FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Sztorm/ Przekwitanie (Robaczek i Suhak) [Z] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Dilena
Administrator



Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 158 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 7:11, 17 Kwi 2010 Powrót do góry

Pojedynkują się: Suhak i Robaczek

Forma: miniatura
Długość: od dwóch do sześciu stron Worda, TNR, interlinia pojedyncza
Tytuł: dowolny, lecz z zastrzeżeniem: musi być jednowyrazowy, a wyraz ten nie może być żadną z form gramatycznych czasownika
Chcemy: kanon, parę kanoniczną, frenezji pod postacią bądź to motywów frenetycznych, bądź ogólnej atmosfery wpisującej się w to pojęcie, obłąkanie (interpretacja dowolna), historię mężczyzny, narrację pierwszoosobową w wykonaniu tegoż mężczyzny, oczy oraz dłonie;
układem odniesienia dla miniaturki ma być wiersz Nocą kocham kogoś... autorstwa Artura Lundkvista, to znaczy: nie musi on pojawiać się w tekście ani jako motto, ani w formie wplatanych w treść cytatów, ma natomiast stanowić inspirację dla historii, dla jej elementów fabularnych, metaforyki, warstwy stylistycznej etc. (interpretacja dowolna, nie sugeruję wszystkich elementów jednocześnie)

Nocą kocham kogoś, kogo nigdy nie mogę odnaleźć w dzień.
Ma ona w oczach pożar, a we włosach burzę.
Nosi cienką suknię usianą kwiatami dzikiej róży.
Siedmioma wzgórzami otacza swoją dolinę.
Uśmiecha się zawsze do lustra, którego nikt inny nie widzi.
Jak kostka do gry - może ukazać jedno oko albo sześć.
Jest żwirowym osypiskiem z bukietem maków na samym
szczycie.
Jest Ledą, która brodzi po moczarach, szukając swego łabędzia.
Ma taras od strony morza, na którym widzę ją wieczorami
w sukni z fosforycznego blasku fal,
gdy zatopione żagle oddychają w głębinach.
Powiada: Nazywaj mnie Nocą, a wówczas znajdziesz korzeń
dobra,
które w dzień nazywa się złem.
Brnie po kolana w wodzie tam, gdzie odpływ nigdy się nie
kończy.
To właśnie ją kocham nocą, lecz nigdy nie mogę odnaleźć
w dzień.


Nie chcemy: Renesmee, Włoch, Volturi, innych niż wampiry bądź zmiennokształtni istot fantastycznych
Termin: (do 16.04.2010)
bez bety[/size][/color]


Oceniamy według schematu:

Pomysł: 5 pkt.
Styl: 7 pkt.
Spełnienie warunków: 3 pkt.
Postacie: 5 pkt.
Ogólne wrażenie: 5 pkt.
Punkty przyznawane w innej punktacji nie będą liczone.

Jeśli nigdy nie oceniałaś/ -eś, zapoznaj się z zasadami. ← klik!

Koniec oceniania: 1.05.2010


TEKST A

Przekwitanie

Więc, jak powiada Balzac, każde ciało z natury składa się z licznych duchów,
nakładających się na siebie w nieskończoność, w niezmiernie cienkich warstwach…?

Gaspard-Félix Tournachon (Nadar), Quand j'étais photographe

Dojrzewała we mnie z wolna, nie mając imienia. Jak myśl o tym, że chciałbym, że mógłbym być kimś innym, w tym innym życiu, które nigdy nie nadejdzie. W tym innym świecie, którego nigdy nie będzie. Poczuwszy ją w sobie, starannie oddzieliłem przeznaczoną dla niej komorę od zabałaganionego przedsionka. I ona leżała tam, pod pierzyną moich myśli. Rosła i pęczniała, drzemiąc w cieple mojej niepewności, wygrzewając się w słońcu, które wspinało się po framudze okna. I ja czasem zaglądałem do tego okna, pukałem. A ona przewracała się wtedy na drugi bok, nieustannie rosnąc i pęczniejąc. Czasem przekwitała, niespodziewanie, a imię, które już prawie miała, to imię odpadało od niej jak wyschnięty liść. Zwijało się w pozycję embrionalną i czekało, nim urośnie.
Coraz mniej mnie we mnie. Coraz więcej myśli przekwitłych.
— — — — — —
Jak opisać ją w jednym zdaniu? Jak zamknąć w słowa tę nieuchwytność kształtów, nieokreśloność myśli? Bywały dni, gdy wydawała mi się przezroczystą, lekko prześwitującą. Jeśli zdołałbym wychwycić moment, w którym światło pada dokładnie na nią, zobaczyłbym to. Wydrążoną dziurę, przez którą przepływają kolejne słowa i zdania, a ona wychwytuje pojedyncze z nich i spaja gorącym oddechem. Tę dziurę, przez którą co dzień maszeruje kondukt, krok za krokiem, aż przeciśnie się przez tchawicę, by krtanią przedostać się do gardła. I czasem te dziesiątki zawoalowanych płaczek eksplodują w jej dłoniach, zraszając policzki smutkiem. W innych chwilach zdawało mi się, że nosi w sobie ogromny głaz, którym stara się przesłonić przejrzystość swoich działań. A przecież wiedziałem, że jeśli tylko ustawi się pod odpowiednim kątem, uda mi się wychwycić szczelinę, przez którą przesączają się promienie słońca.
Co można powiedzieć o dziewczynie, która każdego ranka przyobleka się w żałobę?
— — — — — —
Nie widziałem drugiego takiego uśmiechu. Nie poznałem drugiego takiego smutku. I te oczy – te planety. Przyobleczone cienkim welonem powiek. Na orbitach, których bieg chciałem zmienić. Pragnąłem włożyć ją pod siebie, wtłoczyć pod własną skórę. Granica i tak nie istniała nigdy. Nazywała się jednak nieskończonym pięknem, nie mogłem uwięzić jej w klatce samego siebie. Jedynym, co mi pozostało, było obserwowanie jej zza szyby. Bez szansy znalezienia wyjścia ewakuacyjnego. Zdarzały się dni, w których doznawałem przebudzenia. Obserwowałem wtedy liście rozpaczliwie uwieszone na gałęziach drzew. Jak ja – uwieszony jej uśmiechu. A potem przychodziła bezsenna noc. I nie spałem już od tygodnia. Od miesiąca, roku, dekady. Sto lat stąpania po księżycu. Setki tysięcy godzin bezsenności. We śnie zlizywałem z jej palców gorycz.
Dopiero nadejście poranka przypominało mi, że nie śnię. Wcale.
— — — — — —
Często powtarzali mi, że powinienem przestać. Mówili, że to, co robię, jest niewłaściwe. Jak miałem im wytłumaczyć, że to niezależne ode mnie? Sprawy wymknęły się spod kontroli na długo przed tym, nim wziąłem je w swoje ręce. Nie możesz walczyć ze swoim przeznaczeniem. Nie możesz starać się jej prześcignąć. I tak nie wygrasz. Podziwiałem laur zwycięstwa na jej czole z każdym wstającym dniem. Brodziłem we krwi. Jej, mojej. Stojąc w cieniu, poiłem się napojem zwyciężonych, który miał jednak słodki posmak. Rozkoszowałem się dotykiem aksamitu. Otulałem ciepłem gęstej ambrozji. Pragnąłem spić z niej cały żal, całą rozpacz. Wlać je w siebie na wieczność jako przestrogę. Pamięć, imię.
Nie wiem, kiedy zdążyłem zapomnieć, że go nie znam. Zapomnieć, że jej imię – to topografia powiek.

— — — — — —

Tej nocy, gdy przyszedłem do niej po raz pierwszy, rozmawialiśmy ze sobą jak nigdy dotąd. Była jesień, a ja nie spałem już od stu trzynastu lat. Znużony wspiąłem się po ścianie jej domu i przycupnąłem na parapecie. Leżała tam, pod przykryciem liści. I wiedziałem już, gdzie drzemało słońce, widząc smugi światła kładące się na jej rozsypanych po poduszce włosach. I sięgnąłem w kierunku tych promieni, wyciągając jeden z nich i ogrzewając nim dłonie. Chłonąłem jej zapach. Aromat rozgrzanego powietrza. A wtedy ona odwróciła się do mnie, wyplątując z listnego pledu i szepcząc moje imię. I rozmawialiśmy. Zlizywałem z jej powiek smutek. Z warg scałowywałem żałobę. Wyciszałem wzburzoną krew. Ona – poiła mnie najwspanialszym z napojów. Pamiętam tę filiżankę, misternego wykonania malunek czerwonych maków na kruchej białej porcelanie. Pamiętam tę słodycz, którą wlewała w moje wysuszone pragnieniem gardło. Zbyt długo nic nie piłeś, ukochany. Zbyt długo nic nie piłem, ukochana. Wzięła ode mnie całe moje zmęczenie i poprowadziła w stronę posłania z liści. Szeptała moje imię i gładziła moją twarz. I leżeliśmy tam, na zgliszczach dnia wczorajszego i nocy nieprzespanej. A ona gładziła moją twarz. Szeptała moje imię. Nie było wczoraj, nie było dziś, nie było zazdrosnego księżyca. Nie pamiętałem już tego, o co miałem ją zapytać. Zwinąłem się w pozycję embrionalną, chcąc zasnąć, kołysany do snu jej uśmiechem. Zapomniałem – nie było nocy. Przychodziłem do niej jeszcze wielokrotnie. Obserwowałem, jak jesień przechodzi w zimę, a ona zaściela łóżko kirem. I tak bardzo chciałem wziąć od niej cały jej smutek. Pragnąłem gładzić tę twarz, nie wiedziałem jednak, jak ma na imię. Mogłem tylko stać w cieniu i przyglądać się otulającemu ją żalowi. Czułem wwiercające się w moją czaszkę znużenie, a gardło płonęło pragnieniem. I nie znałem już niepewności. Łaknąłem jej słodyczy. Ona, bladolica, bez skazy, smutna. Tkwiła wciąż wewnątrz tej rozpaczy. Wciąż zamknięta. Zbyt długo nic nie piłem, ukochana. Przecież filiżanka, misternego wykonania malunek czerwonych maków na kruchej białej porcelanie, ta filiżanka pękła. Setki małych porcelanowych istnień rozsypanych na czerni kiru. Setki niewypowiedzianych pożegnań. Nie wiedziałem – jak ma na imię.

— — — — — —

Widywałem w jej oczach pożar. I choć wiedziałem, że nie mogę go ugasić – nie starczy dni ni wieczności – zdążałem za nią. Zmierzałem śladami jej smutku, przechadzałem się po grząskim gruncie. Wciąż i wciąż. Czasem brodziłem w jej satysfakcji. Niepewny jej imienia, zapominałem, że to imię – topografia powiek.
— — — — — —
Zdarzało się, że wdziewała na siebie suknię z fosforycznego blasku fal. I już nie tęskniłem do kruchości porcelany, choć musiałem wierzyć, że to nie koniec. Przekonywałem siebie, że nie staniemy na krawędzi. Nadal widywałem ją na posłaniu z liści. Zapisałem jej twarz taką, jaką była, nim przyszedłem do niej po raz pierwszy. Dopiero kolejny poranek przypominał mi, że noc – noc nie istnieje.
— — — — — —
Gdy się uśmiechała, spoglądała w stronę lustra, którego nikt inny nie widział. Nie znam jej prawdziwego uśmiechu. Czasem tylko sięgam dłonią pod pled myśli i wyciągam spod niego jej prawdziwą twarz. Tę, w którą wierzę, że nią była. Brakuje mi słów, a drzewa ogołocone są z liści. Co mogę powiedzieć o dziewczynie przyoblekającą się w żałobę z każdym wstającym porankiem?
— — — — — —
To właśnie ją kocham nocą, lecz nigdy nie mogę odnaleźć w dzień. Z perspektywy parapetu świat wydaje się mniejszym, smutek – poznawalnym. Słońce przysłania czasem zazdrosny księżyc i stuletnia bezsenność nie krzyczy już tak głośno. Choć czasem czuję, że coraz mniej mnie we mnie.
Gdy wypełniają mnie myśli przekwitłe.

TEKST B

Sztorm

i

A oczy miała orzechowe.
I rzęsy kruka, i długie cienie z mrugania po policzkach. Na buzi amarant w kolorze fuksji, na czole tęczowy alabaster. Po plecach wodospad ciekł jak czekolada w połysku z burgunda – gorzka jak łzy, słodka jak noc…
I długie cienie rzucała spojrzeniem – i dłuższe cienie rzucała rękoma – najdłuższe cienie rzucała słowami. Ściekała cierpka tajemnica po rękojeściach zębów. A z ust i z uszu, i z nosa, i z dłoni spływały strużki głosu.
Niczym jabłonka na środku Raju wciąż kusi i nęci, i mami. Nawoływała wszystkie zmysły. Szalał wzrok – szalał słuch – szalał węch – szalał smak – i ciało szalało, i skóra parzyła.
Patrzyłem na cierpką czekoladę, na alabastry, na fuksje i kruki i wszystko do mnie wołało. Głośne mruganie kruczych rzęs doprowadzało mnie do szału. Podłoga drżała od bicia jej serca, wichura z oddechu zwiewała zeszyty. Słabe westchnięcia wysłały me ciało w otchłań rozkoszy i zwierzęcej żądzy. Falowałem wśród gwiazd z orzechów połyskujących mahonią i złotem. Słodki wiatr unosił mnie w górę, by potem ucichnąć i sprawić, bym opadł. Ucichał-podnosił, ucichał-podnosił, ucichał-podnosił…
Wodziła orzechem spojrzenia po moim ciele, przenosiła czarne rzęsy z oczu na wargi, z warg na oczy, z czarnego na złoty, ze złotego na czarny. Blade dłonie podsunęła pod piersi, blade dłonie skuliła w sobie, blade dłonie zacisnęła w piąstki.
Sweterek miała w kolorze skóry – nie, to nie sweter, to jej słodkie ciało, jej woń miodowa, jasnobeżowy jedwab utkany wieczorem przez światło księżyca. Na policzkach rozkwitały czerwone róże. Naga szyja dudniła w rytm bicia serca.
Drobne dłonie plątały się w pnączach włosów z czekolady. Orzechy zniknęły pod alabastrem z powiek, gdy spuściła spojrzenie.
Orzech mahonia alabaster czekolada.
Orzech mahonia alabaster czekolada?
Orzech mahonia alabaster czekolada…


ii

A w oczach miała sen.
Pod powiekami z gwiazd zniknęły orzechy. Po ciele rozlewało się mleko z księżyca. Gwiazdy brokaciły bladosenne dłonie. Pąki róż skryły się za uszami. Do moich nozdrzy dobiegł słodki zapach spokoju i bezpieczeństwa, nieświadomości i niewinności. Kuliłem się jak bandyta w kącie pokoju, obserwując wzdychającą piękność. Splątane włosy burzyły się wokół twarzy. Niczym sztorm wokół niewzruszonej wyspy.
Granatowym blaskiem niebo oświetlało mlecznobiałą skórę. Krucze rzęsy cieniły się na powiekach. Blade lico pobłyskiwało spadającymi gwiazdami. Spomiędzy miękkich warg powiewał wiatr. Burza wokoło. Zatopione żagle pościeli oddychają w głębinach.
I ja, bezradny wobec nasilającego się sztormu namiętności.


iii

A była taka inna.
Za dnia – rozważna, wyważona, spokojna i nieśmiała. Okalane krukami powieki z alabastru słały orzechowe spojrzenia, przyprawiając martwe ciało o dreszcze rozkoszy.
(orzech mahonia alabaster czekolada)
Sięgnąłem po jabłko i zerwałem je. Zatopiłem zęby w lekko gorzkiej skórce, by dotrzeć do słodkiego miąższu jej pocałunków. Połykałem gorący język raz po raz, spijałem słodki nektar rozkoszy z ciepłych warg, niczym narkoman bez godności błagałem o więcej, jednocześnie odpychając od siebie używkę. Pragnąłem jej i nienawidziłem. Wgryźć się w słodkie róże z policzków, oblizać alabastrowe krągłości, zaciągnąć czekoladą jak papierosem. Słodki zapach włosów był jak nikotyna.


iv

A taka była niewinna.
Spragniony miłości i głodny pieszczot połykałem mahoniowe orzechy spojrzeniem. Czekałem dniami na moją kochankę, by nocą zatonąć w jej sztormie. Godzinami wyczekiwałem, aż ciemne tęczówki przykryje baldachim powiek, bym mógł w spokoju walczyć z narastającymi namiętnościami w sercu.
Kładłem się wtedy obok i patrzyłem na wojnę na morzu. Jej naga szyja okalana burzowymi chmurami z czekolady kusiła wampirze zmysły. Czasami myślałem, że była owieczką. Bezbronnym, delikatnym, wątłym jagnięciem z sercem wilka. Skradała się do mojego bezpiecznego mieszkania uzbrojona w niewinność. Podchodziła pod przykryciem piękna i miłości, by w końcu zedrzeć z siebie skórę i ukazać oblicze zwierzęcego pożądania.
A przecież to ja się zakradam i wampirzymi sztuczkami kuszę niewinną duszyczkę. Jestem Dzeusem, a ona mą Ledą. Uwiodę ją pod postacią czegoś, czym nie jestem.
A usta miała z maków…
To właśnie ją kocham nocą, lecz za dnia była inna.


v

Tym razem była to Noc.
Gwieździsta, przesycona zapachem morza, perfum i perełek śmiechu.
Smakiem jej głosu i miękkością skóry – dźwiękiem woni włosów i niewypowiedzianych słów z widokiem na ciche szepty.
Zaczęło się od morza, takiego nieprawdziwego (nie tego z burzy jej włosów), brnęła po kolana w wodzie bez materii, miała na sobie cienką sukienkę z morskich fal. Tańczyła w brylancikach kropel, przez które bezlitosny księżyc rzucał pryzmaty światełek. Niczym płynna platyna morze spływało po jej ciele. Zagłębialiśmy się w bezdennej, nieprawdziwej i niematerialnej paszczy piachu i światła księżyca, wypełnialiśmy się słodką cieczą szmaragdów. To wszystko było snem, tak naprawdę znajdowałem się w samym centrum burzy na morzu, najpierw tym nieprawdziwym, by chwilę potem
pływać w tym drugim,
wyśnionym, żagle z materiału majaczyły spomiędzy kosmyków z czekolady
(orzech mahonia alabaster czekolada)
, na orzechowe tęczówki zrzucono kotary z
z czegoś tam
z powiek
wsuwałem palce pod gęste czekoladowe wodospady z włosów zrywałem maki przygryzając wargi które to moje które to jej – oblizywałem słodkie różane płatki policzków mój Boże jak jej krew słodko pachnie jak róża jak czekolada jak czekolada jak noc jak teraz jak rozkosz; nie ma wczoraj nie ma jutro nie ma dnia nie ma słońca nie ma mnie nie ma jej
jest tylko burza róża maki orzechy sukienka z fal noc noc noc
z pomiędzy ramion spływa słodki zapach rozkoszy, czuję że żyję
najbardziej przecież kocham ją nocą kiedy sztorm na morzu
jedno oko drugie oko w kolorze orzechu
trzecie oko czwarte oko w kształcie piersi
piąte gdzieś w pępku
szóste
szóste jest właśnie TAM gdzie jestem i JA a przecież nie ma TAM jest tylko TU i TERAZ nie ma MNIE i nie ma JEJ
najbardziej kocham sztormy takie jak ten żagle z pościeli oplatają nasze ciała
właśnie nocą
kocham teraz tutaj noc teraz kocham kocham TERAZ
…teraz…właśnie…teraz…nocą…


vi

Najbardziej kocham ją nocą.
W dzień jej nie ma, w dzień nie ma mnie, w dzień nie ma sztormu, są tylko spokojne żagle dopływające do portów. Porty jeszcze śpią, oddychając cicho, pozwalając uspokajającej się burzy udawać, że istnieje. Kotara unosi się i prezentuje oczy, oczy patrzą i maki się uśmiechają, róże różowieją, alabaster płonie, drobna dłoń sięga do włosów i je układa i nie ma burzy i nie ma sztormu i nie ma nas bo nie ma nocy
jest tylko
– co noc się w tobie zakochuję, skarbie


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dilena dnia Nie 18:40, 23 Maj 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Susan
Administrator



Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 5872
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 732 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 20:38, 20 Kwi 2010 Powrót do góry

Nikt jeszcze nie ocenił? Rolling Eyes No dobrze. Zacznę.
Czytałam teksty trzy razy. Tak. Chyba nigdy mi się to nie zdarzyło. Za każdym razem odnajdywałam w nich coś nowego, inaczej je postrzegałam. Nie jestem do końca pewna, czy dobrze zrozumiałam Wasze teksty i mam nadzieję, że nie obrazicie się jeżeli odczytałam je trochę inaczej niż zamierzałyście Wink
Uwierzcie jednak, że trudno mi ocenić ten pojedynek, bo mam problemy z wysłowieniem przez to, że jestem od szóstej na nogach, a poza tym nie umiem wybrać na obecną chwilę tej, która bardziej mi się podoba.

Pomysł: 5 pkt.
A - 2.5
B - 2.5
Muszę przyznać, że warunki miałyście bardzo ciekawe i zastanawiałam się co z tego wykombinujecie. Muszę przyznać, że oba pomysły bardzo mi się spodobały. Oba są odrobinę romantyczne, trochę smutne i do tego bardzo klimatyczne.
Spodobało mi się w obu miniaturkach podzielenie tekstów. Sprawiło to, że Wasze prace były ciekawsze, bardziej przejrzyste i dawały lepszy obraz całości. W obu wykreowałyście ciekawą postać, sytuację i widać, że dokładnie przemyślałyście sobie całość.
Dlatego nie potrafię wybrać, który bardziej przypadł mi do gustu.

Styl: 7 pkt.
A - 3.5
B - 3.5
Oba teksty są napisane bardzo ładnie. Jak już wspomniałam podoba mi się podzielenie tekstów. Obie macie wyrobiony styl, obie macie bogate słownictwo, obie potraficie stworzyć niesamowitą atmosferę dzięki swoim umiejętnościom.
Obie użyłyście wiele ładnych metafor i porównań. W pierwszym najbardziej zapadł mi w pamięci "zazdrosny księżyc", a w drugiej "orzech mahonia alabaster czekolada". Ale było takich ładnych zwrotów bardzo dużo.
Znów muszę dać po równo.

Spełnienie warunków: 3 pkt.
A - 1.5
B - 1.5
Spełnione.

Postacie: 5 pkt.
A - 2.5
B - 2.5
Wiem, to najdziwniejsza ocena w historii wszystkich moich komentarzy pojedynkowych, ale inaczej nie potrafię. Oba teksty strasznie mi się podobają pod każdym względem i są niesamowicie dopracowane. Tutaj również.
Ostatnio jakoś wolę trzecioosobową narrację, ale tutaj niesamowicie przypadła mi do gustu na pierwszoosobówka. Mówi bardzo dużo o bohaterach. Pokazuje ich równe oblicza. Oboje mają w sobie coś romantycznego, szalonego, melancholijnego.
W A jakoś mi się żal zrobiło tego bohatera. Wydawało mi się, że jest przepełniony smutkiem i jest bardzo zagubiony. Przynajmniej ja odniosłam takie wrażenie.
W B polubiłam tego bohatera. Było w nim coś pociągającego, fascynującego i takiego... kurcze. Nawet nie wiem jak to określić.
Po prostu oboje mieli w sobie coś niesamowitego i przypadli mi do gustu.

Ogólne wrażenie: 5 pkt.
A - 2
B - 3
Musiałam wybrać tutaj jeden tekst. Nie chciałam remisu. Na początku chciałam wybrać A, ale po dzisiejszym - trzecim przeczytaniu, zadecydowałam inaczej.
Dziś bardzo przemówił do mnie tekst B. Najchętniej dałabym i tutaj po równo, ale nie chcę Wam tego robić. Wiem, że remisy nie są fajne dla autorów. Przynajmniej ja ich nie lubię Laughing
Obie spisałyście się na medal i coś czuję, że w następnym rankingu obie mini znajdą się w moim zestawieniu.

Podsumowanie:
A - 12
B - 13

Przepraszam za chaotyczność mojej wypowiedzi, ale jestem naprawdę zmęczona Confused

A teraz apel do reszty:

Ludzie, oceniajcie ten pojedynek, bo naprawdę warto! Boskie teksty!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
zgredek
Dobry wampir



Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 592
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 51 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Antantanarywa

PostWysłany: Wto 21:47, 20 Kwi 2010 Powrót do góry

Sam temat tego pojedynku doprowadził mnie do oczopląsu (czym, do cholery, jest ta frenezja? xD.) No dobra, już wiem.
Przeczytałam teksty i nie jestem pewna, co do tej frenezji, bo coś chyba inaczej zrozumiałam, najwyżej później ktoś mi wyjaśni Wink
Przepraszam za lakoniczność, jestem chora.

Pomysł: 5 pkt.
Zastanawiam się, co tu w ogóle mam oceniać w pomyśle, bo właściwie wszystko zostało ujęte w warunkach opowiadania. Dlatego też tutaj po równo.
A: 2,5
B: 2,5


Styl: 7 pkt.
A: Przy niektórzych metaforach odpadałam, przepraszam. Za dużo, za gęsto, zbyt konkretnie niekonkretnie - tłumaczę: wiele pomysłów na porównania, ale każde z nich miało dla siebie jakby pojedyncze zdanie - część mi się podobała, ale wrażenie przesytu pozostało. Wiem, że warunki ich wymagały, ale nie tylu, nie tak.
B: Paradoksalnie nie czułam się obłąkana przy tak obłąkanym tekście :P Płynnie, ciekawie, cud, miód i orzeszki. Nie wiem, co ten styl sprawia, że mi się tak podoba. Chyba nadaje na podobnych do mnie falach. Nie, nie śmiem przyrównywać mojej pisanininy do tego. Po prostu go czuję. Tak jakoś naturalnie.
A: 2
B: 5


Spełnienie warunków: 3 pkt.
A: Nie poczułam obłąkania. Jakąś fascynację tak, ale przemyślaną i poukładaną.
B: Ach, wszystko było.
A: 1
B: 2


Postacie: 5 pkt.
A: Cały czas czułam, że główna postać to kobieta o.O mimo męskich form... te metafory stworzyły jakiś taki kobiecy nastrój. Jak już miałabym przypisać te wynurzenia jakiemuś mężczyźnie, to z pewnością byłby to Mickiewicz. Takiego romantyzmu to ja jednak nie wielbię^^
B: Podobało mi się ukazanie emocji głównej postaci - zero logiki, sensu i innych zbędnych rzeczy, a mimo to trzymało się to wszystko kupy (powinnam tu chyba użyć słowa wiarygodność^^). I mnie chyba też opętało Wink Aż mam ochotę użyć wyrażenia "dziki romantyzm", ale to tak okropnie brzmi :P Co do kobiety - kobieta była tu bardzo cielesna. Na pewno bardziej, niż w przypadku no. A. Co wydało mi się również męskie. Lubię męskie xD
A: 2
B: 3


Ogólne wrażenie: 5 pkt.
A: 1
B: 4
Nie wiem, co napisać i jestem pewna, że to samo czuli poprzedni czytający ten tekst i dlatego nie skomentowali. Ja też nie jestem pewna, czy powinnam, ale skoro już napisałam, niech będzie Wink
B wygrywa u mnie, chociaż A nie jest złe. Po prostu za ciężkie.

Summa Summarum:
A: 8,5
B: 16, 5




Ach, już mi z nosa na klawiaturę kapie, więc spadam :)
Powodzenia w dalszym boju.
Przyłączam się do apelu Susan - ludziska, komentować!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Antonina
Dobry wampir



Dołączył: 18 Wrz 2009
Posty: 1127
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 41 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z objęć Jokera

PostWysłany: Śro 19:53, 21 Kwi 2010 Powrót do góry

Pomysł: 5 pkt.
Tekst A – 1,5
Tekst B – 3,5
Wydawało by się, że warunki pojedynku pozostawiają nieduże pole do manewru, ale jednak nie; oba teksty znacznie się od siebie różnią sposobem wykonania (bo o ile dobrze rozumiem, w obu przypadkach mamy Edwarda i Bellę i nocne odwiedzanie), i o ile pomysł na tekst B i mnie przekonuje, i mi się podoba (dalsze zachwyty na temat tekstu B potem), natomiast pomysł na tekst A do mnie zupełnie nie dociera. Nie podoba mi się wątek z przekwitaniem, w przeciwieństwie na to, by motywem przewodnim pomysłu był sztorm; to o wiele lepiej wpisuje się w warunki tego pojedynku i w mój gust.

Styl: 7 pkt.
Tekst A – 2,5
Tekst B – 4,5
Oba teksty były pełne przenośni i metafor, ale o ile mam wrażenie, że w tekście A jest to ciut wymuszone i z trudem przetrawiałam kolejne zdania, to czytając tekst B po prostu płynęłam przez te wszystkie środki stylistyczne. Niektóre wyrażenia w tekście A wybitnie mi się nie podobały, np. topografia powiek - nawet zaglądnęłam do słownika, czy czasem nie ma jakiegoś innego znaczenia słowa "topografia" poza tym, które już znałam, ale nie – i jak nie widziałam w tym sensu, tak dalej nie widzę. Tekst B czytało mi się o wiele lepiej, dużo zdań mocno do mnie przemówiło swoim pięknem. Niestety były w nim pewne drobne błędy, dlatego pod względem stylu tekst B ma przewagę tylko 1,5 punktu (błędów interpunkcyjnych, literówek w tekście A nie zauważyłam).

Spełnienie warunków: 3 pkt.
Tekst A – 1
Tekst B – 2
W tekście A w moim przekonaniu zabrakło frenezji czy też motywów frenetycznych, ja w każdym razie ich nie odczułam, natomiast tekst B wręcz tętnił szaleństwem i wielkim uniesieniem. Porównując oba teksty, na pewno warunek w tym względzie wypełnił tekst B.

Postacie: 5 pkt.
Tekst A – 2
Tekst B – 3
Główna postać męska w tekście A ma takie bardzo statyczne i suche przemyślenia w porównaniu do ogarniętej szałem postaci tekstu B, jest ona bardziej ekspresywna, przez to ciekawsza, bardziej intrygująca.

Ogólne wrażenie: 5 pkt.
Tekst A – 1
Tekst B – 4
Tekst B mnie po prostu oczarował. Absolutnie. Każda część z sześciu, niemalże każde zdanie; budowane napięcie było cudowne, chwilami tekst po prostu tętnił erotyzmem. Różnica postaci kobiecej w nocy, a to, jak bohater postrzegał ją w dzień była uderzająca. Wiele zdań było wręcz cudownych w swoim wyrazie, jak chociażby to, jedno z moich ulubionych:
na orzechowe tęczówki zrzucono kotary z
z czegoś tam
z powiek

Czyli bohater z tego zachwytu, szaleństwa, do którego doprowadza go śpiąca dziewczyna, nie jest chwilami w stanie dobrać słów do tego, co widzi i odczuwa. Cudne.

Podsumowując:
Tekst A - 8
Tekst B - 17


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rudaa
Dobry wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 102 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dzwonnica Notre Dame

PostWysłany: Czw 19:16, 22 Kwi 2010 Powrót do góry

Patos, patosie, patosu, mój kochany! xD Podoba mi się, nic na to nie poradzę. Mea culpa, kocham przesadę. Miało być frenetycznie-romantycznie, a zrobiła się iście barokowo (i to nie tylko przez wzgląd na ciężkość, choć ja wolę określenie bogactwo, stylu).

Pomysł
A: 4
B: 1


Pierwszy tekst jest podróżą. Przy zapowiadającym ciekawy koncept tytule wsiadam do łodzi, która następnie wiezie mnie przez dojrzewanie (a trzeba przyznać, że dojrzewa wszystko – zarówno rozkręcający się powoli styl autorki, jak i bohater, który stoi w ciekawej pozycji względem tego, co wiadome z sagi), by dotrzeć do miejsca, w którym wyrwanie się spod uroku słowa jest niemożliwe. Gdy skończyłam czytać, musiałam przez chwilę pochodzić po domu, żeby ów czar prysł i nie zasłonił mi oczu podczas czytania pracy przeciwniczki. Muszę przyznać, że pomysł zestawienia nieśmiertelnego wampira (wychodzę z założenia, że w obu tekstach bohaterami są Bella i Edward i na tym mam zamiar bazować, więc jak się kopnę, to będziecie mnie bić później) z ulotnymi, marnymi chciałoby się po koheletowsku rzec, liśćmi jest dosyć ciekawy, coby nie powiedzieć odważny. Ta czająca się już na starcie sprzeczność sprawia, że chcę iść dalej i zobaczyć, jak to się potoczy. A potoczyło się wzorowo. Niewątpliwym atutem tego tekstu jest klimat. Atmosfera zbudowana przez autorkę będzie mi towarzyszyć prawdopodobnie do końca dzisiejszego dnia. I te paradoksy wkradają się w każdy z aspektów tekstu - wiele rzeczy zachwyca i odpycha jednocześnie. Autorka postanowiła zabawić się czytelnikiem i nie boi się tego pokazać. Zagrała dobrymi kartami, lecz nie najlepszymi, i jak widać z wcześniejszych ocen, sukcesywnie na tym traci. I to jest najlepszy dowód na to, że odwaga nie zawsze popłaca, ale mnie kupiła całą.
Z B mam natomiast niemały problem. Podobnie jak przeciwniczka, ta autorka zdecydowała się na zastosowanie ostrego konceptu, jednak nie wywiązała się z jego realizacji w wystarczającym stopniu. Sztorm niby jest obecny, ale mnie całkowicie przytłoczył alabaster, czekolada, orzech i mahoń. Rozumiem, że po części taki był zamysł autorki, jednak ja nie widzę nic oprócz tego. Rozumiem, że sztorm miał odzwierciedlać emocje bohatera, ale niestety stanęło na tym, że to nie one stanowią główny punkt tekstu. Dodatkowo przygniotło mnie stwierdzenie, że ów sztorm szalał wokół niewzruszonej wyspy. Metaforyzacja metaforyzacją, ale to zestawienie jest po prostu śmieszne. To trochę jak moje konfabulujące sople lodu… Co za dużo to nie zdrowo.

Styl
A: 4,5
B: 2,5


Właściwie ten punkt powiąże się bezpośrednio z tym, o czym mówiłam wcześniej. Przez A się płynie. Chociaż autorka początkowo w pełni nie rozwinęła skrzydeł (interpretuję to jako świadomy zamysł, ale zdaję sobie sprawę, że zapewne wyszło przypadkiem, a ja się tu zachwycam), z czasem pokazała, że potrafi subtelnie operować słowami. Pomimo wypływającego z każdego zdania patosu, jest to delikatne i pozwala na wczucie się w gotowane powietrze (haha! mam cię!) mieszane w płucach bohaterów. Ponadto z tytułowym przekwitaniem łączy się wprowadzenie licznych perełek, które naprawdę są warte przytoczenia, ale pozwolę sobie tylko na moje ulubione: Coraz mniej mnie we mnie. Coraz więcej myśli przekwitłych. Cud, miód i orzeszki! Momentami miałam wrażenie, że ten tekst jest jednym wielkim aforyzmem, chociaż w tej chwili hiperbolizuję. Ale! Nie wystrzegł się on potknięć. Szczególnie nęciły mnie niefortunne jak na takie okoliczności sformułowania, które całkowicie niszczyły klimat tekstu. A do nich bez wątpienia zaliczę: wyjście ewakuacyjne, krtań oraz (moje ulubione, a pojawiło się AŻ dwa razy) pozycja embrionalna. Dodatkowo był fragment, który całkowicie przytłoczył mnie zaimkiem to (dawno nie mówiłam o zaimkach, prawda?).
Z B znów mam problem i chyba pora się ujawnić z nim w pełni. Wiem, który tekst jest czyj. Wiem, bo to aż zbyt oczywiste, w momencie, w którym betuję obu paniom. I… No i nie wiem, co mam zrobić. Docenić autorkę przez wzgląd na to, ile pracy włożyła w ten tekst, porównując go do innych, które napisała. A może udawać, że nic nie wiem i ocenić jak normalny pojedynek? Nie robię tego w zgodzie z własnym sumieniem i stawiam na drugą opcję. Jednak nie mogę nie wspomnieć, że jestem niesamowicie dumna z autorki B – jestem dumna z jej olbrzymiego kroku w przód i robieniu czegoś, o co nigdy bym jej nie podejrzewała (w pozytywnym znaczeniu tych słów). No to skoro poprzeczka podniesiona, to jedziemy (i wcale nie mam tu na myśli krytyki): z jednej strony autorka próbuje uwznioślić ten tekst, zrobić z bohatera wręcz boga, a z drugiej użyta określeń typu – doprowadzić do szału, samo centrum czy to bijące po oczach skarbie na końcu… Ponadto szczególnie uderzyły mnie kompletnie niepasujące do klimatu całości porównania: kulący się w kącie bandyta, narkoman… Nie widzę tego w tym kontekście. Ale i tak najbardziej uderzyło mnie zestawienie zakochanego Edwarda z Zeusem. Naprawdę? Zeusem? Czytałyśmy tę samą mitologię? Mówimy o Zeusie, który zdradzał Herę na prawo i lewo, robiąc dzieci najgorszym lafiryndom chodzącym do tym świecie? Mówimy o Zeusie, który pod postacią byka biegał po łące i porywał bezbronne dziewczęta (do tego się zresztą odwołałaś)? O Zeusie, który poleciał na kawałek tłuszczu i jeszcze mścił się za to na ludziach? Naprawdę?! To ten sam?!
Muszę jeszcze podkreślić jedną ważną rzecz. Obie pani zdecydowały się na poetyzację prozy. Jedna zrobiła to subtelnie i z wyczuciem, druga natomiast troszeczkę przesadziła i w przypływie odwagi oraz szaleństwa nadużyła wielkich liter. Boli.
Generalnie obie prace są na bardzo dobrym poziomie stylistycznym i mierzi mnie trochę, bo wygląda jakbym niedoceniała autorki B. Jednak w tym kontekście w moich oczach ona przegrywa. Kiedy indziej, w pojedynku z kim innym – owszem. Jednak w momencie, w którym mam wybierać między spokojem i swoistą klasą a przesadą i niewzruszoną wyspą, wybieram to pierwsze.

Spełnianie warunków
A: 1,5
B: 1,5


Naprodukowałam się już wyżej i jestem leniwa. Spełnione.
Chociaż muszę powiedzieć, że wciąż bawi mnie, iż zamierzona romantyczność przemieniła się w barok. (A ja wciąż tkwię w renesansie.)

Postacie
A: 2,5
B: 2,5


Ten pojedynek niesie ze sobą same problemy. I jak ja mam ocenić bohatera, w którego usta zostały włożone wiersze i niestworzone poezje? Mam znów powracać do tematyki stylu i chwalić narratora miast skupiać się na charakterystyce postaci? Naprawdę ukochałam klimat tych tekstów, ale boli mnie, że muszę je podpinać pod Twilight. Grają one niesamowite role jako autonomiczne jednostki, a tutaj wpada mi w obraz Edward z Bellą w komplecie. Zbudowani na tej samej zasadzie, podstawieni pod schemat cudzego wiersza (pięknego wiersza, coby nie powiedzieć, ale jednak). Czy mam prawo wstrzymać się od głosu? Nie? No cóż… W takim razie remis.

Ogólne wrażenie
A: 2,5
B: 2,5


Myślę, że inna punktacja byłaby krzywdząca i zostałabym zżarta przez własne sumienie. Naprawdę obu autorkom należy się ogromna pochwała za ich pracę, bo wykonały świetną robotę. I teraz krótki apel do wszystkich piszących – wierzcie w siebie, ludzie, bo tutaj mamy idealny przykład na to, że dobre teksty mogą powstać pod olbrzymią presją, na ostatnią chwilę i z niezadowoleniem na twarzy. Jestem duma, ba! płonę z dumy. A to dlatego, że mogę stwierdzić, iż znam obie pani, a ich style rozpoznam w środku nocy zapytana o godzinę (dobra, to było całkowicie bez sensu, ale nie mogłam się powstrzymać). Takich pojedynków chcę na tym forum. Chcę takiego poziomu. I wierzę, że kiedyś dojdziemy do niego wspólnymi pompatycznymi siłami, a potem zatańczymy na nosie wszystkim, którzy nie lubią przesady. I chociaż głoszę w tej chwili najgorsze herezje, za które powinno się mnie spalić na stosie, to muszę to robić, bo czuję, że takie zło powinno się szerzyć.

Razem
A: 15
B: 10

Pozdrawiam,
konfabulujący sopel rudości
(specjalnie dla Was, dziś w amarantowym kolorze).


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
mTwil
Zły wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 80 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: O-ka

PostWysłany: Pią 14:50, 23 Kwi 2010 Powrót do góry

Pomysł:
Oba przedstawione przez was pomysły były nieco podobne. Wydaje mi się, że związane jest to z dość sztywno określonymi warunkami, które akurat w tym wypadku nie dawały zbyt dużego pola popisu. Mimo że obie miniatury, z nakazu, poruszały ten sam problem, do tego akcja częściowo rozgrywała się w tym samym miejscu, widać wyraźną różnicę w użytej symbolice, której było rzeczywiście sporo, w postaciach i najważniejsze – inny, za każdym razem ciekawy, był główny motyw. W miniaturze pierwszej do tej pory intryguje mnie liść. W pewien sposób domyślam się, co może oznaczać, ale i tak jego dokładne przesłanie jest dość tajemnicze, dla mnie wymarzone, bo pozwala mi drążyć, coraz lepiej poznając treść, dopóki nie dojdę chociaż do własnej, osobistej interpretacji. W drugiej miniaturze najważniejszy jest motyw sztormu, również bardzo zagadkowy i zmuszający – zainteresowanego – czytelnika do myślenia. Przy pierwszym zetknięciu z oboma tekstami byłam rzeczywiście zachwycona, ale czym? Tym, że wiedziałam, że to nie był mój ostatni raz. Mając zamiar ocenić pojedynek, musiałam wrócić do niego drugi, trzeci, czwarty i dopiero wtedy, jeszcze bardziej szczęśliwa niż przy pierwszym - bo nie dość, że chłonęłam cudowne słownictwo, to do tego treść nie była już dla mnie tak bardzo enigmatyczna – poznałam każdy dający się zauważyć szczegół. Mogłabym już tu przedstawić moje przemyślenia, ale z tym wolę poczekać. Z pewnością nie daruję sobie, żeby nie skomentować tak idealnie stworzonych dla mnie tekstów. Jestem Wam za niej ogromnie wdzięczna. W tych dwóch miniaturach zawarłyście dokładnie to, co podczas czytania sprawia mi największą przyjemność. Wiedziałam, oczywiście, że suszasto-robaczkowy pojedynek będzie nie byle jakim wydarzeniem, ale nie przypuszczałam, że oba teksty zrobią na mnie tak ogromne wrażenie. Niestety muszę przyznać punkty, najchętniej rozdzieliłabym je po połowie, bo pod żadnym z względów nie umiem wybrać swojego faworyta. Nie mogę też utrudnić sprawy, a że jest to pojedynek, starcie Największych, podjęłam – myślę, że słuszną – decyzję.
Zaważyły liście.

Tekst A: 3
Tekst B: 2


Styl:
W waszym pojedynku podpunkt Styl praktycznie mógłby zostać pominięty. Niczym nie zaskoczę, chociaż mnie zaskoczenie spotkało wielkie, bo wiedziałam, że nie będę miała nic do zarzucenia, a kilka rzeczy z pewnością mi się spodoba, ale nie przypuszczałam, że nie będzie to kilka rzeczy, ale całość. Od pierwszego do ostatniego zdania czytałam z zapartym tchem, bardzo dokładnie, nie skupiając się w międzyczasie na niczym innym. W moim wypadku to, że tekst jest trudny, sprawia, że zasługuje na jeszcze większą uwagę niż ten, który jest napisany prostszym językiem. Na pierwszym miejscu znajdują się metafory, na przykład, wspomniane liście, filiżanka, która wydaje mi się mieć głębsze przesłanie niż te, widoczne gołym okiem, w miniaturze A czy, znowu, sztorm, jabłko w B. Dalej to, co mnie zachwyciło, a do tego nieczęsto spotyka się to w innych tekstach, były powtórzenia. Czy to te dotyczące pojedynczych czy kilku słów przewijających się obok siebie, czy całych zdań. W miniaturze A były to cztery ostatnie części, które, wracając do początku, podsumowywały całość. Odnosząc się bliżej do każdego z tekstów, w wypadku A chciałabym wspomnieć o fragmencie piątej części, gdzie nie pojawiają się żadne kropki czy przecinki, zero interpunkcji. Takie zabiegi są zdecydowanie czymś, czym można mnie kupić. Do tego dłonie i orzech mahonia.... Jeśli mogłabym się z tym zdradzić, wydaje mi się, że jest to styl charakterystyczny szczególnie dla jednej Autorki. W osiemdziesięciu procentach jestem pewna, która miniatura jest czyja i mam też nadzieję, że się nie mylę. Wracając teraz do tekstu B, tutaj chciałabym zwrócić uwagę na liczne zdania rozpoczynające się od i czy a. To też dość nietypowe rozwiązanie, mnie jak najbardziej przekonujące. Tu dały mi się zauważyć dość krótkie zdania – w przeciwieństwie do tekstu B, gdzie te były raczej bardziej zawiłe. Został jeszcze mały drobiazg, być może nieistotny, ale dla mnie ważny. Podobał mi się czytelny układ. To, że obie miniatury zostały podzielone na kilka części, co ułatwiało czytanie, szczególnie biorąc pod uwagę, że teksty nie należały do najłatwiejszych. Na koniec chciałabym jedynie wspomnieć o słownictwie, bo nie wypadałoby nie poruszyć tej kwestii. W obu miniaturach było niesamowicie bogate, wyjątkowe, znacznie podnoszące wartość całości.
Za orzech mahonia alabaster czekolada:

Tekst A: 3
Tekst B: 4


Spełnienie warunków:
Tak jak teraz da się zauważyć, największą rolę odegrał tu wiersz. Teksty są jakby jego interpretacją, wersją ubraną we własne słowa. Wydaje mi się też, że to dzięki temu wszystko nabrało takiego smaku. Łatwiej stworzyć własny świat, mając się zastosować do jedynie kilku wytycznych, niż jeśli ma się nieco więcej. Kanon, mimo że jest, niczego nie narzuca. Podczas czytania nie mam przed oczami Edwarda i Belli, tylko mężczyznę i kobietę. Na początku zaskoczył mnie wymóg dotyczący wprowadzenia narracji pierwszoosobowej. Połączenie właśnie tego elementu z cechami bohatera dało cudowny efekt.
Nie mam nic więcej do dodania, nie umiem też wybrać.

Tekst A: 1,5
Tekst B: 1,5


Postacie:
Widoczna jest dla mnie duża odmienność bohaterów. W pierwszej miniaturze dominuje mężczyzna, to jego historia, przyrównałabym go do raczej egoistycznego romantyka, który w swojej miłości do kobiety separuje dużo miejsca dla samego siebie – na współczucie, smutek, żal, pożądanie, niekiedy nawet radość. Wyraźnie daje się zauważyć ta cecha. Opowiadając o kobiecie, którą kocha, przez cały czas patrzy na nią przez własny pryzmat. To on cierpi, kiedy jej przy nim nie ma, i cieszy się, kiedy są razem. Kobieta mimo wszystko jest jakby pominięta. Spełnia jedynie rolę dopełnienia całości, uzupełnienia pustki w sercu mężczyzny. W tekście B zaobserwowałam coś odwrotnego. Tam, już od pierwszych zdań, to kobieta gra pierwsze skrzypce. Bohater, tak wielce zadurzony, nie zauważa już nawet samego siebie. Wszystko kręci się wokół niej. Miał być obłęd i rzeczywiście był – w obu tekstach bardzo wyczuwalny. Poprzez bohaterów pokazałyście to, czego od was oczekiwano. Mniej mogę powiedzieć o kobietach. Chyba poprzez samo ukazanie bardziej spodobała mi się bohaterka B, która – przynajmniej w oczach mężczyzny – dominowała. Druga przez swoją osobę zniechęciła. Smutek odrzuca ludzi, podczas gdy ich doskonałość przyciąga, tak też było w tym wypadku. Mówię kobieta i mężczyzna, bo tak ich widzę. Teksty są czymś w rodzaju łatki, ale gdyby nie watek z nocnym przesiadywaniem w sypialni dziewczyny, trudno byłoby rozpoznać o kogo chodzi. Wielkim plusem jest tajemniczość. Nie ma imion, określonego miejsca, czasu. Właśnie przez to kreacje bohaterów są dla mnie tak uniwersalne.
Nie umiem inaczej:

Tekst A: 2,5
Tekst B: 2,5


Ogólne wrażenie:
Co nieco zdążyłam napisać już tu, resztę zdradziłam w innych miejscach - jestem zauroczona tym pojedynkiem. Mogło mieć to coś wspólnego z warunkami, ale i tak, przychodząc tu, wiedziałam, że się nie zawiodę. Uwielbiam takie starcia, gdzie jest wyrównany poziom, nie ma nikogo takiego jak faworyt czy przegrany. Tu dokładnie tak było. Jakikolwiek nie byłby mój wynik, czy nawet ten końcowy, dla mnie obie jesteście zwyciężczyniami. Odkąd czytam miniatury, spotkałam się zaledwie z kilkoma podobnymi – takimi, które wywołały we mnie emocje, sprawiły, że chciałam kilkakrotnie się z nimi zapoznawać, ani razu nie będąc znudzona. Tutaj to tekst B dostanie więcej punktów. Za co? Za całokształt, za piękną poetyckość, o której do tej pory nie mogę zapomnieć. Na pewno oba teksty na długo pozostaną w mojej pamięci, będę je wspominać, nieraz do nich wracać.

Tekst A: 2
Tekst B: 3


Na koniec chciałabym Wam jedynie serdecznie pogratulować i podziękować. Kisiel na pewno będzie lał się dalej. Poproszę o więcej takich miniatur i pojedynków i już stąd idę.

Razem
Tekst A: 12
Tekst B: 13


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
bluelulu
Dobry wampir



Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 974
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 85 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hueco Mundo

PostWysłany: Pon 19:22, 26 Kwi 2010 Powrót do góry

Pomysł: 5 pkt.
A:3,5
B:1,5


Przez dłuższy czas siłowałam się z punktacją przy Pomyśle. Naprawdę nie wiem co mnie wzburzyło i co zachwyciło. Musiałam spokojnie wrócić do tekstu ale poczułam się słabo. Poczułam, że moja wiedza wyparowała przy tych dwóch dojrzałych tekstach. Nie potrafię określić bliżej i dokładniej dlaczego nie dałam punktów po równo. Jeden jak i drugi tekst jest niesamowicie zachwycający. Czyta się go z ogromnym skupieniem szukając tutaj czegoś więcej aniżeli słów poskładanych z kilku liter. Pomysł pierwszy spodobał mi się jednak bardziej, w jakiś sposób cuda zadziałały stosowane przenośnie. Zapadły mi w pamięć. Szaleństwo czy obłęd nie jest aż taki namacalny, ale uważam że interpretacja jest dobra. O ile w tekście drugim obłęd wręcz czujemy, jest on zarysowany bez żadnych okrucieństw i brzydoty czyli tak jak zwykle kojarzę frenezję podchodzącą z romantyzmu. Jak już mówiłam wolę obłęd inaczej zrozumiany. Mamy miłość która jest w każdym razie obłędem jakby na to spojrzeć. Mówimy o miłości wampiry i śmiertelniczki, ta? Więc widzę jego wahanie i szaleństwo. Jest to dla niego szaleństwem, czymś co przekracza granice które sam sobie wyznaczył, burzy mury wokół niego które sam wybudował. Tekst pierwszy jest dla mnie po prostu arcydziełem i nadal po przeczytania tekstu drugiego miałam na języku posmak tego pierwszego. Nie wiem czy kiedykolwiek czytałam coś co mnie tak intelektualnie przekraczało. Czytając to czuję się głupiutka i malutka bo ten tekst jest przepiękny. Nie wiem, nie potrafię przestać się zachwycać ale przypadł mi do gustu bardziej ten pomysł.

Styl: 7 pkt.
A:4
B:3


Styl jest ogromnym orzechem do zgryzienia. Lubię zastosowane metafory oraz przenośnie i oba teksty byłby nimi przeładowane ale ze smakiem, tylko że ja nadal uparcie twierdzę że tekst pierwszy jest lepszy od strony stylistycznej. Moim skromnym zdaniem autorka w inny sposób podjęła się tematu, mniej dosłownie jak pani przeciwniczka i to mnie urzekło. Mamy tutaj delikatność chociaż obłęd jest dostrzegalny. Sam styl mnie zachwyca , jest dość oporny ale nie pojawił się ani jeden zgrzyt. Słowa są wpasowane idealnie, plastycznie. Poezja! I po przeczytania tekstu B jakoś nie mogłam się zachwycić. Owszem było elegancko i wyniośle na miarę tego zadania, jednakże skomplikowanie tekstu pierwszego bierze górę. Sam tytuł i porównanie do przekwitania jest genialne, cóż mogę więcej powiedzieć.

Spełnienie warunków: 3 pkt.
A:1,5
B:1,5

Jak już mówiłam dla mnie obłęd jest. Jest miłość więc jest szaleństwo i brak zahamowań a to normalne zjawisko tego gorącego uczucia, więc niezależnie ja mówię że warunki zostały spełnione. Miłość bez nutki obłąkania nie jest miłością a partnerstwem ;> Jednakże co do warunków, trzeba było opierać się na wierszu. I powiem szczerze, że podobały mi się bardziej przemyślenia pani A. Nie potraktowała ona wiersza dosłownie i w jakiś sposób mnie to urzekło, dlatego też postanowiłam że w Stylu podbiję ocenę na korzyść tejże Pani.

Jezu powiem szczerze, że to nie jest jakiś zwykły pojedynek. Chyba bym żałowała gdybym nie stanęła z nim oko w oko. Wdech i wydech.

Postacie: 5 pkt.
A:2,5
B:2,5

Widzę to różnicę w tekstach. Treść tekstu pierwszego skupia się na postaci mężczyzny - kochanka, który właściwie skupia się na samym akcie kochania i odbierania uczucia, zachłystuje się nim i upaja jak narkoman. Jest jak typowy bohater romantyczny którego wnętrze jest ważne, o ile nie najważniejsze. Skojarzył mi się z Gustawem z Dziadów ;p

Tekst B skupia się na umiłowaniu obiektu miłości, ukochanej. Piękne porównania chociaż za dużo trochę tych alabastrów i mahoniów. Ja tak dużo nie lubię. Podobała mi się sama akcja w pościeli, porównania pościeli do żagli , ukochanej do wzburzonego oceanu który za dnia staje się spokojny. Dlatego przy Postaciach daję wam po równo. Nie potrafię wybrać kogo wolę, wampirzego Wertera czy kochanków którzy nie znają się za dnia. Wiem, wiem. To nie przeoczenie, ale wydaje mi się że bohaterka tego tekstu za dnia unikałabym spoglądania w oczy swemu kochankowi który towarzyszy jej podczas każdej nocy.

Ogólne wrażenie: 5 pkt.
A:2,5
B:2,5


Punktacja wyjdzie na korzyść autorki A ale to wcale nie znaczy że jednoznacznie byłam w stanie wybrać wyłącznie jej tekst. Owszem, o wiele bardziej podoba mi się pod względem samego ujęcia tematu oraz wykorzystania go. Sam ostateczny efekt jest bardzo zadowalający oraz forma przedstawienia własnych myśl i rozważań ale z drugiej strony nie potrafię jednoznacznie dokonać wyboru. Jakaś nieopisana siła mówi mi że tekst drugi jest równie piękny i gdyby konkurował z czymś, czymkolwiek innym na-pewno by wygrał. Uważam że to tylko śmieszne punkty i niezależnie od wyniku autorki powinny być zachwycone wynikiem ostatecznym bo pracę są naprawdę przepiękne i trudno cokolwiek więcej powiedzieć jak tylko chwalić za takie miniatury bo nie często zdarza się tyle ładunku emocjonalnego w tak przepięknej formie.

RAZEM:
A:14
B:11


Składam ogromne gratulacje dla autorek.
Dla takich miniatur naprawdę warto częściej zaglądać do tego działu.
Pozdrawiam, Uskrzydlona.


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Dzwoneczek
Moderator



Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 231 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 19:47, 28 Kwi 2010 Powrót do góry

Czas najwyższy to ocenić. Nie mogę się już dłużej migać. Cóż... Nie jest to zwyczajny pojedynek...

Pomysł:

A: 2,5
B: 2,5

W zasadzie oba pomysły wydają mi się dość podobne. W obu przypadkach mamy do czynienia z prozą poetycką, mnóstwem metafor i w obu przypadkach świat Zmierzchu jest w zasadzie na doczepkę. I tu i tu mamy motyw wizyt nocnych, mamy wampira i dziewczynę, czyli tę samą parę, bo od razu nasuwa się skojarzenie B-E, skoro ma to być para kanoniczna. Trochę wygląda to tak, jakby autorki się umówiły Wink . Ale myślę, że trochę jest to kwestia tego, że warunki były bardzo szczegółowe. Oba pomysły są ciekawe i główna różnica między tymi tekstami tkwi w stylu.

Styl:

Hm... Do końca nie wiem, jak to ugryźć. Choć oba teksty podobają mi się, niejako łatwiej czytało mi się tekst drugi. Pierwszy trochę przytłacza bogactwem metafor i ozdobników, ale drugi z kolei trochę mnie znużył powtórzeniami. Po chwili miałam już dość słowa "krucze" i jego mutacji...
Powtórzeń tu multum, choć taki zamysł i podkreśla to szaleństwo... W pierwszym tekście urzekają zgrabne zdania, choć głowa boli od próby zrozumienia tego tekstu. Pierwszy tekst się "smakuje". W drugim - płynie się przez tekst w szybkim tempie, unosząc się niejako na fali szaleństwa bohatera. Niemniej irytują mnie tu niektóre zdania. Nie kupuję tego: "i długie cienie z mrugania po policzkach". Jakieś wykręcone to okrutnie.
Więc niemal tyle samo plusów i minusów tu i tu. Ostatecznie daję jeden punkt więcej tekstowi B, gdyż wydaje mi się, że przemyca on coś osobistego i to mi się bardzo podoba. Dlatego:

A: 3
B: 4

Spełnienie warunków:

A: 1
B: 2

Mało tych dłoni w tekście A, autorka tekstu B poświęciła dłoniom więcej uwagi, oczom zresztą też. Bardziej też czuje się tutaj obłąkanie,. Pierwszy bohater, można by rzec - no cóż, poeta, drugi jest szaleńcem, co dodatkowo podkreślone jest chaotyczną formą i brakiem interpunkcji niczym w wierszu, głównie w części piątej.

Postacie:


A: 3
B: 2

Odrobinę bardziej lubię tego wyrafinowanego poetę z tekstu A niż obłąkanego, owładniętego emocjami bohatera tekstu B. Sposób postrzegania przez niego ukochanej kobiety ukazuje bogatą osobowość jego samego.

Ogólne wrażenie:

A: 2
B: 3

Ciężko mi tu wybrać, ale ostatecznie jeden punkt więcej dla tekstu B ze względu na pewną "lekkość" przy utrzymanym bogactwie słownictwa i ten "element osobisty". Podobają mi się też w tekście B różnice pomiędzy poszczególnymi częściami - odebrałam to tak, jakby bohater miał mniej lub bardziej nasilone fazy tego obłędu. Raz jest bliżej subtelnych uczuć, raz owładnięty dzikimi, zmysłowymi emocjami. Dociera do mnie tutaj też mocniej znaczenie nocy.

Suma:

A: 11,5
B: 13,5

Dziewczyny, obie spisałyście się wspaniale i mam nadzieję, że zdajecie sobie sprawę, że w przypadku takich tekstów opinie są bardzo subiektywne. Każdy może w waszych tekstach odnaleźć coś innego, każdego urzeknie tu coś innego. Oba teksty są znakomite.
Pozdrawiam i gratuluję
Dzwoneczek


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
niobe
Zły wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 96 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Sob 14:12, 01 Maj 2010 Powrót do góry

Czas przecieka mi między placami, naprawdę i zebrałam się w ostatnim momencie, ale mam nadzieję, że moja ocena też zostanie wzięta pod uwagę ^^

Pomysł: 5 pkt.

Tekst A: 2,5
Tekst B: 2,5

Naprawdę nie lubię dawać punktów po równo, ale nie jestem w stanie wybrać lepszego, według mnie pomysłu. W zasadzie to obie zajęłyście się tym samym przypadkiem i obie zrobiłyście to we wspaniały sposób. Dlatego tym razem niestety muszę dać po równo.

Styl: 7 pkt.

Tekst A: 3,5
Tekst B: 3,5

Naprawdę ogromnie Was przepraszam za ten kolejny remis, ale oba teksty są napisane w tak fantastyczny sposób, że ja nie czuję się na siłach wybrać tego lepszego. Obie miniaturki napisane są niezwykle bogatym i sugestywnym językiem, czarują mnie swoją poetycznością. Obie zaprezentowałyście bardzo wyczerpujące opisy uczuć, czy nawet wewnętrznej walki bohatera. Szczerze mówiąc to zaczęłam nawet wątpić w swoje umiejętności po tym co mi zaserwowałyście. Sama jakoś nie gustuję w pisaniu takich tekstów, ale muszę przyznać, że wywarłyście na mnie ogromne wrażenie :)

Spełnienie warunków: 3 pkt.

Tekst A: 1
Tekst B: 2

Muszę przyznać, że warunki były w tym wypadku bardzo obszerne i wydaje mi się, że trudno obiektywnie stwierdzić, która z Was się lepiej spisała w tym względzie. Jednak subiektywnie, bardziej odczuwam porównania do wiersza w tekście B. Tam powiązania są dla mnie wyraźniejsze, co nie znaczy, że tekst A warunków nie spełnił, jednak w drugiej miniaturce są one mocniej podkreślone.

Postacie: 5 pkt.

Tekst A: 3
Tekst B: 2

Bardziej przemówiły do mnie postacie, czy w zasadzie ta jedna główna, z tekstu A. Opisy uczuć są tutaj bardziej dosadne, intensywniejsze. Autorce udało się sprawić, że poczułam tą postać, na chwilę jej uczucia były dla mnie tak oczywiste, zrozumiałe. Postacie w tekście B też zostały ślicznie stworzone, jednak te w tekście A wydają mi się bliższe.

Ogólne wrażenie: 5 pkt.

Tekst A: 2
Tekst B: 3

Muszę przyznać, że wyjątkowo ciężko oceniało mi się ten pojedynek. Obie się naprawdę świetnie spisałyście i trudno było mi wybrać lepszą pracę. Choć jak widać pod względem stylu i pomysłu lepszej nie udało mi się wybrać :P Ostatnio nie mam czasu na pisanie a co dopiero na czytanie, nawet nie pamiętam kiedy oceniałam ostatni pojedynek, ale mam wrażenie, że jakoś tekstów umieszczanych tutaj jest coraz lepsza z moja każdą, kolejną wizytą. Jednak porzucają moje rozmyślania, to jeśli ostatecznie muszę wybrać tekst, który bardziej mi się podobał to będzie to B. Całkowicie mnie zaczarowała v część, odważyłabym się nawet powiedzieć, że od razu przypomniały mi się erotyki Leśmiana, które czytywałam w liceum. Poza tym vi część była pięknym podsumowaniem. Do tego adekwatny tytuł, który ukazuje się niemal w każdej części. To wszystko wpłynęło na moją ocenę. W tekście A bardzo podobał mi się motyw bezsenności i oczarował mnie pomysł z wyobrażeniem kobiety, którą widział Edward. Autorka naprawdę stworzyła piękny i bardzo przekonujący obraz. Zakończenie też mi się ogromnie podobało.
Z ciężkim sercem wyłoniłam lepszy tekst, bo oba zrobiły na mnie wielkie wrażenie, ale jakiś zwycięzca musi być Wink


PODSUMOWANIE:

Tekst A: 12
Tekst B: 13


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez niobe dnia Sob 14:16, 01 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Dilena
Administrator



Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 158 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 21:26, 02 Maj 2010 Powrót do góry

Mamy równe 200 punktów do dyspozycji.

TEKST A zdobywa 93 punkty, a jego autorką jest Robaczek.
TEKST B zdobywa 107 punktów i jednocześnie wygrywa.
Jego autorką jest Suhak!

Dziękujemy za oddane głosy i gratulujemy zwycięzcy!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin