FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 O brzasku [Z] >>25: Trybunał<< 20 I 2011 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
yeans-girl
Wilkołak



Dołączył: 09 Maj 2009
Posty: 239
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z objęć Edwarda / Królewskie Wolne Miasto Sanok

PostWysłany: Czw 10:15, 02 Lip 2009 Powrót do góry

Długo wahałam się przed wejściem tu i przecztyaniem twojego opowiadania. Wydawało mi się, że to będzie jakaś beznadziejna opowieść, ale już po kilku linijkach przekonałam się, iż się myliłam. I to bardzo. Uwielbiam twojego ff i jego fabułę. Widać, że masz wybujałą wyobraźnię. Żeby coś takiego wymyślić... jestem w szku i nie stać mnie na napisanie czegoś zbytnio konstruktywnego. W następnym rozdziale prawdopodobnie Bella odnajdzie Edwarda i zaczną sięposzukiwanie resty Cullenów. Mam nadzieję, że żyją. Co do Alice, Nessy i Jaspera jestem pewna , boję się tylko o Rose. Bez daru jest w Voltterze bezurzyteczna.
Co do twojego pisania powiem tak: też podziwiam cię za to jak powiedziała Shira dbasz nawet o najmniejszy szczegól i wszystko do siebie pasuje, czyta się lekko i w ogóle wszystko jest w jaknajlepszym pożądku. Nie umiem nasiać nic więcej. Przy następnym rozdziale (mam nadzieję, że juz niedługo) dodam bardziej konstruktywny komentarz. Jeszcze tylko dodam, iż strasznie podoba mi się ta tajemniczość. Lubię powieśći detektywistyczne więc wiesz :D
Życzę weny przedewczystkim i pozdrawiam.

PS. Gratuluje, pani magister :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ajaczek
Zły wampir



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Czw 10:51, 02 Lip 2009 Powrót do góry

Gratuluję tytułu!!!!
A teraz wracam do ff. Ten rozdział dostarczył mi dreszczy, podczas jego czytania. Byłam tak zaintrygowana rozwiazaniem tajemnnicy ukrycia Edwarda że pochłonęłam ten rozdział, który jak zwykle był na wysokim poziomie i dostarczył dużo emocji. Masz talent, jeszcze nikt mnie tak nie zaskakiwał zwrotami akcji w swoim ff jak Ty. Życzę weny i większej ilości czasu na pisanie!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
steffi
Człowiek



Dołączył: 10 Sty 2009
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Czw 10:52, 02 Lip 2009 Powrót do góry

iiiiiiiiiiiiiiiiiiiii
jupi !!! w końcu znaleźli Edwarda
swoja drogą to ciekawe że i Edward i Bella zamiast żyć tak gdzieś daleko w jakiś wioskach żeby nie wzbudzać podejrzeń żyją jako osoby medialne Bella jest dziewczyna Roba a Edzio jest jakimś sławnym kompozytorem ??
właściwie to jestem ciekawa po co to wszystko i gdzie się podziali pozostali Cullenowie ?
życzę dużo weny
nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mells
Zły wampir



Dołączył: 01 Sie 2008
Posty: 489
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 10:55, 02 Lip 2009 Powrót do góry

Gratuluję pani magister :D

O taak. Doczekałam się. Było takie jak wszystko ... piękne. Tak naturalnie opisane momenty kiedy Bella ma ten cały syf w głowie. Te wszystkie wspomnienia - prawdziwe i fałyszywe... Najdziwniejsze jest jednak to - po co Volturi bawili się w coś takiego? Jeżeli chcieli Nessie to mogli zabić Edwarda i Bellę a nie robić sobie masę problemów... Dziwne. Wydaje mi się, że mieli w tym jakis głębszy sens...
Widać, że dopracowujesz ten teskt to wszystko gra ze sobą. Dobrze się czyta Wink
Czekam, czekam, czekam!
p,
B.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
anja
Zły wampir



Dołączył: 18 Gru 2008
Posty: 316
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: ze skórzanej kanapy

PostWysłany: Czw 15:28, 02 Lip 2009 Powrót do góry

Gratuluję tytułu Wink

Co do tekstu - żałuję, że nie mam teraz czasu, żeby się rozpisać nieco, ale chyba wszystko będzie jasne, jeśli powiem, że czytałam z zapartym tchem. Edward odnaleziony (prawie), wszystko idzie powolutku do przodu. W miarę czytania o tym MTV tak sobie myślałam, czy nie chodziło np. o teledysk Decode... Ale Twoje rozwiązanie, szczególnie, że chodzi o muzyczne wcielenie Edwarda, jest jak najbardziej słuszne. I ciekawe.

Cieszę się, że tak szybko doczekałam się następnego rozdziału.

Pozdrawiam,
anja Wink Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Maryś=*
Nowonarodzony



Dołączył: 29 Kwi 2009
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wolne Miasto

PostWysłany: Nie 21:22, 05 Lip 2009 Powrót do góry

Ustaliłyśmy już dawno, że jestem głupia, no nie? I to jak jasna cholera. Pamiętasz, jak Ci w środę wysłałam smsa? No więc byłam tak bardzo w euforii, że mi wyleciało, że w Lublinie dzieje się coś o wiele ważniejszego Przypomniałam sobie następnego dnia rano i zapadłam się pod ziemię. Ja zawsze, cholera, zawsze muszę zrobić coś w tym stylu, czy też raczej nie zrobić. Postanowiłam napisać dopiero jak wrócę, a właśnie wróciłam. Nie będę już nawet przepraszać, bo mam wrażenie, że to tylko pogorszy moją sytuację. Ofiara jestem i tyle. Tak czy inaczej, wiedziałam, że Ci się uda :)

Ciekawe, jak to jest z tym kryształem. Dlaczego Bella i Edward mieli te połówki. Przecież patrząc logicznie, to dawało im szansę na odnalezienie się prędzej, czy później. Dlaczego Volturi nie zależało na tym, żeby pozbyć się wszystkich, nawet najbardziej błahych "wskazówek"? Bo nie wydaje mi się, żeby to przeoczyli, raczej jeżeli już, to sami dali im te kryształy. Dlaczego?
Co do Claude'a Sauvage... Jak widzę, nie tylko ja od razu go zguglowałam :) I też żałuję, że jest stary, gdyby był młodszy mogłoby być śmieszniej, a tak to widać, że to czysty przypadek. Chyba że Edward w jakiś tajemniczy sposób się zestarzał :)

Przeczytałam "Krainę Chichów" i jestem w połowie "Kości Księżyca". Po raz kolejny dochodzę do wniosku, że uwielbiam czytać teksty pisane przez naprawdę inteligentnych ludzi :) (choć pewnie nie ma w tym nic dziwnego? po komentarzach pod tym opowiadaniem widać, że wszyscy takie lubią)

Kończę już, bo muszę się wreszcie odświeżyć po podróży :)
Pozdrawiam serdecznie,
M=*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
nieznana
Zły wampir



Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 410
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z cudownego miejsca

PostWysłany: Pon 0:51, 06 Lip 2009 Powrót do góry

AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Jest prawie 2 w nocy więc przepraszam ale istnieje wysokie prawdopodobieństwo, iż ten komentarz nie będzie należał do najbardziej konstruktywnych. Za co z góry przepraszam!!! :)

To jest Genialne!!!!!!! Ach i te zdjęcie!!!!! Spostrzegawczość Esme!!!!! CUDO!!!!

Czekam na next!!!!

pozdrawiam


ogranicz wykrzykniki. mistletoe


bardzo przepraszam to pod wpływem wrażenia :)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez nieznana dnia Pon 10:48, 06 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pon 10:16, 06 Lip 2009 Powrót do góry

Ciekawe, nawet bardzo. Styl pisania masz bardzo przyjemny. Dobrze się to czyta. Potrafisz zaciekawić czytelnika. Sam pomysł na pomieszanie postaci z Sagi i Roberta Pattinsona, no i oczywiście S.M, jest po prostu super. Tylko proszę nie zrób krzywdy Robertowi, on jest taki uroczy... Pisz dalej i więcej, bo te rozdziały strasznie krótkie.
Weny
reinigen
Nowonarodzony



Dołączył: 28 Kwi 2009
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Lbn

PostWysłany: Pon 10:37, 06 Lip 2009 Powrót do góry

Uch, z powodu problemów technicznych z forum nie mogłam wkleić odpowiedzi na komentarze wczoraj (a naprawdę chciałam!) i robię to dopiero dziś. Tylko uzupełnię trzema ostatnimi :)

iga_s - tak, wszystkie okazałyście mnóstwo domyślności i wykombinowałyście związki Edwarda z programami muzycznymi. To musiało przecież coś znaczyć :) I na pewno wszyscy będą teraz dążyć do spotkania, ale czy to pójdzie tak łatwo i szybko, to nie wiem... Sama zobaczysz już niedługo :) I naprawdę nie krytykuj się za każdy komentarz, bo mnie wszystkie Twoje wypowiedzi sprawiają tak dużo przyjemności, że ciągle się uśmiecham na ich widok! Nieważny dobór słów - ważne, że się podoba! Całuję Cię serdecznie!

Taka_Ja - Twój komentarz jest dla mnie tym bardziej ważny, że w tym krótkim podsumowaniu zawarłaś esencję tego, co zawsze chciałam osiągnąć. Marzyłam, aby moi czytelnicy mieli wrażenie uczestnictwa w wydarzeniach, żeby po przeczytaniu kolejnej części musieli chwilę ochłonąć, żeby oczy otwierały im się szeroko ze zdziwienia, jak wszystkie elementy się ze sobą łączą... Odkąd zaczęłam pisać, starałam się budować akcję spójną i przemyślaną, a jednocześnie na tyle tajemniczą, żeby czytelnika czekało mnóstwo zaskoczeń. I Ty nagle piszesz, że nieźle mi to wychodzi! Jak myślisz, jak taki komentarz wpływa na autorkę? :) Dziękuję Ci stokrotnie za każde słowo, za komplementy i za emocje. Mam nadzieję, że nie zawiodę...

KateN - widmo pierwszego rozdziału ciągnie się za mną już od jakiegoś czasu, ale po przeczytaniu kolejnych części chyba rozumiesz, że nie mogłam zacząć inaczej? :) Dlatego tym bardziej się cieszę, że znalazłaś w sobie cierpliwość i chęć przeczytania czegoś więcej niż tylko pierwszy odcinek. I że Ci się spodobało! Mętlik będzie, niestety, jeszcze przez jakiś czas, bo mam denerwującą tendencję do pisania opowiadań pełnych tajemnic i niewyjaśnionych spraw, które stają się przejrzyste dopiero w ostatniej chwili :P Mam nadzieję, że i to wytrzymasz i bardzo Ci dziękuję za komentarz! Pozdrawiam!

Shira - :D:D:D Ale numer :) Wyobraź sobie, że nazwisko "Claude Sauvage" jest... całkowicie przeze mnie wymyślone! Nie miałam pojęcia, że ktoś taki chodzi po ziemi, a już na pewno nie miałam pojęcia, że jest KOMPOZYTOREM! Ale Maryś zwróciła mi na to uwagę już dawno, gdy tylko przeczytała tę część po raz pierwszy i - tak jak Ty - zgooglowała Claude'a natychmiast. I nawet pamiętam jej reakcję! Powiedziała: "No nie, to nieuczciwe... on się jednak zestarzał!" :) Tak czy inaczej, wszelkie podobieństwo było całkowicie niezamierzone, imię i nazwisko wybrałam Edwardowi ze względu na jego brzmienie i znaczenie (sauvage - franc. "dziki"), a istnienie prawdziwej osoby tylko dodaje temu smaczku :) Dzięki Ci wielkie za ten komentarz, uśmiałam się do łez :)

yeans-girl - skoro lubisz powieści detektywistyczne, to faktycznie chyba się wstrzeliłam w Twój gust :) Ale jeśli mogę Ci zadać pytanie, to... dlaczego tak długo się wahałaś? Przez pierwszą część czy może tytuł Cię odstraszył? Ja wiem, że część pierwsza jest myląca i może wywołać błędne wrażenia, ale dość szybko wszystko się wyjaśnia i można znowu przenieść się w świat Stephenie Meyer. Dlatego zastanawia mnie, co tak bardzo odpycha w tym opowiadaniu na początku, skoro stali czytelnicy po kilku częściach nie szczędzą komplementów? Wiesz, chciałabym to wiedzieć ze względu na przyszłość, żeby moje opowiadania jakoś przyciągały, a nie... odwrotnie :) Zdradzę Ci też sekrecik: w następnym rozdziale Bella nie odnajdzie jeszcze Edwarda :) Więcej nic nie mówię, tylko pozdrawiam serdecznie i dziękuję za komentarz!

ajaczek - zwroty akcji to moja specjalność, kłaniam się Wink Dreszcze również, nawiasem mówiąc :D Uwielbiam pisać takie mroczne opowiastki, w których na początku wszystko się gmatwa, a potem wyjaśnia, ale tylko po maleńkim kawałeczku :) A jeszcze bardziej lubię zaskakiwać swoich czytelników na sam koniec jakąś bombą, ale tutaj jeszcze tego nie zaplanowałam tak konkretnie. Kiedyś, w starych opowiadaniach, robiłam tak dziewczętom wodę z mózgu, kończąc akcję w taki sposób, żeby nie wiedziały już, co o tym myśleć :) Chyba się starzeję wraz z tytułem Wink A zresztą... kto wie? Może i tu coś takiego rąbnę? Wink Dzięki Ci za komentarz, kochana :) Całuję!

steffi - fakt, dziwne, że Edward i Bella są medialni, ale... gdyby nie to, to na pewno by się nie odnaleźli, to raz. Dwa, że przecież przez prawie piętnaście lat byli kompletnie niemedialni. Edward rozbłysnął sześć lat temu, Bella ledwie od paru miesięcy jest w gazetach... Chyba piękne, niezwykle uzdolnione wampiry po prostu NIE MOGĄ pozostać niezauważone, zwłaszcza w sytuacji, kiedy nawet nie starają się ukrywać... Ktoś ich zawsze wypatrzy i zechce pokazać światu, a potem na tym zarobić... Jakieś to życiowe mi wyszło, nie sądzisz? Wink
Dzięki za komentarz i pozdrawiam serdecznie!

Bells15 - no wreszcie ktoś zauważył syf w głowie Belli! To pewnie Twój nick tak Cię uwrażliwił na jej uczucia :) Ale fakt, wszyscy przechodzą nad tym do porządku dziennego, a przecież dziewczyna jest nieźle pogmatwana w tej chwili! Nawet w narracji są czasami zgrzyty, Bella nie zastanawia się nad wieloma rzeczami, które powinna dostrzec już dawno... Jest skupiona na jednym celu, ale umyka jej mnóstwo innych okoliczności. Zresztą, za dużo już powiedziałam :P Już milczę, żeby nie psuć niespodzianki i... dziękuję Ci bardzo za ten jedyny w swoim rodzaju komentarz :) Pozdrawiam!

KaTe1995 - ha ha ha, przeczytałaś coś poza pierwszym rozdziałem?

mi_queridaa
- Dzięki, dzięki :D Genialne to może trochę za dużo powiedziane, ale i tak jest mi niesłychanie miło, że tak to widzisz :) Więcej będzie już niedługo.

anja - też żałuję, że nie masz czasu się rozpisać, ale... właściwie wystarczy mi wiadomość, że Ci się podobało i że czytałaś z zapartym tchem :) Edward odnaleziony (PRAWIE!)... Prawie robi wielką różnicę :) Jeszcze chwilkę musimy na Edwarda poczekać, ale mam nadzieję, że będzie warto. Natomiast jego muzyczne wcielenie wydało mi się takie... naturalne. Choćby stracił pamięć, jego palce pozostały nadnaturalnie zwinne, słuch muzyczny doskonały, a talent wybitny. Kim innym mógł być w człowieczym wcieleniu, jeśli nie pianistą? :) Cieszę się, że mnie w tym popierasz :) Dzięki Ci za to wielkie i pozdrawiam gorąco!

Maryś - już pisałam, że to Ty pierwsza wpadłaś na pomysł guglowania Claude'a Sauvage :) I już wyjaśniałam, że to całkowity przypadek. Ale co tam, to tylko dodaje smaczku, nie?Wink
Nie martw się. Twojego smsa dostałam na godzinę przed wyjściem na własną obronę i uśmiechnęłam się na widok jego treści :) A ponieważ zdałam swoje sprawy śpiewająco (piątka na dyplomie i wyróżnienie rektora!), to powinnam była Ci to napisać, ale oczywiście... no wiesz, daliśmy w szyję trochę :P I dlatego się nie odzywałam. Jestem u rodziców na razie, więc pisz na to gg, jakby co. I fajnie, że wróciłaś :) I fajnie, że czytasz dobre rzeczy (Kości Księżyca czczę od lat). I w ogóle, fajna jesteś. Cmok!

nieznana - Ty wariatko, co Ty robisz na forum o 2 w nocy??? :D :D :D Nie wyniszczaj młodego, prężnego organizmu przez ślęczenie w nocy nad kompem! Ciekawa jestem, czy o tej porze w ogóle zrozumiałaś cokolwiek z czytanych treści :P Pewnie nie, zważywszy na fakt, że określiłaś to opowiadanie mianem "genialnego" :P A może jednak zrozumiałaś i naprawdę Ci się podobało, a tylko moja fałszywa skromność wychodzi w tym poście? Twisted Evil Tak czy inaczej - dzięki za ten komentarz :) Był przesłodki :D

Analisya111
- rozdziały strasznie krótkie?! Kobieto, ja bym mogła pisać część po 20-30 stron, ale sama się siłą hamuję, bo wiem, że nikt by tyle nie wytrzymał za jednym posiedzeniem! Dlatego gdy tylko rozdział zbliża się do magicznej liczby 5 stron w Wordzie, to ja już staram się go w miarę zgrabnie zakończyć. Wszystko z szacunku do czytelnika! Taka dobra dla Was jestem :D Niemniej to cudowne, że Ci się spodobało i że chcesz więcej :) Ale pamiętaj, że ja tu nikogo krzywdzić nie chcę. To Volturi chcą :P Pozdrawiam!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
nieznana
Zły wampir



Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 410
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z cudownego miejsca

PostWysłany: Pon 10:52, 06 Lip 2009 Powrót do góry

Ach... to przez to, że od tygodnia nie miałam dostępu do internetu. No i jakoś musiałam nadrobić stracony czas ale i tak jeszcze nie nadrobiłam...

Oczywiście, że zrozumiałam!! I czytając to po raz drugi mam taką samą opinię jak za pierwszym razem!!! To jest genialne, nadal :)

pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
An
Wilkołak



Dołączył: 31 Paź 2008
Posty: 147
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Pon 11:49, 06 Lip 2009 Powrót do góry

Wciągnęło mnie to opowiadanie. Czytam je od samego początku, i tak samo z początku myślałam, że będą to dalsze losy Edwarda i Belli... ale spotkała mnie miła niespodzianka : )
Po przeczytaniu pierwszej części mogłam stwierdzić, że zapowiada się ciekawie : ) I nie myliłam się.

Czekam na kolejną część.

Pozdrawiam.
An


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Szarlotka
Nowonarodzony



Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 12:31, 08 Lip 2009 Powrót do góry

To opowiadanie jest boskie!! Wciągnęło mnie niesamowicie. Przeczytałam wszystko za jednym razem.
Styl super lekko sie czyta jest zrozumiały i dopracowany.
Pomysł jest niekonwencjonalny i świetnie zrealizowany. Mogłabym tu wychwalać wszystko bo to juz stał sie mój ulubiony ff:)
Czekam na kolejną, zaskakującą część.
Weny życzę
Pozdrawiam
Sz.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
reinigen
Nowonarodzony



Dołączył: 28 Kwi 2009
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Lbn

PostWysłany: Śro 16:50, 08 Lip 2009 Powrót do góry

nieznana - mówiłam, wariatka jesteś setna :D Ale strasznie się cieszę, że trzymasz się swojego zdania w tym wypadku :) Pozdrawiam!

An - hmm, właściwie to SĄ dalsze losy Edwarda i Belli. Co prawda pierwsza część tego nie zapowiadała, ale później widać już coraz wyraźniej, że opowiadanie jest niczym innym jak kontynuacją sagi S. Meyer, a raczej tej kontynuacji próbą :) Niemniej bardzo się cieszę, że opowiadanie nadal Cię ciekawi i zapraszam do czytania kolejnej części :) Pozdrawiam!

Szarlotka - masz tak cholernie słodkiego nicka, że jak go tylko zobaczyłam, nagle gwałtownie zachciało mi się tego ciasta! I teraz - PRZEZ CIEBIE - nie mogę myśleć o niczym innym, tylko o tym, że JA CHCĘ SZARLOTKI!!! Jeśli skończę jako potwornie gruba starucha, to będzie Twoja wina :P
Dzięki Ci za przemiły komentarz :) Zawsze niesłychanie miło jest odkryć, że to opowiadanie czytają nowi ludzie, że im się podoba i że chciało im się skrobnąć tu słówko :) Mam nadzieję jeszcze tu od Ciebie usłyszeć (jakoś przeboleję tego słodkiego nicka :) ). Pozdrawiam Cię serdecznie!

A teraz - część 7.

Śniadanie.


Jako wampir nie umiałam płakać. Owszem, łzy pojawiły się na widok mojej rodziny i właściwie były normalne, ale nie był to ten oczyszczający płacz, który pomaga ludziom. Moje łzy były rozpaczliwe i bolesne, a wcale nie przynosiły ulgi. Kłuły okrutną świadomością, że jestem tak daleko od istot, które kocham całym sercem, a one pewnie nie pamiętają o moim istnieniu. Edward, mój jedyny Edward, żył teraz nieświadomie wśród ludzi, jako jeden z nich i może nawet... był szczęśliwy?
Wcześniej skupiałam się na zlokalizowaniu go na świecie i to wydawało mi się najważniejsze. Ale teraz internet dał mi tę niewiarygodną możliwość obserwowania go w nowym stanie, choć dzieliły nas tysiące kilometrów i nagle kwestia miejsca jego pobytu wydała się nieistotna. Bo na najpiękniejszej, najcudowniejszej twarzy mojego męża widziałam uśmiech...
Krótkie filmy, na których grał swoje piękne melodie, ukazały mi spokojną, rozluźnioną twarz i sprężystą sylwetkę człowieka, który czuje się spełniony i szczęśliwy. Tam, wśród ludzi. W świecie, z którego zabrał go Carlisle i do którego Edward zawsze chciał wrócić. Nagle okazało się, że jego marzenie się ziściło, choć może w mniej radosny i beztroski sposób, niżbyśmy wszyscy chcieli. Jednak bez względu na to, że to wrogo nastawieni Volturi odebrali mu tożsamość, nowy stan musiał Edwardowi odpowiadać.
Przypomniałam sobie, jak długo opierał się przed dokonaniem mojej przemiany. Jak bardzo zależało mu na ludzkim życiu i jak martwił się o duszę, której jakoby nie posiadał. Przypomniałam sobie nasze długie rozmowy, kiedy maleńka Renesmee spała już rozkosznie we własnym łóżeczku, a my mieliśmy wieczór tylko dla siebie. Te przegadane godziny w ostatnich promieniach słońca, a pierwszych promieniach księżyca, podczas których dowiedziałam się, jak bardzo tęsknił za normalną, człowieczą egzystencją. Był przy mnie szczęśliwy, wiem. Był zachwycony naszą córeczką. Ale pozostał w nim cień żałości i niepewność, czy może się jeszcze nazywać Bożym stworzeniem. Dlatego... czy mam prawo mu to teraz odbierać?
Przekonywałam się, że każdy zasługuje na wybór. Że powinnam przypomnieć Edwardowi, czym naprawdę jest i co za sobą zostawił, żeby sam mógł świadomie zadecydować o swoich dalszych losach. Ale w głębi duszy czułam, że to tylko wymówki. Logiczne, ale rozpaczliwe argumenty, żeby go odnaleźć i przywrócić naszą rodzinę. Jednak wiedziałam, że gdy przypomni sobie o nas, na pewno wróci, choćby z poczucia obowiązku. Zresztą, czy po przywróceniu wspomnień będzie mógł jeszcze kiedykolwiek myśleć o sobie jak o człowieku? To już nie będzie to samo. Powinnam wybrać teraz, jeszcze przed naszym spotkaniem. Na czyim szczęściu bardziej mi zależy? Własnym? Czy na szczęściu człowieka, którego kochałam? Może należało zostawić go w błogiej nieświadomości i pozwolić wieść normalne, ludzkie życie...
- Mieszka gdzieś w okolicach Cayeux-sur-Mer – usłyszałam nagle głos Esme, która ciągle siedziała w internecie. - Ma daczę nad samym morzem. A za cztery dni gra koncert w Rouen. Z Laurie Cross. Tam możemy go znaleźć.
- Sprawdź połączenia z Paryżem, Esme – poprosił ją Carlisle.
- Sprawdziłam. Dziś w nocy nie ma już nic, możemy wyjechać najwcześniej jutro wieczorem – odparła, odruchowo gładząc go po dłoni.
Spojrzałam na nich z zazdrością. Tyle lat razem, tyle wspólnych wspomnień... Czy rzeczywiście mogę jeszcze mieć nadzieję na taki związek z Edwardem?
Ale jest jeszcze Renesmee. Renesmee, która potrzebuje ojca i rodziny. Jest Alice, która pojechała na niebezpieczną misję do Volterry. Jest Rosalie, która podążyła za nią tylko dlatego, żeby być przy mojej córeczce. I Jasper, zaginiony, nie wiadomo, czy jeszcze żywy...
Muszę odnaleźć Edwarda. Niech on zadecyduje, co stanie się potem.
- Powinniśmy zapolować – stwierdził Carlisle. - Dziś. Słońce zajdzie za dwie godziny. Emmett polował wczoraj, więc zostanie z Robertem, a my musimy posilić się przed wyjazdem, żeby we Francji zachować trzeźwość umysłu.
Nie czułam głodu, ale wiedziałam, że Carlisle ma rację. Należało na wszelki wypadek nasycić się całkowicie, a potem już nie zawracać sobie tym głowy. Dojrzałam błysk niepokoju w oczach Roberta, ale mój przyjaciel zachował spokój. Ja zaś spędziłam kolejne godziny na oglądaniu następnych filmów o Claudzie Sauvage i wyszukiwaniu o nim informacji. Zamówiłam też trzy bilety na jego koncert, na wszelki wypadek.
Po zmroku Carlisle dał znak, że musimy ruszać. Zostawiliśmy Roberta i Emmetta w pokoju, a sami ruszyliśmy na dół, do głównego wyjścia. Mężczyzna przy recepcji pozdrowił nas ruchem głowy.
Jeśli nie jest się wampirem, to nie zrozumie się wampirzych umiejętności. Ludzie widzą w nas kuszące, piękne istoty o miękkim głosie i głębokim spojrzeniu, ale w rzeczywistości nasz czar ma o wiele więcej aspektów. W gruncie rzeczy, ludzie dostosowują się do naszych potrzeb nie tylko na skutek zwykłego oczarowania, ale pewnego szczególnego tricku, który najprościej jest przyrównać do... hipnozy. Nie uczymy się hipnotycznych umiejętności. Otrzymujemy je razem z mrocznym darem, który trzyma nas w bólach przez trzy dni. Po tym czasie każdy wampir wie, jak mówić do człowieka, żeby ten był mu usłużny we wszystkim, choć oczywiście nie zawsze to wykorzystujemy. Ale gdy Carlisle podszedł do recepcjonisty, zauważyłam jak ulotnie musnął jego nadgarstek opuszkiem wskazującego palca i już wiedziałam, co zamierza.
- Wybieramy się na noc do miasta – powiedział cicho. - Nasi dwaj towarzysze zostają. Czy ktoś jeszcze jest w hotelu?
- Nie, nie ma gości... - powiedział mężczyzna nieco nieprzytomnie.
- Gdyby byli, czy mógłby pan zawiadomić naszych towarzyszy telefonicznie? - Carlisle mówił kojącym, łagodnym głosem, na skutek którego w oczach recepcjonisty pojawiło się rozmarzenie. - Będziemy wdzięczni.
- Oczywiście... - wymamrotał facet. - Zadzwonię od razu. Życzę miłej zabawy...
Carlisle skinął mu uprzejmie głową i wyszliśmy na zewnątrz. Wsiedliśmy do samochodu, żeby nie wzbudzać podejrzeń, ale przejechaliśmy tylko niewielki kawałek, po czym zostawiliśmy auto na leśnym parkingu. Wreszcie mogłam rozprostować swoje silne, wampirze nogi. Niemal natychmiast zerwałam się do biegu, a ułamek sekundy później poczułam za sobą obecność Carlisle'a i Esme.
Biegliśmy boso po mokrej od wieczornej rosy ziemi. Chłodny wiatr szumiał nam w uszach i rozwiewał włosy, ale było to cudowne wrażenie. Poczułam wolność i zew pędu, który był mi przecież tak naturalny, jak zimna skóra. Chciałam biec jeszcze szybciej, jeszcze dalej, jakby na końcu tej ścieżki czekał na mnie właśnie on, mój szybkobiegacz, mój ukochany...
- Jelenie... - szepnął Carlisle, zwracając twarz ku zachodowi.
Skręciliśmy równocześnie, w zwartym szyku. Carlisle objął prowadzenie, a my dwie biegłyśmy tuż za nim, po jego bokach, na kształt grotu strzały. Nie minęło pół minuty, jak zobaczyliśmy niewielkie stado, cieszące się wieczornym chłodem. Nie minęło kolejne pół, jak całe stado nie żyło...
W gruncie rzeczy lubiłam być wampirem. Chciałam tego, odkąd poznałam Edwarda i nic w wampirzym stylu życia Cullenów mnie nie odstręczało. Dlatego nigdy nie potrafiłam zrozumieć własnego męża, który z tęsknotą wypowiadał się o ludzkiej egzystencji i powstrzymywał mnie od przemiany. Ale w takich chwilach jak ta, docierał do mnie ogrom okrucieństwa, jakie nierozerwalnie łączyło się z naszym przetrwaniem.
Musieliśmy zabijać. To była kwestia priorytetów: my albo oni. Rodzina Carlisle'a nie tykała ludzi, ale przecież nadal pozostawała groźnymi drapieżnikami. Stado niewinnych jeleni było doskonałym przykładem. Budziłoby zachwyt każdego fotografa, pejzażysty, czy choćby zwykłego obserwatora, a my widzieliśmy w nich tylko pożywienie. Chociaż ludzie też ciągle zabijają i jedzą zwierzęta, to upieczony i elegancko podany stek z dziczyzny różnił się od rozrywania gardeł jeleni własnymi zębami i picie ich surowej krwi. Nie umiałam powstrzymać smutku na widok martwych, bezbronnych saren, rozciągniętych w soczystozielonej trawie. Edward miał dużo racji...
Obróciłam głowę i popatrzyłam na Esme, z gracją wycierającą piękne dłonie kępką źdźbeł. Była delikatna, łagodna i... śmiertelnie niebezpieczna. Podobnie jak stojący obok niej, dumny i spokojny Carlisle. Czy na pewno miałam prawo przywracać Edwardowi wspomnienia i zmuszać go do prowadzenia życia, którego całym sercem nienawidził?
Renesmee. Ona była najważniejsza, a bez Edwarda nigdy nie zdołam jej odzyskać.
- Na wschód – powiedział krótko Carlisle. - Potrzebujemy więcej...
Edwardzie, mój ukochany... Już wiem, już rozumiem skąd brał się ból w twoich oczach, gdy wspominałam o swojej przemianie. Już wszystko pamiętam. Kochana Stephenie opisała nas wszystkich tak pięknie, jako niewinne, wspaniałe istoty... ale przecież my pozostawaliśmy zabójcami. Groźniejszymi niż jakikolwiek inny gatunek, zamieszkujący tę planetę. Byliśmy odmieńcami, ogniwem ewolucji, które nigdy nie miało zaistnieć. Nasza piękna skóra, nasze hipnotyzujące głosy i idealne rysy to tylko przykrywka okrutnej, mrocznej natury i wabik na bezbronne ofiary. Żyjemy całą wieczność, więc ile jeszcze istnień musi zginąć tylko dla nas? Czy naprawdę, tak jak mówił Carlisle, nasze dusze jeszcze zamieszkują te pozbawione skazy, nienaturalne ciała? Gdzie jesteś, ukochany? Czy nadal wybrałbyś mnie, gdyby na drugiej szali postawiono ci słodką nieświadomość własnej natury?
Zabiłam rysia. Pięknego, gładkiego kota o nastroszonych uszkach i cętkowanym futrze. Był doskonały, jak każde boskie stworzenie, choć jego serce biło i pompowało życiodajną krew w kruche, delikatne żyły, a ciało było ciepłe i podatne na zranienia. On był doskonały, ja nie. I to ja odebrałam mu życie, to ze mną nie miał żadnych szans...
Wróciliśmy do motelu tuż przed świtem. Recepcjonisty nie było za kontuarem, ale właściwie się z tego ucieszyłam. Miałam przemożne, chore wrażenie, że widać po mnie, gdzie przed chwilą byłam i co zrobiłam. Jakby moje ręce, choć z wierzchu czyste i białe, splamione były lepką krwią istot o tyle doskonalszych ode mnie i każdy mógł to zobaczyć. Zaczynałam uświadamiać sobie, że w gruncie rzeczy jestem potworem, bestią z nocnych opowiastek, jakie dzieci powtarzają sobie ku przestrodze pod namiotami na obozach. Dopiero teraz docierało do mnie to, co Edward powtarzał mi od początku. I miałam coraz więcej wątpliwości, czy dobrze robię, szukając go i przywracając do starego stylu życia.
Robert spał, zwinięty uroczo pod cienkim kocem na kanapie. Emmett zaś ciągle surfował po internecie, oglądając filmy z Claudem Sauvage.
- Ciągle próbuję zobaczyć w nim Edwarda... - powiedział cicho, gdy weszliśmy do pokoju. - I nie mogę, nie potrafię. Nigdy bym nie powiedział, że to może być on.
- Belli też nie rozpoznawałeś – przypomniał mu Carlisle. - Ja także nie potrafię dopatrzyć się podobieństwa, ale musimy zaufać przesłaniu Jaspera. Nie oszukałby nas. I nie przesłałby nam niesprawdzonej wiadomości.
- Nie wiemy nawet, skąd ją wziął – Emmett potarł czoło palcami. - Może się pomylił. Może celowo wprowadzono go w błąd.
- Musimy mu zaufać – powtórzył Carlisle.
Nie skomentowałam faktu, że żaden nie wspomniał o moich przeczuciach. Piętnaście lat bezowocnych poszukiwań musiało wzbudzić w nich podejrzliwość i cynizm. Byli ostrożni, jeśli chodzi o wszelkie przeczucia i metafizyczne aspekty. Nie negowali ich, ale byli ostrożni.
Ten dzień zapamiętałam jako ciągnące się w nieskończoność godziny. Carlisle i Esme rozmawiali lub rozrysowywali coś na kartkach papieru, Emmett przeglądał strony internetowe, Robert dzwonił do swojego menagera i ustalał z nim nowy plan zajęć, wymawiając się na najbliższe dni chorobą, a ja nie umiałam znaleźć sobie miejsca. Słyszałam, jak Emmett ogląda kolejne filmiki z Claudem, ale nie mogłam się zmusić do dołączenia do niego. Widok mojego Edwarda, który właściwie nie wyglądał jak mój Edward, choć wzbudzał we mnie te same uczucia, tylko potęgował ból. Już same dźwięki jego muzyki rozdzierały mi serce.
- Bello, pozwól tutaj... - usłyszałam po południu.
Podeszłam do Carlisle'a. Siedział z Esme przy stole wyścielonym skomplikowanymi szkicami i planami, których w pierwszej chwili nie zrozumiałam. Dopiero po chwili, gdy zobaczyłam naniesioną na jeden z planów siatkę czerwonych korytarzy, pojęłam, co widzę.
- Volterra... - mruknęłam.
- Tak – Carlisle skinął głową i odwrócił plan w moją stronę. - Próbujemy z pamięci odtworzyć tunele pod zamkiem, ale brakuje nam paru elementów... To zresztą nieistotne, w tym nam nie pomożesz. Na razie chcielibyśmy skupić się na Edwardzie. Chyba pora ustalić jakiś plan działania.
- Co masz na myśli? - spytałam ostrożnie.
- Pomyśleliśmy, że nie warto szukać go przed koncertem – wtrąciła Esme. - Gdyby pamięć wróciła mu tak, jak tobie, to byłby za bardzo wzburzony na występ. A jego nieobecność może powodować podejrzenia. Pamiętaj, że na pewno także jest obserwowany, a my nawet nie wiemy, przez kogo.
- Nie rozumiem... - zmarszczyłam brwi. - Przez Volturi, to chyba jasne.
- Tak, ale chodzi nam o tych, którzy mają z nim bezpośredni kontakt – wyjaśnił Carlisle. - U ciebie byli to fałszywi rodzice. Edward, a raczej Claude Sauvage, ma według świata dwadzieścia sześć lat. Nie mieszka z rodzicami, więc pewnie obserwuje go ktoś inny. Może wampir, może człowiek. Nie wiemy.
To wszystko robiło się coraz bardziej skomplikowane. Pełno niewiadomych, mało pewnych rzeczy, szpiegostwo, obserwacja, poszukiwania, koncerty...
W tym momencie rozdzwonił się telefon. Carlisle wstał i odebrał, po czym przez dłuższy czas wsłuchiwał się w głos osoby po drugiej stronie, od czasu do czasu zadając jakieś pytania. Nie zwracałam na to większej uwagi, zatopiona we własnych, niewesołych myślach. Oderwał mnie od nich dopiero zaniepokojony głos Carlisle'a:
- Chyba mamy towarzystwo...
Emmett natychmiast podniósł głowę znad laptopa i wpatrzył się w niego zwężonymi źrenicami.
- Nikt nie zameldował się w motelu, ale od rana stoi przed wejściem obcy samochód, którego właściciel motelu nigdy nie widział – wyjaśnił Carlisle. - Ma obcą rejestrację i przyciemniane szyby, więc nie widać, czy ktoś jest w środku. Ale właściciel motelu przysięga, że przez cały dzień nie widział, żeby ktokolwiek z niego wychodził.
- Znaleźli nas? - Emmett zmarszczył brwi. - Jak? Kto?
- Może nie mają pewności – podsunęła Esme. - Wygląda na to, że na razie tylko obserwują... jeśli to w ogóle oni.
- Nie możemy ryzykować – zadecydował Carlisle. - Na lotnisko musimy wyjechać za niecałą godzinę. Jest pochmurno, więc myślałem, że wyjdziemy stąd normalnie. Ale wygląda na to, że będziemy musieli wymyśleć coś innego.
I rzeczywiście, z motelu wynosiliśmy się w bardzo specyficzny sposób. Carlisle poprosił właściciela, żeby przyszedł do naszego pokoju i tam zapłacił mu całą należność z sutym napiwkiem. Potem powiedział mu, że już nas nie zobaczy, a mężczyzna przyjął to nadzwyczaj dobrze. Widziałam, jak Robert uniósł ze zdziwieniem brew, ale dla mnie sytuacja była jasna. Hipnoza Carlisle'a działała absolutnie bezbłędnie.
Tylko Robert wyszedł z hotelu przednimi drzwiami. W ciemnych okularach i luźnym stroju wsiadł do swojego samochodu i odjechał kawałek w kierunku miasta. Zauważyliśmy, że obce auto stało na miejscu, jakby jego kierowcy nie interesował odjazd Roberta. Widocznie ktokolwiek w nim siedział, czekał raczej na mnie, a teraz pomyślał, że Robert wyjechał do miasta tylko na chwilę, zostawiając mnie wewnątrz. Przez kilka minut nic się nie działo, więc całą czwórką wyskoczyliśmy przez okno po drugiej stronie budynku i natychmiast zanurkowaliśmy między drzewa. Przebiegliśmy kilka kilometrów, nie biorąc ani jednego oddechu, żeby nie zostawiać jeszcze bardziej znaczącego śladu, zanim dotarliśmy w umówione miejsce. Robert właśnie do niego dojeżdżał, więc wszyscy upchnęliśmy się we wnętrzu jego BMW. Drugi samochód musieliśmy zostawić przed motelem, ale nikt z nas się o to nie martwił. I tak nie moglibyśmy zabrać go ze sobą do Paryża.
- Czyli po koncercie? - spytałam, wracając do naszej rozmowy sprzed godziny.
- Tak, chyba w ten sposób będzie najbezpieczniej – skinął głową siedzący obok mnie Carlisle. - Myślę, że powinniśmy zrobić tak...


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Mells
Zły wampir



Dołączył: 01 Sie 2008
Posty: 489
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 18:30, 08 Lip 2009 Powrót do góry

Nawet sobie nie zdajesz sprawy jak się ucieszyłam widząc kolejny rozdział...
Jak zawsze genialnie...
Dziwi mnie najbardziej jedno.. skoro Volturi ich zabrali od Cullenów to dlaczego każdy z nich stał się osobą medialną? Edward jako pianista a Bella (co najdziwniejsze...) dziewczyną Roba co gwartantuje jej stałą obecność w mediach. Dlaczego oni do tego dopuścili? Przecież skoro okres 15 lat powoli mijał Bella miała zniknąć a aktualnie była sławna... Musieli by wykasować pamięć 3/4 ludności świata! I, co oczywiste, ułatwia to zadanie Cullenom... może nie staje się ono banalnie proste ale zwiększa ich sznase na odnalezienie... Albo to ja mam urojenia i wyszło Ci to przez przypadek, ale u Ciebie nic nie jest pewne.
Dziwią mnie trochę wątpliowści Belli. Tzn może nie dziwią ale ... denerwują. Rodzina Cullenów się rozwaliła, Alice, Rosalie i Jasper poświęcili się a ona się waha czy ma robić to co powinna. Może i ma trochę racji ale... powinna uszanować to, co inni zrobili żeby ją odnaleźć.. I mam nadzieję, że nikt nie pozwoli jej zostawić tego w spokoju...
Podoba mi się to, że Bella nie do końca akceptuje ciemne strony bycia wampirem. W BD wszystko było mniej więcej szczęśliwie i wychodzi na to, że u Ciebie jest bardziej ... "realnie" jeżeli moge użyć tego określenia.
Jutro wyjeżdżam na obóz i nie wiem jak wyrobię w takiej niepewności.. Masakra :(
W ogóle to ile planujesz rozdziałów?
Niecierpliwa Bells15.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
NajNa"
Wilkołak



Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 19:00, 08 Lip 2009 Powrót do góry

Och, jak dawno nie komentowałam...

W tym rozdziale pojawiło się dużo uczuć i przemyśleń Belli. Bardzo mi to przypadło do gustu. Mogę stwierdzić, że Twój ff jest idealny (błędy, jeśli takowe są, pomińmy :P ). Nie żeby wcześniej było złe, ale teraz to jest poprostu cudne! Dawniej mi czegoś brakowało. I myślę, że było za mało odczuć Belli, ale teraz perfect Wink Nic dodać, nic ująć. No może gdyby były dłuższe rozdziały... :)

Ściskam,
NN"


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Taka_Ja
Człowiek



Dołączył: 29 Cze 2009
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 19:28, 08 Lip 2009 Powrót do góry

Autorko, jesteś niesamowita. Kolejny raz przykładny konstruktywny komentarz bezsprzecznie okaże się ciągiem zasłużonych pochwał :)
Nie spodziewałam się, wchodząc tutaj, kolejnego rozdziału, tym większy był mój entuzjazm, kiedy zabierałam się już do czytania Wink Pochłonęłam tę część przy nastrojowej muzyce, stęskniona za dobrą i trzymającą w napięciu fabułą. reinigen - po prostu chylę czoła. Powaliłaś mnie na kolana. Zawsze trafiasz wprost w sam środek moich tęsknot i potrzeb czytelniczych, poruszasz właściwą strunę za każdym razem, kiedy tu zaglądam. Nie obawiam się, że kiedykolwiek mogłabym się spodziewać zawodu z Twojej strony, skoro do tej pory nie jestem skłonna Ci nic zarzucić. Zostaje mi chyba tylko po prostu podziękować za ogromną cierpliwość, którą niesamowicie cenię i podziwiam, z przyjemnością czytając kolejne wystukane zdania. Trzymam kciuki za niegasnącą wytrwałość i pomysły na kolejne świetne teksty.
A teraz kilka konkretnych słów o tym rozdziale. Wink
Refleksje Belli o własnej naturze i człowieczeństwie, wszystkie wątpliwości, czy ma prawo odbierać je mężowi - z miejsca mnie urzekły. Nie ukrywam, że czekałam na takie uzewnętrznienie myśli Belli w tej tematyce. Takie zabiegi nadają postaci realizmu, pozwalają na głębszą analizę. Czyli to, co lubię najbardziej Cool
Rozwój wydarzeń i dopracowane w nich detale, zbieranie informacji, gorączkowe przygotowania do uświadomienia Edwarda, i na deser zakończenie podszyte kolejną zagadką i niebezpieczeństwem - to wszystko pozwoliło nadać temu tekstowi tyle walorów, na ile w takiej konwencji to tylko możliwe.
Brakuje mi już komplementów :) Z każdą częścią opowiadanie wciąga mnie coraz bardziej i z coraz większą niecierpliwością czekam na ciąg dalszy :)
Serdecznie pozdrawiam, już oczekując :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Shira
Nowonarodzony



Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Śro 19:39, 08 Lip 2009 Powrót do góry

No to niezły numer z tym Twoim kompozytorem! Laughing
Byłam pewna, że chciałaś nam zrobić żarcik, bo domyślałaś się, że niektórzy będą chcieli wygooglać to nazwisko, spodziewając się mega przystojniaka, a tu zonk :P
A wiesz, o czym to świadczy? To dowód na to, że Twój umysł jest genialny, skoro nawet nieświadomie potrafisz stworzyć takie rzeczy Shocked :D

Twój każdy nowy rozdział to balsam dla udręczonej po całym dniu pracy duszy :) Pięknie opisałaś uczucia Belli, gdy boleśnie zdaje sobie sprawę z "ułomności" wampirów. Aż mi się płakać zachciało nad tym biednym rysiem... Coraz bliżej spotkania z Edwardem, ciekawość mnie najpierw gryzie na kawałki, a później zżera Wink Coś czuję, że szykuje się niezła akcja w Volterze i jestem pewna, że świetnie to opiszesz. Najbardziej chyba zaskakuje mnie Robert: z dnia na dzień dowiaduje się, że film, w którym grał wcale nie jest fikcją, całe stado wampirów dookoła, a on, zamiast zwiewać stamtąd jak najdalej, dzwoni do menadżera i mówi że jest chory :D Twarda sztuka z niego :) Mam nadzieję, że nadal taki będzie i nie odeślesz go do domu :P
Co mogę jeszcze dodać, powtórzę się: absolutnie uwielbiam Twoją opowieść, niezmiernie się cieszę, że tu trafiłam i mogę czytać coś tak dobrego. No i oczywiście, z niecierpliwością wypatruję dalszego ciągu.
Pozdrawiam!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
nieznana
Zły wampir



Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 410
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z cudownego miejsca

PostWysłany: Śro 19:43, 08 Lip 2009 Powrót do góry

Muszę się pochwalić jest dopiero 20.40 jak piszę ten komentarz więc nie można mi zarzucić niszczenia swojego organizmu... mam na myśli siedzenie przed kompem do 2 w nocy xD Dobra skupmy się na rozdziale...

Jak zawsze ŚWIETNY!!! Oczywiście mniej się działo niż poprzednio ale kto by tam na to zwracał uwagę, na pewno nie ja! Podoba mi się postępowanie Roberta... Ja chyba na jego miejscu zwiewała gdzie pieprz rośnie przy czym wrzeszczała bym w niebo głosy.... Ale ja to ja...xD Robert- świetny z niego przyjaciel. Martwi mnie zachowanie Belli... mam nadzieję, że nie rozmyśli się w ostatniej chwili i nie zrezygnuje z wyjawienia Edwardowi prawdy... Tego bym nie zniosła... Bella zaczyna dostrzegać w sobie potwora!!! nie wiem czy napisać nareszcie, czy niedobrze... Ale mniejsza o to czekam na następny rozdział, jak zawsze z resztą

buziaki :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ajaczek
Zły wampir



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Czw 13:03, 09 Lip 2009 Powrót do góry

Że ja tak powiem - REWELKA!
Ale to już wiesz, robię się monotonna w komentarzach twojego ff. Chyba zainwestuję w słownik wyrazów bliskoznacznych aby móc Ciebie zaskoczyć swoim komentarzem Wink
Bardzo podobały mi się opisy uczuć targających Bellą odnośnie uświadomienia Edwarda o jego wampirzej naturze, mam nadzieję że jednak się przekona do poinformowania go. Staram się zrozumieć te ich całe rozmyślanie jaki to oni są potworami zabijając zweirzęta i żywiąc się nimi... Trochę opornie mi to idzie Wink No bo my ludzie też zabijamy i je konsumujemy, a nawet pijemy krew - czerninka -blleeee lub jemy tatar surowe mięso... Więc może też mamy namiastki wampiró w sobie?! Ha,ha,ha Wink Trochę odbiegłam od tematu. Powracając do ff, jestem jak zwykle pod duzym wrażeniem twojego profesjonalizmu, który pokazuje się przez dopieszczenie każdego szczegółu twojego opowiadania, każda scena jest dopracowna doskonale, opisy, akcje itp. Uwielbiam czytać twoje ff, i cieszę się jak wariat jak widzę że dodałaś nowy rozdział:)
Czekam znowu na kolejny rozdział i jak dla mnie może być nawet na 15 stron A4 bo uwielbiam Ciebie i twój ff :)
Buziaki!!!
p/s
I twój ff powoduje że moje komentarze robią się coraz dłuższe.. :D


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ajaczek dnia Czw 13:05, 09 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
yeans-girl
Wilkołak



Dołączył: 09 Maj 2009
Posty: 239
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z objęć Edwarda / Królewskie Wolne Miasto Sanok

PostWysłany: Czw 13:56, 09 Lip 2009 Powrót do góry

Nawiązując do twojego pytania to nie wiem co odstraszyło nmnie w tym ff. Wydaje mi się, e tytuł. Bo już po kilku llinijkach pierwszego rozdziału wiedziałam, że to będzie moje ulubone opowiadanie. Co do treści tego chapika to powiem, iż jest rewelacyjny tak jak i poprzednie. Cudownie opisałaś emocje Belli jak rozmyślała czy Edward che być człowiekiem. Prawie zaczęłam płakać. Nie troszczy się o swoje dobro ale o ukochanego i córkę. Nie moge tylko wyobrazić soebei tego kompozytora mającego dwadzieścia kilka lat. Jak wpisałam w googlach wyskoczył stary, siwy mężczyzna, w którym w ogóle nie widze Edwarda.
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdizał, liczę, że weźmiesz pod uwagę, iż moja cierpliwoś ma swoeje granice. Ale wiem, że ty też masz swoej życie. Weny życzę.

pozdrawiam,
yeans-girl


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin