FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Zemsta [Z] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Rudaa
Dobry wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 102 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dzwonnica Notre Dame

PostWysłany: Śro 17:33, 04 Mar 2009 Powrót do góry

"Nikt się nie odozywał."

Odzywał.

^^


Wciągasz mnie w ten ff. Naprawdę xD
Kurde, nie mam na nic czasu, zamiast siedzieć w dziale ff, powinnam się uczyć! No, ale jak zwykle przyjemności nad obowiązki...

Robi się coraz ciekawiej. Ile planujesz rozdziałów? Mam nadzieję, że zbyt szybko tego nie zakończysz :)

Przemyślałam to sobie i biorąc pod uwagę to, co napisałaś .... to Edward się nie zmieni? Dalej będzie taki oschły? Błagam, powiedz, że tak! Oczywiście, masz rację, nie jest to postać, którą się da polubić, ale właśnie na tym polega jej urok.

Intryguje mnie, co tam robi Rosalie. Mogłabyś chociaż uchylić rombka tajemnicy, bo przecież jej musieli coś wyjaśnić skoro do nich przystała!

Ajajajj.. No i cóż mi pozostaje? Weny :)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rudaa dnia Śro 17:33, 04 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Aryaa
Wilkołak



Dołączył: 27 Sie 2008
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Śro 17:40, 04 Mar 2009 Powrót do góry

"... powinna była stanąć".

"Postanąć" - nie ma takiego słowa :)

Wciągająca fabuła, bardzo mi się podoba.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anabells
Zły wampir



Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ni stąd ni zowąd

PostWysłany: Śro 18:05, 04 Mar 2009 Powrót do góry

Takiego obrotu spraw się nie spodziewałam. Teraz Ed nie zabije Belli i mogą ze sobą być.
Troche mnie Ed rozczarował przejściem do konkurencji, ale spójrzmy prawdzie w oczy, pozostanie u siebie bez zespołu nie ma sensu... Tak przynajmniej się zemści.
Oby WENA ci nie zbrakło!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aletheia
Człowiek



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Łoże Emmetta

PostWysłany: Śro 18:21, 04 Mar 2009 Powrót do góry

Rozdział jest po prostu niesamowity. Coraz bardziej się rozkręcasz. Mam nadzieję, że nie planujesz rychłego zakończenia.
Edward nie może zabić Belli i razem z nią pracują - to mi się podoba.
Mam pytanie czy w tym ff będzie Emmett czy w ogóle go pomijasz?
Czekam na więcej i życzę weny.
A.

ScaryMary napisał:
Rosalie nadal nie odwracała wzroku od swojego sztyletu, ktory gładziła opuszkami smukłych palców.

który
ScaryMary napisał:
- Jesteś tu po to, by zadecydować kim chcesz być. - odewał się.

odezwał
ScaryMary napisał:
Nikt się nie odozywał. Handlarze bronią, dilerzy, przestepcy, mordercy, przemytnicy, byli tu wszyscy.
odzywał, przestępcy

ScaryMary napisał:
Mężyczna odwrócił się na pięcie i powrócił do dawnej pozycji. Machnął ręką w strone wyjścia i wszyscy podniesli się, zabrali swoje rzeczy i kolejno zaczęli wychodzić.

Mężczyzna, stronę, podnieśli

ScaryMary napisał:
Bo skoro Smith wybił całą moją ekpię, a przecież była to śmietanka europejskich płatnych morderców, to musiałby martwić się o swoich ludzi.

ekipę

ScaryMary napisał:
- Czego chcesz wzamian?

w zamian
ScaryMary napisał:
Carlisle z pewnościę nie pochwaliłby moich czynów.

pewnością
ScaryMary napisał:
Nigdy zbyt nie lubiłem tego typu trunków, wolałem wypić porządną dawkę czegoś mocniejszego, niż "delektować" sie czymś, co zupełnie mi nie smakowało.

się
ScaryMary napisał:
Mam na nią zlecenie, ale to chyba logiczne, że jesli pracuje u konkurencji, to Aiden chce jej śmierci.

jeśli
ScaryMary napisał:
- Nie zachowuj sie jak totalny dzieciak.

się
ScaryMary napisał:
Czekało mnie dwadzieścia minut drogi w samochodzi wraz z moją ofiarą, której teraz nie mogłem już zabić. Pięknie.
samochodzie


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aletheia dnia Śro 18:22, 04 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Śro 18:49, 04 Mar 2009 Powrót do góry

Akcja się rozkręca. Wybiłaś już Jaspera i Carlisle. Ciekawe, czy Edward zabierze ze sobą Alice?

Pomysł na fabułę świetny. Dobrze kierujesz wydarzeniami. Podoba mi się Bella jako sprytna i dziarska płatna morderczyni. :)

Ciekawe, co będzie dalej... :)
ScaryMary
Dobry wampir



Dołączył: 23 Lis 2008
Posty: 583
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zza ściany.

PostWysłany: Śro 20:31, 04 Mar 2009 Powrót do góry

Dziękuję Wam znów za te wszystkie pchlebne komentarze, bo za inne jeszcze nie miałam okazji dziękować, co bardzo mnie cieszy =* Jesteście niesamowici. Komentarze o tym, że Was "wciągam" (wyrwane z kontekstu brzmi nawet nieźle XDDD) niesamowicie podnosi na duchu. Mam tylko małe pytanie:

Nie mielibyście nic przeciwko, gdyby w dalszych rozdziałach pobawiła się narracją? Teraz tylko EPOV, co nie wszystko ułatwia, a powiedziałabym nawet, że utrudnia wyjaśnienie niektórych rzeczy ;D Oczywiście nie będzie to jakaś rozbudowana narracja, główną nadal będzie punkt widzenia Edwarda. =D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anabells
Zły wampir



Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ni stąd ni zowąd

PostWysłany: Śro 20:33, 04 Mar 2009 Powrót do góry

Jasne. Skoro ma ci pomóc, to nie mam nic przeciwko zmianie narracji.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
host
Zły wampir



Dołączył: 01 Lut 2009
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: nysa

PostWysłany: Śro 23:02, 04 Mar 2009 Powrót do góry

robi sie ciekawiej. jestem fanka filmow akcji, gdzie jest pelno zlych glin, strzelanin i krwi. to wlasnie odnajduje w Twoim ff. Edzio i Bella jako platni mordercy. bardzo podoba mi sie ich rola. calkiem cos innego i bardto wciagajacego. w koncu Bella nie wychodzi na jakas zyciowa fajtlape wrecz przeciwnie staje sie femme fatale. swietny pomysl i kreacje bohaterow. czekam na action i jeszcze wiecej action oraz na troche scen miziania. wlasnie przypomina mi sie scena z Zabojczej Broni gdzie Mel Gibson kocha sie z ta blond policjantka (cos tam Renee...nie pamietam);]
stand. Weny


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ScaryMary
Dobry wampir



Dołączył: 23 Lis 2008
Posty: 583
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zza ściany.

PostWysłany: Czw 14:27, 05 Mar 2009 Powrót do góry

Może wydawać Wam się krótki, ale męczyłam się nad nim, sama nie wiem czemu. Dodaję kolejny rozdział Laughing :


Rozdział V


Dopiero wychodząc zdałem sobie sprawę, że tak naprawdę nie mam czym wrócić do domu. Jechaliśmy samochodem Carlisle'a... A teraz... Przystanąłem niepewnie. Swan nadal szła przede mną, kołysząc biodrami. Prychnąłem. Jakby to na mnie działało. Pokręciłem głową i ruszyłem niechętnie za nią. Za chwilę rozpoczynała się pora popołudniowej herbaty w angielskich domach, a ja nawet nie zdążyłem tknąć porządnie śniadania.
- Mam samochód. - rzuciła tylko. Mimowolnie wywróciłem oczyma. Nie lubiłem, gdy ktoś się mną opiekował. Doszedłem do czarnego Jaguara* i już miałem dłoń na klamce, kiedy Isabella położyła swoje ręce na dachu i mruknęła do mnie z przeciwnej strony auta:
- Nie jestem twoją matką. Nikt nie chciałby mieć takiego rozpieszczonego syna. Poza tym, nie strój fochów, bo zachowujesz się jak sześcioletnia dziewczynka, której odebrano lalkę. Rozumiem, że to dość ciężkie czasy dla ciebie, ale to nie jest jakiś cholerny dramat i nie daje ci to prawa do tego, by wszysc nad tobą wisieli. Więc, z łaski swojej, chociaż udawaj, że nie masz nic przeciwko do diabła! - powiedziała. Stałem tam z ustami dokładnie w kształcie litery "O". To była nadjłuższa przemowa Swan jaką od niej słyszałem. A nie słyszałem wiele. Krytyka nigdy mnie nie obchodziła, nie brałem jej do siebie, po prostu robiłem swoją robotę. To wszystko. Ale teraz... To były słowa ze strony kobiety. Jak dotąd wszystkie mnie uwielbiały, kierowała nimi chęć pójścia ze mną do łóżka, a ona najzwyczajniej w świecie na mnie nakrzyczała. Nie ogarniałem wszystkiego, co działo się w ciągu ostatnich dni wokół mnie, to zdarzenie doszło tylko do tej rosnącej sterty. Westchnąłem, co ostatnio miałem często w zwyczaju, i wsiadłem do auta. Isabella rzuciła tylko:
- Zapnij pas.
Spojrzałem na nią jak na kompletną idiotkę, co tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że naprawdę nią jest. Ona zachwuje się, jak gdyby nie wiedziała, że wykonujemy tą samą pracę! Narażamy się na te same niebezpieczeństwa, uczymy się tego samego! Pokręciłem głową. To nie było to, czego chciałem.
W końcu ruszyła. Lubiła szybką jazdę. Znała skróty. Była dobra. Jednak ja nadal nie mogłem, lub nie chciałem, przemóc się do niej. Całą drogę przebyliśmy w milczeniu. Znała Londyn bardzo dobrze, miała tylko mój adres, a odnalazła dom bardzo szybko. Znów mnie zaskoczyła.
- Edward... - odezwała się. Zamarłem.
- Tak? - spytałem.
- Czy... - zawachała się - mogłabym wejść na chwilkę do ciebie? Muszę skorzystać z toalety. - powiedziała tylko. Skrzywiłem się. Nie, nie dlatego, że chciała skorzystać z toalety. Byłem gościnny. Dlatego, że miała wejść do mojego domu, ona, z którą będę pracować. Nawet Rosalie często tam nie bywała. Nikogo nie zapraszaliśmy, to była nasza oaza. Teraz nikt, prócz mnie i Alice, nie miał już nikogo nigdzie zapraszać.
- Dobrze. - powiedziałem wbrew sobie. Znowu westchnąłem ze zrezygnowaniem. Isabella Swan, moja niedoszła ofiara w moim domu?
Kiedy zamknęła samochód i dotarliśmy w końcu pod drzwi zatrzymałem ją spojrzeniem.
- Zasada numer jeden: nie dotykasz niczego. Zasada numer dwa: nie dotykasz niczego. Zasada numer trzy: jeśli nie rozumiesz zasady drugiej, patrz zasadę pierwszą, zrozumiano? - warknąłem.
Wywróciła oczami.
- Ta, rozumiem. - powiedziała niechętnie, poczym ot tak nacisnęła klamkę i weszła do domu. Pokręciłem głową w geście dezaprobaty i ruszyłem za nią. Ściągnąłem marynarkę, jednocześnie nasłuchując jej kroków. Odgłos jej obcasów był podobny do dźwięku wydawanego przez wystrzelony pocisk.
- Edward, gdzie łazienka? - zapytała, lecz nagle odgłos stukania obcasów ucichł i poczułem, że coś jest nie tak. - Edward... - powiedziała cichym głosem. Jednak ja i tak ją usłyszałem. Rzuciłem marynarkę i poszedłem szybkim krokiem do salonu, gdzie teraz była. Stała ze spuszczonymi wzdłuż ciała rękoma, a przed nią...
Alice miała mocno zaciśniętą pętlę na jej delikatnej szyi. Bezradnie, niczym bezbronne dziecko zwisała na grubym sznurze, zaczepionym o zwyczajny żyrandol. Jej usta były delikatnie otwarte. Ubrała najlepsze szpilki, krwistoczerwoną sukienkę i zrobiła porządny makijaż. A teraz... Powieszona. Martwa. Sama.
Długo wpatrywałem się w ten obraz. To był... Tak, to był jeden z najbardziej wstrząsających widoków w moim życiu. Taka młoda... Moja siostra. Twarda siostra, która zawsze we wszystkim sobie radziła. Twarda kobieta, która miała chwilę słabości, popełniając jednocześnie największe głupstwo w swoim krótkim życiu. Nie wiem jak znalazłem się na kanapie, zaraz obok mnie siedziała Swan, bez słowa, nawet bez ruchu. Musiałem sobie to wszystko poukładać. Jasper - mój przyjaciel, Carlisle - mój ojciec, Alice - moja siostra. To nie był przypadek. Wszyscy ginęli przeze mnie. Nawet ona. Gdyby nie śmierć Jaspera, Carlisle'a z pewnością żyłaby spokojnie dalej bawiąc się bronią, imprezami, siedząc w sieci... Gdybym nie był tym, kim jestem, gdybym nie widział tysięcy morderstw, z pewnością płakałbym teraz jak małe dziecko.
- Edward... Wydaje mi się... - zaczęła Swan. Zaczynała mnie irytować.
- Proszę. Daj mi spokój, najlepiej stąd wyjdź, jesli nadal chcesz grać udawaną twardzielkę, której wisi i powiewa opinia innych. Mam gdzieś takie kobiety. - powiedziałem patrząc prosto w jej oczy.
- Chciałam tylko powiedzieć, że nie uważam, by było to samobójstwo. - powiedziała zimno. Drgnąłem. - Popatrz na jej usta. Po pierwsze, szminka nie jest równomiernie rozłożona, tak, jak gdyby ktoś wycierał jej usta. Po drugie, spójrz na stół.
Posłuchałem jej. Wstałem i szybkim krokiem podszedłem do czarnego blatu, gdzie widać było kilka rozsypancyh, mikroskopijnych ziarenek.
- Co to według ciebie? - spytałem, nie wierząc, że pytam się jej o zdanie.
- Cyjanek potasu. - odparła. Prychnąłem sarkastycznie.
- Myślisz, że Alice dosypałaby sobie arszeniku do obiadu, który zabija w przeciągu minuty, a potem poszła się jeszcze powiesić? To smieszne.
- Nie spodziewałam się takiej głupoty z twojej strony. To ktoś dosypał jej tego do jedzenia, a dopiero potem upozorował samobójstwo poprzez powieszenie się.
- Nie masz dowodów na to, że to cyjanek. - nadal nie chciałem uwierzyć. Gdyby to była prawda, czułbym się tak, jak czuje się zabójca własnej siostry.
- Poczekaj. Nalej do jednej szklanki zwykłej wody. Do drugiej wodę i rozpuśc w niej kawałek zwykłego mydła. - powiedziała powoli, zakładając białe rękawiczki. Zrobiłem to, co kazała, choć nie widziałem w tym najmniejszego sensu. Podeszła do blatu i zsypała ziarenka na rękę.
- Teraz udowodnię ci, że to jest cyjanek potasu. Krótki test. Otóż związek ten bardzo łatwo rozpuści się w wodzie. W wodzie z mydłem, które zawiera glicerynę, opadnie na dno. - zakończyła. Stałem tam i nadal nie mogłem uwierzyć, że mówi prawdę. Wsypała po części do każdej ze szklanek. W szklance z wodą proszek zniknął prawie od razu. W wodzie z mydłem opadł mozolnie na dno.
- To... To jest... Niemożliwe. - powiedziałem. Naprawdę nie chciałem w to uwierzyć. Nie Alice... - Czyli miała bezbolesną śmierć.
- I tu mamy problem... - powiedziała Swan, jednocześnie wachając się nad kontynuacją. - Skoro jadła w trakcie zażywania trucizny, a, jak mniemam, było to coś słodkiego... Nie umarła śmiercią prostą i bez bólu. Cyjanek rozpuszcza się w kwasach i tylko wtedy daje pożądany efekt. Inaczej ofiara ginie powolną i bolesną śmiercią....
- Starczy. Chcę dorwać tego, kto to zrobił. - powiedziałem.
- Dobrze wiesz, że to Smith. Najpierw chce wybić wszystkich twoich bliskich, a potem, na samym końcu zabije ciebie. - powiedziała cicho Bella. Drgnąłem. Po raz pierwszy powiedziałem o niej "Bella". Użyłem zdrobnienia. To szło złym torem. Jak wszystko. Wszystko szło nie tak.

*- [link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Czw 15:23, 05 Mar 2009 Powrót do góry

Może i rzeczywiście krótki rozdział, ale jego treść całkowicie wynagradza mi długość. :)
Oczywiście byłabym wniebowzięta, gdyby był dłuższy, ale wszystkiego mieć nie można. ^^

Uwielbiam taką Bellę. Ma charakterek. Zdecydowana, odważna, nie uległa. I na szpilkach! Kwadratowy
I ten zimny, bezuczuciowy Edward. Coś w nim jest... No tak, zapomniałam - jest po prostu boski sam w sobie. Twisted Evil
Czekam na więęęęcej! :D

Weny!
M.
Rudaa
Dobry wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 102 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dzwonnica Notre Dame

PostWysłany: Czw 15:52, 05 Mar 2009 Powrót do góry

Po takim rozdziale mogę jedynie rzec, że się piszę na to kółko wzajemnej adoracji xD No chyba, że stwierdzisz, iż moje wypociny nie są godne zestawiania z Twoją jakże pokręconą, brudną i kryminalną twórczością Kwadratowy
Coś mam jakieś dziwne wrażenie, że nieźle pokomplikujesz sprawy i to wcale nie sprawka Smitha (chyba, że już mnie wyobraźnia ponosi, co w obecnej sytuacji jest absolutnie zrozumiałe).

Widzę, że Bella się bawiła w małego chemika! ^^ No, no, no... Piękno i inteligencja. I w dodatku potrafi biegać na wysokich obcasach... Ja pieprze, ja też tak chce xD



"- Dobrze wiesz, że to Smith. Najpierw chce wybić wszystkich twoich bliskich, a potem, na samym końcu zabije ciebie. - powiedziała cicho Bella."

Zapewne jestem w tym na maksa odosobniona. Moja spaczona, sadystyczna wyobraźnia pragnie by te słowa się spełniły devil


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anabells
Zły wampir



Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ni stąd ni zowąd

PostWysłany: Czw 17:04, 05 Mar 2009 Powrót do góry

Zabiałaś Alice... Jest jeszcze ktoś do uśmiercenia przed Edem? Emmett? Może spróbuje z Rose?
Gdybyś nie napisała na początku chyba nie zauważyłabym, że rozdział jest krótki. Za dużo sie działo...
Nie wiem co jeszcze napisać... Uwielbiam ten ff i WENA!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aletheia
Człowiek



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Łoże Emmetta

PostWysłany: Czw 19:22, 05 Mar 2009 Powrót do góry

Cytat:
- Czy... - zawachała się - mogłabym wejść na chwilkę do ciebie?
zawahała się
Cytat:
- Ta, rozumiem. - powiedziała niechętnie, poczym ot tak nacisnęła klamkę i weszła do domu.
po czym
Jest jeszcze kilka literówek ale nie chce mi się wytykać.

Niesamowita fabuła. Wszystko coraz bardziej się komplikuje.
Masz zamiar wszystkich uśmiercić?
Nie powiem, że się nie spodziewałam śmierci Alice, ale podoba mi się wykonanie zadania. Czekam na więcej i życzę weny.
A.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
host
Zły wampir



Dołączył: 01 Lut 2009
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: nysa

PostWysłany: Czw 21:00, 05 Mar 2009 Powrót do góry

zew krwi sie w Tobie odezwal i zadza mordu;] i to mi sie podoba a teraz czas na slodka zemste. oj, bedzie sie dzialo, juz to czuje. Bella mnie zaskakuje z odcinka na odcinek. szczwana sztuka z niej, prawdziwa femme fatale i chyba w dziecinstwie bawila sie zestawem malego chemika;P
teraz to dopiero bede czekac na cd
co sie wydarzy i kto zostanie usmiercony?!
Weny


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mercy
Zły wampir



Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 305
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 33 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Krainy Wróżek

PostWysłany: Czw 21:35, 05 Mar 2009 Powrót do góry

Jesteś niesamowita, zabiłaś już prawie wszystkich został tylko Edwarda, Bella i Ros. Mimo to podoba mi się jak jasna cholera, nie spodziewałam się tego po pierwszym rozdziale, płatni mordercy? Kto by pomyślał że to się przyjmie.

Tak w trakcie czytania przyszło mi na myśl, że może planujesz jakieś małe zamieszanie, wiesz że oni tak naprawdę nie zginęli, czy coś.

Oczywiście to tylko moje domysły, pewnie sama masz mnóstwo pomysłów, czekam żebyś je nam przedstawiła. Podoba mi się tu Edward, jest taki ... zły albo raczej zblazowany ...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ScaryMary
Dobry wampir



Dołączył: 23 Lis 2008
Posty: 583
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zza ściany.

PostWysłany: Pią 20:54, 06 Mar 2009 Powrót do góry

Nie mam sadystycznych skłonności, tylko po prostu te postaci przeszkadzałyby mi w zakończeniu, które już "naszkicowałam" ;D
Kolejny rozdział planuje na jutrzejsze popołudnie - prędzej się nie wyrobię ;D Ale o sobotnim sprzątaniu chyba już wiecie =D

Rudaa napisał:
Po takim rozdziale mogę jedynie rzec, że się piszę na to kółko wzajemnej adoracji xD

=D
Poza tym, droga moja, Twój tekst jest bardziej godny od tego pisadła na "popłudnia", więc wiesz : D

Dziękuję Wam bardzo i przepraszam, że dzisiaj nie byłam w stanie nic dać =D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kasiek303
Wilkołak



Dołączył: 10 Lut 2009
Posty: 199
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: CK<3

PostWysłany: Pią 21:16, 06 Mar 2009 Powrót do góry

Adoracja adoracją (masło maślane :P ). Ja Cię ubóstwiam za te teksty. Choć mogę też stwierdzić, że sie troszeczke Ciebie boję. Takich rzeczy to by seryjny morderca nie wymyślił (nic nie sugeruję, ale na wszelki wypadek nie będę Ci grozić pobiciem jak długo nie będziesz wstawiała odcinków, ale masz wstawiać PRĘDKO!!). Choć nigdy nic nie wiadomo :P Taka wizja Edwarda odpowiada mi, ale uważam osobiście, że zbyt zimno podszedł do smierci bliskich. Nie mówię, że ma się nad soba użalać, no ale...

jesteś niesamowita.
AVE VENA :P
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ScaryMary
Dobry wampir



Dołączył: 23 Lis 2008
Posty: 583
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zza ściany.

PostWysłany: Sob 14:59, 07 Mar 2009 Powrót do góry

Ufff, wyjątkowo dobrze mi się pisało =D W tej części zmieniłam narrację. W kolejnym odcinku wiele rzeczy powinno się wyjaśnić. chcę tylko na wstępie zdementować pewne domyślenia, które po tym rozdziale na pewno się pojawią.
Spojler zakończenia:
Bella nie będzie z Edwardem. Ani z Alexem Southermanem. Tym bardziej z Aidenem Smithem. ;D
Koniec spojleru.
Przedstawiam więc:

Rozdział VI

Punkt widzenia Belli

Czasami myślałam jak to będzie, kiedy dorosnę. Zawsze byłam poważnym dzieckiem. Chciałam robić coś, co będzie dla mnie satysfakcją samą w sobie, co będzie sprawiać mi niezmierną radość. Nigdy nie
spodziewałabym sie, że będzie to zabijanie ludzi. Paradoksalnie, lubiłam to zajęcie. Nie byłam jakąś sadystką, która zabijała w okrutny osób, która lubiła patrzeć jak ludzie cierpią. Po prosotu było to dla mnie zwyczajne, normalne. To była moja codzienność.
Z pewnością nie byłam zła. Na pewno nie. Zostałam tak wyszkolona. Gdy matka oddała mnie do sierocińca, od razu wiedziałam, że nie będę już tą samą Isabellą. Swoją drogą - pasowało mi to. Nie chciałam mieć już nic wspólnego z moją rodziną. Oddała mnie tam, zostawiła na pastwę losu. Mówiła, że nie miała pieniędzy, by mnie utrzymać, puścić do szkoły z książkami. Dzisiaj wiem, że to była nieprawda. Byłam jej problemem. Nie chciała mnie. Jednak do teraz nie przejmuję się tym w dużym stopniu. Mimo, że bardzo ją kochałam... Nie tęsknię za nią. Zawdzięczam jej jedno - dzięki niej poznałam Alexa Southermana. Pamietam mój pierwszy dzień w tym okropnym, szarym budynku, w którym spędziłam resztę mojej młodości. Pamiętam jak ja - szara, blada, wiotka, wkroczyłam w świat, w którym trzeba walczyć o przetrwanie. Doskonale przypominam sobie wszystkie szare kolory, które otaczały mnie, kiedy znalazłam się tam po raz pierwszy. I to, że dwaj starsi chłopcy próbowali zabrać mi mojego misia, którego dostałam od mamy na pożegnanie... Pamiętam jak Alex pomógł mi go odzyskać, a potem powiedział tym chłopcom, żeby nigdy więcej mi tego nie robili. I nie zrobili. Nikt, kto miał negatywne zamiary, już się do mnie nigdy nie zbliżał. Alex został moim najlepszym przyjacielem. Dużo osób bawiło się z nim, ale tylko nieliczna grupa mogła cieszyć się jego akceptacją. W tej grupie znalazłam się ja. Nigdy nie wiedziałam, dlaczego wybrał właśnie mnie. Kiedy wyszłam z sierocińca,
zapytałam go o to. Odparł tylko:
- Nie miałaś łez w oczach, kiedy matka puszczała twoją dłoń przy bramie.
Dało mi to do myślenia, ale już chyba nigdy nie odzyskałam swoich uczuć do matki. Do dzisiaj nie wiem gdzie jest. I nie chcę wiedzieć, choć z łatwością mogłabym ją odszukać.
Zawsze wiedziałam, że będę sama. Swoje życie spędzę sama, umrę sama. Taki jest mój świadomy wybór. Alex wiele razy proponował mi coś więcej, niż tylko przyjaźń, ale ja zawsze konsekwentnie odmawiałam. Byłam zbyt trudna, a zarazem zbyt słaba, by przeżywać zawód miłosny z przyjacielem, którego znam od dobrych dziesięciu lat. To zbyt wiele.
Odłożyłam kieliszek z winem, który miałam w ręce i zeskoczyłam zwinnie z parapetu na którym siedziałam. Rozmyślanie nad moją przeszłością było dość czasochłonne, ale lubiłam zatracić się we wspomnieniach raz na jakiś czas. Dzisiaj miałam wreszcie wolną chwilę.. Alex pozwolił mi odpocząć, a sam wyjechał. Nie wiem gdzie jest. Nigdy nie mówił mi dokąd wyjeżdża. A ja nie nalegałam, by powiedział. Niewątpliwie miał swoje sekrety.
Spojrzałam na zamglony poranek budzacy się za oknem. Wczoraj o tej godzinie, siedziałam przed domem Cullena i obserwowałam co robił. Zupełnie nie wiem po co jest potrzebny Alexowi. Kazał mi tylko powiedzieć, że pomożemy mu zabić Smitha. Dał mi jego dane i powiedział, że mam odegrać ładną scenkę w piwnicy, do której go przyprowadzę. Zrobiłam to, o co prosił. Nigdy mu nie odmawiałam w sprawach zawodowych. Zbyt dużo mu zawdzięczam. Dom, pieniądze, samochód, wszystko.
Cullen był problemowy. Nie lubiłam tego typu facetów - zimnych, bezuczuciowych. Alex też taki był. Nigdy nie mogłam ich zrozumieć. Czy wszyscy płatni mordercy muszą nosić tą cholerną maskę? Czy nie mogą być normalni? Na śmierć reagują tak lodowato, tak... nieczule. Wzdrygałam się za każdym razem, kiedy Alex zabijał ludzi bez mrugnięcia okiem. Kiedy nieraz ich krew zabarwiała mu podkoszulek, dłonie... A on mówił tylko:
- Gdy przyjedziemy muszę wskoczyć pod prysznic.
Jednak kochałam go na swój sposób. Może nie w taki, jaki on kochał mnie, ale na pewno był kimś bliskim dla mnie.
Rozejrzałam się po pokoju, w poszukiwaniu czegoś normalnego do ubrania. Pomieszczenie było duże, aczkolwiek przytulne - ciemne barwy dodawały mroku, tajemniczości. Wzięłam pierwsze lepsze ubranie i poszłam do łazienki, zabrać rozbudzający prysznic. Kiedy letnia woda dotknęła mojej skóry, napięłam wszystkie mięśnie. tak było codziennie rano, powoli się przyzwyczajałam. Zaraz po porannej toalecie, w całości ubrana, zeszłam na parter, z zamiarem zrobienia śniadania. Moje serce na chwilę stanęło i odruchowo złapałam za broń, kiedy zobaczyłam, że w mojej kuchni, przy moim stole, używając moich sztućców, ktoś siedzi. Odetchnęłam dopiero wtedy, kiedy zdałam sobie sprawę, że to Alex.
- Co ty tu robisz? - spytałam lekko rozhisteryzowanym głosem, co nieczęsto mi się zdarzało.
- Jem śniadanie. - odparł Alex. Jak zwykle ubrany na czarno, z blond włosami... Rzeczywiście, był ideałem. Pokręciłam głową.
- Pytam się co tu robisz, bo miałeś wyjechać.
- Wyjechałem. Jestem na przedmieściach Londynu. - odparł. To mój dom znajdował się na przedmieściach.
- Czego chcesz? - zapytałam, podchodząc do lodówki.
- Miło spędzić czas. - powiedział zaraz po tym, jak przełknął ostatni kęs jajecznicy. Prychnęłam.
- Alex, naprawdę nie mam czasu. Chcę dzisiaj odpocząć. Masz jakieś zadanie?
- Nie. Naprawdę nie mogę spędzić z tobą jednego wolnego dnia? - spytał, unosząc głowę i patrząc na mnie błękitnymi oczyma. Dobrze znam te oczy. Zafascynowały mnie już pierwszego razu, kiedy go widziałam. Miały w sobie coś z lazuru, jednocześnie wlewając do niego trochę burzowych chmur.
- Nie, chcę być sama. - odparłam, nalewając mleka do szklanki. Alex wstał. - Masz pewnie lepsze zajęcia. - dodałam. Odbicie szklanych szafek pokazało mi, że przekręcił na bok głowę.
- Niby jakie?
Odwróciłam się.
- Panna Hale nie potrzebuje szkolenia? - spytałam sarkastycznym głosem. Ta blond suka zaczynała mnie denerwować, a ja naprawdę nie miałam ochoty tolerować jej w naszym zespole.
- Panna Hale jest wyszkolona. Nie mów mi, że jesteś zazdrosna. Chociaż... Mi to obojętne. Wystarczająco wiele razy mi odmawiałaś, czas zająć się kimś innym.
Zabolało. Znów odwróciłam się tyłem do niego, by nie widział mojego lekko zażenowanego wyrazu twarzy.
- Nie jestem zazdrosna. Idź do niej. Na pewno jest o wiele lepsza.
Nie odpowiedział nic, póki nie doszedł do mnie. Położył mi ręce na talii i delikatnie szepnął do ucha:
- Zastanów się lepiej, czy chcesz być nadal tym, kim jesteś. A może Cullen bardziej ci odpowiada?
Zrzuciłam wściekle jego dłonie z moich bioder i syknęłam:
- Wyjdź, Alex, zanim dojdzie do czegoś, czego oboje byśmy nie chcieli.
- Kto by nie chciał, ten by nie chciał... - powiedział Alex ze swoim uśmieszkiem. Sapnęłam zdenerwowana.
- Mówiłam o rękoczynach!
Spojrzał na mnie, biorąc broń ze stołu.
- Ja też. - odparł i odwrócił się. Stałam tam i nie mogłam się ruszyć. Dlaczego tak się zmienił? Usłyszałam tylko trześnięcie drzwi. Wzięłam swoje rzeczy, Colta, portfel i wyszłam jak najprędzej z tego przeklętego domu. Nie wiedziałam gdzie pojadę. Wiedziałam, że nie zostanę tam ani minuty dłużej.

Punkt widzenia Edwarda

Zostałem więc sam. Jeszcze tydzień temu graliśmy wszyscy w pokera w salonie. Carlisle, Alice, Jasper, Rose... I ja. Teraz w moim domu jest pusto. Tak, jak kiedyś uwielbiałem go, uważając to miejsce za moją prywatną oazę, tak teraz go nienawidzę. A za tym wszystkim stoi jeden człowiek. Aiden Smith, który zniszczył mi wszystko. Moja twarz przybrała na nowo posępny wyraz, którego tak bardzo nienawidziła Alice. Teraz jej nie ma. Nagle moją osobistą ciszę przerwał dzwonek do drzwi. Nie wstałem od razu, ale dzwonek zadzwonił po raz drugi. Znów się nie poruszyłem. Usłyszałem ten cholerny dźwięk po raz trzeci.
- Do diabła. - mruknąłem i wstałem. Przeszedłem przez hol i doszedłem do mosiężnych drzwi. Pociągnąłem za klamkę, spodziewając się jakiejś reklamy, lub choćby zwyczajnego listonosza. To, co zobaczyłem przeszło moje najśmielsze oczekiwania.
- Co tu robisz, do cholery? - spytałem ją. Miała na sobie niebieski sweter, który dodawał jej niebywałego wdzięku. Na mnie jednak żaden jej wdzięk nie działał. Albo może nie chciałem, by zadziałał?
- Stoję. Może mnie wpuścisz? - zapytała bezczelnie. Zmarszczyłem brwi. Nie, jednak nie działał.
- Kiedy wyjaśnisz mi co tu robisz, rozważę Twoją propozycję.
- Zamknij się, Southerman mnie śledzi. - powiedziała.
Isabella Swan pchnęła mocniej drzwi i weszła szybkim krokiem do mojego domu. Wywróciłem oczami. Gdy zamykałem drzwi, rozejrzałem się wokół mojego domu. Nic podejrzanego się nie działo. Spojrzałem na zegarek. Jeszcze dziewięć minut. Mam nadzieję, że w tym czasie Swan opuści mój dom.
- Dlaczego przyjechałaś do mnie? - zapytałem szybko.
- Bo... - powiedziała. - Bo... - spłonęła rumieńcem.
A więc nie wiedziała. Dlaczego akurat ja? W czym mógłbym jej pomóc?
- Dlaczego on cię śledzi?
Tym razem odparła natychmiast.
- Cullen, naprawdę jesteś tak naiwny?
- Nie. - odparłem. Zaczynała mnie irytować. Rozglądała się po mieszkaniu i podeszła do miejsca, gdzie przed godziną umieściłem coś, co miało mi niewątpliwie pomóc.
- Do cholery jasnej, co ty chcesz zrobić?! - krzyknęła, odwracając się. Jej wzrok ciskał gromy.
- Nieważne. To nie twoja sprawa! - odparłem. Ładunek wybuchowy leżał spokojnie w rogu pokoju, czekając, aż nacisnę guzik.
- Chyba oszalałeś! Wynosimy się stąd. - powiedziała ostrym jak brzytwa głosem.
- Ja się nigdzie nie wybieram. - odparłem twardo. Nie mam już sił walczyć, mścić się. Nikt z mojej rodziny nie żyje. Nikt, oprócz...
- Och, zamknij się. Edward... - podeszła do mnie. - Proszę. To nie Aiden Smith zabił twoich przyjaciół!
Znieruchomiałem. Co ona wygaduje? Już całkiem zwariowała. Może Swan ma z nim coś wspólnego?
- Co? - spytałem.
- Nie ma czasu. Edwardzie. Chodźmy. Błagam.
Nigdy nie słyszałem u niej takiego głosu. Dlaczego błaga? Cholera. Nic z tego nie rozumiałem. A chciałem zrozumieć.
- Dobrze. - odparłem. - Poczekaj. - powiedziałem. Nadal lekko zszokowany skierowałem się na górę. Wziąłem wszystkie swoje rzeczy, które przydadzą mi się w przyszłości, pakując je do czarnej, obszernej torby. Zatrzymałem się przy zdjęciu, które robiła Rose. Byłem na nim ja z Jasperem i Alice z Carlislem. Wszyscy staliśmy na tarasie mojego domu, którego za chwilę miało nie być. Pośpiesznie zszedłem po schodach i powiedziałem:
- Chodźmy, zanim będzie za późno.
Isabella Swan spojrzała na mnie tylko i ruszyła przodem. Zaraz potem siedzieliśmy w samochodzie, a ja odliczałem minuty. Swan cierpliwie czekała. Była w tym dobra.
- Trzydzieści sekund. - powiedziałem. - Dziesięć. - dodałem po upływie dwudziestu sekund. W końcu wybiła dziewiąta. Byliśmy wystarczająco oddaleni od mojego domu, by nie odnieść żadnych obrażeń. Wiedziałem tylko oślepiające światło i szczątki, które po wszystkim opadły na dom, w którym spędziłem całe moje dotychczasowe życie.
- Już po wszystkim. - powiedziałem zimno. - Możesz ruszać.
Isabella popatrzyła na mnie współczująco. Nienawidziłem współczucia. Było dla mnie gównianym uczuciem, którego nie tolerowałem. Zupełnie niepotrzebne. Zdjęła swoją drobną, bladą dłoń z kierownicy i położyła na mojej.
- Wbrew pozorom wiem, jak to jest stracić wszystkich.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ScaryMary dnia Pon 13:53, 10 Sie 2009, w całości zmieniany 4 razy
Zobacz profil autora
Amandine
Człowiek



Dołączył: 02 Sty 2009
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z księżycaa..

PostWysłany: Sob 16:57, 07 Mar 2009 Powrót do góry

Chcesz, to masz. ;> xDD
No więc... ;P
Boskie, of course, ale fainie by było, gdyby Bleeeella była z Eduardem. xDD
Z tym, że znając Ciebie, nic do końca nie wiadomo. Ty nawet nie wiesz co bedzie w następnej części. xD ;P. Może być tak, że oboje się znienawidzą, a może być również tak, że wezmą ślub i będą mieli tuuuzin bachorów. ;P. Podobało by mi się również (nawet bardziej), gdyby Bella pokochała jednak Alexa. W nim jest coś z Aro. xD

Twoja bitch, Amm <3 ;*


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Amandine dnia Sob 16:58, 07 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Sob 16:58, 07 Mar 2009 Powrót do góry

Cytat:
Bella nie będzie z Edwardem.

Buu, to szkoda. xD Miałam nadzieję na jakieś bliższe kontakty między tą dwójką.

Co do rozdziału - jak zwykle świetny.
Zaserwowałaś nam ciekawą przeszłośc Belli/ Tego się nie spodziewałam. :)

W takim razie kto, jeśli nie Aiden, zabił bliskich Edwarda? ;>

Chcę więcej, i więcej, i więcej! Twisted Evil
M.
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin