.
- W łazience. Spotkamy się przed La Perla, dobrze?
- Zaraz będę – powiedział i się rozłączył. Zablokowałam klawiaturę i schowałam telefon do torebki, po czym wyszłam z kabiny. Idąc do wyjścia spojrzałam szybko w lustro. Moje oczy były całe czerwone, a po policzkach płynęły łzy. Szybkim krokiem wyszłam z łazienki i ujrzałam mojego brata, czekającego na mnie w umówionym miejscu. Podeszłam do niego, puściłam wszystkie torby i objęłam go w pasie wtulając się w jego tors i zanosząc się na nowo płaczem. O nic nie pytał, tylko głaskał mnie po włosach. Nie wiem, ile tak staliśmy, ale w końcu zaczęłam się uspokajać. Przy Stefanie czułam się bezpieczna i kochana. Genialnie odgrywał rolę starszego brata. Gdy zauważył, że się uspokoiłam, odsunął mnie od siebie, schylił i zabrał moje torby, które leżały porozrzucane wokół nas. Nie dbałam o nie. Wziął wszystkie torby w lewą rękę, a prawym ramieniem objął moje ramiona i poprowadził do samochodu. Siedząc w samochodzie rozmyślałam o tym, jak mogłam być tak głupia by z Alice pojechać na zakupy. Z wampirem! Z zupełnie obcym wampirem, który był despotyczny i cholernie irytujący. No i miał ochotę wyssać mi krew. W tamtym właśnie momencie zdałam sobie sprawę z czegoś jeszcze - przygotowywałam się do wyjazdu do Włoszech. Od pół roku w tajemnicy przed Charliem i Stefanem pisywałam listy do Volturi. I jak miałabym opuścić moją kochaną rodzinkę i paść w obce ramiona krwiopijców o czerwonych oczach? Po spojrzeniu Alice w oczy straciłam panowanie nad sobą z przerażenia, a co dopiero bym zrobiła przebywając z tamtymi. Musiałam zmienić swoje nastawienie, musiałam przestać się bać. Byłam przecież w połowie wampirem! To też mój świat, a więc trzeba się z nim oswoić. Wiedziałam, co należy zrobić. Jedynym sposobem było przebywanie z obcymi wampirami i nauczenie się zachowania, jakie przystało półwampirzycy. Cały problem w tym, że jedynymi nieumarłymi w pobliżu byli Cullenowie. W najbliższym czasie raczej do Alice się zbliżać nie będę, ale całe szczęście, że to liczna rodzina. Carlisle’a wykluczyłam z powodu pracy – spędza w szpitalu dużo czasu. Jasper… chłopak wampirzycy, która chciała mnie ugryźć, do tego cały pokryty bliznami – odpada. Esme, cóż, jest pewnie miłą „mamusią”, ale bym mogła spędzać z nią czas po szkole i w nocy, a o tej porze dnia wolałam spać. Pozostają tylko: Edward, Emmett i Rosalie. Ta ostatnia dwójka woli spędzać czas ze sobą, a do tego blond piękność nie wydaje się wystarczająco dobrym towarzystwem dla mnie. A więc pozostaje jedyny singiel w rodzinie Cullenów. Na pewno chciał mnie poznać przez tą zabawę na biologii. Może nawet by go poderwać? Zobaczymy…
Uśmiechnęłam się, co wywołało dziwny wyraz twarzy Stefana, ale nie powiedział nic. Przyzwyczaił się do moich zmian humorów i dziwnego toku rozumowania.
Rano obudziłam się wcześniej, żeby mieć więcej czasu na przygotowanie się psychicznie do spotkania z Cullenami, a zwłaszcza Alice. Zaczęłam od długiego gorącego prysznica, by rozluźnić wszystkie mięśnie, po czym poszłam do garderoby, by wybrać strój na dziś. Po kwadransie zdecydowałam się na granatową, jedwabną bluzkę z rękawami trzy czwarte, czarną marynarkę z rękawami do łokcia, oraz rajstopy i mini w tym samym kolorze, krótkie, czarne skórzane botki, a do tego jasną skórzaną torbę, do której schowałam rzeczy do szkoły. Włosy uczesałam w schludny kok. Zastanawiałam się chwilę nad wyborem kolczyków, aż w końcu założyłam zwisające z dwiema kulkami: większą białą i mniejszą czarną.* Przejrzałam się w lustrze i, gdy zaakceptowałam swój wygląd, wzięłam torbę i zeszłam na dół żeby zjeść śniadanie. Nalałam sobie do miseczki mleka i wsypałam moje ulubione płatki, ponieważ nie chciało mi się robić nic bardziej skomplikowanego. Gdy prawie kończyłam, nagle pojawił się znikąd Stefan i usiadł obok mnie przy wyspie kuchennej.
- Hej. Jak się masz? – zapytał, obserwując mnie uważnie.
- Cześć. W porządku. Czemu pytasz?
- Myślałem, że po wczorajszym zostaniesz dziś w domu. Wczoraj kupiłaś te ciuchy? – zapytał patrząc na mój strój.
- Tak – odpowiedziałam, wstawiając miskę do zmywarki, która wczoraj została zamontowana, po czym odwróciłam się do brata i zapytałam: – jedziemy do szkoły, czy mam iść na piechotę?
- Jedziemy – odpowiedział, po poszliśmy ramię w ramię do garażu i wsiedliśmy do auta.
Podczas jazdy nie rozmawialiśmy ze sobą, tylko słuchaliśmy muzyki, która właśnie leciała w radiu. Gdy dojechaliśmy na parking zobaczyłam, że Cullenowie już są i stoją pomiędzy volvo, a…
- Cholera. Po co oni wzięli mój samochód do szkoły? Powiedź Alice, żeby go sobie wzięła, a okazję, z której dostaje taki prezent, niech sama sobie wymyśli – powiedziałam, gdy Stefan parkował na jednym z niewielu wolnych miejsc. Wysiadłam, gdy tylko się zatrzymał i nie czekałam nawet, aż zgasi silnik. Trzasnęłam drzwiami, tym razem nie robiąc żadnych szkód i poszłam do Jessiki, Lauren i Angeli, które były otoczone przez kilka innych dziewczyn, oraz kilku chłopców, którzy ślinili się na widok silikonów Jess.

PWE
Przez całą noc zastanawiałem się, czy Bella będzie dziś w szkole po tym, co się wydarzyło wczoraj w centrum handlowym. Nie mogę uwierzyć, że moja siostra nie mogła się przynajmniej odwrócić, żeby na nią nie patrzeć i przy okazji jej nie wystraszyć. Postanowiliśmy wcześniej wyjechać do szkoły, a dziś musieliśmy do tego jechać na dwa auta, ponieważ ten chochlik wrócił wczoraj do domu Porsche panny Swan. Uznaliśmy, że lepiej będzie nie odstawiać go pod jej dom, ponieważ moglibyśmy być tam niemile widziani po wczorajszym zajściu. Na szkolny parking zajechaliśmy jako pierwsi i zaparkowaliśmy najbliżej wejścia do szkoły, jak się tylko dało. Wysiedliśmy wszyscy z samochodów i stanęliśmy pomiędzy nimi, po czym zaczęliśmy dyskutować na temat jak powinniśmy się po tym wszystkim zachować. W końcu parking był prawie całkowicie zapełniony, a my zauważyliśmy, że Stefan szuka miejsca, by zaparkować. Doszliśmy do wniosku, że zobaczymy, jak się zachowa zaraz Swan. Słyszałem w myślach jej brata jak wścieka się o to, że jej żółte Porsche jest w szkole i, że Alice może je sobie wziąć. Zastanawiało mnie, czemu moja siostra nie miała jeszcze odpowiedniej wizji dotyczącej auta. Spojrzałem z powrotem w stroną lexusa i zobaczyłem, jak Bella wysiada, trzaska drzwiami i idzie do grupki ludzi, gdzie była Jessica. Stefan wysiadł z auta i zaczął się kierować w naszą stronę, a w jego myślach był chaos, ponieważ nie wiedział, jak ma się zachować. W końcu do nas doszedł i uśmiechnął się niepewnie, po czym przywitał się z nami skinieniem głowy, a my odpowiedzieliśmy tym samym.
- Alice, kiedy masz urodziny? – zapytał.
- Miałam miesiąc temu, a co? – zapytała zdziwiona, co było u niej rzadkością.
- Eee… Wszystkiego najlepszego – powiedział niepewnie. – Mam nadzieję, że prezent ci się podoba – dodał, wskazując na Porsche, po czym odszedł, a moja siostra nie wiedziała, co o tym myśleć.
- Co to było? – zapytała Rosalie, która była zaskoczona tą sytuacją tak jak reszta mojego rodzeństwa.
- Bella powiedziała Stefanowi, że ma dać ten samochód Alice, a okazje sam wymyśleć – wyjaśniłem.
- Ale ja nie mogę tego przyjąć – pisnęła Alice. – Straszę ją, po czym dostaje od niej samochód? Tak nie można – narzekała.
- Chyba nie masz wyjścia – stwierdził Emmett.
Nagle zadzwonił dzwonek, zmuszając nas do przerwania dyskusji i udania się na lekcje. Wszyscy rozeszliśmy się do naszych klas. Gdy wszedłem na pierwszą lekcję żałowałem, że nie jest to moja przedostatnia lekcja, czyli biologia z Bellą, ponieważ strasznie chciałem ją zobaczyć. Siadając w ławce byłem pewny co do trzech rzeczy:
1. Bella to półwampirzyca.
2. Jest ona bardzo nieprzewidywalna.
3. Bezwarunkowo i nieodwołalnie się w niej zakochałem.
Po paru godzinach, które strasznie mi się dłużyły, nadeszła pora lunchu. Tym razem siedzieliśmy tylko w piątkę, ponieważ Stefan usiadł przy osobnym stoliku ze swoją siostrą. Zazdrościłem mu, że może jeść z nią lunch, a przynajmniej go z nią spędzać. Zapewne gdybym ja poprosił, żeby usiadła ze mną przy innym stoliku, nie zgodziłaby się. Pod koniec przerwy pożegnałem się z moim rodzeństwem i poszedłem do pracowni biologicznej. Równo z dzwonkiem do sali weszła Bella, a zaraz za nią nauczyciel i lekcja się zaczęła.
________________________________________
* [link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Wto 12:50, 30 Mar 2010 Powrót do góry

hehe... panna Swan jest strasznie drażliwa na punkcie swojej krwi... może trochę za bardzo - gdyby Alice chciała jej zrobić krzywdę już dawno wyssałaby tyle, ile chciała :P

Cytat:
W każdym sklepie miałam bardzo mało czasu na obejrzenie czegokolwiek, ponieważ po chwili od naszego wejścia do sklepu pojawiał się obok mnie ten chochlik i dawał mi ubrania, które według niej powinnam natychmiast przymierzyć. W ten sposób większość pobytu w sklepie spędzałam w przymierzalni przymierzając stroje, które wybrała Alice.
seria powtórzeń pierwszych, czyli za dużo sklepów

Cytat:
Nie podejrzewałam, że zakupy mogą być tak męczące. Moja ludzka część miała już serdecznie dosyć, ale moja towarzyszka była tak pochłonięta tymi zakupami, że wątpiłam żeby dało się ją teraz wyrwać z tego zakupowego szału.
seria powtórzeń drugich, czyli zbyt wiele [b]zakupów[/i]... :P

rozdział podobał mi się dużo bardziej niż poprzednie... zaczynasz się powoli wgłębiać w bohaterów i zarysowywać ich relacje... ale wolałabym chyba, żebyś opis stroju wprowadzała bardziej naturalnie... może w nawet dłuższym fragmencie tekstu, ale bardziej wmieszała wszystko w coś...
no dobra Wink

dziękuję grzecznie za całkiem dobry rozdział :)

pozdrawia
kirke


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kirke dnia Wto 12:51, 30 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Invisse
Zły wampir



Dołączył: 19 Lip 2009
Posty: 355
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 14:00, 30 Mar 2010 Powrót do góry

kirke, sklepy mężnie biorę na siebie (przepraszam, Katko), ale zakupy Katce zaznaczyłam, więc to już nie moja wina Wink

Z całego rozdziału jedno tylko wybiło mnie z rytmu - dlaczego Bella oddała swój samochód? Ale w sumie trochę nad tym pomyślałam i wszystko już jest klarowne Wink

Inna sprawa, nie podoba mi się robienie punktów z myśli Edwarda i to nawiązanie do kanonu - zwłaszcza, że trochę za szybko, żeby się w niej tak od razu "bezwarunkowo i nieodwołalnie" zakochał, tak mało z nią rozmawiając?

Ciekawi mnie, w jaki sposób Bella chce zacząć przekonywać się do krwiopijców z użyciem Edwarda :D Widzę, że akcja zaczyna się rozkręcać, skoro Bella wyjawia, o czym były te subtelne aluzje w poprzednich rozdziałach Wink

Pozdrawiam,
wredna In.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Invisse dnia Wto 18:36, 30 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Paramox22
Zły wampir



Dołączył: 15 Sie 2009
Posty: 281
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 32 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: znad morza... no prawie xD

PostWysłany: Wto 16:21, 30 Mar 2010 Powrót do góry

Dzień dobry Very Happy
Ostrzegam, że jestem trochę wkurzona i mogę przypadkiem się się wyżyć na tym opowiadaniu, jeśli to nastąpi, to z góry przepraszam.

Przyznam, że strasznie ciężko czytało mi się opis zakupów z Alice. Niektóre zdania, a raczej powtórzenia ciut zbiły mnie z tropu i musiałam jeszcze raz przejrzeć parę fragmentów, aby wszystko zrozumieć. Wiem, że było jedno zdanie bodajże z trzy razy napisanym wyrazem "moje", co znowu mnie wybiło z rytmu. Jeśli chodzi o treść, to mnie pozytywnie zaskoczyłaś. Bałam się tych zakupów, tego, że od razu Al i Bells będą najlepszymi przyjaciółkami, a nasza główna bohaterka pokocha świat wampirów. Tak się nie stało i chwała Ci za to! Zaskoczyłaś mnie i to pozytywnie. Czy muszę mówić, jak bardzo lubię Stefana i jego oddanie siostrze? Akcja z oddaniem samochodu, jego przemowa była genialna.

Mi się zdaje, że rozumiem Bellę. Oddała samochód, bo tak łatwiej. Przecież Cullenowie specjalnie zaparkowali przy wejściu, aby ich złapać, a Swan za wszelką cenę chciała odwlec to spotkanie, a czy oddanie samochodu to nie świetne ucieknięcie od problemów? Swoją drogą to ogólnie koncepcja oddawania pojazdów jest ciut dziwna, ale w sumie to nie są żadni ludzie, więc się nie czepiam Laughing


Mam nadzieję, że mnie nie zadźgacie za wypisanie błędów Smile

Kurcze, jestem naprawdę ciekawa tego, co się wydarzy na biologii.

Pozdrawiam,
paramox

Edycja:
Błędy usunęłam, bo nie widzę powodu dla którego miałyby sobie wisieć, a skoro są poprawione, to chyba wykonały swoją robotę. Przepraszam, starałam się wypisać tylko te, których byłam pewna, jednak naprawdę nie jestem w tym dobra, więc błędy na pewno parę potknięć zaliczyłam Very Happy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Paramox22 dnia Śro 20:02, 31 Mar 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Katka
Wilkołak



Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 35 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 20:00, 30 Mar 2010 Powrót do góry

Powtórzenia stanowczo biorę na siebie, bo Invisse zaznaczyła mi je na czerwono, ale ja miałam tak zły dzień, że odznaczyłam je i tylko w jednym wypadku poprawiłam powtórzenia.

Co do samochodu to po pierwsze Bella powiedziała (do Alice), że: "- Jest szybki, ale kolor mi się nie podoba. Chcę sobie kupić srebrnego Astona Martina DB9. Przypominam, że obiecałaś prowadzić. Ja nie wsiądę za kierownicę tego czegoś. Nie przepadam za Porsche." Jeśli jest bogata, a i tak miała wymienić auto to czemu nie oddać starego Alice, żeby się odczepiła? W przed świtem Edward kupił dla Belli dwa samochody, więc uznałam, że to będzie nic takiego wśród wampirów. Co do tego, że Edward jest taki pewny swoich uczuć, to przecież jak wampir się zakocha to jest to bardzo silne i się nie zmienia, więc "bezwarunkowo i nieodwołalnie" mi tu pasowało.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Invisse
Zły wampir



Dołączył: 19 Lip 2009
Posty: 355
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 19:53, 31 Mar 2010 Powrót do góry

Paramox22, dziękuję za wytknięcie błędów - co prawda nie wszystkie błędami są, gdyż nieźle się naszukałam, by się upewnić (nieźle mnie wczoraj przeraziłaś, kiedy tę listę zobaczyłam, ale można by rzecz, że dowiadywałam się u zawodowych redaktorów Wink), jednak te, co do których jestem pewna już Katce wysłałam :) Dzięki jeszcze raz za pomoc i tak szczegółowe wałkowanie tekstu :) Postaram się poprawić na przyszłość Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Katka
Wilkołak



Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 35 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 16:53, 15 Cze 2010 Powrót do góry

Autor: Katka
Beta: ` Coco chanel
Rozdział 9 cz. I

PWB

Cullen przez całą biologię uważnie mi się przyglądał, a ja za to nie zwracałam na niego uwagi. Mniej więcej w połowie lekcji, miedzianowłosy podsunął mi małą, złożoną na pół, karteczkę. Spojrzałam na niego kątem oka, po czym rozłożyłam zwitek.
Pan Berner planuje zadać nam pracę domową w parach.
Projekt będzie trzeba oddać za dwa tygodnie.

Pismo Edwarda było śliczne, ale w końcu był wampirem, więc w sumie nic dziwnego. Zastanawiałam się nad zapytaniem go, na jaki temat ma być praca, ale stwierdziłam, że przeżyję pół lekcji w niewiedzy. Złożyłam karteczkę i oddałam mu ją bez odpowiedzi. Kątem oka zobaczyłam, jak przez jego twarz przemyka smutek z tego powodu, ale szybko ukrył go pod maską obojętności. Tak, jak pisał Cullen, pod koniec lekcji nauczyciel rozdał nam tematy i kazał zrobić referat oraz prezentację z partnerem z ławki i przedstawić je za dwa tygodnie. Zaczęłam pakować swoje rzeczy do torby, gdy miedzianowłosy zbierał swoje. Mieliśmy prosty temat: „Uzależnienie od narkotyków”. Spojrzałam w lewo, na mojego partnera od projektu i nie mogłam uwierzyć, że to ja zaczęłam z nim rozmowę.
- Mogę sama napisać ten referat. Nie będziesz musiał sobie zawracać tym głowy – powiedziałam grzecznie.
- Chciałbym, żebyśmy zrobili ten projekt razem, ale nie chcę, żebyś czuła się niekomfortowo w moim towarzystwie. Mimo wszystko, nie planuję zostawiać tobie całej roboty – powiedział. Nie mogłam nic wyczytać z jego twarzy i zastanawiałam się, co z tym wszystkim zrobić.
Hmmm… to chyba odpowiedni moment, by zacząć przyzwyczajać się do obcych wampirów. Mogę zacząć od tego projektu z Edwardem.
- Co powiesz na to, żebyśmy spotkali się jutro o 16 w pizzerii w Port Angeles? Moglibyśmy wtedy omówić nasz projekt. – Postanowiłam go o to zapytać, zanim zdążyłabym się rozmyślić. Cullen był stanowczo zaskoczony moją propozycją i stał w miejscu z otwartymi ustami, gapiąc się na mnie jak człowiek na ducha – wątpię, żeby wampira zdziwił widok ducha. To było całkiem zabawne, gdy tak stał i nie mógł się otrząsnąć z szoku, ale w końcu ktoś mógłby go zauważyć, jeśli stałby tak za długo, więc pstryknęłam mu palcami przed twarzą. Podziałało i w końcu miedzianowłosy się otrząsnął i zamknął usta. Jeszcze chwilę zajęło mu dojście do siebie i ułożenie jakiegoś spójnego zdania.
- Pewnie. Nie ma sprawy, ale zdajesz sobie sprawę, że ja nie jadam ludzkiego jedzenia? – zapytał niepewnie, a ja parsknęłam ze śmiechu.
Przepraszam, ale czy on mnie właśnie zapytał, czy zdaję sobie sprawę, że wampiry nie jedzą ludzkiego jedzenia? Czy on ma mnie za tak niedoinformowaną, czy aż tak głupią? Jak miałabym niby nie wiedzieć, że mój biologiczny ojciec i przyszywany brat nie jedzą tego, co ja, skoro z nimi mieszkam? Jeszcze ta niepewność w jego głosie, jakby nie wiedział, czy może mi to powiedzieć. Zaraz umrę ze śmiechu.
Przestałam się śmiać dopiero po dłuższej chwili i stanęłam przed Edwardem ze łzami w oczach, a on mnie tylko uważnie obserwował.
- To było śmieszne. Pewnie, że wiem, iż nie jecie tego, co ja. Chodzi o projekt, a nie o to, że chcę z tobą zjeść obiad. Gdybym chciała zjeść z tobą obiad, to powiedziałabym, żebyśmy się spotkali w lesie i zapolowali. Jak możesz, to nie mów nikomu, że się umówiliśmy, ponieważ po tej akcji z Alice nasze spotkanie może wywołać zbyt wiele pytań, na które nie mam zamiaru odpowiadać. Spotkamy się na miejscu. – Uśmiechnęłam się do niego, czekając na odpowiedź.
- Zdajesz sobie sprawę, że Alice widzi przyszłość i na pewno tego przed nią nie ukryję? Już zapewne wie, że się umówiliśmy.
- Tak, ale twoja siostra zobaczy tylko ciebie na tym spotkaniu, o ile w ogóle cała wizja jej się nie zamaże. Ty nie możesz czytać moich myśli, a ona nie może mnie zobaczyć, a fakt, że jestem pół-wampirem tylko wzmacnia działanie mojego daru – wyjaśniłam. Cullen się przez chwilę nad czymś zastanawiał, ale gdy już miał coś powiedzieć, zadzwonił dzwonek, oznajmiając początek następnej lekcji.
- Cholera. Spóźnię się na wf – powiedziałam, biegnąc już do drzwi klasy, w której nadal się znajdowaliśmy. – Do zobaczenia – zawołałam w drzwiach i jak najszybciej pobiegłam na wf. Na szczęście udało mi się jeszcze przebrać, zanim przyszedł trener, więc w sumie nie miałam spóźnienia. Dziś miałyśmy biegać na sześćset metrów na ocenę, co mnie nawet ucieszyło, ponieważ byłam w tym najlepsza w klasie i nikt nigdy nie mógł pobić mojego czasu. Tym razem nie było inaczej, ponieważ, tak jak w mojej poprzedniej szkole, okazało się, że i tym razem mój czas był najlepszy. Nauczyciel wypuścił nas trochę wcześniej, żebyśmy zdążyły wziąć prysznic po tych biegach. Szybko wskoczyłam do jednej z kabin i umyłam się w ekspresowym tempie, nie chcąc, żeby tym razem Stefano musiał na mnie czekać na parkingu. Wyszłam z przebieralni dziewcząt jeszcze przed dzwonkiem na przerwę, więc tym razem to ja będę czekała na mojego braciszka. Doszłam na parking w mgnieniu oka i oparłam się o czarnego Lexusa. Gdy zadzwonił dzwonek, uczniowie zaczęli wylewać się ze szkoły, ale nigdzie nie mogłam dostrzec mojego brata. Zauważyłam wszystkich Cullenów jak wychodzili ze szkoły, ale nigdzie nie było Stefana. Nagle ktoś położył mi rękę na ramieniu. Może bym się tak nie wystraszyła, gdyby ta ręka była ciepła, a nie zimna, co oznaczało, że stoi za mną wampir. Odwróciłam się trochę za szybko jak na człowieka i aż odskoczyłam, ponieważ tuż za mną stała Rosalie. Szybko się uspokoiłam, ponieważ wiedziałam, że dziewczyna nie zrobi mi krzywdy, gdy dookoła jest tylu ludzi.
O co tu chodzi? Gdzie jest Stefano? Co chce ode mnie ta piękna blondynka? Czemu nie może mnie zostawić w spokoju? A może coś się stało mojemu bratu? O nie, tylko nie to.
- O co chodzi? – zapytałam szybko. – Gdzie jest Stefano? – pytałam dalej, nie czekając na jej odpowiedź.
- Spokojnie – powiedziała łagodnie. – Na wf’ie jakiś chłopak przewrócił się i dość głęboko się zranił. Było bardzo dużo krwi i twój brat już zaczął iść w amoku w jego stronę, ale go powstrzymałam. Gdy wypadł z transu, uciekł, zostawiając mi kluczyki od samochodu. Alice widziała w swojej wizji, że pobiegł na polowanie – wyjaśniła.
- Nie mam prawa jazdy przy sobie, a Stefano obiecał zawieźć mnie do księgarni w Seattle. Potrzebuję kupić książkę, którą muszę przeczytać na jutro do szkoły, bo w naszej bibliotece szkolnej jej nie ma – wyjaśniłam, krzywiąc się.
- Och. Jeśli chcesz, mogę cię zawieźć – zaproponowała uprzejmie blondynka. – Mogę też cię odwieźć do domu, a ty mi podasz adres księgarni i tytuł książki, a ja pojadę sama i ci ją kupię – dodała, widząc moją niepewność, która pojawiła się u mnie przy jej pierwszej propozycji.
- A to nie będzie dla ciebie problem? – zapytałam.
- Jasne, że nie. Właśnie włożyłam nowy silnik do mojego BMW i jeszcze nie miałam okazji go przetestować. Jazda do Seattle byłaby świetną okazją do sprawdzenia, jak szybko da się teraz jechać – wyjaśniła, uśmiechając się na myśl o nowym silniku.
- No, skoro to dla ciebie nie problem…
- Wskakuj – powiedziała, otwierając auto mojego brata i wsiadając na miejsce kierowcy. Gdy zapięłam pasy, odpaliła silnik i ruszyła z parkingu. Z sposobu jej jazdy można było wywnioskować, że ma bardzo duże doświadczenie w tej dziedzinie. Gdy minęłyśmy pierwsze skrzyżowanie, Rosalie nagle przerwała ciszę, która panowała w aucie odkąd ruszyłyśmy.
- Mogę ci zadać pytanie? – W jej głosie wyczułam niepewność, co mnie trochę zdziwiło.
- Strzelaj.
- Czemu nas nie lubisz? – zapytała. – Nie musisz odpowiadać – dodała szybko.
- To nie tak, że was nie lubię. Ja po prostu boję się obcych wampirów i wolę ich unikać. Pomyśl tylko. Wiem, że jesteście wampirami i wiem, co wampir może zrobić z człowiekiem. Ja, mimo, że jestem pół-wampirem, nadal jestem dla was tak samo łatwym celem, jak zwykły człowiek. Jestem z krwi i kości i mogę spokojnie stanowić dla was pożywienie – wyjaśniłam, wyglądając przez boczne okno.
- Wiesz, że nie pijemy ludzkiej krwi, prawda? – zapytała, marszcząc brwi.
- Jasne, że wiem, ale to nie zmienia faktu, że zwierzęca nie jest wystarczająca i zawsze czujecie niedosyt i musicie się trzymać w ryzach.
- Nie mam bladego pojęcia. Nigdy nie wypiłam nawet kropli ludzkiej krwi – wyznała Rosalie. To był dla mnie szok.
Nie mogę uwierzyć, że ona nigdy nie spróbowała ludzkiej krwi. To znaczy, nawet mój ojciec i Stefano próbowali jej kiedyś. Hmm… z nią musiałoby być dużo łatwiej się zaprzyjaźnić, skoro tak nad sobą panuje, poza tym jest bardzo miła i szczera jak na wampira.
Uśmiechnęłam się do niej i starałam się pozbierać i ułożyć sobie to w głowie.
- Zaskoczyłaś mnie – wyznałam. Wyjrzałam przez przednią szybę i zauważyłam, że właśnie parkowała na naszym podjeździe. Zgasiła silnik i wysiadłyśmy z auta. Weszłyśmy do domu i skierowałam nas do mojego pokoju, żeby dać jej wydrukowaną kartkę z internetu z informacją o księgarni i książce, którą chciałam. Blondynka rozejrzała się po moim pokoju i uśmiechnęła.
- Ładny pokój.
- Dzięki – mruknęłam. Pożegnałyśmy się i Rosalie pobiegła do siebie, żeby pojechać do Seattle swoim BMW, a ja usiadłam przy biurku i zaczęłam odrabiać lekcje. Po półtorej godzinie udało mi się w końcu skończyć, więc poszłam zrobić sobie obiad. Zajrzałam do zamrażalnika i zdecydowałam się na zapiekankę, więc wyjęłam ją i nagrzałam piekarnik. Po dwudziestu minutach mój posiłek był gotowy, więc przeniosłam się z nim do jadalni. Byłam tak głodna, że nawet mi nie przeszkadzało to, że zapiekanka była strasznie gorąca. Zjadłam ją w mgnieniu oka i poszłam umyć talerz. Gdy odkładałam go już na suszarkę, usłyszałam dzwonek do drzwi, więc pobiegłam otworzyć. Na ganku stała uśmiechnięta Rosalie z książką w ręku.
- Hej – przywitała się radośnie. – Trzymaj – powiedziała, podając mi książkę.
- Dzięki. Wejdziesz? – zapytałam, bardziej z grzeczności niż z chęci zaproszenia jej.
- Nie, dzięki. Muszę lecieć. Do zobaczenia jutro w szkole – zawołała, idąc do samochodu i machając do mnie. Już po chwili odjechała, a ja zamknęłam drzwi i poszłam do swojego pokoju, żeby przeczytać książkę. Nie wiem, która była godzina, gdy skończyłam czytać, ale byłam tak bardzo zmęczona, że po prostu przebrałam się w koszulkę nocną i wsunęłam się pod kołdrę, po czym usnęłam.
Obudziłam się ze snu i spojrzałam, która godzina. Wyskoczyłam z łóżka jak oparzona, gdy zorientowałam się, że zaspałam. Pobiegam do łazienki żeby się ogarnąć, po czym szybko pobiegłam do garderoby i stwierdziłam, że dziś założę sukienkę w kwiatki, która była na ramiączkach i nie sięgała mi nawet do połowy ud. Szybko wybiegłam z powrotem do pokoju i wrzuciłam do mojej najnowszej torby rzeczy do szkoły, po czym zbiegłam na dół, żeby wypić sok i lecieć do szkoły. Dopiero na dole uświadomiłam sobie, czemu zaspałam. W domu nie było ani mojego taty ani Stefano. Martwiłam się o nich, ale nie miałam teraz czasu do nich dzwonić, ponieważ musiałam jechać do szkoły. Wypiłam szklankę soku i w drodze do drzwi chwyciłam jeszcze mój kremowy żakiecik i w pośpiechu wsiadam do Lexusa i pojechałam do szkoły. Do Sali lekcyjnej wpadłam równo z nauczycielem i szybko zajęłam swoje miejsce. Na następnej lekcji miałam sprawdzian, do którego zapomniałam się przygotować i nie poszedł mi najlepiej. Na szczęście pozostałe lekcje do lunchu minęły spokojnie. Na stołówce zajęłam sobie stolik w rogu, ponieważ nie miałam ochoty dosiadać się do Jessiki. Wyjęłam mój telefon i zadzwoniłam do Stefana, ale włączyła się automatyczna sekretarka, więc zostawiłam mu wiadomość, prosząc, żeby oddzwonił. Taka sama sytuacja miała miejsce, gdy zadzwoniłam do Charliego. Schowałam telefon z powrotem do torby i zabrałam się za jedzenie sałatki, którą sobie wzięłam na lunch. Nagle usłyszałam za sobą melodyjny głos, który stanowczo należał do wampira.
- Mogę się dosiąść?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Katka dnia Wto 16:57, 15 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin