FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Egzystencja [NZ] 25.02 Rozdział.9 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
zawasia
Dobry wampir



Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D

PostWysłany: Pią 19:38, 10 Wrz 2010 Powrót do góry

takiej reakcji Eda się nie spodziewałam, to się nazywa akcja, złośc, krzyki ale i troska
wszystko w jednym
nie dziwię się reakcji Eda, chyba każdy ojciec by tak zrobił...
mam jedno ale: czemu tak krotko... ale i tak podoba mi się to jak piszesz:)
dzięki za powiadomienie
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Alfa
Dobry wampir



Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 2712
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 51 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: pensjonat Salvatorów, Koźle

PostWysłany: Pią 19:55, 10 Wrz 2010 Powrót do góry

Następne będą dłuższe,ale pojawiać się będą co 2 tygodne.Mam maturę w maju i dużo nauki mnie czeka.^^


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
xxxvampirexxx
Wilkołak



Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraina Czarów ;)

PostWysłany: Sob 15:56, 11 Wrz 2010 Powrót do góry

Przepraszam za niekomentowanie, ale mam zawał w nauce...
Jestem słaba w komentowaniu. Zwłaszcza w wytykaniu błędów. Staram się pisać (tylko) o plusach rozdziału, a wady omijam. Uważam siebie za osobę szczerą, mówię prosto z mostu i nie cackam się, ale sama wiem, jak to jest wstawiać pierwsze opowiadanie i jakoś... Eh.
Dla mnie te dwa powyżej rozdziały są tak mało realistyczne... Co mi się nie podobało:
1. Zachowanie Edzia. Zwłaszcza to stwierdzenie: "puściła się". No proszę... Jest jej ojcem. Nawet staroświecki Edzio by tak nie zrobił. Wątpie czy by używał tych słów. Ale do rzeczy. On jest jej ojcem! I może to być trochę dziwne, że przespała się z chłopakiem po paru dniach, ale to jest prawdziwe życie nastolatków.
2. Zachowanie Belli. Stwierdzam ( w ogóle), że postawiłaś wszystkich w tak negatywnej sytuacji dla nich, że jedyną dobrą osobą wydawała się tam Rose. Tylko ona się wstawiła za Ness, a Bella, jej mama jakby zniknęła...
3. Carlisle. To nie on.
4. Znając tą kanoniczną Rose, zwłaszcza, że miała tą swoją impulsywność, gdyby usłyszałaby takie coś od 'bratanicy' (nie łapie się w powiązaniach rodzinnych, więc jak błąd, to przepraszam) pobiegłaby za Jacobem i mu wygarnęła, że ją uderzył (do czego dojdziemy zaraz). Sama bym tak zrobiła. Ness jest kobietą...
Piąta i najważniejsza rzecz, która mi się nie podobała. To już w ogóle było dla mnie... coś.

Jacob kochał Ness miłością prawdziwą, do ostatnich chwil życia. Oddałby za nią życie, by ją ratować. Nie skrzywdziłby jej i bronił do ostatków sił. Tak wywnioskowałam po opisywaniu zachowań Jacoba przez Rose. Martwił się o nią i było mu smutna itd. Ale do rzeczy.
Nie wyobrażam sobie Jacoba uderzającego Ness za zdradę. Za taką okropną rzecz. Po prostu nie! Kochał ją, do końca 'świata' (jestem teraz zbyt melodramatyczna), a nazwaniem przez niego ją wampirzą dziwką było dla mnie czymś. I te zachowanie Ness. Nie!
To były najważniejsze rzeczy, które mi nie pasowały... Plusy? Twój styl się poprawia i czytało się lekko.

Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nikki_944
Zły wampir



Dołączył: 03 Wrz 2009
Posty: 478
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: WRZ

PostWysłany: Sob 18:07, 11 Wrz 2010 Powrót do góry

Reakcja Edwarda była do przewidzenia, ale mimo to przesadził.
Naprawdę musiało mu odbić czy coś takie zachowanie nie jest normalne.
W sumie to nie wiele się wydarzyło, bo to była jedna wielka kłótnia, no ale zobaczymy co będzie dalej.

Dzięki za świetny rozdział i czekam na kolejne Wink
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ZuzKa
Dobry wampir



Dołączył: 14 Lis 2009
Posty: 724
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: nieopodal Wrocławia. | Tam gdzie zimno i deszczowo..

PostWysłany: Pon 19:24, 20 Wrz 2010 Powrót do góry

Jak zwykle z poślizgiem, ale przybywam. Mam masę nauki, to dlatego.
xxxvampirexxx już napisała wszystkie wady. Po części się z nią zgadzam.
Najbardziej "kłuło mnie w oczy" zachowanie Carlisle. To nie był ten Carlisle, którego ja znam.
Edward - nie wierzę. Edward wywołał awanturę.
Bella, która nawet się nie odezwała, nie sprzeciwiła się mężowi, kiedy ten wrzeszczał na ich córkę i wywracał stół?
Nie wiem.. Jak dla mnie "sobą" w tym rozdziale pozostał Emmett i Alice.
Szkoda, że rozdział taki krótki. Nie było tu żadnej akcji - po prostu kłótnia, ale rozumiem że masz dużo nauki. Matura..
Czekam na następne, dłuższe rozdziały!. :)
Zuz.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ZuzKa dnia Pon 19:25, 20 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Alfa
Dobry wampir



Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 2712
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 51 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: pensjonat Salvatorów, Koźle

PostWysłany: Nie 18:15, 17 Paź 2010 Powrót do góry

Rozdz.8


utwór do odcinka: http://www.youtube.com/watch?v=GmVSovGG6LY


- Zostaniecie jeszcze u nas na noc? - dopytywała się Alice.

- Tak, lot mamy dopiero jutro popołudniu - rzekł Em.

Siedzieliśmy w szóstkę przy stole i rozmawialiśmy, a raczej wymienialiśmy ukradkiem jakieś pojedyncze spojrzenia i krótkie zdania. Ani Edwada, ani Renesmee przy nas nie było. Zbliżała się dwudziesta i zaczęłam się odrobinę niepokoić. Tak jak Isabella. Spoglądałyśmy co jakiś czas na siebie z wystraszonymiminami.

- Może pójdę zobaczyć, gdzie zapodziała się nasza kochana Nessie? - zaproponowałam.

Jej mama stanęła koło mnie i kiwnęła głową, aby wyjść na zewnątrz.

- My poczekamy tutaj. Może któreś z nich przyjdzie do domu, a chyba lepiej, żeby nie zastali go pustego- odparł Jasper.

Przytaknęłyśmy i ramię w ramię wypadłyśmy na dwór. Owionęło nas typowe dla Forks wilgotne powietrze przed zbliżającym się zmierzchem. Na dodatek byliśmy w głębi lasu, a tu jak wiadomo, zawsze wilgotniej i chłodniej. Choć dla nas różnice temperatur są ledwie zauważalne.

- To gdzie idziemy? – zapytała moja bratowa.

- Sama nie wiem, gdzie mogło ją ponieść. Jest w Forks miejsce, w którym lubi teraz przebywać? Dawno ze sobą nie rozmawiałyśmy szczerze i od serca, więc nie jestem na bieżąco- westchnęłam.

- Hmm... Ona teraz generalnie przebywa u Matta. Możemy pójść do domu tego chłopaka- odpowiedziała.

- Dobry pomysł. Warto spróbować. Nic nam nie zaszkodzi przebiec się kilka kilometrów w tą czy tamtą. Kieruj, Bello- uśmiechnęłam się nieznacznie.

W drodze do chłopaka Ness, pogadałyśmy sobie otwarcie z Bell. Wyznałam jej, że miałam mini przygodę na imprezie, a ona pożaliła się na swojego męża. Nie było to już takie szczęśliwe małżeństwo jak kiedyś...

- Wiesz, będąc człowiekiem zupełnie inaczej sobie wyobrażałam to całe 'nowe' życie. Edward był taki...wspaniały,kochany,czuły i opiekuńczy. Dbał o mnie jak o największy skarb. Nie widzę teraz w nim tych cech. Jakby się to wszystko już... wypaliło - szepnęła.

- Wy musicie nadal być razem, kochacie się przecież, macie świetną córkę, która was obojga potrzebuje. Może to tylko jakiś malutki kryzys w małżeństwie? Przerabialiśmy to z Emmettem jakieś dziesięć lat temu- rzekłam.

Zaprzeczyła głową. Jej oczy momentalnie zwróciły się na mnie. Widać było, że jest nieszczęśliwa.

- Tak jest od roku. Ciągle się kłócimy, spieramy o byle błahostki. Zupełnie nie da się z nim w żadnej kwestii dogadać. Jest jeszcze gorzej, gdy do kłótni wtrąci się mała. Wtedy to Edward wkurza się bez powodu.Nie chciał, żeby była z Jacobem. Przymykał oczy na ich randki, wizyty Blacka w domu, ale od niedawna potrafił nawrzeszczeć na chłopaka, że zabiera mu jedyną córkę i pcha w dorosłość. A on nie chce żeby Ness dorosła. Tak samo jak ja, ale ona jest pół normalnym człowiekiem i kiedyś przestanie dorastać. Chociaż zrobienie z niej stuprocentowego wampira załatwiłoby problem. Teraz nie ma żadnych przeszkód, nie jest już z Indianinem- machnęła ręką.

Przystanęłam. Nie było przecież bardziej idealnej pary na świecie od nich. Zawsze zazdrościłam Belli, że Edward nie widzi i nie chce widzieć poza nią świata. To jak na nią patrzył, jak jej pożądał, kochał...Jako śmiertelniczka nie była oszałamiająco piękna, ani inteligentna. Przeciętna osóbka z ogromną skłonnością wpadania w tarapaty.

- Ty, Rose, też nie jesteś szczęśliwa, prawda? Próbujesz znaleźćcoś nowego… nowego sensu w życiu.

Zamyśliłam się nad tym, co powiedziała. Miała rację. Szukam nowości...

- Wiesz, ta rutyna mnie dobija. Em nie chce niczego zmieniać, to, co robimy każdego dnia całkowicie mu odpowiada. Ale ja nie chcę tak żyć. Czuję, że nadszedł czas na spróbowanie czegoś zupełnieinnego. Nie można przecież całego życia...w naszym przypadku egzystencji, prowadzić w ten sam sposób. Nawet ludzie coś zmieniają, poszukują doznań.

- To zrozumiałe. Jesteś wampirem od ponad stu lat, prawda? Nie to co ja... ja mam za sobą dopiero nędzną dekadę- roześmiała się.

- Stara jestem- parsknęłam.

Obie wybuchnęłyśmy śmiechem. Potem spokojnie biegłyśmy przez las, aby w końcuznaleźć się na głównej ulicy.
Po chwili znajdowałyśmy się na strzeżonym osiedlu domków jednorodzinnych.

- Tutaj mieszka? To my jesteśmy wampirami i nam przydałoby się takie chronione lokum- powiedziałam zaskoczona.

- A dlaczego nie? Jak ma się kupę kasy to wszędzie można zamieszkać. Faktycznie, dobre miejsce na zamieszkanie- stwierdziła.

- Chociaż, prawdę mówiąc, lepiej mieszkać na odludziu. Cisza, spokój, brak sąsiadów. Luz, blues- roześmiałam się.

-Ten dom-wskazała Bella.

Zerknęłam jej przez ramię.
Na samym końcu ulicy stał błękitny, dwupiętrowy domek z ogródkiem i garażem.

- Idziemy?

- Raz kozie śmierć- mruknęłam i zaraz potem znalazłyśmy się na ganku.

Bratowa podeszła do dzwonka i nacisnęła guzik.

Po chwili drzwi otworzył nam młody, przystojny chłopak.

Otworzyłam ze zdziwienia usta. To była kopia Edwarda za czasów, gdy był jeszcze śmiertlenikiem! Ta czupryna, którą w tym momencie przeczesał dłonią, te przenikające i emanujące seksem zielone oczy, blada cera, ten sam uśmiech, wysoki, szczupły i śmiertelnik. Ale stylizowany na rockmana- czarne włosy, czarny t-shirt, jeansy i glany. Jednym słowem - wow!

- Witam panie. W czym mogę pomóc? - spytał.

- Szukam córki. Wiesz kim jestem, prawda?- prawie krzyknęła Isabella.

- Tak, jej matką. Jest w salonie. Wchodźcie, zapraszam.– Nastolatek wskazał drzwi rękoma.

Spojrzałam na chłopaka zaskoczona, ale weszłam do domu z bratową.

Przedpokój był bardzo długi i jasny- typowo ludzki. Następnie naszym oczom ukazał się przestronny, pomalowany na ciemną zieleń salon. W jednym z foteli siedziała Ness. Wpatrywała się w stojący nieopodal telewizor. Kiedy nas ujrzała, jej oczy momentalnie się rozszerzyły.

- Wracasz do domu- zakomenderowałam.

- Nigdzie nie idę. - Założyła ręce na piersi i podniosła głowę do góry.

Już chciałam po nią pójść, ale drogę zastąpił mi jej chłopak.

- Nie chce, to proszę nie nalegać- wysyczał.

- Będziesz mi mówić, co mam robić, nędzny śmiertelniku?- wycharczałam mu w twarz.

- Może mi pani grozić, ale nie oddam jej dobrowolnie. Wiem kim jesteście i nie robi to na mnie żadnego wrażenia- parsknął.

W ostatniej chwili powstrzymałam się od oderwania mu głowy. Gdyby nie interwencja Bell i Nessźle zakończyłoby się to dla chłoptasia. Wąchałby kwiatki od spodu.

- Rose, uspokój się! Rose!- szeptała mi do ucha bratowa.

Syknęłam na nią i wyrwałam się. Stanęłam tuż przed Mattem.

- To teraz wiem, dlaczego 'zapraszałeś' nas do środka. Naczytałeś się głupot, że wampiry nie mogą wejść do domu bez wyraźnego pozwolenia. Gdzie się tego dowiedziałeś?- spytałam.

- Z "Pamiętników wampirów". Dobra książka- uśmiechnął się.

-Ach naiwni- westchnęłam.

Moje oczy na powrót stały się złote i cała złość w jednej sekundzie opuściła moje ciało. Jedna osoba więcej, która zna nasz sekret to pikuś. Wcale mnie to nie rusza. Ani ani...Już jeden popełnił taki błąd...

W tym samym czasie, Ness podbiegła do chłopaka i wtuliła się w jego ramiona. On podniósł dłonią jej podbródek i czule pocałował.
Po chwili cicho się zaśmiali i wpatrywali się sobie w oczy. Widziałam, że ona patrzy na niego tak jak Edward na Bellę. Przeżywałam cholerne deja vu. Widziałam jak oni patrzą na siebie i było mi z jednej strony smutno, ale i czułam się szczęśliwa. No bo przecież na jej szczęściu najbardziej mi zależy. Chcę, żeby kochała i była kochana. To jest najważniejsze. Życie bez miłości nie ma sensu… albo egzystencja bez miłości nie ma sensu.

- Idziemy Nessie. Dosyć czułości- Bella chwyciła małą za ramię, ale ona strzepnęła jej rękę.

- Jestem dorosła. Sama wiem,co jest dla mnie najlepsze. Rodzice nie muszą się już mną opiekować. Chcę żyć i podejmować decyzje sama - wyszeptała.

Spencer objął ją od tyłu w talii i położył swoją głowę na jej lewym ramieniu.

- Jesteś jeszcze bardzo młoda, niedoświadczona. Nie wiesz czego tak naprawdę chcesz- odparła Bella.

- Mamo! Poznałaś tatę w tym samym wieku. Tyle, że w naszym przypadku jest odwrócenie ról. Czy aż tak wam to przeszkadza?

Isabella spojrzała na mnie. Ja byłam zupełnie za tym, co mówi mała. Powinni dać jej więcej luzu, niech decyduje za siebie. Ona chce tego, co ma, nie tego, co chce dać jej matka czy ojciec. Jest odpowiedzialna, samodzielna, inteligentna. Noi nie popełni młodzieżowych głupstw.

- Dobrze. Wróć do domu, kiedy będziesz chciała. Będziemy z tatą na ciebie czekać, moja kochana. Zabronić ci niczego nie możemy. Za parę miesięcy będziesz pełnoletnia i zasmakuj już teraz dorosłości- orzekła mama.

- Dziękuję- Ness rzuciła się w objęcia matki, a następnie wyszczebiotała mi na ucho trzy słowa: 'Pogadaj z Jacobem'.

Spencer pochwycił ją na ręce i pomknął na górę. Śmiali się przy tym jak dzieci.

- Super! Czy tak postąpiłaby odpowiedzialna matka? - jęknęła bratowa.

- Mnie nie pytaj. Nie znam się na tym- roześmiałam się.

Wybiegłam domu niczym wiatr. Obok mnie leciała Bella.

- Masz pogadać z Blackiem?- zdziwiła się.

- Taaa... To będzie najgorsza rozmowa w moim życiu. Już to czuję.

Moja bratowa pobiegła z powrotem do naszej willi, a ja chwilę stałam jak głupia nie wiedząc, co robić. Co miałam zrobić, o czym rozmawiać?
Nie była to dla mnie komfortowa sytuacja, o nie!


:D


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Alfa dnia Nie 18:18, 17 Paź 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
zawasia
Dobry wampir



Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D

PostWysłany: Nie 19:11, 17 Paź 2010 Powrót do góry

dzięki za powiadomienie
troszkę zaskoczyłaś mnie w dniu dzisiejszym
sama rozmowa Rose i Belli, ile ich łączy związek obu szuka nowego sensu i coż nikt nie obiecywał, że druga połówka się nie zmieni.
co do Nessi i Matta jestem zaskoczona ich zachowaniem, oczywiście zachowują się jak zakochani, ale powinni się jakos zachowywac
a głupotą jest ze strony Matta takie zachowanie nie znając osobiscie Rose i wybuchowego zachowania wampirow
mam nadzieję, że kiedyś zazna wybuchu większego:)
do następnego pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
sheila
Zły wampir



Dołączył: 12 Lis 2008
Posty: 428
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Hogwart w La-Push, na Upper East Side.

PostWysłany: Pon 17:32, 18 Paź 2010 Powrót do góry

no tak, to jestem :)
może na początku kilka błędów:
Cytat:
.wspaniały,kochany,czuły

wcieło spacyjki.
Cytat:
wkurza się bez powodu.Nie chciał, żeby była z Jacobem.

znowu wcięło.
Cytat:
jak jej pożądał, kochał...Jako śmiertelniczka

to samo.
Cytat:
-Ach naiwni- westchnęłam.

spacja przed ach.

Jeszcze tam gdzies było, że "orzekła" chyba miało być odrzekła.

Cytat:
To była kopia Edwarda za czasów, gdy był jeszcze śmiertlenikiem!

Uuu lalunia, czyżby Edek cos zmajstrował na boku? :D

No i się rozkręcamy, nadchodzi wielka chwila :) Juz nie moge sie doczekac :)
Fajnei się to toczy, miło, że Bella i Rose potrafią normalnei ze sobą rozmawiac, ba- nawet się sobei zwierzać. I fajne jest to, że juz nie jest tak słodko miedzy B&E jak kiedys :P jestem wredna :P
Nie spodobal mi chę nowy chłopak Ness, tzn przytojniaczek, a jak, i niby to jego uczucie i opiekowanie sie Ness tez jest cute, ale czy On jest troche przygłupi? :P

Czekam, czekam, czekam naaaa... Ty już wiesz na kogo i na co tu czekam :D
I przepraszam, że nie skomentowałam poprzedniego rozdziału, ale równiez przeczytałam Wink
Daj znać when będzie nastepny chap Wink
xoxo


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nikki_944
Zły wampir



Dołączył: 03 Wrz 2009
Posty: 478
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: WRZ

PostWysłany: Wto 14:07, 19 Paź 2010 Powrót do góry

No to się porobiło.
Mam nadzieję, że małżeństwo Belli i Edwarda się nie rozpadnie.

anka_y0 napisał:

Cytat:
To była kopia Edwarda za czasów, gdy był jeszcze śmiertlenikiem!

Uuu lalunia, czyżby Edek cos zmajstrował na boku? :D


Przez to, to teraz mam mętlik w głowie być może rzeczywiście to jego syn, ale też wtedy by był pół-wampirem i pół-człowiekiem, no ale jeśli jednak?
Oj wtedy by dopiero było.

A tak ogólnie to bardzo podobał mi się rozdział, można się już zastanawiać nad niektórymi wątkami.
Dzięki i czekam na kolejny.]
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ZuzKa
Dobry wampir



Dołączył: 14 Lis 2009
Posty: 724
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: nieopodal Wrocławia. | Tam gdzie zimno i deszczowo..

PostWysłany: Wto 18:47, 19 Paź 2010 Powrót do góry

Jestem i zabieram się do komentowania.
Dzięki za info :*
Ogólnie rozdział mi się podoba: jest dłuższy niż poprzednie i ciekawy.
Coraz lepiej piszesz, muszę ci powiedzieć!
Wyłapałam kilka błędów interpunkcyjnych, literówek i braków spacji, ale nie chce mi się ich wypisywać.
Cytat:
Otworzyłam ze zdziwienia usta. To była kopia Edwarda za czasów, gdy był jeszcze śmiertlenikiem!

Rose nie znała Edwarda jako śmiertelnika, chyba, że coś się zmieniło :)
Cytat:
- Z "Pamiętników wampirów". Dobra książka- uśmiechnął się.


dobre Laughing
Czekam na następny rozdział.
Zuz.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Paulette
Dobry wampir



Dołączył: 23 Sty 2009
Posty: 2461
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 48 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Częstochowa

PostWysłany: Pon 21:19, 06 Gru 2010 Powrót do góry

Byłam pewna, że napisałam co nieco na temat twojego ff już dawno. Jak widać, tylko tak myślałam
Na początku dziękuję za powiadomienie.
Pomysł bardzo fajny, nareszcie moge poczytać coś ciekawego o Rose i Emmecie <3
Widać, że to twoje pierwsze ff (szczególnie w początkowych rozdziałach), ale z rozdziału na rozdział jest coraz lepiej.
Podoba mi się wątek Renesme oraz zaborczy i porywczy Eduardo.
Czekam na kolejny rozdział. Powodzenia


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Alfa
Dobry wampir



Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 2712
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 51 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: pensjonat Salvatorów, Koźle

PostWysłany: Pią 14:09, 25 Lut 2011 Powrót do góry

Chcę bardzo podziękować mojej nowej becie Susan, która podjęła się kontynuować betowania mojego dawnego ff. ;*

Miłego czytania.! Wink



Utwór do odcinka:
http://www.youtube.com/watch?v=KSY4Yi2ypno&feature=related



Rozdz. 9

Gdy znalazłam się w La Push, zapadł już zmierzch. Dla mnie to była najlepsza pora dnia i gdyby zaistniała taka możliwość, mogłaby ona trwać wiecznie. Ale jak to się mówi, nic nie trwa wiecznie. Wszystko przemija i nic nie jest w stanie tego zatrzymać. To nie odłączna kolej rzeczy. Wreszcie na skraju lasu wyłonił się niepozorny domek Blacków. Świeciła się w nim, jak sądzę, tylko lampa w salonie.

No Rose! Idź - powtórzyłam sobie w duchu.

Stanęłam pod drzwiami i nie wiedziałam, co mam tak naprawdę uczynić. Zapukać czy odejść? Bo o czym mam z nim rozmawiać? Czy to ja zawiniłam?
Nagle przede mną stanął Jake. Był ubrany tylko w spodenki i trampki. Zaskoczył mnie swoim szybkim przybyciem.

- Usłyszałem cię, a przede wszystkim wyczułem - zaśmiał się.

- Zapomniałam o moim zapachu, Jacobie - puknęłam się w głowę.

- Co ty tutaj robisz? Jest wieczór, nie powinnaś być z rodziną? Przecież dzisiaj, zaledwie parę godzin temu, przyleciałaś. Chciało ci się odwiedzać takiego nieudacznika miłosnego, jak ja? - ziewnął.

Przeciągnął się i moim oczom ukazał się naprężony kaloryfer. Tak się w niego zapatrzyłam, że nie zważyłam na to, co do mnie powiedział.

- Rosalie? Pytałem się coś.

- Tak? Zamyśliłam się. Powtórz jeszcze raz, jeśli możesz. - Skarciłam się w duchu za swoją nieuwagę.

- Jesteś coś taka nieobecna duchem i ciałem. Dzieje się coś? - spytał.

- No właśnie, jakby to powiedzieć. Przejmuję się tobą… I tą całą sprawą z Nessie. Pogadajmy. Renesmee mnie o to poprosiła i nie mogłam jej tego odmówić. Przepraszam - kiwnęłam mu ręką, żeby poszedł za mną.

- No dobrze. Skoro musisz. To jakoś to przeżyję.

Skierowaliśmy się ku ławce z drewna, stojącej niedaleko garażu Blacków. Usiadłam, a zaraz koło mnie Jacob. Przez chwilę żadne z nas się nie odezwało. Nastała cisza, która sprawiła, że nie mogłam tego wytrzymać. Musiałam ją od razu przerwać.

- Wiem, Jake, że jesteś smutny i rozdrażniony. Ale tak najwidoczniej miało się stać. Nie bierz do siebie tego, że się jej nie podobasz. Wypaliła się ta cała chemia między wami. Nic więcej. Nadal jesteś gorącym i seksownym ciachem, który mógłby mieć każdą pannę w okolicy i nawet w calutkich Stanach Zjednoczonych. To, że nie wyszło, nie powinno skazywać cię na wieczny smutek i spędzanie wolnych chwil samotnie. Tyle już wycierpiałeś z naszej strony. Nie zasługujesz na to. Jesteś taki kochany…

Co ja wygaduję?! Czy to moje słowa?! Ale z drugiej strony, najpierw porzuciła go Bella dla Edwarda, a kilkanaście lat potem jej córka. Musi mu być z tym bardzo ciężko. Jednak nie widać, żeby to jakoś na niego wpłynęło. Jest bardzo, ale to bardzo silny i nie poddaje się. Chociaż kto wie, co mu chodzi po głowie. Zrozum takiego…

- Daliście mi w kość, Cullenowie. Ale zaraz, zaraz. Powiedziałaś, że jestem kochany i seksowny? – wybuchnął gromkim śmiechem.

Mnie też się pojawił minimalny uśmiech na twarzy.

- Było, minęło. Wiem o tym, Rose. Może kiedyś spotkam kogoś, kto mnie pokocha miłością najszczerszą. Wystarczyłby mi nawet jakiś flirt.

- Taki namiętny flirt. To jest to - dodał.

Pokiwałam głową. Miał rację. Flirt dobry na wszystko. O ile nie ma się męża…

- Wiesz, blondi. Miałem kiedyś takie malutkie marzenie. Może nawet nie marzenie. Pragnienie. Wtedy, kiedy Bella była w ciąży, a my sobie dogryzaliśmy. Ale nie, to zbyt krępujące…

- Jestem ciekawa. Powiedz mi. Co to takiego kiedyś chciałeś - podniosłam dwa palce na znak, że nie wyjawię.

- Tylko się zdenerwujesz - odparł zasmucony.

Zdenerwuję? To co on wymyślił?!

- Gadaj. Jak zacząłeś, to skończ. Nie chcę tu czekać wieczność. – Skrzyżowałam ręce na piersi i stukałam z niecierpliwości nogą.

Spuścił lekko głowę i ledwo słyszalnym głosem, nawet jak dla wampira, wyszeptał:

- Chciałem cię pocałować.

Zaniemówiłam. Zatkało mnie. Dosłownie zamurowało. Poderwałam się gwałtownie z ławki i uklękłam tuż przed nim.

- Żart?

- Nie.

Wytrzeszczyłam na niego, już i tak wielkie oczy.

- Jesteś kokietką. Zimną pięknością. Podobasz mi się. I to coś złego? - wypowiedział na jednym tchu.

Wlepiłam na nowo w niego wzrok. Podobam się indianinowi? To komplement dla tak próżnej istoty, jaką jestem.

- Te nasze sprzeczki to… - nie dokończyłam, bo przerwał mi.

-…były takie na niby. Chciałem zwrócić twoją uwagę na siebie, ale ty skutecznie mnie odtrącałaś. Wręcz nienawidziłaś. Czemu mnie nie lubisz? - spytał.

- Ja… mam męża. Nie zrobiłabym nic, co mogłoby zepsuć mój związek z Emmettem. Kocham go. A nie lubię cię, bo działasz mi na nerwy. Chociaż… jesteś bardzo… przystojny.

- To dobrze, że się dogadaliśmy, co do tego. Dziękuję - rzekł.

- Nie ma za co. Należy sobie wyjaśnić parę spraw, aby wszystko było jasne i oczywiste. To podstawa każdej… ehm... znajomości. - Ledwo przeszło mi to przez gardło.

- Zabawna jesteś. Naprawdę - zarechotał.

Spojrzałam nieznacznie na niego. Był taki wesoły, mimo zaistniałej dziś sytuacji. Podziwiam.

- Całus?

Zaśmiałam się perlistym głosem i nadstawiłam mu policzek.

- Niech stracę…

Jacob zbliżył się do mnie i przycisnął do siebie. Momentalnie znalazłam się na jego kolanach. Spoglądaliśmy sobie uważnie w oczy i wyszło tak, że zamiast niewielkiego całuska, wyszedł zupełnie inny. Zaczęliśmy się namiętnie całować. Całował inaczej niż śmiertelnik czy wampir. Jego ciepłe usta rozgrzały mnie do czerwoności. Przylgnęłam jeszcze mocniej do niego. Położył ręce na moich biodrach, a ja owinęłam rękami jego szyję. Zatracaliśmy się w tym. Jake zjeżdżał spragnionymi dłońmi po całym moim kręgosłupie, kończąc na kości ogonowej. Aż jego ręce nagle znalazły się pod moją bluzką i poczułam wielki ogień, wzbierający się w moim ciele. Chciałam więcej.

W pewnym momencie, gdy zaczęłam pieścić rękami jego tors, włączyła mi się czerwona lampka w głowie.

Co ja robię?!

Odskoczyłam od niego jak oparzona. Moja bluzka była tak podwinięta, że było widać koronkowy stanik. Szybko doprowadziłam się do ładu, tak samo indianin. W jego oczach było widać żądzę nie do okiełzania. Tak jak i u mnie zapewne. Nasze oddechy były urywane, jakby każde z nas przebiegło długi dystans.

- Poniosło nas trochę - usłyszałam.

Spojrzałam na niego.

- Oboje się nakręciliśmy. I to bardzo - dodałam.

- Ale było fajnie - oblizał wargi.

Ugięły się pode mną kolana. Cholernie seksownie wygląda, jak oblizuje wargi. Poczułam, że jeszcze chwila i się na niego rzucę. Jak na wampira przystało.

- To dzięki za wszystko i do zobaczenia. Mam nadzieję, że spotkamy się niedługo?

- Zadzwonię jutro. - Podbiegł do mnie i ucałował moją dłoń.

Po chwili znikł w swoim domu. Stałam jak oniemiała i nie wiedziałam, co mam robić. Czyżbym śniła na jawie?


***


Do domu wróciłam bardzo późno. Musiałam sobie po drodze przemyśleć parę spraw. Cały ten dzisiejszy dzień był zakręcony i mogło się zdawać, że trwa w nieskończoność. Najpierw to całe popieprzone i fatalnie zakończone przyjęcie, zdrada Nessie i teraz to. Za jaką karę mnie to przyszło spotkać? To za dużo nawet dla wampirzycy. Ale kto powiedział, że „życie po śmierci” jest prostsze? Do dziś miewam wyrzuty sumienia, że nie mogę mieć dzieci. Em na pewno z tego powodu jest smutny, chociaż tego nie okazuje. Staram się jednak za bardzo o tym nie myśleć, bo chwila nieuwagi i nie wiadomo co popełniłabym głupiego.

Jedyne co mnie pozytywnie dziś zaskoczyło to to, że podobam się temu młodszemu chłopakowi. Zawsze wydawało mi się, że ma mnie za pustą laleczkę, która nie ma w ogóle mózgu i wkurza się cały świat. Taka może i jestem, ale chcę się zmienić. Zatopiłam się we wspomnieniach. Ten ekscytujący pocałunek był dla mnie jak zakazany owoc, dla niego flirt. Czyli to, czego pragnął. Czułam się przy nim jak zwykła, podatna na wszystko śmiertelniczka. Niestety, to musi się zakończyć, mimo że się nawet na dobre nie zaczęło. Ja mam oddanego i kochanego męża. Jacob byłby dla mnie czymś przelotnym, nowym. Nie mogłabym ich obu tak okropnie zranić. Nie ja, nikt więcej z naszej rodziny. To nie może się stać. Nigdy. Przenigdy.
Wreszcie znalazłam się na naszym podwórzu. Dobiegała północ. Zauważyłam, że Edwarda jeszcze nie było. Nie widziałam jego srebrnego volvo. Pomknęłam na schody, prowadzące do willi i w tym momencie otworzył mi mój kochany Emmett.

- Jesteś, moja droga. Martwiłem się, że nie wracasz. Już po północy. Prawdziwa wampirzyca z ciebie - cmoknął mnie w policzek i przyciągnął do siebie, aby pocałować.

- Em, mam lepszy pomysł. Chodźmy się pobawić do naszej sypialni. Czuję niedosyt jakiś - zasugerowałam.

Chciałam jego. Chciałam zagłuszyć w ten sposób poczucie winy.
W jego oczach pojawiły się ogniki. Porwał mnie na ręce i zatrzymał się dopiero w naszej pięknej sypialni. Drzwi zamknął na klucz, a mnie rzucił na małżeńskie łoże. Od razu przywarliśmy się do siebie, całując bez zahamowań. Nogami oplotłam jego plecy, a on mruknął mi do ucha trzy słowa, które zadziałały na mnie tak, że zerwałam z niego koszulkę i zaczęłam błądzić po jego imponującym torsie.

- Kocham cię, Rosalie.

I zaczęliśmy naszą zabawę…


***


Nastał poranek. Emmett przytulał mnie mocno do siebie, a ja leżałam mu na torsie. Spoglądaliśmy sobie w oczy.

- Dzień dobry, kochanie. I jak się podobało? – wyszeptał, całując moją szyję.

- Było imponująco, mój drogi - powiedziałam uwodzicielskim głosem.

- Pora na jakieś śniadanie, nie sądzisz? - spytał.

Przytaknęłam. Chwyciłam leżący obok na krześle szlafrok i skierowałam się do łazienki. Zdjęłam okrycie i weszłam pod prysznic. Nagle do kabiny wparował Em i tak oto zamiast kąpieli, zaczęło się wszystko, co zaczęliśmy w nocy…


***


Wreszcie umyci, ubrani i nasyceni miłością, zeszliśmy do salonu. Na sofie siedzieli przytuleni Alice i Jasper, a na pojedynczych fotelach Edward i Bella. Nie było wśród nich ani Esme, ani Carlisle. Zapewne o tej porze już w pracy.

- Jesteście. Czekaliśmy na was - powiedziała z uśmiechem na twarzy Alice.

- Tak. Coś nam… przeszkodziło. - Nie potrafiłam ukryć rozbawienia.

- Tak przypuszczaliśmy - odezwał się Jazz.

Przysiedliśmy się do nich, a w tym czasie Bell poszła do kuchni po kieliszki i butelki. Mamy wielkie zapasy krwi w lodówce i w piwnicy. Nie zawsze musimy iść polować dzięki temu. Edward też na chwilę nas opuścił, aby jej pomóc.

- Jak widzę, udana noc moi drodzy - zaśmiała się moja siostra.

- Bardzo. Ile razy? - skierowałam to pytanie do Ema.

- Chciałoby się wiedzieć - zarechotał mój mąż i czule pocałował mnie w usta.

- Gołąbki zakochane - powiedzieli w tym samym momencie Alice i Jazz.

Wszyscy razem wybuchnęliśmy gromkim śmiechem. Było tak fajnie i wesoło. Powróciłam na moment do mojego spotkania z Jacobem. Rodzeństwo w tym czasie rozmawiało, a Em co chwilę rozpraszał mnie pocałunkami, to w policzek, to w szyję lub we włosy.
Czy powinnam się z nim spotkać? Porozmawiać? Co mam zrobić?
Nagle do salonu wpadł mój najmłodszy braciszek z żoną. Przynieśli kilka dwulitrowych butelek i sześć kieliszków.

- Naleję wam - zaproponował Em i razem z Jasperem, który mu pomagał, obsłużyli nas.

Przełknęłam jeden łyk krwi. Brakowało mi jej od jakiegoś czasu. Kiedy to ostatnio polowałam? Wprawdzie było to trzy dni temu, ale te wszystkie zdarzenia doprowadziły do szybkiego spalenia tego, co wypiłam. Upajałam się smakiem trunku i po chwili nalałam sobie jeszcze raz, a potem jeszcze dwa razy. Starczy na dzień dzisiejszy.

- Rosalie? - odezwał się Edward.

Podniosłam ku niemu twarz.

- Tak, braciszku?

- Przejdziemy się? - zapytał.

Spanikowałam.

- Czemu nie - machnęłam ręką i wyszliśmy.

Tylko Bella powiodła za nami oczami pełnymi zaskoczenia. Uśmiechnęłam się do niej, ale poruszając tylko wargami, powiedziałam: Nie wiem o co chodzi.


***


Znajdowaliśmy się już dobre kilkaset metrów od domu. Otaczał nas gęsty i piękny las. Nieopodal znajdował się strumień, więc przysiadłam na pobliskim kamieniu. Brat poszedł moim śladem. Przez krótką chwilę żadne z nas się nie odezwało. Jednak to brat przerwał tę ciszę.

- Rose, Rose. Wiem, że nie chciałabyś, żebym czytał ci w myślach, ale tego nie da się ot tak wyłączyć. Rozumiesz, prawda?

Kiwnęłam głową.

- Więc… usłyszałem, że jesteś czymś zmartwiona. Jacobem. Nie, żeby mnie to interesowało, ale jak coś cię gnębi, to powiedz. Wysłucham cię. Może nawet coś doradzę. Przyznaj się, co zmalowałaś… – nie dokończył, bo mu ostro przerwałam.

- Nie wtrącaj się w moje prywatne sprawy, Edwardzie! Jeśli nawet cokolwiek usłyszysz, to ignoruj. Słyszysz?! Popatrz lepiej na to, co robi twoja córka! Zostawiła biednego, poszkodowanego Jacoba. Powinieneś z nią porozmawiać, wyjaśnić parę spraw. A ty tutaj zaczynasz krzyczeć, stawiać warunki. Teraz to, tatuśku, za późno na twoje inteligentne morały. Ona ma cię głęboko gdzieś. Za cztery miesiące będzie pełnoletnia i nic już jej nie zrobisz. Żadna kara, szlaban czy coś innego. Nic nie poskutkuje. Zawiniłeś wcześniej. W dodatku przez to unieszczęśliwiasz swoją żonę. Nie jest już między wami za dobrze. To nie jest to, co było. Tego uczucia nie ma. Ja to widzę, a co dopiero moja siostra. Co ta Bella musi przez ciebie przechodzić! Istne piekło! Nie taki byłeś, Edwardzie. Zmieniłeś się. I to na gorsze.

Momentalnie znalazł się przy mnie i rzucił o trawę. Jego oczy były puste. Jak u potwora.

- Wkurzasz mnie, Rosalie. Za kogo ty się masz?! Ja córkę dobrze wychowałem, ale najwidoczniej wdała się w ciocię. Co do mojego małżeństwa, to nie masz prawa głosu. To co jest między mną i Bellą, było, jest i będzie tylko między nami. Wszystko jest w jak najlepszym porządku – warknął.

- Czyżby? A kto płacze i martwi się, co będzie dalej? No chyba nie ja. Bella mój kochaniutki. Twoja żona jest nieszczęśliwa. Czy uznałeś za cel życiowy kłócić się z córką o każdą błahostkę? Ona jest prawie dorosła, sama zadba o siebie. Ma chłopaka, ale to nie znaczy, że nie kocha was. Tylko musisz być bardziej wyrozumiały. Nie chcesz chyba stracić i żony i córki za jednym razem? – szepnęłam.

- Wiesz co? Pomijając to wszystko, co mi powiedziałaś… Jakim prawem się wypytujesz jej, jak wyglądają nasze relacje?! Czy ja kiedykolwiek się skarżyłem na twoje miłosne ekscesy z Emmettem? Siedziałem jak przysłowiowa mysz pod miotłą. Tak, jakby mnie wcale nie było. A to, jak kochaliście się w altance i nawet nie można było wyjść do ogrodu, bo słychać było tylko was? To nic, pikuś. Wam wszystko było wolno. Nikt się nie uskarżał. Ale, do jasnej cholery, czy ja nie mogę mieć odrobiny prywatności? Nie masz się już nigdy wypytywać Belli, co się dzieje. Bo nie ręczę za siebie – mówił ostrym tonem, niczym żołnierz.

- Masz z tym jakiś problem?! To ty nie chciałeś żadnej dziewczyny. Nikt nie robiłby sobie z tego niczego. Tak nawiasem mówiąc, Bella mi sama o wszystkim powiedziała. Ostatnio jak rozmawiałyśmy przez telefon. Jednak widzę, że ta rozmowa do niczego nie prowadzi – fuknęłam.

- Co ty możesz wiedzieć o dzieciach? – zadrwił.

- A ty co z tym tak nagle wyjechałeś?

- Ty żadnego nigdy nie miałaś. Skąd możesz o nich cokolwiek wiedzieć?

- Wiesz, jakbyś nie wiedział. Sama byłam niedawno nastolatką. Może nie tak zbuntowaną jak Ness, ale też wiedziałam, co dla mnie lepsze. Choć nie wyszło tak, jak chciałam. Pragnęłam miłości, bezpieczeństwa, rodziny. Miałam to wszystko praktycznie na wyciągnięcie ręki. Tyle, że potem pojawił się Carlisle i mnie przemienił. Marzenia uległy zniszczeniu. Wolałabym mieć takie życie, jakie mnie czekało jako człowieka i umrzeć, będąc nim. Bycie wampirem i mieć przed sobą wieczność jest dla mnie przekleństwem. Nie darem, a koszmarem. To nie jest życie, ale przeżycie.

Edward spojrzał na mnie zaskoczony. Nagle przytulił mnie do siebie, a ja położyłam głowę na jego ramieniu. Nadal byłam zła, ale już mniej. Zaskoczył mnie gest brata. Te nasze wahania nastrojów są nie do okiełzania.

- Przepraszam. Nie czuję się już taki, jak dawniej. Coś we mnie wygasa bezpowrotnie. Boję się tego, co będzie dalej z nami… - wyszeptał.

Podniosłam oniemiałą twarz.

- Dlaczego mi to mówisz? Dlaczego akurat mnie?

- Wydaje mi się, że oboje nigdy nie przystosujemy się do tego wampirzego życia. Nie wypominam niczego Carlisle’owi, ale patrząc na tę egzystencję… Wolałbym gnić w grobie. Odkąd poznałem Bellę, pragnąłem być na nowo człowiekiem. Mieć z nią długie, ludzkie życie. Tak jak ty, ale o tym nikt nie wiedział. No raczej nikt, poza Bellą – odparł.

- Ja nie wiem, co mam powiedzieć – krztusiłam się.

Po policzku spłynęła mi łza, którą brat starł dłonią.

- Kocham Bellę, Renesmme i całą rodzinę. Nie chcę ich zranić moim zachowaniem, ale nie udaje mi się to. Popełniłem błąd, przemieniając ją w jedną z nas. Nie powinienem z nią brać ślubu. W ogóle nie miałem się do niej zbliżać. Mogłem wyjechać na kilka lat i wrócić, gdy ona wyjedzie lub będzie z kimś innym szczęśliwa. Tyle błędów. - Wtulił twarz w moje włosy.
Dziwnie czułam się z takim bratem. Nie miał on w zwyczaju okazywać swoich uczuć. Zupełnie do niego niepodobne.

- Chodźmy. Będą się martwić, czemu nas nie ma - odsunęliśmy się od siebie, ale zamiast tego położył swoją dłoń na moim ramieniu.

- Dziękuję - wyszeptałam.

- To ja tobie dziękuję. Wysłuchałaś mnie. Przynajmniej raz - odparł.

Spojrzałam na niego.

- Jesteś wspaniałym bratem. I pragnę, żebyś był szczęśliwy.
Objął mnie ponownie, a ja po prostu się rozpłakałam..


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Alfa dnia Pią 14:21, 25 Lut 2011, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
zawasia
Dobry wampir



Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D

PostWysłany: Pią 17:02, 25 Lut 2011 Powrót do góry

dzięki za powiadomienie
jak dawno nie bylo tego opowiadania więc miałam problem z dopasowaniem tytulu do opowiadań które z chęcia czytalam, ale szybko sobie przypomniałam
początek rewelacja:D nawet nie myślałam, że może dojść do czegoś takiego pocałunek i to taki ŁAŁ...
reszta też fajnie napisana
ale dobrze, że końcówka jest taka a nie inna. ta rozmowa Rose z Edim była bardzo oczyszczająca dla nich.
mam nadzieję, że następny będzie wkrótce
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
rosalie
Wilkołak



Dołączył: 29 Sty 2011
Posty: 231
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 16:00, 26 Lut 2011 Powrót do góry

Na początku chciałam Ci podziękować, że powiadomiłaś mnie o tym opowiadaniu na PW. Jestem na tym forum od niedawna i to jest pierwszy ff, który czytam :)
Uważam, że sam pomysł na opowiadanie jest bardzo ciekawy i otwiera wiele możliwości, bo charakter Rosalie naprawdę trudno do końca rozgryźć.
Podczas czytania każdego z rozdziałów ani razu nie byłam znudzona - wręcz przeciwnie, ciągle mnie coś zaskakiwało i chciałam wiedzieć co będzie dalej. Wielu wydarzeń w ogóle się nie spodziewałam i było kilka takich, które zupełnie odbiegały od natury wampirów lub od charakteru danej osoby. Np to, że Rosalie się upiła, to, że Jacob tak łatwo zostawił Nessie i całował się z Rosalie (przecież on ją sobie wpoił). Zdziwiło mnie też to, że Emmet praktycznie nie zainteresował się zdradą swojej żony, wybaczył jej, ot tak, bez żadnych wyjaśnień. Po Renesmee zupełnie nie spodziewałam się zdrady i że to będzie taka zbuntowana nastolatka. Myślałam, że będzie dobrą, odpowiedzialną osobą i taką, która nie będzie miała za sobą głupich, młodzieńczych wybryków. A najbardziej nie mogłam uwierzyć w to, że uczucie między Edwardem i Bellą wygasło.
Te wszystkie sytuacje owszem, nadają dynamiki opowiadaniu, ale czasem dzieje się za wiele na raz. I ciągle ktoś kogoś zdradza devil
Choć wiele zachowań bohaterów jest takich nierealistycznych lub odbiega od ich prawdziwej natury, to ogólnie bardzo miło mi się czyta to opowiadanie, a przecież to jest ff, więc możesz trochę pozmieniać :)
Co do samego stylu pisania, to podoba mi się, taki prosty, chociaż czasem przeszkadzało mi to, że piszesz kilka krótkich, nierozwiniętych zdań, które można było połączyć w jedno. Kilka razy myliłaś imiona, ale to nie szkodzi. Wciąż jest sporo niepoprawionych, drobnych błędów, np brak spacji itp.
Wierzę, że będziesz się rozwijać i każdy następny rozdział będzie coraz lepszy. Z całego serca Ci życzę, żeby wena dalej Ci dopisywała, bo masz bardzo ciekawe pomysły. Obiecuję, że będę czytać ten ff do samego końca, podoba mi się :D
I proszę, nie każ nam czekać długo na następny rozdział :) Już nie mogę się doczekać. Bardzo mnie ciekawi, co będzie dalej z tym Jacobem.. :>
Pozdrawiam :*:*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin