FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 [M] "gra nie warta świeczki" 31.05.2011 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
aneq_6
Nowonarodzony



Dołączył: 29 Maj 2009
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: http://i49.tinypic.com/25yys1x.jpg

PostWysłany: Wto 21:55, 31 Maj 2011 Powrót do góry

Od razu zaznaczam, iż jest to bardzo specyficzna miniaturka :> Jeszcze na taką nie trafiłam. Opowiada o miłości, można powiedzieć, ze na swój sposób chorej, oraz o poświęceniu. Zapraszam do czytania i szczerych opinii ; ).



Od życia nigdy wiele nie wymagała. Nigdy wiele nie dostawała. To było coś w rodzaju cichej, lecz nigdy nie podpisanej umowy. Nie pytała o nic. Po prostu nie chciała wiedzieć, ile jeszcze zostało. Zostało czego? Czerwcowego, świeżego podmuchu wiatru, czy uroczych chwil spędzonych razem. Polany, na którą była zabierana. Mówiono jej, że jest tu jako pierwsza. Pierwsza? Nie, ona nigdy nie była ta pierwszą, a zarazem ostatnią. Mimo oddźwięku świadomości, wierzyła, że nie kłamie. Dlaczego? Łatwowierna? Naiwna? Tak, tak potem o niej mówiono. O tej, która dała się zwieść na manowce. Oszukać wrogowi. Ta, która była tak naiwna. Potępiano ją potem, lecz nigdy głośno. Nie była głucha, słyszała i podzielała ich zdanie.
- Zabiję go. Przyrzekam, że zabiję pijawkę – krzyczał jej przyjaciel.
- Cii. Nie zrobisz nic. - Kładła dłoń na jego ramieniu i delikatnie ocierała z emocji.
Na imię jej było Nell. Powiew chłodu, uosobienie nienawiści do wszystkiego.
Spacerowała po tych samych drogach, gdzie niegdyś z nim. Jacob miał rację. Była głupia, ale on też nie był bez winy. Chociaż... Chociaż to ja do niego przyszłam – powtarzała w myślach.

Wciąż pamiętam dotyk delikatnych, smukłych palców na swojej rozpalonej skórze. Nie rozmawialiśmy wiele. Chyba to ja nie byłam zbyt wygadana. Zresztą – Ty też nie. Pamiętasz, jak zawitałam w waszym domu. Jakże się bałam. Nie w moim stylu było spoufalać się z wrogiem, ale niestety, spróbowałam. Za namową Jacoba starałam się być miła. Mimo to – nie lubiłam was strasznie. Esme zawsze taka uprzejma, w Rosalie widziałam wiele podobnych cech, przy Emmecie nie potrafiłam się nie uśmiechnąć, Jasper na neutralnym gruncie świetnie ze mną walczył, Alice nie przepadała za mną – prawdopodobnie widziała ile namieszam wam w życiu, z doktorem obcowałam na podłożu medycznym, a Bella bezskutecznie mnie tępiła. Nie dałam się, tez nie byłam święta i za każdym razem okazywałam jej brak szacunku, zainteresowania, ignorancje. Patrzyłam z satysfakcją jak nie mogła tego znieść. Podzielałeś jej zdanie – jestem okropna. Najgorsza. Bez serca. Bez uczuć. Kuzynka równie okrutnej Leii. Wyprana z jakichkolwiek emocji. Bezbarwna Nell. Nazywałeś mnie tak, gdy chciałeś dokuczyć. Wiesz co? - lubiłam to. Okazywałeś wtedy choć trochę zainteresowania moją osobą. Zazdrościłam Belli. Głupia, wiecznie pokrzywdzona przez los suka na Ciebie nie zasługiwała. Zresztą świetnie się dobraliście. Ja z czasem zrozumiałam, że wampiry nie są złe. Że my możemy się z wami przyjaźnić. W sumie, to musiałam was pokochać. Jake był moim jedynym opiekunem, pamiętasz? On był z wami na zawsze związany po śmierci Nessie, a ja nie miałam gdzie się podziać. Zostaliśmy we dwoje z wami – Ja i Mrs Jack Black. Polubiłam głupie żarty największego z rodziny wampirka. Oficjalnie zostałam degustatorem Esme, a doktor dzięki mnie się nie nudził – praktycznie co tydzień musiałam sobie coś złamać. Przyzwyczaiłam się. Nie liczyła się już rasa. Byliśmy MY. Nie było już dwóch drużyn, poligonów. Kiedy zauważyłam, ze inaczej chodzisz po domu? Kiedy poczułam Twój, inny, przeszywając wzrok na sobie? Nie wiem, nie wiek kochanie. Alice mnie nienawidziła. Potrącała, znieważała, dawała znaki. Ostrzegała. Ale przed kim? Przed czym? Wiedziała, jakim potworem jest jej brat? Wszyscy poszli na polowanie. Ty też miałeś iść. Twoja Bella poszła. Dlaczego więc zostałeś Edwardzie? Cytuję: „Muszę posegregować parę spraw, poza tym – nie odczuwam jeszcze głodu”. Bella zrobiła nadąsaną minę, ucałowała Cię i pojechała. Zostaliśmy sami, lecz w dwóch innych domach. Ty w swoim i małżonki, zaledwie kilkadziesiąt metrów od głównego. Ja w ogromnym, pustym wiktoriańskim. Jacob wyruszył z innymi. Pokochał góry i chciał się wybiegać. Czy wiesz, że on nadal kochał Bells? Kłóciłeś się głośno z Alcie. Usłyszałam, ale nic sobie z tego nie zrobiłam. Nie wiedziałam przecież o co. Gdy zegar wskazał godzinę dwudziestą trzecią, poszłam do kuchni. Zgłodniałam. Właśnie otwierałam nowe opakowanie lodów, gdy wchodziłeś.
„Zapomniałem zabrać laptopa”. Pokiwałam tylko głową, dając znak, że nic nie szkodzi. Byłam taka głupia. Przecież wampir nie może o niczym zapomnieć – ma świetną pamięć. Usiadłam na kanapie, przy kominku, rozkoszując się przyjemnym ciepłem ognia i oglądając telewizję. Niespodziewanie przysiadłeś się do mnie, zagadując, co leci. Opowiedziałam, że jakaś komedia romantyczna. To był „pamiętnik”. Oglądaliśmy w ciszy, nic nie było podejrzane, po prostu odgłos telewizora. Na ekranie rozpoczęła się scena miłosna. Allie – dziewczyna w moim wieku, po raz pierwszy kochała się z mężczyzną. Piękne. Wtedy spojrzałeś na mnie. Nie, nie spojrzałeś. Ty patrzyłeś. Poczułam mrowienie w podbrzuszu. Nie było już wyjścia. Chwilę później całowałeś mnie, obmacywałeś swoimi zimnymi dłońmi, a ja myślałam, ze umarłam i trafiłam do nieba. Było błogo, po raz pierwszy ktoś mnie tak intymnie dotykał. Skomlałam o więcej. Dałeś mi to i poczułam dłoń w majtkach. Zapiszczałam z wrażenia. Z szybkością wiatru zaniosłeś mnie na podłogę. Kanapa była cholernie niewygodna. Uwielbiałam wielką, białą, miękką narzutę leżąca przy kominku. To właśnie na niej mnie rozłożyłeś. Pamiętasz, jak wtedy na Ciebie patrzyłam? Kochaliśmy się, kochaliśmy. Brałam i dawałam tyle, ile byłam w stanie dać radę. Krzyczałam i nie mogłam wydobyć z siebie słowa. Mój pierwszy raz był cudowny. Bajeczny. Gdy leżałeś na mnie, zastanawiałam się, kiedy to znowu zrobimy. I zrobiliśmy. Na końcu, przykryłeś mnie prześcieradłem z mojego pokoju. Jaki on troskliwy, kochany – pomyślałam. Nie patrzyłeś na mnie. Właśnie w tamtej chwili Cię pokochałam.
Leżeliśmy, wsłuchując się w oddechy. Takie piękne, nieopanowane oddechy. Przechyliłam głowę, zobaczyłam Twoje oczy. Ty również wpatrywałeś się w moje. Co czułam? Wszechogarniającą miłość, która była mi tak obca. O, ile traciłam. Obchodziło Cię co czuję? Do dziś mam co do tego wątpliwości. Lecz nie chciałam o tym myśleć. Nie, nic przez chwilkę – cieszyłam się dana nam chwilą uniesienia. Przytuliłam się do Ciebie. Mocno tuliłam uosobienie miłości sztywne jak kłoda. Zasnęłam, a gdy rano wstałam, byłam u siebie na łóżku. Czy to był sen? Wtedy zobaczyłam Ciebie, na bujanym fotelu w koncie. Uśmiechnęłam się, a wspomnienia wróciły ze zdwojoną siłą. Cieszyłam się ogromnie, ze zostałeś.
- Nikt nie może się o tym dowiedzieć, rozumiesz?
Mój zdezorientowany wzrok palił dziurę w Twej nieskazitelnej twarzy. Mimo bólu, który wtedy odczułam, przytaknęłam, a Ty wyskoczyłeś przez okno. Godzinę potem wrócili z polowania. Powiedziałam, ze chyba jestem chora. Najgorszy był widok, jak po tym wszystkim co między nami zaszło, ze szczerym zadowoleniem całujesz Bellę. Auć, zabolało. Cholernie. Co dalej? Dalej był już tylko bezkres. Biegłam, ile sił w łapach i tak przez cały dzień. Kanada, inne wilki. Nawet Jacob mnie nie szukał. Pewnie wszyscy zastanawiali się co mi odbiło. Czy znowu wróciła zbuntowana dziewczynka. A Ty co pomyłeś? Pewnie byłeś na mnie wściekły. Pewnie jakbyś mnie dogonił, zwymyślałbyś mnie. Nie, nie przeżyła bym tego. Wróciłam po tygodniu. Tłumaczyłam, ze musiałam przemyśleć parę spraw dotyczących moich rodziców, przyszłości. Kłamałam, a oni wierzyli. Zaskoczyłeś mnie pamiętnego dwudziestego szóstego czerwca. To był środek nocy i nagle poczułam, ze staczam się w dół. Wykradłeś mnie z mojego pokoju. Szaleniec, mój kochany, idealny wariat. Moja jedyna, pierwsza miłości. Śmiałam się delikatnie, gdy położyłeś mnie na kwiatach, na łące. Jak pięknie. Jak niewinnie. „Podoba ci się? Jesteś tu pierwszą osobą, oprócz mnie.” widziałeś wtedy moją nadzieję w oczach? Widziałeś ? I mimo to nadal kłamałeś? Och, jestem pewna, ze widziałeś. Jesteś taki sprytny, mądry. Idiotka. Pocałunek. Pierwszy. Drugi. Trzeci. Czwarty. Piąty. Szósty. I tak bez końca. Dotyk. Pierwszy. Drugi. Trzeci. Czwarty. Piąty. Szósty. I tak bez końca. Umierałam z namiętności i rodziłam się z niej. Dosięgałam dna rozkoszy i wznosiłam nie na wyżyny nieba. Brałam i dawałam. Dawałam i brałam. Tak, wtedy tak myślałam. Teraz już wiem, ze tylko dawałam. Niestety, nic nie dostawałam. Gdy już dłużej nie mogłam znieść Twych pieszczot, zaniosłeś mnie do domu. Cicho. Bardzo, bardzo cicho, by tylko nikt nie usłyszał. Och, byłeś taki precyzyjny. Doskonały. Nazajutrz nie patrzyłeś na mnie. O co chodzi, kochanie? Nie, nie pytałam. Zabronione mi było cokolwiek mówić. W końcu poczułam, ze tak dłużej nie mogę. Nie potrafię. Nie mogę znieść myśli, ze jestem tą „drugą”. Nadal się gniewasz, ze powiedziałam Twojej żonie? Proszę, nie chowaj urazy. Trzeba wybaczać. Bella nie była zachwycona. A kto by był? Ha, było mi jej po raz pierwszy szkoda. Żeby ją własny mąż zdradzał, z młodszą o pięćdziesiąt trzy lata wilczycą. Kto by pomyślał. Potem chyba wiesz jak było. Wszyscy się dowiedzieli. Wszyscy mnie linczowali wzrokiem. Czułam się jak dz***a. Jak zakochana nastolatka, która rozbija wieloletnie małżeństwo. Och, jak przepraszałeś. Nie, nie mnie. Ją. Och, ile lamentowałeś. Błagałeś. Na marne, kochanie, na marne. Nie wybaczyła i nie łudź się – nie wybaczy Ci już nigdy. Nawet ze mną nie porozmawiałeś. Nie wyjaśniłeś. Nie przeprosiłeś. Kompletnie nic. Czy byłam zdziwiona? Nie. Znałam Cię na wskroś, nawet lepiej niż Ty sam. Lepiej niż Bells. Znałam Cie na pamięć. Jacob mnie ignorował. Nie odzywał się do mnie. Byłam dla nich wszystkich nikim. Śmieciem. Powodem wszystkiego co najgorsze. Nawet litościwa Esme mnie opuściła. Płakałam gorzką. Płakałam ciężko, opłakując swą głupotę. I wtedy poczułam, ze już naprawdę dosięgnęłam dna. Zniszczyłam czyjeś życie. Ty sam mnie i tylko mnie obwiniałeś. Wiesz co? Miałeś rację. Gdyby nie ja, życie miałoby sens. Gdyby nie ja, bylibyście szczęśliwą rodziną. Gdyby...
Czy ktoś zauważył, ze uciekłam? Nie sądzę. Na pewno zauważyli, ze wróciłam. Esme zabijała mnie wzrokiem. Alice poniżała na każdym kroku. Jasper już nie patrzył na mnie. Emmet zamilkł i nic nie mówił do mnie. Carlise wypominał mi wszystko co źle robiłam. A Jacob tylko jedno do mnie powiedział – nienawidzę Cię za to, co zrobiłaś. Tylko co ja właściwie zrobiłam? Nie rozumiałam. Kompletnie nie rozumiałam, dlaczego Cię uniewinnili. Bo jestem kobietą, a Ty mężczyzną? Rosalie przyszła do mnie pewnej nocy. Opowiedziałam jej wszystko dokładnie. Jezu, jak ona umie słuchać, a każdy wmawiał mi, ze jest bezduszna. Płakałam i płakałam, niszcząc jej jedwabną sukienkę. Jaka ona kochana, dobra, ciepła. Jak wszystko i wszystkich rozumie. Potem było już tylko gorzej. Powiedziała im, jak było naprawdę. Och, ile musiałeś im nakłamać. Dlaczego kochanie, dlaczego?
- Czy to prawda Edwardzie? Czy to Ty sam, nie Nell, przyszedłeś do niej i Ty to rozpocząłeś? - zapytał doktor Cullen. Milczałeś jak grób. Milczałeś jak zawsze przy mnie. Dlaczego nie powiedziałeś, ze się w sobie zakochaliśmy. Gdybyś w trakcie tamtej rozmowy chwycił mnie za rękę i szepnął „kocham Cię, zapomnijmy o tym całym zamęcie i chodźmy razem, choćby an koniec świata” poszłabym. Nie, nie zrobiłeś tego. Bella zaczęła łkać, odeszła. Zostaliśmy sami. Rodzina Cullenów, ja i Jacob Black. Mój przyjaciel. Jeśli zapytałbyś się mnie, czy nadal Cię kocham, to tak.
Kocham Cię, ty popaprany, bez serca skurwysynie. Zawsze byłeś, jesteś i będziesz moim pierwszym.

Twoja Nell.

Spacerują oboje po przysypaną liśćmi aleją. Dziewczyna ma brązowy płaszczyk do bioder, zapinany na guziki. Do tego świetnie komponuje się beżowa apaszka i francuska, czarna czapka na bakier. Długie, ciemnobrązowe fale błyszczą w słońcu. Jest piękna. Miedzianowłosy chłopak dotrzymuje jej kroku w urodzie. Ubrany jest w skórzaną, luźną czarną kurtkę. Nieskazitelnie białe zęby, miodowe oczy aż proszą o uznanie. Zakochani. Delikatnie obejmują się, próbując zbytnio nie afiszować swym uczuciem, pożądaniem. Ciemne oczy dziewczyny z miłością patrzą na przechodniów. Są po prostu szczęśliwi. Jak to się stało, że po tylu latach znowu mogę być razem? Wciąż nie mogą uwierzyć. Wciąż on dziękuje jej za list, który mu wysłała. Wciąż dziękuje za list, który jej wysłała.
- Myślisz, ze ona jest szczęśliwa?
- Nie wiem. Raczej rak. Zasługuje na to.
W ciszy przypatrują się idącym z na przeciwka parom. Wszyscy są tacy piękni, młodzi, zakochani. Paryż. Miejsce miłości. Miejsce bezkresu namiętności. Zawsze chciała tu przyjechać.
- A co z Jacobem?
- Nie wiem. Lecz, czy to ważne?
- Nie, nie. Masz rację. Nie ważne. Odszedł. Wybrał inne życie.
- Tak, najwidoczniej taka była jego wola.
- A ona?
- Nie wiem.
- A chciałbyś ją zobaczyć, bo ja tak.
- Tak, chciałbym, by tylko i wyłącznie jej podziękować.
- Może kiedyś się jeszcze spotkamy.
- Mam taką nadzieję.
- Dlaczego akurat Paryż? Mówiła coś o tym wcześniej?
- Nie, nie przypominam sobie, by coś wspominała. Ale chyba, jak każda dziewczyna, kochała miasto miłości.
- Tak. Ona była bardzo ludzka, dziewczęca.
Idą dalej, patrząc na zmierzające zna przeciwka pary. Cudownie, wszędzie tylko zakochani i zakochani. Nawet w takim miejscu. Doszli wreszcie do celu i przystanęli. Za późno. Jest już za późno. Tyle czasu. Musieli czekać ponad dwadzieścia lat, by jedna kartka papieru ich połączyła na nowo. Choć w trudnych okolicznościach ich drogi się złączyły i rozeszły, na nowo dane jest im mierzyć razem. Życie to jedna wielka próba. Ich próbą, była skrajność. Nie wiedzieli, czy jeszcze kiedykolwiek dane będzie im się spotkać. Ale zdołali radę. Mimo milczenia, nadeszło wyczekiwane wybaczenie. Jego życie odnalazło sens i zrozumienie, jej także. Czy można kochać kogoś bardziej, niż się kochało? Tak, oni znali odpowiedź. Rodzina zaakceptowała ich miłość i zamieszkali wszyscy razem. Wiecie już o kim mowa? Owa mała wilczyca umiała uporządkować sprawy, przed odejście. Pomimo bólu miłości, jaką do końca czuła do Edwarda, połączyła go na nowo z Bellą. Sama niestety nie znalazła swej ziemi obiecanej. A może...może to jest właśnie dla niej idyllą?
- Zapal trzy.
- Dlaczego tyle?
- Ode mnie, od Ciebie. On nas.
Ustawili znicze na grobie Nell Jonson. Pomimo okoliczności, uśmiechnęli się oboje. Tak, jest wreszcie szczęśliwa.
Nell Stephanie Jonson.
Żyła lat szesnaście.
20.09.2018 – 26.06.2034
„..prawdziwa miłość oznacza, że zależy ci na szczęściu drugiego człowieka bardziej niż na własnym, bez względu na to, przed jak bolesnymi wyborami stajesz."


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
transfuzja.
Zły wampir



Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 276
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nibylandia.

PostWysłany: Czw 12:10, 09 Cze 2011 Powrót do góry

Ufff… *zdmuchuje kurz z klawiatury* Jak ja dawno tu nie zaglądałam! aneq_6, Twoja miniaturka pierwsza rzuciła mi się w oczy, więc na nią padło. Wiem, że gderanie od samego początku nie jest dobre, ale… nie podobało mi się.

Tekst wydaje się dosyć ładnie napisany. Właśnie – wydaje się. Strasznie ciężko mi się czytało, pewnych Twoich sformułowań w ogóle nie rozumiałam. Na przykład:

Cytat:
- Cii. Nie zrobisz nic. - Kładła dłoń na jego ramieniu i delikatnie ocierała z emocji.

Ocierała dłonią z emocji? Co to znaczy?

Cytat:
Mimo to – nie lubiłam was strasznie. Esme zawsze taka uprzejma, w Rosalie widziałam wiele podobnych cech, przy Emmecie nie potrafiłam się nie uśmiechnąć […]

Nie lubiła ich, bo byli uprzejmi i sprawiali, że się uśmiechała? Wydaje mi się to dosyć dziwaczne.

Cytat:
Cytuję: „Muszę posegregować parę spraw, poza tym – nie odczuwam jeszcze głodu”.

Sprawy się segreguje?

Było jeszcze parę dziwnych zwrotów, które przykuły moją uwagę, ale nie mogę ich odnaleźć. Wiem, że każdy pisze w swoim własnym stylu – Twój jednak mnie nie przekonuje, miniaturkę czytało mi się bardzo ciężko, chwilami musiałam się zatrzymywać i odpoczywać, by móc dotrzeć do końca.

Jest też dosyć sporo błędów, dlatego radziłabym skorzystać z pomocy bety, jeśli będziesz chciała opublikować kolejny tekst. Wiem, że nikt nie jest nieomylny i drobne błędy to coś normalnego u większości ludzi, ale beta jest właśnie od tego, żeby wyłapać chochliki. A wtedy dużo przyjemniej się czyta.

Cytat:
Chwilę później całowałeś mnie, obmacywałeś swoimi zimnymi dłońmi, a ja myślałam, ze umarłam i trafiłam do nieba.
Tłumaczyłam, ze musiałam przemyśleć parę spraw dotyczących moich rodziców, przyszłości.
W końcu poczułam, ze tak dłużej nie mogę.
Nie mogę znieść myśli, ze jestem tą „drugą”.
Nadal się gniewasz, ze powiedziałam Twojej żonie?
Och, jestem pewna, ze widziałeś.
Teraz już wiem, ze tylko dawałam.
To był środek nocy i nagle poczułam, ze staczam się w dół.

W każdym z zaznaczonych że jest błąd.
Cytat:
Alice nie przepadała za mną – prawdopodobnie widziała ile namieszam wam w życiu.

widziała ile – przecinek przed ile.
wam wielką literą. Jeśli w pozostałych przypadkach używasz zwrotów grzecznościowych, to bądź konsekwentna.
Cytat:
Nie dałam się, tez nie byłam święta i za każdym razem okazywałam jej brak szacunku, zainteresowania, ignorancje.

tez – powinno być też.
ignorancjeignorancję, brak ogonka.
Cytat:
Patrzyłam z satysfakcją jak nie mogła tego znieść.

Przecinek przed jak.
Cytat:
Zostaliśmy we dwoje z wami – Ja i Mrs Jack Black.

Po raz kolejny: Wami.
Mrs Jack Black – jesteśmy w Polsce, tekst jest po polsku, więc Mrs jest moim zdaniem nie na miejscu. No i Jack? Nie znoszę, kiedy autor wymyśla własne zdrobnienia. To oczywiście nie jest błąd, ale wolę jednak formy Jacob i Jake.
Cytat:
Kiedy poczułam Twój, inny, przeszywając wzrok na sobie? Nie wiem, nie wiek kochanie.

Po Twój niepotrzebny przecinek.
Przeszywający.
Przypuszczam, że literówka – miałaś na myśli nie wiem, nie wiem?
Przecinek przed kochanie.
Cytat:
Właśnie otwierałam nowe opakowanie lodów, gdy wchodziłeś.

Nie jestem pewna, ale wydaje mi się, że powinno być gdy wszedłeś.
Cytat:
To był „pamiętnik”.

„pamiętnik” to tytuł? Wielką literą w takim razie.
Cytat:
Uwielbiałam wielką, białą, miękką narzutę leżąca przy kominku.

Brak ogonka, leżącą.
Cytat:
Obchodziło Cię co czuję?

Zdanie złożone, przecinek po Cię.
Cytat:
Nie, nic przez chwilkę – cieszyłam się dana nam chwilą uniesienia.

Mimo szczerych chęci, nie rozumiem pierwszej części zdania w ogóle.
I znów brak ogonka: daną.
Cytat:
Zasnęłam, a gdy rano wstałam, byłam u siebie na łóżku.

Gdy wstała, to właśnie… wstała z łóżka chyba, czyli już nie była w łóżku. A gdy rano się obudziłam...
Cytat:
Wtedy zobaczyłam Ciebie, na bujanym fotelu w koncie.

NIE! Konto jest na przykład bankowe. A w pokoju masz kąt. Czyli: w kącie.
Cytat:
Dalej był już tylko bezkres.

Czego bezkres?
Cytat:
Pewnie wszyscy zastanawiali się co mi odbiło.

Zdanie złożone, przecinek po się.
Cytat:
Nie, nie przeżyła bym tego.

Nie przeżyłabym.
Cytat:
Widziałeś ?

Niepotrzebna spacja przed znakiem zapytania.
Cytat:
Dosięgałam dna rozkoszy i wznosiłam nie na wyżyny nieba.

Patos aż kipi z tego zdania, bleh. Wznosiłam się?
Cytat:
Potem chyba wiesz jak było.

Chyba wiesz, jak potem było. moim zdaniem brzmi lepiej. Tak czy siak, zdanie złożone, więc brakuje przecinka: wiesz, jak…
Cytat:
Znałam Cie na pamięć.

Brak ogonka: Cię.
Cytat:
Płakałam gorzką.

Zawsze sądziłam, że płacze się gorzko.
Cytat:
Płakałam ciężko, opłakując swą głupotę.

Powtórzenie.
Cytat:
I wtedy poczułam, ze już naprawdę dosięgnęłam dna.

Najczęściej popełniany przez Ciebie błąd: że. I chyba dosięgłam.
Cytat:
Carlise wypominał mi wszystko co źle robiłam.

Zdanie złożone, brak przecinka: wszystko, co….
Cytat:
Czy to Ty sam, nie Nell, przyszedłeś do niej i Ty to rozpocząłeś? - zapytał doktor Cullen.

W dialogach „ty”, „cię” itd. piszemy małą literą. Na dodatek do zdanie brzmi trochę dziwacznie – Nell miała sama przyjść do siebie? Niby można się domyślić, o co Ci chodziło, ale Ty możesz napisać to tak, żeby domyślać się nie trzeba było. Pokombinuj trochę.
Cytat:
Dlaczego nie powiedziałeś, ze się w sobie zakochaliśmy.

że, zamiast kropki znak zapytania na końcu zdania.
Cytat:
Gdybyś w trakcie tamtej rozmowy chwycił mnie za rękę i szepnął „kocham Cię, zapomnijmy o tym całym zamęcie i chodźmy razem, choćby an koniec świata” poszłabym.

Na zamiast an, Cię małą literą. I wstawiłabym myślnik po cytacie albo nieco rozbudowała - poszłabym z Tobą czy coś.
Cytat:
Kocham Cię, ty popaprany, bez serca skurwysynie.

Brak konsekwencji: Ty.
I zmieniłabym szyk: skurwysynie bez serca.
Cytat:
Zawsze byłeś, jesteś i będziesz moim pierwszym.

Hmm, no skoro był jej pierwszym, to raczej w przyszłości się to nie zmieni.
Cytat:
Spacerują oboje po przysypaną liśćmi aleją.

Po do wyrzucenia.
Cytat:
Do tego świetnie komponuje się beżowa apaszka i francuska, czarna czapka na bakier.

Z tym świetnie komponuje się…
Cytat:
Miedzianowłosy chłopak dotrzymuje jej kroku w urodzie.

W urodzie można dotrzymywać kroku?
Cytat:
Nie ważne.

Nieważne – łącznie.
Cytat:
- A chciałbyś ją zobaczyć, bo ja tak.

- Chciałbyś ją zobaczyć? Bo ja tak.
Cytat:
Ale zdołali radę.

Ale poradzili sobie/Ale zdołali to naprawić.
Cytat:
Owa mała wilczyca umiała uporządkować sprawy, przed odejście.

Odejściem, przecinek nie jest potrzebny.
Cytat:
- Ode mnie, od Ciebie. On nas.

Ciebie małą literą.

Duża część tekstu to list – ujęłabym ją w kursywę, żeby wyróżnić ten fragment.

Co do treści – też mam kilka zastrzeżeń. Jeśli Jacob był wpojony w Nessie, a ona umarła, to wcale nie musiał zostawać z Cullenami. Sądzę, że odszedłby jak najdalej, bo jej rodzina przypominałaby mu o wszystkim. No i… jeśli był wpojony, to chyba trudno byłoby mu żyć bez niej.
A jeśli Nell zdawała sobie sprawę, że Edward jest takim skurwielem, traktuje ją jako chwilową „odskocznię”, to naprawdę sądziła, że może liczyć na przeprosiny od niego?

Ta miniaturka nie przypadła mi do gustu, ale trzymam za Ciebie kciuki i życzę weny, może kolejne bardziej mi się spodobają. Pomysł nie był zły, gorzej z realizacją, więc - powodzenia! Trening czyni mistrza i takie tam. :)

Pozdrawiam,
trans.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez transfuzja. dnia Pon 0:53, 25 Lip 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
WspomnijMnie
Nowonarodzony



Dołączył: 20 Cze 2011
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 15:07, 20 Cze 2011 Powrót do góry

Zaczęłam czytać, ale nie dałam rady dojść do połowy. Wydaje się, że jest dobrze, a jednak już po chwili zaczęłam męczyć się czytaniem.

Po pierwsze, przez większą część miniaturki nie zorientowałam się, że to jest list, dopiero kiedy spojrzałam niżej zauważyłam podpis i wyciągnęłam wnioski. Szkoda, że nie zaznaczyłaś tego w tekście (jakkolwiek - czy to kursywą, czy po prostu dodaniem nagłówka).

Po drugie, tak jak transfuzja nie mogłam zrozumieć Twoich sformułowań, w części zdań nie pasowała mi składnia.

Mam nadzieję, że Twoje kolejne prace będą łatwiejsze w odbiorze niż ta.

Pozdrawiam i trzymam za Ciebie kciuki
WspomnijMnie[/code]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez WspomnijMnie dnia Czw 22:05, 30 Cze 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin