FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Zemsta [Z] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Aletheia
Człowiek



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Łoże Emmetta

PostWysłany: Nie 21:55, 01 Mar 2009 Powrót do góry

Nie ma sprawy, rzuciły mi się w oczy.
Jeśli Ci to nie przeszkadza to wytknę jeszcze te:

ScaryMary napisał:
To on. Mogłem sie tego spodziewać.

się
ScaryMary napisał:
Wziąłem kilka głębokich oddechó i pojechałem prosto do domu.

oddechów
ScaryMary napisał:
- A jak mógł minąć? Kilka strzelanin, włamanie się do komputera, rozwścieczona Rosalie, full servie... - westchnąłem.

Brakuje literki?

To chyba wszystkie więcej nie zauważyłam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anna_Rose
Wilkołak



Dołączył: 23 Sie 2008
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Tam, gdzie Diabeł mówi dobranoc

PostWysłany: Nie 21:58, 01 Mar 2009 Powrót do góry

Nie serwuj wszystkiego od razu, bo zrobi się nudno.
Jasper haker - suuuuper XD
Czy każda płatna zabójczyni nosi szpilki? (nie wiem, czy ta informatorka nią jest, ale mimo to, jest to tajemnicza osoba z pistoletem w łapie xD) tzn chodzi mi o to, że dość namiętnie pochłaniam kryminały, albo opowiadania związane z tą tematyką i przeważnie morderczynie są seksowne. A może by tak chociaż raz wprowadzić babkę w glanach, skórzanej kurteczce, z harleyem między nogami i tatuażami? xDDDD kurczę, wiem, mam chorą wyobraźnię, tak tylko gadam xD
Bo oczywiście jest naprawdę dobrze.
Także wyłapałam parę błędów, ale zostały ci już one "wytknięte" ;D.
I błagam... pozbądź się Belli, proszę XD
Spraw mi tę przyjemność Shocked

Pozdrawiam Wink
A.Rose


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Anna_Rose dnia Nie 22:12, 01 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Nie 22:06, 01 Mar 2009 Powrót do góry

Błędy wytknęli moi poprzednicy, a mi zostało tylko rozpływanie się w Twoim tekście. Styl masz ładny, a raczej zgrany, prosty, a z dania dobrze budujesz. Edzio seryjnym mordercą? Okey i diablica Alice! Tego potrzebowałam Twisted Evil
Wena, Wena i jeszcze raz Wena.

P.S. Proszę, niech będzie dramat! Niech ktoś tam zginie, albo najlepiej wszyscy. Za dużo już tych wszystkich happy end'ów. No dobra, szczęśliwy koniec może być, ale niech ktoś zginie po drodze, dobrze? I to z opisami Twisted Evil
ScaryMary
Dobry wampir



Dołączył: 23 Lis 2008
Posty: 583
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zza ściany.

PostWysłany: Nie 22:15, 01 Mar 2009 Powrót do góry

Jesteście straszni, masochiści ; * Laughing
Ten ff z pewnością nie będzie szczęśliwy. Nie będzie także łzawy, na to sobie nie pozwolę, chociaż planuję jeden moment który może okazać się szokująco-łzawiący Laughing

Aletheia, nie, wręcz przeciwnie, bardzo Ci dziękuję, że jednak znajdujesz czas ; )

Anna_Rose napisał:
Nie serwuj wszystkiego od razu, bo zrobi się nudno.

A gdzieżby! *łapie się za serducho* Nigdy czegoś takiego nie zrobię =P gdybym miała wyjaśnić kilka spraw, to i tak wplątam nowe Laughing
Cytat:
Czy każda płatna zabójczyni nosi szpilki? (nie wiem, czy ta informatorka nią jest, ale mimo to, jest to tajemnicza osoba z pistoletem w łapie xD) tzn chodzi mi o to, że dość namiętnie pochłaniam kryminały, albo opowiadania związane z tą tematyką i przeważnie morderczynie są seksowne.

Poczekacie sobie na wyjaśnienia, ja milknę :D
Cytat:
P.S. Proszę, niech będzie dramat! Niech ktoś tam zginie, albo najlepiej wszyscy. Za dużo już tych wszystkich happy end'ów. No dobra, szczęśliwy koniec może być, ale niech ktoś zginie po drodze, dobrze? I to z opisami

Jak już wspominałam będzie dramat, bo lubię Laughing Nie chcę cukierkowego opowiadania, chociaż te powoli znikają : ]

Dziękuję ; ****


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ScaryMary dnia Pon 13:01, 02 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Magdolińska
Wilkołak



Dołączył: 23 Lis 2008
Posty: 205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Lublin

PostWysłany: Pon 15:09, 02 Mar 2009 Powrót do góry

Mary to jest CU-DO-WNE!!! Uwielbiam takie klimaty, Cobena czytuję nałogowo, a Eddy mi trochę Wina przypomina Wink.
Pochłonęłam ciurkiem, bardzo szybko, nie odrywając się, co bardzo dobrze świadczy o tekście. ;] Styl jest świetny, język też, generalnie - urocze. Ja głównie romanse czytam, ale dobre kryminały to jest to.
Powiedz, że będzie dużo strzelanin i trupów, prooooooszę... :D

WENA!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ScaryMary
Dobry wampir



Dołączył: 23 Lis 2008
Posty: 583
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zza ściany.

PostWysłany: Pon 18:50, 02 Mar 2009 Powrót do góry

Huh, jakoś mi poszło ; ] Strzelaniny oczywiście będą, morderstwa także. I może wam się wydawać, że to potoczy się gładko, tak, jakbym w tym odcinku wszystko wyjaśniała. Otóż nie. Będzie wiele intryg, nie pozwolę sobie na nudę ;D Poza tym... Czeka was wiele, wiele niespodzianek. Dont łorry. ;D

Rozdział III

Obudziłem się wcześnie rano, jak to zawsze miałem w zwyczaju. Cztery godziny snu były dla mnie normą. Nie spiesząc się ubrałem się, uprzednio biorąc zimny prysznic. Powolnym krokiem zszedłem na dół, gdzie przywitał mnie Carlisle, dopijający kawę. Był człowiekiem mądrym, był moim ojcem. Kochałem go. Nie za to, że wprowadził mnie do swojego świata, nie dlatego, że przygotował mi przyszłość. Kochałem go bo zawsze wiedział czego mi trzeba. To, że planowałem zabić Aidena Smitha, jego bliskiego przyjaciela, prezesa naszego zarządu, miało go bardzo zranić. Nie chciałem tego, ale jednocześnie chciałem posmakować zemsty.
- Witaj, Edwardzie. - powiedział znad porannej gazety.
- Cześć. - odparłem. Nigdy nie mówiłem wiele. Nikt tak naprawdę do końca mnie nie znał, nawet ja sam. Podszedłem do stołu, gdzie czekało na mnie gotowe śniadanie. - Gdzie Alice? - spytałem, nie patrząc na Carlisle'a, tylko na przestrzeń za oknem. Nigdzie nie było widać żadnych oznak jakichkolwiek anomalii związanych z naszą codziennością.
- Pojechała do Jaspera. Bardzo się lubią... - powiedział Carlisle ze swoim uśmieszkiem.
- Nie wymagaj od niej za dużo. - mruknąłem. Alice także miłowała systemy komputerowe, internet i wszystkie nowinki z tym związane. Jasper był jedynym człowiekiem na Ziemi, który umiał umiejętnie zapsokoić jej chęć wiedzy.
- Ja nic nie sugeruję. - odparł kpiącym tonem. - Mam tylko nadzieję, że Jasper znajdzie w końcu swoją przystań.
- Eech... - westchnąłem. - Te twoje nadzieje. - zaśmiałem się. Wtedy zaczął dzwonić telefon. Carlisle spojrzał na wyświetlacz i stwierdził:
- Alice. - rzuciwszy niepewne spojrzenie na mnie odebrał telefon. Moja siostra nigdy nie wydzwaniała bez powodu.
- Tak? - powiedział. Jego mina z sekundy na sekundę stawała się bardziej ni to zszokowana, ni to zdenerwowana. Przypatrywałem mu się uważnie. W końcu, po krótkiej wiadomości odłożył telefon na miejsce.
- Co się stało? - spytałem spokojnym tonem, choć wcale spokojny nie byłem.
- Alice dzwoniła... I powiedziała, że mamy natychmiast przyjechać. - powiedział wstając. Również się podniosłem.
- Mówiła coś jeszcze? - spytałem.
- Nie. Jedziemy. - odparł tylko.
Zaraz potem siedzieliśmy w jego czarnym Mercedesie, jadąc ruchliwymi ulicami Londynu. Korki były coraz większe. W końcu rozpoczął się na dobre poniedziałkowy poranek.
- Skręć tu. - powiedziałem, wskazujac na wąską uliczkę. Posłuchał. Znałem Londyn jak własną kieszeń, mimo że było to niewiarygodnie wielkie miasto. Po chwili dotarliśmy przed tak dobrze znany mi budynek. Carlisle zahamował ostro i wysiedliśmy równocześnie. Nie starał się nawet porządnie zaparkować, wiedział, że musi być to coś poważnego. Pośpiesznym krokiem weszliśmy do holu, kierując się do zachodniej części budynku. Przed biurem Jaspera stało kilku ludzi, w tym Aiden. Zagotowało się we mnie. Nie dałem jednak tego po sobie poznać. Zemsta miała być słodka, zaserwowana na zimno. Uniósł podbródek pokryty kilkudniowym zarostem i zauważył mnie.
- Edward. - powiedział cichym głosem. - Przykro mi. - Dlaczego mu przykro, do cholery? Znalazłem się przy wejściu do biura Jaspera i poczucie pustki uderzyło we mnie straszną siłą. Jack, współwłaściciel firmy i Gregory - ten od którego Rose tak bardzo pragnęła wyjaśnień - stali nad biurkiem cicho szeptając. Na fotelu siedział Jasper. Martwy. Wpatrywałem się przez chwilę w strugę krwi cieknącą z jego głowy. Czerwony płyn zabarwił jasne włosy, które jak zawsze były w nieładzie. Strzał został oddany z bliskiej odległości, przynajmniej tak to oceniałem. Mimo, że krew zabrudziła biurko, jego koszulkę, wyglądało to na dość czystą pracę. Kiedy Jack i Greg zauważyli mnie, w biurze zapadła cisza. Jasper miał zamknięte oczy, jego ręce nadal spoczywały na klawiaturze. Alice stała przy oknie, a na jej policzku widać było jedną, pojedynczą łzę. A jednak czuła coś do niego. Spuściłem głowę.
- Edward... - powiedział Jack. Podszedł do mnie. - Nie wiemy jeszcze kto to zrobił.
- Myślę, że niedługo się dowiecie. - odpowiedziałem dość szorstko. Był moim przyjacielem, z pewnością. Jednak ja... Nie czułem teraz nic. Śmierć już w ogóle nie robiła na mnie wrażenia. Stałem się człowiekiem, który nie zwraca uwagi na to, że ludzie odchodzą. Naturalnie, czułem w środku żal, jednak... Nic nie wskazywało na to, bym czuł smutek. To chore. Ta cała pieprzona sytuacja była chora, a w tej chwili czułem tylko narastającą frustrację.
- Wysłałem już ludzi. - powiedział Gregory. Mimo, że był dość stary, miał jeszcze trochę oleju w głowie.
- Rosalie wie? - spytałem.
- Nie wie. Ale wiesz jak ona to przyjmie... Nigdy nie przejmowała się... - zaczął Gregory. Parsknąłem śmiechem.
- Myślisz, że śmierć swojego brata, z którym siedzi tu od urodzenia, potraktuje jak śmierć innych, których sama zabijała? - spytałem wzburzony. Zdenerwował mnie. Na szczęście już nic więcej nie powiedział.
- Jak twoje zadanie? - spytał tylko cicho, podchodząc do mnie.
- Dobrze. - powiedziałem opryskliwie. Wcale nie było dobrze. Wcale nie. Odwróciłem się na pięcie. Kiedy wychodziłem Aiden nadal tam stał, wraz z zapatrzoną w niego sekretarką. Tak, kobiety go uwielbiały. Miał kasztanowe włosy do ramion, kilkudniowy zarost, dobrze zbudowany, wysoki... Ideał. I to spojrzenie. Zdeycdowanie powodziło mu się u kobiet. Rose zawsze na niego kichała, nie lubiła jego pewności siebie. Wybredny gust Rosalie był czasami nie do zniesienia, ale zawsze traktowałem ją jak kogoś bliskiego.
Stał tam i wbijał we mnie wzrok. Odwdzięczałem mu się tym samym. Miałem nadzieję, że domyśla się, że wiem. Wiem i zabiję go. Śmierć Jaspera na pewno nie była przypadkowa. Jestem pewien, że maczał w tym palce.
- Edward... - złapał mnie za ramię. Zatrzymałem się i odwróciłem się tak, byśmy patrzyli sobie prosto w oczy. - Słuchaj, ostatnio zauważyłem, że dziwnie się zachowujesz... Patrzysz tak jakoś... - mówił szeptem.
- Źle ci się wydaje. - odparłem bezbarwnym głosem.
- Mam sprawę. - powiedział po chwili milczenia i w tym samym momencie ruszyliśmy do przodu. - To zadanie... - mruknął - które przysłał ci Greg... Musisz je wykonać jak najszybciej potrafisz. Cel nie może dłużej przeszkadzać nam... w pewnych sprawach. - dokończył. Zmarszczyłem brwi. Dlaczego im wszystkim tak zależy na tej Swan? Nie chciałem wiedzieć, miałem zupełnie inne sprawy na głowie.
- Wierz mi, że zrobię to w przeciągu kolejnych trzech dni. To nie powinno być męczące. - powiedziałem cicho. Zatrzymałem się, by założyć marynarkę.
- Wspaniale. - odparł. - Edward, wybraliśmy ciebie, bo to ważne zadanie. Nie mogliśmy tego dać Rose, bo ona lubi długo się przygotowywać, by potem zrobić "wielkie bum", a Jasper... - chrząknął. - Sam wiesz.
- Wiem. Dobrze.
Ruszyłem do przodu, szybko schodząc ze schodów. Tak, Aiden ma rację. Choć nienawidzę go całym sercem, ma rację. Muszę się wziąć za tą Swan. Nigdy nie odwlekałem tak długo żadnego zadania.
Kiedy byłem już u dołu schodów, ktoś złapał mnie za ramię.
- Jedziemy? - Carlisle przypatrywał mi się uważnie.
- Tak. - powiedziałem tylko. - Podjedź pod ten sklep - wskazałem palcem na duży zielony budynek. - Muszę kupić jakieś wino na kolację. - mruknąłem. Kiwnął głową. Szybko przeszedłem przez ruchliwą ulicę i gdy już miałem rękę na pozłacanej klamce drzwi sklepu, rozległ się niewiarygodnie wielki huk. Schyliłem się, niektórzy ludzie poupadali na chodniki. Odwróciłem głowę w kierunku parkingu. Z czarnego Mercedesa Carlisle'a pozostał tylko wrak. Wstałem i było mi cholernie ciężko zabrać oddech. Wszyscy ludzie wybiegli z instytutu, tylko nie Aiden. Alice z zakrytymi ustami, Greg, Jack... Tylko nie on. Nie widziałem go. Poczułem palący gniew, który rozprzestrzeniał się po moim ciele niczym gorąca woda, kiedy wchodzisz pod prysznic. Jestem pewien, że to on. Zabiję go. Chciałem ruszyć, by oderwać mu łeb, jednak ktoś pociągnął mnie do wnętrza sklepu. Odwróciłem sie gwałtownie. To ona. Informatorka. Znów miała kapelszu, identyczny płaszcz... Tylko obcasy miała niższe. Szła szybkim krokiem, cały czas trzymając mnie za rękę. Nic nie mówiłem. Wprowadziła mnie na zaplecze gdzie otwrzyła mosiężne, metalowe drzwi. Chłodnia? Wszędzie widziałem mięso, wisiało na mosiężnych hakach, a temperatura znacznie się obniżyła. Kobieta nadal szła. W końcu wyszliśmy z pomieszczenia i znaleźliśmy się na całkowicie innej ulicy. Wzięła mnie pod rękę i mruknęła:
- Udawaj mojego męża.
Skinąłem tylko głową, chociaż pomysł wydawał mi się strasznie nielogiczny. Prawie mnie nie zna, a wymyśla jakieś głupie rzeczy. Weszliśmy do kolejnego sklepu, tym razem papierniczego i przeszlismy obok mężczyzny, który bardzo bacznie się nam przyglądał. Nie odezwałem się. W końcu zeszła po schodach i pociągnęła mnie za sobą. Weszliśmy do czegoś w rodzaju piwnicy. Tam stała śmietanka londyńskich przestępców. Płatni mordercy, przemytnicy, dilerzy. I stał również on. Southerman. Skierowałem spojrzenie w bok. Cofnąłem się o krok, gdy zobaczyłem Rosalie. Co ona tu robi, do diaska!? Nie mogłem pozbierać myśli. A więc byłem u konkurencji. U tych, których likwidowaliśmy. A oni likwidowali nas.
- Chyba czekasz na wyjaśnienia, Edwardzie. - powiedziała informatorka. Zdjęła płaszcz i zobaczyłem kasztanowe włosy. Okulary położyła na biurku, a kapelusz ściągneła. Uniosłem brew. Isabella Swan we własnej osobie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Amandine
Człowiek



Dołączył: 02 Sty 2009
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z księżycaa..

PostWysłany: Pon 19:14, 02 Mar 2009 Powrót do góry

Obiecałam Ci komentarz. xDD
FF oryginalny, niesamowity, 3majacy w napięciu i nieprzewidywalnyyyy!
Bosko, Skarbie.
Haahaa! A ja wiedziałam, że tak będzie! Jasper's dead! ;> xDD
No to ile mam czekać na następną część? ;P

Cytat:
Kochałem go bo zawsze wiedział czego mi trzeba.

Przecineeek! ;>

;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anabells
Zły wampir



Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ni stąd ni zowąd

PostWysłany: Pon 19:15, 02 Mar 2009 Powrót do góry

Zabiłaś Carlisla i, co gorsza, Jaspera?!
Ale fajnie! (boszsz... co ten ff ze mną robi...?)
Bella okazała się zabujczynią, czy kimś tam. Coraz lepiej!!!
A zadanie Eda zrobiło się trudniejsze niż przewidywał...

WENA!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Magdolińska
Wilkołak



Dołączył: 23 Lis 2008
Posty: 205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Lublin

PostWysłany: Pon 19:16, 02 Mar 2009 Powrót do góry

OH. MY. GOD.
Tyle mogę powiedzieć. Takich fajnych ludków zabiłaś... Nie wybaczę ci tego.
:P
Generalnie, cudownie się czyta, Bella na szpilkach... Ciekawa jestem, co moja Rosey robi u konkurencji... I co Ed będzie miał z tym wspólnego? Pisz, pisz, bo mnie ciekawość zeżre na amen, a mam rozgrzebane tłumaczenie. Laughing

AVE VENA!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anna Elizabeth
Człowiek



Dołączył: 28 Sty 2009
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: okolice Poznania :-)

PostWysłany: Pon 19:56, 02 Mar 2009 Powrót do góry

Kurde no nie powiem powaliło mnie to Wink
HAHAH Bella zabójcą ?! ta Bella ,drobna dziweczyna o brązowych włosach która wiecznie się rumieni !!??<hahahah>no nie mogę !
Wink Fajny pomysł na ff ,ciekawa jestem jak dalej potoczy się akcja skoro nie preferujesz zakończeń typu "i żyli długo i szczęśliwie" :D
Ciekawe co teraz zrobi Edzio ,czyżby Belladonna wiedziała że miał ją załatwić ? Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Shili
Człowiek



Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 20:06, 02 Mar 2009 Powrót do góry

Przyznam, że twój ff bardzo mnie zaciekawił. Jest miłą odmianą :). Dużo w nim akcji i strasznie przypadł mi do gustu. Napewno będę śledzić ciąg dalszy, życzę weny i pozdrawiam Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pon 20:14, 02 Mar 2009 Powrót do góry

Ulalaa... :D
Bardzo, bardzo duże TAK! Podoba mi się. Wink Pomysł i wykonanie super.
Teraz pozostało mi tylko czekać na cd. Z (nie)cierpliwością. :))
Pozdrawiam,
M.
Aletheia
Człowiek



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Łoże Emmetta

PostWysłany: Pon 20:16, 02 Mar 2009 Powrót do góry

ScaryMary napisał:
Jasper był jedynym człowiekiem na Ziemi, który umiał umiejętnie zapsokoić jej chęć wiedzy.

zaspokoić



ScaryMary napisał:
- Skręć tu. - powiedziałem, wskazujac na wąską uliczkę.

wskazując

ScaryMary napisał:
Zdeycdowanie powodziło mu się u kobiet.

Zdecydowanie

ScaryMary napisał:
Odwróciłem sie gwałtownie. To ona. Informatorka. Znów miała kapelszu, identyczny płaszcz... Tylko obcasy miała niższe.

się, kapelusz

ScaryMary napisał:
Wprowadziła mnie na zaplecze gdzie otwrzyła mosiężne, metalowe drzwi.

otworzyła

ScaryMary napisał:
Weszliśmy do kolejnego sklepu, tym razem papierniczego i przeszlismy obok mężczyzny, który bardzo bacznie się nam przyglądał.

przeszliśmy

ScaryMary napisał:
Okulary położyła na biurku, a kapelusz ściągneła. Uniosłem brew. Isabella Swan we własnej osobie.

ściągnęła

Głupie literówki:)
***
Niesamowita fabuła. Podejrzewałam, że Bella jest informatorką, ale Jasper i wybuch samochodu - nie spodziewałam się tego.
Jestem zachwycona. Czekam na więcej i życzę weny.
A.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rudaa
Dobry wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 102 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dzwonnica Notre Dame

PostWysłany: Wto 10:19, 03 Mar 2009 Powrót do góry

Wow... Nie wiem, dziwnie mi się czyta o zimnym Edwardzie pozbawionym wszelkich uczuć. Rozumiem, że to się wkrótce zmieni..? Nie jest to oczywiście złe, ale potrzebuję czasu żeby przywyknąć, bo to coś całkowicie nowego (za co Ci chwała).
Rozprzestrzeniasz nutkę wspaniałej tajemnicy rodem z całkiem dobrego kryminału. Widzę, że masz jakieś zapędy sadystyczne w stosunku do swoich bohaterów, ale jak pisałam wcześniej to mi się naprawdę podoba. Mam dosyć wyłuzdanych happyendów. Napisanie tragicznego końca w sposób odpowiedni, "ze smakiem" wymaga nie lada umiejętności i naprawdę trzymam kciuki żeby Ci się udało.
Cieszę się, że nie robisz z nikogo idioty w swoim opowiadaniu, postaci są oczywiście całkowicie niekanoniczne, jadnakże dostrzegam w nich to COŚ, co pozwala mi je połączyć z sagą (i nie są to na pewno imiona xD). Chęć zemsty Edwarda, wyniosła, nieco buntownicza Rosalie, ojcec Carlisle, miłość Alice do Jaspera i jego chęć niesienia pomocy.
Mimo wszystko cieszę sie, że u Ciebie bohaterowie nie są do końca "biali" i czyści. Mają swoją ciemną stronę i Ty ukazujesz ją w sposób poprawny i z pewną klasą, dostojnością, której już dawno nie widziałam.

To pełni szcześcia brakuje mi czegoś, jeszcze nie wiem czego... Chciałabym się dowiedzieć, co do tego wszystkiego ma Bella ^^
I wciąż żywię ogromną nadzieję, że nie będzie panią Smith (i nie chodzi mi tu o powiązania z Aidenem).

Wielkego WENA :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ScaryMary
Dobry wampir



Dołączył: 23 Lis 2008
Posty: 583
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zza ściany.

PostWysłany: Wto 17:26, 03 Mar 2009 Powrót do góry

Dziękuję bardzo Wam wszystkim, wielu osób się tutaj nie spodziewałam, a bardzo zależało mi na ich opinii ;D Dziękuję jeszcze raz, wiedza, że czekacie jest czymś naprawdę podnoszącym na duchu ;D Dzisiaj nowego rozdziału raczej nie powinniście ujrzeć, bo praktycznie nie ma mnie w domu, ale już mam plan na niego i coś naskrobałam. Jutro dokończę po przyjściu z mojego osobistego obozu koncentracyjnego (czyt, szkoły Laughing) Naprawdę przepraszam, że nie dziś.
Wasza Mary : *


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kasztanek
Nowonarodzony



Dołączył: 10 Lut 2009
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Wto 18:03, 03 Mar 2009 Powrót do góry

Bella!! Bella informatorką??!! Szok!! O matko... Ciekawa jestem jak to sie rozegra. Przeciez on miał ja zlikwidować!! Dawaj nastepne bo nie wytrzymam!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
host
Zły wampir



Dołączył: 01 Lut 2009
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: nysa

PostWysłany: Wto 18:15, 03 Mar 2009 Powrót do góry

a to ci dobre! Bella platna zabojczynia! do diaska normalnie szczena mi opadla. whoah niezla fabula, w ogole sie tego nie spodziewalam. masz kobieto talent;D nie no bomba. swietnie napisane z efektami specjalnymi. musialas usmiercic Jaspera i Carlisle?! szkoda mi ich troche. ale coz przez to historia jest ciekawsza i taka inna. niespotkana jeszcze na tym forum. powialo swiezoscia i kreatywnoscia. naprawde niezle. masz fajny styl, ladnie opisujesz. mozna to sobie wszytko wyobrazic bardzo obrazowo. masz u mnie wielki plus za to.
niecierpliwie czekam na cd
tak dalej i Weny
p.
host


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Wto 18:33, 03 Mar 2009 Powrót do góry

Tak, tak! Jasper, Carlisle... Twisted Evil
I teraz Swan i Rosalie w Edwarda, nie to za krótko by trwało. Trochę za mało opisów krwi itd.
Akcja szybko się rozwija, coraz ciekawiej... Zbiegi okoliczności trochę mnie trapią... gdyby tak dostał w ramię czy coś :(
Czekam na więcej :D
Anna_Rose
Wilkołak



Dołączył: 23 Sie 2008
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Tam, gdzie Diabeł mówi dobranoc

PostWysłany: Wto 18:36, 03 Mar 2009 Powrót do góry

Oj Mary, Mary! ja to poprostu WIEDZIAŁAM.
Byłam pewna, że uśmiercisz mi Jaspera. Mimo tego, że to jeden z moich ulubionych bohaterów, to dzięki temu zdarzeniu, ten ff nabrał pazura.
Co do Belli.. podejrzewałam, że będzie kimś więcej, niż tylko celem, ale tu mnie masz. Trochę mnie to zdziwiło, bo jednak machnęłam ręką na Bellę już od początku.
Błagam... zabij ją! odebrałaś mi Jazz'a, to teraz spraw mi tą satysfakcję i zabij Bellę, bo przestanę to czytać xDDD
Żartuję, ten ff za bardzo uzależnia. A to dopiero III rozdział... xD

Nie spodobało mi się:
"Nie spiesząc się ubrałem się", chyba jest to poprawne, ale zazgrzytało mi to, mimo wszystko XD

Po zamordowaniu Jazz'a, to poprostu zniosę teraz wszystko... xd
I dziwnym trafem, w twoim opowiadaniu Edwarda także nie polubiłam. Ja go nigdzie nie potrafię polubić xDD

Weny! ;**
A.Rose


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Anna_Rose dnia Wto 18:38, 03 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
ScaryMary
Dobry wampir



Dołączył: 23 Lis 2008
Posty: 583
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zza ściany.

PostWysłany: Śro 17:19, 04 Mar 2009 Powrót do góry

Okej. Pisałam w naprawdę wielkich męczarniach. (remont, ból głowy...) ale gdyby tego nie dała, byłabym strasznie nie fair wobec Was =* Tak więc przedstawiam:

Rozdział IV

Rosalie nadal nie odwracała wzroku od swojego sztyletu, ktory gładziła opuszkami smukłych palców. Nie rozstawała się z nim, dostała go w dniu, kiedy to Carisle przywiózł ją z Jasperem do instytutu. Osiemnaście lat temu. Carlisle... Głowa naszej rodziny nie żyje. Z pewnością był to pewnie szok. Nie wiedziałem co teraz myśli Alice, co zrobili z Jasperem, gdzie Aiden. Stałem w miejscu, gdzie moja stopa nigdy nie powinna była stanąć.* Włożyłem powoli zimne dłonie do kieszeni spodni i spojrzałem na Swan, która, zdjąwszy płaszcz, stanęła tuż obok Southermana. Kontrast pomiędzy nimi aż raził w oczy. On - wysoki, w średnim wieku, przystojny blondyn, ona niska brunetka o czekoladowych oczach, blada, wiotka.
- Tak, czekam na wyjaśnienia. - powiedziałem twardo. Teraz pod żadnym pozorem nie mogłem tracić zimnej krwi.
- Wiemy, że chcesz się zemścić. - powiedziała Isabella. Zmarszczyłem brwi. Niezawodne metody... Prawie parsknąłem śmiechem.
- Mam nadzieję, że wiecie na kim. - powiedziałem, grając na zwłokę. Musiałem jak najszybciej wymyślić szybki, fałszywy scenariusz.
- Owszem. - odparła Bella. Southerman nadal stał z tyłu. Czarny podkoszulek i bojówki w tym samym kolorze zupełnie nie pasowały do szefa grupy płatnych morderców. W filmach zawsze przedstawiany była jako sztywny gość z wyprasowanym garniturku, z krawatem, siedzący za biurkiem. Filmy... Znów musiałem zdusić parsknięcie. W filmach jesteśmy przedstawiani jako wszechwiedzący ludzie, którzy potrafią wyjść z każdej opresji. Rzeczywistość jednak pokazuje, że nie każdy potrafi poradzić sobie w najtrudniejszych sytuacjach. Tylko najlepsi dożywają późnej starości. Ale szef oczywiście nie musiał się na nic narażać. Gregory lubił upodabniać się do tego stereotypu, jednak nie Southerman. On był zdecydowanym człowiekiem, który wiedział na co się pisze. Teraz, jako mój wróg, stał przede mną z założonymi na piersi rękoma.
- Aiden Smith, lat trzydzieści siedem... - zaczęła Isabella, trzymając w ręce czarną teczkę.
- Starczy, wiem o nim wszystko. - przerwałem jej. - Co tutaj robię?
Swan niepewnie spojrzała na Southermana. Wyprostował ręce i włożył je do kieszeni.
- Jesteś tu po to, by zadecydować kim chcesz być. - odewał się. Miał zdecydowanie zimny głos. Normalnego człowieka na ten dźwięk przeszłyby ciarki.
- Wiem kim jestem i nie chcę tego zmieniać. - odparłem. Southerman uniósł brew. Ruszył ku mnie i szepnął:
- Jesteś pewien?
- Tak. - odparłem po prostu. Nie miałem pojęcia co ta wymiana zdań miała oznaczać, ale Southerman lubił bawić się słowami. Zapadła cisza. Nikt się nie odozywał. Handlarze bronią, dilerzy, przestepcy, mordercy, przemytnicy, byli tu wszyscy. Znałem ich przede wszystkim z naszej kroniki, niektórych osobiście. Czyżby rzeczywiście wszystkich miał za sobą? Przecież to głównie nasza grupa prowadziła prym na "rynku".
Mężyczna odwrócił się na pięcie i powrócił do dawnej pozycji. Machnął ręką w strone wyjścia i wszyscy podniesli się, zabrali swoje rzeczy i kolejno zaczęli wychodzić. Nie mogłem wręcz uwierzyć, że wymusił to na nich - baronach przestępczego świata - jednym machnięciem ręki.
Isabella popatrzyła na mnie uważnie. Ona nie miała zamiaru wyjść. Southerman najwyraźniej nie protestował. Rose także została.
- Mam propozycję. - powiedział Southerman.
- Nie chodzę na ugody z wrogami. - odparłem zimno.
- Edward... - zaczęła Rosalie, jednak Southerman rzucił jej ostrzegawcze spojrzenie. Teraz do końca oszalałem. Rose poddana mężczyźnie? Nawet Carlisle'a do końca nie słuchała, a teraz... Nie mogłem w to uwierzyć. Coś był nie tak.
- Pomożemy ci zabić Aidena... - powiedział Southerman. Zastanowiłem się przez chwilę, ale z zimną krwią dalej odmawiałem.
- Nie. Dobrze wiesz, że sam mógłbym go zabić. - powiedziałem. Mężczyzna wybuchnął śmiechem.
- Ty? - odparł kpiąco. - Wiem, że masz wielki potencjał, ale wierz mi, bracie, że nie poradzisz sobie z Aidenem Smithem. Pewnie teraz dobrze wie, że chcesz się mścić, nie jest głupi. - powiedział z ironicznym uśmieszkiem. Nie odparłem nic. Naprawdę, chyba po raz pierwszy w życiu nie wiedziałem co powiedzieć. Coś w mojej głowie podpowiadało mi, że Southerman nie chce być "tym złym". Wolałem jednak nie znać jego osobistych powodów, dla których tyle poświęcał. Bo skoro Smith wybił całą moją ekpię, a przecież była to śmietanka europejskich płatnych morderców, to musiałby martwić się o swoich ludzi. To chore. Naprawdę chore, i mimo tego, że nie widziałem w tym sensu, posłuchałem tego "czegoś", co siedziało w mojej głowie.
- Zgadzam się. - powiedziałem. Wiedziałem, że być może będę bardzo mocno tego żałować, ale Greg i Aiden nie mieli już ze mną nic wspólnego. Odkąd zobaczyłem tu Rose, już podświadomie wiedziałem, że zostanę w tym miejscu na dłużej. Nigdy nie byłem kimś wiernym. Kiedy nadawała się lepsza okazja, chwytałem ją. To na pewno była lepsza okazja. - Powiedz mi jedno... - dodałem. - Czego chcesz wzamian? - spytałem niepewnie. Oczywiście nie spodziewałem się odpowiedzi "niczego". Chociaż ta byłaby najwygodniejsza...
Southerman tylko się roześmiał i powiedział:
- Wierności, Edwardzie.
Uniosłem brew. Spojrzałem niepewnie na Rosalie, która, o dziwo, uśmiechnęła się do mnie. To upewniło mnie w decyzji, że dobrze robię.
- W takim razie... - powiedział Southerman - myślę, że możemy przejść oficjalnie na "ty". Bello? - powiedział do Swan całkiem innym głosem, niż ten, który słyszałem u niego poprzednio. - Czy mogłabyś przynieść coś mocniejszego? - mrugnął do niej okiem.
W moim wnętrzu nadal toczył się spór o to czy postępuję słusznie, czy nie. Mimo tego, że Rosalie była zadowolona z mojego wyboru, nadal miałem wątpliwości. Carlisle z pewnościę nie pochwaliłby moich czynów.
Po chwili Isabella wróciła z butelką szampana i czterema kieliszkami. Nigdy zbyt nie lubiłem tego typu trunków, wolałem wypić porządną dawkę czegoś mocniejszego, niż "delektować" sie czymś, co zupełnie mi nie smakowało. Z uprzejmości, oczywiście, wypiłem z nimi. Nigdy nie pomyślałbym, że Southerman mógłby stać się moim, nie ukrywajmy, szefem. Cały czas zastanawiałem się czy czasem nie robię największego błędu w moim życiu. Poza tym, pozostaje jeszcze kwestia tej całej Swan. Mam na nią zlecenie, ale to chyba logiczne, że jesli pracuje u konkurencji, to Aiden chce jej śmierci.
- A więc łamie pakt... - mruknąłem. Southerman, a raczej Alex, jak go teraz nazywałem, zerknął na mnie niepewnie i zapytał:
- Słucham?
- Nieważne... - powiedziałem. Między płatnymi mordercami obowiązywał pakt zakazujący wybijania się nawzajem. Ale w dzisiejszych czasach rzeczywiście mało kto tego przestrzegał.
- Muszę... - zacząłem. - Przyjadę tu za godzinę. - mruknąłem i zacząłem zbierać się do wyjścia, ale Alex mnie zatrzymał:
- Hej, hej... Nawet nie wiesz gdzie to jest. Bella pojedzie z tobą. - powiedział tonem, który nie znosił sprzeciwu. Zdusiłem prychnięcie.
- Oszalałeś!? - wykrzyczałem. Swan uniosła tylko brew i powiedziała:
- Nie zachowuj sie jak totalny dzieciak. Poczekam w samochodzie przed domem. Jestem cierpliwa.
Westchnąłem. Cała ta sytuacja była komiczna. Czekało mnie dwadzieścia minut drogi w samochodzi wraz z moją ofiarą, której teraz nie mogłem już zabić. Pięknie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ScaryMary dnia Śro 17:46, 04 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin