FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Bo to więcej niż .../Światło poranka (kirke i Pernix) [Z] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
BajaBella
Moderator



Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 1556
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 219 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z lasu

PostWysłany: Pon 22:35, 11 Kwi 2011 Powrót do góry

Pojedynkują się: kirke i Pernix
Forma: Miniatura
Długość: do 6 stron TNR 12
Tytuł: Dowolny
Chcemy: Jedna lub dwie postaci drugoplanowe/epizodyczne; jedna postać własna może być, ale nie musi; kubka gorącej czekolady, przeważającej liczby dialogów, poranka
Nie chcemy: Zbytniego rozwleczenia, zbyt wielu bohaterów (wspominać do woli, ale nie robić tłumu), łez, krwi
Termin: Przedłużony do dziś, czyli 11.04.2011)
Beta: Bez.

Koniec oceniania: 26.04.

Oceniamy według schematu:

Pomysł: 5 pkt.
Styl: 7 pkt.
Spełnienie warunków: 3 pkt.
Postacie: 5 pkt.
Ogólne wrażenie: 5 pkt.
Punkty przyznawane w innej punktacji nie będą liczone.

Jeśli nigdy nie oceniałaś/ -eś, zapoznaj się z zasadami.

UWAGA! Przypominam, iż zgodnie ze zmianami w regulaminie nie można przyznawać remisów w podsumowaniu oceny. Takie oceny nie będą brane pod uwagę w liczeniu punktów.

Zapraszam do oceniania!

TEKST A:

Bo to więcej niż przeznaczenie

Stanął w progu jej niewielkiej, ale przytulnej kuchni. Jasne meble i białe panele na podłodze optycznie powiększały pomieszczenie, a duże okna do ziemi, wypełniające dwie ściany z widokiem na las, sprawiały, że miało się ochotę spędzać tu co najmniej pół dnia, a gdyby było można nawet cały. Oprócz gotowania i jedzenia, kuchenne wnętrze nadawało się idealnie jako miejsce przeznaczone do relaksu - czytanie gazety podczas siedzenia w wiklinowym fotelu lub buszowanie w Internecie jawiło się zachęcająco, szczególnie ze względu na możliwość zerkania na zniewalającą naturę - zielone królestwo, jego drugi dom. Był tu pierwszy raz, a już pokochał te kąty, widząc w nich siebie co rano z kubkiem małej czarnej.

Przeciągając się po zbyt krótkim śnie, powędrował w kierunku szafek, aby znaleźć ożywczą kawę. Przeglądał zawartość wyposażenia, coraz bardziej sfrustrowany niepowodzeniem w poszukiwaniach. Dodatkowo zaczął mu dokuczać apetyt, więc nie omieszkał również poszperać w lodówce.
Kiedy natrafił na talerz zawinięty szczelnie w folię aluminiową, nie miał wątpliwości, że pod nią kryje się kawałek aromatycznego indyka. Bez problemu odróżniał węchem różne rodzaje mięsiw, a właśnie indycze filety należały do jego ulubionych. Miała dziewczyna wielkiego plusa!

- Nie krępuj się.

Usłyszał za sobą głos drobnej brunetki. Z zaskoczeniem obrócił się w jej stronę, przy czym niefortunnie uderzył głową w drzwi lodówki i upadł. Indianka podbiegła do niego i troskliwie pogłaskała po głowie. Nie znali się zbyt długo, ale wyzwalał w niej opiekuńcze instynkty, których, jak myślała, była pozbawiona.

- Nic ci się nie stało? - zapytała zmartwiona.
- Wszystko w porządku. Mam twardy łeb, ale ty robisz duże wrażenie, więc nie dziw się, że padam ci do stóp - odpowiedział, próbując całą sytuację obrócić w żart.
- No, no. To teraz od kochanka przeszedłeś do statusu wielbiciela, co? - zripostowała i nie czekając na odpowiedź, wstała, by sięgnąć z zamrażarki mrożonkę, która posłużyła chwilę później za okład na czoło Embry'ego
- Wiesz, ja jestem jak robot wielofunkcyjny - jedno nie przeszkadza drugiemu.
- Mówi się, że jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego, być może to porównanie nie jest więc najtrafniejsze - odparła, uśmiechając się pod nosem i przykładając mu do głowy torebkę z brokułami.
- Chyba przez przypadek mnie obraziłaś, droga panno. Muszę ci zaraz zaserwować powtórkę z wczorajszej nocy.

Od razu chwycił ją w pasie i podnosząc się na nogi, z lekkością uniósł jej drobne ciało ze sobą.

- Hej, zostaw mnie, niewyżyty samcu! Mało ci jeszcze?
- Mało, ciebie zawsze będzie mi mało.

Już niemal zarzucał dziewczynę na swój szeroki bark, ale ona zdzieliła go po ramieniu mrożonką i przy okazji zauważyła coś dziwnego.

- Kurde, Emb, masz gorączkę czy co? Zawsze wydawałeś mi się nadmiernie ciepły, ale te brokuły są już całkiem rozmrożone.
- Ognisty ogier ze mnie przecież. To właśnie próbowałem ci wytłumaczyć.
- Mówię serio, to nie wygląda normalnie. Pewnie gdybym rozbiła ci na brzuchu jajko, mogłabym usmażyć jajecznicę!
- Możemy spróbować, zjadłbym coś - odpowiedział zadziornie, postawiwszy ją na podłodze.

Była filigranową brunetką - hebanowe włosy układały się na twarzy w trzpiotowate pazurki. Wzrostem sięgała mu ledwo do piersi, a kiedy ją tulił, z łatwością chowała się w jego umięśnionym, nadnaturalnie rozrośniętym ciele.

- Nie wygłupiaj się. Brokuły nie nadają się już do ponownego mrożenia. Zrobię je z tym indykiem, którego już udało ci się zlokalizować - powiedziała, nastawiając garnek z wodą.
- Wiesz co? Jesteś pierwszym mężczyzną, który przestąpił moje progi, przynajmniej te progi, a już zawładnąłeś całkowicie tym miejscem. Obawiałam się, że tak będzie. Samcza ekspansja dopadła i mnie - dodała po chwili.
- Nie mów, że ci ze mną niedobrze, kochanie? Chyba nie jesteś feministką, co? Wyzywasz mężczyzn od samców, jakby nie różnili się od zwierząt, nie zapraszasz ich do siebie. Chyba zacznę się ciebie bać.

Mina chłopaka była bezcenna i poruszyłaby każdego, nawet zatwardziałą działaczkę na rzecz praw kobiet.
Wyglądał jak słodka czekoladka, której nie oprze się żadna przedstawicielka płci żeńskiej, choćby trwała zawzięcie na odchudzającej diecie. Minuta przyjemności z tym panem była warta każdej ceny.

- Och, Embry, wpływasz na mnie destrukcyjnie - wyjęczała jakby do siebie. A potem, zmieniając temat, zagaiła swojego gościa: - To co, masz ochotę na czekoladę?
- A nie masz kawy?
- Nie, kocie, u mnie pije się na słodko.
- A mogłabyś na mnie mówić jakoś inaczej, skarbie? Daleko mi do kota, jestem raczej miłośnikiem psowatych.
- Coś się wymyśli... Potem. To jak, czekolada? - Mrugnęła do niego zalotnie.

Takiej kobiecie się nie odmawia, szczególnie jeśli dopadło cię coś więcej niż strzała Amora.

- Z tobą napiję się nawet wody z klozetu, Leeny - odparował z powagą.
- Fuj! Bez przesady. W takim razie siadaj na tarasie, zaraz będę z napojem.
- Tarasie? - Nie wiedział, że ma taras. Psia krew, naprawdę byłby skłonny się przeprowadzić w te rejony i to od zaraz. Ciekawe tylko, jak zareagowałaby wataha.
- No, okna się rozsuwają, a z tej pozycji musiałeś nie zauważyć wystającej za nimi podłogi.

Znów mrugnęła okiem. Kurde, zaraz naprawdę zaciągnie ją siłą do sypialni, żeby raz na zawsze udowodnić, kto jest górą. Nie pogrywa się tak z Embry'm Callem - szarą, czterołapą eminencją La Pushańskich lasów.
Ugryzł się w język i podążył we wskazanym kierunku. Rzeczywiście, kuchenne szafki przysłoniły mu widok na usytuowany w rogu balkon. Na płytkach koloru cegły stał biały, okrągły stolik z drewna, a przy nim dwa fotele - takie same, jak w części jadalnej kuchni. Róg balustrady wieńczyła biała kula, pełniąca funkcję lampy, doskonałej na wieczorne posiadówki. Poza tym brakowało ozdób czy kwiatów - zwyczajowych elementów dekoracyjnych, które niepotrzebnie odciągałyby wzrok od malowniczego krajobrazu. Prostota komponowała się idealnie z czarem i niezwykłością otoczenia.

- Trzymaj - wyszeptała, by zbyt gwałtownie nie wyrywać go z melancholijnych rozmyślań.

Stanęła obok niego, wyciągając rękę z kubkiem gęstej czekolady. Kiedy odbierał napój, musnął jej palce - ciepłe i delikatne. Poczuł przyjemne dreszcze, które przypomniały mu o tym, że nadszedł czas na poważną rozmowę, z którą nie powinien zwlekać, choć bardzo bał się konsekwencji.
By jeszcze na chwilę odsunąć ten moment, upił łyk gorącej słodkości. Nie była wcale gorsza niż kawa. Jak kofeina potrafiła dać mu zastrzyk energii, a przy okazji smakowała naprawdę wyśmienicie. Lubił ciasta, batoniki i czekoladki, ale nie pamiętał, kiedy ostatnio pił coś słodkiego. Pewnie jak był jeszcze zasmarkanym pierwszoklasistą, a mama stawiała przed nim kakao co rano i przed spaniem.

- Dobra.
- Widzisz! Dobrze, że ci smakuje, bo u mnie naprawdę nie będzie kawy. Nigdy.

Nie skomentował. Podświadomie czuł, że poruszenie tego tematu, wywołałoby niepożądane wspomnienia. Wypowiadała te słowa z wielką zawziętością, wpatrując się przenikliwie w swój kubek, a potem zagryzła mocno wargi, jakby chciała powstrzymać się przed nieprzemyślanymi zwierzeniami.

- To co, będziesz mi robić taką co rano? - Próbował rozluźnić atmosferę. Zrewanżowała się nieśmiałym uśmiechem.
- Chyba posuwasz się za daleko w planach. - Droczyła się z nim, bo spodobała jej się taka wizja.
- Wcale nie, właśnie o tym chciałem z tobą porozmawiać i nie ma co tego dłużej odkładać.
- O czym? Oświadczasz mi się? Chcesz powiedzieć, że pragniesz się budzić przy moim boku każdego ranka i do końca swoich dni pić wspólnie czekoladę na tym tarasie? A może tylko spodobała ci się chata i widoczki, więc stwierdziłeś, że mógłbyś robić za współlokatora z korzyściami? - Ostatnie zdanie było przepełnione goryczą, której nie potrafił zrozumieć. Nie rozumiał też nagłej oziębłości i tak szybkiej zmiany nastroju, ale nie zamierzał się spierać, więc spokojnie odpowiedział:
- Nie, nic z tych rzeczy. Po prostu cię kocham.

Zaniemówiła.

- Zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia. Kocham cię na zabój. Wiem, że to frazes, ale czasem takie powiedzonka mają potwierdzenie w rzeczywistości.

Wstał z swojego miejsca, podszedł do niej, aby przyklęknąć przy jej boku i ująć za rękę.

- Embry, znamy się przecież niecałe dwa miesiące. Jak możesz mnie kochać? - zapytała tak cicho, że on, posiadacz słuchu niemal doskonałego, ledwo ją usłyszał.
- Bo to więcej niż przeznaczenie, kochanie - odpowiedział prosto i z pewnością w głosie, która odparłaby każdy protest.

Pocałował jej dłoń, muskając krótko gorącymi ustami. Dziewczyna poczuła dreszcze, które zatańczyły po plecach, przewędrowały po karku, rozprzestrzeniły się po podbrzuszu i zagnieździły w jej kobiecości.
Wyznanie Indianina mogło wydawać się przytłaczające, szczególnie z uwagi na ich krótką znajomość, ale ona wiedziała, co ich połączyło. Nie bała się tego uczucia, była za to dziwnie podniecona.

- Wpoiłeś się we mnie... - stwierdziła, szepcząc, a potem spojrzała w jego zdziwione, czekoladowe oczy.
- Skąd wiesz?
- Emb, znam legendę plemienia Quileutów. Może u nas - Indian z Makah nie ma takich magicznych podań, które mają odzwierciedlenie w rzeczywistości, ale jest przepowiednia. I ona właśnie się wypełnia.
- Jaka przepowiednia?
- Że jeden z nas będzie żył poza społecznością, stanie się wilkiem, ale potem powróci i weźmie sobie żonę z Makah. Wybierze nie tę, którą powinien, ale dzięki niej zdejmie ze swych potomków klątwę zmiennokształtności.
- Żartujesz?
- Nie.
- Dlaczego nie powinienem ciebie wybrać?
- Nieważne. Chcę być z tobą. Pragnę cię i kocham!

Rzuciła się w jego ramiona, a potem namiętnie połączyła ich usta w pocałunku.


Epilog

Embry Call stał na tarasie swojego domu z kubkiem gęstej, gorącej czekolady, jak co rano od dwudziestu lat. Nic się nie zmieniło w krajobrazie, który nadal go urzekał i dawał chwilę wytchnienia w jego ciężkim życiu. Nic nie uległo zmianie oprócz tego, iż od osiemnastu lat nie towarzyszyła mu w tych chwilach jego ukochana. Picie czekolady właśnie w tym miejscu codziennie jednoczyło go z jego jedyną miłością.

- Stary, idziesz?
- Tak, za moment.
- Zaczekam.

Seth Clearwater usunął się w głąb pomieszczenia i usiadł w fotelu. Martwił się o przyjaciela. Minęło już osiemnaście lat, odkąd Embry zmagał się ze swoim smutkiem. Funkcjonował jak robot, pracując i opiekując się dziećmi. Wstawał wcześnie, by jak najdłużej móc nacieszyć się ciszą i samotnością. On, las i czekolada, którą pokochał dzięki niej - to były jedyne chwile, gdy jego oddech tchnął życiem, nie tylko mechanicznym wchłanianiem tlenu do organizmu.
Clearwater martwił się o przyjaciela. Miał przeczucia, które bardzo go gnębiły i gdyby się sprawdziły, nie wybaczyłby sobie, że nie spróbował czegoś zmienić.

- Możemy iść - odparł Embry.

Widocznie się postarzał i wyglądał na więcej niż swoje czterdzieści lat.

- Odchodzisz, prawda?
- Tak.

Nie było sensu ukrywać decyzji, jaką podjął. Indianin wiedział, że niczego nie zatai przed Sethem.

- A dzieci?
- Są już dorosłe. Zrozumieją. Zresztą mnie już dawno nie ma. Żyję wspomnieniami. Seth, wpojenie nie przechodzi. Nie zrywa się, gdy nie ma już... - Nie potrafił dokończyć zdania, ale oni rozumieli się bez słów.
- Wiem, Emb. Wiem to od osiemnastu lat, odkąd ona... Odkąd obserwuję cię. Zawsze chciałem, żebyś wrócił do La Push, ale zdawałem sobie sprawę, że nic cię stąd nie ruszy.
- Ona oddała mi swoje życie. Byłem jej winien te lata. Obiecałem, że wytrwam, jednak teraz już czas. Chcę być przy niej.
- Rozumiem.
- Napisałem do Emmy. Będzie odzywała się do dzieciaków, ale na święta chciałbym, żeby były z tobą i twoją rodziną. Wiesz, póki nie założą swoich własnych. Emma jeździ po świecie, wiem, że czułaby się zobowiązana, żeby trzymać ich razem, a tak będzie z czystym sumieniem mogła robić to, co lubi.
- Jasne, stary.

Nie potrzebowali więcej słów.

Pojechali na cmentarz w rocznicę śmierci Kathleen, by złożyć na jej grobie kwiaty.
Seth, jak prawdziwy przyjaciel, co roku towarzyszył Embry'emu w tym dniu. Pomodlił się za duszę Leeny, która zmarła krótko po urodzeniu czworaczków. Była tą słabszą siostrą z bliźniaczek, która nie miała szans przeżyć mnogiej ciąży, ale za to dała życie nieobciążone brzemieniem zmiennokształtności. Jej siostra - Emma winiła siebie za śmierć bliźniaczki. Może gdyby Embry wpoił się w nią... Przecież wyglądały identycznie, a przepowiednia zakładała, że obie miały szansę przyciągnąć swoim urokiem zmiennokształtnego. Niestety przeznaczenie okazało się silniejsze i nabrało znaczenia dla obu stron - wilka z La Push oraz Indianki z Makah.

Kiedy nadszedł już czas, Clearwater w geście pożegnania klepnął Indianina w ramię.

- Uściśnij ode mnie mojego ojca - powiedział.

Już chciał odejść, ale Embry w odpowiedzi przygarnął go do siebie i zdusił w niedźwiedzim uścisku.

- Trzymaj się, bracie.

Gdy oderwali się od siebie, Seth zrozumiał, że jego przyjaciel znów jest szczęśliwy.



TEKST B:

Światło poranka

Kiedy wstał rano, ona już tam była. Stała w salonie skąpana pierwszymi promieniami słońca, które przebijały się przez dawno nie praną firanę.
- Witaj – powiedziała miękko, obracając się na dźwięk jego kroków.
Przystanął w drzwiach, opierając się ramieniem o drewnianą framugę. W domu panował nieprzyjemny chłód poranka, więc gęsia skórka podstępnie wpełzła na jego ciało.
- Witaj – odpowiedział tylko, odzwyczajonym od mówienia głosem.
Odkąd został pisarzem, spędzał samotnie większą część czasu. I, prawdę powiedziawszy – przyzwyczaił się do tego. Ona jednak jak zwykle przychodziła w ciszy, wkradała się po kryjomu w jego życie, by ponownie opuścić je trzaskając drzwiami, jak dwa lata temu.
- Uczulenie na kurz najwyraźniej ci przeszło. – Zachichotała, gdy potarła palcem jedną z półek i podeszła do sofy, ostrożnie stąpając po nieodkurzanym dywanie, którego wzór zatarł czas.
- Najwyraźniej – wymruczał i spojrzał na nią pytająco.
- Zrobisz mi gorącej czekolady?
Potarł ramiona i nie pierwszy raz zdał sobie sprawę, że powinien się ubrać. Stał jednak w samych spodenkach i jedyne na co mógł się zdobyć, to ciche przytaknięcie. Kilka minut później postawił przed nią parujący kubek.
- Chcesz czegoś jeszcze?

***

- Chcesz czegoś jeszcze?! – spytał, rzucając swój frak na podłogę.
Torebka Jess wylądowała na wielkim łóżku, a chwilę potem za nią poleciała błękitna, jedwabna suknia. Bez słowa sięgnęła po wielką walizkę, stojącą do tej pory pod ścianą. Chwilę potem spakowana odjechała w ciemność, żegnana jedynie wzrokiem mężczyzny stojącego w oknie.


***

- Chcesz czegoś jeszcze?
Upiła łyk i pokręciła przecząco głową.
- Jest niesłodka, pamiętałeś – westchnęła i odłożyła kubek.
Przysiadł dokładnie naprzeciw niej, splatając na piersi ręce.
- Kiedy wróciłaś? – spytał, lustrując ją dokładnie wzrokiem, ale jej kpiący uśmiech jak zwykle był nie do rozszyfrowania.
- Kto powiedział, że wróciłam?
Zamilkł.
- Robisz najlepszą czekoladę na świecie – oznajmiła mimochodem.

***

- Robisz najlepszą czekoladę na świecie – oznajmiła mu nieznajoma blondynka, opierając się o jego ulubiony stół.
Pomalowane na czerwono paznokcie wybijały na boku kubka jakiś egzotyczny rytm. Nie była wysoka, ale to akurat maskowały niebotycznie wysokie obcasy. Pastelowa bluzka przyjemnie opinała jej ciało, pozostawiając odpowiednio wiele do samej tylko wyobraźni.
- Skąd wiesz? – zapytał nie całkiem inteligentnie, wgapiając się w swój własny kubek z czerwonym napisem Eric na czarnym tle.
- Och, jestem pewna, że to – wskazała na parujący napój – podkradłam tobie – odpowiedziała ze śmiechem i upiła łyk.
Ostatni raz zaprosił gości do domu.
Ostatni raz imprezę musiał urządzać sam.


***

- Robisz najlepszą czekoladę na świecie – oznajmiła mu mimochodem.
Czarny kubek zbił w ten sam wieczór, w który odeszła, więc teraz na stole stała zwykła szklanka.
- Nie jesteś na diecie? – spytał, krzywiąc się nieznacznie.
- Nie, już nie. Przynajmniej na razie – odparła, znów uśmiechając się lekko.
- Jakiż to zaszczyt mnie spotkał – zakpił.
Spojrzała na niego przelotnie i utkwiła wzrok w oknie.
- Kpisz, na czym ten świat stoi? – spytała retorycznie.

***

- Na czym ten świat stoi? Wiesz? – spytała retorycznie, jednocześnie spodziewając się, że podejmie wyzwanie.
- Na miłości, przyjaźni, zrozumieniu, obecności… - zaczął wymieniać dokładnie wtedy, gdy podpisywała kolejny roczny kontrakt w Londynie.
- Miłość to dwie samotności, które wzajemnie zabijają się – odpowiedział, susząc atrament. – I odnawiają się w sobie. Wzajemnie toczą bój o niezależność. Zrozumienie to kompromis… - urwała – na który nie chcesz pójść…


***

- Na czym ten świat stoi? – spytała retorycznie.
Utkwił wzrok wprost na jej stopach.
- Na szpilkach od Prady.
- To Jimmy Choo.
Wzruszył ramionami.

***

Wzruszył ramionami… Gdy po raz kolejny ciemność zrodziła marzenie, które miało pozostać niespełnione.
- Zostaniesz? – spytał, przytulając się do jej nagiego ramienia.
- Zawsze jestem, nawet gdy mnie nie ma – odparła, gryząc go. Chwilę potem usłyszał trzask zamykanych drzwi i silnik samochodu.


***

Wzruszył ramionami.
- Może świat nie chce być całym światem? – spytała, wciąż wgapiając się w światło poranka.
- Co ja światu poradzę? – odpowiedział pytaniem.
Milczała chwilę, by moment później spojrzeć ponownie na brązowy napój.
- Czekolada wystygła – oznajmiła mu. – Podgrzejesz ją?
Bez słowa wstał i zabrał szklankę, gdy wrócił do salonu już jej nie było. Znikła jak światło poranka.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BajaBella dnia Śro 17:45, 27 Kwi 2011, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
AngelsDream
Dobry wampir



Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 108 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 20:56, 12 Kwi 2011 Powrót do góry

Pomysł: 5 pkt.
Styl: 7 pkt.
Spełnienie warunków: 3 pkt.
Postacie: 5 pkt.
Ogólne wrażenie: 5 pkt.

POMYSŁ
Tekst A: 3
Tekst B: 2

Jeśli chodzi o samą innowacyjność, świeżość pomysłu w moim odczuciu pierwszy tekst przoduje, choć nie jest to na pewno przewaga miażdżąca. W zasadzie ani jedna, ani druga miniatura nie sięgają po coś, czego nie znamy. Zderzenie jednak wypada na plus pierwszego. Czemu? Bo ja lubię sforę i lubię kanon, jeśli chodzi o chłopaków. Są wilki - jest impreza.

Wiadomo, że nie zawsze i w tym przypadku mogłabym trochę pomarudzić na zawiłości w tak zwartej formie, ale tu oceniam sam pomysł, a nie bohaterów.

W drugim tekście zderzamy delikatną wrażliwość Erica z drapieżną naturą kobiety sukcesu, ambitnej - przepraszam za słowo - poniekąd zdziry w drogich pantoflach... To jest mocne, ale mało Zmierzchowe. I ja wiem, świat się skończy. Angels szuka kanonu i Zmierzchu, ale w gruncie rzeczy, dlaczego nie?

STYL
Tekst A: 3
Tekst B: 4

Zacznę od tego, czym przegrywa pierwsza miniatura. Zabiły ją zbyt długie, momentami nazbyt rozbudowane i kwieciste zdania. Trudno było momentami skupić uwagę na tym, co się faktycznie tam działo. Przeplot z dialogami dodatkowo to uwidaczniał. I nawet zastanawiałam się nad podziałem 2/5 na korzyść drugiego tekstu... Klarowny, czysty, jaśniejszy. Pięknie skonstruowany, a jednak brakuje jakiegoś pazura na koniec. Czegoś, co podkreśliłoby wagę spotkania, wagę obojętności. Być może zagranej, być może prawdziwej. Mamy bajkę, nieważne jak smutną w istocie, którą przyszło nam porównać z czymś bardzo codziennym, namacalnym, co dzieje się nawet gdzieś obok. Trudny wybór, ostatecznie niewielka przewaga dla drugiego tekstu.

SPEŁNIENIE WARUNKÓW
Tekst A: 1,5
Tekst B: 1,5

Ponieważ mam dziś dobry dzień, nie szukam powodów, żeby ocenić inaczej.

POSTACIE
Tekst A: 2
Tekst B: 3

Mimo całej mojej miłości dla sfory, a zwłaszcza dla Embry'ego i Setha... Nie mogłam inaczej. Jak ktoś, kto jest żywym dowodem na istnienie legend, mógł sobie pozwolić na w zasadzie swobodne zignorowanie takiej przepowiedni? Nie rozumiem. Za szybko, za łatwo. Zdecydowanie. Daję punkty za Setha, bo stworzył odpowiednie tło dla wydarzeń. I daję za urok Calla. Niezaprzeczalny, a wykreowany przez autorkę. Postać własna lekko bezpłciowa, trochę taka, niedorysowana. Zwłaszcza w porównaniu z postaciami z drugiego tekstu. Chociaż sama miniatura, choć dobra, niezbyt mi się spodobała, muszę docenić piękną klamrę spinającą przeszłość i teraźniejszość pary. Ulotną, nieważną w porównaniu z pędem za sukcesem.

Gorąca czekolada okazała się zaskakująco ważna w obu tekstach, to cieszy, bo taki detal mógłby zostać sprowadzony do banału, a tu proszę...

OGÓLNE WRAŻENIE
Tekst A: 3,5
Tekst B: 1,5

Zacznę od tego, że tę kategorię zostawiam sobie zawsze na koniec oceny, podliczam najpierw dotychczasowe noty, żeby wiedzieć, czy przypadkiem nie wyjdzie mi remis. Tu by wyszedł i mam dylemat. Docenić tekst, który w moim odczuciu był lepszy technicznie? A może ten, który zwyczajnie mi się spodobał. Sama wiem, jak bardzo subiektywna ocena może namieszać... Nie lubię nikogo traktować niesprawiedliwie.

Ostatecznie więc moje punkty wyglądają tak, gdyż tekstowi A dodałam 0,5 punktu, a drugiemu te pół odjęłam.

Za kanon, pomysł, wplecenie legend i urok.

Niech autorka tekstu B nie myśli, że napisała coś gorzej albo źle, przeciwnie. Dobra miniatura przeciw dobrej. Myślę, że będzie to pojedynek na gusta i subiektywny odbiór.

Gratuluję obu paniom.

RAZEM

Tekst A: 13
Tekst B: 12


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Ellen
Nowonarodzony



Dołączył: 07 Gru 2010
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z krainy FF

PostWysłany: Sob 18:56, 16 Kwi 2011 Powrót do góry

Prosiłabym usunąć mój post. Nie mam czasu by ocenić poprawnie.
Przepraszam.
Ellen


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ellen dnia Śro 12:38, 20 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Antonina
Dobry wampir



Dołączył: 18 Wrz 2009
Posty: 1127
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 41 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z objęć Jokera

PostWysłany: Nie 19:27, 17 Kwi 2011 Powrót do góry

Pomysł: 5 pkt.
Tekst A – 2
Tekst B – 3
Bardziej spodobał mi się pomysł na tekst B – po pierwsze był pozornie prosty, ale w efekcie wywierał wrażenie. Niby zwykła historia, jakich pewnie wiele, ale trzeba było wpaść na tą prostotę i ją przelać na papier (tzn. na komputer, wszystko jedno), a po drugie mam wrażenie, że pomysł był tu realizowany metodycznie, od początku do końca – i tego trochę brakuje mi w tekście A, o czym napiszę dalej. Ponadto wprowadzenie obcego plemienia Indian, połączenia losów Embry’ego i tej dziewczyny jakoś mi nie podchodzi, ale pomimo to widać tu pewną oryginalność i chęć napisania czegoś nowego, stąd różnica wynosi tylko jeden punkt.

Styl: 7 pkt.
Tekst A – 2
Tekst B – 5
Styl w tekście A był dla mnie trochę męczący, jakby na siłę starano się podwyższyć jego poziom dodając wyszukane słownictwo i konstruując zdania w dziwny, nienaturalny sposób. Zauważyłam parę błędów interpunkcyjnych, literówek a niektóre określenia wprawiały mnie w zdumienie, jak np. „zaczął mu dokuczać apetyt” – osobiście nie znam takie wyrażenia, nie wydaje mi się, żeby było ono napisane po polsku, raczej „po polskiemu”. Zdanie: „Była filigranową brunetką - hebanowe włosy układały się na twarzy w trzpiotowate pazurki.” Brzmiałoby chyba lepiej, gdyby przed słowem „twarz” dodać słówko „jej”.
Tekst B było moim zdaniem napisany ładniej i staranniej, nie zauważyłam literówek lub błędów interpunkcyjnych, natomiast zazgrzytało mi w zdaniu: „(...)pozostawiając odpowiednio wiele do samej tylko wyobraźni.” Podobały mi się te wstawki kursywą i to że każde z nich zaczyna się od zdania kończącego poprzednią część tekstu.

Spełnienie warunków: 3 pkt.
Tekst A – 1,5
Tekst B – 1,5
Spełnione, tzn. chyba spełnione. Nie chcę mieszać, ponieważ może nie rozumiem do końca warunków pojedynku, bo nie wiem, czy wszystkie postacie mogą być zmyślone, czy jakaś musi być kanoniczna, tzn. znana nam z sagi. Z powodu tej wątpliwości mam mieszane uczucia co do tekstu B – tam w sumie nic oprócz użycia imienia nie wskazuje, że możemy mieć do czynienia z kimś z sagi, ale nie zamierzam z tego powodu zmieniać punktacji, ponieważ wydaje mi się, że kłopot tu tkwi w moim niezrozumieniu. Poza tym w obu tekstach są wszystkie wymagane elementy i na oko dialogi przeważają.

Postacie: 5 pkt.
Tekst A – 1,5
Tekst B – 3,5
Tekst A: na początku relacje między bohaterami wydawały mi się jak najbardziej w porządku, tj. młody, pewny siebie Indianin spędzający poranek w dziewczyną, po szalonej nocy. Kiedy jednak pojawiła się kwestia wpojenia całość mi zazgrzytała, ponieważ po tym, co wyczytałam u Meyer o wpojeniu i na czym ono polega, to niezupełnie pasuje mi do tego tok myślenia Embry’ego, a zwłaszcza to: „Kurde, zaraz naprawdę zaciągnie ją siłą do sypialni, żeby raz na zawsze udowodnić, kto jest górą”. Doprawdy, czy tak myśli wpojony wilkołak? W epilogu już ten obraz jest lepszy, ale zgrzyt i tak pozostaje. Dodatkowo nie przemawia do mnie wprowadzona później postać Setha.
Tekst B: pomimo, iż właściwie niewiele o postaciach wiadomo (tyle, że on jest pisarzem, nie zna się na ubraniach i miał uczulenie, a o dziewczynie niemalże nic), to przedstawione są w świetny sposób, łatwo można poczuć łączące ich relacje. Czuć w tym tekście jakiś żal, niepewność i cała gamę skomplikowanych stosunków pomiędzy postaciami. Podobało mi się.

Ogólne wrażenie: 5 pkt.
Tekst A – 2
Tekst B – 3
W tekście A nie przypadły mi do gustu po pierwsze budowa postaci, a po drugie koncepcja fabuły. Z jednej strony mamy spokojny „poranek po”, a z drugiej strony, pod koniec wyłania się przepowiednia, przez co tekst nabiera przyśpieszenia i zupełnie nowego znaczenia. Koniec jest satysfakcjonujący, w sensie że wiadomo dokładnie, o co chodziło, natomiast przez dużą różnicę pomiędzy częścią tekstu przed przepowiednią i częścią po przepowiedni mam wrażenie, jakby to były dwa teksty trochę na siłę złączone razem. Może pomogłoby danie prologu, który nawiązywałby jakoś do tej przepowiedni, wtedy całość byłaby bardziej spójna.
Tekst B zasadniczo mi się podobał, było w nim coś magicznego i smutnego zarazem, całość tworzy bardzo fajny klimat. Natomiast ze względu na jego rozmiar, więcej rzeczy się rzuca w oczy i zaplątałam się w tych wszystkich kubkach i szklankach. Na początku dziewczyna dostaje kubek z napojem, a potem pije go ze szklanki. Niby głupstwo, ale tekst nie jest długi i tego typu potknięć nie powinno w nim być.

Podsumowując:
Tekst A – 9
Tekst B - 16


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Antonina dnia Nie 19:33, 17 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Izzy BELLA
Człowiek



Dołączył: 12 Mar 2010
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: okolice Bydgoszczy

PostWysłany: Śro 7:58, 20 Kwi 2011 Powrót do góry

Pomysł:
Tekst A: 3
Tekst B: 2

Trudno oceniać i wybierać kiedy oba teksty są dobre (na tym forum chyba już nie zdarzają się inne sytuacje). Wszystko zależy od gustu i humoru czytelnika. Mnie stanowczo bardziej do gustu przypadł Tekst A. Podoba mi się pomysł z przepowiednią plemienia Makah, to w jakie sposób został wykorzystany kubek gorącej czekolady i przyjaźń pomiędzy Embrym i Sethem, wpojenie, które nie mija nawet po śmierci ukochanej. Wszystko przypadło mi do gustu Smile
Tekst B też jest ciekawy. Motyw bizneswoman w drogich szpilkach, która po trupach (głównie jednym-męskim) pnie się na szczyt jest bardzo prawdziwy. I może w innym zestawieniu ten tekst by wygrał, jednak tym razem, w mojej opinii, plasuje się na 2 miejscu.


Styl:
Tekst A: 3,5
Tekst B: 3,5

Jeśli chodzi o styl to naprawdę nie widzę sensu oceniania. Oba teksty zostały napisane przez osoby, które mają już za sobą „kilka” tekstów. I to widać. Jak dla mnie, remis.

Spełnienie warunków:
Tekst A: 2
Tekst B: 1

Kubek gorącej czekolady i poranek pojawia się w obu tekstach. Jednak jeśli chodzi o postacie drugoplanowe to trudno mi odnaleźć je w Tekście B. Jak dla mnie ta dwójka bohaterów stoi na równi.

Postacie:
Tekst A: 3
Tekst B: 2

Tekst A wygrywa dzięki Embremu i Sethowi. Ten drugi jest wspaniałym przyjacielem, takim którego każdy z nas chciałby mieć. Natomiast Embry… Urzeka mnie w nim wszystko Smile Jest prawdziwym wilkiem, który łączy w sobie dziką namiętność i wrażliwość. Cierpi po stracie Leen i podąża za nią, ale dopiero wtedy kiedy wie, że rodzina i przyjaciele sobie bez niego poradzą. Nie sprzeciwił się wpojeniu, aby uchronić Leen przed spełnieniem przepowiedni, bo wiedział, że „to więcej niż przeznaczenie”.
Jeśli chodzi o Tekst B, to miałam pewną trudność w „czytaniu” bohaterów wśród tych króciutkich wycinków. Ale to tylko i wyłącznie moja wina, bo ja tego nie czuję.

Ogólne wrażenie:
Tekst A: 4
Tekst B: 1
Nie może być inaczej. Trzy razy się zastanawiałam, czy przypadkiem nie dyskryminuję Tekstu B z jakiegoś powodu. Ale tak właśnie się czuję po przeczytaniu obu tekstów, więc aby było prawdziwie od początku do końca musi być 4:1.


RAZEM:
Tekst A: 15,5
Tekst B: 9,5


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Izzy BELLA dnia Śro 8:01, 20 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Dilena
Administrator



Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 158 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 16:17, 21 Kwi 2011 Powrót do góry

As you wish - jestem :)

Cholera ostatnio oceniając pojedynki trochę się denerwuję, bo kompletnie nie trafiam kto co napisał. Wiem, że na tym polega anonimowość właśnie, acz czuję jakbym stąpała po polu minowym Laughing
Skoro już wiecie, że ja nie wiem kompletnie, który tekst do kogo nalezy, jedziemy z tym koksem.

Długo nie będzie, bo jestem w pracy Wink


Pomysł: 5 pkt.
Styl: 7 pkt.
Spełnienie warunków: 3 pkt.
Postacie: 5 pkt.
Ogólne wrażenie: 5 pkt.


Pomysł:

A - 3
B - 2

Tekst A ma potencjał, ale w moim odczuciu na tą chwilę jest on zmarnowany. Może, jeśli się droga autorko pokusisz, w jego dłuższej, dokładniejszej, sprawdzonej wersji poznamy o wiele więcej detali, dotyczących bohaterów i przede wszystkim legendy. To właśnie dzięki przepowiedni plemienia, tekst zyskał u mnie miano świeższego, innowacyjnego, bo ja lubię takie klimaty. Żałuję natomiast, że jest jakby dana nam - czytelnikom - tylko namiastka tego pomysłu.
Tekst B pod względem pomysłu jest powiedziałabym, zwyczajny i raczej na jego temat napiszę więcej w innych kategoriach Wink

Styl:

A - 2
B - 5

Styl tekstu A jak dla mnie dobry, a może i nie, ale na pewno drażniący dla oczu i wyobraźni. Szczerze, to niezbyt dobrze mi się czytało. Ja wiem (mam nadzieję), że z tym "kurde" jest zabiegiem celowym, lecz do mnie nie trafia.
W tekście B jak w warunkach - większość dialogów - i przez te dialogi buduje się tutaj, zarysowuje sytuację. Za pomocą rozmów tylko dwóch osób możemy wyobrazić sobie co się w tej chwili dzieje, dlaczego się dzieje i jak wiąże się dany moment z przeszłością. Ważne też, że retrospekcje tłumaczą tutaj niejasności.

Spełnienie warunków:

A - 1,5
B - 1,5

Co prawda łez w A nie było jednak sam tekst dla mnie łzawy. Za to plusuje lepszym wpleceniem kubka gorącej czekolady, dlatego jesteśmy na zero Wink

Postacie:

A - 2
B - 3

W tekście B jakoś, mimo tego, że jest krótszy, zdaje się, że lepiej bohaterów poznałam. W tekście moją uwagę zwróciła Indianka z Mokah, dość fajna dziewczyna :)


Ogólne wrażenie:

A - 1
B - 4

Zdecydowanie do gustu przypadł mi bardziej tekst B. Jest jak dla mnie ckliwo, brzydko uroczy... Czyli przedstawia konkretną scenkę, która zdarzyła się na świecie, szczególnie w dzisiejszych czasach nie raz i nie dwa, pokazuje poniekąd osobowości bohaterów, pozostawia gorzki posmak. Właśnie - tekst A nie zostawił u mnie niczego. Przeczytałam wczoraj (nie zdążyłam dwóch na raz), a dzisiaj musiałam sobie go przypominać, a to wkurzające jest w moim odczuciu, jako czytelnika, dlatego:

A - 9,5
B - 15,5



Kłaniam się nisko po... Laughing
Buziak dla was, dziewczyny ;*


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
BajaBella
Moderator



Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 1556
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 219 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z lasu

PostWysłany: Śro 17:43, 27 Kwi 2011 Powrót do góry

Bardzo dziękuję oceniającym za poświęcony czas. Oceniły cztery osoby, co daje nam pulę: 4 x 25 = 100 punktów do podziału. A zatem:

Tekst A uzyskał 47 punktów
Tekst B pozostałe 53 punkty

Zwycięzcą tego pojedynku zostaje... kirke Super
Gratuluję!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BajaBella dnia Śro 17:44, 27 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin