FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 PROMIEŃ W CIEMNOŚCI (Z) --> 27.09.09r. Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Poll :: Wybierz coś, co Ci najbardziej odpowiada. ( O co chodzi dowiciecie się w pewnym momencie :P)

Piraci
15%
 15%  [ 38 ]
Kosmici
12%
 12%  [ 30 ]
Elfy
69%
 69%  [ 170 ]
Krasnale
2%
 2%  [ 6 ]
Wszystkich Głosów : 244


Autor Wiadomość
Veronique_Tussaud
Nowonarodzony



Dołączył: 28 Lut 2009
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 17:50, 14 Maj 2009 Powrót do góry

Prudence napisał:
naszła mnie myśl, że Bella zmartwychwstanie dzięki mocy swojego ojca, bo to tak nie może się zakończyć!!!!!!! I wtedy Bella się nawróci:D:D


I wtedy Bella się nawroci.?

Nierozumiem na złe czy dobre? HiHi

A jeśli moge to...OMG
Tak ja też. To było niesamowite normolnie zwalające z nóg. Dzięki że to napisałaś. Może się nie spodziewałam śmierci Bells ale nie mam Ci tego za złe bo zrobiłaś to w fenomenalny sposób.
Według mnie Bella nie wróci do żywych bo byłoby to za zwyczjne jak na twój styl zaskakiwania nas hihi ale wiem że coś napewno dla niej przygotowałas...tylko co?
Michał albo jest aniołem i musiał kazać Edowi nie ratować Belli (wiem, że dużo w tym chaosu) albo jest jakimś demonem podszywającym się za anioła bo w ten sposób chciał żeby B. zgineła i za wszystke złe uczynki poszła do piekła bo jest on w niej na zabuj zakochany i chce żeby byli razem w piekle...(to jes jeszcze bardziej zagmatwane) albo niema innej opcji...prawda?

A co do Megan to ona jest zwykłą szmatą. Nie tak ratuje się rodzine...

To chyba na tyle.
Czekam na więcej
Zielony groszek życzy Weny
hehe pozdros

Veronique_Tussaud


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Souris
Gość






PostWysłany: Czw 18:36, 14 Maj 2009 Powrót do góry

Och... raz to napisałam i przypadkiem skasowałam. Dobra, jeszcze raz. Jeśli coś ominę to zrobię edit.

Zacznę tak, jak wiele poprzedniczek: OMG!! Wrzuconą partię przeczytałam już wczoraj, ale komentuję dzisiaj. To co najważniejsze, zostało już powiedziane: wspaniałe! Niesamowite jest moim zdaniem to, jak trzymasz nas w napięciu. Rzucasz bombę w najmniej oczekiwanym momencie. Zdaje się, że teraz będzie wszystko ok, a tu taki szok! Bella umiera. Ale (tak, zawsze mam jakieś "ale") moim skromnym zdaniem na 99,9% Bells wróci. Pod postacią wampira, demona, człowieka, anioła (?!), DUCHA... w stanie ciekłym, stałym lub gazowym... wróci! Historia nie może istnieć bez głównej bohaterki, chyba, że jest to już końcówka opowiadania, a przed nami przecież jeszcze sporo rozdziałów (tak mi się wydaje, w końcu to niemal dopiero początek drugiej księgi).
Kolejne przemyślenie: Megan to... tu kilka niecenzuralnych słów, których nie używam (chyba już gdzieś to pisałam, może właśnie tutaj). Ale nie to jest najgorsze. Ona pewnie jeszcze namiesza, w końcu tylko odeszła, ma więc szansę wrócić. Jestem tego pewna niemal na 100%. Złe i nielubiane charaktery mają to do siebie, że wracają w najmniej oczekiwanych momentach, wtedy gdy wszystko idzie po naszej myśli (tzn. czytelników). Wracają nawet jeśli zakopiemy ich pod ziemią lub wyślemy na księżyc. I boję się, że Meg znajdzie drogę powrotną z galaktyki akurat, gdy Bella jakimś cudem ożyje i będzie wreszcie z Edwardem.
Oczywiście to tylko moje domysły.
Pozdrawiam,
Souris.

PS. Ale się rozpisałam! Przepraszam. Nie wiem czy to w ogóle łapie się pod KK, bo jest to raczej pusta paplanina. Ech...


Ostatnio zmieniony przez Souris dnia Czw 18:40, 14 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
Mercy.
Wilkołak



Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 18:44, 14 Maj 2009 Powrót do góry

Osobiście dostrzegłam tylko jeden niewielki błąd:

Cytat:
Spojrzałem na nią z bóle i odrazą.


bólem

+ W dialogach raz jest dobrze czyli:

Cytat:
- Przecież wiesz, aniołem. – Zaśmiał się cicho.


A raz źle:
Cytat:
- Rozmowy, jednej, krótkiej rozmowy – wyjawił.
- Dlaczego ja?
Nic nie rozumiałem.

Brakuje kropek, wielkich liter lub są niepotrzebne entery.
Ale to są tylko drobne błędy estetyczne, na które zapewne tylko ja zwracam uwagę Laughing

No dobra, zaskoczyłaś mnie. Przyznaje :D. Nasza mała Bella? Zabiłaś ją? Oż ty! Jak mogłaś? Ale bądźmy poważni:
W całym rozdziale (głównie dialogi, najlepszym przykładem jest rozmowa Michała i Edwarda) brakuje opisów uczuć. Za bardzo skupiłaś się na akcji omijając emocje targające bohaterami co jest naprawdę, naprawdę, naprawdę wielkim błędem. Są jakieś czasowniki typu "łkałem, popatrzyłem na niego z bólem", ale gdzie do cholery jego uczucia? Ból rozrywający serce, gdzie padanie na kolana i wyrzucanie sobie jaki to los jest okrutny i przewrotny? Hmm?
No i jeszcze to zdanie:

Cytat:
Gdzie jesteś Bello, gdy tak bardzo cię potrzebuję?

Wybacz, ale je mogę skomentować tylko w jeden sposób: kwiiiik xD Zaczęłam po nim chichotać jak opętana, co chyba nie powinno mieć miejsca w tak tragicznej scenie. No ale jak tu się nie śmiać? Chłopak widział przed chwilą, jak jego ukochana pali się i kończy swój żywot. Słyszy jej wołanie o pomoc, a potem siedzi przy ognisku, w którym zginęła, aż płomień całkowicie nie przygasa, a zwłoki ukochanej są totalnie zwęglone. A potem wali taki tekst xD Boże ratuj.

Nie podoba mi się też, że zrobiłaś z Megan taką podłą panią lekkich obyczajów. Nie wiem czy istnieją tak okropni ludzie i naprawdę ubolewam nad tym, że w większości FF tak przedstawia się Jessice, Tanye czy jakieś tam inne dziewczyny. Hej, w końcu nie ma tylko albo bieli, albo czerni. Nikt nie może być bezgranicznie dobry, ani zły. A ty właśnie pokazałaś Megan z tej najgorszej strony, tak jakby była jakimś dzieckiem szatana (No dobra, może to nie najlepsze porównanie xD) czy jakimś tam innym potworem. No i o la Boga, znała Edwarda od ileśtam setek lat i nie przewidziała, że nie wybaczy jej tego? Że Alice zobaczy w wizji jak ta podła żmija zabija Bellę?
Nie, nie, nie, nie, nie. Ja strajkuję.

Ale i tak czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały :D I życzę weny.
I byle więcej takich niespodziewanych zwrotów akcji i opisów :P Tych ostatnich na pewno nie odpuszczę.
Pozdrawiam,
Merc


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mercy. dnia Czw 19:15, 14 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
illiss
Człowiek



Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 13:05, 15 Maj 2009 Powrót do góry

Piątek ha! Dobra mam chwilę czasu na kompa :P i postanowiłam sobie trochę poodpowiadać na wasze komentarze ^^

niobe --> "Nigdy się nie spodziewałam, że to ff okaże sie aż tak dobre" o matko chyba się rumienię, jest mi niesamowicie głupio i przyjemnie jednoczeście, bardzo Ci dziękuję, aczkolwiek ja już z perspektywy czasu zaczynam dostrzegać coraz więcej swoich błędów, a jak wiecie skonczyłam 8 rozdz. jeszcze w święta Wielkanocne, a epilog został już poprawiony, ale postanowiłam nic już nie zmieniać, chcę abyście zobaczy to ff takim jakim miało być, nio i chyba jestem za bardzo uparta, moim zdaniem musi być tak i nie inaczej, dla mnie ta historia już się skończył, dlatego czuję, że mi poprostu już nie wolno niczego zmieniać, to by było sprzeczne z moimi zasadami, gdybym była jeszcze w trakcie pisania to może...owszem, ale ja już definitywnie zakończyłam pisanie Promienia w ciemności tak więc będę oddawać pod waszą krytykę "pierwowzory" kolejnych części Wink

NaNo__lAdy_bY_... --> nio właśnie ten dziwny błąd zarejstrowałam czy zarejestrowałam, w prawdzie word poprawił mi go na formę tą, którą pokazałaś jako poprawą, ale nie wiem... jakoś mi to nie pasowało i dalej nie mogę zrozumieć co w tym jest źle, jestem na to chyba za ciemna :P jeśli ktoś byłby mi wstanie wytłumaczyć, która forma jest poprawna i dlaczego, byłabym bardzo wdzięczna.

xxkasia29xx--> pozdrowienia dla siostry :P "Jest kilka metrów przed Tobą - w ognisku" to zdanie jest niesamowicie masakryczne dzięki za nie ^^. Co do zmartwychstania Belli... w żadnym wypadku do tego nie dojdzie, ona nie jest istotą boską Wink to jest po za zasięgiem jej możliwości, myślę, że zauważyliście, iż moje opowiadanie opiera się na przemianach, Bella była demonem, człowiekiem i wampirem, co stanie się dalej...nie zdradzę, ale na pewno Bells nie wróci już do żywych.

Pernix--> "Co do zachowania Eda, dla mnie w ogóle nie jest dziwne. Ed chciał poświęcić swoją jedyną i prawdziwą miłość, bo czuł się zobowiązany wobec Meg, a że kanoniczny Ed jest ze wrzech miar honorowy i jawi sie jako gentelmen, postanowił zostać z żoną. To, że zmienił radykalnie zdanie w obliczu śmierci ukochanej, zupełnie mnie nie dziwi." Właśnie o to mi chodzi, chciałam pokazać Edwarda jako najbardziej Edwardowego, czy jego zachowanie podoba Wam się czy nie, to zapewniam, że jest ono jak najbardziej przmyślane, a to, że Ed okazał się takim trochę ciapą heh właśnie tym mnie denerwował w książce, niby taki dokonały a masa kompleksów i problemów, chciałam oddać jak najdokładniej jego charakter.

_meella_^^ --> "dzieje się bum bum, magiaaa" heh mam słabość do fantastyki :P, a co do Belli, to zapewniam, że do była definitywna śmierć, co nie oznacza, że jest to koniec jej postaci, pamiętacie, że Bella udała się do Piekła czyli świata umarłych aby szukać swej matki? I właśnie, Bella to główna bohaterka :P

majetta --> no i Megan, doskonale zdaję sobie sprawę, że w tym rozdziale ukazałam ją jako bardzo czarny charakter, ale z tego, co pamiętam wampiry odczuwały wszystkie emocje dużo mocniej, niż zwykli ludzie. Postawcie się w sytuacji Megan, ona tak naprawdę nie wie co się dzieje, jej własna rodzina o niczym jej nie mówi, zajmując się non stop Bellą. Fakt to nie tłumaczy jej zachowania i tego, ża zamordowała Bellę, ale nie była dokońca świadomoa tego, co zrobiła, nienawidziła jej bo cuzłą się przez nią zagrożona, widziała, że Edward ją kocha, i właśnie... Meg dowiaduje się o Belli dopiero w tedy, gdy ta wraca na Ziemię. Przyznaję, Megan zamordowała Bellę i zrobiła źle, ale kto z nas nie popełnia błędów? Jej był ogoromny, pozwoliła aby zawładnęły nią zwierzece odruchy, ale to nie tylko jej wina, Cullenowie są tu bardzo winni, bo to oni bezpośrednio doproawdzili do tego, co się stało, tym, że ja poprostu odpychali. Dla mnie Mega, nie jest jedynie czarnym charakterem, postrzegam ją bardziej jako ofiarę tego wsyzstkiego, co miało miejsce, co stanie się z jej postacią, tego dowiecie się już niedługo.

angie1985 --> a ja chciałam tylko podkreślić, że fakt Bella wszystkim przeważała Rose, ale to się już zmieniło, bo Rose otrzymała kawałek demonicznej duszy Belli, więc otrzymała też jej nieziemską urodę, a Bella musiała się zadowolić tylką tą wampirzą, a to jest jednak zmiana, gdy przez całe życie była piękna, podziwiana i szanowana.

ajaczek --> myślę, że najłatwiej wytłumaczyć to tak, to było spontaniczne zachowanie Megan, dlatego Edward nie mógł tego wyczytać z myśli swojej żony, a Alice miała wizję bardoz późno, bo dopiero wtedy, gdy Meg była już pewna tego, co zrobi.

Prudence --> Zanu jest panem śmierci, nie życia, on nie posiada takiej władzy, nie jest w stanie przywrócić Bellę do świata żywych.

LaFleur --> mam nadzieję, że telenowela nie wyszła i nie wyjdzie, zwłaszcza, że do końca pozostała jeszcze końcówka rozdz. 5, rozdz. 6, 7 i 8 oraz epilog, ale Wam to oceniać.

Vivienne Grace --> mogę obiecać, że Bella nie ożyje :P czy ja wiem czy za szybko, jeszcze 3 rozdz. i epilog, ale może masz rację.

Anabells --> Bells musiała zginąć, nawet gdyby Edwardz zostawił dla niej Meg, to ona i tak by umarła, Michał już to wytłumaczył, to jej ostatnia szansa Wink Gdyby Edward zostawił Meg to prawdopodobnie wsyzstko potoczyłoby się trochę inaczej, Meg kochała Edwarda, więc chciała jego szczęścia, gdyby ją nie zwodził, a powiedział od razu prawdę to prawdopodobnie i tak by odeszła, ale raczej nie zabił Belli, Meg była już na skraju wytrzymałości, bo ile można znosić takie zahcowanie ze strony swojej rodziny, która miała i tak dużo swoich problemów, aby dostrzec co dzieje się z Meg.

Veronique_Tussaud --> nie to był Michał, myślę, że tak jak to odczuł Edward, aniołów nie da się pomylić z żadną inną istotą, więc nie ma sposobu aby ktoś się pod nie podszył, zwłaszcza, że wtedy demony mogłyby się przedostać do nieba, do którego za życia nie mogą mieć wstępu ;P

Souris --> hm, tak historia nie może się toczyć bez Belli, ale czy wróci i JAK to w przyszłej części :) ale mogę Ci powiedzieć, że na pewno nie stanie się duchem, bo duchy to dla mnie istoty, które nie dokończyły na Ziemi bardzo ważnych dla nich spraw, albo nie mogą się pogodzić ze śmiercią i i tak jest to dla nich stan przejściowy, aby w końcu trafić tam, gdzie ich miejsce.

Mercy. --> ^^ za te braki opisu uczuć nio tak... niestety (dla mnie) masz rację, mogę tylko bić się po głowie.

"Wybacz, ale je mogę skomentować tylko w jeden sposób: kwiiiik xD Zaczęłam po nim chichotać jak opętana, co chyba nie powinno mieć miejsca w tak tragicznej scenie."

Właśnie zauważyłam, że dużo osób to zdanie bawi, ok krytyka, przyjmuję, poporstu nie trafiłam z tym zdaniem, ewidentnie na nim poległam, ale naprawdę nie rozumiem co w nim jest śmiesznego <my>, dobra, jest głupie :P i kropka.

No i ta Megna, jak jkuż napisałam dla mnie ona nie jest ewidentnie takim czarnym charakterem, co wyjasniłam powyżej, poporstu popełniła błąd.

Tyle mam do powiedzenia na ten temat, dziękuję, za wszystkie miłe słowa, zwłaszcza za krytykę, którą już sobie dokładnie prześledziłam Wink będę tylko jeszcze rozmyślać nad tym ostatnim zdaniem, aby w końcu dojść sama do tego, czmu jest aż tak bardzo nieodpowiednie o.O :P

Końcówa 5 rozdz. pojawi się z 6 rozdz. :)

Yo ho!

illiss


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Veronique_Tussaud
Nowonarodzony



Dołączył: 28 Lut 2009
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 15:57, 15 Maj 2009 Powrót do góry

Dzięx za wyjaśninie. Może i fakt Michał nie mógł być demonem bo jak to przemyślałam to wkońcu stwierdziłam że to Michał Anioł wkońcu jest hehe.
Chyba celowo wybrałaś to imię. Laughing
No to zielony groszek i Vena :D


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Veronique_Tussaud dnia Pią 16:01, 15 Maj 2009, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
Nessie
Zły wampir



Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 271
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Nie 14:08, 17 Maj 2009 Powrót do góry

dobra!
Komentuje trzy - UWAGA! - Trzy ost. rozdziały.

ten przy którym kazdy sie bulwersował zachowaniem Edwarda. No cuz, co tu mówić. w książce jest on bardzo staroświecki i trzyma się kurczowo zasad ustanowionych tam odgórnie. Nie muszę tłumaczyć o co chodzi. Muszę? No dobra. sam fakt, że nie zgodzi się na SEX PRZED ŚLUBEM ! A potem dziwią się, że w statystykach jest tyle rozwodów. No bo ludzie nie znaja sie od tej drugiej strony Xd Dobra to powód pierwszy, a powód drugi to jest po prostu uczciwy i ma to coś. ALTRUIZM hehe. Nawet gdyby on sam miał ucierpieć zrobi wszystko aby druga osoba z która w tym przypadku jest związany przed bogiem, była szczęśliwa.

Dobra spodziewałam się śmierci Ema, ale tego że z Rosalie okaże sie taka Bitch? W życiu! Ale to wybór autorki By the way w tym demonicznym opowiadaniu to nawet ma swój urok;) Nie rozumiem jednak rozmowy Michała z Edwardem. Wiem that Bella była przeznaczona dla Michała but jakim prawem zakazuje on wampirowi ratowania jej? Jest to dla mnie totalnie chore! bd na miejscu Edwarda nie słuchałabym się anioła, bo wkońcu jestem potępiona istota - hehe - i zrobiłabym swoje. Xd
Co mnie urzekło? Cierpienie Esme. Wiem, że to dziwne, ale nic na mnie nie działa jak cierpienie Xd
Ladnie opisałaś bulwers Meg oraz jej żal, że nie jest dopuszczona do tajemnicy. Podobało mi się to, choć usmiercenie belli nie zbyt. Mam nadzieje, ze to nie koniec. Nadzieja matka głupich ,a le matka kocha swoje dzieci, prawda?


PZDR i życzę VENA
ness ;*



P.S. mam nadzieje że nie rozpisałam się za bardzo, hę?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
xxkasia29xx
Wilkołak



Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Białystok

PostWysłany: Nie 14:29, 17 Maj 2009 Powrót do góry

Tak sie ciągle zastanawiam co będzie dalej... Nie wierzę, ze wszystko potoczy się dalej bez Belli, bo zrobiłoby sie nudno.
Tak jak napisałaś, całe opowiadanie opiera się na przemianach Belli - była demonem, człowiekiem, wampirem...
Może teraz będzie aniołem i dlatego Michał nie powstrzymał Megan... ?
Ale skoro nie wróci do żywych to może jakimś duchem będzie.... ?
Ehh... Moja wyobraźnia pracuje na pełnych obrotach i zaczyna szwankować... Wink
Ciekawe co będzie z Edwardem ? Załamie się wampir czy po kilku latach, bądź stuleciach znowu sie z kimś zwiąże... - choć nie ukrywam, że ta druga opcja mi się nie podoba... :P
Mam nadzieję, ze nie będziesz nas długo trzymać w niepewności i wkrótce dodasz kolejny rozdział Wink
Życzę weny i pozdrawiam
Kasia


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Souris
Gość






PostWysłany: Nie 16:02, 17 Maj 2009 Powrót do góry

Do xxkasia29xx: też już myślałam o Belli jako duchu
Souris napisał:
Bells wróci. Pod postacią wampira, demona, człowieka, anioła (?!), DUCHA... w stanie ciekłym, stałym lub gazowym... wróci!

ale uzyskałam odpowiedź:
illiss napisał:
Souris --> hm, tak historia nie może się toczyć bez Belli, ale czy wróci i JAK to w przyszłej części :) ale mogę Ci powiedzieć, że na pewno nie stanie się duchem, bo duchy to dla mnie istoty, które nie dokończyły na Ziemi bardzo ważnych dla nich spraw, albo nie mogą się pogodzić ze śmiercią i i tak jest to dla nich stan przejściowy, aby w końcu trafić tam, gdzie ich miejsce.

tak więc ta wersja odpada :P


Ostatnio zmieniony przez Souris dnia Nie 16:03, 17 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
xxkasia29xx
Wilkołak



Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Białystok

PostWysłany: Nie 16:30, 17 Maj 2009 Powrót do góry

Souris W takim razie skoro nie duch, to zostaje nam kwestia anioła...
Bo jakoś wątpie, ze tym razem będzie wilkołakiem... Wink
Ehh głowa mnie już boli, więc pomysły mam coraz głupsze i bardziej absurdalne... Wink
illiss mogłabyś skrócić cierpienia naszych mózgów i trochę nam pomóc..... <adnieprosi> :)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez xxkasia29xx dnia Nie 16:30, 17 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Kithira
Wilkołak



Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Any Other World

PostWysłany: Nie 17:46, 17 Maj 2009 Powrót do góry

Zbieram się od trzech dni, żeby skomentować ostatni part i jakoś się zebrać nie mogę. Nie wiem czemu?! Może, dlatego że uśmierciłaś Belle, ekhem jak mogłaś? ( dobra wychodzę na hipokrytkę, bo sama ją raz uśmierciłam ^^ ). A może po prostu, dlatego że ten kawałek rozdziału kipiał emocjami? Nie wiem, oj naprawdę nie wiem.
Już bardziej niż ostatnio chyba nie jestem w stanie wywyższać Twego geniuszu, poza tym zrobiło to już wiele osób przede mną.
Hmm... Bella spalająca się w ogniu, żeby odpokutować za grzechy i krzywdy wyrządzone? Mam parę teorii :P ale jedna od drugiej wydaje mi się coraz bardziej absurdalna, więc zachowam je dla siebie.
Podobało mi się zachowanie Edwarda ;D Wreszcie chłop zrobił coś porządnie i zrehabilitował się w moich oczach, po tym jak nie czekał na Belle. Przynajmniej teraz się nie zabił i został by wspierać rodzinę, choć zapewne będzie pogrążony w smutku i złości, że jednak jej nie uratował. Tylko czemu Michał mu to kazał robić?! Agh, teraz by sobie siedział z Bells i się miział, jakby nie posłuchał tego aniołeczka ;p
Co do Megan? No coment. Uwielbiam tą postać ;D Kobieta ma charakter. Przypełzła była kochanica męża, no to co by tu z nią zrobić? A może tak spalić ;D Zero konkurencji i mąż pryz boku ;D Tylko niestety ten koniec jej planu nie wypalił, bo zamiast mieć kochającego Edwarda, to została wyrzucona z rodziny, a w ukochanym ma największego wroga na świecie ;p Jestem strasznie ciekawa czy postać Meg się jeszcze ujawni ;D Ja tam bym chciała ;D
Noi na koniec zostaje mi jeszcze raz pogratulowanie Ci talentu i umiejętnego spisywania myśli na papier :* Oby tak dalej, czekam na kolejne party Wink
Pozdrawiam^^


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kali.
Wilkołak



Dołączył: 06 Mar 2009
Posty: 146
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Pią 10:33, 29 Maj 2009 Powrót do góry

Jestem zła z dwóch powodów:
-Dlaczego wcześniej tego nie skomentowałam
-Jeśli to koniec tego opowiadania, a raczej nie opowiadania tylko "cudaaa" to z tego powodu jestem jeszcze bardziej zła.! Co ty sobie wyobrażasz, że ja mam jakieś nerwy ze stali,Czy coś.? wow2
Wrrrr...
Przez ciebie nie mogę sapać po nocyyy..! :D
No ale okej bardzo mi się podobało...i wg.
Masz talent..!love

Ave Vena..! (Chyli czoło)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nelennie.
Zły wampir



Dołączył: 27 Kwi 2009
Posty: 289
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: tak bardzo Wrocław

PostWysłany: Pią 20:04, 29 Maj 2009 Powrót do góry

A ja mam taką sugestię (bo wierzę, że Bella jakoś z tego wyjdzie...), iż do tego była potrzebna powyższa ankieta. I kiedy Bella popokutuje tyle ile miała (tj. wypypokutuje te swoje winy) stanie się elfem! (bo jak narazie elfy prowadzą... Aż 74%!)

Ale to tylko moje spekulacje. Czekam na kolejne rozdziałyWink Ciekawe czy chociaż trochę jestem bliska prawdy;)

Chociaż pewno nie, bo jak zwykle nas zaskoczysz.

Pozdrawiam, Niunia:*

PS. Życzę Veny


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
illiss
Człowiek



Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 12:21, 31 Maj 2009 Powrót do góry

OK bez zbędnych cerygieli ( bo i tak nie mam czasu) wrzucam c.d. 5 części i 6 część. Musicie mi wybaczyć, że znowu bez bety, zaraz wyślę tekst do poprawy, ale nie mam pojęcia, kiedy uda mi się wstawić zbetowany, zwłaszcza, że teraz ten koniec roku, wyjazdy, zaliczenia i wogóle tragedia ^^. Dzięki za wszystkie komenatarze, to cud, że udało mi się przepisać to wszystko dziś o.O :P



Edit: juz poprawione :)

Beta: Swallow



5. c.d.

Wokół mnie panowała nieprzenikniona ciemność. Nie wiedziałam, co się ze mną stało i gdzie jestem. Nic nie widziałam, nic nie słyszałam, nic nie czułam. Nawet totalne pustkowie nie mogłoby być tak martwe. Trwałam tak jakiś czas i nie mogłam stwierdzić, czy mijają sekundy, minuty, godziny, a może lata. Nagle stałam się widzem, ujrzałam całe moje życie, ale tak, jakby należało ono do kogoś innego. Ja byłam tylko obserwatorem. Sekunda po sekundzie, przeżywałam na nowo każdy moment. Narodziny, życie u boku Zanu, czas spędzony z Edwardem, wszystkie zabójstwa skrzydlatych i w końcu moją śmierć. Wszystkie uczucia zdawały się być zbyt słabe, jakby odizolowane od mojej osoby. Problemy stały się nieważne, moja przeszłość była teraz bardzo odległa. Znowu nastała nieprzenikniona pustka.
- Długo na ciebie czekałam – usłyszałam cichy szept.
Obróciłam się przestraszona, ale za mną nikogo nie było.
- Gdzie jesteś? – wyjąkałam. – Kim jesteś?
Odpowiedział mi złowrogi śmiech.
- Jestem, Bello. Po prostu jestem. Gdzie? Czy to ważne? Stałam się twoim nowym początkiem, a ty moim wybawieniem. Teraz mnie zastąpisz, moja kara dobiegła końca. Dzięki tobie osiągnę spokój… Niebo.
Nic nie rozumiałam. Bałam się.
- W czym cię zastąpię?
- Wszystko po kolei, mamy mnóstwo czasu, a i on dla nas płynie inaczej. Wolniej… najwolniej…
- Ja nie rozumiem.
- Zrozumiesz już wkrótce.
- Dlaczego nie mogę cię zobaczyć?
- Bo stajesz się mną.
- Czy ja jestem w Piekle? – Zapytałam.
- Ach, Bello – kobiecy głos zaśmiał się po raz kolejny. – Przecież odwiedziłaś już Piekło, gdy szukałaś matki. Nie sądzisz, że to miejsce jest inne?
- No tak. Masz racje – zgodziłam się. – Ale w takim razie, gdzie jesteśmy?
- Nigdzie.
- Nie możesz mówić jaśniej? – Westchnęłam zrezygnowana.
- Mogę.
- Więc to zrób – poprosiłam.
- Hm…zgoda.
- Odpowiesz na moje pytania?
- Tak.
- Więc gdzie jesteśmy? – Zapytałam po raz kolejny.
- Już mówiłam, Nigdzie. – Droczył się ze mną głos.
Ta sytuacja zaczynała mnie denerwować.
- Zacznijmy od początku – zaproponowałam zirytowana. – Jak masz na imię?
- Kiedyś mówili mi Cacajao – odpowiedział głos.
- Kim byłaś? Gdzie żyłaś? Opowiedz mi o sobie.
Rozmowa zaczynała się pomału układać. Głos parsknął rozśmieszony.
- Byłam księżniczką egipską, nieślubną córką Ramzesa VIII i jego nałożnicy, a mojej matki Lalandi. No i cóż, byłam potworem. Dzięki mojej niezwykłej urodzie, zyskałam przychylność ojca i zostałam wywyższona ponad córki jego żon. Nigdy niczego mi nie brakowało, a rozpieszczono mnie do tego stopnia, że z powodu moich kaprysów zginęło wielu niewolników. Zyskałam możliwość odkupienia win, ponieważ dobrowolnie poświęciłam swoje życie dla małej niewolnicy.
- Dlaczego to zrobiłaś? – Zainteresowałam się.
- Pelli w pewien sposób bardzo przypominała mi mnie samą, gdy byłam młoda. Pozostawiona samej sobie, bez przyjaciół i miłości, nic nieznacząca dla własnych rodziców.
- A potem trafiłaś tu?
Jej historia… przypominała trochę moją, może dlatego, że tak naprawdę mój ojciec mnie nie kochał. Potrzebował jedynie moich zdolności, po to mnie stworzył. Gdyby się nad tym zastanowić, ja sama się nie liczyłam. Nic nie znaczyłam, byłam wyłącznie narzędziem zbrodni.
- Tak – przyznała Cacajao.
- Co było dalej? – Drążyłam.
- Poznałam swojego poprzednika, a potem go zastąpiłam.
- Więc czym się zajmujesz?
- Zbieram dusze umarłych i dostarczam je do Piekła lub Nieba.
- Jesteś Śmiercią? – Zadrżałam, a na samą myśl o tym przeszył mnie dziwny, zimny dreszcz.
- Tak też mnie nazywają.
- Spotkałaś Emmetta Cullena? Wampira, on dopiero niedawno…
- Bello – przerwała mi Cacajao – te informacje nie są przeznaczona dla ciebie. Nie mogę ci nic powiedzieć.
Na długi moment zapanowała cisza.
- Więc teraz ja mam zastąpić ciebie? – Wyszeptałam w końcu.
- Tak.
- Jak długo będzie trwać moja kara?
- Dopóki ktoś cię nie zastąpi.
To mogło trwać wieki, całe tysiąclecia i to mnie przerażało.
- Jak to wszystko działa? – Próbowałam być praktyczna. – Skąd będę wiedziała czyją duszę mam zabrać i dokąd?
- Nie wiem jak ci to wyjaśnić dokładnie, po porostu będziesz wiedzieć. Dusza umarłego sama podąża, ty jej tylko towarzyszysz. Zanim do niej dotrzesz, zostanie już osądzone, gdzie ma się udać. Automatycznie poznasz całe jej Życie.
- Ja… nie poradzę sobie, nie potrafię – mówiłam. To było takie nieprawdopodobne i trudne.
- Oczywiście, że sobie poradzisz, Bello. To twoja rola.
Westchnęłam.
- I jeśli dobrze wypełnię swoje zadanie to, tak jak ty, trafię do Nieba? – Zapytałam z nadzieją.
- Prawdopodobnie. – Odpowiedziała.
- Czy było ci ciężko?
- To zależy. Czasami bardzo. – Wyszeptała.
- Jest tyle dusz, jak mam z tym wszystkim zdążyć? – Zadręczałam się.
- Tak ja mówiłam, czas będzie dla ciebie płynął inaczej, bardzo wolno. Zaledwie sekunda będzie się wydawać niezwykle długim okresem. To irytujące, ale tak musi być. Już czas, abym odeszła.
- Zaczekaj! – Krzyknęłam. – Mam tyle pytań.
- Musisz przejść przez to sama. To twoja kara, życzę ci powodzenia. Żegnaj! – Zawołała, a potem jej głos ucichł.
Zostałam sama ze swoim nowym przeznaczeniem. Stałam się Śmiercią.


6.


Minęło trzysta dwadzieścia siedem lat, dwa miesiące, szesnaście dni, osiemnaście godzin, czterdzieści cztery minuty i pięćdziesiąt dziewięć sekund od śmierci Belli. Każdy dzień był dla mnie udręką. Mówi się, że czas leczy rany, ale to nieprawda, ponieważ on tylko uczy z nimi żyć. Poświęciłem się całkowicie temu by móc egzystować w miarę normalnie. Można powiedzieć, że mi się udało. Świat tak bardzo się zmienił, ludzi było coraz mniej. Wszyscy wiedzieli, że zbliża się nieuchronny koniec, również dla nas - wampirów. Ostatnie trzysta lat przyniosło więcej klęsk i nieszczęść niż poprzedni tysiąc. Obecnie obowiązywał zakaz stawiania budynków naziemnych, dlatego mieszkaliśmy w domu w kształcie kuli, powieszonym między drzewami. W sumie było to całkiem ciekawe. Ku radości mojej, i reszty Cullenów, stworzono pojazdy, które osiągały szybkość równą niemal prędkości światła. Ułatwiało to znacznie poruszanie się, pomiędzy Skolonizowanymi Planetami Układu Słonecznego, od kiedy ruch między nimi stał się całkowicie powszechny. Ludzie zajęli Wenus, Mars, Uran i Neptun. Pluton był właśnie przygotowywany do zasiedlenia. Natomiast Merkury stał się śmietnikiem wszystkich groźnych odpadów i w najbliższym czasie groziło mu to, co stało się z naturalnym ziemskim satelitą, czyli samozniszczenie. Jowisz i Saturn były całkowicie nieosiągalne z powodu ich budowy. Czterdzieści cztery z sześćdziesięciu czterech zajętych księżyców, należało do prywatnych właścicieli, w tym jeden do nas. W ciągu dwóch lat planowano przystosowanie wszystkich, jeszcze niezajętych satelit. Tak, ostatnie trzysta lat przyniosło rewolucje większe niż kiedykolwiek. Praktycznie brak jakichkolwiek chorób. Człowiek wykorzystywał aż sześćdziesiąt dwa procent swojego mózgu, co dawało mu ogromne możliwości. Między innymi lewitacje czy teleportacje w obrębie stu kilometrów. Ta ostatnia zdolność była całkowicie poza zasięgiem wampirów. Nasze ciała nie potrafiły się rozszczepiać. Znacznie wydłużyło się ludzkie życie. Najstarszy człowiek świata, który żył do tej pory, liczył sobie dwieście osiemnaście lat. Mimo tych wszystkich możliwości, gatunek ludzki wymierał i nikt nie potrafił zatrzymać czy odwrócić tego procesu. Jednak postęp w wampirzym świecie był także duży. Za największe przełomy uznawało się wynalezienie maści, która umożliwiła bezpieczny pobyt na słońcu przez dziewięćdziesiąt cztery godziny oraz przetważanie krwi zwierząt w taki sposób, aby w smaku przypominała ludzką. Te wynalazki pozwoliły naszej rasie przynajmniej w części uniezależnić się od istot ludzkich. Naukowcy odkryli zależności pomiędzy głównymi ciałami układu. Zniszczenie którejkolwiek z planet oznaczało koniec całego układu, dlatego też Merkury stanowił tak ogromne zagrożenie. Nie było ratunku, ale o tym wiedziała tylko mała grupa ludzi i wampirów. W przeciwnym razie, zapanowałby chaos. Z utęsknieniem wyczekiwałem końca, byłem już zmęczony życiem, tą monotonią i rutyną. Jak najmniej czasu starałem się przebywać z Esme, która, po zajściach sprzed trzystu lat, bardzo się zmieniła. Często bywała smutna, radziła sobie z bólem najgorzej z nas wszystkich. Podobno nieszczęścia zbliżają i umacniają więź. W przypadku moim i matki było całkowicie odwrotnie. Nie potrafiliśmy ze sobą rozmawiać jak dawniej, pomimo wielu usilnych starań. Coraz częściej rozdzielaliśmy się, a osobne życie odpowiadało nam wszystkim. Dzisiaj postanowiliśmy się spotkać w naszym wspólnym domu na Ziemi. Przybyłem najwcześniej, ze względu na wspomnienia związane z miejscem, które wybraliśmy dla naszej kuli, a było nim dawne Forks. Wędrowałem między drzewami, rozpamiętując wydarzenia, do jakich tu doszło między mną a Bellą. Pomimo upływu czasu, to wszystko było dla mnie wciąż bardzo żywe. Lata samotności dały mi czas, aby doskonalić swój dar. Potrafiłem nad tym panować, słyszałem czyjeś myśli, tylko wtedy, gdy tego chciałem. Dało mi to spokój i ciszę, której potrzebowałem. Od rozstania z Megan nie miałem żadnej kobiety. Moja rodzina nie starała się, jak uprzednio, znaleźć mi kogoś na siłę. Tym razem uszanowali mój wybór, za co byłem im wdzięczny. Słońce chyliło się ku zachodowi, kiedy w końcu wyczułem wampirzy zapach. Chwilę później, ujrzałem Alice i Jaspera. Wiedziałem, że coś jest nie tak. Czekałem, aż sami mi powiedzą. Odkąd poznałem większe możliwości mego daru, nigdy nie łamałem ich prywatności.
- Edwardzie – usłyszałem drżący głos Alice – stało się coś strasznego… Esme i Carlisle… oni nie żyją.
Zamarłem. Odkąd poznałem Bellę uświadomiłem sobie, że wampiry nie są wieczne. Na każdego z nas miał prędzej czy później przyjść czas, jednak na to, czego się teraz dowiedziałem, nie byłem gotowy.
- Jak? Gdzie? Kto? – Jąkałem się.
- Miałam wizję, niecałą godzinę temu, żadne z nas nie zdążyłoby im pomóc, byli zbyt daleko. – Wyjaśniła.
- Ale co się stało?! – Krzyknąłem.
- To… to Megan, chyba nie była sama, nie wiem dokładnie. Ona również zginęła.
Wpatrywałem się w pustkę. Jak dużo musiałem jeszcze znieść?
- Dlaczego to nie mogłem być ja?
- Edwardzie, uspokój się. – Poczułem jak Jasper wpływa na moje emocje. – Tak nie można. Została nas już tylko trójka, lepiej będzie, jeśli będziemy się trzymać razem. Alice zastanawiała się nad tym, czy nie zatrzymać się na jakiś czas u Denali.
Westchnąłem.
- Wy też nie wiecie o wszystkim. Pięć lat temu spotkałem się z Tanyą. Między ich rodziną, a Volturi doszło do jakiegoś sporu. Tanya nie chciała mi wszystkiego zdradzić, wiem tylko, ze zginęły jej obie siostry i ich partnerzy oraz Henryk. To właśnie oni zamordowali Kajusza.
- O, Boże – wyszeptała Alice.
- Od tego czasu Tanya przebywa na którymś z księżyców, bodajże należącym do Saturna. Nie wiem dokładnie, nie utrzymujemy ze sobą już kontaktu.
- Straciła całą rodzinę – jęknęła moja siostra.
- Za dużo tego wszystkiego – powiedziałem – jeszcze nigdy populacje ludzi i wampirów nie były tak małe. Zbliża się koniec, Tanya mówiła, że Merkury ma przed sobą zaledwie dwieście, może trzysta lat. - Myślę, że do sporu między Volturi a Denali, doszło ponieważ dowiedzieli się o katastrofie – wyjawił Jasper – Poza Volturi, nami i wąską grupą ludzi, nikt nic nie wie.
- Tak to możliwe – przyznałem.
- W obecnej sytuacji najlepiej będzie wrócić na jakiś czas na Triton – Jasper mówił o naszym księżycu.
- Dobrze – zgodziłem się. – Nie mam nic przeciwko.
Triton był największym księżycem Naptuna. Esme i Carlisle postanowili go kupić, ponieważ bardzo zainteresowała ich jego historia oraz „zachowanie”. Triton był o tyle niezwykły, że okazał się mieć orbitę wsteczną. Poza nim istniało jedynie pięć księżyców o takiej orbicie. Cztery Jowisza i jeden Saturna, w tym posiadały mniej niż jedną dziesiątą średnicy Tritona. Gdyby Triton miał przed sobą jakąkolwiek dłuższą przyszłość, to prawdopodobnie rozpadłby się, tworząc pierścień, lub rozbił na Neptunie. A ta druga możliwość w efekcie doprowadziłaby do zniszczenia planety, przez co i całego Układu Słonecznego. Przypominając sobie o tym, zaśmiałem się w myślach. Wszechświat jakby był uparty na to aby, w możliwie jak najszybszy sposób, zgładzić wszystkich ludzi i wampirów.
- A tak z ciekawości – mruknąłem – ile ma przed sobą nasz księżyc?
- Około siedmiuset lat. – Odpowiedziała Alice.
Roześmiałem się, moje rodzeństwo patrzyło na mnie, jak na wariata. Pragnąłem śmierci równie mocno jak Belli.


Kolejne osądzone dusze już na mnie czekały. Od jakiegoś czasu było ich co raz więcej, a to oznaczało masę roboty i jeszcze wolniej płynący czas. Westchnęłam. Można by powiedzieć, że moja poprzedniczka pokutowała dłużej niż ja, ale było całkiem odwrotnie. Pomimo, że jej kara trwała od starożytności, mój czas płynął znacznie wolniej. Można by powiedzieć, że praktycznie się nie poruszał. Przeprowadziłam już miliardy dusz ludzkich, wampirzych, anielskich i demonicznych oraz takich, których istnienia nigdy bym się nie domyśliła. Niektóre z nich dostarczały mi ciekawych informacji. Okazało się, że miałam zaledwie dwóch poprzedników. Cacajao, którą poznałam, i niejakiego Buu. Niesamowicie bawiło mnie jego imię. Dowiedziałam się również, że obecny świat chyli się ku upadkowi, aby zrobić miejsce nowemu. Co to znaczyło? Przede wszystkim: robotów co niemiara, zbliżający się koniec mojej udręki oraz spotkanie, choć chwilowe, z moimi przyjaciółmi. Pojawiłam się u boku duszy i spojrzałam na nią. Jarzyła się niebieskawą poświatą, co oznaczało Niebo.
- Carlisle! – Krzyknęłam zdziwiona.
- Bella!
- Umarłeś! – zawołałam.
- No tak – przyznał – ale co ty tu robisz? Nie powinnaś być w Niebie albo Piekle?
Zaśmiałam się.
- Carlisle, nie każdy był za życia tak dobry, jak ty. Pokutuję. Muszę odkupić swoje winy, aby przekroczyć Bramę Niebios. Jestem Śmiercią.
- Czym jesteś? – Wydukał.
- Śmiercią. Towarzyszę duszą umarłych w ich wędrówce do Nieba bądź Piekła.
Jęknął przeciągle.
- Tak mi przykro.
Zbliżył się do mnie, ale cofnęłam się o krok.
- Nie wolno ci mnie dotknąć. Takie zasady.
- Och, jest ci ciężko? – Zapytał.
- Zależy od sytuacji, miejsca i duszy.
- A teraz?
Zamyśliłam się.
- Cóż, cieszę się, że trafisz do Nieba. Strasznie ci zazdroszczę, ale najbardziej denerwuje mnie to, że musiałam poznać całą twoją historię.
- Nie rozumiem.
- Widzisz, gdy prowadzę jakąś duszę, to automatycznie poznaję całe jej życie i przeżywam z nią jeszcze raz bóle i cierpienia. Radosne pozostają, jeśli idzie do Nieba. To dlatego czujesz szczęście i ulgę, nie masz złych wspomnień. Jeśli natomiast dusza idzie do Piekła, to zabieram jej wszystko, co dobre, tylko, że nie czuję tego, a muszę się męczyć, patrząc na jej ból. Na tym polega moja kara.
- Nie wiem, co powiedzieć – wyszeptał.
Zaśmiałam się.
- Nie mów nic. Zasłużyłam na to, pozwól mi się cieszyć swoją obecnością. I proszę cię, nie udawaj smutku czy współczucia, dobrze wiem, że go nie czujesz. Po prostu nie możesz.
Carlisle uśmiechnął się.
- Niedługo powinnaś spotkać swoją matkę, chyba, że była przede mną. Nie jestem pewien, ale ona raczej też umarła – wyjawił.
Spojrzałam na niego zaciekawiona.
- Carlisle, mogę cię o coś zapytać?
- Oczywiście – zgodził się.
- Powiedz, czy ty w tym miejscu czujesz, że wciąż kochasz Esme?
Wampir wyraźnie się speszył.
- Bello, ja tego nie rozumiem… Kocham ją, ale inaczej niż za życia, jak siostrę, przyjaciółkę. Czy to źle?
Roześmiałam się.
- Nie, po prostu dusza Esme nie jest ci pisana. Dopiero w Niebie spotkasz kogoś, kto jest ci naprawdę przeznaczony. To nic złego. Bardzo niewiele istot za życia spotyka swoją drugą połowę, choć przyznaję, zdziwiłam się, że w przypadku Twoim i Esme tak nie było.
- To dobrze – odetchnął. – To znaczy, że to nie jest złe.
Wybuchłam śmiechem po raz kolejny.
- Tylko nie mów, że cię to dręczyło.
- Właśnie jakoś nie, czy to źle?
- Carlisle! Jesteś niemożliwy! Czy ty nie jesteś jakimś masochistą? Nie próbuj się unieszczęśliwiać, bo i tak ci to nie wyjdzie.
- Dobrze, już dobrze.
Nasza wspólna podróż dobiegła końca, wreszcie stanęliśmy.
- Carlisle, cieszę się, że cię spotkałam. Nie wolno mi dalej z tobą iść. Powodzenia.
- Dziękuję – usłyszałam po raz ostatni jego głos.
Poczułam, że wzywa mnie kolejna dusza. Kiedy poznałam historię Carlisla, domyśliłam się, że Esme umarła prawie w tej samej chwili. Stałam, patrząc na kobietę. Tak jak się spodziewałam, biła od niej niebieska poświata.
- Witaj, mamo – zwróciłam się do niej, po raz pierwszy w ten sposób.
Odwróciła się powoli.
- Bella? Och, Bello tak się cieszę, że cię widzę. Ale dlaczego nie jesteś w Niebie? – Zdziwiła się.
Mnie natomiast zaskoczyła to, że spodziewała się, iż będę przebywać właśnie w tamtym miejscu.
- Taki fach - zaśmiałam się – tak poważnie, po prostu pokutuję. Będę ci towarzyszyć w drodze do Nieba. Jestem Śmiercią.
- Śmiercią? – Zdziwiła się.
- No tak, zbieram dusze i dostarczam w odpowiednie miejsce, gdy już zostaną osądzone i zakończą swoją karę.
- Powiedzmy, że rozumiem. – Wyjąkała – Wiesz, bardzo się zmieniłaś. Wydajesz się taka radosna, wręcz tryska z ciebie optymizm.
Tak bardzo się myliła… Zachichotałam, musiałam zachować dla niej pozory.
- Miałam dużo czasu by przemyśleć kilka spraw, a ten ciągły smutek był już nie do zniesienia.
- Więc mogę mieć nadzieję, że się spotkamy, gdy zakończysz karę?
- Tak, myślę, że tak – potwierdziłam – na mnie już czas, dalej pójdziesz sama.
- Bello, czy mogę cię uściskać?
Uśmiechnęłam się smutno.
- Akurat to jest mi zabronione, zakazano mi jakiegokolwiek dotyku z inną duszą. Żegnaj. – Szepnęłam.
- Do widzenia. – Pożegnała się i ruszyła w dalszą drogę.
Patrzyłam za nią, dopóki nie znikła. Od kiedy stałam się tym kim jestem, nie sądziłam, że jako Śmierć spotka mnie coś dobrego. Nie miałam prawa by o tym marzyć. A jednak tak się stało. Te krótkie rozmowy, z Carlislem i Esme, dały mi chwile szczęścia i siłę. Wiedziałam, że wytrwam. Musiałam to zrobić dla nich, a przede wszystkim dla siebie.


Yo ho!


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez illiss dnia Wto 13:27, 16 Cze 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Veronique_Tussaud
Nowonarodzony



Dołączył: 28 Lut 2009
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 12:56, 31 Maj 2009 Powrót do góry

Bella jako śmierć!
Carlisle i Esme nie żyją!
I nie byli sobie pisani!
Czego ty jeszcze niewymyślicz? Może napiszesz jeszcze że prawdziwą miłością Esme był ojciec Belli?
Rozdział poprostu WOW i OMG i znowu WOW
Normalnie szko, tragedia, komedia i dramat.
Jesteś wspaniała, prosze cię nie kończ tego ff za 2 rozdziały i epilog...ja chcę więcej :)
Wspaniale. Dialogi i opisy czyta się świetnie.
Pozdrawiam i jak zawsze
Vena żądzi...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Nie 13:19, 31 Maj 2009 Powrót do góry

Bomba, niedawno pytałam niobe, kiedy wrzucisz kolejną część, bo się stęskniłam. Nie przypuszczałam, że wymyslisz coś takiego. Bardzo niespodziewany, ale ciekawy bieg akcji.
Ja się nie znam na planetach, ale Ty chyba musisz wiedzieć o nich coś więcej. Świetnie opisałaś daleką przyszłość i stan wrzechświata. Te orbity wsteczne, księżyce. Dla mnie istna magia, ale tak podana, że zachyca i budzi podziw.
Podoba mi się postawa Edwarda i cieszę się, że czeka na śmierć. Jeśli Esme i Carlisle nie byli sobie przeznaczeni w niebie, to znaczy, że Ed i Bella będą. Twisted Evil no taką żywię, przynajmniej, nadzieję.
Pięknie, dziekuję za przeniesienie mnie do innego, magicznego świata. :*


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Pernix dnia Nie 13:23, 31 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Vivienne Grace
Człowiek



Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 14:58, 31 Maj 2009 Powrót do góry

No tego to ja się napewno nie spodziewałam. Jestem zachwycona. Kiedy napisałaś, że Bella napewno nie ożyje zaczęłam się głowić. Zostało jeszcze trzy rozdziały, a główna bohaterka nie żyja. Co ona znowu wymyśli? :D Jednak bez względu na to ile bym nie myślała, to i tak napewno nie przyszło by mi do głowy, że Bella zostanie śmiercią. Z jednej strony pomysł mi się podoba, ale z drugiej tak nie do końca mi to do siebie pasuje. Poprostu w życiu nie przyszło by mi do głowy, by tak przedstawić śmierć. Zawsze kojarzy się to raczej z czymś zupełnie innym. Ale taką miałaś wizję i ja ją jak najbardziej akceptuje.

Potwierdzam, że bardzo ciekawie przedstawiłaś przyszłość. Te wszystkie planety, wynalazki. Nie jestem dobra w te klocki, więc tym bardziej mi to zaimponowało Wink

Dosyć mocno wstrząsneły mną losy Esme i Carlisle'a. Oni nie są sobie przeznaczeni? Niemożliwe. Podoba mi się postępowanie Edwarda. Nie udaje, że nic się nie stało, ale też nie robi z siebie wielkiego mączennika.
Jestem pod wrażeniem twoich pomysłów. Po raz kolei nie wiem co będzie dalej. Może to i dobrze. Przynajmniej nie wysnuje jakiś błędnych wniosków. Życzę czasu i weny Wink

Pozdrawiam
Vivienne


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Vivienne Grace dnia Nie 15:00, 31 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
majetta
Człowiek



Dołączył: 22 Mar 2009
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa - Zielony Tarchomin :)

PostWysłany: Nie 15:51, 31 Maj 2009 Powrót do góry

Najbardziej zaskoczył mnie fakt, że Esme i Carlise nie byli sobie przeznaczeni!! Tyle setek lat razem aż tu nagle bum, śmierć i już nie będą ze sobą? Szkoda :(

co do tych wszystkich przyszłościowych zmian to, kurczę masz wyobraźnię! :) Ciekawe czy Volturi będę starali się odnalźć jakieś miejsce by przetrwać. 300 lat to sporo, plus tempo przemian...hm może wamrpiry przeżyją?

Co do Belli...to ciekawa jestem czy dane jej będzie poprowadzić duszę Edwarda, gdy ten już umrze... :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anabells
Zły wampir



Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ni stąd ni zowąd

PostWysłany: Nie 16:10, 31 Maj 2009 Powrót do góry

O.M.G.
Jakoś inaczej sobie wyobrażałam pokutowanie Belli. Widziałam ją przykutą łańcuchami i wijąca się z bólu. Rola Śmierci to świetny pomysł.
Napiszesz rozmowę Belli i Meg w drodze do jej miejsca?
Podoba mi się twój opis przyszłości. W sumie, to cieszę się, że Edowi niewiele czasu już zostało.
Mam nadzieję, że on i Bella są sobie pisani. Chociaż Bells miała być z Michałem. Nie, to się tak nie skończy. Mam nadzieję...
Standardowo - WENA!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Juliet
Nowonarodzony



Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Tam gdzie Ben, tam Juliet.

PostWysłany: Nie 18:07, 31 Maj 2009 Powrót do góry

Moje serducho zaczęło fikać koziołki, gdy zobaczyłam, że dodałaś nowy rozdział.
To jest moje najulubieńsze ff, mówię to z ręką na sercu. Dzieje sie dużo, bohaterowie są ciekawi i sam Twój styl pisania...
Za każdym razem, czytam dany rozdział po dwa, trzy razy. Jest niczym wisienka na torcie.
Ok, ok do rzeczy.
Ten rodział mnie strasznie zaintrygował. Carlise i Esme, którzy w niebie odnajdą swoją prawdziwą połówkę?! Bells jako śmierć?!
Świetnie opisałaś przyszłość, ah i spodobała mi się postać Cacajao. Mam tylko nadzieje, że nie połączysz jej z Eddym, albo coś w ten deseń.
A właśnie, została jeszcze Megan, proszę niech trafi do piekła, niech trafi do piekła! <modli się>. Wiem, wiem jestem okropna, ale za to co zrobiła Bells należy jej się kara, nie przeżyłabym gdyby się okazało, że jest pisana Edwardowi >.<
Masz niewiarygodnie dobre i orginalne pomysły. Jesteś człowiekiem?
Pozdrawiam i czekam niecierpliwie na kolejne części.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
niobe
Zły wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 96 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 22:24, 31 Maj 2009 Powrót do góry

Cytat:
Jesteś człowiekiem?


Osobiście zaczynam w to wątpić, nie wierzę, że w jednej głowie zrodziło się tyle niesamowitych pomysłów.
Droga illiss znowu mnie zaskoczyłaś. Mimo, że to zaczyna stawać się przewidywalne - że znowu wymyślisz coś czego się nie spodziewam - to dalej nie mogę się przyzwyczaić :D
Ślicznie opisałać spotkanie Belli z tą egipską księżniczką, w ogóle to mój zdecydowany faworyt w tym rozdziale. Megan. agrh. Wiedziałam, że ona jest zła. Jestem bardzo ciekawa jej spotkania z Bella :D Poczuję dziką satysfakcję jak ona wyląduje w piekle ^^
Ślicznie opisałaś też postawę Edwarda. Jego pragnienie śmierci. Aż mnie ścisnęło w sercu. Ten moment szczególnie przypadł mi do gustu:

Cytat:
Minęło trzysta dwadzieścia siedem lat, dwa miesiące, szesnaście dni, osiemnaście godzin, czterdzieści cztery minuty i pięćdziesiąt dziewięć sekund od śmierci Belli. Każdy dzień był dla mnie udręką. Mówi się, że czas leczy rany, to nieprawda, on tylko uczy z nimi żyć. Poświęciłem się całkowicie temu by móc egzystować w miarę normalnie, można powiedzieć, że mi się udało


W ogóle pierwsze zdanie to mi się kojarzy z tym serialem "Pushing Daisies", nie wiem czy oglądasz, ale mam słabość do takich początków ^^
Odczucia Edwarda przedstawiłaś w naprawdę fenomenalny sposób, zaczynam Ci powoli zazdrościć, ponieważ z rozdziału na rozdział jestem coraz bardziej oczarowana Twoim stylem.
Mam tylko jedno zstrzeżenie. Jak okaże się, że Bella i Edward nie byli sobie pisani to się załamię - zanim napiszesz cokolwiek to pamiętaj, że tutaj chodzi o moje zdrowie psychiczne :D
I nie odchodzi mnie co mówił Michał, przeznaczenie można zmieniać i kropka!
Jestem pełna nadziei, że uwzględnisz moją prośbę ^^
Czekam z wielką niecierpliwością na ciąg dalszy.
Pozdrawiam! :*


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez niobe dnia Nie 22:24, 31 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin