FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Lykaina - [Z][OOC] X Amor vincit omnia/X 2.06 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
MonsterCookie
Gość






PostWysłany: Nie 20:51, 20 Wrz 2009 Powrót do góry

To chyba najlepszy odcinek, ponieważ wszystko zostało wyjaśnione i tak bajecznie opisane.
Trochę szkoda zrobiło mi się staruszki, sądziłam, że Bella trochę jeszcze u niej zostanie, poza tym tak naprawdę nie wyobrażam sobie Belli z idelanymi zmysłami takimi jak u wilka. :D
Poza tym ta rozmowa z Edwardem, była genialna. Tak pięknie ubrałaś wszystko w słowa i stworzyłaś taki magiczny nastrój, aż nie mogę wyjść z zachwytu.

Niecierpliwie ( a jakże :D ) czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam,
MonsterCookie. :)
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Nie 21:32, 20 Wrz 2009 Powrót do góry

MonsterCookie, uwielbiam Cię. ^^
Traktuję Cię jako stałą czytelniczkę, ponieważ wypowiadałaś się chyba pod każdym rozdziałem i kiedy zabrakło Twojej opinii pod Edwardowym rozdziałem, zaczęłam się zastanawiać... Może przestało Wam się podobać, bo prawda jest taka, że do tej pory wypowiedziały się osoby, na których komentarz zawsze liczę Twisted Evil Bo jesteśmy ze sobą w jakiś sposób związane. Angels jest moją kochaną betą, ja jestem betą niobe, a madam jest moją wspólniczką, więc jakby wszystko w rodzinie. I choć wiem, że dziewczyny powiedzą mi szczerze, że coś spartoliłam, to jednak brakowało mi opinii bardziej obiektywnej. Wink Na Ciasteczkowego Potwora widzę, że też mogę liczyć, dzięki. :*
Szósty rozdział się pisze. Musiałam Bellę wyprowadzić od babci, akcja stałaby się za bardzo statyczna, a Bella ma przecież zadanie do wykonania. ^^
Power mam, więc myślę, że Was nie zawiodę kolejnym rozdziałem.
Spojlerek:
Wcześniej już ujawniłam, że pojawi się Jacob, a teraz dodam, że Bella przeprowadzi również szczerą rozmowę z Lykainą. Wink
niobuś, moja kochana, Ty wiesz, że ja nie przestanę z Tobą rozmawiać na GG, chodziło tylko o wyprzedzanie faktów z opowiadania, że tego już nie będę robić, ale wiesz, że ja i tak nie wytrzymam.
Kiedy bety uwijają się pracowicie nad napisaną częścią, Pernix roznosi po domu i musi komuś odsłonić rąbka tajemnicy. Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Pernix dnia Nie 21:43, 20 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
MonsterCookie
Gość






PostWysłany: Pon 14:21, 21 Wrz 2009 Powrót do góry

Na mnie zawsze możesz liczyć, tylko czasami brak mi czasu, ale zwykle staram się na bieżąco czytać ^^ i chociaż nie zawsze moje komantarze są konstruktywne to cieszę się, że liczysz sie z moją opinią. A jak wiesz to uwielbiam twój ff. Wink
Po tym spojlerku jestem coraz bardziej ciekawa, ponieważ wydaje mi się, że rozmowa z Lykainą będzie interesująca. No i oczywiście czekam na Jacoba. :P
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Czw 13:45, 24 Wrz 2009 Powrót do góry

Dla wszystkich czytelników - część szósta. To mój rekord, dwa rozdziały w jednym miesiącu. Wink
Specjalne pozdrowienia dla Dominiki za pomoc w doborze imienia Wink
Nie ma to jak nasz wspólny narcyzm.

Betowały: AngelsDream i thingrodiel
Dla Was wielkie dzięki :) Brawa dla moich cudownych bet, bez nich Lykaina nie byłaby taka sama. ^^

Piosenka do rozdziału:
Tree Days Grace - Animal I have become
Słowa piosenki są znaczące dla całego opowiadania, to że piosenkę dodaję do listy z szóstką, jest szczęśliwym przypadkiem. Wink
Zapraszam i smacznego!

6. Lykaina

Kiedy pierwsze promienie słoneczne przedarły się przez korony wysokich drzew, budząc mnie ze snu, przetarłam oczy. Znów miałam normalne dłonie, krótkie paznokcie i całkiem symboliczne futro na ciele – w postaci cienkich włosków. Zupełnie naga siedziałam na wilgotnej ściółce. Brak ubrań w obecnej sytuacji stanowił nie lada problem, nie chciałam jednak wracać do babci, nie po bolesnym pożegnaniu. Po przemianie wolałam być sama. Nikt nie mógł zrozumieć, co czuję. W najśmielszych snach nie przypuszczałam, że spotka mnie coś takiego. Nagle znalazłam się w świecie mitycznych kreatur i okazało się, że nie tylko się z nimi przyjaźnię i kocham je, ale jestem jedną z nich. I to nie tą, którą chciałam być. Marzyłam o tym, by dzielić lodowate, wieczne życie z Edwardem, tymczasem stałam się jego naturalnym wrogiem. Lew wcale nie zakochał się w owcy. Zakochał się w leopardzie. Współżycie z wrogiem jest trudne, szczególnie, gdy darzy się go uczuciem.
Stanęłam nad brzegiem stawu. Odkryłam to miejsce już dawno – to moja przystań. Przezroczysta woda, dzięki roślinom rosnącym na dnie, mieniła się zielenią. Gdzieniegdzie było widać jasne kamienie. Okolica wyglądała bajecznie, ponieważ część zbiornika ograniczały wysokie skały, z których spadała kaskada rzecznej wody. Z przyjemnością zanurzyłam się w stawie. Początkowe wrażenie chłodu nie przeszkadzało mi. Przywykłam do zimna dzięki wampirowi, który tulił mnie co noc do snu, a teraz dodatkowo sama zdobyłam odporność na zimno z uwagi na podwyższoną temperaturę ciała. Kąpiel uspokajała mnie, a powrót do ludzkiej postaci przywrócił panowanie nad własnym ciałem. Chciałabym, żeby już tak zostało. Chciałam na powrót być zwykłą dziewczyną, nie wilkiem z nastroszoną sierścią, ostrymi zębiskami i długim jęzorem. Zanurkowałam z otwartymi oczami, by podziwiać inny świat, by oderwać się od trudnej do zrozumienia rzeczywistości. Nigdy wcześniej tego nie robiłam. Niezdarna Bella pływała stylem klasycznym - z głową wysoko uniesioną ponad wodę tak, aby przypadkiem nie dojrzeć, że nie ma gruntu. Kiedy wypływała zbyt daleko i spostrzegła, że nie może bezpiecznie stanąć z głową nad powierzchnią, panikowała, tracąc wszystkie siły, usiłując dopłynąć do bezpiecznej strefy. Dlatego nigdy nie wybrałam się w pojedynkę, by popływać. Zawsze musiałam mieć przy sobie potencjalnego ratownika. Relaksującą kąpiel przerwały szmery dobiegające z brzegu. Obróciłam się, by sprawdzić, kim jest intruz. Na kamieniu siedział rosły Indianin z poczochraną, hebanową czupryną.
- Nie wiedziałem, że masz takie jędrne pośladki – odezwał się, spostrzegłszy, że na niego spoglądam. - A przód nie gorszy od tyłu!
- Jake, podglądałeś mnie? - krzyknęłam mocno wkurzona, jednocześnie chowając się w wodzie.
- Nie, przechodziłem tędy w poszukiwaniu mojej wampirzo bladej przyjaciółki, ale gdy ujrzałem nagą, atrakcyjną kobietę o pięknej, słonecznej cerze z włosami prawie do pupy, to pomyślałem, że mam przed oczyma nimfę wodną, nie byłbym sobą, gdybym nie podziwiał takich wdzięków. Nie ważyłbym się podpatrywać pijawkowej dziewczyny, jeszcze mi życie miłe. - Zaśmiał się.
- Zamknij się lepiej i podaj mi coś do ubrania.
- Zapomniałaś, że noszę przy sobie tylko szorty, chyba nie chcesz mnie zobaczyć w stroju Adama – zachichotał. Doprawdy, zebrało mu się na żarty. Moja mina musiała wyrażać zawód, bo po chwili dodał: - No już, rozchmurz się. Edward wyposażył mnie w damską tunikę i kuse szorty. W zasadzie jestem tu w roli posłańca. - Rzucił mi biały bawełniany podkoszulek, który sięgał za pośladki. Edward mógłby przewidzieć, że biały materiał prześwituje, ale lepsze to niż nic. Naciągnęłam bluzkę, odwrócona tyłem do Jacoba i spuszczałam ją coraz bardziej w dół, w miarę jak wynurzałam się z wody. - Mówiłem istna nimfa, nie dziwię się, że Rudy jest taki zazdrosny. - Skomentował moje wyjście. Zmierzyłam go wściekłym wzrokiem.
- Podaj mi lepiej spodenki, żartownisiu. - Nasunęłam krótkie jeansy, a potem splotłam włosy w dwa grube warkocze, zamiast gumki użyłam pasma włosów, którym ciasno związałam każdy splot. Przy kolejnej wizycie w cywilizowanym świecie muszę koniecznie je obciąć, bo niedługo będą mi się plątały pod nogami. Teraz zupełnie nie rozumiałam marzeń małych dziewczynek o długich puklach, dla mnie to samo utrapienie. Gdy doprowadziłam się do porządku, usiadłam na sąsiednim kamieniu, starannie złączywszy nogi, by nie wyglądać niestosownie.
- Dobra, teraz powiedz, co tu robisz?
- Jak wspomniałem – jestem listonoszem. Oprócz koszulki mam list
- Dawaj! - Przerwałam niegrzecznie, nie mogąc czekać ani chwili dłużej. Po tym, jak zostawiłam Edwarda, cały czas miałam wyrzuty sumienia. Nasze spotkanie nie tak powinno się zakończyć. Prawie wyrwałam z ręki Jake'a pomiętą, cienką kopertę. Rozdarłam zabezpieczenie i wyjęłam białą kartkę:

Bello,

Będę czekał. Nie mam pojęcia, co teraz przechodzisz, ale wiedz, że Cię kocham i będę kochał - obojętnie, co się stanie. Poprosiłem Jake'a, by nad Tobą czuwał, skoro sam nie mogę.

Twój na wieki – Edward.


Nawet teraz mnie rozumie, po tym wszystkim, co zrobiłam. Złożyłam kartkę na cztery części, umieściłam ją z powrotem w kopercie i wsunęłam do kieszeni spodni.
- Jake, proszę, przekaż Edwardowi, że... że nic mi nie będzie. Jak tylko dowiem się, w jaki sposób pozbyć się wilczego przekleństwa, sama złożę mu wizytę.
- Wilczego przekleństwa? Wypraszam sobie, to zaszczyt. Słyszałem, że jesteś piękną śnieżnobiałą suczką.
- Jacobie Black, od kiedy stałeś się taki wulgarny? Chyba nie chcesz mieć mnie za swojego wroga, potrafię teraz nieźle kąsać. Zresztą wątpię, żeby Edward oceniał moją zwierzęcą transformację w kategoriach piękna. To pewnie twoja wybujała wyobraźnia.
- Nic na to nie poradzę, że teraz kręcisz mnie jeszcze bardziej. Nie dość, że nie śmierdzisz już pijawkami, to wydzielasz taki pociągający zapach. - Mówiąc to, podszedł do mnie i powąchał moje włosy tuż przy szyi. Zapach jego potu owionął mnie zupełnie. Korzenna woń przyjemnie kręciła w nosie.
- Jake, na Boga! Odsuń się ode mnie. Rola posłańca chyba nie zezwala na spoufalanie się z adresatem wiadomości. - Posłuchał grzecznie i odszedł na krok.
- Nigdy nie miałaś fantazji z listonoszem w roli głównej? - zapytał, mrugając okiem. Uderzyłam go po łopatce.
- Idź już, nie ma cię tu! – powiedziałam rozbawiona. - Mam sprawę do załatwienia.
- Nie ma mowy, to polecenie Edwarda. Mam cię chronić.
- Jake, wybacz, ale w obecnej sytuacji, potrafię zatroszczyć się sama o siebie. - Po namyśle, dodałam: - Ale być może przyda mi się towarzysz. Nie wiem, co dokładnie mnie czeka. Spotkajmy się w tym miejscu za trzy dni – nie wiedziałam, ile czasu będę musiała czekać na Lykainę - o tej samej porze, w porządku?
- Jak sobie życzysz, o pani! A, zapomniałbym - masz tu coś na ząb od pijawek. Pierwszy i ostatni raz dałem sobie założyć te worki. Zrobiłbym dla ciebie wszystko, ale to wszystko też ma swoje granice.
- Dzięki. - Wiedziałam, co dla niego znaczył bezpośredni kontakt z wampirami i byłam wdzięczna za poświęcenie.
Gdy Jacob zniknął z zasięgu mojego wzroku, zabrałam się za jedzenie. Zostawił mi całkiem pokaźny prowiant. Zdziwiłam się, że Jake dał się objuczyć sakwami, że w ogóle dał się dotknąć wampirom w wilczej postaci. Cały posiłek zjadłam od razu: cztery bułki z salami, półkrwisty stek z warzywami i grillowane kiełbaski. Edward domyślił się , że teraz mięso jest numerem jeden w moim menu. Uśmiechnęłam się do siebie. Już pod wieczór byłam głodna, następnego dnia postanowiłam rozejrzeć się za posiłkiem. Nie chciałam oddalać się od prawdopodobnego punktu spotkania wilczycy. Wiedziałam, że jeśli natknę się na nią, to właśnie tu. Kiedyś już zaszczyciła mnie swoją obecnością w tym miejscu. Niestety w okolicy nie znalazłam niczego poza trującymi grzybami i kicającym zającem. Może w wilczej formie zdecydowałabym się na taką ucztę, ale w obecnej nie uśmiechało mi się spożywanie surowego mięsa. Nadal nie miałam pojęcia, jak dochodzi do przemiany. Pierwsza transformacja była całkowicie spontaniczna i zapewne spowodował ją zbyt bliski kontakt z naturalnym wrogiem. Oczekiwanie na tajemniczą istotę, o której nadal niewiele wiedziałam, coraz bardziej się dłużyło. Byłam coraz słabsza. Po dwóch dniach wreszcie się zjawiła. Przez ten czas niczego nie jadłam, nie chciałam przegapić okazji do spotkania. Cała się trzęsłam, oblał mnie zimny pot – zwiastun omdlenia. Na szczęście nie straciłam przytomności. Lykaina dotknęła mnie swoją gorącą dłonią. W chwili, gdy jej ręka zetknęła się z moją skórą, poczułam przepływające przeze mnie przyjemne prądy. Przekazywała mi siłę, drżąc przy tym na całym ciele. Podczas tego rytuału jasna poświata zniknęła i mogłam obejrzeć Lykainę w pełnej krasie. Miała aksamitną skórę - muśniętą słońcem, niebieskie oczy z żółtymi refleksami, w których widziałam, jak mi się wydawało, bezkres. To słowo przyszło mi na myśl, gdy ją obserwowałam. Jej twarz była idealnie proporcjonalna: w kształcie serca z małym, zgrabnym nosem pośrodku i malinowymi usteczkami. Tak – usta były małe, ale jędrne i mięsiste. Patrzyłam na nią niczym cielę na malowane wrota, czerpiąc z niej energię.
- Dość! Tyle ci wystarczy! - Oderwała się ode mnie. - Moje dziecko, wezwałaś mnie. Co się stało, jesteś już gotowa? - Lykaina traktowała mnie tak, jak Veronika, tymczasem wyglądała jakby była najwyżej o dwa lata starszą siostrą. Tylko białe włosy i dziwne oczy dezorientowały.
- Do czego gotowa? Czy na to, co masz na myśli, można być przygotowanym?
- Nie wiem – odpowiedziała szczerze – Jestem wilkołakiem od zawsze.
- W takim razie nie wiesz, jak ja się czuję. Dla mnie to przekleństwo! Nie chcę takiego losu!
- Myślałam, że będziesz cieszyła się z długowiecznego życia... poza tym... mój czas na Ziemi się skończył. Pełniłam moje zadanie dłużej niż ktokolwiek przede mną. Nie mam już siły!
- Dlaczego ja? Dlaczego sama nie spłodziłaś sobie następcy? - Popatrzyła na mnie smutno.
- Myślisz, że nie próbowałam? Zaszłam w ciążę sto dwadzieścia trzy lata, cztery miesiące i pięć dni temu, ale Matka Ziemia nie stanęła po mojej stronie. - Dotknęła mnie ręką, zamykając powieki. Powiedziała, żebym również zamknęła swoje. Przed oczami ukazały mi się obrazy z jej przeszłości:

Miała na imię Julianne Dominique, narodziła się jako wilkołak, ale całe dzieciństwo spędziła w ciele człowieka. Dzięki temu dowiedziałam się, że strażnicy mają również własne imiona. Migawki z jej życia pokazywały szczęście: bawiła się w lesie, tańczyła na łące w deszczu, plotła wianki, śpiewała opowieści o wilkach i tuliła się do matki. Kiedy miała siedemnaście lat, matka pocałowała ją w czoło, i nic nie mówiąc, ukąsiła w przedramię, a następnie przekazała jej swą moc. Z każdą minutą słabła, aż wyzionęła ducha. Julianne przez dwa lata błąkała się po lesie, nie mogąc zaakceptować swego losu, w tym czasie zmieniła się cztery razy. W każdym przypadku w obronie lasu przed ingerencją człowieka. Zrozumiała swoje przeznaczenie, gdy uważnie zanalizowała śpiewane przez siebie pieśni, które opisywały legendy strażników. Jej matka należała do rodu wywodzącego się ze Starego Kontynentu. Przywędrowała tu, ponieważ w Europie było ich zbyt wielu. Pewnego dnia Julianne natknęła się na młodego mężczyznę, wędrującego przez jej rezerwat. Obserwowała go podczas całej podróży. Zawsze dbał o to, by nie niszczyć otaczającej go przyrody. Żył w zgodzie z naturą i celebrował jej piękno. Wieczorami rozpalał ognisko, grał na gitarze, śpiewając czarujące pieśni. Zupełnie inne, opowiadające o życiu człowieka, smutkach i radościach oraz nieszczęśliwej miłości. Julianne nie wiedziała, co to miłość do mężczyzny, ale podświadomie czuła coś do tego człowieka. Zakochała się w jego głosie. Zaczęła mu odpowiadać swoimi śpiewami, po jakimś czasie ukazała się oczarowanemu nią mężczyźnie. Przychodziła zawsze wieczorami, tuż przed snem. Siadali przy ogniu, a on opowiadał jej o życiu w cywilizacji. Lykaina poczuła, że to ten jedyny, który może dać jej potomka. Uwiodła mężczyznę, ten zaś nigdy nie miał tak gorącej kochanki. Rozbudziła wszystkie jego zmysły i pragnienia. Nie chciał jej opuszczać, a ona nie potrafiła od niego uciec. Kiedy spostrzegł, że Julianne zaszła w ciążę, chciał ją zabrać ze sobą, pokazać świat. Cieszyli się na narodziny potomka. Po dziewięciu tygodniach, dokładnie jak u wadery, zaczęła rodzić. Niestety piękne, jasnowłose dziecko urodziło się martwe. Julianne z rozpaczy i złości zmieniła się w wilka i rozszarpała ostrymi kłami klatkę piersiową swojego towarzysza. Następnie wyrwała ociekające krwią serce, po czym uciekła jak najdalej od ciała. Rano, przeistoczona w człowieka, gdy zorientowała się, co stało się poprzedniego dnia – wróciła na miejsce zdarzenia. Zanosząc się płaczem, wykopała grób dla zamordowanego w amoku kochanka. Kopała gołymi rękoma w twardej ziemi, zdarłszy naskórek do krwi. Pochowała nigdy niepoślubionego męża i syna. Od tej pory samotność tylko bolała.

- Przepraszam, nie miałam pojęcia. Wybacz. - Spuściłam głowę. Cały bunt, który odczuwałam, ulotnił się niczym powietrze w dmuchanym baloniku. Zapomniałam, o co miałam walczyć.
- Nie szkodzi, kochanie. To jeden z powodów, przez które nie chcę już żyć. Pragnę sięgnąć gwiazd. - Uśmiechnęła się.
- Rozumiem, długie życie musi być w końcu uciążliwe, szczególnie, gdy dźwigamy ciężar wiecznego bólu, ale musisz wiedzieć, że wybrałaś niewłaściwą osobę. Tym przeznaczeniem skażesz mnie na samotność. Będę tak samo nieszczęśliwa jak ty.
- Nie chcę cię na nic skazywać. Miałam nadzieję, że sama zaakceptujesz tę drogę, dlatego nie przekazałam ci jeszcze całej mocy... Dlatego jeszcze żyję.
- Zaczekaj, czy chciałaś, żebym sama przekonała się do roli Lykainy? Czy to znaczy, że mogę nią nie zostać? - Nastała długa cisza. W oczach kobiety zaszkliły się łzy.
- Tak, moja droga, możesz uniknąć przeznaczenia, jakim cię naznaczyłam. Zazwyczaj żaden strażnik nie daje wyboru swemu następcy. Staramy się, żeby był to nasz potomek, tylko Lykosi wybierają ludzi na kolejnych protektorów. To mój duch dałby ci długowieczność i pełne moce. Jeśli nie chcesz przyjąć daru, będę zmuszona szukać dalej i czekać. - Smutek w jej oczach był tak dojmujący, że nie mogłam być samolubna i poprosić o zwolnienie z obowiązków, a później wrócić do mojego szczęśliwego życia. Chciałam jej pomóc.
- Julianne... Mogę tak do ciebie mówić? - Przerwała mi.
- Lepiej nie, moje prawdziwe imię zakopałam wraz z ukochanym i dzieckiem. Nazywaj mnie Lykainą. Teraz jestem tylko nią.
- A więc, Lykaino, nie chcę być twoją następczynią. Jestem zaszczycona, że mnie wybrałaś, ale życie, które mi oferujesz, byłoby dla mnie takim samym utrapieniem, jakim jest teraz dla ciebie. Jednakże nie chcę cię zostawiać samej. Za uwolnienie mnie od bycia strażniczką, oferuję pomoc przy poszukaniu następcy. Co ty na to? Czy w ten sposób obie zaznamy szczęścia? - Zastanowiła się chwilę.
- Myślę, że tak. Wieść niesie, że narodziło się nowe wilcze dziecię w Krainie, skąd pochodzi moja matka. Myślę, że tam mogłabyś poszukać mojego następcy.
- A gdzie dokładnie? Europa jest wielka.
- Wyczujesz strażników. Moja matka urodziła się w Niemczech. Tam i na wschód od Germanii znajdziesz wiele wilczych stad, powinni być też Lykosi. Pamiętaj, że ta osoba musi chcieć przejąć moje terytorium, inaczej po jakimś czasie ucieknie i rezerwat nie będzie miał strażnika.
- W porządku. Czy zmiany w moim ciele będą nadal tak szybko postępować, czy mogę jakoś kontrolować przemianę?
- Po pierwszej transformacji nie powinnaś już dostrzegać zmian w ludzkim ciele. Bycie wilkołakiem daje młodość, proces starzenia znacznie by się spowolnił. Jedyną rzeczą, która może być dla ciebie uciążliwa, są włosy. Rosną bardzo szybko. Po jakimś czasie i po przekazaniu całej mocy, zyskałyby barwę bieli. Twoje wilcze futro już jest białe, ale to normalne. Ród strażników nosi właśnie taki kolor sierści. Po każdej przemianie będziesz silniejsza, resztę zdolności przekazałabym ci, gdybyś chciała zająć moje miejsce. Nie bój się, nie powinnaś zmienić się w wilka wśród ludzi. Jedynie w przypadku bezpośredniego zagrożenia. Twoje ciało samo wyczuwa ten moment. Martwię się tylko o to, jak tam trafisz. Nie mam pieniędzy do zaoferowania, a te z pewnością ułatwiłby sprawę.
- Faktycznie, nie pomyślałam o tym, ale chyba znajdę na to sposób. Nie pojadę na tę wyprawę sama.
- Zabierzesz ze sobą tego wampira? - spytała podejrzliwie. Nie wiem, skąd mogła o nim wiedzieć, czyżby czytała w myślach?
- Nie, przyjaciela. Chcąc nie chcąc będę musiała go wziąć. Wiesz, on jest wilkołakiem jak ty, no , może nie do końca. Jest zmiennokształtnym.
- Ach, słyszałam o tych wilczkach z indiańskiego plemienia. Pocieszne pieski, ale zdecydowanie słabsze.
- Jacob nie byłby zadowolony z twojej opinii, nadyma się jak paw z powodu swojej natury i nie może zrozumieć, że ja nie chcę zostać Lykainą.
- Już czas, wróć jak najszybciej – powiedziała ni stąd, ni zowąd. Pomachała mi ręką, a potem błyskawicznie się oddaliła, zabierając za sobą białe światło.
Zaraz po tym, jak zniknęła, zjawił się Jacob.
- Jestem trochę za wcześnie, ale musisz mi wybaczyć, nie mogłem usiedzieć w domu.
- Dobrze, nawet lepiej. Potrzebujemy pieniędzy na podróż i, cholera, paszporty, że też wcześniej o tym nie pomyślałam. - Zaklęłam, wściekła na to, że ktoś kiedyś ustalił granice między państwami i że nie można się swobodnie przemieszczać.
- Pieniądze nie są przeszkodą, Edward dał mi sporą kwotę w razie potrzeby - chyba coś przeczuwał albo Alice maczała w tym swoje palce. Paszporty muszę nam załatwić, ale sądzę, że dla Cullenów to żaden problem. Dzień zwłoki to nic, jeśli chcesz, możesz zatrzymać się u mnie. Słyszałem, że na wampiry reagujesz gorzej niż my. - Zaśmiał się. Zignorowałam tę uwagę.
- Chyba nie mam innego wyjścia. Lecimy do Niemiec, ale najpierw musimy przestudiować atlas i oznaczyć cele naszych poszukiwań. Oczywiście będą to wszystkie lasy i parki przyrody.

_______

Jestem dość próżna. Kochani, jeśli czytacie - zostawcie po sobie ślad w postaci komentarza. Nie ukrywam, że to dla mnie ważne. Chciałabym wiedzieć, co myślicie o Lykainie, chciałabym posłuchać Waszych domysłów, dowiedzieć się, czy jestem przewidywalna. Nie martwcie się, że pod wpływem opinii zmienię coś. Wszystko już mam w głowie, a szkic na kompie.
Dajcie mi natchnienie, będę wdzięczna. P.

P.S. W aviku mój piechu, niestety już za Tęczowym Mostem, tęsknię za nim.


Post został pochwalony 3 razy

Ostatnio zmieniony przez Pernix dnia Czw 14:41, 24 Wrz 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Prudence
Wilkołak



Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Mrocznego Kąta

PostWysłany: Czw 14:15, 24 Wrz 2009 Powrót do góry

komentuje jak prosiłaś.
Lubię to opowiadanie, zwłaszcza tytuł mi się podoba i nie daje zapomnieć o twoim dziele. Zacznę od strony technicznej, gratuluję betom dobrej likwidacji błędów. Zaś Tobie gratuluję pomysłu, który jest fenomenalny, oryginalny itp....
Poza tymi dowodami uznania muszę stwierdzić, że podoba mi się postać Jacoba, jest przezabawny ale i odpowiedzialny. To chyba jedyne opowiadanie w którym z przyjemnością czytam o Jacobie.
Nowy rozdział mimo iż ukazał tragizm był również śmieszny, konwersacja Jaka i Belli mnie rozwaliła na łopatki, a określenie POCIESZNE PIESKI wywołało salwy śmiechu.
Pozdrawiam


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
`Wapmirzyca` ; ****
Człowiek



Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 83
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Sparkle London <3

PostWysłany: Czw 15:20, 24 Wrz 2009 Powrót do góry

Jeszcze się pytasz co myślimy? Moim zdaniem to jest świetne, kochana Pernix.
Bardzo innowatorski pomysł. ^^
Zaczynałam się wciągać, a tu nagle bah i koniec :)
Rozdziały trochę za krótkie jak dla mnie. Ale i tak ff znakomity.
Życzę czasu i chęci.

Pozdrawiam,

`W` ; ***


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
BellaSwan
Nowonarodzony



Dołączył: 28 Lip 2008
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks

PostWysłany: Czw 17:06, 24 Wrz 2009 Powrót do góry

WIELKI TALENT!
To jest najlepsze opowiadanie jakie czytałam na tym forum, bardzo wciąga no i jest oryginalne :)
Fajnie by było gdyby Bells pogodziła się z tym kim się stała, powróciła do Edwarda i zaczęła sobie radzić z przebywaniem wśród wampirów...
Ale ten tekst z suczką mnie powalił XD zresztą cała rozmowa B z J była cudowna

Pernix napisał:
- Wilczego przekleństwa? Wypraszam sobie, to zaszczyt. Słyszałem, że jesteś piękną śnieżnobiałą suczką.
- Jacobie Black, od kiedy stałeś się taki wulgarny? Chyba nie chcesz mieć mnie za swojego wroga, potrafię teraz nieźle kąsać. (...)


Czekam na kolejne części


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez BellaSwan dnia Czw 17:07, 24 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
madam butterfly
Dobry wampir



Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 576
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 126 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z piernikowej chatki

PostWysłany: Czw 21:10, 24 Wrz 2009 Powrót do góry

Chciałabym skomentować Ci to w miarę sensownie, ale biorąc pod uwagę stan, w jakim się znajduję, może mi nie wyjść. Pochwała należy mi się za same chęci.

Musze tylko uważać, żeby broń Boże nie spojlerować, bo zabijesz mnie, kiedym po pijaku i każą mi jeszcze płacić za kostnicę.

1. Jasper - gdzie, do jasnej ciasnej cholerki, jest Jasper? No gdzie, ja się pytam?

2. Dziękować za pozdrowienia - cóż, narcyzm wywodzi się od Narcyza, a Narcyz to z mitologii, a skoro my jesteśmy antyczne, to i tak wszystko zostaje w rodzinie. A mówiłam już, że nie jestem do końca trzeźwa? Wink

3. A teraz już tak na poważnie. Historia Lykainy, tudzież Julianne Dominique. Wiem, dobrze wiem, że nie mogłaś jej rozpisać trochę bardziej, ale czuję cholerny niedosyt. Chciałabym dowiedzieć się o niej czegoś więcej, ale temat Lykainy to temat rzeka, z tego co widzę i spokojnie nadaje się na oddzielne ff, więc muszę zadowolić się tym, co jest. Lykaina miała, przepraszam za kolokwializm, zrytą przeszłość, to wiedziałam, ale nie spodziewałam się aż takich drastycznych wydarzeń. I mówcie co chcecie, ale wyrwanie ukochanemu serca wydało mi się cholernie... symboliczne. No pomyśl, ze wszystkich organów wyrwała mu serce. Tak, jakby mimo wszystko chciała zatrzymać je przy sobie. Cholera, mam mokro w oczach.

4. Jake. Stary, dobry Jacob. Zrobił się sprośny, to prawda, ale podoba mi się taki Jake. Wprawdzie niektóre teksty nadawałyby się do listy "10 rzeczy, których nie powinieneś mówić kobiecie", ale mimo wszystko... ^^ Czuję w moich starych kościach, że Jake nie spuści z tonu i jego teksty będą jeszcze odważniejsze, ale to już zostawiam Twojej wenie. Żałuję jedynie, że nie pojawił się żaden żałosny sposób na podryw, typu:
- Bardzo bolało?
- Ale co?
- Wyobrażam sobie, że musiało boleć, gdy spadałaś z nieba.

Motylek kocha Pernixowego Jake'a.

I, znów, nawiążę sobie do lektur, mogę? Kiedy Jake nazwał Edwarda Rudym, przed oczyma stanął mi Rudy z 'Kamieni na Szaniec', chociaż nie wiem, co ma piernik do wiatraka. Po prostu chwalę się, że pamiętam lektury z podstawówki, taka jestem kul.

Komentarz krótszy i bardziej chaotyczny niż zazwyczaj (to się tak da?) składam na karb Adama, który mnie niecnie upił. Wszystkie skargi proszę wysyłać do niego, ja przyjmuję tylko kiślowate pochwały na dzień dzisiejszy. Amen.

Z poważaniem i dygnięciem,
Matka B.


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
thingrodiel
Dobry wampir



Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 1088
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 148 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod łóżka

PostWysłany: Czw 21:36, 24 Wrz 2009 Powrót do góry

Tak, ja również lubię to opowiadanie. A im dalej w las, tym bardziej. Zaczęło się dość niepozornie, ale inaczej niż wszystkie inne, więc zostałam wiernie. I czytam. Ostatni odcinek był szczególny.

Po pierwsze dobry pomysł na układ (nie domyśliłabym się go, zapewne dlatego, że sobie dałam na luz i nie główkowałam już więcej). Urzekł mnie motyw, że Bella ma jakiś wybór.
Po drugie szkatułka - znów historia w historii. Lubię ten zabieg, mam do niego przedziwną słabość.
Po trzecie pojawił się Jake i jego teksty. Pasują do niego jak ulał. Mały epizodzik, a cieszy.

No i najważniejsze. Lubię to opowiadanie, bo nie powielasz tej samej historii. Edward i Bella też gdzieś tu są, ale ich motyw plącze się po kątach, jest na obrzeżach, a nie w centrum akcji. Główna treść jest inna, dzięki czemu wątek miłosny (jakkolwiek go poprowadzisz) staje się interesującym dodatkiem.

Myślę, że teraz nie masz już wątpliwości, dlaczego akurat w ciebie i twoją twórczość wierzę. :)


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Maya
Wilkołak



Dołączył: 10 Sie 2009
Posty: 244
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: krzesła. Obrotowego krzesła. o!

PostWysłany: Czw 21:43, 24 Wrz 2009 Powrót do góry

hmmm, nom .. fajnie xD
Boże, tak się bałam że Bella będzie tym czymś, strażnikiem jakimś, że boże .... nie tego bym nie przeżyła, albo że była by z Jacobem. O nie, nie, nie.
Ale szczerze, jesli chodzi o to że Bells przez jakiś czas będzie wilkiem, to mi się podoba. Mam nadzieję iż jednak wszystko skończy się dobrze i będzie miała zimną wieczność z Edwardem. Bardzo podobał mi się fragment kąpieli Belli w jeziorze, czy co to tam było i przyjście Jacoba. To byo takie urocze ? Sympatyczne ? Mniej-więcej. Dobra, czas spać, bo coś czuję że już ... no.
Ciekawie piszesz, czybko mi sie czytało.
Pozdrawiam i Ave Vena.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Maya dnia Nie 16:40, 07 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
niobe
Zły wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 96 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pią 11:17, 25 Wrz 2009 Powrót do góry

Muszę przyznać, że ten rozdział chyba podobał mi się najbardziej. Sam fakt, że Bella ma jakiś wybór, może spróbować odwrócić swoją przemianę. Już lubię Jake'a. Jego rozmowa z Bellą była bardzo urocza ^^ Wilcze przekleństwo i suczka to moi faworyci. Edward zachował się jak Edward. Stara się pomóc Belli mimo że nie może przy niej być. Choć ten tekst "Na wieki Twój" niezbyt mi się spodobał. Wiem, że to takie Edwardowe, ale nie lubię tej strony jego osobowości :P Spotkanie z Lykainą było ślicznie opisane, a jej historia świetna - smutna, ale bardzo mi się spodobała. Bardzo mnie ciekawi jak będzie wyglądała podróż Jacoba i Belli, z tego co wyczytałam między wierszami nie tylko ona pociąga jego, ale także on ją... Ten korzenny zapach ;] Ale mam nadzieję, że obejdzie się bez skoków w bok.
Jeśli idzie o samo wykonanie to zauważyłam różnicę między tym rozdziałem, a pozostałymi. Jakoś odbieram wrażenie, że do tego włożyłaś więcej serca. Nie żeby poprzednie były gorsze - co to to nie, po prostu ten jest wyjątkowo dobry.
Mam nadzieję, że nas jeszcze zaskoczysz i czekam z niecierpliwością na resztę
pozdraiwam
niobe


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez niobe dnia Pią 11:19, 25 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Violet
Wilkołak



Dołączył: 02 Cze 2009
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 11:35, 25 Wrz 2009 Powrót do góry

Pernix kochanie, pora na mój komentarz :)

Rozdział bardzo mi sie podoba, jestem pełna podziwu dla Twojej wyobraźni. Piszesz bardzo płynniem, i podoba mi sie to :)

Historia Lykainy jest bardzo smutna, ale dobrze ze pozostawiła Belli możliwość wyboru, mimo ze sama jej nie posiadała
Jestem ciekawa jej podróży z Jacobem do Niemiec :) (Oj chyba już sie tam na dobre zadomowiłaś Wink )

Pozdrawiam, C.

(Ps. przepraszam jeżeli są jakies literówki, ale młody gdzieś mi wywlukł okulary i nic nie widze :-/ )


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
MonsterCookie
Gość






PostWysłany: Pią 16:46, 25 Wrz 2009 Powrót do góry

Mój kolejny ulubiony rozdział twego ff.
Zacznę od tego, że niemoge się doczekac podrózy do Niemiec, ponieważ to wiąże się z ciekawymi przygodami, więc uważam że musisz pobic swój rekord i wstawić 3 rozdział w miesiacu :D
Muszę to powiedzieć: uwielbiam twojego Jacoba. Te jego teksty był wprost zabójcze, pzypomina mi trochę Emmetat, więc juz go lubie :D
Poza tym Edwrard, kochany przezorny Edzio wyposażył Jacoba we wszystko co potrzebuje Bella i ten wyciskający łzy list ^^
No i ta rozmowa z Lykainą, zastanawiam się czy Bella w końcu nie wybierze swojego przeznaczenia i czy nie zostanie jej następczynią, ale znając życie to okaże się na pewno pod koniec opowiadania. Nie pozostaje mi nic innego jak śledzić dalsze odcinki.

Pozdrawiam,
MonsterCookie Wink


Ostatnio zmieniony przez MonsterCookie dnia Pią 16:47, 25 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
ajaczek
Zły wampir



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Pią 19:33, 25 Wrz 2009 Powrót do góry

Komentuję!
Oryginalny pomysł, świetne wykonanie, bardzo dobry styl pisania, który wprowadza w twój wymyslony świat. A fantazję to Ty masz ogromną! W życiu bym nie wymyśliła takiej legendy i wcieliła ją w życie Belli - namotałaś i to nieźle! Bardzo mi się podobało to że dałaś Belli możliwość wyboru, że nie zostało jej nic narzucone, bo to byłoby dużym problemem jak połączyć ją z Edwardem?! Edward jak zwykle szarmancki i gotowy na poświecenia dla Belli, urzekł mnie swoją postawą, że poprosił Jacoba o pomoc... Mhhh a właśnie twój Jacob jest świetny, ma specyficzne poczucie humoru, które mnie urzekło! Proszę o więcej!
Czekam na kolejne rozdziały twojego świetnego ff, tylko zawrzyj w nich jak najwięcej Jacoba ze swoim specyficznym poczuciem humoru!
pozdrawiam
ajaczek


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
AngelsDream
Dobry wampir



Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 108 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 20:07, 25 Wrz 2009 Powrót do góry

Ja ten rozdział lubię szczególnie. Głównie dlatego, że wybitnie maczałam w nim palce.

Widać wyraźnie, że autorka się rozwija z części na część, a i ja sporo się na betowaniu Lykainy uczę, więc tylko się cieszyć i czekać na siódmą część. Pomysł jest, realizujesz go konsekwentnie. Nie narzucasz wątku Edwarda i Belli, a w zamian mamy pannę Swan, która nie histeryzuje, nie wzdycha i nie umiera na każdym kroku, chociaż nadal ściąga na siebie wszelkie nieszczęścia, czy też błogosławieństwa, jak kto woli i dostajemy Jacoba. Jake'a pełnego animuszu, bezczelnego, ale wciąż uroczego i intrygującego. Nie mogę się doczekać tej wycieczki po niemieckich lasach i puszczach. Wink I teraz pora na małą złośliwość: ja to przeczytam wcześniej, niż wy, przywileje bety. [BUAHAHA! - mroczny śmiech]

W tym miejscu należałoby wspomnieć o samej Lykainie - szkoda, że jej historia jest skrócona. Wiem, że tak miało być i szanuję autorski zamysł, ale jednak czuję pewien niedosyt. Zdrową, czytelniczą ciekawość, która napędza wyobraźnię. Dobrze ujęty motyw tego, że wszystko ma swoje dobre i złe strony. Każdy kij ma dwa końce, a wielka moc to wielka odpowiedzialność, jak mawiał Pająk Wszechczasów i ukłon w stronę Fortuny, że Bella ma wybór.

Więcej napisać nie mogę, żeby nie spoilerować.


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Dilena
Administrator



Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 158 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 14:13, 29 Wrz 2009 Powrót do góry

Moja droga Pernix, obiecałam skomentować, więc jestem i piszę. Powiem Ci, że pierwszy raz mam ochotę wkleić notatki, które robiłam w trakcie czytania, bo są naprawdę przezabawne :) Jednak nie zrobię tego, bo Twoja praca zasługuje na coś więcej. Od początku:
Bella zgubiła się w lesie, tzn nie pamiętała co się z nią działo. Nie mogła się dodzwonić na 911? Podejrzane jak dla mnie. Chodzi mi o to czy numery alarmowe nie mają wszędzie zasięgu? Już od początku opowiadania jedna rzecz przykuła moją uwagę: tworzysz bardzo ładne porównania. Momentami czytając miałam też wrażenie, że charakter Lykainy przerysowujesz na niemal psychodeliczny, aż chce się obgryzać paznokcie - serio, przez Ciebie znowu będę musiała zapuszczać Wink Bardzo mi się podoba, że wyraźnie określasz emocje bohaterów, oczywiście w szczególności Belli. Czytając nie dochodzi się do złudnych, błędnych wniosków, ale nie chodzi mi o to, że jesteś przewidywalna, bo tak nie jest :) Wszystkie rozdziały emanują tajemniczością, a napięcie wzrasta z każdym wersem. To co mnie zniesmaczyło, dosłownie, to ser od kozy :D
Idźmy dalej. Popraw mnie jeśli się mylę, ale Lykaina to zdecydowanie ff dla dojrzałych czytelników. Nie ma tu niczego cukierkowatego i przynajmniej jak na razie jest smutno. Pomysły masz super - wielkie brawa za Harry'ego syna Kinga - aż zaparło mi dech w piersiach jak wysłuchiwałam opowieści Veroniki i doszłam do tego momentu. A! W pewnym momencie pomyślałam, że koza Veroniki to ta od Zeusa :D
Charakter utworu określiłabym jako podniosły, a sam pomysł na tą historię dostojny. Dobrze pomyślane - nawiąznie do Billa i Sookie bardzo mi się podobało. Ogromy plus za Billa Wuthers’a - śliczna jest ta piosenka.
Plus za Bellę, która jest normalna i Edwarda nie napalonego, obsesyjnego zbawcę świata. Jazz też niczego sobie, kochany przyszły szwagier jak dla mnie, zachował się na poziomie. Jacob jak Jacob - jest wspaniały.
Po drodze trafiłam na kilka literówek i powtórzeń, wybacz, ale nie zapisałam ich, w każdym razie nie było tego dużo. Bardzo wzruszyłaś mnie historią Lykainy, piękny moment, wręcz liryczny. Na koniec chcę zacytować jeden fragment, który szczególnie przypadł mi do gustu:
Cytat:
Lew wcale nie zakochał się w owcy. Zakochał się w leopardzie. Współżycie z wrogiem jest trudne, szczególnie, gdy darzy się go uczuciem.

Kwintesencja smaku.

Mam nadzieję, że coś z tego zrozumiałaś i przepraszam jeśli byłam chaotyczna. :D
Weny, Pernix, weny!!! Dil Wink


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Dilena dnia Wto 14:15, 29 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Agness91
Nowonarodzony



Dołączył: 18 Cze 2009
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Turów

PostWysłany: Śro 16:55, 30 Wrz 2009 Powrót do góry

Prosiłaś o komentarze więc dostaniesz, nie wiem wprawdzie co z tego wyjdzie, bo mi się mózg od nadmiaru nauki lasuje, ale postaram się napisać coś konstruktywnego xD

A więc (jak pięknie zaczęłam), najlepszy rozdział z całego opowiadania Wink
Najlepszy Jacob, te jego teksty są po prostu zabójcze ;D na miejscu Belli bym mu przywaliła devil
Najlepsza historia ;D po prostu całe to nienormalne życie Lykainy(bo przecież nie jest normalne?? prawda?? xD) mnie rozbroiło, zwłaszcza to o porodzie, o jej szale, wyrwanym sercu, a już przy tym że pochowała swojego męża i syna to miałam łzy w oczach :(
No i najlepszy Edward, nie jakiś tam rycerski piękny i wielce doskonały Edward, tylko Edward starający się ratować swoją ukochaną, poświęca się nawet i posyła Jacoba żeby chronił Bellę :) pięknie Wink

No i fajnie że Bella ma wybór i że nie zostawiła Lykainy tylko stara się jej pomóc Wink

Podsumowując rozdział najlepszy ze wszystkich które dotąd napisałaś, widać, że włożyłyście w niego wiele pracy :) Nie wiem czy mój bełkot jest zrozumiały, ale starałam się jak mogłam Wink

Życzę Weny i Czasu ;D
Agness91


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Agness91 dnia Śro 17:00, 30 Wrz 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Bella*swan*cullen
Nowonarodzony



Dołączył: 30 Mar 2009
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 11:10, 01 Paź 2009 Powrót do góry

Muszę powiedzieć, że nazwa tematu jakos do mnie nie przemawiała, ale dzisiaj się przemogłam i przeczytałam :)...

Jestem bardzo mile zaskoczona, że Bella nie jest wampirem tylko wilkiem... Jako wampir była już troche nudnawa, ale twój pomysł jest świetny... :)... Pierwszy raz się spotykam z takim opowiadaniem i bardzo, ale to bardzo mi przypadł do gustu, a nawet bardzo go polubiłam i już nie moge się doczekać następnego rozdziału.... :D


Weny życze i czekam na następny rozdział


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Suhak
Zasłużony



Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 951
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 136 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: lubelskie

PostWysłany: Czw 22:39, 08 Paź 2009 Powrót do góry

Witaj, Julio.
Wiesz, jest jeszcze jeden powód, dla którego wstyd było przyznać mi się do mojego wieku. A mianowicie - jestem na straconej pozycji. Zamierzam właśnie bardzo konkretnie zjechać ten tekst, a w takim wypadku moja metryka wydawać się może śmieszna. Mam nadzieję, że zignorujesz różnicę między nami i przyjmiesz krytykę z honorem.
Na wstępie powiem, że ciężko mi będzie wyrazić swoją opinię, bo zazwyczaj zwyczajnie nie mam jaj, by kogoś zjechać. No ale teraz będę musiała się zmusić. Sprawę pogarsza fakt, że się poznałyśmy - ale mimo to mam nadzieję, że nie zmieni to jako-takiego stosunku między nami.
Chciałabym powiedzieć, że jest chociaż dobrze. Ale nie jest. Jest źle, bardzo źle. Mam tu na myśli inną skalę. Nie jest to oczywiście najgorszy FF, jaki czytałam, co to, to nie - do najgorszego dużo mu brakuje - ale z pewnością nie jest dobry. Jest... niedopracowany. Z całym szacunkiem do bet - wiecie, dziewczyny, że Was lubię, ale w tej chwili nie ma to znaczenia - nie wiem, co robiłyście podczas betowania, ale obydwie chyba spałyście. Przecinki są w stanie złym, stylistyka opłakanym, fabuła... dziwna. Mam niezwykle mieszane uczucia, dlatego się plączę, nie mogąc wyskrobać nic porządnego.
Czytając ten Fan Fick, miałam momentami wrażenie, że to blogaskowe opowiadanie. Wybacz mi, Julio, to porównanie, ale nic lepszego nie przychodzi mi do głowy. Poznałaś kiedyś Mary Sue? To taka piękna, inteligentna, zabawna, cudowna, uwielbiana przez wszystkich, intrygująca dziewczyna o długich, błyszczących włosach, traumie z przeszłości i misją ocalenia świata/kraju/wszechświata/miasta/ludzkości/etc. Oczywiście jest wiele typów Maryśki Sue. Doskonale rozumiem, że możesz wiedzieć, czym ona jest, ale wolę się upewnić, że będziesz wiedziała, o czym mówię. Dlatego: [link widoczny dla zalogowanych] to lektura do zbawienia koniecznie potrzebna, jeśli Mary Sue brzmi Ci bardziej jak hollywoodzka aktorka albo wysokoprocentowy trunek. :)
Wracając do Mary Sue... Jest ich bardzo dużo w Twoim tekście, a właściwie jest jedna, a jej części umieściłaś a to w Belli, a to w Veronice, a to w Lykainie/Julianne. Nieszczęśliwe miłości, traumy, misja zbawienia świata... Moje oczy widziały wiele tekstów - lepszych i gorszych - ale tak właśnie wyglądał schemat blogaskowego opowiadania, nad którym chciało się płakać. Z tą różnicą, że oprócz upadków, zdarzają Ci się także wzloty. Co Ci idzie fatalnie? Przede wszystkim narracja. Nie to, żebym była szczególnie zrażona do pierwszoosobówki, w sumie jak ktoś potrafi, to dobrze napisze i to, i to. Bardziej chodzi mi o styl. Jest zbyt ciągły, stawiasz kropki (czyli po prostu kończysz zdania) w złych miejscach, przez co tekst zdaje się brzmieć dziecinnie. Czuję się w obowiązku przytoczyć kilka przykładów:
Cytat:
O dziwo, już po chwili poczułam się lepiej, staruszka przyniosła mi miskę gulaszu wraz z solidną pajdą własnoręcznie wypiekanego chleba.

Cytat:
Spojrzałam na ranę, była opatrzona wyjałowioną gazą, przymocowaną plastrami.

Cytat:
- Nie wiem, jak ci to wyjaśnić dziecko, po pierwsze jesteś dalej niż ci się wydaje, obojętnie z jakiego miejsca przybyłaś.

Cytat:
- Mike, mógłbyś dołożyć drwa do ogniska, nie chcemy przecież, żeby ta noc się tak szybko skończyła

To tylko kilka przykładów. Co według mnie zgrzyta? A czy nie lepiej byłoby (och, jak ja nienawidzę tego zwrotu!): O dziwo, już po chwili poczułam się lepiej. Staruszka przyniosła mi... lub Spojrzałam na ranę. Była opatrzona... albo inny przykład: Nie wiem, jak ci to wyjaśnić, dziecko. Po pierwsze... oraz: Mike, mógłbyś dołożyć drwa do ogniska? Nie chcemy przecież.... Wiem, wiem, ostatnio bardzo tępi się wyrażenia: Czy nie lepiej brzmiałoby... albo Moim zdaniem lepiej byłoby..., ale tutaj po prostu pękam. Nie mogę tego nie nadmienić, ponieważ na dłuższą metę doprowadzało mnie to do szewskiej pasji. Strasznie denerwowało mnie to niepotrzebne robienie z dwóch wypowiedzeń, które mogłyby istnieć oddzielnie, jednego zdania. W mojej opinii brzmi to dziecinnie i nieprofesjonalnie. Blogaskowo.
Drugą sprawą jest interpunkcja. Było tyle zgrzytów, że zwątpiłam. Wiem, że Twoją przecinkową betą jest thingrodiel, dlatego zastanawia mnie, czy to ja zgłupiałam, czy świat oszalał. Wiem, że zażądacie ode mnie dowodów, i chociaż tego nienawidzę, zrobię to dla świętego spokoju.
Cytat:
Jej oczy wyglądały, jak gdyby w małych źrenicach zgromadziło się tysiące gromów, zdolnych do wystrzału już za kilka sekund.

Zdolnych do wystrzału... nie jest imiesłowem przymiotnikowym, a więc stawianie przecinka nie jest wyborem, a koniecznością! Jest to przydawka rozwinięta. Jakby był "Zdolny grom" postawiłabyś przecinek? Nie, prawda? Przy awersji także nie. Zdolny określa tysiące gromów, a więc przecinek jest zbędny i strasznie przeszkadza w czytaniu.
Cytat:
Wtedy ta, w mgnieniu oka zmieniła swój wyraz twarzy.

A ten tu co?
Cholera, poprzytaczałabym jeszcze kilka przykładów, ale jest późno, a ja chcę się uwinąć z komentarzem przed 24, bo jutro muszę wstać rano. Dlatego dokładniejszą analizą tego tekstu zajmę się jak tylko znajdę chwilkę czasu, ale powiem tylko, że zgrzytnięć było bardzo dużo. Szkoda, że nie zapisałam ich podczas czytania, teraz nie mam siły przeglądać na nowo całego tekstu.
Dodatkowo czasy. Mylisz je. Tak, tak, wiem - to jest narracja pierwszoosobowa, masz prawo lawirować między teraźniejszym a przeszłym, ale czasami to aż boli, gdy widzę stąd zamiast stamtąd, teraz zamiast wtedy albo wygląda zamiast wyglądał. Zostałam nauczona przez moje bety, że jak tylko się da, trzymajmy się czasów, więc i ja wymagam tego przestrzegać.

Ogólnie zawiodłam się. Pomysł ciekawy, ale trochę go spieprzyłaś. Jednak do tego przejdę za chwilkę, najpierw Twoje mocne strony.
Przede wszystkim - opisy. O ile dialogi brzmiały sztucznie, o ile opisy uczuć były przerysowane, o tyle opisywanie fauny i flory idzie Ci świetnie. Były momenty, kiedy czytałam dany akapit po dwa razy, bo tak bardzo mi się podobał. Kiedy czytam coś takiego w twoim tekście, przestaję widzieć literki, ale dosłownie przed oczami mam powstające przedmioty, drzewa, rośliny. Niemalże czułam zapach lasu, a już na pewno wyobrażałam sobie temperaturę, jaka tam panowała, świeżość powietrza. To Ci ewidentnie wychodzi. Cały las, staruszka, to wszystko sprawia, że atmosfera jest... ciekawa. Chociaż spieprzona momentami sztucznymi przemyśleniami Belli, jest ciekawa, a jakbyś ją umroczniła... ale, cholera, o tym zaraz!
Drugą Twoją mocną stroną jest słownictwo. O ile budowanie zdań i styl wychodzi Ci źle, o tyle słownictwo jest bardzo dobre. Zróżnicowane, dojrzałe. Mało powtórzeń, ciekawe określenia, różnorodność języka. To z pewnością Twoje dwie mocne strony i powinnaś je rozwinąć.

Podsumowując - jest źle z fabułą i postaciami, oprócz tego trzeba dopracować interpunkcję i stylistykę, ale słownictwo i opisy przyrody - cacko!

Ale nie piszę tego wszystkiego po to, by Cię załamać, zasmucić, zabrać motywację, wręcz przeciwnie. Czytelnik, a już w szczególności taki wymagający, jest po to, by pokazać ścieżkę, którą powinien podążać Autor. Wskazać złe i dobre. Mogłabym oczywiście skłamać albo przemilczeć minusy, ale pomyślałam, że to takie kłamstwo byłoby gorsze od prawdy. Chciałabym, byś dopracowała to, co niedopracowane i wzmocniła i wyróżniła swoje mocne strony. Z tego opowiadania naprawdę może być coś świetnego. Co musisz zrobić? Spraw, by atmosfera stała się gęstsza. Jednym z Twoich błędów było opowiedzenie "ot, tak" historii staruszki. Dlaczego z tym nie poczekałaś? Dlaczego nie zrobiłaś z niej zgorzkniałej, tajemniczej, podejrzanej starszej kobiety, która ewidentnie ukrywa jakiś uraz z przeszłości? Dlaczego Lykaina tak szybko opowiedziała nam to, co przeżyła? Dlaczego nie wahała się? Dlaczego tak szybko dowiadujemy się, co się dzieje? Dlaczego od razu po przemianie wiemy, że to przemiana? Kiedy Bella rzuca się na Edwarda, mogłaś to tak przeprowadzić, by Czytelnik - tak jak i Bella - nie miał pojęcia, co się dzieje. Mogłaś napaść na Edwarda, nie sugerując przemiany w wilka, zaprowadzić Bellę do lasu, gdzie uświadomiłaby sobie dopiero - a i my byśmy dowiedzieli się, co się stało - kim jest. Spraw, by zrobiło się mrocznie. Gdyby staruszka była bardziej stanowcza, momentami wręcz każąca Belli, by stała się Lykainą, ba, grożąca jej, wtedy byłoby świetnie. Gdyby Bella naprawdę, naprawdę się bała nadchodzącej przyszłości, zbliżającej się metamorfozy, gdyby w jej sercu było więcej wahania, bólu, strachu, wściekłości, żalu, nienawiści, obrzydzenia - gdyby widać było te wszystkie targające nią uczucia, od razu byłoby lepiej. Gdyby zdarzało się, że w pewnym momencie straciłaby zwyczajnie siłę, by sobie z tym wszystkim radzić, gdyby po prostu upadła na kolana gdzieś na środku puszczy i płakała nad swoim losem, nad ciężarem, który spoczął na jej barkach - wtedy uwierzyłabym, że ona nie chce. A tak - czuję się, jakby chciała, ale nie chciała się przyznać. Jakby w sumie nie do końca obchodziło ją, co się stanie. Jakby nie interesował ją Edward, jakby nie bała się, że sobie nie poradzi, jakby nie obawiała się, że zawiedzie. A to właśnie powinna czuć.
Słownictwo masz świetne. To już mówiłam. Jak tylko możesz - rozdzielaj zdania wielokrotnie złożone, ale też nie przesadzaj. Jeżeli między jednym wypowiedzeniem w zdaniu a drugim nie ma konkretnej zależności, nie bój się ich rozdzielić. Styl nabierze elegancji i wdzięku, o który wręcz prosi, bo wstyd mu przy Twoim zaawansowanym słownictwie, które pręży się dumnie i błyszczy niczym... Edward w słońcu, o. Chcę więcej opisów fauny i flory. Chcę, byś uczyniła miejsca, które będzie odwiedzać, bardziej mroczne, chcę, by Bella bała się lasu, bała się siebie i swojej drugiej, wilczej osobowości. Chcę czuć razem z nią, że igraszki z lasem to nie zabawa. Że jest przerażający, silniejszy od czegokolwiek innego, niebezpieczny i łagodny jednocześnie. Chcę, by jej misja nie była tylko misją Indiany Jonesa po jakiś stary artefakt, ale wyprawą, która czegoś ją nauczy. Chcę, by przeżyła coś, co zmieniłoby jej osobowość, oswoiła z samą sobą, pokazało, że nie musi bać się siebie. Że faktycznie będzie dobrze.

Nakazuję Ci popracować nad tym wszystkim, co wymieniłam. Będę starała się komentować na tyle często, ile pozwoli mi na to mój wolny czas i wena na komentarze. Ale nie myśl sobie, że nie będę sprawdzać postępów. Liczę, że weźmiesz do serca moje słowa i będziesz pracować nad sobą. Liczę, że zachwycę się poziomem następnego rozdziału, że mnie zaczarujesz. Poprzeczka jest wysoko i masz ją przeskoczyć. I basta.

Na koniec jeszcze raz - umrocznij, zagęstnij, zaczaruj.

Z uściskami -
Suszak, który jeszcze nigdy nie wypocił tak długiego posta.


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Pią 16:09, 09 Paź 2009 Powrót do góry

Miałam zamiar nie odpowiadać na komentarze pod rozdziałem, aby były pod nim same opinie czytelników, a nie mój odautorski bełkot, jak bardzo cieszę się, że Wam się podoba. Dzięki wielkie za duży odzew, wszystkie sprawiłyście mi wielką radość swoimi wrażeniami, ale aby nikogo nie wyróżniać, nie odpowiadać tylko na krytykę, odniosę się pokrótce do wszystkich wypowiedzi:

Prudence Tak właśnie planowałam ukazać postać Jacoba, ma tryskać humorem, być pewnym siebie, swojej wartości i flirtować z Bellą. Wiemy, że Jake kochał się w Belli, ale mało o nią walczył, w moim opowiadaniu dodaję mu odwagi. Cieszę się, że uznajesz koncept za wart czytania, mam nadzieję, że wrócisz jako czytelnik i komentator w jednym.

`Wapmirzyca` ; **** – Na początek, kłopotliwy nick sobie wybrałaś Wink Podoba się? To świetnie, takie komentarze dodają otuchy. Pomysł? Tak, jest inny, nie ma chyba nic podobnego tu na forum. Dobrze, że się przyjął. ^^

BellaSwan Schlebiasz mi, naprawdę. Wiecie, zawsze dzielę posty na pół, jeśli ktoś mnie okrzykuje wielkim talentem i w jego mniemaniu opowiadanie jest najlepsze lube jedne z lepszych, myślę sobie: udało mi się, podoba się. Jeśli entuzjazm jest mniejszy, ale czytelnik wyraża zainteresowanie i czeka na kolejną część: jest nieźle. Jeśli coś komuś się nie podoba, bieg akcji, pewien wątek, ale ogólnie jest na tak: myślę, no niestety , wszystkich nie zadowolisz, może akurat przypadnie mu do gustu kolejna część, jeśli ktoś konstruktywnie krytykuje, do czego przejdę na samym końcu: zastanawiam się, jestem taka zła? Ja dobrze, że opinie są różne, teraz przynajmniej nie obrastam w piórka, a wy będziecie wiedzieć, że się postaram... choć ja zawsze się staram. Wink

madam butterfly Moja droga, wiem, że nie jesteś w pełni obiektywna w swoich opiniach, nigdy mnie nie zjechałaś, a zapewne mi się należało. Wiesz, że dzięki Tobie i Twoim pochlebstwom rosnę, karmisz tę upośledzoną wenę i jesteś jedną z tych, które sprawią, że opowiadanie przedostanie się do Biblioteki. :) Odpowiadam: Jaspera nie ma, bo być go nie mogło, niestety jego rola nie jest na tyle znacząca, bym mogła go wcisnąć gdzieś między bajki. Za to gdzie indziej Jasper wykąpie się w sławie, więc można mi wybaczyć pobieżne potraktowanie naszej ulubionej postaci. Wink Niedosyt po historii Lykainy? Całkowicie zamierzony, nie mogłam się rozpisać, do opowiadanie, nie książka, gdzie mogłabym poświęcić przeszłości strażniczki cały, długi kilkudziesięciostronicowy rozdział. :D Sposób podrywu Jake'a na gwiazdę z nieba, jaki zaprezentowałaś, to całkiem fajny pomysł, żałuję, że nie wykorzystam, ale gwarantuje, iż Jake nie spuści z tonu. Rudy z „Kamieni na szaniec” :D Ty to masz skojarzenia, dla Ciebie specjalnie w kolejnym rozdziale przemycę zagadkę lekturową, co byś wytężyła mózgownicę i mogła pochwalić się lekturowym oczytaniem Wink

thingrodielTwój komentarz jest oszczędny w chwaleniu, co powinnam wziąć za sygnał, że mogło być lepiej, przecież wiem, iż potrafisz zachwycać się konceptem i autorem. Cieszę się, że mimo to według Ciebie jest okej. Bardzo sobie chwalę opinie moich bet, ponieważ ich twórczość zaliczam do czołówki pisarskich prób na tws. Liczę zawsze na Waszą szczerość do bólu i jeszcze raz w tym miejscu dziękuję za poświęcony mi czas.

Maya Dzięki za ślad po sobie i pozdrowienia, również pozdrawiam <macha> Wkraczamy w sferę życzeń czytelniczych... Wink Zobaczysz, jak będzie i mam nadzieję, będziesz zadowolona.

niobe Cóż mogę powiedzieć... miło mi, że widzisz u mnie jakieś postępy. W szóstkę włożyłam niemniej serca, niż w piątkę, ale widocznie widać, że ta część bardziej do Ciebie trafiła. Sama wiesz, jak to jest z gustami. Ty jesteś zadowolona z tego, czytelnik krytykuje, a jak myślisz, że coś Ci nie wyszło, wszyscy się zachwycają. ^^

Cara Twój komentarz również zagrzał ciepłe miejsce w moim serduszku, bo pamiętam, że na początku Lykaina nie podbiła Twego serca. To chyba najmilsze co może się mi przytrafić, że ktoś mimo wszystko się do tej historii przekonuje.

MonsterCookie Moja kochana, wierna czytelniczka, podbijasz samą siebie ^^ Wiem, że teraz czeka mnie wyzwanie, oczekujecie czegoś po podróży do Niemiec, no ja mam nadzieję, że uda mi się to Wam dać. Ostatnimi czasy nie miałam nawet minuty, by usiąść nad Lykainą, przy becie popularnego ff autorstwa naszej niobe, spadła w rankingu ważności, ale już niedługo, już niedługo do niej wrócę z, mam nadzieję, nową siłą. Nie udałoby mi się we wrześniu napisać trzeciego rozdziału, bo właśnie szykował mi się wyjazd, a wiedziałam, że tu, gdzie jestem, nie będę miała chwili, by zasiąść spokojnie do pisania. Liczę, że cierpliwie poczekacie. Dziękuję i również pozdrawiam.

ajaczek Może właśnie w tym tkwi cały sęk i może dlatego tak nisko mnie oceniono. Dlatego, że polegam całkowicie na swojej fantazji. Cieszę się, że do Ciebie to trafia, mogę obiecać, że będę wierna temu, co wymyśliłam, nie będę nic koloryzować. Dla Ciebie także pozdrowienia, hihi, piszę takiego długiego posta, jakbym się z Wami żegnała, jakby opowiadanie właśnie się skończyło. Wink

AngelsDream Wybitnie maczałaś palce? To zabrzmiało tak, jakbyś napisała lub skorygowała połowę treści. Wink Nie, żartuję. Oczywiście, jak zawsze, pomogłaś mi bardzo. Dziękuję Ci za wszystkie rozmowy, szczególnie za wczorajszą, w chwili zwątpienia. Nigdy nie twierdziłam, że jestem idealna. Jak już wspominałam, historia Lykainy musiała być krótka, chodziło o to, aby wytłumaczyć, dlaczego strażniczka chce odejść, dlaczego samotność jej doskwiera. Pewnie jeszcze się odniosę do tego wątku w odpowiedzi dla Suhaka, do tego przecież cały ten post dąży, aby zmierzyć się w szranki z ostrą krytyką. Nie chcę jednak zapominać o tych, którym się podoba i którym chciało się wyskrobać kilka słów do mnie. Dziękuję za wszystkie komentarze, rady i betę. Za to że wspierasz.

Dilena Bardzo ucieszyłam się, że zainteresowałaś się tym tworem. Jak napisałaś do mnie na PW, nie mogłam się doczekać komentarza. :) Z tym 911 nie chciałam już bałaganu robić, tak napisałam, popełniłam logiczne przestępstwo i niech to pozostanie jako dowód, że było gorzej, a jest lepiej. Wink Twoje zdanie jest sprzeczne ze zdaniem Suhaka, jej brakuje emocji w moich postaciach, odbiorę to za normalną różnicę zdań, która jest całkiem normalna i uzasadniona. Nie jesteśmy tacy sami i odmiennie odbieramy moc czy słabość komunikatu. Wiem, jestem świadoma, że jest kilka uchybień: literówek i powtórzeń. Sama na kilka natrafiłam, jak wysyłałam koleżance to opowiadanie i zaczęłam czytać na nowo, razem z nią. Na pewno jeszcze raz na wszystko spojrzę tuż przed końcem, kiedy będę wklejać ostatnią część, żeby wyglądało wszystko znośniej. Dzięki za wołanie o wenę, przyda się, przyda. :)

Agness91 Dziękuje za wysłuchanie odautorskiej prośby i odzew, to niezwykle ważne. Głos czytelników pozwala osobie piszącej pracować nad sobą, zwrócić uwagę na to, nad czym trzeba przysiąść, a rozprzestrzeniać to, co dobre. To, co piszesz nie jest bełkotem. Jeden potrafi wskazać błędy i sugerować lepsze rozwiązania, drugi umie ocenić i skrytykować tekst, wskazać mocne i słabe strony utworu, a trzeci mówi wprost o treści – co mu się podobało, a co nie. Dla mnie to tak samo cenne uwagi, dzięki nim, wiem na przykład, jaki bohater wyszedł mi na pewno, czemu poświęciłam za mało miejsca. Dzięki, i mam nadzieję, że wrócisz.

Bella*swan*cullen No tak, nazwa tematu może zniechęcać, może być niezrozumiała, ale cieszę się, że przełamałaś opory i przeczytałaś, a tym bardziej, że miło Cię zaskoczyłam. Postaram się jak najszybciej napisać.

Suhaku, kochany Suhaku, a raczej Magdaleno, skoro Ty mi po imieniu, to ja też sobie pozwolę. Kiedy powiedziałaś, że zabrałaś się za Lykainę, ucieszyło mnie to bardzo. Zawsze podziwiam to, ile potrafisz z siebie wykrzesać w komentarzach, może czasami owijasz w bawełnę, ale w każdym poście dojrzale i rzeczowo odpowiadasz autorowi, jakie są jego dobre i złe strony. Należysz do tych, którzy wypowiadają się o stylu, dajesz rady, wytykasz. To bardzo potrzebne i za to sobie cenię Twoje komentarze. Nie wiedziałam, że spotka mnie taka dotkliwa opinia, ale nie martw się, podniosę się po tym upadku. Na początku chciałam powiedzieć, że zawiodłam się na Tobie! Tak, zawiodłam się, że nie traktujesz mnie jako adresata wiadomości, który posiadł już pewien stopień inteligencji i potrafi sam sobie wygooglować nieznajome określenia. Pomijając już sam fakt, że nie wpadłaś na to, że mogę być zaznajomiona z postacią Mary Sue i marysuizmem, szczególnie zważywszy, że poznałaś mój wiek. Wink No dobrze, ktoś tam w moim wieku może nie wiedzieć, kim jest owa Pani, ale należę do tych uświadomionych. Zaraz pozwolę się powalczyć z tym stwierdzeniem, bo nie zgadzam się z taką opinią. Druga rzecz, po której totalnie się załamałam to, to że określiłaś Lykainę mianem blogaskowego opowiadania. To sztylet prosto w serce. W życiu bym się o to nie podejrzewała i nadal nie śmiem tak nazwać tego tworu. Dla mnie blogaskowe opowiadanie to twór powstały na kilku stronach zeszytu, napisany przez nudzącą się wiecznie nastolatkę, która pod wpływem ulubionej książki lub swojej wybujałej fantazji dotyczącej ulubionego zespołu Tokio Hotel zapisała z licznymi błędami coś na kształt historii. Obsadziła w głównej roli siebie, przydając sobie znane imię i spełnia swoje najskrytsze, wydumane, dziecinne marzenia, jakby to ona mogła przytulić się do tego Billa czy Edwarda. Niektóre z tych tworów zawierają wątki erotyczne, niepełny obraz pożycia, skrzywiony przez Internet i telewizję, a nie oparty na empirycznych doznaniach, oderwany od rzeczywistości. Blogaskowe opowiadanie zawsze spuentowane jest odautorskim komentarzem: I jak podobało się, piszcie komcie i popadajcie w zachwyt, bo jestem wSpaNiał@.
Inny typ opowiadania blogaskowego porusza temat ciągle upadającej i zdemaralizowanej bohaterki, która ma samobójcze myśli lub też wpada w narkotykowy trans. Następnie dźwiga się z niego przy pomocy idealnego, seksownego Anioła – Gary'ego Sue. Niestety nie widzę tego stylu i schematu w moim opowiadaniu. Fakt, to pierwsze, co napisałam po latach, pierwsze nieodtwórcze, bo napisałam multum referatów, ocen, recenzji, prac rocznych, analiz problemów poruszanych w literaturze, podjęłam się opisania podróżnictwa na przełomie niespełna trzech wieków w obszernej pracy, którą obroniłam przed komisją egzaminacyjną. Nikt nie narzekał nigdy na mój styl, doprawdy nie wiem, jak mogłam się przemienić w niedoświadczoną i nieświadomą blogaskową ałtoreczkę. Fakt, jeszcze raz podkreślam, to opowiadanie wyszło z mojej głowy, pewnie w jakimś stopniu zionie naiwnością. Zgodzę się, że nie dopracowałam portretów psychologicznych bohaterów, że opis całego świata przedstawionego jest trudny do wyobrażenia – właśnie nie w szczególe, a w całości. Przyczyn jest wiele, a jedną z nich to, czy się sprawdzę, czy zainteresuje y kogoś, czy potrafię utrzymać napięcie, czy uda się mi się zaskoczyć czytelnika. Wydaje mi się, że po części osiągnęłam własne zamierzenia. Powiadasz, że styl mam fatalny?
A owszem, zapewne wiele mi brakuje i wiele muszę się nauczyć, no cóż nie mogę się wymawiać tym, że dawno, a może nawet wcale nie ćwiczyłam się w pisaniu własnych tekstów. Zdania są dla Ciebie za długie, nieodpowiednio zakończone kropką. Hmm, staram się nie wydłużać zdań, nie czerpać z Wergiliusza czy Homera, którzy potrafili walnąć jedno zdanie na stronę (porównanie nie jest może stosowne, nie powinnam uderzać tak wysoko, nie chodzi w nim o ukazanie podobieństw do wspomnianych autorów, a tylko do ich maniery literackiej, którą dostrzegasz u mnie), staram się wypośrodkować to, co mi osobiście nie przeszkadza i uwierz. Sama stawiam po kolejnej lekturze więcej kropek i bety też czasem kropkują mi tekst. Czy to jest nieprofesjonalne, może, nie nazwałabym się profesjonalistką, książki nie napisałam i nie opublikowałam.
Interpunkcja, tutaj na wszystko się zgadzam, to znaczy potwierdzam moje braki i słabości w tek kwestii.
Mylenie czasów, na to zwróciła mi już uwagę beta AngelsDream, w jej mniemaniu, poczyniłam postępy, przyjmuję zarzut i obiecuję poprawę. Czasami wydaje mi się użycie innego czasu stosowne, ale oczywiście macie rację, nie powinnam. Zwrócę na to uwagę.
Wrócę jeszcze do Mary Sue, obraz jaki przedstawiasz i jaki znany jest pod definicją tego określenia nie znajduje odpowiednika u moich postaci. Istotnie, nie rozbudowałam bohaterów, w których widzisz Mary. Moja Bella nie jest piękna jak gwiazda High School i szefowa cheerleaderek, nie wszystko też jej się udaje. Nie boi się tego, co z nią się dzieje, nie płacze, jest mało wrażliwa, gdyż żyje wśród osób o super mocach. Zawsze sama chciała taką posiadać i mimowolnie otrzymała ją. Bella zmaga się w sobie, wiem tu zawaliłam, za mało nakreśliłam jej odczucia względem Edwarda. Kocha go, jej poprzednie „ja” tęskni za nim, ale nowe wcielenie całkowicie ją zmieniło, uśpiło tęsknotę i miłość, nie wzdycha i nie lamentuje, kiedy Edwarda nie ma przy niej. Skupia się na tym, jak pozbyć się niechcianego przeznaczenia, które na wiele lat skazałoby ją na życie w pojedynkę. Veronika – starsza kobieta po przejściach, została sama na świecie, jest poczciwa i kochana, taka miała być, nie miała popychać Belli do bycia Lykainą, chciała po pierwsze by Bella sama poznała siebie, odkryła, kim jest i dlaczego się zmienia. To Bella miała wybrać swoją drogę. Babcia cieszyła się, że ma kogoś, do kogo może otworzyć usta, czerpała siłę od Belli, chciała się kimś opiekować.
Lykaina- no cóż, nie mogłam poświęcić jej więcej miejsca, nie wiem, co ona ma z Mary Sue? To, że była piękna? To, że się zakochała? Może, ale została za to ukarana, straciła dziecko, zabiła kochanka i cierpi latami. Cierpi, ale pełni swoje stanowisko, stoi na straży lasu. Przedstawienie życia i Lykainy, i Veroniki po pierwsze służy temu, żeby Bella wiedziała, jakiego ma dokonać wyboru, a po drugie tłumaczy, kim są owe kobiety. To opowiadanie można nazwać słabym dlatego, że skupia się wokół Belli,a pobieżnie traktuje o innych osobach, ale takim był plan. To Bella gra tu główne skrzypce.
Nie może być mroczniej, bardziej tajemniczo, to nie horror. Bella nie jest ofiarą, nie użala się nad sobą.
Dlaczego nie miałam sugerować przemiany w wilka, dlaczego miała spostrzec, że jest wilkiem dwa akapity dalej? Nie widziałam powodu. Bella przybiła Edwarda do ziemi białą łapą, byłoby trochę dziwne, gdyby nie zauważyła, że nie ma już dłoni, prawda?
Już troszkę się pogubiłam w tym wszystkim, co mi zarzuciłaś i nie wiem, o czym jeszcze nie wspomniałam.
Posumuje to, co napisałaś w kilku słowach.
Blogaskowość – nie, boli, cios poniżej pasa, nie zgodzę się, nie mogę. Gdybym się zgodziła, nie powinnam była tego kończyć. Bo, stety niestety historii nie zmienię, bo po pierwsze już trochę za późno, a po drugie zrobiłabym to wbrew sobie.
Marysuizm – nie, nie, nie. Naiwność być może, ale myślę, że nie stworzyłam białych i przewidywalnych postaci, jeszcze nie skończyłam, z tym osądem poczekajmy do końca.
Interpunkcja – tak, tak. Mogło się zdarzyć u mnie, na pewno, jeśli bety czegoś nie wypatrzyły, to nie ich wina. Jak już mówiłam kiedyś, po każdej becie coś można znaleźć. Ja bety szanuje i dziękuję za włożoną w to opowiadanie pracę. Pod koniec postaram się sama jeszcze raz zbetować swój tekst...
Fabuła – nie mnie oceniać, liczę się z tym, że się nie spodoba. Dla mnie pisanie było ćwiczeniem, ale też zabawą. Nie popełniłam Lykainą dzieła życia, co to, to nie. Wink
Słownictwo- miło mi, że znalazłaś coś, co jest mocną stroną tego tworu. Jest to małe pocieszenie dla mnie, ponieważ, no cóż, nie jestem nastolatką, miałam więc czas poszerzyć zasób słów. Ale mimo to dziękuję, oczywiście nie byłabym uczciwa, gdybym nie powiedziała, że pewne powtórzenia, czy zwroty podsunęły bety, ale nie będę nieskromna jeśli powiem, iż sama również o to dbam i mam z czego korzystać.
Opisy przyrody – cieszy mnie to ogromnie, że dostrzegłaś jaśniejący promyk, że wczułaś się w klimat lasu, jaki próbuję stworzyć. Dziękuję, postaram się choć z tym Cię nie zawieść, żebyś zawsze mogła wyszukać jakąś zaletę.
Coś jeszcze? Tak, na koniec... Mam nadzieję, że nie potraktujesz mojej odpowiedzi jako żale zdruzgotanej dwudziestokilkulatki, która nie potrafi się zgodzić z opinią młodszej koleżanki. Po prostu bronię się i bronię mojego pierwszego tekstu. Wiem, że nie jest on perełką, ale wiem też , że nie jest blogaskowym opowiadaniem. Jestem Ci przeogromnie wdzięczna za krytykę! Czytając post, nie mogłam uwierzyć w to, co piszesz. Jesteś pierwszą osobą, która pokusiła się o analizę całości i wynalezienie słabych stron, jesteś niczym katharis. Rozdmuchałaś tę puszystą, słodką chmurkę, w której radośnie się taplam, sądząc, że jest dobrze. Dzięki Tobie spadłam na ziemie, stłukłam kolano i zawyłam z bólu, widząc sączącą się z rany krew. Postanowiłam dzielnie opatrzyć zadrapania. Postaram się zwrócić baczną uwagę na budowę. Jeśli chodzi o treść: będziesz musiała się pogodzić z moją wizją, nie mogę jej zmienić. ^^ Dzięki!


Post został pochwalony 2 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin