FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 W wilczym świecie [NZ] [+16] Rozdział 11! 29.01 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Susan
Administrator



Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 5872
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 732 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 16:55, 10 Wrz 2009 Powrót do góry

No wreszcie! :D Nowy rozdział jednego z moich ulubionych opowiadań - świetnie :) Dałaś mi naprawdę duży powód do radości :D

Cytat:
-Oj Black… do następnego razu – westchnęłam, żartobliwie kręcąc głową.

Brak spacji na początku po myślniku Wink


Cytat:
-Amy, dopiero co miałaś poważny wypadek, a już prosisz się o następny!

Znów brak spacji Wink


Cytat:
Amy, chcę ci o czymś powiedzieć… - powiedziała, odchylając głowę w inną stronę.

Znów brak spacji :D


Cytat:
Mike kontynuował swój marny podryw, między innymi podając mi plecak , czy otwierając przede mną drzwi. Po każdym takim zachowaniu musiałam tłumić w sobie śmiech.

Niepotrzebna spacja przed przecinkiem Wink


Cytat:
Rozwinęłam i przeczytałam napis: „Może pójdziemy gdzieś razem po szkole?”. No ładnie, nie dość, że był natrętny, to jeszcze tchórzliwy. Cóż za romantyzm, umawianie się na randkę za pomocą liściku. Odpisałam wielkie i wyraźne „NIE”, po czym rzuciłam papierek za siebie, nie patrząc czy trafił na odpowiednią ławkę.

Rozwalił mnie ten fragment :D Biedny Mike xD żal mi się go zrobiło. W większości opowiadań jest traktowany właśnie w taki sposób... Biedny chłopak, naprawdę...


Cytat:
- Amy, masz inną liczbę chromosomów niż ludzie. Nie jesteś całkowicie człowiekiem - powiedział spokojnym tonem.
- To czym ja jestem?!
- Wilkołakiem.

A tutaj to mnie zagięłaś :D Naprawdę Ci się udało mnie zaskoczyć. Wcześniej przez myśl mi nie przeszło, że Amy może mieć coś wspólnego z wilkołakami czy też wampirami. A teraz się okazuje, że jednak :D Ciekawe co na to Jake i Cullenowie :D


Amy i Jake na motorach. Fajnie, że umieściłaś tę scenę w swoim opowiadaniu. Spodobała mi się. Mam nadzieję, że jeszcze coś podobnego się u Ciebie pojawi :)

Bella powiedziała Amy, że chce zostać wampirem i możliwe, że wezmą z Edwardem ślub. Wierzę, że zmieni swoje nastawienie do tego pomysłu i będzie wspierać swoją koleżankę :)


Rozdział przyjemny, lekki. Miło się go czytało - jak zawsze Wink Element zaskoczenia na końcu - wielki plus :) Podoba mi się, naprawdę :) Teraz jestem jeszcze bardziej ciekawa kolejnego rozdziału :D Mam nadzieję, że nie będziesz kazała nam na niego długo czekać.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kaRolCia_512
Nowonarodzony



Dołączył: 07 Lip 2009
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: sanok

PostWysłany: Pią 13:07, 11 Wrz 2009 Powrót do góry

Łał co za nieoczekiwany zwrot wydarzeń .Chyba nigdy nie wpadła bym na to że Amy jes wilkołakiem.Jednak muszę powiedziećże miło mnie zaskoczyłaś, byłam pewna że Jacob wyzna Amy że się w nią wpoił a potem będą żyli długo i szczęśliwie, a tu proszę jaka niespodzinka, tak trzymaj!
Pozdawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Andel
Człowiek



Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ČeštiNěmčiPolštiKrve

PostWysłany: Pią 10:07, 09 Paź 2009 Powrót do góry

Czytam z ciekawością ten ff i czekam i chyba się nie doczekam na kolejny odcinek co się dzieje? (pewnie szkoła co??)
Ale daj znać, że nie porzuciłaś pisania. Jest to najlepsze opowiadanie z wilkami jak dla mnie Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
gaabu
Nowonarodzony



Dołączył: 28 Sty 2009
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 19:44, 11 Paź 2009 Powrót do góry

Bardzo lubię to opowiadanie. Tak jak napisali inni uważam, że czyta sie lekko i przyjemnie :). Oczywiście sam fakt, że jest nastawione w większym stopniu na wilkołaki motywuje mnie do czytania.
Czekam na następną część i weny życzę.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Caroline Cullen
Dobry wampir



Dołączył: 13 Lip 2008
Posty: 697
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: La Push / jakaś tam dziura na śląsku ;P

PostWysłany: Pią 22:22, 16 Paź 2009 Powrót do góry

Kochani, przepraszam za długą nieobecność, jest to spowodowane po części szkołą, a po części brakiem weny Wink
Za kilka dni powinna pojawić się kolejna część :)
pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
esterwafel
Wilkołak



Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 181
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 23:02, 17 Paź 2009 Powrót do góry

Ostro. Ale podoba mi się. Jestem jednak ciekawa jak to się stało, że Amy jest wilkołakiem? Nie pamiętam dokładnie, ale czy ona jest Indianką?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Caroline Cullen
Dobry wampir



Dołączył: 13 Lip 2008
Posty: 697
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: La Push / jakaś tam dziura na śląsku ;P

PostWysłany: Sob 15:09, 31 Paź 2009 Powrót do góry

W wilczym świecie, rozdział VII

Beta: Reilee

Byłam w totalnym szoku. Mój oddech gwałtownie przyspieszył jak po ogromnym wysiłku, a serce biło w straszliwym tempie.
- Amy, jesteś tam? – zapytał doktor Cullen.
- Tak… - odpowiedziałam niemrawym głosem.
- Najważniejsze jest, byś teraz się nie denerwowała. Mogłoby dojść do przemiany, a tylu atrakcji na raz raczej nie chcesz. Porozmawiaj z kimś, kto jest wtajemniczony i komu ufasz, wsparcie ci się przyda. Pod względem medycznym nic nie mogę już dla ciebie zrobić, ale możesz polegać na mojej rodzinie, jakbyś czegoś potrzebowała.
- Dziękuję bardzo… - Wcisnęłam czerwoną słuchawkę.
Opadłam na łóżko i wlepiłam wzrok w sufit. Moja głowa pełna była różnych pytań. Komu mam o tym powiedzieć? Skoro ja jestem wilkołakiem, czy mój ojciec też? Czy to zacznie się rozwijać? Jak bardzo będzie to uciążliwe? Postanowiłam, że powiem o tym Jake’owi prosto w oczy. Umówiłam się z nim przez smsy nie wspominając o niczym.

Następnego dnia, zaraz po szkole pognałam do La Push.
- Jacob, muszę ci o czymś powiedzieć… - Głos mi się trząsł i nie wytrzymałam, rozpłakałam się.
- Co się stało, Amy?! – Chłopak się wystraszył i złapał mnie za nadgarstki.
- Ja… ja nie jestem człowiekiem! Nie wiem, co ja zrobię, już nic nie będzie takie samo…
- Jak to, nie jesteś człowiekiem?
- Jestem taka jak ty… to znaczy wilkołakiem… nie wiem jak to się mogło stać, przecież mój ojciec jest normalny! – Mój cichy płacz zamienił się w szloch.
- Ale jak? Kto ci to powiedział?
- Doktor Cullen szukał przyczyny moich omdleń i znalazł w krwi inną liczbę chromosomów niż ludzką, taką jak wy macie…
- Mała, nie płacz, no już… jakoś to będzie… - Indianin był wyraźnie zszokowany. Przytulił mnie i gładził po włosach. Moje łzy wchłaniały się w jego koszulkę, nie wspominając już o rękawach mojej bluzy, gdy zasłaniałam sobie oczy.
Po kilku minutach nieco się uspokoiłam. Jake otarł mi policzki, a ja pomyślałam, jak muszę wyglądać. Nienawidziłam, gdy ktoś widzi, że płaczę. W kieszeni Jacoba zawibrował telefon.
- Tak? Co się stało? Jasne, przyjedź, czekam – powiedział bardzo szybko i rozłączył się.
- Kto to? – zapytałam.
- Bella. Pokłóciła się z Edwardem i nie wie, co ma zrobić. – Przewrócił oczami.
- To może ja się będę zmywać… - Odwróciłam się w stronę auta.
- Czekaj. – Jake złapał mnie za rękę – Będzie dobrze. – Puścił oczko.
- Tak, wiem… - Wsiadłam bez słowa za kierownicę i odjechałam. Minęłam Bellę po drodze. Widziałam jej dziwny wyraz twarzy, ale udawałam, że jej nie zauważyłam.

Wróciłam do domu. Targało mną wiele dziwnych emocji, od zażenowania przez zawód aż po wściekłość. Bałam się, że dojdzie do przemiany w wilkołaka, więc postanowiłam się odprężyć, biorąc długą, gorącą kąpiel. W mojej głowie krążyła jedna myśl – Jake. Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje, nie mogłam wymazać go z umysłu, widziałam jego oczy, gdy otwierałam i zamykałam własne. Na samą myśl o tym, że jest teraz u niego Bella, zalewała mnie złość. Trudno było określić, co czułam, bo nic podobnego nigdy mnie nie spotkało. Uświadomiłam sobie, że może wiedza o tym, że jestem wilkołakiem obudziła we mnie tę drugą naturę.

Mimo kąpieli, nadal czułam się, jakbym była bykiem, którego rozzłościł torreador. Postanowiłam więc wrócić do Jacoba. Było już dość ciemno, ale rodziców nie było w domu. Stwierdziłam, że jak mnie w nim nie zastaną to się ostro wkurzą, ale nie mogłam usiedzieć na miejscu ani chwili dłużej. Ruszyłam z piskiem opon z podjazdu. Jechałam dość szybko, droga wyglądała na w miarę suchą. Nie należałam do doskonałych kierowców, więc wolałam jednak uważać. W świetle księżyca widać było niebo pokryte srebrzystymi chmurami. Przypomniały mi się legendy o ludziach zmieniających się w wilkołaki, właśnie wtedy, kiedy księżyc był w pełni, ale zaśmiałam się na to wspomnienie. Już sama nie wiedziałam, czy śmiech był szczery, czy może to objaw narastającej nerwowości. O mało nie przegapiłam zjazdu w okolice domu Blacka. Nieco przyspieszyłam, lecz widok auta Belli ostudził mój zapał. Ciekawiło mnie, czy wie już ona o tym, kim jestem naprawdę, czy ja sama muszę ją uświadomić. Gdy podjechałam bliżej, lampy mojego auta oświetliły widok, który sprawił, że krew odpłynęła mi z ciała do nóg. Bella była uwieszona na Jacobie. Nienawiść, jaka mnie ogarnęła niemalże znalazła rozładowanie na fotelu samochodowym, ale w porę się powstrzymałam. Natychmiast wysiadłam i trzasnęłam drzwiami z impetem. Nieznana mi siła łamała suche gałązki drzewa pod moimi stopami, gdy zmierzałam w stronę nieco przerażonej dziewczyny.
- Amy, co tu robisz? – rzuciła szybko Bella.
- Jestem, jak chyba widzisz – odpowiedziałam szorstko.
- Coś się stało? – zapytał Jake delikatnie posuwając się w moją stronę.
- Oprócz tego, że niosą mnie nerwy to nic szczególnego. – Nadal podążałam wolnym krokiem w stronę Swan.
- Przeszkodziłaś nam. – Po kilku sekundach żałowała chyba tego, że wypowiedziała tę krótką uwagę.
- Taak? – Moje ręce zadrżały, a w łydki uderzył dreszcz.
- Amy, uspokój się! – zaprotestował Jacob, czując, co za chwilę mogło się stać.
- Czemu by nie wykorzystać tego, że jestem już wkurzona? – zaśmiałam się ironicznie.
- To nie jest śmieszne. – Indianin złapał mnie za ramię.
- Chcesz mnie bić? – zapytała Bella całkiem serio.
- Bić? Hahaha! Po co bić, skoro mogę cię od razu rozszarpać? – Zaczęłam histerycznie się śmiać.
- Jake, o co tu do cholery chodzi?! – Dziewczyna była już nieźle wystraszona.
- Jeszcze nie wiesz, ślicznotko? Doprawdy, nie należysz do domyślnych ludzi. – Spojrzałam jej prosto w oczy.
- Amy, nie wykorzystuj swojej natury! - krzyknął Jacob
- Natury?! Czy wy powariowaliście?! – Bella miała już oczy wielkości piłek golfowych.
- Wydaje mi się, a raczej jestem pewna, że bardziej przypominam jego niż ciebie. – Przewróciłam oczami.
- Jesteś wilkołakiem?!
- Bingo! Dlatego zejdź mi z drogi zanim się wkurzę! – wydarłam się najgłośniej, jak tylko mogłam.
- O co ci chodzi, źle się czujesz? – Jake znowu złapał mnie za ramię.
- Tak, gdy zobaczyłam, jak ona na tobie wisi, miałam mdłości. A poza tym to nie mogę znaleźć sobie miejsca, czuję się jakbym miała nerwicę i ADHD w jednym, czy to jest normalne?! – Moja desperacja ogarnęła poziom maksimum.
- Spokojnie, usiądź, porozmawiamy… - uspokajał mnie chłopak.
- Mam tego dość, jadę do domu. – Bella wsiadła do auta, a ku mojemu zaskoczeniu, mój towarzysz nie próbował jej nawet zatrzymywać. Odjechała z piskiem opon.

Przez chwilę tkwiliśmy w milczeniu. Przerwałam tę niezręczną ciszę.
- Ja nie wiem co się dzieje, nigdy się tak nie czułam… A jak zobaczyłam Bellę, to już myślałam, że dojdzie do przemiany…
- Dlaczego?
- Nie wiem, czułam taką nienawiść… i dziwnie pachniała, wręcz śmierdziała… Ale ty pachniesz normalnie, jak zawsze, wszystko inne pachnie jak zawsze, tylko ona nie.
- Bo spotkała się z Edwardem. Dla wilkołaków zapach wampirów jest odrażający.
- Pokłóciła się z nim?
- Tak, ona chce być wampirem, a on nie chce jej przemienić przed ślubem.
- O tym to ja wiem… Trochę mi głupio, że tak się zachowywałam wobec niej, ale to było silniejsze ode mnie. Miałam ochotę ją zabić…
- Wszystko się dzieje trochę za szybko Amy. Dostałaś teraz niezłego kopa od życia i zmysły wilkołaka budzą się w tobie silniej. Boję się tylko, że w szkole, jak poczujesz Cullenów, to się przemienisz.
- To co mam zrobić, Jake? Przecież nie powiem o tym rodzicom!
- Mam nadzieję, że nie będą musieli się o tym dowiadywać. Bo widzisz, w moim przypadku gwałtownie urosłem, nabrałem masy ciała. To tak, jakbym dorósł w miesiąc. Może ty nie będziesz tak mieć. Ale pamiętaj, że nie zostawimy cię samej, jeśli będzie taka potrzeba, to Billy wszystko wytłumaczy twoim rodzicom.
- Dziękuję ci Jacob… Jesteś jedyną osobą, która rozumie… - Moje oczy się zaszkliły.
- Możesz zawsze na mnie polegać. – Przytulił mnie mocno, a mi kamień spadł z serca.

Postanowiłam wrócić już do domu. W połowie drogi złapała mnie niezła ulewa. Po rozmowie z Blackiem uspokoiłam się nieco, ale bałam się, co będzie następnego dnia w szkole. Co ja powiem Belli? Jak wytłumaczę swoje zachowanie? Bezpodstawną zazdrością, którą kieruje moja natura? Bo tak naprawdę nie wiedziałam, dlaczego moje ciało zareagowało tak na widok jej w towarzystwie Jacoba. Strasznie głupio się z tym czułam. W domu czekała na mnie niemiła niespodzianka – bardzo zdenerwowani rodzice. W pośpiechu zapomniałam telefonu, o co się pokłóciliśmy. „Martwiliśmy się o ciebie”, „Mogło ci się coś stać”, ble ble ble. Czy oni nadal myśleli, że jestem małą dziewczynką, która potrzebuje pomocy i ochrony na każdym kroku? Przecież od dawna jestem już samodzielna, a teraz jeszcze okazało się, że mam podwójną naturę. I jeszcze się psychicznie nie załamałam, co uznałam za dobry znak. Nie chciałam tylko, żeby to wszystko się wydało, bo rodzice mogliby wylądować w psychiatryku, szczególnie mama.

Następnego dnia postanowiłam jednak nie kręcić i iść do szkoły. Stwierdziłam, że raczej poradzę sobie ze swoimi zmysłami i agresją. Na szczęście wypadała mi dzisiaj tylko jedna lekcja z Edwardem. Minęłam go raz na korytarzu w towarzystwie Belli, byli już pogodzeni. Ale Jake miał rację – śmierdział niesamowicie. Dobrze, że mnie nie zauważyli, choć miałam wrażenie, że wampir wyczuł moją obecność, gdyż rozglądał się po korytarzu. Byłam średniego wzrostu, więc idealnie wkomponowałam się w tłum uczniów.

Miałam się nie denerwować, ale towarzystwo Mike’a Newtona mi w tym nie pomagało.
- Amy, co powiesz na spacer dziś wieczorem? – zapytał z dziwnym uśmiechem, jak zwykle się podlizując.
- Nie mam ochoty – odpowiedziałam krótko, nawet na niego nie patrząc.
- No daj spokój, rozluźnij się, chodzisz ostatnio jakaś taka spięta – powiedział z oczami spaniela.
- Nie, Mike. Naprawdę nie mam ochoty.
- To może na kolację? – Nie dawał mi spokoju, spychając na bok wszystkich idących z naprzeciwka.
- Nie mam ochoty na nic związanego z tobą, kolację, spacer, wypad do miasta, nic! Czasami boję się, że otworzę lodówkę, a ty z niej wyskoczysz! – Zaczęłam się wkurzać i chciałam jak najskuteczniej odpędzić natręta.
- Spokojnie, Amy, tylko zapytałem…
- Pytasz tak codziennie i naprawdę nie zauważyłeś, że nie jestem tobą zainteresowana? – Zatrzymałam się.
- Yyy… no nie. A nie jesteś?
- Ja pier… - rzuciłam tylko pod nosem i odeszłam jak najdalej od niego. Jakby było tego mało, wpadłam na Emmetta Cullena.
- Mała, słyszałem, że jesteś yyy… wilkołakiem. I sorry, ale śmierdzisz – powiedział mi na ucho. Jak zwykle szczery.
- Dzięki Emmett. Tak, jestem. I wcale nie jestem dumna z tego powodu, wolałam być człowiekiem i nie wiedzieć o tym, że istnieje takie coś jak wampiry i wilkołaki.
- Nie bój się, nie lubię wilków, ale nie rozniosę cię… suczko - Parsknął śmiechem, a ja sprzedałam mu strzał z łokcia w żebra.
- No, no, proszę bardzo, mamy nowego kundla w stadzie? – Usłyszałam szorstki, zimny głos za moimi plecami.


Nowy rozdział już w trakcie powstawania, przepraszam, że musieliście tak długo czekać na ten ;* Pozdrawiam,
Caroline Cullen
P.S. esterwafel, dziadek i babcia Amy od strony ojca są Indianami Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gabrielle de Lioncourt
Nowonarodzony



Dołączył: 04 Lip 2009
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Sob 21:03, 31 Paź 2009 Powrót do góry

japierdzole! To jest boskie.
Podobami się jak ładnie wplotłas swój własny siat to wydarzeńz sagi.
Ciekawi mnei kim jest ta osoba, czyżby Rosalie?
zyczę weny i licze na szybkie dodanie nastepnego chapu,
pozdrawiam,
Renn


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Susan
Administrator



Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 5872
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 732 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 19:04, 02 Lis 2009 Powrót do góry

Wielkie dzięki za powiadomienie Smile
Przepraszam, że dopiero teraz czytam i komentuję, ale ostatnio mam problemy ze zdrowiem i nie nie mam na nic siły Confused

Najlepszy fragment rozdziału?

Cytat:
- Mała, słyszałem, że jesteś yyy… wilkołakiem. I sorry, ale śmierdzisz – powiedział mi na ucho. Jak zwykle szczery.
- Dzięki Emmett. Tak, jestem. I wcale nie jestem dumna z tego powodu, wolałam być człowiekiem i nie wiedzieć o tym, że istnieje takie coś jak wampiry i wilkołaki.
- Nie bój się, nie lubię wilków, ale nie rozniosę cię… suczko - Parsknął śmiechem, a ja sprzedałam mu strzał z łokcia w żebra.
- No, no, proszę bardzo, mamy nowego kundla w stadzie? – Usłyszałam szorstki, zimny głos za moimi plecami.


Kocham Emmetta Laughing

Bardzo podobała mi się reakcja Amy na widok Belli uwieszonej na Jacobie - świetne. Szkoda, że się nie przemieniła. Mogłoby być ciekawie, gdyby wtedy Jake się też przemienił by chronić Bellę i w ogóle. Ale trzeba przyznać, że Amy ma niezły mętlik w głowie i w ogóle.
Amy i Jacoba ciągnie do siebie niesamowicie. Jestem ciekawa kiedy ich połączysz. Bo połączysz ich, prawda? Very Happy
Zastanawia mnie też kiedy dojdzie do pierwszej przemiany w wilka u Amy. Nie mogę się szczerze mówiąc tego doczekać. No i ciekawe kto wypowiedział ostatnie zdanie rozdziału. Stawiam na Rosalie. Ale może to wcale nie ona? Kto wie? No oprócz Ciebie oczywiście Smile
Cieszę się, że nareszcie dodałaś nowy rozdział, bo stęskniłam się za Twoim opowiadaniem. Lubię je bardzo, naprawdę.
Czekam niecierpliwie na kolejny.

Pozdrawiam serdecznie! Very Happy

Dziękuję, że w Twoim opowiadaniu jest tak dużo Jacoba :* Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Seanice
Człowiek



Dołączył: 29 Cze 2009
Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 19:42, 03 Lis 2009 Powrót do góry

Trochę późno się zabieram za komentowanie,ale wcześniej nie mogłam.

Rozdział dobry, jak zresztą wszystkie. Co prawda nie mam jeszcze swojej perełki, wśród rozdziałów, ale opowiadania jest jednym z moich ulubionych.
Historia,którą opisujesz jest ciekawa i na pewno nie jest jedną z nudnych.
Bohaterka zmienia się w wilkołaka - ciekawe.
Reakcja Amy na Bellę, bezcenna.
Jestem ciekawa, kiedy w końcu zeswatasz ją z Jacobem, już nie mogę się doczekać.

Cokolwiek napiszesz, na pewno to przeczytam,
Jak już wiesz lubię to opowiadania i twój styl.

No cóż, kończę,
pozdrawiam i ściskam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Misty butterfly
Wilkołak



Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 228
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 19:02, 08 Lis 2009 Powrót do góry

Wow takie emocje ze w pewnym momencie myslalam ze Amy rozniesie Belle na strzepki....Huhhh ale bylaby akcja, zazdrosc zawsze robi swoje Wink I dobrze ze bohaterka ma charakterek. ,,Boje sie ze wyskoczysz mi z lodowki,, buehehehehe nie no tym to mnie rozwalilas poprostu ;>


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Caroline Cullen
Dobry wampir



Dołączył: 13 Lip 2008
Posty: 697
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: La Push / jakaś tam dziura na śląsku ;P

PostWysłany: Nie 21:16, 15 Lis 2009 Powrót do góry

W wilczym świecie, rozdział 8

Beta: Lys ;*

Poznałam go po lodowatym i pełnym nienawiści głosie. Z jednej strony dobrze go rozumiałam, bo nie jest łatwo walczyć o kobietę, która prawdopodobnie czuje pociąg do innego faceta. Ale z drugiej strony ta nienawiść miała dotyczyć i mnie. Nie bałam mu się przeciwstawić, bo wiedziałam, że moja siła być może równa się z jego siłą. Tym bardziej, że moje życie stało się takie poplątane, że już się chyba nie dało bardziej skomplikować, a w głowie panowało równie duże zamieszanie.

- Nazwałeś mnie kundlem? – odwróciłam głowę. Tak, to był Edward Cullen. Do mojego nosa uderzyła śmierdząca, wampirza woń.
- Wśród nas nie ma innego psa. Wyczułbym go w promilu kilometra! – zaśmiał się szyderczo.
- Czego chcesz? – odwzajemniłam pogardliwy ton.
- Trzymaj się z daleka od Belli. Dobrze wiem, że ty i ten Black będziecie ją odwodzić od tego, żeby za mnie wyszła, bo to oznacza, że zostanie wampirem. Nie chcę cię przy niej widzieć, rozumiesz? – szepnął ostro.
- Okej, tylko sam jej o tym powiedz, obrońco uciśnionych – parsknęłam śmiechem. – Zresztą… Bella nie jest niewolnicą; może robić co chce.
- Spróbuj tylko nam przeszkodzić – spiorunował mnie wzrokiem.
- To co, zabijesz mnie? - w moim głosie nie słychać było strachu.
- Zrobię wszystko, jeżeli będę musiał. – Cullen zacisnął zęby i odwrócił się na pięcie.
Przewróciłam tylko oczami. I tak nie miałam zamiaru w najbliższym czasie zbliżać się do Belli, żeby nie przyszło mi do głowy rozszarpanie jej. Zadałam sobie sprawę z tego, że staję się niebezpieczna dla otoczenia. W sumie nie wiedziałam czy to źle, czy dobrze, ale to zawsze jakiś plus w konflikcie z Edwardem. Nie wykluczałam możliwości starcia. Jeżeli on pierwszy miałby zaatakować, nie miałam zamiaru uciekać.

Mike odczepił się ode mnie na dobre. Zupełnie mnie ignorował, począwszy od zaprzestania podawania mi plecaka, do uśmiechów, jakie niegdyś namiętnie mi posyłał. To pewnie po tym, co mu ostatnio powiedziałam.
Byłam zrelaksowana i uspokojona; już nie targały mną takie emocje jak poprzednio. Nawet obecność Belli mnie nie drażniła, lecz oczywiście nie odzywałam się do niej pierwsza tak, jak nakazał ‘wielki wampir Cullen’. W sumie Edward od zawsze był mi obojętny; nawet nie uważałam go za kogoś wybitnie przystojnego, jak dużo dziewczyn ze szkoły. To pewnie zasługa mojej wilczej strony: wrodzonej niechęci do wampirów. Większość znanych mi ludzi i reszty stworzeń jakoś specjalnie mnie nie obchodziła. Byłam raczej typem samotnika niż duszą towarzystwa.

Moje opanowanie musiało się jednak kiedyś skończyć.
- Blind, obudź się w końcu! – babka od francuskiego wyrwała mnie z zamyślenia. – Nie uważasz na lekcji!
- Uważam przecież! – zdenerwowałam się.
- To patrz na tablicę! Nic nie wynosisz z moich lekcji!
- W kółko pani coś nie pasuje! – czułam mrowienie w nogach.
- Jak ty się do mnie odnosisz?! Może trochę szacunku dla nauczyciela?
Nie potrzeba mi było dużo.
- Powiem to wprost: jest pani kiepskim nauczycielem, nic nie wynoszę z tych lekcji, bo nie potrafi pani przekazywać wiedzy! – wstałam.
- Dość tego! Do dyrektora!
- A myślałam, że ludzi ceni się za szczerość, nawet do bólu. – tę uwagę nauczycielka puściła mimo uszu. Dobrze, że dyskusja się zakończyła, bo mogłoby się stać coś niedobrego. Poszłam do gabinetu dyrektora i powiedziałam co zrobiłam.
- Amy, nie jesteś pierwszą osobą, która powiedziała tak do pani Gasson, ale mimo to mogłaś jej darować te słowa. Na razie nie mamy żadnej innej nauczycielki, by obsadzić to stanowisko. Przeproś Amandę i przykładaj się do pracy na lekcjach.
No tak, bo co innego mógł powiedzieć dyrektor szkoły? Nieco zrezygnowana wróciłam do klasy. Ze skruszoną miną przeprosiłam nauczycielkę i do dzwonka udawałam, że jest naprawdę cudownie.

Zastanawiałam się co mogę zrobić, by trochę opanować swój gniew. Nie chciałam nikomu zrobić krzywdy, no może poza kilkoma wyjątkami, więc szukałam sposobu, który mógłby mnie uspokoić w mało komfortowych dla mnie sytuacjach. Postanowiłam zapytać o to najlepiej znanego mi wilkołaka.

Spotkaliśmy się, jak zwykle, na plaży w La Push. Najpierw poszliśmy na krótki spacer, a potem zatrzymaliśmy się w pobliżu głazów, przy których niegdyś poznałam kilku innych Indian. Niebo było dość pogodne, morze spokojne. Niedawno musiał być sztorm, gdyż wzdłuż brzegu porozrzucane były małże splątane w wodorostach i niewielkie muszle. Gdzieniegdzie leżały mokre kawałki spróchniałego drewna. Morskie ptaki przecinały powietrze, wydając dźwięki i jakby tańcząc. Jake przerwał mi chwile zamyślenia.
- Chyba chciałaś o czymś porozmawiać? – uśmiechnął się.
- Tak, rzeczywiście. Bo wiesz… mam problem z panowaniem nad swoim gniewem. Jak ktoś mnie zdenerwuje, to zaraz mam wrażenie, że się przemienię. Nie wiem co mam z tym zrobić, bo nie chcę, żeby komuś stała się krzywda. – Darowałam sobie część o tym, że jednak mogłabym użyć swojej siły wobec kilku osób.
- Też miałem tak na początku… musisz to po prostu przeżyć.
- Super – jęknęłam.
- Myślę, że powinnaś spotkać się z całą watahą. Musimy cię wtajemniczyć we wszystko – Jake zapatrzył się w morze.
- Chyba chciałeś powiedzieć, że ze swoją watahą – powiedziałam pytającym głosem.
- Teraz to też twoja wataha. Należysz do niej i masz wobec niej zobowiązania – zaczął.
- Czy wilkołaki nie mogą egzystować samodzielnie, bez watahy?
- Amy, tu są twoje korzenie, tu jest twój dom. Jesteś wilkołakiem, a wilki żyją w stadach. Może ci się to nie spodobać, ale twoim obowiązkiem jest bronić rezerwatu przed wampirami.
- Będę musiała walczyć z Cullenami?
- Jeśli zajdzie taka potrzeba… Masz jutro czas? Moglibyśmy pojechać do domku Sama i Emily, spotkają się tam wszyscy i wyjaśnią, co trzeba.
- Ja nie chcę należeć do żadnego stada! – zrzuciłam jego dłoń ze swojego ramienia.
- Amy, nie masz wyjścia…
- A co jak ktoś nie chce? Przecież nie możecie zmusić mnie siłą!
- Jeśli pomiędzy wampirami, a wilkołakami wyniknie jakaś wojna, bez watahy będziesz w większym zagrożeniu!
- I co z tego? Nikogo przedtem nie obchodził mój los, to dlaczego nagle teraz miałby obchodzić? Przecież nie muszę brać udziału w żadnych wojnach.
- To by było silniejsze od ciebie, uwierz mi… Pragnienie walki, gdy inne wilkołaki walczą jest nie do wytrzymania… - zobaczyłam jego smutne oczy.– Nie jest tak, że nikogo nie obchodzi twój los…
Jego dłoń powędrowała w kierunku moich włosów. Druga objęła mnie w biodrach.
- Jake… - szepnęłam.
Powoli przysuwał się do mnie z drżącym oddechem. W końcu wpoił się swoimi gorącymi ustami w moje, przylgnął swoim ciałem do mojego. Położyłam mu dłoń na torsie i niemalże czułam szybkie bicie jego serca. Nasze języki połączyły się w szalonym tańcu, czułam jakby w mojej głowie raz po raz wybuchały dzikie płomienie. Delikatny pocałunek zmienił się w szybki, namiętny. Jego silne ramiona przytrzymywały mnie przy nim, a palce dotykały świetnie umięśnionego ciała.
- Każdej nocy śnię o tobie, cały czas myślę, jak bardzo bym chciał, żebyś była bezpieczna… ale nie mogę ci tego zapewnić w dużym stopniu, jeśli nie zgodzisz się należeć do watahy… Samotne wilki są bardzo narażone na niebezpieczeństwo – szepnął mi do ucha, obejmując mnie obiema dłońmi w pasie.
- Skoro nalegasz… - powiedziałam niechętnym tonem, nadal oszołomiona po pocałunku. Jego oczy wyglądały jak dwie iskry, błyszczące i ożywione. Myślałam, że serce wyskoczy mi z piersi. Nie wiedziałam jak się mam zachować, więc patrzyłam tylko na niego.
- Zrobiłem coś nie tak? – zapytał szybko.
- Nie, skąd – uśmiechnęłam się i popatrzyłam na swoje stopy.
- Musisz wiedzieć, że czeka mnie bezsenna noc – zaśmiał się pod nosem.
- Nie tylko ciebie – popatrzyłam mu w oczy i znowu umilkłam. Trwaliśmy w tej ciszy przez dłuższy moment, ale nie przeszkadzało mi to.
Czułam się jakby urosły mi skrzydła, a w klatce piersiowej biło serce dwukrotnie większe niż przedtem.
- Amy, może na razie nie mów o tym Belli, ok?
- O tym, czyli o czym? Że będę w grupie walczących przeciwko jej księciu? – zaśmiałam się nieco ironicznie.
- Z tego akurat doskonale zdaje sobie sprawę. O tym, że cię pocałowałem...
- Myślisz, że chcę o tym mówić na prawo i lewo? A może boisz się, że będzie zazdrosna? – zaczęło mnie to irytować.
- Nie, to nie tak… - ciągnął.
- A jak? Ach, przecież Bella jest taka drobna, niewinna i krucha, potrzebuje obrońcy na każdym kroku, a zimny krwiopijca jej nie wystarczy! – przewróciłam oczami. – Musi poczuć, że ma w tobie oparcie, Jake! – zabrzmiało to bardzo sarkastycznie. Miało tak zabrzmieć.
-Teraz to ty zachowujesz się tak, jakbyś była zazdrosna – skrzywił się.
- Ja zazdrosna? Jak dla mnie, to ona może sobie nawet u ciebie zamieszkać. Nie obchodzi mnie to – kopnęłam niewidzialny kamień i odwróciłam się na pięcie.
- Amy, daj spokój, nie bądź dziecinna… - Jacob złapał mnie za ramię i zatrzymał.
- Dziecinna?! A co ona wyprawia? Cały czas chce być w centrum zainteresowania, robi z siebie cierpiącą męczennicę, żeby tylko wzbudzić w tobie litość. A ty dajesz się nabrać na ten cały cyrk… Albo po prostu wiesz, że to gra i CHCESZ się dać nabrać.

Odeszłam bez słowa, a Indianin mnie nie powstrzymał. Uznałam, że tak będzie lepiej.
Nie czułam zupełnie nic. Ani złości, ani radości, niczego. Miałam ochotę zasnąć i obudzić się za tydzień, jak wszyscy sobie poukładamy to, co się dzieje. Głęboko wierzyłam, że Jake w końcu uzmysłowi sobie, że Bella chce nim manipulować, by był jej deską ratunku, oazą spokoju czy czymkolwiek innym. Nie chciałam go w tym popędzać.
Bałam się trochę, że wybierze jednak Bellę. Co więc działo się pomiędzy nami? Kochałam go? Ciężko stwierdzić co do niego czułam. Na pewno nie był mi obojętny, jednak w sercu miałam jakby pustkę. Chciałam, żeby znalazł się ktoś, kto mnie z niej wyleczy. Chciałam, żeby to był on, ale nie dopuszczałam do siebie myśli, że mogłabym być uzależniona emocjonalnie od konkretnego faceta.
Zawsze wydawało mi się, że jestem silna psychicznie. No właśnie – wydawało się.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Misty butterfly
Wilkołak



Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 228
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 22:48, 15 Lis 2009 Powrót do góry

Wow jaki wybuch Wink Amy ma charakterek..Super tu opisujesz sytuacje Bella&Jacob z zacmienia, bo wiekszosc osob powtarza tylko: Jacob byl zly, Jacob narzucal sie Belli, Jacob psul zwiazek Belli i Edwarda bla bla bla...A nikt nie zwrocil uwagi na to ze Bella faktycznie moze nawet niezupelnie swiadomie ale jednak nim manipulowala...Te sprzeczne sygnaly: Nie, ja cie nie kocham ale cie potrzebuje...A Edward byl idealny...ale tak naprawde tylko w widzeniu Belli z drugiej strony wygladalo to inaczej...Znaczy ja nic do zadnych postaci z sagi nie mam uwielbiam wszystkich bohaterow tylko ze nie kazdy zwraca uwage na to ze nikt tam nie byl faktycznie idealny...A twoja bohaterka Amy jako osoba trzecia nie idealizuje nikogo tylko ocenia kazdego z tej innej perspektywy...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Misty butterfly dnia Nie 22:48, 15 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Susan
Administrator



Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 5872
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 732 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 19:11, 16 Lis 2009 Powrót do góry

Dzięki za powiadomienie o kolejnym rozdziale :* Bardzo czekałam na dalszy ciąg Twojego opowiadania Smile

Zdziwiło mnie, że osobą, która wypowiedziała ostatnie słowa poprzedniego rozdziału okazał się Edward. Nie spodziewałam się po nim takiego zachowania. Te groźby, ton, niemiłe słowa. Nie pomyślałabym, że Cullen może się tak zachować. W sadze nie uciekał się do aż takich kroków. Oczywiście, sprzeczał się z Jacobem, ale nie aż w taki sposób.
A Amy się zrobiła bojowa Laughing Dobrze, że się nie dała Very Happy
Zdziwiło mnie, że dyrektor tak łagodnie zareagował na "wybryk" Amy na francuskim. W większości szkół uczeń zapewne zostałby zawieszony, wyrzucony, wezwano by jego rodziców albo coś w tym stylu. Tutaj dyrektor kazał tylko przeprosić i jeszcze zachowywał się jakby chciał przepraszać za to, że zatrudnił taką beznadziejną nauczycielkę Laughing A Amy znów pokazała, że lepiej z nią nie zadzierać.
No i stało się... Amy i Jacob w końcu się pocałowali Laughing Ale długo na to czekałyśmy Very Happy Choć na chwilkę uspokoiła swoje nerwy dzięki temu buziakowi. Już nawet dała się namówić na spotkanie z watahą, gdy znów się pogorszyło przez wspomnienie o Belli i o tym by lepiej nie mówić jej o tym pocałunku. I znów się Amy zdenerwowała. Nie dziwię się jej...
Mam nadzieję, że Jacob dobrze wybierze i postąpi słusznie.
Szkoda, że rozdział taki krótki. Podobał mi się. Czekam na więcej Wink Już nie mogę się doczekać.
Pozdrawiam serdecznie! :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Holly Black
Nowonarodzony



Dołączył: 25 Lis 2009
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 21:29, 25 Lis 2009 Powrót do góry

Czytając twoje opowiadanie po prostu... odpłynęłam Wink Jest takie magiczne i porywa swoją niesamowitą lekkością. Masz styl jaki lubię. Jednym mankamentem jest to, że kończysz w takich emocjonujących momentach...^^ Ale może to i dobrze? Przydaje się trochę niedosytu :) Z niecierpliwością czekam na dłuugi następny part.

Holly Black


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sonea
Wilkołak



Dołączył: 01 Maj 2009
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Kielce

PostWysłany: Czw 11:41, 26 Lis 2009 Powrót do góry

Pierwszy raz sie wypowiadam w tym temacie i żałuje ze nie zrobiłam tego wcześniej. Bardzo mi sie podoba styl pisania a sama historia jest świetna. Ciesze sie za przynajmnie tutaj Jacob nie jest tak skrzywdzony przez Belle i ma swoją połówkę.
Ciekawa jestem co bedzie dalej.
czekam i pozdrawiam
Sonea.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Caroline Cullen
Dobry wampir



Dołączył: 13 Lip 2008
Posty: 697
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: La Push / jakaś tam dziura na śląsku ;P

PostWysłany: Sob 22:43, 12 Gru 2009 Powrót do góry

W wilczym świecie IX

beta: Reilee

Obudziłam się następnego dnia z potwornym bólem głowy. Miałam nadzieję, że Jake się odezwie, ale na moim telefonie nie było ani nowych wiadomości, ani nieodebranych połączeń. Cóż, jego strata. Stwierdziłam, że nie warto się wszystkim przejmować. Przez moje przemyślenia zdałam sobie sprawę z tego, że nie mam się komu zwierzać. Żadnej bliskiej koleżanki, przyjaciółki. Bella stała się dla mnie wrogiem, a o reszcie znajomych ze szkoły nie warto było wspominać. Cóż, takie jest życie.
Doszłam do wniosku, że opuściłam się w nauce, musiałam to zmienić. Nadal toczyłam wojny z babką od francuskiego.
Mike znowu się do mnie przyczepił. Starałam się nie denerwować, ale to, co on robił, było przesadą. W czasie przerwy na stołówce zapytał mnie, czy pójdę z nim do kina. Mimo uzyskania negatywnej odpowiedzi, po kilku minutach zapytał ponownie. Co za baran! Jessica miała wtedy minę, jakby ktoś podłożył jej pod nos wiadro cebuli i czosnku, ale niewiele mnie to obchodziło.
Po szkole zmierzałam na parking, w stronę naprawionego już auta. Usłyszałam jednak krzyk Belli, a moim oczom ukazał się widok szarpaniny. Edward przytrzymywał Jacoba pod ogrodzeniem, a dziewczyna bezskutecznie próbowała ich rozdzielić. Postanowiłam zainterweniować.
- O co tu chodzi?! – Odepchnęłam Edwarda.
- Łapy precz ode mnie, śmierdzący psie! – Wampir wyrwał się z mojego uścisku.
W tym samym momencie pięść Jake’a zatrzymała się przy jego twarzy. Wampir obnażył kły.
- Nie zapominajcie, gdzie jesteście! – warknęłam.
- W takim razie załatwimy to kiedy indziej – Edward puścił skórzaną kurtkę Jacoba i odszedł z Bellą.
Jake trzymał się za policzek. Odchyliłam delikatnie jego dłoń i zobaczyłam niewielkie skaleczenie, które zniknęło dosłownie w kilka sekund. Wytrzeszczyłam oczy.
- Goi się jak na psie, prawda? – Uśmiechnął się.
- Jak to się stało? – Byłam zdziwiona.
- Rany wilkołaków szybko znikają – odpowiedział.
- O co poszło? – zapytałam.
- Krwiopijca zaczął pyskować, że się go boimy, więc powiększamy watahę… - Przewrócił oczami. – A tak w ogóle, to przyjechałem po ciebie. – Podał mi kask.
- Eeee… po mnie? Po co? – Zdziwiłam się.
- Zobaczysz. – Wcisnął mi kask w ręce i posadził na motorze. Nie miałam śmiałości mu odmówić.

Jechaliśmy w stronę La Push. Słońce miło grzało i zapowiadało się na ciepły wieczór. Stanęliśmy pod domem Jacoba.
- Poczekaj moment. – Pobiegł w stronę domu i chwilę później wrócił z koszem piknikowym. – Chodź. – Złapał mnie za rękę i pociągnął w kierunku plaży. Poszliśmy, jak zwykle zresztą, w stronę głazów. Jake rozłożył tam na piasku koc i kazał mi usiąść.
- Amy, na początku, chciałbym cię przeprosić. Może masz rację z tym, co robi Bella. A ja nie powinienem był mówić, że jesteś o mnie zazdrosna. Zresztą, kto by był o mnie zazdrosny.
- Jacob…
- Cicho, pozwól mi skończyć. Trochę się gubię, bo kiedy cię poznałem, wszystko wywróciło się o 180 stopni, cały czas jesteś w mojej głowie i nie mogę się doczekać, kiedy zobaczę cię następny raz. Możesz uznać mnie za dziwaka, ale to prawda.
Uświadomiłam sobie, że mam dokładnie tak samo.
- Dużo jest rzeczy, których pewnie o wilkołakach nie wiesz, dlatego chciałbym, żebyś jednak pojechała ze mną do Sama i Emily, tam zwykle wszyscy przesiadują.
- Mogę pojechać. – Uśmiechnęłam się.
Siedzieliśmy jeszcze dłuższy czas na plaży, aż nadszedł zmierzch. Niebo było bezchmurne i widać było gwiazdy. Leżeliśmy na kocu w ciszy i patrzyliśmy na nie.
- Chodź, jedziemy. – Jake złapał mnie za rękę.
- Tak późno?
- Dla nich nigdy nie jest późno, Amy . – Uśmiechnął się i pociągnął mnie za sobą.
Jechaliśmy w zupełnie nieznane mi miejsce. Nigdy nie byłam się w tej części rezerwatu. Moim oczom ukazał się niewielki domek z małymi okienkami. Biło z nich światło.
- Jake… - Zatrzymałam idącego w stronę domu Indianina – Czy oni wiedzą, kim naprawdę jestem?
- Wiedzą, nie musisz się niczego bać. Każdy z nas przez to przechodził.
To „z nas” zabrzmiało tak, jakby przyjął mnie do swojej wilczej rodziny. W duchu zrobiło mi się cieplej.

Cicho zapukaliśmy do drzwi, które niemal natychmiast się otworzyły.
- O, to wy! – Z tego, co pamiętałam, to tym facetem był Quil.
Weszliśmy do środka. Trochę dziwnie się czułam, będąc pod ostrzałem ciekawskich spojrzeń półnagich mężczyzn. Była tam też jedna kobieta z blizną na policzku.
- Witaj Amy, jestem Emily. – Podała mi rękę.
- Witaj w sforze. – Sam położył mi rękę na ramieniu – Nie będziesz jednak jedyną kobietą, jest jeszcze Leah.
- To gdzie ona jest? – zapytałam.
- Nie przyszła – Sam odpowiedział krótko i zmienił temat – Pewnie chcesz się dowiedzieć paru rzeczy?
Zaczęliśmy rozmawiać. Dowiedziałam się trochę o przemianie, wpojeniu, legendach związanych z historią sfory. Dzięki chłopakom rozumiałam już, dlaczego zaczęłam się zmieniać – zamieszkałam w pobliżu wampirów. Byli naprawdę bardzo mili, a obawiałam się, że potraktują mnie dość chłodno. Trochę onieśmielało mnie przebywanie w ich towarzystwie – wszyscy dobrze zbudowani i wręcz piękni, a ja byłam szarą myszką, zwykłą dziewczyną. Z nimi czułam się naprawdę dobrze, wszyscy byliśmy tacy sami i nie było wśród nas gorszych czy lepszych osób.
- Amy, a co z twoim tatą? Przecież jest synem Indian? – zapytał Paul.
- Nic nie wiem, zachowuje się normalnie. W sumie praktycznie nie przebywa z wampirami.
- My też z nimi nie przebywaliśmy, a mimo to zaczęliśmy się przemieniać – powiedział Quil.
- Mam nadzieję, że ominęło go to wszystko. Nie chciałabym, żeby był w to wmieszany – stwierdziłam.
- Bierz pod uwagę, że prędzej czy później będziesz musiała o tym powiedzieć rodzicom. W razie, gdybyś musiała stanąć nagle do walki z Cullenami… - zaczął Sam.
- Sądzę, że jest nas na tyle dużo, że nie byłaby nam potrzebna w walce – zaprotestował Jacob.
- Jake, dobrze wiesz o tym, że każdy się przyda. A skoro Amy jest tak blisko przemiany w wilkołaka, umiejętność walki ma wrodzoną. Nie musisz się o nią martwić.
- Właśnie, nie jestem małą dziewczynką. Poradzę sobie. – Uśmiechnęłam się i oparłam dłoń na ramieniu siedzącego obok mnie faceta.
- Nie byłbym taki pewny… - mruknął pod nosem, ale puściłam tę uwagę mimo uszu.
Siedzieliśmy jeszcze dobrą chwilę u Sama i Emily, aż zauważyłam, że jest już zupełnie ciemno. Popatrzyłam na zegarek, była dziewiąta wieczorem.
- Tato mnie zabije – powiedziałam. – Jake, odwieź mnie do domu.
- Zapraszamy do nas ponownie, wpadaj, kiedy tylko będziesz chciała. – Uśmiechnęła się Emily i przytuliła mnie czule.
- Na pewno skorzystam z zaproszenia. – Odwzajemniłam uśmiech – Trzymajcie się.

Wyszliśmy z domku.
- I jak, nie było tak źle, prawda? – zapytał Jake.
- Było bardzo fajnie. Szczerze mówiąc , trochę się bałam.
- Haha! Dlaczego? – Zaśmiał się.
- Bo jestem nowa, nie wszyscy muszą się z tego cieszyć.
- Zapewniam cię, że nikt nie będzie cię traktował inaczej niż resztę. – Założył mi kask i wsiadł na motor. – Jedziemy.
Nie minęło dużo czasu, aż dojechaliśmy do domu.
- Może wejdziesz do środka? – zaproponowałam.
- Jesteś tego pewna? – zapytał.
- Jakbym nie była to bym nie proponowała. – Zrobiłam zapraszający gest.
- No dobra. – Otworzył przede mną drzwi.

Zdziwione spojrzenia moich rodziców trochę mnie speszyły.
- Dlaczego nie zadzwoniłaś? – zapytał ojciec nieco groźnym tonem.
- Jakoś tak wyszło… Przepraszam. – Spuściłam wzrok.
- Żeby to mi było ostatni raz! – powiedział pół żartem, pół serio – No i się zaczęło sprowadzanie chłopców – parsknął śmiechem do mamy.
- Tato! – Przewróciłam oczami i pociągnęłam chichoczącego Jacoba w stronę schodów.
W obcym domu zachowywał się bardzo naturalnie, jakby nie był tu pierwszy raz. Usiadł od razu na moim łóżku i kilka razy się od niego odbił jak mały chłopiec. Stałam w drzwiach z założonymi rękami i powstrzymywałam się od śmiechu.
- No co? – Pokazał rząd śnieżnobiałych zębów.
- Nic takiego, panie Black. – Usiadłam obok niego.
- Wiesz, cieszę się, że poznałaś resztę sfory. I że przyjęli cię w taki sposób – powiedział Jake.
Przytulił mnie i siedzieliśmy tak dłuższą chwilę. Głaskał mnie czule po włosach i delikatnie przyłożył swoje wargi do mojego policzka.
- Amy, kocham cię – wyszeptał. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć, więc nadal go tuliłam. Nie miałam pojęcia, czy czuję do niego to samo. Przecież nie znaliśmy się długo, zaledwie ponad dwa miesiące. Zawsze myślałam, że ludzie muszą się dobrze znać i dopiero potem mogą stwierdzić, że jest między nimi takie uczucie jak miłość. Jacob był po prostu bliską mi osobą, kimś, na kim mogłam polegać i wiedziałam, że nigdy mnie nie zdradzi, oczywiście nie w sensie związku, ale jako przyjaciel. Mimo to, czułam zazdrość, gdy przebywał z Bellą i o niej mówił, nie wspominając o sytuacjach, w których byli blisko siebie. Dobrze jednak wiedziałam, jak ona go zraniła, kiedy nie było przy niej Edwarda, dawała mu złudne nadzieje. Nie chciałam, żeby znowu cierpiał. Nie wiedziałam, czy mogę mu dać to, czego chce. Ciepła, bliskości, a przede wszystkim miłości. Dlatego nie odpowiedziałam mu tymi samymi słowami, by potem wszystkiego nie odkręcać.
- Ty też jesteś dla mnie ważny. – Oparłam głowę na jego ramieniu.
- Ale nie czujesz tego samego, co ja… - Spuścił wzrok.
- Jake, ja po prostu nie jestem pewna… A nie chcę mówić czegoś i mieć nadzieję, że tak się właśnie kiedyś stanie. Nie chcę cię ranić. Obiecuję, że jeśli będę czuć coś więcej, to powiem. Przysięgam.
- Dobrze, nie chcę cię zmuszać. – Popatrzył mi w oczy.

Spędziliśmy chwilę w milczeniu, aż w końcu Jacob wstał.
- Będę leciał, późno już, a jutro trzeba iść do szkoły. – Pochylił się nade mną i pocałował w policzek.
Odprowadziłam go na dół. Jake otworzył drzwi i puścił mi oczko.
- Dobranoc. – Uśmiechnęłam się i zamknęłam je za nim.

Długo myślałam nad tym wszystkim. Kilka razy w moim życiu zostałam zraniona przez faceta, ale Jacobowi ufałam. Był bardzo czuły i wątpiłam w to, że mógłby kogoś zranić. Nie bałam się spróbować z nim być. Chciałam tylko się upewnić, czy go nie zawiodę.
Czas był teraz najbardziej potrzebną mi rzeczą.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Andel
Człowiek



Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ČeštiNěmčiPolštiKrve

PostWysłany: Sob 23:21, 12 Gru 2009 Powrót do góry

Ok, cieszę się, że nareszcie wrzuciłaś odcinek :)
Miło się czytało tylko tak jakoś brakowało mi tej tajemniczości, śmiesznych dialogów. Te były ok, ale dla mnie jakieś takie smętne jakby zabrakło w nich poczucia humoru Wink

Znalazłam drobny błąd, może się za bardzo czepiam, ale nie sądzicie (mówię to również do bety)
Cytat:
Stanęliśmy pod domem Jacoba.


A nie "przed" domem Jacoba. Pod to tak jakbyście wiecie chcieli wejść pod grunt? Laughing

Innych błędów raczej nie spotkałam. Wszystko pięknie, chyba ,że to moje zmęczenie nie pozwala mi wyłapać xD


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Andel dnia Sob 23:32, 12 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Holly Black
Nowonarodzony



Dołączył: 25 Lis 2009
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 14:33, 13 Gru 2009 Powrót do góry

Dzięki za powiadomienie na pw :)
Bardzo lekki i przyjemny part, miło się go czytało.
Zastanawia mnie ta więź między Amy a Jacobem, ciekawe, czy dziewczyna odważy zaangażować się w ich związek :)
I nie mogę się doczekać jej przemiany w wilkołaka Wink
Życzę weny i cierpliwie czekam na następnego parta.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Misty butterfly
Wilkołak



Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 228
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 16:55, 13 Gru 2009 Powrót do góry

Bardzo podobal mi sie ten rozdzial, to dobra kontynuacja poprzedniego....
Zadneo zbednego obrazania sie, nieodzywania itp....miedzy A&J...

Jakos nie lubie w tym FF-ie Edwarda....nie nie lubie to malo powiedziane, nie znosze...tak to dobre okreslenie;)
To jak zwrocil sie do Amy, i jak traktuje Jacoba...hmmmmm.
I Bella tu jest jeszcze bardziej niezdarna niz w sadze taka biedna, nieporadna dziewczynka...

Ciekawa jestem kiedy Amy zmieni sie w wilkolaka, narazie chdzi jak ta bomba zegarowa;) a no i czekam jak sie rozwinie jej ,,zwiazek,, z Jacobem, bo bardzo na to czekam....Wink

Wiec VENY!!!!.....


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin