FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Time to grown up [Z] [+16] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Carrie Cullen
Człowiek



Dołączył: 26 Gru 2008
Posty: 83
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Słubice N/O Poznań.

PostWysłany: Nie 0:27, 08 Lut 2009 Powrót do góry

Wiedziałam, że się spóźnie z rodziałem.
Wybaczcie moi drodzy.
Planuje jeszcze z 5 rodziałów +epilog i the end.
Jednak od razu biorę się za następne.
A teraz miłego czytania :)

Mówiąc Edwardowi o tym, że chcę ponownie zajść w ciążę, nie miałam pewności, czy na pewno tego pragnęłam. Mogłam zawsze urodzić normalnego człowieka, albo ponownie dhampira.
Ból w sercu pojawił się ze zdwojoną siłą. Zwinęłam się w kłębek oddychając ciężko.
- Kochanie... Ja się boję. - Powiedział Edward, kładąc się przy mnie. Jego zimny dotyk na moich plecach działał uspokajająco.
- Ja też, ale chcę spróbować. Proszę - pocałowałam go zachęcająco w usta. Moje brązowe oczy spotkały się z jego złotymi. Utonęłam w tych cudowny tęczówkach, nieświadomie gapiąc się na niego jak na ósmy cud świata. Zaraz, zaraz... Edward był ósmym cudem świata! Moim cudem.
Położyłam się na nim całując najpierw jego szyję, potem lodowate wargi. Moje dłonie jakby od niechcenia znalazły się na guzikach jego czarnej koszuli. Słodki oddech muskał moją twarz, a ja nie pamiętałam już jak mi na imię. Ukochany pierwszy raz działał na mnie tak upajająco. Zanim się zorientowałam leżałam pod nim bez sukienki, która rzucona została gdzieś w róg dużej sypialni. Nie wiedziałam czemu, ale zawstydziłam się. Jego nieludzko zimne palce dotykały samymi opuszkami moją skórę na piersiach, powodując gęsią skórkę i ciche westchnięcie z moich ust. Jego wargi w końcu odnalazły moje. Nie mogłam skupić się na pocałunkach, czując, że Jego problem narasta. Nie wiem jakim cudem udało mi się znowu być na górze, ale byłam z siebie bardzo dumna. Usiadłam na nim okrakiem, całując i liżąc klatkę piersiową. Ugryzłam go lekko w ucho, a on jęknął cicho. Skórzany pasek u spodni, zrobił się zbędny, dlatego jednym ruchem się go pozbyłam. Jego ciało wyglądało jak wykłute przez samego Michała Anioła. Idealne. Każdy mięsień cudownie zarysowany. Westchnęłam na sam widok, a Edward uśmiechnął się łobuzersko.
Tamtego wieczoru kochaliśmy się jeszcze dwa razy. W sumie robiliśmy to codziennie, aż do skutku. Minęło niecałe pół roku po stracie Nathana, a ja byłam w już prawie pod koniec kolejnej ciąży. Znowu dhampir. Nie byłam ospała, wręcz przeciwnie byłam pełna życia. Polowali dosyć rzadko, by nie popełnić poprzedniego błędu.
To był piękny wieczór - jeden z nielicznych, gdzie chmury nie przysłaniały gwiazd. Siedziałam w ogrodzie oparta plecami o brzuch Edwarda. Jego lodowate dłonie znaczyły kółka na dużym brzuchu.
- Słyszę bicie jego serca - uśmiechnął się. - Silne dziecko. - Stwierdził.
- Nathaniela nie słyszałeś? - Zapytałam.
- Nie. Było w nim chyba więcej z wampira niż z człowieka, a teraz ten mały potworek, który jest o tutaj - ponownie dotknął mojego brzucha - ma więcej z człowieka.
- No ja mam nadzieję, bo chciałabym chłopca. - Uśmiechnęłam się i podciągnęłam wyżej koc, którym byłam okryta.
- Dla mnie to jest obojętne, byle by było zdrowe.
- Racja. - Pocałowałam go namiętnie. Jego usta smakowały tak słodko, że zapominałam co miałam właśnie zrobić. Co to było? Pytałam samą siebie.
Poczułam skurcz.
- Kopnął - spojrzałam na Edwarda, który siedział sztywno, a jego złote oczy zabłysły niebezpiecznie. Jego wzrok wbity był w moje nogi, a dokładnie w kałuże wody na której siedziałam. - Zaczęło się. - Powiedziałam spokojnie.
- CARLISLE! - Krzyknął spanikowany. - BĘDĘ OJCEM! - Zawołał ponownie.
W oka mgnieniu znalazłam się na jakimś stole. Bolało jak cholera. Skurcz za skurczem. Nie wiem czy krzyczałam, czy mówiłam coś cicho. Płacz dziecka, głos Carlisle zapewniający, że mały jest zdrowy. Deja Vu.
Miałam dziwny sen. Ja i Edward szliśmy przez las. Za rękę trzymał mnie chłopczyk, tak podobny do Edwarda, niczym klon. Tylko oczy miał po mnie. Śmiał się, a potem wraz z Edwardem puścili się szaleńczym biegiem w stronę lasu. Myślałam, że moje ludzkie oczy, nie mogą zobaczyć jak przemieszczają się dwie najwspanialsze istoty na świecie. Widziałam wszystko, nawet najdrobniejszą drobinkę kurzu. Spojrzałam w swoje odbicie w wodzie i obudziłam się z krzykiem.
Oddech powoli się uspokoił. Edward kołysał mnie w ramionach. Było jak ostatnim razem kiedy Nathaniel zmarł.
- Nie. - Wyszeptałam.
- Spokojnie, kochanie. Jest w porządku. Mogę powiedzieć, że wspaniale. Zagrożenie minęło po czterdziestu ośmiu godzinach - wytłumaczył mi, pomagając wstać.
- Ile spałam? - Zapytałam zdezorientowana.
- Trzy dni. A teraz chodź, musisz go zobaczyć – rzekł i wziął mnie na ręce.
Niepewnie nachyliłam się nad łóżeczkiem i zobaczyłam uśmiechniętego niemowlaka. Oczy koloru burgunda, anielskobiałe włosy, i te śliczne dołeczki w policzkach.
- Edward, to twoja mała kopia. - Powiedział Carlisle wchodząc do pokoju z butelką świeżej krwi. Podał mi ją, ale nie chciałam go nakarmić. Bałam się, że mogę mu coś zrobić.
- Mały może pić krew jak i żywic się normalnym pokarmem. W słońcu jego skóra nie będzie się mienić - spojrzał na mnie i uśmiechnął się. -Więcej dowiemy się później. - Dokończył.
-Dziękuję. Została kwestia imienia. - Przypomniałam sobie.
Ostatnie propozycje były straszne. Szczególnie wujek Emmett zabłysł swoją inteligencją. "Ja bym wolał Emmett, to takie męskie imię." Przypomniawszy sobie tą sytuacje, na mojej twarzy mimowolnie zagościł uśmiech.
- Powiedz jej, Edward. – Rzekła Alice, szturchając go lekko.
-Edwardzie, masz mi coś do powiedzenia? - Spojrzałam na niego lekko zdezorientowana.
- No, bo wiesz... My już go, tak jakby, nazwaliśmy - miałam wrażenie, że gdyby mój mąż mógł się czerwienić pewnie by to uczynił. Czekałam, aż sam zacznie gadać i przyglądałam się mu ze stoickim spokojem.
- Hektor. – Powiedział krótko.
- Czemu takie? - Zapytałam z opanowaniem.
- Hektor w mitologii greckiej ...
- To najdzielniejszy bohater trojański - dokończyłam za niego uśmiechając się wrednie. – Edward, ja chodziłam do szkoły. Mi się Hektor podoba. - Odpadłam czując na sobie spojrzenia Cullenów i Anthonego. - Hektor Edward Cullen - podkreśliłam.
- Czemu nie Hektor Emmett Cullen? - Wtrącił osobnik o tym sławnym imieniu.
- Jak mogłaby skrzywić tak dziecko - wykrztusił Jasper, dławiąc się jadem ze śmiechu.
- W ogóle, to kto wymyślił takie imię jak Jasper? Co ty duszek jesteś? - Zaśmiał się Emmett, a szklanka, która niewinne stała na biurku spadła.
-Emmett, debilu...- zaczął Jazz, ale najsilniejszy z Cullenów mu przerwał.
- Co?! Wpłynąłem na twoje męskie ego? - Uniósł jedną brew.
- Nie. Chciałem Ci tylko powiedzieć, że ten duszek to był Kacper.
Nastała krępująca cisza. Staliśmy tak mierząc się wzrokiem, ale język mnie korcił i musiałam powiedzieć coś czego nie powinnam mówić.
- Esme, jestem gotowa - uśmiechnęłam się.
Esme, Carlisle i Alice zrobiliby się jeszcze bledsi po moich słowach, jeśli oczywiście było by to możliwe. Zakryłam usta dłonią, płonąc na twarzy. Ale gafa - pomyślałam.
- Nie – powiedział Edward spokojnie. -Nie, nie, nie i jeszcze raz nie! - Krzyczał.
- To mój wybór. - Zbiłam go z pantałyku.
Zreflektował się mówiąc szybko:
- Nie pozwolę Ci umrzeć.
- Przestań, Edward. Po pierwsze nie przy dziecku, po drugie będę nieśmiertelna! - Powiedziałam cicho, patrząc jak Hektor niespokojnie się kręci.
- Nie pozwalam Ci i koniec.
- Edward przestań. To moja sprawa.
- Gillian! Nie pozwalam Ci! Przeliterować? – Zakpił.
- Jak Ci przeliteruję, to Ci się słabo idioto zrobi! - Syknęłam przez zaciśnięte zęby. - Przygotowywali mnie na ten dzień z pół roku!
- Jesteś tego pewna?
- Zaraz będę mieć siedemnaście lat, chcę to uczynić dziś.
- Gillian jest jedno, ale... - Zaczął Carlisle.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mercy.
Wilkołak



Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 0:37, 08 Lut 2009 Powrót do góry

Zaraz nie wytrzymam.
Co się z wami ludzie dzieje?
W takim momencie przerywać?
LITOŚCI, LITOŚCI, LITOŚCI, LITOŚCI.
Ale i tak Cię lubie Wink
Podobało mi się jak zwykle, ale Hektor.. skojarzyło mi się z psem xD Już mniejszą krzywdę by mu zrobili nazywając, Odyseusz Laughing
Ciekawe, jakie jest to jedno 'ale'.

Ave Vena


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mloda1337
Zły wampir



Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Wspaniałe miasteczko pod Poznaniem

PostWysłany: Nie 3:39, 08 Lut 2009 Powrót do góry

No ej! nie przerywaj w takim momencie, tej! to nie ładnie!!! a już się tak wciągnęłam! halo~!!!~


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nesska
Człowiek



Dołączył: 14 Sty 2009
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 10:08, 08 Lut 2009 Powrót do góry

no wlasnieeee:D
blagam ow iecej jak najszybciej:D:D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anna Scott
Zły wampir



Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 335
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: New York- Kerry -Londyn- Trondhaim ... Tam gdzie Diabeł mówi "Dobranoc"...

PostWysłany: Nie 11:35, 08 Lut 2009 Powrót do góry

No właśnie...
Ale...

Ale co do diaska ? ?
Masz dziwny, specyficzny talent do urywania rozdziału w najbardziej wciągającym miejscu...

- W ogóle, to kto wymyślił takie imię jak Jasper? Co ty duszek jesteś? - Zaśmiał się Emmett, a szklanka, która niewinne stała na biurku spadła.


Ogólne objawy po przeczytaniu: ryczenie ze śmiechu, walenie pięścią w blat biurka, szaleńczy rechot, próba uspokojenie się w ciągu 5 min, co było niemożliwością zważywszy na to, że ten cytat cały czas rzucał mi się w oczy... Wink


Czekam na nexta Cool


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
EmerginSun
Nowonarodzony



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 14:01, 08 Lut 2009 Powrót do góry

ale...

(Ostatnim wyrazem opowiadania rozpoczyam wypowiedż)

...ale tak sie nie robi! Nie bądź taką egoistką i nie skazuj nas na zjedziene przez nerwy!

no dobrze, nie ma co się obużać, pisz dalej, i już :D

Zgadzam się, że Hektor pasuje do psa...

Ale zawsze lepszy Hektor niż Horacy lub Maurycy^^


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
lesiu.
Człowiek



Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Nie 14:33, 08 Lut 2009 Powrót do góry

Hektor hmm xD.
jezu dziewczyno pisz dalej i nie kończ tego ;0 nie pozwalam Ci.
eh chcem dalej *______*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Carrie Cullen
Człowiek



Dołączył: 26 Gru 2008
Posty: 83
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Słubice N/O Poznań.

PostWysłany: Nie 20:49, 08 Lut 2009 Powrót do góry

Betowała moja kochana:
Twilightseries <333
Rozdział dedykuje: Glam. i Lulu : )


- Słucham. – Powiedziałam.
- Tak jak Ci mówiliśmy - nowonarodzeni mają słabą samokontrolę, a w Hektorze na razie płynie krew – rzekł Carlisle
- Wiem Carlisle. Jestem jednak pewna, że nic mu nie zrobię, a gdy on zamieni się już za siedem lat w tego potworka, to nie będzie miał takich problemów z kontrolowaniem się, bo nie będzie wśród ludzi.
- Racja. Jakby co, to na wszelki wypadek Hektora zabierze Rose i Emmett, dobrze?
- Gdyby coś się nie udało – wymawiałam te słowa bardzo cicho - wy będziecie dla niego najlepszymi rodzicami. - Przytuliłam Rosalie.
- Nie zapominaj, że Edward jest ojcem -przypomniał mi Emmett.
- On będzie siedział ze mną i uczył mnie samokontroli. - Uśmiechnęłam się do niego, ale ten stał naburmuszony i nic się nie odzywał.
- Gotowa? - Zapytała mnie Esme, kiedy dawałam Hektorowi ostatniego całusa w zimne czółko.
- Tak - odparłam i sprawdziłam czy Rose i Emmett sobie radzą. Nie myliłam się. Ta dwójka byłaby najlepszymi rodzicami na świecie.
Położyłam się na dużym, dębowym łóżku, a Edward trzymał mnie za rękę. Widać było po jego minie, że nie jest zadowolony.
- Wiesz... Jeszcze jednego nie zrobiłam w moim ludzkim życiu - zagadałam do niego nie patrząc na Cullenów.
- Czego? - Zapytał zaskoczony.
- Nie powiedziałam Ci czegoś. - Spojrzał na mnie pytająco, a uśmiech nie schodził mi z twarzy. -Kocham Cię, Edwardzie Cullenie – rzekłam i poczułam jego lodowate wargi na swoich rozpalonych.
- Ja Ciebie też – cicho powiedział do mojego ucha, a pojedyncza łza spadła na mój policzek. Wszystko było idealne- miałam synka, męża, którego kochałam i rodzinę w postaci Cullenów.
Esme nachyliła się nade mną ze strzykawką w ręku. Płyn był przeźroczysty, nie wyglądał zbyt zachęcająco, ale nie bałam się. Mając ich wszystkich koło siebie, nie czułam chęci odwrotu.
- To mój jad - powiadomiła mnie. - Carlisle wbije Ci to prosto w serce, przez co przemiana będzie krótsza. – Dodała. Po usłyszeniu tych słów ulżyło mi i machinalnie skinęłam głową.
Spojrzałam na Edwarda, a on uśmiechnął się do mnie pocieszająco. Gżącymi palcami rozpięłam bluzkę.
Ukłucie trochę szczypało. Jad od razu zadziałał. Krzyknęłam i zaczęłam się wić. Łzy leciały po moich policzkach. Nie słyszałam już żadnych rozmów. Ból palący mnie od środka był nie do zniesienia. Myślałam o czymś wesołym, o Hetorze, Edwardzie. Jednak po chwili znowu skupiałam się na tym cholernym bólu. Wiedziałam, że już nie krzyczę, nie miałam na to siły. Czułam dotyk zimnych dłoni na czole. Łagodziło to trochę ból, lecz dotyk szybko znikał. Wierciłam się strasznie, co jakiś czas pojękiwałam cicho, łzy obficie leciały po całej mojej twarzy. Czułam się jak w piecu, do którego wsadzono pizze. Moje ciało płonęło. Nawet włożenie mnie do lodowatej wody by nic nie zdziałało. Po jakimś czasie znowu słyszałam głosy, rozróżniałam je coraz lepiej. Pamiętam jak Alice mówiła do Rosalie coś o Hektorze:
- Ciągle płacze. Chce do mamy.
-Niedługo przemiana się skończy -od powiedziała cicho Rose. - Jest już tak blada jak my, a włosy ma proste jak druty.
- Jest śliczna. - Dokończyła Alice i znowu zapadła cisza. Wiedziałam już coraz więcej, gdyż wnioskowałam to po ich rozmowach. Dowiedziałam się również, że Alice ubrała mnie w czerwoną sukienkę. Chciałam jej podziękować, ale nie w tamtym momencie.
Czułam, że ogień, który tańczył we mnie tango, zanika. Słabł z minuty na minutę i w końcu zgasł. Dobiegły mnie liczne głosy: w jednych słyszałam gniew, w innych panikę, a w jeszcze innych miłość.
Otworzyłam oczy i wszystko wyglądało inaczej. Zobaczyłam nawet źle zafarbowaną nitkę na mojej sukience. Dotarło do mnie, że zrobiło się cicho. Rozglądnęłam się na około. Najbliżej mnie stał Emmett i Edward.
- Co? - Zapytałam zdziwiona, ale mój głos nie brzmiał tak samo. Był tak melodyjny, że nie wiedziałam czy to rzeczywiście ja.
- Jak się czujesz kochanie? - Odezwał się Edward trzymając się w bezpiecznej odległości ode mnie.
- Pali mnie w gardle, wszystko widzę w jaśniejszych kolorach i mam dziwny głos –powiedziałam z uśmiechem. Wstałam, ale miałam wrażenie, że zrobiłam to za szybko. Zamknęłam oczy czekając na spotkanie pierwszego stopnia z podłogą, ale nic takiego się nie stało. Edward podszedł bliżej, wyciągając ku mnie rękę. Złapałam ją z małym oporem, bo skupiłam się na gardłowym problemie.
O dziwo, ręka Edwarda była ciepła, nie tak jak kiedyś nienaturalnie zimna. Przyciągnęłam go do siebie i dałabym sobie głowę uciąć, że słyszałam jak łamię mu żebro.
- Gillian, jesteś teraz bardzo silna - powiedziała, a ja poluźniłam uścisk.
- Nie chcę krakać, ale chyba złamałam Ci żebro. - Wszyscy wybuchli śmiechem.
- Nie chcę kusić losu, ale czy czujesz obecność człowieka? - Zapytał Carlisle. Zamknęłam oczy i zaczęłam wdychać powietrze. Wyczułam coś. Dokładnie pięć mil na zachód pięciu, albo sześciu ludzi.
- Pięć mil na zachód. Sześciu ludzi. - Zobaczyłam, że Emmett i Jasper znaleźli się jeszcze bliżej, a Edward schował się za ich plecami. – Kochanie, nie chowaj się za braćmi, bo skopie Ci tyłek - mruknęłam coraz bardziej zdenerwowana. - Chodź tu! - Rozkazałam. Byłam tak zdenerwowana, że miałam ochotę coś rozwalić, ale nie zdążyłam nawet mrugnąć, jak Emmett i Jasper przygnietli mnie swoimi marmurowymi ciałami.
- Złaźcie idioci, bo wam nogi z dupy powyrywam! - Krzyknęłam śmiejąc się. Spojrzałam na Cullenów, którzy mieli dziwne wyrazy twarzy.
- Ludzie mnie chyba nie kuszą – odparłam i otrzepałam kurz z sukienki.
- Jak to nie? - Zdziwił się doktor Carlisle.
- No nie. Mówiliście, że będę mieć maniakalną obsesję, na punkcie krwi, ale jeśli jednak zaraz nie zrobię czegoś z tym bólem w gardle, to chyba zacznę ją mieć.
Moje pierwsze polowanie było ciekawe. Podarłam całą sukienkę i wracałam do domu w dresowej bluzie Emmetta. Z małą pomocą Edwarda zabiłam grizzly i kilka sarn. Wróciłam do domu cała w krwi i błocie.
- Jak Ci się podoba? - Zapytałam Edwarda wyjmując z włosów gałązkę.
- Było wspaniale. Masz niesamowitą samokontrolę.
- E tam – mruknęłam. - Tyle o tym truliście, może dlatego.
- Może - zamyślił się na minutkę. - Carlisle powiedział, że nie stwarzasz zagrożenia dla Hektora.
- Mogę go zobaczyć, naprawdę? - Ucieszyłam się powalając go na ziemie z hukiem. W pokoju byli już Cullenowie z Anthonym na czele.
- Tata! - Krzyknęłam tuląc do siebie Edwarda. – Oj, poszło Ci chyba drugie żebro –odbąknęłam i pomogłam mu wstać.
- Zanim pójdziesz do Hektora, chcę żebyś zobaczyła się w lustrze. Wiem, że tego nie robiłaś. - Zagadała Alice.
BINGO! Nie wiedziałam jeszcze jak wyglądam. Powiem szczerze, bałam się. Byłam ciekawa mego nowego odbiocia. Cullenówie mówili, że jestem śliczna, jednak oni sami tacy byli. W dużej dosyć obstawie poszłam do łazienki i stanęłam przed lustrem jak wryta. Włosy miałam długie i proste do pasa, były chyba jeszcze bardziej brązowe niż wcześniej. Oczy koloru burgunda, a skóra jak u porcelanowej lalki. Rzeczywiście byłam piękna, jak na wampirzycę przystało. Czułam ciepły dotyk na ramieniu, a w dobiciu za mną pojawił się Edward. Wyglądaliśmy jak para niczym z Hollywood, albo dwa idealnie ,piękne posągi.
- Kocham, Cię Edward. - Pocałowałam go przelotnie w policzek, kierując się w stronę pokoiku Hektora. Słyszałam bicie jego małego serduszka, jego przyśpieszone tętno, jakby się mnie spodziewał. Zalało mnie tsunami szczęścia. Przy kołysce siedział już Emmett z Jasperem. Rosalie trzymała niemowlaka na rękach pokazując mu misia, którego on ignorował całkowicie, patrząc na mnie.
- Witaj, maleńki, jestem twoją mamusią. - Uśmiechnęłam się do niego podchodząc powoli. Alice stanęła jak wryta i krzyknęła krótko:
- NIE!
- O Boże. - Zdążyłam powiedzieć zanim zostałam powalona na ziemie. - Super! No, mów, Alice co bym zrobiła własnemu dziecku.
Alice i Edward stali koło siebie. Byłam niemal pewna, że prowadzą rozmowę. Cullen przytakiwał, albo przecząco kręcił głową.
- Emmett! Zejdź ze mnie, grubasie!
- Gillian, nie chcę stracić nóg! Obiecałaś wyrwać mi je z tyłka.
- Zaraz stracisz głowę i tak nie jest Ci potrzebna. Złaź!
Edward spojrzał na mnie dziwnie, jakby z nutą złości, a ja nie wiedziałam o co chodzi. Nie było mi dane tego wiedzieć...
Przed oczyma stanęła mi wizja. Hektor w wieku ośmiu lat: kontrolował się wspaniale. Pił właśnie krew jakiejś sarny, gdy zza drzewa wyłonił się Edward i rzucił w jego stronę. Hektor był jednak szybszy i wybił się szybko w górę. Opadając wskoczył na plecy mojego męża i ugryzł go w szyję, przebijając przy tym tętnice. Krzyczałam, żeby Hektor uciekał, a sama zajęłam się Edwardem. Czy to oznaczało, że Edward miał znienawidzić nasze dziecko? Miałam go zostawić zanim było za późno? Czemu zaatakował moje dziecko? Czemu Hektor czuł do niego taką nienawiści. Czemu ....?


Jestem z siebie zadowolona. :D
Akcja dzieje się tak jak ja chciałam i nic nie zmieniłam.
Może wydać się przesłodzone, ale zapewniam was, że tak nie będzie.
Mam dylemat czy tego już nie kończyć :D
A teraz miłej lektury : )


EDIT:
14.02 -BIG MIZIU-MIZIU-BARA-BARA :DD
Następna część będzie w czwartek/piątek
Dopiero się narobiło :D


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Carrie Cullen dnia Wto 13:30, 10 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Anna Elizabeth
Człowiek



Dołączył: 28 Sty 2009
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: okolice Poznania :-)

PostWysłany: Nie 21:14, 08 Lut 2009 Powrót do góry

O kurcze :)
Bossskie.JA TU SE CZYTAM AŻ TU NAGLE KONIEC.
Nie no nie powiem,świetne,zaje****e.Ciekawe czemu Edzio chciał go dopaść.Przez ciebie nie będę mogła spać <hihihi> Wink
WENY :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
wiórek
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2009
Posty: 90
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sosnowiec :P // Carmel :D

PostWysłany: Nie 21:26, 08 Lut 2009 Powrót do góry

Kucze..
Ale to wszystko poplatane..
Podoba mi sie i tak.! :P

Chociaz nie wiem po co ten Hektor..
Nie lubie tego dzieciaka..


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mystery
Wilkołak



Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 157
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: bydgoszcz

PostWysłany: Nie 21:46, 08 Lut 2009 Powrót do góry

a mi się Hektor podoba ^^
bo dzięki niemu rozwinie sie akcja. bo ile można pisać o tym jak Gilian staje się wampirem i jak się przyzwyczaja, albo na siłę wymyślać jakieś kłopoty. Hektor tak naturalnie wplątał się w historię ^^
nie wiem, zawsze byłam inna.

ani mi się waż kończyć!
Cytat:
Czy to oznaczało, że Edward miał znienawidzić nasze dziecko? Miałam go zostawić zanim było za późno? Czemu zaatakował moje dziecko? Czemu Hektor czuł do niego taką nienawiści. Czemu ....?

skoro chciałaś kończyć to mogłaś tego nie pisać xD bo teraz nie będę mogła spać po nocach ;p


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mloda1337
Zły wampir



Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Wspaniałe miasteczko pod Poznaniem

PostWysłany: Nie 22:07, 08 Lut 2009 Powrót do góry

no ej, no ej, ej ej tej! (wymachuje rękoma)

czemu teraz skończyłaś? Jak sie tyle dziać zaczęło?

myślę, że możesz być dumna nie tylko dlatego, że wszystko napisalaś tak jak zamierzalaś, ale także dlatego, że to jest po prostu dobre


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anna Scott
Zły wampir



Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 335
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: New York- Kerry -Londyn- Trondhaim ... Tam gdzie Diabeł mówi "Dobranoc"...

PostWysłany: Nie 22:32, 08 Lut 2009 Powrót do góry

O kurczaczki... O kurczaczki...O kurczaczki... O kurczaczki...O kurczaczki... O kurczaczki...O kurczaczki... O kurczaczki...O kurczaczki... O kurczaczki...

Ale nuuumer...
zupełnie nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji...
Powaliłaś mnie totalnie.

Wyrazy uznania Cool


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
lesiu.
Człowiek



Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Pon 0:42, 09 Lut 2009 Powrót do góry

omg dziewojo to jest świetne *_*
chcę jeszcze jeszcze jeszcze,jestem tego spragniona jak Edward krwi Belli XD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
vampir
Wilkołak



Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 15:55, 09 Lut 2009 Powrót do góry

Doczytałam do strony szóstej
i możecie mówić, co chcecie, ale mi się nie podoba
Edward z kimś innym niż Bela? Nie mogę sobie tego wyobrazić.
Jednak Emmett jest tak, jak zwykle fantastyczny
a te jego wykłady o zabezpieczeniach
bezcenne
Doczytam resztę to może zmiennie zdanie, ale raczej nie


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nesska
Człowiek



Dołączył: 14 Sty 2009
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 19:03, 09 Lut 2009 Powrót do góry

nieeee koncz:D:D blagam:P
to jest jeden z moich ulubionych ff;)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Carrie Cullen
Człowiek



Dołączył: 26 Gru 2008
Posty: 83
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Słubice N/O Poznań.

PostWysłany: Śro 16:56, 11 Lut 2009 Powrót do góry

Następny będzie w sobotę i ostrzegam Miziu-Miziu :D
Moi drodzy jeszcze z 4 odcinki+ epilog i koniec.
Chyba, że naprawdę będziecie chcieli więcej, to już zależy od was.
A teraz zapraszam do lektury. :)

Jako wampir byłam dosyć dziwnym przypadkiem. Ludzie nie pachnieli dla mnie tak kusząco jak dla innych chociaż nie powiem, że nie miałam na nich ochoty.
Na polowania nadal chodziłam w dość dużej obstawie, ale jakoś mi to nie przeszkadzało. Nerwy brały górę, gdy jako jedyna wracałam poplamiona krwią, lub prawie naga. Edward oczywiście nie miał nic przeciwko, nie musiałam się przynajmniej rozbierać. Nawet nie myślałam o tym, że jako wampir będę w stanie pod wpływem rozkoszy jaką dawał mi Edward, rozwalić cały dom. Emmett był z brata dumny jak diabli. Co do Hektora owinął sobie wszystkich wokół palca...tylko Edward i Emmett byli do niego dziwnie nastawieni.

Stałam nad łóżeczkiem Hektora, który coraz bardziej przypominał Edwarda. Miał już brązowo-miedziane włosy i śliczne, ale nadal czerwone oczka. Nie wiem ile tak na niego patrzyłam, ale lubiłam to robić. Edwardowi oczywiście zbytnio nie przypadło to do gustu, chociaż czasami kiedy myślał, że mnie nie ma, podchodził do Hektora i mówił:
- Cześć, Mały. Jak się dzisiaj masz? Wiesz, jestem twoim tatą. - Nie wiem czemu, ale Hektor również za nim nie przepadał. W jego ramionach dość często płakał. Nie wiedziałam co się dzieje, ale od kiedy moją głowę nawiedziła ta dziwna wizja, trzymałam Edwarda Juniora trochę z dala od innych.
Tej nocy Rosalie i Emmett chcieli zaopiekować się małym. Ten drugi ledwo się zgodził. Rosalie zakochała się w tym słodkim diabełku i spędzała z nim większość wolnego czasu.
Wróciłam do domu, gdy dopilnowałam żeby wszystko było jak powinno być. Edward siedział naburmuszony na fotelu, patrząc w ogień tańczący w kominku.
- Co Ci znowu nie pasuje? - Zapytałam.
- Nic. Wszystko w porządku - z jego twarzy nic nie można było wyczytać, ale ja znałam go za dobrze. Tak mi się przynajmniej zdawało. Warknęłam cicho, a on w końcu uraczył mnie spojrzeniem. - Ostatnio często się kłócimy. - Powiedział wypuszczając głośno powietrze.
- Nie prawda! - Zaprzeczyłam.
- Dwa dni temu wygoniłaś mnie na całą noc do Carlisle i Esme. - Przypomniał mi. A co miałam zrobi? Doprowadzał Hektora do płaczu. Moje maleństwo nie mogło się porządnie wyspać, bo ten dziad ciągle coś mu robił.
- Musiałam Cię wygonić! Chciałeś, żeby umarł z przemęczenia? - Warknęłam, a oczy zaczęły zachodzić mi czerwoną mgłą. Nie odpowiedział. Spojrzał się gdzieś w bok, a ja nie wytrzymałam. Skoczyłam na niego, po czym zaraz rzuciłam nim o ścianę, z którą wyleciał do ogródka.
Wyskoczyłam za nim, rzucając nim w las, słyszałam jak łamie się rząd drzew i cichy plusk wody.
Pobiegłam do Rosalie i Emmetta i bez żadnego słowa zabrałam Hektora. Spał bezpiecznie w moich ramionach, ledwo czując, że się ruszamy. Puściłam się biegiem przed siebie. Robiłam chwilowe przerwy jedynie po to, żeby zmienić mu pieluchę i nakarmić. Potem znowu go usypiałam i biegłam. Po czterech dniach postanowiłam odsapnąć. Weszłam do pierwszego lepszego, dobrze wyglądającego hotelu. Ludzie przyglądali mi się dziwnie. Spojrzałam na lustro, które stało koło recepcji. Byłam cała w błocie i liściach. Westchnęłam, płacąc z góry za tydzień pobytu. Wynajęłam sobie najdroższy apartament w tym pięciogwiazdkowym hotelu i poszłam się wykąpać, gdy jakaś kobieta szykowała dla mnie ubrania. Gorąca kąpiel dobrze mi zrobiła. Hektor siedział w swoim foteliku na podłodze, patrząc na mnie ciągle.
- Nie wrócimy tam kochanie, nie bój się - pocałowałam go w czółko, wylewając na niego niechcący trochę wody. Zaśmiał się cicho i zaczął bawić się moi włosami. Jeszcze raz ucałowałam jego czoło i wróciłam do kąpieli.
Ubrałam się w piżamę i położyłam na łóżku, okrywając szczelnie Hektora. Był tak podobny do Edwarda. To bolało. Byłam na siebie wściekła za to co zrobiłam pod wpływem złości. Długo się nie zastanawiając zeszłam do portierni, gdzie za biurkiem siedziała rudowłosa ciężarna dziewczyna.
- Cześć, mogłabym skorzystać z telefonu ? - Zapytałam uśmiechając się perliście.
- Tak, niech pani wejdzie - powiedziała zapraszająco, wskazując palcem telefon. Wykręciłam dobrze znany mi numer, modląc się, żeby to nie Edward odebrał. Po krótkich trzech sygnałach usłyszałam głos Alice.
- Gillian? Gdzie ty się powiedziesz? - Prawie krzyczała do telefonu. Moja opanowana Alice była na mnie bardzo, ale to bardzo zła.
- Spokojnie Alice, jestem bezpieczna, daleko od was - mówiłam bardzo szybko, tak by ludzkie ucho nie było wstanie mnie usłyszeć. - Możesz coś przekazać Edwardowi? - Zapytałam z nadzieją w głosie.
- Tak. Carlisle go bada - jej głos zadrżał.
- Alice! Co ja narobiłam! - Łkałam. - Powiedz mu, że go kocham i przepraszam za wszystko, że to się więcej nie powtórzy.
- No, mam nadzieję. Wszystko go boli. - Warknęła.
- Chodzi o to Alice, że ja już nie wrócę. Jestem dla was zagrożeniem - czułam wzrok dziewczyny siedzącej nieopodal.
- Nie żartuj, Gillian. Tu jest twój dom. Proszę Cię! Zastanów się. - Usłyszałam jak ktoś jeszcze krzyczy do słuchawki.
- Alice, będę się meldować jak tylko będzie to możliwe. Kocham was, do usłyszenia - nie czekałam na jej odpowiedz, po prostu odłożyłam telefon na widełki. Odwróciłam się wdychając głęboko powietrze. Rudowłosa dziewczyna wpatrywała się we mnie intensywnie swymi zielonymi oczyma. Miałam wrażenie, że wie kim jestem. Uśmiechnęłam się do niej i już chciałam odejść, gdy złapała mnie za rękę. Nie wystraszyła się mojego zimna, zdziwiona ponownie stanęłam do niej przodem.
- Tak? - Zapytałam najgrzeczniej jak potrafiłam.
-Oh... Kajusz o tobie mówił w rzeczy samej, urodziwa z ciebie wampirzyca - to ostatnie powiedziała szeptem.
- Chyba, że dużo czytasz. - Wysyczałam wyrywając dłoń z jej uścisku. Kto to do cholery Kajusz?! Skąd ta śmiertelniczka wiedziała kim jestem? A jeśli Hektor jest w niebezpieczeństwie? Biegłam tak szybko jak mogłam i już po minucie byłam w pokoju. Złapałam się za martwe od jakiegoś czasu serce, widząc że nad moim synkiem pochyla się jasnowłosy wampir w łańcuszkiem w ręku. Mały jakby nigdy nic śmieje się i próbuje złapać w swoją malutką rączkę srebrny wisiorek.
- Kim jesteś? - Starałam się mówić tak, aby mój głos nie drżał. Na próżno. Strach o dziecko był o wiele silniejszy. Oczy naszły mi czerwoną mgłą. Rzuciłam się w stronę napastnika, a jedyne co zapadło mi w pamięci to, że rzuciła się na mnie horda wampirów. Zaczęłam normalnie rozumować dopiero po chwili. Leżałam na ziemi, a nade mną stała niska, młoda wampirzyca o krótkich blond włosach.
- Witaj, Gillian. Jestem Jane. Mam przedstawić Ci zaistniałą sytuację - pomogła mi wstać.
- Gdzie jest mój synek? - Zapytałam czując ból w klatce piersiowej.
- Spokojnie, pani Cullen. Hektor jest z Kajuszem i świetnie się bawi. Zaprowadzę Cię do niego, jak mnie wysłuchasz - przytaknęłam tylko czekając aż zacznie mówić. - Tak, więc witamy we Włoszech, a dokładnie w Volterze. - Nie wiedziałam, że tyle przebiegłam, a może tyle trwał stan mojego osłupienia? - Jesteś tu dopiero jeden dzień. Nasz przyjaciel Anthony, tak twój tata, jest tutaj, to on sprawił, że nie wiedziałaś gdzie jesteś. - Ze zdziwienia otworzyłam buzię. - Kajusz, to ten którego widziałaś w swoim pokoju - jego imię powiedziała ze słyszalną czcią. - Resztę przedstawi Ci on, Aro i Marek - dokończyła ze złowrogim uśmiechem, a ja poczułam niewyobrażalny ból. Krzyknęłam, wijąc się na podłodze. Jane po chwili tortur przestała i przeniosła mnie do wielkiej sali. Na środku niej znajdywały się trzy drewniane trony. Białowłosy chłopak nosił Hektora na rękach cichutko tłumacząc mu gdzie jest. Dopiero gdy odwrócił się w moją stronę mogłam zobaczyć jak wygląda. Jego uroda zbijała z nóg, wyglądał jak Apollo ! ( [link widoczny dla zalogowanych] )
- Witam, pani Cullen, proszę usiąść - wskazał mi piękny czerwono krwisty fotel.
- Czy ja mogłabym? - Zapytałam wskazując brodą na Hektora.
- Ach, tak. Przepraszam jest tak cudowny, że z niechęcią go pani oddaje.
- Proszę mówić do mnie Gillian, panie…?
- Po prostu Kajusz.
- Tak, więc Kajuszu w czym mogę Ci pomóc? - Zapytałam uśmiechając się zalotnie.
- Mam kilka pomysłów - w jego oczach pojawiły się dwa ogniki. Jego spojrzenie paliło moją skórę, pożądał mnie. A najgorsze w tym wszystkim było to, że ja go chyba też. Skarciłam się w myślach, przypominając sobie twarz Edwarda. Kochany... Czy tak ma wyglądać koniec? Nasz koniec?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Amandine
Człowiek



Dołączył: 02 Sty 2009
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z księżycaa..

PostWysłany: Śro 20:38, 11 Lut 2009 Powrót do góry

Oh yeah! Ciekawiee... xDD Strasznie mi się podoba! xD
Trochę szkoda, że Eduardo zszedł na drugi plan... ale Bella i Kajusz, mmm... świetny pomysł! xDD
Wenaaa! ;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Glamooorous
Wilkołak



Dołączył: 15 Gru 2008
Posty: 153
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Planet Earth

PostWysłany: Czw 11:43, 12 Lut 2009 Powrót do góry

Wiesz, Currie, czasami zastanawiam się co siedzi w tej twojej głowie i skąd bierzesz te wszystkie pomysły xD
Rozdział jak zwykle fajny i bardzo pomysłowy.
W twoim ff naprawdę dużo się dzieję i nie można narzekać na nudę :D
Nadal nie wiem dlaczego Edward nie kocha/lubi swojego dziecka ?!
Czekam na więcej i powodzenia życzę :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Czw 20:40, 12 Lut 2009 Powrót do góry

hot photo :D tyle moge normalnie powiedzieć, bo całą reszte mojej opinii znasz xD rozpływam się i w ogóle- czekam na moooore!!!!
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin