FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Ciepło [Z] 10.08 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
mistletoe
Moderator



Dołączył: 04 Lis 2008
Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Wto 17:29, 14 Kwi 2009 Powrót do góry

Konban'wa!
Powróciłam z nowym opowiadaniem. Od razu mówię, że to coś zupełnie innego, niż "Sunrise". Inna sytuacja, inne osoby, inny charakter . Na chwilę obecną nie planuję happy endu, więc od razu zaznaczam. Tekst nie powinien być zbyt długi, a i akcji nie będzie za dużo. To opowiadanie będzie... można powiedzieć, czyjąś historią. Nie wiem, na ile mi to wyjdzie, ale chciałabym, by było odrobinę smutne.

Ten fragment to nie prolog, a coś w rodzaju wstępu. Rozdziały powinny pojawiać się raz w tygodniu, ale jak znam życie, pewnie będą umieszczane rzadziej. Rozdział pierwszy najprawdopodobniej dodam w czwartek bądź piątek.
Bety na razie brak, ale do rozdziału pierwszego kogoś poszukam. :)
Enjoy.

Wstęp

Czułem ciepło.
Choć temperatura nie miała dla mnie większego znaczenia, teraz się ucieszyłem. Żyłem w świecie fantazji, chciałem czuć tę niewiarygodną rozkosz… Jej dłoń na mojej dłoni, jej uśmiech, jej oczy… w moich wspomnieniach wszystko to było ciepłe. A nie tak nierealnie gorące. Otworzyłem oczy i spojrzałem na złoty płomień tańczący wokół mojej dłoni. Momentalnie wróciłem do rzeczywistości i odsunąłem się.
Jeszcze jeden raz.
Westchnąłem, ocierając łzę, która niepostrzeżenie wymknęła się zza moim powiek. Tak się działo za każdym razem, gdy zostawałem sam. W towarzystwie udawało mi się tamować wspomnienia, ratować się chwilą radości patrząc na moją szczęśliwą rodzinę, widząc, że osiągnęli w życiu tak wiele…
Szczególnie kojące było dla mnie jej towarzystwo. Choć nie powinno tak być, gdy przytulałem ją do serca, zatapiałem twarz w jej kasztanowych włosach, czułem się swojsko. Jak w domu.
Dom… To słowo nie pasowało do żadnego miejsca, w którym kiedykolwiek się znalazłem. Jednak ta chwila zapomnienia dawała mi poczucie bezpieczeństwa. Wydawało mi się, że ona mnie rozumie, choć zupełnie nie znała mojej sytuacji. Nie wiedziała nic o świecie, o mnie, o ludziach ją otaczających. Nie wiedziała nic o sobie.
Usłyszałem ciche kroki. Jej obcasy stukały o pokrytą płaskimi kamieniami, podłogę. Po chwili drzwi powoli się uchyliły i weszła do pomieszczenia. Blask kilku świec ustawionych w pokoju delikatnie oświetlał jej sylwetkę. Lecz ja nie potrzebowałem światła, by zobaczyć jej lśniące włosy, pełne wargi i delikatny uśmiech. Rozglądała się czekoladowymi oczyma, szukając mnie w ciemnym pomieszczeniu.
- Jesteś tutaj…? - wyszeptała, robiąc krok do przodu. Po chwili zauważyła mnie i z uśmiechem podbiegła w moją stronę. Jak zwykle usiadła mi na kolanach i złożyła na moim policzku słodki, niezwykle ulotny pocałunek.
- Dlaczego siedzisz tutaj sam? - Westchnęła, zeskakując i zapalając resztę świec. Gdy się odwróciła, jej twarz anioła lśniła delikatnym blaskiem.
- Pan wredny chciał z tobą porozmawiać.
Parsknąłem śmiechem. Poczułem ciepło na sercu. Nie, to nie było ciepło. Tylko mały, nikły płomień.
- Wredny?
Wywróciła oczyma, opierając się o kominek. Jej spódnica delikatnie zaszeleściła.
- Tak, stwierdził, że w takim tempie niczego się nie nauczę i zamiast myśleć wciąż o tobie, mam przyłożyć się do nauki. Uznał, że będę miała z nim wieczorami dodatkowe lekcje. Brutal - dodała pod nosem.
Poczułem lekkie zakłopotanie. I ból. Za każdym razem, gdy o tym wspominała, czułem się coraz gorzej. Rozumiałem, że nie powinienem trzymać jej w niewiedzy, ale była taka krucha, ludzka, ulotna… Wiedziałem, że muszę ją skrzywdzić, jednak bałem się. Byłem największym tchórzem i egoistą. Chciałem, by nigdy nie poznała prawdy, bym mógł trzymać ją przy sobie na zawsze, upajać się jej zapachem, czekoladowymi oczami, uśmiechem…
Wstałem, i podszedłem do niej, nie patrząc jej w twarz. Obserwowałem złote i rubinowe płomienie tańczące w kominku. Po chwili, lekko się wahając, przysunęła się i delikatnie mnie objęła.
- Kiedyś będziemy razem, prawda? - wyszeptała cicho.
Zamknąłem oczy, a po moim policzku spłynęła samotna łza.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez mistletoe dnia Wto 20:14, 24 Lis 2009, w całości zmieniany 10 razy
Zobacz profil autora
Swallow
Dobry wampir



Dołączył: 14 Paź 2008
Posty: 843
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Wto 17:35, 14 Kwi 2009 Powrót do góry

Bardzo ładnie. Tylko dlaczego wstęp jedynie?
I jedno mnie tak zastanawia: o kim to jest z naszej sagi? Na razie z nikim tego nie zidentyfikowałam, ale może się okaże.
Czekam na następne, by rozwiać (jak sądzę) wątpliwosci.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Giraffaaa
Człowiek



Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc!

PostWysłany: Wto 17:38, 14 Kwi 2009 Powrót do góry

Droga Mistletoe Wink
Treść, jak to bywa na początku, tajemnicza. Błędów nie wyłapałam, zdania są przemyślane i pełne uczuć. Cieszę się, że napisałaś nowe opowiadanie - uwielbiam twój styl. O postaci chłopaka mogę powiedzieć, że jest cudowny! Taki wrażliwy, delikatny, pewnie romantyk (swoją drogą - mój ideał, wiesz skąd takiego wziąć?). Bardzoo mi się podoba i czekam na następne rozdziały!
Pozdrawiam,
Giraffaaa


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyjątkowa
Wilkołak



Dołączył: 12 Mar 2009
Posty: 154
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wiecie, że Święty Mikołaj nie istnieje?

PostWysłany: Wto 17:39, 14 Kwi 2009 Powrót do góry

Pierwszy raz nie wiem co napisać. Tak naprawdę nie wiem. Jest to na pewno intrygujące, ale budzi we mnie mieszane uczucia. Nasuwa się wiele pytań i mało odpowiedzi. I doprawdy, jest to bardzo irytujące. Nie wiadomo przede wszystkim o kim jest ta cała historia i nie dałaś poznać ogólnego przekazu oraz pomysłu. Powiem szczerze, że tym bardziej odstraszyłaś mnie, pisząc że będzie to dość smutne opowiadanie. Mimo wszystko, jestem ciekawa dalszych części. I chętnie przeczytam o dalszych losach głównych bohaterów. :) Jednak prosiłabym o jakieś krótkie info. Kiedy, gdzie, o kim i ogólnie przybliżenie sytuacji. Większych błędów nie znalazłam. :D
Życzę weny i pozdrawiam. :P


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Wto 18:03, 14 Kwi 2009 Powrót do góry

Tak, ładnie sie zaczyna, ale zbyt mało to by porwać czytelnika i zachęcić do przeczytania kolejnego odcinka.
Zdam się jednak na pozytywne opinie koleżanek, które czytały wcześniejsze opowiadanie i zajrzę jeszcze w Twe progi. Może się nie rozczaruję.

Życzę weny, oby pomogła w napisaniu długiego i dobrego rozdziału. :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mistletoe
Moderator



Dołączył: 04 Lis 2008
Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Wto 18:37, 14 Kwi 2009 Powrót do góry

Są rzeczy, o których zapomniałam napisać w pierwszym poście.
Wampiry w moim opowiadaniu będą troszkę inne, nadałam im kilka dodatkowych cech. Główny bohater jest wampirem, ale ogólnie to sądziłam, że łatwo zorientujecie się o czym i o kim będę opowiadać i że zaskoczenia nie będzie :). Trudno mi stwierdzić o czasie, bez zdradzania dalszej akcji. Podobnie z tym, gdzie to się dzieje. Wszystko przyjdzie z czasem.
Powiedziałam, że chciałabym, by opowiadanie było odrobinę smutne, ale nie wiem, czy nie zmienię zdania. Bo zakończenie mam już w głowie.
Dlaczego tylko wstęp? Otóż musiałam na czymś wyładować wenę a ogólnie nie mam za dużo czasu, żeby pisać. Wstawię w czwartek, piątek rozdział pierwszy, który będzie dłuższy. Mam nadzieję, że opowiadanie się spodoba.
Liczę na szczere opinie i mobilizującą krytykę :)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez mistletoe dnia Pią 16:06, 17 Kwi 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
wela
Zły wampir



Dołączył: 08 Lut 2009
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 37 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Broadway

PostWysłany: Wto 20:59, 14 Kwi 2009 Powrót do góry

Krytykę? Liczysz na krytykę? No nie wiem, na razie nie ma Cię za co, moja droga krytykować. Wink
Po pierwsze - beta. Nie mówię, że jesteś słaba pod względami "błędowymi". Po prostu trzeba przestrzegać regulaminu, który głosi, że każdy ff musi mieć betę. Poza tym Twoje opowiadanie nic nie straci - może jedynie zyskać. Mam nadzieję, że w pierwszym rozdziale pojawi się udział, owej osoby. Chociaż, wracając do punktu wyjścia - uważam, że formułowane przez Ciebie zdania są poprawne, a także inne stylistyczne, interpunkcyjne sprawy są na dobrym poziomie.

Wracając do sedna sprawy, czyli do treści powiem na początku, że jestem już prawie pewna, że zaserwujesz nam historię B&E. Cóż, chyba wolałabym, aby nie był to happy end - przynajmniej trochę odróżniłby się od innych opowiadań. Jednakże mam wrażenie, że Twoje nie będzie jednym z wielu FF. Edward zdesperowanym.. hmmm człowiekiem czy wampirem? Na razie pewna niczego nie jestem, chociaż stawiam na te drugie. Na pewno przeszedł jakąś katastrofę i dlatego jest teraz z nim źle, pod względem psychicznym. Ogólnie zapowiada się ciekawie - już po wstępie widać, że mniej więcej masz "naszkicowany" plan opowiadania. Sądzę, że będę często odwiedzać ten temat - piszesz lekko i płynnie. Liczę na dużo opisów, gdyż mam wrażenie, że jesteś niezła także w tych sprawach.
Przyznam, że Twojego poprzedniego FF nie czytałam, jednakże z tego co widać, nie jesteś jakąś początkującą nastolatką, preferującą trulof pomiędzy Edziem i Bellą. Zapowiada się niezwykle ciekawie (być może się powtarzam, dlatego zakończę na tym stopniu mój post)

Życzę weny, czekam na rozdział, mam nadzieję, że nie zawiedziesz moich oczekiwań i znajdziesz pomocną betę. Wink
Pozdrawiam, Wela :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
EmerginSun
Nowonarodzony



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 16:53, 15 Kwi 2009 Powrót do góry

mistletoe!
Zapowiada się wyjątkowo i znajac Ciebie takie będzie, jednak nie przesadzaj ze smutnymi wątkami i tak, jak w "Surnise" zaszczyć nas błyskotliwym i zaskakują cym przebiegiem akcj z odrobiną zabawnych wątków (np. fantastyczny moment kłótni o pumę ha ha)
Styl masz jak zawsze fantastyczny i wstęp wyszedł idealnie.

Ave wena


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Yummy
Nowonarodzony



Dołączył: 15 Kwi 2009
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Śro 18:21, 15 Kwi 2009 Powrót do góry

mistletoe napisał:
Tak się działo, za każdym razem, gdy tylko zostawałem sam.

Tak się działo za każdym razem, gdy zostawałem sam.
(o ile się nie mylę, a myślę, że jednak nie)

Cytat:
Dom… To słowo nie pasowało do żadnego miejsca, w którym kiedykolwiek się znalazłem.

Zasada mówi, że przed "który" oraz "z którymi", "w którym" (to się nawet jakoś nazywa, ale nie chcę nikogo wprowadzić w błąd) stawiamy przecinek. Troszkę dziwnie wtedy brzmi, ale myślę, że tak jest bardziej poprawnie : )

Cytat:
Usłyszałem ciche kroki. Jej buty wydawały ciche stuknięcia, gdy powoli szła przez pokrytą płaskimi kamieniami, podłogę.

"CICHE" - powtórzenie. Proponuję zmienić na "stłumione" lub "miarowe" (jeśli zmienimy kontekst na to, że szła równym krokiem). Ale myślę, że tak zdolna osoba wymyśli sama coś lepszego. Aaa i przecinek przed "podłogę" niepotrzebny.


Cytat:
- Dlaczego siedzisz tutaj sam? - Westchnęła, zeskakując i zapalając resztę świec.

Małą literą. Nie jestem pewna, czy ten przecinek powinien tak być, ale raczej tak. Jeśli popatrzymy logicznie - z twojego wpisu wynika, że Ona zeskoczyła i westchnęła jednocześnie, co jest, w moim mniemaniu, niemożliwe.

Cytat:
Uznał, że będę miała z nim wieczorami dodatkowe lekcje. Brutal - dodała pod nosem.

Literówka - miała, a nie mała. No a co do tego "brutal - dodała pod nosem" - coś mi tu nie pasuje. Tak, to określenie "brutal" mi nie pasuje. Coś innego, byleby nie brutal ; )


Cytat:
Wstałem, i podszedłem do niej, nie patrząc w jej twarz.

(...) nie patrząc JEJ W twarz.



Ogólnie - piękne i intrygujące. Mało błędów, a jeśli już jakieś są, to naprawdę błahe : ) Podoba mi się i czekam na dalszą część : )


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mistletoe
Moderator



Dołączył: 04 Lis 2008
Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Pią 16:11, 17 Kwi 2009 Powrót do góry

Yummy, dziękuję bardzo za poprawki :) Na szczęście Giraffaaa ( ;* ) zgodziła się betować kolejne rozdziały, więc już będzie lepiej.
Welo - dobrze, że użyłaś wyrazu 'prawie' - pozory są czasem mylące. Jednak naprawdę mało osób, z którymi rozmawiałam, zorientowały się o kogo chodzi. Bardzo mnie to zdziwiło, jednak chciałam by było w tym odrobinę niejasności, więc mimo wszystko się cieszę.
Rozdział powinien się pojawić jutro nad ranem (6,7) o ile wyrobię się dziś z pisaniem. Jeżeli nie zdążę, to umieszczę go jutro po południu. Jednak jutrzejszy poranek to najbardziej prawdopodobny termin :)
I dziękuję za szczere komentarze :) Cieszę się, ze moja twórczość kogoś zainteresowała.
b,
mistletoe

EDIT:
No to dodaję. Krótszy niż przewidywałam, ale mam nadzieję, że jakość to zrekompensuje :)
Beta: Giraffaaa (moja Madzia <3 )

Rozdział I
Pytania

Idąc ciemnym korytarzem, starałem się o niczym nie myśleć. Ścieżka, którą wyznaczyła łza, paliła żywym ogniem. Przejechałem dłonią po twarzy, zamykając oczy.
Kiedyś będziemy razem, prawda?
Głupcze. Mógłbym powiedzieć ‘tak’. Wtedy bym ją uszczęśliwił, prawda? Nie. To nie mogłoby być szczęście. Chciałbym zagarnąć ją dla siebie, żyć iluzją. Taka młoda, tak bezbronna…
Słodki sen kiedyś dobiegnie końca. Za kilkanaście, kilkadziesiąt lat. Kto wie, może mniej. Co wtedy zrobisz? Potwór w mojej głowie szydził ze mnie, kpiarsko się uśmiechając. Jak zatrzymasz te wspomnienia? Zakończysz swój nudny, odrażający żywot? A może jest inne wyjście? Zatrzymasz iluzję?
Uśmiechnąłem się zwycięsko. Nie zrobię tego. Jedyne, czego byłem pewny w tym momencie, to, że nie odważę się. Przeznaczenie kazało mi uratować najdroższą mi osobę przed takim losem. Choć, by ona żyła w szczęściu, ja muszę cierpieć, to była dobra droga. Dlaczego mam więc krzywdzić tę samotną, bezbronną istotę? Mam ją skazać za coś, o czym nawet nie wie?
Otworzyłem oczy, przyśpieszając. Myśli paliły mnie od wewnątrz, starałem się od nich odgrodzić. Tyle pytań. Żadnej odpowiedzi. Nacisnąłem klamkę i zdecydowanym krokiem wszedłem do pomieszczenia. Po chwili na moich ramionach zacisnęły się drobne dłonie.
- Miło cię widzieć, bracie.
- Dzień dobry, Alice.
Usłyszałem jej chichot i puściła mnie. Usiadła na obrotowym krześle przy biurku i zaczęła machać nogami. Po chwili spojrzała na mnie ciemnozłotymi oczami.
- Wiesz, chyba mam ochotę na spacer.
- Przykro mi, jednak ja nie mam ochoty. - Skierowałem się w stronę łóżka.
- Daj spokój! - jęknęła. Zeskoczyła z krzesła i poszła za mną. Gdy usiadłem, stanęła przede mną i złapała mnie za dłonie, delikatnie nimi potrząsając.
- Nie wychodziłeś od tygodnia, przydałoby się zaczerpnąć trochę powietrza. Szczerze mówiąc, polowanie też by Ci się przydało.
- Nie chcę, Alice.. To moja ostateczna decyzja.
Westchnęła zrezygnowana, siadając obok mnie.
- To może nauczysz mnie grać na skrzypcach, skoro nie zamierzasz nigdzie wychodzić?
- Poproś Rose.
- Nie chcę. Proszę?
- Nie.
- Dlaczego?
- Nie.
Prychnęła zrezygnowana. Chwilę siedzieliśmy w ciszy.
- Mogę cię o coś poprosić? - zapytała, wpatrzona w ścianę. Przytaknąłem.
- Mógłbyś, proszę, czasem starać się zachowywać się normalnie? Wystarczy nam, że choć raz rozpoczniesz rozmowę, wyjdziesz z domu bez przymusu, czy się uśmiechniesz. Czy to wiele?
- W zaistniałej sytuacji, tak.
Alice znów westchnęła, opierając się o moje ramię. Na sekundę zapanowała cisza.
- Myślałam, że ona Ci… pomaga.
Prychnąłem.
- Nie jest tutaj, by mi pomagać. Nie potrzebuję jej pomocy.
- Jednak nie zaprzeczysz, że jej towarzystwo wychodzi Ci na dobre.
- Tak, Alice - przygryzłem wargę - Ale sądzę, że lepiej byłoby, gdyby…
- Dla kogo lepiej? - Potrząsnęła głową, patrząc się na mnie ze zdziwieniem. - Dla ciebie? A może dla niej?
Lepiej byłoby, gdybyś…
- Nie i dobrze o tym wiesz. Nie zrobię tego. Nie proponuj.
- Może sama mam się tym zająć? - Wyglądała na rozzłoszczoną.
Poczułem ogień wzbierający się w moim wnętrzu. Wściekłość.
- Nie waż się nawet o tym myśleć! - warknąłem. Alice odskoczyła, wystraszona. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę z tego, że stałem. Zaczerpnąłem powietrza i starałem się uspokoić.
Przepraszam. Ja tylko… nie chciałam, uwierz mi.
Oddychałem głęboko, starając się rozluźnić mięśnie. Nie powinienem reagować tak przez zwykły impuls. Muszę… opanować się. Muszę… Muszę…
- Ee, przepraszam? - Usłyszałem cienki głosik. Szybko się odwróciłem. Za szybko. Cholera.
Przy drzwiach stała ona. Uśmiechała się lekko, a jej długie do pasa loki, subtelnie falowały przy każdym ruchu. Miała na sobie jasną bluzkę i spódnicę khaki. spódnicę.
- Tak myślałam, że was tutaj znajdę. Alice, ciocia Esme poprosiła, bym cię zawołała do salonu.
Spojrzałem na moją siostrę. Uśmiechała się delikatnie, sprawiając wrażenie rozluźnionej. W jej myślach zaczęły przekładać się obrazy związane z architekturą i wystrojem wnętrz. Usiadłem na łóżku, obserwując jak w podskokach kieruje się w stronę drzwi. Zatrzymała się z ręką na klamce i odwróciła się.
- Porozmawiamy później. - Rzuciła i wybiegła na korytarz.
O czym mielibyśmy rozmawiać? Do czego tym razem będzie mnie próbowała przekonać? Dopiero po chwili zauważyłem, że dziewczyna nie ruszyła się z miejsca przy drzwiach. Spojrzałem w jej kierunku, nie byłem jednak w stanie się uśmiechnąć, więc po prostu na nią patrzyłem. Weszła do mojego pokoju, uważnie się rozglądając i powoli podeszła do biurka, siadając na krześle, które wcześniej zajmowała Alice.
- Kłóciliście się? - Cicho zapytała, przyglądając mi się z ciekawością.
- Nie twoja sprawa - warknąłem.
Wzruszyła ramionami.
- Jesteśmy rodziną, myślałam, że mogę poznać powód waszych sporów. Ale to tylko jedno z pytań, na które nie poznałam i - jak sądzę - nie poznam odpowiedzi. Czyż nie?
Zamrugałem zdezorientowany.
- Może kiedyś, ale na pewno nie odpowiem ci dzisiaj.
Odwróciła się i po chwili jej wzrok przyciągnął obraz wiszący na ścianie. Nie zdziwiłem się, był niezwykły, wręcz porażający swym pięknem.
- Masz czasem tak, że w twojej głowie jest za dużo pytań? - Mruknęła zamyślona. - Wydaje ci się czasem, jakby wierciły ci dziurę we wnętrzu, zajmowały każdy, nawet najmniejszy fragment świadomości i paliły?
Wiedziałem aż za dobrze, o co jej chodziło, jednak nie odezwałem się. Zmagałem się z moimi pytaniami wiele lat, aż w końcu spostrzegłem, że co roku przybywało ich na ilości i nie miałem szans się z nimi uporać.
- Zdarza m się to bardzo często. Niektóre z tych pytań są wyjątkowo błahe, jednak nie uzyskuję odpowiedzi… Dlaczego moi rodzice zmarli?... Dlaczego ludzie są źli…? Co to jest cierpienie…? Gdy już nie mogę sobie z nimi wszystkimi poradzić, wymyślam odpowiedzi, wybierając te najbardziej prawdopodobne opcje. Jednak jest jedno pytanie, które męczy mnie ogromnie.
Obróciła głowę i spojrzała na mnie brązowymi oczami, w których płonęły drobne ogniki. Gorąca czekolada.
- Dlaczego jesteś smutny?
Zaskoczyła mnie. Spojrzałem na nią zdziwiony.
- Nie jestem…
- Nie kłam, proszę.
Westchnąłem.
- W takim razie nie umiem ci odpowiedzieć. Nie tylko nie mogę, ale i nie umiem.
Zapadła cisza. Dziewczyna wciąż wpatrywała się w obraz na ścianie. Po chwili wstała i uklękła przy nim, próbując rozszyfrować zapisaną piękną kaligrafią, dedykację.
- „Dla Mojej pięknej… Belli” … Edwardzie, kim jest Bella?
Zamknąłem oczy. Jej śliczny głos wymówił imię, którego nie słyszałem od tak dawna…
- To przez Bellę jesteś smutny? - wyszeptała.
- Nie, ona nic nie zrobiła. Nie mogę jej winić.
- Chciałabym ją poznać. Jest śliczna. Prawdę mówiąc, jest trochę podobna do mnie.
Zaśmiała się delikatnie, a ja zacisnąłem wargi. Z całych sił starałem się nie wypowiedzieć zdania, które starało się przejść przez moje gardło. Dlaczego ty… nie… pamiętasz?
Usiadła obok mnie, głaskając mnie po głowie. Po chwili zapytała sennym głosem:
- Czy skoro nie chcesz odpowiedzieć mi na te pytania, to czy mogę ci zadać jakieś inne?
- Jasne - mruknąłem podejrzliwie.
- Dlaczego tutaj nie ma okien? - wymamrotała, opierając się o moje ramię i przymykając oczy.
- Bo jesteśmy pod ziemią.
Parsknęła śmiechem.
- Ja wiem, ale powinny być chociaż szyby… albo akwaria zamiast okien… Jak bardzo głęboko pod ziemią jesteśmy?
- Sam nie jestem pewien. Może kilkadziesiąt metrów.
- Nie przytłacza cię to?
Znów mnie zaskoczyła. Pozwoliłem, aby położyła się i oparła swoją głowę na moich kolanach. Zacząłem delikatnie głaskać ją po włosach. Wyglądała na bardzo senną.
- Przytłacza?
- Tak, głębokość, to, jak daleko od innych ludzi jesteśmy…
- W każdej chwili możesz wyjść. Ale nie, nie przytłacza mnie to.
- Ja nie chcę… wyjść. Tutaj jest… bezpiecznie - wyszeptała, zapadając w sen.
Nie wiedziała, jak bardzo się myliła.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez mistletoe dnia Sob 19:18, 06 Cze 2009, w całości zmieniany 4 razy
Zobacz profil autora
Cornelie
Dobry wampir



Dołączył: 27 Gru 2008
Posty: 1689
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 297 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z łóżka Erica xD

PostWysłany: Pią 16:52, 17 Kwi 2009 Powrót do góry

mistletoe napisał:

Przejechałem dłonią po twarzy zamykając oczy.


Po twarzy powinien być przecinek.

mistletoe napisał:
Usiadła na obrotowym krześle, przy biurku i zaczęła machać nogami.


Moim zdaniem przecinek po krześle jest zbędny ale nie jestem na sto procent pewna xD

mistletoe napisał:
Zatrzymała się, z ręką na klamce i odwróciła się.


Tu stawiam, że tak samo jak wyżej.

mistletoe napisał:
próbując Rozszyfrować zapisaną piękną kaligrafią, dedykację.


Duża litera jest zbędna Wink

Dobra, przeczytałam. Powiem jedno, zaciekawiłaś mnie. Czemu żyją pod ziemią? Kim jest owa dziewczyna? I co stało się z Bellą?
Mam ogromną nadzieję, że nie zrobisz z tego typowej opowieści o B&E, która wałkowana jest cały czas.
Po tym rozdziale mogę powiedzieć, że jestem na Tak. Jest tajemnica, której zawsze poszukuję :)
I podoba mi się. Lekko się czytało, płynnie, styl masz dobry.
A w pamięci z tego fragmentu utkwi mi to:

mistletoe napisał:
Dlaczego ludzie są źli…? Co to jest cierpienie…? Gdy już nie mogę sobie z nimi wszystkimi poradzić, wymyślam odpowiedzi, wybierając te najbardziej prawdopodobne opcje.


Pozdrawiam serdecznie


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Donna
Dobry wampir



Dołączył: 02 Mar 2009
Posty: 664
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 77 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: from Six Feet Under

PostWysłany: Pią 17:36, 17 Kwi 2009 Powrót do góry

Cytat:
Usiadła obok mnie, głaskając mnie po głowie

Nie jestem pewna, ale dwa 'mnie' nie jest tu potrzebne, ale głowy nie daje, nie znam się zbytnio na tym, bynajmniej zazgrzytało mi to trochę:D

Bardzo fajnie się czyta, lekko itp.
Jest tutaj bardzo tajemniczo, właściwie nie wiemy, o czym jest ff. Ja zorientowałam się tyle, że Bella nie pamięta nic z przeszłości, żyje pod ziemią z wampirami i...no nic, czekam, aż to wszystko się wyjasni:)
Przczytałam komentarz koleżanki powyżej. Może się mylę, ale według mnie Bella to Bella i ta dziewczyna to Bella tylko nic nie pamięta, a nie że ta dziewczyna to jakaś tam dziewczyn a a Belli nie ma...ale nie jestem pewna, bo naprawdę unikałaś tutaj odchylenia tajemnicy xD
Ciekawe, wciągające.
Podoba mi się, nawet bardzo:)
Czekam na następną część, pozdrawiam
Alicee

Edit: Wiesz, daje ci pluas za to, że dałaś nazwe rozdziałowi. Ja zawsze to robie i czasami muszę myśleć, jaka byłaby najsensowniejsza. Takie byle co, ale ja zwracam na to uwagę, bo moim zdaniem wygląda to lepiej, jak rozdział jest nazwany. W większości ff, jakich czytałam, to niestety tego nie ma. Może błahostha, ale sądze, że warto na to zwrócić uwagę :)
Jedyne, co mi się nie podobało, to fakt, że tak krótko. Przez to nie mogę stwierdzić, co mi się nie podobało. Mogłabyś bardziej rozwijać wszystkie jego myśli. Było tam coś, że w jego wnętrzu wzbiera się wściekłość. W jednym zdaniu to napisałaś, a naprawdę, można z tego zrobić kilka linijek i w dodatku nie na chama. Gdybys pisała tego więcej, najzwyczajniej mogłabym stwierdzić, co piszesz nie tak, co zgrzyta, a i wypowiedziałabym się więcej o stylu. Więc czekam na dłuższy rozdział :)
Pozdrawiam
Alicee.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Donna dnia Pią 17:44, 17 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Szara
Wilkołak



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 108
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: że znowu!

PostWysłany: Pią 17:44, 17 Kwi 2009 Powrót do góry

Zadziwiające, zastanawiające, tajemnicze. Niby najprostszy paring świata Twilight, a jednak. Zaskoczyłaś mnie.
Przeczytalam jednym tchem, jakoś nawet nie zwracałam uwagi na przecinki, kompozycję zdań etc, mimo, że najczęściej się na tym skupiam. A tutaj - pełen relaks, brakowało tylko koca i kawy. Żałuję jednego - że nie zdążyłam rozwinąć wyobraźni bo rozdział się skończył. Ale mam nadzieję, ze Wen Ci dopisze.
I pewna rzecz mnie jeszcze zastanawia - dlaczego oni żyją pod ziemią? Wytłumaczysz to jakoś później?

Miłego wieczoru.
Sz.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Szara dnia Pią 17:44, 17 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
moonynight
Wilkołak



Dołączył: 26 Gru 2008
Posty: 135
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: okolice Torunia

PostWysłany: Pią 21:54, 17 Kwi 2009 Powrót do góry

Bella nie pamięta? O kurczaki. Bella nie pamięta. Bella nie pamięta!!!
Jejku. Podoba mi się ten tekst. Fajny pomysł, no i masz bardzo ładny styl. Zapowiada się bardzo ciekawie. Tajemniczo, wciągająco. No. Chyba nic lepszego nie napiszę prócz tego pod jak wielkim jestem wrażeniem.
Pozdrawiam,
m.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Sob 13:52, 18 Kwi 2009 Powrót do góry

Nieźle, jestem zaintrygowana. Mieszkają po ziemia!
Hmm ciekawe dlaczego, bo jeśli dlatego, że muszą sie ukrywać, to wypady na polowania są na pewno bardzo niebezpieczne.
Nie jestem też pewna czy to jest Bella... może jej potomek, a może jednak ona?
Dodaj jeszcze trochę więcej opisów, to będzie jeszcze lepiej.
Potknięcia zostały już wytknięte, więc mi pozostaje tylko słodzić.
Pięknie, czekam na akcję! :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
wela
Zły wampir



Dołączył: 08 Lut 2009
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 37 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Broadway

PostWysłany: Nie 12:08, 19 Kwi 2009 Powrót do góry

Było kilka błędów odnośnie dialogów. Jednakże posłużę się wyjaśnieniem mądrej Suhak, której zachciało się napisać tą regułkę. Znajduje się ona tutaj:
http://www.twilightseries.fora.pl/b-kacik-pisarza-b,47/rozdrapane-rany-bola-najbardziej-nz-13-04,3378.html#359825
Innych błędów nie zauważyłam, jedynie jedną literówkę, jednakże dla jednej literówki nie będę cytować. Wink

TREŚĆ - zdziwiłaś mnie. Naprawdę mnie zdziwiłaś. Byłam przekonana, że ta dziewczyna, która pocieszała Edwarda to Bell. Masz u mnie wielkiego plusa - od Gdańska do Krakowa. Nieprzewidywalność to jedna z najważniejszych cech autora opowiadania. Mieszkają pod ziemią - ciekawe dlaczego? Wydaje mi się, że się ukrywają przed światem. Czy Edward zrobił krzywdę Belli? Dlatego boi się o tą drugą dziewczynę? A może między tą młodą jest jakieś pokrewieństwo? To jej córka? Podobna jest przecież do niej. No i co chciała zrobić Alice? Przemieć młodą dziewczynę w wampira? Wiem, moje teorie są chore, ale lubię tak sobie głośnie pomyśleć. Wink

Podoba mi się. Bardzo. Naprawdę, już jestem czytelniczką. Stałą, stałą, stałą.
Życzę powodzenia i weny w dalszym pisaniu. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, pozdrawiam, Wela. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mistletoe
Moderator



Dołączył: 04 Lis 2008
Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Czw 20:18, 23 Kwi 2009 Powrót do góry

Next part :) Jak ktoś będzie narzekał, że za krótkie, to zrobię strajk i przestanę publikować Wink
Rozdział II
Korytarze

Znów ten sam korytarz. Ten sam, którym chodziłem codziennie, od ponad piętnastu lat. Słyszałem swoje kroki, a także odgłosy dochodzące z zamkniętych pokoi i salonów. Choć to miejsce wydawało się nie mieć końca, przez ten właśnie labirynt korytarzy, w rzeczywistości było naprawdę małe. Nie byłem tym rozczarowany, traktowałem ten dom jako moją samotnię, mimo iż mieszkała w nim ponad setka… istot. Dziś nie dane było mi rozkoszować się samotnością. Po kilku minutach marszu wpadła na mnie młoda dziewczynka. Zacisnęła wściekle usta i spojrzała na mnie oczami o odcieniu dojrzałej wiśni.
- Odziedziczyła zdolności?
Uśmiechnąłem się, słysząc jej wściekły głos. Cierpienie tej małej dziewczynki sprawiało mi ogromną radość.
- Tak, Jane. Więc nie próbuj swoich sztuczek.
Spojrzała na mnie morderczym wzrokiem, jednak nie odważyła się zaatakować. Po chwili mruknęła:
- Jeżeli nie będziecie jej dobrze pilnować, to gdzieś się wam zgubi.
- Możesz mieć pewność, że będziesz pierwszą podejrzaną.
Zaśmiała się cicho, ukazując kły.
- Czy to warte takiej kary? Jesteś żałosny. Biedna dziewczyna, jak ona z tobą wytrzymuje?
Wyminęła mnie, i wciąż się śmiejąc, ruszyła przed siebie długim korytarzem. Jane była największą przeszkodą. Trudno było jej zaakceptować odmienność dziewczyny i naszą miłość do niej. Nie rozumiała zarówno naszego postępowania, jak i swoich braci. Jedyne, czego chciała, to zamordować wszystkich Cullenów i mieć wreszcie spokój. To było jednak niewykonalne.
Wspinając się po ciemnych schodach, myślałem, czy przypadkiem nie robię źle. Choć moja rodzina i ona byli szczęśliwi, to wciąż zastanawiałem się, co byłoby, gdybyśmy pozostali jedynie obserwatorami. Widzieli każdy jej ruch, każde ważne wydarzenie w jej życiu, uśmiechy i smutki… Czy tak nie byłoby lepiej? Pozwolić tej dziewczynie żyć normalnie?
Zdałem sobie sprawę, że stałem na szczycie schodów już dłuższą chwilę, więc prawie natychmiast ruszyłem dalej. Po kilku minutach zobaczyłem jasną przestrzeń. Minęło wiele czasu, od kiedy ostatnio widziałem słońce. Z wahaniem podszedłem do wielkiego okna, które oświetlało czarny fortepian i podniosłem wzrok. Złote promienie delikatnie muskały moją skórę. Były ciepłe.
Jak dziś pamiętam ten wieczór, w który oglądaliśmy zachód słońca. Jej uśmiechniętą twarz, oświetlaną przez złoto-czerwone promienie. Jej uśmiech. Jej cichy, subtelny głos… ten, którego miałem już nie odzyskać.
- Długo jeszcze zamierzasz tak stać?
Odwróciłem się, patrząc na kobietę wchodzącą do pomieszczenia. Długie, czarne włosy z karmazynowymi pasmami, spływały łagodną falą na jej ramiona. Uśmiechnęła się krwistoczerwonymi wargami, kierując na mnie spojrzenie czarnych oczu.
- Książę zatopił się w myślach? - wyszeptała.
- Shape…* Widzę, że spacerujesz. - Skierowała swój wzrok w stronę okna i zaczęła podziwiać słońce. Jej włosy mieniły się wszystkimi odcieniami brązu. Nie bez powodu otrzymała takie imię. Podobnie jak Alice, nie pamiętała nic ze swojej przeszłości, jednak spowodowane to było przez wampira, który ją przemienił. Chciał dać jej nowe życie jako istota nieśmiertelna. By zaczęła wszystko od początku. Wraz z nowym życiem i nowymi zdolnościami otrzymała to imię.
- Tak, to wspaniałe miejsce. Widoki są przepiękne. Szczególnie w takie wieczory, jak ten.
Po chwili spojrzała na fortepian i uśmiechnęła się zachęcająco.
- Zagrasz coś dla mnie?
Uniosłem brwi.
- Przykro mi, ale nie mogę.
Zaśmiała się głośno, patrząc na mnie ze zdziwieniem.
- Wiesz, od dnia kiedy przyjechałeś, nie zagrałeś na tym fortepianie ani razu. A tamten utwór był… wspaniały. Niezwykle piękny.
- Nie chcę grać. Po prostu… nie potrafię.
Spojrzała na mnie uwodzicielskim wzrokiem, lekko pochylając się w moją stronę.
- Nawet jeżeli ładnie poproszę? - zamruczała. Jej oczy nabrały koloru głębokiego brązu, a skóra delikatnie się zaróżowiła. Zza ucha wymknęło jej się czekoladowe pasemko. Wziąłem głęboki oddech, czując ogromny ból w całym ciele. Zacisnąłem dłonie, miażdżąc fragment parapetu. Wiedziała, że cierpię, przez co bawiła się jeszcze lepiej. Stała naprzeciw mnie, uśmiechając się i widząc moje cierpienie. Jednak mściwość na najpiękniejszej na świecie twarzy była nienaturalna, wręcz niemożliwa. Rozluźniłem się z trudem, rzucając jej gniewne spojrzenie.
- Odejdź. Zostaw mnie.
- Edwardzie… - moje martwe serce wykonało potężny skok. Zacisnąłem powieki, opierając się o ścianę. Złapałem się za głowę, z całej siły pragnąc, by odeszła, zostawiła mnie i moje wspomnienia, moją przeszłość w spokoju.
- Shape. - Władczy głos wyrwał mnie z otępienia. Podniosłem głowę, spoglądając w stronę drzwi. Stała tam Esme, patrząc na dziewczynę rozgniewanym wzrokiem.
- Shape, zostaw mojego syna w spokoju i zajmij się sobą, dobrze?
Wampirzyca spojrzała na moją matkę zirytowanym wzrokiem i odwróciła się. Jej już karmazynowe pasma wydawały się emanować wściekłym blaskiem. Chwilę po jej wyjściu, Esme podeszła do mnie i przytuliła do piersi.
- Już dobrze, kochany. Nie martw się.
Moja matka. Tak podobna do Elizabeth, która zawsze się o mnie troszczyła, dbała o mnie. Mimo iż Esme zdarzało się traktować mnie jak małe dziecko, przy niej czułem się bezpieczny, chroniony. Ważny.
- Chcę zniknąć - wyszeptałem.
- Nie dręcz się. Poza tym, niedługo to zrobisz.
Spojrzałem na nią zdziwiony. Uśmiechnęła się ciepło.
- Skąd wiesz?
- Skąd? Wiem to od pierwszego dnia. Gdy zdecydowałeś się zostawić to wszystko, byłam pewna, że zostały Ci dwie drogi. Gdy została ci już tylko jedna, mogłeś nią podążyć, lub stanąć, zostawić wszystko tak jak jest. Jednak nie możesz stać wiecznie. Prędzej czy później, zrobisz krok.
- Wiem, Esme. Ale nie mogę… dalej iść.
- Bo…?
- Bo nie chcę zostawiać spraw niedokończonych.
- Nie musisz, Edwardzie. Zrób to, co będzie lepsze dla ciebie. Podążaj swoją ścieżką.
Wstała i żegnając mnie uśmiechem, odeszła. Jakby tylko mignęła mi przed oczami. Nasze spotkanie nie trwało nic, w porównaniu do lat, które przeżyłem, a jednak pomogło mi zrozumieć. Dowiedziałem się, że jestem tchórzem. I że przestanę nim być, gdy pogodzę się z prawdą. Z losem.
Wstałem, zerkając jeszcze raz na słońce, które już prawie zaszło. W ciągu tych sekund zrozumiałem, że cokolwiek zrobię, skończę tak samo. Jednak moja rodzina nie może cierpieć z mojego powodu.
Moja rodzina i ona.
Potrząsnąłem głową, doprowadzając włosy do totalnego bałaganu. Uśmiechnąłem się do siebie i rzucając przelotne spojrzenie na samotny fortepian, ruszyłem w stronę ciemnych, długich schodów.

*shape; postać, kształt, zarys - czytałam kiedyś opowiadanie (nie Twilightowe), gdzie występowała osoba o tym imieniu, tak więc postanowiłam je tutaj wpleść Wink Dodatkowo pasuje… :)…


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez mistletoe dnia Sob 19:23, 06 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Souris
Gość






PostWysłany: Pią 10:46, 24 Kwi 2009 Powrót do góry

Zdziwienie, zaskoczenie, zdezorientowanie, ciekawość co będzie dalej? Kim jest bohaterka?... Mogę wymieniać bez końca. Twoje opowiadanie jest nieprzewidywalne co sprawia, że zaglądam tu po nowe rozdziały...
Rozmiar tej części jak dla mnie odpowiedni. Rozumiem jak ciężko jest napisać coś długiego, by jednak nie nudziło.
Gratuluję, życzę Weny i pozdrawiam.
Souris.
Giraffaaa
Człowiek



Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc!

PostWysłany: Pią 10:48, 24 Kwi 2009 Powrót do góry

Jako twoja Beta postanowiłam wyrazić swoją opinię na temat tego ff również publicznie. Pomysł jest niesamowity! Nie wiadomo, co się stało, dlaczego się stało, gdzie jest Bella. Zaskakujesz każdym odcinkiem, a to bardzo lubię Wink Błędów robisz niewiele, a ten twój Word doprowadzi cię do szału (dalej poprawia "ci" na dużą literę?). Bardzo spodobała mi się postać Shape. To zmienianie koloru włosów i w ogóle. Samo imię jest intrygujące i doskonale pasuje! Nawet jeśli odcinki są trochę krótkie, to i tak są niesamowicie ciekawe i wciągające. Czekam cierpliwie na następną część (jako pierwsza ją dopadnę!) Wink
Pozdrawiam,
Giraffaaa :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mistletoe
Moderator



Dołączył: 04 Lis 2008
Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Śro 16:47, 29 Kwi 2009 Powrót do góry

Przychodzę tylko z informacją, że rozdział pojawi się w weekend. Trochę sporo czasu już minęło. Poza tym, zauważyłam, że jest sporo wejść do opowiadania, a bardzo mało osób komentuje. Szkoda, bo chciałabym poznać waszą opinię, na podstawie której mogę się szkolić, ale także miło czyta się zarówno miłe słowa jak i (to szczególnie) słowa krytyki.
Miłego Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin