FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Egzystencja [NZ] 25.02 Rozdział.9 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Alfa
Dobry wampir



Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 2712
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 51 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: pensjonat Salvatorów, Koźle

PostWysłany: Sob 14:55, 22 Maj 2010 Powrót do góry

Kochani.! Najbliższy rozdział nie wiem kiedy się pojawi,bo u mnie była powódź.Nie jestem dużo zalana,ale i tak nie mogę tam teraz u siebie być.Więc może kolejny pojawi się za tydzień lub 2.Muszę ochłonąć po tym wszystkim i nie mam głowy do tego teraz.

Wybaczcie czytelnicy..

Alfa.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ZuzKa
Dobry wampir



Dołączył: 14 Lis 2009
Posty: 724
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: nieopodal Wrocławia. | Tam gdzie zimno i deszczowo..

PostWysłany: Nie 15:01, 23 Maj 2010 Powrót do góry

Zalało cię?! Jej.. współczuję...
Bardzo przepraszam za ten poślizg... Embarassed
Ale już jestem. I komentuję :)
Podobają mi się te trzy rozdziały. Fajnie, że wybrałaś akurat Rosalie.
Cytat:
Moich uszu dobiegła piosenka Keshy "Tik tok". Co się dziwię, to muzyka dla pustej młodzieży.
Cytat:
Leciał akurat utwór zespołu Within Temptation „The truth beneath the rose”.

Fajnie, że dodajesz prawdziwe tytuły piosenek. Jest tak bardziej realistycznie.
Zaskoczyłaś mnie tym, że Rose ma dar. I to taki wyjątkowy - Wykasowywanie pamięci.
Poza tym.. jestem zdziwiona, że w twoim fanficku można upić wampira! Nieśmiertelne, niezniszczalne istoty zatracają się po głupich czterech drinkach Laughing
Podczas czytania moja wyobraźnia mnie zawiodła.. nie potrafię wyobrazić sobie Rose w czarnych włosach.. no cóż - mój problem.
Ciekawa jestem, czemu Rose i Emmett wyprowadzili się z Forks, no ale chyba się dowiem z następnych rozdziałów.
Fajnie, że wspomniałaś o Alice :))
Cytat:
Na samej górze stał Michael Share.

Cytat:
ten Parker jest tak słodki, że…

Cytat:
Samantha Parker z nastoletnią córką Margareth

Chodzi mi o to, że chyba pomysliły ci się nazwiska :)
Ale to taki szczegół. Poważnych błędów nie znalazłam, może jakieś tam literówki (trochę ich było), albo logiczne np.
Cytat:
Jedynej rzeczy, której żałuję, to poproszenie o przyjazd ojca do Very. Wiem też, że gdyby nie ona, nie stałabym się tym kim jestem. Jednak mój przyszły mąż nic nie zrobiłby mi i następnego dnia zostałabym jego żoną.

W tym fragmencie trochę się pogubiłam. :)
Życzę weny i czasu - Zuz. :)
PS. Mogłabyś wysłać mi PW, z info o następnym rozdziale?
Będę zaglądać :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Alfa
Dobry wampir



Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 2712
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 51 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: pensjonat Salvatorów, Koźle

PostWysłany: Wto 10:24, 17 Sie 2010 Powrót do góry

Rozdz.4


utwór do rozdz. http://www.youtube.com/watch?v=ppBDuHaStvs


Lot trwał kilka godzin. Całą podroż spędziłam oparta na ramieniu Ema, a on głaskał moje policzki i całował włosy. W końcu nastało południe. Dla nas było to jednak bez różnicy, chcieliśmy tylko spokojnie dotrzeć do rodziny. Wylądowaliśmy w Seattle o 12 30. Idealna pora na wizytę. Zeszliśmy z pokładu, trzymając się za ręce.

- To teraz potrzebna nam jakaś taksówka – stwierdził mój mąż.

Rozejrzałam się dookoła. Plac przed lotniskiem był wprawdzie pełen samochodów i biegających w koło ludzi, ale po taksówkach nie było ani śladu.

- Rose? Emmett? – ktoś wykrzyknął nasze imiona.

To był głos Mike’a Newtona. Stał nieopodal, po przeciwnej stronie lotniska, koło swojego samochodu – czarnego volvo v40. Za rękę trzymała go Jessica Stanley. Dziewczyna patrzyła mu w oczy oczarowana. Zbytnio się nie zmienili przez ostatni rok.

- Czekacie na kogoś? - spytał Mike.

- W pewnym sensie tak. Niestety nie ma tutaj żadnych taksówek, a my pilnie chcemy dostać się do domu. Macie coś do zaproponowania? – odpowiedziałam.

Ruszyliśmy w ich kierunku. Em niósł bagaż, a ja swoją torebkę. W końcu stanęliśmy tuż obok siebie.

- Możecie jechać z nami. Akurat byliśmy pożegnać moją ciocię Judith z Niemiec. Była u nas kilka tygodni. To już nie pierwszej młodości kobieta, ale jak na osiemdziesiąt lat jest całkiem sprawna i rześka - rzekła Jess.

- No proszę. To dobrze się składa, że jesteście w Forks, moi kochani. Nie widzieliśmy się z rodziną od ponad roku. Ciągle pracujemy, na nic nie znajdujemy już czasu.Ciężkie nasze życie. Nie musimy przynajmniej teraz na głupią taxi wydać kasy. Oni to sobie liczą za podwózkę. Jeszcze chcą napiwek i co jeszcze?! Ja haruje od rana do nocy, od nocy do rana i każda kwota jest dla mnie ważna - parsknął dla popisu mój maź.

- Zgadzam się z tobą w tej kwestii. Cóż to za marnowanie pieniędzy - westchnął Newton.

- My tu gadu gadu, a chyba nie chcemy zajechać do domu w nocy. Ruszajmy - roześmiała się Stanley i wskazała nam abyśmy wsiadali.

Auto w środku było takie samo jak mojego brata. Zupełnie identyczne. Najwyraźniej Mike nadal się na niego stylizuje.
Zapięliśmy posłusznie pasy bezpieczeństwa. Nam oczywiście nie są do niczego potrzebne. Wolimy jedna nie zwracać na siebie uwagi czymś tak błahym. Chłopak zrobił rundkę po parkingu, aż w końcu wyjechał na prostą drogę. Sądziłam, że jeździ raczej wolno, ale zostałam miło zaskoczona.
Po kilku minutach ciszy mąconej jedynie szumem silnika odezwała się Jessica. Odwróciła się do nas i zaczęła nadawać jak nakręcona.

- To co tam w ogóle u was słychać, Cullenowie? No i co ci się stało z blond włosami?

- Wszystko ok Jess. Wczoraj miałam imprę u siebie w firmie i jakoś natchnęło mnie na zmianę koloru. To tylko szamponetka i po kilku myciach zejdzie - odpowiedziałam.

- Hmm… szczerze mówiąc nie jest aż tak źle. No i nie jest też za dobrze, ale jeśli ci się tak podoba… - pokręciła nieznacznie głową.

- A gdzie pracujecie obecnie? Wasza rodzinka nie pisnęła na ten temat ani słowa - odezwał się Mike.

- Ja pracuję w firmie reklamowej. A Em… - przegryzłam wargę, aby się nie roześmiać.

- Jestem modelem bielizny Calvina Kleina – wyparował, szczerząc się Emmett.

- Och. Ciekawe - skomentowała dziewczyna.

Mieli tak zmieszane miny, że zrobiło mi się ich żal. Dla niektórych mężczyzna, który pracuje w ten sposób staje się niemęski. A przecież to fajna i dochodowa robota.

- Nie jest tak ciężko, jak się może wam wydaje. Muszę wprawdzie pakować, zdrowo się odżywiać - tu puścił do mnie oko - ale kasa to jest z tego odlotowa - rzekł mój ukochany.

- Wiecie… ja nie odważyłbym się paradować w samych slipkach przed większą publicznością - przyznał nieśmiałym głosem Newton.

- E tam! - machnął dłonią Em. - To nie jest praca dla wyjątkowo odważnych. Każdy może się tam odnaleźć. Trzeba tylko mieć nienaganną sylwetkę i trochę wiary w siebie. Moja Rose mogłaby coś takiego robić… mrr... - mruknął mi do ucha.

Przyciągnął mnie zaraz do siebie i, mimo że siedzieliśmy tuż za naszymi znajomymi, zaczął namiętnie całować.

- Nie chcę wam przeszkadzać, ale któryś z waszych telefonów dzwoni – chrząknęła Jessica.

Racja. Moja komórka rozbrzmiewała w torebce melodią z filmu Titanic. To najlepszy dramat o zakazanej i nieszczęśliwej miłości jaki oglądałam.
Na wyświetlaczu przeczytałam nieznany mi numer.

- Słucham?

- Rose! Rose! - To była Alice. Typowe.

- Czego chcesz, narwany chochliku? - jęknęłam.

Em zachichotał.

- Zobaczyłam w wizji, że jedziecie do nas. Zaraz będziemy, z Jazzem, na was czekać koło ogólniaka . Niech was tam wysadzą, jeśli im to nie przeszkadza. Czekam - prychnęła.

Przykryłam telefon ręką i powiedziałam do naszych taksówkarzy.

- Ekhm. Wysadzilibyście nas koło liceum?

- Żadnego problemu... A dlaczego? - spytał Mike.

- Alice i Jasper po nas przyjadą. Poczekaj… skończę tylko rozmowę…

Przekazałam siostrze, że nas tam zawiozą ,a ona pisnęła tylko do zobaczenia i się rozłączyła.
Jess gwałtownie się do nas odwróciła.

- Skąd ona wiedziała? Jak?

-To jasnowidz - stwierdził Em.

Przemilczałam jego wypowiedź. Resztę podróży spędziliśmy, rozmawiając o skończonych studiach, pracy i planach na przyszłość. Minęło już pięć lat odkąd pożegnaliśmy się z liceum, ale dla mnie czas się jakby zatrzymał. Czułam się nadal uczennicą, która czyta podręczniki i wkuwa różne informacje. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że to nie czas stanął, a my przestaliśmy się starzeć. Jesteśmy nieśmiertelnymi wampirami i zatrzymaliśmy się w bardzo młodym wieku.
Będąc tuż przed budynkiem szkoły, młodzi wyjawili nam pewną tajemnice.

- Pobieramy się drugiego lipca. Czyż to nie wspaniałe? – powiedziała dziewczyna z uśmiechem na twarzy.

- Będziemy w końcu rodziną: Jessica, ja i nasze dziecko, które jest w drodze… - mówiąc to, jedną rękę spuścił z kierownicy i położył na brzuchu dziewczyny.

Na ich twarzach zagościły promienne uśmiechy. Byli szczęśliwi…


I jak.? ^^


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Alfa dnia Wto 10:32, 17 Sie 2010, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
zawasia
Dobry wampir



Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D

PostWysłany: Wto 10:43, 17 Sie 2010 Powrót do góry

i jak?
swietnie i dzięki za poinformowanie o nowym:)
usmiech nie schodził mi z twarzy...
ale zaskoczyłaś mnie Newtonem i Jessiką, ale to dobrze, że są razem i jeszcze dziecko to piękne...
Rose i Emmet taka miłośc wierrna i piękna jest żadko, więc dobrze, że się w niej odnajdują i są szczęśliwi...
nie mogę się doczekac spotkania z rodzinką...
Alice pewnie już tam skacze w miejscu na myśl o spotkaniu z siostrą, ciekawe czy dla reszty powiedziala czy zachowała w tajemnicy o gościach...
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Prawdziwa
Dobry wampir



Dołączył: 21 Sie 2009
Posty: 573
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 63 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze sklepu ;p

PostWysłany: Wto 13:09, 17 Sie 2010 Powrót do góry

Hmm, mam mieszane uczucia. Bardzo.
Masz betę? Bo jeżeli tak, to zapomniałaś o skasowaniu dopisków w pierwszym rozdziale: - Mogę w czymś pomóc? - usłyszałam głos. (podać coś można w restauracji) . I jeszcze wcześniej. Były też błędy interpunkcyjne, nawet sporo, nie tylko w pierwszym rozdziale.

Odnośnie wydarzeń z tekstu to czuję się skołowana. Za dużo na raz: nowy dar Rose- ok, to nawet ciekawe. Plus.
Ale nie to, ze moga się upijać, to mi jakoś nie podeszło. Wiadomo, każdy autor może sobie stworzyć własny świat, ale wydaje mi się, że w Twoim za dużo jest na raz. Dla przykładu to, jak Emmett "przejął" się zdradą swojej dziewczyny. Uważam, że momentami tekst jest zbyt trywialny.

Wiele wątków może namieszać w głowie, szybkie zmiany miejsca i akcji, skomplikowane sytuacje, które tutaj rozwiązywane są w dwóch zdaniach. Czasami powstaje za duży chaos.

Dobrze, że cały czas tworzysz charakter Rose. Tutaj jest spójność. Wszystko kręci się wokół tego, ze nie może mieć dzieci. Incydent w sklepie, potem ta sytuacja z Jess. To trzyma się kupy. Z resztą jest już nie co gorzej.
Widać, że nie jesteś jeszcze obeznana w pisaniu, ale to z czasem się zmienia. Praktyka czyni mistrza.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
xxxvampirexxx
Wilkołak



Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraina Czarów ;)

PostWysłany: Wto 14:01, 17 Sie 2010 Powrót do góry

Nosz... Rose się załamie, jak Jessica ma dziecko...

Em modelem?! Hmm. Troszkę to naciągane.
Cytat:
Dla niektórych mężczyzna, który pracuje w ten sposób staje się niemęski.

Ja tak nie uważam. Praca, jak każda inna.

Cytat:
- Zobaczyłam w wizji, że jedziecie do nas. Zaraz będziemy, z Jazzem, na was czekać koło ogólniaka .

Żadnej spacji przed kropką...

Cytat:
Przekazałam siostrze, że nas tam zawiozą ,a ona pisnęła tylko do zobaczenia i się rozłączyła.

Przecinek powinien być od razu za 'zawiozą'.

Życzę weny na dłuższe rozdziały Wink


xxx.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez xxxvampirexxx dnia Wto 14:03, 17 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Larysa
Dobry wampir



Dołączył: 25 Lip 2009
Posty: 2354
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 81 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ...Dębno...i tam gdzie mnie poniesie..

PostWysłany: Śro 9:11, 18 Sie 2010 Powrót do góry

No cóż ja mogę powiedzieć...chyba jestem jeszcze nie dospana bo ciężko do mnie wszytko dochodzi...mnie się tam podoba, zresztą jak zawsze...opowiadanie miłe, szybko się czyta...fakt, że akcja dzieje się czasami szybko ale mnie to tam nie przeszkadza...Rosalie jest skomplikowana,po mniej można się wszystkiego spodziewać i cieszę się że to pokazujesz...utwór do rozdziału to naprawdę swietny pomysł...można się bardziej wczuć.Czekam na następny:**


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Alfa
Dobry wampir



Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 2712
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 51 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: pensjonat Salvatorów, Koźle

PostWysłany: Czw 13:22, 19 Sie 2010 Powrót do góry

Rozdz.5

utwór do rozdz.
[link widoczny dla zalogowanych]



Zajechaliśmy na parking. Prawie wybiegłam z auta. Łzy same cisnęły mi się do oczu. Nie umiałam trzeźwo myśleć. Pragnęłam gdzieś uciec i płakać.Chciało mi się głośno wyć.

- Polecamy się na przyszłość - zasalutował Mike.

- Dziękujemy.To miłe, że nas zabraliście ze sobą.Rose? Rose? -krzyknął Emmett.

Nie widzieli, jak siedzę na ziemi koło jakiegoś auta. Nie chciałam się w takim stanie pokazać nikomu. Było mi wstyd…
Czułam się bezsilna, bezradna i nieszczęśliwa. Tak zawsze pragnęłam potomstwa. Ale nigdy tego nie zasmakuję… Na wieki pozostanę w ciele 19 latki…
Usłyszałam czyjeś ciche kroki, zmierzające w moim kierunku. To była Alice.

- Rosalie? A co ty tutaj robisz? Czemu Em stoi tam koło Mike’a i Jess, a ty tu sama, cała zapłakana? I czemu masz kruczoczarne włosy- dotknęła dłonią mojego policzka.

- Zostaw mnie. Jestem koszmarna. Do niczego się nie nadaję. Włosy to był tylko głupi impuls - wyszeptałam.

Przyklęknęła obok mnie. Wyciągnęła ramiona, abym się do niej przytuliła. Najpierw nie chciałam żadnego pocieszania, ale wykrzywione w podkówkę usteczka mojej młodszej siostry sprawiły, że objęłam ją mocno za szyję.

- Dlaczego… Jessica może mieć dziecko… Ja tak tego pragnę… Życie jest takie niesprawiedliwe… -łkałam niczym mała dziewczynka.

- No już… cichutko… moja kochana - mówiła Alice.

Podniosłam głowę, aby na nią spojrzeć. Była teraz dość wystraszona moim zachowaniem. Nikomu nie lubiłam się zwierzać, więc niewielu widziało mnie w takim stanie. Tylko Em, Bella i Edward wiedzieli o mnie aż tyle.
W jednej chwili obok nas pojawił się Emmett i Jasper.

- Kochanie! Co się stało? Coś się stało? - zapytał mój mąż.

- Nic… zupełnie nic. Wybuchłam po informacji Stanley. Nie umiem się nadal pogodzić z tym, że nie będziemy mieć dzidziusia… - rzuciłam się w objęcia Ema, który przycisnął mnie do siebie.

Jazz tylko spoglądał na mnie zdumiony. Nie odezwał się ani słowem, aż do momentu, gdy znajdowaliśmy się pod naszym domem. W czasie jazdy, wydobrzałam już całkowicie. Siostra rozśmieszała mnie różnymi kawałami, a ukochany całował co jakiś czas to w usta, to w policzek. W końcu wjechaliśmy na podwórze.

- Reszta jest w domu? - spytałam wychodząc z kanarkowego porsche.

- Nikogo oprócz nas nie ma. Carlisle i Esme pojechali do miasta, Edward i Bella na wyjeździe, a Renesmee u kolegi.

- Kolegi? - uniosłam nieznacznie brew.

- Tak, Matta Spencera. Chłopak ma problemy z nauką, więc Ness daje mu korepetycje. Wiesz, że jest dobrą uczennicą, więc wychowawczyni poprosiła ją, żeby mu pomogła. Teraz codziennie przebywa u niego koło 2 godzin. Sam nie wiem, kiedy ona znajduje czas, żeby usiąść do książek. Ze szkoły wraca po 15, zje obiad, a potem pędzi do niego. No i wieczorem spotyka się ze swoim chłopakiem. Dobrze, ze to prawie koniec roku szkolnego. Zostały jeszcze tylko 3 marne tygodnie… - odparł Jazz.

- Długo już daje te korepetycje? - zapytałam.

- Hmm… z jakieś kilka tygodni będzie. Ja tam nie wiem, szczerze mówiąc - rzekł Jasper, ale Alice mu przerwała:

- Równe 3 tygodnie. To ja akurat wiem.

- Miło, że pomaga. To wspaniała dziewczyna. Należy się wzajemnie wspierać - powiedziałam.

Wchodząc po schodkach, poczułam znajomy odór.
Jacob!!!

- Ten pies jest tutaj ? - syknęłam przez zęby.

- Czeka na Nessie. Mieli coś tam obejrzeć, czy coś - zaświergotała Alice.

- No tak, są parą. Czasami o takich szczególikach zapominam - westchnęłam.

- Oj Rose. Wiesz, że to wpojenie na zawsze ? - zakomenderował Jazz.

- Jasne… Poczekamy, zobaczymy… - parksnęłam.

Drzwi frontowe otworzył nam młody Black. Czy mnie się tylko zdaje, czy on naprawdę ma jeszcze większe bicepsy niż miał? I wogóle przystojniak się z niego zrobił…

- Witajcie, moi drodzy! Dawno was tutaj nie było. Coście, przez ponad rok, porabiali w Anglii? Tyle pracy chyba nie ma, żeby zapomnieć o domu i rodzinie?- wybuchł śmiechem Indianin.

- Trafiłeś w dziesiątkę. Kupa pracy jest. Ja jako model, Rose prowadzi firmę. No i my sami się rzadziej już widujemy... To nie jest za dobre dla naszego małżeństwa... Wiesz, „te” sprawy - oboje zarechotali.

Faceci...Ech...

- Blondi! A raczej... czarna! Co ci się stało z włosami? Chciałaś zmienić image na bardziej wampirzy? Udało ci się. Nawet ładnie wyglądasz - wyparował.

Wywróciłam nieznacznie oczami.Taa...

- No, ruszajcie się. Muszę wam pokazać, co ciekawego ostatnio kupiłam. Rose, chodź ze mną. Chłopacy sobie pogawędzą przed domem. W domu się prowadzi rozmowy, a nie na ganku. – krzyknęła na nich. - Brak słów - pokręciła głową Alice i trzymając mnie za rękę, wbiegła do środka.

Przedpokój pomalowany został na jasny błękit, a nie, jak kiedyś, na jasną zieleń. Meble także zostały wymienione, na podłodze leżał jasnoróżowy dywanik. Zaraz potem znalazłyśmy się na 2 piętrze, w pokoju z wielkimi szafami ubrań.

Chochlik wywalił pół szafy i moim oczom ukazały się same czarne ubrania.

- Czyje to? - zaniemówiłam.

- Renesmee , a myślałaś że czyje ? Przecież jest gotką. Edward czasem się wkurza, kiedy widzi ją dość mocno umalowaną, ubraną w spódniczkę tiulową, gorset i trampy. Sama jej nie poznaję momentami. Teraz to jest istne wariactwo w domu. Belli to nie przeszkadza, co córce się podoba, ale sama wiesz jaki jest braciszek - westchnęła Al.

- Aż za dobrze. Ness jest mądrą dziewczyną i wie, jak trzeba postępować w życiu. To, co nosi jest tylko na zewnątrz, a w głębi serca to kochana młoda osóbka. On jest po prostu staroświecki. Na dodatek to półwampirzyca i ten styl jest dla niej. Dla nas... - wskazałam na siebie.

Roześmiałyśmy się. Dalsza rozmowa ciągnęła się na temat pracy, planów na następny miesiąc, przeszłości i śmiesznych zdarzeń, które mnie ominęły. Po jakiejś godzinie do pokoju wpadła Ness. Ubrana w top bez ramiączek, tiulową spódnicę i glany. Wszystko oczywiście czarne.

- Ciocia! - krzyknęła stojąc u progu.

Momentalnie znalazła się w moich ramionach. Przytuliłam ją mocniej do siebie, a ona zarzuciła mi na szyję swoje ręce. Po chwili odsunęła się ode mnie i krytycznym wzrokiem omiotła mnie z góry na dół.

- Czarne włosy? Ciociu... - pisnęła niezadowolona, kręcąc głową.

- To był impuls - machnęłam ręką.

- Lepsza jesteś w swoim naturalnym kolorze, ale nie żeby było aż tak tragicznie - pocieszyła.

- Dziękuję. Ty też jesteś inna - dotknęłam ręką jej krótkiej, nastroszonej fryzurki.

- Zmieniłam styl na bardziej... wampirzy. Odpowiadający naszej naturze - uśmiechnęła się.

- Alice mi o tym już powiedziała. To dobrze, że masz jakiś styl. Nie można być jednolitą masą w tłumie, pozbawionej mózgów i gustu młodzieży. Chociaż ty jesteś największą indywidualistką jaką znam. Ja też nią jestem - parsknęłam.

- Serio? Co ty nie powiesz, moja droga, starsza sis - fuknął narwany chochlik.

- Ciocia jest jedyna w swoim rodzaju. Jest moją drugą mamą - małej zakręciła się łezka w oku.

- Kochanie… - wyszeptałam zaskoczona.

Nessie przetarła oczy ręką i chwilę potem podskoczyła do mnie.

- Możemy na osobności pogadać? - spytała.

Alice przytaknęła, a ja ruszyłam z nastolatką do jej sypialni.

Jej pokój znajdował się na samym końcu 2 piętra. Miała praktycznie całe piętro dla siebie, pominąwszy pomieszczenie na szafy z ciuchami, łazienkę i strych.

Zamknęła za mną drzwi i wskazała, abym usiadła wygodnie w fotelu. Posłusznie usiadłam i zaczęłam się rozglądać dookoła. Ściany były pomalowane na czarno, a na nich plakaty jakiś rockowych i gotyckich zespołów.Żyrandol w kształcie świecznika, a na podłodze czarny dywan w pentagramy. Łóżku było zasłane czarnym kocem w kości. Obok niego stała szafka nocna z zdjęciami w ramkach. Na przeciwko łóżka znajdowała się ogromna szafa, a po jej prawej stronie ogromne lustro w czarnej ramie.
Stolik do nauki stał pod oknem, wraz z dwoma czarnymi, żelaznymi krzesłami. Fotele były po lewej stronie łoża. Obite czarne, lśniącą skórą. Natomiast, koło szafki nocnej, były półki z książkami. Jedna półeczka była wyłożona chyba samymi horrorami - ich okładki były całe czarne. Efekt był piorunujący. Prawdziwa sypialnia wampira... tfu! Gota..

- Już się napatrzyłaś? - rzekła Ness.

- Co? Eee.. Tak, tak...

- Nie umiem już w sobie tego dłużej trzymać i muszę to komuś powiedzieć - gwałtownie spuściła głowę w dół, a spod perfekcyjnie pomalowanych oczu zaczęły płynąć łzy.

Przysiadła na brzegu łóżka i podkuliła nogi. Zakryła twarz rękoma. Od razu wstałam i uklękłam obok. Przez chwilę nie ośmieliłam się odezwać, ale niewiedza doprowadzała mnie do furii.

- Co się stało, słoneczko?

Podniosła się i spojrzała na mnie. Cały makijaż spłynął jej po twarzy, co dało nieco groteskowy efekt.

- Za... zako... zakochałam... się - wyjąkała.
Momentalnie wybuchła spazmatycznym płaczem.

Zaszokowało mnie. Zamurowało.

- Kiedy? Kto to jest?

- Matt. Uczę go od 3 tygodni i samo tak wyszło. Dziesięć dni temu po raz pierwszy się pocałowaliśmy. Od tego momentu jesteśmy parą. Najgorsze jest jednak w tym wszystkim to, że już z nim „to” zrobiłam. Miałam poczekać z tym do ślubu, ale w zeszłą sobotę nie było jego rodziców w domu. Oglądaliśmy film, bo wcześniej się uczyliśmy. W trakcie niego Matt przysunął się do mnie i zaczął całować. No i potem... no wiesz... - po tym wyznaniu odwróciła głowę w inną stronę.

Nie chciała mi spojrzeć w oczy. Sama nie popatrzyłabym na jej miejscu.
Czy mnie się to tylko śni? Miała przecież wytrzymać z cnotą do ślubu... ale pal licho... Zdradziła Jacoba Blacka. Co teraz? Miała być przeznaczona jemu...

- Ciociu? - potrząsnęła mną bratanica.

Jej przerażone oczy zerkały co chwilę na mnie. Nie miałam sumienia na nią krzyczeć. Już sam widok zrozpaczonej dziewczyny mi wystarczył.

- Dobrze to sobie przemyślałaś? Z nim chcesz być? - dopytałam się.

- Tak. To jest ten jedyny. On uczynił ze mnie inną osobę. Na dodatek to moja bratnia dusza. Jest rockmanem i gra na gitarze. Kocha mnie taką, jaka jestem, a nie jak Jake. Krytykował mój ubiór i makijaż… - wyszeptała.

Nie wiedziałam, co mam odpowiedzieć. Z jednej strony chciałam, żeby znalazła kogoś innego, ale z drugiej strony on też ma jakieś uczucia i ją kocha. To nie jest takie proste...

- Kobietki? - usłyszałyśmy czyjś głos pod sypialnią.

JACOB!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Alfa dnia Sob 9:25, 16 Paź 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
zawasia
Dobry wampir



Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D

PostWysłany: Czw 17:21, 19 Sie 2010 Powrót do góry

tego się nie spodziewałam...
ten wybuch Rose, to się nie dziwie przy tym,
ale Nessie jako gotka i to na całego, do tego nowy facet, laska leci na dwa fronty, bo żaden nie wie o tym drugim, jestem zszokowana
ale rozdział podoba mi się i dzięki za powiadomienie
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Larysa
Dobry wampir



Dołączył: 25 Lip 2009
Posty: 2354
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 81 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ...Dębno...i tam gdzie mnie poniesie..

PostWysłany: Czw 18:49, 19 Sie 2010 Powrót do góry

Twisted Evil Mój Jacob krytykuje...przecież on jest w niej meega zakochany...ojj...nie,nie...Nessie,ty nie no wiesz ty co...@##$#$&^* i już ją mniej lubie...ogólnie rozdział baardzo mi się podoba, dużo opisów dzięki którym wszystko sobie można dokładnie wyobrazić...zapowiada się niezłe rozkręcenie akcji:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
sheila
Zły wampir



Dołączył: 12 Lis 2008
Posty: 428
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Hogwart w La-Push, na Upper East Side.

PostWysłany: Czw 20:06, 19 Sie 2010 Powrót do góry

:O:O:O kurcze, dokomentuje 5 rozdzial tylko cofne sie do 3.

3 rozdział:
spodobał mi się pomysł z derm Rose- usuwanie pamięci i to w taki sposób- super. Emm misiakowaty jak zawsze, tak On jest cudowny :) A, no Emm jako model CK- mrrrau, cóż na słodziutki muffinek, chrupałby :) Tylko wiesz Alfa- sprawa oświetlenie i wgl, tzn wiesz, On sie nie iskrzy, błyszczy, połyskuje i te bajery?

4 rozdział:
Moja głupiutka Jess, biorą ślub, będą mieli dziecko! Kocham takie sprawy, tym bardziej, że moja koleżanka urodziłą 10sierpnia hihih:) przepraszam, musialam to powiedzieć :d co do ich podróży, myślałam, że wybiorą się tak samochodem, no jak ja bym miałą takie auta, to bym z nich nie wysiadała :D

5 rozdział:
Wiedziałam, że Rose sie popłacze, no cóż, no cóż, no cóż...
Ale! NESS GOTKĄ! Błagam nei rób mi tego! I jej pokój, o masz, nie lepiej zamieszkać na cmentarzu? Na nagrobkach by sobie spałą, na krzyżach zrobiłą biblioteczke... wrrr aż mam ciary.
Cytat:
Wchodząc po schodkach, poczułam znajomy odór.
Jacob!!!

hihi dzięki Ci za ten moment :D Kocham Jacoba, ale uwielbiam porównywanie go do psa :P
Ness zdradziłą Dżejkusia, ja nie wiem, takie bóstwo? No cóż miłośc nie wybiera, ale jeżeli Ona sie zakochałą w tym rockmanie, tzn, że to co jest pomiędzy nią a psem nie jest prawdziwym wpojeniem. hmm...

powiem tak, rozkrecasz się, życzę Ci nieustającego wena, nie moge sie doczekac wtoczenia mojego głównego pomysłu na ten ff Wink

wypoczywaj! :P
xoxo


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
xxxvampirexxx
Wilkołak



Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraina Czarów ;)

PostWysłany: Śro 12:56, 25 Sie 2010 Powrót do góry

No to, zdziwienie... Nie lubię Jacob'a. Wydawał mi się zbyt... nie wiem. Po prostu mi nie pasował. A tu wychodzi, że jeszcze krytykuje swoją dziewczynę. Nosz!
Nes gotką?! Tego jeszcze nie spotkałam. Chociaż ja też miałam okres w życiu, gdzie istniała dla mnie tylko czerń, a jak jeszcze miały na sobie coś z trupimi czaszkami, to musiały być moje... Chociaż teraz też coś z tego zostało... Wink

Szybko się czytało.

Cytat:
Wchodząc po schodkach, poczułam znajomy odór.
Jacob!!!


Heh. Ona nigdy się nie zmieni :)
Pozdrawiam.

xxx.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez xxxvampirexxx dnia Śro 12:56, 25 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Nikki_944
Zły wampir



Dołączył: 03 Wrz 2009
Posty: 478
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: WRZ

PostWysłany: Czw 8:21, 26 Sie 2010 Powrót do góry

Przepraszam, że długo nie komentowałam.
No cóż trochę się wydarzyło.
Szkoda mi Rosalie, widać jak pragnie mieć dziecko, ale nie może. Co do tego rozdziału to... rany normalnie nie wiem co mam powiedzieć, wmurowało mnie.

Ciekawa jestem co teraz będzie z Renesmee i Jacobem, w ogóle tak się wszystko pokręciło.
Chciałabym, aby w najbliższym czasie pojawiła się reszta rodzinki, miło by było "spotkać" Edwarda, Bellę, Carlisle'a i Esme.

Świetnie piszesz, życzę weny i czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ZuzKa
Dobry wampir



Dołączył: 14 Lis 2009
Posty: 724
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: nieopodal Wrocławia. | Tam gdzie zimno i deszczowo..

PostWysłany: Czw 10:45, 26 Sie 2010 Powrót do góry

Znowu z małym poślizgiem, ale jestem :)
Wyłapałam błędy w stawianiu przecinków, myślników, kropek. Takie jak na przykład tu:
Cytat:
włosy- dotknęła

Cytat:
ogólniaka . Niech

Kilka osób już się tego czepiało, po prostu w jednym wypadku jest brak spacji, a w drugim niepotrzebna spacja, takie szczegóły, ale jednak błędy.
Dziwi mnie to, że Rose tak szybko doszła do siebie po tym, jak dowiedziała się, że Jess będzie miała dziecko. Myślałam, że dłużej będzie się tym przejmować i rozpaczać.
Cytat:
Chłopacy sobie pogawędzą przed domem.

Błagam! "chłopcy", "chłopaki" - tak. "chłopacy" - nie!
Nessie gotką? - tego się nie spodziewałam, ale nawet fajny pomysł.
Szczęka mi opadła, kiedy przeczytałam, że Ness już "to" zrobiła, ciekawe co będzie kiedy Jake się o ty dowie (jeśli w ogóle się dowie).
Cytat:
Wchodząc po schodkach, poczułam znajomy odór.
Jacob!!!

- Ten pies jest tutaj ? - syknęłam przez zęby.

Kocham cię za ten fragment Laughing
Wprowadziłaś dużo nowych wątków, które, mam nadzieję, fajnie rozwiniesz.
Duuużo wena życzę!
Zuz.

PS. Dziękuję za info na pw. Jak dodasz coś nowego to się odezwij, nie zaglądam to działu FF na bierząco :)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ZuzKa dnia Czw 10:47, 26 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Alfa
Dobry wampir



Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 2712
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 51 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: pensjonat Salvatorów, Koźle

PostWysłany: Czw 16:45, 26 Sie 2010 Powrót do góry

Rozdz.6


utwór http://www.youtube.com/watch?v=SO4LyKd-Hws&feature=related



- Co mam zrobić? Co mam zrobić? - szepnęła Nessie.

- Nie wiem...

W tym samym momencie w drzwiach ukazał się uśmiechnięty od ucha do ucha Jake. Zobaczywszy zapłakaną Renesmee, podbiegł do niej i chciał przytulić, ale ona brutalnie go odepchnęła.

- Zostaw mnie, cholerny wilkołaku! - wrzasnęła i wybiegła z pokoju.

Jacob klapnął na dywan z wybałuszonymi oczami. Odwróciłam od niego wzrok. Nie chciałam na niego patrzeć. Nie po tym, czego się dowiedziałam...
Na dole było słychać trzask drzwi i krzyk chłopaków. Jake wstał i bez słowa wybiegł na dwór. Rzuciłam się za nim, aby go zatrzymać, ale tylko pchnął mnie na ścianę. Chciało mi się płakać.

- Co się stało, Rose? Dlaczego Ness wyleciała z takim hukiem? Pokłóciłyście się o coś? Powiedz! - dopytywała się Alice.

Chwyciła mnie za ramię i poprowadziła do ustronnej altany w ogrodzie. Gdy usiadłyśmy, zaczęłam jej opowiadać wszystko ze szczegółami. Chochlik zaniemówił. Miała otwarte usta i nieobecnym wzrokiem patrzyła w dal.
Dopiero po dłuższej chwili się odezwała.


- Co teraz będzie? Co się stanie, gdy wrócą Edward i Bella? Oni nas zabiją za to, że pozwoliliśmy jej na coś takiego! Sam fakt, że nikt nie przypuszczał, z kim ona teraz jest, to dopiero będzie szok. Brat się wkurzy! - załamała ręce.

- Sama nie wiem. Edwardem to nie ma co się przejmować. On ze wszystkiego robi szum. Gorzej, jak to przyjmie Jacob. Tego to się obawiam... On przecież ją tak kocha - westchnęłam.

W mojej kieszeni zabrzmiała komórka. Wyciągnęłam ją i spostrzegłam, że to dzwoni Nessie...


Renesmee POV


Byłam już w połowie lasu, nieopodal potoku. Szłam i potykałam się o konary, bo lejące się z oczu łzy zasłaniały mi widoczność. Za mną biegł Jacob. W pewnym momencie objął mnie od tyłu i mocno ścisnął. Wybuchłam spazmatycznym płaczem. Moje ciało drżało jak w agonii. Nie wiedziałam,w jaki sposób mam mu to powiedzieć...

- Moja kochana. Nie płacz już. Jestem tutaj - szeptał mi do ucha.

Wyrwałam się mu ostatkiem sił i upadłam na ziemię. Zasłoniłam oczy rękami, a nogi podkuliłam.

- Zostaw mnie! Słyszysz? - syknęłam.

Chłopak usiadł obok mnie. Poczułam jego palący wzrok.
Podniosłam nieznacznie głowę, aby na niego spojrzeć. Był przestraszony i zdenerwowany. Nie wiedział, o co chodzi. Dla niego lepiej byłoby, gdyby nigdy nie poznał prawdy...

- Powiesz mi wreszcie dlaczego płaczesz i nie chcesz, żebym cię objął? - spytał cichutko.

Przełknęłam nerwowo ślinę.Mimo zdenerwowania popatrzyłam mu prosto w oczy i wypowiedziałam trzy słowa, które miały zmienić wszystko:

- Mam kogoś innego.

Młody Black zaniemówił. Jego oczy zrobiły się czarne jak węgiel i zaczął się trząść. Wiedziałam, co to oznacza. Transformacja.

- Żartujesz? Powiedz, że żartujesz! - wrzasnął.

Chciałam wstać, ale on chwycił mnie za rękę, więc znowu upadłam na trawę. Przybliżył swoją twarz do mojej. To nie była twarz człowieka... zobaczyłam twarz potwora.

- Nie, nie żartuję. Mam kogoś, kogo kocham - prychnęłam.

Nasze nosy były już niemiłosiernie blisko, ale po tym oświadczeniu odsunął się i wbiegł na pobliskie drzewo.

- Jak mogłaś? Jak mogłaś? Ja ciebie kocham,Nessie! Nie rozumiesz tego?

- A ja ciebie już nie. Daj mi spokój. Znajdź sobie kogoś wartego kochania. Ja tego warta nie jestem - stwierdziłam.

- Jak? Kiedy? Dlaczego? Czy to moja wina? - spytał.

- Nie zawiniłeś... Samo wyszło...I przespałam się już z nim. Kilka dni temu - wyznałam.

Jego oczy wypełniła furia.Złamał leżący w pobliżu konar i zaraz potem stanął tuż przede mną.

- Ty wampirza dziwko!!! Puściłaś się z kimś,kogo pewnie znasz kilka dni, mimo że wiesz, że jestem tobie przeznaczony! - krzyknął i uderzył mnie w twarz.

Zachwiałam się na nogach. Pocierając obolały policzek, wysyczałam mu tylko na koniec:

- Niech cię szlag Black!


Rosalie POV



- Kwiatuszku! Gdzie jesteś? - krzyknęłam.

- Niedaleko potoku.

- Już biegnę. A Jake?

- Nie chce mnie znać. Nie dziwię się mu. Zostawił mnie tu samą.

Usłyszałam jej szloch i wycie po drugiej stronie. Wyłączyłam się i pobiegłam w kierunku lasu. Alice stanęła z wykrzywionymi w podkówkę ustami i kręciła nieznacznie głową. Była w tym wszystkim zagubiona… Tak jak ja.
Znalezienie dziewczyny nie zajęło mi za dużo czasu. Siedziała na jakimś pniu, wpatrując się w dal. Była zdruzgotana.

- Jak to przyjął? - szepnęłam.

Odwróciła się. Jej oczy były zapuchnięte, a twarz - szczególnie policzek - zaczerwieniona.
Moje martwe serce ścisnęło się z żalu.

- Gdy powiedziałam mu o tym, co zrobiłam i że już nie będziemy razem, bo mam innego to najpierw nie dowierzał. Potem syczał, aż na wieść o stracie cnotynazwał mnie "wampirzą dziwką". Miał furię w oczach! Złamał konar i wogóle był nieźle wkurzony. Na samym końcu uderzył mnie w twarz - rozryczała się na dobre po tych słowach.
Przytuliłam ją sobie do piersi i dałam się jej wypłakać. Łzy leciały jej ciurkiem i nie widziałam, żeby miały zamiar się kiedyś skończyć.

- Świat mi się załamał... Chciałam z nim być, ale wyszło inaczej. Nie jestem przecież tak do końca temu winna, prawda ciociu?

- Nie, wcale nie - pocieszyłam.

Głaskałam ją po plecach, główce. Próbowałam być spokojna, ale miałam ochotę porządnie trzepnąć bratanicą. Dlaczego to zrobiła? Czy on był dla niej zły? Widział w niej cały świat,nic innego siędla niego nie liczyło. Mieli mieć wspólną przyszłość, życie... A ona, jak mu się odpłaca? Skokiem w bok!
W mojej kieszeni po raz kolejny zawibrował telefon.

- Odbierz - zachęciła Ness.

To była Alice.

- Wracajcie lepiej szybko! Dzwonili Edward z Bellą i są już w drodze do domu. Powinni pojawić się za jakieś piętnaście minut. Musisz małą doprowadzić do porządku. To, że nie czyta już jej w myślach to nic nie znaczy. Wyczują problem na kilometr! - wykrzyczała.

- Dobrze. Zaraz będziemy.

I rozłączyłam się.

- Rodzice wracają, prawda? Będzie awantura? - otworzyła szeroko usteczka nastolatka.

- I to jeszcze jaka... -dodałam.

Pomogłam jej wstać z drżących nóg. Co chwilę się potykała, to o konar, to o kamień. Przestała już płakać, ale makabrycznie wystraszone oczy pozostały takie same.
Po kilku minutach znalazłyśmy się w domu. Przed garażem nie było jeszcze srebrnego jaguara jej rodziców. Weszłyśmy na ganek, a następnie przez przedpokój do salonu.
Przy stole była już prawie cała rodzina. Carlisle wstał i podszedł do wnuczki. Nie miał srogiej miny, ale był lekko zdezorientowany i zasmucony.

- Carlisle! Tylko na nią nie krzycz! - powiedziałam.

- Na wnuczkę nie podniosę głosu - odparł.

Nessie siadła w najdalszym fotelu. Ze szklistymi oczami spoglądała na rodzinę.

- Źle ciebie wychowaliśmy? Nie można ranić uczuć drugiej osoby–wypowiedział się dziadek.

- Nie, skądże. Dobrze rozumiem, ale… - przerwała, bo wybuchła płaczem.

- To dlaczego to zrobiłaś? Wiesz, jak Jake’a to zabolało? Sama też nie wyglądasz na szczęśliwą - dodał Carlisle.

- Nie wiem... Ja już nic nie wiem! - wskoczyła w moje ramiona, a ja okryłam ją rękoma. Tylko ze mną czuła się bezpiecznie.

- Co ja mogę w tym przypadku teraz zrobić? Porozmawiasz sobie o tym spokojnie z rodzicami. Edward na pewno się ucieszy– westchnął blondyn.

Nastała chwila ciszy. Na podwórze wjechał samochód... Wrócili.
Usłyszeliśmy ich kroki przed gankiem, aż w końcu otworzyli drzwi i znaleźli się w salonie.

- Mama! Tata! - pisnęła Nessie.

Wyrwała mi się z objęć i zarzuciła ręce na szyję Belli. Mój braciszek stał tylko niczym posąg.

- Edziu... Nie dajesz za dobrego przykładu córce. Wyrosła z niej niezła lafirynda. Przespała się z Peterem - zarechotał Emmett.

No to pięknie!


I jak.? Laughing


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Alfa dnia Pią 8:36, 27 Sie 2010, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
zawasia
Dobry wampir



Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D

PostWysłany: Czw 17:37, 26 Sie 2010 Powrót do góry

cały rozdział bardzo smutny i daje duzo do myślenia, co może byc po zrobieniu jakiegoś błędu, jakie komplikacje...
wydaje mi się, że przespanie się Nessi z Peterem nie było zbytnio przemyślane, ale stało się, ale żeby Jake ją spoliczkował to mi się już nie podoba
Rose mimo, że kocha Nessi to jednak sama nie może tego zrozumiec i nie ma co się dziwic
fajny ten rozdzialik, daje dużo do myslenia
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
sheila
Zły wampir



Dołączył: 12 Lis 2008
Posty: 428
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Hogwart w La-Push, na Upper East Side.

PostWysłany: Czw 19:22, 26 Sie 2010 Powrót do góry

Na poczatku malutkie błędziki:

Cytat:
nerwowo ślinę.Mimo zdenerwowania

po kropce spacja.

Cytat:
Nie wiedziałam,w jaki

po przecinku spacja.

Cytat:
kocham,Nessie!

znowu ta akcja ze spacją Wink

Cytat:
wyszło...I przespałam

spacja...

Cytat:
wypełniła furia.Złamał leżący

spacja...

Cytat:
się z kimś,kogo

spacja...

Cytat:
cały świat,nic innego

spacja...

no to takie drobne błędy, widziałam jeszcze kilka ale zniknełi mi teraz z oczu.

Co to treści. Dobrze, że powiedziała Wilczkowi, prawda mu sie nalezała, szkoda tylko, że taka bolesna i raczej powiedziałabym, że wyznanie prawdy Dżejkowi nie przyszło jej z trudem, baa, wrecz z łatwością, owszem popłakała się ale to jakos mi tak dziwnie z jej uczuciami.
Biedny wilczek! Ale nie martw sie, trafisz w lepsze ręce ]Smile

i słowa Emm'a:
Cytat:
Wyrosła z niej niezła lafirynda

wow, nie owija w bawełne.
Generalnie wszystko fajnie. Chcemy wiecej! Wink

xoxo


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ZuzKa
Dobry wampir



Dołączył: 14 Lis 2009
Posty: 724
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: nieopodal Wrocławia. | Tam gdzie zimno i deszczowo..

PostWysłany: Czw 19:25, 26 Sie 2010 Powrót do góry

Podoba mi się ten rozdział, szkoda tylko, że taki krótki.
Ciekawe co z tego wszystkiego wyjdzie? I co powie na to Bella i Ed?
Kurczę. Nieźle namieszałaś w tym rozdziale :)
Zdziwiło mnie to, że Edward nie czyta już w myślach Ness. Ciekawe czy ona ma jeszcze swój dar, bo o tym jeszcze nie wspomniałaś.
Cytat:
- Edziu... Nie dajesz za dobrego przykładu córce. Wyrosła z niej niezła lafirynda. Przespała się z Peterem - zarechotał Emmett.

"Edziu" - to mnie rozwaliło Laughing
Niech wen będzie z tobą!
Zuz.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nikki_944
Zły wampir



Dołączył: 03 Wrz 2009
Posty: 478
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: WRZ

PostWysłany: Sob 14:49, 28 Sie 2010 Powrót do góry

Ostatnie zdanie mnie rozwaliło. :D
Emmett to wie kiedy i co powiedzieć.
Ja chce już znać reakcję E. i B.

Wpojenie Jacoba chyba szwankuje, dobra Renesmee go zdradziła, jeżeli by ją naprawdę kochał to by raczej jej nie spoliczkował.

Rozdział świetny, weny i czasu.
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Alfa
Dobry wampir



Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 2712
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 51 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: pensjonat Salvatorów, Koźle

PostWysłany: Pią 19:02, 10 Wrz 2010 Powrót do góry

Rozdz.7


muza do rozdz. http://www.youtube.com/watch?v=RuqUoMfgMvM&feature=related



Edward osłupiał. Dosłownie osłupiał. Otworzył szeroko usta, a w jego oczach widać było rosnącą powoli furię.

- Wszyscy wynocha! Natychmiast! - krzyknął.

Wcisnęłam się między resztę rodziny kierującą się do wyjścia, ale wyciągnął w moim kierunku palec.

O cholera!

Gdy w salonie pozostała tylko nasza czwórka, Nessie podbiegła do ojca. Próbowała go objąć, ale on odepchnął ją i skarcił wzrokiem. stanęła więc obok mnie. Nie wiedziałyśmy czego mamy się spodziewać. Edward miewa takie wybuchy furii, że aż strach się bać.

- Co się tutaj, do jasnej cholery, dzieje? Dlaczego moja córka puściła się z chłopakiem, którego ledwie zna? I na dodatek rzuciła Blacka? Świat oszalał! Moje oczko w głowie uprawiało... Uch! Nie jestem nawet w stanie tego pojąć! - wrzasnął.

Nastolatka zadrżała. Chciała coś wytłumaczyć, ale mój brat brutalnie szarpnął ją za ramię i przyciągnął do siebie.

- Zwariowałaś?!- wysyczał jej w twarz.

Potrząsnął nią niczym szmacianą lalką.

- Odpowiadaj, kiedy pytam! Zwariowałaś? Masz całe życie przed sobą, a ty co robisz? Był Jacob, dobry Jacob. Zgodziłem się na niego, ale teraz to już przegięcie. Seksu ci się zachciało! Jesteś za młoda! - ryknął .

Jego oczy zrobiły się momentalnie czarne i czułam jak bije od niego przeogromny chłód.

Było mi żal patrzeć na wystraszoną bratanicę, ale jedyne, co mogłam zrobić to stanąć w jej obronie. To i tak wiele.

- Zostaw ją! Każdy chce nowości w swoim nędznym "pół życiu", więc i twoja córka może tego zaczerpnąć. Nie krzycz już na nią! To twoje jedyne dziecko, Edwardzie!

- Właśnie, to moje dziecko. Nie twoje! Tobie nic do tego, Rose. Nie wiesz jak się wychowuje, bo sama nigdy nie miałaś, a wtrącasz się jakbyś była ekspertem od wychowywania. Milcz!

Wkurzył mnie tym stwierdzeniem. Wkurzył mnie okropnie! To, że nie jestem zdolna do urodzenia dziecka, to nie powód aby się na mnie ot tak, według kaprysu, wyżywać.
Znalazłam się tuż przed twarzą młodszego brata.

- Ty jakoś sobie jakoś z tym całym "wychowaniem" nie radzisz zbyt dobrze. Kto tu kogo będzie pouczał? - powiedziałam zjadliwym głosem.

W tej samej chwili, pomiędzy nas wkroczyła Bella.

- Spokojnie, kochani! Tu trzeba inaczej porozmawiać. Bez nerwów i skakania sobie do oczu - rzekła.

- Tato! Tato! - zawołała Ness i ciągnęła dalej. - Przepraszam... za wszystko. Ja chciałam tego... zasmakować... współczesnego życia. Jacob nie jest dla mnie tym, którego pragnę i kocham. To, że... kochałam się z Peterem... to było najwspanialsze doznanie w moim życiu. Chcesz mi to teraz odebrać? Miłe i szczęśliwe chwile z ukochanym? Odczucia, które mną podczas tego targały? - dodała potulnym głosem.

- Jesteś za młoda! - oświadczył.

- Też miałeś 17 lat gdy „to” zrobiłeś. - uśmiechnęła się od ucha, do ucha.

- Ja to co innego. Jestem wampirem. Wziąłem ślub z twoją mamą i dopiero potem robiliśmy to, co się robi w miesiąc miodowy. A nie wszystko na opak - warknął.

- Taa... ja słyszałam, że ciągnęło cię do tego przed ślubem - dodała.

- Skończ!

- Wszyscy to robią!

- I co z tego? Musisz robić to, co wszyscy? Na wszystko jest miejsce i czas - fuknął.

- Ale...

- Po skończeniu osiemnastu lat rób sobie co chcesz w takim razie.

Niestety do listopada będziesz żyć według moich zasad i warunków.

- Dobrze, ale nie zabronisz mi uczenia Petera. Wychowawczyni przydzieliła mnie do tego zadania.

- Masz szlaban. Masz szlaban! Za dużo ci popuszczaliśmy, moja panno! I co z tego wyszło? Moja córka jest jakimś gotem i sypia z chłopakami. Nie pojedziesz za karę na obóz do Paryża! Wszystkie twoje "mroczne" rzeczy będą wywalone. Masz być normalną nastolatką, a nie jakimś typem spod ciemnej gwiazdy!- Edward stał teraz koło stołu i w pewnym momencie trzasnął krzesłem o podłogę.

- Nienawidzę cię! Jesteś beznadziejnym ojcem! - krzyknęła Renesmee i wybiegła z pokoju.

Drzwi frontowe wypadły prawie z zawiasów.

Usiadłam w pobliskim fotelu. Bałam się cokolwiek powiedzieć. Brat był tak wnerwiony, że jedną ręką wywrócił do góry nogami stół i wszystko, co na nim stało. Bella próbowała go uspokoić, ale on jeszcze bardziej się wkurzył. Na samym końcu wyszedł z domu. Słyszałam, że idzie do garażu, a zaraz potem wyjeżdża swoim Volvo w nieznane.
Byłyśmy w salonie tylko we dwie – ja i moja bratowa. Dopiero po chwili ciszy, weszła do pokoju reszta rodziny.

- Jejku! To była istna awantura. - złapała się za głowę Alice.

- Nie wiem, co wstąpiło w Edwarda. Ja już naprawdę nie wiem. - szepnęła Isabella.

Podeszła do okna i wypatrywała czegoś na podwórzu. Wiedziałam, że bardzo się martwi. Jej miodowe tęczówki zmieniły się na czarne, a usta lekko otworzyła. Ręce skrzyżowała na piersiach, a głowę oparła o szybę.

- Edward martwi się o córkę tak samo jak Bella - odezwał się znienacka Jasper.

Spojrzałam na mojego ukochanego brata.

- Martwi? A to czemu zamiast spokojnej i bezstresowej rozmowy była awantura, krzyk i płacz? Tak to nigdy nie rozwiąże się problemu. To co, że Jacob się jej oświadczył i była z nim zaręczona? Nie jest przecież jego własnością! Jest młodą, dojrzewającą i dopiero poznającą otaczający świat dziewczyną. Szuka nowych wrażeń - jak na mnie, to była długa przemowa.

- On jest po prostu staroświecki - wtrąciła Alice.

- I to jeszcze jak staroświecki. Być prawiczkiem przez sto osiem lat? - wydusił ledwie Em, bo w sekundę potem wybuchł tubalnym śmiechem.

- Em! - kiwnęłam do niego palcem, aby się przymknął.

- Ok, ok. - wzruszył ramionami, jakby nie wiedział, że to co powiedział, mogło Bellę urazić.

- Kochani. Nie martwmy się na zapas. Ochłoną oboje i jak wrócą, to porozmawiają. Przepraszam, że wychodzę, ale mnie wzywają. Miło, że do nas wpadliście moi drodzy - objęłam tatę z całych sił, a Emmett przybił mu piątkę.

Glowa domu wyszła, a ja przeanalizowałam dzisiejszy dzień. Nie był zbytnio udany, same płacze i kłótnie.

I kto powiedział, że życie wampira jest bezproblemowe? Laughing


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Alfa dnia Pią 19:12, 10 Wrz 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin