FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 My Mother's Boyfriend [T][Z] Epilog + outtakes - 12.10 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
marcia993
Dobry wampir



Dołączył: 27 Sty 2009
Posty: 997
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 104 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: who cares?

PostWysłany: Pią 19:22, 21 Sie 2009 Powrót do góry

marta_potorsia napisał:
Kolejne rewelacyjne tłumaczenie, świetna robota Twoja, Marto i Igi (zostawimy z pseudonimem artystycznym) też.


Ten pseudonim artystyczny mnie rozwalił. xD:D

Dzięki wszystkim za komentarze. ;***
I podziękowania dla mojej kochanej, super-szybkiej bety. ;*** Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak ona się męczyła z usuwaniem wszystkich powtórzeń w ostatnich akapitach. Wink Za to (i cały wkład włożony w to, aby MMB dało się czytać Wink) powinniście jej co najmniej post pochwalić, bo ona odwala kawał świetnej roboty i poświęca temu fickowi bardzo dużo czasu (nie żebym coś sugerowała... ^^:P).

Mam nadzieję, że te (długie :P) rozdziały, które zostały mi do przetłumaczenia, będą się Wam podobać jeszcze bardziej. :D No i pewnie wydarzy się niejedna rzecz, która Was zaskoczy. :PCool

No i życzę miłęgo czytania, nowy rozdział powinien pojawić się w środę wieczorem, ja tymczasem w niedzielę wyjeżdzam na trzy dni i liczę na to, że jak wrócę, to zastanę tu duuuużo komentarzy (ach, jak ja kocham komentarze :P i jaką mam dzięki temu motywację do tłumaczenia ^^), bo wg mnie naprawdę jest co komentować. :D
____________________________________

Rozdział jest też na [link widoczny dla zalogowanych]. Wink
____________________________________

Autorka: Peachylicious
Tłumaczyła: Alice_415
Beta: (niezastąpiona :)) iga_s

Rozdział 16 - Odurzona


BELLA

W ciągu roku są dokładnie trzy dni, których ogromnie się boję. Pierwszy z nich to Dzień Świętego Patryka, bo za każdym razem zapominam ubrać się na zielono i ktoś zawsze mnie szczypie*. Drugi to Prima Aprilis, ponieważ często padam ofiarą okrutnego żartu. I w końcu trzeci dzień, którym jestem absolutnie przerażona, to trzynasty września. Moje urodziny.
Właśnie dzisiaj nadszedł jeden z tych znienawidzonych dni. Stałam się o rok starsza. Od teraz mam prawo oficjalnie pić alkohol w Stanach Zjednoczonych.
Niestety nie mogę urządzić zwykłej balangi w kręgielni. Zgodnie z tym, co powtarza Jasper, trzy rocznice urodzin wymagają określonego świętowania: szesnasta - bo to dzień, w którym większość dzieciaków dostaje pierwszy samochód, osiemnasta - kiedy oficjalnie stajesz się dorosły, i dwudziesta pierwsza – wtedy wreszcie legalnie się upijasz i możesz, a nawet powinieneś imprezować do białego rana.
Nigdy nie ciągnęło mnie do alkoholu ani nie czułam potrzeby wyjścia gdzieś specjalnie po to, aby się upić. Oczywiście piłam już wcześniej, ale nigdy nie byłam kompletnie wstawiona. Kiedy przebywałam w towarzystwie osób, które opróżniały butelki z napojami wysokoprocentowymi w rażącym kolorze, zazwyczaj sączyłam dziewczęce, owocowe drinki.
Coś mówiło mi, że jutro obudzę się w jakimś obcym miejscu z okropnie bolącą głową. Jasper na pewno nie jest typem osoby, która pozwoli na to, abym grzecznie świętowała jedne z „trzech głównych urodzin”.
W czasach liceum planowaliśmy, że w dniu naszych dwudziestych pierwszych urodzin pojedziemy do Las Vegas, ale raczej się na to nie zapowiadało, zwłaszcza że ja obchodziłam je już dzisiaj, a on dopiero za dwa tygodnie.
Ponieważ przyszliśmy na świat w całkiem niewielkim odstępie czasowym, przyjęcia z tej okazji wyprawialiśmy razem. Jedyne urodziny, które świętowaliśmy osobno to te przed naszym pierwszym spotkaniem, szesnastka i osiemnastka. Mój przyjaciel stwierdził, że „trzy główne urodziny” muszą być świętowane oddzielnie, więc tym razem urządzimy dwie balangi, a to z kolei oznacza, że upiję się i dzisiaj, i za dwa tygodnie. Jupi.
Mam nadzieję, że skoro jestem zobowiązana do picia taniego alkoholu dwa razy w miesiącu, to Jasper pozwoli mi tego wieczoru zostać w domu. Niech po prostu wpadnie do mnie z kilkoma przyjaciółmi. Może zdołam go przekonać do takiego rozwiązania, jeśli zgodzę się na to, że w dniu jego urodzin pójdziemy do jakiegoś baru albo dokądkolwiek zechce? Chciałabym się cieszyć dzisiejszym dniem i nie obudzić jutro obok mężczyzny podobnego do Freddy’ego Kruegera**. Co za straszny sposób stracenia cnoty…
Niespodziewanie ktoś zapukał do sypialni. Zaskoczona podniosłam wzrok i zobaczyłam Renee wystawiającą głowę zza drzwi. Kiedy zauważyła, że już nie śpię i się w nią wpatruję, uśmiechnęła się do mnie i ostrożnie przeszła przez pokój na palcach, aby nie obudzić Jaspera, który nadal smacznie chrapał za moimi plecami, a następnie usiadła na krawędzi łóżka.
- Wszystkiego najlepszego, kochanie. – Wyciągnęła swoje ręce i wsunęła mi kosmyki włosów za uszy. Poczułam się niemalże tak, jakbym znowu była małą dziewczynką. Uśmiechnęłam się szeroko.
- Miałam nadzieję, że prześpię ten dzień i poudaję, że nadal mam dwadzieścia lat.
Renee na te słowa dziwnie się skrzywiła.
- Możesz uwierzyć, że właśnie stuknęła ci dwudziestka jedynka? – spytała ze zdziwieniem. – Te lata tak prędko zleciały…
Kiwnęłam głową, całkowicie się z nią zgadzając. Pierwsze osiemnaście lat mojego życia mijały przerażająco wolno. Odnosiłam wrażenie, że dzień trwał tyle co tydzień, ale teraz wydaje się on godziną. Czas płynie zbyt szybko.
- Czujesz się staro? – spytała. – Tylko pomyśl, że za dziewięć lat stuknie ci trzydziestka!
Świetnie, mamo. Spraw, że we własne urodziny będę czuła się jeszcze gorzej.
- A czy ty czujesz się staro? – zripostowałam. – Masz już dwudziestojednoletnią córkę.
Wzdrygnęła się.
- Chciałabym znaleźć fontannę młodości.
- Może starzenie nie jest takie złe – powiedziałam w zamyśleniu. Nagle przypomniałam sobie moją rozmowę z Edwardem. Nie mógł się wręcz doczekać lat swojej starości, podczas gdy ja się tego bałam. Teraz z jakichś niewyjaśnionych przyczyn zostanie staruszką wcale nie wydawało się takie złe.
Nie znaczy to jednak, że myśl o nieubłaganie uciekającej młodości przestała mnie martwić. Po prostu perspektywa spędzenia życia z kimś bliskim nie brzmi tak strasznie. Wspaniale by było mieć kogoś u swojego boku i później we dwójkę wspominać piękne, minione lata. Tylko że nie chodzi mi o przyjaciela takiego jak Jasper, ale o… ukochanego. O… jak śmiem twierdzić, Edwarda?
Fakt, nie spotkamy się jako para. Jesteśmy po prostu przyjaciółmi. Tylko przyjaciółmi. Ale nie mogę nic poradzić na to, że trochę ponosi mnie wyobraźnia…
Może pewnego dnia, w niedalekiej lub bardzo odległej przyszłości, jego status zmieni się z przyjaciela na ukochanego? Tylko czas może mi to powiedzieć.
Nawet jeśli miesiąc temu wyznał, że nie jestem mu obojętna, to teraz nic nie znaczy, bo mógł zmienić zdanie. Nie mam pojęcia, czy nadal żywi do mnie te uczucia. Jeśli tak, to świetnie potrafi je ukryć. A może robi to dlatego, że wierzy, iż ja tak wolę albo dlatego, że bał się zostać ponownie odrzuconym?
Boże. Czy ja naprawdę dałam mu kosza?
Tak, zrobiłaś to.
Uch. Jesteś idiotką, Bello.
Tak, jestem.
- Wieczorem wychodzę z Philem – powiedziała Renee. – Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko i podejrzewam, że wolałabyś, aby nie było mnie w pobliżu.
- Dlaczego tak mówisz?
Rzuciła mi znaczące spojrzenie.
- Nikt nie chce wychodzić ze swoją mamą w dwudzieste pierwsze urodziny. Baw się dobrze wieczorem, Bello. Imprezuj. Bądź młoda. Ciesz się.
Oparłam się pragnieniu, aby wywrócić oczami. Od kiedy to trzeba koniecznie imprezować, żeby się dobrze bawić? Przecież jest wiele innych sposobów.
Jasper jęknął za mną, prawdopodobnie wracając do rzeczywistości. Przekręciłam się i oparłam na łokciu, nachylając się nad nim. Otworzył oczy, a ja posłałam mu uśmiech.
- Dzień dobry, kochanie – powiedziałam swoim najbardziej uwodzicielskim głosem, po czym się roześmiałam. Nigdy tak nie mówiłam, gdy naprawdę z kimś flirtowałam.
Jasper uśmiechnął się z wyższością i znienacka przyciągnął mnie do siebie.
- Czyżbyś zmieniła zdanie?
Obrócił nas tak, że teraz leżał nade mną. Zachichotałam i wtedy ktoś odchrząknął.
Renee.
Oboje na nią spojrzeliśmy. Zaczerwieniłam się, a Jasper wyglądał na zawstydzonego, ale już po chwili na jego twarz wrócił zwykły wyraz pewności siebie.
- Cóż – zaczął - wiele kobiet czeka na swoje wnuki, ale z iloma można te dzieci spłodzić? Chcesz spróbować być tą pierwszą? – spytał ją.
Renee pokręciła głową i wybuchnęła śmiechem.
- Och, Jasper, nie potrafiłabym cię już kochać, gdybyś był moim synem.
- Gdyby był twoim synem – wtrąciłam, spychając z siebie Jaspera – oboje powinniście inaczej zareagować na tę sytuację.
Chłopak podskoczył raz na łóżku, po czym podniósł się, pochylił nade mną i dał mi dużego, niechlujnego, mokrego całusa w policzek.
- Wszystkiego najlepszego.
Skrzywiłam się, starłam jego ślinę, a rękę wytarłam o niego.
- Dziękuję. – Uśmiechnęłam się, jak mój policzek stał się suchy.
- Gdzie idziemy wieczorem?
Przygryzłam dolną wargę i spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem, aby nie zareagował zbyt emocjonalnie na to, co mam mu do powiedzenia.
- Nigdzie, prawda? – spytał z oczywistym rozczarowaniem w głosie.
- Twoje urodziny są za dwa tygodnie, więc pomyślałam sobie, że to mógłby być nasz wspólny wieczór poza domem...
Mruknął coś pod nosem i spojrzał na mnie.
- Czy dzisiaj wieczorem będzie chociaż alkohol?
Skinęłam głową.
- Oczywiście.
Uśmiechnął się i ponownie pocałował mnie w policzek, ale tym razem już nie obrzydliwie, tylko normalnie.
Renee wstała i spojrzała na nas z góry.
- Dzieciaki, dzisiaj wieczorem macie zadbać o swoje bezpieczeństwo. Słyszycie? Nie chcę wrócić jutro do domu i zobaczyć kupki gruzów.
- Jutro? – Przekrzywiłam brew.
Uśmiechnęła się przebiegle.
- Tak, jutro – potwierdziła rozmarzonym głosem.
- Jesteś... gotowa?
Minęło około czterech tygodni od jej pierwszego spotkania z Philem i już ze sobą spali? Sądzę, że to normalne w większości dorosłych związków, ale myślałam, że odkąd między nią i Edwardem nic nie było, może chciała z tym trochę poczekać.
Uśmiechnęła się, rozumiejąc, o co mi chodzi.
- Z Philem jest inaczej. Z nim... jest ta zwierzęca atrakcyjność, która sprawia, że chcę go pożreć i posmakować, i...
Wyciągnęłam rękę, żeby jej przerwać.
- Och! Już nie! Proszę!
Zaśmiała się.
- Daj spokój, Bello. Kobiety rozmawiają ze sobą o swoich sekskapadach.
- Tyle że tymi kobietami zazwyczaj nie są matka i córka – odparłam.
Wzruszyła ramionami.
- Założę się, że parę by się znalazło.
- Cóż, to cudownie dla nich, ale ja nie chcę, aby te obrazy krążyły mi po głowie.
- A ja chcę – odezwał się Jasper zza moich pleców.
Renee i ja odwróciłyśmy wzrok, by spojrzeć na niego, a on uśmiechnął się niewinnie.
- No co? – spytał.
- Jesteś chory – stwierdziłam z rozbawieniem.
- A ty mnie kochasz – odpowiedział stanowczo.
- Tak, muszę mieć jakąś przynętę dla zboczeńców, jeśliby mnie zaczepiali.
- Co za różnica, świętoszko – drażnił się ze mną.
- Nie jestem świętoszką – odpowiedziałam.
Spojrzał na mnie niedowierzająco.
- Jesteś świętoszką, Bello.
- Nie – zaprzeczyłam. – Jestem skromna. A to różnica.
- Z iloma facetami uprawiałaś seks oralny?
- Jasper! – wrzasnęłam, a moja twarz poczerwieniała.
Uśmiechnął się.
- Widzisz? To mówi wszystko. Jesteś świętoszką.
Wywróciłam oczami.
- Nieprawda – wymamrotałam.
- Kochaj się ze mną – zaproponował.
Szczęka mi opadła.
- Nie!
- Świętoszka.
Zwęziłam oczy.
- Przecież umawiasz się z Alice!
Zaśmiał się.
- Tylko się z tobą bawię, Bello.
Renee pożegnała się i wyszła, żeby wskoczyć pod prysznic i pójść do pracy, zanim spotka się z Philem na randce i... nocnej działalności.
Jasper pomógł mi zadzwonić do kilku osób i je zaprosić. Moje powiadomienia o imprezie były krótkie, ale kto mógłby odrzucić zaproszenie na taką balangę…?
Z całą pewnością muszę zacząć rzadziej przebywać w towarzystwie Jaspera, bo zaczyna sprawiać, że myślę tak jak on.
Każdy, kto był na imprezie urodzinowej Emmetta, przyjdzie tu dzisiaj, razem z Jessicą, Angelą, Lauren i kilkoma innymi przyjaciółmi z college’u.
Jasper, Alice i ja poszliśmy kupić dużo alkoholu. Próbowałam wziąć też te drinki dla dziewcząt, które zawierały pięć albo siedem procent alkoholu, ale za każdym razem mnie powstrzymywali. Mówili, że dzisiaj wieczorem będziemy się upijać, zamiast siedzieć bezczynnie i pić wodę smakową.
O dziewiętnastej zaczęli przybywać goście. Nie wiedziałam, czy w ogóle mogłam nazywać ich gośćmi. Naprawdę nie uważałam, że to impreza, tylko po prostu małe spotkanie z przyjaciółmi. To nie tak, że zamierzałam się upić i zacząć zachowywać nieobliczalnie.
Nalegałam, żeby w domu było coś więcej niż alkohol, więc rozkładałam talerze z jedzeniem: krakersami i serem, plasterkami szynki, chipsami, precelkami, orzeszkami, lodami i ciastem. Jasper i Alice kręcili na mnie głowami. Nie wiedziałam czemu.

***

- Bella! – krzyknął Jasper ponad rozbrzmiewającymi dookoła głosami i muzyką, która wydobywała się z głośników odtwarzacza. – Tutaj. – Położył przede mną szklankę, a ja przyjrzałam się jej podejrzliwie, jakby płyn ze środka miał nagle z niej wypłynąć i mnie zaatakować. – Pij – rozkazał.
- Co to jest? – spytałam.
- Żadnych pytań – powiedział. – Pij.
Ostrożnie wyciągnęłam rękę i chwyciłam szklankę. Podniosłam ją i powąchałam. Pachniała jak alkohol do nacierania. Zmarszczyłam nos, a Jasper rzucił mi spojrzenie mówiące: „lepiej to wypij albo dam ci w tyłek, dziewczyno”.
Wzięłam głęboki oddech i podniosłam szklankę do ust. To nic takiego. Tylko pierwszy nieowocowy napój, jaki kiedykolwiek piję. Przechyliłam naczynie do tyłu i upiłam łyk.
FUJ!
Szybko to wyplułam i wystawiłam język. Paskudne! Smakowało jak Mr. Clean*** albo ten niebieski płyn do mycia okien. Nie, żebym wcześniej piła środki czyszczące, ale wyobrażałam sobie, że właśnie tak mogły smakować.
Byłam pewna, że miałam histeryczny wyraz twarzy, kiedy próbowałam wytrzeć smak z mojego języka, bo Jasper zgiął się w pół, zanosząc się niepohamowanym śmiechem.
- Co się tu dzieje? – Spokojny, aksamitny głos sprawił, że przeszył mnie dreszcz.
Wskazałam na szklankę zawierającą okropny, niebieski płyn do szyb.
- Jasper próbował mnie zabić. Ble! Nadal to czuję.
Alice podskoczyła i włożyła coś w moje ręce.
- Masz – powiedziała. – Spróbuj tego.
Spojrzałam na szklankę tak, jakbym chciała rzucić nią przez pokój.
- Jest dobre – obiecała.
Jęknęłam cicho i podniosłam naczynie do ust. Wzięłam łyk, ale zaraz go wyplułam. Paliło! Było obrzydliwe! Prawie tak samo złe jak to, co dano mi wcześniej.
Jasper nadal trząsł się ze śmiechu, a Alice rzuciła mi srogie spojrzenie.
- Jak masz się odprężyć i trochę popić, skoro nic nie przechodzi przez twoje gardło?
- Zostaw ją, Alice – odezwał się Edward.
- Dziękuję, Edwardzie – powiedziałam.
- To nie jej wina, że nie potrafi zrobić tego jak mężczyzna – dodał z rozbawieniem. – Potrzebujemy dziewiczo truskawkowego daiquiri! – krzyknął do niewidzialnego barmana.
Zmrużyłam na niego oczy przed rzuceniem okiem na napój, który trzymał w ręku i zabraniu mu go bez słowa oraz wypiciu duszkiem. Tym razem zawartość spłynęła w dół mojego gardła, a ja odepchnęłam butelkę. Nie było tak źle jak poprzednio.
Przed zaśmianiem się Edward wyglądał na oniemiałego.
- Chyba jesteś mi winna napój – wyszeptał mi do ucha.
Podałam mu naczynie z powrotem.
- Nie wypiłam wszystkiego.
Spojrzał na butelkę, a potem na mnie.
- Nie mam wszy, Edwardzie – uspokoiłam go. – Nie umrzesz, jeśli przyciśniesz usta do czegoś, czego ja dotykałam.
Oblizał wargi i odwrócił wzrok z dala od moich oczu, po czym napił się z butelki.
- Widzisz – powiedziałam z uśmiechem. – Nadal żyjesz.

***

Godzinę później goście wpadli na pomysł, aby zagrać w pokera przy stole w jadalni. Emmett systematycznie napełniał mi szklankę jakimś przezroczystym płynem o cytrynowym smaku. Nie minęło dużo czasu, zanim poczułam się tak, jakbym siedziała w saunie. Moje ciuchy nagle stały się zbyt dopasowane, a to sprawiło, że było mi niewygodnie. Chciałam po prostu ściągnąć z siebie koszulkę, ale nie zrobiłam tego, bo wiedziałam, że nie powinnam. Pomyślałam sobie, że jeśli napiję się więcej alkoholu, to może uczucie niewygody odejdzie.
Więc piłam. I piłam. Piłam coraz więcej…
Po pewnym czasie pokój stał się trochę rozmazany, a wszyscy dookoła mnie nieustannie się ruszali. Mówiłam im, żeby przestali, bo przyprawiają mnie o mdłości, ale nie słuchali. Ciągle się kręcili, kołysali, wirowali, tańczyli…
Nagle na kogoś wpadłam i zaczęłam przepraszać. Dopiero po chwili zorientowałam się, że tym „kimś” był wysoki stołek barowy. Wybuchnęłam śmiechem, który z sekundy na sekundy stawał się coraz donośniejszy. Chichotałam coraz głośniej i głośniej, bo nie mogłam przestać. Bez powodu czułam się strasznie rozbawiona.
Kiedy w końcu się opanowałam, starłam łzy z policzków, jednocześnie zastanawiając się, dlaczego w ogóle płakałam. Przecież nic sobie nie zrobiłam. Przynajmniej tak mi się wydawało… Wzruszyłam ramionami i chwyciłam przezroczystą butelkę z równie przezroczystym płynem w środku. Przez moment walczyłam z czerwoną zakrętką. Gdy wreszcie udało mi się ją odkręcić, przyssałam się do szyjki i pociągnęłam parę łyków napoju, czymkolwiek by on nie był. Następnie odsunęłam naczynie i znowu zaczęłam się śmiać.
Nadal rozchichotana przejechałam ręką po blacie i chwyciłam jakąś truskawkę. Spojrzałam na butelkę w jednej dłoni i owoc w drugiej. Wzruszyłam ramionami i spróbowałam wsadzić go do naczynia, ale się nie zmieścił. Ponownie parsknęłam śmiechem, a na mojej twarzy pojawiło się więcej łez. Co sprawiało, że płakałam?! Czy to w ogóle moje łzy? A może ktoś popsikał mnie wodą?
Rozejrzałam się dookoła oskarżycielskim wzrokiem, ale w kuchni nikogo nie było.
Ponownie skupiłam się na truskawce i butelce. Przechyliłam naczynie nad owocem, aż poczułam, jak płyn spływa mi po rękach. Przestałam lać i polizałam truskawkę. Mmm... Dobra.
Ugryzłam kawałek i ją upuściłam. Nie wiedziałam, gdzie spadła. Może trafiła do śmieci? Albo może po prostu poturlała się po podłodze lub z powrotem znalazła się w swoim pudełku?
Chwyciłam butelkę i podeszłam do kubełka z lodami. Pokrywka odeszła, więc nalałam do środka mój alkohol.
- Już wystarczy – powiedziałam do lodów. – Nie dostaniecie więcej.
Przestałam lać. Chwyciłam jedną z łyżeczek leżących obok i wbiłam ją w lody. Zamknęłam oczy i wzięłam kęs. Mmm… Alkohol dla lodów był jak sos dla sałatek, jak te sosy czekoladowe… czy coś podobnego…
Moje oczy się powiększyły.
Eureka!
O mój Boże! Wynalazłam właśnie nowe lody i polewę do truskawek! Ciekawe, co jeszcze mogłabym do tego dodać… Ludzie, będę bogata!
Przeszłam obok Jessici, która trzymała na wpół zjedzonego krakersa z serem. Podniosłam butelkę i wylałam na niego połowę zawartości, ignorując fakt, że większość alkoholu spłynęła dziewczynie po dłoni. Przyglądałam się, jak przezroczysty płyn nawilżał jej skórę, jednocześnie zachęcając ją, aby zamoczyła swojego krakersa na zmoczonej ręce, by móc doświadczyć pełnego wymiaru smaku. Niczego nie powiedziała, a jej oczy były szeroko otwarte. Pewnie zaniemówiła z powodu mojego niezwykle mądrego wynalazku.
Pomachałam dziewczynie na do widzenia i podeszłam do Edwarda. Siedział na krześle, które ja chciałam zająć, więc wspięłam się na jego kolana i zaoferowałam mu łyk sosu. Popatrzył na mnie z tym samym wyrazem twarzy co Jessica, której polepszyłam smak krakersa.
Spróbowałam się odchylić, ale coś solidnego przytrzymywało mnie w wyprostowanej pozycji. Zerknęłam przez ramię i zdałam sobie sprawę, że to dobrze zbudowana klatka piersiowa Edwarda. Chciałam sprawdzić, czy potrafiłby się zgiąć, więc odepchnęłam jego ramię, mając nadzieję, że się odchyli i pozwoli mi się o niego oprzeć, ale trzymał się stanowczo. Zmierzyłam go od góry wzrokiem, aż dotarłam do jego ust. Wyglądały bardzo ładnie. Pragnęłam przyłożyć do nich swoje palce, by sprawdzić, czy rzeczywiście okazałaby się tak miękkie, jak się wydawało.
Zastanawiałam się, jak to byłoby dotykać jego warg, kiedy nagle znalazła się na ich czyjaś dłoń. Zmarszczyłam brwi. Dlaczego ktoś położył palce na jego ustach?! To ja chciałam ich dotknąć! Poruszyłam ręką i zorientowałam się, że właśnie to robiłam. Tajemnicza dłoń należała do mnie. Zachichotałam i uderzyłam swoim czołem o jego.
- Całowałeś mnie kiedyś? – wymamrotał mój głos.
Usłyszałam za plecami grzmiący śmiech, który bardzo przypominał mi Emmetta. Wtedy Edward powiedział: - Upiła się.
- Cii… – Przycisnęłam butelkę do jego ust. – Żadnych rozmów.
Ktoś wyciągnął z mojej dłoni naczynie. Spróbowałam je złapać, ale już zniknęło.
- Hej! – Wskazałam palcem na złodzieja, mimo że nie mogłam dostrzec, kim on był, bo wzrok miałam utkwiony w butelce. – To należy do mnie!
- Dostałaś już wystarczająco dużo, Bello. – Rozpoznałam ten głos.
- Jasper – szepnęłam prawie niedosłyszalnie. Odwróciłam się ponownie w stronę Edwarda i powiedziałam mu do ucha: – Jasper ukradł mój sos. Potrzebuję go do przyprawiania.
Poczułam, jak znienacka czyjeś ramiona oplotły moją talię, a po chwili unosiłam się w powietrzu.
- Okej, chyba czas do łóżka.
- Mmm – mruknęłam. – Dobranoc. Miłych snów.
- Nie dla mnie – powiedział Edward, unosząc się ze mną. – Dla ciebie.
Dotknęłam palcami kołnierzyka jego koszuli.
- Co dla mnie?
- Czas do łóżka – wyjaśnił.
- Nago?
- Uch… – Edward wyglądał tak, jakby nie wiedział, co powiedzieć. – A normalnie chodzisz spać bez ciuchów?
Objęłam jego szyję i zakryłam mu dłońmi obie strony twarzy.
- Uwodzisz mnie?
- Jesteś bardzo pijana – powiedział, kiedy unieśliśmy się wyżej i sunęliśmy w poprzek nowej podłogi.
Drzwi otworzyły się w magiczny sposób i rozbłysło światło. Zobaczyłam łóżko, które było coraz bliżej i bliżej...
- Będziemy teraz uprawiać seks?
- Um… Nie, nie dzisiaj.
Edward nagle urósł i górował nade mną.
- Jak to się stało?
Zmarszczył czoło.
- Co?
- Jesteś naprawdę wysoki – wymamrotałam ze zdumieniem.
- Prawdopodobnie dlatego, że stoję, a ty leżysz w łóżku – odpowiedział olbrzym.
- Jestem w łóżku? – Spojrzałam w lewo i zauważyłam, że tak było w istocie. W takim razie dlaczego Edward jeszcze stał? Sięgnęłam po niego i pociągnęłam za koszulkę. Jego oczy się rozszerzyły, a on przewrócił się i wpadł prosto na mnie.
- Jesteś naprawdę ładny. – Gapiłam się na jego jasnozielone oczy z szerokim uśmiechem.
Odwrócił nerwowo wzrok i próbował wstać, ale z powrotem go przyciągnęłam.
- Nie ruszaj się. Tak jest przyjemnie.
Wziął głęboki oddech i zastosował się do polecenia.
- Bello – powiedział ochryple. – Musisz pozwolić mi wstać, żebyś mogła się przespać.
Pokręciłam głową.
- Nie. Nie chcę spać. Chcę seksu.
Westchnął i pokręcił głową.
- Po prostu idź spać, Bello.
- Nie chcesz mnie? – Wydęłam wargi.
- Nie w ten sposób – powiedział i cofnął się.
- Mogę ci coś powiedzieć? – Znowu przyciągnęłam go do siebie.
- Hm?
- Bardzo, bardzo, bardzo, ale to bardzo cię... lubię... Naprawdę bardzo.
- Wiem – powiedział. – Przyjaciele zazwyczaj się lubią.
Znowu pokręciłam głową.
- Nie. Nie jak przyjaciela. Jak chłopaka.
Odwrócił wzrok.
- Okej, już wychodzę. Prześpij się. Do zobaczenia później. – Zszedł z łóżka i odpłynął daleko.
- Hej! – jęknęłam. – Wracaj tu!
- Dobranoc, Bello – powiedział i zgasił światło.
- Edmund! – załkałam, kiedy wyszedł przez drzwi.
Poczułam się ciężka i zmęczona. Spróbowałam usiąść, ale nie mogłam się poruszyć.
Moje oczy się zamknęły.
I nastała ciemność…

***

- Bello – usłyszałam śpiewny głos nad swoim uchem. Machnęłam ręką.
- Mmm… – wymamrotałam. – Odejdź.
- Nie – odezwał się ponownie głos. – Pobudka, panienko.
- Jasper, mówię poważnie – odparłam śpiącym tonem, przyciskając usta do poduszki. – Wynoś się stąd.
Pstryknął palcami koło mojego ucha, a ja się skuliłam.
- Wstawaj! Wstawaj! Wstawaj!
- Uch! – Przekręciłam się na plecy i jęknęłam. – Nie. Przestań. To… dudni.
- To dudni? – zaśmiał się.
Przykryłam głowę poduszką.
- Wiesz, co mam na myśli.
Jasper klapnął obok mnie.
- Wyświadczysz mi przysługę?
- Mmm?
- Nigdy więcej się nie upijaj.
Podniosłam poduszkę.
- Nie byłam pijana.
- Bello, byłaś cholernie zalana. Nie obraź się, ale zachowujesz się jak idiotka, kiedy się upijesz. Nigdy nie widziałam, żebyś postępowała kiedyś tak głupkowato jak wczoraj. Nawet się trochę wystraszyłem.
Wywróciłam oczami.
- Nieprawda – zaprzeczyłam.
Pokręcił głową.
- Zapytaj kogokolwiek, kto był na tej imprezie, skarbie.
Jęknęłam. Niewyraźne wspomnienia przebiegły przez mój umysł. Nie pamiętałam zbyt wiele, tylko krótkie urywki. Boże, miałam nadzieję, że nie zrobiłam z siebie kompletnej kretynki.
- Jak bardzo beznadziejna byłam?
- Całkiem beznadziejna – przyznał.
Znowu jęknęłam.
- Nie powiedziałam niczego głupiego?
- Na pewno powiedziałaś – oznajmił z durnowatym uśmiechem. – Wydaje mi się, że chyba nagadałaś coś Edwardowi, kiedy wnosił cię na górę, bo potem wyszedł z domu tak szybko, jakby gonił go diabeł.
Zmarszczyłam brwi.
- Edward zaniósł mnie do pokoju?
Jasper skinął głową.
Zerknęłam na swoje ciało i westchnęłam z ulgą. Nadal ubrana. Uff…
- Cóż… - Jasper klasnął głośno w dłonie, a ja zawołałam:
- Przestań! To boli!
- Tak to jest, jak się człowiek upije.
- Kazałeś mi!
- Nie powiedziałem ci, żebyś zatopiła się w wódce.
- W wódce?
- To było w butelce, którą nosiłaś – uściślił.
- Nosiłam jakąś butelkę?
Zaśmiał się.
- Błagam, powiedz mi o wszystkim, co zrobiłam zeszłej nocy – poprosiłam.
Przekręciłam się na jego stronę, a on spojrzał na mnie, rozluźniając się.
- Zaczęło się od tego, że odmawiałaś picia czegokolwiek...

***

Jasper opiekował się mną w dniu po moich urodzinach. Opowiedział mi najlepiej jak potrafił o wszystkim, co wyprawiałam. Kuliłam się, skomlałam, jęczałam i, przede wszystkim, modliłam się, aby nikt o tym nie pamiętał albo żebym stała się niewidzialna i już nigdy nie pokazała twarzy.
Oczywiście tamtej nocy powiedziałam coś Edwardowi, bo zachowywał się przy mnie dziwnie. Na początku cały sztywniał, gdy przechodziłam obok i odpowiadał na moje pytania pojedynczymi słówkami. Potem zaczęłam go ukradkiem dotykać, by sprawdzić jego reakcję. Chciałam się upewnić, że nie odsunie się, jeśli nawiąże z nim jakiś kontakt fizyczny. Kiedy szliśmy razem korytarzem, mimochodem się o niego ocierałam albo ramieniem delikatnie trącałam jego rękę. Nigdy się nie cofnął. W tych krótkich chwilach czułam ciepło jego ciała oraz niespotykaną elektryczność, która pomiędzy nami przepływała.
Po jakimś czasie Edward także zaczął mnie dotykać, a nawet całkowicie przejął inicjatywę. Specjalnie podchodził bliżej i pochylał się w moim kierunku, ale oczywiście cały czas rozmawialiśmy. Raz, kiedy stałam za podium, stanął za mną i położył mi ręce po bokach, łapiąc mnie w pułapkę naprzeciw niego. Wyszeptał do mojego ucha coś, co wiązało się z pracą, jednak wszystkim, o czym potrafiłam myśleć, było jego ciało znajdujące się naprzeciw mojego, jego głos odbijający się echem w uchu i jego oddech pieszczący twarz…
Potem odszedł mimochodem, zostawiając mnie drżącą za podium.
Bawiliśmy się w brudną gierkę, przekomarzając się i czekając, aż druga osoba się podda. To była nasza wersja gry wstępnej. Wyglądało to tak, jakbyśmy próbowali się nawzajem złamać i zobaczyć, które z nas zrobi to jako pierwsze. Naciskałam, a on robił to mocniej. Jedno z nas musiało się w końcu poddać i wyznać wszystko drugiej osobie. Miałam przeczucie, że to będę ja. Przy nim stawałam się coraz słabsza. Moje ciało wręcz żądało jego bliskości. Pragnęłam go. Byłam już zmęczona tymi delikatnymi i niewinnymi dotknięciami. Chciałam więcej... Natychmiast! Czułam się tak, jakbym miała spłonąć, jeśli nie dostanę go szybciej.
Do czasu dnia urodzin Jaspera ledwie funkcjonowałam jak normalny człowiek. Nie mogłam się skupić na szkole. Nie mogłam się skupić na pracy. Edward mnie pochłaniał. W dzień i w nocy. W rzeczywistości i w snach. Zawsze snuł się w mojej głowie. Nie potrafiłam tego dłużej znieść.

***

Na swoje urodziny Jasper zabrał nas do klubu. Przed wyjściem na imprezę przypomniał, żebym nie piła zbyt dużo. Powiedział, że jeśli bylibyśmy w domu, to w ogóle by się tym nie przejmował, ale tam, dokąd mieliśmy pójść, kręciło się mnóstwo obcych mężczyzn i nie chciał, bym się głupio zachowywała lub była na tyle nietrzeźwa, aby nie wiedzieć, że ktoś zacznie mnie wykorzystywać.
Siedziałam przy stoliku i sączyłam dziewczęcego, owocowego drinka. Od moich urodzin nikt nie protestował, że piłam tylko taki alkohol. Musiałam być naprawdę wstawiona, skoro wszyscy zgadzali się jednomyślnie, że powinnam trzymać się z daleka od mocniejszych trunków.
Edward usiadł naprzeciw mnie, a jego nogi otarły się o moje. Poczułam wylewające się z niego i uderzające we mnie falami ciepło. Nie mogłam już tego znieść!
Ostrożnie przejechałam ręką po jego udzie i poczułam, jak się napiął, ale nawet na mnie nie spojrzał, jak gdyby nigdy nic kontynuując rozmowę z innymi ludźmi.
Wciąż był sztywny, więc sądziłam, że nie chciał, abym go dotykała. Zaczęłam powoli cofać swoją rękę, ale wtedy jego zsunęła się ze stołu i chwyciła moją. Na chwilę mnie zatkało, ale zaraz po tym ścisnęłam jego dłoń, a on odwzajemnił uścisk.
W klubie zrobiło się goręcej. Ludzie falowali w tle. Tylko Edward był wyraźny. Tylko Edward był prawdziwy. W brzuchu zaczęły mi latać motylki… Trzymał moją dłoń pod stolikiem. Dotykał mnie. Chciał mnie dotykać.
Ale ja chciałam, żeby był jeszcze bliżej.
Wyślizgnęłam się z boksu, pociągając za sobą Edwarda. Nikt niczego nie powiedział, a jeśli ktoś to zrobił, to go nie słyszałam. Zaciągnęłam chłopaka na środek klubu. Chciałam tylko poczuć go obok siebie…
Powietrze było zatęchłe i ciepłe, a moja skóra ociekała lepkimi kropelkami potu. Gdy Edward przycisnął mi tors do pleców i delikatnie sunął dłońmi po biodrach, ledwie je muskając, odruchowo zamknęłam oczy. Przełknęłam i pławiłam się w tym wyjątkowym uczuciu, którego dzięki niemu doznawałam. Koniuszki palców chłopaka pomimo sukienki paliły moje ciało, a parzący ból ciągle we mnie narastał. Nigdy wcześniej nie doświadczyłam czegoś takiego.
Wygięłam się w łuk, podczas gdy jego ręce kontynuowały swoje czynności. Muzyka grała w tle, sylwetki ludzi tańczących blisko nas nieustannie się poruszały, ale dla mnie dźwięki stały się niewyraźne. Potrafiłam się skupić jedynie na tym, że ręce Edwarda podążały teraz w kierunku mojej talii, niemalże szybując w powietrzu.
Serce waliło mi w rytm muzyki. Ciągle nie otwierałam oczu i słyszałam obok ucha delikatny oddech chłopaka. To było takie przyjemne. Takie idealne… Chciałam, by ten moment nigdy się nie skończył.
Pochyliłam głowę i oparłam mu ją na ramieniu. Przycisnął mnie do siebie mocniej, a moje wargi automatycznie się rozchyliły i wydobył się z nich cichy, ledwie słyszalny jęk. Wreszcie poczułam bliskość Edwarda. Nie potrafiłabym opisać tego, co w tej chwili się we mnie działo. Wyobraziłam sobie, że tak właśnie czuł się człowiek, który przekraczał perłowe bramy niebios. Moje ciało dopasowało się do ciała chłopaka. Pasowało idealnie…
Zjechałam rękoma w dół jego ramion i chwyciłam go za dłonie. Palcami przykryłam mu kłykcie i poczułam, że ustami otarł mi się o policzek, dmuchając w moją skórę gorącym powietrzem. Rozchylił palce, więc skorzystałam z okazji, aby wśliznąć do środka moje. Spletliśmy nasze dłonie i oparliśmy je na moim brzuchu. Edward schylił się, pocierając swoim policzkiem o mój.
Nieznacznie pochyliłam swoją głowę ku jego, a on kontynuował schodzenie wzdłuż mej twarzy. Jego usta przebiegły przez moje gorące ciało. Przechyliłam swoją głowę i przygryzłam wargę, żeby nie wydawać z siebie żadnych kompromitujących dźwięków. Jego wargi doszły do linii brzegu mojej szczęki. Zakołysałam biodrami, nie umiejąc się już dłużej kontrolować. Musiałam dać się skusić. Czułam się teraz zbyt dobrze, żeby tego nie zrobić.
Prawdopodobnie byłabym wystraszona i zdenerwowana, jeśli wcześniej nie wypiłabym paru drinków. To ewidentnie mnie rozluźniało, ale nie upiłam się. Dobrze wiedziałam, co robiłam. I to bardzo dobrze. Miałam świadomość tego, co się mną działo. Alkohol jedynie dodał mi odwagi.
Edward przycisnął mi swoje wargi do szczęki, składając na niej mały pocałunek.
Chciałam więcej. Chciałam poczuć jego usta na swoich.
Przekręciłam głowę o cal, a on podążał tropem pocałunków wzdłuż mojego policzku, twarzy i w dół, do miejsca, które chciałam, aby pocałował.
Jego oddech owionął moją twarz, wywołując gęsią skórkę. Nawilżyłam swoje wargi, kiedy się przybliżył. Kącik jego ust dotknął moich. Mój żołądek dygotał, serce zaczęło walić jak szalone, a krew zaszumiała w uszach…
To się naprawdę stanie.
Jeszcze bardziej przekręciłam głowę, chcąc doprowadzić do tego jak najszybciej, pragnąc tego… Potrzebowałam czuć jego bliskość. Musiałam to poczuć!
- Czekałem zbyt długo – wyszeptał do kącika moich ust.
Rozchyliłam wargi i całkowicie odwróciłam głowę. Edward objął mnie ramionami, a nasze ręce wciąż były złączone. Poczułam, jak delikatne, różowe usta dotykają moich. Przestałam oddychać. Mój puls przyspieszył. Jego usta otworzyły się szerzej i złapał moją górną wargę między swoją. Pomiędzy nami przeszła iskra. Szarpiąca elektryczność przeszyła moje usta i wezbrała się w całym ciele, a w brzuchu zapalił się ogień.
Pozwoliłam instynktowi przejąć kontrolę, a nasze wargi regularnie się zderzały. I tak cały czas…
Były takie miękkie i delikatne. Języki delikatnie się o siebie ocierały, a resztki alkoholu na jego języku smakowała strasznie słodko. Otworzyłam usta szerzej… Jego były takie jedwabiste i pełne. Ssałam jego górną wargę przed ponownym otworzeniem ust i przyciśnięciem ich do jego. Pogłębił pocałunek, a ja cicho jęknęłam.
Nie mogliśmy się od siebie oderwać i zerwać tego szczególnego połączenia. Tak jak on oddychałam nosem. Nasze usta kontynuowały swój kuszący taniec. Nie był łagodny, ale też nie zwierzęcy. Namiętny. Romantyczny. Wolny. Słodki. Długi…
Podniósł jedną z naszych złączonych rąk w miejsce, w którym biło mi serce. Rozszerzył palce na mojej odsłoniętej skórze, zaraz pod obojczykiem. Jego druga dłoń ścisnęła moją, nadal napierając na brzuch. Nasze wargi kontynuowały poruszanie się. Mogliśmy robić to przez całą noc. Chciałam robić to przez całą noc. I przez cały poranek. I przez resztę popołudnia… aż do wieczora… i w nocy. I nigdy nie przestawać.
Ręka na mojej klatce piersiowej podążała w górę, aż do szczęki. Rozplótł nasze palce i położył dłoń na boku mojej twarzy. Przejechałam ręką po jego szyi i przycisnęłam go do siebie. Jego pocałunki stały się bardziej natarczywe i obrócił się, stając teraz naprzeciw mnie. Ta pozycja była dużo łatwiejsza i wygodniejsza.
Nie obchodziło mnie, że całowaliśmy się w samym środku zatłoczonego klubu. Nie obchodziło mnie, kto nas widział. Nie obchodziło mnie, jeśli ktoś czuł się zniesmaczony. Czułam każdy cal jego ciała. Ugiął kolana, żeby nie musiał się pochylać i zarzuciłam mu ramiona na szyję, nieustannie desperacko go całując. Pewnie po zakończeniu tego pocałunku moje usta będą całe spuchnięte, ale nie przejmowałam się tym.
Wydawało mi się, że skrywane uczucie, które sobie zarezerwowaliśmy w głębi serca, urosło w ciężkim, wypełnionych wodą zbiornikiem i stało się coraz potężniejsze, ale nadal było przytrzymywane przez grubą, betonową ścianę. Dzisiaj ta tama pękła i wszystko uwolniła, rozpryskując i niekontrolowanie zalewając cały nasz świat. Duży strumień wezbrał się, mocząc nas, sklecając i porywając z prądem…
Zachowywaliśmy się jak głodni turyści, którzy siedzieli w głębokim dole przez kilka dni, a potem dostali wielką nagrodę. Nasze usta poruszały się chciwie i żadne z nas nie chciało tego przerwać.
Dzisiaj wieczorem on był mój, a ja jego. Dzisiaj wieczorem wszystko się mogło zmienić.
___________________________________________

*Dzień Świętego Patryka - irlandzkie święto narodowe patrona Irlandii - św. Patryka obchodzone 17 marca, również poza Irlandią. Wtedy dominuje kolor zielony, ponieważ tej barwy jest koniczyna - symbol Irlandii, a jeśli ktoś nie ubierze się na ten kolor – może zostać poszczypany przez innych. :)
**Freddy Krueger – fikcyjna postać, główny bohater serii horrorów „Koszmar z ulicy Wiązów”. Wygląda tak ---> [link widoczny dla zalogowanych]
***Mr. Clean – płyn czyszczący, np. do naczyń.
____________________________________________

I jak się podobało? :D


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez marcia993 dnia Pią 20:42, 21 Sie 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
deo
Nowonarodzony



Dołączył: 23 Sty 2009
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Katowice

PostWysłany: Pią 20:18, 21 Sie 2009 Powrót do góry

Jedyne co mogę powiedzieć o B&E... NO NARESZCIE! :D
Od początku czytam tłumaczenie, ale dopiero dziś skomentowałam, bo zobaczyłam, że nikt jeszcze tego nie zrobił! Jakim cudem się pytam! JAKIM?!
Co do tłumaczenia, uważam że jest fenomenalne! Gratulację również dla bety! :) To ciężka robota! (wiem co mówię) Wink Dlatego wielki szacun i chęci do tłumaczenia, ponieważ macie fanów, którzy są wam bardzo wdzięczni!

pozdrawiam,
deo


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
AlicjaC
Wilkołak



Dołączył: 30 Lip 2009
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z krainy czarów

PostWysłany: Pią 20:30, 21 Sie 2009 Powrót do góry

Kolejny rozdział - jupi :D
Uwielbiam ten FF.
Oj, Bella zaszalała z tym alkoholem :P
Nareszcie Bella i Edward się do siebie zbliżyli Wink
Mam nadzieję, że po tym pocałunku zostaną parą :) . Głupio by było gdyby udawali, iż nic się nie stało.
Czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam Uwaga


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
whisper.
Gość






PostWysłany: Pią 20:32, 21 Sie 2009 Powrót do góry

Jeju, od dziś to jest mój ulubiony rozdział w całym opowiadaniu. Zdecydowanie. Bella gadająca do lodów i przepraszająca stołek jest moja faworytką. Wink
Oczywiście jednak najlepiej spisała się w sypialni:
Cytat:
- Nie. Nie chcę spać. Chcę seksu.
aż mnie świerzbi, żeby powiedzieć OŁ MAJ GAD.

Znalazłam jeden błąd, ale gdy zaczęłam pisać posta - ten wyparował. Pamiętam jedynie, że byk był w zdaniu wypowiadanym przez Jazza, kiedy ten zamiast mówić w formie męskiej, mówi w żeńskiej, np. zamiast wszedłem mówi weszłam. Mam nadzieję, że ktoś inny go znajdzie. Cool
życzę cierpliwości do tekstu i oczywiście chęci do dalszego tłumaczenia, bo na razie utrzymuje się ono na naprawdę wysokim poziomie. Laughing
ameno.


Ostatnio zmieniony przez whisper. dnia Pią 20:37, 21 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Black Hole
Nowonarodzony



Dołączył: 13 Lut 2009
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Nigdziebądź

PostWysłany: Pią 20:34, 21 Sie 2009 Powrót do góry

Nigdy wcześniej czegoś nie doświadczyłam czegoś takiego.

Jedyny błąd jaki wychwyciłam Wink

Jak się podobało... Hm... Boskie! Rozmowa Jaspera z Bellą na początku powaliła mnie na kolana i dostałam spazmatycznego ataku śmiechu. Podziwiam autortkę tych tekstów, no i oczywiście tłumaczkę Wink Czyta się naprawdę bardzo przyjemnie. Mogę bez wahania powiedzieć, że to jedno z trzech moich ulubionych opowiadań.

BH.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
AnnEdward
Człowiek



Dołączył: 24 Maj 2009
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź

PostWysłany: Pią 20:52, 21 Sie 2009 Powrót do góry

ach , och wreszcie się doczekałam ^^
Myślałam że coś więcej się wydarzy jak Bella była zalana , ale jednak Edward nie jest taki co wykorzystuje pijane laski i poczekał na lepszy moment.
Pocałunek w klubie hmm seksi.
Jak zwykle świetne tłumaczenie ^^
Czekam na dalsze części xD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mrówka
Nowonarodzony



Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 21:28, 21 Sie 2009 Powrót do góry

Wstyd sie przyznac, ale do napisania tego komentarza skloniło mnie nic innego, jak pijackie zachowanie Belli Laughing No ciężko czasami patrzeć jak ktoś jest pijany ale czytac o tym, to jest dopiero ubaw :D

Uroczy ten rozdział, kurcze zazdroszcze Belli takiego przyjaciela, chcociaż nie, przecież on kazał jej pić Twisted Evil No ale dzieki temu powiedziała w końcu to co jej ciązyło, a nasz Edzio, no cóż uciekł gdzie pieprz rośnie. No ale to pewnie przez to zdanie "- Nie. Nie chcę spać. Chcę seksu."
Rozwaliło mnie to na lopatki :D

Jeśli chodzi o tłumaczenie to za bardzo sie wypowiedziec nie moge, bo mój komicznie niski poziom angielskiego mi na to nie pozwala, czyli pieczątke "za zgodność z oryginałem" nie mnie wstawiać :(

Dużo czasu i cierpliwości przy tłumaczeniu!

pozdrawiam,
mróweczka


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Lennie Cullen
Wilkołak



Dołączył: 09 Kwi 2009
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Aberdeen. Nasze europejskie Forks. :) / Kwatera Linkin Parku.

PostWysłany: Pią 22:13, 21 Sie 2009 Powrót do góry

Oj nie!
Jeśli ja mam takie pierdoły po pijaku wygadywać to się nigdy nie upiję! Nawet łyka alkoholu!
Żart Laughing

Cytat:
- Nago?
- Uch… – Edward wyglądał tak, jakby nie wiedział, co powiedzieć. – A normalnie chodzisz spać bez ciuchów?
Objęłam jego szyję i zakryłam mu dłońmi obie strony twarzy.
- Uwodzisz mnie?


Od tego momentu aż do tych takich gwiazdek śmiałam się jak głupia. Cud, że mamy nie obudziłam. :)
Bella po pijaki jest, że tak powiem zaje...fajna.

Cytat:
- Edmund! – załkałam, kiedy wyszedł przez drzwi.


A to było jak dla mnie wisienką na torcie tej całej sytuacji.

Cytat:
- Nieprawda – wymamrotałam.
- Kochaj się ze mną – zaproponował.
Szczęka mi opadła.
- Nie!
- Świętoszka.


Ale ten Jasper ma pomysły.
Błęów raczej nie ma, ale kto by ich tam szukał przy takiej treści?
Tak jak koleżanka zyczę cierpliwości w tłumaczeniu i przede wszystkim czasu.
Pozdrawiam
Lennie Cullen.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
anetta_94
Wilkołak



Dołączył: 09 Sie 2009
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 22:27, 21 Sie 2009 Powrót do góry

no nareszcie są razem..

już nie mogłam się doczekać...

strasznie podobają mi się charaktery Belli, Edzia i Japera...

te jego teksty rano ... zwaliły mnie z nóg...hehe

czekam na następny rozdział...

WENY:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ela_;]
Nowonarodzony



Dołączył: 26 Maj 2009
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Z pod ekranu monitora..;dd

PostWysłany: Pią 22:31, 21 Sie 2009 Powrót do góry

zaje fajny rozdział ;dd
Myślałam że pękne ze śmiechu.. Bella upita xD hahaha
Wreszcie się doczekałam Bella i Edward - no nareszcie ;dd
Te tłumaczenie jest THE BEST ! ;-))
Pzdr. ;]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
seska
Dobry wampir



Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 864
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 23:37, 21 Sie 2009 Powrót do góry

Aaaa!!! Jest :D

Genialnie długi, genialnie fajny rozdział Cool Czy już mówiłam, że jestem fanką tegoż FF? :P
Równie mocno podoba mi się Twoje tłumaczenie. A więc: wena!

W końcu coś ruszyło się do przodu! Oby nic głupiego nie wymyśliła nasza ulubiona parka, bo w tym FF już kilka niemądrych akcji mają na kontach Twisted Evil
Klub rozwalił mnie na łopatki, to przecież do przewidzenia :P Pijana Bells wyjątkowa Laughing Edward... miał chłopina nerwy ze stali :P Jazz... od początku go uwielbiam, jest po prostu świetny :D I jeszcze Renee... Ach Cool

Teraz, to już tylko czekać na solidnego unicorna... Embarassed


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cull
Dobry wampir



Dołączył: 20 Gru 2008
Posty: 1101
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 49 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z domu

PostWysłany: Pią 23:45, 21 Sie 2009 Powrót do góry

hahaha. pijana Bella mnie rozbroiła :D
jej eksperymenty z truskawką, krakersem, lodami - cudo! :D
ach ten sos... :P no i 'Edmund' Laughing

poza tym to chyba najlepszy rozdzial. póki co.
bardzo mi sie podobal.
jestem strasznie ciekawa co wydarzy sie w następnym.
tlumaczenie swietne. like always Wink

pozdrawiam :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Swan
Zły wampir



Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks, Phoenix... ok no... Śląsk :P

PostWysłany: Sob 1:30, 22 Sie 2009 Powrót do góry

Oo.

Zacznę od początku: Jazz jak zwykle powala. Uwielbiam tę postać w tym ff. Jes po prostu ukoronowaniem całej tej historii !

Przy upiciu się Belli po prostu padłam. O mało nie popłakałam się ze śmiechu. Ten tok rozumowania... Eh xD;D

No i co do B&E- W KOŃCU!! *Odtańczatanieczwycięstwa*
Chociaż mogliby zejść z tego parkietu...

Tłumaczenie- świetne. Jestem Ci za nie wdzięczna!
Weny, czasu i chęci do dalszego tłumaczenia!


Pozdrawiam,
Swan


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Swan dnia Czw 21:06, 27 Sie 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
`Wapmirzyca` ; ****
Człowiek



Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 83
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Sparkle London <3

PostWysłany: Sob 10:11, 22 Sie 2009 Powrót do góry

Bella przeprasza krzesło? Chcę to zobaczyć!
Jazz po prostu mnie rozbraja. Zwijałam się ze śmiechu...
Wymyśliła nawą polewę! Oł jee! Cha no i w końcu było buzi : ))
Podsumowując świetny rozdział :)Laughing
Czasy i posłusznej klawiatury!

Pozdrawiam,

`W` ; ****


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
marta_potorsia
Wilkołak



Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ostróda

PostWysłany: Sob 14:50, 22 Sie 2009 Powrót do góry

Dobry rozdział.. Oh, jak ja bym chciała być na imprezie Belli :D Nieźły buz z niej musieli mieć. Kto by pomyślał, że taka świętoszka będzie o seks prosić? :D
Nareszcie jakiś postęp - ile można się tak przesmradzać? Kiss kiss, bang bang i coś się dzieje.

Tłumaczenia nie będę wychwalać nad niebiosa, bo moje poprzedniczki na pewno już się tym zajęły - nie bd powtarzać. Powiem tylko, że obie odwalacie kawał dobrej roboty.

Pozdrawiam, Marta.

I cieszę się, że Cię rozbawiłam. :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
wela
Zły wampir



Dołączył: 08 Lut 2009
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 37 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Broadway

PostWysłany: Nie 2:51, 23 Sie 2009 Powrót do góry

Nigdy nie chciałam zacząć czytać tego tłumaczenia. Podchodziłam do tego opowiadania sceptycznie. Jednak kiedyś, podczas rozmawiania z jedną z koleżanką z forum, doszłyśmy do tematu tłumaczeń. Napisałam jej wtedy, że nie czytam, ponieważ w większości tych tłumaczeń ciągle jest seks, seks i seks. Jednak ona powiedziała, że w tym fan ficku jest inaczej. Więc postanowiłam przeczytać. I przeczytałam. I o to co wywnioskowałam. Wink
Opowiadania jest w sumie ciekawe - jeśli chodzi o fabułę to nie jest to jakiś straszliwie poważny ff, w którym trzeba skupiać całą swoją uwagę. Uznałabym to raczej za opowiadanie, które można sobie poczytać w deszczowe dni.
Na początku wszystko opiera się na tym, że Bella nie może przeżyć tego, że podkochuje się w chłopaku swojej matki, a potem w byłym chłopaku swojej matki. Może wydawać się to głupie, jednak gdy brnie się dalej nie można przestać.
Najśmieszniejsza scena, w której naprawdę się śmiałam to ta, gdy Bella nalała do lodów alkoholu i powiedziała coś w stylu już nie dostaniecie, już wystarczy. Naprawdę, gdybym akurat siedziała w innej pozycji to laptop spadłby mi na podłogę! Wiem, tłumaczka nie jest od fabuły, jednakże skoro te opowiadania wywołuje uśmiech to oznacza to, że tłumaczenie złe nie jest. Jeśli chodzi o styl pisania to jest to zwykły, prosty styl, jednakże nie można nazwać go prostackim. Wiadomo, cudo to wielkie nie jest, ale nie uważam, że w takich opowiadaniach wielka polszczyzna powinna się pojawiać. Opowiadania po prostu musi być na poziomie. Uważam, że ten wymóg jest spełniony. Wink Oczywiście, że zdarzają się literówki. To chyba normalne, ale na szczęście da się zrozumieć logikę danego zdania.

Bella jest trochę denerwująca, ogólnie żaden z bohaterów jakoś mnie nie zachwycił, charaktery postaci nie są jakieś bardzo dopracowane, ale te opowiadanie ma w sobie coś. Nie umiem tego nazwać. Jednak przyciąga, naprawdę. Jedynym charakterem, który ma pazur jest Jasper. I chyba to on jest tutaj roztrzepanym, zbuntowanym młodzieńcem. Jak to dobrze, że nie jest nim Ed. Wink
Plusem jest też fakt, że Bella i Edward nie skonsumowali do tej pory swojej zażyłości, bo ani związkiem, ani miłością, nie można tego nazwać. Dopiero w rozdziale szesnastym się pocałowali! To dobrze, cieszę się niezmiernie z takiego obrotu spraw.

Powodzenia w tłumaczeniu dalszych rozdziałów, wela. Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wela dnia Nie 2:54, 23 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
bluelulu
Dobry wampir



Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 974
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 85 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hueco Mundo

PostWysłany: Pon 22:00, 24 Sie 2009 Powrót do góry

Bardzo przyjemny ff który śledzę z chomika ;-)

Najbarwniejszą postacią jest Jasper, ale to już wiemy. Podoba mi się jego bezpośrednie podejście do Cullena (scena kiedy mu grozi gdyby skrzywdził Bellę ) bądz Belli "kochaj się ze mną" , ale to dobry duch tego opowiadania , o wszystkim wie. Mama Belli , hmm.. generalnie irytują mnie takie kobiety , które latają jak szalone nastolatki za młodymi mężczyznami, jednak niezależnie czy do Zmierzch czy MM`sB ja po prostu Rene nie znoszę. W ostatnim rozdziale Bella nareszcie pokazuje pazurki , bo już nudził mnie stój "smutnej dziewicy" który przyodziała. Bella Imprezowiczka, to jest to. : )

Pozdrawiam U, życzę dalszych chęci do tłumaczenia tego ff. ;-)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ekscentryczna.
Wilkołak



Dołączył: 18 Cze 2009
Posty: 147
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 11:44, 25 Sie 2009 Powrót do góry

Alice_415 .. Rozpieszczasz nas.
Po prostu fenomenalne. Wreeeszcie! Po prostu wiedziałam, że w końcu coś w nich pęknie.. (:
Cytat:
- Będziemy teraz uprawiać seks?
- Um… Nie, nie dzisiaj.

To mnie rozbroiło. 'Nie dzisiaj' ? Ale pewny siebie.. ; pp
No nic. Pozostaje mi cierpliwie czekać na następne tłumaczenie.
Pozdrawiam,
E.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aja
Wilkołak



Dołączył: 06 Lip 2009
Posty: 231
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z brzucha. . . mamusi(;

PostWysłany: Wto 14:12, 25 Sie 2009 Powrót do góry

Uroczy ff który śledzę na chomiku(:
Ale w końcu postanowiłam się wypowiedzieć TU.
Chyba każdy przyzna, że pomysł jest bardzo oryginalny.

Renee jest cudowna mamą, która, chce dla swojej córki wszystkiego co najlepsze, aż można się wzruszyć, kiedy rezygnuje z Edzia dla Belli(:
Bella hmm. . . nawet nie wiem co mogę o niej powiedzieć. Może to, że na początku jej nie rozumiałam kiedy po rozstaniu E&R odrzuciła go, ale po głębszym zastanowieniu stwierdziłam, że ma całkowitą racje. Wybrał Renee pierwszą, a przecież mógł z nią zerwać. Aa i oczywiście uwielbiam pijaną Belle;D
To mój ulubiony rozdział(:
A teraz Edward, za porządny, bo nie zostawił Renne zaraz po spotkaniu Belli, no może nie pierwszym ale tym podczas którego rozmawiali cała noc. Gentlemen z niego to trzeba przyznać, jak zwykle uroczy, czarujący i opiekuńczy(:
Jasper przyjaciel, którego chciałabym mieć(: i nic więcej do dodania
Aczkolwiek coś mi mówi, że mu za bardzo zależy na Belli, szczególnie widać to było gdy umawiał ją na randki i w szpitalu, coś tak podlatuje mi....No ma Alice, ale kto zabroni mu kochać 2kobiety;p

Czytałam urywkami oryginał (po którymś z początkowych rozdziałów moja ciekawość nie dała mi spać) i mogę przyznać z ręką na sercu, że tłumaczenie bardzo dobre(:
Życzę weny, czasu i chęci w tłumaczeniu(:


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Wto 18:28, 25 Sie 2009 Powrót do góry

Cytat:
- Z iloma facetami uprawiałaś seks oralny?
- Jasper! – wrzasnęłam, a moja twarz poczerwieniała.
Uśmiechnął się.
- Widzisz? To mówi wszystko. Jesteś świętoszką.


No cóż... Jasper ma rację. Laughing Ale nie o tym teraz.
Kilka minut zbierałam dupę z podłogi po przeczytaniu tego chapu. No, totalnie zaskakujący, ale jakże satysfakcjonujący rozwój sytuacji. Ten pocałunek.. Potrzebuję jeszcze!

I chcę więcej sytuacji, gdzie pijana Bella rozmawia z Edwardem Wink

Cytat:
-Czas do łóżka – wyjaśnił.
- Nago?


To było takie nie w stylu Belli, że postanowiłam kiedyś upic kogoś świętoszkowatego i posłuchać co ma do powiedzenia.
Schodzę na złą drogę.... Ale co tam. Laughing

Życzę czasu i chęci do tłumaczenia.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Wto 18:30, 25 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin