FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Anioły i Demony [Z] +18 roz. XXVI + epilog (8 X) Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Prudence
Wilkołak



Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Mrocznego Kąta

PostWysłany: Czw 22:24, 30 Lip 2009 Powrót do góry

Uwielbiam to opowiadaniem jest dla mnie opoką po ciężkim dniu pracy. Twój styl pisania zwraca uwagę i strasznie przyciąga.
Czekam z wytęsknieniem na kolejne części, mam pewne podejrzenia co do dalszej treści :D. Zakładam że Nico bedzie się obściskiwał nawet z Tanyą :)

Pozdrawiam :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
CoCo
Zły wampir



Dołączył: 14 Sty 2009
Posty: 263
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: TomStu's bed.

PostWysłany: Czw 22:41, 30 Lip 2009 Powrót do góry

Prudence napisał:
Zakładam że Nico bedzie się obściskiwał nawet z Tanyą

Ciekawa teoria :>
Co do rozdziału to Msq wie, że grzechem jest urywanie w takim momencie, ale ona lubi budować napięcie u czytelników ;] którzy zapewne zgrzytają zębami i zastanawiają się co będzie dalej :>
W każdym razie: zazdrość Julki opisana jest naturalnie. Przejażdżka - miła odskocznia od domu Cullenów :> a te opisy uczuć - Msq, jesteś w tym naprawdę dobra, ale o tym już od dawna wiesz. ;]


edit

Autorką jest Masquerade, ale niektórzy mają problemy z czytaniem ;P ja tu tylko sprzątam!


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez CoCo dnia Czw 23:37, 30 Lip 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Kamila Kalinowska
Nowonarodzony



Dołączył: 30 Mar 2009
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Choszczno/Londyn

PostWysłany: Czw 23:28, 30 Lip 2009 Powrót do góry

CoCo mozesz powiedziec kiedy bedzie nastepny rozdzial chcialabym zdarzyc go przeczytac przed wyjazdem do polski mimo ze bede miala tam internt ale zero dostepu do kompa ze wzkledu na siostrzencow ktorych ciezko bedzie od niego odkleic.

twoj ff jest switny rozdzialy coraz leprze.wiecej weny nico zaczyna mnie wkurzac te jego zachowanie w stosunku do juli.mam nadzieje ze to co zobaczyla juli nie jest zwiazane z obsciskiwaniem sie niko z ta cala tania chyba bym go pochlastala i bog jeden wie co jeszcze


WEEEENY


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kamila Kalinowska dnia Czw 23:31, 30 Lip 2009, w całości zmieniany 4 razy
Zobacz profil autora
Masquerade
Dobry wampir



Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 1880
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 128 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pokój Życzeń

PostWysłany: Czw 23:32, 30 Lip 2009 Powrót do góry

Errrr, ok... :D Ale to jest MÓJ ff i CoCo nie wie kiedy będzie kolejny rozdział, bo mimo że miłuję ją całym sercem, to ona jest betą i to ja decyduję o pojawieniu się kolejnego rozdziału. Podejrzewam, że będzie on za tydzień.
No... Dzięki za komentarz i cieszę się, że się podoba...
Pozdrawiam...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rathole
Dobry wampir



Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 1076
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 146 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Reszty nie trzeba, sama trafię.

PostWysłany: Pią 16:20, 31 Lip 2009 Powrót do góry

Msq, wiesz, że ja Cię kocham za to, że tak szybko dodałaś kolejny rozdział? Wiesz o tym? :)

Nie wiem czy uda mi się napisać coś konstruktywnego. Świetnie opisałaś w tym rozdziale emocje. I skzoda mi Julii. Kocha Nico, a on zachowuje się jak... Yh, no właśnie. Denerwuje mnie takie zachowanie u mężczyzn jak opisałaś. Zaczął ją całować itd., a potem sobie odszedł. Wyobrażam sobie, co mogła Julia czuć. Idiota, no. Czy Nico nie wie, że takim zachowaniem rani innych? Z kolei w tym rozdziale zauważyłam, że Julia zaczyna trochę przesadzać. Cóż, dobrze, że sama doszła do wniosku, że Nico z Tanyą tylko gadał, acz jej początkowa reakcja.. Jest zbyt impulsywna. Nico zauważył, że Julia się zmieniła, ale ja jakoś wcześniej tego nie dostrzegłam. Nie przyszło mu do głowy, że może przez niego się zmieniła w staruszkę w depresji? Shocked
Denerwuje mnie ten Nico cały Shocked

Cytat:
- Nico - zwróciłam się do ukochanego - czy możemy porozmawiać na osobności? Wiedziałam, że nie będzie zachwycony, dlatego szepnęłam do jego ucha najciszej jak umiałam: - Nie chcę robić ci wyrzutów.

Zrobiłabym enter po na osobności?, gdyż wygląda trochę na to, że Wiedziałam (...) ona mówi wciąż do Nico Wink


Cytat:
Nie potrafiłam przestać go kochać, a za każdym razem, kiedy myślałam o naszej rozłące i mojej ewentualnej egzystencji po tym wydarzeniu, serce rozpadało się na setki kawałków i jakaś jego część nie wracała na swoje miejsce. W rezultacie było zmizerowane i nie przypominało jaskrawoczerwonego mięśnia, ale ciemny, pomarszczony worek, który ledwie pompował przez obolałe ciało, przepływającą krew.

Ah, długi cytat, ale musiałam.
Wspaniale, cudownie, bosko, świetnie opisane. Jakby o mnie ... Embarassed

Jeszcze co do tego palenia
Cytat:
Nie wiem czy paliłam, bo mnie to uspokajało, czy po prostu szukałam dla siebie jakiejś taniej formy zabawy.

Tania forma rozrywki? Toż Marlboro to fajki z górnej półki, a do tego papierosy drożeją Laughing

Weny, pozdrawiam, czuj się wyściskana, wycmoktana,
Rathole love love


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Masquerade
Dobry wampir



Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 1880
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 128 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pokój Życzeń

PostWysłany: Pią 16:32, 31 Lip 2009 Powrót do góry

Oj cicho! Marlboro chyba tańsze od skoków ze spadochronem czy narty w Szwajcarii, prawda? :P

Odcinki będe teraz dodawała co tydzień. Przwiduję, że napiszę jeszcze trzy, to znaczy, że czeka Was jeszcze około 10 rozdziałów. Te, które teraz będe pisać, chyba będą najtrudniejsze, więc trzymajcie za mnie kciuki :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Masquerade
Dobry wampir



Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 1880
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 128 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pokój Życzeń

PostWysłany: Wto 13:31, 18 Sie 2009 Powrót do góry

Dodaję kolejny rozdział. Obiecałam wcześniej, ale tak wszystko się poplątało, że nie mogłam, więc wybaczcie Wink

poprzedni

Beta: CoCo

18. I weź tu się nie denerwuj...


Kiedy stanęłam w progu domu, zobaczyłam siedzącego na kanapie Nico wraz z Tanyą, która czule gładziła dłonią jego policzek. On uśmiechał się niemrawo, a z niej emanowało zadowolenie. Nie wiedziałam co mam zrobić. Wściec się, wszcząć awanturę, tupać nogą o podłogę, czy po prostu zignorować i dać im tym do zrozumienia jak bardzo nimi gardzę? Zdecydowałam się na tę ostatnią opcję, dlatego od razu skierowałam się w stronę schodów, jedynie posyłając Aniołowi piorunujące spojrzenie, które wyrażało moją pogardę i dezaprobatę. Zachowanie ukochanego uzmysłowiło mi, że uzewnętrzniając uczucia niczego nie zdziałam, musiałam więc zmienić całe to gówno. Byłam wściekła i zazdrosna, ale też… pokonana. Wiedziałam, że nie miałam szans z piękną i nieśmiertelną kobietą. Cóż mogłabym zrobić? Awanturować się? Ona śmiałaby się ze mnie w najlepsze, a ja tylko bym się pogrążyła. Miałam się na nią rzucić? Nie sądzę, żebym wyszła z tego starcia w jednym kawałku. Z jednej strony mogłam mieć to za złe mojemu Aniołowi, ale z drugiej – w końcu spotkał kogoś ze swego gatunku i nie można pominąć faktu, że ten ktoś, tak niesłychanie piękny i silny, był po prostu… wampirem. Zupełnie jak on. Czy tak naprawdę pasowałam do Nico? Przecież niedługo miałam umrzeć, a nie chciałam skazywać go na cierpienie. Przy Tanyi mógł istnieć wiecznie, nie martwiąc się o to, co stanie się jutro, za miesiąc, czy za sto lat. W tym momencie mogłam chyba powiedzieć, że naprawdę go kocham. Chciałam szczęścia ukochanego, nie patrząc na swoje i byłam zdolna do takiego poświęcenia. Całą sobą pragnęłam jego obecności i miłości, ale dużo bardziej zależało mi na tym, by dobrze mu się wiodło. I nie obchodziło mnie czy ze mną, bądź nie. Najważniejsze jest jego szczęście. Jaką egoistką do tej pory byłam! Nico robił dla mnie tak wiele, a ja wciąż chciałam więcej i więcej, zawsze niezadowolona. Doigrałam się w końcu. On nie chciał już takiej kobiety i wcale mu się nie dziwię. Traktowałam go jak swoją własność, która nie ma nic do powiedzenia i całkowicie mi podlega, a nie powinnam tego robić. Czy mogłam to wszystko jeszcze odkręcić? Czy mogłam mu o tym wszystkim powiedzieć? O tym do jakich konkluzji doszłam? Owszem, choć to niczego by już nie zmieniło. Teraz czułam się jak człowiek, któremu przeszło koło nosa coś bardzo dobrego, ale on tego nie złapał, ponieważ był zbyt zajęty sobą i pochopnym wyciąganiem wniosków. Jak ktoś, kto wie, że całe jego życie zmieniła jedna, błaha sytuacja. Nie wiem czy kiedykolwiek będę w stanie to sobie wybaczyć. Mój szczęśliwy czas dobiegł końca i nie pozostało mi nic innego, jak tylko się z tym pogodzić, odejść i żyć dalej. Tak, to jedyne wyjście. Zniknąć i zapomnieć to, czego nie da się zapomnieć. Pozwolić życiu biec swoim rytmem i biernie czekać na to, co przyniesie los. Byłam na to gotowa.
Wyjęłam z szafy kilka kompletów bielizny, spodni, bluzek, kurtkę oraz buty, a spod łóżka wyciągnęłam walizkę. Przypomniała mi czasy, kiedy tutaj przyjechałam. Zachowywałam się wtedy zupełnie inaczej niż teraz. Z perspektywy czasu naprawdę ciężko określić czy lepsza, czy gorsza, ale moje życie na pewno wyglądało inaczej. Może zwlekanie ze sprzedażą mieszkania w Norwegii wcale nie było złym pomysłem? Ciekawe czy Anni jeszcze mnie pamięta i nadal jest na mnie zła? Miałam ogromną nadzieję, że nie.
- Co robisz? – odezwał się głos za mną, a ja podskoczyłam przestraszona.
- Edward, jeśli nie chcesz, żebym dostała zawału, zapukaj czasami.
- Przepraszam, ale twoje myśli naprawdę mnie niepokoją – odparł, marszcząc brwi i splatając ręce na piersiach.
- Sam widzisz jaka jest sytuacja, Edwardzie. Wiesz już co myślę, więc nie będę ci tego powtarzać po raz kolejny.
Chłopak pokiwał powoli głową w zamyśleniu.
- Wiesz, że w zaistniałej sytuacji to nie ty powinnaś odejść – odparł, niemal warcząc.
- A może tak powinno być? Może powinnam wrócić do siebie i kontynuować to, co robiłam, zanim was poznałam?
- Jesteś tutaj. Z nami. Właśnie TAK powinno być.
Zaśmiałam się gorzko.
- Nie pasuję tutaj, Edwardzie – wyszeptałam ze smutkiem, spuszczając głowę. Nie mogłam znieść jego świdrującego spojrzenia.
- Co ty wygadujesz?! Jesteś częścią naszej rodziny! Kochamy cię! – Te słowa rozlały się po metafizycznej części mnie, pozostawiając miłe ciepło. Od dawna tego nie czułam. Ród wampirów stał się dla mnie najważniejszy. Ja i Cullenowie stworzyliśmy nierozerwalny łańcuch, w którym słabość jednego ogniwa motywowała pozostałe do większego zacieśnienia się. Tak właśnie powinna funkcjonować prawdziwa rodzina. Wiedziałam, że na swój sposób jestem z nimi związana, ale kiedy Edward powiedział, że jestem jej fragmentem… poczułam się ważna i… chciana.
- Zostaw te rzeczy, Julio. Zostaw je – powiedział łagodnie i delikatnie wyjął parę spodni z moich dłoni. – Jesteśmy naprawdę szczęśliwi, że jesteś tu z nami. Bella co rusz opowiada mi o tych szczęśliwych chwilach, które spędziła z tobą jako dziecko. Sam czasem zastanawiam się jakim cudem pamięta tyle szczegółów i momentów z tamtego okresu. Wiem, że nie byłbym w stanie dać jej tego, co ty jej dałaś. Przed tobą nie musi się ukrywać, obie znacie się od dziecka, jesteście prawdziwymi przyjaciółkami. Bella przyjaźni się z Alice, ale widzę w jej oczach, że to nie to samo.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Nie chodziło o to, że Edward połechtał moją próżność. Po raz pierwszy od dawna czułam się potrzebna.

Powrót na stare śmieci wcale nie jest zły, ale czy na pewno słuszny? Czy potrafiłabym żyć tak jak kiedyś, z dala od tego, czego tak naprawdę potrzebuję?
- Dziękuję – wyszeptałam, spoglądając nieśmiało w oczy Edwarda.
- Nie dziękuj mi za prawdę, Julio.
- Dziękuję, że mi ją pokazałeś – wyjaśniłam.
Chłopak podszedł bliżej i przytulił mnie. Zaskoczona, odruchowo objęłam rękami jego talię.
- Jesteś dla nas ważna tak samo jak każdy członek rodziny. Pamiętaj o tym. – Kiwnęłam głową w jego klatkę piersiową.
Zostaw mnie samą, Edwardzie. Muszę to wszystko przemyśleć.
I już go nie było. Ja natomiast otworzyłam na oścież szklane drzwi i zapaliłam papierosa. Już nie czułam złości, a mąż Belli uświadomił mi, że w każdej sytuacji mogę poczuć się zwycięzcą. Oczywiście, jeśli moje przewidywania się sprawdzą i Nico zdecyduje się na związek z Tanyą, będę się czuła, jakby ktoś rozerwał mnie na pół i jedną z części zabrał gdzieś w nieznane, ale będę mogła żyć dalej. To tak zwane dobre życie. Z moją kochającą rodziną. Z osobami, którym na mnie zależy i odwrotnie.
Rozmyślałam tak, patrząc w bezchmurne niebo. Starałam się policzyć gwiazdy, ale za każdym razem myliłam się w którymś momencie i musiałam zaczynać od nowa. Widok co chwilę przesłaniał mi dym, wydobywający się z moich ust, a kiedy skończyłam, wyrzuciłam niedopałek gdzieś daleko i zamknęłam drzwi. Zmarzłam już nieco w chłodnym wieczornym wietrze i jedynym, o czym marzyłam, było położenie się pod ciepłą kołdrą. Gdy stałam jeszcze przodem do drzwi, ktoś za mną westchnął ciężko. Doskonale znałam ten dźwięk.
Odwróciłam się z ironicznym półuśmieszkiem na twarzy, splatając dłonie na piersiach.
- To nie było to, co myślisz – powiedział skruszonym tonem Nico i zrobił kilka kroków do przodu.
- A skąd wiesz? – zapytałam. – Jedyną osobą, która to wie, jest Edward, więc jeśli tak bardzo chcesz znać moje myśli, to po prostu go zapytaj.
- Nie zrobisz mi awantury? Nie będziesz krzyczeć ani tupać nogami?
- Och, Nico – zaśmiałam się – jesteśmy cywilizowanymi istotami, nie bohaterami jakiegoś taniego tasiemca – odparłam wesoło i również zrobiłam kilka kroków do przodu.
- Nie zażądasz wytłumaczenia? – Był coraz bardziej zdziwiony moim zachowaniem.
- Nie – odparłam krótko.
- Dlaczego?
- Bo to twoje życie, twoje sprawy, twój wybór i twoje sumienie.
Nico przeniósł swój zdziwiony wzrok z mojej twarzy na leżącą na łóżku walizkę.
- Wybierasz się gdzieś?
- Nie – odrzekłam.
- To po co ta walizka? – spytał zdezorientowany.
- Powiedzmy, że chciałam wyjechać na wczasy.
- Powiedzmy?
- Tak. Powiedzmy.
- Miałaś zamiar mi o tym powiedzieć?
Spojrzałam na niego jak na kretyna. To było zamierzone. Chciałam, żeby tak właśnie się poczuł, żeby wiedział, że ja jestem wobec niego szczera.
- Mam nadzieję, że żartujesz – odparłam zażenowana.
- Julio, przepraszam za to, co zastałaś na dole. To nie była…
- … twoja wina – dokończyłam za niego. – Jasne, że nie twoja – powiedziałam łagodnie, uśmiechając się lekko. – To wszystko przez Tanyę. Obezwładniła cię, przykuła łańcuchami, a ty nie mogłeś się ruszyć. Nico, to straszne! – dodałam, przesycając moje ostatnie słowa ironią.
- Julio, ja naprawdę…
- Chodź, Nico – powiedziałam, siadając na łóżko i poklepując dłonią miejsce obok mnie. – Usiądź. Porozmawiajmy jak należy.
Anioł znalazł się przy mnie w ułamku sekundy i usiadł tak blisko, że nasze nogi i ręce ocierały się o siebie. Objęłam go i położyłam głowę na ramieniu. Westchnęłam i zaczęłam mówić zupełnie spokojnie, bez żadnych aluzji, czy ironii.
- Nico, to wszystko… całe twoje zachowanie… wiem, że to przeze mnie. Wiem, że zachowywałam się jak ostatnia suka, traktowałam cię jak rzecz, własność, nie licząc się z twoimi uczuciami. Problem w tym, że zrozumiałam to zbyt późno, by cokolwiek zmienić. Teraz ty znalazłeś kogoś swojego pokroju, a ja kocham cię na tyle mocno, by móc pozwolić ci odejść. Byś mógł być znów szczęśliwy. To nie będzie dla mnie łatwe, ale jestem w stanie to znieść. Może ona da ci to, czego ja nie mogłam. I nigdy nie oglądaj się za siebie, nie rozpamiętuj, nie wspominaj, ale też nigdy o mnie nie zapomnij. Ja nie zapomnę. – Skończyłam swój monolog, bo poczułam, że w gardle rośnie mi wielka gula, a do oczu napływają łzy, których za wszelką cenę nie chciałam uronić.
Zamknęłam oczy, ale czułam wzrok Nico, który wwiercał się we mnie. Anioł, ku mojemu zdziwieniu, pogłaskał mnie po policzku i pocałował delikatnie w czoło.
- Nie wiem jak w ogóle możesz tak myśleć – wyszeptał głosem pełnym smutku i bólu. – Jesteś moja, a ja jestem twój. Nic tego nie zmieni. Chciałem ci pokazać, że boli mnie twoje zachowanie i wiedziałem jaki sposób wybrać. Nie powinienem, ale zbyt mocno cię kocham, by po prostu odejść. Nie potrafiłbym, więc musiałem jakoś uświadomić ci twoje własne błędy. Myślałem, że zajmie ci to maksymalnie miesiąc, ale nie chciałaś zrozumieć. Nawet nie wiesz jak źle się z tym czułem. To właśnie dlatego prawie cały czas nie było mnie w domu. Wiedziałem, że Edward przejrzałby mnie w mgnieniu oka i od razu poinformowałby cię.
- A Tanya…?
- Julio, co miałem zrobić? Wiesz, że szanuję kobiety i to bardzo. Nie umiałem jej przemówić do rozsądku. Starałem się, ale ona albo udawała, że nie rozumie albo rzeczywiście nie rozumiała. Wydaje mi się, że ta druga opcja jest bardziej prawdopodobna. Tanya nie należy do najbardziej rozgarniętych osób – rzekł, po czym zachichotał cicho. – Połóż się, już późno.
- Zostaniesz przy mnie? – zapytałam z nadzieją i ze strachem, po czym przebrałam się szybko w koszulkę.
- Oczywiście, kochanie – odparł i położył mnie na łóżku, przykrywając kołdrą.
Po raz pierwszy od dawna mogłam przylgnąć do ciała ukochanego bez obaw, że zaraz mnie odepchnie, bądź ucieknie. Przytuliłam się do jego klatki piersiowej, a on objął mnie swoim szerokim ramieniem i pocałował w czubek głowy. Wreszcie czułam się znów bezpiecznie.
- Śpij dobrze – wymruczał mi do ucha.
Uśmiechnęłam się mimowolnie. Taki ton jego głosu mogłam ostatnio słyszeć tylko w mojej wyobraźni, gdy stosowałam technikę Jaspera, której, notabene, stosowania zaprzestanę. Teraz wszystko, czego pragnęłam znów było moje, a szczęście emanowało ze mnie, nie tylko w imaginacjach.
- Dobranoc – odparłam z zamkniętymi oczami i położyłam swoją dłoń na jego twarzy, dotykając aksamitnych ust opuszkami palców.
Odpłynęłam w niebyt. Nie pamiętam nawet czy cokolwiek mi się śniło. Wydawało się, że spałam zaledwie kilka minut, ale kiedy otworzyłam oczy, niebo rozjaśniło się już nieco, a za oknem słychać było pojedyncze świergolenia ptaków. Usiadłam na łóżku jeszcze nie do końca przytomna i przetarłam oczy rękami, ziewając przeciągle i głośno. Przeciągnęłam się i zerknęłam na miejsce obok. Krew uderzyła mi go głowy, a ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Ręce zaczęły mi się trząść, a oddech przyspieszył. Nico zniknął. Znowu. Poczułam się jak bohaterka jakiegoś taniego horroru. Zupełnie nie wiedziałam czemu. Czy Nico zraniłby mnie z taką premedytacją, mówiąc, że kocha, a potem bezceremonialnie zniknąłby? Nie. Nie wierzę w to. Nie byłby do tego zdolny, poza tym nie jest aż tak dobrym aktorem. Przecież wyczułabym, że kłamie… Postanowiłam zejść na dół, może jeszcze nie wszystko stracone, a ja znów tylko niepotrzebnie histeryzowałam.

Kiedy weszłam do salonu, zastałam Emmetta. Był sam w domu? A gdzie reszta?
- O, już wstałaś? – zapytał radośnie.
- Gdzie są wszyscy? – odparłam pytaniem. Żołądek zaczął mi się skręcać ze strachu. Zupełnie irracjonalne uczucie.
- Na polowaniu – odparł, jakby to było zupełnie oczywiste.
- A ty?
- Ja byłem wczoraj.
- A Rose? – moje pytania stawały się coraz bardziej żenujące.
- Julia, co ty? Przecież Rose pojechała z Alice do Paryża. Trąbiły o tym od dawna. Będą najwięksi projektanci, sama rozumiesz.
Kompletnie wyleciało mi to z głowy, zresztą na własne życzenie. Zupełnie wyłączyłam się z życia, nieważne jakie by ono nie było.
- A gdzie jest… Nico? – zapytałam cicho.
- Też na polowaniu. Gdy tylko padło hasło ‘polowanie’, poderwał się razem z Tanyą z kanapy i wybiegli na zewnątrz. Żebyś słyszała jak się przy tym śmiali i przekomarzali. Jak zakochani.
Tego było za wiele. Te słowa przelały czarę mojej cierpliwości. Nie mogłam już tego znieść. Pokiwałam głową, po czym odwróciłam się powoli i poszłam w kierunku drzwi frontowych.
- Dokąd idziesz? – zapytał Emmett z obawą.
- Nie próbuj mnie zatrzymywać – odparłam.
Wyszłam w nocnej koszuli na zimną noc. Emmett stał w salonie, przypatrując mi się z zaciekawieniem, a ja oddalałam się od domu coraz bardziej. Przyspieszyłam kroku. Zrobiło się naprawdę zimno, ale nie przejmowałam się tym. Wbiegłam prędko w ciemny las.

następny
__________________________________________________________
za błędy gorzko i serdecznie żałuję :P

Nie wiesz co napisać? Pochwal posta :)


Post został pochwalony 8 razy

Ostatnio zmieniony przez Masquerade dnia Pon 15:23, 24 Sie 2009, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
shantibella
Wilkołak



Dołączył: 26 Sty 2009
Posty: 215
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Mannatu ;)

PostWysłany: Wto 14:06, 18 Sie 2009 Powrót do góry

Yes, yes, yes :)
Dziękuję za kolejny wspaniały rozdział. Płynęlam po fabule z otwartą buzią i zacieszając się jak dziecko, że już jest.
Nico to sukinkot. Kompletny. Chyba zaczyna mi się wyjaśniać tytuł. Demony, te które oczyma duszy naszej widzimy jako demony, wampiry to w rzeczywistości anioły. A ten co pomyka ze skrzydełkami - szkoda słów. Brrr.
Uwielbiam Twojego FF :)
Czekam na więcej.
Weny!


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez shantibella dnia Wto 14:06, 18 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
ana1991
Nowonarodzony



Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 14:08, 18 Sie 2009 Powrót do góry

Czy mi sie wydaje, czy Nico naprawde oszukal Julie? Mam nadzieje,ze to tylko malo trafne komentarze Emmetta...biedna Julia samy bym nie wiedziala, co o tym wszytkim myslec;/
Rozdzial jest wspanialy:) i prosze, nie karz dlugo czekac na nastepny:)
chyle czola:D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Fanka Twilight
Nowonarodzony



Dołączył: 29 Mar 2009
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 14:42, 18 Sie 2009 Powrót do góry

Kiedyś to było moje ulubione opowiadanie. Nie wiem do końca dlaczego, ale już nim nie jest.
To wszystko jest trochę zagmatwane. Wiem, że tak miało być, ale mimo to, wolę coś czytać, kiedy potrafię się wczuć w bohatera, zrozumieć jego zachowanie.
Niestety postać Julii robiła się coraz bardziej mętna. Od czasu poranka po ich pierwszej nocy kiedy wkurzyła się na Emma za jego żarty po dzisiejszy rozdział coraz mniej ją rozumiałam. Dziwne jest też jej zachowanie. Rozumiem, że jest spragniona miłości i obecności ukochanego, ale kiedy doszła do wniosku, że ją zdradza, to powinna być na niego złą chociaż w minimalnym stopniu. A ona wzięła całą winę na siebie.
Do tego dochodzi postać Nico. Kim on tak właściwie jest? Raz cudowny, boski, kochany i uroczy, a potem wcielenie diabła, który jest z dwiema kobietami naraz. Nie wspominając, że wybrał dość dziwny sposób sprowadzenia ich związku na dobrą drogę. Ciągłe unikanie i huśtawki nastrojów są lepsze od rozmowy? Nie sądzę.
Jednak na obronę, mogę powiedzieć, że nigdzie nie widać błędów, a styl pisania jest całkowicie poprawny.
Przepraszam za niezbyt pochlebną opinię
F.T.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Masquerade
Dobry wampir



Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 1880
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 128 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pokój Życzeń

PostWysłany: Wto 14:48, 18 Sie 2009 Powrót do góry

Każda opinia jest dobra. Te huśtawki nastrojów są celowe. Chodziło mi między innymi o to, żeby ta ich miłość nie była idealna jak u B&E, że i wampiry mają swoje 'jazdy'. Miałam taki okres podczas pisania opowiadania, że chciałam się wyżyć na postaciach :P przyznaję się bez bicia :P Dobre czasy jeszcze wrócą, spokojnie Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
p. Cullen
Nowonarodzony



Dołączył: 17 Lip 2009
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: somewhere

PostWysłany: Wto 14:52, 18 Sie 2009 Powrót do góry

Fanka Twilight napisał:
Kiedyś to było moje ulubione opowiadanie. Nie wiem do końca dlaczego, ale już nim nie jest.
To wszystko jest trochę zagmatwane. Wiem, że tak miało być, ale mimo to, wolę coś czytać, kiedy potrafię się wczuć w bohatera, zrozumieć jego zachowanie.
Niestety postać Julii robiła się coraz bardziej mętna. Od czasu poranka po ich pierwszej nocy kiedy wkurzyła się na Emma za jego żarty po dzisiejszy rozdział coraz mniej ją rozumiałam. Dziwne jest też jej zachowanie. Rozumiem, że jest spragniona miłości i obecności ukochanego, ale kiedy doszła do wniosku, że ją zdradza, to powinna być na niego złą chociaż w minimalnym stopniu. A ona wzięła całą winę na siebie.
Do tego dochodzi postać Nico. Kim on tak właściwie jest? Raz cudowny, boski, kochany i uroczy, a potem wcielenie diabła, który jest z dwiema kobietami naraz. Nie wspominając, że wybrał dość dziwny sposób sprowadzenia ich związku na dobrą drogę. Ciągłe unikanie i huśtawki nastrojów są lepsze od rozmowy? Nie sądzę.
Jednak na obronę, mogę powiedzieć, że nigdzie nie widać błędów, a styl pisania jest całkowicie poprawny.
Przepraszam za niezbyt pochlebną opinię
F.T.



Według mnie o to właśnie w tym chodzi, że nie każda historia jest piękna od początku do końca no i wątpię, że byłby ten ff ciekawy gdybyśmy mogli się domyślić co będzie w następnym rozdziale z miejsca Wink

teraz coś od siebie :D

Postać Nico mnie intryguje, bo nadal nie jestem pewna czy mówił prawdę, że chciał tylko pokazać Julii jej błędy Mad
Zastanawia mnie też, dlaczego Julia wyszła z domu, czy ma jakiś konkretny plan.

No i nie chciałabym być w skórze Emmett'a gdy się reszta Cullenów dowie, że pozwolił Julli samej wyjść Wink

pozdrawiam, P. Cullen


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
lirru
Człowiek



Dołączył: 11 Sie 2009
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z nieba spadłam:)

PostWysłany: Wto 17:08, 18 Sie 2009 Powrót do góry

Boże jaki z tego Nica dupek! ja na miejscu Julii to już dawno bym mu wszystko wygarnęła, a potem dałabym sobie z nim spokój...
Kuźwa, czemu on nie mógł tego załatwić po męsku? Powiedzieć po prostu jak sie żeczy mają i zachować twarz? Nie rozumiem tego...
Co do Julii, to podziwiam ją za tą pierwszą próbę naprawienia ich związku, przebaczenie i zrozumienie okazane dla Nica... Jeżeli jednak teraz Julia znowu mnu wybaczy, to dla mnie będzie przejaw kompletnej głupoty...

Sorry za ten post, bo może wszystko pokręciłam i to nie była wina Nico, ale krew mnie zalewa jak sobie pomyślę o takich facetach! Twisted Evil

weny życzę i czasu przede wszystkim :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PaCiik
Człowiek



Dołączył: 03 Maj 2009
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wall Street.

PostWysłany: Wto 19:12, 18 Sie 2009 Powrót do góry

lirru - dupek to mało powiedziane.
Jeśli chodzi o zakończenie rozdziału. Mam wielką nadzieję, że ktoś poczuje jej zapach podczas polowania i ugryzie ją... Ale oczywiście sie w pewnym momencie opamięta i Julia zostanie wampirem i godnie będzie walczyła o serce Nico z Tanya.

Pozdrawiam i wenki życzę.
PaCiik


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Masquerade
Dobry wampir



Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 1880
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 128 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pokój Życzeń

PostWysłany: Śro 18:39, 19 Sie 2009 Powrót do góry

Chciałabym wszystkim podziękować za ciepłe słowa, za to, że mówicie mi, co Wam się podoba w moim opowiadaniu, a co nie. To dla mnie bardzo dużo znaczy, dzięki temu wiem co robię źle i wciąż dopracowuję warsztat. Dziękuję również tym, którzy chwalą posty. Teraz widzę, że czytelników jest dużo więcej, ale niektórzy po prostu nie komentują. Wszelkie formy mnie satysfakcjonują, motywują i karmią wena, który ostatnio jest leniwy w związku z ostatnim rozdziałem Wink

Dziękuję.

P.S. Kolejny rozdział w poniedziałek 24 VIII Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
seska
Dobry wampir



Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 864
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 20:25, 19 Sie 2009 Powrót do góry

Nareszcie :) Długo kazałaś nam czekać.

Julia pasuje jak nic do powiedzenia "Mądry Polak po szkodzie" Wink Ale dobrze, że w końcu zreflektowała się i jakoś poukładała sobie w głowie szufladki.
Nico od jakiegoś czasu mnie wkurza straszliwie. Trochę jak Edward w niektórych sytuacjach Wink Nie pałam wielką sympatią do ludzi tak niezdecydowanych, jak Nicholas Twisted Evil W sumie teraz skłaniam się ku opcji życia bez niego. Julia powinna zacząć żyć dla siebie, a nie przejmować się postępowaniem ukochanego (?).
Ale wiem też, że ten FF jest nieprzewidywalny i na pewno jeszcze nas zaskoczysz Laughing
A Julia z kolei, jak my wszystkie babki, wybaczy mu grzeszki i dalej będzie z nim dzielić życie :P Faceci mają za dobrze z nami Twisted Evil

Czyli... do poniedziałku! :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rathole
Dobry wampir



Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 1076
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 146 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Reszty nie trzeba, sama trafię.

PostWysłany: Nie 17:01, 23 Sie 2009 Powrót do góry

Mogłabym pochwalić posta, bo nie wiem, co napisać, ale jakoś może skleję kilka zdań Laughing

Nie wiem, czy dobrze scharakteryzowałam w swojej głowie postać Tanyi. Jeżeli tak - brawa dla mnie - to jest ona wredną suką. Jak w chyba każdym FF, w którym wystąpiła. Dawno to już zauważyłam (dlatego właśnie w moim FF Angela jest pokroju Tanyi, żeby było inaczej Laughing ).

Dalej.

Nico mnie tak cholernie wkurza Shocked Okłamał ją, prawda? Nie, no, wybiega sobie z Tanyą na polowanie, zostawiając Julię, do tego gada coś o tym, że Tanya nie rozumie, że jej nie chce. No litości. Gdyby tak było, gdyby naprawdę zdawał sobie sprawę, że rani Julię, odsunąłby się od niej na tej kanapie, ale nie. Musiał dać się głaskać po tym swoim policzku Shocked No bym go po prostu walnęła. Raz własnymi rękoma. Drugi raz byłby po założeniu gipsu, o ile lekarze byliby w stanie posklejać moje palce.

Edward bardzo ładnie zachował się w stosunku do Julii. Na prawdę :) Bella jest szczęściarą, że ma takiego... Wróć. On jest za idealny Laughing Dlatego wolę Jaspera Cool Jeżli jestem już przy innych bohaterach... Nie mam pojęcia, gdzie mogłabyś ich wkleić w tę historię Nico&Julia, nie licząc takich rzeczy jak rozmowa Emmetta z Julią, przy której się na niego wkurzyłam, gdy stwierdził, że wybiegli, wyglądając na zakochanych, czy słowa otuchy od Edwarda, no i nie zapominajmy o Moim Wspaniałym Jasperze Terapeucie Laughing, ale reszty bohaterów z sagi jest za mało :)

Jeszcze tylko podliżę się, jak zawsze, i wspomnę o tym, że masz niesamowicie dobry styl pisania. Czytając Twój FF, można bardzo dobrze wczuć się w każdą sytuację, jakby być jednym z Twoich bohaterów. Za to masz u mnie bardzo dużego plusa, bo jest to dosyć ważne (mam nadzieję, że te kolejne FF będą tak samo wspaniale pisane Laughing ).

Ponad tydzień nie miałam dostępu do Internetu, komputera, FanFików i mózg mi trochę nad tym morzem usechł od nadmiaru soli i wywiał się od porywistych wiatrów, więc mogę się mylić, ale kilka przecinków mi zabrakło. Pokopiowałam to wszystko, ale potem się skasło Shocked. No i już nie pamiętam gdzie, więc nie wymienię.

Czekam na kolejny rozdział, który obiecałaś mi na jutro Laughing

Cmokam i całuję, podrawiam, wysyłam weny i takie tam,
Rathole love

Ah, no tak. Wspomniałam, że nie wiem, co napisać, a jak zwykle się rozpisałam i o co. Shocked


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
veuna
Wilkołak



Dołączył: 23 Kwi 2009
Posty: 106
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 24 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Kołobrzeg

PostWysłany: Pon 15:02, 24 Sie 2009 Powrót do góry

Wrrr...Nico! Co za dwulicus! Nienawidzę tego typu facetów - tu słodki jak cukiereczek, a z drugiej strony...wrr! Też bym wyszła i pizgła drzwiami, aż by tylko huczało <.<. Uff, a tak poza tym jak zwykle świetnie i bardzo mi się podobało, szkoda, że powoli zbliżamy się (jak mniemam) do końca u_u


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Masquerade
Dobry wampir



Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 1880
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 128 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pokój Życzeń

PostWysłany: Pon 15:13, 24 Sie 2009 Powrót do góry

Obiecałam na dziś kolejny rozdział i oto on Wink

Beta: Nietrudno zgadnąć... *fanfary* CoCo!

poprzedni

19. Nieodwracalne


[link widoczny dla zalogowanych]
Biegłam przez mroczny las, który napawał mnie coraz większym przerażeniem. Zaczęłam dygotać z zimna. Próbowałam się ogrzać, oplatając ciało rękoma. Wiał mroźny wiatr, świszcząc co chwilę złowrogo. Za każdym razem, gdy moja stopa nastąpiła na gałązkę i łamała ją z trzaskiem, podskakiwałam ze strachu. Jednak biegłam dalej. Miałam nadzieję, że znajdę ich, oraz wykrzyczę Nico i Tanyi, co o nich myślę. Nie mogłam uwierzyć, że tak postąpił. Zostawił mnie po raz kolejny, kiedy ja tak desperacko pragnęłam jego obecności. Myślałam, że już wszystko sobie wyjaśniliśmy, ale to najwidoczniej była tylko przykrywka. Pewnie znów sądził, iż nie zauważę. Teraz to już nie kwestia zazdrości, tylko zaufania, dotrzymywania obietnic. Im dłuższy stawał się dystans, oddalający mnie od domu, tym bardziej zwalniałam. W końcu zatrzymałam się i oparłam ręce na kolanach, dysząc ciężko. Moje głośne oddechy powoli przeradzały się w szloch. Łzy utrudniały widoczność, ale postanowiłam iść dalej, zupełnie nie wiedząc dokąd. Szłam powoli, rozglądając się dookoła, a słone krople wciąż płynęły po policzkach. Teraz płakałam również ze strachu. Byłam pewna, że się zgubiłam, lecz nie traciłam nadziei, ponieważ istniała jeszcze szansa, że ich odnajdę. A raczej, że oni odnajdą mnie.
Las o tej porze wcale nie był ani piękny, ani przychylny. Wręcz przeciwnie - przerażający i odstraszający. Tak bardzo chciałam, żeby Nico mnie odnalazł, abym mogła wtulić się w niego i po prostu poczuć bezpiecznie... Jeśli naprawdę mnie nie chciał, byłam w stanie to znieść. Wszystko, żeby tylko wyjść z tego okropnego miejsca. Anioł dobrze wiedział, że jestem w stanie poświęcić się do tego stopnia. Przecież go kochałam. Kochałam rozpaczliwie, nieskończoną miłością.

Moje zęby zaczęły uderzać o siebie z niesłychanie dużą częstotliwością i to był jedyny dźwięk jaki słyszałam. Ogarniała mnie upiorna cisza. Jakiś czas temu Nico mówił, że kiedy polują, zwierzęta uciekają do swych nor, lub najdalej jak tylko mogą. Wtedy w lesie jest spokojnie… Moje serce zaczęło łomotać. Obudziła się we mnie radość. Skoro miejsce jest takie milczące, to oni muszą być gdzieś blisko! Zalała mnie fala ciepła, chciałam biec dalej, ale stałam w miejscu, żeby nie musieli mnie gonić. Znów rozejrzałam się dookoła, ale nie wydawało mi się już tak strasznie, jak przedtem.

Niedługo będę w domu, pocieszałam się.

Jednak mój nastrój zmienił się diametralnie w ułamku sekundy, gdy przede mną, nie wiadomo skąd i zupełnie bezszelestnie, pojawił się wysoki brunet o przeraźliwie bladej skórze. Był wysoki i piękny. Nigdy go nie widziałam i przeraziłam się jeszcze bardziej, dostrzegając jego czerwone tęczówki, jarzące się niczym neony. Stałam przed nim sparaliżowana strachem, nie oddychając. Wampir zbliżał się powoli, jednak wyglądał jakby wciąż się nie poruszał - po prostu sunął w powietrzu. W połowie drogi zatrzymał się i przyjął pozę do ataku, tak bardzo charakterystyczną dla tej rasy. W duchu zaczęłam odmawiać pacierz, ale wiedziałam, że to nic nie da. Uciekać też nie było sensu – zabiłby mnie, zanim zdążyłabym się odwrócić. Nie zrobiłam nic, tylko patrzyłam na niego oszołomiona. Serce rozpoczęło szaleńczy bieg, co pewnie jeszcze bardziej go ucieszyło, bo zaśmiał się i teatralnie oblizał wargi. Skoczył szybciej, niż mogłabym mrugnąć okiem, łapiąc mnie mocno jedną ręką w talii, a drugą za głowę, przekrzywiając ją w taki sposób, by ułatwić sobie dostęp do szyi. Oczy wyschły, nie płakałam, nie wydawałam z siebie żadnego dźwięku. Jedynym co słyszałam, był przyspieszony oddech. Patrzyłam na oprawcę, który wdychał mój zapach, mrużąc przy tym oczy. Ja nie miałam zamiaru zamknąć swoich. Chciałam widzieć, czuć i słyszeć wszystko z ostatnich chwil życia.
- Mmm… Słodka, młoda krew. Taką lubię najbardziej – wymruczał, patrząc mi w oczy. Nie odrywałam wzroku od jego szkarłatnych tęczówek. Rozbawiła go ta rekcja, bo zaśmiał się gardłowo.
- Masz może jeszcze jakieś życzenie przed śmiercią? – zapytał.
A to nowość! Miłosierny wampir żywiący się ludzką krwią! Dobre sobie.
- Tak. Chciałabym napić się wina z roku trzy tysiące ósmego.* – Zaskoczyłam tą odpowiedzią samą siebie. Była przesycona sarkazmem i mogła wyglądać na reakcję człowieka, który ma wszystko gdzieś. Ja nie miałam.
- Dowcipna. – Zaśmiał się. – Pozwól w takim razie, że za tysiąc lat napiję się wina za twoje zdrowie.
- Pierdol się – odparłam, a po chwili poczułam na szyi przeraźliwy ból, który za moment rozpłynął się po całym ciele. Wraz z upływem krwi, uchodziło ze mnie życie. Starałam się przypomnieć sobie wszystkie szczęśliwe chwile spędzone z ukochanym. Uśmiechnęłam się ostatkami sił, a potem krzyknęłam przeraźliwie. Chwilę po tym usłyszałam donośne warczenie i huk, przez co upadłam bezwładnie na ziemię. Do mych uszu dobiegł dźwięk darcia stali i zobaczyłam płomienie. Następnie zapanowała ciemność, a wraz z nią nieopisany ból.

********************************************************************
Cała rodzina krzątała się po domu jak w amoku. Nikt nie wiedział, gdzie ona może być. Byli pewni, że wyszła, ale nie mieli pojęcia dokąd. Wściekali się na Emmetta, że jej nie powstrzymał. Gdyby to zrobił, może teraz leżałaby spokojnie w łóżku, otulona ciepłą kołdrą. Bella, Edward i Jasper pobiegli jej szukać i obiecali, że gdy coś znajdą, zadzwonią. Jednak żaden telefon się nie odezwał.
Na twarzy Nico malowały się ból i przerażenie. Bardzo bał się o nią bał i teraz nie liczyło się nic, oprócz odnalezienia Julii, oraz sprowadzenia jej do domu całej i zdrowej. Wynagrodziłby ukochanej te wszystkie miesiące, w których ją zaniedbał. Modlił się tylko, by powróciła. Jako Anioł Stróż opuścił po raz kolejny swego podopiecznego i wiedział, że nigdy sobie tego nie wybaczy. A jeśli okaże się, że Julia… Wtedy najprawdopodobniej skorzysta ze swojego prezentu od Boga.
Chodził w kółko, z telefonem przy uchu i dzwonił, ale rozłączał się po kilku sygnałach, ponieważ nikt nie odbierał. W końcu, przy którymś podejściu, zdecydował, że poczeka jeszcze dłużej. Gdy już miał zamiar po raz kolejny przerwać połączenie, usłyszał ukochany przez siebie głos.
- Halo?
- Julio, gdzie ty… - Nie zdążył dokończyć, bo głos w słuchawce przerwał mu. Usłyszał chichot.
- Dałeś się nabrać! Nagraj się, a na pewno oddzwonię – powiedział radosny głosik.
Nico opuścił powoli dłoń, w której trzymał komórkę i wszedł do sypialni. Na łóżku, pośród pościeli, dostrzegł migający punkcik. Kiedy podniósł kołdrę, znalazł maleńki telefon z klapką, na którym wyświetlał się numer, z którego ktoś właśnie dzwonił. Obok pojawiło się zdjęcie przystojnego, czarnowłosego mężczyzny. Nico nie mógł płakać. Opadł więc bezwładnie na podłogę i wtulił głowę w pomiętą pościel, która była przesiąknięta zapachem ukochanej. Krzyczał głośno i długo. Chciał cofnąć cały ten czas, w którym Julia myślała, że ma ją za nic, jednak to nie było możliwe.
Nic nikomu nie wyjaśniając, wyszedł z posiadłości Cullenów i biegł przed siebie, nie wiedząc dokąd.
******************************************************************

Wiedziałam, że wspomnienie tego cierpienia będzie prześladowało mnie do końca życia. To było nie do opisania. Najgorzej czułam się, kiedy jad dotarł do serca. Słyszałam własne przeraźliwe wycie. Błagałam o śmierć, z każdą chwilą coraz bardziej, a moje serce łomotało jak szalone. Słyszałam je bardzo dobrze. Wiłam się w agonii, kopiąc rękami dołki w ziemi, rwąc trawę, wierzgając i uderzając nogami o podłoże. Nie wiem jak długo trwało to wszystko, ale potem ból zaczął ustępować, a serce biło coraz wolniej, by w końcu zakończyć swój bieg ostatnim głośnym uderzeniem. Po chwili otworzyłam oczy. Zrobiłam to ostrożnie i powoli. Już umarłam? Czy poszłam do nieba? A może do piekła? Bałam się spojrzeć w oczy rzeczywistości, jednak nie mogłam leżeć tak w nieskończoność. Uchyliłam powieki i przeraziłam się. Wszystko było tak ostre, że miałam wrażenie, iż za chwilę coś stanie się z moimi oczami. Czyżby do od upadku i uderzenia w głowę poprawił mi się wzrok? Widziałam każdą igłę na świerku znajdującym się jakieś czterysta metrów ode mnie… W ułamku sekundy zerwałam się na równe nogi, co również mnie oszołomiło. Mam doskonały wzrok, jestem nadludzko szybka i… potwornie paliło mnie w gardle. Czy ja…
- Jezus Maria! – wykrzyknęłam, a mój głos rozszedł się echem po lesie. On również się zmienił. Był dużo bardziej dźwięczny i melodyjny.
- Zdziwiona? – zapytał sarkastycznie męski głos, a ja odwróciłam się, by zobaczyć kto to. Bezbłędnie obliczyłam położenie rozmówcy. Siedział tyłem, był nagi i miał długie czarne włosy. Spoglądał na mokrą kupę popiołu. Po chwili odwrócił się do mnie i rozpoznałam w nim znajomą twarz. Jacob.
- Jak długo? – zapytałam.
- Trzy dni – odparł, dobrze wiedząc o co pytam. – Jak zwykle – dodał gorzko.
Rozejrzałam się dookoła. Niebo spowiły chmury, a las znów wyglądał tak jak przedtem. Z tym, że było potwornie mokro.
- Padało? Jak długo? – zapytałam.
- Dwa dni. Była niezła ulewa – odpowiedział głosem wypranym z wszelkich emocji.
- Co się z nim stało? – zadałam kolejne pytanie, tym razem jednak ściszając głos do szeptu.
Chłopak nie odpowiedział, jedynie wskazał podbródkiem kupę popiołu. Wytrzeszczyłam oczy.
- Uratowałeś mnie… - stwierdziłam.
- Nie powiedziałbym – odparł, prychając przy tym.
Jasne, wilkołaki nienawidziły wampirów. Te dwie rasy to naturalni wrogowie, ale ja żyłam – cokolwiek by to nie znaczyło – i byłam mu wdzięczna.
- Dzięki, Jake.
- Wypełniłem tylko swój obowiązek. Zdziwiło mnie tylko jedno…
- Co? - spytałam zaciekawiona.
- Przechodziłem tędy zupełnie przypadkiem, Julio. Nie czułem żadnego obcego wampira. Podejrzewam, że nikt go nie czuł. Koleś był… bezzapachowy.
Wpatrywałam się w Jacoba po raz kolejny, ale zaraz mnie oświeciło.
- Talent – prychnęłam.
- Ta… świetnie.
Siedzieliśmy w ciszy i wcale nie było niezręcznie, jednak ból w gardle dawał mi się we znaki.
- Boli mnie gardło.
- Nic cię nie boli. Jesteś po prostu spragniona. Jezu, kobieto, ale masz oczy – skwitował, kiedy spojrzał w moją stronę. – Nie martw się, zaraz będzie tu Nico.
- Co?
- Dzwoniłem po niego. Przepraszam, że dopiero teraz, ale uznałem, że tak będzie lepiej.
- Idioto! Wcale cię o to nie prosiłam!
- Też mi wdzięczność! To twój facet, tak? Więc po niego zadzwoniłem i nie czepiaj się, dobra?!
- Daj spokój, Jake. Ja teraz sobie pójdę, a kiedy on się tu zjawi, po prostu powiesz, że odeszłam, dobrze?
- Nigdzie nie idziesz – rozległ się zmartwiony, dobrze znany mi głos.
Odwróciłam się szybko, a moje włosy zafalowały na wietrze. Ujrzałam postać o stokroć piękniejszą niż ta, którą zapamiętałam. Wszystko było takie jak przedtem, ale… bardziej wyraźne i po prostu piękniejsze. Nico też patrzył na mnie szeroko otwartymi oczyma, jakby widział mnie po raz pierwszy. W duchu ucieszyłam się na jego widok i chyba nawet przez ułamek sekundy na mojej twarzy pojawił się uśmiech, ale zaraz się otrząsnęłam. Musiałam odejść, żeby oni mogli żyć własnym życiem.
- Muszę – powiedziałam, a w głosie pobrzmiewał smutek.
- Chodź – odparł, wyciągając ręce w moją stronę. – Wrócimy do domu.
- Nie. Nie mogę, Nico – odpowiedziałam, robiąc kilka kroków w tył.
- Nie odchodź – rzekł rozpaczliwie, a ja znów się cofnęłam.
- To ty odszedłeś – odparłam i puściłam się biegiem przez las.
Nie dogoniłby mnie nawet gdyby chciał. Z moich obserwacji wynikało, że jako wampir jestem od niego dużo szybsza.
Nie biegłam długo, może dwie minuty, kiedy poczułam zapach, pod wpływem którego jad – jak wywnioskowałam – napłynął do ust, a gardło znów zapiekło boleśnie, dając znak, że ową woń wydziela coś ciepłego, coś w czym pulsuje gorąca krew. Podążyłam za tym aromatem. Nasilał się coraz bardziej i wiedziałam, że jestem bliżej celu. W końcu stanęłam, chowając się za drzewem. Moim oczom ukazało się stado jeleni, na co zmarszczyłam nos, bo oczekiwałam czegoś innego. Pachniało jednak całkiem apetycznie, więc postanowiłam spróbować. Automatycznie przyjęłam pozę do ataku, co mnie dość mocno zdziwiło i jednym susem rzuciłam się na największe zwierzę. Wpiłam się w miejsce, gdzie najbardziej dało się wyczuć puls, przebijając się przez obrzydliwą warstwę sierści, skóry i tłuszczu, jednak kiedy zasmakowałam szkarłatnego płynu, byłam wniebowzięta, a to fantastyczne uczucie wypełniało mnie. Zanim się obejrzałam, jeleń upadł martwy na ziemię, a ja nadal nie nasyciłam się. Pobiegłam więc za zapachem stada, które uciekło. Takim sposobem pozbawiłam całej krwi jeszcze kolejne trzy zwierzęta. Teraz już nie czułam palenia w gardle, ale lekkie drapanie. Można było przywyknąć. Kiedy poczułam się syta, na niebie pojawiały się już pierwsze gwiazdy – podziwiałam je, biegnąc. Nie wiedziałam co mam teraz ze sobą zrobić. Nie miałam dokąd pójść, gdzie mieszkać. Od teraz byłam nomadą. Nomadą z kochającą rodziną i mężczyzną…
Drzewa powoli się przerzedzały, las się kończył, zaczynały polany, a potem miasto. Jednak zanim wybiegłam spomiędzy drzew, poczułam zapach, który oszołomił mnie do tego stopnia, że musiałam się zatrzymać. Wdychałam go powoli, przymykając powieki. Po chwili otworzyłam je i nie liczyło się już nic innego. Popędziłam w stronę tej słodszej, niż wszystko inne na całym świecie, woni. Woni człowieka.


*Kiedyś słyszałam podobny kawał i zapadło mi w pamięć.
______________________________________________________
Liczę na komentarze, tudzież pochwały dla posta Wink


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Masquerade dnia Pon 15:25, 24 Sie 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
veuna
Wilkołak



Dołączył: 23 Kwi 2009
Posty: 106
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 24 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Kołobrzeg

PostWysłany: Pon 15:36, 24 Sie 2009 Powrót do góry

No jakby się mu w ramiona rzuciła to bym chyba więcej nie czytała XD! Julia jest świtna, a Jake taki mruu...się wydawał :D Ja już myślałam, że ją Cullenowie znaleźli, a tu psikus! Świetne! Jak zwykle :P


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin