FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 When the Night Comes [TNZ] [+18] Rozdział I 27.11 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Seth_Clearwater
Nowonarodzony



Dołączył: 22 Sty 2010
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Jakaś wiocha

PostWysłany: Nie 15:51, 27 Lis 2011 Powrót do góry

Image
When the Night Comes
Autorka: Drizl
Link do oryginału: [link widoczny dla zalogowanych]

Tłumaczenie: Seth_Clearwater


Kategoria: Angst/ Romance
AH/OOC i +18

Tytuł oznacza dosłownie: "Gdy nadchodzi noc".
Zgoda na tłumaczenie od autorki jest.
UWAGA ! Opowiadanie mówi o miłości i stosunkach między dwoma mężczyznami (slash/yaoi). Pojawiają się sceny erotyczne, wiec jeśli Ci to przeszkadza, radzę opuścić ten temat.
Większość opublikowanych rozdziałów jest w narracji Jaspera
Liczę na konstruktywną krytykę i wyrozumiałość, bo to moje pierwsze tłumaczenie ^^".

Dla tych którzy wolą czytać w pdf, tłumaczenie dostępne na chomiku:
[link widoczny dla zalogowanych]
_________________________________________________


Rozdział I

Beta: AngelsDream
Wielkie dzięki Wink

Coś dzwoniło w moich uszach.
- Zamknij się - wymamrotałem, lecz muzyka nie przestawała grać.
- Odbierz ten przeklęty telefon.- Ktoś mruknął, przesuwając go w moją stronę.
Próbowałem otworzyć oczy, ale miałem cholernego kaca albo nadal byłem pijany. Nie byłem w stanie stwierdzić.
Boże, spałem na mojej komórce. Przysunąłem ją do twarzy, mrużąc przy tym oczy, gdy patrzyłem na ekran telefonu. Nie rozpoznawałem tego numeru, ale to nie tak, że nie widziałem wyraźnie cyfr. One skakały razem i plątały się. To stawało się już nudne. Zazwyczaj nie odbierałem, ale z nieznanych mi przyczyn czułem, że muszę to zrobić. To pewnie ta pieprzona whisky w moim organizmie.
- Mów.- Mój głos brzmiał grubo i szorstko po śnie. Być może osoba po drugiej stornie zorientuje się, że jest cholernie wcześnie.
- Jasper Hale?- ku***, nie rozpoznałem głosu.
- Uch, taa. Kto pyta?- jęknąłem.
- Tu Alice, Alice Brandon.
Otworzyłem oczy i podniosłem się. Szum w mojej głowie był nie do zniesienia, ale byłem już obudzony i pewny, że zdecydowanie nie powinienem odbierać telefonu.
- Uch, co tam?- Spytałem, chcąc zabrzmieć jakby to nie było nic wielkiego, że moja eks-dziewczyna sprzed pięciu lat dzwoni do mnie.
Stwierdzenie, że byłem trochę zmieszany byłoby dużym niedomówieniem. Alice była tą częścią przeszłości, którą trzymałem schowaną, przykutą i zamkniętą. I choć mieliśmy dobre stosunki, nie rozmawiałem z nią, odkąd opuściłem Forks. To było zbyt trudne jak dla mnie.
- Jasper, powinieneś wrócić do domu - powiedziała Alice.- Twoja mama jest chora.
- Alice, jeśli to jakiś pieprzony żart, to nie bawi mnie to.
Westchnęła.
- Jasper, nie żartuję. Rosalie prosiła, abym cię ściągnęła i…- jej głos załamał się i usłyszałem, jak pociąga nosem.- Twoja mama jest naprawdę chora.
Ból w jej głosie był wystarczająco wyraźny, nawet przez telefon . Alice nie robiła mnie w konia. Wyrzuciłem całe powietrze z moich płuc i zrobiło mi się niedobrze.
- Mama?
Usłyszałem jak Alice brała głęboki oddech.
- Pyta o swojego złotego chłopca.
- Nie ma złotego chłopca - warknąłem. Jakim cudem moja mama ciągle wierzyła w te brednie. Zrezygnowałem z tego tytułu kiedy cały mój świat legł w gruzach.
- Jezu, Jasper, nie będę z tobą dyskutować. Muszę wiedzieć, gdzie jesteś, aby złożyć rezerwację na samolot. Twoja matka chce cię zobaczyć. I jeśli będę musiała szukać twojego żałosnego tyłka, by sprowadzić go z powrotem tutaj, to zrobię to. Więc lepiej na mnie nie naciskaj.- wykrzyknęła.
- Tak, proszę pani.- Wiedziałem, że lepiej z nią nie zadzierać, gdy jest zła.
Znowu wzięła głęboki oddech i wymamrotała coś o przebaczeniu i powiedziała Rosalie, że nie chciała krzyczeć.
- Tak lepiej. Gdzie jesteś Jasper ?
- Um, w Chicago. – odpowiedziałem.
- Sprawdzę połączenia i oddzwonię do ciebie, żeby poinformować o godzinie odlotu. Nie spieprz tego, Jasper. To nie jest coś, przed czym możesz uciec- ostrzegła.
Przełknąłem głośno ślinę.
- Czy z Rosalie wszystko w porządku? – spytałem.
- Robi to, co może. Muszę zarezerwować bilet. Zadzwonię za parę minut.
Westchnąłem i odłożyłem komórkę.
- O Boże.
Wiedziałem o chorobie mamy, ale nie o tym, że jest aż tak źle… No dobra, kłamałem. Wiedziałem, że jest źle, ale nie mogłem sobie dać z tym rady.
Ostatnio trzymałem się następującej teorii: jeśli nie myśli się o złych rzeczach, to one nie istnieją. Świetny sposób na życie, nieprawdaż? W ten sposób przetrwałem. Jęknąłem i zwlekłem się z łóżka. Nie byłem pewny, gdzie i z kim jestem. To nie jest ważne. Musiałem się stąd ruszyć, do diabła. Spojrzałem na śpiącą postać. Hmm, długie, faliste, rude włosy, delikatne rysy. No, niech mnie szlag, że to kobieta, rzadkość . Ale nie pamiętam, jak się tu znalazłem. Nie pamiętałem nawet jak ona ma na imię.
To kolejna długa noc imprezowania kończąca się w obcym łóżku. Moje życie jest już wystarczająco spieprzone, a miało być jeszcze gorzej. Będę musiał wrócić do tego małego miasteczka o nazwie Forks, w stanie Waszyngton, gdzie umiera moja matka, a moja siostra i jej mąż będą chcieli mnie zabić, jeśli moja eks-dziewczyna nie zrobi tego pierwsza. Wolę nie myśleć, co ona chce mi zrobić. Ręką automatycznie zakryłem moje krocze. Brałem pod uwagę, że Alice może rozerwać moje jaja za to, że jestem takim idiotą. Cale to gówno miało zostać w przeszłości. Nie chcę stanąć twarzą w twarz z demonami. Było lepiej, gdy siedziały w zamknięciu
- Gdzie, do kurwy nędzy, są moje spodnie?- mruknąłem, poruszając się po omacku w ciemnym pokoju. Osoba na łóżku obróciła się i jęknęła. – Dzięki za twoją pieprzoną pomoc - warknąłem.
Musiałem wziąć się w garść. To nie była wina tego, że bezimienna „kobieta mojego życia” była nawalona. Po tym, jak znalazłem wszystkie swoje ciuchy, opuściłem apartament, schodząc na dół po schodach i przyrzekając, że nigdy więcej nie popełnię znowu takiego błędu. Niestety, nawet nie wierzyłem w to, co mówiłem.
Kiedy zatrzymałem się na zewnątrz, zimne powietrze prawie mnie powaliło. Podciągnąłem kołnierz mojej czarnej kurtki i schowałem ręce w kieszeniach chcąc zachować, choć odrobinę ciepła.
Wiatr nadchodzący znad jeziora był dzisiaj straszny. Rozejrzałem się po okolicy i stwierdziłem, że jestem w pobliżu mojego mieszkania. Może nie było aż tak źle, jak się wydawało? Okłamywałbym sam siebie, gdybym tak sądził.
Komórka znowu zadzwoniła, w momencie, którym wchodziłem do domu. Mój współlokator leżał rozwalony na kanapie. James wyglądał tak dobrze jak ja się czułem. Niewyraźne wspomnienia z ostatniej nocy przebijały się do mojej głowy. Pamiętam, że szedłem z Jamesem do baru i na koniec, nie wiem, jakim cudem, stałem na scenie grając na gitarze i śpiewając. Sięgnąłem do kieszeni i wyjąłem wizytówkę.
Oczywiście kierownik baru był pod wystarczającym wrażeniem, aby dać mi namiar na siebie. I nadal nie pamiętam, jak znalazłem się w łóżku z tamtą kobietą ani jak miała na imię. ku***.
James jęknął, gdy mój telefon zawibrował ponownie. Szybko odebrałem.
- Tak?
- Masz coś do pisania?- spytała Alice
Przeniosłem się do kuchni. Usiadłem przy stole, biorąc do ręki kopertę i długopis.
- Mam, dajesz.
Alice podała mi wszystkie potrzebne informacje o odlocie. Musiałem przeczytać jej całą notatkę dwukrotnie, zanim była pewna, że zapisałem wszystko poprawnie. Mój samolot odlatywał jutro o wpół do szóstej, ja pierdolę. Nie sądzę, bym o tym pamiętał. Piąta trzydzieści rano nie była czasem, kiedy łatwo będę mógł się zapoznać, z zastaną w domu szopką, a ponieważ mój lot jest o tej godzinie, na lotnisku będę musiał być najpóźniej o czwartej trzydzieści.
- Nie chcę cię pouczać, Jasper, ale byłoby miło, gdybyś nie przyleciał nachalny, wypieprzony albo na kacu.
No cholera, skąd ona wiedziała o moich nawykach… Rosalie.
- Dzięki za radę Alice, wezmę to sobie do serca. Mam wypożyczyć samochód, czy ktoś tam będzie, aby mnie zabrać.
- Emmett cię odbierze - odpowiedziała ze stoickim spokojem
Nastała niezręczna cisza. Chciałem spytać Alice o szczegóły związane z mamą, ale z drugiej strony nie miałem ochoty rozmawiać z nią dłużej, niż to było konieczne. Jej głos brzmiał tak jakby wszystko się w niej gotowało i zamierzało wybuchnąć, a ja nie chciałem być ofiarą tej złości. Jeśli Rosalie i ona dyskutowały na temat mojego obecnego stylu życia, mogłem się spodziewać dzikiej awantury po powrocie do Forks.
- Jasper, naprawdę mi przykro z powodu twojej mamy.
Chrząknąłem, chcąc pozbyć się ogromnej guli, która zaczęła formować się w moim gardle. Mrugnąłem kilka razy. Z trudem powstrzymywałem łzy. Na boga, nie byłem beksą.
- Eee, cóż. Alice, dziękuję ci, ze jesteś tam. Rosalie na pewno jest ci wdzięczna, że nie znosi tego sama.
- Lepiej tego ująć nie mogłeś, ale nie zawsze byłeś taki. Co się z tobą stało, Jasper? Nie możesz być dalej zły na…
Przerwałem jej głośnym warknięciem.
- Alice, doceniam wszystko, co zrobiłaś dla mojej rodziny, ale nie będę dyskutować o moich prywatnych problemach. Jestem pieprzonym dupkiem i nie zasługuję na choć jeden dzień spędzony z wami. Naprawdę nie rozumiem, dlaczego mama chce mnie w ogóle zobaczyć - Po tych słowach, zamilkłem.
- Boże, Jasper, ona jest twoją matka. Kocha cię bez względu na wszystko - Powiedziała stanowczo.
- Taa, pewnie - mruknąłem. Moja matka mnie nie zna i nie sadzę, żeby cieszyła się albo była zadowolona z tego, co stało się z jej synem.
- Po prostu tu przyleć, okej? Może znajdziemy trochę czasu, żeby pogadać.- stwierdziła.- Muszę iść. Pora na przeciwbólowe leki twojej mamy - dodała.
- Uch, okej, cześć.- Odłożyłem telefon i walnąłem głową w stół. – ku***.
Usłyszałem chrząknięcie z salonu.
- Jazz, popierdoleńcu, to ty?
- Człowieku, zamknij się, do kurwy nędzy. Łeb mi pęka.
James wszedł do kuchni.
- Myślałem, że miałeś tu imprezę. Domyślam się, że mówiłeś do siebie - parsknął, odpalając jointa i podał mi go, gdy się zaciągnął. Rozważałem, czy go wziąć przez dwie sekundy, a potem pomyślałem: „ Co za różnica”. Nie wyglądało na to, że moje życie się polepszy, jeśli go nie wezmę, a może, jeśli go zapalę, będę w stanie zasnąć.
- Wiesz, Jazz, nie wierzę, że mówiłeś sam do siebie. Powiesz mi, z kim do diabła rozmawiałeś przez telefon?- spytał James
- Duchy z mojej cholernej przeszłości - wymamrotałem.- Wracam jutro do domu.
- Masz na myśli Texas?
- Chciałbym… Wracam do Forks - westchnąłem.- Moja matka jest chora i nie sądzą, żeby jej się polepszyło. Chce zobaczyć mnie i to jak żyję. Nie rozumiem dlaczego.
- Czy ona wie, jakim żałosnym dupkiem się stałeś?- zapytał, podając mi jointa. Nie chciał być złośliwy, taka była prawda.
Zaciągnąłem się mocno, trzymając dym, jak najdłużej to było możliwe.
- Przypuszczam, że nie, dalej sądzi, iż jestem jej złotym chłopcem. Dalej ma resztki nadziei, na moje szczęście.
- Mógłbyś być szczerym złotem, jeślibyś chciał - powiedział.- Byłeś cholernym złotem ostatniej nocy, kiedy wygrywałeś te dźwięki na gitarze.
- ku***, co się działo wczoraj? Ledwie pamiętam to, że śpiewałem.
- Gdybym wiedział. Wypiliśmy wiele kolejek tequili, a może to była whisky. Śpiewałeś jakąś cholernie wzruszającą, miłosną piosenkę, a to sprawiło, że wszystkie laski rzucały swoje pieprzone majtki na ciebie. Zwiałeś potem z jakaś dziwką, a ja skończyłem samotnie - powiedział James.- Historia mojego popierdolonego życia.
- Wzruszającą, miłosną piosenkę?
- To jedyna rzecz, jaką, ku***, zapamiętałem. Po paru strzałach w żyłę, stałeś się bardziej melancholijny i zacząłeś wszystkim gadać o kimś, kto kiedyś złamał twoje serce. Zanim to zauważyłem, skoczyłeś na scenę i zabrałeś jakiemuś gościowi gitarę. Zobaczmy, czy pamiętam, chociaż kawałek tekstu… Hmm, o mam, to była naprawdę babska piosenka, koleś. Sprawiłeś, że jadły ci z ręki, albo ssały twojego fiuta. Naprawdę, powinieneś zastanowić się nad dodaniem tego numeru do swojej playlisty.- Zmarszczył brwi, patrząc na mnie. - Założę się, że spodobałby się paru ładnym chłopcom. Nawet ja się na chwilę wzruszyłem.
Parsknąłem i przewróciłem oczami. James się nie wzruszał. Był złośliwym, przystojnym facetem z krótkimi blond włosami i przenikliwym wzorkiem. Daleko mu było do kobiecych emocji.
Zaciągnął się jeszcze raz i zaczął nucić melodię, przeplatając ją od czasu do czasu słowami.

Usłyszałem słowa w moim śnie.
Obietnice złożone, ale nigdy niespełnione.
Nawet, jeśli tylko w snach.
Staram się walczyć, ale nie zawsze wygrywam.


Tak mocno chwyciłem się stołu, że aż kłykcie mi pobielały. Wzdrygnąłem się i podniosłem ręce w geście kapitulacji.
- Wystarczy, James. Jakim pieprzonym cudem pamiętasz słowa piosenki, ale nic więcej z ostatniej nocy?- Pomyślałem :„ Co ja, do diabła, robiłem śpiewając tę okropną piosenkę? Nie wykonywałem jej od pięciu lat”.
- Hej, grałeś jeszcze „When The Night Comes”. Nawet mi nie pozwoliłeś mieć tego na Ipodzie, ty dupku - powiedział.
- Co do kurwy nędzy… Musiałem być mocno pijany, żeby zagrać to gówno. - Jęknąłem.
Brzmiało zajebiście
Nie mogłem dłużej słuchać tego pierdolenia.
- Muszę ochłonąć – powiedziałem, potykając się o krzesło. Tego było za wiele. Chora mama, Alice dzwoniąca do mnie, ja śpiewający to gówno. Moja przeszłość budziła się, uderzając mnie, w pieprzoną twarz.
- When The Night Comes… Dupek - warknąłem pod nosem.
- Co tam po cichu mamroczesz, Jazz? - spytał James.
- Pieprzone demony – mruknąłem.
- Oh racja, When The Night Comes…
- Przestań to powtarzać, James. Nie chcę myśleć o tych bzdurach. - Spojrzałem na niego i zasłoniłem uszy rękoma.
- Niestety, chłopczyku. Nie mam zamiaru odpuścić. To ty spytałeś. Przekazuję ci ,co się wydarzyło ostatniej nocy, a tak się składa, że twój śpiew był ukoronowaniem wieczoru. - Westchnął i skupił wzrok na ścianie.
- Wybacz, po prostu nie wiem, co mnie, do diabła, naszło, aby śpiewać. - Poklepałem go po ramieniu. Zamknął oczy i obrócił głowę tak, że jego policzek spoczywał na mojej dłoni.
- Więc, potrzebujesz towarzystwa? – spytał James, próbując wstać. - Pieprzyć to, jestem naćpany. Nie mogę nawet dojść do krzesła.
Zaśmiałem się i przeniosłem swój żałosny tyłek do sypialni. Przestałem rozdrapywać stare rany, rozebrałem się do bokserek i wlazłem pod koc. Zamknąłem oczy, ale słowa tej głupiej piosenki krążyły mi po głowie. Nie mogłem zmierzyć się z tymi wspomnieniami, więc odepchnąłem je od siebie. Nie były mile widziane, cholera. Nie chciałem pamiętać. Na szczęście, udało mi się to i zatonąłem w dziwnym śnie wypełnionym absurdalną wizją o miedzianych włosach i płonących zielonych oczach i… Ech, co jest ku***?
Mglisty, mokry i ciepły płomień ogarnął moje ciało. Starałem się otworzyć oczy, ale pokój wirował w dzikim bałaganie kolorów. Nie byłem pewny ,czy już się obudziłem, czy może jeszcze śpię, ale czułem się tak zajebiście, że uznałem to za najmniejszy problem.
- Mmmm…- Ktoś jęknął przeciągle koło mojego krocza.
- ku***! - krzyknąłem, podnosząc się na łóżku. Po tym, jak spojrzałem w dół i zobaczyłem blond czuprynę, podnoszącą się do góry i w dół na mojego twardego jak skała penisa, byłem pewny, że już nie śpię. Jęknąłem i opadłem z powrotem na lóżko, pozwalając oczom ponownie się zamknąć. Moje dłonie zacisnęły się walcząc z pragnieniem wypchnięcia bioder w jego piękne usta. Szare oczy przyjaciela szukały moich, a gdy spojrzałem na niego, uśmiechnął się wokół mojego fiuta. Dokuczał mi, chwytając mnie jeszcze mocniej i okrążając językiem główkę penisa.
- No, dawaj! Pieprz moje usta, wiem, że tego chcesz - mruknął James, wciąż obserwując mnie uważnie. Jęknąłem, podnosząc biodra z łóżka. James wsunął ręce pod mój tyłek, biorąc mnie głębiej do ust. Przestał wykonywać jakikolwiek ruch. Mrugnął, a ja zacząłem kołysać biodrami, delikatnie poruszając się w jego ustach. ku***, ta zabawa nie potrwa długo.
James przesunął rękę na moje jądra. Dotknął je placami, a po chwili mocno ścisnął. Mruknąłem, kiedy poczułem, że moje mięśnie się napinają, a jądra unoszą.
- J-J-Jamesss.. Ja zaraz… - ostrzegłem. Sprowadził moje biodra na dół, przyciskając mnie do materaca. Spłaszczył swój język, liżąc dolną stronę mojego penisa, zanim rozluźnił się i wziął mnie głębiej, aż do momentu, kiedy poczułem tylną stronę jego gardła. Orgazm był szybki i mocny. James połknął wszystko, ssąc mnie, aż do ostatniego jęku.
- Jezus, ku***, ja pierdolę - wymamrotałem.
- Wyglądałeś, jakbyś potrzebował dobrego ssania, zanim zmierzysz się ze swoimi demonami – powiedział, uśmiechając się do mnie. Podczołgał się do góry i pocałował mój policzek. Mogłem poczuć jego twardego fiuta, naciskającego na moje udo. Sięgnąłem na dół by pomóc kochankowi, ale odsunął się ode mnie.
- Nie, to było dla ciebie Jazz - stwierdził, wstając.
Wypuściłem głośno powietrze
- Dzięki, zapisz to na mój rachunek – powiedziałem. Odwróciłem się i zasnąłem.
Kiedy znów się obudziłem, było już po południu. Dowlokłem się do kuchni, aby zrobić coś do jedzenia. James zostawił informację, że zszedł na dół do baru i żebym zadzwonił, jeśli czegoś bym potrzebował. Był w porządku. Mieszkał u mnie jako współlokator chyba od roku. Niektórzy mogą uznać nas za przyjaciół od pieprzenia. Próbowaliśmy związku, ale to zwyczajnie nie wyszło. Nie chciałem niczego na poważnie, a James to zrozumiał po jednej z pijackich nocy kiedy to moje wnętrzności niemal znalazły się na podłodze.
Cierpliwie słuchał i było miło móc powiedzieć mu prawdę, dlaczego byłem tak zajebiście pijany, kiedy zaczęliśmy ze sobą chodzić. Westchnąłem, decydując się pójść do baru, ale w mojej głowie zamigotał obraz Alice i moje dłonie automatycznie zasłoniły jądra. Byłem dość roztropnym chłopakiem, więc uznałem, że zostanie w domu to dobra decyzja. Przygotowałem posiłek i usiadłem przed TV. Akurat rozgrywał się mecz z Czarnymi Jastrzębiami**, więc przyglądałem się grze. Po tym jak zjadłem, grzebałem pod kanapą, aż w końcu moje palce natrafiły na chłodną, metalową tacę. Pociągnąłem za nią, a na środku leżały cztery, słodkie, małe jointy. To było jak zapakowany specjalnie dla mnie prezent. ku***, kocham tego gościa
- Dla ciebie, James – powiedziałem, całując skręta, zanim go zapaliłem. Jutro o tej porze, będę siedział w domu mojej babci, żegnając się z mamą. Będzie mną rozczarowana. Nie powinienem lecieć. Pewnie pamięta mnie takim, jakim byłem przed tym, zanim moje serce zostało roztrzaskane i zacząłem mieć koszmary.
Zaciągnąłem się mocniej, mając nadzieję, że trawka sprawi, że wszystko ucichnie. Naprawdę nie chciałem już nic czuć, ale palenie nie pomagało. Myślę, że narkotyk sprawił, iż wspomnienia były jak trójwymiarowe obrazy wyświetlone na dużym ekranie z dolby surround lub z jakimś innym nowoczesnym nagłośnieniem. - Odejdź- powiedziałem do ducha siedzącego na moim ramieniu. – Jestem nad tobą.
Opadłem na kanapę, starając się ukryć przed wspomnieniami. Spojrzałem na swoje kolana i zauważyłem, że koszulka podwinęła się do góry, odsłaniając tatuaż, który znajdował się tuz nad biodrem. Przejechałem palcem rysunku powtarzając słowa „ Jestem zagubiony”
- Dalej jestem zagubiony, sukinsynu - syknąłem. Nie chciałem pamiętać tego całego syfu. Nie ważne jak bardzo z tym walczyłem, i tak bolało. Chwyciłem moje włosy, szarpiąc je w nadziei, że ból sprawi, iż demon da mi spokój, ale niedane było mi to tej nocy
Potwór złapał moją rękę i wciągnął mnie do czasów, kiedy zaczynałem ostatni rok nauki w liceum w Forks. Myślałem, że wygnałem demona w dalekie zakamarki mojej duszy. Oczywiście, dupek uciekł.
Nienawidzę tego popranego, przeklętego ducha.

* I hear words, in my sleep
Promises you made but never keep
Even in my dreams
I try to fight but I don't ever win.
** Chicago Blackhawks - zawodowa drużyna hokejowa z siedzibą w Chicago, założona w 1926 roku.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Seth_Clearwater dnia Nie 20:15, 27 Lis 2011, w całości zmieniany 7 razy
Zobacz profil autora
Jaspis
Nowonarodzony



Dołączył: 10 Maj 2011
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 20:41, 27 Lis 2011 Powrót do góry

Jasper gejem ? czy bi- ? Hm.. bardzo intrygująca sprawa, poczekam aż akcja się rozkręci , naweno bedzie to bardzo miła odskocznia od ciągłęgo przerabiania paringu Jasper- Alice.. :) Życzę weny ! ;D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Bloody Night
Człowiek



Dołączył: 23 Paź 2010
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 21:27, 22 Gru 2011 Powrót do góry

Przeczytałam dwa razy opowiadanie, porównałam twoje tłumaczenie z oryginałem i jak na pierwszy raz poszło ci bardzo dobrze. Błędów też jako tako nie zauważyłam- zresztą w tym dobra nie jestem. Opowiadanie ciekawe, bardziej intrygujący jest Jasper. Zazwyczaj Jaspera przestawia się jako spokojnego mężczyznę a ty to zmieniłaś.Ciekawi mnie jedna sprawa a mianowicie orientacja seksualna.Najpierw było napisane, że poszedł do łózka z jakąś dz**** a potem wkracza James.Mam dwie możliwe odpowiedzi: pierwsza- ze był tak pijany, że nie wiedział, że idzie z tą dziewczyną do łózka, a druga: to jest Bi.
Podsumowując: Opowiadanie ciekawe, ma przyszłość.Prowadzone starannie, wszystko jest porządnie zrobione.
Ciekawi mnie ciąg dalszy i jestem pewna, że jeszcze nie raz tu zaglądnę : )

Bloody Night, Seth jest facetem Wink Dz.
Upss...mój błąd : )
__________________________________________________
zaufanie. to świadomość, że ktoś może cię skrzywdzić jednym łatwym ruchem i pewność, że tego nie zrobi.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Bloody Night dnia Pon 10:44, 26 Gru 2011, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
kaan
Wilkołak



Dołączył: 13 Lis 2010
Posty: 142
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 6:42, 26 Gru 2011 Powrót do góry

Nie pociągają mnie takie opowiadania, ale chętnie przeczytam ciąg dalszy. Mam wrażenie, że nie jest to do końca opowiadanie o gejach, ale poczekamy, zobaczymy. Błędów nie zauważyłam, ale nie jestem polonistką i nie zabieram w tej sprawie głosu.
To już drugie opowiadanie jakie czytam, w którym Jasper jest niegrzecznym chłopcem i powiem szczerze, podoba mi się. Nie lubię uładzonego Jazza. Czekam na ciąg dalszy, pozdrawiam cieplutko!!!!!
Kasia.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin