FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 My Mother's Boyfriend [T][Z] Epilog + outtakes - 12.10 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Lennie Cullen
Wilkołak



Dołączył: 09 Kwi 2009
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Aberdeen. Nasze europejskie Forks. :) / Kwatera Linkin Parku.

PostWysłany: Pią 15:02, 28 Sie 2009 Powrót do góry

Ooo! Jaki słodki rozdział. Wreszcie sobie wyznali wszystko. Ale siE ucieszyłam Laughing

Cytat:
- No nareszcie! – zawołał głośno Emmett, starając się przekrzyczeć muzykę.
Zaczerwieniłam się, bo chłopak przyłapał mnie na obściskiwaniu się z jego bratem w miejscu publicznym… Zawstydzona oparłam głowę o szyję Edwarda, ale już po paru sekundach odepchnęłam od siebie poczucie winy. Byłam zbyt zachwycona tym nagłym rozwojem wypadków, żeby odczuwać coś jeszcze poza zawrotami głowy.
Edward objął mnie ramionami i ostrożnie postawił z powrotem na podłodze.
Kiedy zsunęłam się w dół, ocierając się o niego, chłopak nagle zasyczał. Uniosłam brew, a on zerknął w dół na dzielącą nas przestrzeń. Także spojrzałam w tym kierunku i natychmiast wykryłam problem. Nie mogłam nic poradzić na to, że na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech. Byłam odpowiedzialna za jego obecny stan.
Edward wywrócił oczami, po czym spojrzał na swojego brata.
- Ćwiczyłaś wywoływanie erekcji, Bello? – spytał Emmett.


Kocham Emmetta Wink
Świetny ten ff. Tylko troche zawiodłam się na tym rozdziale bo Jaspera nie było. :(
Czekam na następne rozdziały i życzę powodzenia w tłumaczeniu.
Pozdrawiam
Lennie Cullen.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
wela
Zły wampir



Dołączył: 08 Lut 2009
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 37 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Broadway

PostWysłany: Pią 16:52, 28 Sie 2009 Powrót do góry

Kompletnie nie wiem jak zacząć ten post. Bardzo chciałabym, aby był jak najbardziej konkretny, ale nie jestem pewna, czy wyjdzie mi zamierzany efekt.
Więc... czytając siedemnasty rozdział, pełen namiętności i podążania, a dokładnie jego pierwsze akapity, nie czułam żadnej magii. Denerwowało mnie to wręcz.

Cytat:
Rozmawianie to strasznie przereklamowana czynność.


Zagotowało i zawrzało we mnie. Miałam ochotę zabić Bellę za jej słowa. Wiem, że była w pełni podniecona świadomością, że całuje Edwarda, a on namiętnie oddaje jej pocałunki, ale mimo wszystko poczułam zażenowanie tą całą sytuacją.
Opisy pocałunków wzbudzały moje rozgoryczenie - kolejny fan fick w stylu: bierz mnie, jestem twoja! Zaczęłam obawiać się, że akcja potoczy się podobnie jak WA - przez kolejne naście rozdziałów zmuszona będę czytać dokładne opisy łóżkowych przeżyć uroczej parki.
Dopiero tekst przemówił do mnie, gdy wyrzuty sumienia dobiegły Bellę. Nie wiem czy można do końca uznać to jako wyrzuty sumienia. Bardziej pasowałoby podświadome obrzydzenie - on całował tak już inne kobiety, w tym moją matkę... To obrzydlistwo.
Potem wszystko w mojej głowie się urzeczywistniło. Rozmowa w pokoju Edwarda, w której w końcu doszło do powiedzenia sobie wszystkiego, co trapiło te dwie dusze przekonała mój umysł.
Największym, najcudowniejszym faktem jest to, że nie doszło do rozdziewiczenia Belli, podczas kiślowania się wzajemnie. Bardzo, bardzo się z tego powodu cieszę, bo dzięki temu szacunek, jakim darzę te fanfiction nie ukruszył się.
Mam nadzieję, że autorka dała nacieszyć się szczęściem bohaterom. Mimo wszystko mam nadzieję, że nie sprowadziła ich na ścieżkę rozpusty. Nie wybaczyłabym sobie, gdybym kolejny fan fick, który kiedyś ubóstwiałam, zaczęłabym czytać ze zgrozą i złością w oczach.
Tak, w odróżnieniu od większości ludzi, którymi zawładnęła mania seksu w ff, gardzę takimi i buntuję się we wszystkie z możliwych sposobów. Wiem, że moje prośby na nic się nie zdadzą. Nie piszę właściwie tego po to. Pocę się nad tym komentarzem jedynie dlatego, że ty, droga tłumaczko, na to zasługujesz. Zasługujesz, ponieważ przykładasz się do tłumaczenia. I szczerze mówiąc jest to pierwszy rozdział, którym płynęłam. A spowodował to dobór słów i ładnie formułowanie zdań.

Zapału do tłumaczenia życzę, wela.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aja
Wilkołak



Dołączył: 06 Lip 2009
Posty: 231
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z brzucha. . . mamusi(;

PostWysłany: Pią 21:47, 28 Sie 2009 Powrót do góry

Chyba każdemu po tym rozdziale nasuwa się tylko jedno słowo: NARESZCIE!!(:
To wszystko było takie przepełnione miłością, pożądaniem, no cudo.
Emmentt jest kochany, zabawny uwielbiam go(:
Na pewno ta rozmowa było im bardzo potrzebna i te wyznanie(:

No nie wiem co mogę więcej powiedzieć, jedynie, że bardzo mi się rozdział podobał
i, że świetnie tłumaczysz, odwalasz kawał dobrej roboty(;
Czekam na kolejny rozdział i życzę weny, czasu i chęci do tłumaczenia(:


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mizuki
Zły wampir



Dołączył: 03 Gru 2008
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 16:15, 30 Sie 2009 Powrót do góry

Hej, welo kochana, a u mnie na erotyki nie narzekasz ;P! Żartuję oczywiście i przechodzę do tego, o czym pisać powinnam...
W sumie nadal ten ff należy do moich ulubionych z serii "po ciężkim dniu sympatyczny, lekki ff nie jest zły" ;P, ale jestem... Odrobinkę zawiedziona. Tym, o czym wspominałam dużo wcześniej, że się kroi. No i się skroiło, że tak powiem. To jest fanfick, więc czasem można "pocudować" i byłoby to nawet fajne - liczyłam na potajemny związek, podczas gdy Edzio dalej byłby z panią mamą... Serio ;]. Ja wiem, że tak jak stworzyła to autorka jest "przyzwoiciej" i normalniej, bardziej wiarygodnie, ale... no właśnie. To jest ff i chętnie bym sobie takie coś z pieprzykiem poczytała (chodzi mi o samą kwestię "zakazanego owocu" i nielegalnego związku, a nie o momenty!), mimo że w realu takie coś byłoby nieakceptowalne.
Natomiast brawa za gorzką prawdę na temat bycia z kimś "bardziej doświadczonym". Cała sytuacja z euforią wywołaną pieszczotami zmieniającą się niemal w rozpacz i ogromną zazdrość, gdy w głowie pojawią się zdradliwe pytania jest boleśnie realistyczna. Och, jak ja rozumiem zazdrość Belli, jej ból i rozgoryczenie... Głupie pytania przychodzą w złą porę.

Tyle o treści. Zaś co do tłumaczenia... Bardzo dobre - jak zwykle. Kochane bety rozumiem i zapewniam, że nie było tak dramatycznie jak myślałyście!!! Właściwie czyta się dobrze - a te kilka potknięć tego nie zmieni ;]
Jedno tylko rzuciło mi się w oczy:
"drogo kosztować" - być może teraz jest to już uznawalna forma, ale byłoby to tak samo jak z "kamerować", czyli nadal brzmi strasznie. Albo coś jest drogie, albo dużo kosztuje. Więcej się nie czepiam :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rathole
Dobry wampir



Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 1076
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 146 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Reszty nie trzeba, sama trafię.

PostWysłany: Nie 18:34, 30 Sie 2009 Powrót do góry

Ten FF jest niesamowity. Uwielbiam Renee i Bellę. Widać, że obie tak bardzo się kochają, obie bardzo chcą, aby ta druga była szczęśliwa. Nie zawsze spotyka się tak silne więzy między matką a córką.

Już to pisałam, ale pomysł opowiadania jest świetny :D Teraz zrobiło się jeszcze ciekawiej. Szczerze mówiąc, zaśmiałam się, z tymi tekstami o prezerwatywach :D Do tego wspólne spanie Belli i Edwarda - nic na siłę, tak... normalnie. Widać, że nie zawsze musi od razu chodzić o sex, sex i jeszcze więcej sexu. Rolling Eyes

Pozdrawiam i życzę weny na dalsze tłumaczenie. Całuję,
Rathole Cool


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Maya
Wilkołak



Dołączył: 10 Sie 2009
Posty: 244
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: krzesła. Obrotowego krzesła. o!

PostWysłany: Nie 23:21, 30 Sie 2009 Powrót do góry

Tak.! Jupppi.! Wreszcie ! Bella i Eddi razem ... pełna euforia^ hmm, razem w jego mieszkaniu, pokoju, łóżku mmm no tak, cuż Eddi wstydż się.! Zapomnieć nabyć tak ważnej rzeczy no cuż ... ale i tak cię kocham :) No mam nadzieję że już nie dlugo coś się wykroi.
Oczywiście wszystko bardzo mi się podoba, oby tak dalej xD
Veny, chęci i czasu życzę.
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KoSa
Nowonarodzony



Dołączył: 27 Mar 2009
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z Ojca i Matki

PostWysłany: Pon 0:00, 31 Sie 2009 Powrót do góry

Główna częscią mojego komentarza będzie słowo 'wow' Tak wieęc:




WOW!!!

To było niesamowite... Zwłaszcza, jeśli czyta się opowiadanie jednym ciągiem.. Nikt, nikt z domowników nie miał ze mną kontaktu przez czas czytania.
Po prostu odpłynęłam w świat opowiadanie i dałam się ponieść jego nurtowi...
W pewnych momentach łapałam się na tym,że robiłam to samo co główna bohaterka i np. przygryzałam dolna wargę... Niestety nie rumienię si<prawie> więc akurat tego nie robiłam... Ale miałam różne dziwne podrygi... Embarassed
To był swego rodzaju trans...
Szkoda,ze takie rzeczy (taka miłość) nie zdarzają się w prawdziwym życiu... Lub inaczej. w MOIM życiu...
Ale co to ma do tego, ze opowiadanie jest świetne ? Uwaga
No właśnie nic...
Jestem oczarowana, zaczarowana, zauroczona, zakochana, pogrążona, pochłonięta, zafascynowana i... głodna, na ciąg dalszy Twisted Evil
To jest dla mnie jak narkotyk. Niczym życiodajny płyn, który orzeźwia moją duszę, pogrążając umysł w czystej ekstazie czytania... Wink
Tak wiem, teraz pierniczę bez sensu i mój komentarz na pewno nie jest ani konstruktywny, ani obiektywny... Rolling Eyes
Ale mam nadzieje, ze nie zostanie on osunięty... Cool
Jeśli chodzi o te powtórzenia...Moje zdanie brzmi: A kogo to obchodzi ? ? ? Uwaga Uwaga Uwaga
Na pewno nie mnie...
Najważniejsze, żeby można było dać się ponieść lekturze...
A tutaj naprawdę się da.
Ahh koniec już tych moich bezsensownych wypocin... I tak już za bardzo się rozpisałam...

pozdrawiam, życzę DUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUŻO czasu, chęci i weny...

KoSa
Twisted Evil Twisted Evil Twisted Evil Twisted Evil Twisted Evil Twisted Evil Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez KoSa dnia Pon 0:03, 31 Sie 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
ajaczek
Zły wampir



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Śro 11:48, 02 Wrz 2009 Powrót do góry

Pochłonęłąm wręcz dwa ostatnie rozdziały i WOW jestem pod mega wrażeniem, wkońcu się stało, wkońcu sobie wyznali co do siebie czują i się zaczęło dziać! Bardzo mi się podobało jak zostało opisane ich pragnienie siebie, jak nie mogli się od sibei oderwać albo powinnam napisać odkleić Wink Super!
A co do tłumaczenia to jestem też pod mega wrażeniem, świetnie oddałaś atmoferę rozdziałów, to ich pożądanie normalnie mogło się to czuć! I dlatego jestem pełna podziwu dla pracy twojej i bety!
Cóż mogę napisać jeszcze? Chcę więcej! Teraz trochę zaintrygowana czekam na kolejny rozdział, bo do tej pory czekałam na przełom, którym dla mnie było wyznanie uczuć przez Edwarda i Bellę. Teraz nie wiem czego się spodziewać w dalszych rozdziałach. Mam nadzieję że autorka nas zaskoczy.
pozdrawiam, życzę przyjemności i dużo czasu na tłumaczenie kolejnych rozdziałów:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
marcia993
Dobry wampir



Dołączył: 27 Sty 2009
Posty: 997
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 104 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: who cares?

PostWysłany: Czw 18:20, 03 Wrz 2009 Powrót do góry

Dziękuję ślicznie za wszystkie komentarze. :) Czy mogę prosić o jeszcze? :D

Mam nadzieję, że ten Wam się spodoba. ^^ Zwłaszcza, że pojawia się nowy (pewie wypragniony przez wielu :D) punkt widzenia. Wink

Od razu mówię, że następny rozdział powinien pojwić się... hmm, gdzieś za tydzień. Mam teraz strasznie dużo zajęć i naprawdę nie wiem, na kiedy się z nim wyrobię. Póki co - czekam na mój wymarzony weekend, żeby móc spokojnie do zasiąść do tłumaczenia. Wink

OSTRZEŻENIE: Uprzedzam, że w tym rozdziale pojawia się troszkę przekleństw.
____________________________________

Rozdział jest też na [link widoczny dla zalogowanych], gdyby ktoś wolał go w pdfie. Wink
____________________________________

Autorka: Peachylicious
Tłumaczyła: Alice_415
Beta: iga_s

Rozdział 18 - Zazdrość

JASPER

Impreza trwała w najlepsze, a moje życie wydawało się fan-ku***-styczne. Miałem najlepszą dziewczynę na całym świecie. Miałem najcudowniejszą przyjaciółkę. Miałem wszystko. A dzisiejszego wieczoru obchodziłem swoje dwudzieste pierwsze urodziny. Byłem królem tego pieprzonego świata.
Do chwili, kiedy ich zobaczyłem…
Krew odpłynęła mi z twarzy, w gardle pojawiła się wielka gula, a w klatce piersiowej bolesny ucisk. Poczułem się tak, jakby ktoś mnie zdradził i wbił nóż w plecy. Nagle zapragnąłem zrobić parę rzeczy. Najpierw chciałem pomaszerować tam jak jaskiniowiec, przerzucić sobie Bellę przez ramię i zamknąć ją w domu do czasu, aż skończy trzydzieści lat, a potem pobiec do tego drania o imieniu Edward i walić go pięścią w twarz, dopóki nie stałaby się ona krwawą miazgą. Niestety w tej chwili nie byłem w stanie się poruszyć. Mogłem jedynie przyglądać się temu, co działo się praktycznie tuż przede mną.
Czułem tylko pieprzony… ból.
Nic z tego nie zrozumiałem. Z Bellą łączyła mnie wyłącznie przyjaźń, nie miłość… Więc czemu, do cholery, miałem wrażenie, że właśnie przyłapałem swoją dziewczynę na zdradzie? Dlaczego odczuwałem taką kurewską wściekłość?!
Znienacka czyjeś drobne dłonie naparły na mój tors. Gdy spojrzałem w dół, zobaczyłem Alice, która przyglądała mi się z niepokojem w oczach.
Zignorowałem ją i odwróciłem głowę. Musiałem jak najszybciej się stąd wynieść. Chciałem pobiec prosto do drzwi, ale Emmett zablokował mi drogę, informując, że Bella wychodzi z Dureń-wardem.
Cholera, ona naprawdę właśnie to robiła!
Odepchnąłem Emmetta i stanowczym krokiem ruszyłem w ich kierunku. Wręcz kipiałem złością, a w moim umyśle pojawiła się niezwykle krwawa wizja. Zacisnąłem dłonie, by przygotować się do walki o swoją najlepszą przyjaciółkę.
I w tym momencie zamarłem.
Bella się śmiała. Chichotała.
Po chwili znowu zaczęli się całować i… śmiać. Jej twarz promieniała.
Nigdy wcześniej nie sprawiała wrażenia takiej szczęśliwej. Przez całe piętnaście lat naszej znajomości… nigdy tak nie wyglądała. Moje serce opadło ku żołądkowi.
Odwróciłem się i udałem do baru. Zamówiłem coś bardzo mocnego i łakomie opróżniłem szklankę.
Piłem i piłem, i piłem... aż stałem się kompletnie odurzony.
W pewnym momencie Alice spróbowała odebrać mi drinka, ale odwróciłem się do niej plecami i kontynuowałem zatapianie smutków w alkoholu. W końcu jakimś cudem, nie pamiętałem nawet kiedy ani jak, wyciągnęła mnie z klubu, a następnie wepchnęła do taksówki. Zapłaciła też kierowcy i podała mu adres domu Belli…
Dom Belli. Mój dom. Nasz dom. Bella tam będzie i powie mi, co się, do cholery, dzieje i dlaczego tak się poczułem. Bella na pewno zna odpowiedzi na wszystkie pytania. Zawsze je zna.
Gdy taksówkarz podwiózł mnie pod dom, niepewnie wyszedłem z samochodu i chwiejnym krokiem zacząłem iść w stronę frontowego wejścia. Po drodze chyba zwymiotowałem w krzaki. Gdy już dotarłem do drzwi, spróbowałem je popchnąć, ale nie poruszyły się, więc rzuciłem się na nie z pazurami.
Kilka minut później Renee, ubrana w różowy szlafrok, w końcu mi otworzyła i wszedłem do środka.
- Gdzie jest Bella? – wybełkotałem.
- Nie wiem – powiedziała i poprowadziła mnie do kanapy. – Musieliście pójść na jakąś wielką imprezę, skoro ledwie stoisz na nogach.
- To była najgorsza noc w moim życiu – wyznałem i opadłem na sofę.
- Co? – spytała z wyraźnym zaskoczeniem. – Skarbie, co się stało?
- Gdzie jest Bella? – powtórzyłem. – Potrzebuję Belli. Daj mi Bellę!
- Nie ma jej jeszcze w domu. – Renee uklękła naprzeciwko mnie i zdjęła mi buty.
Popatrzyłem na sufit.
- On ją ma.
- Kto? – Brzmiała na zainteresowaną.
- Ed-pieprzony-ward – warknąłem przez zaciśnięte zęby.
I w tym momencie urwał mi się film, więc prawdopodobnie zasnąłem.

***

Obudziłem się dopiero następnego popołudnia. Większość czasu spędziłem na bieganiu do łazienki i wymiotowaniu. Kiedy nie wyrzygiwałem swojego mózgu i okropne mdłości stawały się mniej uciążliwe, osuwałem się na kanapę i czekałem na Bellę.
Mijały godziny…
Moje powieki stawały się coraz cięższe. Ponownie usiadłem na sofie i popatrzyłem na ścianę nad frontowymi drzwiami. Byłem pusty. Wewnątrz mnie nie pozostało zupełnie nic. Nie mogłem krzyczeć, nie mogłem walczyć, nie mogłem płakać. Nawet poruszyć się nie mogłem. Czułem się tak kurewsko… odrętwiały. Martwy.
Przez te wszystkie lata znajomości z Bellą ani razu nie usiadłem i nie zastanowiłem się porządnie nad tym, co tak właściwie do niej czułem. Tak naprawdę nigdy nie zacząłem analizować tego, dlaczego tak bardzo wkurzyłem się na myśl o jej potencjalnym związku z Edwardem, kiedy po raz pierwszy zwierzyła mi się ze swoich uczuć. Nie potrafiłem zrozumieć wściekłości, jaka ogarnęła mnie, gdy podczas naszego wspólnego lunchu w restauracji odkryłem, w jaki sposób ten facet na nią patrzył.
Przypuszczałem, że obudził się mój instynkt opiekuńczy wobec Belli. Nie chciałem, żeby ten dupek ją skrzywdził. Nie potrafiłbym stać i patrzeć, jak łamie jej serce i zostawia za sobą pobojowisko. Faceci tacy jak on – bogaci i niebrzydcy – zazwyczaj nie latają za słodkimi i naiwnymi dziewczynami jak ona, jeśli czegoś od nich nie chcą.
To, że już od pierwszej chwili mojej znajomości z Edwardem czułem do niego wstręt mogłem więc wytłumaczyć troską o najlepszą przyjaciółkę. Tylko w takim razie dlaczego kipiałem złością również podczas spotkania Belli z Ericiem? Kiedy obserwowałem ją, jak wchodziła do restauracji, zastanawiałem się, czy nie powinienem natychmiast jej stamtąd wyciągnąć. To ja zaproponowałem randkowanie przez internet, ale zrobiłem to głównie dlatego, by mogła zapomnieć o Edwardzie. Wiedziałem, że i tak nie będzie chciała znaleźć sobie kogoś innego. Nigdy wcześniej nie zwróciła uwagi na żadnego mężczyznę. Miałem świadomość, że w tym przypadku również tak się stanie, zwłaszcza że wszyscy faceci z portalu randkowym wydawali się dziwni. Spotkania z nimi powinny pokazać Belli, że nikt nie będzie dla niej równie dobry jak… ja. Nie chciałem, żeby z kimkolwiek się wiązała, bo większości z potencjalnych kandydatów na jej chłopaka pewnie nie spodobałyby się nasze bliskie kontakty i spróbowaliby nas poróżnić. Myśl o stracie Belli poruszyła mnie tak bardzo, że gotów byłem spędzić całą noc na modlitwie, prosząc o to, aby nie pojawił się jakiś przypadkowy facet i nie ukradł mi tej dziewczyny.
Już sam nie wiedziałem, czy żywiłem do Belli jakieś romantyczne uczucia, czy też nie. Z jednej strony umawianie się z innymi kobietami nie sprawiało mi najmniejszego problemu, ale z drugiej żadna z nich nie potrafiła wypełnić tej nieznośnej pustki w mojej duszy. Przy tych wszystkich panienkach nigdy nie czułem się całkowicie dobrze i odnosiłem dziwne wrażenie, że coś tracę. Zmieniałem partnerki jak rękawiczki w poszukiwaniu tej właściwej, ale zawsze byłem rozczarowany. Wtedy odwiedzałem Bellę i ból... znikał.
Jednak niedawno pojawiła się Alice. Naprawdę mnie obchodziła. Byłem prawie pewny, że ją pokochałem lub niedługo to zrobię. Ona ukoiła ból, ale nie sprawiła, że całkiem minął, tylko w jej towarzystwie nie doskwierał mi aż tak bardzo. Nikt oprócz Belli nie potrafił wypełnić tej pustki…
ku***!
Pochyliłem głowę i złapałem się za grzbiet nosa, po czym zamknąłem oczy i poczułem, jak pochłania mnie ciemność.
Jak mogłem być z Alice, skoro kocham Bellę? Jak to się stało, że dopóki nie zobaczyłem jej z Edwardem, nie domyśliłem się prawdy?
Z kilku prostych powodów: nigdy nie widziałem Belli z innym facetem, nigdy nie przyłapałem jej na całowaniu się z jakimś mężczyzną, nigdy nie widziałem, żeby patrzyła na kogoś z taką miłością i oddaniem, zanim pojawił się Edward. Ta ostatnia sprawa powodowała, że nienawidziłem tego gościa jeszcze mocniej.
A powodem, dla którego mogłem spotykać się z Alice, podczas gdy w sekrecie pragnąłem Belli, było to, że mogłem mieć dwie cudowne dziewczyny na raz, a one w pewnym sensie należały do mnie. Nie chciałem z żadnej zrezygnować, nawet jeśli musiałem tłumić w sobie miłość do Belli. Nadal mogłem ją mieć. Nadal mogłaby być moja.
Nie potrafiłem sobie wyobrazić nas dwojga w intymnych relacjach. Bardziej chodziło o to, żeby mieć ją w pobliżu. Zawsze. Nie chciałem, aby ktoś ją mi zabrał.

--------------------------------------------------------------------------------

BELLA

Większą część dnia spędziłam w domu Edwarda. Po tym, jak już się od siebie uwolniliśmy, oboje śmialiśmy się z mojego wyglądu. Jakiś postronny obserwator mógłby przypuszczać, że właśnie skończyłam brać udział w turnieju zapasów. Moje usta były jasnoczerwone i strasznie spuchnięte. Pewnie tak wyglądałyby po miesiącu brania zastrzyków kolagenowych. A moje włosy... O Boże, moje włosy... Okropność. Wyglądały tak, jakby ptaki uwiły sobie w nich gniazdo.
Wzięłam prysznic, samotnie, a kiedy skończyłam, Edward podał mi stos ubrań, które mogłam na siebie założyć. Kiedy wyszliśmy z jego pokoju i zeszliśmy na dół, zostaliśmy przywitani przez Emmetta, który postanowił pobawić się w tatusia – rozdzielił mnie i swojego brata, aby z każdym z nas odbyć poufną rozmowę.
Najpierw wysłał Edwarda do kuchni i usiadł ze mną na kanapie, po czym zaczął wyjaśniać, co się dzieje, jeśli mężczyzna i kobieta się kochają. Wzdychał przesadnie i brzmiał na zawstydzonego, gdy przyznawał, że dzieci nie rosną wewnątrz mamy w wyniku tego, że połknęła ona nasionka arbuza i że bociany nie podrzucają dzieci do domu oczekujących na nie rodziców.
Edward przerwał naszą pogadankę rodem z wychowania do życia w rodzinie i kazał Emmettowi przestać, ale on nie posłuchał. Próbował omówić z bratem różnice między ciałem kobiety a mężczyzny, ale tamten wepchnął mu muffinkę do ust i go uciszył.
Na mojej twarzy cały czas widniał głupkowaty wyraz, którego nie mogłam się pozbyć. Uśmiechałam się przez całą drogę powrotną do domu. Nie potrafiłam przestać. Nawet dokuczanie Emmetta nie było w stanie mnie przygnębić. Znalazłam się w siódmym niebie i absolutnie nic nie popsułoby mi humoru.
Edward musiał pojechać do restauracji, żeby coś sprawdzić, więc to Emmett mnie odwiózł. Gdy zatrzymaliśmy się na podjeździe, pochyliłam się i pocałowałam go w policzek, po czym wyskoczyłam z auta i pomachałam na pożegnanie. Chłopak się zaśmiał i kiwnął głową.
W podskokach pokonałam ścieżkę i wsunęłam klucz do zamka. Kiedy go przekręciłam i otworzyłam drzwi, stanęłam naprzeciw Jaspera z wściekle czerwoną twarzą. Jego klatka piersiowa unosiła się i opadała, a on sam wyglądał na sinego.
Usta mi zadrżały.
- Coś się stało? – spytałam z zaciekawieniem.
- Gdzie ty, ku***, byłaś?! – wykrzyczał, a ja się wzdrygnęłam.
Mój uśmiech zniknął i zmarszczyłam brwi. Przez całe piętnaście lat naszej znajomości nigdy, ale to nigdy nie słyszałam, żeby Jasper mówił w ten sposób. Nie do mnie. Do nikogo. Najwidoczniej dzisiaj coś się zmieniło i wściekł się bardziej niż kiedykolwiek. I szczerze mówiąc, zaczęłam się go bać.
- Co? – wyszeptałam, mając trudności ze zalezieniem mojego prawdziwego tonu głosu. Sposób, w jaki chłopak patrzył w moją stronę sprawiał, że bez przyczyny czułam się winna. – Byłam z Edwardem...
Jasper zacisnął pięści i przez moment myślałam, że mnie uderzy.
- Z Edwardem... – powtórzył drwiąco, kręcąc głową. Zwęził oczy, wpatrując się w ścianę za moimi plecami. Dlaczego patrzył za mnie, a nie na mnie? – Czekałem na ciebie przez całą pieprzoną noc i dzień! – dodał ze złością i w końcu spojrzał mi w oczy.
- Jasper, co do cholery...
- Pieprzyłaś się z nim? – spytał natarczywie.
Zbladłam.
- Co?
Zrobił krok do przodu.
- Pieprzyłaś. Się. Z. Nim?
Spojrzałam na niego z niedowierzaniem.
- Co w ciebie wstąpiło? Zachowujesz się jak nie ty!
- Bello! – krzyknął. – Jesteś nadal dziewicą czy nie?
- Oczywiście, że jestem! – zawołałam. – Co z tobą?
- Już nigdy więcej nie będziesz się z nim widywać – oznajmił władczym tonem.
- Słucham? – Uniosłam brew i założyłam ręce na piersi. – A kim ty jesteś? Moim ojcem?
- Jestem jedynym mężczyzną w twoim życiu. – Jego głos się załamał, a oczy wypełniły łzami.
- Jasper. - Zrzedła mi mina. – Musisz się uspokoić. Nigdy nie widziałam cię tak bardzo zdenerwowanego.
Odwrócił wzrok, jakby chciał ukryć przede mną swoje pełne łez oczy.
- On na ciebie nie zasługuje.
Przybliżyłam się do niego i położyłam rękę na jego przedramieniu.
- Kocham go.
Zaśmiał się ponuro i pokręcił głową.
- On jest teraz twoim... chłopakiem?
- Tak – potwierdziłam ostrożnie.
Zamknął oczy i wbiegł szybko na schody, a ja podążyłam za nim. Wpadł do mojej sypialni, szarpnął drzwi szafy z niepotrzebną do tego siłą, wyciągnął walizkę, po czym rzucił ją na łóżko i zaczął wsadzać do niej złożone ciuchy, które leżały na komodzie.
- Co robisz?! – krzyknęłam i złapałam się za głowę.
Nagle się obrócił, trzymając w rękach mnóstwo ubrań.
- Podjęłaś decyzję, Bello.
- Jaką decyzję?!
Rzucił ciuchy na podłogę i zrobił krok w moją stronę.
- Możesz mieć jego... albo mnie. Nie możesz mieć nas obu.
- Co?! – pisnęłam. – Jasper, nie na tym to polega! Mogę mieć i chłopaka, i przyjaciela! I obaj są mężczyznami!
- Nic nie rozumiesz…
- Oczywiście, że nie. – Schyliłam się i zaczęłam zbierać jego ubrania, żeby móc ponownie włożyć je do komody. – Może powinieneś mi to wyjaśnić, kiedy będziemy z powrotem wkładać twoje ciuchy?
- Możesz mnie tu zatrzymać jedynie poprzez zerwanie z Edwardem. – Spojrzał na mnie spod wachlarza swoich rzęs, a ja popatrzyłam na niego z niedowierzaniem.
- Jasper, co się do diabła dzieje?
- Widziałem cię! – wykrzyczał.
- Widziałeś mnie?
- W klubie – odpowiedział.
- Widziałeś mnie co robiącą w klubie? – Gdy tylko te słowa padły z moich ust, nagle mnie olśniło. Och, musiał widzieć, jak całowałam się z Edwardem na środku parkietu. Uch, byłam taka głupia! Oczywiście, pewnie teraz Jasper pomyślał, że Edward chciał tylko uprawiać ze mną seks, a ja wpadłam w pułapkę i przez to był teraz wkurzony. – Posłuchaj, Jasper, nie kochałam się z Edwardem. Właściwie chciałam, ale to on był tą osobą, która powiedziała „nie”. Tu nie chodzi o seks z nim.
Jasper zamknął oczy i ponownie pokręcił głową.
- Nadal tego nie pojmujesz.
Przechyliłam do tyłu głowę w geście irytacji.
- Więc mi to wyjaśnij!
- To ja jestem mężczyzną w twoim życiu, Bello. Jestem twoim obrońcą. Jestem jedynym, do którego powinnaś iść po radę za każdym razem, kiedy masz jakiś problem. Nie mogę z nim konkurować. Skoro stał się twoim chłopakiem, to teraz odepchniesz mnie na bok i...
- To o to chodzi? – szepnęłam. – Jasper, nie! Jesteś moim najlepszym przyjacielem. Zawsze będę cię potrzebować.
- Nie słuchałaś mnie uważnie – warknął. – On albo ja. Wybieraj.
Pokręciłam głową.
- Nie rób tego. Wściekasz się o nic! Zawszę będę twoją najlepszą przyjaciółką.
- Właśnie! – wykrzyczał. – Czy kiedykolwiek myślałaś o tym, że ja chcę wyjść poza przyjaźń?
Moje oczy prawie wyskoczyły z orbit.
- Co? Jasper… przecież umawiasz się z Alice. Nie lubisz mnie w ten sposób.
- Nie mam pieprzonego pojęcia czy tak, czy nie – przyznał. – Ale z jakiego innego powodu mógłbym czuć się tak cholernie zazdrosny, kiedy was zobaczyłem?
- Ja… - Nie wiedziałam, co mam mu powiedzieć.
- Byłaś zazdrosna, kiedy zobaczyłaś mnie z Alice?
- Cóż… Może trochę... To znaczy, zazdrościłam tego, co było między wami…
- Nie – przerwał mi. – Czy kiedyś miałaś ochotę uderzyć ją za to, że mnie dotknęła?
Nie potrafiłam wykrztusić z siebie ani słowa, więc tylko pokręciłam głową.
- Tak jak myślałem. – Obrócił się do mnie plecami, wcześniej zabierając ciuchy, które trzymałam. Wrzucił ubrania do walizki i ją zapiął. – Resztę zabiorę później.
- Jasper! – Chwyciłam go za ramię i przyciągnęłam do siebie.
- Po prostu... zapomnij o tym, Bello. – Odszedł ode mnie i podniósł torbę. – Przez jakiś czas nie próbuj się ze mną kontaktować. Potrzebuję trochę przestrzeni.
Kiedy wybiegł z pokoju, moje oczy wypełniły się łzami. Słyszałam odgłosy jego kroków, gdy schodził po schodach, a potem trzask zamykanych drzwi.
Osunęłam się na twardą podłogę i zaczęłam płakać.
Po kilku minutach chwyciłam telefon i wykręciłam numer komórki Edwarda.
- Halo? – usłyszałam po trzech sygnałach. W tle zaszeleściły jakieś papiery.
Pociągnęłam nosem i spróbowałam się odezwać.
- Bella? – Brzmiał na zainteresowanego. – Wszystko w porządku?
- Jasper odszedł – wymamrotałam.
- Co? – spytał.
- Po prostu... odszedł. Był wkurzony, powiedział mi, żebym się z nim nie kontaktowała i… odszedł.
Nastała krótka chwila ciszy.
- Chcesz, żebym przyjechał?
Pokręciłam głową.
- Muszę go sprowadzić z powrotem. – Łzy popłynęły po moich policzkach. – Nie może się wyprowadzić w taki sposób.
- Co się stało?
Westchnęłam.
- Wróciłam do domu, a Jasper zaczął krzyczeć i spytał, gdzie byłam. Kiedy powiedziałam mu, że u ciebie, to strasznie się wściekł i kazał mi wybierać pomiędzy wami dwoma. A potem sobie poszedł.
Teraz to Edward westchnął, tyle że po drugiej stronie telefonu.
- Przykro mi, Bello.
- Chyba powinnam go teraz znaleźć.
Nie wiem, dlaczego najpierw zadzwoniłam do Edwarda. Z jakiegoś powodu musiałam usłyszeć jego głos. A kiedy już to zrobiłam, wiedziałam, że nie ma mowy, abym mogła go zostawić. Nie potrafiłam. Kochałam ich obu: Edwarda i Jaspera, tylko że w inny sposób.
- Zanim do niego pójdziesz, powiesz mi, jaki jest jego adres? – poprosił znienacka.
Podałam mu nazwę ulicy i numer domu, nie zastanawiając się nawet, dlaczego w ogóle o to zapytał. Przed odłożeniem słuchawki powiedział jeszcze, że mnie kocha, a ja wyznałam to samo.
Podniosłam się i podbiegłam do drzwi. Stanęłam w przejściu i wpatrywałam się w podjazd. Mój samochód zaginął. Cholera! Nadal stał pod klubem. Zadzwoniłam na informację i spytałam o namiary do przedsiębiorstwa taksówkowego. Gdy tylko je dostałam, wykręciłam numer i czekałam na kogoś, kto mnie podwiezie.
Na zewnątrz zaczęło kropić, więc weszłam do domu, aby tam poczekać. Kiedy taksówka wreszcie przyjechała, pobiegłam prosto do niej. Wskoczyłam do samochodu i rzuciłam kierowcy kilka parodolarowych banknotów bez czekania na resztę. Pojechałam odzyskać mojego najlepszego przyjaciela.
Zapukałam do frontowych drzwi. Po chwili otworzyła mi je mama Jaspera i spojrzała na mnie ze zdziwieniem i zamartwieniem w oczach.
- Bella? Wszystko w porządku?
- Muszę porozmawiać z Jasperem – oznajmiłam.
Odsunęła się i wpuściła mnie do środka.
- Jest w swoim pokoju.
Skinęłam głową i pobiegłam do jego sypialni. Zapukałam kilka razy, ale nie otworzył drzwi.
- Jasper, proszę, otwórz. Musimy porozmawiać.
Żadnej odpowiedzi.
Ponownie zapukałam.
- Jasper?
Nic.
- Proszę!
Cisza.
Uderzyłam mocniej.
- Jasper, jesteś moim jedynym przyjacielem!
Cicho.
Oparłam czoło o drzwi i zaszlochałam.
- Dlaczego to robisz?! Zamierzasz zmarnować piętnaście lat naszej przyjaźni tylko dlatego, że w końcu znalazłam sobie chłopaka?
Niczego nie usłyszałam.
Zsunęłam się wzdłuż drzwi do czasu, aż usiadłam na podłodze.
- Wiesz, jak długo go pragnęłam. Widziałeś, że cierpiałam, bo go nie miałam. Jasper, teraz, kiedy już go mam, jestem taka szczęśliwa... ale jeśli mnie zostawisz... będę taka załamana jak wcześniej. A nawet bardziej.
Nie odezwał się. Nie otworzył drzwi.
Zaczęłam płakać głośniej.
- Czy to jest moja kara?! Czy ja nigdy nie mogę mieć wszystkiego, czego pragnę?! Dlaczego wszystko co mam znika, kiedy dostaję coś jeszcze?!
Nadal nic.
- Wiesz, że nigdy nie będę szczęśliwa bez któregoś z was – kontynuowałam. – Jeśli zostawię go, bo ty mi kazałeś, nigdy nie będę szczęśliwa. Wiesz, że będę miała ci to za złe. Ale jeśli zostanę z nim i pozwolę ci odejść... nadal będę na ciebie zła. Powinieneś być moim najlepszym przyjacielem. Poza tym jesteśmy dorośli. Nie możesz zrobić czegoś takiego.
Oczywiście nadal nie miał w planach żadnej odpowiedzi.
Siedziałam tam przez kilka godzin, ale nie usłyszałam nawet szurania nóg. Całkowicie mnie ignorował.
W końcu wstałam i wyszłam, z policzkami mokrymi od potoku łez. Byłam pewna, że wyglądałam strasznie. Całą drogę do domu pokonałam pieszo. O dziwo nie potrącił mnie żaden samochód ani nie przytrafiło mi się nic złego.
Dni mijały i codziennie próbowałam dodzwonić się do Jaspera. Trzy albo cztery razy dziennie. Pewnie zachowywałam się jak psychopatka, ale go potrzebowałam. Nie mogłam uwierzyć, że w taki sposób zerwał ze mną kontakty. Wiedziałam, że nie żywił do mnie jakichś romantycznych uczuć, bo w ciągu tych kilkunastu lat na pewno by się zorientował, tylko po prostu nie chciał zostać zepchnięty na drugi plan.

***

Mijały tygodnie…

***

Nadal byłam z Edwardem, z którym od czasu do czasu chodziłam na randki, ale ciągle ogromnie tęskniłam za Jasperem. W szkole, czy w jakimkolwiek miejscu naszych przypadkowych spotkań, po prostu przechodził obok mnie. Tak jakbym zrobiła mu coś okropnego…
A ja się tylko zakochałam.
Dlaczego mnie za to nienawidził?
Z tego co wiedziałam, nadal spotykał się z Alice. Przynajmniej tak przypuszczałam. Nie byłam tego stuprocentowo pewna.
Zanim się zorientowałam, nastał Halloween. To znaczy, nie teraz, ale miał się niedługo zacząć. Edward chciał mnie wziąć na jakiś festyn z nawiedzonymi domami, labiryntami, przejażdżkami na sianie, grami i tym podobnymi atrakcjami.
Powiedział, że zaprosił też Emmetta, Rosalie i Alice. Kiedy pomyślałam o tej ostatniej, w mojej głowie od razu pojawił się Jasper. Mogłabym poprosić ją o rozmowę i wypytać, co się z nim dzieje i czy nadal z nim rozmawia. Jednak z powodu naszych harmonogramów nie miałam okazji, żeby z nią pogadać – ona pracowała, kiedy ja byłam w szkole. Nigdy nie przebywałyśmy w restauracji o tej samej porze.
O umówionej godzinie Edward po mnie przyjechał. Poza tą nocą po urodzinach Jaspera nie spałam w jego domu. Ale nadal całowaliśmy się jak nastolatki, w których buzują hormony. Czasami wślizgiwałam się do jego biura, kiedy miałam przerwę. Mierzyliśmy się wzrokiem i po sekundzie rzucaliśmy się na siebie. Praktycznie zdzieraliśmy sobie nawzajem wargi.
Edward też lubił się ze mną droczyć. Gdy pracowałam, ocierał się o mnie, sprawiając, że robiło mi się gorąco i zaczynałam się martwić, gdy odchodził. Ale ja robiłam mu to samo. Pewnego dnia miał do niego przyjść ktoś ważny, więc zanim ten facet się pojawił, poszłam do biura Edwarda, usiadłam okrakiem na jego kolanach, upewniając się, że był miły i twardy, po czym zeskoczyłam z niego i pokazałam gościowi jego biuro.
To było okrutne. Naprawdę.
Ale to on zaczął.
Zatrzymaliśmy się na zatłoczonym parkingu i natychmiast spostrzegłam Emmetta, który stał obok Rosalie po środku długiej kolejki. Edward i ja podeszliśmy do nich, a kilku ludzi spiorunowało nas wzrok, bo wepchnęliśmy się przed nich.
Rozmawialiśmy przez kilka minut i nagle znikąd pojawiła się Alice. Otworzyłam usta, żeby się przywitać, ale coś przykuło mój wzrok. Spojrzałam w bok i zobaczyłam znajomego mężczyznę z jasnymi włosami, który przy niej stał. Przyszedł. Był z nią przez cały czas.
Był zły na mnie, bo spotykałam się z Edwardem, podczas gdy on sam został z Alice i nadal mnie ignorował.
Dupek.
Założyłam ramiona na piersi i zaczęłam się gapić się w jakiś bliżej nieokreślony punkt.
- Cześć, Bello – powiedziała radośnie Alice.
Zerknęłam na nią i skinęłam głowę na znak, że ją usłyszałam. Zauważyłam, że jej wzrok powędrował na Jaspera. Popatrzyła na niego srogo.
Świetnie.
Teraz miała zamiar wywoływać w nim poczucie winy poprzez rozmowę ze mną.
Zrobiłam krok do tyłu i spojrzałam na Edwarda.
- Zaraz wrócę – powiedziałam do niego. – Idę tylko do... – Oddaliłam się i odeszłam.
Nie zaszłam daleko, bo ktoś za mną poszedł i złapał moje ramię.
- Edward, ja tylko… - Odwróciłam się i stanęłam z nim twarzą w twarz.
To nie był Edward.
- Jasper – wykrztusiłam.
- Przepraszam. – Zabrzmiał szczerze.
Wyśmiałam go.
- Więc teraz już chcesz ze mną rozmawiać? Po miesiącu?
Wsadził ręce do kieszeni.
- Potrzebowałem czasu, żeby to wszystko przemyśleć.
- Cóż, miałeś go nawet więcej niż „wystarczająco dużo”...
Wbił wzrok w swoje stopy.
Westchnęłam.
- Z czym do mnie przyszedłeś?
Podniósł wzrok i popatrzył mi w oczy.
- Z tym, że nie mogę bez ciebie żyć.
Moje serce przestało bić. Nie dlatego, że to było romantyczne, a ja go pragnęłam, tylko z powodu wyrazu jego twarzy, która teraz przypominała oblicze męczennika.
- Więc dlaczego unikałeś tylko mnie, a nie nikogo więcej?
- Unikałem – powiedział, marszcząc czoło. – Ostatnio znowu zacząłem rozmawiać z Alice i to ona pomogła mi zrozumieć kilka rzeczy.
- Pamiętam, że kiedyś to ja byłam tą osobą, która pomagała ci wszystko ułożyć.
- Mam nadzieję, że wrócisz na to stanowisko.
Wiedziałam, że choćby nie wiem co, nie mogłabym trzymać Jaspera z dala od mojego życia, nawet jeśli zasłużył sobie na to, aby wyrzucić go na margines i kazać cierpieć przez kolejny miesiąc, tak jak on kazał cierpieć mnie. Ale nie mogłam upaść aż tak nisko. Dwie złe rzeczy nie uczynią jednej dobrej. Ale nie planowałam także, aby wszystko było tak jak dawniej bez ponoszenia przez niego żadnych konsekwencji.
- Wybacz, ale tak łatwo nie przyjmę znowu tej posady – powiedziałam. – Bardzo, ale to bardzo mnie zraniłeś, Jasperze.
- Wiem. Przepraszam. Ale gdybym wiedział, że miałabyś zamiar całkowicie dać sobie ze mną spokój lub nawet byś o tym pomyślała, to bym wrócił.
Wywróciłam oczami.
- Skąd niby byś o tym wiedział?
- Od Edwarda – powiedział tak po prostu.
- Od Edwarda? – powtórzyłam zszokowana.
Przytaknął.
Że co, do cholery?!
- Nawet mi nie mów, że rozmawiałeś z Edwardem za moimi plecami…
- Nie tak do końca – przyznał. – „Pan idealny” przyszedł do mojego domu niedługo po naszej kłótni. Zażądał, żebym to naprawił. Za każdym razem, kiedy byłaś szczególnie zmartwiona, wracał i kazał mi cię przeprosić. – Nerwowo przestąpił z nogi na nogę. – Kocha cię.
- Wiem. Zawsze był ze mną... bo mnie kocha. – W oczach Jaspera błysnęło poczucie winy. – Nie mógłby tak po prostu odejść od osoby, którą kocha tylko dlatego, że sprawy się skomplikowały. Zawsze przy mnie będzie. Nawet gdy próbowałam go od siebie odseparować, to on i tak nie odpuścił… Kiedy wreszcie wyznał swoje uczucia, to pewnym sensie zrobiłam mu to samo co ty mnie teraz.
Jasper skinął głową.
- Alice cierpliwie czekała na to, aż w końcu się otrząsnę. Ona też mnie kocha.
- Wydaje mi się, że pod jednym względem jesteśmy do siebie podobni – powiedziałam. – Oboje ranimy osoby, które kochamy.
- Nie chcę cię już więcej krzywdzić.
Zdecydowałam przejść do sedna sprawy.
- Jasper, w jaki sposób ty mnie kochasz?
Westchnął.
- Sądziłem, że mogę być w tobie zakochany. Ale potem porównałem moje uczucie względem ciebie z tym, którym żywię do Alice. Było inne. Na początku doszedłem do wniosku, że ją kocham jako przyjaciółkę, a ciebie... bardziej. Dłuższą chwilę zajęło mi odkrycie, że jest na odwrót. Sądzę, że powodem, dla którego czułem się przy tobie tak wspaniale jest to, że wiesz, jaki ze mnie człowiek. Wiesz wszystko i nadal mnie kochasz. Mam pewność, że zawsze będziesz przy mnie. Zawsze mogę na ciebie liczyć. Byłem zazdrosny, bo nie chciałem, żeby to Edward stał się twoim najlepszym przyjacielem. To moja pozycja. Nie chciałem, żeby coś się między nami zmieniło.
Pokręciłam głową.
- Powinieneś porozmawiać ze mną wcześniej. Powiedziałabym ci to samo.
- Nie uwierzyłbym ci. – Zrobił krok w moją stronę. – Jak bardzo nienawidziłem tego, co ci zrobiłem, tak dużo potrzebowałem czasu, żeby przetworzyć moje myśli i uczucia. Tak jak ty zrobiłaś w przypadku Edwarda. Teraz mogę mieć jedynie nadzieję, że mi wybaczysz.
Wolno skinęłam głową, a on mnie przytulił.
- Ale tak łatwo ci nie odpuszczę.
Pocałował mnie w czoło.
- Mam nadzieję, że to umocni naszą przyjaźń. To tylko kolejne nieporozumienie między przyjaciółmi. Trzeba popełniać błędy, żeby się na ich uczyć i docenić to, co się ma.
Odepchnęłam go od siebie.
- Wracajmy, zanim ta sytuacja przerodzi się w scenę rodem z „Siódmego nieba”.
Zaśmiał się i poprowadził mnie do naszej grupki.
Tak właściwie dobrze się bawiłam tego wieczoru. Trzymałam się Edwarda, gdy przechodziliśmy przez ciemny pokój w jednym z nawiedzonych domów. Krzyczałam i pobiegłam do chłopców, żeby mnie obronili, kiedy jeden z potworów z piłą mechaniczną zaczął mnie ścigać. Oczywiście wszyscy się śmiali. Powiedzieli, że ten facet ścigał mnie tylko dlatego, że zareagowałam tak, jak on chciał. Podskoczyłam na jakieś pięć stóp, gdy znienacka coś przede mnie wyskoczyło. Kto wiedział, że bycie przestraszonym to taka świetna zabawa.

***

Po tym, jak Edward zawiózł mnie do mojego domu, przebrałam się w pidżamę, która składała się z flanelowych spodni i bluzki na ramiączkach. Klapnęłam na łóżko i zaczęłam z nim smsować.
Minęło dokładnie pięć minut, zanim nasze wiadomości stały się intymne i gorące.
Minęło dziesięć minut, zanim zapytał, czy chcę, aby po mnie przyjechał i zabrał do siebie.
Minęło trzydzieści sekund, zanim napisałam mu „tak”.
Minęła mniej niż sekunda, gdy zdałam sobie sprawę, że byłam już gotowa. Naprawdę gotowa.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez marcia993 dnia Czw 18:56, 03 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Rathole
Dobry wampir



Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 1076
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 146 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Reszty nie trzeba, sama trafię.

PostWysłany: Czw 18:51, 03 Wrz 2009 Powrót do góry

Ten rozdział był świetny. No i taki długi .. :D

Z początku byłam zła na Jaspera, że tak potraktował swoją przyjaciółkę. Umawiał się z innymi dziewczynami, a miał za złe Belli, że sama chce ułożyć sobie życie z facetem, którego kocha. Na szczęście w końcówce zrozumiałam go, a przynajmniej się starałam. No i przeprosił Wink

Do tega ten koniec, a dokładniej ostatnie linijki. Jestem bardzo ciekawa kolejnych rozdziałów :D Jedna rzecz mi nie grała, więc sprawdziłam z oryginałem, okazało się być przetłumaczone poprawnie, i przy tym zauwazyłam, że już zmierzamy ku końcowki opowiadania. Szkoda :(


Cytat:
- Jasper - mina mi zrzedła – musisz się uspokoić.

- Jasper. - Zrzedła mi mina. - Musisz się uspokoić.
lub
- Jasper - Zrzedła mi mina - musisz się uspokoić.

Cytat:
- Tak jak myślałem. – Obrócił się do mnie plecami, wcześniej zabierając ciuchy, które trzymałam.

Zastanawiam się, czy nie powinno być przecinka między tak jak.

Pozdrawiam, czekam na więcej, wysyłam wenę do tłumaczenia,
Rathole love


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aja
Wilkołak



Dołączył: 06 Lip 2009
Posty: 231
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z brzucha. . . mamusi(;

PostWysłany: Czw 19:29, 03 Wrz 2009 Powrót do góry

Powiem jedno: WIEDZIAŁAM!!!
Jasper kocha Belle, ale bardziej Alice i dobrze tak właśnie powinno być(:
A E&B są razem szczęśliwi i drażnią się tak fajnie w pracy;D

Rozdział bardzo mi się podobał, następny zapowiada się BARDZO ciekawie;D
Tłumaczenie jak zwykle bardzo dobre, błędów nie zauważyłam(:
Życzę czasu, weny, czasu i chęci w tłumaczenie(:
Czekam na kolejny rozdział(:


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Renesmeee
Nowonarodzony



Dołączył: 05 Cze 2009
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z Gdańska, takie małe Forks; )

PostWysłany: Czw 19:38, 03 Wrz 2009 Powrót do góry

no,no,no...
muszę powiedzieć, że... trochę się przestraszyłam.
Na początku tak czytam i nagle, że Jasper zakochał się w Belli!
Trochę mnie zamurowało.
Czytam, czytam i czytam i na końcu się wyjaśniło Wink
Na szczęście. ; )
Bardzo dobrze przetłumaczony fanfick Wink
czekam z niecierpliwością na nowy rozdział Wink
renesmeee


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Swan
Zły wampir



Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks, Phoenix... ok no... Śląsk :P

PostWysłany: Czw 19:47, 03 Wrz 2009 Powrót do góry

O mało się nie popłakałam, gdy Jasper odchodził. Już zarzekałam się przyjaciółce, że jeśli on odejdzie i to będzie koniec rozdziału, to nie będę czytać dalej. Jak dla mnie w tym opowiadaniu najlepszy jest JAZZ. No bo Edward i Bella są tacy... kanoniczni? No słodcy i w ogóle. Ale Jazz jest inny :D Jest świetny- w skrócie mówiąc.
No więc, jestem wdzięczna za to tłumaczenie (powtórzę po raz setny :D).
Nie wyłapałam błędów, ale też ich nie szukałam, zbyt emocjonalnie przeżywałam odejście Jaspera xD
Weny, czasu, chęci!

Pozdrawiam,
Swan


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
nieznana
Zły wampir



Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 410
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z cudownego miejsca

PostWysłany: Czw 19:50, 03 Wrz 2009 Powrót do góry

Martuś moja kochana :* Oczywiście jestem zachwycona tym rozdziałem i jak przeczytałam o uczuciach Jaspera względem Belli, to omal co nie spadłam z krzesła! Ale ja piszę serio!! Ale później jak bela poszła do jego domu i nie słyszała nawet szurania nogami, to już myślałam, że coś głupiego wymyślił. Ale na szczęście nie był na tyle głupi!
Ale oczywiście, wszystko musiało się ładnie skończyć i powiem, że ten pomysł, ze zgodą i przeprosinami był fajny. Wyjaśnili sobie jak i co, i jest świetnie :D
Ale ta smsowa gra wstępna była powalająca xD I w takim momencie urwali!! A już szykowałam się na jakieś pikantne scenki! A tu dupa xD
Czekam, więc na ten ich pierwszy raz Twisted Evil

pozdrawiam
n/z


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ela_;]
Nowonarodzony



Dołączył: 26 Maj 2009
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Z pod ekranu monitora..;dd

PostWysłany: Czw 20:00, 03 Wrz 2009 Powrót do góry

CHolera to jest boskie teen koniec poprostu cudooooooooo..
Na początku byłaaam wsciekła na Jaspera.. ale jak gadał póżnije z bellą aż się poryczałam
Pzdr.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
AlicjaC
Wilkołak



Dołączył: 30 Lip 2009
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z krainy czarów

PostWysłany: Czw 20:03, 03 Wrz 2009 Powrót do góry

Świetny rozdział i długi.
W pewnym momencie zaczęłam się bać, iż Jasper naprawdę zakochał się w Belli, jednak ma się to szczęście i do akcji wkroczyła niezawodna Alice :)
Oj, miłość Belli i Edwarda kwitnie :D I bardzo dobrze.
Pomimo wszystkich plusów zabrakło mi jednego, według mnie bardzo istotnego szczegółu. Nie jest tu nic wspomniane o matce Belli. Jestem bardzo ciekawa jak radzi sobie ONA z tą sytuacją. Cóż, może pojawi się w następnej części :)
Czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Czw 21:39, 03 Wrz 2009 Powrót do góry

Niesamowity rozdział. Już poprzedni był urzekający, ale od nadmiaru pocałunków można było za przeproszeniem "puścić pawia" Wink
Na szczęście ta część nie była taka i powiem szczerze, że przez cały czas kibicowałam Jasperowi. Cóż ten typ (czyli ja) tak ma. Jestem w Jazzedme teamie, więc dla mnie tylko on się liczy. ^^
Pomyślałam sobie, a co, może autorka zaszalała i wywróci wszystko do góry nogami, a tu nie, znów uczucie do Edzia okazało się silniejsze. Ech.
No niech mu będzie, że ją ma.
Wszystko się podobało i chciałam pogratulować jakości tłumaczenie szczególnie urzekły mnie w narracji Jaspera przezwiska na Eda:
    Ed-pieprzony-ward
    Dureń-ward

Cała część Jasperowa jest boska. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
AnnEdward
Człowiek



Dołączył: 24 Maj 2009
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź

PostWysłany: Pią 14:24, 04 Wrz 2009 Powrót do góry

oł , jak zwykle świetny rozdział i do tego taki długi.
Strasznie się przestraszyłam że Jasper mógł zakochać się w Bells ale jednak dobrze że to się wyjaśniło bo jakoś nie widzę ich jako pary xD
Po końcówce rozdziału można się domyślić ze następny będzie ciekawy i będzie się działooo ! ach i och xD
Świetne tłumaczenie jak zawsze , pozostaje mi czekać na następny czapik :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cull
Dobry wampir



Dołączył: 20 Gru 2008
Posty: 1101
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 49 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z domu

PostWysłany: Pią 16:34, 04 Wrz 2009 Powrót do góry

nie podobało mi się na początku zachowanie Jaspera. ok, uświadomił sobie, ze kocha Belle i było mu przykro, ale raczej nie zachowywał się fair.
kompletnie mi to do niego nie pasowało. na szczęscie potem się poprawił :P
podczas rozmowy z Bellą pod koniec rozdzialu, był znowu tym Jasperem, którego lubiłam ^^
Miłość E&B kwitnie, i fajnie Wink
pewnie jeszcze nie jedno się wydarzy, więc czekam na kolejne rodziały Wink

pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Cull dnia Pią 16:34, 04 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
LaFleur
Nowonarodzony



Dołączył: 07 Mar 2009
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z Oahu

PostWysłany: Pią 17:24, 04 Wrz 2009 Powrót do góry

Powiem szczerze, że MMB nieco mnie rozczarował. Miałam nadzieję na dłuższą akcję z Renee. Ta historia miała potencjał w samym temacie. Renee szybko się wycofała robiąc miejsce córeczce. Trochę nie tego oczekiwałam. Ale czytałam dalej, bo tak głupio zostawiać coś, co czytało się od początku.

Patrzę, a tu nowy rozdział. Zdecydowałam się przeczytać. Kiedy zaczęłam i przeczytałam tytuł "Zazdrość", oraz informację, że to pov Jaspera, w mojej głowie pojawiła się iskierka nadziei, że losy Edwardelli nieco się pokomplikują. Czytam i na mojej twarzy pojawia się uśmiech, bo moje przypuszczenia się sprawdzają. A tu nagle taki wybuch Jazza, który moim zdaniem nieco do niego nie pasuje. Dobra, przeżyłam to. Ale koniec absolutnie mnie zdenerwował. Autorka rozpoczęła ciekawy wątek po to, by w jednym rozdziale go zamknąć?! Niewybaczalne, moim zdaniem.

Rozdział, choć długi, oceniam na dość kiepski. Rozczarował mnie. Jednak pewnie nie będę potrafiła się powstrzymać i przeczytam kolejny rozdział.

Namaste!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin