FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Uśmiech przymarzł nam do twarzy/Świt (Suhak i Cornelie) [Z] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Dilena
Administrator



Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 158 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 21:50, 17 Sty 2010 Powrót do góry

Pojedynkują się: Cornelie i Suhak

Forma: Miniatura
Długość:
2-4 stron Worda, TNR 12, interlinia pojedyncza.
Tytuł: dowolny
Chcemy: zdrady Edwarda, Carlisle, rozmyślań nad życiem, Jacoba, wyrzutów sumienia
Nie chcemy: Belli ( może być wspomniana ), sfory, płaczu, zbyt szczęśliwego zakończenia
Termin: 18 stycznia (z uzasadnionym przedłużeniem)
Bez bety

Pojedynki oceniamy według schematu:

Pomysł: 5 pkt.
Styl: 7 pkt.
Spełnienie warunków: 3 pkt.
Postacie: 5 pkt.
Ogólne wrażenie: 5 pkt.

Punkty przyznawane w innej punktacji nie będą liczone.
Ponadto proszę oceniających o zapoznanie się z warunkami oceniania.

Koniec oceniania: 31.01.2010


TEKST A

Uśmiech przymarzł nam do twarzy

Gdyby ktoś sto pięćdziesiąt lat temu powiedział mi, że moje życie zmierza w stronę piekła, nie zdziwiłbym się ani trochę. Od lat wierzyłem, że prędzej czy później moje dusza skończy wśród innych potępionych, taka była kolej rzeczy. Jednak jakby ta sama osoba poinformowała mnie, że owe piekło spotka mnie jeszcze za czasów mojej egzystencji…
Każdy związek kiedyś się kończy. Wszystkie pary w końcu się wypalają. Tak jak nasza. Nie stało się to od razu; uczucie obumierało powoli, z czasem coraz boleśniej, a owa agonia odbijała swe piętno nie tylko w nas. Cierpieli wszyscy: moja rodzina, jej rodzina, jednakże największą poszkodowaną była Nessie. Katorgą musiało być obserwowanie, jak wygasają ciepłe płomyczki w spojrzeniach, którymi obdarowywali się jej rodzice. Cały ogień, który jeszcze do niedawna rozgrzewał moje zmarznięte ciało, sprawiał, że czułem się, jakby nieistniejące serce biło na nowo, i pobudzał moją duszę do prawdziwego życia, dawno zamienił się w popiół.
Wiele razy zastanawiało mnie, dlaczego tak się stało. Czy to moja wina? Czy byłem zbyt chłodny lub zaborczy? Albo po prostu nudny? A może to w niej tkwi problem? Może to ona odpychała mnie podświadomie przez tyle lat – ale dlaczego? Wiele pytań kołatało mi się po głowie, błagając o odpowiedzi, chociażby i takie, które budzą jeszcze więcej wątpliwości. Z dnia na dzień serce mojej duszy biło coraz wolniej, z każdym wschodem słońca traciłem zapał do starań posklejania naszego związku na nowo, każdy zachód słońca tylko przysparzał mi bólu i nasilała się myśl, że to po prostu koniec.
A zaczęło się w momencie przemiany. Nie od razu to wyczułem – ciało Belli, jej ubrania i wszystko, z czym była fizycznie związana potrzebowały czasu, by pozbyć się zapachu jej słodkiej krwi, woni jej włosów, skóry i potu. Musiało minąć kilkanaście lat, bym zaczął zauważać, że nie ma już krwi, która by dla mnie śpiewała. Nie ma ciała, które by kusiło, bym zanurzył w nim swoje kły. Nie czuję smaku jadu w ustach, gdy jest blisko. Jedyne, co mi pozostało, to bezpieczniejsza namiętność i zwykła, ludzka miłość, której istnienie także postawiłem pod znakiem zapytania. Drugim wnioskiem, do wyciągnięcia którego potrzebowałem wielu, wielu lat, był fakt, że przestałem ją zachwycać. Moje marmurowe ciało nie robi już na niej wrażenia, złote tęczówki nie przyprawiają o dreszcze – ba, złote! Nawet te czarne! – idealne rysy twarzy to tylko przytłaczająca codzienność. W jej oczach od dziesięcioleci nie widziałem podziwu lub zachwytu, a przynajmniej nie takiego, jakim potrafiła mnie obdarować jeszcze za życia.
A skoro nie było la tua cantante ani przyprawiającej o ciarki perfekcji aparycji – nasza miłość rozpadała się na kawałki.
Ten fakt uderzył we mnie po około pięćdziesięciu latach, kiedy już każda noc stała się podobna do poprzedniej, a każdy dzień pełen tego, co już widzieliśmy, słyszeliśmy i czuliśmy. Początkowo nie chciałem w to uwierzyć. Odpychałem od siebie myśl, że w naszym uczuciu nie było nic poza pożądaniem połączonym z naiwną, młodzieńczą miłością; a to przecież fundament o stabilności porównywalnej od piasku. Byłem uparty. Wciąż wmawiając sobie, że wybudowaliśmy się na betonie, zalepiałem dziury gliną, co sprawiało, że podczas gdy nasze serca obsuwały się powoli w przepaść, ja udawałem, że wszystko jest w porządku. Mimo to prawda wciąż wracała jak bumerang, za każdym razem ze zdwojoną siłą. Była niczym piosenka, której się bardzo nie lubi, a jednak wpada w ucho i nie chce z niego wyfrunąć. Bella zachowywała się, jakby nic nie zauważała. Nie wiedziałem, czy to dlatego, że tak faktycznie było, czy może nie chciała zmierzyć się z prawdą, tak jak ja. Bo też nie poruszałem tematu. Bałem się jej zranić, bałem się, że wciąż mnie kochała tak, jak kiedyś, nie chciałem więc zawieść jej uczuć.
Z czasem robiło się coraz chłodniej. Stawaliśmy się sobie obcy; gdy jej dotykałem, czułem lodową powłokę na jej skórze, jednak czasami udawało mi się ją roztopić. Wtedy jednak napotykałem kamienną skorupę, której nie udawało mi się pokonać. Była to skamieniała glina, którą zalepiałem piasek. Uświadomiłem sobie, że już za późno. Chciałem to ratować, dlatego się uśmiechałem. I ona także. Uśmiechaliśmy się wiele, a ja powoli zaczynałem zauważać, że mięśnie na moich policzkach zamieniają się w skałę i odrobinę pękają, gdy zmuszam je do jakichkolwiek grymasów. Liczyłem, że chociaż z mojej strony skorupa za którymś razem odpadnie, jednak uzyskiwałem odwrotny skutek: uśmiech zamrażał się na mojej twarzy, pozostając czasem znacznie dłużej, niż było tu wymagane. A potem zamarzł całkowicie. Tak samo jak u Belli.
Wiedliśmy więc spokojny, zimny, uśmiechnięty żywot przez kolejne sto lat, obserwując, jak nasz zamek z piasku rozpada się, podmywany przez fale, porywany przez wiatr i deptany przez ludzi, i nie mogąc nic z tym zrobić.

– Carlisle, mam problem.
Carlisle zerknął na mnie uważnie zza lektury. Usiadłem ze zrezygnowaniem na krześle po drugiej stronie jego biurka i spojrzałem mu w oczy.
– Wiem. Odkąd przyjechałeś, zachowujesz się co najmniej dziwnie. – Odłożył książkę. – Chodzi o Bellę?
Kiwnąłem głową, odwracając wzrok za okno. Na dworze padał gęsty śnieg, zdobiąc parapet dużymi płatkami o fikuśnych kształtach. Wszystko, co znajdowało się na horyzoncie, pokryte było białym puchem; nie dało się wyróżnić dwóch pagórków od siebie, każde drzewo wyglądało identycznie, wszystkie domy ginęły w bieli otoczenia. Odniosłem wrażenie, że na całą planetę ktoś wylał hektolitry iskrzącego się, lekko puszystego mleka, które przykryło nawet najmniejszy skrawek ziemi, dachu, kory czy ściany. Zmierzchało.
– Tak. A raczej o mnie i o Bellę – wymamrotałem, nie odwracając oczu od pejzażu malującego się za oknem.
– Cieszę się, że nareszcie chcesz się zmierzyć z rzeczywistością, Edwardzie. Czekałem na to bardzo długo.
Westchnąłem głęboko i przeczesałem palcami włosy. Zastanawiałem się, co powiedzieć, by odpowiednio ująć w słowa swoje uczucia.
– Ja po prostu… jestem… zmęczony – zacząłem powoli. – Zmęczony tym wszystkim… nieśmiertelnością… monotonią… Ja już…
– To ją przełam – zaproponował Carlisle z uśmiechem na ustach. – Nie sądziłem, że\ to kiedyś powiem, ale… zrób coś szalonego. Coś, co zaskoczy was oboje i sprawi, że przypomnicie sobie o… sobie – zakończył dosyć kulawo. – Nie pozwól, byście przegrali.
– Nie rozumiem. – Zmarszczyłem brwi. – Znaczy wiem, o czym mówisz, ale… co takiego powinienem zrobić?
– Nie wiem. – Doktor wzruszył ramionami. – Wymyśl coś. Wiem, że cię na to stać.

Od tamtego czasu słowa Carlisle’a bez przerwy chodziły mi po głowie. Wpadałem na najróżniejsze pomysły, na adopcji dziecka poczynając, a kończąc na skoku na bungee, jednakże za każdym razem, gdy zjawiała się odpowiednia okazja, brakło mi odwagi. Z czasem zaczynałem się zastanowić, czy przypadkiem ja po prostu nie chcę nas ratować – jednak tak jak to miałem w zwyczaju, odrzuciłem tę myśl od siebie i umieściłem ją w najgłębszych zakamarkach umysłu.

– Nessie, otwórz! – krzyknąłem, usłyszawszy dzwonek do drzwi. Już wcześniej wyczułem, że to Jacob. Moich uszu dobiegły jej szybkie kroki, skrzypienie otwieranych drzwi i cichy pisk. Uśmiechnąłem się pod nosem na dźwięk ich wesołego przywitania, ignorując ukłucie zazdrości. Głupio zazdrościć szczęścia własnej córce – przebiegło mi przez myśl. Westchnąłem głęboko i już chciałem wyjrzeć przez okno, by poobserwować, jak spacerują, gdy Jacob odezwał się nieco głośniej.
– Właściwie, to nie przyszedłem do ciebie. Bella? Jesteś?
Zmarszczyłem brwi i wyszedłem z pokoju. Mimo mijających lat, wciąż pozostawałem nieufny w kontaktach mojej żony z tym wilkołakiem. Zszedłem po schodach i ujrzałem moją córkę samą w przedpokoju ze zmarszczonymi brwiami.
– Gdzie Jacob? – zapytałem. Wzruszyła ramionami. – Poszedł?
– Jak tylko odpowiedziałam, że jest u dziadka – wymamrotała z niezadowoleniem. – Nie wiem, co od niej chciał.

Schemat powtarzał się wielokrotnie. Bardzo często Jacob po prostu wychodził na długie spacery z Bellą, moją córkę zostawiając samą. Z czasem zaczynałem nabierać podejrzeń; moja żona zawsze wracała z tych spotkań weselsza, szczęśliwsza i jakaś taka… spełniona. Nigdy nie znalazłem jednak w ich myślach żadnego podtekstu, niczego, co powinno wzbudzić mój niepokój. Pomijając fakt, że ten mężczyzna po prostu sprawiał, że była szczęśliwsza – czyli to, czego ja nie potrafiłem.
I znów odpychałem od siebie prawdę w imię świętego spokoju.

– Hej, braciszku – usłyszałem głos Alice. Odwróciłem się i ujrzałem moją przybraną siostrę pośród drzew. – Powiedziano mi, że cię tu znajdę.
Kiwnąłem głową i poklepałem miejsce na trawie obok mnie. Zanim choćby zdążyłem mrugnąć, drobna brunetka już siedziała po mojej lewej.
– Dlaczego jesteś smutny? – zapytała, wtulając się w moje ramię. Westchnąłem i odwzajemniłem czuły gest.
– Ostatnio mam trochę problemów.
– Ja też – wyznała dziewczyna po chwili ciszy.
– A jakiej natury?
Zawahała się.
– Jasper – w końcu z siebie wydusiła. Pokiwałem głową ze zrozumieniem.
– Bella – wyznałem cicho. Zapadło milczenie. – Jak to się stało? Wydawaliście się być bardzo szczęśliwi.
Alice zaśmiała się gorzko. Przez ostatnie kilkanaście lat zmieniła się nie do poznania – spoważniała, stała się nieco spokojniejsza w ruchach oraz postępkach. Nie była już tą kochaną siostrzyczką Alice, którą znałem przez dziesięciolecia; teraz stała się prawie obcą mi kobietą. Przestaliśmy się kontaktować i jedyne, co sprawiało, że nasza więź jeszcze się całkowicie nie rozerwała, to nazwisko i przyzwyczajenia. Tamtego dnia jednak zdarzyło się coś niezwykłego: czułem się przy niej swobodnie i rozmawiałem wprost, tak jak za dawnych czasów.
– Ty i Bella też sprawialiście pozory przez długi czas – zauważyła cierpko. – My jesteśmy szczęśliwi, ale… No, bo jak mogłabym być nieszczęśliwa. Jasper zawsze wie, co czuję, a ja wiem, co on zrobi. Nasza codzienność nie może być bardziej przewidywalna – wymamrotała z goryczą. Pogłaskałem ją po głowie i przytuliłem mocniej. – Wiesz – zaczęła powoli – czasami mam ochotę zrobić coś takiego… szalonego. Coś, czego nie powinnam. Ale nawet nie mam okazji, a co dopiero mówić o odwadze!
– Skąd ja to znam… – wymamrotałem. Cisza ciążyła w powietrzu. Siedzieliśmy na polanie, na tej samej polanie, na którą kilka tysięcy pocałunków temu zabrałem ciepłą, miękką, pachnącą i kuszącą Bellę Swan, i wsłuchiwaliśmy się w głośne bicie serca lasu.
I pozwoliliśmy, aby i nasze serca – te, które biły w głębi naszych dusz – przyspieszyły ponownie po raz pierwszy od kilkudziesięciu lat.

Ledwo zostałem sam w swoim pokoju, napadły mnie wyrzuty sumienia. Niemalże chodziłem po ścianach, przeklinając w duszy swój egoizm. Czułem, że gdybym był człowiekiem, po policzkach już dawno ciekłyby mi słone łzy. Niestety, dawno temu spadło na mnie przekleństwo nieśmiertelności i w tym samym momencie odebrano mi większość ludzkich odruchów.
Bella wiedziała. Widziałem to w jej oczach za każdym razem, gdy mijałem ją na korytarzu lub łapałem spojrzenie na sofie w salonie. Temperatura między nami spadła niemalże do zera absolutnego – nie okazywaliśmy sobie żadnego uczucia, ani pozytywnego, ani negatywnego, a to było wręcz nie do zniesienia.
Z każdym dniem poczucie winy rosło. Modliłem się do Boga, by pozwolił mi w jakikolwiek sposób cofnąć czas lub chociaż dać odwagę, by ten jeden jedyny raz zmierzyć się z prawdą – jednakże przez wiele, wiele miesięcy nie przynosiło to rezultatu.
Aż do pewnego dnia, w rocznicę naszego ślubu.

***

Bella nie płakała.
Oczywiście, nie było to ani trochę nadzwyczajne. Bella nie mogła płakać, tak jak każdy inny wampir. Jednak nie zmieniało to faktu, że chciałem zobaczyć w jej oczach jakąkolwiek skrajną reakcję. Tak bardzo pragnąłem, by poczuła się zszokowana, by sucho zaszlochała, by na mnie krzyczała albo nawet uderzyła. Ale nie – ona tylko przyglądała mi się z odrobiną smutku w oczach, nic więcej.
A potem się uśmiechnęła.


TEKST B

Świt

Zdradę kocham, zdrajców nienawidzę.
Juliusz Cezar


Była jesień. Opustoszałe ulice prawie ginęły w półmroku dnia, bo słońce tylko delikatnie prześwitywało przez zasnute obłokami niebo, spływając lekką falą na spragnionych blasku mieszkańców Forks. Drzewa już dawno przybrały możliwe odcienie żółci i czerwieni, a liście otulały mokrą i zmarzniętą ziemię, jak gdyby chciały oddać jej trochę swojego ciepła.
Edward powolnym krokiem przemierzał alejki miasta, nie zwracając uwagi na deszcz, który nagle urwał się z nieba, porywając wszystko wokół w swój niemy taniec. Krople zatrzymywały się na jego twarzy, wirując w znanym sobie tylko rytmie, by niczym niehamowane spływać po zaciśniętych ustach do szyi.
Patrzył przed siebie, nadal krocząc w stronę lasu. Czuł, jak w jego umyśle rozbrzmiewa ostrzeżenie, jednak zignorował je. Nie chciał tego teraz. Jedyne, co było mu potrzebne, to ona. I tylko ona.
Przyspieszył, przeskakując przez kałuże, które zdążyły już zapełnić większą część ulicy.
Przed nim rozciągał się ożywiony plamami najróżniejszych barw krajobraz, który zwykłemu człowiekowi zaparłby dech w piersiach. Dla niego był tylko nowym, ulotnym doznaniem piękna, które i tak przemija. Nic nie było wieczne, prócz nich.
Rozejrzał się po skąpanym w jesiennej szarudze lesie i uśmiechnął się do siebie lekko. Wzniósł oczy ku niebu, po którym płynęły biało-szare obłoki łudzącą przypominające zaspy śniegu. Owionął go słodki zapach natury.
Puścił się pędem między rzędy drzew skąpanych w delikatnych promieniach słońca. Deszcz ustąpił miejsca bratu wiatrowi, który smagał go lekko po twarzy, dając tym samym znak swojego przybycia.
Do nozdrzy Edwarda doszedł kolejny, dobrze znany aromat. Mieszanka jaśminu, frezji, śmierci i czegoś, czego nigdy nie mógł nazwać.
Uniósł kąciki ust w uśmiechu, czekając, aż wyjdzie zza złotej smugi.
- Dobrze cię widzieć – szepnęła, stając tuż za nim.
Jej wiotkie, młode ciało było zbyt sprężyste jak na jej prawdziwy wiek. Pchnęła go na najbliższe drzewo, przywierając całą sobą do mocnej klatki piersiowej.
Zamruczała cicho, po czym przejechała palcem po widocznej znad koszulki części jego ciała.
- Dlaczego? – spytała, naznaczając zimną skórę Edwarda gorącymi pocałunkami.
Blond włosy odznaczały się na tle jaśniejących poprzez konary drzew promieni słońca. Dla postronnego obserwatora powinny zlewać się w jedną mieniącą się całość, jednak dla niego miały swoją własną, oddzielną barwę, którą bez trudu dostrzegał.
- Dlaczego? – powtórzyła pytanie, wpatrując się w jego złote tęczówki.
Czekała na to od dnia, gdy go poznała. Pociągał ją każdy detal w jego sposobie bycia, każdy grymas na jego twarzy, każdy szczegół jego istnienia, sprawiał, że czuła nieokiełznaną chęć skosztowania życia u jego boku. Wydawał się chodzącym ideałem. I wybrał ją. Teraz. Tutaj. Jej szczęście było nieopisane. Jednak gdzieś w głębi duszy kłuło ją palące wrażenie, że to tylko przejściowa fascynacja, która szybko minie.
- Czy to ma teraz jakiekolwiek znaczenie? – spytał, nachylając się nad jej rozpromienioną twarzą. Pokiwała przecząco głową, pragnąc tego, co był w stanie jej dać.
Gdy dotknął jej ust, przez ciało przeszedł słodki dreszczyk emocji. Świat utonął gdzieś pomiędzy westchnieniem, a falą namiętnych doznań.
- Tanyo – szepnął.

***

Ostatni, którym wybaczymy niewierność względem nas, to ci, których zawiedliśmy.
Emil Cioran


W jego żyłach nadal płonęła krew, gdy, pożegnawszy się z wampirzycą, ruszył w stronę domu. Stawiał powolne kroki, jak gdyby pragnął opóźnić swój powrót.
Nadal czuł jej słodki zapach na swoim ciele, czuł jej szczupłe dłonie, które w magiczny sposób znalazły drogę do skorupy, w której się zamknął.
Mimowolnie uśmiechnął się cierpko. Słońce już dawno schowało się za chmurami, a na nieboskłonie zapanował księżyc.
Pojedynczy liść zawirował w powietrzu, wykonując kilka perfekcyjnych piruetów, po czym z gracją opadł na jego bark.
Edward wziął go w dłonie i obracał pod każdym kątem. Piękno, które jest niedostrzegane, piękno, które ginie w potoku innych, podobnych mu liści, jednak każdy z nich jest inny. Każdy ma własną historię zapisaną w liniach przecinających jego płatki.
Wieczność to czas potrzebny do zwiedzania każdego zakamarka wszechświata.*- rozbrzmiało mu w myślach. Przyglądając się pięknu stworzonemu przez Matkę Naturę, zastanawiał się czy nieśmiertelność naprawdę jest darem, czy przekleństwem, które zawsze kroczy za nami.
Kiedyś chciał być zwykłym mężczyzną, ożenić się, mieć dzieci, wychować je, a później umrzeć, tak, jak powinno być, tak, jak jest zawsze. Spotkało go coś całkowicie innego, coś, czego nigdy nie brał pod uwagę.
Ofiarowano mu nowe życie – życie wśród wiecznej zieleni i wiecznego smutku. Nieskończonej radości i nieskończonej melancholii. Życie w kłamstwie, z którego nie ma wyjścia. Po prostu egzystujesz przez miesiące, lata, wieki. Przyglądasz się jak wszystko przemija, ludzie, których znasz umierają, koło się zacieśnia.
A jesień zawsze przychodzi o tej samej porze, stała w swoich uczuciach – niezmienna wobec innych praw niż te, które sama ustanowiła.
Życie… - pomyślał cierpko. Życie jest dla wybranych, dla innych – tylko śmierć.
Poczuł gorzki smak sumienia.
- Co ty tutaj robisz? – usłyszał za sobą wściekłe warknięcie, które wyrwało go z rozmyślań.
Odwrócił się w stronę, z której dochodził i spojrzał prosto w twarz Jacoba.
- Co to za… smród?! – spytał, wykrzywiając się.
Edward nie miał ochoty na utarczki słowne z wilkołakiem, zbył więc jego pytanie machnięciem ręki i, wyminąwszy go, nadal kroczył w znanym sobie kierunku, nie zważając na ciche warknięcia.
- Stój, bo przysięgam, że to się źle skończy – powiedział twardo Jacob, wpatrując się w plecy wampira. – Byłeś… z innym wampirem. Czuję ten zapach, tą śmierć – wycedził.
- To nie twoja sprawa, Black.
- Nie moja? Jak mogłeś?! Podejrzewam, że Bella o tym nie wiem.
Na dźwięk imienia ukochanej zatrzymał się jak wmurowany, czując jak napływa do niego cierpki smak wyrzutów. Dopiero teraz, po czasie, uświadomił sobie w całej krasie, co zrobił, jak mocno ją zranił.
- Nie wie – przyznał cicho.
- I myślisz, że będziesz potrafił z tym żyć? – spytał, śmiejąc się gorzko. – Jeśli nie ty, to ja z chęcią ją o tym powiadomię.
Edward spojrzał mu głęboko w oczy, w których odbijała się nienawiść. Dobrze znał jego uczucia względem Belli, a teraz dał mu powód do walki o nią. Dał mu pretekst do zniszczenia tego, co było między nim, a nią, a co mogło w niedługim czasie przestać istnieć. Ból rozrywał go od środka, tworząc palącą ścieżkę w duszy.
- Jeśli taka twoja wola… - przyznał i przybity smutkiem ruszył pędem do domu.
Musiał znaleźć się w znanym otoczeniu, wśród tych, którzy go kochali. Musiał znaleźć się w miejscu, gdzie czuł się bezpieczny, z dala od oskarżeń.
- Jesteś głupi, Edwardzie – doszła do niego myśl Jacoba, który w postaci wilka podążał tuż za nim. – Jesteś głupi, ona ci tego nigdy nie wybaczy, nigdy. Jeśli dla ciebie była to zabawa, możesz być pewny, że znajdę cię i zabiję, za to, że skrzywdziłeś Bellę.
- To, co jest między nią, a mną, nie powinno cię obchodzić, Black.
Ciche warknięcie dobyło się z jego pyska, po czym skoczył na wampira i przycisnął go do ziemi. Edward leżał nieruchomo, czując nacisk cielska.
- Proszę bardzo. Masz szansę. Zrób to – powiedział, wpatrując się w jego oczy.
- Nie. Nie jesteś tego wart – usłyszał w odpowiedzi, a po chwili sylwetka wilka zniknęła między drzewami.

***

Lodowata obręcz zacieśniła się na jego niebijącym sercu. Nim opadł bezwładnie na łóżku, włączył Claire de Lune, która zawsze koiła jego ból. Tym razem sprawa wyglądała inaczej.
Wyjrzał przez okno. Księżyc wisiał na samym szczycie nieba, uśmiechając się delikatnie. Nic nie zakłócało jego pola widzenia, wręcz przeciwnie – powietrze zdawało się przestrzegać niemego regulaminu.
Westchnął ciężko, uświadamiając sobie, że postąpił niewłaściwie, zdradził jedyną osobę na ziemi, która w pełni go rozumiała. Zdradził kogoś, kto nadał sens jego pustemu życiu. Od momentu, gdy ją ujrzał wiedział, że zmieni cały jego światopogląd.
Wcześniej wierzył, że pokutuje za coś, co może zrobił. Pokutuje, by odnaleźć jakikolwiek promyk nadziei, który może gdzieś majaczy w bliskiej przyszłości. Nie bał się śmierci.
Teraz wiedział, że całe życie czekał na nią – Bellę, a nieuchronność jej przemijania sprawiała mu niewysłowiony ból.
Zaczął bać się tej kruchości ludzkiego istnienia, bał się, że mu ją odbierze, na zawsze.
A teraz? Teraz sam do tego doprowadził. Sam skazał się na wieczne potępienie i życie przepełnione pustką i tęsknotą. Dobrze wiedział, że Bella mu nie wybaczy, jak mogłaby?
Usłyszał ciche pukanie do drzwi. Po chwili w progu stanął Carlisle, uśmiechając się smutno.
- Synu – zaczął poważnie, po czym przysiadł obok niego, wpatrując się w jakiś punkt za Edwardem.
- Nie teraz, proszę.
- Nasza egzystencja jest pusta, gdy nie mamy kogo obdarzyć uczuciem. Ty masz Bellę – powiedział cicho. – Utrata kogoś kogo kochamy jest jak utrata ręki albo nogi: czas może zaleczyć ranę, ale strata jest bezpowrotna.Jeśli ją zdradzisz, zgubisz się gdzieś po drodze.
- Już się pogubiłem. Już nie mam wyjścia…
Carlisle położył dłoń na ramieniu Edwarda, po czym uśmiechnął się ciepło.
- Życie zmienia kierunki. Nie zawsze nasz los jest z góry przesądzony. Jeśli będziesz wierzył w powodzenie, nic nie będzie w stanie cię zatrzymać.
- Ale ja ją zdradziłem! Rozumiesz? – krzyknął, zrywając się na równe nogi. – Zdradziłem… Z tej drogi nie ma powrotu.
Carlisle pokiwał przecząco głową.
- Na wszystko przychodzi czas i pora. Również na przebaczenie – odparł. – Prawdziwa miłość potrafi wiele znieść.
- Nie to… Nie to…
Spojrzał na syna i podszedł do drzwi. Zatrzymał się na chwilę.
- Nie czyń drugiemu, co tobie nie miłe. Wybaczenie jest najtrudniejsze – z tymi słowami opuścił jego pokój, zostawiając go z myślami.
Edward przez chwilę wpatrywał się w niebo, które zaczęło odpowiadać na jego nastrój. Delikatny deszcz skraplał upragnioną wilgoci ziemię, po czym zmienił się w ulewę.
- Bello… Przepraszam – powiedział do siebie.
Jego serce zatrzymało się już dawno temu, ale teraz stanęło na dobre.
Wyskoczył z okna na najbliższe drzewo, całym ciałem przylegając do mokrej kory. Ostatni raz spojrzał na dom i będących w nim domowników.
Cała rodzina siedziała w salonie, żywo o czymś dyskutując.
- Żegnajcie – szepnął w ich stronę.
Kierowało nim poczucie winy i straty. Dobrze wiedział, że nie mógłby spojrzeć jej w oczy i udawać, że nic się nie stało. Nie mógł skazać jej na ból, który sam przechodził.
Gdy uciekał, nad Forks zawitał świt. Nowy świat, który poświadczał odwieczne prawa natury.
Ale on już go nie widział.

Kochać człowieka - znaczy powiedzieć mu: nie umieraj!
Gabriel Marcel


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dilena dnia Nie 22:01, 17 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
wela
Zły wampir



Dołączył: 08 Lut 2009
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 37 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Broadway

PostWysłany: Nie 22:47, 17 Sty 2010 Powrót do góry

Cóż - mam przed sobą teksty naprawdę dobre, jednak jeden jest lepszy, co nie oznacza, że kupił mnie w całości, ale do rzeczy.

Pomysł

Nie wiem, jak przyznać punkty w tej kategorii. Jako takiej zdrady Edwarda nie zauważamy w tekście A - jest ona wykazana bardziej subtelnie, trzeba się jej domyślać, samemu ją zinterpretować. W tekście B czarno na białym mamy Tanyę i Edwarda, jednak także nie mamy romansu, a jego symbol. Ten metaforyczny przekaz zdrady w tekście A - chyba zauważamy go na końcu - autorka tekst A mając na myśli zdradę, wykorzystała po prostu odejście, a decyzję o nim podjął Edward i właśnie tak to rozumiem. Bardziej podoba mi się ten pomysł. Tak, zdecydowanie tak. Poza tym opisy tekstu A przewyższają przeciwnika. Są głębsze i bardziej wpływają na czytelnika.

Tekst A: 3
Tekst B: 2

Styl

Cóż, style obu autorek są dobre, jednak jedna z nich się nie popisała, stać ją na więcej. Tak jakby zapomniała o swoich umiejętnościach, a ten pojedynek był dla niej problemem. Nie użyła swoich atutów na tyle dobrze, aby ją za nie cenić. Nie wyszło, a już mówię dlaczego (jakby ktoś miał wątpliwości, aferzę się do autorki tekstu B) dialogi czasami kulały - były wyprowadzone z kontekstu. Zdawkowe odpowiedzi nie pozwalały zanalizować tekstu. Nie za bardzo jest mi lecieć dalej, bo to nie ta kategoria, więc skończę wywód podsumowaniem, że styl tekstu B jest dobry, acz nie do końca dopracowany - na pewno mniej niż styl pisania tekstu A.

Tekst A: 5
Tekst B: 2

Spełnienie warunków:

Nie jestem pewna, czy ta subtelna wizja zdrady Edwarda powinna przejść. Z jednej strony zachwyca, ale z drugiej - czy można podciągnąć to pod kategorię zdrady? Uważam, że warunek mówiący: Zdrady Edwarda oznaczał, że ma być Edward, który zdradza. Zdradza, ale kogo? Ha, i tu jest ten niuansik, przez który w sumie nie można powiedzieć, że warunek nie został spełniony. Jednak Bella jest nie tylko wspominana, nie może to ujść płazem.

Tekst A: 1
Tekst B: 2

Postacie:

W tekście A są wyrazistsze, zwłaszcza Edward, którego rozmyślania (dłuugie, wyczerpujące, naprawdę dobre opisy) jeszcze bardziej go ożywiają. Jest Jacob, który pomimo przedstawienia w pierwszoosobowej narracji wydaje się miły i beztroski, Nessie jest taka jakaś bezpłciowa, ale to nie o niej jest akcja, więc nie zwracam na nią uwagi. Carlisle jest taki sobie, ale to ten z tekstu B wygląda bladziej. Wprowadzenie Alice sprawiło, że wyobraziłam sobie grubą Cullenkę, ze zmarszczkami i zszarzałą cerą, smutną mimiką twarzy. Postacie w tekście B są wymuszone, chociaż nie we wszystkich momentach. Walka pomiędzy Edwardem i Jacobem miała swoją rację bytu, ale napięcie nie zostało przedstawione, autorka ganiała się z piórem, w ogóle nad nim nie panowała.

Tekst A: 3
Tekst B: 2

Ogólne wrażenie:

Chociaż wydawać by się mogło, że tekst A jakoś szczególnie przypadł mi do gustu, to tak nie jest, po prostu wypada lepiej przy tekście B. Jest porządniejszy, bardziej dopracowany, też zdarzają się drobne wpadki, ale to raczej niedociągnięcia natury mało ważnej. Porównując te teksty na schemacie z linią, tekst A przechodzi krzywą, a B prostą. Wyraża to uczucia bohaterów i ogólne opisy tekstu - w A są żywe i się poruszają, w B są płytkie i w ogóle nie przemawiają do mojej osoby.
Dwa teksty przekraczają poziom przeciętności, jednakże tekst B ledwo-ledwo. Tekstowi A bardzo blisko do mety, co nie oznacza, że mi się jakoś szczególnie podobał. A jako że ani jednego, ani drugiego nie pokochałam, jest remis, drogie panie.

Tekst A: 2,5
Tekst B: 2,5

Punktacja właściwa:

Tekst A: 14,5
Tekst B: 10,5

Bziu Pączki, wela


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
love_jasper
Wilkołak



Dołączył: 21 Lut 2009
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 0:52, 18 Sty 2010 Powrót do góry

Przybywam!

Pomysł: 5 pkt.
No i więc. W tekście A spodobało mi się porównanie związki Belli i Edwarda do domu zbudowanego na takim a nie innym fundamencie. Poza tym, tak sobie myślałam, że idealnym rozwiązaniem akcji w sadze byłoby zostawienie Belli przy życiu. Zawsze przerażała mnie wieczność i tu mamy uosobienie moich koszmarów. Brr. Dalej wątek Alice, ładnie nawiązane do ostatniego akapitu. Nie wiem, czy nie jestem w błędzie, ale dla mnie Edward zdradził Bells z Alice.
W Be jest trochę szablonowo. Jak zdradza to z Tanyą, jak Carlisle to modre rady, jak Edward to ucieczka i wyrzuty sumienia. Z drugiej strony ta konfiguracja sprawia, jakby czytało się jakiś fragment sagi. Czyli jednym słowem kanon. A kanon jak wszyscy wiemy, też jest smaczny.
So:

A - 3
B - 2

Styl: 7 pkt.
W A nie było zgrzytów, bardzo dobrze się czytało. Odpłynęłam przy pierwszych dwóch akapitach, opis całkowicie mnie pochłoną. Potem jednak zrobiło się zwyczajnie. Tak jakby magia prysła gdy tylko pojawiały się dialogi. A można porównać Ogrzewanego domu w zimie. W momencie gdy drzwi na dwór się otwierają(dialogi) natychmiast robi się zimno. Jednak nie zapominajmy, że to tylko chwila, bo na ogół panuje ciepło.
Be, jest bardziej na równym poziomie. Nie ma może wyszukanych opisów, głębokich metafor i takie tam, ale za to ładnie komponuje się z dialogami. Wszystko tworzy spójną całość. Lepiej mi się czytało B, A podzieliłabym na części.
So

A - 3
B - 4

Spełnienie warunków: 3 pkt.
W A było za dużo Belli. "Wspomniana" dla mnie znaczy mniej więcej to co było w Be. Dlatego tak te punkty.

A - 1
B - 2

Postacie: 5 pkt.
W Be zabije za Carlisle'a mówiącego przysłowiami. To było męczące. W a jakoś nie rzucił mi sie w oczy nikt bardzo strasznie na źle.
W Be mamy każdą postać podaną na tacy. Każde wydarzenie z nią związane jest opisane. W A jest sporo niedomówień. Czy Jake zdradzał Nessie? Bella Edwarda, A Edward Bellę? Choć lubię, gdy można sobie rozmyślać nad tekstem, to tu przydałby się choć jeden pewnik.
So:
A - 2.5
B - 2.5

Ogólne wrażenie: 5 pkt.
Co by tu dużo gadać. Oba teksty mi się podobały. Który bardziej? Nie wiem. Końcówka B była świetna. Ale A też nie pozostało w tyle. Zaczarowane opisy z A walczą w mojej głowie ze stabilnością tekstu Be. Oba teksty na swój sposób są świetne. Coby nie przedłużać:
A - 2.5
B - 2.5

Razem:
A - 12
B - 13

Ps. Przepraszam za wszelkie błędy gram, log, interp. - późna godzina nie mam siły edytowaćWink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
majaczki
Nowonarodzony



Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 2:25, 18 Sty 2010 Powrót do góry

To będzie krótkie i zwięzłe jak lokomotywa. Uwaga. Pozor vlak.

Pomysł


A – 4
B – 1

Żyłam sobie w podświadomym przekonaniu, że miłość B&E jest wieczna. Poczułam strate takiej pewności po lekturze tekstu A. To był cios prosto w splot słoneczny! Zaparło mi dech w piersiach i inne nieprzyjemności. Ponad to Piękna zdradza Edwarda z Bestią. Nie powiedziane wprost, ale tak to odebrałam. Stateczna ponad stuletnia mężatka z dzieckiem chodzi uprawiać seks do lasu z przyjacielem z młodości (nie wierze że oni tam rozmawiali!). Pomysł autorki B nie jest zły, ale nie po tekscie A cieżko mi znaleźć dla niego słowa uznania. Jest ok. Przeciętny.

Styl

A – 6
B – 1

W A są piękne metafory. Geneza tytułu zwłaszcza. Mogło by się wydawać, że to nie podpasuje, a tu takie zgrabne domalowanie ideologii. Jestem zachwycona. Tekst B mnie zabił, bo czytając miałam wrażenie, że są to wątki pozbawione wspólnego kręgosłupa. Wine za to ponoszą cytaty. Autorka chciała dobrze, ale przesadziła – przedobrzyła. Dwa akapity przetrawiłam, ale ten ostatni woła o pomstę. Carlise stał się buddyjskim mnichem fanem Jody Mistrza Jedi. Przykro mi się zrobiło.

Spełnienie warunków


A – 2
B – 1

Panie się wywiązały skrupulatnie. W tekscie A jest wszystko – widze tam zdrade. Może za dużo mi w głowie seksu, ale w mojej chorej wyobraźni Alice i Edward zrobili to na tej polanie. ” nasze serca – te, które biły w głębi naszych dusz – przyspieszyły ponownie po raz pierwszy od kilkudziesięciu lat ” Obydwoje są w kiepskich związkach i okazuje się, że mogą wprawić swoje serca nawzajem w ponowny ruch. To może być nadinterpretacja, ale tak to widze. Spełnienie warunków w utworze B było takie ‘na siłę’. Jacob – skąd on się tam wziął?! Carlise – miał być Carlise Lekarz, Dobry Tatuś a nie Joda.

Postacie

A – 3
B – 2

Edward A pobija Edwarda B. Bells jest ładnie wspomniana tu i tam. Carlise Tatuś zabił Carlise Jode. Jacob romantyczny kochanek zjadł na śniadanko obsesyjnie zakochanego histeryka. W A jest Nessie, w B Tanya. Obydwie urocze, ale Ness jakoś bardziej z tą swoją niewinnością.

Ogólne wrażenie


A – 3.5
B – 1.5

Uśmiech przymarzł nam do twarzy mnie zaczarował. Całościowo. Świt. On miał tylko te końcówkę dobrą.

Suma Sumarum

A – 18.5
B – 6.5


Macie pociąg w prezencie od Maji.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez majaczki dnia Pon 15:26, 18 Sty 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Prawdziwa
Dobry wampir



Dołączył: 21 Sie 2009
Posty: 573
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 63 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze sklepu ;p

PostWysłany: Pon 17:56, 18 Sty 2010 Powrót do góry

Pomysł:
A-3
B-2
Tekst A był dobry, naprawdę dobry. Ciekawie i bardzo zaskakująco autorka podporządkowała się warunkom pojedynku. Tekst B mnie nie zaskoczył- Edward zdradził Bellę z Tanyą, z kim innym, jak nie z Tanyą? :p

Styl:
A-4
B-3
Tutaj raczej nie przyczepię się do żadnego tekstu. Oba czytało się płynnie, jak dla mnie to bez żadnych zgrzytów. Jednak tekst B był lekko przedobrzony, jeżeli chodzi o dialogi.

Spełnienie warunków:
A-1
B-2
W tekście A brakowało tej zdrady. Może tą zdradą miało być odejście Edwarda? Nie wiem, dla mnie było to tylko wypalone się uczucie.

Postacie:
A-4
B-1
W tekście A postacie są dla mnie bez zarzutu. Trochę mi szkoda, że Alice "wydoroślała", ale tak poza tym to były jak najbardziej na plus. W tekście B jest trochę więcej "ale": najbardziej raził Carlisle, tu sprawa była przedobrzona, miał być mądry, doświadczony i pomagający ojciec, wyszedł jakiś sztuczny mędrzec.

Ogólne wrażenie:
A-3
B-2
Drugi tekst na dobrą stronę też był niczego sobie, trochę namieszał Carlisle, ale gdyby nie on było by już naprawdę dobrze. Dla tekstu B też plus za to, że tam była opisana sama scena zdrady, co nieco sytuację wyjaśnia. Jednak to tekst A zasługuje u mnie na więcej punktów: za piękne opisy, wprowadzenie nastroju i stopniowe okazywanie kończącej się miłości.

Razem:
A-15
B-10


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
BajaBella
Moderator



Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 1556
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 219 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z lasu

PostWysłany: Pon 22:34, 18 Sty 2010 Powrót do góry

Drugi raz się przymierzam do oceny Waszego pojedynku i sama tak do końca nie wiem, czy potrafię go ocenić obiektywnie. Zdrada to bardzo bolesny i trudny temat. Opisać ją bez kiczu i łzawych, przerysowanych scen jest niezwykle trudno. Obydwu autorkom to się udało – gratuluję. A zatem oceny.

Pomysł: 5 pkt.
Tekst A: 3,5
Tekst B: 1,5

Tekst A ma u mnie gigantyczny plus za wstęp, w którym autorka ujęła naprawdę głębokie przemyślenia i rozterki Edwarda. Po takim opisie jestem w stanie uwierzyć, że nawet Edward mógł zdradzić Bellę. Jest to dla mnie zrozumiałe. Zauroczenie minęło, miłość się wypaliła, pozostały pozory związku. Może pewne przywiązanie, szacunek… ale to nie wystarczy by być razem ze sobą. Pomysł sam w sobie jest bardzo prosty – uczucie z biegiem czasu wygasa. Zdarza się to bardzo często u ludzi, którzy są ze sobą kilkanaście, kilkadziesiąt lat. A co dopiero u wampirów żyjących w związkach po kilkaset lat. Smutne, ale prawdziwe. Nawet taka miłość jak Edwarda i Belli też dobiegła końca.
W tekście A zauroczył mnie także bardzo subtelnie pokazany sam akt zdrady. Dodatkowe plusy za pewien element zaskoczenia. Edward zdradzający Bellę z Alice. Co prawda, fakt ten jest tak do końca niedopowiedziany i dobrze. Taka delikatna aluzja w zupełności wystarczy. Nadaje klimat całemu opowiadaniu.
I sama końcówka miniaturki, moment kiedy Bella się uśmiecha. Aż mi ciarki przeszły. Wybaczyła mu? Nie przejęła się tym zbytnio? Poczuła ulgę? Bardzo zaskakujący koniec.
W tekście B pomysł sam w sobie mnie nie zaskoczył ani nie zachwycił. Edward zdradzający Bellę z Tanyą. Trochę oklepane i przewidywalne. Zabrakło pewnego wprowadzenia, wyjaśnienia dlaczego do tego doszło. Czy to był tylko chwilowy kaprys Edwarda? Jeśli tak, to bardzo trudno mi w to uwierzyć. W ogóle sam pomysł wydaje mi się troszeczkę mniej przemyślany i dopracowany.


Styl: 7 pkt.
Tekst A: 4,5
Tekst B: 2,5
Jak już wspomniałam tekst A „kupił” mnie świetnymi opisami emocji, przemyśleń i zachowań ludzkich. W tekście B zdecydowanie mi tego zabrakło. Rozważania Edwarda i jego poczucie winy wydawało mi się lekko naciągane, pisane trochę na siłę.

Spełnienie warunków: 3 pkt.
Tekst A: 1,5
Tekst B: 1,5
Uważam, że obydwie autorki spełniły warunki.

Postacie: 5 pkt.
Tekst A: 3
Tekst B: 2
W tekście A postać Edwarda to dla mnie majstersztyk. Edward jest w całej sadze takim bohaterem romantycznym, w tym opowiadaniu stał się postacią tragiczną. Jest samotny i rozczarowany. Zgorzkniały w swojej egzystencji. Ponownie stał się głazem bez serca, bez przyszłości, bez nadziei. Jest w tym wszystkim autentyczny i bardzo wiarygodny. Spada na oślep w dół i chwyta się ostatniej gałęzi, próbuje rozniecić w sobie choć promyk dawnego płomienia zdradzając Bellę.
W tekście B nie rozumiem postaci Edwarda. Jest dla mnie zbyt powierzchowna. Jego zachowania są przewidywalne, a uczucia, które odczuwa zbyt słabo wyeksponowane. Natomiast duże brawa dla autorki miniaturki B za postać Jacoba. To facet „z jajami”. W tym opowiadaniu starcie tych dwóch postaci wyszło autorce, dzięki Jake’owi, całkiem nieźle. Myśli wilka „nie jesteś tego wart” są dla mnie esencją tego, co można myśleć właśnie o takim Edwardzie.

Ogólne wrażenie: 5 pkt.
Tekst A: 3,5
Tekst B: 1,5
Tekst A jest wg mnie dużo bardziej przemyślany, spójny. Jeszcze raz podkreślę świetne opisy emocji targających Edwardem. Wszystko w tym opowiadaniu ma swój początek i koniec. Sama zdrada jest zrozumiała, wiemy z czego wynika. Zachowania bohaterów dają się wiarygodnie wytłumaczyć. Tak na serio to prawie uwierzyłam w taką smutną przyszłość jaka może czekać głównych bohaterów.
Tekst B jest również nieźle napisany i ciekawy, choć razi mnie w nim przewidywalność: Tanya kochanką Edwarda. Jak wspomniałam w tym opowiadaniu wg mnie „czarnym koniem” jest postać Jacoba, ale w porównaniu z tekstem A to troszeczkę za mało.

Podsumowanie:
Tekst A: 16
Tekst B: 9

Dziękuję obydwu autorkom za duże emocje przy czytaniu tak interesującego tematu. Gratuluję autorce tekstu A.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Susan
Administrator



Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 5872
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 732 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 20:59, 19 Sty 2010 Powrót do góry

Pomysł: 5 pkt.
A - 3
B - 2
Oba pomysły są ciekawe. Jednak w tekście A spodobało mi się niedomówienie odnośnie zdrady. Nie była ona tak podana na tacy. Na dodatek tytuł po prostu mnie zauroczył. Przepiękny.

Styl: 7 pkt.
A - 3.5
B - 3.5
Przepraszam, ale muszę dać po równo. Zaraz już tłumaczę dlaczego. W obu tekstach dostrzegłam jakieś literówki, ale mniejsza o to. Teksty czytało mi się znakomicie. Oba mi się bardzo podobały, wręcz przez nie przepłynęłam. Zarówno w A i w B podobały mi się dialogi, opisy, bohaterowie. W tekście B podobały mi się też cytaty. Dlatego daję po równo Smile

Spełnienie warunków: 3 pkt.
A - 1.5
B - 1.5
Jak dla mnie i w A i w B spełnione Smile

Postacie: 5 pkt.
A - 3
B - 2
Zarówno w A, jak i w B podobały mi się kreacje Edwarda, jednak autorka tekstu A sprawiła, że przez chwilę polubiłam Alice, za którą ogólnie nie przepadam. Nie była tutaj narwaną dziewuchą, która ma pustkę w głowie. Podobała mi się. Carlisle był i w jednej i w drugiej miniaturce podobny, więc szala przechyla się na korzyść A. Za Alice Smile

Ogólne wrażenie: 5 pkt.
A - 3
B - 2
A wygrywa w tym przypadku. Obie miniaturki czytało mi się bardzo dobrze, ale w tym pierwszym tekście jest Alice, którą naprawdę mogłabym polubić, jest ciekawy Edward i przepiękny tytuł. Na dodatek zdrada jest subtelnie zasugerowana. Znaczy się nie jest tak dosłownie podana. Dlatego o punkcik więcej.
B zawiera fajne cytaty, ogólnie czyta się bardzo dobrze, ale czegoś mi jednak zabrakło.

Podsumowanie:
A - 14
B - 11

Gratuluję autorkom Smile Oba teksty są bardzo dobre Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Edwardynka_
Człowiek



Dołączył: 17 Sie 2009
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Vioska. xp

PostWysłany: Śro 20:21, 20 Sty 2010 Powrót do góry

Pomysł: 5 pkt.
A - 4
B - 1

Tekst A: Podoba mi się pomysł na zdradę ze strony Belli. To pokazywało, jak bardzo była zagubiona w uczuciach.
Tekst B: Zraziło mnie to, że wybrałaś Tanye. To tak oklepany temat, że naprawdę, zepsuło to cały efekt opowiadania.

Styl: 7 pkt.
A - 3
B - 4
A
: Jestem z 'Team Edward', więc bardzo wzruszył mnie opis uczuć Edwarda. Pięknie to opisałaś. Stosownie użyłaś epitetów, porównań metafor. Lekko się czyta, bo piszesz barwnym językiem. Podoba mi się pomysł na pytania, które Edward sobie zadawał. To dodawało jego postaci nostalgicznej i romantycznej nuty, która tak bardzo kojarzy mi się z tym postacią. Zdrada jest bolesnym tematem, a ty ten ból bardzo dobrze przekazałaś w tekście.
B: Dałam Ci więcej punktów, bo twoje opowiadanie wzbudziło we mnie więcej emocji. Ten moment: Jake vs. Edward... Cudnie. Jednak odniosłam wrażenie, że gdybyś mogła, to napisałabyś ze dwie strony więcej o tym samym. To naprawdę widać. (Swoją drogą, chętnie poczytałabym dalszą część Wink)

Spełnienie warunków: 3 pkt.
A - 1.5
B - 1.5
A
: Wszystko zgodnie z planem, ale za dużo Belli. I spełniony jest warunek Zdrada Edwarda, bo przecież Ed zdradził samego siebie. Obiecywał kochać Belle i nie dopuścić do wygaśnięcia ich uczucia - dlatego 2 pkt.
B: Wszystko dobrze, ale (jak już napisałam) odnosi się wrażenie, że zabrakło Ci stron. - dlatego 2 pkt.

Postacie: 5 pkt.
A - 3.5
B - 1.5
A i B
: Jednak w A było więcej z Edwarda i za to Cię kocham! ;D

Ogólne wrażenie: 5 pkt.
A - 3
B - 2

A: Miło, lekko się czyta. Bardzo wciągające i poruszające. Widać, słychać i czuć ten żal Edwarda, te wyrzuty sumienia. Utożsamiałam się z nim czytając twój tekst i za to duuży +.
B: 'Odwaliłaś' kawał dobrej roboty, ale na pierwszy rzut oka twoja praca 'przytłacza'. To bardzo rzutuje na ogólny zarys, bo dopiero gdy czytasz po raz któryś, możesz swobodnie wyczuć panujący nastrój. A wtedy tekst jest wspaniały.

Podsumowanie:
A - 15
B - 10


Zaszczytem i przyjemnością było ocenianie Was. Girls, Good Job!
Z poważaniem - Edwardynka Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Edwardynka_ dnia Czw 16:39, 21 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Olcia
Zły wampir



Dołączył: 13 Sty 2009
Posty: 377
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Leszno

PostWysłany: Pią 21:08, 22 Sty 2010 Powrót do góry

Muszę przyznać, że decyzja o rozdaniu punktów w określonych kategoriach może okazać się dość trudna, ponieważ zarówno tekst A, jak i tekst B było dobre. Nawet mimo tych samych warunków, to jednak różne.

Pomysł
Tekst A: 3
Tekst B: 2

Spodobał mi się sam pomysł na tytuł w przypadku pierwszego opowiadania oraz fakt, że autorka wpadła na to, żeby skończyć z wiecznie idealną miłością Edwarda i Belli, a dodatkowo za to, że jako kochankę Edwarda wybrała Alice.
Z kolei w drugim opowiadaniu na uwagę zasługuje pomysł z cytatami różnych osób, które wprowadzały nas w pewnym sensie do zawartości akapitu lub były podsumowaniem.

Styl
Tekst A: 4
Tekst B: 3

Muszę przyznać, że miałam trudny orzech do zgryzienia, ponieważ style obydwu pań mi się podobały i widać było, że są już wypracowane, a same autorki znają swoje możliwości. W obydwóch opowiadaniach moją uwagę przykuły sposoby przedstawienia rozmyślań nad życiem. Były zupełnie różne, ale dla mnie lepiej przedstawione były lepiej w pierwszym tekście.

Spełnienie warunków
Tekst A: 1.5
Tekst B: 1.5

Obydwie autorki zawarły wszystkie wymagania, więc rozdanie punktów nie powinno nikogo zdziwić.

Postacie
Tekst A: 2.5
Tekst B: 2.5

W pierwszym tekście nie pasowało mi trochę zachowanie Jacoba, ale za to moją uwagę zwrócił szczególnie Edward, ponieważ wydał mi sie realny i do tego mający uczucia, ponieważ w wypadku jego kreacji w drugim tekście odczułam, jakby był skończonym draniem. Może lepiej zwykłym facetem, bo najpierw zdradził, a potem pomyślał. A zrobił to jeszcze z nikim innym jak z Tanyą, co wydawało mi się pójściem po najmniejszej linii oporu.

Ogólne wrażenie
Tekst A: 2.5
Tekst B: 2.5

Było to trudne, ponieważ obydwie miniaturki mi się podobały. W pierwszej ciekawy był pomysł z Alice, tytuł oraz brak miłości między Edwardem a Bellą. W drugim z kolei ciekawe były słowa Carlisle'a, ale także cytaty, które też miały jakiś wpływ na ogólne wrażenie. Niestety w tym wypadku muszę przyznać, że nie podołałam i nie potrafiłam przydzielić innej liczby punktów, dlatego po równo.

Razem
Tekst A: 13.5
Tekst B: 11.5

Gratuluję!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
bluelulu
Dobry wampir



Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 974
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 85 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hueco Mundo

PostWysłany: Sob 13:38, 23 Sty 2010 Powrót do góry

Pomysł: 5 pkt.
A:3
B:2
Kreatywność autorów została w pełni wykorzystana , jednakże skłaniam się w stronę tekstu A. Tekst jest bardzo przemyślany. Podobał mi się wstęp. Pozwolił nam spojrzeć na sytuacje z całkiem wygodnej perspektywy. W tekście B, nie do końca rozumiem powody do zdrady Belli przez Edwarda.

Styl: 7 pkt.
A:3,5
B:3,5
Styl przeważnie oceniam jednakowo, bo patrzę przez ten sam pryzmat. A i B czytało się bardzo szybko, wchłaniało się sytuacje oraz uczucia bohaterów względem siebie.
I w pierwszym i drugim tekście patrzymy na zdradę w zupełnie inny sposób , każdy z nich jest bardzo dobry.


Spełnienie warunków: 3 pkt.
A:1,5
B:1,5
Znów daję po równo, chcieliśmy zdrady to ją mamy. W tekście A zdrada nie jest tak dosadnie ujęta, chyba nawet jednym zdaniem. O ile dobrze zrozumiałam. Podobają się wewnętrzne rozmyślania bohatera. W tekście B nie do końca jestem przekonana do powodów zdrady Edwarda, no i pojawia się Tanya. Co jak co, ale ta bidulka zawsze gra skrzypce złych postaci. Poczciwy papcio Carlisle, też jest. Jak zwykle rzuca poradami jak z rękawa.

Postacie: 5 pkt.
A:4
B:1
W tekście B, zgrzyta mi Tanya. Nie lubię tej postaci a w szczególności jak gra tą złą. Edward jakby miał 16 lat i brak poczucia konsekwencji tego co zrobił , robi i robić będzie. Zdruzgotany Edward w części A odpowiada mi bardziej. Jego przemyślenia są głębokie, pojawia się wewnętrzny żal ponieważ mimo posiadanych mocy, seksapilu czy umiejętności nie jest w stanie ratować związku.

Ogólne wrażenie: 5 pkt.
A:3
B:2
W tekście A podobało mi się subtelne zakończenie, tajemniczy błąkający się uśmiech na ustach Belli. Czytelnik ma okazję do domysłów. Naprawdę świetnie się to ogląda. Całe opowiadanie i końcówka było bardzo dobre. Zaś w tekście B nie pasuje mi uciekający Edward. Uciekający przed problemami.

Muszę pogratulować, bo dwa teksty są świetne! Ale trzeba wybierać co nam pasuje a co nie odpada, więc reasumując punkty , wygrywa (wedle mojej opinii ) opowiadanie A. ;*

Razem
A: 15
B: 10


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rathole
Dobry wampir



Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 1076
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 146 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Reszty nie trzeba, sama trafię.

PostWysłany: Pon 17:17, 25 Sty 2010 Powrót do góry

Pomysł
A - 4
B - 1


Dlaczego? W B mamy pokazane wszystko czarne na białym. Wiemy, co się stało, jest to oczywiste. Nie było żadnego zaskoczenia. Za to w tekście A musimy się domyśleć. Do przedostatniego akapitu zdawało mi się, że to Bella zdradziła Edwarda z Jacobem. Tak wskazywały na to te wszystkie spacery, weselsza Bella po powrocie z nich itd. Jednak ostatni akapit nasuwa mi na myśl "A może to jednak Edward"; zaczynam układać sobie myśli w głowie i jedyne, co przychodzi mi do głowy, to ten czas ALice i Edwarda spędzony na polanie. Brzmi to dziwnie. Przecież są rodzeństwem... Ale mnie się wydaje, że to właśnie oni się do siebie zbliżyli - to i Edward, i Alice zdradzili. Przynajmniej takie mam odczucia. Nie spodziewałam się tego i tekst A ma w sobie element zaskoczenia, który mi się podoba, powodując tym samym, że staje się lepszy niż tekst B.
Tylko zastanawia mnie w tekście A, jak Bella mogła pójść do dziadka, skoro po stu pięćdziesięciu latach to on raczej by już nie żył. Hm... Wiem też, że wilkołaki żyją dłużej, aczkolwiek nie są nieśmiertelne.

Styl
A - 5
B - 2


Tutaj znowu góruje tekst A. Nie uważam, że B jest zły. Domyślam się, który tekst jest czyj, i uważam, że autorkę tekstu B stać na więcej. Znam jej twórczość i przy niej ta miniaturka wypada kiepsko. Poza tym w A nie dopatrzyłam się mniejszej ilości błędów niż w B (okej, o ile przecinki zdzierżę, to mylenia tą i tę po prostu nie rozumiem. Jest jedna, prościutka zasada. Narzędnik - tą, biernik - tę. Mnie się wydaje, że to są podstawy dla bety - tym bardziej, że obie nimi jesteście)
Poza tym w tekście B niektóre dialogi były trochę sztuczne, jakby na siłę. Autorka wiedziała, co chce przekazać, ale jakby nie potrafiła tego obrać w słowa. Moje dialogi leżą i kwiczą, jestem tego stuprocentowo pewna i potrafię się nawet przyznać, ale nie zmienia to faktu, że u innych na nie także zwracam uwagę. Ale to wcale nie oznacza, że w A było lepiej. Też mi trochę zgrzytały.

Spełnienie warunków
A - 1
B - 2


W tekście B zdradę widać, może nie jest opisana, ale wiemy, że do niej doszło. Z kolei w tekście A musimy się domyślać. Nie jest to jasno przedstawione. Nawet nie jestem pewna, czy Edward zbliżył się właśnie do Alice. I przez tę niejasność w ogóle najchętniej dałabym pół punktu. Jednakże w tekście A są lepiej spełnione pozostałe warunki - m.in. bardziej podoba mi się ten Jacob (w tekście B jest on wprowadzony jakby na siłę, bo ot - taki był warunek)

Postacie
A - 2,5
B - 2,5

W tekście A mamy Edwarda zdradzającego Bellę ze swoją (jakby nie patrzeć) siostrą. W tekście B mamy wredną Tanyę (standard), Edwarda i Jacoba wepchniętego na siłę. Żadne z tych połączeń do mnie nie przemawia wystarczająco, dlatego dzielę na pół. Ale! Tak między mną a autorką tekstu A - sądzę, że Alice bardziej pasowałaby do Edwarda niż Jaspera, naprawdę. Tylko teraz, wiedząc, że tyle czasu wychowywali się jak brat i siostra, czuję mały niesmak do całej tej sytuacji.

Ogólne wrażenie
A - 3
B - 2


Bardziej podobały mi się opisy, dialogi w tekście A, mimo ze tam musiałam się praktycznie wszystkiego domyślać. W B był pomysł (choć oczywisty - w warunku jest napisane "zdrada Edwarda", więc dajemy Edwardowi jakąś pannę i niech se zdradza Bellę. Ot co.) także nie był zły. Ale sama już nie wiem, który tekst przy którym wypada lepiej. Może tak - żadne z nich nie jest złe. I po prostu tyle mam do powiedzenia, nawet nie wiem, co mogę jeszcze dodać.
Gdybym miała napisać tekst na ten temat, to chyba opisałabym zdradę Edwarda wobec swojej rodziny jako porzucenie wegetarianizmu. Nawet chciałam podjąć to wyzwanie rzucone przez Suhaka, ale Corny mnie wyprzedziła. Jednak podoba mi się, że w obu tekstach została przełamana ta mdła miłość Edwarda i Belli, że och, jakiś Ty Edwardzie mój ukochany jesteś cudowny, twe ciało cudowne, iskrzące się w słońcu, aż mam palpitacje i zapominam oddychać! czy och Bello moja ukochana, jakże ponętnie pachniesz, a ja jestem biedny, bo nie mogę skosztować twej krwi. Aż można oczami przy czymś takim wywrócić.
I podoba mi się w tekście A pewien cytat, opisujący to gasnące uczucie.
Wciąż wmawiając sobie, że wybudowaliśmy się na betonie, zalepiałem dziury gliną, co sprawiało, że podczas gdy nasze serca obsuwały się powoli w przepaść, ja udawałem, że wszystko jest w porządku.
Jest naprawdę, naprawdę świetnie dobrany i po tych słowach mogłam Ci powiedzieć, autorko tekstu A, "masz mnie".

Podsumowując
A - 15,5
B - 9,5


P.S.
A czy w tekście B (czy może A?)nie zabrakło wyjaśnienia gwiazdki?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Śro 14:04, 27 Sty 2010 Powrót do góry

Chcemy: zdrady Edwarda, Carlisle, rozmyślań nad życiem, Jacoba, wyrzutów sumienia
Nie chcemy: Belli ( może być wspomniana ), sfory, płaczu, zbyt szczęśliwego zakończenia


Pomysł:

Teksty są zrealizowane bardzo podobnie, a jednak inaczej. Pernix odkryła Amerykę! :D
Hmm, choć zdrada w tekście A nie jest widocznie zarysowana, ujęły mnie rozmyślania nad życiem. W tekście B bardzo podobały mi się „życiowe” cytaty o miłości, zgrabnie wkomponowane w tekst. Moje odczucia są zbliżone, ale muszę dać lekką przewagę na rzecz pierwszego obrazka, który w pewnej mierze był bardziej innowacyjny.

A:3
B:2

Styl:

Oba teksty wykazują dbałość o poprawność. W obu są nieznaczne uchybienia, które nie umknęłby, gdyby tekst został sprawdzonych przez „zewnętrzne oko” ← czytaj betę. Nie można jednak narzekać, ponieważ są to jedne z lepszych w tym aspekcie miniatur w dziale pojedynkowym, które przyszło mi czytać. Nie będę się czepiała przecinków, składni, itd. Chcę tylko wyszczególnić dwa niefortunne zdania:
A: Odniosłem wrażenie, że na całą planetę ktoś wylał hektolitry iskrzącego się, lekko puszystego mleka. – nie mogłam sobie wyobrazić puszystego mleka, bardziej pasowałoby tu określenie: spienionego, spienione mleko daje wrażenie puszystości, ale samo w sobie puszyste nie jest. Wink
B: Poczuł gorzki smak sumienia. – zgadzam się, że sumienie można nazwać gorzkim, ale smaku ono nie ma. Zostawiłabym sam epitet, a smak wyrzuciła do kosza.

A: 3,5
B: 3,5

Spełnienie warunków:

Ciężka sprawa z tymi warunkami i muszę się troszkę rozwieść na ten temat. Carlisle wkompanoany w obu miniaturach wyraziście. Tak jak zdrada w B jest ukazana czarno na białym i to ta zdrada najgorsza z najgorszych, tak w B już nie ma zdrady Edwarda. Bardziej byłabym skłonna powiedzieć, że nie domówiono, iż Bella zdradza męża z Jacobem. Oczywiście domyślam się, że w tym tekście chodziło o zdradę w warstwie uczuć: okłamywanie, że wszystko jest dobrze, granie na czas, mimo iż wiadomo było, że od lat już główny bohater nie kocha żony. Jednakże wszystko było ukazane w warstwie rozmyślań i wątpliwości, dlatego ta zdrada nie była wyraziście czytelna. (edit: co prawda nie będzie go widać, bo piszę w Writerze, ale muszę dodać, że mnie olśniło! Mini pierwszą czytałam wczoraj i całkowicie zapomniałam o bardzo subtelnej zdradzie pod drzewem na polanie! Brawo autorko! To było pięknie wkomponowane, ale punktacji tak czy siak nie zmieniam) Jacob jest i wyrzuty są. Wyrzuty ładniej opisane w tekście pierwszym. Uwierzyłam w nie. W tekście B Edward uciekł od problemu, nie zmierzył się z nim, dlatego nie mogę w pełni kupić tych jego wyrzutów. Co ja mam zrobić z wami? Znowu remis.

A: 1,5
B: 1,5

Postacie:

Mam problem, wielki. Niesamowicie podoba mi się Edward z pierwszej miniaturki. Jego rozważania, dochodzenie do wniosków, że z Bellą już go nic nie łączy to istna magia. Naprawdę dobra robota. Tak samo Carlisle. Jest cudowny, nie prawi kazań, a radzi w delikatny sposób, nie narzucając swojego zdania. Carlisle A wygrywa z Carlisle B, który sypie z rękawa mądrościami, jak z podręcznego podręcznika psychologicznego dla laika. Edward B, choć mi się nie podoba odegrał taką rolę, jaką przeznaczyła mu autorka i zrobił to dobrze. Jacob A jest tylko statystą, Jacob B widzi swoją szansę, gdy zdaje sobie sprawę, jakiego czynu dopuścił się rywal. Jest Jacobowy. :) Bella, której nie miało być, jest trochę za bardzo w tekście A, za dużo o niej wiemy: jest szczęśliwa, spędzając czas z Jacobem, nie przejęła się znacząco, że mąż od niej odchodzi. Znów nie wiem, jak mam ocenić. Choć bardziej podobał mi się Ed i Carlisle z pierwszej miniaturki, nie mogę skrzywdzić autorki pierwszego tekstu, która zadbała o żywą obecność Jacoba i jedynie minimalne wspomnienie Belli.

A: 2
B: 3

Ogólne wrażenie:

Ładniejsza, dojrzalsza w warstwie Edwardowych przemyśleń, kupująca mnie całą treścią jest pierwsza praca. W obu coś mi się nie podobało. Miałam wrażenie, że akcja pierwszej mini dzieje się w Forks (wspomnienie o polanie), a bardzo mi się nie podoba, że piszący przywiązują te biedne wampiry do tego miasteczka. Przecież była mowa o tym, że oni wędrują co jakiś czas. To trochę niebezpieczne wracać po raz kolejny w to samo miejsce. Zdecydowanie powinno się to dziać gdzieś indziej. (to właśnie w tym miejscu przypomniałam sobie o zdradzie Eda... z Alice – sprytnie!) Kurczaku, za to muszę dać trochę więcej niż chciałam, bo inaczej byłby remis, a przy pojedynkach zdecydowanie lepiej, by wyłonił się zwycięzca. Co mi się w B nie podobało? Nie pamiętam! :D Na pewno moralizujący Carlisle, bardzo natomiast ujęły mnie cytaty. A! Chciałam jeszcze w tym miejscu pogratulować autorce pierwszej mini za trafny tytuł i ładne odniesienia do niego w treści.
Obie odwaliłyście dobrą robotę!
Po tym chaotycznym bełkocie, punkty:

A:3,5
B:1,5

Razem:

A: 13,5
B: 11, 5


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cicha
Człowiek



Dołączył: 03 Sty 2010
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 16:25, 27 Sty 2010 Powrót do góry

Długo nosiłam się z zamiarem ocenienia tego pojedynku. Po przeczytaniu obu teksów już chyba ze trzy razy, jestem gotowa rozdzielić punkty.

Pomysł: 5pkt.
A: 3
B: 2

W tym kryterium góruje tekst A za realną i niewymyśloną na siłę sytuacje. Całość jest spójna i prawdopodobna. Edward i Bella - małżeństwo z wieloletnim stażem i bez nadziei na doczekanie szczęśliwej starości - taka wersja bardzo mi się spodobała. Natomiast tekst B wydał mi się najprostszym rozwiązaniem, ale jednocześnie tak… nieedwardowym. Nie potrafię sobie wyobrazić, by nasz ulubiony wampir zdradził swoją ukochaną, gdy ona była jeszcze człowiekiem.

Styl: 7pkt.
A: 4
B: 3

Rozdane w tej kategorii punkty są tylko i wyłącznie moją subiektywną oceną i broń boże nie uważam, że autorka tekstu B mniej sprawnie posługuje się piórem!
W tekście A urzekła mnie wyczuwalna… subtelność? Delikatność? Sama nie wiem. Było w nim więcej interesujących przemyśleń niż w tekście B, w którym znalazłam dużo akcji i dialogów. Tekst A wzruszył mnie i był doskonale przemyślany. B również był przyjemnie napisany, jednakże autorka tekstu A poprzeczkę zawiesiła wyjątkowo wysoko - stąd moja ocena.

Spełnienie warunków: 3pkt.
A: 1,5
B: 1,5

Warunku w obu tekstach zostały spełnione w jednakowym stopniu, co jednak nie oznacza, nie mam kilku zastrzeżeń.
W teście A pojawiła się niechciana postać Belli, natomiast dla równowagi w tekście B zabrakło mi rozmyślań i wyrzutów sumienia - wiem, że były obecne, jednak gdzieś mi się zawieruszyły w całej miniaturce.

Postacie: 5pkt.
A: 3,5
B: 1,5

Jest to kategoria, której wyczekiwałam i żałuję, że mam tylko pięć punktów do rozdania…
Nie jestem w stanie poprawnie się wysłowić, więc postaram się wypunktować, kto mi się podobał, a kto nie w poszczególnych miniaturkach.

A: Zakochałam się w Edwardzie z tej miniaturki. Zauroczyły mnie jego przemyślenia, opisanie chłodu między nim a Bellą. Dodatkowo ta subtelna zdrada…
Polubiłam w tym opowiadaniu także Carlisle - wysłuchał problemów syna, doradził, jednak nie był zbyt nachalny, po prostu wymarzony powiernik i doradca!
Najbardziej jednak ze wszystkich postaci spodobała mi się Bella, której miało nie być, jednak cieszę się, że autorka w tym wypadku nieco nagięła warunki pojedynku. Wampirzyca, tak samo jak Edward, zdawał sobie sprawę z gasnącego uczucia, jednak nie chciała przyjąć do siebie tej szokującej wiadomości. Przemówił do mnie jej smutek, a także radość i nadzieja, którą dawały jej spotkania z Jacobem. Wspaniale się zachowała, gdy Edward przyznał się do zdrady - uśmiechnęła się. Ten gest mówił wszystko o ich związku i wnioskując z tytułu miniaturki, był kluczowy w relacjach między małżonkami.

B: Edward z tego tekstu stracił w moich oczach wiele zalet, ale także wydawał mi się taki nierealny - to niemożliwe, by zdradził Bellę w takich okolicznościach! Straciłam do niego jakąkolwiek sympatię, gdy po tym wszystkim, co zrobił, po prostu uciekł. Żywię jednak głęboką, że taki był zamysł autorki, bo wbrew pozorom był dobrą i dopracowaną postacią - nie miał rozdwojenia jaźni, jeśli wiecie, o co mi chodzi?
Trochę ciepłych uczuć mogę skierować w stronę Jacoba, za którym zazwyczaj nie przepadam, za wiarę i nieustającą nadzieję na związek a Bellą.
Najciekawsza moim zdaniem w tym tekście była Tanya - dostała wreszcie to, czego pragnęła od wielu lat i nie dziwię się jej, że nie potrafiła oprzeć się pokusie spełnienia wieloletnich marzeń.
Mniej spodobał mi się Carlisle sypiący jak z rękawa ludowymi mądrościami - zbyt natrętny względem zrozpaczonego Edwarda.

Ogólne wrażenie: 5pkt.
A: 3
B: 2

W ogólnym rozrachunku bardziej usatysfakcjonował mnie tekst A. Na jego korzyść przemawiały wspaniale napisane przemyślenia Edwarda, subtelnie opisana scena zdrady i ciekawie wykreowana postać Belli. W tekście B spodobała mi się ostateczna decyzja Edwarda, waleczność Jacoba i postać Tanyi, jednak nic nie przebije tego gorzkiego uśmiechu Belli z pierwszej miniaturki.

Razem:
A: 15
B: 10

Gratulacje dla obu autorek za piękne opisanie czegoś tak niezwykłego, jak zdrada Edwarda!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Cicha dnia Śro 16:26, 27 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Śro 19:41, 27 Sty 2010 Powrót do góry

Cóż - przyznam, ze dopiero teraz mam czas... :P
no to do roboty :P

pomysł
Najpierw trochę pomęczę... obie mnie zaskoczyłyście i nie zdziwiłyście zarazem... oba scenariusze już przerabiałam i jestem niemal pewna, że wiem która który tekst napisała :P (taki cwaniak jestem)
A urzekło mnie metaforycznością zdrady...
B jej dosłownością i reperkusjami...

A: 3
B: 2

styl
A: 3
B: 4

Właściwie nie doczepiam się do użycia słownictwa czy konstrukcji zdań. Oba teksty czytało mi się znakomicie, ale w A znalazłam te cholerne literówki (jakieś dziwne wtrącenia znaków jakby autorce ręka się powinęła, a w epoce WORDa takie rzeczy nie powinny mieć miejsca) .

spełnienie warunków
A: 1,5
B: 1,5

Choć tak jak powiedziałam autorka tekstu A potraktowała temat metaforycznie. Jednak mi ta forma jak najbardziej pasuje. Poza tym po równo spełniły warunki ;P

postacie
A: 3
B: 2

Tekst A króluje przemyśleniami i właściwie rozwojem myślowym/ emocjonalnym Edwarda. Jest taki dojrzały i świadomy. jednocześnie nie całkiem przekonany o tym, czy chce ratować ten związek, czy ona tego chce. Czy jest jeszcze szansa.
Edward tekstu B zdradza, ale jest jakby tego nie do konca świadom. Nie bardzo mi to odpowiadało przyznam szczerze.

ogólne wrażenie
A: 3
B: 2

Metaforyczność zawsze mnie pociągała, choć sama nie potrafię tego tak robić. Autorko potrafisz - masz mnie. :P właściwie przewaga nie jest duża ze względu na to, że autorka tekstu B skonstruowała świetne zakonczenie, które przyznam, wiele nadrobiło i dodało smaczku. Nie przepadam za happy endami, choć z drugiej strony nie cierpię czytać czegoś, co konczy się smutno - kobiety nie da się zadowolić do końca.

ogółem
A: 13,5
B: 11,5


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
niobe
Zły wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 96 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pią 19:07, 29 Sty 2010 Powrót do góry

Pomysł:

Tekst A - 3
Tekst B - 2

Muszę przyznać, że oba teksty mi się ogromnie podobały zarówno pomysł jak i wykonanie, ale najpierw pomysł ^^ Miałam małe wątpliwości, ale o mojej ocenie zdecydowało zakończenie tekstu pierwszego i ślicznie nawiązanie do tytułu.

Styl:

Tekst A - 3
Tekst B - 4

Obie autorki ślicznie piszą, jednak na korzyść teksu B przemówiła narracja trzecioosobowa oraz ładne opisy.

Spełnienie warunków:

Tekst A - 1,5
Tekst B - 1,5

Obie panie spełniły warunki

Postacie:

Tekst A - 3
Tekst B - 2

Szczerze mówiąc to miałam bardzo duży problem z tą kategorią. W tekście A bardzo mi się podobała przedstawiona relacja między bohaterami i cudny Carlisle, jednak w drugim tekście podobała mi się Tanya i wyrzuty sumienia Edwarda. Ostatecznie zadecydował Edward z tekstu A i tamta Bella :)

Ogólne wrażenie:

Tekst A - 2
Tekst B - 3

Ostatnio mam kryzys twórczy w związku z DKW i tekst A dał mi do myślenia w niektórych momentach, autorka ślicznie opisała emocje targające bohaterami wypalającą się miłość. Jednak z drugiej strony w tekście B została mi przedstawiona śliczna kreacja Edwarda i Tanya, która między wersami podbiła moje serduszko dodatkowo nie spotkałam się jeszcze z takim rozwiązaniem, żeby Edward zdradził Bellę, za jej ludzkiego życia, stąd taka ocena.

I szczerze mówiąc to we wszystkich kategoriach podzieliłabym punktację po równo, ale wiem tak to nie wypada Rolling Eyes

Podsumowanie:

Tekst A - 12,5
Tekst B - 12,5

Haha, ostatecznie i tak wypadło po równo ^^" Wybaczcie mi ogromnie, naprawdę nie chciałam, ale tak wyszło, i nie mogę teraz zmienić tak przemyślanej oceny ^^ Ale przyznam, że mi wstyd, że wyszedł taki remis :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Robaczek
Moderator



Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 1430
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 227 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 18:50, 31 Sty 2010 Powrót do góry

Pomysł
A — 3,5
B — 1,5

Tekst A przyciągnął mnie od pierwszej chwili – urzekając tytułem dającym obietnicę równie interesującej, klimatycznej treści. Za każdym razem, gdy prześlizgiwałam po nim wzrokiem, zastanawiałam się, co też może się za nim kryć i jakie odniesienia do niego znajdę w pracy. To, co odkryłam, jak najbardziej mnie satysfakcjonuje – mimo że motyw uśmiechu nie towarzyszy tekstowi przez cały czas, to nadal stanowi ciekawe rozwiązanie stylistyczne. Całość utrzymana jest w zbliżonej atmosferze, dzięki czemu widać, że autorka miała pomysł na tekst i konsekwentnie go realizowała, pisząc. Praca A nie jest wolna od błędów, niemniej jednak urzekł mnie jej liryzm i przebijająca przez narrację melancholia. Edwarda zdradzającego Bellę z Alice uważam za pomysł dość innowacyjny, ale nie oznacza to, że szczególnie mnie do siebie przekonujący. Autorce jednak chwali się pozostawienie tej kwestii w sferze niedopowiedzeń.
Nie uważam, by zdrada ukochanej z Tanyą, tak jak ma to miejsce w tekście B, była sytuacją bardziej prawdopodobną – prawdopodobna może być, jeśli spojrzeć na nią przez pryzmat fandomu, gdzie autorzy namiętnie swatają Edwarda z blond wampirzycą, jednak w kanonie nie znajdujemy żadnych przesłanek mówiących o tym, że Cullen kiedykolwiek mógłby być z Tanyą. Fakt, że on podobał się jej, niewiele znaczy w obliczu jego bezgranicznej miłości do Belli. Autorka miała swoją wizję, którą całkiem zgrabnie ubrała w słowa i zdania, ale wizja ta mnie nie przekonuje. Problem rozbija się o to, że nie dostrzegam żadnego asumptu, który popchnął Edwarda do zdrady – zabrakło mi wymaganych rozmyślań nad życiem. Większą wiarygodność dostrzegam w zetknięciu Cullena z Alice, ponieważ poprzedziły je jego przemyślenia, bardzo dobrze obrazujące rozdarcie wewnętrzne.

Styl
A — 4,5
B — 2,5

Podoba mi się pierwszoosobowa narracja w tekście A – daje czytelnikowi dobry wgląd w przemyślenia bohatera, który umiejętnie dobieranymi słowami wytycza mu ścieżkę przez swój emocjonalny krajobraz. Uczucia są naprawdę ładnie namalowane, pióro autorki lekkie, całość – subtelna i delikatna. Dzięki temu tekst wyzuty jest z nadęcia czy zbędnego patosu, nie ciąży czytelnikowi, choć nadal skłania do refleksji. Sprawia po prostu wrażenie wyważonego. Niestety, momentami autorka w swojej zabawie językiem posuwa się za daleko, sprawiając, że pewne uczucia stają się skarykaturyzowane. Nadmiarem epitetów – wciąż nie wprowadzając patosu – hiperbolizuje emocje bohatera. W tej chwili problemem jest nie tyle styl, ile irytujący sposób bycia Edwarda, jakiego nakreśliła autorka, niemniej jednak ten sposób bycia ma silny wpływ na narrację przez niego wprowadzoną i trudne staje się oddzielenie postaci od warstwy stylistycznej. Pewne określenia są zdecydowanie przesadzone, jest ich za dużo, nie za ciężko, ale, po prostu, za dużo. Jednak motyw uśmiechu całkowicie mnie urzekł, wprowadził do tekstu niepowtarzalny klimat, przez który jestem w stanie przymknąć oko na pewne mankamenty; autorka ma za to ode mnie wielkiego plusa.
Tekst B jest zdecydowanie lepszy od strony stylistycznej niźli treściowej. Przez narrację trzecioosobową brakuje mi trochę samego bohatera, ale jest ona zgrabnie poprowadzona. Część opisowa bije na głowę dialogi, nawet przy momentami zbyt dużej ilości epitetów – wolę już nadmiar epitetów niż sztuczność wypowiedzi. Rozmowa Edwarda z Jacobem jest jeszcze do przełknięcia, jednak rady Ciepłego Carlisle’a naprawdę głośno domagają się o wyzwolenie ich z patosu. W ilości, w jakiej autorka uraczyła nimi czytelnika, dają wrażenie pseudofilozoficznych mądrości, których wielbicielką naprawdę nie jestem. Jeśli chodzi o wplecione w tekst cytaty – te trzy, które oderwane są od treści, nie są najgorsze, choć osobiście zdecydowałabym się na coś o wiele mniej dosłownego, natomiast to, co wpleciono bezpośrednio w treść, nie tylko do mnie nie przemawia, ale mnie wręcz zniechęca. Warstwa opisowa tego tekstu jest zdecydowanie lepsza. Narracja również niczego sobie. I całość byłaby naprawdę przyjemna, gdyby nie te wołające o pomstę do nieba dialogi i rady Wujaszka C.
Obie panie chyba nie raczyły zbyt dokładnie przyjrzeć się swoim tekstom pod kątem ich poprawności, czego się po nich nie spodziewałam. W obu pracach nie zabrakło literówek i błędów interpunkcyjnych, mniej lub bardziej poważnych. Ponadto autorka tekstu A myli dopełniacz z biernikiem, co jest już niestety błędem gramatycznym. A wystarczyłoby, dziewczyny, gdybyście swoje prace przejrzały przed wysłaniem, tak sądzę.

Spełnianie warunków
A — 2
B — 1

W obydwu tekstach warunki zostały spełnione, choć każda z pań zinterpretowała je na zupełnie różny sposób. Zdrada w pracy A podoba mi się o wiele bardziej – nie ze względu na obiekt, z którym Edward zdradził Bellę, a ze względu na sposób, w jaki to opisano, osnuwając całość niedopowiedzeniami. Jacob – jest, wyrzuty sumienia – są, Carlisle – jest, nawet jeśli w tekście B miałam ochotę udusić go za każdym razem, gdy otwierał usta. Obydwa teksty czytałam dwa razy i dwukrotnie nie doszukałam się w pracy B satysfakcjonujących mnie rozmyślań nad życiem.
Skrzywdzenie Carlisle’a i uboga w rozmyślania całość działają więc na niekorzyść tekstu drugiego.

Postacie
A — 3
B — 2

Edward w tekście A naprawdę mi się podobał, dopóki, nieszczęsny, nie zaczął zastanawiać się nad tym, dlaczego żona już go nie chce i dlaczego on już nie chce żony. Wciąż próbuję dojść, czy autorka celowo wykreowała go na takiego zapatrzonego w siebie pajaca, czy to tylko wypadek przy pracy – bo już od dawna nie spotkałam się z tak dużą dawką samozachwytu. Szlag mnie trafiał, gdy czytałam Edwardowe przemyślenia na temat własnego piękna i czaru. Nawet bardziej niż w tych momentach, w których czytałam o potworze z Loch Ness, a to już, naprawdę, nie lada wyczyn. Jeśli jednak spojrzeć na tę postać bez filtru jej głupoty, to mnie do siebie przekonuje – jest wiarygodna w warstwie swoich (tych, które nie dotyczą wyglądu, rzecz jasna) przemyśleń i wierzę w jej rozdarcie. Jacob pojawia się w tekście A tylko przelotem, ale pozostawia po sobie miłe wrażenie. Carlisle nie wywołał u mnie żadnych fajerwerków, ale wypada lepiej w porównaniu, choć jego sławetne „zrób, synu, coś szalonego” też jest dosyć zabawne.
Edward w tekście B wydaje mi się przezroczysty. Cały czas tam jest, jego – skąpe, bo skąpe – przemyślenia przedostają się do relacji trzecioosobowego narratora, ale, mimo wszystko, naprawdę ciężko go wyczuć. Jakby był tylko statystą stanowiącym dodatek do opisów przyrody i otoczenia. Jacob jest już wyraźniejszy od Edwarda, choć to również postać papierowa. Brakuje mi w tych bohaterach uczuć, które zamieniłyby konfigurację słów i liter w prawdziwe – żyjące i oddychające – osoby. Za Carlisle’a zaś mam ochotę przełożyć autorkę przez kolano i przetrzepać jej tyłek. Czym, droga autorko, nafaszerowałaś tego nieszczęsnego wampira? Bo jakoś nie mogę uwierzyć, by mógł bełkotać tak na trzeźwo.

Ogólne wrażenie
A — 3,5
B — 1,5

Tekst A zdecydowanie zawojował mnie tytułem i związanym z nim rozwiązaniem stylistycznym. Autorka, świadoma swojego warsztatu, ładnie nakreśliła emocje i przemyślenia bohatera, przez co tekst czytałam z przyjemnością, mimo jego mankamentów. Uśmiech przymarzł nam do twarzy to praca naprawdę dobra – podoba mi się jej klimat, namacalna wręcz melancholia. Bardzo dobrze obrazuje, poprzez rozmyślania postaci, postępujący rozkład miłości, staczające się po równi pochyłej uczucie. Udowadnia, że wieczność nie jest pasmem niekończącego się szczęścia, że jeśli się w niej nie odnajdziemy, jeśli odkryjemy, że nasze uczucie tak naprawdę było słabe i podatne na byle podmuch wiatru – może okazać się jedynie spokojnym, zimnym, uśmiechniętym żywotem, w którym nie ma miejsca na miłość i wzajemne zrozumienie. Dodatkowo praca została naprawdę ładnie spuentowana. Przyjemnie czytało mi się ten tekst, choć uważam, że autorka nie rozwinęła w pełni swoich możliwości.
Tekst B traci nie tylko przy porównaniu – ogólnie jest dla mnie, co mówię z przykrością, pracą średnią. Owszem, solidną i dobrą w warstwie opisów, stylistycznie poprawną, a momentami naprawdę przyjemną, ale pozbawioną czegokolwiek, co mogłoby zatrzymać mnie na dłużej, sprawić, bym nad czymś się pochyliła. Podoba mi się próba nakreślenia, do czego prowadzi życie wśród wiecznej zieleni i wiecznego smutku, ale jest to próba, w moim odczuciu, nieszczególnie udana. Podczas gdy tekst A wywołuje we mnie ciepłe, przyjemne uczucia, tekst jest tylko letni, przechodzę obok niego obojętnie. Stąd taka punktacja.
Obu autorkom życzę pracy nad sobą i swoim warsztatem, a autorce tekstu A gratuluję.

Punktacja
A — 16,5
B — 8,5


Miziam,
robaczysko


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rudaa
Dobry wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 102 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dzwonnica Notre Dame

PostWysłany: Nie 19:37, 31 Sty 2010 Powrót do góry

Pomysł
A: 2,5
B: 2,5


W tekście A wyraźnie wysuwa się na pierwszy plan motyw z uśmiechem, który absolutnie urzeka i kupuje czytelnika w całości. Naprawdę dzięki niemu całość została wzbogacona, chociażby o kilka perełek. Jednak sparowanie Alice i Edwarda jest dla mnie jednym wielkim żartem. Rozumiem, że ludzie lubią się pośmiać z kanonu, ale są rzeczy, które mnie osobiście przyprawiają o ból brzucha i w skrajnych przypadkach o mdłości. I do tych bez wątpienia należy wizja tej dwójki razem.
Natomiast w B pomimo tego, że nie widzę głównej myśli, całość jest kanonicznie bardziej prawdopodobna. Tanya jeszcze jest w stanie mi podejść i w jakikolwiek sposób przemówić do wyobraźni, bo w pierwszym przypadku mam ochotę się śmiać. Nijak nie potrafię sobie tego wyobrazić. Dlatego tekst A nie zostanie należycie nagrodzony za ten motyw przewodni.

Styl
A: 4
B: 3


Na nieszczęście dla autorek czytałam oba teksty na głos. I dzięki temu mogę powiedzieć dwie rzeczy – wszystko w A jest skamieniałe, a w B cierpkie. Dziewczyny, serio… Spójrzcie na to choć raz racjonalnie… Mamy masę przymiotników w języku polskim. Poza tym obie autorki poplątały się w literówkach, a autorka A powinna dostać kopa za wielokropki (tak! Magda, do cholery jasnej, patrzę na Ciebie!). Poza tym ogrom cytatów w B mnie przygniótł. Ja rozumiem, że można się czasami czymś wesprzeć, ale są granice, a Nie czyń drugiemu co tobie nie miłe jest ewidentnie elementem parodystycznym. Żeby była jasność – oba teksty czyta się dobrze i mają swój klimat oraz widać, że autorki nie piszą od czapy i wyrobiły sobie własne style, jednak gdy patrzy się na całość, widać, że obu tekstom brakuje dopieszczenia.

Spełnianie warunków
A: 2
B: 1


Zdrada Edwarda, jak już mówiłam, bardziej przemawia do mnie w tekście B, ale to, co obie autorki zrobiły z Carlisle’em zasługuje na baty (ale o tym zaraz). Sam fakt, że on jest, jeszcze nie spełnia warunku. Ale drażni mnie jedna rzecz… Jeśli Bella może być wspomniana, to znaczy, ze może dominować tekst? Serio?

Postacie
A: 3,5
B: 1,5


Carlisle stał się wujkiem dobrą radą, jak zwykle. Dlaczego on nie ma charakteru, dziewczyny, dlaczego? Widzę go tutaj jako szarą plamę, która jakoś nakłada się na losy Edwarda, ale właściwie nie wywołuje żadnej terapii szokowej. Trochę… Nie. Boli mnie to.
Oczywiście po raz n-ty teraz powiem, ze wkurza mnie sparowanie Edwarda z Alice, ale musze powiedzieć, że obok tego, Alice wydaje się być całkiem przyjemna. Gdyby nie fakt, że zdradziła Jaspera z Edwardem, nawet mogłabym się do niej uśmiechnąć. Gdzieś mi zawsze wewnętrznie przeszkadzało to ich wręcz służalcze przywiązanie do siebie (oczywiście mówię o związku pani Jasperowej) i miło zobaczyć jakąś odmianę, która – wbrew pozorom – za bardzo w kanon nie uderza (w końcu to wydarzenia post-BD). No i dorzućmy do tego rozważanie Edwarda, które właściwie mogłyby być czymś fajnym, gdyby odrzeć je z potknięć stylistycznych (chociaż widać je rzeczywiście tak wyraźnie dopiero po czytaniu na głos). I znów wracam do motywu przewodniego, ough…
Natomiast w B właściwie tych postaci nie ma. Tzn… Gdzieś majaczą na horyzoncie – wiemy, że istnieją, ale poza tym są płynną masą. Tanya to tylko maszynka nakręcana pożądaniem, Edward to tchórz, który nie potrafi znaleźć siebie, Carlisle to chłopiec z Księgą Przysłów w łapie… Trochę to nie tak miało być.

Ogólne wrażenie
A: 4
B: 1


Mimo pewnych różnic, uważam, że teksty są na w miarę równym poziomie. Konfrontacja tych autorek zdecydowanie była dobrym pomysłem. I wciąż mam problem, bo z jednej strony ten motyw przewodni, a z drugiej Alice, jednak… Byłabym okropna, gdybym nie doceniła autorki A.

Razem
A: 16
B: 9


Pozdrawiam,
R.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Marsi
Zły wampir



Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 410
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Konin

PostWysłany: Nie 20:37, 31 Sty 2010 Powrót do góry

Obiecałam już chyba 15 razy, że w końcu ocenię i jak to ja - na ostatnią chwilę xD
Zaczynajmy:

Pomysł (5pkt):
Nie mam pojęcia, jak rozdzielić punkty, bo wystrzegam się dawania ich po równo, ale nie wiem, co teraz zrobić. Oba teksty wywarły na mnie wrażenie i trudno mi któryś w tym momencie faworyzować. Chcąc, nie chcąc, muszę to zrobić.

Tekst A: 2,5 pkt
Tekst B: 2,5 pkt

Styl (7pkt):

W obu tekstach znalazłam po kilka błędów w stosunku 7:5, co mnie bardzo dziwi. Zacznijmy od tekstu A: w drugim zdaniu „moja dusza”; pary jako takie się nie wypalają, co najwyżej wypala się uczucie pomiędzy nimi; la tua cantante w przełożeniu na polski znaczy „twoja śpiewaczka” :P powinno być chyba „il mio cantante”; podobają mi się ładnie dobrane porównania i metafory, za co duży plus :); gdzieś tam się wkradł przecinek przed „niż”; „[…] wyróżnić dwóch pagórków od siebie. „ – nie przypadkiem „odróżnić”?; co mi jeszcze przeszkadzało podczas czytania, to trochę „niedokładność” w pisaniu (raz zdania długie, pięknie rozwinięte z porównaniami i metaforami - cud, miód i orzeszki i nagle bum – krótkie zdanie pomiędzy nimi, które psuło mi klimat); gdzieniegdzie wymuszone wypowiedzi bohaterów w dialogach. Także wnioskuję, że styl autorki A nadal się rozwija, za co plus, bo mini wyszła całkiem apetyczna. :P
Teraz tekst B: „[…]łudzącą przypominające zaspy śniegu.” – łudząco; gdzieś mi mignęła konstrukcja „tak jak” rozdzielona przecinkiem, kiedy było to porównanie; „tą śmierć” – tę; „Bella o tym nie wiem” – wie. Tutaj płynęłam ze zdaniami, były one wyważone, nieprzesadzone z ładnymi porównaniami. Cały czas równo konstruowane zdania, tzn. nie zatrzymałam się gdzieś i nie pomyślałam „ups, potknęłaś się tutaj”.
Dlatego:

Tekst A: 2,5 pkt
Tekst B: 4,5 pkt

Spełnienie warunków (3 pkt):

Szczerze? Gdyby warunki nie były jawne, strzelałabym tylko, że w tekście A chodzi o zdradę Edwarda. Równie dobrze mógł zrobić 15 innych rzeczy i czuć się winnym. W B autorka jasno podkreśliła bez zbędnego owijania w bawełnę, o co chodzi.

Tekst A: 1 pkt
Tekst B: 2 pkt

Postacie (5 pkt):

Autorko A, jakoś nie mogę uwierzyć, że miłość tych stałych w uczuciach wampirów się tak nagle wypaliła. No… nie, nie ma opcji, żebyś mnie nimi kupiła. Ten skok w bok Edwarda był jakiś… mizerny. Wybacz za określenie, ale uśmiechali się do siebie jak takie głupki xD Zero akcji – reakcji. W B był on wyraźny, a Edwarda zżerały wyrzutu sumienia. Bardziej uwierzyłam w to, że odszedł od niej, bo przecież każdy zna Edwarda i jego zachowanie względem Belli. Jak coś się stanie – ucieka, żeby nie cierpiała.

Tekst A: 1,5 pkt
Tekst B: 3,5 pkt

Ogólne wrażenie (5 pkt):

Nie będę się tutaj rozpisywała, bo bez zbędnych ceregieli można wszystko wywnioskować z powyższej wypowiedzi. Stawiam na tekst B za płynność, postacie, wyrazistą zdradę, chociaż nie umniejsza to tekstowi A, który również był naprawdę dobry.
Obie się postarałyście, tylko przez moje widzi-mi-się wyszło jak wyszło :P

Tekst A: 2 pkt
Tekst B: 3 pkt


Razem:
Tekst A: 9.5 pkt
Tekst B: 15.5 pkt



Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dilena
Administrator



Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 158 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 19:10, 01 Lut 2010 Powrót do góry

Zagłosowało 17 osób, a ta liczba daje nam w sumie 425 punktów do rozdzielenia.

Tekst A zdobywa, i tym samym wygrywa, 245,5 punktów. Jego autorką jest Suhak.
Pozostałe 179,5 punktów przypada tekstowi B, którego autorką jest Cornelie.


Gratulujemy obu autorkom i dziękujemy za oddane głosy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dilena dnia Pon 19:10, 01 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin