FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Anioły i Demony [Z] +18 roz. XXVI + epilog (8 X) Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Paramox22
Zły wampir



Dołączył: 15 Sie 2009
Posty: 281
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 32 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: znad morza... no prawie xD

PostWysłany: Pon 19:06, 24 Sie 2009 Powrót do góry

czytalam to pare dni temu i naprawde mi sie podoba, ogolnie nie lubie ff bez milosci eda i bells, ale lubie julie, jest ona niezalezna kobieta i nawet byla gotowa zostawic nico, jestem zdecydowanie fanka twojej tworczosci :) czekam niecierpliwie do poniedzialku :P


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rathole
Dobry wampir



Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 1076
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 146 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Reszty nie trzeba, sama trafię.

PostWysłany: Pon 20:11, 24 Sie 2009 Powrót do góry

DObra, teraz na prawdę się nie rozpiszę i nie wiem co napisać.

Dobrze wykombinowałaś z tą przemianą, dobrze wszystko opisalaś. Lubię teksty z dialogami, ale, co jest chyba trochę dziwne, wolę te, w których przeważają opisy. W tym przeważały i dlatego rozdział był jednym z lepszych, które napisałaś.

No i coś takiego znalazłam
Cytat:
Miałam nadzieję, że znajdę ich, oraz wykrzyczę Nico i Tanyi, co o nich myślę.

Na moje oko przecinek przed oraz nie jest potrzebny, gdyż oraz wykrzyczę Nico i Tanyi nie jest wtrąceniem, tak mi się wydaje. Bez tej części zdanie brzmi źle :D

Cytat:
Bardzo bał się o nią bał i teraz nie liczyło się nic, oprócz odnalezienia Julii, oraz sprowadzenia jej do domu całej i zdrowej.

Nie wiem, o co chodzi z tym bał się bał :D
I zastanawia mnie ten przecinek przed oraz. Wychodzi na to, że oprócz odnaleziania Julii to wtrącenie, aole gdy tę część zdania się wyrzuci, nie brzmi ono najlepiej, więc raczej bez przecinka.

Pozdrawiam,
rathole.

Edit:
Ach, no i ta piosenka Muse ... Rozpływam się. Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rathole dnia Pon 20:12, 24 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
CoCo
Zły wampir



Dołączył: 14 Sty 2009
Posty: 263
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: TomStu's bed.

PostWysłany: Pon 20:29, 24 Sie 2009 Powrót do góry

Wreszcie ktoś zauważył błąd :>
Dobrze, Msq, że masz czytelników, którzy widzą błędy i nie boją się o nich pisać :) (brawa dla jedynej Rath, która się odważyła :P) i oczywiście, przed 'oraz' nie stawiamy przecinka, chyba że jest to jakieś wyliczenie, więc cóż. Przeoczyłam i złożę samokrytykę ;] a z tym 'bał' to wiadomo, zmiana szyku zdania nastąpiła i nie zauważyłam powtórki. Dlatego też dziękuję Rath za wskazanie tych moich głupich błędów (tak, są głupie niestety, bo co innego pomylić się w czymś trudnym, a co innego w czymś oczywistym, prawda?)
Jeśli chodzi o sam rozdział - Alice NIE widziała tego, że Julka została ugryziona, ponieważ obok był Jake. Jak każdy wie: Alice nie ma wizji, gdy w pobliżu są wilkołaki. To tak gwoli wyjaśnienia.
Msq - świetny rozdział, wiesz o tym. Z tą przemianą Ci się najęczałam trochę ;P narrator również ciekawie wstawiony, żebyśmy mieli obraz tego co się działo z Nico i w końcu wejrzeli, choć troszkę, w jego wnętrze. Sytuacja z telefonem była świetna, ile razy tak się zdarza w prawdziwym życiu ;]
Nie będę chwalić Ci posta, bo napisałam komentarz ;] ale, ale. Powiem Wam, że Msq Was zaskoczy. Mnie się udało zaskoczyć, więc Was na pewno również :) Teraz trzeba się uzbroić w cierpliwość i czekać na kolejny poniedziałek ;]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Prudence
Wilkołak



Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Mrocznego Kąta

PostWysłany: Wto 7:31, 25 Sie 2009 Powrót do góry

Nie spodziewałam się takiego zawrotu akcji, fakt podejrzewałam, że Julie napadnie w lesie wampir, ale sądziłam że Cullenowie sobie z nim poradzą. Zaskoczyłaś mnie również Jakem w tym rozdziale :D. co jak co ale wgniotło mnie w fotel.
Nie wiem jak dalej potoczysz losy Nico i Julie ale będzie melodramtycznie coś mi się wydaje. Tylko please nie zrób z Nico drugiego Eda, któremu sumienie nie bedzie dawało żyć :D

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PaCiik
Człowiek



Dołączył: 03 Maj 2009
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wall Street.

PostWysłany: Wto 14:05, 25 Sie 2009 Powrót do góry

Oh, Julka teraz nam pokaże swoje różki . ^^
jak dobrze rozumuję w następnym rozdziale będzie się działo .
Rozdział fajny, choć spodziewałam się w ogóle czegoś innego .
Pozdrawiam
Wenki życzę
PaCiik ;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ajaczek
Zły wampir



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Wto 16:25, 25 Sie 2009 Powrót do góry

No to teraz zrobiłaś ich sobie równych :) I chwała Ci za to, bo już Julki jako człowieka nie mogłam tolerwoać. Mam nadzieję że teraz to ona zacznie wywyjać i pokaże na co ją stać a i przy okazji odwdzięczy się Tanyi :)
Zaskoczyłaś mnie trochę postać Jacoba i faktem że to on był przy Julii w momencie przemiany. Jak on to wytrzymał? I no własnie czy alice nie widziała nić? Zastanawia mnie to. Ale cóż czekam na kolejny rozdział twojego ff, w którym mam nadzieję że mnie zaskoczysz "nową Julią" Wink
Życze weny i czasu na pisanie końcowych rozdziałów :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Masquerade
Dobry wampir



Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 1880
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 128 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pokój Życzeń

PostWysłany: Wto 19:31, 01 Wrz 2009 Powrót do góry

OK, wybaczcie mi tę zwłokę, ale najnormalniej w świecie nie miałam czasu. Wstawiam kolejny rozdział. Nie sprawdzałam po CoCo - przyznaję się bez bicia. Kolejny rozdział w poniedziałek - tylko z tym zdarzyło się małe ustępstwo. Ten rozdział jest trochę... "agresywny", więc nie wiem czy przypadnie Wam do gustu. Smacznego :)

poprzedni

Beta: CoCo

20. Pragnienie


Zobaczyłam go kilkadziesiąt metrów ode mnie. Stał tyłem, zapewne niczego nie spodziewając się. Przykucnęłam do skoku i powaliłam go na ziemię. Instynktownie wiedziałam, w którym miejscu powinnam zatopić kły. To uczucie było tak ekstatyczne, że czułam się przez chwilę ogłupiała, podczas gdy krew wpływała do ust, a ja połykałam ją łapczywie. Wiedziałam, że czegoś tak silnego jeszcze nie przeżyłam. To doznanie biło wszystkie inne na głowę, włącznie z miłością, którą darzyłam Nico i upojnym seksem. Nie umiałam go opisać, mogłam tak trwać wiecznie, gdyby nie fakt, że owy człowiek leżał już bezwładnie ściśnięty w moich ramionach. Zupełnie nie rozumiałam, czemu Cullenowie nie polowali na ludzi. Przecież krew zwierząt, w porównaniu do ludzkiej, jest jak rozcieńczone piwo w zestawieniu ze stuletnim winem. Nijak miało się jedno do drugiego. Chciałam więcej, a dużo osób można znaleźć w mieście...

Popędziłam do Seattle. Pragnienie szalało we mnie, ale musiałam pamiętać, żeby się nie zdradzić. Starałam się uważać, więc na swoje ofiary wybierałam ludzi, którzy właśnie przemykali przez ciemne uliczki. Atakowałam z zaskoczenia, prawdopodobnie nawet nie czuli bólu. Przy każdej ofierze rozkoszowałam się uczuciem, jakiego doświadczałam, podczas gdy krew płynęła we mnie. Po czterech, pozbawionych całego szkarłatnego płynu ludziach, polowałam już tylko dla tego doznania. Ugasiłam pragnienie, ale znów chciałam być w ekstazie, to stawało się silniejsze ode mnie. Kiedy wreszcie zakończyłam ucztę, postanowiłam poeksperymentować z siłą, więc skierowałam się na północ, w stronę tamtejszego lasu. Po drodze kopnęłam kamień wielkości pięści, który wzbił się w powietrze i upadł może jakieś pół kilometra dalej, z tego co udało mi się usłyszeć. Uśmiechnęłam się do siebie, bo to oznaczało, że rzeczywiście jestem mocniejsza, niż przeciętny człowiek.

Będąc w lesie, skakałam po drzewach, które niemal wcale nie uginały się pode mną, wszystko dzięki precyzji. W normalnych warunkach konar roztrzaskałby się z hukiem pod wpływem ciężaru, jednak tak się nie działo, ponieważ potrafiłam idealnie wyważyć środek ciężkości. Co chwilę wzbijałam się w powietrze, by zaraz znów opaść delikatnie, niczym piórko, na konar oddalony ode mnie o jakieś sześćdziesiąt metrów. Jako kobieta, wspierająca ruchy ekologiczne, chyba nie powinnam przyznawać się do tego, że uszkodziłam kilka sędziwych okazów. A to wszystko przez mą próżność, gdyż wiedziałam, że będę w jeszcze lepszym nastroju, kiedy zobaczę, że nawet złamanie grubego pnia nie jest dla mnie żadnym wysiłkiem. I tak rzeczywiście się stało. Czułam się nieograniczona i zadowolona, wiedząc, że nikt nie może mi niczego zrobić. W ciągu kilku godzin zaznałam przyjemności większych, niż było mi to dane przez wszystkie lata spędzone w ludzkim ciele. Postanowiłam pobiec z powrotem do Seattle, by rozkoszować się widokiem tego miasta nocą, moim nowym, lepszym wzrokiem. Zmysły wydawały się wymienione na lepsze modele i wszystko, co już miałam okazję w życiu doświadczyć, sprawiało wrażenie zupełnie nowego i lepszego. Miało więcej szczegółów, pod wpływem dotyku mogłam poznać zupełnie inną strukturę znanych mi przedmiotów.

Szłam właśnie jakąś wąską uliczką, gdy usłyszałam męskie głosy. Znajdowali się z tyłu, za rogiem i właśnie mieli zamiar skręcić w moją uliczkę. Dwaj pijani, nieokrzesani i gburowaci. Od razu wyobraziłam sobie obleśnych facetów z owłosionymi klatami, przepoconymi podkoszulkami i kotwicami wytatuowanymi na ramionach. Przymknęłam oczy i potrząsnęłam głową, chcąc wyrzucić z umysłu tę ohydną wizję. Nagle jeden z nich zagwizdał i zaśmiał się lubieżnie. Nim odwróciłam głowę w ich stronę, uśmiechnęłam się na takie zachowanie. Nienawidziłam prostaków. Stali ode mnie jakieś dziesięć metrów, jednak widziałam ich bardzo dobrze. Jakże mylna była moja wizja ich rzekomych postaci, bowiem mężczyźni byli zadbani, ubrani w garnitury z dobrego jakościowo materiału, a ich skórzane buty odbijały liche światło latarni, znajdującej się nieopodal. Obaj bruneci, mniej więcej tego samego wzrostu i obaj niemiłosiernie pijani.
- Hohoho… Zobacz, Larry, jaka cizia – odezwał się przystojniejszy z dwójki.
Wywróciłam oczami, czego nie mogli zauważyć.
- Jak się masz, maleńka? – zapytał Larry.
Westchnęłam tylko znudzona.
- Corey, ona chyba się boi. Boisz się, maleńka?
Parsknęłam śmiechem.
- Co cię tak bawi, ciziu? – spytał Corey. – Chyba jeszcze nie widziałaś naszego sprzętu.
- Podejrzewam, że i tak nie spełni moich oczekiwań – odparłam rozbawiona.
- Coś ty, suko, powiedziała? Chyba dawno nie miałaś w dupie takiego ch***.
Zaśmiałam się.
- Złotko, chyba się troszkę przeceniasz. Ja nie zadowalam się byle czym.
Rozwścieczony Corey zaczął iść szybko w moją stronę, a zaraz za nim podążał Larry. Ja natomiast wciąż stałam na swoim miejscu, oczekując towarzyszy. Ten pierwszy zatrzymał się przede mną i uniósł dłoń, chcąc uderzyć. Zaczęłam udawać przestraszoną, niech choć przez chwilę poczuje przewagę. Przyspieszyłam oddech i patrzyłam na niego błagalnie. Corey opuścił dłoń i otworzył szeroko oczy, owionięty moim oddechem i oczarowany wyglądem.
- Larry, patrz jak ta kurewka wygląda – stwierdził, po czym odetchnął ciężko i kontynuował. – A jakie ma oczy! Rżnąć taką ślicznotkę będzie niezwykłą przyjemnością – powiedział, po czym zaśmiał się.
Pozwoliłam przyprzeć się do ściany i obmacywać. Niech się nacieszy przed śmiercią.
- A teraz klękaj! – warknął.
Spojrzałam na niego i niemal znów parsknęłam śmiechem.
- Rób, co każę, albo pożałujesz!
Rozbawiona, klęknęłam, a on rozpiął rozporek i wyjął swojego penisa. Miałam rację, rzeczywiście nie miał się czym chwalić.
- Teraz zrobisz mi loda.
Zachichotałam cicho.
- Lubisz to, prawda, kurwo?
Wzięłam do ust jego członka i zrobiłam coś, czego na pewno się nie spodziewał. Jednym, szybkim ruchem odgryzłam go i wyplułam gdzieś obok. Mężczyzna zaczął krzyczeć, a jego głos powoli podnosił się z oktawy na oktawę. Wstałam szybko i przyparłam go do ściany.
- I jak? Dobrze to robię, mój – przerwałam na chwilę, by złapać go za jądra i urwać je – Farinelli?
Corey darł się niczym obłąkany.
- Śpiewaj, fiucie – wyszeptałam mu słodko do ucha. – Śpiewaj dla mnie.
Kątem oka zauważyłam, że drugi mężczyzna zbiera się do ucieczki, ale nie zdążył się jeszcze odwrócić, gdy złapałam go za tył kołnierzyka koszuli i uderzyłam z impetem o ceglany mur.
- Podoba ci się, fiucie? – zapytałam Coreya.
W odpowiedzi usłyszałam tylko wycie.
- Chcesz już umrzeć? – zapytałam.
Mężczyzna pokiwał tylko głową, nadal jęcząc i stękając.
Raz jeszcze pozwoliłam, by oddech owionął jego twarz, po czym zatopiłam zęby w miękkiej i ciepłej szyi ‘towarzysza’. Nozdrza świdrował mi całkiem miły zapach drogich perfum. Krew, pomieszana z alkoholem nie była tak dobra, ale traciła jedynie odrobinę swojego świetnego smaku. Ciało mężczyzny opadło bez życia na ziemię, a ja zajęłam się pozbawianiem życiodajnego płynu Larry’ego.
Ofiara stała się katem.
Nie pozbyłam się dowodów swych czynów. Pozwoliłam, by leżały w takich pozycjach, w jakich je zostawiłam.
- Już więcej nie popełnicie tego błędu. Niech to będzie dla was nauczką – powiedziałam i zaśmiałam się z tego kiepskiego żartu.
Odwróciłam się na pięcie i zlizując kropelkę krwi, która ściekała z kącika moich ust, podążyłam w kierunku, który obrałam przed incydentem z pijanymi mężczyznami.

Nie wiedzieć kiedy znalazłam się pod Space Needle. Spojrzałam w górę i uśmiechnęłam się zawadiacko do samej siebie. Tak, to było wyzwaniem. Zastanowiłam się, czy dam radę wskoczyć na rondo spodka, znajdującego się na wysokości mniej więcej stu osiemdziesięciu metrów od miejsca, w którym stałam. Miałam tylko nadzieję, że o tej porze nikogo już nie ma w restauracjach, bo byłoby to nieco dziwne, gdybym nagle pojawiła się za oknem, przed jakąś parą, romantycznie spędzającą wieczór. Cóż, może to dziwne, ale przecież jestem niesłychanie szybka, więc w razie wypadku, zawsze mogli stwierdzić, że im się przywidziało. Kucnęłam do skoku i odbiłam się od podłoża najmocniej jak tylko potrafiłam. Wzbiłam się w powietrze i leciałam bardzo szybko, jednak obiekt pożądania zbliżał się bardzo wolno, dlatego też zamknęłam oczy. Moje włosy mierzwił wiatr i muskał w przyjemny sposób skórę. Wzięłam głęboki wdech i uśmiechnęłam się. Nagle poczułam, że opadam, a rondo spodka przeleciało właśnie przed oczami. Spuściłam głowę, zażenowana i czekałam na spotkanie z ziemią. Wbiłam się stopami w chodnik, robiąc huk i pozostawiając niemałe wgniecenie. Nie zrezygnowałam jednak. Wybiłam się w górę ponownie, pamiętając, by nie zamykać oczu. Wzleciałam wzwyż na tyle wysoko, że mogłam podziwiać świat z góry. Nie zapomniałam jednak, by tym razem wylądować NA statku, a nie pod nim. Opadłam nań delikatnie, po czym weszłam na sklepienie obiektu i położyłam się. Podziwiałam bezchmurne niebo, które odsłaniało przede mną wszystkie swoje sekrety. Odnajdowałam i nazywałam konstelacje, a potem zaczęłam liczyć gwiazdy. Doliczyłam się trzech tysięcy pięciuset osiemdziesięciu czterech, gdy coś zakłóciło mój spokój.
- Dobrze się bawisz? – zapytał mężczyzna. Po barwie jego głosu od razu można poznać, że nie był człowiekiem. Nie wspominając o tym, że tak jak ja, znajdował się na wysokości ponad stu osiemdziesięciu metrów i przechadzał się swobodnie po rondzie spodka.
- Bawiłam się przednio, a potem mi przerwałeś – odparłam, starając się brzmieć naturalnie, będąc, w gruncie rzeczy, dość zaskoczoną.
- W takim razie bądź łaskawa i wybacz mi. – Mówiąc to, wyszedł zza ściany imitacji latającego statku i stanął naprzeciwko mnie.
Zdecydowanie niezwykła osoba. Jego głowa, wygolona po bokach, z długimi, prostymi blond włosami, zebranymi w kucyk tuż nad karkiem, imponowała mi. Mężczyzna był wysoki, a jego ciało, rysujące się pod czarną koszulą i skórzaną kurtką tego samego koloru, zdawało się przypominać rzeźbiony posąg dłuta samego Fidiasza. Miał na sobie jasnoniebieskie dżinsy, a na nogach buty, najprawdopodobniej wykonane ze skóry krokodyla. Elegancko, ale zarówno na luzie. Spodobało mi się. Jego oczy oczywiście miały krwistoczerwony kolor.

Wampir skoczył i opadł cicho tuż koło mnie. Usiadł, by zrównać się ze mną, a ja znów spoglądałam w gwiazdy.
- Piękne, co?
- Mhm – odparłam.
- Liczyłaś?
Pokiwałam głową, nie odpowiadając.
- I co? Ile ich jest?
- Gdybyś mi nie przerwał, to może bym się doliczyła – wymamrotałam i znów położyłam się.
- Myślałem, że mi wybaczyłaś – powiedział nieco rozbawiony. Bardzo podobał mi się jego głos, taki ciepły i bardzo głęboki, cholernie męski.
Zaśmiałam się delikatnie i nadal wpatrywałam w gwiazdy, a on rozłożył się obok mnie, tak samo jak ja, wkładając ręce pod głowę.
Dobrze się przy nim czułam, nie bałam się, mimo że najprawdopodobniej powinnam. Milczeliśmy przez dłuższą chwilę, ale on postanowił przerwać ciszę.
- Jestem Connor – powiedział. – Mam trzydzieści pięć lat, licząc z dziesięcioletnim wampirzym stażem i jestem tutejszym nomadą.
- Julia – odparłam krótko.
- A skąd jesteś?
- Stamtąd, gdzie nie byłam potrzebna.
- A gdzie to jest?
- Sama nie wiem czy to miejsce w ogóle istniało – stwierdziłam szeptem bardziej do siebie, niż do nowego znajomego.
- Nieźle się rozprawiłaś z tymi dwoma – powiedział, zmieniając temat. – To było niezwykle pompatyczne. – Zaśmiał się.
- Skąd wiesz? – zapytałam, podnosząc się gwałtownie i świdrując wzrokiem towarzysza.
- Jestem tym, kim ty, pamiętasz? – odrzekł i uśmiechnął się. – Po prostu czuć cię – dokończył i puścił mi oko, a następnie przysiadł jak ja.
Przypatrywał mi się przez chwilę, po czym znów zabrał głos.
- Nawet jak na wampirzycę jesteś cholernie ładna.
- Czy w tym momencie powinnam spłonąć rumieńcem?
Wampir zachichotał.
- Jeśli chcesz – odparł wesoło. – Jej, ale masz oczy!
Wywróciłam gwałtownie obiektem zainteresowania mężczyzny.
- Mam normalne oczy! Jak każdy nowonarodzony! O co wam wszystkim chodzi?!
- Normalne?
Bez żadnego ostrzeżenia Connor złapał mnie pod kolanami i w talii, następnie zeskoczył ze sklepienia spodka i postawił na ziemię.
- Co ty robisz do cholery?! Przecież ktoś nas zobaczy!
- O tej porze już nikogo tam nie ma – odparł i wskazał palcem na szyby, podczas gdy ja wciąż stałam przodem do niego, a tyłem do restauracji.
Odwróciłam się i rzeczywiście nikogo nie zauważyłam, a światła pozostały pogaszone. Pomieszczenie spowijał mrok.
- Podejdź bliżej – rzekł i zupełnie niepotrzebnie popchnął mnie delikatnie w stronę szyby. – Widzisz?
Dotknęłam miejsca na szklanej tafli, gdzie znajdowało się odbicie oczu. Widziałam dwa połyskujące błękitnymi refleksami szafiry, niesamowicie nasycone swym kolorem. Przypomniał mi się kamień z naszyjnika Rose w Titanicu – filmu, który oglądałam wieki temu, a ten element biżuterii zapadł mi w pamięć ze względu na swą niezwykłość. Tęczówki miały teraz właśnie kolor tegoż kamienia. Ich barwa była niezwykła dla wampira, a jednocześnie tak intensywna, że nie można ich nie zauważyć. Bardzo mi się podobało. To coś niezwykle oryginalnego, jedynego w swoim rodzaju. Uśmiechnęłam się do odbicia.
- Są niezwykłe – powiedziałam, spoglądając to na siebie, to na odbicie Connora.
- Ty jesteś niezwykła – odparł i uśmiechnął się.


następny
____________________________________________________________________
I jak?

Za błędy obie przepraszamy i standardowo proszę o komentarze, tudzież pochwały dla posta.

Dziękuję Wam, że jesteście ;***


Post został pochwalony 3 razy

Ostatnio zmieniony przez Masquerade dnia Pon 15:01, 07 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Prudence
Wilkołak



Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Mrocznego Kąta

PostWysłany: Wto 20:12, 01 Wrz 2009 Powrót do góry

opis tej sytuacji z pijakami był niezwykle ujmujący:D:D taki przyjemnie brutalny. Trochę mi żal, że nie wprowadziłaś do tego rozdziału nikogo ze starych bohaterów, ale wierzę, że nadrobisz to w następnych.

Twój styl pisania sprawia, że tekst się połyka a nie czyta.

Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Masquerade
Dobry wampir



Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 1880
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 128 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pokój Życzeń

PostWysłany: Wto 20:46, 01 Wrz 2009 Powrót do góry

Ok, już zauważyłam kilka błędów i obiecuję jej poprawić, ale już nie dziś :) mam nadzieję, że mi wybaczycie, ale to wszystko dlatego, że nie sprawdziłam tekstu po CoCo Wink Nie, żebym na nią narzekała. Rozumiem, że ona jest zawsze w ciężkim stanie, kiedy sprawdza mi rozdział, ale jednak się poświęca :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
CoCo
Zły wampir



Dołączył: 14 Sty 2009
Posty: 263
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: TomStu's bed.

PostWysłany: Śro 8:30, 02 Wrz 2009 Powrót do góry

Co to ma znaczyć, że nikt nie komentuje, hę ?
Dobra, wiem, że jakieś błędy będą - mówiłam o tym Msq. Dziwne, ale zawsze tak się składa, że sprawdzam rozdziały po intensywnej nocy ze znajomymi, więc .... cóż. Biję się pejczem i innymi tego typu rzeczami.
Jeśli chodzi o sam rozdział - postać Connora jest owiana tajemnicą i czuć swoistą świeżość. Wampir ten jest ciekawą postacią i zapewne odegra ważną rolę w życiu Julki. A sytuacja z mężczyznami - świetna. Przypomina mi się trochę film Teeth (likwidacja członków za pomocą innej części ciała). Podoba mi się, że Julka jest normalnym nowonarodzonym i rzuca się na ludzi. Nie jest 'nieskazitelna' jak inni Cullenowie.
Odpowiada mi również wulgarność Julki. Może to nie przystoi, ale pasuje ;]
A Twoje opisy jak zwykle mnie urzekły - opis sytuacji pod Space Needle jest genialny, choć o tym zapewne wiesz już od dawna ;]
Prudence napisał:
Twój styl pisania sprawia, że tekst się połyka a nie czyta.

Najprawdziwsza prawda!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez CoCo dnia Śro 8:31, 02 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
ajaczek
Zły wampir



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Śro 9:49, 02 Wrz 2009 Powrót do góry

Przyznam się szczerze że czytając wcześniejsze rozdziały miałam czasami dosyć, dosyć tej całej Julii, była taka nijaka, wiecznie niezadowolona, nie liczaca się z miłością Nico. Rozdziały nie miały akcji, nie zaskakiwały... Potem zmieniłaś ją, przejrzała na oczy i zaczęła siebie naprawiać. Od ostatnich dwóch rozdziałów jestem pod mega wrażeniem. Wkońcu coś się dzieje!!! A ten ostatni rozdział mnie poprostu powalił. Nie spodziewałam się po Julii takiej brutalności, nie sądziłam że będzie zabijać ludzi dla zaspokojenia swojego głodu to po pierwsze, po drugie akcja z tymi dwoma pijakami masakra. A na koniec rozdziału zaserwowałaś nam spotkanie z nieznajomym wampirem i fascynujący kolor jej oczu rozumiem że z tym związana jest jakaś tajemnica?!
Tak jak wcześniej napisałam jest pod dużym wrażeniem ostatnich dwóch rozdziałów, są świetnie napisane, zaskakują zwrotami akcji, pokazują nowe cechy bohaterów! Czekam na więcej :)
pozdrawiam
ajaczek


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rathole
Dobry wampir



Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 1076
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 146 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Reszty nie trzeba, sama trafię.

PostWysłany: Śro 16:20, 02 Wrz 2009 Powrót do góry

Cholernie mi się podobał ten rozdział :D Connor jest coś intrygującą postacią, ciekawe czy namiesza w życiu Julki, czy odegra jakąś kluczową scenę. Czekam na dalsze części :)

Ah, jeszcze wspomnę, jak zawsze, że Twój styl jest niesamowity, dobrze o tym wiesz, zgadzam się z CoCo i Prudence z tym, że tekst się połyka, a nie czyta.

Cytat:
Stał tyłem, zapewne niczego nie spodziewając się.

mTwil nauczyła mnie, że zdania nie kończy się na się. Może można coś z tym zrobić ? :D

Cytat:
Po drodze kopnęłam kamień wielkości pięści, który wzbił się w powietrze i upadł może jakieś pół kilometra dalej, z tego co udało mi się usłyszeć.

Może się czepiam, ale mi te "jakieś" i "może" nie pasuje. Skasowałabym "może", zostawiając "Jakieś". I w ogóle te zdanie jakieś dziwne jest, może lepiej tak:
Po drodze kopnęłam kamień wielkości pięści, który wzbil się w powietrze i z tego, co udało mi się usłyszeć, upadł jakieś pół kilometra dalej.
Chociaż w sumie... Nie wiem. Końcówka mi nie pasuje u Ciebie. A jeżeli już zostawisz, przecinek przed "co".

Cytat:
-Rób, co każę, albo pożałujesz!"

bez drugiego przecinka, bo przed albo sie nie stawia :D

Pozdrawiam, weny.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Paramox22
Zły wampir



Dołączył: 15 Sie 2009
Posty: 281
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 32 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: znad morza... no prawie xD

PostWysłany: Śro 16:46, 02 Wrz 2009 Powrót do góry

ech, super rozdzialik :D
wreszcie koniec z nowonarodzonymi wegatarianami :P
Conner jest z pewnoscia bardzo fajna postacia i polubilam go
zdziwilam sie z tymi wybrykami Julii, ale dzieki temu jest wiecej akcji i lepiej
pozdrawiam i weeny zycze :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
VampirePrincess
Nowonarodzony



Dołączył: 27 Kwi 2009
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 17:24, 02 Wrz 2009 Powrót do góry

Uff... nareszcie przeczytałam całość. Trochę mi to zajęło, ale teraz nie żałuję.
Cieszę się, że nie skończyłam czytać na rozdziałach pełnych szczęścia i miłości... bo muszę przyznać, że przesłodziłaś.
Końcówka boska <pocz>, a scena ze zboczeńcami jak najbardziej przypadła mi do gustu :D Więc podsumowując: jestem na tak :)

Pozdro,
VampirePrincess


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez VampirePrincess dnia Śro 17:25, 02 Wrz 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Masquerade
Dobry wampir



Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 1880
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 128 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pokój Życzeń

PostWysłany: Pon 14:56, 07 Wrz 2009 Powrót do góry

Dzisiaj króciutki rozdział. Coś takiego "pomiędzy" :) Zero akcji, więcej opisów niż dialogów. Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu.

poprzedni

Beta: CoCo

21. Poczucie winy


Odkąd Julia odeszła z domu Cullenów, panowała tam dziwnego rodzaju pustka. Niby nikt nie chodził wciąż podenerwowany, nie miał depresji, nie ciskał się o wszystko, to jednak rodzina wampirów była tak przyzwyczajona do rudowłosej dziewczyny, że źle się bez niej czuli. Martwili się – to pewne. Nie mieli pojęcia co robić, czy jej szukać, bądź nie. Najgorzej, że Alice jej nie widziała, a Edward nie słyszał, co potęgowało ich złe samopoczucie. Cóż mieli robić? W Forks padało od przeszło tygodnia, więc po zapachu Julii nie pozostał żaden ślad, a skoro utalentowani członkowie rodziny czuli się bezsilni, mogli sądzić, że ona po prostu… Tej myśli Nico nie chciał do siebie dopuszczać. Postanowił odszukać ukochaną, bo wiedział, że wydarzenia potoczyły się w tym kierunku z jego winy. Gdyby nie on, Julia na pewno spałaby już dawno w jego ramionach szczęśliwa, pełna życia i… ludzka. Jako jedyny z rodziny widział ją po przemianie: piękna, nawet piękniejsza niż podczas ludzkiej egzystencji, ale według niego to już nie ta sama istota. Wydawała się drapieżna, niezależna, zaradna. Nico bał się przyznać przed samym sobą, że jego ukochana mogła go już po prostu nie potrzebować. Nauczyła radzić sobie podczas jego ‘nieobecności’. Gdyby tylko wiedział jak to wszystko się skończy… Że też Alice niczego nie widziała! Pewnie zastanawiałby się w jaki sposób mogło do tego dojść, gdyby Edward nie poinformował go, że dar wampirzycy, a co za tym idzie – ona sama, nie są w najlepszej formie. Teraz każdy w rodzinie mógł znaleźć w całej sytuacji coś, za co mógłby się obwinić. Najgorzej jednak zachował się Emmett, który nie zatrzymał Julii. Tłumaczył się tym, że go o to prosiła, natomiast Cullenowie popierali swoje argumenty faktem, iż ich obecność przyciąga do Forks inne wampiry, niekoniecznie te dobre.
Bądź co bądź, rodzina mogła teraz żyć spokojnie, nie martwiąc się o ewentualne przybycie gości z Włoch, czy też nomadów, którzy w ciągu ostatnich kilku lat upatrzyli sobie Forks jako wampirzy park rozrywki. Mogliby polować, nie bojąc się o bliskich, wyjeżdżać i odwiedzać przyjaciół, może nawet samych Volturi, żartować i śmiać się, gdyby tylko wymazać z ich pamięci Julię, która już na dobre zagościła w ich sercach i nie miała najmniejszego zamiaru się stamtąd wynosić. Zamiast tych wszystkich czynności, cała rodzina stała przy oknie i wpatrywała się w nie ślepo. Wiedzieli, że to niczego nie zmieni, ale rozumieli też, że jakiekolwiek inne starania i tak pójdą na marne.
W ten sposób spędzili dużo czasu, dopóki Nessie nie zaczęła domagać się czegoś do jedzenia. Dziewczynka podrosła już dość sporo i wyglądała teraz na siedmioletnie dziecko. Z każdym dniem stawała się coraz śliczniejsza i Bella oraz Edward zaczęli się nieco martwić o przyszłość jej i Jacoba, gdyż sądzili, że kiedy mała pójdzie do szkoły, zawsze znajdzie się w towarzystwie wianuszka chłopców. I nie wydawało się, by rodzice czy przyszły chłopak dziewczynki byli ku temu obiektywnie nastawieni.
Kiedy Bella odeszła od okna, żeby przygotować Nessie jakiś ludzki posiłek, za którym mała nie bardzo przepadała, Esme również odsunęła się i usiadła na kanapie, po czym oparła ręce na kolanach, a twarz schowała w dłoniach i wydała z siebie jeden głośny szloch. W tej chwili bardzo chciała stać się na powrót człowiekiem, by móc wypłakać cały swój żal i cierpienie, spowodowane odejściem jednej z jej córek. Niestety, żadna słona kropla nie wydostała się spod powiek, a cała frustracja nie znalazła ujścia z ciała najwrażliwszej istoty, egzystującej na tym nienajlepszym ze światów. Następną osobą, która odeszła od okna, był Carlisle. Z jego twarzy również dało wyczytać się, że jest zdruzgotany. Teraz nie tylko z powodu straty Julii, ale również z bólu ukochanej żony. Usiadł obok niej i objął czule ramieniem, po czym wolną dłonią pogładził czule jej udo. Kobieta spojrzała w oczy towarzyszowi. Znalazło się w nich wszystko, co chciała, by wiedział, ponieważ nie musieli ze sobą rozmawiać, aby przekazać emocje. Znali się i kochali tak długi czas, że słowa w ich przypadku stawały się zbędne. Kiedy Esme patrzyła na męża, jej złote oczy błyszczały bardziej, niż zwykle. Postronny obserwator mógłby stwierdzić, że kobieta jest bliska płaczu, co w jej przypadku było niemożliwe. Wampirzyca przymknęła powieki, nie mogąc znieść myśli, że ukochany widzi ją w takim stanie i cierpi przez to jeszcze bardziej. Przylgnęła jednak do jego ciała w czułym geście, chowając twarz w zagłębieniu szyi i wydając z siebie kolejny dźwięk, który zdolny był penetrować trzewia. Carlisle nie odzywał się, jedynie gładził żonę po plecach, chcąc dodać jej tym gestem otuchy.
Po chwili Edward przestał wpatrywać się niemo w szybę i skierował w stronę kuchni, do Belli. Następnie Rosalie usiadła z drugiej strony Esme i nic nie mówiąc, także gładziła ją po plecach i ramieniu, chcąc nieco pocieszyć. Przy szklanej ścianie zostali już tylko Nico i Emmett. Ten pierwszy wciąż spoglądał w przestrzeń, marszcząc brwi, co chwilę otwierając i zamykając usta tak, jakby chciał coś powiedzieć. Jednak to jego towarzysz zabrał głos jako pierwszy, gdyż sytuacja od początku była niekomfortowa, a teraz dodatkowo pomiędzy nich wstąpiło bardzo dziwne i silne napięcie.
- Słuchaj, stary – zaczął – pomogę ci ją odnaleźć. To ja zawiniłem, więc jestem gotów, powiedz tylko słowo.
- Nie, Emmett. To nie ty zawiniłeś. To moja wina. Teraz to wiem, ale problem w tym, że jest już za późno, dlatego muszę odbyć tę podróż sam, odnaleźć ją i sprawić, by znów mnie pokochała i zaufała. A to może potrwać. – Mówiąc to spojrzał na Esme, z kolei ona spotkała jego wzrok i skinęła głową, ale w jej oczach, niemożliwie, znalazło się jeszcze więcej cierpienia.
- Myślisz, że ci się uda? – spytał Carlisle z nadzieją w głosie.
- Nie mogę być niczego pewien. Żebyś ją widział… - Pokręcił głową w geście bezsilności, wspominając obraz swojej ukochanej. – Była taka… silna, zdeterminowana, pewna i… samowystarczalna. Co, jeśli ona już mnie nie potrzebuje? – zadał retoryczne pytanie, uświadamiając sobie to, czego nie chciał dopuścić do umysłu.
- Potrzebuje – odparł pewnie Carlisle. – Zawsze potrzebowała i będzie potrzebowała, nawet jeśli nie zdaje sobie z tego sprawy. Ona wróci, Nico. Prędzej czy później coś ją tu nieświadomie przywiedzie i to będziesz ty. Jesteście jednością, jedną duszą w dwóch ciałach. Należycie do siebie, różni jak dwa bieguny i dzięki temu tak bardzo do siebie pasujący. Wasz związek to coś więcej, niż miłość. To magia w najczystszej i najlepszej postaci. Tak silna, że nic nie jest w stanie jej zniszczyć.
Po tych słowach Nico stał się pewny, że musi odnaleźć Julię i zrobi to, choćby miał poświęcić temu całe stulecia swej egzystencji, gdyż wiedział, że to właśnie ona jest sensem i celem jego życia, a trwanie bez celu jest niczym.
W tym samym momencie zerwał się do biegu. Pozostał po nim tylko wiatr poruszający muślinowymi firankami. Z nową siłą i entuzjazmem biegł szaleńczo przed siebie. Na razie nie wiedział dokąd zmierzać i gdzie szukać, ale nie zatrzymywał się. Był pewny tego, że ją znajdzie. Coś w jego głowie i sercu mówiło, że los znów ich połączy i instynktownie obierał kierunki, w których biegł, wiedząc, iż to właśnie te są właściwe i jedyne. Miał świadomość, że intuicja go nie zawiedzie, bo on i Julia to jedno, a ich miłość zapisana jest w gwiazdach. Zdawał sobie sprawę, że Pan mu pomoże, bo któż mógł wiedzieć o tym lepiej, jeśli nie on?

następny
-----------------------------------------------------------------------------------------------
I jak? :)

Nie wiesz co napisać? Pochwal post.

Opowiadanie znajdziecie również na moim chomiku. Jest tam specjalny folder o nazwie "Anioły i Demony", więc nie powinno być problemu :)
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 6 razy

Ostatnio zmieniony przez Masquerade dnia Pon 16:28, 21 Wrz 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Rathole
Dobry wampir



Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 1076
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 146 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Reszty nie trzeba, sama trafię.

PostWysłany: Pon 15:08, 07 Wrz 2009 Powrót do góry

Bardzo lekki i przyjemny rozdział. Napisałaś, że nic się nie działo. No, nie do końca. Wiemy przynajmniej, że Nico, chyba, naprawdę kocha Julię i że ją odnajdzie/chce odnaleźć. Szkoda, ze nie było żadnej wzmianki o nowym "koledze" Julii i o niej samej, ale mam nadzieję, że zaserwujesz nam to w kolejnym rozdziale, na który czekam :)

Oczywiście styl, jak zawsze, wspaniały, dobrze mi się to czytało i w ogóle wszystko super, pięknie, fajnie.

No jak mnie wena nie weźmie, to i sensownego komentarza nie napiszę Rolling Eyes Dobra, kończę, zanim mi masło maślane wyjdzie.

Pozdrawiam, ściskam, całuję,
Rathole love


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Paramox22
Zły wampir



Dołączył: 15 Sie 2009
Posty: 281
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 32 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: znad morza... no prawie xD

PostWysłany: Pon 18:59, 07 Wrz 2009 Powrót do góry

jak zwykle genialnie :)
nico wreszcie zrozumial swoj blad, ciekawe co z tego wyniknie i czy ja znajdzie :D
nie jestem pewna uczuc julii, czy go nadal kocha, wiec mamy zagadke :P
pozostaje mi tylko czekac na kolejny roozdzial
pozdrawiam i weeny zycze :P


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Masquerade
Dobry wampir



Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 1880
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 128 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pokój Życzeń

PostWysłany: Pią 17:49, 11 Wrz 2009 Powrót do góry

No, chyba będę bić. Jak ja mam skończyć ten ostatni rozdział widząc jedynie dwa komentarze? Przy przyszłym rozdziale będzie zakaz pochwał, a osoby, które do tej pory chwaliły, a nic nie napiszą dopadnę i zjem! :P Dokarmcie jakoś mnie tego wena, bo skaprysił się Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aguś;)
Człowiek



Dołączył: 28 Lut 2009
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kluczbork

PostWysłany: Pią 19:35, 11 Wrz 2009 Powrót do góry

Powiem szczerze, że takiego obrotu spraw się nie spodziewałam, jestem ciekawa co dalej będzie się dziać. Bardzo podoba mi się to opowiadanie, bo Julia nie jest osobą o słabym charakterze i to mi się właśnie podoba, Niko jednak zachował się jak mhm dupa;p Dobrze, że uciekłam może coś pomyśli.
DUŻO WENY


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
CoCo
Zły wampir



Dołączył: 14 Sty 2009
Posty: 263
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: TomStu's bed.

PostWysłany: Sob 12:23, 12 Wrz 2009 Powrót do góry

Ależ Słońce Ty moje! Wiesz, że ja z radością i oddaniem czytam Twoje opowiadanie. Nie dlatego, że jestem Twoją betą. Nie dlatego, że Cię kocham. Przede wszystkim dlatego, że uwielbiam Twój styl, opisy, dialogi, zwroty akcji, zaskoczenie. Czasem człowiek nawet nie zdaje sobie sprawy, że ktoś może mieć tak bogatą wyobraźnię. Ty masz ją jak najbardziej. Mam tylko nadzieję, że nie poprzestaniesz na Aniołach i Demonach, ale zajmiesz się jakimś nowym projektem, czego pragnę z całego serduszka :)
Dobra, zaczynam pieprzyć jak jedna osoba, więc przestanę, żeby nie było, iż jestem do tego kogoś podobna ;] (nie, nie podlizuję się, po prostu uwielbiam dwie osoby, które piszą opowiadania). No, to tyle na początek.
Kolejna sprawa - rozdział. Zmiana narracji wyszła jak najbardziej na dobre, ponieważ, jak wiemy, Julka jest narratorem w całym opowiadaniu, więc nie mogła opisywać tego, co działo się u Cullenów, skoro ich nie widziała. Mówiłam już, że kocham Twoje opisy.
Podobało mi się to:
Cytat:
W ten sposób spędzili dużo czasu, dopóki Nessie nie zaczęła domagać się czegoś do jedzenia. Dziewczynka podrosła już dość sporo i wyglądała teraz na siedmioletnie dziecko. Z każdym dniem stawała się coraz śliczniejsza i Bella oraz Edward zaczęli się nieco martwić o przyszłość jej i Jacoba, gdyż sądzili, że kiedy mała pójdzie do szkoły, zawsze znajdzie się w towarzystwie wianuszka chłopców. I nie wydawało się, by rodzice czy przyszły chłopak dziewczynki byli ku temu obiektywnie nastawieni.

ponieważ wyobrażałam sobie Nessie zawsze jako brzydką, okropną glizdę, która wpieprzyła się do czwartego tomu całej sagi, a Ty przedstawiłaś ją jako normalną dziewczynę ;] nie, w sadze również była przedstawiona w miarę, ale może jak dla mnie za słodko ? Zdecydowanie.
Z kolei fragment niżej jest moim ulubionym z tego rozdziału:
Cytat:
Pozostał po nim tylko wiatr poruszający muślinowymi firankami. Z nową siłą i entuzjazmem biegł szaleńczo przed siebie. Na razie nie wiedział dokąd zmierzać i gdzie szukać, ale nie zatrzymywał się. Był pewny tego, że ją znajdzie. Coś w jego głowie i sercu mówiło, że los znów ich połączy i instynktownie obierał kierunki, w których biegł, wiedząc, iż to właśnie te są właściwe i jedyne. Miał świadomość, że intuicja go nie zawiedzie, bo on i Julia to jedno, a ich miłość zapisana jest w gwiazdach. Zdawał sobie sprawę, że Pan mu pomoże, bo któż mógł wiedzieć o tym lepiej, jeśli nie on?

Muślinowe firanki. Siła i entuzjazm. Bieg w nieznanym kierunku. Pewność. Zbolałe serce. Instynkt. Miłość i gwiazdy. Bóg.
po prostu piękne. Nic dodać, nic ująć.
Na koniec swojego marnego, niezbyt konstruktywnego komentarza chcę powiedzieć, że Msq ogromnie Was zaskoczy w przyszłych rozdziałach i jeśli chcecie wiedzieć, co się wydarzy, napiszcie choć raz jakiś w miarę konstruktywny komentarz pokazując: co Wam się podoba, a co nie. Z tego miejsca chciałam podziękować Rathole, która dzielnie wyszukuje błędów i jako jedyna się do tego odważyła :) reszta jest tak bardzo wystraszona, że aż przestała w ogóle tu pisać, hę ? Co jak co, ale na miejscu autora wolałabym wiedzieć co odpowiada w opowiadaniu, a co nie. W końcu powinniśmy doskonalić swój kunszt pisarski, czyż nie ? Ach, no i chciałam również podziękować tym, którzy nie boją się wystawić swojej opinii (brawa dal tych, znajdujących się wyżej)
Rathole napisał:
Szkoda, ze nie było żadnej wzmianki o nowym "koledze" Julii i o niej samej, ale mam nadzieję, że zaserwujesz nam to w kolejnym rozdziale, na który czekam

Powiem tyle, że Msq zaserwuje Wam nie lada rozdział, choć jeszcze następny jest ... :> ha! Nie zdradzę. Karmcie wenę Msq, ponieważ musi napisać ostatni rozdział (mam nadzieję, że również epilog). Powiedziała, że mnie zaskoczy (Was zapewne również).
Ach, zapomniałam dodać zdania o Nico! Cóż, rozdział wcale nie obfitował w brak akcji. Jak to Rath (mogę tak mówić?) napisała: "Wiemy przynajmniej, że Nico, chyba, naprawdę kocha Julię i że ją odnajdzie/chce odnaleźć". To jest najkrótsze podsumowanie rozdziału, ale jakże treściwe. Podpisuję się pod tym rękami i nogami.
Ok, kończę ten komentarz, bo jakoś nie mam w zwyczaju pisać tak cholernie długich.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin