FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Gorzka Czekolada [Z] [07.04] [+18] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
mizuki
Zły wampir



Dołączył: 03 Gru 2008
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Czw 12:08, 02 Kwi 2009 Powrót do góry

Uhhh... Ciężko zebrać myśli po przeczytaniu tej kartki. Jako beta zawiodłam na całej linii, bo kompletnie nie mogłam skupić się na usterkach (nie wiem, czy je wyłapałam...), tylko czytałam jednym tchem!
Podjęłaś się tematu niesamowicie trudnego, który po raz kolejny mnie przerasta. Nie interesuję się na co dzień takimi sprawami, jak mTwil, więc nie potrafię spojrzeć na Twoje opko "specjalistycznym okiem", ale mogę powiedzieć śmiało: poruszyłaś mnie. Przestałam oddychać. Niemal fizycznie czułam jej ból... Chociaż z drugiej strony nie wydaje mi się, żeby możnabyło sobie do końca wyobrazić jak się czuje w takiej sytuacji. To jest zbyt straszne.
I czemu zrobił jej to Ten Lekarz??? No czemu??? Czemu właśnie on? Czemu wcześniej był jej jedynym przyjacielem, wsparciem? Czemu obdarzył ją miłością? A może to było tylko złudzenie, ktore miało wzbudzić jej zaufanie, a tak naprawdę od początku chciał ją skrzywdzić???
Oszaleję przez Ciebie!
Opisałaś to fenomenalnie. Niby brak tu szczegółowych, długich opisów, ale jest tyle ile trzeba, by POCZUĆ...
Padam do stóp.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Algia_N
Nowonarodzony



Dołączył: 28 Mar 2009
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 20:13, 02 Kwi 2009 Powrót do góry

To jest najlepsze FF jakie czytałam. Te emocje wyciekają z niego bokami.
Popłakałam się przez Ciebie, naprawdę. Drukuję sobie te wpisy i czytam w wolnych chwilach. Nie umiałam uwierzyć że zgwałcił ją ten lekarz, kocham cię, wielbię, ubóstwiam i nie wiem co jeszcze.
Czy ty zdajesz sobie sprawę co ty robisz z ludźmi? Pewnie tak, jesteś tak genialną pisarką że nie wiem co. Kiedy napiszesz książkę, poinformuj mnie a na pewno ją kupię.

Zostaję mi tylko czekać na następny rozdział i życzyć Ci Veny.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sophie
Wilkołak



Dołączył: 23 Paź 2008
Posty: 231
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z czeluści nawiedzonej szafy

PostWysłany: Pią 9:36, 03 Kwi 2009 Powrót do góry

Sama nie wiem od czego zacząć, chyba muszę na początek pozbierać się i swoje myśli w jedną zgrabną całość.
Dziewczyno to dzieło przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Nie mogę uwierzyć, że z amatorskich i czasami naciąganych tekstów przeszłaś to czegoś tak wspaniałego, tak pięknie rozwiniętego i dojrzałego. Siedziałam w nocy i czytałam kolejne kartki, czując jak wzbiera się we mnie niepohamowane współczucie do istoty, która przecież nie istnieje. Wywarłaś na mnie niesamowite emocje, mogę śmiało rzec, że powaliłaś na kolana. Wplatając cytaty i poezje, nadałaś temu dziełu niepowtarzalny klimat i teraz z ręką na sercu i z całym szacunkiem chylę czoła. Dawno nie czytałam czegoś równie dobrego, a uwierz mi dużo czytam. Szczęka mi opadła do samej podłogi a spragniony umysł wychwala Twój geniusz pod niebiosa.
Te wszystkie uczucia, rozmyślania tak pięknie zebrałaś w jedną całość i fenomenalnie ubrałaś w słowa, które są przecież odzwierciedleniem pisarza. Z małego pączka stałaś się dojrzałym i pięknym kwiatem w tak krótkim czasie. Składam najszczersze gratulacje. Dzięki Tobie spojrzałam z nieco innej perspektywy na Alice, ta historia wstrząsnęła mną dogłębnie, a przecież jest tylko fantazją. Osiągnęłaś to, co niewielu pisarzom się udało: nadałaś swoim opowiadaniom niemalże namacalnej atmosfery, opisałaś postać tak dogłębnie, że czasami myślę, że ona naprawdę istnieje. Cudo, cudo i jeszcze raz cudo!
I ty mówisz, że moje "światło i cień" jest dobre?!

Pozdrawiam serdecznie i życzę weny.

Sophie ;*


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sophie dnia Pią 9:38, 03 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
wela
Zły wampir



Dołączył: 08 Lut 2009
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 37 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Broadway

PostWysłany: Pią 18:51, 03 Kwi 2009 Powrót do góry

Bezsilność. To jedyne logiczne słowo, które przychodzi mi teraz na myśl. Tak, czuję się bezsilnie. Wprowadziłaś mnie w stan melancholijnego osłupienia, nie czuję praktycznie nic. Może i nie szlochałam (zwykle tego nie robię), jednakże czuję pustkę w sercu i podzielam rozpacz wraz z Nią.
Niezwykle poruszają mnie takie sprawy i jestem Ci wdzięczna, że nie boisz się o nich pisać.

Alice została zgwałcona. Zgwałcona przez osobę, która jako jedyna ją rozumiała. Bynajmniej tak jej się wydawało.
Wykorzystana seksualnie przez Swego Lekarza. Oszukana i straszliwie przez niego zraniona.
Mimo, że wątek jest bardzo refleksyjny, smutny i brutalny, chcę dodać coś bardzo oczywistego i przy okazji nawiązać do tego kilka zdań.
Jestem pod wrażeniem Twojej nieprzewidywalności w tekście - skonstruowałaś swoje opowiadanie w taki sposób, że nigdy nie mogę przewidzieć, o czym opowiadać będzie kolejna kartka. Każdą kartkę definitywnie zamykasz. Bez żadnych pytań czy zagadek. Dzięki temu możesz pisać kolejną część na zupełnie inny temat. Sądzę, że jest to zamierzone, a to oznacza, że z ręką na sercu można składać nieograniczoną ilość pokłonów w Twą stronę.

Widzisz, teraz wprawiłaś mnie w ogromny dylemat. Niczego nie jestem pewna, jeżeli chodzi o opowiadania i kolejne wątki. Nie potrafię racjonalnie przewidzieć co teraz nam pokażesz. Boję się trochę snucia domysłów dotyczących Alice, gdyż nie chcę dostać udaru mózgu od zbyt dużego myślenia lub późniejszego spotkania się z prawdą, która ogromnie mijać będzie się z moją teorią.

Tak więc z wielkimi pytaniami i kłębiącymi się w głowie domysłami czekam na kolejną kartkę. Dołączając życzenia weny, która ciągle w Tobie siedzi.

Pozdrawiam, Wela.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anna_Rose
Wilkołak



Dołączył: 23 Sie 2008
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Tam, gdzie Diabeł mówi dobranoc

PostWysłany: Nie 17:54, 05 Kwi 2009 Powrót do góry

Moi kochani! Wolnymi kroczkami zbliżamy się do końca tej historii. Na razie jednak, zapraszam na kolejną kartkę, którą nawet mnie samej trudno jest zrozumieć. Nie przejmujcie się, gdy po przeczytaniu będziecie rozkojarzeni. Ta kartka ma być delikatnie niezrozumiana.

To NIE jest koniec, ale mam wielką potrzebę, by podziękować wszystkim komentującym. Za to, że macie na to chęci i czas, że chcecie przeczytać każdą kartkę i zastanowić się nad nią, poddać się chwili refleksji i przede wszystkim, ŻE TO ROBICIE. Bez was, to nie byłoby to samo. Pisanie tego nie byłoby najwspanialszym czasem, jaki przeżyłam i nie sprawiałoby mi to tyle przyjemności i trudności zarazem.
Dziękuję.



beta: mizuki


KARTKA VIII

Anielskie chóry

Anielskie śpiewają chóry
W gwiaździstym błękitów morzu,
Wśród nocnej ciszy, przy łożu
Sennej natury.

Śpiewają tej biednej ziemi,
Co wiecznie w świeżej żałobie
Jak matka płacze na grobie
Za dziećmi swemi.

Śpiewają ludziom, co dyszą
W codziennym a krwawym trudzie,
Lecz biedni, zmęczeni ludzie
Pieśni nie słyszą.

I tylko ci, którzy toną
W wielkiej miłości pragnieniu,
Ci słyszą w serc swoich drżeniu
Tę pieśń natchnioną!



Adam Asnyk


Anielskie śpiewają chóry

Głosy w mojej głowie - krzyczące w duszy, głaszczące serce, które wciąż dudni delikatnym echem w bolącej piersi. Głosy śpiewające w uszach, pieszczące umysł delikatnymi dłońmi. Uspokajają skołatane nerwy, koją rany na duszy, zaszywają ją kolorowymi nićmi, mieniącymi się wszystkimi kolorami tęczy. Całują moje zapadnięte policzki, liżą rany na głowie i dłoniach, powodują zanikanie bólu. Przynoszą niewyobrażalną ulgę. Krew przestaje płynąć z ran, zastąpiła ją nadzieja.
Z każdym oddechem klatka piersiowa rwie coraz bardziej, nie pozwalając głęboko zaczerpnąć powietrza, ale z każdym tchnieniem coś nie pozwala mi odejść z tego świata. Komuś zależy na tym, żebym żyła.
Przepiękne Anioły z harfami, wstążkami w różnych odcieniach blond, rudego, brązu, czerni, czerwieni we włosach, w białych i kremowych halkach. Wysokie istoty z delikatnym uśmiechem na jaśniejących dobrem twarzach, ze smukłymi dłońmi, wygiętymi w zapraszającym geście, z zielonymi, głębokimi oczami, mającymi w sobie żółte refleksy…
Jeden z Aniołów wystąpił z chóru do przodu, oddając mi swoje skrzydła, pachnące pierzem, mlekiem i ciepłem.
Mój Anioł Stróż.


W gwiaździstym błękitów morzu


Życie, usłane pięknymi i słodkimi różami, całującymi twe stopy, delikatnie je łaskocząc. A ja stąpam po ostrych kolcach, które tracą próżne kwiaty. Delikatnym, zgubnym ruchem, wbijają się ostro w moją skórę, nacinają ją, mięśnie, tkanki i gwałtownymi zakrętami zaznaczają swe istnienie na mym ciele. Moja dusza jest rozszarpywana i wciąż na nowo łatana przez stróżujące Anioły. Ma w sobie nadzieję, która sprawia mi ból, a jednak pozwala utrzymywać się na powierzchni życia.
Życia, którego nienawidzę i wcale już nie pragnę.


Wśród nocnej ciszy, przy łożu
Sennej natury.


A jednak śmierć wydaje się być tak bardzo kusząca. Drobna talia, aż zachęca, aby się do niej przytulić. Blade policzki, aż się proszą o jeden słodki pocałunek. Rozkoszne usteczka układają się w zapraszający uśmiech, któremu trudno się oprzeć.
Smukłe dłonie ukrywają twą twarz w swym wnętrzu, a ty przymykasz oczy z przyjemności. Zgrabna talia, aż się prosi, aby do niej przylgnąć.
Ukazuje mi przepiękne, ogromne łóżko z białą pościelą. Mam ochotę się na nim położyć, zasnąć snem kamiennym i odpłynąć w niekończącą się krainę marzeń.
Marzeń o lepszym życiu.


Śpiewają tej biednej ziemi,
Co wiecznie w świeżej żałobie



Chcę przyłączyć się do tych pięknych istot. Ich pieszczący uszy sopran uspokaja mnie i usypia, jednocześnie dając energię do podjęcia działań. Wiem, że z nimi dam radę wytrwać w swoim postanowieniu. Pozbędę się ciążącego mi ciężaru. Będę śpiewać razem z nimi, opłakiwać innych, pomagać im, chroniąc ich…
Ułożę w wiecznym śnie swoje serce i pozwolę mu zasnąć w uldze, bez cierpienia, bez tłoczących się uczuć…
Pozwolę umrzeć umysłowi, uspokoić go, uśpić, odejść…
Czy mi się uda?
Błagam, niech mi się uda…


Jak matka płacze na grobie
Za dziećmi swemi.



Nie posiadam matki. Ona nie płacze za mną, nie ogląda się, aby sprawdzić, czy kroczę za jej plecami. Nie wylewa za mną łez, ona życzy mi śmierci. Nienawidzi tego, że zrodziłam się z jej łona. Brzydzi się mną. Nigdy mnie nie kochała. Jej oczy kłamią, jej serce ciężko dyszy od ilości skaz, kłamstw i grzechów. Gdy będzie stała nad moim grobem, z jej ust wydobędzie się jęk ulgi, a oczy pozostaną martwe i bezlitośnie suche. Jeśli zobaczysz na jej policzkach słone łzy, wiedz, że są to łzy ulgi i spokoju. Pozbyłaby się ciężaru i wstydu.


Śpiewają ludziom, co dyszą
W codziennym a krwawym trudzie



Śpiewają mi w uszy codziennie. Słyszę je. Wtulam się w nie i czuję bijące od ich niematerialnych ciał ciepło. Wiem, że tworzą cały, ogromny, świetlny chór, śpiewając nad naszymi głowami. Ale tylko nieliczni to zauważają. Tylko malutkie grono osób na tym świecie widuje Anioły stąpające po tym padole łez, płacząc razem z nami i pocieszając nas.
Dla mnie śpiewa Mój Anioł Stróż. Wrócił.
I już mnie nie opuści.


Lecz biedni, zmęczeni ludzie
Pieśni nie słyszą.



Zarówno pieśni, jak i moich nawoływań. Płyń, rzeko, płyń nieprzerwanym strumieniem…
Zbyt zajęci swoimi sprawami, nie zauważają błagających o pomoc ludzi. Nie słyszą zatrważających głosów przepełnionych bólem.
Nie zwracają uwagi na moje nieme krzyki. Nie zauważają bólu, jakiego doświadczam ja i inni ludzie, zamknięci razem ze mną.
Nie zauważają kajdan, które oplatają nas fizycznie i psychicznie. Pokonujemy most, który zawsze nas z siebie zrzuca i zaczynamy od nowa…
Nie chcą słyszeć, wyłączając swój mózg.


I tylko ci, którzy toną
W wielkiej miłości pragnieniu



Ian! Ian! Błagam, spojrzyj w okno! Widzę twoją zapłakaną twarzyczkę, chcę popłakać razem z tobą! Szlocham, Ian, widzisz?! Słyszysz?! Nawet, gdy walę pięścią w tę przeklętą szybę, ty nie słyszysz…
Nie, nie zabierajcie go! SŁYSZYCIE!? Nie zabierajcie mi go! Ian!
I zabrali dziecko, co serce mu płakało z bólu i żalu…
I zabrali dziecię, które chciało powiedzieć…
Pięknej duszy obce są mroki życia.[ Mikołaj Gogol]


Ci słyszą w serc swoich drżeniu
Tę pieśń natchnioną!


Dusza się raduje, serce martwe w ziemi leży. Serce duszy tętni pieśnią, a jej usta śpiewają razem z Aniołami.
Chcesz śpiewać z nami? Poczuj tę radość! Niech usta ci się śmieją, a złote loki otulają twoją zarumienioną twarz.
Skoczysz z klifu? Wpadniesz pod samochód? To nieważne. Porzuć ciało pełne bólu.
Wyzwól duszę.
Przyłącz się do nas…


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Sophie
Wilkołak



Dołączył: 23 Paź 2008
Posty: 231
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z czeluści nawiedzonej szafy

PostWysłany: Nie 18:13, 05 Kwi 2009 Powrót do góry

Ufff dziewczyno bez wstępu rzekne ci, że kolejny raz mnie oczarowałaś. Genialne, genialne. Już nawet nie chce mi się pisać konstruktywnych komentarzy, bo Ty i tak wiesz co ja sądze o Twej twórczości.
Na zakończenie mego arcymega krótkiego komentarza napisze tylko:
Nie zmarnuj tego talentu.

Pozdrawiam Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mizuki
Zły wampir



Dołączył: 03 Gru 2008
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 18:38, 05 Kwi 2009 Powrót do góry

Jak już Ci pisałam wcześniej, po przeczytaniu tej kartki poczulam się ździebko zagubiona... Nie byłam pewna, czy dobrze zrozumiałam. Albo może nie chciałam być pewna...? Może i tekst jest odrobinę chaotyczny oraz zamotany (to typowe raczej dla mnie ;P), ale tak miało być. I dobrze, że tak jest, ponieważ taki zabieg nadaje tej kartce artyzmu i dramatyzmu - majaki, glosy, śpiew, szepty... Wow! Sama poczułam się, jakbym popadała w szaleństwo!
Dobrze, świetnie, pięknie napisana kolejna kartka :D
Czekam w napięciu, co też będzie dalej!!!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez mizuki dnia Nie 18:39, 05 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Algia_N
Nowonarodzony



Dołączył: 28 Mar 2009
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 19:10, 05 Kwi 2009 Powrót do góry

Każdą kartkę piszesz tak samo świetnie. Chyba ciut nie zrozumiałam tej kartki. Zrozumiałam to tak: Alice czuję się szczęśliwa ponieważ ma szansę umrzeć? Czuję się zagubiona na swój sposób. Dzisiejsza kartka jest weselsza i nie taka tragiczna. Mówisz że zbliża się koniec? Szkoda, twój FF mnie uspokaja i wiesz co o nim myślę.
Życzę veny i czekam niecierpliwie na następną część.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anna_Rose
Wilkołak



Dołączył: 23 Sie 2008
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Tam, gdzie Diabeł mówi dobranoc

PostWysłany: Wto 20:16, 07 Kwi 2009 Powrót do góry

Chciałabym poprosić, aby mizuki nie rzucała się na mnie z pięściami za epitety *wyciska z siebie wyłupiaste oczka, tworząc coś na miarę słodkiego dziecka*.

Moi drodzy! Kochani, wytrwali czytelnicy. Ta historia właśnie dobiegła końca. Tak musi być i w takim momencie musiałam to zakończyć. Teraz jest najodpowiedniejsza chwila i nic tego nie zmieni.
Bardzo serdecznie dziękuję za wszystkie ciepłe słowa, za wytykanie błędów, za czytanie tego opowiadania, które bardzo wiele dla mnie znaczy. Przywiązałam się do niego, ale nie mogę ciągnąć go w nieskończoność.
Dziękuję raz jeszcze i mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy [Dżizas, jak to brzmi] - nie, nie w drugim świecie - w innym opowiadaniu, które może stworzę XD


beta: a jakże, wytrwała mizuki ;P ;*

KARTKA IX


„Zasnęła cicho i nic jej nie zbudzi:
Ani płacz siostry, ani matki łkanie,
Ani gwar obcych a ciekawych ludzi,
Co otoczyli śmiertelne posłanie;
Już jej dosięgnąć boleść nie jest w stanie,
Zasnęła cicho i nic jej nie zbudzi.


Na zawsze swoje zamknęła powieki,
Spokojna, blada, smutna narzeczona
Anioła, co ją poślubił na wieki;
Jakoby w jasny posąg zamieniona,
Zaziemskich widzeń jasnością olśniona,
Na zawsze swoje zamknęła powieki.


Ostatni uśmiech wykwit! na jej twarzy,
A obok niego dziwne zamyślenie;
Jeszcze się może nad jej kształtem waży
Zbiegłego życia rozwiane marzenie,
Więc choć ją wieczność ubrała w milczenie,
Ostatni uśmiech wykwit! na jej twarzy.


Z rozbitej czary idealnych marzeń
Piła zaledwie woń kwiatów wiosenną,
Od rozczarowań wolna i od skażeń,
Rzuciła czarę pod urnę kamienną
I w sferę duchów wzlatuje promienną
Z rozbitej czary idealnych marzeń.


Rozmiłowana w nieśmiertelnym pięknie,
Ukołysana pieśnią tajemniczą,
Ani się grobu ciemności ulęknie,
Ani zatęskni za życia goryczą,
Ale uwieczni swą piękność dziewiczą,
Rozmiłowana w nieśmiertelnym pięknie.


Mistrzostwo śmierci i śmierci potęga
Białego kwiatu utrwaliły białość. -
Co życie w biegu niszczy i rozprzęga,
To śmierć obleka w harmonijną całość,
I nieskalaną daje doskonałość
Mistrzostwo śmierci i śmierci potęga!


W wiecznej pogodzie i w wiecznym spokoju
Zakwita róża mistyczna zachwytu;
Znikome kształty padły w życia boju,
Lecz to, co boskie, na fali błękitu
Wraca panować nad zmiennością bytu,
W wiecznej pogodzie i w wiecznym pokoju”.

Zmarłej Dziewicy, A.Asnyk


Smutek zagląda w moje przerażone oczy. Nienawiść zszywa i podtrzymuje słabe serce. Nerwowe chichoty w umyśle tylko utwierdzają mnie w przekonaniu, że jestem chora psychicznie.
Złamałam się. Dałam złapać się w sidła własnej psychiki.
Poddałam się.
Oddałam się zniewoleniu. Pozwalam na to, by kajdany lizały moje ręce. By zimne i obślizgłe dłonie dusiły moją szyję, zostawiając na niej sine pręgi. Dłonie trzęsą mi się jak zaawansowanemu alkoholikowi i pierwszy raz w życiu rozumiem takiego człowieka. Jest zniewolony. Alkohol go ogłusza, kradnie myśli, łamie jasność umysłu, tępi to, co w człowieku jest dobre i szlachetne, szarpiąc życie na wszystkie strony. A gdy człowiek wreszcie się uwolni, będzie za późno, by cokolwiek naprawiać…
Z radosnej i pełnej nadziei dziewczyny stałam się smutną i zgorzkniałą młodą kobietą, którą ból otacza ze wszystkich stron, a nienawiść do mężczyzn pogłębia się nie z dnia na dzień. Nie! - z godziny na godzinę, z sekundy na sekundę.
Zostałam zamknięta w izolatce. W kieszeni spodni znalazłam ostatnią, szarą, pomiętą kartkę. W maleńkiej dziurce w podłodze znalazłam drobny rysik, którym da się skrobnąć parę słów. Czyżbym nie tylko ja ratowała swój umysł pisaniem?
Czuję, że łzy pieką moje policzki, ale nie zwracam na nie uwagi. Mało mnie to interesuje - niech sobie płyną. Póki jeszcze mogą. Niech sobie płyną…
Lekarz stwierdził u mnie już nie tylko schizofrenię, ale także obłudne szaleństwo i niezrównoważenie psychiczne. Mam ochotę się zaśmiać. Czy on naprawdę jest tak bardzo głupi i nierozważny? Tak bardzo ślepy, że nie widzi, iż źródłem mojego szaleństwa jest on sam?
Niegdyś Mój Lekarz, dzisiaj mój najgorszy wróg.
Czemuż ja nadal go kocham?! Wciąż garnę się do jego ramion, ale gdy już je widzę, mam ochotę je kąsać, połamać…
To on doprowadził mnie do stanu, w którym się znajduję. Sprawił, że w nocy widzę mary chodzące po suficie i ścianach. Przygniata mnie swoim ciałem sam Szatan, a ślina cieknąca z jego ust kapie na moją twarz, żrąc skórę…
Jego osobiści słudzy drapią moją skórę, wydłubują mi oczy, wyrywają język, radują się moimi krzykami i płynącą z otwartych ran krwią.
W ciemnościach, takich jak tutaj, mój wzrok wyostrza się, potęguje.
Jestem pustą skorupą, z której uszło nawet powietrze. Zgarbiona sylwetka, blade, wychudzone ciało, przez które prześwitują kości. Oblepia je tylko cienka warstwa skóry. Zamiast włosów, parę strzępków na pokrytej strupami i bliznami skórze głowy. Zakrwawione palce, z których wciąż sączy się krew i ogromne, z pustką w środku, smutne oczy. Cienka linia ust układających się w smutek, nie wyrażająca niczego. Chude nogi ledwo podtrzymują wycieńczone i zhańbione ciało.
Niepostrzeżenie, gdy MÓJ LEKARZ wpychał mnie tutaj, wykradłam mu nożyczki…
To bardzo ładne nożyczki. Srebrne, błyszczące i niezaprzeczalnie ostre.
Nacięłam naskórek na nadgarstku, by sprawdzić, jak bardzo są mocne.
Bardzo. Krew popłynęła, nigdzie się nie spiesząc, w stronę łokcia. W nos uderzył zapach metalu i soli. Zlizałam juchę, która popłynęła w głąb gardła. Przymknęłam oczy.
Nacięłam dekolt, czując tylko ulgę…
Przyłożyłam ostrze nożyczek do szyi, cicho ciesząc się z odwiedzin Boga. Przyszedł czas, by wziąć sprawy w swoje ręce. Nie odezwał się, więc ja to zrobię.
Żegnam się z wami. Jeśli właśnie czytasz tę kartkę, to wiedz, drogi przyjacielu, że człowiek dla człowieka zawsze pozostanie wilkiem.

EPILOG

Codziennie umierają setki, o ile nie tysiące osób. Młodzi, starzy, nienarodzone dzieci – po prostu miliony istnień.
Śmierć młodej dziewczyny ze Szpitala Psychiatrycznego wstrząsnęła jednak całą miejscowością.
Nie prowadzono żadnych przesłuchań, sprawą nie zajęła się policja, żaden lekarz. Nikt nie poniósł konsekwencji.
Sprawę unieważniono, uznając zmarłą dziewicę za osobę o przejawach szaleństwa i z zaburzeniem psychicznym.
Młodziutką Alice znaleziono na drugi dzień rano w izolatce z pociętym i zakrwawionym ciałem. Na ścianie widniał napis: „Jestem wyzwolona”.
Napisany krwią.
Ciało dziewczyny było powyginane, oczy zakrwawione, a twarz wyrażała tylko i wyłącznie spokój.
Obok ciała leżała kartka, którą napisała zmarła przed samobójstwem.
Na odwrocie papieru widniał napis: „Oczy już nigdy nie chciały widzieć brudu pokrywającego ten padół łez”.
Żadnych innych kartek, które mogłyby uzasadnić samobójstwo dziewczyny, nigdy nie odnaleziono.
Prawdopodobnie nigdy nie zostały napisane.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Anna_Rose dnia Wto 20:29, 07 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
B.CULLEN
Nowonarodzony



Dołączył: 12 Lut 2009
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: okolice Częstochowy

PostWysłany: Wto 20:24, 07 Kwi 2009 Powrót do góry

WoW!
Takiego zakończenia się nie spodziewałam...
Dość ujmujące. Niewiem jak to inaczej nazwać...
„Oczy już nigdy nie chciały widzieć brudu pokrywającego ten padół łez”.
Piękne...i szczere... To jedyne określenia jakie przychodza mi do głowy...
~:.:~
Mam nadzieję, że to nie oststni Twój tekst na forum. Czekam na następne FF
Pozdrawiam, B.CULLEN


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kithira
Wilkołak



Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Any Other World

PostWysłany: Wto 20:45, 07 Kwi 2009 Powrót do góry

Moment muszę ochłonąć...

*~~*

Dobra już spokój. Nie pisałam nic pod poprzednimi postami czekając na sam koniec. Cały czas śledziłam Twoje poczynania i od pierwszej kartki wiedziałam, że to opowiadania będzie miało jakieś głębsze przesłanie.
„Oczy już nigdy nie chciały widzieć brudu pokrywającego ten padół łez”.
Słowa piękne i głębokie...
Już kiedy zaczęłam czytać wiersz wiedziałam, że Alice popełni samobójstwo, sama nie wiem czemu. Chodziły mi różne scenariusze po głowie, ale nie spodziewałam się tego co nam zaserwowałaś.
Twoja historia w pewien sposób zmusza do przemyśle na temat czy potrafimy cieszyć się z życia póki możemy z niego korzystać. I czy każdy uznawany przez nas za przyjaciela zawsze będzie nas chronił. A może kiedyś wykorzysta? Tak, jak Lekarz, Jej Lekarz...
Mogłabym jeszcze wiele napisać o tym do jakich przemyśleń nakłoniłaś mnie poprzez ten tekst, ale sama dobrze wiesz co chciałaś w nim pokazać.
Masz talent, choć o tym zapewne dobrze wiesz :) Iskrzy się we mnie nadzieja, że będę miała jeszcze przyjemność przeczytać coś co wyjdzie spod Twego pióra.
Pozdrawiam^^


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
wela
Zły wampir



Dołączył: 08 Lut 2009
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 37 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Broadway

PostWysłany: Wto 21:36, 07 Kwi 2009 Powrót do góry

Prawie się popłakałam. Doprowadziłaś mnie do łez .. Po prostu nie potrafię się wypowiedzieć w normalny sposób. Ten wiersz ... wszystko tak pięknie wyjaśniał. Tak bardzo dobrze odzwierciedlał całą zawartość kartki i ogólnie całej opisywanej przez Ciebie postaci. Te rozważania Alice co raz bardziej mnie do siebie przekonywały, co raz bardziej cieszyłam się, gdy zauważałam nowy, dodany przez Ciebie wpis. Pragnę czytać Twoje opowiadania. Dzięki Tobie odkryłam, że nawet takie smutne, pełne refleksji i nostalgii fan ficki mogą być tak wzruszające.
Aby bardziej nawiązać do wpisu, który przeczytałam chcę powiedzieć, że podobało mi się wszystko. Najbardziej oczywiście opis przeżyć wewnętrznych głównej bohaterki. Przemówił do mnie tak mocno, że prawie pociekły mi łzy. I te nożyczki.. a właściwie zbrodnia wykonana za ich pomocą. Okrutne, ale na swój sposób rzeczywiste i piękne. Tak. Pięknie to opisałaś.
Nie chcę pisać więcej na ten temat, wiem, że wszystko co napisałam nie ma ani ładu, ani składu, jednakże nie potrafię nawet w kilku akapitach opisać swojego wzruszenia.

Pozdrawiam i mam nadzieję, że niedługo pojawi się w Twoim wykonaniu następny ff. Bardzo na to liczę, Twoje opowiadania napędzają mnie, dodają mi czegoś w rodzaju siły.
wela

ps. To, że nie skomentowałam przedostatniego wpisu nie oznacza, że go nie przeczytałam. :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mloda1337
Zły wampir



Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Wspaniałe miasteczko pod Poznaniem

PostWysłany: Wto 22:03, 07 Kwi 2009 Powrót do góry

Anna, to smutne.
To bardzo smutne i nie będę Ci tu kurna o stylu pieprzyć, bo to w tym momencie jest nie ważne. Czy ty wiesz, że powodujesz, że ludziom chce się myśleć? Sprawiasz, że zaczynamy rozważać to, co robimy i to, że opisałaś skrajności, bo przyznajmy... to były skrajności, bo jak często się zdarza, żeby dziewczynę właśni rodzice dali do świrów, potem lekarz ją gwałci (od początku wiedziałam, że jest z nim coś nie tak. Za bardzo alice go idealizowała, żeby był dobry!) elektrowstrząsy i izolatka? Ale włąśnie takie rzeczy dają nam do myślenia. Nie wiem, czy chciałaś osiągnąć coś więcej pisząc ten tekst czy nie, ale jeżeli tak to Ci się udało, a jeżeli nie to się nie przyznawaj. Jak już Ci pisałam na PW jest to tekst trudny i trzeba się nad nim zastanowić, żeby go zrozumieć. Niestety nie wszyscy ten czas mają. Jednak widać, że masz talent. I miło się to czyta... i te opisy! Jak czytałam 7 kartkę bodajże to aż mnie dreszcze przechodziły...
Już się nie mogę następnego "opka" doczekać
p,
mloda


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mizuki
Zły wampir



Dołączył: 03 Gru 2008
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Wto 23:13, 07 Kwi 2009 Powrót do góry

Dobra, nie czytam komentarzy przedmówców, żeby się niczym nie zasugerować przypadkiem. Mam tylko nadzieję, że dużo więcej osób to przeczyta. Przeczyta i pomyśli, choćby chwilkę, nad tym tekstem. Cudnie byłoby, żeby jeszcze pokusiły się te osóbki o komentarz, bo sama bardzo dobrze wiem, jak to jest, gdy mało ludzisków komentuje i autor się głowi nad tym, co jest z jego ff nie tak... Komentarze motywują, basta ;]. A te opowiadanko zdecydowanie zasługuje, i na komenty, i na chwilę refleksji. Zdecydowanie.
Bardzo zaskoczyłaś mnie zakończeniem, wiesz? Co prawda czułam jakieś mrowienie, że nie skończy się ta opowiastka dobrze, ale aż tak drastycznych środków się nie spodziewałam. Jednak bardziej skłaniałam się ku mojemu pierwotnemu przekonaniu, że po wielu cierpieniach, jakich doświadczyła Alice, jednak spotka ją odrobina szczęścia (ok, jakiś czas odrobinę szczęścia miała, gdy Jej Lekarz nie był jeszcze wrogiem) – że podoła temu wszystkiemu, wyprze wszystko ze świadomości, podniesie wysoko podbródek i wygra. Spodziewałam się, że te piękne dziełko połączysz z kanonem. A tu zonk, że tak kolokwialnie powiem.
Z jednej strony podoba mi się to, że mnie „oszukałaś”, a potem wprawiłaś w stan osłupienia, kończąc historię inaczej, niż się spodziewałam… Z drugiej - jestem troszkę zawiedziona tym, że Alice się po prostu zabiła… Sama nie wiem, jak to wyrazić… Czuję pustkę.
Ale najbardziej żal mi pozostawionego samemu sobie wątku Jazza, który nawiedzał ją w snach. A przynajmniej tak mi się wydaje, że to był Jasper 0_______o...
Oj, Anno... Męczy mnie przez Ciebie tyle domysłów, że aż łeb mi pęka ;P! Początkowo kombinowałam, że może Jej Lekarz i Facet Ze Snów - Chyba Jasper, to jedna i ta sama osoba. Potem stwierdziłam, że to bez sensu. Następnie gwałt i mózg mi skwierczy, bo nie mogę zrozumieć, CZEMU ON TO ZROBIŁ??? Myślę sobie: Facet Ze Snów - Chyba Jasper na pewno ją uratuje, zabierze, ochroni, COKOLWIEK, a tu kolejne zdziwienie, bo o nim już nie ma ani słowa… Już niczego nie jestem pewno – ani tego, kto jest kim, ani dlaczego zrobił to, co zrobił… Same domysły.
Wow! Mimo, że coś we mnie krzyczy, że ja chcę znać prawdę, że żądam wyjaśnień itede, to niejednoznaczność, która doprowadza mnie do szału jest zarazem jednym z największych atutów „Gorzkiej czekolady”…
Mam nadzieję, że nie zamotałam za bardzo... Mam mętlik w głowie i to wszystko przez Ciebie! Odbierz to jako największy komplement, jaki można dostać ode mnie ;P

Edit: Anno, domagam się wyjaśnień. Wiem, że w ff nie było może potrzeby dawać wszystkiego na tacy i rozbuchanie burzy domysłów było Twoim celem, ale chciałabym wiedzieć, jak Ty to sobie wymyśliłaś i widziałaś? Kim był Jej Lekarz? Czemu TO zrobił? Czy Facet Ze Snów, to byl Jazz? Czemu tego wątku nie rozwinęłaś? Czemu postanowilaś uśmiercić Alice? chce sobie to porównać z moimi domysłami ;]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez mizuki dnia Śro 9:17, 08 Kwi 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Rudaa
Dobry wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 102 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dzwonnica Notre Dame

PostWysłany: Śro 12:31, 08 Kwi 2009 Powrót do góry

Rozpantałykowałaś mnie, bo ja tu chciałam przyjść się pozachwycać, a Ty mi to perfidnie zakończyłaś. Ale moment dobry, więc wybaczam.
Ale innej rzeczy Ci nie zapomnę... Zmieniłaś zakończenie! Dlaczego?! :( Wiesz, że uśmiercenie bohatera to pójście na łatwiznę, wiesz?! A wiesz, czemu się wściekam?! Bo to miała być łatka! Skakałam z radości na samą myśl, że w końcu ktoś napisze porządny tekst o Alice, z czasów "przed Cullenami" i nie zrobi z niej zakupocholicznego chochlika. A Ty ją zabiłaś! Nie zrobiłaś z niej wampira. Nie poznałaś jej z Jasperem. Jej lekarz, ten, który w kanonie tak o nią dbał, został gwałcicielem. I jak ja mam być spokojna?! Nie da się, no nie! A najgorsze jest to, że tekst jest po prostu świetny i serce mi się kraja, bo się nastawiłam na co innego i czuję się nieusatysfakcjonowana. Nic na to nie poradzę. Nie na to mnie przygotowałaś -_-

Ale za jedno Cię muszę pochwalić, bo nie wytrzymam. Chodzi o kartkę z gwałtem. Podobało mi się, jak po całym emocjonalnym wywodzie dałaś jedno, proste, wymowne zdanie, które nie powinno tak zachwycać, ale zawchwycało.
Nazywam się Mary Alice Brandon i zostałam zgwałcona.
I koniec. Trzeba mieć wyczucie, żeby coś takiego dobrze napisać. I Ty to zrobiłaś. To nie jest suche oświadczenie, to jest akceptacja, która przemawia w pełni do rozumu i serca czytelnika. Oczywiście bez wcześniejszego opisu odczuć Alice wyszłaby, delikatnie mówiąc, masakra. I tym bardziej Ci za to dziękuję.

No to, żeby się za słodko nie zrobiło to muszę wspomnieć o przedostatniej kartce, która mnie zniesmaczyła. Nie lubię wplatania czyjejś twórczości w swoje teksty, wierszy i tekstów piosenek zwłaszcza. No dobra... Agnes w TM się udało, ale nie ważne. Uważam, że masz zdolności i poradziłabyś sobie świetnie bez Asnyka. Miałam nie wspominać o tych wierszach, ale po prostu ten rozdział mi nie pozwala na taką swobodę. Rozumiem krótki cytat, będący myślą przewodnią opowiadania, tudzież rozdziału (w ostateczności). Ale całe wiersze? Na wstępie olewałam i starałam się udawać, że nie widzę, ale po tym jak wplotłaś cytaty w regularny tekst (żeby jeden... ale tyle?!), mówię, że mam dość. Są granice, a w tym przypadku subtelnością nie pogrzeszyłaś.

Pragnę teraz miło zakończyć mój wywód i powiedzieć Ci, że czytało mi się bardzo przyjemnie. Żałuję, że tak mało osób komentowało ten tekst, bo zasługuje on na uwagę, ale pozostaje mi tylko powiedzieć, że ich starata. Ja tu byłam cały czas, nawet jak nie pisałam, to czytałam i nie uważam, żebym zmarnowała chociaż sekundę. Życzę Ci wielu pomysłów na nowe opowiadania (i na telenowelę, ale o tym później xD), czasu, chęci i ogroooooomnej weny, która za nic nie będzie chciała Ci uciec.

Rudzielec ^^


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anna_Rose
Wilkołak



Dołączył: 23 Sie 2008
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Tam, gdzie Diabeł mówi dobranoc

PostWysłany: Śro 16:52, 08 Kwi 2009 Powrót do góry

Dobra, to okrutne z mojej strony, że zostawiłam was wstrząśniętych śmiercią Alice i z gwizdem na ustach sobie poszłam, nie zostawiając żadnych wyjaśnień. Jestem zła, całkiem jak Badward xD
To będzie długa litania! Istne kazanie duszpasterskie.


Czy Alice umarła? Właśnie chodzi o to, że ona wcale nie umarła. Napisałam, że "nie znaleziono żadnych innych kartek, które świadczyłyby o czymkolwiek". Dlatego, że lekarz ich nie ujawnił. Ale wyobraźcie sobie, że to on znajduje ciało dziewczyny. Ogarnia go uczucie wyrzutów sumienia i ogromny smutek. Słyszy, jak serce Alice jeszcze cicho bije, chociaż ta jest nieprzytomna i wpół żywa. Po prostu nie dała rady do końca i porządnie zabić się nożyczkami, ona po prostu była przeogromnie załamana. Więc lekarz ją ugryzł, żeby ją przemienić. I wyniósł ze szpitala. Ogłosił, że dziewczyna się zabiła i on załatwił tę sprawę. I kogo to obchodziło? Dla innych lekarzy to była tylko kolejna wariatka, która popełniła samobójstwo. Z poczucia winy lekarz zostawił Alice w parku i odszedł, żeby walczyć z James'em. Może on pracował w tym szpitalu, krążył obok niego? Bo skąd wiedział o Alice? Skądś musiał.
Nie napisałam tego w opowiadaniu, bo sami widzicie, jak bardzo jest to zagmatwłane. I w ogóle, trochę absurdalne, ale jest. I nawet nie naprowadziłam ku temu, ale to też świadomie.
Przedstawiłam to tak, że dla pobocznych osób ona nie żyje. Stąd niby pogrzeb i nagrobek, który znalazła Alice już jako wampirzyca.
Następnie, to nie wiem jak wyjaśnić to, kim był ten lekarz, a to pewnie też chodzi wam po głowie. On z początku był jej przyjacielem, ale... hm, podobać też mu się podobała. Później coraz bardziej chciał ją uwodzić i denerwowało go to, że ona widzi w nim tylko ojca, którego nie ma. On chciał z nią BYĆ, nie tylko ją chronić, ale także ją poczuć. I skoro mu się opierała, to go poniosło i stało się, co się stało. Co wcale nie znaczy, że nie żałował. Dlatego później już o nim nie wspominałam, że przyszedł do niej czy coś. Przyszedł raz, od razu po zdarzeniu, ale ona krzyczała, drapała, itd. i już nie przyszedł. Bał się i nie mógł jej spojrzeć w oczy. Sądził jednak, że Alice to silna, młoda kobieta i takie shańbienie jej nie złamie. Mylił się, ale cóż.
Facet ze snów to Jazz, oczywiście. Wyśniła go, a nie wiedziała nawet, że on istnieje. Nie rozwinęłam tego wątku, bo bałam się, że wyjdzie mi Szmeyerowskie badziewie. Tlące się beznadzieją i słodyczą. A chciałam, żeby zwrócono uwagę na uczucia. Spójrzcie, ile jeden człowiek może w sobie pomieścić. Niejedna kobieta jest gwałcona, a jeszcze ma siłę i odwagę, żeby iść z tym na policję, a potem ma siły do tego, żeby walczyć o swoje prawa w sądzie. I w ogóle, każdy odczuwa ból, smutek, samotność. Ja często odczuwam samotność, więc poniekąd Gorzka jest częścią mnie. Chociaż oczywiście mam rodziców i mnie kochają ^^ chodzi mi o niektóre uczucia.
A co do tego, dlaczego zabiłam Alice...
To także wywowało bulwersację, bo zakończyłam tragicznie tragiczną historię.
Nie wiem. Dla mnie tak właśnie miało to wyglądać. Nie chciałam, żeby to się dobrze kończyło, ta historia od początku była straszna.
Jesteście osobami pobocznymi, widzicie więc to, co lekarze. Alice jest martwa, oszalała przez drugiego człowieka.
A w moich oczach ona żyje, ja widzę to, co jest głębiej.
Pokręciłam, zagmatwałam strasznie xD ale chyba wszystko napisałam.

Uznałam i mizuki także, że lepiej byłoby, gdybym oddała wam wytłumaczenie tego wszystkiego, oddała wam moje spojrzenie na ten świat.


Pozdrawiam,
A.Rose


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Anna_Rose dnia Śro 16:54, 08 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
mizuki
Zły wampir



Dołączył: 03 Gru 2008
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Śro 17:00, 08 Kwi 2009 Powrót do góry

Uff, strasznie się cieszę, że napisałaś o tym w temacie, żeby każdy mógł to skonfrontować z własnymi domysłami ;]. Jak już Ci pisałam, u mnie część się pokryła z tym, co kombinowałam Kwadratowy.
Dziękuję za ten ff *o*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sophie
Wilkołak



Dołączył: 23 Paź 2008
Posty: 231
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z czeluści nawiedzonej szafy

PostWysłany: Śro 19:11, 08 Kwi 2009 Powrót do góry

Kochana moja, jedyna Anno!

Powoli zaczyna brakować mi słów w moim słowniczku, więc nie będę owijała w bawełnę.
Zakończenie niezwykle wzruszające i łapiące za serce. Dzięki temu pamiętnikowi pokazałaś cząstkę samej siebie, czuje się to czytając kolejne kartki. Jako pisarz spisałaś się znakomicie, poruszyłaś wiele dusz, zdobyłaś wiernych czytelników i osiągnęłaś coś naprawdę wspaniałego. Składam serdeczne gratulacje i namawiam do dalszej pracy i ostrzenia talentu, wielkiego talentu, który w Tobie drzemie.
Wspaniała historia napisana po mistrzowsku, barwne słownictwo i przede wszystkim cząstka Ciebie w tych magicznych tekstach. Nic dodać nic ująć.

Pozdrawiam i życzę sukcesów w pisarstwie Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Suhak
Zasłużony



Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 951
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 136 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: lubelskie

PostWysłany: Śro 19:57, 08 Kwi 2009 Powrót do góry

Okej. Jestem.
*chlipa cichutko*
Więc zamierzam wreszcie się wypowiedzieć, chlip-chlip. I wcale nie przeczytałam twojego wyjaśnienia. Nie, nie, nie, przeczytałam tylko do momentu pt. "przemienił ją". Jakżeś mogła? Jak mogłaś nam wszystko wyjaśnić? Tymi wyjaśnieniami zepsułaś wszystko... Nie chcę czytać dalej twojego kazania, bo uważam, że to zbędnę. Tymi kilkoma pierwszymi zdaniami z Twojego postu powyżej zakułaś moją wyobraźnię w kajdany, zakneblowałaś ją i przygwoździłaś do ściany, pozostawiając samą szaleństwu...
Ooo, rany... No i mi po tekście odbija.

Żałuję, że zajrzałam dopiero dzisiaj. To jest tekst, którego powinno się pożerać po kawałeczku, w spokoju, delektując się każdym kęsem. Zastanawiając się nad każdym słowem. A ja? Ja, głupia, zajrzałam, mając do przeczytania 8 kartek i ten cały nawał sprawił, że połknęłam wszystko za jednym razem, ledwo co zauważając, co i jak. Szkoda. Kiedyś do tego wrócę... I przeczytam powolutku.
Teraz o moich domysłach. Podkreślam jeszcze raz, że to moje domysły sprzed przeczytania wstępu do Twojego posta.
No więc na początku, gdy jeszcze myślałam, że to łatka, byłam przekonana, że to James. (ale teraz wychodzi na to, że to łatka, tak? -,-) Ale jak ją zabiłaś (tak, Ty ją zabiłaś. Dla mnie ona umarła), stwierdziłam, że to nie łatka. I dobrze.
Jak na moje oko, uśmiercenie bohatera nie zawsze jest pójściem na łatwiznę. Nie mogę się w tym zgodzić z Rudzielcem. W tym wypadku było wręcz wymagane... no, dobra - może nie wymagane, ale jak najbardziej normalne. Zwariowała. Taka jest prawda. Nie była sobie w stanie poradzić sama ze sobą, jej psychika była zmaltretowana równie, co jej ciało, nienawidziła siebie i nie chciała już żyć. Nawet Iana nie miała, "Diabły" nawiedzały ją w koszmarach, nie miała oparcia w rodzinie... No i te elektrowstrząsy... Nie zdziwiłam się, że się tak stało.
Ale skoro mówisz, że ją przemienił... Zburzyłaś wszystko :< A już się cieszyłam, że odeszła w Lepsze Miejsce...

Co jest Twoją mocną stroną? Boże, tak pięknie opisałaś jej uczucia... Konsekwencje tego widać na początku tego posta. No cóż, po prostu sprawiłaś, że od dzisiaj inaczej będę pisać. Ten FF naprawdę pozostał głęboko w mojej psychice. Piszesz pięknym, bogatym w słowa językiem, różnobarwnym i wręcz olśniewającym. Przez tekst się płynie. Wyjątkiem był chyba ten nieszczęsny 5 rozdział, który był po prostu chaotyczny.
Jestem naprawdę pod wrażeniem... Więcej takich!

Pozdrawiam...
Suszak spod wrażenia


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Suhak dnia Śro 19:57, 08 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
love_jasper
Wilkołak



Dołączył: 21 Lut 2009
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 0:08, 10 Kwi 2009 Powrót do góry

Hmm... to ja zacznę od chaotycznego słodzenia:
O! Mój! Boże! Baardzo mi się spodobał ten ff! Jest świetny!. Lubię Alice, a Twoja Alice- Alice przed przemianą jest niesamowita;) Lubię formę pisania jaką jest dziennik więc masz za to kolejny plus u mnie;p TO jest głębokie i daje do myślenia. Nie czytając "wyjaśnień" zastanawiałam się jak to się jak Jej Lekarzowi udało się ją przemienić itd. Nie wpadłam na to, że reszta personelu medycznego miała Alice gdzieś
Cierpiałam razem z Alice, uśmiechałam się razem z nią... Dzięki temu jak napisałaś tego ff'a potrafiłam wczuć się w bohaterkęWink
Co mi się nie podobało? Jestem świeżo po przeczytaniu i na prawdę nie wiem co mi by się mogło nie podobać... No trudno jak na coś wpadnę to uzupełnię;d
Miałaś świetny pomysł i pięknie go zrealizowałaś, dziękuje Ci za ten ff. NaprawdęWink
I mam nadzieje, że ma tym jednym opowiadanku się nie skończy;)
Serdecznie pozdrawiam,
Dżózef.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin