FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 A Matter of Convenience (+AMOP) r. 8.1 [T] (NZ) 18.11 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Alice_
Wilkołak



Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 0:32, 10 Lut 2009 Powrót do góry

Przepraszamy :P , to się więcej nie powtórzy
Dahrti zdecydowanie za okno nie wyrzucaj,
bo jak nam nowe części wstawisz ?:P
Oczywiście poczekamy grzecznie do jutra
bo twoje świetne tłumaczenie jest tego warte :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dahrti
Zły wampir



Dołączył: 21 Lis 2008
Posty: 328
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 1:11, 10 Lut 2009 Powrót do góry

Nie jest tak źle - mój komp właśnie się nad nami zlitował i stwierdził, że jednak będzie otwierał worda:) Przedstawiam mały wypad Belli z Alice, już wkrótce (jutro lub pojutrze) pojawi się MOJA ULUBIONA CZĘŚĆ. Będzie dość krótka, ale za to przeraźliwie gorąca, naładowana emocjami i będziemy wszystkie ryczeć jak bobry. O!

Beta: Mizuki Wampirzyca, Nie Śpiąca Po Nocach Tylko Betująca Moją Paplaninę:)





AMOC 12 czyli Rozdział IV część II

Nagle, poczułam ochotę na coś zaskakującego, przynajmniej jak na mnie. Na coś, co wymagało… nowych butów.
Muszę zadzwonić do Alice.



- Jesteś pewna, że musimy jechać aż do Bellevue tylko po to, by kupić kilka ciuchów?
Alice tylko przewróciła oczami i ponownie skupiła całą swoją uwagę na przedzieraniu się przez korek. – To ty zadzwoniłaś do mnie. Nie ciągnę cię do Bellevue, przykładając naładowany pistolet do głowy! Prosiłaś mnie o radę, prawda? Prawda? Powiedziałaś, że potrzebujesz pomocy – więc pomagam. I nie życzę sobie kwestionowania moich metod. Wolałabym, byś powiedziała „Dziękuję” i była łaskawa ubrać to, co dla ciebie wybiorę. Bez żadnych protestów i narzekania. Rozumiemy się?
Wpatrywałam się w przyjaciółkę z naprawdę szeroko otwartą buzią.
– Znów oglądałaś „A Few Good Men”, prawda? Nie cierpię tych weekendów, gdy nie ma Jaspera,a ty oglądasz jego filmy wojenne. Stajesz się wtedy małą despotką.
Obróciła głowę w moją stronę. – Pytałam, czy się rozumiemy? – wycedziła.
- Całkowicie. – westchnęłam, recytując swoją rolę.*
Alice natychmiast się rozpogodziła. – Cudownie! Teraz, Bello, odpręż się. Chcę, żebyś się dobrze bawiła.
Posłałam jej wymuszony uśmiech, próbując jednocześnie powstrzymać się od wciskania nieistniejącego hamulca dla przerażonych pasażerów – Alice jeździła za szybko i zbyt ryzykownie jak na mój gust.

W końcu dojechałyśmy do Bellevue Square. Alice wjechała do podziemnego garażu i zaparkowała na trzecim poziomie. Zgasiła silnik i przyjrzałam mi się uważnie.
- O co chodzi? – spytałam ostrożnie, przekonana, że zamierza mnie zmusić do czegoś, czego nie zrobiłabym z własnej woli nawet za milion lat.
Alice pokręciła głową. – Chciałam porozmawiać z tobą już od kilku dni, ale nie wiedziałam, jak poruszyć pewien trudny temat…
- Kto umiera? – pobladłam ze strachu.
- Co? Nikt! Nie o to chodzi. To… - zawahała się, patrząc na mnie uważnie. – Mam klienta, którego chciałabym ci przedstawić.
- Chcesz mnie wyswatać? – zacisnęłam oczy, walcząc zaciekle ze zbliżającą się migreną.
- Nie! Jezu, Bella, po prostu wysłuchaj mnie uważnie i miej otwarty umysł, ok.? – zaczekała, aż otworzę oczy i spojrzę na nią. – To bardzo bogaty mężczyzna z niezwykle zepsutą dziewczyną, która będzie w sierpniu obchodzić urodziny. Zatrudnił mnie, bym zaplanowała jej przyjęcie urodzinowe, tylko dla nich dwojga.
- Słucham? Potrzebuje zatrudnić kogoś do zaplanowania przyjęcia dla dwóch osób? Ludzie robią takie rzeczy?
- Siedź cicho, Bello! Tu nie chodzi tylko o nadmuchanie kilku balonów! – ucięła. – Trzeba skoordynować mnóstwo rzeczy. On zamierza wynająć pół parku, kwartet smyczkowy, chce nawet posadzić dookoła jej ulubione kwiaty na własny koszt.
- Kim jest ta osoba? – zapytałam, niedowierzając własnym uszom.
Alice kontynuowała swoją tyradę tak, jakbym w ogóle nie zadała żadnego pytania. – Póki co załatwiłam już wszystko, za wyjątkiem cateringu. Jest dosyć wybredny.
- Nie wątpię! – prychnęłam.
Alice znów się zawahała, po czym powiedziała wolno – Rzecz w tym, Bello, że ty byłabyś idealna osobą do tej pracy.
- Do… Czekaj… Jakiej pracy?
- Do przygotowania posiłku na to przyjęcie. To by mi straszliwie pomogło.
- Chcesz, żeby gotowała dla twojego niesamowicie wybrednego klienta?
- Tak.

Zastanawiałam się przez chwilę nad jej słowami, po czym wysiadła z auta i powoli ruszyłam przez parking.
Alice po chwili dogoniła mnie. – To będzie o wiele prostsze, niż się wydaje. Będę tam cały czas, gdybyś potrzebowała pomocy. I nikt nie będzie się przyglądał twojej pracy, będziemy całkowicie niewidzialne. – cały czas podskakiwała obok mnie. – Proszę, powiedz, że zgadasz się z nim spotkać. Proszę, proszę, proszę.
Przewróciłam oczami. Zrobiłabym to nawet, gdyby mnie nie błagała, ale miałam wystarczające duże skłonności sadystyczne, by pomęczyć ją chwilkę. – Spokojnie, Alice. Spotkam się z nim. Co będę musiała zrobić?
Alice aż podskoczyła z radości przed wejściem do centrum handlowego. – Tak!! Wiedziałam, że się zgodzisz. Będzie super! Musisz tylko przygotować kilka dań do spróbowania i, jeśli będą mu smakować, zatrudni cię. I to by było na tyle – takie krótkie przesłuchanie. Ja również tam będę, w końcu to część moich obowiązków, także nie będziesz się czuła nieswojo. Bello, to dla mnie wielka szansa! Nawet nie potrafię ci powiedzieć, jak dużo dla mnie znaczy twoja pomoc!
- Jeszcze mnie nie zatrudnił. – zauważyłam, starając się sprowadzić przyjaciółkę z powrotem na ziemię. Otworzyłam drzwi do galerii i weszłam do środka. Alice prawie deptała po moich piętach. – Przyjmij do wiadomości, że prawdopodobnie będzie musiał cały czas powstrzymywać odruch wymiotny.
- Nie bądź głupiutka, jesteś fantastycznym kucharzem! Nie zaproponowałabym ci tej pracy, gdybym tak nie uważała.
- Wyczyniasz cuda z moim ego, Alice. – zatrzymałam się na środku korytarza. Nie miałam pojęcia, w którą stronę się skierować. – Co teraz?
Oczy Alice rozświetlił złowrogi blask… - Teraz… Zapolujemy!
Chwyciła moją dłoń i pociągnęła mnie naprzód.


Walczyłam zaciekle z dyndającymi ramiączkami i złowieszczo wyglądającymi sprzączkami umieszczonymi na kawałku materiału, który Alice wrzuciła do przymierzalni.
- Mmmf! Nie potrafię ubrać tego czegoś! Jesteś pewna, że to miało służyć jako ubranie?
- Tak! I jest boskie!
- No i co z tego, skoro nie mogę tego nawet założyć? – zapytałam, zdesperowana.
- Możesz zawsze wsunąć to pod jego drzwi i pozwolić mu marzyć o tobie w czymś takim!
- To nie ma sensu! Ugh! Zapomnij! – zwinęłam “to coś” w kulkę i odrzuciłam przyjaciółce.
- Hej! Uważaj! – zawołała.
- Alice, posłuchaj mnie. Znajdź coś niebieskiego. Nic za krótkiego, za ciasnego i zbyt skomplikowanego. Znasz mój styl, nie chcę go zmieniać, chcę po prostu wyglądać seksownie, wiesz?
- Niebieski…- powtórzyła, zaskoczona.
- Tak. Jak niebo o zmierzchu.
Usłyszałam jak wzdycha głęboko. – Dobra, zaraz wracam.

Czekałam w przymierzalni, obejmując się ramionami i nie patrząc na swoje odbicie w niekorzystnym świetle domu handlowego. Po krótkiej chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam je i Alice wsunęła się do przymierzalni, niosąc kilka ubrań w kolorze, o jaki prosiłam.

- Wiesz, że niebieski nie jest teraz w modzie? – powiedziała wieszając ubrania na haczykach. – Starałam się jak mogłam.
- Okej. Zobaczmy, co udało ci się znaleźć. – przejrzałam zdobycze Alice i od razu podzieliłam je na dwie kategorie: “Zdecydowanie NIE” i “Być może”. Przymierzyłam pierwszą rzecz. Odwróciłam się do lustra, a Alice zapięła zamek. Zmarszczyłam nos.
- Nie.
Alice pokiwała głową na znak zgody i rozpięła zamek.
- Powiesz mi wreszcie, co spowodowało ten nagły zapał do zakupów? Nie żebym narzekała! Bardzo się cieszę. Jestem po prostu ciekawa.
Wahałam się przez chwilę. Nie chciałam zdradzać moich powodów, ale z drugiej strony, kogo lepiej mieć po swojej stronie od najbardziej przebiegłej istotki, jaką kiedykolwiek poznałam?
- Będę starać się zainteresować sobą Edwarda.
Otworzyła szeroko oczy, zaskoczona.
- Serio? To znaczy, mówisz poważnie? Ale wierz mi, Bello, on jest już tobą bardziej, niż zainteresowany. Za każdym razem, jak jesteście razem, wręcz nie spuszcza z ciebie wzroku. On świata poza tobą nie widzi. Pragnie, aż do bólu, być z tobą. Nie mów mi, że tego nie widzisz!
- Owszem, czasami. Ale nigdy nic nie powiedział, ani nie wykonał żadnego ruchu, więc nie mam pewności. Chociaż zostawia mnie praktycznie bez tchu praktycznie każdego wieczoru… I to tylko dzięki jednemu spojrzeniu! Jest największym flirciarzem świata! – narzekałam – Wczoraj myślałam, że my się… Ale do niczego nie doszło, bo nasz głupi sąsiad zaczął walić w ścianę i krzyczeć, że jesteśmy za głośno…

Oczy Alice, zapewne w reakcji na szok, prawie wyszły z orbit. Chyba powinnam była inaczej sformułować ostatnie zdanie.

Chwyciłam ją za ramiona i potrząsnęłam nią gwałtownie. – Alice! Ja chyba eksploduję, jeśli on czegoś szybko nie zrobi!
- Ał! – wyślizgnęła się z mojego uchwytu. – To czemu TY nie zrobisz pierwszego kroku?
- Nie mogę! Co będzie, jeśli się mylę? Albo jeszcze gorzej, co jeśli mam rację, ale i tak wszystko się spieprzy?
- Ugh! Posłuchaj sama siebie. Gadasz takie głupoty, że aż głowa mnie rozbolała. Co jeśli masz rację, ale nic nie zrobisz? Co wtedy?
- Wtedy… Nie wiem. – Ściągnęłam sukienkę i odwiesiłam ją na wieszak. Wpatrywałam się w nią przez chwilę, próbując pozbierać myśli. – Masz rację. Myślę, że mu się podobam. Muszę tylko znaleźć jakiś sposób, by go wreszcie popchnąć do działania.
- Myślałam, że chcesz, by to on pchał ciebie, raz za razem?
- Alice! – zaczerwieniłam się. – Tu nie chodzi tylko o sex, ty mała, wredna… Tylko… - nie mogłam znaleźć słów. – Ugh! Wiesz co? To głupie! Pomóż mi to wszystko odwiesić. Nie potrzebuję żadnych nowych ciuchów.
- Nieeeeeeeeeeeeeeeeee! – zawyła. – Właśnie, że potrzebujesz! Proszę, Bello, choć jedna, malutka, malusieńka sukienka! Jest niebieska. – Podała mi ją, robiąc słodkie, błagalne oczka.
Pokręciłam głową i skończyłam się ubierać.
- Nie.
Ubrałam buty, wyprostowałam się i stanęłam twarzą w twarz z jej błagalną minką. – Wiesz co, lepiej opowiedz mi o tym swoim kliencie. Postawię ci lunch i omówimy wszystkie szczegóły.
- Dobra. – odburknęła. – Ale pamiętaj, że protestowałam.
- Alice, straszny dzieciak z ciebie.

Chwyciłam ją za ramię i wyciągnęłam ze sklepu.



*O ile dobrze rozumiem, oryginalna wersja cytuje teksty z tego filmu.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kropek
Nowonarodzony



Dołączył: 24 Sie 2008
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 1:47, 10 Lut 2009 Powrót do góry

Dahrti, nie będę oryginalna pisząc, że tłumaczenie jest świetne, a ty jak zwykle cudowna!

Cytat:
- Niebieski…- powtórzyła, zaskoczona.
- Tak. Jak niebo o zmierzchu.


Ha! Oto następny powód żeby ubóstwiać ten kolor:)

Cytat:
Ale do niczego nie doszło, bo nasz głupi sąsiad zaczął walić w ścianę i krzyczeć, że jesteśmy za głośno…

Oczy Alice, zapewne w reakcji na szok, prawie wyszły z orbit. Chyba powinnam była inaczej sformułować ostatnie zdanie.


I w tym momencie padłam :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ms.cullen
Człowiek



Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Wto 1:50, 10 Lut 2009 Powrót do góry

No fragment jak fragment ale to nie Twoja wina oczywiście :)

Za to następny rzeczywiście będzie...no cóż, wynagrodzi wszystko xDD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ginger!
Zły wampir



Dołączył: 13 Gru 2008
Posty: 448
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 24 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 2:00, 10 Lut 2009 Powrót do góry

Cytat:
- Myślałam, że chcesz, by to on pchał ciebie, raz za razem?


O rany, popłakałam się ze śmiechu.

Dahrti, pewnie niczego nowego nie wniosę do komentarzy, ale jesteś po prostu genialna. Nie wiem na ile Mizuki maczała w tym swoje palce, ale razem tworzycie chyba idealny zespół :)

Alice była genialna podczas tych zakupów.
Nie spodziewałam się tylko, że Bella zda sobie sprawę z tego, że Edward coś do niej Wink Byłam przekonana, że będzie cały czas temu zaprzeczać.

Nie mogę się doczekać kolejnej części.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Agnes_scorpio
Zły wampir



Dołączył: 20 Gru 2008
Posty: 276
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 88 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Wto 9:12, 10 Lut 2009 Powrót do góry

- Wtedy… Nie wiem. – Ściągnęłam sukienkę i odwiesiłam ją na wieszak. Wpatrywałam się w nią przez chwilę, próbując pozbierać myśli. – Masz rację. Myślę, że mu się podobam. Muszę tylko znaleźć jakiś sposób, by go wreszcie popchnąć do działania.
- Myślałam, że chcesz, by to on pchał ciebie, raz za razem?


A ta Alice to bad girl :)

Zareklamowałaś następną część i już się boję co będzie???

Ja nie chcę płakać :(

Super !!! Powodzenia w dalszym tłumaczeniu :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anna Scott
Zły wampir



Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 335
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: New York- Kerry -Londyn- Trondhaim ... Tam gdzie Diabeł mówi "Dobranoc"...

PostWysłany: Wto 11:20, 10 Lut 2009 Powrót do góry

Acha, Acha, Acha, -> tańczy mały taniec radości wymachując rękami -> Acha, Acha, Acha...

Można Cię zatrudnić do tłumaczenia tak 12h na dzień?
Wiesz, żebyśmy miały codziennie po 2 rozdziały Twisted Evil

Mogę zapłacić czekoladkami, które dostałam za bycie Królową Miziania Twisted Evil Twisted Evil Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dahrti
Zły wampir



Dołączył: 21 Lis 2008
Posty: 328
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 11:24, 10 Lut 2009 Powrót do góry

Przykro mi, będzie płacz i zgrzytanie zębów, jak nic.

Nie wiem, czy fragment będzie dziś z przyczyn "technicznych". Zobaczymy. W najgirszym wypadku będziecie miały jeszcze jeden dzień radości i nadziei... ;>


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mizuki
Zły wampir



Dołączył: 03 Gru 2008
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Wto 11:46, 10 Lut 2009 Powrót do góry

Kurczaki, komputery to jednak zuo XD Na razie mamy problem, bo mój laptop z office'em nie chce otwierać plików Dahrti z oprogramowaniem linuksowskim, więc na razie jesteśmy, za przeproszeniem, w ciemnej dupie XD
Trzymajcie kciuki, żeby wszystko się unormowało .0.!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dahrti
Zły wampir



Dołączył: 21 Lis 2008
Posty: 328
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 14:32, 10 Lut 2009 Powrót do góry

Będzie ok. Musi być. Nie spałam, nie jadłam, nie uczyłam się, nie pracowałam...

BO TERAZ IDZIE MÓJ ULUBIONY FRAGMENT!! A POTEM BĘDZIE NASTĘPNY ULUBIONY!!

Pewnie moja ukochana maszynka zdechnie po tak obcesowym traktowaniu, no ale musiałam. Kolejny fragment prawie gotowy. Jak już mówiłam, będzie dramat i tragedia.

Uwaga - Edward:

1. nie zachowa się jak dżentelmen, ale jak cham, za przeproszeniem
2. nie dość że jak cham, to jeszcze jak skończony IDIOTA.

Kto się już nie może doczekać? :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
safie
Człowiek



Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 92
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Katowice

PostWysłany: Wto 14:40, 10 Lut 2009 Powrót do góry

Dahrti napisał:
Będzie ok. Musi być. Nie spałam, nie jadłam, nie uczyłam się, nie pracowałam...

BO TERAZ IDZIE MÓJ ULUBIONY FRAGMENT!! A POTEM BĘDZIE NASTĘPNY ULUBIONY!!

Pewnie moja ukochana maszynka zdechnie po tak obcesowym traktowaniu, no ale musiałam. Kolejny fragment prawie gotowy. Jak już mówiłam, będzie dramat i tragedia.

Uwaga - Edward:

1. nie zachowa się jak dżentelmen, ale jak cham, za przeproszeniem
2. nie dość że jak cham, to jeszcze jak skończony IDIOTA.

Kto się już nie może doczekać? :D


Ja :P chociaż juz czytałam orginał :P


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Natka
Nowonarodzony



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 15:07, 10 Lut 2009 Powrót do góry

ja zdecydowanie nie moge sie doczekac!!

po prostu nie moge myślec o niczm innym niż co się wydarzy w kolejnej części!!

a tak w ogóle to świetne tłumaczenie, moje ulubione!! :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Wto 15:23, 10 Lut 2009 Powrót do góry

Ekhm... jeśli chcesz sę nad nami pastwić, to jak najbardziej ci wychodzi. Jeśli to coś pomoze, jestem gotowa uklęknąć przed twoim komputerem i błaga go na kolanach, żeby robił wszystko co każesz, ale daj kolejną częśc!!!!!
Dahrti
Zły wampir



Dołączył: 21 Lis 2008
Posty: 328
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 16:07, 10 Lut 2009 Powrót do góry

Z pastwieniem się już skończyłam. Teraz tylko delikatnie się droczęWink Następna część: środa/czwartek.

Panie i Panowie, oto moja najulubieńsza część. O ogromie mojej dla niej fascynacji świadczy fakt, że nie jest 22 czy 24, kiedy ją dokładam;)


LICZĘ NA DUŻĄ ILOŚĆ KOMENTARZY - PROSZĘ MNIE NIE ZAWIEŚĆ!!




AMOC 13 czyli Rozdział IV część III (ostatnia)

Nadszedł czerwiec… A potem minął. Tak samo jak urodziny Edwarda, które spędził on w Japonii (za co dostał zresztą gorące podziękowania od mojej spiżarni). Przez większość czasu pracowałam z Alice, przygotowując wszystko dla jej ekscentrycznego klienta i jego wielkiego przyjęcia dla dwóch osób.

Nadszedł lipiec. Została wydana pierwsza książka, nad której edycją pracowałam. Oczywiście Alice urządziła przyjęcie z tej okazji. Edwarda nie było praktycznie przez cały miesiąc. Zapisałam się więc na kurs kuchni włoskiej dla zaawansowanych, by czas mijał mi szybciej.
Choć nie widywałam Edwarda prawie wcale, to często dzwonił do mnie z różnych części świata. Tak tylko, żeby pogadać. Starałam się jak najlepiej zapamiętać brzmienie jego głosu i znałam numery wszystkich jego telefonów (miał różne w zależności od kraju, w jakim przebywał).

Zanim się obejrzałam była już połowa sierpnia. Miasto zaatakowała niewyobrażalna fala upałów. Z jednej strony, po sześciu latach w Arizonie zdawałam sobie sprawę, co to znaczy prawdziwy ukrop i żar lejący się z nieba, więc nienawidziłam narzekać przy ludziach na pogodę, bo zawsze patrzyli na mnie, jakbym miała dwie głowy, albo co. Z drugiej strony, mieszkania w Arizonie były klimatyzowane. No i nigdy nie było tam tak wilgotno i duszno w czasie upałów. Temperatura i wilgoć sprawiały, że byłam zrzędliwa i wiecznie naburmuszona. Prawie cieszyłam się, że Edward wyjechał na tak długo. Mogłam się wściekać i narzekać w pustym mieszkaniu, ile tylko chciałam.

Przetrzymałam jakimś cudem trzy nieznośnie gorące i ciężkie dni, ale w sobota okazała się być sto razy gorsza. Próbowałam ochłodzić się na basenie, ale przyjęcie urodzinowe jakiegoś dzieciaka wygoniło mnie stamtąd w rekordowym tempie. Wolałam już umrzeć z powodu udaru słonecznego, niż przebywać choćby jedną sekundę więcej w środku cyklonu. W końcu, zdesperowana i wykończona, rozebrałam się do majtek i podkoszulka na ramiączkach i rozciągnęłam na łóżku, dookoła którego rozstawiłam wszystkie posiadane przeze mnie i Edwarda wiatraczki. Troszkę pomogło, ale nadal czułam się, jakby moje ciało miało zaraz zamienić się w płynną galaretę.

Sfrustrowana, poczłapałam do kuchni po zimną wodę. Otworzyłam drzwi lodówki i poczułam boski powiew mroźnego powietrza. Ulga, jaką odczuwałam w tym momencie, była prawie nie do opisania. Stałam w miejscu, rozkoszując się chłodem na mojej skórze, nie kłopocząc się myślami o schowanym w lodówce jedzeniu, czy wysokością rachunku za prąd. Silniczek urządzenia zaskoczył i zaczął głośno buczeć, próbując utrzymać niską temperaturę pomimo otwartych drzwi. Chwyciłam garść lodu i wrzuciłam go do szklanki, do której nalałam zimnej wody. Następnie przyłożyłam ją do czoła, modląc się w myślach o zmianę pogody. Położyłam szklankę na ladzie i zaczęłam zdejmować podkoszulek, kiedy usłyszałam za sobą zaaferowany głos Edwarda.

- Nie mam absolutnie nic przeciwko twojemu rozbieraniu się, Bello. Ale chyba chciałabyś wiedzieć, że ktoś za tobą stoi.

Krzycząc przeraźliwie, obróciłam się plecami do lodówki i ujrzałam Edwarda, stojącego kilka kroków ode mnie. Na jego niesamowicie przystojnej i zadowolonej z siebie twarzy widniał mój ulubiony, zakrzywiony uśmiech.

Nie miałam gdzie się schować. Drzwi lodówki były wąskie, no i było w niej pełno jedzenia. Tam się nie zmieszczę. Spanikowałam. Chwyciłam torebkę mrożonego groszku i wyciągnęłam ją przed siebie niczym tarczę.

- Nie, to niczego nie zasłania. – powiedział, pożerając wzrokiem każdy centymetr mojego prawie nagiego ciała.
- Co ty tu robisz?! – krzyknęłam.

Nie mogłam uwierzyć w moje przeklęte szczęście. Tysiąc lat perfekcyjnego szczęścia nie wynagrodzi mi tych kilku chwil straszliwej tortury.

- Widzisz, właśnie dlatego uwielbiam wracać do domu. Nigdy nie wiem, co zastanę po powrocie. – jego oczy błyszczały dziko. – Choć musze przyznać, że nawet nie podejrzewałem iż znajdę cię prawie nagą. A więc to porabiasz, gdy mnie nie ma? – zapytał radośnie. Włożył ręce głęboko do kieszeni i oparł się o ladę, cały czas obserwując mnie. Nadal miał bardzo zadowolona minę, ale dostrzegłam w jego twarzy coś jeszcze, jakąś bardzo silną emocję skrywaną pod maską samozadowolenia.

- Wróciłeś trzy dni wcześniej! – oskarżyłam go. – Odwróć się!
- Zastanawiałem się, czy nie zrobić ci zdjęcia. Mógłbym go potem używać jako wygaszacz ekranu.
- Nie zrobiłbyś tego! – wysapałam przerażona, cofając się i prawie lądując w lodówce. W obliczu nowoodkrytego, straszliwego zagrożenia jakoś zapomniałam, gdzie się znajduję.
- Oczywiście, że nie. Za kogo ty mnie uważasz?

Po prostu nie mogłam w to uwierzyć. On naprawdę wydawał się być urażony moją reakcją! W tym momencie ledwo panowałam nad gniewem.

- Za kogoś, kto się nie odwraca!

Była już tylko jedna rzecz, którą mogłam zrobić. Rzuciłam w jego głowę torebką mrożonego groszku i, kiedy ją złapał, uciekłam do mojej sypialni, zatrzaskując za sobą drzwi. Część mnie była przekonana, ze Edward pójdzie za mną, ale nie zrobił tego. Rzuciłam się na łóżko, wtuliłam twarz w poduszkę i zaczęłam krzyczeć z całych sił. Nie w taki sposób chciałam przykuć jego uwagę! Powinnam być przygotowana, dostać jakieś ostrzeżenie, że wraca. Zrobić makijaż. I ogolić nogi.

Oh nie!

Obróciłam się na plecy, wciąż zakrywając twarz poduszką. Uduszenie samej siebie wydawało się naprawdę kuszącą alternatywą w porównaniu z wybuchnięciem od środka. Jeśli po czymś takim nie poczuje się popchnięty do działania, to naprawdę nie mam u niego żadnych szans. Żadnych.

Pięć minut później Edward delikatnie zapukał do drzwi.
- Czego chcesz? – mój głos był stłumiony przez poduszkę. Nie obchodziło mnie, czy mnie słyszy, czy nie.
- Przyniosłem ci wody z lodem.
- Podniosłam poduszkę i wlepiłam oczy w drzwi. – Że co?
- Mówiłaś, że ci gorąco.

Było mi gorąco. Bardzo gorąco. A teraz było mi gorąco i dodatkowo byłam cholernie zaniepokojona, a rozwiązania mojego dylematu nie było widać na horyzoncie. Siedziałam cichutko, niepewna, czy jestem już gotowa stawić mu czoła.

- Bello?
Westchnęłam. – Co?
- Przepraszam. Bardzo mi przykro.
- Nieprawda, wcale nie jest ci przykro.

Edward milczał przez kilka sekund.

- Jest mi przykro, że poczułaś się zażenowana. – uściślił. – Nie powinnaś. Powinien był ci wcześniej dać znać, że tam stoję. Byłem trochę… zamroczony… widząc cię… w takim stanie. To moje jedyne wytłumaczenie.

Wstałam i uchyliłam drzwi.
- Zamroczony? – zapytałam.
- Hmmm… Oszołomiony? – uśmiechnął się nieśmiało.
- Serio? – otworzyłam szerzej drzwi, patrząc na niego pytająco. – Oszołomiony?
- Wyjdź do mnie. – poprosił.
- Gdzie jest moja woda? – zażądałam.
Wręczył mi szklankę, obserwując z przymrużonymi oczami, jak piję.
- Nienawidzę takiej pogody. – stwierdziłam po opróżnieniu całej szklanki.
- Naprawdę? Jeśli chodzi o mnie, to właśnie stała się moją ulubioną. – podał mi torebkę groszku. – Chciałaś coś z tym zrobić?
- Nie. Możesz ją odłożyć do lodówki. Trzymam ją i tak tylko na nagłe wypadki.
- Groszek pierwszej pomocy?
- Mam tendencję do upadania, przewracania się na wszystkim. Często mam siniaki. – wyjaśniłam. – Um… Chciałeś czegoś?

Dlaczego mój głos musiał się załamać właśnie przy TYM zdaniu?!

Przyglądał mi się dłuższą chwilę, próbując sformułować odpowiedź. Przekrzywiłam głowę i czekałam, wstrzymując oddech.

- Zabrałaś wszystkie wiatraczki. – Proszę. Tyle a propos jego błyskotliwych odpowiedzi. Westchnęłam.
- Zaczekaj minutkę. – zamknęłam drzwi i ubrałam szorty, mamrocząc pod nosem.

Szczerze? Trzeba chyba go walnąć w głowę kilka razy i wykrzyknąć do ucha całą prawdę i może wtedy coś załapie. Może.

Wróciłam do drzwi i otworzyłam je, ale Edward nie wszedł do środka. Jego ręce były opuszczone, dłonie zaciśnięte w pięści, a wargi ściśnięte w wąską linię.

- Co ci się znowu nie podoba? – spytałam niegrzecznie.

Wypuścił niepewnie powietrze i wbił we mnie wzrok. Jego oczy były pełne pasji.

- Staram się… próbuję… z całych sił… dobrze się zachowywać.

- Sprawia ci TO problem? –

Chrzanić podteksty i podwójne znaczenia! [oryginał: „Is it hard for you?” ma podwójne znaczenie. Pierwsze: „czy jest ci ciężko/czy to jest trudne” i drugie: „czy jesteś twardy?” – wiecie, o co chodzi;> - dop. tłum.] Musiałam się wreszcie dowiedzieć, na czym stoję. Te jego ciągłe zmiany nastrojów, na zmianę flirtowanie ze mną i odpychanie mnie, doprowadzały mnie do szaleństwa.

Wyszeptał odpowiedź. – Bardzo duży. – jego głos był dziwnie niski.

Starałam się ze wszystkich sił, by mój głos nie zachwiał się przy następnym zdaniu.

- A co jeśli ja chcę, żebyś przestał się dobrze zachowywać?

Tak bardzo chciałam wyciągnąć rękę i pogłaskać go po policzku. Po prostu dotknąć go. Nie wydawało mi się to zbyt wygórowanym pragnieniem, ale Edward zdawał się walczyć ze sobą tak mocno, że się powstrzymałam. Skrzyżowałam ręce na piersiach, chwytając moje boki najsilniej, jak potrafiłam. Bolało.

- Nie jestem pewien, czy to by było najlepsze rozwiązanie.

Zaczęłam gwałtownie mrugać oczami. Czułam łzy, napływające do moich oczu. Nie chciał mnie! Starałam się ze wszystkich sił utrzymać moje emocje na wodzy, ale poniosłam całkowitą klęskę. Mimo to desperacko powstrzymywałam łzy. Nie zobaczy, jak płaczę.

- Rozumiem. – przełknęłam głośno ślinę. Musiał to usłyszeć. – Cóż… Niech Bóg broni, żebyś miał zrobić coś, czego nie chcesz. – wzięłam głęboki oddech. – Jeśli nie masz nic przeciwko temu, pożegnam cię. Mam trochę pracy. Cześć. – powiedziałam zimno.

Nie odważyłam się podnieść głowy. Nie chciałam, by zobaczył mój ból. Zamknęłam drzwi. Potem poszłam do łazienki i usiadłam w pustej wannie. Włożyłam głowę między kolana. Płakałam.

Płakałam nad moim złamanym sercem, bo gdzieś pomiędzy naszym przypadkowym spotkaniem po latach i dniem dzisiejszym, podczas wszystkich spędzonych razem miesięcy, wspólnych wieczorów, weekendów, zakochałam się w nim. Gorzej, pokochałam go całą sobą.

A teraz dostałam odpowiedź na moje niewypowiedziane pytanie: „Nie.”


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Alice_
Wilkołak



Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 16:21, 10 Lut 2009 Powrót do góry

<beczy> łącze się z Bellą w bólu jak on mógł się zachować jak skończony dupek i cham?! mam nadzieję, że już w następnym rozdziale będzię good :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mercy.
Wilkołak



Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 16:21, 10 Lut 2009 Powrót do góry

Cholera, cholera, cholera! Jestem największym debilem na świecie.
Własnie spóźniam się na terning, ale warto. Kiedy się otrząsne z szoku i wrócę z treningu dodam edit Wink
Musze normalnie ochłonąć xD

edit:
Na wstępie powturzę, że ubusitwiam się Dahrti za to tłumacznie.
Ale to już pewnie wiesz.
Potem dodam, że uwielbiam ten FF i jego autorkę za te pomysły.
Ale to też jasne jak słońce.
A teraz dodam, że kocham tą Belle i tego zidiociałego Edwarda.
Wątpię czy dożyje do środy/czwartku :D
Dodaj coś szybko - błagam na kolanach.

Ave Vena


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mercy. dnia Wto 20:12, 10 Lut 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
zakrecona01
Człowiek



Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Wto 16:24, 10 Lut 2009 Powrót do góry

Ej! to nie tak miało być...Edward miał powiedzieć że też kocha Belle i mieli żyć długo i szczęśliwie! A tu takie coś? Kurcze... Mam nadzieję, że się jeszcze zejdą... Normalnie dawno już tak się nie emocjonowałam ff....

Weny!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zakrecona01 dnia Wto 16:24, 10 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Aletheia
Człowiek



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Łoże Emmetta

PostWysłany: Wto 16:26, 10 Lut 2009 Powrót do góry

Auć! Zabolało... Tłumaczenie świetne. Akcja przy lodówce również mi się bardzo podobała. Kiedy można się spodziewać następnej części?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
wampirek
Dobry wampir



Dołączył: 01 Sie 2008
Posty: 1124
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 16:39, 10 Lut 2009 Powrót do góry

o cholera a już byłam pewna, ze Edzio nie wytrzyma i rzuci się na Bellę tam w kuchni...tak bliiiiiiisko i znów tak cholernie daleko.
Ale za to jest na co czekać, achhhhh.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Amel
Nowonarodzony



Dołączył: 31 Gru 2008
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Wto 16:45, 10 Lut 2009 Powrót do góry

Nie no ja po prostu nie mogę.
Az coś się we mnie gotuje .
Jak ten Edward mógł powiedzieć coś takiego. Normalnie bym mu przywaliła.
Heh, chyba muszę trochę ochłonąć.

Tłumaczenie oczywiście jak zawsze świetne.
Czekam z niecierpliwością na dalsze rozdziały.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin