FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 My Mother's Boyfriend [T][Z] Epilog + outtakes - 12.10 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
marcia993
Dobry wampir



Dołączył: 27 Sty 2009
Posty: 997
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 104 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: who cares?

PostWysłany: Wto 9:14, 07 Lip 2009 Powrót do góry

Ponownie (który to już raz? :D:P) dziękuję wszystkim za komentarze. :)
I, jak zawsze zresztą Wink, dziękuję też Idze oraz Annette za zrobienie tego ślicznego banneru, który możecie podziwiać na chomiku i na pierwszej stronie tego tematu. :);*

____________________________________

Rozdział piąty jest już przetłumaczony. :)
Możecie go znaleźć też na [link widoczny dla zalogowanych].

Enjoy! :)
____________________________________

Autorka: Peachylicious
Tłumaczyła: Alice_415
Beta: iga_s


Rozdział 5 – Pierwsza randka

BELLA

Nerwowo wytarłam zwilżonym, papierowym ręcznikiem mój biały, dopasowany sweter z dekoltem w serek. Włożyłam go dopiero pierwszy raz, a już jest kompletnie zniszczony. Nie mogę przecież wrócić do stolika z wielką, czerwoną plamą, która tak strasznie rzuca się w oczy. Cholera! Dlaczego nie założyłam pod spód podkoszulka lub nie wzięłam żakietu…?! Chwila. Podkoszulek. Jasper zawsze ma na sobie podkoszulek!
Odszukałam w telefonie jego numer i napisałam:

Hej.

Z niecierpliwością czekam, aż komórka zawibruje, jednocześnie powiadamiając mnie, że otrzymałam nową wiadomość tekstową. Stało się to trzydzieści sekund później.

Cześć. Czy mogę wiedzieć, dlaczego do mnie napisałaś, skoro znajdujemy się w tym samym budynku?

Jestem w łazience. Miałam mały wypadek.


Minutę później mój telefon znowu zawibrował.

Zabieraj stamtąd swoje cztery litery, zanim twoja matka zacznie się do mnie dobierać.

Wywróciłam oczami i odpisałam:

Ha. Ha. Ha. Bardzo zabawne. Potrzebuję twojej pomocy.

Minęła minuta. Komórka zawibrowała ponownie.

Chcesz, żebym pomógł rozpiąć ci dżinsy, abyś mogła się wysiusiać?

Co za osioł...

Kelnerka wylała na mnie owocowego drinka. Mój sweter jest poplamiony, a ja pachnę truskawkami.

Po mniej niż dziesięciu sekundach poczułam kolejne wibracje. To było szybkie.

Cała ty.

Czas przejść do sedna sprawy.

Mogę założyć twoją koszulę?

Nowa wiadomość:

Tak właściwie to ja jej teraz używam.

Uch! Daj spokój! Nie mogę tkwić w toalecie przez resztę popołudnia!

Jasper! Ty nosisz podkoszulek.

Popatrzyłam gniewnie na czerwoną, paskudną plamę na moim ulubionym swetrze.
Po chwili komórka zawibrowała po raz kolejny.

Mam cię odwiedzić w damskiej toalecie? Oczekuję, że potem mi to jakoś wynagrodzisz. Wink

Ha! Wynagrodzę. Jasne.

Nie pójdę z tobą do łóżka, zboczeńcu.

Fuj! Dlaczego od razu o tym pomyślałaś? Trzymaj się jak najdalej od tego bagna i nie deprawuj mojego niewinnego umysłu! Ja chcę tylko darmowy obiad.


Doskonale. Da się załatwić, ale niech wykręci mnie z tej wieczornej randki.

Jasne. Odwołaj moje spotkanie z Ericiem, a wyjdę gdzieś z tobą.

Niezłe zagranie. Jutro wieczorem. Ty i ja. Pod jasnym księżycem i błyszczącymi gwiazdami.


Zamarłam. Cholera…

Och, jak słodko. Szkoda tylko, że twoja osobowość uniemożliwia jakikolwiek namiętny romans.

Uśmiechnęłam się. Na pewno wie, że tylko z nim pogrywam.

Och, weź mnie! Idę do ciebie.

Czekam.

Po chwili:

Zmieniłem zdanie. Wracam do stolika.

Psiakrew, chyba dopiero teraz odczytał moją poprzednią wiadomość…

Przepraszam! Kocham cię, Jazz.

To prawda.

Tak, tak. Też cię kocham, dziecinko.

To też prawda.
Wyszłam z toalety, zakrywając dłońmi plamę i czekając na mojego księcia w błyszczącej zbroi, który miał ocalić mnie przed upokorzeniem.

--------------------------------------------------------------------------------

EDWARD

Wątpię, czy kiedykolwiek znajdę się w gorszej sytuacji niż ta, w którą wplątałem się teraz. W jakiś sposób stałem się członkiem śmiesznego trójkąta miłosnego. Jestem rozdarty między moją obecną dziewczyną a jej córką. Jej córką! Przydałoby się, żeby ktoś porządnie przywalił mi młotkiem w głowę. Powinni mnie ścigać! Przecież to chore! Pożądam dziewczyny, która kiedyś rosła w brzuchu mojej obecnej partnerki i stanowi jej pewną część…
Emmett przyjechał po mnie w kilka godzin po tym, jak zasnąłem. Natychmiast zauważył, że jestem dziwnie tajemniczy i ponury, więc niechętnie mu się zwierzyłem. Z jakiegoś bliżej nieokreślonego powodu wierzyłem, że posiada on tę mądrość, której ja tak desperacko poszukuję, ale kiedy poradził mi: „przeleć je obie”, zrozumiałem, że mogę liczyć wyłącznie na siebie.
Mój związek z Renee rozwija się bardzo powoli. Jesteśmy raczej jak dobrzy przyjaciele, którzy w pewnym stopniu się sobą interesują. Tak właściwie to podczas naszych spotkań jedynie rozmawiamy, ale nie narzekam. Nie chcę niczego przyspieszać. Zwłaszcza teraz.
Kiedy Tanya przyznała się do zdrady i odeszła do innego faceta, myślałem, że moje życie legło w gruzach, ale w tej chwili traktuję ją tylko jak kobietę, z którą kiedyś byłem. Wyobrażałem sobie nasze przyszłe, szczęśliwe życie. Oczywiście chciałem, żebyśmy wzięli ślub i założyli rodzinę. Przez tyle lat myślałem, że jesteśmy bratnimi duszami lub idealnie pasującymi do siebie połówkami jakiejś całości i nie potrafimy bez siebie żyć.
Jednak z wielkim zaskoczeniem stwierdziłem, że wbrew moim wyobrażeniom rozstanie z nią ani trochę nie złamało mi serca. Owszem, początki było trudne i strasznie tęskniłem, jednak z czasem to się zmieniło. Teraz wyrzucam sobie głównie to, że zmarnowałem tyle czasu z osobą, która zdradziła mnie bez wahania i nawet nie czuła się z tego powodu winna. Życie bez niej okazało się o wiele łatwiejsze.
Konieczność wyboru pomiędzy dwiema wspaniałymi kobietami sprawiła mi o wiele więcej bólu niż cała ta sytuacja z Tanyą, chociaż zastanawiałem się nad tym mniej niż jeden dzień…
Zanim ponownie wróciłem do mojej dziewczyny, by zabrać ją i jej córkę na lunch, podjąłem szybką decyzję o kontynuowaniu swojego obecnego związku. Ja i Renee jesteśmy już razem, więc wybrałem najłatwiejsze rozwiązanie. Sądziłem, że jakoś uda mi się pozbyć myśli o Belli. To nic takiego, wmawiałem sobie, ale kiedy zobaczyłem tę dziewczynę, jak zbiega po schodach i się śmieje, uświadomiłem sobie, że nigdy nie dam sobie z nią spokoju.
Kiedy znowu spojrzałem w jej wielkie, brązowe oczy, mój umysł zalały wspomnienia z zeszłej nocy. Przebywając obok niej, odczuwałem coś, czego nigdy wcześniej nie doświadczyłem. Potrzebowałem aż kilku tygodni na to, żeby móc rozmawiać z Renee tak swobodnie, jak kilka godzin temu gawędziłem z Bellą. Z jakichś niewyjaśnionych przyczyn ciągnęło mnie do tej dziewczyny. Przy jej matce tego nie czułem.
Z Renee bez trudu można się zrelaksować i świetnie bawić albo porozmawiać i spędzić miło czas. Łatwo się z nią przebywa i ciężko nie lubić osób takich jak ona, jednak wiem, że nie ma między nami jakiejś chemii. Może to dlatego nasz związek rozwija się tak wolno? Ale i tak ją lubię, nawet bardzo. Możemy przez pewien czas pobyć razem. Jednak czy potrafię wyobrazić sobie naszą najbliższą przyszłość? Czy istnieją jakieś szanse na to, że będziemy jak para szaleńczo zakochanych nastolatków, która nie umie rozstać się na dłużej niż na kilka godzin? Zdecydowanie nie. Mogę spokojnie wyjechać na tydzień albo dłużej i jej nie widywać, a nic się ze mną nie stanie. Ona jest taka zwykła i beztroska. W przeciwieństwie do Belli.
Rozmawiałem z tą dziewczyną tylko raz (dwa, jeśli liczyć nieudolne zaproszenie do domu), ale czułem się tak, jakbym znał ją od wielu lat. Ma niezwykle skomplikowaną, tajemniczą osobowość i jest wyjątkowa. Mówi o niezwykle osobliwych sprawach, a mnie to fascynuje. Chciałbym móc poznać jej wszystkie myśli. W całym moim życiu nigdy nie spotkałem takiej osoby jak ona i czuję pomiędzy nami jakieś dziwne, silne przyciąganie. Gdy nie widzę jej przez kilka godzin, umieram z pragnienia, by znów ją zobaczyć. Nie potrafię przestać o niej myśleć, nawet teraz, kiedy zdecydowałem się już na kontynuowanie obecnego związku.
Ale nie odejdę tak po prostu od Renee i nie zacznę krążyć wokół Belli jak jakiś chory z miłości szczeniak. Ona jest nieosiągalna. Już za późno. Jedyne, co mogę teraz zrobić, to usychać z tęsknoty i pogrążać się w rozpaczy.
Zanim zasnąłem na kanapie, myślałem o tym, że chciałbym spotkać ją pierwszą. Wtedy nasz związek miałby duże szanse się rozwinąć, a teraz nie ma ich w ogóle. Zniszczyłbym tylko swoje dobre relacje z Renee, a przy okazji zrujnował jeszcze jej więź z córką. A na to sobie nie pozwolę. Nie mogę pożądać Belli i zachowywać się impulsywnie z bardzo prostej przyczyny: umawiałem się... umawiam się... z jej matką. To sytuacja bez wyjścia…
Z moich ponurych rozmyślań wyrwał mnie widok Belli i Jaspera, którzy ciężkim krokiem zmierzali w kierunku stolika. Dziewczyna wyglądała jakoś inaczej, coś się w niej zmieniło. Mój wzrok przykuł złożony sweter, który trzymała pod rękę, a potem spojrzałem na jej koszulkę… Czy ona się przebrała? W restauracji? A co robił za nią Jasper? I dlaczego miał na ustach głupawy uśmieszek?
Oboje zajęli swoje miejsca i wpatrywali się w siebie, aż chłopak figlarnie mrugnął do Belli i wywrócił oczami. Poczułem, jak przeszywa mnie ogromna zazdrość… Na czym dokładnie polega ich związek? Z tego, co zdążyłem zaobserwować, nie zachowują się tylko jak przyjaciele… Ale przecież Jasper powiedział, że ona ma dzisiaj randkę. Dlaczego pozwoliłby jej na nią pójść, jeśli się spotykają… albo robią razem inne rzeczy…? A może łączy ich jakaś nietypowa przyjaźń…?
Natychmiast wyrzuciłem te myśli ze swojego umysłu. Później się nad tym zastanowię. Teraz muszę dowiedzieć się czegoś więcej o dzisiejszej randce Belli. Kim jest ten koleś? Dlaczego zgodziła się wyjść gdzieś z zupełnie obcym mężczyzną? Czy ona nie zdaje sobie sprawy, jakie to ryzykowne? Nie powinna się spotykać z tym facetem sama. Nie w tym mieście. To niebezpieczne.
Nie wiem, czy bardziej denerwuję się tym, że osoba, z którą umówiła się Bella, może okazać się kryminalistą, czy tym, że ona w ogóle z kimś wychodzi…
Westchnąłem w duchu.
Jezu, Edward! To nie twoja dziewczyna, żebyś tak się o nią martwił!
- Uch... – jęknęła Bella, a następnie popatrzyła gniewnie na Jaspera i się skrzywiła.
- No co? – odezwał się tonem niewiniątka.
- Dałeś mu mój numer? – zapytała i zbliżyła telefon do twarzy.
- A jak inaczej chciałaś się z nim skontaktować, Bello? – spytał, przekrzywiając brew. – Nie sądzisz, że dwie puszki i sznurek wydają się nieco przestarzałą metodą? A może chciałabyś, żebyście pisali do siebie listy?
Wywróciła oczami i parę razy nacisnęła klawisze swojej komórki.
- Chce wiedzieć, co mam ochotę robić dziś wieczorem. – Znowu spojrzała na Jaspera. – Czy on nie powinien już czegoś zaplanować, skoro wie, że z nim wychodzę?
Jasper pokręcił głową z dezaprobatą.
- Jezu, Bello! Daj chłopakowi szansę! On po prostu próbuje być grzeczny. Chce wiedzieć, co lubisz, abyś czuła się komfortowo i dobrze się bawiła.
Bella westchnęła i kontynuowała klikanie w klawiaturę.
- Co powinnam mu odpisać? Obiad i film? Czy to nie jest zbyt banalne? Jak mamy się poznać w kinie?
- Cóż, w ciemnej sali możecie poznać pewne części siebie… – odpowiedział Jasper.
Dziewczyna spojrzała na niego obojętnie.
- Nie jestem tobą.
Jasper wzruszył ramionami.
- W końcu kiedyś trzeba stracić dziewictwo, kotku.
Usta Belli się otworzyły.
- Jasperze Whitlocku!
Jej policzki się zaróżowiły i zerknęła na mnie. Gdy zobaczyła, że się na nią gapię, przygryzła dolną wargę i poczerwieniała jeszcze bardziej. Czy poczuła się zażenowana dlatego, że usłyszałem komentarz Jaspera? A może chodzi o coś jeszcze…?
Westchnąłem i zerknąłem na Renee. Wydawała się zupełnie nie interesować tym, co się dzieje przy stoliku. Jadła swoje danie i rozmawiała z parą siedzącą obok nas. Z powrotem obróciłem się w stronę Belli i jej przyjaciela.
- To po prostu wyjdźcie coś zjeść – zaproponował Jasper i wyrwał jej telefon z dłoni.
- Hej! – jęknęła Bella. – Co robisz?
- Wysyłam twojemu złotku wiadomość.
- O Boże… – Bella skryła twarz w dłoniach. – Błagam, tylko nie pisz nic zboczonego!
- Przecież mnie znasz – powiedział Jasper, uderzając w klawisze.
- No właśnie… – odparła.
- Gdzie chcesz iść? – zapytał po chwili.
- Hę?
- Do jakiej restauracji? – wyjaśnił.
Eureka! Nagle poczułem się tak, jakby nad głową zabłysnęła mi żarówka.
Odchrząknąłem, a Bella spojrzała na mnie.
- Możecie przyjść do mojego lokalu.
Jasper zamarł i też na mnie popatrzył. Jego ciało wyraźnie wysłało mi sygnał ostrzegawczy.
- Dzięki temu zapoznasz się z restauracją – kontynuowałem, nie zwracając na niego uwagi. – Skoro masz tam pracować, powinnaś ją najpierw sprawdzić. A jeśli facet okaże się bezwartościowy, będziesz miała w pobliżu kogoś, kto pomoże ci się stamtąd wydostać.
Bella uśmiechnęła się lekko, a Jasper głośno zatrzasnął telefon i spojrzał mi prosto w oczy.
- Więc zamierzasz ją śledzić, tak? – zapytał bez mrugnięcia okiem.
Trochę zaskoczyła mnie jego reakcja. O co temu kolesiowi chodzi? Czyżby zorientował się, że czuję coś do Belli? Zawsze się tak o nią troszczy?
- Nie – odpowiedziałem stanowczo.
Bella poklepała Jaspera w ramię i wyszeptała mu coś do ucha, a on przez cały czas nie odrywał ode mnie wzroku.
- Obok nadmorskiej promenady jest przytulna, francuska restauracja – powiedział dziewczynie, wciąż patrząc w moim kierunku.
Odchrząknęła, a następnie szarpnęła go za ramię. Chyba dość mocno, bo się skrzywił.
- Ała…
Bella znowu się do niego obróciła i powiedziała coś tak cicho, że nic nie usłyszałem. Potem odezwała się z szerokim uśmiechem na twarzy:
- Podoba mi się twój pomysł, Edwardzie. Będziesz tam, prawda?
Jasper ciągle się na mnie gapił, ale zignorowałem to i zwróciłem się do niej:
- Tak, ale nie martw się, nie będę wam przeszkadzał. Jeśli potrzebowałabyś mojej interwencji, to szepnij słówko komuś z personelu.
- Ona ma komórkę – warknął Jasper i prawie kłapnął zębami. – Jak będzie potrzebowała pomocy, to może do mnie zadzwonić.
Co jest z tym facetem, do cholery…?
Renee w końcu zwróciła uwagę na nasz stolik.
- Co się dzieje? – spytała.
- Nic – odpowiedziała Bella. – Jasper zachowuje się jak... Jasper.
Reszta lunchu minęła strasznie wolno. Renee próbowała podtrzymać rozmowę, ale nikt nie przyszedł jej z pomocą. Jasper i jej córka co chwila na siebie zerkali, a ja ciągle byłem wzburzony jego reakcją. Przecież chciałem tylko pomóc Belli, żeby dziś wieczorem nie została uprowadzona… albo nie zrobiła czegoś gorszego…
Dziewczyny wyszły na zewnątrz, a ja poszedłem zapłacić rachunek. Jasper dziwnie się czaił i zerkał w moją stronę. Kiedy już wydawało się, że minęła wieczność, w końcu do mnie podszedł.
- Osobiście nic do ciebie nie mam, ale wyjaśnijmy sobie jedną rzecz - zaczął złowrogo. - Umawiasz się z Renee, ale jeśli i tak będziesz pieprzył się z Bellą, to nie zmarnuję ani sekundy i natychmiast skopię ci dupę. Ta dziewczyna jest dla mnie wszystkim i nie pozwolę jej skrzywdzić.
Skrzyżowałem ramiona na piersi.
- Nie wiem, dlaczego…
- Nie nabierzesz mnie – powiedział srogo Jasper. – Widziałem, jak podczas lunchu walczyłeś ze sobą, żeby cały czas się na nią nie gapić. Nie znasz jej. Nikt nie zna jej tak jak Renee i ja, więc nie spieprz tego.
Szybko przeszedł obok mnie i wyszedł na zewnątrz, aby dołączyć do Belli i jej matki. Przez chwilę stałem samotnie, kompletnie osłupiały. O co do diabła chodzi? Czy on naprawdę myśli, że będę podrywał jego przyjaciółkę, nawet wtedy, kiedy jestem z Renee? Nie ma najmniejszych powodów do zmartwień. Nie jestem krętaczem.

--------------------------------------------------------------------------------

BELLA

Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Jasper kazał mi się ładnie ubrać, co oznaczało po prostu założenie sukienki. Uch… Dobrze, że nie zmusił mnie do ułożenia włosów. Zrobiłam też bardzo delikatny, ledwie zauważalny makijaż.
Już niedługo mam się spotkać z Ericiem w restauracji. Kiedy zaproponowałam mu, żebyśmy udali się do nowego, włoskiego lokalu, nie posiadał się z radości. Powiedział, że słyszał o tym miejscu same dobre rzeczy, ale nigdy jeszcze w nim nie był, bo zawsze zajmowano wszystkie stoliki. Przyznałam się, że mam tam znajomości i chyba zrobiło to na Ericu spore wrażenie.
Nie słyszałam jeszcze jego głosu, ponieważ tylko kilka razy do siebie pisaliśmy.
- Wsadziłem ci do torebki gaz pieprzowy. – Jasper leżał na moim łóżku z rękami założonymi za głowę. - Tak na wszelki wypadek.
- Idziemy do zatłoczonej restauracji – przypomniałam mu. – I Edward tam będzie.
Jego rysy twarzy stwardniały na ułamek sekundy, ale natychmiast się rozluźnił.
- Widziałam to – powiedziałam z wyrzutem. – Co ty do cholery od niego chcesz? Podczas lunchu zachowywałeś się jak palant.
- Tylko się upewniałem, że rozumie, jakich granic nie powinien przekraczać.
- Granic? – Położyłam ręce na biodrach.
Westchnął i podniósł się.
- Nie przejmuj się tym. – Zerknął na budzik na szafce nocnej. – Na razie wcielmy w życie nasze obecne plany.
- Och! – Nie zdawałam sobie sprawy, że jest już tak późno. Za dziesięć minut powinnam się spotkać z Ericiem. Jasper zaproponował, że mnie podrzuci, bo chce zobaczyć tego faceta, żeby w razie czego wiedzieć, kogo ma szukać, jeśli wrócę do domu zapłakana.

******************************************

Po piętnastu minutach wjechaliśmy na parking obok restauracji. Jasper siedział w samochodzie i obserwował, jak wchodzę do środka. Chyba pomyślał, że gdy tylko spuści mnie z oka, to natychmiast stamtąd zwieję.
Podeszłam do hostessy i obie ruszyłyśmy w kierunku stolika, przy którym siedział chłopak z ciemnymi włosami i głupkowatym wyrazem twarzy. Cóż, nie wyglądał źle, ale na pewno nie był „Panem Marzenie”. Kiedy jego czarne oczy napotkały moje, natychmiast wstał i mnie uściskał. Zesztywniałam w jego ramionach, a następnie spróbowałam się z nich wyrwać. Takiego zachowania się nie spodziewałam.
- Ty musisz być Bellą! – zawołał z podekscytowaniem.
Uśmiechnęłam się lekko.
- Muszę być.
Właśnie zaczęłam żałować tego, że zgodziłam się na to spotkanie. Dlaczego ja to robię? Aby przestać interesować się Edwardem? Tak, jasne. Życzę powodzenia…
- Na żywo jesteś jeszcze bardziej olśniewająca – powiedział, szeroko się uśmiechając.
Schyliłam głowę i zarumieniłam się. Kiedy wróciliśmy do domu z lunchu, Jasper pokazał mi mój profil na tym przeklętym portalu randkowym. Użył zdjęcia sprzed kilku miesięcy. Stałam na nim obok przyjaciółek z liceum, Angeli, Jessici i Lauren. Co najmniej raz w miesiącu urządzałyśmy sobie „babski wieczór”. Ostatnio spotkałyśmy się wtedy, kiedy po raz pierwszy zobaczyłam Edwarda. Przez całą noc nie mogłam się skupić na tym, co do mnie mówiły, bo byłam na nim całkowicie skoncentrowana, a w myślach nieustannie powtarzałam sobie naszą krótką wymianę zdań…
- ...wiesz? – usłyszałam nagle głos Erica.
Że co?
Nie miałam pojęcia, o czym mówił przez ostatnie dwie minuty, więc trzymałam język za zębami i tylko nieśmiało kiwnęłam głową
- Jesteś taka cicha! – powiedział z ogromnym entuzjazmem. – Opowiedz mi o sobie.
Poczułam, jak znowu się czerwienię. Chłopak wpatrywał się we mnie uważnie, a ja z każdą sekundą czułam się coraz bardziej niezręcznie.
- Um... – mruknęłam, zastanawiając się, co mam mu powiedzieć. – No cóż, uch...
- Jesteś z Seattle? – zapytał, najprawdopodobniej starając się mi pomóc. Pokręciłam głową.
- Nie. Tak właściwie to jestem z Forks. Mieszkałam tam do czwartego roku życia, a potem przeprowadziłyśmy się z mamą do Phoenix. Nie bardzo nam się w tym mieście układało, więc po dwóch latach z powrotem wróciłyśmy tutaj.
Szybko kiwnął głową.
- Jasne, rozumiem.
Przez następne dziesięć minut opowiadał mi o swoim zainteresowaniu antropologią, ale jego słowa wpuszczałam jednym uchem, a drugim wypuszczałam. Ciągle myślałam o tym, że Edward jest gdzieś w pobliżu. Miałam ochotę wstać i go poszukać, ale nie mogłam tego zrobić. Zapraszając nas, pewnie po prostu starał się być miły i prawdopodobnie nie chciałby, żebym mu przeszkadzała.
Spróbowałam się skupić na tym, co mówił Eric, ale kiedy wspomniał coś o szerzeniu wśród ludzi kultury, znowu odpłynęłam w swoje rozmyślania. Ciekawe, czy Edward już mnie zobaczył? A może tutaj zerka? Nagle zapragnęłam go zobaczyć…
Och, wspaniale, Bello! Celem twojej randki jest zapomnienie o chłopaku twojej matki! Nie wzdychaj do niego nieustannie i nie ignoruj siedzącego obok faceta!
Zachowuję się nieuprzejmie w stosunku do Erica, co zdecydowanie nie jest w porządku. Postanowiłam więc trochę poudawać, że interesuję się tym, co do mnie mówi, przytakując i w odpowiednich wydobywając się z siebie mruknięcie aprobaty.
- Zamierzasz to zjeść? – spytał Eric, wskazując na klopsik, który leżał na moim talerzu.
Wzruszyłam ramionami i pokręciłam głową.
- Raczej nie.
Uśmiechnął się i wbił widelec w kulkę mięsną, a potem włożył ją sobie do ust.
Odwróciłam wzrok i moje oczy rozbłysły, ponieważ zobaczyłam Edwarda, który stał zaledwie parę metrów dalej. Rozmawiał z grupką ludzi przy sąsiednim stoliku. Uśmiechał się szeroko i wyglądał na szczęśliwego. Jego towarzysze śmiali się głośno i wyglądali na zachwyconych tym, co właśnie powiedział. Ten mężczyzna potrafi oczarować każdego…
Oparłam łokcie o blat i obserwowałam go z uśmiechem na twarzy.
- Widzisz kogoś znajomego? – spytał znienacka Eric, przywracając mnie do rzeczywistości. Natychmiast się wyprostowałam.
- Przepraszam, jestem trochę... – Machnęłam ręką i zamilkłam.
Chłopak się uśmiechnął.
- Nic nie szkodzi. Masz prawo być trochę zdenerwowana. Jeśli ci to jakoś pomoże, to mnie też niezwykle do ciebie ciągnie.
Ech? Też?! Hę?
Potarłam dłońmi swoją twarz i miałam ochotę jęknąć.
- Ale ja naprawdę nie jestem... zdenerwowana.
Zachichotał. Zachichotał?!
- Jesteś cudowna.
Uch… Okej.
- Jestem?
- Tak, uwielbiam twój uroczy wyraz twarzy. Masz też taki słodki sposób bycia – powiedział, ohydnie się uśmiechając.
Z trudem wygięłam wargi.
- Dzięki?
Pochylił się i dotknął moich palców.
- Chciałabyś coś zrobić, jak już skończymy?
Nie!
- Uch... – mruknęłam i odwróciłam wzrok. – Jestem tak jakby... zmęczona, więc… raczej nie…
Ścisnął mi dłoń, a ja na niego spojrzałam.
- Odwieźć cię do domu?
Wzięłam głęboki oddech, a potem popatrzyłam w stronę Edwarda. Zdecydowanie wolałabym, żeby to właśnie on mnie odprowadził.
Eric potarł kciukiem wierzch mojej dłoni. Natychmiast ją cofnęłam i spojrzałam w jego stronę. Czy ten facet nigdy nie przestawał się uśmiechać?
- Jasne – odpowiedziałam.
- Tak się cieszę, że cię poznałem, Bello. Chodzę na te randki już od dłuższego czasu. Początkowo wydaje się, że wszystko jest dobrze, ale potem dziewczyny... – Pomachał dziko ręką i wydał z siebie cichy okrzyk.
Co. Do. Cholery?
Uniosłam brwi. Miałam wielką ochotę odsunąć się od stolika.
- Um… Skończyłeś już? – spytałam.
Zerknął na swój talerz.
- Oczywiście, że tak. Czekam tylko na ciebie, mój aniele.
Tak, okej. Ta randka jest definitywnie skończona.
- Czy mogę coś jeszcze dla państwa zrobić? – zapytała słodko wspaniała kelnerka o blond włosach, która nagle się przy nas pojawiła.
- Nie, dziękujemy – odpowiedział Eric z uśmiechem. – Już skończyliśmy.
Odwzajemniła uśmiech.
- Zaraz wrócę do państwa z rachunkiem.
Odeszła, a mój towarzysz nie spuszczał wzroku z dolnej części jej ciała. Cudownie…
Westchnęłam i znowu spuściłam głowę.
- Jak się państwu spodobała restauracja? – usłyszałam znajomy, delikatny głos.
Zerknęłam w górę i napotkałam parę intensywnie zielonych oczu. Odetchnęłam z ulgą i uśmiechnęłam się.
- Och, dzięki Bogu…
O nie... Czy ja naprawdę powiedziałam to na głos…?
Edward zaśmiał się i spojrzał najpierw na Erica, a potem na mnie. Pochylił się, żebym tylko ja mogła go usłyszeć.
- Aż tak źle?
Kiwnęłam żarliwie głową.
Eric odchrząknął i oboje na niego popatrzyliśmy. Trzymał rachunek w dłoni. Nawet nie zauważyłam, że kelnerka już wróciła.
- Gotowa, kochanie?
Co on powiedział? „Kochanie”?! Na pierwszej randce?!
Skuliłam się.
- Ach... tak.
Eric podniósł się i podszedł bliżej, żeby pomóc mi wstać. Kiedy objął mnie w talii i postawił na ziemi, wywróciłam oczami. Wiadomo, przecież ja sama nie mogłam tego zrobić. W końcu jestem tylko dwudziestoletnią kobietą.
Zerknęłam na Edwarda.
- Do zobaczenia wkrótce?
Rzucił okiem na Erica i skinął krótko głową, po czym uśmiechnął się i znowu na mnie spojrzał.

******************************************

Kilka minut później otworzyłam drzwi od strony pasażera tak szybko, jak tylko było to możliwe i migiem ruszyłam w kierunku domu. Eric szedł za mną, więc jeszcze przyśpieszyłam kroku.
Musisz iść szybciej.
Chłopak delikatnie dotknął mojego łokcia, a ja obróciłam się twarzą do niego.
- Spędziłem naprawdę miły wieczór, Bello – powiedział, pochylając się do przodu, jakby chciał mnie pocałować. Natychmiast zrobiłam krok do tyłu.
- Ja też. Dziękuję. Dobranoc – odparłam szybko, więc te słowa mogły zabrzmieć nieco niewyraźnie.
Chwycił mocno moją dłoń i nią potrząsnął. Potrząsnął nią.
- Czy chciałabyś wyjść gdzieś ze mną jutro wieczorem?
- Przykro mi. – Cofnęłam się o kolejny krok. – Jestem już umówiona na randkę. – Opuściłam tę część, że będę ją miała z moim najlepszym przyjacielem, z którym jestem w czysto platonicznym związku.
Szczęka nieco mu opadła…
- Och… – Po chwili się uśmiechnął. Znowu… – A pojutrze?
- No nie wiem... może – skłamałam. Odpowiedź brzmi: nie. NIE!
Spróbowałam odejść, ale on nie chciał puścić mojej ręki.
- No cóż, dobranoc – powtórzyłam.
- Dobranoc – powiedział i nadal ściskał mi dłoń. Zrobiłam krok do tyłu, ale to też nie pomogło.
Ej, koleś, puść mnie!
W końcu jakoś mu się wyrwałam i ruszyłam szybko w stronę domu.
- Zadzwonię! – krzyknął.
Wpadłam do środka, zatrzasnęłam drzwi i zadrżałam. Już nigdy więcej nie posłucham Jaspera. Nigdy!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Wto 9:59, 07 Lip 2009 Powrót do góry

A dziękuję mistletoe,
Przepraszam Embarassed, nie wiedziałam, że tak nie można. Widziałam raz, że ktoś tak zrobił... wtedy też jakoś mi się to nie podobało. I nie wiem, dlaczego teraz sama to zrobiłam.

Do rzeczy: Chciałam tylko napisać jak bardzo lubię to opowiadanie, bo czytałam dzięki naszej tłumaczce to opowiadanie po angielsku. I teraz mogę tylko podsumować, że tłumaczenie jest bardzo dobre i opowiadanie z każdym rozdziałem nabiera rumieńców. Podoba mi się, że akcja rozwija się powoli, nie jest od razu hop, siup i Bella z Edwardem są razem.
Życzę weny do tłumaczenia, szybokość dodawania rozdziałów też jest godna podziwu. :)

taki sposób jest tępiony na naszym forum. ten pierwszy i ostatni raz odpuszczę. mistletoe
edit: nie ma sprawy Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Pernix dnia Wto 10:20, 07 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
ajaczek
Zły wampir



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Wto 11:21, 07 Lip 2009 Powrót do góry

Fenomenalny kolejny rozdzialik, który dostarcza sporą dawkę specyficznego humoru Belli i Jaspera! Ich wymiana sms - fantastyczna! Bardzo mi się podoba także to uczucie, które jest pomiędzy Bellą a Edwardem - oboje są sobą zafascynowani, czują tą chemię ale nie potrafią być razem - intryguje mnie jak z tego wybrnąWink
Tłumaczenie pierwsza klasa, nic nie zgrzyta i bardzo dobrze się czyta - ja niestety nie jestem w stanie przeczytać orygianłu więc jeszcze bardziej jestem Wam wdzięczna za to tłumaczenie! Czekam na kolejne rozdziały.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
latomeri
Dobry wampir



Dołączył: 17 Gru 2008
Posty: 630
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 85 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z domu. ;]

PostWysłany: Wto 12:49, 07 Lip 2009 Powrót do góry

Jako że właśnie wykasowałam ponad stronę durnych postów, małe ogłoszenie:

Kolejne posty typu:

"Błędów nie znalazłam,
Jasper jest super,
a ta akcja z blablabla też,
czy ona będzie z Edem??
weny,
czekam na następne odcinki"

będą kasowane.

A ja przestanę się z Wami cackać i najzwyczajniej w świecie posypią się ostrzeżenia.

Pozdrawiam,
L.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mizuki
Zły wampir



Dołączył: 03 Gru 2008
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Wto 13:23, 07 Lip 2009 Powrót do góry

Kręciłam nosem nad tym opowiadaniem jakiś czas, kręciłam. Tytuł zajechał mi kiczem i pomyślałam sobie, że to kolejne głupie opowiadanko o happy-true-love w wykonaniu B&E. No, ale jak się człekowi nudzi, to i czymś takim nie wzgardzi. Weszłam w temat i... Teraz mi bardzo wstyd, że tak łatwo uległam pozorom, bo ff jest naprawdę boski :D! Nie chodzi o to, że jest tak ambitny, bo w sumie... nie jest ^^". Ale jest tak sympatyczny, tak zgrabnie napisany (choć to może być tylko i wyłącznie zasługą Twoją, Alice_415!), że oddała się klimatowi natychmiast.
Jasper jest uroczy i zabawny, a jego przyjaźń z Bellą wywołunie ciepły ucisk serca. Natomiast romans E-B... No cóż, zakazany owoc zawsze podnieca ;P


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anna_Rose
Wilkołak



Dołączył: 23 Sie 2008
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Tam, gdzie Diabeł mówi dobranoc

PostWysłany: Wto 13:46, 07 Lip 2009 Powrót do góry

mizuki napisał:
Natomiast romans E-B... No cóż, zakazany owoc zawsze podnieca ;P


Bellka robi się niegrzeczna, nie pogardzi nowym, przystojnym facetem swojej mamy Cool XD
Dobra, rzuca mi się na mózg. Ja też to przeczytałam, więc skomentuję.
Oczywiście, znowu już mam dosyć, że Bella i Eduardo mają się ku sobie, ale chyba ten typ tak już ma Rolling Eyes i moje marudzenie na nic się nie zda. Dobrze, że Jazz jest przyjacielem Belli, to naprawdę sympatycznie się czytało! Jasper ma niezłe teksty Wink wiem, jak czasem musi Bellę irytować, bo sama mam takiego przyjaciela, co robi mi na złość xD
Natomiast scena, gdzie Bella i Edward sobie gawędzili... jakoś nie przypadła mi do gustu. Znudziła mnie xd
Opowiadanie jednak nie jest złe Wink sympatyczne, choć mało ambitne. Ale szczerze? Ileż można czytać opowiadania, które mają głębokie przesłania, są tragczne, trudne? Wiem, bo sama takie piszę Rolling Eyes Czasem człowiek chce się odstresować, dlatego tutaj weszłam. No i mam, w ogóle nie musiałam sie za bardzo skupiać na treści, bo jest lekka.

Pozdrawiam,
A.R.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ellentari
Nowonarodzony



Dołączył: 28 Cze 2009
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 16:55, 07 Lip 2009 Powrót do góry

Miałam dziś beznadziejny dzień w pracy, jestem bosko zadowolona, że pojawił się nowy rozdział bo przynajmniej rozruszałam swoje poczucie humoru :)
Ale tak wracając wspomnieniami do moich początków z ta historią, to muszę napisać, że
po przeczytaniu tego rozdziału miałam żal do Edwarda że jednak Renee pozostała u niego na pierwszym miejscu.
To nie o to chodzi, że oczekiwałam od razu jakiegoś BUM i że zostawi Renee i będzie kręcił kółeczka w około Belli. Po prostu myślałam że gdzieś tam w głębi dojdzie do wniosku że jednak Renee to nie to, że można by doprowadzić pomału do naturalnej śmierci związku, a potem…
A potem sama nie wiem co, po prostu jakoś nie mogę łyknąć tego że on tak łatwo z Belli zrezygnował, po tym jednym dniu przemyśleń. Pozostaję w tej sytuacji beznadziejną romantyczką i wręcz miłośniczka dennych amerykańskich romansów.
Harlequin jak nic, się mi widzi :P
Po głębszej analizie stwierdzam jednak że to dobrze świadczy o postaci Edwarda, jednak jest lojalny i przez swoje „widzi mi się” nie chce chrzanić komuś życia, bo łatwo można przewidzieć jak mogłyby by się popsuć relacje pomiędzy matką a córką jeżeli Edward by się tu wciął między nie.
A teraz co do planowania nowego związku Belli:
Randka numer 1 za nami, w sumie nic specjalnego, ten cały Eric to takie ciepłe zapatrzone w siebie kluchy.
Zresztą ja została już bardzo dawno temu fanką randki numer 2 i zdania w tej kwestii nie zmienię.
Podobała mi się reakcja Edwarda w czasie randki, nie był nachalny, upewnił się ze z Bells wszystko gra i koniec zabawy.
Jakby ją tak porwał w ramiona i zaproponował odwiezienie, to coś by tu zazgrzytało.
Jeszcze mam parę słów w sprawie Renee, ona jakaś taka nieprzytomna jest, kompletnie nic nie widz i nie zauważa, choć w pewnym momencie wykaże się jednak polotem, trzeba jej to przyznać.
Ah i jeszcze nasz misiaczek Jasper, no to się chłopak refleksem wykazał u mnie ma w tym rozdziale + za koszulkę, + za tekst do Edwarda, ale takiego ---- za tą dziewice, no ja bym się chyba ze wstydu pod ziemie zapadła :P
Ale Bella sama stwierdzała że Jasper to Jasper więc co tu dużo gadać.
Dobra już nic nie pisze do fabuły, bo mi same spoilery wychodzą a nie o to tu chodzi, choć przyznam że jak ktoś już przeczytał tą historie to ja bym bardzo chętnie o niej podyskutowała :)
Ok., w dalszym ciągu podtrzymuje zdanie że tekst po polsku czyta się niesamowicie przyjemnie więc gratulację dla tłumaczki i bety.
Czekam na ciąg dalszy.

Pozdrawiam,
E.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ih8it
Dobry wampir



Dołączył: 22 Lut 2009
Posty: 718
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 35 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 18:39, 07 Lip 2009 Powrót do góry

Cytat:
Nie pójdę z tobą do łóżka, zboczeńcu.
Fuj! Dlaczego od razu o tym pomyślałaś? Trzymaj się jak najdalej od tego bagna i nie deprawuj mojego niewinnego umysłu! Ja chcę tylko darmowy obiad.

hahaha! świetne poczucie humoru :D
to chyba pierwszy ff jaki czytam, w którym Bella i Jasper się przyjaźnią i jestem zaskoczona :D oczywiście pozytywnie :D
tacy powinni być prawdziwi przyjaciele :D
podoba mi sie pomysł przyjaźni damsko-męskiej, ale wiadomo że czasem ona po prostu nie isnineje, a strony wmawiają sobie przyjaźń, żeby nie wyszło na jaw że On się podkochuje w Niej, lub Ona w Nim :D

widze, że akcja się rozkręca :D
Edwarda coraz bardziej ciągnie do Belli, a nasza Bells nie potrafii o nim zapomnieć :D
czuje, że Jasper sporo namiesza :D czyżby on też się potajemnie podkochiwał w Belli? ;>
i ta randka z Ericiem.. Uff.. kandytatem na chłopaka to on idealnym nie jest xD

pozdrawiam i życze cierpliwości w tłumaczeniu :D
Twoja uniżona fanka
ih8it :D xD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aja
Wilkołak



Dołączył: 06 Lip 2009
Posty: 231
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z brzucha. . . mamusi(;

PostWysłany: Wto 21:02, 07 Lip 2009 Powrót do góry

Rozdział genialny jak każdy z resztą(:
świetne tłumaczenie, podziwiam Cię za to, że mimo wakacji masz ochotę trochę tak jakby popracować ale dzięki temu my mamy co czytać, więc kłaniam Ci się nisko(:
Ostatnio słyszałam, że przyjaźń między kobietą a mężczyzną jest możliwa tylko jeżeli byli parą bądź będą. Mam nadzieje, że Bella z Jasperem nie potwierdzą tego, bo uważam że taka przyjaźń jest możliwa(:


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
yeans-girl
Wilkołak



Dołączył: 09 Maj 2009
Posty: 239
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z objęć Edwarda / Królewskie Wolne Miasto Sanok

PostWysłany: Wto 21:12, 07 Lip 2009 Powrót do góry

Masz talęt do tłumaxcczenia. Każdy rozdział jest lepszy od poprzedniego. Mimo, iż tłumaczysz zachowałas humor. Piszesz lekko i przejżyście. Co do błędów to nie zauważyłam, ale nigdy nie zauważam więc na ten temat się nie wypowiadam. Z pewnością nie ma. Sama fabuła opowiadania jest powalająca pierwszy raz sięspodkałam z takim połączeniem Edward+Renee Renne+Bella Edward+Bella i podoba mi się. Z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały i weny życzę

pozdrawiam,
yeans-girl


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
nieznana
Zły wampir



Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 410
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z cudownego miejsca

PostWysłany: Wto 21:38, 07 Lip 2009 Powrót do góry

Świetnie tłumaczysz. Twoje rozdziały są bardzo przejrzyste... nie to chyba złe słowo. Mam na myśli, że takie fajne. Natrafiłam na nie dopiero teraz ale i tak zamierzam czekać na kolejne rozdziały... chociaż może skusze się na przeczytaniu w oryginale :) Ale chyba jednak nie bo świetnie Ci idzie tłumaczenia!!! Ja tak bym nie umiała :) Więc więcej pożytku będzie jeśli poczekam na Twoje xD

Co do samej treści i bohaterów.... muszę przyznać strasznie mi się podobają... Ten pomysł z Renee i Edwardem... Pierwszy raz się z czymś takim spotkałam :) Albo to samo dotyczy się Belli i Jaspera, ta ich przyjaźń i przywiązanie :) Jasper jest dobrym kumplem i, będąc szczera, jak dla mnie jest najciekawszą postacią w tym ff!!! Uwielbiam tego Jaspera xD

Mam nadzieję, że za nie długo doczekam się kolejnej przetłumaczonej części... nie chcę ponaglać, na prawdę :)

Czasu i spokoju życzę :)

pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
vler
Nowonarodzony



Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ostrowiec Świętokrzyski

PostWysłany: Wto 22:03, 07 Lip 2009 Powrót do góry

Eh, żeby jeszcze autorka wiedziała, co ja przeżywam czytając to opowiadanie!
Z powodów czysto oczywistych jakimi jest: lenistwo, lenistwo i lenistwo, nie czytam po angielsku, bo już czytam dwa inne i jakoś mi się nie chce po całym roku użerania się z językiem na studiach. No ale do rzeczy.

Tłumaczenie mi się jak najbardziej podoba, nie będę wytykać błędów bo są osoby, które zrobiły to już, zapewne lepiej, a mi i tak się nie chce gnębić, wolę chwalić, a tobie serio bardzo dobrze idzie tłumaczenie, tak dalej Wink
Podoba mi się Jasper jako przyjaciel, tylko jego ostatnie zachowanie było odpychające, ja - na miejscu Belli, chyba bym wybuchła O.o
A co do Renee... nie mam pojęcia, co bym zrobiła gdyby moja mamuśka wykręciła taki numer, nie mieści mi się to w głowie. To jest ponad pojęciem, tak się nie godzi, w niektórych przypadkach wiek powinien być jednak brany pod uwagę, no i ta Bella też tak jakoś nic nie mówi matce, jak by nie patrzeć, ich relacje i tak już są skopane.
Odnośnie mojego "przeżywania", kurdę! Ja po prostu się stresuję. Bo... ta sytuacja B+E+R (???) serio jest niezdrowa, nie mam pojęcia jak autorka na ten pomysł wpadła ale jest genialny, trzyma mnie w napięciu tak kurczowo, że aż mi się coś robi jak czytam przemyślenia Edwarda. Mam ochotę dać mu porządnego slapa w twarz, a potem poprawić czymś twardym! Jestem niesamowicie ciekawa dalszego ciągu :D
Z nadzieją na to, że Ed się przestraszy złej vler i opamięta, pozdrawiam i życzę "weny" w tłumaczeniu.

K.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez vler dnia Wto 22:07, 07 Lip 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
ZuyWampirek
Nowonarodzony



Dołączył: 05 Lip 2009
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z domu^^

PostWysłany: Wto 22:51, 07 Lip 2009 Powrót do góry

Dobry wieczór :)

Wiem, że nie będę oryginalna jak napiszę że pierwszy raz się spotykam z takim trójkątem miłosnym... Ale to najprawdziwsza prawda :D Świetnie się czyta... Błędy, jak były, to ktoś już wyłapał :P Bez bicia przyznam się, że jak zobaczyłam ten tytuł na forum... to zbytnio mnie nie zachęcił...ale to tylko moje odczucia... Jasper przyjacielem Bells... milutko :D dobra była akcja ze spinką :) Niezmiernie ciekawi mnie jak B i E będą się zachowywać "w pracy" xD Podoba mi się kawałek z SMS'ami B&J :D a Eric niech się schowa! O! :D

Pozdrawiam, czekam na następne rozdziały Wink

Zuy W.


Dobranoc :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Green_day
Nowonarodzony



Dołączył: 07 Lip 2009
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Rzeszów

PostWysłany: Śro 0:29, 08 Lip 2009 Powrót do góry

Siedzę przed tym moim starym kompem i mule xdd
Dosłownie
FF od pierwszego rozdziału przypadł mi do gustu
Nasz kochany Edzio coś się chyba w tym wszystkim pogubił.

Jasper jest świetny, ten jego humor... hehe

Mam nadzieję że nie przestaniesz tłumaczyć.

Zdrówka życzę Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jama
Wilkołak



Dołączył: 07 Lip 2009
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 20:46, 08 Lip 2009 Powrót do góry

Bardzo podoba mi się to opowiadanie. Jest naprawdę ciekawe. Do wejścia w ten temat zachęcił mnie tytuł. "Chłopak mojej matki" - z takim czymś się jeszcze nie spotkałam.
Przeczytałam pierwszy rozdział i... nie pożałowałam, iż los pokazał mi drogę do tego FanFiction xD. Autorka bardzo solidnie wzięła sie za pisanie. Podoba mi się, w jaki sposób opisuje uczucia targające bohaterami. Te przemyślenia, te rozterki, ah! Pokazuje czytalenikowi wszystko dokładnie.
Swoją drogą, jak dla mnie, wybrała sobie ciekawy i chyba trochę trudny temat. Bo nawiązując do tego co napisałam wcześniej, pewnie nie tak łatwo jest to wszystko opisać.
A teraz ocena postaci: oczywiście, tak jak wszystkie koleżanki powyżej, uwielbiam Jaspera. Te jego teksty i w ogóle całokształt naszego Jazz'a jest cudowny. Poza tym, zachowuje się jak prawdziwy przyjaciel, więc to też mi się podoba. To tyle, jeśli chodzi o moją ulubioną postać z tego FF.
Ciekawi mnie niezłomnie, jak też potoczą się dalej losy Edwarda i Belli. Miejmy nadzieję, że wyniknie z tego afera ^^.
Tłumaczenie także jest świetne. Mimo tego, że nie czytałam oryginału, to wnioskuję, że sens jest zachowany. Widać to, po starannie ułożonych zdaniach, ogólnie całe FF czyta się lekko i przyjemnie.
Czekam ze zniecierpliwieniem na kolejny rozdział i weny na następne tłumaczenia.
Pozdrawiam, J.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
NiceGirl
Nowonarodzony



Dołączył: 07 Lip 2009
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 2:11, 09 Lip 2009 Powrót do góry

A więc :P Kiedy jakiś czas temu trafiłam na te opowiadanie byłam sceptycznie nastawiona. My Mother's boyfriend? To nie może być dobre pomyślałam :P Jednak z nudów zaczęłam czytać wasze tłumaczenia. I.... wciągłam się :D
Muszę przyznać, że autorka miała ciekawy pomysł.

Wracając do waszego tłumaczenia - jest genialne! Mam porównanie ostatni przetłumaczony rozdział czytałam w oryginale i jest idealnie :)

Jasper jest świetny ;-) Mój ulubieniec :D Podoba mi się przyjaźń z Bellą .

Co do błędów literówek itp nie pomogę :(

P.S. Czekam na kolejne rozdzialiki :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Seanice
Człowiek



Dołączył: 29 Cze 2009
Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 15:03, 10 Lip 2009 Powrót do góry

FF jest wspaniałe. Uwielbiam Jaspera, a w tym FF wręcz go pokochałam. Nie czytałam orginału, ale możliwe, że to zrobię bo nie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów. Fajnie, z Jasper przyjaźni się z Bellą. Mało jest FF'ów, w których Jazz przyjaźni się z kimś z rodziny, przynajmniej mało takich przeczytałam. Jestem pełna podziwu za tłumaczenie.
Pozdrawiam Seanice.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
aneq_6
Nowonarodzony



Dołączył: 29 Maj 2009
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: http://i49.tinypic.com/25yys1x.jpg

PostWysłany: Sob 13:00, 11 Lip 2009 Powrót do góry

Naprawdę świetne! Wow, dialogi są powalające. Jasper wymiata. Te jego teskty - leżę pod biurkiem i kwiczę.

Cytat:
Zamarłam. Cholera…
Och, jak słodko. Szkoda tylko, że twoja osobowość uniemożliwia jakikolwiek namiętny romans.
Uśmiechnęłam się. Na pewno wie, że tylko z nim pogrywam.
Och, weź mnie! Idę do ciebie.
Czekam.
Po chwili:
Zmieniłem zdanie. Wracam do stolika.


Tak, ta wymiana zdań powaliła mnie na kolana. Sucesem autorki jest napisac taki smieszny dialog, ale też sukcesem jest przetłumaczyć sensowne i z humorem ten dialog. A to Ci wyszło rewelacyjnie kochana!

Cytat:
Jasper wzruszył ramionami.
- W końcu kiedyś trzeba stracić dziewictwo, kotku.
Usta Belli się otworzyły.
- Jasperze Whitlocku!


Dla takich tekstów warto czytać My Mother's Boyfriend ! :D
Uwielbiam ff z humorem, a ten właśnie taki jest.

Czekam na następny rozdział. Wiem, dziś wieczorem będzie :*


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez aneq_6 dnia Sob 13:00, 11 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
marisa:*
Człowiek



Dołączył: 25 Lut 2009
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 17:00, 11 Lip 2009 Powrót do góry

Ponieważ wypowiadam się po raz pierwszy w tym temacie, może najpierw parę słów odnośnie całego opowiadania. Na pewno większość się ze mną zgodzi, że ciężko jest oceniać pracę tłumaczki, a jeśli jeszcze nie zna się dobrze języka to jest już totalny kosmos. Ja mogę jedynie powiedzieć, że świetnie mi się czytało, a to oznacza, że albo autorka świetnie pisze, albo to ty Alice_415 odrabiasz świetna robotę. Nie powiem, że błędów nie zauważyłam bo nie zajmuję się betowaniem. Pomysł jest świetny, bardzo oryginalny, z żadnym, podobnym się nie spotkałam. Edward, który woli dojrzałe kobiety wydaje się taki męski.... ahh:D Chciałabym, aby zaczął flirtować z tą Bellą, bo nie podoba mi się w jego zachowaniu to, że robi z siebie takiego rozdartego i tłumiącego w sobie wszystkie emocje i nie jest zdolny do jakiegoś sensownego działania. Niech da się porwać chwili, niech nie zwraca na reguły i dobre maniery. Na taki obrót spraw chyba będę jednak musiała poczekać...
Co do Belli, naprawdę podoba mi się ona w tym opowiadaniu! Nie jest świętą zakonnicą, która nie śmie nawet spojrzeć na świetnego faceta swojej matki-przyjaciółki. Poprzez małe drobiazgi jak spojrzenia, uśmiechy, słowa przyciąga do siebie zakazany owoc. Może robi to nieświadomie, ale jedno wiem, że w pełni zdaje sobie sprawę, ze ciągle o nim myśli i nie może przestać.
Jasper... Jest prawdziwym i oddanym przyjacielem Belli, ale chyba w obecnej sytuacji bardziej obchodzą go relacje matka-córka, niż sama córka i jej uczucia. Nie wie jeszcze, że gdyby uczucia Belli w stosunku do Edwarda nie były takie poważne, to nie dzwoniłaby do niego z samego rana, aby go o tym powiadomić. Te jego próby umawiania Belli z facetami, którzy są marną imitacją Edwarda, gdyby były zabawą to nawet wydaje mi się to ciekawe. Ale jeśli mają odwrócić uwagę Belli od Edwarda, to są bezcelowe! No powiedzcie w jaki sposób ona ma zapomnieć o facecie jej matki, skoro każdy z którym się umówimy jest podobny do Edwarda, ale o milion km gorszy??? Pozostaje mi tylko czekać na rozwiązanie tego pokręconego czworokąta...:D:D
Aha, Alice_415 odwalasz kawał roboty, dobrej roboty i muszę Ci pogratulować świetnego doboru opowiadania do tłumaczenia:* pozdrawiam Maris


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
marcia993
Dobry wampir



Dołączył: 27 Sty 2009
Posty: 997
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 104 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: who cares?

PostWysłany: Sob 19:08, 11 Lip 2009 Powrót do góry

Jej, dziewczyny, dziękuję. :);* Cieszę się, że się Wam podoba. :) I mam dobrą wiadomość: po skończeniu MM'sB będę brała się za tłumaczenie kontynuacji - If Tomorrow Never Comes. :D

Tym razem rozdział nie został zbetowany przez Igę, ale mam nadzieję, że mimo wszystko będie się Wam przyjemnie czytało. Wink
A za pomoc chciałabym podziękować jeszcze Zuzi i Oli. Dziękuję. ;*

____________________________________

Rozdział szósty jest już przetłumaczony. :)
Możecie go znaleźć też na [link widoczny dla zalogowanych].

Enjoy! :)
____________________________________

Autorka: Peachylicious
Tłumaczyła: Alice_415
W tłumaczeniu pomagała: zuziamamuska
Beta: Panna_Kaprysna


Rozdział 6 – Trzy randki więcej

BELLA

Reszta tygodnia była okropna. Absolutnie okropna. Widocznie podejmuję gorsze decyzje niż Jasper. Po spotkaniu z Ericiem powiedziałam przyjacielowi, że kończę z tym całym randkowaniem. Ale niczym mały naiwniak, jakim jestem, skończyłam na tym, że zgodziłam się wybrać osobę, z która się umówię.
Wszyscy w swoich profilach wydawali się zupełnie normalni. Wyglądali nieźle. Umieli pisać poprawnie. Och, gdyby tylko to było dobrą oznaką potencjalnych chłopaków.
Dwa dni po randce z Ericiem, wyszłam z facetem, który ma na imię Tyler. Przez cały czas odnosił się do siebie w trzeciej osobie.
Spotkaliśmy się w drogiej restauracji, gdzie serwowano owoce morza. To był jego pomysł. Osobiście uważałam, że ceny są trochę za wysokie, ale zdałam sobie sprawę, że to jakiś bogaty chłopiec. Nawet był tak ubrany. Podeszłam do niego i stanowczo kiwnęłam głową.
- Tyler sądzi, że Bella wygląda bardzo ładnie.
Byłam oszołomiona. Co? Czy on nie ma na imię Tyler? Przez chwilę zastanawiałam się czy to rodzaj jakiegoś randkowego testu, a prawdziwy Tyler poprosił go, żeby mnie sprawdził i ten facet się na to zgodził... Albo coś w tym stylu. Ale nie. To na pewno był Tyler. I tak właśnie mówił.
Usiedliśmy i przejrzeliśmy menu. Zapytał, czy znalazłam coś apetycznego - to dokładnie jego słowa. Wskazałam kilka potraw, które mi się podobały.
Pokręcił głową – Tyler nie lubi owoców morza.
Więc po cholerę wybrałeś restaurację, w której je serwują?! Ponadto wyraźnie zaznaczył, że ja też nie mogę ich zamówić. W wyniku oboje wybraliśmy grillowanego kurczaka.
Kiedy byłam w trakcie jedzenia sałatki, usłyszałam jak upuszcza widelec. Podniosłam wzrok, a nasze spojrzenia się spotkały.
- Tyler jest rozproszony przez dressing, znajdujący się w kąciku ust Belli. Tyler chciałby, żeby go starła. Natychmiast.
Ten facet sprawiał, że czułam się niezręcznie, kiedy wstałam z krzesła. Chciałam dać mu jakąś wymówkę, żebym nie musiała iść na film.
- Usiądź. Tyler nie wyjdzie, zanim nie zje całego grillowanego kurczaka.
Usiadłam. Nie pytajcie dlaczego.
Nawet kontynuowaliśmy naszą randkę. A kiedy odprowadził mnie do drzwi, spuścił wzrok i wyciągnął swojego blackberry.
- Tyler chciałby się umówić na drugą randkę.
- Bella nie umawia się z mężczyznami, którzy nie jedzą krewetek.
Odwróciłam się na pięcie i weszłam do domu. Już drugi raz zatrzasnęłam drzwi i zadrżałam.
Wcześniej zrobiłam to przez Mike’a, całkowitego zboczeńca.
Zapytał, czy chciałabym zagrać z nim w tenisa. Może nie jestem najbardziej skoordynowaną osobą na świecie, ale myślałam, że poradzę sobie z jedną rundką. Jednak chłopak celowo sprawiał, że musiałam biegać po korcie, goniąc za piłeczką. Wtedy powiedział, że będzie mi wygodniej, gdy ściągnę stanik. To powinien być pierwszy powód do zakończenia tej randki. Ale zachowałam się jak idiotka i kontynuowałam ją. Mogę dodać, że w staniku.
Po grze był cały spocony i okropnie śmierdział, ale nalegał, żeby pójść na lunch. Usiedliśmy w patio, a promienie słońca padały prosto na nas, co sprawiało tylko, że był jeszcze bardziej mokry. Sączyłam swoją mrożoną herbatę, kiedy wyskoczył z czymś, co sprawiło, że zaczęłam się dusić.
- Byłaś kiedyś z inną dziewczyną?
Zakaszlałam kilka razy zanim spojrzałam na niego obojętnie.
- Co? – zapytałam.
Przez chwilę patrzył na mnie w zamyśleniu. – Dobrze byś wyglądała, całując inną kobietę.
Wpatrywałam się w niego, kiedy wziął kęs swojego manicotti.
- Miałaś kiedyś orgazm? – spytał kilka minut później.
Moja twarz prawdopodobnie była ognistoczerwona. Byłam tak zszokowana, że nawet nie potrafiłam odpowiedzieć.
- Wezmę to za tak. – Wziął kolejny kęs. – Miałaś kiedyś orgazm z dziewczyną?
Potajemnie otworzyłam pod stołem komórkę, wybierając mój numer i przyciskając „zadzwoń”, co wyglądało tak, jakby ktoś do mnie telefonował. Wtedy przycisnęłam telefon do ucha i mówiłam do siebie.
- Halo?
Cisza.
- O, nie. Co się stało?
Cisza.
- O mój Boże.
Cisza.
- Tak, tak. Już jadę.
Zamknęłam telefon i udawałam, że jestem smutna najlepiej jak potrafiłam.
- Tak mi przykro. Był wypadek... I moja siostra… - Wstałam i zawiesiłam torebkę na ramieniu. – Muszę iść. Jeszcze raz przepraszam.
Tak, kłamałam. Nawet nie mam siostry. Wytoczcie mi za to proces.

*********************************************

Następnego dnia Edward zapytał czy mogłabym przyjść do restauracji, bo chciał, żebym za kilka dni zaczęła tam pracować. Usiedliśmy w jego biurze i rozmawialiśmy o tym, jakie stanowisko byłoby dla mnie najlepsze. Powiedział, że personel myśli, że przeprowadza teraz ze mną rozmowę kwalifikacyjną, ale on już zdecydował, o moim przyjęciu i dodał, żebym nie mówiła im tego, bo będą mieć wrażenie, że wyjątkowo mnie traktuje.
- A traktujesz? – spytałam.
Uśmiechnął się i wzruszył ramionami. – Wierzę, że poradziłabyś sobie z rozmową kwalifikacyjną.
- No wiesz, przez to, że tak powiedziałeś, prawdopodobnie pójdzie mi strasznie. Będę zostawiać za sobą bałagan i zawalę wszystkie zamówienia.
Zaśmiał się i pokręcił głową. – W takim razie czeka cię zmywak.
Moje oczy się poszerzyły.
Znowu się zaśmiał. – Żartuję. Sądzę, że będziesz dobrą hostessą.
- Mam rozmawiać z obcymi? – Wierciłam się. – Nie jestem w tym zbyt dobra.
Odchylił się na swoim skórzanym fotelu. – Teraz idzie ci świetnie.
- No tak, bo dobrze się czuję w twoim towarzystwie. Jakby ciągnęło mnie do... – O, cholera. Zbyt dużo informacji.
Zaczerwieniłam się i spuściłam głowę. – To znaczy ja, umm, no wiesz... Jesteś chłopakiem mojej mamy... więc to tak jakby... jesteś praktycznie... no wiesz... umm.
Zerknęłam na niego spod rzęs, a on wyglądał, jakby wstrzymał oddech.
- Ja też czuję się dobrze w twoim towarzystwie – powiedział płynnie.
Moje tętno przyśpieszyło, a w brzuchu zaczęły latać motylki.
Cisza wypełniła pokój, a nasze oczy się spotkały. Nie mogłam odwrócić wzroku i wyglądało na to, że on też. Przygryzłam nerwowo dolną wargę, jego wargi się rozdzieliły.
Serce wbiło mi się w klatkę piersiową. Jego bicie było wszystkim, co mogłam usłyszeć. Czy on też to słyszał?
Przełknął i pochylił się do przodu. Przestałam oddychać.
Głośne pukanie w drzwi oboje nas wystraszyło.
Edward wstał z krzesła i podszedł do nich. Zostałam na swoim miejscu i próbowałam się uspokoić. Co się do diabła między nami wydarzyło?
Słyszałam rozmowę za mną, ale nie potrafiłam zmusić się do spojrzenia w tył. To zaczyna być śmieszne. Ciągnie mnie do niego coraz bardziej i bardziej, za każdym razem, kiedy go widzę. On jest chłopakiem twojej matki - skandowałam w głowie. Co powiedziałby Jasper? Oh, tak. Pomyśl o tym, co oni robią na osobności. Zadrżałam.
- Bello – usłyszałam głos Edwarda. – To jest Alice Brandon.
Wstałam i podeszłam do nich. Ta dziewczyna była taka maleńka. Edward praktycznie ją przewyższał. Ona uśmiechała się promiennie, złapała moją rękę i potrząsnęła nią.
Nasze dłonie dotykały się przez chwilę, następnie spojrzała na moją twarz. – Wyglądasz tak, jak twoja mama!
Odciągnęłam delikatnie swoją rękę. – Och, poznałaś moją mamę?
- Oczywiście, często tu wpada.
Poczułam jak serce zaczęło rozpadać mi się na kawałki. Moje spojrzenie przemknęło na Edwarda, który poruszył się niezręcznie. Alice przestała się uśmiechać i spojrzała na mnie, później na Edwarda, a potem znowu na mnie... I znowu na Edwarda.
Jej usta rozchyliły się nieznacznie, a wzrok znów skupił się na mnie.
- Och, to nie tak – powiedziałam szybko. Nie chciałam wywrzeć na niej złego wrażenia i zostać osądzoną przez jej reakcję, ale to właśnie się stało.
Wzruszyła niewinnie ramionami. – Nie jak co?
Teraz zgrywać głupka, tak?
Edward odchrząknął. – Alice, dlaczego nie oprowadzisz Belli po restauracji? Przedstawisz jej wszystkich?
Alice posłała mu uśmiech. – Jasne.
Chwila. Przecież powiedział mi, że to on wszystko mi pokaże. Dlaczego zmienił zdanie?
Alice wyszła z biura, a ja podążyłam za nią.
Po drodze moje ramię otarło się o pierś Edwarda. Wziął głęboki wdech. Nasze spojrzenia się spotkały, ale on szybko odwrócił wzrok i przełknął.
O co tu, do cholery, chodzi?
Poznałam moich przyszłych współpracowników. Pierwsza była Rosalie, cudowna jasnowłosa kelnerka, którą już raz widziałam. Zapytała, jak mi się układa z „chłopakiem”, ale poinformowałam ją, że Eric i ja byliśmy tylko na jednej randce. Powiedziała, że wydawał się sympatyczny. Jasne. Z pewnością nie słyszała naszej rozmowy.
Inną osobą, na którą zwróciłam uwagę był James. Przystojny kelner, flirtujący z każdą kobietą, jaką spotka. Był uroczy, nie miałam co do tego wątpliwości.
Chwilkę później Edward zaproponował, że zawiezie mnie do domu, skoro i tak tam jedzie. Powiedział, że Renee zaprosiła go na obiad.

************************************************

Łagodna muzyka docierała do jadalni z wieży, stojącej w salonie. Renee właśnie skończyła ustawianie posiłku na stole. Po ilości jedzenia, którą przygotowała, można sądzić, że żyjemy z armią wojska. Tak, ona naprawdę gotowała. Niesamowite. Powiedziała, że mamy zostawić to, czego nie zjemy na resztki. Z pewnością będzie to trwało ponad miesiąc...
Renee usiadła przy końcu stołu, podczas gdy ja i Edward po przeciwległych stronach, zwróceni twarzami do siebie.
- No więc, Bello – powiedziała mama po wypiciu łyka swojego wina. – Kiedy zamierzasz mi opowiedzieć o swoich randkach?
Ach, tak. Jeszcze nie byłam w stanie zdradzić jej jakichś szczegółów, ponieważ cały tydzień wydawała się zajęta „Panem Idealnym”.
- Naprawdę nie ma niczego interesującego do opowiedzenia. – Nie chciałam omawiać tego przy Edwardzie. Zwłaszcza o tej randce, na której byłam z Mike’m.
- Och, daj spokój, Bello – zajęczała jak dziecko. – Chcę usłyszeć wszystko. Któryś z nich cię już pocałował?
Zarumieniłam się i odwróciłam głowę. – Boże, mamo.
- Bella, no naprawdę, masz już dwadzieścia lat. Nie powinno peszyć cię całowanie się z chłopcami. – Obróciła się w stronę Edwarda. – Wydaje mi się, że jest zdenerwowana, bo nigdy wcześniej się nie całowała.
Poczułam jak moja twarz płonie. Musisz sobie ze mnie żartować! – Mamo! O mój Boże.
- Co? – spytała, jakby nie zdawała sobie sprawy z tego, że mnie upokarza.
- Po pierwsze, to nie jest prawda – zaczęłam.
Edward wyraźnie zesztywniał na swoim miejscu. Co do cholery? Czy on wchodzi w rolę ochraniającego ojczyma? Zachowywał się już całkiem tatusiowato, kiedy Jasper pierwszy raz wspomniał o mojej randce w ciemno z Ericiem. A potem powiedział, że możemy przyjść do jego restauracji. On chyba zbyt poważnie traktuje to, że jest chłopakiem mojej mamy.
Renee praktycznie podskakiwała. – Ktoś cię pocałował? Kiedy? I jak było? To było zwykłe cmoknięcie czy pocałunek z języczkiem?
Osłoniłam przed nią twarz. Czy matka powinna zadawać takie pytania?! Czy nie powinna woleć, żeby jej córki się nie całowały?
- Edward i ja mieliśmy pierwszy pocałunek... – zaczęła.
NIE! NIE! NIE! Nie słucham tego! Już wystarczy! – Pierwszy raz całowałam się w szóstej klasie – przerwałam szybko.
- Naprawdę? Z kim?
- Z Jasperem.
Jej oczy prawie wyskoczyły z orbit. – Z Jasperem?! Wy dwoje...?
- Nie! – prawie krzyknęłam. – Byliśmy po prostu... ciekawi.
- Czy ty i Jasper eksperymentowaliście z czymś jeszcze?
Boże! Chciałam umrzeć.
Edward wiercił się na krześle.
- Mamo, myślę, że Edward czuje się niezręcznie. – Albo może je w ciszy. To byłoby lepsze.
Renee spojrzała na chłopaka i zaśmiała się. – Och, przepraszam, kochanie.
Podeszła do niego i pogłaskała po ramieniu.
Moje serce właśnie zostało wyrwane z klatki piersiowej i nie zaczęło bić do czasu, aż stało się płaskie jak arkusz papieru.
Poczułam jak moje oczy zaczynają szczypać i stają się wilgotne. O nie. Nie płacz! Nie tutaj! Nie przed nimi!
Odsunęłam swoje krzesło od stołu, aż zapiszczało o podłogę i popędziłam do kuchni.
- Bella? – zawołała zmartwiona Renee. – Nic ci nie jest?
- Jest dobrze! – wykrzyczałam. – Poszłam tylko po coś do picia.
Postawiłam szklankę z colą na stole.
Edward i Renee zaczęli cicho rozmawiać, kiedy odkręciłam kran i przemyłam twarz zimną wodą. Uspokój się, Bello. Nie płacz z tego powodu. Jesteś śmieszna.
Zakręciłam wodę i dotknęłam gardła. Jest tam gula, która nie odejdzie. Nie potrafię pozbyć się złamanego serca i cierpienia, które czuję. Wiedziałam, że ci dwoje są razem, więc dlaczego to mnie tak bardzo dotyka? Czuję, że znów zaczynam płakać. Nie. Przestań. Nie płacz.
Położyłam dłonie na blacie i pochyliłam głowę. Potrafię to zrobić. Potrafię przez to przejść. Może po prostu muszę iść na kolejną randkę. Ale zniosę to, jeśli to sprawi, że odczepię się od Edwarda.
Usłyszałam, ze ktoś wszedł do kuchni i szybko się odwróciłam. To Edward. Niosący dwa talerze. Nasze oczy się spotkały, a on wyglądał na… zdruzgotanego. Stanął obok mnie i położył naczynia w zlewie. Popatrzył przed siebie, na okno, znajdujące się naprzeciw. Można było z łatwością zobaczyć nasze odbicie.
- Wszystko w porządku?
- W porządku – wyszeptałam.
- Nie wyglądasz, jakby było w porządku.
Wyśmiałam go i wywracając oczami, odwróciłam się. Nie mogę być blisko niego.
Dotknął mojego ramienia, a ja na niego spojrzałam.
- Bella – wyszeptał delikatnie obcym tonem.
Załomotało mi w brzuchu, kiedy przybliżył się do mnie i przechylił głowę, żeby zajrzeć mi w oczy.
Czułam bijące od niego ciepło. Moje serce waliło jeszcze głośniej niż w biurze, a oddech miałam nierówny, gdy spojrzałam w jego szmaragdowozielone oczy.
- Czy ty… - zaczął, ale odchylił głowę i szybko zrobił krok do tyłu.
Zerknęłam do tyłu i zauważyłam Renee stojącą w drzwiach. Patrzyła to na mnie, to na Edwarda. Niedobrze. Spojrzałam na niego. Potarł swoją twarz rękoma i wziął głęboki oddech.
- Wszystko okej? – zapytała spiętym głosem.
Och, proszę, mamo. Nie zrozum tego źle.
- Tak – próbowałam brzmieć przekonująco, ale mój głos się załamał. – Edward pytał mnie, gdzie powinien cię zabrać na twoje urodziny, w przyszłym tygodniu – skłamałam. Ostatnio często to robiłam. – Ale nie mogę ci o tym powiedzieć, bo to tajemnica. Próbowaliśmy ściszyć głosy, więc nie mogłaś tego usłyszeć.
Pójdę do piekła.
Nie mogłam się zmusić, żeby spojrzeć na Edwarda, kiedy kłamałam.
Renee uśmiechnęła się, ale nie było tego widać w jej oczach. – Och.
Czułam jakby moja klatka piersiowa miała się zaraz zawalić. Co się ze mną dzieje? Ominęłam mamę i pobiegłam po schodach do mojej sypialni.
Wzięłam telefon i wykręciłam numer Jaspera, ale nie odpowiadał. Cholera, Jasper. Potrzebuję Cię!
Położyłam laptop na kolanach i zalogowałam się w serwisie randkowym. Umówię się na kolejne spotkanie. Tam na pewno jest ktoś zdrowy umysłowo. Nie mogę dalej myśleć o Edwardzie. To musi się teraz skończyć.
Przejrzałam skrzynkę odbiorczą. Miałam tonę nieprzeczytanych wiadomości. Losowo wybrałam jedną i modliłam się, żeby ten chłopak był normalny.
Weszłam w jego profil i przejrzałam go. Mądry, zabawny i uroczy.
Wydawał się wystarczająco dobry.
Szybko wysłałam do niego wiadomość, a już po pięciu minutach otrzymałam odpowiedź.
Przegadaliśmy całą noc. Ten chłopak z pewnością nie jest taki jak Eric, Tyler czy Mike. Nawet zaplanowaliśmy, że spotkamy się jutro wieczorem w klubie, w którym będzie gra jego ulubiony
zespół. Pokładałam w nim wielkie nadzieje.

--------------------------------------------------------------------------------

Jasper nadal nie oddzwonił do czasu, kiedy wyszłam z domu, żeby poznać chłopaka, z którym umówiłam się na randkę. Nie miałam pojęcia dlaczego. Zawsze oddzwania. Może przez przypadek zostawił gdzieś telefon i wyczerpała mu się bateria?
Kiedy przybyłam do klubu, natychmiast zauważyłam mojego towarzysza. Ciężko byłoby tego nie zrobić. Jego wysokie, umięśnione ciało przewyższało normalnych ludzi. Podeszłam do niego, a on chyba od razu mnie rozpoznał. Na żywo wyglądał nawet lepiej. Miał ciemne włosy i piękne, brązowe oczy.
Na razie wszystko idzie dobrze.
Słuchaliśmy gry zespołu i zadawaliśmy sobie nawzajem pytania o nas. Nie chciał wiedzieć, czy byłam kiedyś z inną kobietą. Nawet nie odnosił się do siebie w trzeciej osobie. I z całą pewnością nie był ckliwy i nie używał pieszczotliwych przezwisk.
Cieszę się, że z nim wyszłam.
- Jak długo mieszkasz w Seattle? – wykrzyczałam przy głośnej muzyce.
- Kilka miesięcy – odpowiedział. – A ty skąd pochodzisz?
- Z Forks.
- Nigdy o nim nie słyszałem. To w Waszyngtonie?
- Tak.
Przybliżył się. – Co mówiłaś?
- Powiedziałam “tak”! – krzyknęłam głośno.
Rzekł coś, czego nie mogłam zrozumieć.
- Co? – spytałam.
- Chcesz stąd wyjść?
- Tak! – Tu jest za głośno. Trochę świeżego powietrza wydaje się świetnym pomysłem.
Przez około pół godziny spacerowaliśmy chodnikiem, po prostu rozmawiając i poznając się.
Jakaś kobieta podeszła do nas i zapytała o drogę do restauracji, w której była umówiona z przyjacielem. Miała na imię Leah. Chłopak, z którym się umówiłam, nie miał zielonego pojęcia, gdzie jest ta knajpa, a ja nie byłam pewna, choć wydawało mi się, że wiem. Próbowałam, najlepiej jak umiałam, ją pokierować, ale skończyłam mącąc wszystkim w głowie.
Więc poszliśmy tam całą trójką, a ja wskazywałam drogę.
- Przepraszam, że wam zawracam głowę – powiedziała Leah, wpatrując się w nazwę restauracji, zapisaną na kawałku papieru, który trzymała. – Przed przyjazdem tutaj powinnam zaopatrzyć się w mapę czy coś takiego,.
- To żaden problem – powiedziałam, bo prawdę mówiąc nie był.
- Czuję się jak idiotka. Jestem z La Push, a cały czas przyjeżdżam do Seattle, więc powinnam wiedzieć, którędy tam trafić.
- Jesteś z La Push? – spytał mój randkowicz. – To ładne miasto.
Położyłam rękę na biodrze. – Słyszałeś o La Push, a o Forks już nie?
- Jesteś z Forks? – zapytała Leah.
Kolejne dziesięć minut spędziliśmy, rozmawiając o Forks i La Push. Naprawdę powinnio to trwać trzy minuty, bo restauracja była już bardzo blisko, ale pokierowałam nas w złym kierunku. Przeprosiłam, że przeze mnie straciliśmy czas, ale nikt nie zwracał na to uwagi.
Kiedy wracaliśmy do samochodu, zaczęło padać, więc ukryliśmy się w małym sklepie, śmiejąc się cały czas.
- O mój Boże! – Chłopak, z którym byłam na randce podbiegł do półki i podniósł z niej cukierki. – Nie widziałem ich odkąd byłem dzieckiem!
- Och, tak! – przeanalizowałam to, kiedy podszedł do nas zarządca sklepu i opowiedział nam, że jak przed laty przestano sprzedawać te szczególne cukierki, ale teraz znów można je kupić.
Nieszczególnie mnie to interesowało, ale cała nasza trójka rozmawiała niemal czterdzieści minut. Czas wydawał się szybko lecieć.
Deszcz przestał padać, więc ja i mój randkowicz wróciliśmy do samochodu.
- Naprawdę miło spędziłam czas – powiedziałam, uśmiechając się szczerze.
- Ja też. – Odwzajemnił uśmiech. – Chciałabyś jeszcze kiedyś gdzieś wyjść?
- Pewnie!
Wymieniliśmy się numerami telefonów. Kiedy wsiadał do samochodu, pomachałam mu i powiedziałam:
- Dobranoc, Emmett.
- Dobranoc, Bello.
Może to całe randkowanie wcale nie jest takie złe...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez marcia993 dnia Sob 19:13, 11 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin