FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Chłód istnienia [Z] Informacja w środku. Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
ParanormalVampire
Wilkołak



Dołączył: 09 Kwi 2010
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Wto 19:16, 25 Maj 2010 Powrót do góry

Ja mam pytania. Duuużo pytań. Wszystkich nawet nie zdołam sformułować.
Cytat:
Teraźniejszość.
14 dni wcześniej.

Czternaście dni przed poprzednią częścią? Plącze mi się ta chronologia.
Cytat:
Pochylił się nad nią i scałował tę pozostałość.

Czy dobrze rozumiem? tairei jest z Christą, ale on podoba, podobał się Vanji?
Cytat:
- Christa, maleńka moja, dowiedziała się o tamtym wieczorze.

A tu, o co chodzi?
I dołączam się do pytania cichej:
Kim tu jest Vanja?
I plącze mi się co opowiada o jakich osobach.
I ta dziewczyna z Prologu to była Christa? Myślałam że Vanja, czy ktoś.
Mam nadzieję, że jakoś wyjaśnisz kto jest kim i dla kogo. (ale zagmatwałam :))
Co jest kiedy i kto jest kim. Zagadka egzystencjonalna.
Mam nadzieję że wyjaśnisz trochę z akcji.
Rozdział mi się podoba, zwłaszcza sceny z dzieciństwa Christy.
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
migdałowa
Wilkołak



Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 35 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Wto 19:59, 25 Maj 2010 Powrót do góry

W związku z tym, że zauważyła spore problemy z rozumieniem ,,Chłodu...'' mam do Was pytanie.
Mianowicie, czy chcielibyście aby powstało FAQ o ,,Chłodzie...'' z krótkim opisem bohaterów, odniesieniem do treści rozdziałów, może o samej treści. Wszelkiej maści wydarzenia w oparciu o fakty historyczne szerzej opisane? Dlaczego tak, a nie inaczej, po co, dla kogo.

Miejsce, gdzie moglibyście zapytać, a ja, gdyby nie miało mocnego związku z fabułą, odpowiadałabym?

Postanowiłam też, że po całym rozdziale szóstym napiszę odpowiedzi na wasze wątpliwości związane z tym, co pozostanie niewyjaśnione, a czego nie będę szerzej umieszczać w kontekście. Także szykujcie już pytania, na które chcielibyście uzyskać odpowiedz. Umieszczę je, nie prywatnie, a tutaj, w temacie. Bo mimo prowadzenia z Wami indywidualnych rozmów pytania się powtarzają. Smile

A niezrozumienie opowieści to porażka autora, więc tu chodzi o moją dumę. Rolling Eyes

zapraszam do współpracy, m.

kontakt, tak jak mówiłam, w tym temacie, PW i gg.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Viv
Dobry wampir



Dołączył: 27 Sie 2009
Posty: 1120
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 103 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z 44 wysp

PostWysłany: Śro 14:33, 26 Maj 2010 Powrót do góry

Oj długo kazałaś czekać na nowy rozdział. Wiesz, jaka jestem niecierpliwa, jak popędzam cię do pisania, To wszystko twoja wina, rozbudziłaś w nas ciekawość dawkujesz nam te tajemnice powoli, podsycasz ciekawość i karzesz tak długo czekać na nowy rozdział.

Wiem, że kochasz Norwegie i się nią interesujesz i widać to w twojej historii. Pięknie przedstawiasz nam jej historie, wplątując ją w opowieść o twoich wampirach. Ja w sumie bardzo mało wiem o Skandynawii, o Norwegi i przez ciebie, a raczej dzięki tobie zaczęłam ostatnio czytać mity skandynawskie. Historie Odyna, Frei, ogólnie bóstw nordyckich. Tak prawdę mówiąc myślałam, że może znajdę jakąś wskazówkę dotyczącą np.Vanji, która cały czas plącze mi się po głowie. Próbuję rozwikłać, kim ona jest, wszystkie moje domysły cały czas obalasz, wiec szukałam tam pomocy, ale do niczego nie doszłam. Będę musiała poczekać cierpliwie na kolejne rozdziały, aż ujawnisz nam wszystkie tajemnice twej opowieści.


Trondheim, wiesz ile radości sprawiło mi jak przeczytałam, jakie miasto wybrałaś na miejsce do opisania kolejnego ich etapu podroży?

Zaraza faktycznie wyniszczyła Norwegie i była gorsza od wojny. Z wrogiem takim jak ludzie można walczyć, bronić się, ale z chorobą, na którą nie ma lekarstw jak walczyć? Ona jest bezlitosna, zabiera dzieci, kobiety, starców, nie ma nad nikim litości i nikomu nie odpuści. Jak się przed czymś takim bronić?
Wampiry miały to szczęście, że na nich to nie działa, nie musieli się martwic że choroba odbierze życie im czy bliskiej im osoby.
Martwili się tylko ze być może nie odnaleźli dziewczynki, że mogła już nie żyć. Właściwie coraz bardziej mnie ciekawi ta przepowiednia. Jak stara musi być, przecież oni szukali jej przez kilkadziesiąt lat? Nie mieli pojęcia, kiedy i gdzie się urodzi, czy wogóle w Skandynawii, czy całkiem, na innym kontynencie. Jak mieli ja odnaleźć, czy mieli jakieś wskazówki, niby tylko Vanja i Vual mógł im pomoc nakierować na jej ślad. Czemu wrócili na wieść o epidemii, czemu musieli ochraniać Vanje. Przed kim? Cały czas wydaje mi się ze ona jest potężniejsza od nich i dałaby sobie rade sama. Czyżby przed jej bratem? Chyba tylko on jest na razie równy jej lub silniejszy. I ona chyba się go boi, takie odniosłam wrażenie.


Podoba mi się więź, jaka jest miedzy Taiem a Christą. Ta pierwsza więź, kiedy była jeszcze dziewczynką. Opiekował się nią, dbał o nią, jak starszy brat, chyba chciał jej trochę wynagrodzić oziębłość Vanji. Czyżby ona nienawidziła dziewczynki od początku, była zazdrosna o nią? Wiedziała ze jest wybraną, że jest im do czegoś potrzebna. Do tej najważniejszej części – przepowiedni. Po tylu cierpieniach, jakie przeszła jeszcze musiała znosić humorki tej wyniosłej, zimnej istoty.
Fragment o przeciekaniu był chyba takim słoneczkiem tej bądź, co bądź mrocznej historii. I znowu musiała zwrócić się o pomoc do Vanji, która nie jest jej przychylna, Wytłumaczenie dziewczynce jej przypadłości takim tonem i w taki sposób musiało ją przerazić. Ale zakłopotanie i konsternacja wampirów była bezcenna. Do tej pory uśmiecham się pod nosem.


Skok w teraźniejszość. Spotkanie Tarieja i Christy, ona wysysającą człowieka jest trochę przerażająca. Niby pisałaś ze twoi bohaterowie nie są tacy, jakich znamy z sagi, mimo to
taka krwiożercza wampirzyca jest trochę straszna. Wiem, że w tym tkwi ich moc i siła i są takimi prawdziwymi krwiopijcami. I że pewnie tak musi być.
W dalszym ciągu podoba mi się więź tych dwoje. Christa już jako dorosła kobieta i nieśmiertelna budzi całkiem inne odczucia niż mała dziewczynka. Co innego ich teraz łączy. Nie wiem czy to miłość, ale na pewno cos bardzo silnego. I bardzo nie podoba się to Vanji. I znowu ona jest niemiła. Czemu chce ich rozdzielić? Co oznacza to naznaczenie i zmuszenie Taia do wypicia krwi Christy. Zemsta, na kim chce się zemścić, na na nim czy na niej.
Okrutna z niej osóbka.


Mikkel, jakże wyczerpała go podróż w świat bóstw. Te cale rytuały, które odprawił Tai, mam nadzieje, że magia runiczna wyciągnie najmłodszego z tego stanu. Taka wyprawa musiała faktycznie go wyczerpać skoro chłopak znajduje się w takim stanie. No i najważniejsze czy jego misja się powiodła. Podejrzewam ze tak, bo jak nam wiadomo zmietli volturii z powierzchni ziemi.

No i samo zakończenie. W dalszym ciągu będę się zastanawiać, kim jest Vanja i Vual skoro bogowie maja do nich słabość. A ona rozmawia sobie z krukiem, wiem, że to nie jest zwykły ptak, ale mimo wszystko czarodziejsko to wyszło. I jeszcze to zdanie o zataczaniu kola. Historia się powtórzy, chaos jest ich zgubą. Namieszałaś jak zwykle na koniec, i dałaś znowu do myślenia.
Ale właśnie za to cię uwielbiam. Nie odkrywasz od razu swoich kart tylko powoli delektujesz nas opowieścią, którą powstała w twojej głowie. Przekaz jest bardzo ważny i umiejętnie nam mieszasz w głowie i zachęcasz do czytania tej wspaniałej historii.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Viv dnia Śro 16:18, 26 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
BajaBella
Moderator



Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 1556
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 219 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z lasu

PostWysłany: Wto 19:54, 01 Cze 2010 Powrót do góry

Dotarłam w końcu ze swoim komentarzem i przemyśleniami, a raczej jednym wielkim znakiem zapytania w głowie.
Rozdział jak zawsze intrygujący, tajemniczy, pełen magii i niezwykłych wydarzeń, ale proszę cię, zlituj się nad czytelnikami i zacznij uchylać choć rąbka tej tajemnicy.
Postarałam się ułożyć wszystko po kolei w głowie co wiem na pewno na temat głównych bohaterów i niestety nie wyszło mi tego za wiele. W takim lekkim skrócie: Tajrej i Imbre są wampirami. Imbre stworzył Tajreja. Christa w czasach teraźniejszych też jest wampirzycą, choć w odległym średniowieczu Imbre odnalazł ją i przywiózł do Vanji, jako ludzką dziewczynkę, a w zasadzie jeszcze dziecko. Postać Christy związana jest z jakąś przepowiednią (jaką? do chwili obecnej nie znalazłam odpowiedzi, ale mam jakieś swoje podejrzenia). Do tego aby wypełniło się przeznaczenie potrzebny był Vual, brat Vanji, który moim zdaniem ma chyba niezbyt dobre stosunki rodzinne z siostrą. Ale dlaczego tak jest – tu już moja wyobraźnia wysiada.
Christa i Tajrej są ze sobą… nie wiem jak to nazwać, są parą, kochają się… W każdym razie chyba łączy ich jakaś intymna więź. Vanja nie wygląda na zadowoloną z tego powodu chyba od samego początku nie przepadała za Christą (też, nie wiem dlaczego – zazdrość?). Postępuje ostatnio bardzo nieładnie zmuszając Tajreja (naznaczając go? ale po co?) do wypicia krwi Christy, dodatkowo jest zamieszana w jakieś kontakty z krukiem Muninem, który donosi jej uprzejmie co postanowiły bóstwa nordyckie. A przecież na spotkanie z tak zacnym gronem wybrał się Mikkel, więc po co kruk pojawiał się dodatkowo u Vanji.
Jeśli chodzi o tą panią mam dość jednoznaczne zdanie – zimna, nieczuła, wredna, wykorzystująca swoja moc i władzę… (nie użyję epitetu, ale chyba wszyscy się domyślają). Nie jestem pewna czy jest wampirem. Jeśli tak, to już takim pierwotnym, strasznie starym, wywodzącym się z zacnego rodu wampirów istniejących od zarania dziejów. W każdym razie kobieta dość długo istnieje na tym świecie, skoro po raz kolejny dąży do jakiegoś końca, w którym czas ponownie zatacza koło.
Tyle mniej więcej sobie poukładałam. Częściowo są to oczywiście moje domysły, ale pewnie nie raz jeszcze obalisz moje teorie. To opowiadanie strasznie wciąga, daje fascynującą możliwość odkrywania (z trudem) poszczególnych wątków.
W każdym bądź razie Volturii, wraz z całą swoją potęgą, to przy Twoich nieśmiertelnych są jak przysłowiowy pikuś.
No cóż, czekam na dalsze części, z niepokojem wyglądając kolejnych zagadek i z nadzieją, że w następnych rozdziałach troszkę rozświetlisz nam w główkach.
Pozdrawiam, BB.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
behappy
Wilkołak



Dołączył: 25 Lis 2009
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 19:02, 02 Cze 2010 Powrót do góry

Wreszcie się zjawiłam. Lepiej późno niż wcale, ale i tak to mnie nie usprawiedliwia, bo czytałam ten rozdział i nie wiem dlaczego nie skomentowałam. dziś jak weszłam na ten temat to byłam przekonana, że jest już tu mój post, a tu taka niespodzianka. Chyba brak koncentracji, ale postaram się napisać coś czytelnego.

Trondheim. Chyba to już gdzieś czytałam, a może to jakieś rzeczywiste miasto. Nie było to miasto w sadze Ludzie chłodu czy coś w tym stylu?? Opis całego miejsca jest taki rzeczywisty, że aż ciarki przechodzą na myśl o czarnej śmierci. Wampiry nie wiedzą jak szukać tej dziewczynki. Mają tylko przepowiednię, która tak bardzo mnie ciekawi. Ale im się udało jak widać.

Vanja chyba jest jakąś "wróżką" w gronie wybranych. Ona ma brata!!??? Shocked czy ja coś przespałam, czy to dopiero w tym rozdziale jest mowa o Vual'u. Oni chyba pochodzą albo mają jakieś specyficzne prawa. I są jak na razie pokazani w czarnym świetle. Vual bardzo mnie intryguje, bo nie wiemy o nim prawie nic. Jest jedną wielką zagadką i gdzie właściwie teraz jest(tz. podczas bitwy z wampirami z Włoch). Dlaczego Vanja tak zareagowała na wizytę brata.

Aż cieplo9 się robi na sercu gdy czytam o więzi jaka łączy Tajreja i Christy. Nie dziwię się, że w teraźniejszości są kochankami. A ta sytuacja z "przeciekaniem" był prześmieszny. Tak najczęściej zachowują się faceci, ale Vanja mogła okazać trochę czułości i wsparcia. ale co się można spodziewać po niej.

Wizyta u bóstw wykończyła Mikkela, ale na szczęście Tajrej uzdrowi go - mam taka nadzieję.

Bardzo podoba mi się cały ff, bardzo intrygujący i nieprzewidywalny. Obiecuję, że na pewno skomentuje następny rozdział. A co do komentarza postaram się o konstruktywny, bo jak na razie to przy Cichej wyglądam jak "pikuś" Laughing

pozdrawiam, życzę dużo weny i czekam.
B. Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Olcia
Zły wampir



Dołączył: 13 Sty 2009
Posty: 377
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Leszno

PostWysłany: Pon 20:46, 07 Cze 2010 Powrót do góry

Po długim czasie obiecywania i zbierania się do kupy, pojawiam się i pragnę pozostawić po sobie nikły, słaby i sądzę, że kompletnie do bani komentarz, które nie powinien znaleźć się pod tak dobrym opowiadaniem.

Po wstępie pierwsze, co pomyślałam to, że zapowiada się ciekawie. Wstęp jest intrygujący i ma dobre opisy. Oczywiście od początku byłam nienasycona, że nie rozwinęłaś bardziej wątku z atakiem na Volterę, ale jak się potem dowiedziałam od Ciebie, moje żądzę zostaną kiedyś zaspokojone.

Muszę przyznać, że przy pierwszych rozdziałach byłam trochę zagubiona, kiedy następowały te podróże w czasie. Wszystko trzeba było sobie odpowiednio umiejscowić, było dużo historii do przyswojenia. Mój umysł miał z tym problem, ale z czasem wszystko się odmieniło i zaczął mi się coraz bardziej podobać pomysł z wspomnieniami, jako pomysł na wprowadzenie ważnych informacji dla całego opowiadania.

Od początku przypadły mi do gusta imiona, mają w sobie pewien urok i klimat i spodobał mi się pomysł z czarami.

Na początku pojawiłaś się bransoletka z czerwonymi kamieniami, potem w dalszej części medaliony, które z początku myślałam, ze służą jedynie do komunikacji, ale z czasem wyszło na jaw, że mają też inne własności. Co jednak nie zmienia faktu, że za pierwszym razem jak o nich przeczytałam pomyślałam o pierścieniu do komunikacji z Trylogii Czarnego Maga, ale to już chyba ci mówiłam. Co do takich jeszcze podobieństw, to w ostatnich częściach Hugin i runy kojarzą mi się z Trylogią Dary Anioła(czyt. Miasto Kości i inne części), ale to tylko przez moje zboczenie, co nie zmienia faktu, że strasznie podoba mi sie wykorzystanie starożytnych run w tym opowiadaniu.

Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że tak płynnie wplatasz historię Norwegii do tego opowiadania. Nie tylko chodzi mi o władców, ale o wszelki wojny, czy jak ostatnio o epidemię dżumę, która miała miejsce w tym kraju. Naprawdę podziwiam za to, że się w tym wszystkim łapiesz, że się nie gubisz i dokładnie wiesz, jak chcesz, żeby wyglądało to opowiadanie. Zastanawiam się, co jeszcze może się wytworzyć w twojej główce, co w późniejszym czasie nam zaserwujesz. Ale chociaż nie wiem, co to będzie i to jak jestem pewna, że się nie zawiodę.

Już od prologu w mojej głowie kotłowały się miliony pytań. Każde inne, ale w sumie zawsze jakoś ze sobą powiązane, bo odpowiedź na jedno może wyklarować odpowiedź na kolejne. A pytania to miedzy innymi, czemu Irme przyłożył medalion do piersi Tajreia, kiedy go przemieniał? Co się wydarzyło między Christą a Mikkelem? Czym są właściwie te klejnoty? Jakie jeszcze skrywają właściwości? O co chodzi z tym rytuałem z krwią, spadającą na medalion? Jakie znaczenie? Kim była istota, przy której Vanja nie czuła się samotna? Jaki był cel, żeby Christa patrzyła na "okropny" rytuał, a właściwie egzekucję członków jej rodziny? Co się wydarzyło na zamku, ze Vanja cierpi, a Irme przeprasza? I wiele innych. Na niektóre z czasem otrzymałam odpowiedź, inne nadal pozostają bez rozwiązania, ale wierzę, że niedługo wszystko nam wyjaśnisz. I powiesz nam o przepowiedni.

Lubię kakao, więc szacunek, ale to moje małe coś, które cenię sobie zawsze. Podoba mi się też fakt, że wykorzystujesz swego rodzaju magię, czary i występowanie wyższych bóstw. Trochę może mi tu nie pasują wampiry z Voltery, czy Cullenowie. Są tak odmienni, jakby jakieś słabo wykształcone organizmy. Jakby ci byli jakimiś wyższymi gatunkami, ale wierzę, że jakoś to dopasujesz.

Ach jeszcze przypomniały mi się pytania do ostatniego rozdziału. Co takiego zrobił Tajrei? O co chodzi z naznaczeniem i dlaczego Vanja chce mu to zrobić? I o co tak naprawdę chodzi z Vanją? Już nie wiem po jakiej ona stronie się znajduję i co tak naprawdę knuje.

A na koniec mojego nudnego monologu coś, co mnie rozbawiło w ostatniej części. Chodzi mi tu o "przeciekanie". Jak o tym przeczytałam, to po prostu śmiałam się do łez. Fajnie to ujęłaś. Z humorem, ale też tak naturalnie. Nie było to takie na siłę. Wymuszone.

Podsumowując, czyta się miło. Lubię tajemnice, to napięcie, kiedy nie wiem do końca, o co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi i to czekanie na kolejną część, kiedy mam nadzieję, że coś się więcej wyjaśni. Ubóstwiam twoje opisy, a czytając mam wrażenie, że z każdym rozdziałem jest coraz lepiej, Chodzi mi tu o twój styl. Czuję się, jakbym czytała książkę, która zabiera mnie w odrębny świat i opowiada naprawdę dobrą, przemyślaną historię.

Jedyne, czego żałuję na koniec, to fakt, że tak rzadko mam czas, żeby zaglądać, czytać i komentować. Więc jak mnie znowu długo nie będzie, to już wiesz, co masz zrobić. Przycisnąć mnie i zmusić, nawet jeśli będę się miała położyć trochę później. Bo warto jak cholercia. Dla tak dobrego opowiadania mogę się nie wyspać. Więc nie pozwól mi na kolejne długie przerwy.

Przepraszam, że zanudzałam. Mam nadzieję, że nie usnęłaś.
Pozdrawiam i weny życzę.
O.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
migdałowa
Wilkołak



Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 35 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Sob 18:21, 12 Cze 2010 Powrót do góry

Słowem wstępu witam po przerwie. Przed wami połowa jednego z najważniejszych, jeżeli nie najważniejszego, rozdziału.
W całości dedykuję go Cichej – Mistrzyni Polski w pływaniu. Gratuluję Kiniu:*.

DZIĘKUJĘ WAM ZA OTRZYMANE DIAMENTOWE PIÓRA, JESTEM BARDZO MILE ZASKOCZONA!
pomijając, że w ,,Chłodzie...'' nie było Rosalie Laughing

Przypominam o akcji, Drodzy Czytelnicy, szykujcie pytania już. Będę rozwiewać wasze wątpliwości.

I chciałabym was zaprosić do mojej miniaturki – jest kanoniczna. Pochodzi z pojedynku, który nie doszedł do skutku. Głównie o Jasperze, szczegóły niżej.
http://www.twilightseries.fora.pl/b-kawiarenka-b,53/mini-migdalowej-skala-11-06,6985.html

Tyle ode mnie na ten moment, zapraszam do lektury.
migdałowa

A wielbłąda proszę nie brać na serio, chodziło mi głównie o cechy tej postaci, niż formę. Cool

~Rozdział VI cz. I - Nie możesz być silniejszy od przeznaczenia.*

Księga II – Christa fragmenty
Norwegia, 1490r.

Zguba innych przynosi nadzieję,
Walka z żywiołem w pragnienie trwania.
Zwątpienie w siłę, dramat w objawienie,
Wypełniony czas oczekiwania.

Spoglądał na wyblakłą stronę, dotykał każdego wersu, pieścił papier, czytając słowo po słowie. Ta część przepowiedni wypełniła się ponad siedem wieków temu. Mówiła o nim, ale nabrała sensu dopiero po spełnieniu.

Zguba innych przynosi nadzieję

Wtedy, na pokładzie. Wiedział, że wszyscy zginą i nikt nie przetrwa. Jego ciało, także miał pochłonąć ocean, ale stało się inaczej.

Walka z żywiołem w pragnienie trwania

Chciał przeżyć. Śmierć w takich okolicznościach była śmiercią błahą, zupełnie różną od ideału. Z tarczą lub na tarczy, a nierozdzielonym – ciało w prawo, tarcza w lewo.

Zwątpienie w siłę, dramat w objawienie,
Wypełniony czas oczekiwania.

Pojawił się Imre, dał to, o co prosił. Podarował istnienie. Uratował, dał nadzieję i moc…
Tajrei potrząsnął głową i spojrzał niżej, gdzie została zamieszczona druga część. Westchnął. Po tylu wiekach, setkach lat poszukiwań i błądzeniu - nadszedł czas jej wypełnienia.
*
Zauważył, że strasznie dorosła przez ten rok, spoważniała i rozwinęła się jak różany pączek. Z małego podlotka przeobraziła się w młodą, bardzo inteligentną i pragnącą zmieniać świat, kobietę. I co najważniejsze – przypadkowo odkryła prawdę o nich.

Śnił się jej koszmar. Jakaś czarna, zakapturzona postać chciała ją dopaść, skrzywdzić…
Obudziła się z krzykiem i po omacku wybiegła z pokoju. Instynktownie skierowała się do ogrodu, przeczuwała, że tam zobaczy Tajreia. Faktycznie, stał tam. Wysoki, oświetlony tylko i wyłącznie księżycem.
Chciała podbiec, ale po chwili dołączył do niego Imre, więc zatrzymała się.
Blondyn trzymał w swoich ramionach jakąś nieprzytomną brunetkę, która czasem tylko wzdrygała się od panującego wokół chłodu.
Christa zmrużyła oczy i wpatrywała się w ten doprawdy dziwny obrazek.
Po chwili dołączy do niego ł Tajrei… i… Ugryzł ją w nadgarstek.
Co zrobił?
U g r y z ł ?
Trwało to kilka sekund, po czym oderwał się. Miał roziskrzone, czerwone oczy i karmazynową obwódkę ust. Oblizał się i zbliżył twarz do aorty. A ta, wciąż tętniła… Imre w tym czasie ułożył ją na ziemi i zaatakował serce, rozrywając tym samym całą klatkę piersiową. Wpił się, sycąc życiodajnym sokiem. Potwory…
Christa stała, osłupiała, lecz w końcu otrząsnęła się i chciała uciekać. Odwróciła się, biegnąc w stronę domu. Tam, w drzwiach, zobaczyła Vanję. Kobieta wpatrywała się w nią ze zmarszczonymi brwiami, szepcąc coś pod nosem.
Po chwili dziewczynę ogarnęła ciemność.

Pamiętał, jak trudna była wtedy przeprawa z Christą i jej ogromnym lękiem. Straszliwie bała się ich, od sytuacji w ogrodzie. Cały czas obsesyjnie myślała, że i ją w pewnym momencie tak rozszarpią, potraktują jak szmacianą lalkę, jak niechcianą zabawkę.
Mimo zapewnień nie wierzyła im, izolowała się, wciąż odsuwała z drżeniem. W końcu Tajrei zdecydował się na poważną rozmowę, Christa miała wtedy piętnaście lat.
- Czy kiedykolwiek przez te trzy lata zrobiliśmy ci krzywdę? – zapytał miękko, łagodnie. Dziewczyna spojrzała na niego. Nie przypominał tamtego potwora, tylko siebie, tego mężczyznę, którego znała. Lub myślała, że zna. A przecież okazał się być bestią.
- Nie – wyjąkała zmieszana i opuściła wzrok. Poczuła, jak jej puls niebezpiecznie przyspiesza, a serce miota się w piersi.
- Dlaczego więc obawiasz się nas? – usłyszała, że jest zdenerwowany.
- Po tym, co spotkało tamtą dziewczynę – głos jej drżał, a zarazem łamał się. – Ja też tak skończę?
Tajrei roześmiał się dźwięcznie, co wprawiło Christę w zdumienie.
- Moje serduszko malutkie… Tamta dziewczyna i tak była martwa… Została zaatakowana przez grupę zbirów. My tylko… - urwał i kontynuował, zmieniając watek. – Nikt cię tutaj nie zrani umyślnie, na pewno nie zostaniesz skrzywdzona przez nas w ten sposób. To mogę ci obiecać.
Dziewczyna poczuła się lepiej, ale rozum nadal nie dowierzał.
- W takim razie, po co mnie trzymacie? – zapytała rzeczowo, ale obawiała się jego reakcji. Mógł ją przecież zabić.
Wampir pokiwał głową i zaczął coś recytować:

Życia stracone w płomiennym żywiole
Nadzieją na innych przetrwanie
Iskra ogniem, pył w popiole
Końca cyklu oczekiwanie.


Zapadła między nimi cisza, Christa w myślach analizowała słowa Tajreia.
- To… O mnie – w jej głosie wybrzmiało ogromne zdziwienie.
Skinął głową, potwierdzając. Dziewczynka nie wiedziała, co ma odpowiedzieć. Więc nic nie powiedziała, ale uspokoiła się. Wyczuł to w jej aurze.
*
Kolejne dni przemieniały się w miesiące, aż w końcu minął rok. Christa w połowie stycznia skończyła szesnaście lat. Od tego momentu, Vanja wraz z Imrem stali się bardzo niespokojni. Vual nie dawał żadnych znaków, kiedy przybędzie. W ogóle nie kontaktował się z nimi. Tajrei obawiał się, że przybędzie akurat w kulminacji wiosennego przesilenia, czasu najmniej odpowiedniego na rytuały. Tak się jednak nie stało.
Vual zapowiedział, że pojawi się w pierwszej sierpniowej kwadrze księżyca. Uspokoiło to i Vanję, i Imre, ale Tajrei miał mieszane uczucia. Przepowiednia nie zostawiała wątpliwości, co do wybranki, lecz pozostawiała dowolność w wyborze rytuału. To Vual podejmował ostateczną decyzję. I tego Tai obawiał się najbardziej.
Jego obawy wyczuła Vanja i po długiej naradzie z Imrem, postanowili odesłać go na czas wizyty Vuala.
Początkowo protestował, ale ostatecznie stwierdził, że tak będzie najlepiej.
Mógłby dać ponieść się emocjom i zniweczyć wszystkie przygotowania. Na najbardziej gorący okres wyjechał do Szwecji.
*
Gdy nadeszły pierwsze dni lipca, Imre zaczął przygotowywać Christę, na nadchodzące wydarzenia. Było to bardzo trudne, ale był świadom, że zrobi to lepiej niż Vanja. Ona zupełnie nie miała cierpliwości do dziewczyny.
Któregoś wieczoru, gdy Tajrei wyjechał, usiedli w miękkich fotelach i… zapadła cisza. Wampir zupełnie nie wiedział, jak ma zacząć. Ponadto Christa wyglądała na strasznie zagubioną i zdezorientowaną bez przyjaciela u boku.
- Christo – powiedział i chrząknął. Spróbował z inaczej. – Tajrei mówił ci już o przepowiedni, prawda?
Dziewczyna skinęła głową i spojrzała na niego uważniej. Pamiętała tamtą traumatyczną rozmowę, każdy jej najmniejszy szczegół.
- Chodzi o to… - zaciął się i dokończył nieskładnie: - Że to tylko połowa. Istnieje jeszcze druga część, właściwie ważniejsza, jeżeli nie najważniejsza.
Christa pisnęła niekontrolowanie i poczuła, jak robi jej się gorąco. Znowu jakieś niespodzianki i kolejne potwory czy co?
- Dotyczy ona w szczególności ciebie, ale tak naprawdę odnosi się do dalekiej przyszłości… Jeżeli przyjmiesz ją i wypełnisz dane słowa, zostaniesz w przyszłości wielką osobą. Nawet królową. Będziesz miała ogromną władzę i nie będzie równych tobie… - nęcił z czarującym uśmiechem na ustach. Musiał ją przekonać za wszelką cenę.
- Nie kłamiesz? – spytała poważnie, a Imre pokręcił głową.
- Nie kłamię.
- A co mnie czeka? – Najbardziej obawiał się tych słów, miał nadzieję, że one w ogóle nie padną.
- Przejdziesz przez rytuał, w którym potowarzyszy ci brat Vanji… Cały rytuał będzie trwał miesiąc, najpierw będziesz przygotowywana, a podczas pełni księżyca wypełni się przepowiednia… - Zataił kilka istotnych faktów, ale nie dał tego po sobie poznać.
- Czy będzie bolało? – w jej głosie usłyszał obawę. I chyba chodziło jej o ból psychiczny.
- Tylko raz, w czasie samej kulminacji. Nie skrzywdzimy cię. – Umyślnie powtórzył słowa Tajreia.
Pokiwała głową, rozmyślając nad słowami Imre. Będzie wielką… Władczynią… Nikt jej nie podskoczy… Kusząca propozycja…
- Zgadzam się.
Blondyn poczuł ulgę. Teraz wszystko zmierzało ku lepszemu.
*
! ! ! [link widoczny dla zalogowanych] <- lektura przed akapitem bardzo wskazana.
_
Przybył ostatniego dnia lipca, przed końcem nowiu.
Zanim dotarł, Vanja wyszła mu na spotkanie. Zgodnie z zasadą, w prawej dłoni trzymała miedzianą pieczęć, zaś lewa opleciona była jej własnym medalionem. Stanęła na rozstaju dróg, w ciszy wypatrując brata.
Zjawił się na czarnym koniu, będąc w pełnym majestacie i niosąc w sobie mnóstwo wyczuwalnej energii.
Podjechał do niej i zeskoczył. Odebrał od niej pieczęć, która w jego dłoniach zmieniła się w pył i uśmiechnął się.
- Nareszcie jesteś – powiedziała szorstko Vanja, ale w jej oczach dostrzegł iskierki rozbawienia. – Jak minęła podróż? – zapytała, wskakując na wierzch konia. Pomógł jej, a słysząc pytanie roześmiał się w głos:
- Jesteś rozkoszna, kochanie. – Złapał cugle konia i ruszyli powoli w stronę domu. – Jak tam wasza wybranka?
- Zgodziła się prawie bez problemu. Jednak z tego, co wiem, to Imre przemilczał kilka faktów. – Kobieta poprawiła suknię i spojrzała na brata. Dawno go nie widziała, a on nie zmienił się ani trochę.
- Nic nie szkodzi. Podczas ceremonii nie będzie miała sił, by zaprotestować – w jego uśmiechu nie było nic przyjaznego. – Wybrałem już rodzaj, Vanju. Imre się nie spodoba, ale wie, że robimy to dla dobra przyszłości.
Zadrżała jej lekko warga, czyżby zdecydował odprawić się ten najstarszy i najmocniej wiążący?
- Nie, kochanie. Jedna nawiązana więź jest dla mnie wystarczająca – przerwał jej rozmyślania. – Chcę ją tylko naznaczyć, nic więcej. Może trochę brutalniej niż zwykle, ale to z korzyścią dla Imre.
Pokiwała głową i westchnęła. – Od dwóch tygodni pije wodę, wieczorem dostaje miodu pitnego. Czasem coś zje, ale wstępnie jej organizm jest oczyszczony.
- Dobrze. Od początku pierwszej kwadry zaczynamy obrzęd, to będzie dla niej bardzo wyczerpujący okres.
Dalszą podróż odbyli w milczeniu. Gdy już prawie przybyli, Vanja dostała wiadomość od Imre.
Jest?
Odpowiedziała twierdząco, myśląc, że Vual nie zauważył. Pomyliła się, widząc jego ironiczny uśmiech:
- Znowu masz ten kawałek szkiełka na sobie. Kochanie, nie załamuj mnie. – Zadrwił, patrząc na medalion, którym miała oplecioną lewą dłoń.
Nie skomentowała tych słów, jechali dalej w ciszy i kilka minut później dotarli. W drzwiach stanął Imre, ubrany cały na biało. Na tle szaty widniał krwistoczerwony kamień.
- Imre, bracie – zawołał głośno Vual, pomagając Vanji zsiąść z konia. - Mimo wielkich trudów dotarłem.
Wampir uśmiechnął się, ale wyraz oczu pozostał chłodny. Czekał, aż wejdą na werandę. Kobieta przekroczyła próg, a Vual stanął i popatrzył wyczekująco na blondyna, który wahał się przez moment.
- Wejdź. Jesteś naszym gościem – powiedział z trudem. Wiedział, że przypieczętował los Christy.
*
Chciał zobaczyć się z nią, zanim rozpocznie się rytuał. Musiał zaspokoić swoją ciekawość i nie zawiódł się.
Przyszedł do niej w nocy, gdy pogrążona była w bardzo głębokim śnie – ostatnim przed ceremonią.
Podszedł do łoża, przyjrzał się uważnie twarzy. Oblizał wargi, zadowolony z wyniku oględzin. Kasztanowe sploty, rozesłane na poduszce; jasna, alabastrowa cera; zgrabny nosek i usteczka o koralowej barwie. Piękność.
Delikatnie odsłonił kołdrę, dziewczyna poruszyła się delikatnie, sprawiając, że zachwyt Vuala wzrósł.
Pod delikatną koronką ujrzał gładkie, o mlecznej barwie, ciało, które nosiło wyraźne oznaki kobiecości. Dwie cudne piersi, płaski brzuch i miękkie w dotyku łono.
Perfekcja wykonania, doskonały kunszt wyrzeźbienia
– pomyślał i nakrył ją.
Była idealna do nadchodzącego rytuału – piękna, miękka i słodka jak dojrzewający owoc. Nie, ona już była krzewem, które miało przynieść w przyszłości doskonale plony.

Po krótkiej wizycie w alkowie Christy zszedł do salonu, gdzie przebywała pozostała dwójka. Imre siedział, wyczekując komentarza, zaś Vanja delektowała się naparem ziołowym, udając, że nie słucha.
- Rozkoszna dziewuszka – odpowiedział na niewypowiedziane pytanie. – Rytuał został przypieczętowany.
Przysiadł na poręczy fotela i pochylił się nad szyją siostry, przymykając oczy.
- Zgodnie z tym, co ustaliłam, jutro zaczyna się cykl Christy. Księżyc wchodzi w pierwszą kwadrę i jej organizm powinien stosunkowo szybko regenerować się. Oczywiście, jeżeli nie osłabimy jej niewiadomo jak.
Vual dotknął opuszkami palców kark Vanji, delikatnie przejechał po nim, zostawiając prawie niewidoczną smugę. Tryumfalnie stwierdził, że więzy są silne.
- Nie osłabię jej niewiadomo jak, ale będzie bardzo słaba – mruknął i wyrwał się z transu, czując na sobie wzrok Imre. Uśmiechnął się do niego i z gracją kota wstał. – Wybaczcie mi, muszę przygotować się do obrzędów.
Wyszedł, zostawiając za sobą narastający gniew wampira. Gdy tylko zamknął drzwi, Imre podszedł do kobiety.
- Vanja… Mam wątpliwości – zagryzł wargę i zobaczył, że w jego towarzyszce narasta irytacja.
- Teraz mi to mówisz? – wrzasnęła, tłukąc filiżankę. – Jutro wypełni się odwieczne przeznaczenie, wszystko przygotowane, a ty wyskakujesz z wątpliwościami. Imre, jesteś niepoważny. TY zacząłeś ten temat, TY chciałeś rytuału, TY chciałeś umocnić nasz ród. Wszystko wyszło od CIEBIE, ale to ja musiałam zająć się organizacją. Prosić, wręcz błagać Vuala o przybycie, męczyć się z Christą, niejednokrotnie walczyć z Tajreiem i plamić swoje dłonie! Mam dość, rozumiesz! Nie jestem marionetką w twoich rękach, nie będę zabawką ani twoim widzimisię. Nie towarzyszę ci od tak, mam do wypełnienia zadanie, a ty mnie traktujesz jak służkę – krzyczała, ogarnięta szałem. Rozognione oczy, dynamiczna gestykulacja i ostre słowa. – Zastanów się, czego chcesz, bo chyba rozmijamy się z celami… - umilkła i usiadła na sofie wyczerpana. Rzuciła mu jeszcze gorzkie spojrzenie i skierowała się do sypialni.
*
Wyszedł z domu i poczuł, że letni upał nadal nie zmalał. Przeszedł przez ogród, przy tylnej bramie już czekał jego ogier. Wskoczył na niego i zaczął przedzierać się wąskimi, leśnymi ścieżkami w poszukiwaniu tego idealnego miejsca.
Wiedział, gdzie ono jest, czuł emanującą energię, lecz ze zdziwieniem zobaczył, że miejsce nie wyglądało zachwycająco. Zmarszczył brwi i uwiązawszy konia, podszedł do dębu, które było epicentrum fal energii.
Zmienił zdanie. Nie będzie dewastować terenu dla jednego obrzędu.
Przyłożył dłonie do kory i prąd przeszedł przez skórę niby dreszcz.
Pokręcił głową, nie ułożyło się po jego myśli. Wybranka była perfekcyjna, lecz miejsce nie spełniło oczekiwań.
Stwierdził, że musi dodać jeden element do rytuału i z radością zatarł ręce. Na samą myśl o jej słodkim ciele…
*
Została zbudzona z samego rana przez Vanję. Ta kazała jej włożyć tylko najcieńszą sukienkę. I nic pod spód. Została zaprowadzona do salonu, gdzie kobieta zostawiła ją samą.
Christa zupełnie nie wiedziała, co się dzieje.
Oszołomiona, rozejrzała się wokół i… Kolana ugięły się pod nią. W cieniu stał najpiękniejszy mężczyzna jakiegokolwiek widziała w swoim życiu. Zbliżył się do niej i złapał za dłoń.
Poczuła, że serce zaczyna gnać jak szalone, a oddech mimowolnie przyspiesza. Przylgnęła do niego i przeszył ją dreszcz. Powiedział coś do niej w języku, którego nigdy nie słyszała, ale to sprawiło, że odprężyła się.
Ułożył ją na prześcieradle, układając jej ciało w dziwną figurę. W końcu ze spodni wyjął nóż i naciął jej nadgarstek, umyślnie przecinając żyłę. Krew zaczęła sączyć się, a Christa chciała zaprotestować.
Vual uciszył ją, a ona, widząc jego oczy, zrezygnowała. Poczuła, jak coś uciska ją w piersi, zaczęła się dusić – mężczyzna w tym czasie kreślił coś na jej kostce. Na prawej Manna – runę przypisaną człowiekowi. Na lewej Naudhiz – wtajemniczenie.
Potrząsnął nią, a ona gwałtownie zaczerpnęła powietrza, krztusząc się nim. Upuścił ją brutalnie, a sam roztarł pozostałość na jej nogach. Z zadowoleniem zobaczył dwa niewielkie ślady – pierwsze piętno na jej ciele.
Z żyły wciąż sączyła się krew, więc…
Ogłuszył Christę i zawołał Vanję.
- Osłab ją. Tylko nie przesadź – rzucił i wyszedł. Najlepsze przed nim, to był dopiero początek.

CDN.
* - Eurypides
forma ,,popiole'' jest niepoprawna, wiem, ale inaczej mi się nie rymuję. Prawo autora Laughing


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez migdałowa dnia Pią 16:32, 18 Cze 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
ParanormalVampire
Wilkołak



Dołączył: 09 Kwi 2010
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 11:35, 13 Cze 2010 Powrót do góry

Coraz bardziej tajemnicze... Coraz bardziej pogmatwane... Coraz bardziej mroczne...
Oczywiście podoba mi się ale jest bardzo niezrozumiały. Ciekawe co to za rytuał. I gdzie Tairei. nie moge się doczekać kolejnej części.
I oczywiście gratuluje pióra.
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
BajaBella
Moderator



Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 1556
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 219 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z lasu

PostWysłany: Śro 18:09, 16 Cze 2010 Powrót do góry

Winna Ci jestem komentarz już od kilku dni…
Przede wszystkim gratulacje! Przyznam, że zauroczona Chłodem istnienia również oddałam na Twoje opowiadanie głos w DP. Bo jest tego warte!
Tak trochę pomarudzę ogólnie. Podoba mi się w Chłodzie, to że umiejętnie wplatasz akcję w prawdziwe wątki historyczne, przez co opowiadanie nabiera „rumieńców” i autentyczności.
Jestem ponadto fanką Tajreja. W końcu jakiś ciekawy wampir, z nietuzinkową osobowością, trochę tajemniczy, nieco zagadkowy, silny, mądry, przystojny… uh, się rozpędzam. W każdym razie bardzo intrygujący. Zresztą, która z Twoich postaci nie jest intrygująca. Każde z nich skrywa jakąś mniej lub bardziej mroczną tajemnicę, ale Tajrej, jako jeden z głównych bohaterów zaskarbił sobie moje szczególne względy. Lubię takie wampiry.
Jak nie przepadałam na samym początku za Christą, tak teraz coraz bardziej się do niej przekonuję, a w ostatnim rozdziale to mi się jej zwyczajnie zrobiło szkoda.
Vual, jako upadły anioł, choć zapewne wykona swoje zadanie, ale zrobi pewnie wszystko, żeby rytuał był niczym najgorszy koszmar. No cóż, upadłe anioły jak widać tak mają. Nie dlatego upadły, bo chciały, lecz zło w nich drzemiące zbyt chyba nie podobało się w niebiosach. A swoją drogą zachodzę w głowę kim jest Vanya, skoro jest siostrą Vuala, to ją pewnie też wyrzucono za bramy Raju w jakiejś odległej przeszłości. Chyba, że przyszła na świat, kiedy Vual, już był na wygnaniu…
No cóż liczę na to, że tą zagadkę zapewne nam wyjaśnisz, pewnie pod koniec, a zaskoczysz nas na tyle, że się później będę otrząsać pół dnia. Moje pokłony przed Twoją wyobraźnią. Jest niesamowita.
Co do samego rozdziału: biedna Christa musiała przeżyć szok, jak zobaczyła, że jej przyjaciele, w tym ulubiony Tajrej pożywiają się krwią jakiejś dziewczyny. Wcale jej się nie dziwię, co najmniej traumatyczne przeżycie. O Vualu już wspominałam, ciekawa jestem swoją drogą, co wymyśli. Wkurzał mnie troszkę Imre, że w zbyt zawoalowany sposób przekazał informacje Chriście, co z nią będzie się działo, no ale cóż, rozumiem, że robił to dla wyższych celów. W sumie jak wiemy z akcji osadzonej w teraźniejszości rytuał chyba się powiódł, bo Christa przez te ileś stuleci wyrosła na silną wampirzycę, w niczym nie przypominającą przestraszonej, szesnastoletniej dziewczynki.
Na początku mi się nie spodobało, że Tajrej wyjechał akurat na ten moment, ale z drugiej strony, przecież mógłby faktycznie nie wytrzymać i przeszkodzić Vualowi w jego rytuałach, i nie było by ciągu dalszego…
Czekam na następną część z lekką obawą, że szykujesz dla Christy dość ciężką przeprawę.
Pozdrawiam, BB


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ezri
Nowonarodzony



Dołączył: 06 Sty 2010
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Pią 11:06, 18 Cze 2010 Powrót do góry

Ach, narobiłaś mi smaku. Przerwać w połowie rytuału? No jak tak można? Smile

Nareszcie trochę odpowiedzi. Wraz z którymi nasuwa mi się jeszcze więcej pytan. Ale jestem wytrwała i poczekam grzecznie, by dowiedzieć się tego co chcę. Chyba samo się nasuwa jaka naturę ma mieć punkt kulminacyjny rytuału, można również spekulować czemu ma to służyć? Czyżby przeznaczeniem Christy było wydać na świat nowe życie? Kogoś niezwykłego, kto wzmocni (?) rodzinę wampirów. Same znaki zapytania. A przecież wreszcie poznaliśmy przepowiednię, Christa dowiedziała się, że jej opiekunowie nie są ludźmi, a Vanja w jakiś sposób ma powiązania z krolestwem ciemności. Imre natomiast po raz kolejny okazał się świetnym dyplomatą. Jak powiedzieć coś, tak, żeby nie powiedzieć niczego - to jest sztuka Smile

Na koniec dodam, że po przeczytaniu Twojego wstępu nie bardzo wiedziałam o co chodzi. Wielbłąd? Ale się wyjaśniło Smile

Powodzenia w pisaniu i dzięki za rozdział

Ezri


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
behappy
Wilkołak



Dołączył: 25 Lis 2009
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 20:18, 18 Cze 2010 Powrót do góry

Jak już przeczytałam cały rozdział to napiszę co nie co. A że zjawiłam się tak późno więc postaram się napisać coś konstruktywnego(nic nie obiecuję). Ten rozdział podoba mi się tak samo jak każdy inny z tego całego ff'a. Jest takim wprowadzeniem do najlepszego i wiem że nie zawiodę się.
Wreszcie poznałam całą przepowiednię i stwierdzam, ze wiem jeszcze mniej niż przed tym, a w głowie mam istny sajgon. Ale na szczęście jest to wszystko wyjaśnione- dzieki bardzo bo nie wiem jakbym sobie poradziła bez tego. A co do odkrycia sekretu wampirów przez Christy to wydaje mi się, że to takie niemożliwe(tak jakby to wszystko było tu możliwe), bo oni powinni ja wyczuć, ale pragnienie chyba to uniemożliwia, przynajmniej ona nie była ofiarą. Widać, że silna więź łączy Taja i Christę- nie wytrzymałby jej cierpienia. wizja władzy zawsze jest kusząca i Christa nie byłaby człowiekiem gdyby się nie zgodziła.
Kim właściwie jest to rodzeństwo? Nic mi nie przychodzi do głowy. Aż mnie skręca, żeby poznać kim oni właściwie są. Ale też ciekawi mnie ta relacja międzi Vanją a Vualem.
Cytat:
Kobieta przekroczyła próg, a Vual stanął i popatrzył wyczekująco na blondyna, który wahał się przez moment.
- Wejdź. Jesteś naszym gościem – powiedział z trudem. Wiedział, że przypieczętował los Christy.
Jakoś mi to świta jakby Vual musiał dostać pozwolenie na wejście? Albo jest taki arogancki.
Rytuał jest bardzo ciekawy i wciągający, a tu naraz ciach i koniec. Ale przynajmniej tu wrócę żeby poznać co się dalej stanie.
Pozdrawiam i czekam na następny świetny rozdział.
B. Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
migdałowa
Wilkołak



Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 35 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Pon 11:37, 21 Cze 2010 Powrót do góry

Witajcie moi kochani czytelnicy. Dzisiaj daję wam w Wasze łapki chyba najgorszy do napisania dla mnie rozdział. Długo nad nim się męczyłam i pastwiłam - a to wszystko dla Was. Żeby wyjaśnić, trochę rozjaśnić i trochę zamotać. Mam nadzieję, że Wam przypadnie do gustu, bo mi się podoba Cool.

Betowała tą, jak i poprzednią, część jak zwykle Viviaan.

PRZYPOMINAM WAM. Jeżeli coś nadal jest dla Was niejasne - PYTAJCIE - gadu, PW, komentarz. I odpowiedzcie na moje pytanie - czy miałyby być opisy bohaterów lub coś w stylu FAQ. Wink
Rozdział dedykowany mojej cudnej perełce - Cichej. I także WAM.

Nie przedłużając, zapraszam.

Komentarze mile widziane Laughing szczególnie pod tym tekstem.
wasza m.

~Rozdział VI cz. II - Gdzie cel uświęca środki, tam niewielu świętych.*

Księga II – Christa fragmenty
Norwegia, 1490r.


Spała, ale jej sen był bardzo płytki. Organizm Christy po kilku dniach zaczął protestować, pozostawiany na skraju wyczerpania. Dziewczyna nie umiała wstać, a każdy najmniejszy ruch sprawiał jej ból. Nie wiedziała, dlaczego to wszystko się dzieje i dlaczego dostaje tylko wodę do picia. Od ponad tygodnia nie miała niczego w ustach, a najchętniej tylko by spała.
Przez ten czas, pory dnia i godziny zlewały się w jedność, tworząc bezimienną masę, przerywaną tylko na jakieś obrzędy.
Jedyną osobą, którą widziała w te dni był Vual. Czuła, że coraz bardziej pogrąża się w nim, może nawet i zakochuje. W stosunku do niej był czuły, pieścił jej ciało, budził uczucia dotąd nieznane. Dawał jej siłę, która sprawiała, że trwała i chciała przetrwać. Najchętniej przerwałaby ten rytuał – miało nie boleć, a bolało. Widziała, jak bardzo jej ciało wyniszcza się, staje się brzydkie, okropne.
On mówił, że jest w błędzie. Myli się – to, co robi ma służyć, by stała się wielką. Na tę chwilę, chociaż chciała wierzyć – nie mogła. I tylko z uśmiechem na ustach wpatrywała się w jego piękny uśmiech, magiczne oczy i zasypiała. Naturalnie czy nie – sen koił ból i uwalniał duszę.
Spała, ale jej sen był bardzo płytki.
*
- Za dwa dni pełnia – powiedział Vual, wchodząc do salonu, gdzie siedział też Imre. Vanja poszła na górę, by ponownie upuścić krew Christy. Jej organizm wciąż walczył z runami, a to nie mogło mieć miejsca przy pełni. W dzień rytuału wszystko musiało być perfekcyjne.
- Wiem – mruknął tamten i wstał. Oboje mierzyli się przez chwilę wzrokiem. W końcu Imre nie wytrzymał i złapał za medalion.
- E, nieczyste zagranie, braciszku – zaśmiał się Vual szyderczo. – Ale ten kawałek szkiełka na mnie nie działa. Ja nie potrzebuje żadnych zabawek, aby bawić się w magika. Jestem potężniejszy niż myślisz, braciszku. – Podszedł do niego, a jego oczy ciskały gromy. Wyglądał jak drapieżnik, szykujący się do skoku na ofiarę. Jednak całe zajście przerwała Vanja.
Weszła z rozmachem do salonu, trzymając w dłoniach dwa flakoniki wypełnione po brzeg purpurową krwią. Podeszła do Vuala, który natychmiast uspokoił się i przybrał na twarz maskę.
- Dobra robota, kochanie – wziął do ręki naczynia i ustawił na stole. Namalował na szkle runę Gebo, jako dar dla obecnej w salonie dwójki. – Mówiłem właśnie Imre, że za dwa dni pełnia. Wtedy dokona się połowiczne naznaczenie.
- Połowiczne? – Kobieta spojrzała na niego zdziwiona. – Przecież… - urwała nagle.
- Tak – spojrzał na nią chłodno. - Pokonam pierwszą barierę. Stanie się silniejsza i będzie mogła pokonać drogę sama. Zresztą, ja bym nie pomógł. Jeżeli jej się nie uda znaczy tyle, że jest za słaba. – Wzruszył ramionami i podał jej flakoniki. Widział, z jakim drżeniem je przejmuje.
- Ale mówiłeś… - wyszeptała, czując jak słabnie.
- Imre wyjdź – warknął Vual, a wampir posłuchał go niechętnie. Wyszedł za drzwi, niepokojąc się o Vanję.
W salonie panowała cisza.
- Nie jesteś moją siostrą, wiesz to doskonale – wycedził. – Więc lepiej nie wyprowadzaj mnie z równowagi, bo zrobię ci krzywdę. A wtedy nigdy nie wypełnisz przeznaczenia i nie zamkniesz cyklu. Pogrążona w chaosie przepadniesz na wieki… - dotknął wręcz pieszczotliwie jej szyi, zagięcia w niej. Wyczuł pod palcami drobną nierówność, powiedział coś cicho. Vanja syknęła i zachwiała się mocno. Buteleczki z krwią Christy zafalowały niebezpiecznie, a ona sama z trudem utrzymała pion.
- Prze…praszam… - mruknęła i zamknęła oczy. Niechciany dreszcz przeszedł przez jej ciało, ogarnął zmysły i ponownie zniewolił. Nienawidziła tego stanu, w którym nie miała kontroli nad swoim ciałem.
Pochylił się nad jej karkiem, polizał znamię.
- Przestań – powiedziała stanowczo, ale on zignorował jej słowa. Kontakt języka z jej skórą ponowił falę doznań, które miały niewiele wspólnego z erotyzmem. – Krzywdzisz mnie – dodała słabiej.
- Sama tego chciałaś – oznajmił twardo i ugryzł delikatnie znamię. Vanja bezwolnie krzyknęła, wijąc się jak ryba w sieci. Poczuła, jak tępy ból emanuje we wszystkich kierunkach, ogarnia całe ciało i jakby spala je doszczętnie. Ogarnia każdy fragment – niby płomienie ognia ofiarę.
I nagle przestał, a kobieta upadła z głuchym pogłosem na podłogę. Włosy wymknęły się z warkocza tworząc bezład, zaczerwienione piętno na jej skórze rytmicznie pulsowało, a ona sama łkała. I tylko kurczowo w zaciśniętych dłoniach trzymała nietknięte fiolki.

Od tamtego wydarzenia unikała Vuala i tylko z coraz większą nienawiścią patrzyła na Christę. Miała ochotę ją zniszczyć, zabić i sprawić, by umierała w jak największych mękach. By agonia przyćmiła wszystkie inne zmysły podczas powolnej śmierci. Ale nie mogła. Christa musiała żyć. I to było najgorsze do przyjęcia.
*
Nastała pełnia. Księżyc wszedł w swoją najpełniejszą fazę, najokazalszą i najdoskonalszą zarazem.
Vual przygotował w ogrodzie świetlny dywan, dopełnienie połowicznego naznaczenia. Okrąg, namalowany na jasnym piasku, wysypał kwiatami polnymi, a także dużą ilością roślin zielnych, które wzmacniały połączenie z naturą. Ramy okręgu wyłożył sianem i skrawkami drew, ale jego środek był nasączony czerwoną cieczą. Sam, będąc w nim, naciął swój nadgarstek i pozwolił, aby kilka kropel spłynęło. Skapnęły na ziemię z sykiem i zostawiły niewielkie wypalone miejsca. W tą nierówność włożył medalion z różowym oczkiem. Na powierzchni malował jeszcze runiczny znak – Kenaz.
Z zadowoleniem rozejrzał się wokół – wszystko było idealne. Musiał poczekać tylko do zmierzchu, aby rozpocząć najprzyjemniejszą część rytuału.

Bez skrępowania stanęła przed nim nago. Nie czuła wstydu, wpatrzona w jego piękną twarz i magiczne, czarno-srebrne oczy. Podszedł do niej z iście diabolicznym uśmiechem, w ręku trzymając niewielką fiolkę.
- Jesteś piękna – mruknął i zlustrował ją jeszcze raz wzrokiem. Zdecydowanie wodziła na pokuszenie.
Wyprowadził ją na dwór i ułożył w okręgu. Jej kończyny symbolizowały kierunki świata, a ciało wyrażało swoiste centrum. Wziął zawartość pojemniczka i rozsmarował na wewnętrznej części dłoni, na podeszwach stóp i pachwinach, gdzie skóra była wystarczająco cienka. Były to rozgniecione jagody** połączone z alkoholem i przyprawione cynamonem**.
- Co to jest? – zapytała Christa, poruszając się lekko. Vual zmierzył ją wzrokiem i brutalnie przyszpilił do podłogi.
- Milcz. I masz się nie ruszać – wysyczał, wpijając paznokcie w jej ciało. – Gdy zacznę malować runy, każde twoje słowo będzie cię drogo kosztować. A jeżeli będziesz mówić za dużo, pozbawię cię przytomności, zrozumiałaś?
Skinęła głową i położyła się na miejsce, oddychając spazmatycznie. Przeraziła się trochę, już nie był taki idealny.
Zupełnie jak Vanja, pomyślała i zaczęła analizować jego osobę przez ten pryzmat. No tak, w końcu to rodzeństwo, westchnęła i zamknęła oczy.

Rytuał się rozpoczął.

Vual zdjął zbędne odzienie, pozostając tylko w luźnych materiałowych spodniach. Zobaczył, że mikstura na skórze dziewczyny wchłonęła. Pokiwał głową z aprobatą i spojrzał na księżyc. Ten leniwie wsunął się na horyzont i oświetlił idealnie okrąg.

Już czas.

Podszedł od tyłu, tam, gdzie leżała głowa wybranki. Naciął kciuk i naznaczył runą świadomości jej usta. Jego krew sprawiła, że usta Christy stały się karminowe. Mruknął z zadowolenia. Przeszedł na pozycje wyjściową i gdy poczuł impuls, wszedł w okrąg. Dziewczyna poczuła, jak jej ciało przeszywa dziwny prąd, rodzaj skumulowanej energii. Mimo woli nie mogła otworzyć oczu, powieki były ciężkie niczym ołów...
Zaczął monotonnym głosem wypowiadać inkantacje, po kolei spajając ją z piętnami na skórze.
Każdy znak został pieczołowicie związany z ziemią przez ciało Christy, którym teraz wstrząsały dreszcze.
Kilka run nie zostało umieszczonych, ale te zostawił na moment kulminacji.

Księżyc oświetlił wypalone piętna na skórze, dziewczyna zaczęła odczuwać ból. Rany paliły ją i straszliwie swędziały, a ona nie mogła się ruszyć. Otworzyła usta, ale zamknęła je od razu. Nie chciała, aby Vual zrobił jej krzywdę. Więc milczała.

Upadły przyklęknął, przykładając dłoń do jej brzucha. Musiała leżeć w maksymalnym połączeniu z okręgiem i czerwoną cieczą pod spodem. Po chwili uniósł rękę ją na kilka centymetrów nad jej ciałem i zaczął wymawiać niezrozumiałe dla dziewczyny słowa. Poczuła słodkie mrowienie w okolicach pępka, które zaczęło rozchodzić się słabymi falami we wszystkich kierunkach. Uczucie nie trwało długo.
Już za moment krzyknęła, rozdzierana spazmami bólu. Vual z uśmiechem wziął i podniósł nożyk, cały ubabrany jej krwią. Przeczołgał się na kolanach i uniósł jej talię, wyciągając medalion
Nożyk odrzucił, a kunsztownie oprawiony wisior przyłożył do naciętego miejsca. Ułożył go i zaczął obserwować, co się dzieje.
Krew rozpoczęła fantazyjny taniec, chaotyczny i zupełnie dziwny – po chwili zalała cały kryształ. Vual pokiwał głową i wypowiedział nieznane jej słowa. Kilkanaście sekund później rana zasklepiła się, ból ustał. Christa, targana spazmami, wzięła oddech i poczuła ulgę. Jak gdyby odzyskała siły.
Vual zdjął medalion i położył go tuż nad głową dziewczyny na ramie okręgu, po czym powrócił do poprzedniej pozycji. Przejechał dłońmi po skórze brzucha dziewczyny, a Christa poczuła po raz kolejny mrowienie. Przez zamknięte oczy i zablokowane ruchy jej zmysły wyczuliły się, odczuwając każdy najmniejszy bodziec pochodzący z otoczenia.
Zjechał niżej, torując drogę światłu księżyca. Zaśmiał się gromko i wstał, pozbywając się odzienia.
Tak, to był zdecydowanie najprzyjemniejszy moment rytuału, a do tego potrzebny…
Nie trwało to długo, bo nie miało trwać. Musiał tylko przedrzeć się przez barierę, własne żądze trzymając w ryzach. Gdy skończył, wyszedł prędko z okręgu i spojrzał w górę. Właśnie chmury przysłoniły księżyc.
Idealnie pomyślał i spojrzał na miejsce rytuału. Christa leżała bezwolnie, z otworzonymi już oczyma i wpatrywała się przed siebie. Nagle poczuła wstyd, że jest naga.
W tym samym momencie drwa moszczące linię zapaliły się, jakby od ciała Christy prysnęła iskra. Ogień szybko zajął cały okrąg, tworząc świetlny krąg. A na północy leżał medalion, teraz trawiony płomieniami.
Dziewczyna była przerażona i tylko skuliła się do pozycji embrionalnej. Nie wiedziała, co myśleć.
Zrobili z nią, co chcieli, była w ich rękach marionetką. Vual zabawił się z nią, a miał jej pomóc.
Straciła dziewictwo, straciła honor, straciła godność. Pozbawili ją kawałka duszy, oderwali. Czuła się taka pusta, taka…
Żywioł szybko ugasił się, pozostawiając za sobą popiół. I wtedy w okręgu pojawił się Imre. Z pokerową twarzą podniósł ją i tylko chwilę poczekał na Vuala. Upadły wymieszał karminową ziemię, zawierającą krew jego, Vanji i teraz też Christy z popiołem. Niewielką ilość wtarł w piętno na jej brzuchu. Tym samym zakończył pierwszą fazę naznaczenia.
*
Całą trzecią kwadrę Christa odpoczywała, głównie jedząc i śpiąc. Oczywiście Vanja nie omieszkała korzystać z jej krwi – ta była teraz niezwykle cenna i mogła przydać się w przyszłości.
Obie kobiety nie rozmawiały ze sobą, między nimi panowała lodowata cisza, a cały kontakt słowno-cielesny ograniczały do minimum.
Rudowłosa dziewczyna była cierniem w boku Vanji, który cały czas pilił i sprawiał, że cierpiała. Z każdym dniem, godziną, sekundą jej nienawiść rosła. Czuła się zazdrosna o Christę, bo ta mogła dać Vualowi coś, czego pragnął.
Westchnęła i w zamyśleniu potarła swoje naznaczenie. Ona je miała na szyi, a wybranka na ustach, szyi, brzuchu, kostkach… Ponadto z Vualem łączył ją mimowolnie rytuał krwi…
Gdyby nie przyszłość zacisnęła wargi. Gdyby nie to…

Na nów przypadła druga, mająca najważniejsze znaczenie dla obrzędu, faza. Nie dotyczyła ani medalionu, ani wampirów, a przyszłości Christy. I pośrednio losów następnych stuleci. Została wykonana poza ogrodem, w lesie pod osłoną nocy. Chodziło o naznaczenie ostatnią runą i…
Nie krył się ze swoim pożądaniem, teraz mógł spokojnie zaspokoić swoje żądze. I zapewnić…
*
Tajrei wrócił ze Szwecji na początku września. Przekroczywszy próg domu, poczuł, że atmosfera wkoło zmieniła się. Było to bardzo dziwne, zważywszy, że Vual już wyjechał.
Hmn… Pomyślał i wszedł szybko po schodach. Od razu skierował się do pokoju Christy.
Była tam, gdy otworzył drzwi. Stała przy oknie, w długiej czerwonej sukni, z dłonią przy szybie. Włosy miała splecione w kok i wpatrywała się w dal. Usłyszawszy go, spojrzała na drzwi.
Pierwszym, co zauważył, była przerażająca pustka w jej oczach. I ten w smutek wpisany w tęczówki.
Cała jej osoba zmieniła się. Nie umiał określić, co dokładnie… Jakby Christa przez te dwa miesiące…
Została podmieniona?
Potrząsnął głową, odrzucając absurdalną myśl, i wszedł do środka. Zrobił kilka kroków, a ona wciąż stała. Zobaczył, że ma łzy w oczach. Po chwili jedna mała słona kropla spłynęła po policzku…
Dopadł do niej, a ona wtuliła się, łkając.
- Tajrei, ja niczego już nie rozumiem. Co oni mi zrobili?
Wampir poczuł się paskudnie, dopadły go wyrzuty sumienia, że ją opuścił.
- Od teraz będzie dobrze. Ja tego dopilnuję. – W jego głosie usłyszała pewność, która ją uspokoiła.
Musi być lepiej, skoro on to obiecuje.
*
Nastała zima, mroźniejsza niż poprzednie. Christa bardzo źle znosiła chłody, dokuczało jej wszystko, każdy bodziec odczuwała ze zdwojoną siłą. Była osowiała i nie miała ochoty na nic. Jedynym jej zajęciem okazywało się siedzenie przy kominku i wpatrywanie się za okno.
Zawsze lubiła śnieg, lecz nie w tym roku. W tym roku wszystko okazało się zupełnie inne aniżeli miało być.

Nienawidziła siebie, a już szczególnie stanu swojego ciała.

Z miesiąca na miesiąc stawała się coraz cięższa, masywniejsza i podobna do beczułki. Przy jej niewielkim wzroście, wybrzuszenie z przodu było katorgą. Szczególnie wtedy, gdy musiała ubierać grube, podszyte lisami, futra i puchowe czapy, żeby bez choroby przejść jakiś odcinek drogi.
Lecz nie mogła narzekać na brak opieki. To zadanie zostało powierzone Tajreiowi i tylko, dlatego jako tako znosiła swój stan. Najchętniej umarłaby, aby pozbyć się tego ciężaru.

Tak, swoją ciążę traktowała jako niepotrzebny balast, który sprawił ból i wszystko skomplikował.
Dziecko oznaczało kłopot. I nie miała ochoty mieć z nim do czynienia. Jej marzeniem było oddać je, nie myśleć o nim więcej, zapomnieć, wymazać z pamięci i umysłu. Tak samo jak słodkie zwodzenie Vuala, które po osiągnięciu celu zmieniło się w gorzkie konsekwencje.

Pamiętała swoje siedemnaste urodziny, będące najgorszymi w całym jej życiu. Ubrana w bezkształtny worek, z opuchniętymi nogami i wstrętem do świata, przy uroczystej kolacji w towarzystwie trupów.
Oni siedzieli w ciszy i patrzyli jak się posila, odbierając jej cały apetyt. Szybko podziękowała i wróciła do swojego pokoju. Zaniósł ją tam Tajrei, bo ona sama była zbyt słaba. Vanja cały czas pobierała jej krew, twierdząc, że musi.

Czy musiała? Tylko Imre i ona znali odpowiedź.
*
Wszystko zmierzało do szczęśliwego zakończenia.
Christa została naznaczona przez Vuala, rytuał przebiegł pomyślnie i zostawił drogi dla przyszłości owoc. Jej krew obudziła do końca medalion, spragniony ofiar, mordów i poświęcenia. Po to były potrzebne obrzędy z popiołem – resztkami pobojowiska – aby zaspokoić chuć tego kamyka.

Teraz kamień dostał Tajrei, ale wahał się czy go przyjąć. Z jego utworzeniem wiązał się, bowiem ból Christy. W końcu skapitulował. Jego istnienie było ważne i nie mógł zrezygnować z w pełni gotowego medalionu.
Wystarczająco dużo sił stracił, gdy musiał radzić sobie bez niego. Ale teraz wisior czekał na niego, purpurowy, błyszczący i niezwykle mocny. Nie przypominał tamtego różowego.

Wszystko zmierzało do szczęśliwego zakończenia, teoretycznie.
*
W połowie kwietnia Christa urodziła zdrowego, ślicznego synka, którego po porodzie nie chciała nawet zobaczyć. Uparcie odmawiała i odwracała się twarzą do ściany. W końcu Imre skapitulował i zostawił ją w spokoju. Wiedział, że nie może jej już do niczego zmusić. Runy wyryte na jej ciele pobudziły te cechy charakteru, które wcześniej pozostawały uśpione.
Upartość, władczość, zdecydowanie, waleczność, upór, nieustępliwość. Jej subtelność została zniweczona i tylko czasami stawała się delikatna.

Imre w porozumieniu z Vanją nazwali małego Mikkel. Skandynawską wersją imienia Michael, wywodzącego się z Biblii. Św. Michał był jednym z siedmiu archaniołów, liderem niebiańskiej armii.
- Nie wybrzmi to obelżywie w stosunku do Vuala? – zapytała któregoś razu Vanja, trzymając malucha w ramionach. To ona zastępowała mu matkę, opiekując się nim i pieszcząc. Zakochała się w tym dziecku, a Christę znienawidziła jeszcze bardziej.
- Nie obchodzi mnie Vual – głos Imre był wystarczająco twardy, by uciąć wszelki komentarz kobiety. – Imię dla niego zostało już dawno wybrane.
- Ach tak – westchnęła Vanja i przytuliła dziecko.
Niedługo będzie miał tydzień pomyślała i rozczuliła się nad tą istotką. Przed chwilą zasnął, zmęczony płaczem. Ciągle był głodny, a Christa nie chciała go karmić. W ogóle odmawiała kontaktu ze wszystkimi oprócz Tajreia.
- Mikkel jest głodny… - mruknęła, kładąc zawiniątko do kołyski. – Muszę iść do… - urwała, przygryzając wargę.
- Wyślij Tajreia – skwitował to Imre, podchodząc do niej od tyłu.
Spojrzała na niego z wahaniem. Może to najlepsze wyjście?

Suka
pomyślała. Zabiję ją niedługo. Zabiję. Zgrzytnęła zębami, zamaszyście otwierając drzwi do pokoju Christy. Dziewczyna stała przy kominku słuchając próśb Tajreia.
- Co ty sobie wyobrażasz? Chcesz zagłodzić własne dziecko? – Głos Vanji stał się niebezpiecznie zirytowany.
- Może. – Odpowiedz Christy była lodowata, co rozjuszyło kobietę. Dopadła do niej i przycisnęła do szyby. Jej stalowoszare oczy ciskały iskry.
- Przestańcie. Vanja, odsuń się od niej. Christa, nie bądź samolubna. – Ich scysję przerwał przybyły z eteru Imre.
Kobieta posłuchała go i natychmiast wyszła, bo Mikkel na dole pozostał bez opieki.
- Tajrei – warknął blondyn. - Wykorzystaj kryształ, nie mam zamiaru znosić jej humorków. Tyle.
I też opuścił pokój, a Christa patrzyła na niego dziwnie. Później nie pamiętała nic z tego zdarzenia, chociaż…
*
Kolejne lata nie różniły się od początkowych dni. Rudowłosa piękność nigdy nie zaakceptowała Mikkela, cały czas kojarzył jej się z tamtym okropnym rytuałem. Postawa kobiety wzbudzała złość Vanji, która poświęciła się małemu do reszty. Nie umiała też wybaczyć Tajreiowi, że stoi po jej stronie.
- Chodź tu Mikki – zawołała słodko, przytulając czteroletniego rozrabiakę. – Nie zasłużyłeś sobie na taki los – ucałowała czubek jego główki. – Ale odwdzięczymy się jej, zobaczysz.
W przyrodzie nic nie ginie.

Christa w dzień swoich dwudziestych urodzin została przemieniona przez Imre. W ocenie Vanji młoda wampirzyca była krnąbrna i rozpieszczona. Tajrei ripostował to jednoznacznie: przystosowanie zmieni niektóre cechy jej charakteru. Realia zmieniających się czasów, czyny, cele… To wszystko ukształtuje przyszłą królową.

Vanja puszczała to mimo uszu, wiedząc swoje. Sama dbała tylko o Mikkela, jej serduszko. On stał się najważniejszy, stanowił światło jej istnienia. Mimo świadomości, że kiedyś go straci… Jego przeznaczeniem były wielkie czyny, lecz teraz syciła się nim.
Musiała w końcu zastąpić mu matkę i robiła to najlepiej jak umiała. Bardzo dużo pomagał jej w tym Imre i czasem, paradoksalnie, Tajrei.
Ale w głębi umysłu niosła urazę i tylko czekała na odpowiedni moment, by się zemścić…
_
*- Władysław Grzeszczyk
** - Jagoda ma działanie lecznicze, a cynamon jest afrodyzjakiem.

PAMIĘTAJCIE O PYTANIACH! Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez migdałowa dnia Pon 12:45, 21 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Aquarius
Nowonarodzony



Dołączył: 07 Gru 2009
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 14:32, 21 Cze 2010 Powrót do góry

Zdecydowanie wiele się rozjaśniło.
Tyle, że ja nie o tym, a mam pytanie, które męczy mnie od dobrych kilku dni.
Mianowicie: jak wampir przekonał konia, żeby mu zaufał i pozwolił się dosiąść? Konie to zwierzęta uciekające i nie wyobrażam sobie, żeby nie wyczuły wampira i za wszelką cenę nie chciały uciec.
Chyba, że medaliony mają z tym coś wspólnego :).


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rikki
Dobry wampir



Dołączył: 16 Paź 2008
Posty: 547
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 47 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Ezoteryczny Poznań

PostWysłany: Pon 14:47, 21 Cze 2010 Powrót do góry

Świetny rozdział, mamy już obraz jasnej sutuacji, wiadomo mniej więcej co i jak :d
Mam wyrzuty sumienia, że czytam każdy rozdział a prawie nie komentuję, ale muszę to zmienić i postaram się zmienić.
Hmm co tu jeszcze dodać, bardzo, ale to bardzo podoba mi się twój styl pisania, jesteś otraszkana z pisaniem i wychodzi ci to świetnie.
Bardzo podoba mi się postać Vuala.
Fajne rytułały, akcja jest, nie jest nudno i ciągle się coś dzieje.
Bardzo mi się podoba i czekam na dalszy ciąg.
Co do pytaniań to równiez zastanawia mnie ta sytuacja z koniem jak koleżankę po wyżej ;d

Pozdr


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Dropout
Wilkołak



Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 183
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 15:12, 21 Cze 2010 Powrót do góry

Skomentuję jedynie tą część rozdziału, ale tamta była również bardzo ciekawa. Szczególnie Vual z jego rytuałem dla Christii.
Taki FAQ bohaterów byłby całkiem mile widziany. Nie tylko bohaterów, ale także znaczenia medalionów - połówek czy też całych :D Wiem, że się wszystko wyjaśni, no ale...
Już nazwa rozdziału przypadła mi do gustu. Śliczny cytat Wink
Vanja nie jest siostrą Vuala? Więc dlaczego...? Czemu się tak nazywają? On jest okrutny, ale dzięki temu nie ma skrupułów przed tym strasznym rytuałem. No i oczywiście to zakochanie Christii : ?
A, przepraszam bardzo, ale czemu służy naznaczenie? Do czego jest potrzebne? O co w nim chodzi? :D Christia wybranka, a Vanja? Przed tym, żeby nie opuściła wampirów?
Stworzyłaś Skandynawię swoim własnym światem, postacie z legend, wampiry - to wszystko ze sobą zaczęłaś przeplatać. Christia stała się... ofiarą gwałtu? I Vanja tego nie rozumie. Mikkel - on wie kto jest jego matką? W teraźniejszości ta dwójka się przecież nienawidzi (Vanja i M.)
Ten rozdział, cały, bardzo mi się podoba. To przeskakiwanie z miejsca na miejsce, z czasu do czasu, hm. Teraz jeden cały był poświęcony tylko jednemu miejscu o konkretnym czasie. Tamte były zamotane, ten wiele wyjaśniał. Miały swój urok, ale jednak wolę takie części - jednolite Wink Nie narzekam oczywiście!
Tajrei, słodki kochanek Wink Opiekuje się Christią, kocha (?) ją, a jednocześnie troszczy się o Mikkela. W teraźniejszości M. jest słaby w porównaniu do Imrego i Taja, no ale... Skoro przepowiednia tak mówi Wink A tak poza tym, sama ją wymyśliłaś? Pięknie ci wyszła.
Dzięki opisom wyobrażam sobie to wszystko. Rytuał wydawał się taki... intymny?
Nie zawiodłam się na tej części i lektura była miła.
Nie wiem czemu tak bardzo Vanja nienawidzi Christii. Okej, nie wychowuje swojego syna, ale ona nie chciała mieć jeszcze dziecka, powinna to zrozumieć. A wcześniejsza niechęć?

Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział. Ta przeszłość wydaje mi się bardziej pasjonująca od całej tej walki z Volturi Laughing Prawie zapomniałam jaki jest opis "Chłodu", tak mnie wciągnęły fragmenty ksiąg i życie wampirów, do których już przywykłam i które lubię Wink Tak, wampirów, bo Vanja nim nie jest Wink A Christia i jej historia zapiera dech!


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
behappy
Wilkołak



Dołączył: 25 Lis 2009
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 15:50, 21 Cze 2010 Powrót do góry

Po prostu cudo!!! Nigdy nie jestem zawiedziona tym ff'em, ale ten rozdział był wspaniały. To było jak deser dla mojej wygłodzonej ciekawości i nasycenia ta całą historią. Aż mi brak słów, żadne nie byłyby odpowiednie żeby wrazić mój zachwyt. Ale spróbuję opisać co mi się najbardziej spodobało.
opisy!! Były takie rzeczywiste, jakbyś tam była i tylko pisała co się dzieje. Trzeba mieć wielką wyobraźnię i świetne pomysły, żeby choć w 1/10 stworzyć takie coś co robi z nami czytelnikami migdałowa. Jest tyle szczegółów i detali , które tylko nadają wyjątkowości temu ff'owi.
Jeszcze nie wiem jakie są stosunki między Vualem a Vanją, ale przynajmniej wiem, że nie są rodzeństwem i coś bardzo ważnego zdarzyło się w przeszłości. Jest też jakieś znamie, coś ważnego.
Dużo się wyjaśniło ale też dużo zamieszało mi w głowie. Jak dotrwam do końca to na pewno się dowiem. Jestem za pomysłem FAQ, bo to pomogło wszystkim. I chetnie bym przeczytała o postaciach nie musząc szukać informacji o nich miedzy wierszami.
Cały rytuał był świetny, a Vual już nie jest taki słodki i miły- tylko robi swoje a przy okazji zaspokaja swoje żądze. A Christa ma dziecko?! Shocked Teraz się wyjaśniło pochodzenie Mikkela. Jestem ciekawa czy tak miało być czy tylko była to wpadka. Też wiemy skąd Vanja miała krew Christy jak chciała naznaczyć Taja. Christa stała się inna, mocna i władcza.
Pozdrawiam i czekam niecierpliwie.
B. Very Happy

P.S. Dzięki za powiadomienie. :)


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
ParanormalVampire
Wilkołak



Dołączył: 09 Kwi 2010
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 17:32, 21 Cze 2010 Powrót do góry

Smutne trochę.
Ale już dużo rozumiem.
Nie lubię twojej Vanji. Confused Mad
Czy Christa i Tairei są parą?
I czy tak naprawdę ważna jest bardziej ona czy syn?
Szkoda mi dziecka.
Powoli wszystko wyjaśniasz, mam nadzieję że kolejny rozdział będzie niedługo i że też będzie się w nim dużo działo.
Veny
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Phebe
Wilkołak



Dołączył: 17 Kwi 2010
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sleepy Hollow

PostWysłany: Wto 18:19, 22 Cze 2010 Powrót do góry

Wzięłam się za "Chłód istnienia" i muszę przyznać, że bardzo mi zaimponowałaś!
Dziękuję za Twoją wiadomość z autoreklamą!
Jak już wspominałam, uwielbiam fantastykę we wszelakim wydaniu, zwłaszcza tak udanym jak to ff.
Od pierwszych słów intrygujesz, drażnisz, zmuszasz do analizy i myślenia. Masz lekkość pisania, a jednocześnie własny, bardzo dobry styl. Widać, że całość jest wynikiem starannego przygotowania- jestem pod wrażeniem faktów historycznych, które z łatwością wplatasz w fabułę. Prezentujesz całkiem nową jakość, która wciąga, hipnotyzuje. Jak dla mnie to horror fantasy opakowane w piękną, mroczną formę, dojrzalsze i bardziej wysmakowane niż wiele innych opowiadań.
Bohaterowie są świetnie skonstruowani- poznajemy ich boleśnie powoli, stopniowo wkraczamy w ich świat. Akcja toczy się w swoim tempie, często stosujesz retardację, podsycając skutecznie czytelniczą ciekawość. Jednocześnie te retrospekcje świetnie oddają cechy charakterologiczne postaci, wprowadzają nas w tajniki ich długowiecznego istnienia.
Nie spłaszczasz tematów, nie starasz się pisać czegoś na siłę, to wielki plus. I mimo że, jest to tylko czysta fikcja, to tchniesz w nią dużo życia i magii. Masz rękę do tworzenia opisów, które bardzo wzbogacają treść i decydują o ogólnym wrażeniu.
Co do samej fabuły, jest niewątpliwie skomplikowana, wielowątkowa i często symboliczna. Co oczywiście pracuje na jej korzyść.
Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.
Na pewno będę tu często zaglądać! Wink

P.S. tak panowie z czarnymi skrzydłami zawsze są mile widziani... przewala oczami


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
BajaBella
Moderator



Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 1556
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 219 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z lasu

PostWysłany: Śro 18:18, 23 Cze 2010 Powrót do góry

Dotarłam w końcu po ciężkich bojach ze światem i własną twórczością. Przeczytałam oczywiście od razu jak wstawiłaś, ale przepraszam, doby mi się kurczą ostatnio niemiłosiernie i trwają zdecydowanie za krótko.
Kochana, no jestem pod wrażeniem… Rozumiem dlaczego Christa jest taka, jaka jest. Choć w przypadku Mikkela, to jednak nie do końca. Wiem, wiem dziecko zrodzone z w zasadzie z gwałtu, jakiegoś magicznego rytuału, w dodatku tatuś też nie ma najlepszego pochodzenia, ale mimo wszystko jest jego matką. A swoja drogą, ciekawe co za istota z tego Mikkela, wracam pamięcią do poprzednich rozdziałów i wydaje mi się, że z Tajrejem on ma dobry kontakt. Vanja… Nie lubię kobiety, mimo wszystko. Jest zaślepiona, obarcza Christę za wszystko, bo jej chyba zazdrości. W każdym razie na chwilę obecną to dla mnie strasznie wredna „baba”. Nie mogę się co prawda doczekać, jaką skrywa tajemnicę swojego istnienia. Troszkę się wyjaśniło, że nie jest prawdziwą siostrą Vuala, więc raczej nie zaliczam jej w tej chwili w poczet upadłych aniołów, ale jest niewątpliwie kimś ważnym i z dłuuuuugą historią życia. Jedna rzecz mi się w niej podoba – to, że lubi kakao.
Szkoda mi Tajreja, zrobiło mi się go żal, kiedy po powrocie zastał zmienioną psychicznie Christę, która w zasadzie już nigdy nie wróciła do swojej poprzedniej osobowości. Tak to jest, gdy człowiek się zadaje z upadłymi aniołami.
Postać Vuala jest napisana świetnie. Intryguje. Jest niezwykle tajemniczy, a jednocześnie tak bezczelnie arogancki, egoistyczny i pozbawiony ludzkich uczuć, że nie da się go lubić. Można podziwiać, ale sympatii to on mojej nie zyskał.
No cóż, zapewne doszłaś w swoim opowiadaniu do momentu, że wiele rzeczy, które było ważnych dla dalszego biegu tej historii się właśnie wydarzyło. Ciekawa jestem tej walki z Volturi i tak sobie w tej chwili przypomniałam, że na samym początku było coś, że jakieś poruszenie nastąpiło u Cullenów. Zastanawiam się jak ty to wszystko poprowadzisz dalej…
Oczywiście przeczytam.
Ściskam, BB.
A! Zapomniałabym rytuały były takie, że aż mi mroziło krew w żyłach. Cudne!


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Olcia
Zły wampir



Dołączył: 13 Sty 2009
Posty: 377
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Leszno

PostWysłany: Śro 19:16, 23 Cze 2010 Powrót do góry

Po długiej i miłej lekturze czas na komentarz, bo nie można przejść obok tego tak o, bez niczego. Powracam, jak obiecałam.
Miała być chwila - przerwa w tłumaczeniu, bo już mi się mózg zmęczył, jeśli to w ogóle możliwe i pomyślałam, że tu zajrzę, bo na pewno mi to dobrze zrobi. W głośnikach leciał Bushido i tak oto przystąpiłam do lektury.

Może na początek fakt, że pełen respekt za napisanie przepowiedni samodzielnie. Co z tego, że słowo nie istnieje i jest teoretycznie niepoprawne, kiedy w praktyce, tak jak zauważyłaś autor ma do tego prawo. Ładne napisałaś wersy, ale jakoś wydaje mi się, że tu jest wszystko jasne, wiele się wyjaśnia, a może raczej dopełnia, ale gdyby miała być sama to nie wiem, czy byłaby odpowiednio odebrana, ale to tylko takie moje spostrzeżenie. Jednym słowem pasuje mi tylko do tej historii i żadnej innej. I jak się teraz nad tym zastanawiam, to uważam, że moje myślenie jest głupie, bo przecież nie musi pasować do innych historii. Ale cóż.

Spodobało mi się na samym początku w wspomnieniu Tajreia pojawienie pewnych słów, które zawsze mi się podobały, a ściśle rzecz biorąc, od lekcji historii, na której je usłyszałam. Mam tu na myśli "z tarczą lub na tarczy". Uważam, że idealnie określają bohatera i pokazują dwie strony każdej walki, w której żołnierz bierze udział. I nie zawsze są one pozytywne. Dla mnie jest to też symbol wzlotów i porażek w naszym życiu, bo jesteśmy jak tacy wojownicy. A do Tajreia to świetnie pasuje.

Nadal zastanawiam się kim jest Vanja, co ma za zdolności, że tak łatwo potrafiła uśpić Christę, kiedy ta ujrzała scenę w nocy w ogrodzie.
Poza tym ciekawy pomysł miałaś z tym, jak się Christa dowiedziała kim tak naprawdę są. Ciekawie to opisałaś, bo nie było to zbyt drastyczne, ale pokazujące odrobinę grozy tej chwili.

Rzecz, która raczej nie przypadła mi do gustu, to przedstawienie Christy jako osoby żądnej władzy. Wiem, że nie ma ideałów i każdy ma jakieś wady, ale jakoś wyobrażałam ją sobie zawsze trochę inaczej. Nie w taki sposób. Raczej miałam o niej wyobrażenie grzecznej, niewinnej, subtelnej itd. dziewczyny. I fakt, że nie chciała widzieć i wychowywać Mikkela trochę boli, ale powiedzmy, że rozumiem. Co nie zmienia faktu, że trochę szkoda.

Dobrze, że wstawiłaś linka do artykułu na Wikipedii o Wualu. Nie wiem jak ty go "wynorałaś", ale wiem, że idealnie pasuje do całej historii. Zapewne wszystko leży w twoich zainteresowaniach, co nie zmienia faktu, że jestem pełna podziwu.

Wiesz dobrze, że lubię trochę tzw. "miziu- miziu", ale twój opis Christy w łóżku mnie poruszył. Ponieważ był seksowny, ale nie bardzo erotyczny. Znalazłaś złoty środek, który mnie urzekł.

Z moich notatek wynika, że znów na temat Vanji. Jejku, jaka ta kobieta lub czymkolwiek ona jest, jest irytująca. Zwłaszcza w fragmencie, kiedy rozmawia z Irme. Czy ktoś jej kazała wszystko organizować? Nie przypominam sobie, może się mylę, ale cóż. Wydaje mi się, że daliby sobie radę sami. No może mieliby problem z przywołaniem Vaula, ale skoro już się tym zajęła, to niech im potem tego nie wypomina.

Kocham wykorzystywanie runów.

Nie rozumiem chyba do końca postaci Vaula. Wydaje mi się być bohaterem złym do szpiku kości, który patrzy jedynie jak tu osiągnąć jedynie swoje własne korzyści i czerpać dodatkowo z tego przyjemność. Choć niby jest bogiem, czy upadłym aniołem, który ma moc i władze, to nie podoba mi się, jak się zachowuje. Mimo że dla Christy wydaje sie być miły, jednakże to jego natura - rozkochiwać w sobie kobiety.

Teraz już trochę bardziej rozumiem, dlaczego Vanja tak bardzo boi się Vaula. Nie dość, ze zna jej tajemnicę - jej przepowiednię, to jeszcze ma nad nią zupełną kontrolę. Trochę mi jej szkoda, ale nie zawsze wszystko może być piękne, słodkie i bez trosk i bólu.
W rozmowie Vaula z Vanją, Vaul pokazał swoją prawdziwą twarz. Tak samo podczas rytuału, kiedy Christa się odezwała, nie wiedząc, że nie może. Pokazał wtedy na czym mu tak naprawdę zależy i jaki jest.

Co do opisu rytuału, powiem tak. Nic dodać nic ująć.

Co jest przepowiedziane Vanji?

Szokiem był dla mnie pomysł z ciążą, ale raczej w pozytywnym znaczeniu. Teraz już też wiemy kim jest Mikkel. Jedynie tak, jak już wcześniej wspomniałam szkoda, że zakończyło się to wszystko tak, jak się zakończyło i Christa tak źle odnosiła się do dziecka. Przecież ono niczemu nie zawiniło, ale powiedzmy, że rozumiem trauma rytuału i chciała się oderwać od wspomnień o tym.

Nadal wielką niewiadomą jest dla mnie medalion.

Zazwyczaj lubię, kiedy dialogi i opisy są zrównoważone, ale tutaj mi zupełnie nie przeszkadza, że większość tej historii stanowią opisy i narracja. To sprawia, że ta historia ma urok i jest zupełnie inna od pozostałych.

Jestem ciekawa, jak to się dalej potoczy i co ci chodzi dalej po głowie.

Przepraszam, że tak nieskładnie.
O.

P.S Nie wiem jak się odmienia imiona twoich bohaterów ;p


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin