FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Socks for Sex [T][+18][NZ] R3 cz 2 25.09 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Eweline.
Nowonarodzony



Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 19:32, 20 Sie 2009 Powrót do góry

Dodaje pierwszą część trzeciego rozdziału :)
Miłego :D

Rozdział 3 cz. 1
Beta: <b>nieznana</b> :*
PWB
Cholerny dzień prania!

Nie patrzę na to, co będzie dzisiaj. Jest czwartek - dzień prania - i wiem, że spędzę cały ten czas, na chodzeniu po domu; zbierając pranie, włączając pralkę, zatrzymując ją, wyłączając na nowo, do tego jeszcze brzęczyk w suszarce przestał działać i stale muszę sprawdzać, czy jego fartuchy lekarskie się nie pogniotły.
Za każdym razem, kiedy nie są perfekcyjnie złożone i nie wiszą rano na wieszaku, czekając na niego, nadyma wargi. Jakby pięć minut prasowania, mogło go zabić. To takie dziecinne. Nie lubię kłócić się z moim mężem, o tak podrzędną czynność, jaką jest pranie, ale jego stosunek do mojej pracy sprawia, że krew się we mnie gotuje. To nie dzieje się tak, że te cholerne rzeczy zostają czyste na stole operacyjnym w szpitalu.
Zmieniając swój rewir, niechętnie doczłapałam się na durną platformę z łóżkiem. Rozejrzawszy się po pokoju i dostrzegłam światło, przedzierające się przez rozcięcia po obu stronach turkusowych zasłon, które delikatnie iskrzyły się i kontrastowały z wypolerowaną powierzchnią ciemno-mahoniowych mebli w pomieszczeniu. Obrazy na ścianach wisiały w perfekcyjnie prostej linii i nie było na nich ani drobinki kurzu.
Normalna kura domowa byłaby usatysfakcjonowana i dumna, ale gdyby spojrzała na podłogę...
Jupi! Znowu leżą! Czy tak cholernie trudno jest podnieść te pieprzone skarpetki?!
Edward wiedział jak nadepnąć mi na odcisk, dlatego trzymał się z daleka i mogłam przypuszczać, że dzisiaj będzie tak samo. Mój święty mąż był w pełni świadomy, że dzień prania ciągnie za sobą gniew i uczucie lekceważenia mojej osoby.
Wiedziałam, że mnie kocha, ale to chore, że coś tak małego i banalnego jak skarpetki, może sprawić, że czujesz się zdesperowana, samotna i niechciana.
Budzenie się samotnie, kiedy po całym mieszkaniu porozrzucane są jego ubrania, bynajmniej nie było moim marzeniem. Nawet, kiedy mieszkaliśmy razem, jako narzeczeni, mieszkanie zawsze było schludne i czyste, ale kiedy włożył mi na palec tę cholerną obrączkę, stał się zupełnie innym człowiekiem. Osobą, która nieświadomie niszczy całą moją całodzienną pracę. A ja tak się staram, żeby nasz dom był komfortowym, ciepłym i przytulnym miejscem. Jest osobą, która nie może uszanować świętości, jaką jest kosz na brudne ubrania albo faktu, że chociaż jeden, jedyny raz jego żona chce obudzić się rano i nie czuć się jak pokojówka albo, co gorsze, jak jego matka.
Wyciągając się i wskakując w moje ulubione, purpurowe kapcie, udałam się do ponadwymiarowej szafy i powiesiłam szlafrok na wieszaku z tyłu drzwi.
Dzień prania zawsze zaczynał się tak samo; zakładam moje bambosze, zdejmuję szlafrok z mojej pidżamy - składającej się z szortów i krótkiego topu - później wędruję po domu w celu znalezienia wszystkich brudnych rzeczy, które nazbierały się przez cały tydzień. Moje były już dawno w cholernym koszu, czyli tam gdzie być powinny, ale fartuchy lekarskie, skarpetki i podkoszulki są poupychane w każdym kącie naszego, czteropokojowego mieszkania, a ja muszę bawić się w tropiciela, poszukując tego wszystkiego. Jak to możliwe, żeby jedna skarpetka była pod kanapą w salonie, podczas kiedy druga jest w psiej skrzynce w szafie obok mnie? One emigrują albo rozmnażają się, sprawiając tym, że chce mi się krzyczeć ile sił w płucach, a potem wybiec stamtąd na podwórko i przejechać przez to wszystko kosiarką.
Bailey, nasz [link widoczny dla zalogowanych], zszedł razem ze mną do holu, kiedy urządzałam sobie „wycieczkę” dookoła domu, oczywiście cały czas miał się na baczności. Później wrócił do łóżka na swoja poranną drzemkę, potem przyszedł na obiad i znowu wczołgał się na legowisko.
Pewnie myślicie, że dwuletni pies powinien robić coś w stylu, no nie wiem, „gry i zabawy w ogródku”, ale nie, zaszycie się w łóżku i patrzenie spode łba na wszystko, i wszystkich sprawia naturalnie więcej przyjemności. Oczywiście musiałam zrezygnować z mojego [link widoczny dla zalogowanych] i dołączyć do odkurzacza szczotkę usuwającą sierść.
Edward przyniósł Bailey do domu, pierwszego dnia po przeprowadzce. Natychmiast się w niej zakochałam. Tresowałam szczeniaka podczas mojego ostatniego roku szkoły i ona kochała mnie miłością bezwarunkową. Przynajmniej wtedy tak myślałam.
Na początku byłam sceptycznie nastawiona do posiadania psa, ale kiedy ona stała się moim jedynym, całodniowym kompanem, nauczyłam się kochać tę małą istotkę. Nie ważne jak bardzo mnie drażni i czy ignoruje... Zdaje się, że jest jedynym tematem rozmów w tej rodzinie.
W tamtym roku nie byłam tak zawzięta, ale tkwienie tutaj dzień po dniu, bez przyjaciół, bez wypłaty, nie wnosząc nic do małżeństwa, zaczyna to zmniejszać moje nastawienie.
Mój normalny sarkazm urósł do miana kąśliwego i kochał wybuchać niezapowiedziane na jakiś przyjęciach, nawet bezpodstawnie.
Kiedy, dopiero co, wprowadziliśmy się do domu, który zaprojektowała i zbudowała dla nas Esme, byłam pełna nadziei i podekscytowana. Pierwsze kilka miesięcy spędziłam na dekorowaniu go i rozpakowywaniu się, zupełnie ignorując pisanie.
Każdego dnia, kiedy Edward wracał do domu, rozmawialiśmy przy robieniu kolacji, a później zamykaliśmy się sami w sypialni i kochaliśmy dopóki nie zmorzył nas sen. Było tak, jak sobie kiedyś wyobrażałam małżeństwo.
Goniliśmy za sobą, utrzymując rodzinę. Kiedy był w pracy, bez wysiłku wykonywałam różne prace domowe, czekając na niego, żeby do mnie wrócił.
Potem awansował, a jego czas pracy się zwiększył i wracał do domu padnięty.
Przestał mnie dotykać idąc do łóżka. Znowu zaczęły się komplikacje, kiedy jednej nocy nie miałam nastroju, a on go miał i na odwrót, jak ja chciałam – to on nie. Nic nie pomagało, żadne kostiumy, bielizna, nic. Byłam szczęśliwa, jeżeli odstałam całusa z języczkiem na dobranoc.
On był zmęczony, a ja sfrustrowana na ogromną skalę, a samotna… To już nawet szkoda gadać.
Edward wychodził do świata, rozmawiał z ludźmi, a ja siedziałam na kanapie w spodniach od jogi, udając, że robię coś interesującego, tak naprawdę przeprowadzałam niemą konwersację z psem.
Wtedy schludny, czysty chłopak, którego raz doceniłam, zaczął zostawiać brudne ubrania i naczynia w całym domu i zachęcać psa do rozrzucania zabawek po podłodze w całym salonie. Każdego dnia czułam się jakby wszystkie te rzeczy, które ja sprzątnę on wyrzuca za siebie, kiedy nie patrzę. Nie ważne, co robiłam, to pojawiało się znowu… Nie ważne, jak ciężko pracowałam by był zadowolony, coś było nie tak.
Nie żyłam jak kochana żona, czułam się jakbym miała dwójkę dzieci, dwudziestosiedmioletniego męża doktora i dwuletniego psa, sama będąc dwudziestopięcioletnią mamą, co nie było wysoko ustawione na mojej liście priorytetów. Przyjaciele, ci którzy jeszcze ze mną rozmawiają, wszyscy są singlami, rozwijają swoją karierę, kochają każda minutę życia, a ja czuję się jak opiekunka do dzieci albo zatrudniona służąca. Nie zarabiałam pieniędzy, cały czas czułam się jakbym była zobowiązana do tego wszystkiego, bo to on płacił rachunki, kupował mi ładne rzeczy, to on miał tę pewność, że możemy zbudować wspólną przyszłość, a ja współczułam sama sobie.
„Ach, sprośna Bailey!”
Moje rozmyślania zostały znowu przerwane przez psa, który lizał sobie dupę na mojej stronie łóżka.
Kiedy w końcu skończyłam pranie, rzuciłam w nią poduszką.
„Do siebie głupi psie! Moje łóżko to nie miejsce do badania sobie odbytu!”
Jęknęłam i zrzuciłam ją, idąc do szafy gdzie trzymaliśmy jej skrzynkę. Ona rzuciła mi pogardliwe spojrzenie, podkuliła ogon i przyczaiła się obok mebla.
Mogę przysiąc, że ten pies mnie nienawidzi, cały dzień mnie ignoruje, a kiedy Edward wraca do domu, wariuje i biega w kółko jak jakiś szaleniec. Dzięki temu on czuje się wyjątkowo. Mój własny pies, który spędza ze mną całe dnie, dzień w dzień, woli mojego nieobecnego męża ode mnie. Można się było tego spodziewać.
Raz, kiedy miałam już posegregowane pranie i zaniosłam pierwszy ładunek na dół do pralni, klapnęłam na podłodze, zaczęłam odmierzać zmiękczacz wybielający kolory.
„O CHOLERA!”
Nie mam żadnego płynu do płukania. Zgaduję, że będę musiała zrobić sobie spacerek do sklepu, oddalonego o kilka przecznic. W którym spędzam godziny, wędrując między regałami, udając, że nie jestem żałosna. Znaczy się, czy wszystkie dwudziestopięcioletnie gospodynie domowe wędrują po sklepie o dziesiątej rano, symulując, że kupno produktów czyszczących jest najważniejszą rzeczą na świecie? Wiem, że nie!
Idąc z powrotem na górę, zdjęłam pidżamę, założyłam spodnie do jogi i bluzę, zmieniając kapcie na czarne buty.
Rzadko spotykałam kogoś znajomego w sklepie spożywczym, bo nikogo tak naprawdę nie znałam, więc zdecydowałam się zrobić kucyka. Założyłam okulary, bo moje oczy nie tolerowały szkieł kontaktowych i skierowałam się do garażu. Edward kupił mi srebrne [link widoczny dla zalogowanych], na moje urodziny w ubiegłym roku. Pod pretekstem, że moja stara ciężarówka, ze szkoły średniej, nie pasuje do garażu w zupełnie nowym domu. Nie ukrywam, że nadal tęsknię za moja bestią. Ona to miała charakter, chociaż była stalową pułapką na kołach, była tylko moja.
Kiedy dotarłam do celu, parking był niemal pusty, ale nie zmienia to faktu, że nie cierpię zakupów. Wyglądając tak jak w chwili obecnej, czyli prawdopodobnie jak gówno – dzisiaj dzień prania. Mogłam tylko przecierpieć to i włożyć uśmiechniętą maskę na twarz, mając nadzieje, że się nie przewrócę, ani nie spotkam nikogo znajomego.
Wędrując w dół między półkami, wreszcie dotarłam do tej z detergentami do prania. Znajomy zapach mojego ulubionego płynu do prania zaatakował moje zmysły. Chwyciłam największa butelkę [link widoczny dla zalogowanych], z powodu mojej beznadziejnie wrażliwej skóry, wyciągnęłam ją szybko, obróciłam się i zdecydowanym, szybkim krokiem zmierzałam w kierunku kasy.
Nie zaprzeczę, można mnie było rozpoznać po drobiazgach, a upajanie się zapachem Tide'a ukazywało, jaka zbzikowana się stałam. Byłam parę kroków od pozwolenia, na wszczepienie sobie chipu do mózgu. Stając się pełnoprawną „Żoną z Stepford”1, to mógłby być rodzaj zimnego wydawania pieniędzy, jak bankomat.
Naprawdę nie byłam w nastroju do zakupowego szaleństwa. W czwartkowe noce, zwykle spotykałam Alice, albo wychodziłam z Edwardem na obiad, więc na szczęście dużo kupować nie musiałam. Zakupy od zawsze mnie przygnębiały, to jakieś błędne koło. Ciągle czegoś zapomnisz, robiąc kolejną podróż do sklepu, kończąc z wózkiem pełnym jakiegoś gówna, które starczyłoby na rok. To nie to, co zbieranie kurzu i przykuwanie uwagi małych gryzoni, które lubią grasować w ciemnych kątach twojego domu.
Kiedy skręciłam na rogu, butelka zderzyła się z czymś dużym, a ja razem z nią upadłam na podłogę. Całe szczęście, że nie pękła, bo naprawdę nie miałam ochoty szukać jakiegoś chłopca ze szkoły średniej, pracującego tu, by wytarł tę plamę.
Kiedy już zebrałam się w sobie, żeby się podnieść, duża ręka chwyciła mnie za ramię i pomogła stanąć na nogi. Musiałam polegać na uprzejmości obcych ludzi, kiedy nie było ze mną Edwarda, by mnie złapał, więc to nie była żadna nowość. Kilka razy zdarzyło się już, że nikt nie starał się pomóc mi wstać, krew napłynęła mi do policzków, kiedy spojrzałam w górę na mojego wybawcę.
Na przeciwko mnie stał mój przyjaciel z Uniwersytetu Waszyngton, Jacob Black, wyszczerzony od ucha do ucha, tym swoim zaraźliwym uśmiechem. Jego krótkie, perfekcyjnie ułożone, cienkie włosy, białe zęby skrajnie kontrastowały z kolorem skóry. Był przystojny, w perfekcyjnie dopasowanym garniturze, z odrobinę większą ilością stylu niż wtedy, kiedy próbował zdobyć moje serce.
Zarumieniłam się wylewnie, zmieniając twarz w dojrzałego pomidora. Schyliłam się po płyn, ale on już ją dla mnie trzymał.
- Um. Dzięki – wymruczałam, wprawiając się w jeszcze większe zakłopotanie. Zazwyczaj wpadałam na ludzi, ale na dzisiejsze spotkanie nie byłam przygotowana, dałam plamę na całej linii.
- Hej Bells, ciągle taka niezdarna... Hę? – powiedział i zachichotał podnosząc brew.
- Dobij mnie, Jake – powiedziałam, udając sarkazm. Zawsze mieliśmy żartobliwe relacje, a przed poznaniem Edwarda, on był jednym z moich najlepszych przyjaciół.
- Jak sobie życzysz – odgryzł się, a ja pokazałam mu język. Jeżeli on chce być dupkiem, ja mogę być dziecinna. To było bardzo sprawiedliwe.
- Więc, jak tam twój doktorek? Nadal masz takie, gorące życie seksualne Bells? – spytał i mrugnął do mnie, biorąc butelkę z moich rąk i zmierzając po koszyk na przednią część sklepu. Gdyby on tylko wiedział jak nieistniejące jest moje życie płciowe.
Poszłam za nim mówiąc:
- Jake, ja naprawdę biorę tylko płyn i nie potrzebuję koszyka. – Włożył do niego butelkę i popchnął do mnie. Jego próżny, szeroki uśmiech był nadal na miejscu, a on wiedział, że ulegnę, bo zawsze cieszyłam się, spędzając z nim czas.
- Kto powiedział, że to dla ciebie, faceci też to robią. Nie każdy ma żonę w domu, która dla nich gotuje.
- Dobra, ale nie mam dużo czasu. Muszę dokończyć pranie w domu.
Poszłam za nim przejściami w dół i w górę, kiedy wkładał do koszyka typowe dla kawalera produkty: [link widoczny dla zalogowanych], [link widoczny dla zalogowanych], mrożone posiłki i galon mleka. Jacob był typem, który mógł jeść wszystko, co chciał i nadal utrzymywać swoja masę i muskularna budowę. Jeżeli byłoby to w mojej mocy i nie zakochałabym się w Edwardzie, to on mógłby być typem faceta, z którym chciałabym spędzać czas.
Mówił o swojej pracy, kiedy spacerowaliśmy dookoła, był edytorem druku w męskim magazynie „Status”, które znajdowało się w tym samym budynku, co Alice. Wiedziałam, że oni czasem wpadali na siebie, ale obydwoje byli tak zajęci, że wątpię żeby spędzili ze sobą dużo czasu. Opowiadał mi, jaki kłopot miał ze swoim życiem poza pracą i współczułam mu, wiedząc, że jest pewnie samotny.
Jake i ja wpadaliśmy na siebie albo wysyłaliśmy sporadyczne maile raz na pół roku, ale mimo tak minimalnej komunikacji byliśmy w stanie zostać przyjaciółmi.

- Więc... - powiedział, wrzucając pudełko [link widoczny dla zalogowanych] do koszyka.
- Nadal często widujesz, Alice Brandon?
- Tak, dość często, zazwyczaj raz w tygodniu, czemu pytasz? Chcesz, żebym powiedziała jej kilka miłych słów o tobie, czy coś? Ostrzegam, ona ma jakiegoś faceta i umawia się z nim od kilku miesięcy.
- Wow, mała Alice, się z kimś spotyka. Tylko pytam, bo raz na jakiś czas widuje ją w budynku. Staramy się być przyjaciółmi, od kiedy Edward stał się twoim biodrowym dodatkiem.
- Taa… Widocznie on jest jakąś gruba ryba publikacji, mówiła, że to najlepszy seks, jaki kiedykolwiek miała, czy coś takiego, nie chciała zdradzić szczegółów. Jestem zazdrosna, że ona może uprawiać seks, tak często, jak ma na to ochotę.
- Najlepszy seks, jaki miała mówisz, hę? Interesujące... - powiedział przeprowadzając palce wzdłuż podbródka, patrząc na mnie z rozbawieniem.
- Jake, już wszystko? Naprawdę nie mam czasu, żeby tu stać i rozmawiać o życiu płciowym, Alice. – powiedziałam i tupnęłam nogą, będąc już rozdrażnioną jego wyborem tematu. To nie tak, że nikt z naszej grupki nie plotkował na temat łóżkowych zwyczajów, ale ten temat był trochę straszny.
On wyglądał na trochę zbyt ciekawego.
- A, tak Bells, miło było cię widzieć, idź być dobrą żonką, już cię zostawiam.

Uściskałam go niezręcznie, wyciągnęłam moja butelkę z detergentem i podeszłam do kasy. On wrócił do robienia zakupów, zniknął, robiąc linie powietrzna między półkami z chipsami ziemniaczanym, a tym niezdrowym jedzeniem. Byłam zazdrosna, bo ja żeby utrzymać figurę parę godzin spędzam na rowerze, a on mógłby zjeść całą zawartość mojej spiżarni i nie przytyć ani grama.
Kiedy wracałam do domu, moje myśli powędrowały do noweli. Muszę coś napisać, bo przez tydzień nie skończyłam nawet rozdziału. Nie mogę przecież, zostawić mojej bohaterki, Paige, szczególnie, kiedy jej nowa miłość, Jonathan, czeka aż odda pocałunek miłości.
Mój najnowszy pomysł na powieść, nawiedził mnie we śnie, zaraz po tym, jak zaczęłam czytać te dojrzałe, nowe książki, o dziewczynie, która utknęła w pułapce nadprzyrodzonego trójkąta miłosnego. Straszne mnie to poruszyło i postanowiłam napisać własne, epickie love story.
Opowiadam o wdowie, która ponownie znajduje miłość. Zazwyczaj podczas pisania, byłam rozgoryczona i wkurzona, dlatego wszystko kończyło się zjadliwie, jeżeli w ogóle się kończyło, bo byłam niezadowolona ze swojego małżeństwa.
Zrozumienie charakteru Paige, nie było dla mnie problemem, ale jakimś trafem za Chiny nie mogłam dostać się do jej głowy.
Nostalgiczny i przygnębiający początek napisałam od razu, ale kiedy nadszedł czas na ponowne odkrywanie miłości nie mogłam zmusić się do pisania. Zatrzymałam się na piątym rozdziale i uzależniłam się od czytania fan fiction, historii, która mnie zainspirowała.
Edward myślał, że cały czas robię postępy, podczas kiedy Paige tkwiła opleciona ramionami Jonathana, czekającego na odwzajemnienie pocałunku, już przez dwa miesiące.
Kiedy przyjechałam do domu, garaż był pusty, więc weszłam, włączyłam pranie i poszłam na górę, wziąć prysznic. Edward powinien niedługo wrócić, całą noc czuwał przy telefonie i wyszedł do pracy, kiedy zasnęłam. Nienawidziłam tego, że nie zawsze spaliśmy w jednym łóżku, ale jego kariera była bardzo ważna. Nie pozwolił mi znaleźć pracy, jego wypłata pokrywała wszystkie rachunki i jeszcze zostawała pokaźna sumka, więc nie brakowało nam pieniędzy. Mój mąż był silnego przekonania, że to facet powinien być głową rodziny i dostarczać jej wszystkiego, czego potrzebuje. Czułam się, jakbym już zawsze miała być jego June Clearer. Nie czułam potrzeby udawania idealnej gospodyni domowej, a fakt, że on dorastał z taką, stanowił coraz większe trudności.
Moja własna matka, była całkowicie wyluzowana, przez całe dzieciństwo nie czułam się jakby był to trening do życia. No pewnie, że troszczyłam się o Charliego przez kilka lat, ale nigdy nie rozmawialiśmy za dużo. Jemu wystarczało oglądanie ESPN, mogłam wtedy robić, co chciałam.
Kiedy zeszłam na dół, przeczytałam ostatni rozdział, który wymęczyłam, poprawiłam gramatykę, snując różne plany i myśli, w mgnieniu oka dokończyłam scenę pocałunku. Wtedy usłyszałam, że drzwi od garażu się otworzyły.
Wyciągnęłam się na kanapie, chowając laptopa do szafki obok i poczłapałam do kuchni, czekać na mojego męża. Edward lubił patrzeć na mnie, po powrocie do domu, a mi przyjemność sprawiało czekanie na jego powrót. Mam nadzieję, że dzisiaj nie ujawni się w nim dupek, bo nie miałam nastroju na kolejną kłótnię.
Kiedy wszedł, szarpiąc drzwiami, zobaczył mnie siedzącą i czekającą. Jego zmęczoną twarz przykrywał uśmiech, ten który tak bardzo kochałam. Podszedł i cmoknął mnie w policzek. Nastąpiły te przyjemne dreszcze i wiedziałam, że chociaż nie byłam do końca zadowolona z mojego życia, nie zamieniłabym go na żadne inne. Wolę rzucać w tę jego, nadmiernie próżną i bardzo apetyczną, dupę, różnymi przedmiotami niż spędzać czas z kimś innym.
- Hej kochanie, jak ci minął dzień? – zapytał, próbując być miły, choć jeden raz. Zazwyczaj był jak nawiedzony po nocnym wezwaniu do szpitala.
- Dobrze, wpadłam na Jacoba w [link widoczny dla zalogowanych], był dziwny jak zwykle. Prawie skończyłam pranie...
- Och, to dobrze – powiedział, kiedy otwierał drzwi lodówki, zerknął drapiąc się po karku.
- Bells, kupiłaś piwo?
- Jest jeszcze chyba jakieś w lodówce w garażu. Nie bez powodu nazywa się to „lodówką do piwa”.
Uśmiechnął się do mnie głupkowato i wrócił do garażu. Wracając z piwem, otworzył drzwiczki od spiżarni i przez dłuższy czas przeglądał jej zawartość.
- Hej, widziałaś gdzieś dodatki do precli? Wiesz, tę musztardę z przyprawami? – spytał, zerkając znad szafki.
- Zjadłeś już wszystkie? We wtorek kupiłam cała paczkę, Boże, Edward!
Zamknął drzwiczki i nadymał wargi, wyciągając z hukiem kapsel od butelki z piwem, zmierzał w moim kierunku. Wiedział, że nadęcie warg i granie niewinnego, było dobra drogą do złamania mnie.
- Nie waż się, nie jestem twoim, cholernym niewolnikiem, tam jest mnóstwo jedzenia, bądź dużym chłopcem i sam zrób sobie przekąskę, bez nadymania wargi.
- Bella, wyluzuj.


CDN.



1 ,,Żony z Stepford" - nawiązanie do filmu gdzie kobiety miały wszczepiony micro chip do mózgu, dlatego były tak idealnymi żonami


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Eweline. dnia Czw 20:55, 20 Sie 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
AlicjaC
Wilkołak



Dołączył: 30 Lip 2009
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z krainy czarów

PostWysłany: Czw 21:55, 20 Sie 2009 Powrót do góry

Super rozdział.
Dobra wiem, że to co teraz napiszę będzie karygodne, ale mam nadzieję, że Bella będzie miała jakiś romans Wink Edward w tym FF jest hm... plantem ? Zostawia młodą żonę samą w domu, oj przepraszam z psem Wink . Życie seksualne to u nich jakiś totalny kataklizm. Dzieci nie mają. Kochany mąż rozrzuca swoje brudne skarpetki po całym domu. Kurcze jak ona ma z nim wytrzymać Uwaga Ciekawe czy on nie ma kogoś na boku Wink
Ten FF jest bardzo ciekawy Wink
Czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Black Hole
Nowonarodzony



Dołączył: 13 Lut 2009
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Nigdziebądź

PostWysłany: Czw 22:34, 20 Sie 2009 Powrót do góry

Zastanawiałam się jakie będzie w opowiadaniu nawiązanie do tutułu i wyobraziłam sobie romans Belli z właścicielem pralni chemicznej xp. Przechodząc jednak do rzeczy - życie nie jest idealne. Autorka miała ciekawy pomysł, ale mniemam, że jeszcze ciekawiej go rozwinie. Alice jest cudowna. Wreszcie nie jest przedstawiona dokładnie w taki sam sposób jak w sadze.
Co do tłumaczenia: czyta się bardzo przyjemnie. Nie widzę rażących błędów i generalnie żadnych nie widzę. Życzę powodzenia Wink

BH.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KoSa
Nowonarodzony



Dołączył: 27 Mar 2009
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z Ojca i Matki

PostWysłany: Pią 21:58, 21 Sie 2009 Powrót do góry

To tłumaczenie est po prostu świetne. W swojej dosadności i prostocie i to jest właśnie najlepsze, bo jest prawdziwe... Tak samo jak rozmarzające se skarpetki hihihi..
Jestem pewna, że nie długo zyska bardzo wielu czytelników i fanów, ale dajmy mu na to czas... Świetnie się czyta, nie zauważyłam żadnych specjalnych błędów i ogólnie tworzy bardzo ciekawą całość...
Właśnie takie powinny być wszystkie opowiadania oryginalne w swej prostocie i prawdziwe.. Bo czy ktoś zna faceta, którego skarpetki nie biegają po całym domu, bo ja NIE!

Pozdrawiam i obu tłumaczką życzę cierpliwości, chęci i czasu przede wszystkim, bo czasami najlepszą mobilizacją jest nuda...
KoSa Cool


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
bluelulu
Dobry wampir



Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 974
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 85 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hueco Mundo

PostWysłany: Sob 12:57, 22 Sie 2009 Powrót do góry

Muszę przyznać ,że pierwszy raz widzę taki pomysł na opowiadanie. Zawsze mamy jakieś życie na studiach, w akademiach , w willach z basenem gdzie "życie zwykłego śmiertelnika" jest pomijane, bawiąc się w litrach alkoholu, zdradach i seksie. Tutaj mamy typowy przykład , jak to czytam mam wrażenie że opowiadanie odnosi się ... do moich rodziców. Do mojego ojca który przychodzi z pracy , zmęczony sięga po piwo i rzuca śmierdzące skarpetki do kąta , później przychodzi mama i warczy na niego przez jakiś czas ale to nie pomaga. Jak pisała moja poprzedniczka KoSa 'opowiadania powinny być oryginalne w swej prostocie i prawdziwe' Pierwszy raz marzy mi się ,żeby Bella miała jakiś romans nawet z Jacobem "idelalnympartneremwłóżku' a może Edi też ma jakiś romans, kocha Bellę bo niby kocha , lekarz lekarzem ale może pielęgniarki rozkładają mu nogi na łóżkach szpitalnych ;> Wydaje mi się ,że za te kilka lat taki Edward będzie miał mały brzuszek , przynajmniej jako wampir miało się pewność że zachowa atletyczną posturę, a tutaj mamy przysłowiową "kiszkę" ;>


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KoSa
Nowonarodzony



Dołączył: 27 Mar 2009
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z Ojca i Matki

PostWysłany: Wto 9:47, 25 Sie 2009 Powrót do góry

Hehe nie zdziwiła bm sie, gdyby pielęgniarki tak robiły...
Już o Clarisie była mowa w Zmierzchu, że cała damska kadra szpitala w Forks śni o przystojnym lekarzu... Tam przynajniej było wiadome, że on nie zdradzi, dyż był wampirem i tak samo jak Edward bał by się o samokontrolę, by nie zobić partnerce krzywdy... Hmmm a Edzio... Przecież nikt nie może być idealny... Może skarpetki i totalny brak pociągu do Belli nie są jego jedynymi wadami... Cool ...Pożyjemy zobaczymy Laughing
Póki co czekam...

KoSa


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PaCiik
Człowiek



Dołączył: 03 Maj 2009
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wall Street.

PostWysłany: Czw 9:44, 27 Sie 2009 Powrót do góry

Taki wyluzowany Edward mi się BARDZO podoba. ; ))
Taki pełen luz, opowiadanko jest genialno-super. xd
- nowe słowo wymyśliłam.

Jeśli chodzi o rozdział, jest bardzo sympatyczny, choć współczuję Belli takiego męża. Ja bym z taki na pewno nie wytrzymała.

Pozdrawiam .
PaCiik ;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ZuyWampirek
Nowonarodzony



Dołączył: 05 Lip 2009
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z domu^^

PostWysłany: Pią 13:48, 25 Wrz 2009 Powrót do góry

Na obiad dzisiaj podajemy 2 i ostatnią część rozdziału trzeciego Wink
Małe ostrzeżenie: w tej części będzie trochę miziu-miziu Twisted Evil
Z racji, że rok szkolny trwa rozdziały będą pojawiały się nieregularnie Rolling Eyes

I liczymy na szczere opinie, bo one dają powera do dalszej pracy Cool

Smacznego!

Rozdział 3.2

- Nie mów mi, żebym wyluzowała – powiedziałam, używając powietrznego cudzysłowu. – Nie jestem twoja pieprzona pokojówką! Znowu spędziłam pół dnia, podnosząc twoje cholerne skarpetki. A właśnie, jak to możliwe, że jedna skarpetka znalazła się nawet w koszyku Bailey?
- Nie wiem – wymamrotał, stojąc za mną i oplatając mnie w tali z piwem w ręku, jego szczęka spoczęłam na moim ramieniu.
- Gdzie jest tak właściwie mój szczeniak?
- Jest za domem, zachowuje się jak pies, chociaż raz. Nie próbuj mnie uspakajać, będąc milusi, Edwardzie, to jest naprawdę irytujące.
- Ale Bella, kochanie... – zagruchał mi do ucha, sprawiając, że wzdłuż kręgosłupa przeszły mnie dreszcze. Otaczał mnie jego zapach i wiedziałam, że jeżeli zastanę tu choćby chwilkę dłużej, to on przebije się przez mój „mur obronny”. Wyszarpałam się z jego uścisku i odwróciła się twarzą w jego kierunku. Teraz byłam naprawdę wkurzona. Krzywy uśmiech nie schodził mu z ust, bo wiedział, że już mnie ma, ale nie polecę na ten jego boski uśmiech, nie tym razem.
- Ja nie żartuję, jeśli jeszcze jakaś jedna, cholerna skarpetka nie będzie w koszu na bieliznę, to wepcham ci ją do ust, kiedy będziesz spał. To gówno robi się naprawdę irytujące! – krzyknęłam, a on patrzyła na mnie z szokiem wymalowanym na twarzy. Jeszcze nigdy mu nie groziłam, więc dzisiaj przeszłam samą siebie.
On się spiął i postawił piwo na ladzie, jego uśmiech się nachmurzył. Oczy mu pociemniały i ukazywały teraz połączenie gniewu oraz podekscytowania. Zawsze przygotowywał się w ten sposób na porządną kłótnię, a oboje byliśmy strasznie uparci, na szczęście było to częścią naszego uroczego związku.
- Bella, nie widzę w tym nic poważnego, to tylko cholerne skarpetki... – powiedział, znacznie podnosząc głos. – I nie masz przecież nic lepszego do roboty. W przeciwieństwie do ciebie, niektórzy ludzie muszą pracować.
Jak on śmie używać braku pracy przeciwko mnie, wiedząc, że to doprowadza mnie do ślepej wściekłości. To nie był mój pomysł, żebym siedziała w domu, sam to wymyślił i nienawidzę siebie za to, że tak często mu ulegałam.
- Jeżeli mam rację, Panie Cullen, to pan był tym, który nie pozwolił mi szukać pracy. Ja tu wariuje – zamknięta w tym cholernym domu jak w klatce, a ty nie umiesz włożyć nawet brudnych ubrań do kosza na pranie. Chłopie masz dwadzieścia siedem lat! Dorośnij wreszcie!
- Bella, kochanie, nie o to mi chodziło. Myślałem po prostu, że lubisz być w domu. Ja uwielbiam każdego dnia widzieć cię tu, kiedy wracam z pracy. Moja mama też była gospodynią domową, dopóki nie skończyłem liceum, była w pełni samodzielna i cieszyło ją to.
Wyrzucał z siebie słowną biegunkę i sam kopał sobie głęboki grób.
- Nie waż się, porównywać mnie do swojej matki – syknęłam. – To jej wina, że jesteś taki rozpieszczony i zepsuty, a ja odmawiam bycia twoja pieprzoną pokojówką! – Ścisnęłam pięści na biodrach i ruszyłam w stronę schodów na górę. Wiedziałam, że jeżeli będziemy kontynuować tę sprzeczkę, to powiem coś, czego potem będę żałować. Podczas takich ostrych wymian zdań, mój filtr odmawiał posłuszeństwa i nie mogłam wziąć pełnej odpowiedzialności za to, co będę wykrzykiwać.
Kiedy stanęłam na drugim stopniu, Edward złapał mnie za rękę i przycisnął swoja klatkę piersiową do moich pleców, jego oddech był nierówny, a serce biło gwałtownie, był albo bardzo rozgniewany, albo ogromnie podniecony, w sumie to nie wiem, co bym wolała.

- Przestań – powiedziałam pewnie, chcąc od niego jak najszybciej uciec.
- Nie – wyszeptał mi do ucha, jego głos przybrał ochrypły i wnikliwy ton. Oznaczał to, że był podniecony, nie mogłam uwierzyć, że ta sprzeczka o pranie, aż tak go nakręciła. Poważnie!
Ja w seksownej bieliźnie – on obraca się i zasypia, a kiedy wrzeszczę na niego – on niemal sapie.
Miotał swoim gorącym oddechem po mojej szyi, jedną rękę przesunął na przód, pod moją koszulkę, ściągając tkaninę. Bicie mojego serca przyspieszył dziesięciokrotnie, a gorąco z jego ciał przeniosło się teraz na moje.
- Edward, przestań. – Próbowałam zabrzmieć pewnie, ale cóż, wyszło gorzej niż myślałam.
Znowu zacisnął swój uścisk i szepnął mi do ucha:
- Bella, nie bądź na mnie zła, przepraszam. Postaram się poprawić i wrzucać te głupie skarpetki do kosza. – Jego głos wciąż był gładki i uwodzicielski, nadal atakował moją szyje swoim ciepłym, nierównym oddechem. Ten aksamitny ton doprowadzał moje ciało do stanu „uległej kupy mięsa” i nie lubiłam tego, że zawsze wiedział jak mnie zaskoczyć.
- Zawsze tak mówisz. - Jęknęłam, nagle zdyszana.
- Ok. Bella, co ty na to, żebyśmy poszli na górę i pomożesz mi posprzątać ciuchy do prania?- Wyszło mu to bardziej jak rozkaz, a nie prośba. Jego głos był o kila oktaw niższy i przepełniony pragnieniami.
Westchnęłam i zaczęłam iść na górę, kiedy stanęłam na wyższy stopień złapał mnie za pośladki. Wchodził tuż za mną, kiedy się odwróciłam mogłam dostrzec jak jego „przyjaciel” obozował w namiotowym wzniesieniu, co potwierdzało, że mu się to podoba.
Kiedy weszłam do sypialni, odwróciłam się i skrzyżowałam ręce na piersiach, próbując wyglądać na zdenerwowaną, kiedy wchodził. Zawsze wiedział, jak zburzyć mój mur obronny, wkurzało mnie to, bo zawsze wiedział jak mnie złamać.
Jego oczy były wypełnione pożądaniem, kiedy dumnie i powoli kroczył w moim kierunku, ściągając top i podkoszulek prze głowę, zanim jego ręce chwyciły mnie w talii. Co trzytygodniowe wypady Edwarda na siłownię lub basen, pomagały utrzymać jego smukłe ciało w doskonałej formie. Ciągle gapiłam się na kształt „V”, który uformował się wzdłuż jego kości biodrowych, pod talią luźno dopasowanych, wiązanych sznurkiem spodenkach. Nie mogłam nic poradzić na to, że pragnęłam jego boskiego ciała.
Próbowałam z nim walczyć, bo byłam wkurzona, ale pociągnął mnie ku górze i zaczął całować w szyję. Chwilę potem, rozpinał już moje spodnie. Jego zęby muskały lekko miejsce, gdzie znajdował się puls, a ja całkowicie straciłam determinację do bycia złą i wzdychałam, kiedy jego język plątał się po mojej skórze. Na moje policzki wpełzł rumieniec, mogłam poczuć tę magiczną elektryczność między nami, kiedy kontynuował uciskanie mojego ciała swoim.
Wtedy odciągnął moje ręce od klatki piersiowej. Umieścił je na jego nagich ramionach, po czym ściągnął mi bluzkę odsłaniając nagie piersi, a to dlatego, że nie miałam ochoty zakładać stanika po porannym prysznicu. Wypuścił powietrze ustami i mogłam usłyszeć jego szybki wdech, kiedy wędrował w górę opuszkami palców, ciągle kreśląc łuki na moich piersiach.
Jego reakcje na moje ciało ciągle mnie zaskakiwały, nawet po tych wszystkich latach wzbudzamy w sobie te same uczucia.
Jęknęłam i odchyliłam się do tyłu, kiedy on zaczął ssać mój sutek, bawił się nim, pokazując swoją władzę nade mną, żeby w końcu zdjąć moją koszulę przez głowę i rzucić obok swojej.
Trzymajcie mnie!
Kiedy pozbył się mojej koszulki, powoli zdejmował moje spodnie i figi, podciągnął do góry moje nogi, żeby mnie z nich oswobodzić.
Całował moje nogi i wszystko, na co trafiał po drodze w górę, niezmiernie cieszył mnie fakt, że ogoliłam je poprzedniego dnia. W czasie kiedy torował sobie drogę do mojej klatki piersiowej, drżały mi nogi i płuca napełniały się w zastraszającym tempie. Drażnił się ze mną, a ja to uwielbiałam.
Pchnął mnie do tyłu i posadził na krawędzi łóżka, kiedy on sam cofnął się, zdjął buty i skarpetki, ściągając także w dół spodnie i bokserki, wyswobadzając swojego ekstremalnie pobudzonego członka. Na twarzy wymalowane miał skupienie i ulgę, czekał na to tak bardzo jak ja. Rozweselił się i ściągnął brew, oczywiście ciesząc się z możliwości oglądania jego nagiej żony siedzącej na krawędzi łóżka.
Krzywy, szeroki uśmiech wpełzł na swoje stałe miejsce, kiedy on pożądliwie przyglądał mi się spod przymkniętych powiek.
Zieleń jego oczu znacznie ściemniała i czułam się jakby patrzył na coś, co chce zjeść, kto wie... może chciał.
Zmarszczyłam brwi i zwęziłam oczy, ciągle jednak nieruchoma, nie kochaliśmy się już przeszło od tygodnia, a nagi Edward sprawiał, że stawałam się coraz bardziej napalona. Szybko, zaledwie paroma ruchami, przybliżył się i rozdzielił moje nogi, tak że były naprzeciwko jego kolan, a on stanął w środku. Pocałunkami torował sobie drogę do moich ust, poprzez biodra, żeby na wargach złożyć, długi, mokry pocałunek.
Pod wpływem jego dotyku, poprzez moje ciało przechodził przyjemny, elektryczny prąd, niby znajome uczucie, a napięcie budowało się w moim brzuchu, jak za pierwszym razem. Jego usta pożądliwie zgniatały moje w szalonym, gorącym, otwartym i kąśliwym pocałunku.
Po tylu latach, prosty pocałunek sprawia, że wiruje mi w głowie, uniosłam ręce do góry, żeby móc wpleść je w gęste włosy Edwarda. Czułam jego wzwód uciskający moje udo, kiedy pogłębiał pocałunek. Miłosna walka naszych języków zapalała we mnie ogień, pragnęłam, żeby wreszcie mnie dotknął.
Sięgnął między nami i poczułam jego długi, smukły palec lekko naciskający na moje zagięcie, powoli rozciągał wilgoć, którą tam czułam.
Moje biodra zadrżały, wiedziałam, że to już blisko, odepchnęłam jego rękę i złapałam jego członka kierując w moją stronę, namawiając by wreszcie we mnie wszedł, pragnęłam tego jak diabli.
Ciśnienie mnie zabijało i definitywnie nie potrzebowałam żadnej gry wstępnej, żeby dojść. W momencie kiedy byłam mokra i gotowa, szeptał mi do ucha.
Szarpnięciem przycisnął swoje biodra, żebym mogła poczuć jego truciznę przy mojej kobiecości, czekałam na niego całą sobą. Mogę stwierdzić, że czuł to samo, kiedy całował mnie w dół wzdłuż szyi. Jedną ręką obejmował moje biodra, a drugą chwytał moją wewnętrzna stronę uda. Łapiąc oddech, odsunął się i schylił, otwierając szafkę nocną.
Gmerał tam około minuty.
- Gówno!
- Co? - zapytałam, wciąż jeszcze dysząc.
- One wszystkie zniknęły!
- Gówno!
- Ciągle możemy robić inne rzeczy, Kochanie, lubię, kiedy robisz to ustami – powiedział, mrugając do mnie. Nie wiedziałam, czy teraz żartuje, czy nie, ale spojrzenie jego zielonych oczu potwierdzało, że jednak mówił serio.
- Do jasnej cholery, Edward, ty to wiesz, co zrobić, żeby kobieta poczuła się seksowna – powiedziałam, potrząsając głową. Nie mogłam uwierzyć, że kpił sobie ze mnie w taki sposób i pytał się, czy mu cholera obciągnę.
- Co?
- Jestem na pigułkach, idioto! W tym momencie brak gumki nie stanowi najmniejszego problemu!
- Bella – wyszeptał, kładąc ręce na moich kolanach, wystawił dolną wargę i nadymał ją. No nie! Znowu to zrobił! Głupi mąż! Wie przecież, że tego nie znoszę.
- Edward – Pociągnęłam go w kierunku moich bioder, pochyliłam się i wyszeptałam mu do ucha:
- Jeżeli nie przelecisz mnie w tym momencie, pójdę do łazienki i zrobię to sama.
Jęknął cicho i pchnął moje biodra do przodu. Wiedziałam, że był już przegrany jak diabli. W moim „p” było coś, co budzi w nim dzikie zwierzę albo groziło potrzebą zaspokojenia się samej.
Nie minęła sekunda, a on zapalił się w środku i narzucił stałe tępo. Nachyliłam się nad łóżkiem, a on kontynuował pchnięcia, naparł na moje biodra i gwałtownie wszedł we mnie.
- Cholera, Bella, jesteś taka ciasna – burknął. Jedynymi chwilami, kiedy mogłam usłyszeć z ust Edwarda przekleństwo, względnie niestosowne, były w sypialni, kiedy był zazdrosny albo kiedy był naprawdę bardzo, bardzo wściekły.
Ordynarny Edward sprawiał, że czułam się spełniona już po kilku pchnięciach, otaczając go nogami i z rozkoszą ogarniającą moje ciało. Wtedy wyginałam się w łuk, jęczałam głośno i zaciskałam się, a on kontynuował mocne pchnięcia.
- Och, Edward, bierz mnie! Mocniej, chcę żebyś doszedł, teraz, chodź kochanie! - wrzasnęłam przez endorfiny płynące w moich żyłach.
Przez moje rozbrzmiewające krzyki jego biodra poruszały się szalenie szybciej i przeciągnął mnie naprzeciwko niego żebym mogła poczuć, jak on twardnieje i nieregularnie pulsuje.
Odchylił się do tyłu, ciągle sapiąc.
- Bella dochodzę, pozwól mi dojść.
Mocniej objęłam go nogami i odchyliłam się do tyłu, zaciskając się na nim w środku, on zamknął oczy i przegrał ze mną w tej walce. Kiedy zwolnił, każdy mięsień w jego ciele napiął się, a twarz wykrzywiła się w mieszaninie napięcia i ekstremalnej przyjemności. Wtedy nagle opadł na łóżko obok mnie i odkręcił głowę w moja stronę, podpierając ja na łokciu.
Przysunęłam się do niego, uniosłam ręce, wplotłam w jego spocone włosy i szepnęłam:
- Kocham cię.
Nachylił się z powrotem, rozkładając moje nogi, by móc się uwolnić i wyślizgnął się ze mnie.
Jęknęłam z rozczarowania, a on na ten dźwięk zachichotał.
- Bello, ja ciebie tez kocham – wychrypiał, całując mnie w szyję, w sposób przez jaki przechodziły mnie dreszcze.
Uniosłam się na krawędzi łóżka i obserwowałam, jak ze zmęczeniem wciąga bokserki.
- Chodź do mnie. - Słodko zaśpiewałam, rozchylając szeroko ręce. Nie ma nic przyjemniejszego niż tulenie się do siebie po rozłączeniu naszych ciał. Potrząsnął tylko głową, stanął nade mną i zostawił na wargach cnotliwy, przelotny pocałunek.
Po czym odwrócił się w stronę szafy.
- Edward, proszę? - Nadymałam wargi. - To wszystko co mogę dostać?
- Bells, daj spokój muszę iść do gabinetu jeszcze dzisiaj w nocy. Nie mam czasu na przytulanie.
Jęknęłam i rzuciłam się z powrotem na łóżko, skowycząc.
- Nie możesz, chociaż dzisiaj zostać w domu? Zamówimy coś i zjemy w łóżku.
Wyszedł z garderoby ubrany w zapiętą, niebieską bluzkę i wytarte dżinsy. [link widoczny dla zalogowanych] zmienił na skórzane [link widoczny dla zalogowanych].
Naprawdę bez znaczenia było, co miałby teraz na sobie, czy byłby nawet nagi, zawsze wyglądał idealnie.
- Bella, mam spotkać się z Tanyą za godzinę w bibliotece, nie wychodzisz nigdzie z Alice?
- Z Tanyą? – jęknęłam, ona zawsze była straszną suką. Nienawidziła mnie i myślę, że gdzieś tam „po cichu” miała chrapkę na mojego męża.
Kiedyś miała praktyki u niego w szpitalu i nie była zbyt subtelna w okazywaniu swoich pragnień, by zdobyć faceta, który zawsze ją zbywał.
Żonaty czy nie, to dla niej bez różnicy, bo ona wariowała, kiedy tylko zobaczyła lekarza. Na szczęście żaden Cullen nie poleciałby na jej blond włoski. Sekretem wcale nie były przeróżne gafy, które popełniała w trakcie „podrywów”.
Kobieta jest drapieżnikiem, ale ona nie umiała nawet przyznać się do porażki.
- Kochanie, ile razy będziemy to jeszcze przerabiać? Przecież mamy wygłaszać artykuł na uczelni przez najbliższych parę tygodni i pójdzie to sprawniej, kiedy rozdzielimy czytanie na kilka osób. Ona jest tylko koleżanką, nie bądź zazdrosna.
- Nie jestem zazdrosna! – powiedziałam, podnosząc głos.
- Ale kochanie, właśnie że jesteś. – Położył ręce na moich kolanach i całował po brzuchu.
Podniosłam się na łokciach i zwężałam oczy. Mogę powiedzieć, że jeżeli jakaś kobieta chciałaby ukraść mojego męża, to Tanya byłaby ekstra- ordynarną złodziejką.
- Muszę iść, nie utrudniaj tego – powiedział na odchodnym.
- Świetnie, bądź dupą. Tylko nie mów mi, że nie mówiłam, jeżeli ta wywłoka znowu zacznie cię podrywać.
Odwrócił się i spiorunował mnie wzrokiem.
- Bella, to wcale nie jest śmieszne.
- Obojętnie – powiedziałam i gwałtownie opadłam na łóżko. Nienawidziłam dzielić się moim gorącym mężem z jakimś skunksem, kiedy wiedziałam jakie ma zamiary.
- Bella, przestań być dziecinna, muszę już iść. Chodź się przynajmniej pożegnać.
- Ugh… – jęknęłam i wstałam, żeby go przytulić.
Kiedy mnie puścił, spojrzałam w dół na podłogę, która znowu była cała pokryta warstwą ciuchów do prania.
- Przynajmniej sprzątnij swoje ubrania przed wyjściem. - Skrzywiłam się znowu zirytowana.
- Cholerny Boże, Bella, to tylko pieprzone ubrania, a nie jakiś koniec świata.
Spiorunowałam go wzrokiem, wypchnęłam za drzwi sypialni i trzasnęłam nimi.
Jego kroki rozbrzmiewały przez cały korytarz aż do garażu, specjalnie i złośliwie głośno tupał.
Nienawidzę się z nim kłócić, ale on jest zbyt tępy, żeby zrozumieć, że Tanya to mściwa suka i że zbieranie prania mnie denerwuje.
To jest tak jakby nie miał do mnie za grosz szacunku i strasznie mnie to wkurza. A może on chce, żebym wparowała do szpitala na jego salę operacyjną i porozrzucała mu wszystkie przyrządy po podłodze? Nie, myślę, że nie.
- AGGGGHHHH!
Kiedy usłyszałam trzaski drzwi od kuchni i garażu, przełamałam się i zeszłam na dół pozbierać ciuchy oraz wrzucić je do kosza na brudną bieliznę, przed tym jak wezmę prysznic.
Czy wy widzicie jakie to jest ciężkie?
Kiedy wychodziłam spod prysznica, zadzwonił mój telefon, więc pospiesznie poszłam do pokoju, żeby odebrać.
To Alice. Dzięki Bogu!
- Hej, Ali. – Próbowałam przybrać radosny ton.
- Bells, ciągle jesteśmy umówione na drinka? – Kiedy dzwoniła, zawsze miała dobry humor.
- Boże, mam taka nadzieję. – Wzburzyłam się.
To będzie jedna z TYCH nocy. Tylko tyle mogę powiedzieć.
Normalnie to ja dużo nie pije, ale wszystkiemu winna jest wściekłość i frustracja, potrzebuję tylko wygodnie się rozsiąść i odprężyć, a alkohol mi w tym pomoże.
Alice zawsze wiedziała, co powiedzieć, chociaż unikała zamążpójścia, dobrze znała Edwarda i zawsze mi doradzała.
Na koniec rozmowy, Alice zachichotała do telefonu.
Zawsze uważała, że moje stosunki z Edwardem są zabawne.
Jakoś nie mogła owinąć swoich myśli wokół małżeństwa. Wymarzyła sobie już dawno założenie rodziny, chociaż teraz uparcie twierdzi, że nigdy nie wyjdzie za mąż. Myślę, że jeszcze nie spotkała swojego wyjątkowego księcia, ale jak dobrze pójdzie, to długo jej to nie zajmie. Było mi strasznie smutno, kiedy wiedziałam, że ona czuje się samotna.
Ostatnio mój mąż nie robił postępów, ale miłość jest silniejsza i obojętnie, co by się wydarzyło, on będzie nadal moim mężem, moim aroganckim, bezmyślnym, dziecinnym partnerem, ale za to – tylko moim.
- Głupi mężowie, oni są jak wrzody na tyłku – jęknęłam, a ona zaśmiała się jeszcze głośniej.
- Dobra, Bells, czekam jak zwykle wpół do dziesiątej, pasuje?
- Idealnie – odpowiedziałam, przybierając znowu radosny ton głosu.
- To do zobaczenia, laska! – pisnęła i rozłączyła się.
Skończyłam się ubierać i zeszłam na dół, żeby wpuścić Bailey do środka.
Kiedy miałam spędzić ten czas, do spotkania z Alice, samotnie, postanowiłam dać coś Paige, może chociaż ona będzie zadowolona.
Siadłam na kanapie, a Bailey położyła się na moich stopach i cicho pomrukiwała. Jak dobrze pójdzie, to dam mojej bohaterce szczęśliwe zakończenie, w końcu zasłużyła sobie na to.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KoSa
Nowonarodzony



Dołączył: 27 Mar 2009
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z Ojca i Matki

PostWysłany: Pią 20:11, 25 Wrz 2009 Powrót do góry

Ha PIERWSZA!!!

Dobra...
Krótki schemat stosunków Bella - Edward:
a) kłótnia
b) seks (miedzy czasie kłótnia o gómki)
c) kłótnia

Tak szczerze to długo nie pociągnie... Cyba że... Cyba, że Bella tak rzypadkiem zapomniała wziąśc pigółki i jest w ciąży Cool
A to mogło by być bardzo ciekawe...
MOże Edward troche inaczej by na nią spojrzał...

Świetny rozdział... Czekam na następny...

Pozdrawiam, życzę czasu, weny i jeszcze raz czasu bo jak wiadomo już od wieków nie jest on ludzkim sprzymierzeńcem...

KoSa

Cool Cool


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sweet*Rose
Nowonarodzony



Dołączył: 31 Gru 2009
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Mirosławiec

PostWysłany: Pią 22:26, 22 Sty 2010 Powrót do góry

Fajno, fajno:)) Ciekawa historia. Na początku trochę mnie odrzuciło, ale ciekawość zwyciężyła. I dobrze iż tak się stało. Ed i Bells już jako małżeństwo. On doktorek, a ona kura domowa:D No, no to jest dla mnie nowość. Edward już nie jest idealny, a Bella nie okazuje się histeryczką. Trochę zadziwił mnie Jacob z Alice. Mam na dzieje, że droga Al znajdzie Jaspera i to z nim będzie. Jacob niech sobie znajdzie jakąś seksi wilczycę i nią się zaspokaja. Czekam na nowy chap:**

Pzdr. Sweet*Rose


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sarabi
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 22:30, 31 Sty 2010 Powrót do góry

W końcu jakiś tekst o normalnym, zwyczajnym i szarym życiu. Świetnie pokazuje co dzieję się, po "żyli długo i szczęśliwie". Po wyidealizowanych postaciach, które każdy problem rozwiązują w mgnieniu oka i "kochają się, że strach", bardzo miło czyta się o skarpetkach Edwarda walających sie po całym domu i sfrustrowanej seksualnie pani domu. Taka miła odskocznia Smile
Czekam na ich sposób rozwązania problemów i pogodzenia sie z codzienną rzeczywistością.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
windy dreams
Wilkołak



Dołączył: 24 Sie 2009
Posty: 129
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 1:14, 02 Lut 2010 Powrót do góry

Tego ff`a czytałam już po angielsku i jest świetny. Za scenami sexu kryje się dużo frustracji, które w końcu doprowadzają do katastrofy pomiędzy Edwadem i Bellą. Podoba mi się też,że historia pokazuje dużo Alice i jej życia i że nie wszystko jest takie kolorowe. No, ale nie będę zdradzać więcej.

Twoje tłumaczenie jest całkiem całkiem, chociaż muszę powiedzieć,ze wyłapałam wiele literówek i błędów językowych, ale nie będę wymieniać, bo może się mylę, a nie jestem betą.

Tak poza tym to chyba wszystko, miłego tłumaczenia Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Bella256
Nowonarodzony



Dołączył: 26 Sty 2010
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Titi-TuTa

PostWysłany: Sob 20:49, 27 Lut 2010 Powrót do góry

Jakie fajne ff!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
No, zatkało mnie jak przeczytałam pierwszy rozdział i nadal jestem w szoku.
Pierwszy raz spotkałam się z TAKIM Edwardem i TAKĄ Bellą, jestem ciekawa co będzie dalej :D:D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Raven Black
Człowiek



Dołączył: 26 Sie 2009
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: a stamtąd...

PostWysłany: Wto 17:58, 11 Maj 2010 Powrót do góry

Mimo, że sam początek był trochę odpychający, czytałam dalej. I dobrze zrobiłam. Szczerze? Taki obrót spraw kompletnie mnie zaskoczył, bo nie domyśliłabym się, że Edward i Bella będą się tak fajnie kłócić ;D
a poza ty... Alice i Jacob? Ciekawe, pierwszy raz coś takiego widzę.
Ale to dobrze, przynajmniej coś nowego.
Pozdrawiam tłumaczki ;*
Raven Black


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
bugsbany
Wilkołak



Dołączył: 07 Sty 2010
Posty: 101
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 19:44, 11 Maj 2010 Powrót do góry

Jestem już chyba tysieczną osobą, która to pisze ale nie mogę się powstrzymać....jestem w wielki szoku Szok To tłumaczenie jest naprawdę świetne, należa się Wam wielkie brawa, serio bravo Poza tym naprawdę fajnie się czyta tego ff-a, jest taki inny....nie opowiada o cukierkowej miłości Belli i Edwarda, mimo że uwielbiam o tym czytać, ale co za dużo to nie zdrowo, czasami dobrze mieć odskocznie...i Wasze tłumaczenie jest dla mnie taką odskocznią Kwadratowy
Nie wymienię błędów bo jakoś nie zwracałam na nie uwagi, nigdy tego nie robię, skupiam się na treści opowiadań a nie na gramatyce itp. Jeżeli nasz piękny doktorek Eddie hot się nie opamięta to mogą go czekać kłopoty w raju....dla Belli takie życie to zawieszenie w czasie...nic się nie dzieje poza praniem, sprzątaniem, gotowaniem. Rozumiem Edwarda, że jest zmęczony po tylu godzinach pracy, stara się aby im niczego nie brakowało, ale czasami kariera nie jest warta takiego zachodu. Obudzi się któegoś poranka i nie będzie koło niego żony, której tak nie docenia.
Ale wtedy może mieć poretensje sam do siebie.
Nie mówię, żeby Bella miałą romans i doprawiała poroże małżonkowi, ale mogłoby się wydarzyć coś takiego co wstrząśnie doktorkiem i zacznie poświęcać czas ukochanej.
Moment w którym pojawia się wzmianka o Tanii wywołał u mnie gęsią skórkę, nie wróży to niczego dobrego, nie lubię jej.......ona zawsze miesza w związkach Kwasny
Na koniec wspomnę o jeszcze jednej sprawie....Alice i Jackob ? ? ?
Tego jeszcze nie było, pierwszy raz czytam o przyjacielskich i tak bliskich stosunkach tej dwójki devil
Mam nadzieję, że nie porzuciłyście tego tłumaczenia i już niedługo przeczytamy dalsze losy naszych ulubieńców Very Happy
Pozdarwiam Bugsbany

P.S Daj cie znać czy zamierzacie kontynuować to tłumaczenie:D


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez bugsbany dnia Wto 19:48, 11 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin