FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 thin: miniatury / Maja - Lemoniada II (04.03.2011) Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Rudaa
Dobry wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 102 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dzwonnica Notre Dame

PostWysłany: Śro 20:36, 04 Sie 2010 Powrót do góry

Dawno nie czytałam nic Thin i po skończeniu Upiora zrobiło mi się tak dziwnie, że nie wiem, co napisać. Przede wszystkim mam wrażenie, że to inna Thin niż ta, którą ja znam i mam wrażenie, że ta Thin mi się nie podoba. Przede wszystkim przez wzgląd na styl. Widać, że bardzo chciałaś nadać tym wywodom Jacoba swoisty charakter, pobawić się stylizacją, kolokwializmami… Jednak mam wrażenie, że momentami brakuje tu jakiegoś spoiwa i ostrej konsekwencji. Dla przykładu – nie potrafię znaleźć uzasadnienia dla tego nieszczęsnego constans. Kreujesz tutaj Jake’a na prostego chłopaka, nie mówię, że prostackiego, który ostatnimi czasy dorobił się garba od noszenia całego ciężaru, jaki na niego spadł. Nie zapominajmy, że ten pan spędził 13 lat w lesie i sam na każdym kroku podkreśla, jak zdziczał. Naprawdę pasuje mi to w tym kontekście jak pięść do oka. Nie rozwodząc się zbytecznie nad jednym słowem, chciałam tylko zaznaczyć, że nie uważam go za szczyt intelektualnych możliwości człowieka, ale w takim układzie, po prostu tego nie widzę.
Sam Jacob jest do bólu kanoniczny. Przyzwyczaiłam się, że wyciągasz z kanonu tylko to, co najlepsze i ubierasz to w piękne słowa, nadajesz temu po prostu to coś, czego ja z takim zapałem szukam. A tutaj mam wrażenie, że zostałam, jako czytelnik, z tego wszystkiego odarta. Twój wpojony Black nie ma już tego pazura. Nie mówię w tej chwili o poczuciu humoru, bo wykazywanie się nim w takiej sytuacji, byłoby co najwyżej tragiczne w skutkach dla jakości miniatury, ale o hardości ducha. Sam fakt, że wytrzymał tyle lat w lesie nie dowodzi, że w ciele upiora wciąż tkwi facet z krwi i kości. Jakby samotność rozmyła jego osobowość. Nauczył się tylko biec. I nie powiem, że to nie jest jakiś pomysł na wykreowanie Jacoba, ale czy to jest oby na pewno pomysł przystający autorce Syna marnotrawnego? Może powinnam pytać o pazur Thin, a nie Jacoba? No bo dlaczego on tak łatwo zgodził się na plan Edwarda? (Tak na marginesie muszę powiedzieć, że nie rozumiem, na czym on dokładnie miał polegać… Jacob miał zniknąć do czasu, gdy Nessie dorośnie, tak? I o to ten cały ambaras?) Gdzie się wtedy podziały jego wilcze jaja?! Chce zabić Edwarda za lata rozłąki, które mu zapewnił, ale przecież sam się na to zgodził. Przyznał, że uciekł. I to powiedziałabym, że z podkulonym ogonem. I przed czym? Przed lśniącozębym Edziem? Naprawdę?! :(
Jakoś nie potrafię przetrawić Twojego spojrzenia na sprawę wpojenia. Czy to musi być tylko obroża z krótkim łańcuchem? Wydaje mi się, że to zachowanie ma tak ogromny, mistyczny wręcz, potencjał, że szkoda go nie wykorzystać. Tylko w jednym momencie poczułam, że tak jest, a mianowicie wtedy, gdy okazało się, że Nessie również czekała na Jake’a. Ale zaraz potem ta magia prysła, bo uświadomiłam sobie, jak bardzo ckliwa i słodka jest ta scena. W ogóle cały tekst jest dla mnie przesiąknięty słodyczą. Może mam dzisiaj jakiś zły dzień, ale nie potrafię poczuć smutku Jacoba, jego rozterek, bólu… Nie potrafię poczuć nic. Jest tylko długi monolog, który nie pokazuje mi absolutnie nic nowego w sprawie tych dwóch postaci, a zwłaszcza Blacka.
Susan wspomniała, że tytuł ją zafascynował. Przyznam szczerze, że mnie też. Spodziewałam się czegoś do bólu mrocznego, pełnego krwi i wampirów, a dostałam Jake’a. Kocham Jacoba, okej… Ale… Upiór? Sam motyw przewodni mógłby być dobry, ale nie jestem w stanie kupić tego, jak go wprowadziłaś. To sprowadzanie wszystkiego do jego wyglądu i tego, jak reagują na niego najbliżsi… Nie za tanio? Czy naprawdę każdy po trzynastoletniej rozłące z tak wspaniałym facetem jest w stanie wydusić tylko komentarz na temat jego aparycji? Żadnych refleksji, objawów radości, miło cię widzieć, ale skopię ci dupę, bo sobie za długo pohulałeś? Rozumiem, że ludziom zasycha w gardłach z wrażenia, ale oczekiwałoby się od nich większych wytrysków erudycji. O ile to by pasowało do Charliego, który raz, że za dobrze nie zna Jake’a, a dwa – po prostu jest taki zdystansowany i skryty, o tyle włożenie tego upiora w usta wszystkich mnie zaniepokoiło. Doszło do tego, że kiedy tylko kogoś zobaczył, już było wiadome, jaki komentarz z jego ust usłyszy.

A tutaj takie dwie małe wpadki, które wyłapałam:

    Upuściłem ubranie, przemieniłem się i zanurzyłem swoją ludzką postać z zimnej wodzie.

W zimnej wodzie.

    To dobrze. Starczy, że narobiłem legend w Kanadzie, w Alasce im to niepotrzebne, tym bardziej że mają tu wampiry, odpowiedzialne za bzdury o sukkubach.

A nie na Alasce?

Reasumując… Thin, naprawdę uwielbiam Twoje teksty, ale ten jeden mnie zawiódł. Uznałam, że skoro go przeczytałam, głupio by było nic po sobie nie zostawić i przykro mi, że muszę dokładać do tego tematu takie słowa, ale inaczej nie mogę. Mam nadzieję, że spotkamy się jeszcze nieraz pod Twoimi opowiadaniami z o wiele pozytywniejszym komentarzem. Chociaż ta miniatura mogłaby być kiedyś dla mnie dobra. Półtora roku wstecz i inny autor, Thin to nie przystoi.

Pozdrawiam,
R.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
thingrodiel
Dobry wampir



Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 1088
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 148 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod łóżka

PostWysłany: Śro 21:15, 04 Sie 2010 Powrót do góry

Rudaa, nie rozumiem jednego - co ci się nie podoba w tym, że Jake zdziczał? Znaczy się czy chodzi ci o to, że Jacob powinien zdziczeć czy że nie powinien?
A na wpojenie ja tak właśnie patrzę. To pozbawienie człowieka wolności, o czym zresztą nawet kanoniczny Jacob mówi w BD. Nic na to nie poradzę.
Czy się łatwo zgodził na plan Edwarda (tak, właśnie o to chodziło - Jake miał spędzić z Nessie wieczność, a groziła mu wieczność jako starszy brat, a nie ukochany - sorry, trudno namiętnie pokochać kogoś, kto był twoją nianią)? Tego nie powiedziałam. Jak mówi "Ale i tak poszedłem". Pominęłam ten fragment, w którym długo i rzewnie mówi Edwardowi, gdzie i co może sobie wsadzić, bo mi się narracja psuła. Ostatecznie w tekście zmieściło się 13 lat w dziczy i długa droga powrotna. I dlaczego miałby kochać Edwarda za ten plan? To nie był pomysł Jacoba. Może uznał argumenty Edka, ale nie znaczy, że łatwo mu to przeszło. Został w sumie zmuszony do rozłąki ze swoim wpojeniem. W BD wyraźnie było napisane, że trudno mu się było rozstawać z Nessie, że wciąż musiał się obok niej kręcić. I można się pogodzić (siłą, ale jednak) z jakimś planem, ale nie znaczy to, że nie można ziać nienawiścią do jego pomysłodawcy. Trudno mi to wyjaśnić, dla mnie to dość oczywiste uczucie. Odejście Jacoba to efekt kompromisu. Lata rozłąki, ale za to wieki z ukochaną tak, jak być powinno. Albo zostaje i ryzykuje, że będzie starszym bratem i zostanie mu tylko obserwacja, jak Nessie wybiera sobie kogoś innego (np. Nahuela).
I, o ile pamiętam własny tekst, nigdzie nie napisałam, jakie słowa padły między Billym a Jacobem, kiedy się zobaczyli. Po to, by uniknąć zbędnego patosu.

Jest to monolog, jest kanoniczny i na końcu miało być słodko, choć to i tak nie jest szczyt możliwości górnego C, zapewniam.
Rudzik, nie tłumacz mi się złym dniem - nie podobało się, trudno. Wiem, dlaczego. Nie wszystkim pasuje.

Buźka!
jędza thin (której wszystko wypada, nawet teksty, które się nie podobają)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rudaa
Dobry wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 102 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dzwonnica Notre Dame

PostWysłany: Śro 21:53, 04 Sie 2010 Powrót do góry

Thin, właśnie chodzi o to, że ja bym chętnie zobaczyła dzikiego Jacoba, tylko że go w tym tekście tak naprawdę nie widać. Rozumiem, że to monolog, ale wyszła po prostu sucha relacja. Bo ja też mogę stanąć i powiedzieć, że jestem potworem, ale to, że ja tak stwierdzę, jeszcze mnie tym potworem nie czyni. Nawet jeśli to by było próba upodlenia się.
Bardzo często używasz w swoim wyjaśnieniu słowa może. Widzisz, to są tylko przypuszczenia. Po zachowaniu Jake'a wnioskuję, że odpuścił łatwo, Ty uważasz, że wcale nie musiało tak być. Ale mogło. Gdybyś jednak porwała się na opisanie tego, wtedy nie byłoby żadnych wątpliwości. Jednak w takim układzie, to dalej tylko tłumaczenie, które w moich oczach nie może obronić tekstu. On powinien istnieć sam.
Pewnie masz rację, że wykręcam się złym dniem, tylko po prostu bardzo trudno jest mi Cię krytykować, bo jesteś jedną z moich ulubionych autorek na tym forum i biorąc pod uwagę różnicę wieku, jaka nas dzieli (i wiele innych rzeczy, które to za sobą ciągnie), mam wrażenie, że w takim układzie, to mnie nie wypada.

Pozdrawiam,
R.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
VampiresStory
Zły wampir



Dołączył: 19 Maj 2009
Posty: 325
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań

PostWysłany: Śro 15:42, 11 Sie 2010 Powrót do góry

Nie komentowałam chyba żadnego Twojego tekstu - a może?
Zabawne, ja je przecież wszystkie czytam. Zaczęło się od "Dialogów Potłuczonych" poprzez "Syna Marnotrawnego", "Wrzesień 1918" i "Rozmowy o poranku", aż do MOK-u. No i miniatury.

Ale postanowiłam skomentować "Upiora", a jak już postanowiłam, to co się będę cofać...

Tak z ciekawości przeczytałam komentarze pod miniaturką, co nieco rozjaśniło mi motywy postępowania Edwarda... ale nie do końca. True, trudno odczuć wielką namiętność do osoby, która od dziecka była twoją niańką, ale Jacob dorabiał do tego jakąś swoją logikę - wyjaśnił ją Belli w Zaćmieniu, opowiadając, w kogo wpoił się Quil. Że niby jego wybranka i tak nie będzie chciała innego faceta, bo ten przy niej będzie jakby szyty na miarę. Ale tu nawet nie chodzi o to... Ja po prostu nie wierzę, że Edward chciałby dla niego dobrze, tak do końca i szczerze. Dla niego, bo Nessie... ile ona mogła mieć? Parę miesięcy? I tak nie można jej było wytłumaczyć wpojenia.

I to jest mój chyba jedyny zarzut, co do "Upiora". Tekst mi się naprawdę podobał - również ten język, zwroty i wyrażenia typowe dla Jacoba, to, że on przez te 13 lat w głuszy nie stał się jakimś szaleńcem - w końcu samotność robi z ludźmi dziwne rzeczy.
Urzekły mnie postaci poboczne - Charlie, Bill, Rachel. Niby występują w jednym akapicie, ale są mocno zarysowane - Charlie jest zatroskany, Billy pełen ulgi, Rachel ciągle jest dla niego opiekuńcza jak starsza siostra. I ta nienawiść do Edwarda... A przynajmniej z początku.

Pierwsze zdanie położyło mnie na łopatki. Nie umiem powiedzieć, co mnie w nim tak zachwyca... chyba to, że jest prawdziwe, a chęć walnięcia Meyerowskich wampirów objawia się nie tylko u wilkołaków. Wink

I widzę, że wszystkich intryguje tytuł... cóż, mnie też, ale już nie... aczkolwiek słowo "duch" byłoby chyba niezłym porównaniem. Upiór pojawia się nagle, nikt człowieka ponad dekadę nie widział. Upiór jest wymizerowany, chudy i przygnębiony. Upiór odwiedza znane sobie miejsca, chodzi w wyciągniętych ubraniach i ma do załatwienia konkretną sprawę.

Więc tytuł "Upiór" wybitnie do mnie przemawia.

Gratuluję tekstu i życzę dużo weny na następne Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
AngelsDream
Dobry wampir



Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 108 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 15:04, 23 Sie 2010 Powrót do góry

Właśnie przeczytałam i poczułam wielki niedosyt - z jednej strony cały plan do mnie przemawia - z drugiej jednak brakuje mi jakiegoś szarpnięcia czytelnika za kłaki. I to nie tak, że ta miniatura jest zła, słaba albo "niepasująca do Thin" (strasznie nie lubię, kiedy kogoś się szufladkuje - mój ulubiony zespół też miewa piosenki, o których fani mówią, że nie pasują, a ja sądzę kompletnie przeciwnie: gdy tworzysz, wolno wszystko). Ten tekst jest specyficzny, przede wszystkim stylistycznie i chyba właśnie z powodu doboru słów nie do końca do mnie trafił. Zaserwowałaś piękne opisy, ale ja czekałam na więcej emocji. I nie wiem, czy końca przypadkiem nie wyobraziłam sobie inaczej. W praktyce to i tak nie jest istotne. Skomentowałam, bo było warto.

Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
thingrodiel
Dobry wampir



Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 1088
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 148 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod łóżka

PostWysłany: Pią 10:02, 04 Mar 2011 Powrót do góry

Lemoniada II się skończyła. Oto zwycięski tekst.
Zbetowała Dzwoneczek - dziękuję!!!


Image


MAJA


Za ładnymi oczami o spojrzeniu zbyt poważnym, za buzią cheruba, za fasadą chłopca spokojnego, krył się chłopiec niegrzeczny. Nie chodzi o to, że podkradał czasem niektóre rzeczy Kajusza, powszechnie zwane „zabawkami” (choć to robił) czy że człowiekiem jeszcze będąc, lubił podpalać kotom ogony (to robiła jego siostra). Gdzieś za tym poważnym obliczem aniołka i zawsze z kurtuazją powiedzianym „dziękuję” i „proszę” schowany był dorosły, w pełni świadomy mężczyzna... który czasem lubił demonstrować, że jest starszy, niż na to wskazywało jego oblicze. I w związku z tym robił także „dorosłe” rzeczy.
I cóż z tego, że jego ciało zdawało się świadczyć o wieku lat piętnastu? W tej zwodniczej powłoce żył kilkusetletni wampir! A zatem nudziły go śmiertelnie obrazki roznegliżowanych pań z poprzednich stuleci, zaś te współczesne uznawał za niesmaczne.
Choć nie mógł zaprzeczyć, że miał sentyment do Maji nagiej – ciemne oczy kobiety na obrazie patrzyły wprost na niego, ciało było jasne, kształtne, z cudnie wyraźną talią. Ale i tak uwagę od razu przykuwały jej dumnie sterczące piersi z jasnymi, kuszącymi sutkami.
Alec musiał poczekać na Goyę, by w końcu na świecie zaistniał obraz, który przyprawiał go o interesujące fantazje.
Ale Goya już od dawna nie żył i nie zanosiło się, by sztuka podarowała Alecowi coś, co mogłoby się równać z Mają, wszystko jedno, Ubraną czy Nagą. Gdyby poprosił pewną wampirzycę, która umiała genialnie kopiować jego styl, może miałby coś jeszcze do kolekcji. Ale nie byłby to prawdziwy Goya, tylko Goya podrobiony i ta świadomość zepsułaby mu całą radość z posiadania arcydzieła. A poza tym Maria del Rosario nie malowała. Chyba że ją ładnie poprosić... bardzo, bardzo ładnie?
Jest ziarenko prawdy w powszechnej opinii, że Volturi przepadają za wyrafinowanymi zabawami. Bez względu na to, czy są to zwykłe ekscesy w łóżku czy przyjęcie, o którego oprawę dbał Kajusz (lubił być zajęty). Wedle plotek Volturi mieli szeroki wachlarz zainteresowań perwersyjnych, choć w zasadzie były to nieszkodliwe plotki. Tylko raz Aro przejął się tym, co mówiono o jego klanie. Było to ponoć w trzynastym wieku, kiedy któryś z nieopierzonych wampirów usiłował przekonać wszystkich krwiopijców na świecie, że Volturi, nim zabiją skazańca, wyjątkowo obrzydliwie sobie z nim poczynają, czyniąc obrazę Bogu i, co gorsza, przyzwoitości, nawet jak na wampirze standardy.
Zdenerwowało to Sulpicję, a zatem niezadowolenie musiał też okazać Aro. Jak się sprawy dokładnie potoczyły, Alec nigdy się nie dowiedział. Kajusz kiedyś rzucił tylko enigmatycznie, że wampira spotkał nieszczęśliwy wypadek. Wdepnął nieopatrznie w ognisko czy coś takiego. Ale on, Kajusz, nie wie niczego na pewno, a poza tym go to nie obchodzi. To już przecież przeszłość.
Alecowi musiało to wystarczyć.
Trudno być strażą Volturich. Nie można sobie na zbyt wiele pozwolić. Trzeba za wszelką cenę „trzymać linię partii”, słuchać filozoficznych wynurzeń Ara, który potrafił się w swym gadulstwie nakręcić i upoić własnym głosem, co prowadziło do wylewu jeszcze większej ilości słów. Trzeba było uważać, by nie wnerwić Kajusza. Marcus był niegroźnym dziadkiem, więc nawet gdyby Alec odtańczył mu przed oczami na golasa paso doble, ten nie zwróciłby na niego uwagi.
Siostrze należało okazywać wyłącznie oddanie, ale to Alec robił automatycznie. Jeszcze nie zwariował, by ryzykować złość siostrzyczki.
Był jeszcze Demetri, którego ciągle gdzieś nosiło, choć można było liczyć na drobne przysługi z jego strony. Należy też pamiętać o Renacie, która wiecznie łaziła za Arem jak pies uwiązany na łańcuchu. Do Volturich należało wreszcie całe stado innych wampirów, mniej lub bardziej potrzebnych do obrony. Alec kiedyś odważył się zapytać Ara wprost, czy coś mu naprawdę zagraża i czy nie ma przypadkiem obsesji, ale ten tylko się roześmiał. A ponieważ jego śmiech był strasznym do słuchania dźwiękiem, Alec zrezygnował.
I oto stał w głównej sali. Słyszał upiorny śmiech Ara, gdzieś z boku stał Kajusz z uwieszoną u jego ramienia Athenodorą i rozglądali się po przybyłych. Heidi, jakkolwiek to zabrzmi, serwowała drinki. Podobno całą noc polowała, by „przygotować poczęstunek”. Alec cieszył się, że w tym szalonym klanie nie pełnił ani roli barmana, ani grabarza.
Typowe wiosenne przyjęcie głów gatunku.
Kątem oka wychwycił ruch po prawej stronie. Odwrócił się, ale już jej tam nie było. Mógłby przysiąc, że jeszcze sekundę temu Maria tam stała. Rozejrzał się – dyskretnie i dystyngowanie, by nikt nie pomyślał, że członek klanu Volturi zachowuje się jak rozpalony szczeniak. Po czym spokojnym krokiem opuścił pomieszczenie, czując na sobie palący wzrok Jane. A niech sobie patrzy! Nie jej sprawa.
Na pierwszy rzut oka Maria była starsza od Aleca. Miała w pełni ukształtowane ciało młodej kobiety, której figurę latami rzeźbił gorset. Przemiana w wampira tego nie zmieniła. Maria nie potrzebowała już sztuczek krawieckich, by zwęzić sobie talię, choć Alec pamiętał, że gdy gorset mógł jeszcze wygrać z jej tułowiem, potrafiła być naprawdę wiotka. Teraz jednak również niczego jej nie brakowało, co stwierdził z uznaniem i dobrze skrywaną radością. Lubił patrzeć na Marię. Przybywała zawsze na wiosnę i kojarzyła mu się nieodmiennie właśnie z tą porą roku. Przypominała mu również o rozbudzających się w nim wówczas pragnieniach, które znikały jak kamfora, gdy tylko kobieta znów wyruszała w podróż, by pojawić się w Volterze za rok.
– Alec! – zawołała na powitanie. Uśmiechała się szeroko, całkiem szczerze. – Jak ty... – Zmierzyła go wzrokiem. – Jak ty nie wyrosłeś!
Puściła perskie oko. Alec uśmiechnął się z rezerwą. Miał czasem ochotę pokazać tej małej, nieznośnej wampirzycy, co myśli o tym, że został na wieczność uwięziony w ciele piętnastoletniego chłopca (a właściwie czternastoletniego, ale, chwała obu jego Stwórcom!, wyglądał ciut-ciut dojrzalej).
– To tylko wzrost – powiedział w końcu.
– Jesteś pewien? – Brwi Marii podjechały nieco wyżej i uśmiechnęła się kpiąco. Prowokowała go.
– Coś ci zademonstrować? – zapytał tak cicho, że wampirzyca spoważniała.
– Wybacz, nie chciałam cię urazić.
Alec podszedł do niej tak szybko, że aż podskoczyła. Nie znosiła, gdy to robił. Lubił stanąć bez ruchu, a potem bez słowa skoczyć i znaleźć się tuż przed nią. I nieważne, że mogła na niego spojrzeć z góry. Bała się go. Co miała na swoją obronę? Tylko stertę obietnic - tak, Alec, oczywiście, że kiedyś coś dla ciebie namaluję - a także własny dowcip. Ironia go rozbrajała. Bo gdyby doszło do próby, Maria przegrałaby jeszcze przed pierwszą rundą. Jako jej stwórca Alec był silniejszy.
– Przemieniłem cię – warknął. – Lepiej okaż mi szacunek.
– Jak? Wskakując ci do łóżka? Przecież po to mnie stworzyłeś, prawda? Zachciało ci się kobiety. – Ryzykowała. Bardziej niż powinna, ale nie miała zbyt wiele do stracenia. W przeciwieństwie do swej nieobliczalnej siostry Alec nie pastwił się nad ofiarą. Choć Maria nie była do końca pewna, co by wolała – czuć wszechogarniający ból czy nie czuć kompletnie nic? Nie widzieć, nie słyszeć, nie zdawać sobie sprawy, że czegoś dotyka. Alec na swój sposób był naprawdę przerażający.
– Być może. Ale końcowa wersja ciebie jakoś mnie nie skusiła.
Maria roześmiała się. Wygrała tę partię. Wampir nie zamierzał zrobić jej krzywdy. Natomiast najwyraźniej czegoś od niej chciał.
– Cóż, może wolisz inne zabawy.
Spojrzenie Aleca było tak chmurne i rozeźlone, że tylko osoba taka jak Maria mogła okazać się na tyle szalona, by jeszcze go prowokować.
– Inne zabawy?
– Słyszałam, że Aro je lubi. Albo może Kajusz? – zastanowiła się. – Nie pamiętam wszystkich plotek. Któryś z nich lubi obezwładniać swoją żonę, nim przystąpi do czynu. – Maria uśmiechała się. – Też to lubisz?
– Dlaczego miałbym kogoś obezwładniać? I kogo? Ciebie? Po co? – Uśmiechnął się tak protekcjonalnie, jak tylko potrafił.
Wampirzyca milczała.
Przybliżył się tak, by ich twarze dzieliły tylko milimetry. Dmuchnął jej w nos. Odsunęła się gwałtownie, ale dłoń Aleca znalazła się na jej potylicy i z całej siły przysunęła twarz kobiety do jego twarzy. Naparł ustami na jej usta, rozdzielając je językiem, zębami kalecząc dolną wargę wampirzycy. A potem gwałtownie się odsunął i ze spokojem przyglądał, jak mała ranka powoli się zabliźnia i znika.
– Ktoś z pewnością zauważył naszą nieobecność – powiedział tonem zarezerwowanym do omawiania pogody. Chwycił za rękę skamieniałą Marię i pociągnął za sobą do sali. Nim przeszli przez drzwi, szepnął jej do ucha: – Jeśli uciekniesz, wyślę za tobą Demetriego.
– On nie jest na twoje usługi – odparła. Panowała nad swoim głosem. Wydarzenie sprzed kilku sekund zostało stłamszone, by nikt się niczego nie domyślił.
– Nie, ale czasem robi coś z nudów. Lubisz sobie znikać i pojawiać się raz na rok. Pamiętaj więc, że jeśli tylko będę chciał, to i tak cię znajdę.
Maria wyprostowała się jak struna.
– I każesz Demetriemu przynieść mnie w zębach? Związaną i zakneblowaną? Czy sam odetniesz mi zmysły i zgwałcisz? – warknęła.
Zaśmiał się cicho.
– Moja droga, naiwna Mario! – Nagle spoważniał. – Gdybym chciał cię gwałcić, na pewno nie odciąłbym ci zmysłów.
– Doprawdy? – zapytała zimno.
– Tak. Powinnaś wszystko czuć – odparł równie lodowatym tonem.
Zesztywniała.
– A teraz chodź. Jane nas obserwuje.
Pociągnął ją na środek sali, szarpnął za rękę i obrócił, by móc spojrzeć jej w twarz. Jego dłoń błyskawicznie znalazła się na jej talii i silnie przysunęła wampirzycę bliżej, niż pozwalała przyzwoitość, nawet ta wampirza. Kobieta poruszała się niczym bezwolna marionetka. Nie śmiała zaprotestować, gdy położył sobie jej dłoń na ramieniu i chwycił za drugą rękę, po czym poprowadził ją w nieznośnie eleganckim walcu przez cały parkiet. Sunęła wraz z nim, nie ważąc się wyrwać. Któż by pomyślał, że ciało piętnastoletniego chłopca jest w stanie całkowicie zdominować w pełni ukształtowaną kobietę?
– Mario – upomniał ją. – Tańczymy walca, nie tango. Nie musisz mi się poddawać jak niewolnica.
Przycisnął ją mocniej do siebie.
– Jesteś pewien? – warknęła.
– Absolutnie. – Uśmiechnął się. Miał minę kota, który zaraz schrupie mysz.
Tańczyli dalej. Alec nie był delikatny. Szarpał swą zesztywniałą partnerkę, przyciskał ją, aż brakło jej tchu. Oboje zaciskali zęby. A wszystko to odbywało się pod czujnym okiem Jane.
Potem chwycił ją mocno za rękę i odprowadził do miękkiego fotela, na którym bezceremonialnie posadził wampirzycę. Klapnęła z gracją worka kartofli. Pocałował wierzch jej dłoni, ale nie było to przyjemne. Maria nie mogła oprzeć się wrażeniu, że tak zapewne wygląda wąż kąsający ofiarę.


Maja naga wisiała samotnie na ścianie w pokoju Aleca.
Lubił się tu czasem zamykać przed całym tym tłumem wampirów, które otaczały „królewską rodzinę”. Alec czasem myślał, że Aro jest niczym król, Kajusz jak królowa, wiecznie nie w humorze, a Marcus może robić za królewską teściową. Nadawał się do tej roli ze swoją miną cierpiętnika i wiecznym znudzeniem całym otaczającym go światem. Zapewne wciąż wspominał Didyme. Alec nigdy nie poznał szczegółów tamtego wydarzenia. Jak wiele innych spraw należało do przeszłości, do której nikt nie wracał. Tylko Marcus sprawiał wrażenie wiecznie zgnębionego, ale trudno mu się pewnie dziwić.
Alec skrzywił się. Choć właściwie ileż można jęczeć za jakąś kobietą, choćby najwspanialszą?
Siedział na kanapie i patrzył na Maję. Wyobrażał sobie modelkę. Kim była? Czy chętnie się rozebrała, by pozować mistrzowi? Co powiedział Francisco, że jej spojrzenie jest tak śmiałe? I jeszcze – czy malarz przekłamał obraz? Bo może ciało tej kobiety wcale tak nie wyglądało, może piersi nie sterczały tak kusząco, a talia nie była tak wyraźnie zaznaczona?
Powolnym ruchem wsunął dłoń w spodnie. Czy to istotne? Maja na obrazie była doskonała. Piękna, ponętna, pobudzająca wyobraźnię... Musnął palcami swojego penisa.
– Wciąż gapisz się na ten obraz? I ty krytykujesz Marcusa, że tęskni za swoją wybranką?
Błyskawicznie zapiął rozporek i przyjął wystudiowaną pozę. Na wszelki wypadek zrobił znudzoną minę.
Wampirzyca zaszła go od tyłu.
– Co ty tu robisz? – zapytał tonem, jakim kot spytałby schwytaną w pułapkę mysz, gdyby oczywiście mógł mówić. – Czyżbyś miała ochotę na moje towarzystwo?
Maria w mgnieniu oka okrążyła kanapę i usiadła obok niego.
– Nie mam.
– Więc co tu robisz? – powtórzył zmęczonym tonem.
Wzruszyła ramionami.
– Szukałam spokojnego miejsca, gdzie nikogo nie ma.
– Co za pech, tu też nie możesz być sama. Idź sobie.
– Tu nie ma tłumu.
– To mój pokój, weszłaś na mój teren – powiedział z naciskiem.
– Wiem.
– I nawet nie zapukałaś!
– Wybacz. Mam to teraz zrobić? – zapytała kpiarsko.
– Nigdy cię nie zrozumiem, Mario. Nie lubisz mnie, wręcz mną gardzisz, lubisz mnie tylko prowokować. A potem pchasz się w moje towarzystwo. Jesteś najbardziej pokręconą kobietą, jaką znam.
– Uhm, a znasz ich miliony – mruknęła.
Nim się obejrzała, leżała przyciśnięta do kanapy. Ręka Aleca trzymała ją za szyję, na jego twarzy malowała się wściekłość.
– Wystarczająco dużo, by wiedzieć, że zamieniłem w wampira niezrównoważoną babę!
Puścił ją. Położyła dłonie na jego ramionach, przesunęła palcem po szyi wampira, aż w końcu jej ręka zawędrowała w okolice ucha i zaczęła się bawić schowanymi za nim miękkimi włosami.
– Chyba masz rację. Chyba nie jestem zdrowa. Ale tego nie da się naprawić jadem.
Odwrócił twarz i ugryzł ją w palec. Wrzasnęła i wyszarpnęła rękę.
– Lubisz gryźć, co? – zapytała. – Czyżbyś się nie nasycił?
Złapał jej dłoń i przysunął do swojej twarzy. Polizał palec, z którego jeszcze chwilę temu wyciekła kropla krwi. Potem znów był tak blisko niej, że stykały się ich nosy.
– Ja ciebie też nie rozumiem, Alec – powiedziała cicho.
– Dobrana z nas para – zauważył.
– Sukinsyn.
– Kokietka.
Zaczął ją całować, nim przebrzmiała ostatnia sylaba tego słowa. Wampirzyca szarpnęła się i usiłowała wyrwać.
– Tylko jedno ci w głowie – sapnęła, gdy oderwał od niej usta. Pchnęła go mocno w pierś. Nie spodziewał się tego. Zaskoczony spadł z kanapy. Maria zerwała się i ruszyła do drzwi. Złapał ją w pół kroku i rzucił na podłogę, przyciskając swoim ciałem.
– Lepiej odetnij mi zmysły, bo będę kopać i gryźć.
Alec zaśmiał się perfidnie.
– Nie, moja droga, będziesz się radować każdą sekundą.
Z boku mogli wyglądać nietypowo. Nastolatek powalający dorosłą kobietę, całujący jej usta, rozrywający przód jej sukni. Ale im to nie przeszkadzało.
Jane straciła zainteresowanie poczynaniami swojego brata i towarzyszącej mu kobiety. Uznała, że nie oferowali żadnej ciekawej rozrywki. Gdyby teraz zajrzała przez dziurkę od klucza, widziałaby, jak jej brat uwalnia ze stanika ładne piersi Marii i zaczyna je ugniatać. Zobaczyłaby, jak usta kobiety odrywają się od jego warg i wydobywa się z nich jęk. Mogłaby obserwować, jak Alec zdejmuje z siebie ubranie i jak pospiesznie rozbiera swoją partnerkę, by paść między jej nogi i spełnić swoją obietnicę – wampirzyca radowała się każdą chwilą. Każdy ruch jego języka sprawiał, że wyginała się w łuk, nie mogąc wydobyć z siebie okrzyku w pełni oddającego tego, co czuła. Ręce opadły za głowę. Nie miały się czego chwycić, więc leżały bezładnie, nogi rozchylały się coraz szerzej, ciało drżało w oczekiwaniu. Urywane ni to jęki, ni to krzyki raz po raz wydobywały się z jej ust. Nie protestowała, gdy przewrócił ją na brzuch i przylgnął do pleców. Jane nie zaglądała przez dziurkę od klucza, więc nie widziała, jak biodra Aleca wykonują szybki, gwałtowny ruch i wampir znajduje się we wnętrzu swojej kochanki. Z ust dobywa mu się triumfalne warknięcie, palce zaciskają na biodrach wampirzycy, mocne pchnięcia zmuszają leżącą pod nim Marię do coraz głośniejszych krzyków.
Jane nie widziała niczego z całego tego teatru – nie słyszała rozmowy dwojga wampirów, którzy bardzo się pragnęli, a którzy nie umieli się do tego przyznać. Nie widziała, jak przestawali cokolwiek rozumieć ze swego zachowania. Nie zobaczyła, jak zarzucają rozmowę, z której nic nie wychodziło i przechodzą do czynów.
Nie słyszała też pełnego ulgi jęku Marii, gdy wreszcie szczytowała ani przesyconego satysfakcją pomruku Aleca, usiłującego go stłumić, tuląc usta do karku kochanki.
Nim naga wampirzyca ochłonęła, podniósł się i przewrócił ją na plecy, by móc znów opaść na ciało, które przed chwilą posiadł i przylgnąć ustami do jej ust. Ręce Marii nareszcie znalazły coś, w co mogły się bezpiecznie wpleść. Palce zatopiły się we włosach Aleca. Nogi kobiety oplotły jego biodra, zamykając wampira jak w pułapce. Nie mógł teraz przerwać. Zresztą nie zamierzał. Zatapiał się w jej ciele raz po raz, chcąc ponownie zaspokoić spalające go pragnienie, a jednocześnie przedłużyć chwilę oczekiwania. Maria zaszlochała, nie wiedząc, co zrobić przez tę całą rozkosz. Wyszarpnęła ręce z włosów Aleca, przesunęła je wzdłuż jego pleców, by w końcu mocno ścisnąć pośladki kochanka. Chciała go jeszcze bliżej, nie było jej dość. Alec wysunął się z niej na chwilę. Błyskawicznie wykorzystała okazję i przesunęła dłoń na przód, by móc dotknąć jego męskości. Alec zamruczał, przymknął oczy, po czym odtrącił jej rękę i znów połączył się z jej ciałem. Ich namiętne okrzyki można było usłyszeć na korytarzu. Ale nikt tam nie stał, nawet Jane, która właśnie ze znudzeniem obserwowała Kajusza, szepczącego coś do ucha swojej żony.

– Dobrze się bawiłeś? – zapytał starszy.
Stali w oknie i obserwowali budzący się kolejny dzień pięknej, włoskiej wiosny.
– Całkiem udany spęd – usłyszał w odpowiedzi. Popatrzył na młodszego z zainteresowaniem.
– Całkiem udany spęd? Słyszałem, że w końcu poszczęściło ci się z pewną malarką – zauważył.
Młodszy uśmiechnął się przelotnie, ale nic nie odpowiedział.
– Było warto? – zapytał starszy.
– Nie powiem, że nie – brzmiała odpowiedź. Młodszy zrobił minę światowca.
– Wobec tego życzę szczęścia.
– Nie zamierzam tego kontynuować – zaprzeczył szybko młodszy.
– Szkoda. Może powinieneś. Podejrzewam, że następnym razem spęd będzie dla ciebie równie udany.
Starszy odszedł powolnym krokiem. Alec obejrzał się za nim.
– Skąd możesz wiedzieć o takich rzeczach?
– Plotki się roznoszą lotem błyskawicy.
– Plotki?
Starszy zaśmiał się.
– No dobrze, Aro doszedł do wniosku, że pewnie będziesz chciał to wiedzieć. Powiedział, że Maria ma o tobie interesujące myśli, a jej plany względem twojej osoby bardzo go bawią.
– Bawią? – Młodszy uniósł brew.
– Wiesz, jaki jest. Niewiele go potrafi zaszokować. Osiągnął już ten wiek, w którym większość naprawdę podniecających rzeczy dla niego stanowi trywialną rozrywkę.
– Jakie to urzekające przeżyć ponad trzy tysiące lat – mruknął Alec.
– Zaiste – odparł Demetri i wyszedł z pokoju.

KONIEC

Maria del Rosario to postać autentyczna, aczkolwiek jej życiorys znacznie zmieniłam. W tym opowiadaniu została przemieniona w wampira jako bardzo młoda kobieta, w rzeczywistości zaś żyła 29 lat (1814-1843).
Naprawdę potrafiła genialnie skopiować styl F. Goyi. Do tego stopnia, że odkrywcom dzieł mistrza czasem naprawdę trudno było zorientować się, które z obrazów namalował Francisco, a który Maria.


[Ostateczne poprawki i dopieszczenia. Teraz powinno być już cacy. ^^]


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez thingrodiel dnia Nie 19:30, 06 Mar 2011, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Prawdziwa
Dobry wampir



Dołączył: 21 Sie 2009
Posty: 573
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 63 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze sklepu ;p

PostWysłany: Sob 19:47, 05 Mar 2011 Powrót do góry

Caly czas nie moglam, po prostu nie mogłam pozbyć się wizji Aleca sięgającego marii co najwyżej do piersi.
I chcąc nie chcąc, mialam mieszane uczucia odnośnie tego tekstu.

Podoba mi się za to niesamowicie pod względem językowym, jako, że Twoj, thin, styl niepowtarzalny i charakterystyczny jest. Laughing

Ogólnie rzecz biorac to straszny był gorąc Twisted Evil w niektórych scenach.
Masz wyobraźnię:)
Ale jednak ten Alec, taki chłopczyk... No nie mogę się z glowy tego pozbyc.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Susan
Administrator



Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 5872
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 732 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 22:04, 05 Mar 2011 Powrót do góry

Hej, thin!
Nie oceniałam Lemoniady, ale chciałam Ci bardzo pogratulować wygranej. Jesteś boska, wiesz? Dopiero dziś przeczytałam Twój tekst i muszę przyznać, że jak zwykle jest świetny.
A co składa się na to, że jest taki cudowny?
- podstawa, składająca się z zapożyczenia postaci od Meyerowej - najmniej ważne akurat
- szczypta namiętności
- zmiksowanie zapożyczonego od Meyerowej Aleca z mieszanką agresji, ponętności, pewności siebie, humoru i "tego czegoś"
- dodanie postaci Marii
- no i przede wszystkim - najwspanialszy, charakterystyczny i niepowtarzalny styl thin, przepełniony tym, co w niej kochamy.
I wszystko jasne. Bardzo mi się podobało. Fajna historia, motyw obrazu, Alec, którego wcześniej nigdzie nie widziałam w takiej odsłonie. Trochę było mi go żal, gdy czytałam o tym, że jest już starym wampirem uwięzionym w ciele dziecka. Maria również ma w sobie coś interesującego. No i wspominanie o plotkach - naprawdę fajne. Sam lemonek również ładnie opisany. Fajnie, że zarysowałaś nam również jakąś historię, a nie zostawiłaś suchego opisu. Oczywiście ten opis też jest fajny, ale dobrze, że mamy coś poza tym.
Chciałam też wspomnieć o tym, że Twój styl powala. Piękny język, czyta się świetnie i z przyjemnością. Po raz kolejny potwierdzasz, że jesteś genialną pisarką, która w każdym tekście pokazuje swoją klasę, swój styl, przekazuje nam kawałek siebie, kawałek swojego serca, która przemyca zawsze choć odrobinę charakterystycznego dla siebie humoru, dzięki czemu sięgając po tekst Twojego autorstwa, można być spokojnym, wiedząc, że będzie to wspaniałe opowiadanie/miniaturka/lemonek itd.
Bardzo dobry tekst, thin. Bardzo się cieszę, że wygrałaś. Brawo!
Buziaki, kochana!


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
thingrodiel
Dobry wampir



Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 1088
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 148 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod łóżka

PostWysłany: Sob 23:57, 05 Mar 2011 Powrót do góry

Prawdziwa napisał:
Caly czas nie moglam, po prostu nie mogłam pozbyć się wizji Aleca sięgającego marii co najwyżej do piersi.

Pomyśl o tym w ten sposób - nigdzie nie jest napisane, że Maria była wysoką kobietą. Przecież są niskie kobiety, a nawet bardzo niskie, choć niekoniecznie karlice (choćby Meyerowa wizja Alice!). A piętnastoletni chłopcy potrafią być ciut wyżsi niż 1,50 m. Wink Kobieta może faceta przewyższać o pół głowy i też musi spuścić wzrok, by zerknąć mu w oczy. A niższy od swej partnerki facet... nie we wzroście jego siła.
No i nie mogę się uwolnić od wspomnienia o Gali, która skończywszy osiemdziesiątkę wciąż sypiała z młodymi chłopcami (nastoletni młodzieńcy lub b. młodzi mężczyźni). Tak więc i gust mógł się tu spotkać z potrzebą.
Dodajmy, że nie tylko wygląd czyni kogoś pociągającym. Dla mnie z wyglądu - uśmiech, który widać także w oczach, ale najcenniejszą cechą będzie poczucie humoru, dla mnie taki facet będzie fenomenalnie wręcz seksowny. Nawet jeśli będzie niższy.
A Marii mógł się podobać wygadany, wredny Alec. Ciało nastolatka... to tylko ciało, w środku był dorosły facet. Wink
Mimo wszystko cieszę się, że choć twoja wizja Aleca ci przeszkadzała, to jednak tekst w jakiś sposób ci się spodobał. To zawsze radość czytać, że w twoim tekście jest coś pozytywnie odebranego, naprawdę.

Zuziu... no brak mi słów, po raz kolejny twój komentarz sprawił mi naprawdę nieskrywaną radość. Bardzo, bardzo dziękuję! ^^

EDYCJA: Blah! Literówki!!!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez thingrodiel dnia Nie 0:05, 06 Mar 2011, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Dzwoneczek
Moderator



Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 231 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 17:36, 06 Mar 2011 Powrót do góry

Droga thin,

Wiesz, że cenię twój styl i lubię ciebie czytać. W twoich tekstach widać wielką klasę. I Maja jest chyba jedną z twoich najlepszych miniatur, tak uważam. Bardzo się wyróżniała w konkursie.
Ja trochę, tak jak i Prawdziwa widzę w Alecu chłopca, niedojrzałego chłopca. I dlatego ten seks był dla mnie nie tak porywający, a wręcz zawierał w sobie coś obleśnego. Wiem, wiem, że Alec jest iluśtamletnim wampirem. Ale czy jest dorosłym facetem? No niezupełnie... Może jest dojrzałym wampirem, ale jako facet nie dojrzał w pełni, został niejako zamrożony w nie w pełni dojrzałym ciele i w trakcie rozwoju, przepoczwarzania się w faceta. Myślę, że pewnych rzeczy jako człowiek nigdy nie poznał, nie nauczył się. Doświadczenie wampira to już coś innego, nie wiem, czy naprawdę mógł dojrzeć "erotycznie". I pod tym względem Alec jest dla mnie kaleki.
Niemniej poza tym jednym szczegółem, który jest jakimś tam moim subiektywnym odbiorem tej postaci, twoje opowiadanie jest ciekawym pomysłem, niezwykle barwnie opisanym. Urzekło mnie szczególnie odniesienie się do obrazu (obrazów właściwie|) Goi, ale też znakomity pomysł na postać Marii de Rosario. To że uczyniłaś autentyczną postać bohaterką fanficka i to do tego tak sprawnie umieszczając ją w biegu historii, to naprawdę mistrzostwo. Niezwykle podoba mi się też sama konstrukcja tekstu i jego język, a także całe to przedziwne uczucie, które wykreowałaś między dwójką głównych bohaterów. Podoba mi się, że jest ono takie... nieoczywiste, że sami zainteresowani go nie rozumieją, nie pojmują, co ich do siebie przyciąga. W pewien sposób to uczucie jest takie... wampirze, nieludzkie. I dobrze.
A wszystko to w barwnej scenerii dworu Volturich. Tło również stworzyłaś mistrzowsko.
Betowanie tego tekstu było dla mnie przyjemnością i zaszczytem.
Pozdrawia
Dzwonek :)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dzwoneczek dnia Nie 17:36, 06 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
thingrodiel
Dobry wampir



Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 1088
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 148 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod łóżka

PostWysłany: Nie 19:36, 06 Mar 2011 Powrót do góry

Jako osoba oddana sercem Wywiadowi z wampirem nie mam z tym żadnego problemu. Być może właśnie ta lektura pozwala mi patrzeć na Aleca zupełnie inaczej. W pamięci bowiem mam Claudię w ciele pięciolatki, która umysłowo była dorosłą kobietą. No ale cielesna pięciolatka i do tego wampir wg Anne Rice nie mogła niczego "nadrobić" po przemianie. I nic na to nie poradzę, że wg mnie wampirom zatrzymuje się tylko zmiana ciała, natomiast psychicznie, emocjonalnie etc. dalej mogą się rozwijać.
Dlatego mając w pamięci ową Claudię w scenie, w której pyta Louisa "Jak to jest... kochać się?", pozwoliłam sobie na Aleca w ciele 14-latka (który już seks uprawiać fizycznie może), wyglądającego na 15-latka, a zachowującego się jak pełnoprawny dorosły.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cornelie
Dobry wampir



Dołączył: 27 Gru 2008
Posty: 1689
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 297 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z łóżka Erica xD

PostWysłany: Nie 19:57, 06 Mar 2011 Powrót do góry

Thiny - zresztą jak sama widziałaś w moich ocenach przodowałaś. Maja wywołała we mnie wiele uczuć i uważam, że to wspaniały tekst. Przemyślany od początku, do samego końca. Podoba mi się w tej miniaturce nie tylko klimat i tło jakie pokazałaś, ale zafascynowana byłam paringiem, jaki wybrałaś. Takiego elementu zaskoczenia ni cholebki się nie spodziewałam, ale to zadziałało tylko na Twoją korzyść. Bo co my tak naprawdę wiemy o Alecu?
Nigdy nie wyobrażałam go sobie w takiej sytuacji, ale po lekturze Twojego tekstu jestem skłonna przyznać, że chłopak daje radę xD
Sam opis sceny lemonkowej wyszedł ci genialnie wraz ze wstawkami co by zobaczyła Jane. To takie inne, ale zarazem niesamowicie ciekawe.
Maja oprócz tego ma niesamowite opisy, wręcz genialne. I to, co podoba mi się najbardziej - relacja między samymi zainteresowanymi. Maria i Alec niby nie lgnęli do siebie, a coś ich popędzało. Opisałaś to bardzo ciekawie i tak, że chciało się czytać i dalej i dalej, a tu bęc, koniec.
Jestem zauroczona i całkowicie pod wpływem Twojego pióra, a Maję zapamiętam sobie na bardzo długo i jeszcze wrócę do tego tekstu.

Buziole.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
AngelsDream
Dobry wampir



Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 108 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 0:55, 08 Mar 2011 Powrót do góry

Wiemy, czego Jane nie zobaczyła. Wiemy też, że raczej nie chciałaby tego oglądać. W tym rzecz, że Alec naprawdę brzmi jak dorosły, znudzony życiem facet, który jest sfrustrowany poszukiwaniami czegokolwiek mającego sens. Ja uważam to za wyjątkowo udaną kreację, chociaż sama widzę zarówno chłopaka, jak i jego siostrę, w trochę innych rolach. Tym niemniej właśnie ten tekst był jedynym, który mocno zwrócił moją uwagę i dziś przeczytałam go spokojnie, w wolnej chwili, a teraz komentuję, bo taką wenę warto karmić. Z ostatnimi Twoimi dziełami trochę się rozmijałam, z tym mi po drodze i to mnie bardzo cieszy. Gratuluję wygranej. Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
BajaBella
Moderator



Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 1556
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 219 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z lasu

PostWysłany: Pon 19:47, 14 Mar 2011 Powrót do góry

Cześć, Thinku
Dotarłam w końcu do Kawiarenki, by dodać słów kilka pod Twoją zwycięską „Mają”. Chyba nie ja jedyna rozpoznałam Twój niepowtarzalny, lekko zabawny, okraszony nutką ironii styl jeszcze w trakcie Lemoniady. Jesteś po prostu niepowtarzalna i od razu dodam, że piekielnie utalentowana – nie tylko w dziedzinie lemonków. Jeszcze raz gratuluję zatem wygranej i postaram się coś skrobnąć ponad to, co napisałam w ocenie.
Ponieważ Twój charakterystyczny styl bardzo lubię, doceniam i poniekąd zazdroszczę, to tym razem będzie trochę więcej o postaciach.
Alec… hmmm… nieco kontrowersyjny, zaklęty w ciele piętnastolatka, zdecydowanie dojrzały mężczyzna, zapewne ma kompleksy odnośnie swojej cielesności. Przez wieki postrzegany w zasadzie jeszcze jako dziecko, z rezygnacją podporządkowany mocno autorytarnej siostrze, otoczony dworem lekko wyuzdanych, przeświadczonych o swej wspaniałości, służalczych wampirów – budzi we mnie współczucie, ale też rozbawienie. W zasadzie nie wiem co bardziej. Podziwiam go, że zupełnie nie zwariował w tym cyrku zwanym Volterrą, a jednocześnie jest dla mnie troszkę śmieszny, karykaturalny.
I choć „Maja” jest lekkim tekstem, mającym raczej bawić i ewentualnie delikatnie erotycznie poruszać, to Alec jest bohaterem tragikomicznym. Ale to bardzo dobrze, wszak przy tego typu tekstach, jakimi są lemonki, zazwyczaj bohater pokazuje głównie ciało. U Ciebie jest inaczej – widać ‘duszę’ Aleca, jego wnętrze a dopiero później spostrzega się nie do końca rozwinięte ciało młodego mężczyzny.
Thinuś, „Maja” to naprawdę dobry tekst, zapadający w pamięć i w zasadzie dający do myślenia, pomimo swojego lekkiego przeznaczenia.
Oby więcej takich dobrych tekstów na forum.
Ściskam, Bajka


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin