FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Bo Ciebie nie ma.../Rozmowy (kirke i rani) [Z] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Suhak
Zasłużony



Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 951
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 136 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: lubelskie

PostWysłany: Sob 15:55, 10 Kwi 2010 Powrót do góry

Pojedynkują się: kirke i rani

Forma: miniatura
Długość: 3-6 stron Worda, TNR 12
Tytuł: Dowolny
Chcemy: śmierci, miłości, wspomnień, samobójstwa, niekanoniczności, deszczu.
Nie chcemy: Alice, Emmetta, banalności, Jacoba, parodii, scen erotycznych.
Termin: 2 tygodnie [do 7.04.2010]
Beta: Bez bety
Oceniamy do: 24.04

Oceniamy według schematu:

Pomysł: 5 pkt.
Styl: 7 pkt.
Spełnienie warunków: 3 pkt.
Postacie: 5 pkt.
Ogólne wrażenie: 5 pkt.
Punkty przyznawane w innej punktacji nie będą liczone.

Jeśli nigdy nie oceniałaś/ -eś, zapoznaj się z zasadami. ← klik!


TEKST A:

Rozmowy

Dziewczyna w jasnobrązowym płaszczu stała sama na cmentarzu. Pochyliła się nad nagrobkiem i poprawiła bukiet kwiatów. Zaraz obok położyła ten przyniesiony przed chwilą. Wyprostowała się szybko i stanęła kilka kroków obok.
Gęsta poranna mgła unosiła się tuż nad trawnikiem i ograniczała widoczność. Odgarnęła z twarzy niesforny kosmyk włosów i otarła samotną łzę. Zaczynało padać, gdy mlecznobiała mgła opadła na trawę. Jesień nigdy nie była najpiękniejszą porą roku w Forks. Zbyt dużo wilgoci, ciągły deszcz. Była szczerze zaskoczona, że nie padało, gdy przyjechała.
Stała w ciszy kilka minut, wpatrując się pustym wzrokiem w przestrzeń przed sobą. Po chwili jej blade usta, których zeszła pomadka, złożyły się w pierwsze słowa modlitwy.

***

lato 2002
Dwójka nastolatków siedział na powalonej kłodzie. Ich śmiech można było usłyszeć wiele mil dalej, bo rwący potok daleko niósł odgłosy, które wydawali. Dziewczyna wyciągała z włosów kawałki liści i połamanych gałązek, a chłopak wylewał wodę z butów.
- Nigdy więcej z tobą nie wyjdę na spacer – mruknęła nastolatka, gdy zauważyła skaleczenie na udzie.
- Nigdy więcej cię nie zaproszę – odburknął, choć był trochę zaskoczony zmianą nastroju.
Popatrzyła na niego zszokowana i zasmucona. Jej szeroko otwarte oczy zdawały się bić jeszcze bardziej brązowe niż zwykle.
- Mówisz poważnie? – zapytała ostrożnie.
- Tak bardzo poważnie jak ty – odparł pewnie, gdy wyczuł, że znów przejął kontrolę nad sytuacją.


***

Wysoki mężczyzna podszedł do niej i objął ją ramieniem. Natychmiast odtrąciła jego rękę, nie zaszczycając go nawet spojrzeniem.
- Nie powiedziałeś mi – wypluła te słowa z taką złością, że cofnął się o krok. Od razu jednak zmniejszył przestrzeń między nimi. Tak dobrze było znów mieć ją obok.
Osłonił ją parasolem, który wziął przezornie z domu. Przez chwilę panowała pełna napięcia cisza.
- Co miałem ci powiedzieć? – zapytał powoli, jakby badając grunt.
- Na przykład, że nie żyje.
Cały czas starała się, aby głos jej nie zadrżał. Tysiące razy wyobrażała sobie tę rozmowę, ale jak zwykle rzeczywistość przedstawiała się inaczej. Miała ochotę rzucić się na niego i okładać go pięściami, ale nie potrafiła nawet na niego spojrzeć. Bezsilność, którą czuła od dwóch dni, powróciła nową falą i obezwładniła ją.
- Milczysz? – zapytała trochę zaskoczona.
Była pewna, że będzie się bronił, ale jak zwykle ją zaskoczył.
- A co mam powiedzieć? – odpowiedział po chwili.
- Zmieniłeś się – powiedziała prawie bez związku.
Znów nie otrzymała odpowiedzi, a tak wiele chciała się dowiedzieć.
- Co się stało? – zapytała, poprawiając kolejny kosmyk włosów, który umknął jej zza ucha.
- Świat poszedł na przód – odpowiedział.
- Wiesz, że nie o to mi chodzi – sarknęła.

***

Zmierzchało, gdy odprowadził ją do domu. Zdążyła prawie doprowadzić się do ładu, ale była pewna, że nadopiekuńcza ciocia dostrzeże ślady zabrudzeń i znów czeka ją pogadanka na ten temat. Trzymali się za ręce, bo ona zawsze się potykała.
- Eric, poczekaj! – usłyszeli za sobą krzyk.
Przystanęli na chwilę i chłopak odwrócił się.
- Co jest Mike? – zapytał. – Już wracam, tylko odprowadzę Jess do domu – dodał.
Może szesnastoletni wyrostek w krótkich poszarpanych spodenkach i pobrudzonej koszulce bez rękawków biegł w ich stronę. Zatrzymał się zasapany, gdy dotarł do celu.
- Dzisiaj mecz – wykrztusił, gdy wciąż uspokajał oddech.
Eric podrapał się po głowie i spojrzał niepewnie na dziewczynę.
- Mike to Jess, Jess to Mike – przedstawił ich, gdy zastanawiał się nad propozycją.
Skinęli sobie głowami, a Mike przyjrzał się uważniej dziewczynie. Była niska i to bardzo. Sięgała mu zaledwie do ramienia, a blond włosy w kompletnym nieładzie otaczały jej twarz.
– Właściwie czemu nie – zdobył się na odpowiedź.
- W co gracie? – zapytała nieśmiało.
- Koszykówka, przyjdziesz? – zaproponował jej od razu Eric.
- Byłoby fajnie, dawno nie mieliśmy dobrego dopingu – od razu podchwycił Mike.
Nie wiedząc czego dziewczyna wściekle się zaczerwieniła i mruknęła coś do Erica. Ten tylko zaśmiał się cicho…


***

Stali w deszczu, a on opowiadał o tym, jak ich najlepszy przyjaciel postanowił popełnić samobójstwo. Jak żadne z nich tego nie zauważyło i nie zareagowało. Opowiadał o pogrzebie, gdzie byli prawie wszyscy mieszkańcy Forks. O tym, na którym nie było jej.
- Dlaczego? – zapytała przez zaciśnięte zęby.
- Nie wiem, nigdy nie dał mi do zrozumienia, że ma kłopoty – odparł mężczyzna.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś! – krzyknęła, gdy znów próbował zmienić temat.
To było coraz bardziej męczące.
- Czy ty nie chroniłabyś mnie? – odpowiedział pytaniem, a ona umilkła.

***

- Cześć jestem Jessica i chciałabym z wami zagrać – powiedziała głośno, gdy dotarli na boisko.
Chłopcy popatrzyli na nią zaskoczeni. Związała swoje blond włosy, które niedawno wymyła i poprawiła opaski na nadgarstkach.
- Ja za nią ręczę – dodał Eric.
Nikt już nie dyskutował, ale podchwyciła kilka uśmieszków, przez które podniosły jej ciśnienie. Doskonale wiedziała, co ich tak śmieszy, ale kobiety w jej rodzinie nigdy nie były za wysokie.
Nikt nie chciał wybrać jej do drużyny, czego spodziewała się na początku, ale Eric zareagował w połowie kompletowania swojej. Uśmiechnął się do niej i mruknął coś do chłopaków. Był najstarszy i wszyscy traktowali go jak nieformalnego przywódcę.
Mecz rozpoczął się niemal od razu, piłka przelatywała z jednej strony boiska na drugą. Jess, choć nie kryta przez nikogo, nie dostawała piłki do rąk. Wreszcie udało się jej zablokować przeciwnika i, gdy ten zamierzał ją ominąć w lewej, szybko odebrać piłkę. Minutę później trafiła za trzy punkty…


***
Kobieta patrzyła wciąż na granitową płytę z wyrytym napisem. Łzy od czasu do czasu wymykały się jej spod kontroli, ale za każdym razem ścierała je szybko i odwracała wzrok.
- Zmieniłaś się – powiedział mężczyzna.
- To tylko kolor włosów – odparła.
- Wiesz jak je uwielbiałem…
- Wiem – ucięła, gdy próbował dokończyć.
Stali znów w ciszy. Nie czuli się komfortowo w swoim towarzystwie, ale żadne nie chciało powiedzieć tego na głos.
- Chroniłabym cię – przyznała mu w końcu rację i spuściła jeszcze niżej głowę, patrząc na ubrudzone szpilki.
Obcasy wbiły się w nasiąkniętą wodą ziemię i byłą pewna, że długo zajmie jej doczyszczenie ich. Mężczyzna podszedł do niej bliżej i znów próbował ją objąć. Poddała się mu i wtuliła w ramię. Przycisnął ją mocniej do siebie, jakby chciał przelać na siebie cały ból który w sobie nosiła. Łzy popłynęły jej ciurkiem, mocząc mu kurtkę.

***

- Gdzie nauczyłaś się tak grać? – zapytał Mike, gdy usiedli.
- Trenuję koszykówkę odkąd zaczęłam chodzić – skłamała, choć nie było to aż tak dalekie prawdy.
Wygrali, niewielką przewagą, ale zawsze. Zdobyła niewiele punktów, ale szacunek, który przyszedł wraz z nimi, był bezcenny.


***

- Chodźmy stąd – powiedział po dłuższym momencie.
Uspokoiła się już trochę i przestała łkać.
- Sam wybrał napis? – zapytała, gdy się oddalali.
- Tak, był w liście – odparł mężczyzna i przytulił ją mocniej.
Nie opłakujcie zmarłych* – głosił napis wyryty w kamieniu.
Popatrzyła jeszcze raz na płytę i wypowiedziała bezgłośne pożegnanie.

***

lato 2003
Trójka nastolatków siedziała na zwalonej kłodzie i próbowała doprowadzić się do porządku. Dziewczyna wyjmowała właśnie jednemu z chłopców mech z włosów.
- O ile dobrze pamiętam, miałaś nie wychodzić ze mną więcej na spacery – zażartował Eric.
- Wierzysz kobiecie? – zapytała, udając zaskoczenie.
Chłopak zrobił głupią minę i otworzył usta, ale natychmiast je zamknął, nie wiedząc, co odpowiedzieć.
- No to cię załatwiła – roześmiał się Mike i popatrzył na nią z podziwem.
Dziewczyna prychnęła, nie chcąc okazać, jak bardzo zadowolona jest z obrotu sytuacji. Wstała o otrzepała pobrudzone spodenki.
- Jeśli jeszcze raz któryś z was mnie popchnie… - urwała, szukając odpowiedniej groźby. - … to łby pourywam.
Chłopcy zaśmiali się jak na komendę, patrząc jak Jess próbuje się wyprostować, by wydawała się wyższa.


***

Siedzieli na werandzie, popijając gorącą czekoladę. Kobieta ubrana w ogromną męską koszulkę podkurczyła nogi i wygodniej ułożyła się na bujanym fotelu. Objęła mocniej kubek z parującym napojem i upiła kilka łyków.
- Co z twoją chorobą lokomocyjną? – zapytał, gdy popatrzyła na niego pierwszy raz od dłuższego czasu.
- Zmieniłam się – odparła wymijająco.
- Zauważyłem.
Teraz to ona wyprowadzała go z równowagi swoimi lakonicznymi odpowiedziami.
Oparł się wygodniej o drewnianą balustradę i westchnął.
- Wciąż tu jest? – zapytała nagle.
Nie zrozumiał od razu. Pogrążony we własnych myślach, przeczesywał palcami wilgotne włosy. Powędrował od razu za jej spojrzeniem i skinął nieznacznie głową.
Wstał i łyżeczką do herbaty poluzował jedną z desek. Odskoczyła po chwili manipulacji, a na drugiej stronie widniał poczerniały napis:
J.S. E.Y. M.N. lato 2003
- Było tak pięknie – rzuciła w przestrzeń i pogrążyła się ponownie we wspomnieniach.

***

- Nie możemy być razem – powiedziała cicho.
- Dlaczego? – zapytał i spojrzał jej głęboko w oczy.
Zakryła twarz rękami i próbowała się uspokoić.
- Nie widzisz tego, co się dzieje? – odpowiedziała pytaniem.
Doskonale wiedział. Czuł to od początku. To go w niej najbardziej pociągało.
- Zabijamy się… - zaczęła, ale urwała.
- Wiem – powiedział spokojnie.
Zawsze dobrze się rozumieli. Nie chciał robić jej wyrzutów.
- Kocham cię – dodał.
Usłyszał, że płacze i natychmiast pożałował tych słów. Przytulił ją mocniej i odgarnął włosy z twarzy.
- Przepraszam…
Uciszyła go i oparła głowę o jego ramie.
- Ja ciebie też…
Nie wiedział, czy przepraszała. Nie chciał wiedzieć.
- Wyjeżdżam jutro – dodała tak cicho, że ledwie usłyszał.
Wtedy wyryli ten napis i zostawili na werandzie – ulubionym miejscu spotkań ich trójki.


***

- Wszyscy myśleli, że obaj z tobą chodziliśmy – powiedział, wprowadzając ją do środka domu.
- Wiem. Czasami się tak czułam. – Uśmiechnęła się po raz pierwszy.
Usiedli na kanapie i zaczęli streszczać sobie ostatnie trzy lata. Często milkli na kilka chwil i wydawało się, że chłoną siebie.
- Tęskniłem – powiedział cicho.
- Ja też, ale czy to coś zmienia?
Popatrzył na nią.
- A jeśli tak?
Zamilkła i zastanawiała się nad sensem jego słów.
- Spalamy się – powiedziała niepewnie.
Pochylił się do przodu tak, że prawie stykali się nosami. Pogłaskał ją po policzku kciukiem i uśmiechnął szeroko.
- Zostaw przeszłość – wyszeptał.
- Zmieniłam się – odpowiedziała z uśmiechem na ustach. – Już mnie tak nie oczarujesz – dodała trochę poważniejszym tonem.
- Może nie chcę.
Pocałowała go lekko.
- Chcesz… i ja też, ale czy możemy? – zapytała retorycznie.

***

Wsiadała do pociągu i machała im na pożegnanie. Obaj ją odprowadzili na peron i pomogli zapakować manatki. Uściskała wcześniej każdego z nich, a teraz tak trudno było ukryć łzy. Eric szepnął jej do ucha kilka słów, które teraz nie dawały spokoju.
- On cię kocha i wiem, że ty też go kochasz – szepnął. – Nie marnujcie czasu – dodał, gdy próbowała się odsunąć.
Popatrzyła na niego trochę zdenerwowana. Zazwyczaj nie wtrącał się w to, co jest/było pomiędzy nią i Mikiem. Pogłaskał ją po nosie kciukiem – wiedział, że tego nie znosiła.
- Do widzenia – powiedziała i odwróciła się powoli.


***

- Nigdy nie zrozumiałem dlaczego wtedy wyjechałaś – powiedział.
- To było jedyne wyjście.
Zmarszczył brwi i potarł szorstką od zarostu szczękę.
- Nasze kłótnie były nie do zniesienia… - przerwała w połowie.
- Rozmawiamy od prawie siedmiu godzin i żadne nie podniosło głosu nawet o ton – zauważył przytomnie.
- Zmieniliśmy się.
- Jedno zostaje niezmiennie: wybór należy do ciebie.
Popatrzył na nią wnikliwie, oczekując konkretnej odpowiedzi.
- Podoba ci się mój nowy kolor włosów? – zapytała cicho i odsunęła się na skraj kanapy.
Koc zsunął się jej z kolan. Wstał i poprawił go, muskając ustami policzek dziewczyny. Nie drgnęła nawet, wciąż wpatrując się w okno.
- Czy ty dałbyś nam drugą szansę? – zapytała, gdy wychodził do kuchni z pustymi kubkami.
Przystanął w pół kroku i odwrócił się powoli. Salon był słabo oświetlony, ale widziała zarys jego ust. Kąciki centymetr po centymetrze uniosły się do góry, aż utworzyły pełny uśmiech.
- Bardziej podobałaś mi się w blond – powiedział lekko i znikł w głębi domu.

***

Odebrała telefon i wygodnie ułożyła się na kanapie.
- Co tam chłopaki? – zapytała wesoło.
- Lato… – powiedział Eric dobitnie.
- … bez ciebie – dokończył Mike już dużo ciszej.
- Nie pierwsze i nie ostatnie – mruknęła. – Jeżeli macie zamiar znów mnie przekonywać do przyjazdu, to natychmiast wyłączam komórkę – dodała pewnym głosem.
Odpowiedział jej suchy trzask w słuchawce i połączenie zostało zerwane…


***

- Dzięki, ale przez ciebie przytyję – powiedziała, gdy podał jej kolejny kubek gorącej czekolady.
Ogarnął ją wzrokiem od stóp aż po głowę. Leżała na kanapie owinięta dwoma kocami. Głowę położyła na jednej z poduszek i wpatrywała się w brązowy, parujący napój.
- Nie narzekałbym.
- Wiem.
- Nigdy nie narzekałem.
- Wiem.
Przysiadł na krawędzi stolika i założył rękę za rękę.
- Przestań to ciągle powtarzać.
- Przestań mówić o tym, co wiem – odpowiedziała od razu.
Zamilkł.

***

Zszokowana wpatrywała się w wyświetlacz telefonu. Po chwili rzuciła komórkę w kąt pokoju na stertę ubrań i ukryła twarz w poduszce. Plamy tuszu szybko wsiąknęły w materiał i brązowy niedźwiadek, który był wyhaftowany na poszewce, dorobił się wąsów.
Pierwsze dźwięki melodyjki, którą wgrała pod ich imionami, otrząsnęły ją i natychmiast podbiegła po porzucony telefon.
- Proszę – powiedziała łamiącym się głosem.
- Odzyskałem telefon – usłyszała w słuchawce. – On tylko żartował. Tęsknimy – dodał ciszej Mike.


***

- Kocham cię – powiedział.
- Wiem.
- Zaczynasz mnie wnerwiać – mruknął i pochylił się nad nią.
- Wiem – powtórzyła, ale dużo ciszej.
- Nie chcę się z tobą kłócić…
- Wi…
- … ale jak jeszcze raz powiesz; ‘wiem’…
- … to łby pourywasz, Mike? – dokończyła.
Nie mógł się nie roześmiać. Oparł czoło na jej głowie i chłonął zapach starej Jess i nowych perfum. Przytuliła go mocno i zamknęła oczy.
- Nic się nie zmieniło, prawda? – zapytał powoli akcentując każde słowo.
- Nic – odparła po prostu.
- Tu się mylisz, moja mała – powiedział i zacisnął mocniej usta. – Teraz nie pozwolę ci już wyjechać.

* werset z Kazania na górze; Ew. wg Św. Mateusza



TEKST B:

Bo Ciebie nie ma...

Londyn, sierpień, rok 1815.

- Niech spoczywa w spokoju.
- Amen.
Ludzie się rozeszli. Trzech mężczyzn włożyło trumnę do grobu i powoli przysypywało ziemią. Przeszkadzało im trochę błoto, przez które ślizgali się co chwila.
To był ponury dzień, jakby świat płakał po tak wielkiej stracie. Może i tak było.
Deszcz, który padał od dłuższego czasu, spływał mi po twarzy, mieszając się ze łzami. Zostałam sama przy grobie, wszyscy inni odeszli, cali przemoknięci. Przez moment chciałam rzucić się za trumną, jednak powstrzymałam się. To nie powinno tak wyglądać. Uklękłam, biorąc w garść trochę mokrej ziemi i rzuciłam do grobu, czując przy tym, jakbym wraz z nią, wrzuciła swoje serce.
Złapał mnie potężny szloch, od którego padłam na kolana, nie zważając na to, że cała się pobrudzę.
Nie wiedziałam, że człowiek może tyle płakać, jednak w ostatnich trzech dniach przekonałam się o tym. Wiatr szarpał mi włosy, które wymknęły się z koka i zasłaniały mi widok, wpadając do oczu. Próbowałam je odgarnąć, jednak nie dawałam rady. Przez taką drobnostkę, poczułam się jeszcze bardziej bezradna i zaczęłam szlochać jeszcze bardziej. Suknia była tak ciężka od wody, że nie mogłam się podnieść. Nagle poczułam czyjeś silne dłonie, które mnie podnosiły. Wiedziałam kto to, nie musząc się nawet odwracać.
- Edwardzie powiedziałam ci przecież, że chce zostać sama. Proszę uszanuj to.
Stanął przede mną i spojrzał zatroskanym wzrokiem, ściskając za rękę.
- Bello jesteś cała mokra, przeziębisz się. Proszę, chodź ze mną. Powóz czeka przed bramą.
Wyrwałam mu się, znowu płacząc.
- Zostaw mnie! Jakie to ma teraz znaczenie, czy będę chora? Zasługuje na coś o wiele gorszego.
- Jak możesz tak mówić?! - krzyknął mi prosto w twarz. - Wiem, że ci teraz ciężko, że cierpisz, ale czas leczy rany.
Parsknęłam śmiechem, zanim zdołałam się powstrzymać. Zaskoczona przyłożyłam dłoń do ust.
- Edwardzie nie rozumiesz? Gdyby nie ja, on by nadal żył! To wszystko moja wina! Przeze mnie osoba, którą kochałam bardziej niż siebie, bardziej niż życie, leży teraz w tym grobie. Nigdy go już nie zobaczę, nigdy do niego nie przytulę. Nie poczuje jego zapachu, smaku jego warg. Nie zobaczę uśmiechu, który dosięgał jego wiecznie roześmianych oczu. Nie masz pojęcia co czuję i nie masz prawa mi tego mówić.
- To był mój najlepszy przyjaciel Bello, więc ja też czuję ból po jego stracie. Dorastaliśmy razem, razem chodziliśmy do Eton* , razem poszliśmy do wojska. I nie waż się nawet mówić, że to twoja wina. Jasper sam chciał popłynąć na kontynent, by walczyć u boku Wellingtona**. Nie powstrzymałabyś go.
- Nie wiesz nic o dniu, w którym zdecydował się wyjechać – krzyknęłam, szlochając głośno. - Nie masz pojęcia co mu wtedy powiedziałam!
- Więc powiedz mi to.
Westchnęłam przerywanie, przypominając sobie tamten dzień, z przed pół roku. Pamiętałam wszystko, jakby wydarzyło się wczoraj.
- To było w dzień balu u hrabiny Bennett. Wydawała go na cześć swojej córki Christiny, która właśnie się zaręczyła. Jasper nie chciał iść, ale ja byłam uparta. Chciałam się chwalić pierścionkiem, który mi dał. Miałam być markizą i miałam nadzieję, że wszyscy będą o tym wiedzieć. Byłam taka głupia i próżna – schowałam twarz w dłoniach i mówiłam dalej. - A on robił dla mnie wszystko.
Na balu było dużo osób, cała śmietanka Londynu, nawet książę Walii. Lord Stratford poprosił mnie do tańca, a Jasper gdzieś mi zniknął. Następny był walc, więc zaczęłam go szukać. Na sali go nie było, więc wyszłam na taras. Był tam, ale nie sam. Po prostu nie mogłam uwierzyć, w to co widziałam. Koło niego stała Jane Gordon i szeptała mu coś do ucha, śmiejąc się perliście. Nie znosiłam jej, tak samo jak ona mnie. I nie ukrywałyśmy tego przed sobą.. Wtedy nie pomyślałam, że ona może robić to specjalnie. Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się mściwie. Jasper w końcu mnie zobaczył i zaczął iść w moją stronę, ale ja uciekłam stamtąd. Pobiegłam na górę, do jakiegoś pokoju i wpadłam na Williama, brata Christiny. Zaczął coś do mnie mówić, prawić mi komplementy. Usłyszałam wołanie Jaspera i zrobiłam coś, czego będę żałować do końca życia. Objęłam Williama i pocałowałam mocno, w momencie, gdy on wszedł do pokoju. Gdy mnie zobaczył, oczy zabłysły mu gniewem, po czym wykrzyczał:
- Czy naprawdę tak mi nie ufasz, że zauważając coś zupełnie niewinnego, biegniesz się pocieszać u innego mężczyzny?! Przecież wiesz, że kocham cię najbardziej na świecie! Jane mnie nie obchodzi, dobrze wiem, że to żmija. Chciała zrobić ci na złość i widać udało się. Myślałem, że bardziej we mnie wierzysz, ale zawiodłem się.
I wybiegł, zostawiając mnie samą. Następnego dnia pojechałam do niego konno, bez przyzwoitki, jednak nie zastałam go. Wyjechał, nawet się ze mną nie żegnając. Kamerdyner powiedział mi, że wsiadł na statek płynący do Francji, gdzie miał dołączyć do kompanii Wellingtona. Byłam zrozpaczona, chciałam popłynąć za nim, jednak ojciec mi nie pozwolił. Pisałam do niego listy, tuziny listów, jednak na żaden nie odpisał. Nie wybaczył mi i już nigdy tego nie zrobi.

Nie mogłam już dłużej tego znieść. Zaczęłam biec, jak najdalej od Edwarda i jego współczujących, pełnych troski oczu, jak najdalej od wspomnień. Potknęłam się i upadłam w błoto, brudząc sobie suknię i twarz. Nie miałam nawet siły wstać, pragnęłam, żeby ziemia mnie pochłonęła, żebym nie czuła już tego rozdzierającego bólu, jakby wyrwano mi serce i rozerwano na kawałki.
Spojrzałam w niebo. Kłębiły się na nim granatowe, groźne chmury, które poruszały się szybko, jakby uciekały przed gniewem Boga. Deszcz przybierał na sile, wiatr poruszał gałęziami drzew, wydymał mi suknię i targał włosami. Usłyszałam kroki i spojrzałam w górę. Edward stał nade mną, z wyciągniętą ręką. Złapałam ją i wstałam. Wziął mnie na ręce i zaniósł do powozu.
Przechodnie na ulicy patrzyli się na mnie, ciekawi, co mogło się stać eleganckiej damie.
Oparłam się o siedzenie, wyglądając przez okno na ponury krajobraz. Łzy nadal leciały mi po policzku, ale nie widziałam sensu, by je ocierać. To jak walczyć z powodzią, która przybiera na sile.

Nie wiem, kiedy dojechaliśmy do rezydencji, nie pamiętam jak znalazłam się w środku. Czułam się jak w transie, nic do mnie nie docierało.
Nie chciałam nic jeść ani pić. Pragnęłam tylko się położyć i zapaść w sen.. Po którym wszystko okazałoby się strasznym koszmarem.
Położyłam się na łóżku, gasząc świeczkę, stojącą na komodzie. Przyszła Mary, pokojówka, by dołożyć drwa do kominka. Po czym wyszła i zostałam sama.
Zamknęłam oczy, jednak sen nie nadchodził. Przed oczami stawał mi wciąż ten sam obraz. Wysoki, szczupły mężczyzna, który uśmiecha się do mnie i puszcza mi oczko. Jego miodowo - blond włosy połyskują w słońcu. Nie poznał mnie wtedy. Ostatni raz widzieliśmy się, gdy miałam jedenaście lat. Od tego czasu minęło już osiem. Nie mógł uwierzyć Edwardowi, że ta mała rudowłosa dziewczynka, która wiecznie chodziła za nimi po okolicznych lasach, wyrosła na tak oszałamiającą istotę. Tak mi wtedy powiedział.
Fakt, zmieniłam się od tego czasu. Włosy ściemniały mi, robiąc się brązowe, zniknęły piegi, których nie cierpiałam, męskie spodnie musiałam zamienić na piękne suknie.
Przyjechał do nas na dwa tygodnie, które przeciągnęły się w miesiąc. Boże, to były wspaniałe chwile. Nie wiedziałam nawet, kiedy się w nim zakochałam. Pamiętam nasz pierwszy pocałunek, skradziony chytrze w oranżerii i wszystkie następne, jedne słodkie i niewinne, inne namiętne i gwałtowne. Wiedziałam, że nam nie wypada, że tak nie można. Ale jak mogłam się powstrzymać?
Potem musiał wyjechać, żeby załatwić sprawy ze swoim zarządcą. Nie było go trzy tygodnie, a ja tęskniłam za nim potwornie. Gdy wrócił przestaliśmy ukrywać się z naszym związkiem. Ojciec nie był przeciwny, Edward się bardzo cieszył, a matka pytała o datę ślubu.
Oświadczył mi się miesiąc później, nad jeziorem, gdzie zabrał mnie konno. Pierścionek z pięknym szmaragdem, który mi podarował, był w rodzinie od dwustu lat. Rozpłakałam się wtedy ze szczęścia i rzuciłam mu w ramiona. Całowaliśmy się długo i tulił mnie do siebie bardzo mocno.
Po powrocie oznajmiliśmy szczęśliwą nowinę całej rodzinie. Wszyscy bardzo się cieszyli. Następnego dnia ukazały się zapowiedzi w gazecie, ślub wyznaczono na kwiecień. Dopiero za dwa miesiące.
Byłam najszczęśliwszą kobietą na świecie, a przynajmniej tak się czułam.

Głośny szloch wyrwał mi się z piersi. Przyłożyłam twarz do poduszki, żeby go stłumić. Gdyby nie moja głupota, byłabym już mężatką. Nic by już pomiędzy nami nie stało, byłabym jego. Tylko jego.
Teraz muszę żyć z poczuciem winy, które trawi mnie od środka. To moja kara, od której nie będę próbowała uciec.

Słońce świecące mi w twarz, obudziło mnie z niespokojnego snu. Ledwie mogłam otworzyć oczy, były całe zapuchnięte. Przez chwilę nie mogłam przypomnieć sobie, gdzie się znajduję, jednak po chwili wszystko wróciło. To nie był sen.
Znowu pogrążyłam się w rozpaczy, przywołując z pamięci najpiękniejsze wspomnienia. Jednak przyłapałam się na tym, że nie mogłam przypomnieć sobie jego wyglądu. Ogarnęła mnie tak wielka panika, że przez chwilę zapomniałam o oddychaniu.
Przerażona wyskoczyłam z łóżka i wybiegłam na korytarz, płacząc histerycznie.
Zaalarmowany Edward wybiegł z pokoju. Złapałam go za ramiona i zaczęłam potrząsać, krzycząc:
- Nie mogę sobie przypomnieć jak on wygląda! Nie widzę jego twarzy! Edwardzie! Boże, proszę pomóż mi – krzyczałam, zanosząc się spazmatycznym płaczem.
I nagle zrobiło mi się ciemno przed oczami, a w głowie zaczęło niemiłosiernie kręcić. Obudziłam się z powrotem na łóżku, a przy mnie siedział pan Hubss, rodzinny lekarz.
Trwało to przez tydzień. Nie wstawałam z łóżka, nic nie chciałam jeść. Budziłam się nocami ze snu, w którym widziałam Jaspera, ale nie mogłam dostrzec jego twarzy.
Aż pewnego dnia, późnym popołudniem, do pokoju wszedł Edward, niosąc coś w ręce. Patrzył się na mnie, ze łzami w oczach. W końcu wyciągnął rękę w moją stronę, w której trzymał kopertę.
- To przyszło do ciebie.
Nawet na niego nie spojrzałam Nie obchodziło mnie nic ani nikt.
- Nie jestem zainteresowana.
- Bello, zobacz od kogo ten list.
Spojrzałam obojętnym wzrokiem na kopertę i widząc nadawcę, krzyknęłam głośno. Serce zaczęło bić mi, jak oszalałe.
- Ale jak...?
- List został napisany dwa tygodnie przed jego śmiercią. Przez tą wojenną zawieruchę, nic dziwnego, że dopiero teraz dotarł. Bello, czy jesteś w stanie go przeczytać?
Łzy zaczęły lecieć mi do oczu, ręce mi się trzęsły, serce nie zaprzestało szaleńczej gonitwy.
- T ...ta...tak – wydusiłam z siebie. - Proszę Edwardzie, daj mi go i zostaw mnie samą.
Skinął głową, podał mi kopertę, po czym wyszedł. Ręce tak mi się trzęsły, że nie mogłam utrzymać listu i wypadł mi na podłogę. Ze szlocham podniosłam go i delikatnie otworzyłam. Na widok jego pięknego pisma, uśmiechnęłam się przez łzy. Wciągnęłam przerywanie powietrze i zaczęłam czytać:

Ukochana...
Nawet nie wiesz, jak za Tobą tęsknie, jak żałuje słów wypowiedzianych tamtego dnia. Każda komórka mojego ciała rwie się do Ciebie. Jakbym chciał teraz trzymać Cię w ramionach, całować twe piękne, niczym jedwab włosy. Pielęgnuje każde wspomnienie spędzonych wspólnie chwil. Twojego radosnego śmiechu, Twojego ciepłego głosu, który był dla mnie poezją. Nawet teraz czuję dotyk Twoich dłoni, na moich włosach, głaszczących mnie delikatnie i z miłością. Byłem głupcem i mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz. Czytałem wszystkie twoje listy, trzymam je przy sercu, żeby zawsze mi o tobie przypominały. Kochana, nie mam Ci czego wybaczać i nigdy nie mógłbym Cię znienawidzić. Kocham Cię tak, że to czasami boli. To ty wybacz mi, że nie odpisywałem, że zachowałam się jak kretyn, wyjeżdżając.
Nie obwiniam Cię za ten pocałunek. Pewnie ja postąpiłbym jeszcze gorzej. Przysięgam Ci, że między mną, a Jane nic nie zaszło. Dla mnie liczysz się tylko Ty i zawsze tak będzie. Głupi, dałem się jej przez chwilę zwieść. Powiedziała, że potrzebuje pomocy, a potem zaczęła mi szeptać nieprzyzwoite rzeczy. Mam nadzieję, że mi uwierzysz i wybaczysz.
Wrócę niedługo. Napoleon nie ma już praktycznie żadnych szans, rozgromiliśmy większość jego armii. Niedługo wszystko się skończy, a ja wrócę do Ciebie. Obiecuję. Może jeszcze miesiąc, albo dwa.
Czy jeszcze mnie chcesz? Czy chcesz za mnie wyjść? Niczego bardziej nie pragnę, niż Ciebie jako mojej żony, u mego boku. Jesteś najlepszym, co mógł mi zesłać Bóg. I będę mu za to wdzięczny do końca życia. Jesteś darem od niego i przysięgam, że nigdy więcej Cię nie skrzywdzę. Wolałbym prędzej umrzeć.
Pisząc to, wyobrażam sobie Ciebie, opartą o drzewo. Włosy masz rozpuszczone, a wiatr targa nimi we wszystkie strony. Uśmiechasz się delikatnie, skubiąc źdźbło trawy. Słońce oświetla Cię całą, przez co wydajesz się jeszcze piękniejsza. Niczym leśna wróżka - zjawiskowa i nieposkromiona.
Tak bym chciał być u Twego boku...
Opowiadam wszystkim żołnierzom o Tobie. Zazdroszczą mi, wiesz? Mają czego. Nie zasługuje na Ciebie.
W chwili, w której mnie pokochałaś, stałem się najszczęśliwszym mężczyzną na świecie. Dziękuję Ci za Twoją miłość i za wszystko, czym mnie obdarowałaś.
Kocham Cię, moja Bello. I zawsze będę kochać...
Bez Ciebie nie istnieje.
Twój Jasper.


Ostatnie słowa były ledwo czytelne, przez łzy, które na nie skapnęły. Czułam jednocześnie tak wielką radość i tak wielką rozpacz, że nie mogłam oddychać.
Wybaczył mi. Wybaczył mi wszystko, co zrobiłam i nadal mnie chciał. Nie umarł, nienawidząc mnie.
Poczucie winy opuściło mnie nagle i poczułam, jak wielki ciężar spada mi z serca. Spojrzałam jeszcze raz na list. „Bez Ciebie nie istnieje”. Ja bez ciebie też Jasper. Nigdy nie istniałam.
Wybiegłam szybko z pokoju, w samej koszuli nocnej i niezauważona przez nikogo, wydostałam się na dwór.
Pobiegłam do stajni. Siadłam na Mustafę, ulubionego konia Jaspera., nawet go nie siodłając.

Gnałam przez pola, wiatr smagał mnie po twarzy, a ja czułam się wolna. Tak bardzo wolna. Roześmiałam się radośnie i zmusiłam konia do szybszego galopu. Przed oczami stanęła mi twarz Jaspera, w każdym szczególe. Zaczęłam płakać, a niebo razem ze mną. Wielkie krople zaczęły spadać za ziemię, utrudniając jazdę. Jednak byłam już bardzo bliska. Spowolniłam konia i w końcu znaleźliśmy się na miejscu. Zsiadłam i puściłam zwierzę, by wróciło do domu. Nie był mi już potrzebny.
Stałam na krawędzi urwiska.
To tutaj wyznał mi miłość. W tym miejscu poczułam, co znaczy być kochaną.
Zamknęłam oczy i uśmiechnęłam się radośnie, a potem wyszeptałam:
- Kocham cię, Jasper. Idę do ciebie, ukochany.
I zrobiłam krok naprzód...


* Eton College - jedna z najstarszych w Anglii internatowych szkół męskich. Znajduje się w Eton, Berkshire.
** Arthur Wellesley, 1. książę Wellington KG, GCB, GCH (ur. 30 kwietnia lub 1 maja 1769 w Dublinie, zm. 14 września 1852 w Walmer Castle koło Dover), książę Wellington, arystokrata, wojskowy i polityk. Największą sławę zdobył w okresie wojen napoleońskich, przede wszystkim jako zwycięzca - wspólnie z Blucherem - pod Waterloo (1815).


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Suhak dnia Nie 13:06, 25 Kwi 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
migdałowa
Wilkołak



Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 35 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Sob 18:45, 10 Kwi 2010 Powrót do góry

Pomysł
A: 4
B: 1

Drastyczne, ale tak, a nie inaczej, zdecydowałam. Tekst A to miniatura trzymająca do końca w niepewności. Do ostatniego epitetu nic nie jest jasne. Z ogromną uwagą śledziłam tok wydarzeń i widząc ostateczne imię, uśmiechnęłam się. Dobry pomysł, ożywiłaś postacie drugoplanowe.
Tekst B zaserwował nam miłość Bella - Jasper osadzony w przeszłości, gdy życie kobiet ograniczało się głównie do bali, wychodzenia za mąż i rodzenia dzieci. Niczym mnie ten pomysł nie zaskoczył, porównując do tekstu A.

Styl
A: 5
B: 2

W obu tekstach znalazłam błędy, jakieś niewielkie potknięcia.
Jednak, muszę przyznać, że przez tekst A przepłynęłam. Napisany ładnym językiem, bogate słowictwo . Dobrze umieszczone retrospekcje. I tytułowe rozmowy - magiczne....
Tekst B zawierał niezłe opisy, ale trudno było mi przez nie przebrnąć, a nie ułatwiała mi tego pierwszoosobowa narracja. Czyniła ten tekst ,,ciężkim'' do przeczytania, bynajmniej dla mnie.

Oba teksty nie były złe, ale tekst A zdecydowanie bardziej mnie zauroczył.

Spełnienie warunków
A: 1.5
B: 1.5

Postacie
A: 2.5
B: 2.5

W obu tekstach bohaterowie byli ładnie zarysowani, więc nie mam podstaw, by inaczej rozdzielić punkty.
Jessica, Mike i Eric z tekstu A byli uroczy, szczególnie w retrospekcjach. W późniejszym czasie widać między postaciami głównymi emocje i mnóstwo uczuć. W związku z tym nie czyni ich to takimi ,,papierowymi''.
Bella z tekstu B ma duszę i widać, że wrzą w niej uczucia. Utraciła swoją miłość i nie kryje tego. Zresztą jej ukochany - Jasper - też jest nam dość dobrze przedstawiony.

Ogólne wrażenie
A: 3
B: 2

Tekst A to zdecydowanie mój faworyt, urzekł mnie już od pierwszych słów. Gratuluję autorce dbania o szczegóły - napis na nagrobku, wyryte inicjały, kubek z czekoladą. Ujęło mnie to, po prostu.

Tekst B to tekst dobry, ale nic więcej. Trochę ciężko się czytało, ale list Jaspera był niezły. Jest pełen emocji.

RAZEM:
A: 16
B: 9


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez migdałowa dnia Sob 18:46, 10 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
bluelulu
Dobry wampir



Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 974
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 85 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hueco Mundo

PostWysłany: Nie 21:59, 11 Kwi 2010 Powrót do góry

Pomysł: 5 pkt.
A:3
B:2

Cholerka, to będzie ciężki orzech do zgryzienia ale postaram się oceniać według własnego sumienia. Pomysł z Edwardem i Bellą/Jasperem wydał mi się znany, nie dosłownie ale ta para przewija się przez liczną część miniatur i opowiadań. Dlatego pomysł z paringiem Jess/Eric/Mike w jakiś sposób mnie miło zaskoczył. Właściwie daję z tego powodu punkt więcej, bo to w końcu jakiś powiew świeżości spośród tych Edwardowych miniatur ;D Nie umniejszając pracy autorki tekstu drugiego , podziw pozostaje ten sam.

Styl: 7 pkt.
A:4
B:3

Trochę chaotycznie czytało mi się tekst drugi. Nie wiem, ale musiałam wracać , nie będąc w stanie dostatecznie skupić się na czytanym tekście. Zdania są dobrze zbudowane ale jednak jakieś elementy mnie odrywały. W przypadku tekstu pierwszego teraźniejszość która przewijała się z przeszłością bardzo przypadła mi do gustu. To taka krótka, intymna historia o przyjaźni, miłości oraz umieraniu. Podobało mi się. Czułam się jak intruz czytając wydarzenia pomiędzy trójką przyjaciół. Niby taka błaha historia a jednak wzrusza, jest realna.

Spełnienie warunków: 3 pkt.
A:1,5
B:1,5

Jak wyżej (:

Postacie: 5 pkt.
A:2,5
B:2,5

Nie umiem wybrać które postacie bardziej mi się podobały , dlatego postanowiłam dać obu tekstom po równej liczbie punktów. Mówiąc co mi się podobało, zacznę do tekstu drugiego. Nie przyszło mi do głowy, że opłakiwaną postacią jest Jasper. Czas w jakiś dzieje się owa historia, relacja pomiędzy Bellą jego ukochaną a Edwardem jego przyjacielem. Coś w tym jest co przyciąga. Podobało mi się, że Edward nie gra tutaj roli kochanka który pomaga jej dojść do siebie, ale do samego końca pozostaje jej i Jaspera przyjacielem. No i odpuszczenie "grzechów" Belli oraz śmierć. Wyśmienite zakończenie. Co do tekstu pierwszego, nazwałabym tekst roboczo "wakacyjna miłość" czy coś w tym stylu. Podobają mi się takie historie. Które brzmią na prawdziwe. Nie wiem co bardziej mi się podobało, same wspomnienia bohaterki czy relacja aktualna: kubek gorącej czekolady i za duża koszula.. aż się rozmarzyłam.

Ogólne wrażenie: 5 pkt.
A:2,5
B:2,5

Nie potrafię powiedzieć co podobało mi się bardziej. Jessicka oraz trudna sytuacja między nią a Erickiem i Mikem? Nie wiem. A może Bella która decyduje się na śmierć by pozostać z ukochanym? Wybierając coś z pomiędzy tych dwóch tekstów miałabym nieczyste sumienie , że nie doceniłam drugiego mimo że czułam coś innego w sercu. Te dwie miniaturki są świetnie wykonane i wybieranie którejkolwiek to decydowanie o odcięciu któregokolwiek z palców u dłoni. Niemożliwa.

Razem:
A:13,5
B:11,5

Pozdrawiam, Uskrzydlona


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
BajaBella
Moderator



Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 1556
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 219 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z lasu

PostWysłany: Śro 20:43, 14 Kwi 2010 Powrót do góry

Pomysł: 5 pkt.
Tekst A: 3
Tekst B: 2

Pomysł z Jessiką, Mikiem i Erikiem jest ciekawy ze względu na retrospekcję wydarzeń. Sam postacie, akurat te, nie przemówiły do mnie zbyt dobitnie, ale podobało mi się to, że autorka właśnie tę trójkę wybrała na głównych bohaterów swojej mini a nie sztampowo opisała nam kolejny trójkąt z B&E&ten trzeci w rolach głównych. W mini B spodobał mi się klimat, lubię opowiadania, których akcja toczy się w innej epoce. Uważam, że autor pisząc taką mini musi się ciut więcej przyłożyć i sprawdzić pewne dane np. historyczne lub dotyczące strojów, manier itd.

Styl: 7 pkt.
Tekst A: 3,5
Tekst B: 3,5
Tekst A wydał mi się troszeczkę zbyt „pourywany”, miałam wrażenie, że za szybko przeskakuję z aktualnych wydarzeń w przeszłość. Tekst B był może nie tak lekki w odbiorze jak A, miewał dłużyzny, ale końcówka zrekompensowała mi całość. Dlatego po równo.

Spełnienie warunków: 3 pkt.
Tekst A: 1,5
Tekst B: 1,5
Spełnione.

Postacie: 5 pkt.
Tekst A: 2,5
Tekst B: 2,5

Jakoś nie mogę się zdecydować. W tekście A ciekawie została nakreślona Jessika. Autorka przedstawiła bardzo fajnie relacje pomiędzy nią a Mikiem, a we wspomnieniach również z Erikiem (choć tego było mniej). Postacie przejrzyste, konkretne, nie żadni papierowi bohaterowie. I tu duży plus.
W tekście B spodobała mi się intrygująco przedstawiona Bella. Jej, żal, rozpacz po stracie Jaspera. Wszystkie te emocje były ubrane w dobrze pomyślane przez autorkę zdania, tworząc spójną całość: nieco tragicznej postaci.

Ogólne wrażenie: 5 pkt.
Tekst A: 2,5
Tekst B: 2,5

Przykro mi, ale nie mam zdecydowanego faworyta. Obydwa teksty były ciekawe, czytałam je z przyjemnością. W A fajny był dodatkowo element zaskoczenia, do samego końca nie byłam pewna czy ta dwójka dojdzie do porozumienia czy znów ona wyjedzie. W B podobała mi się epoka, pewna nostalgia widoczna w tekście, niuanse tworzące obrazową całość.

Podsumowanie:
Tekst A: 13
Tekst B: 12

Gratuluję.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Śro 23:07, 14 Kwi 2010 Powrót do góry

Pomysł: 5 pkt.

Cieżki orzech do zgryzienia w tej kategorii. Sama w zasadzie nie wiem, który pomysł bardziej mnie przekonuje, ale muszę powiedzieć, że oba są ciekawe i każdy czymś mnie zaskoczył.

A: Od początku do końca ta miniaturka wywarła na mnie wielkie wrażenie. Podobne scenariusze znamy z filmów, ale mimo tego było świeżo i ożywczo. Poza tym osadzenie w rolach głównych bohaterów ludzkich z kanonu, bohaterów, którzy byli na 3planie, to strzał w dziesiątkę. Dobrze wykreowana atmosfera. naprawdę Brawo!
B: Powiało mi serialem Północ Południe lub innymi kostiumowymi produkcjami. Nie chodzi tu o fabułę, ale klimat. I nie mówię, że źle. Raczej bardzo dobrze. Podobało mi się i podobał mi się Jazz, którego na samuśkim początku się nie spodziewałam.

Mam dylemat... Myślę jednak, że jeśli idzie o sam klimat, to ciekawsza wydaje mi się opcja XIX-wieczna, dlatego z niewielką przewagą punktacja wygląda tak:

A: 2
B: 3

Styl:

A: Podobało mi się. Na tle przeciwniczki nieporównywanie lepiej. Bardzo fajnie zrealizowane retrospekcje, wyczuwa się emocje między bohaterami, a to zasługa słowa, czyli też stylu. Dobrze zbudowałaś napięcie. Choć można się domyślać, to jednak do końca nie było pewne, który z dwóch stoi przed Bellą, a który jest opłakiwany. Pozytywne wrażenie potęguje użyta narracja, która jest bardzo dobrze poprowadzona.
B: Hmm, przed autorką widzę jeszcze wiele pracy, ale wynika to zapewne z opisania. Jest sporo powtórzeń naiwności. Jest prosto. Mówiąc prosto, nie mam na myśli źle, ponieważ sama stosuję prostotę miast wymyślnych środków. Najważniejsze, by na początek nauczyć się kontruować świat przedstawiony, postaci, fabułę. Mądry język, głębokie metaforyzowanie i filozofię życia można sprzedawać później, jak już się wyrobi warsztat. Takiego jestem zdania. Zważ jednak, autorko, na powtórzenia zarówno orzeczeń, jaki i konstrukcji zdaniowych. Poza tym pisz dużo dialogów, ponieważ widzę, że w tym jest największy problem. Kwestie wypowiadane przez bohaterów są dość sztuuczne i sztampowe. Nie wiem, czy to wynika z tego, iż próbowałaś jakoś stylizować ich wypowiedzi, czy po prostu tak piszesz. W każdym razie uważam, że nad tym warto popracować. Interpunkcja też troszkę leży.

A: 4,5
B: 2,5

Spełnienie warunków:

Myślę, że bez wyrzutów mogę przyznać remis.

A: 1,5
B: 1,5

Postacie: 5 pkt.

A: Wszyscy trzej bohaterowie przypadli mi do gustu. Eric choć zza grobu, wydawał się być żywą postacią, przekonująco wypadł we wspomnieniach. Mike był jak Mike, Jessica nieco inna, ale bardziej pozytywna i przyjazna.
B: Jasper - honorowy mężczyna, podoba mi się. Bella naiwna i głupiutka, aż bym za to odjęła, ale domyślam się, że takie było zamierzenie autorki i plan przedstawienia w tens spoób postaci. Jak na mój gust była za bardzo płaczliwa, ale to całkiem zrozumiałe, choć ten płacz był taki infantylny... A potem jej czyn, również porywczy, nieprzemyślany, a jednak tak do niej pasujący. Kobieta szalona z powodu utaconej miłości. Nadal spotykane. No nic, nie mogę inaczej. Muszę przyznać tu remis, nie potrafię wybrać lepszej! :)

A: 2,5
B: 2,5

Ogólne wrażenie: 5 pkt.

Mimo że pomysł w tekście B wydaje mi się ciekawszym, urzekła mnie realizacja tematu w pierwszej miniaturce. Czytałam z zapartym tchem każde zdanie. Do końca zastanawiałam się, czyja to mogiła i kogo kochała bardziej. W drugiej pracy dostrzegam zbyt wiele egzaltacji. Oczywiście jest to kreacja, mniemam, że tak właśnie powinnam się czuć. Nie wiem, co jest wynikiem tego, iż podoba mi się mniej. Myślę, że być może trzecioosobowa narracja, narrator z zwenątrz, który w sposób bardziej wyważony opowiadałaby o uczuciach Belli, o tym wielkim miłosnym zawodzie, jakim stała się śmierć narzeczonego, wyszłaby tej pracy na dobre. Dlatego dam mniej punktów, nie dlatego że mi się nie podoba, ale dlatego, że praca A wydaje się być lepiej napisana. Jednak pragnę dodać, że chciałabym przyznać taki nadprogramowy plusik w myślach za list Jaspera. Był taki prawdziwy, żołnierski, wyrażający tęsknotę, rozgrzeszający. Stanowił ukojenie dla winiącej się o jego śmierć Belli. Dobry motyw.

A: 3
B: 2

RAZEM:

A: 13,5
B: 11,5

Gratuluję Wam obu! Naprawdę przyjemny pojedynek i do oceniania, i czytania. Very Happy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Pernix dnia Śro 23:30, 14 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Antonina
Dobry wampir



Dołączył: 18 Wrz 2009
Posty: 1127
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 41 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z objęć Jokera

PostWysłany: Czw 17:25, 15 Kwi 2010 Powrót do góry

Pomysł: 5 pkt.
Tekst A – 3
Tekst B – 2
Pomysł na tekst A był na pewno ciekawszy i bardziej zaskakujący, zupełnie się nie spodziewałam takich głównych bohaterów, którzy w sumie w oryginalnej sadze mają drugoplanowe role. Przy tym pomysł z Bellą w tekście B nie wydaje się ani świeży ani interesujący.

Styl: 7 pkt.
Tekst A – 4
Tekst B – 3
Jeśli chodzi o styl, pierwszeństwo daję tekstowi A. Po pierwsze, tekst B miał kilka błędów (np. czasowniki w pierwszej osobie liczby pojedyńczej w paru miejscach nie były zakończone na „ę”, tylko na „e”), a po drugie zdania wydały mi się nieco zbyt proste, słownictwo też niby było poprawne, ale jednak czegoś tu zabrakło. Do tekstu A w zasadzie nie mam zastrzeżeń, dojrzałam tylko jeden błąd.

Spełnienie warunków: 3 pkt.
Tekst A – 1,5
Tekst B – 1,5
Spełnione.

Postacie: 5 pkt.
Tekst A – 3,5
Tekst B – 1,5
Postacie w tekście B wydały mi się potraktowane zbyt powierzchownie i banalnie; dodatkowo zdecydowanie postać Belli mnie nie przekonuje – płacze i rozpacza czytając list ukochanego, a parę chwil później śmieje się radośnie galopując na koniu? Rolling Eyes
W tekście A postacie były bardzo fajnie skonstruowane, zwłaszcza we „flashbackach” czuło się ich młodość, beztroskę i specyficzną atmosferę tego układu, który pomiędzy nimi panował.

Ogólne wrażenie: 5 pkt.
Tekst A - 3
Tekst B – 2
Tekst A zdecydowanie bardzie mi się podobał, był zaskakujący już samą swoją tematyką, budował bardzo fajny klimat. W tekście B praktycznie nic mnie nie zachwyciło, poza jedną rzeczą – bardzo spodobał mi wątek listu który wysłał Jasper i który doszedł za późno.

Podsumowując:
Tekst A - 15
Tekst B - 10


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Prawdziwa
Dobry wampir



Dołączył: 21 Sie 2009
Posty: 573
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 63 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze sklepu ;p

PostWysłany: Nie 12:29, 18 Kwi 2010 Powrót do góry

Pomysł:
A: Fajna sytuacja, miłosny trójkąt, ale nie ten z Sagi. Jest inaczej. Tekst bardzo często zaskakiwał.
B: Nie wiem, co napisać. O postaciach nie, bo to nie jest odpowiednie miejsce. Tekst był zaaranżowany jako " z innych czasów". podziałało to trochę na plus.
A-4
B-1

Styl:
A: Bardzo fajna budowa. Najpierw spojrzałam na tekst pod względem budowy i aż się uśmiechnęła. jednak po dłuższym czasie takie skakanie zaczęło mnie męczyć. Trafiło sie też kilka błędów- literówek.
B: ładna kompozycja, zwarta budowa. czytało się bardzo przyjemnie, błędów nie zauważyłam.
A-2
B-5

Spełnienie warunków:
A-1,5
B-1,5

Postacie:
A: Okropna gmatwanina. Może miało być tajemniczo, miało zaskakiwać, ale przede wszystkim byłam zdezorientowana. Tekst miał być niekanoniczny i taki był- pokazałaś Jessicę jako zupełnie inną osobę. Bardziej głęboką, ale zachowała pewne cechy z sagi.
B: Bella była trochę próżna. Nie przeszkadza mi to.;p
Edward wydał się trochę ciapowaty, ale to Ty go takiego stworzyłaś, więc nie mam o co się czepiać. Ogólnie było ok.

A-2,5
B-2,5

Ogólne wrażenie:
A: Tekst był dla mnie zbyt zagmatwany. Dużo nie wiadomych, ciągłe zwroty akcji i czasu. Trochę się pogubiłam.
B: Wszystko trzymało się kupy. Historia była bardzo ciekawa.
A-1
B-4

Razem:
A-11
B-14


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dzwoneczek
Moderator



Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 231 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 18:59, 23 Kwi 2010 Powrót do góry

Zdążyłam...

Pomysł:


A: 2,5
B: 2,5

Myślę, że oba pomysły są równie interesujące. Początkowo bardziej podobał mi się pierwszy, jednak list Jaspera w tekście B "wyrównał szalę".

Styl:

A: 5
B: 2

Błędy są i tu, i tu, niemniej w tekście B jest ich o wiele więcej, bo gdyby nie one rozdzieliłabym punkty 4/3. Sporo w B powtórzeń, literówek, a przecinki w dziwnych miejscach.Tekst A wydaje mi się dojrzalej napisany, jest pełen ciepła, subtelnych emocji, bardzo ładnie przeplata się teraźniejszość ze wspomnieniami. Tekst B to "krzyczące emocje" i trochę za bardzo one do mnie krzyczą... Po prostu język autorki A bardziej do mnie przemawia.

Spełnienie warunków:


A: 1,5
B: 1,5

Wszystko gra :)

Postacie:

A: 3
B: 2

Choć wspaniały jest Jasper w tekście B, jednak naiwna do bólu Bella nie przypadła mi do gustu. Postacie w tekście A są bardziej "dorosłe", interesujące, widzę niejako ich wnętrze, a szczególnie podoba mi się nieco tajemniczy Mike. Dlatego, mimo że ta trójka nie należy do moich ulubionych bohaterów, to właściwie jest to bez znaczenia, jakie nadano im imiona. Postacie są żywe. Bella w tekście B jest niestety nieco "plastikowa", tylko romantyczny Jasper się tu broni.

Ogólne wrażenie:

A: 3
B: 2

Przede wszystkim za klimat i pełne wyczucia operowanie emocjami za pomocą słowa. Drugi tekst też mi się podoba, jednak byłabym wobec siebie i was nieuczciwa, gdybym oceniła inaczej. Dlatego, dziewczyny, nie gniewać się - kocham was obie, ale tekst B zasługuje na wyższą punktację.

Suma:

A: 15
B: 10

Niemniej gratuluję wam obu udanych tekstów :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gelida
Zły wampir



Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 45 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: znienacka

PostWysłany: Sob 17:01, 24 Kwi 2010 Powrót do góry

1.Pomysł:
A: 2,5
B: 2,5

Tu miałam dylemat. Z jednej strony pierwsza miniaturka wydała się bardziej oryginalna, głównie ze względu na dobór postaci. Szczególną uwagę zwróciłam na retrospekcje. W drugiej miniaturce spodobało mi się osadzenie akcji w przeszłości. I list Jaspera.

2.Styl:
A: 4
B: 3

Jak pisałam wcześniej, w tekście A dużo uwagi poświęciłam retrospekcjom. Wydały mi się one po prostu takie naturalne. Pokazują, dlaczego niektórzy tęsknią za dzieciństwem. Z drugiej strony ta budowa: raz przeszłość, raz teraźniejszość, trochę mnie denerwowała. Jeśli chodzi o tekst B, uwierały mnie błędy. Momentami czytało mi się dość ciężko. Plus za to, że autorka postarała się zarchaizować język.

3.Spełnienie warunków:
A: 1,5
B: 1,5

Nie mogę się przyczepić, choćbym chciała. A chciałabym Very Happy

4.Postacie:
A: 3
B: 2

Umieszczenie postaci drugoplanowych z sagi jako głównych bohaterów było dobrym posunięciem. Choć można im było nadać dowolne imiona, a historia by się nie zmieniła. Postacie w A były takie prawdziwe, naturalne. W tekście B Bella wydała mi się może trochę zbyt przesadzoną postacią, nawet niezrównoważoną. Edward... po prostu był. Ale Jasper, mimo że nie odgrywał roli we właściwej akcji, był zdecydowanie najlepszą postacią. Poznajemy jego uczucia praktycznie tylko przez list, ale to wystarcza, by określić, że jest bardzo dobrą postacią.

5.Ogólne wrażenie:
A: 3
B: 2

Tekst B zyskał punkty głównie za epokę i postać Jaspera. Lubię takie historie, jednak ta mnie czasami nużyła. Przez A przebrnęłam szybko. Aż za szybko. Spodobała mi się (powtórzę po raz setny) naturalność, retrospekcje a także ta niepewność, co się stanie z bohaterami.

Podsumowując:
A: 14

B: 11

Gratuluję i zmykam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Suhak
Zasłużony



Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 951
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 136 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: lubelskie

PostWysłany: Nie 12:58, 25 Kwi 2010 Powrót do góry

25 x 8 = 200
Tekst A: 111 pkt
Tekst B: 89 pkt
Oficjalnie ogłaszam, że zwycięża kirke! Gratulacje!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin