FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Głupi piękny Cullen! [T] (+16) [zawieszony] 1-9 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
zgredek
Dobry wampir



Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 592
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 51 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Antantanarywa

PostWysłany: Pią 23:00, 26 Cze 2009 Powrót do góry

Zdążyłam dzisiaj? Nie jestem pewna Wink

A więc na początek: NIE ŻYCZĘ SOBIE KOPIOWANIA I ROZPOWSZECHNIANIA TREŚCI TEGO FF BEZ MOJEJ ZGODY, JASNE?

Opublikowane rozdziały możecie pobrać z mego chomika:
[link widoczny dla zalogowanych]


Rozdział IX
ZEMSTA

PWB:
- Bello, wróciliśmy! Hej, gdzie jesteś? Edward już wyszedł? Bell... - Alice skończyła swoją tyradę, kiedy otworzyła drzwi mojego pokoju. Ciągle siedziałam na łóżku, dokładnie w tym miejscu, gdzie zostawił mnie Edward. Zostawił mnie...
Kiedy sobie to uświadomiłam, szloch wydobył się z mojej piersi. Alice westchnęła i zbliżyła się do mnie razem z Rosalie i chłopakami. - Bello, co się stało? - zapytał Emmett. Rosalie przytuliła mnie, a Alice próbowała uspokoić. - Bello, gdzie jest Edward? - Zamiast odpowiedzieć wciąż płakałam.
- Bello, posłuchaj mnie uważnie – teraz zabrał głos Jasper. Podniosłam wzrok na jego zmartwioną twarz. - Co zrobił Edward? - Patrząc w jego oczy zauważyłam wielką troskę, ale wiedziałam, że to nie o mnie się boi. Nie chciałam rozmawiać o tym, co się stało. Potrzebowałam, żeby Edward był przy mnie. Zawsze go potrzebowałam.
- On... on zostawił mnie. Był taki... taki... Powiedział, że martwi się o mnie, naprawdę się o mnie martwi. Potem nieoczekiwanie wściekł się. Powinieneś go zobaczyć, jego oczy zrobiły się... czarne. Były przerażające i martwe jak niekończący się tunel. Nawijał o tym, że nic nie wiem i nie powinnam była się upijać i wtedy... wtedy mnie zostawił. - Nie mogłam powiedzieć nic więcej. Łzy zbierały się pod moimi powiekami, pamięć w kółko odtwarzała te same wydarzenia w mojej głowie.
- Bello, czy on powiedział coś, cokolwiek, zanim się zdenerwował? - Poczułam się, jakby Jasper mnie przesłuchiwał i wcale mi się to nie spodobało. Chyba uważał, że zrobiłam coś złego.
- Nie wiem! Obudziłam się w jego ramionach i powiedziałam coś o... o tym, że byłam bardzo głupia, pijąc tyle, ale nie żałuję, że mogłam na chwilę zapomnieć... albo coś podobnego! Nie wiem! Jasper, co się z nim dzieje? Nigdy nie widziałam, żeby tak się złościł*. - Jasper westchnął przeciągle, zanim skinął na Emmetta. - Jasper, czego ty mi nie mówisz?
- Bello, nie jestem odpowiednią osobą do udzielania ci takich informacji, ale coś stało się Edwardowi w dzieciństwie. To miało związek z alkoholem i nigdy się z tym nie pogodził. Wydaje mi się, że widzenie ciebie, osoby, na której zależy mu najbardziej, pijącej, wpłynęło na niego nie najlepiej. Teraz słuchaj mnie uważnie. - Przyklęknął przede mną i spojrzał prosto w oczy. - Wiesz, gdzie poszedł Edward? - Utrzymywałam kontakt wzrokowy kilkanaście sekund, zanim się odwróciłam. Pokręciłam głową.
- Przepraszam, nie wiem. Tak mi przykro. - Nie miałam pojęcia, co się z nim stało i nie wiedziałam dlaczego, ale nagle poczułam, że to całkowicie moja wina. Wciąż byłam zła, a jednocześnie przepełniona masą innych emocji – jedną z nich stanowiło poczucie winy. - Alice, widzisz coś? - Odwróciłam się do niej. Sprawiała wrażenie zaniepokojonej.
- Bello, nie widzę kompletnie nic. On nie wie, co zrobi, a dopóki nie podejmie wyraźnej decyzji, nie mogę ci pomóc. Jasper, najlepiej sprawdzić, czy nie ma go w waszym domu. Najprawdopodobniej tam właśnie poszedł. Emmett, na wszelki wypadek poszukaj też w kampusie. Rosalie, ty zostaniesz tutaj z Bellą i doprowadzisz ją do porządku. Ja będę sprawdzać, czy coś zdecydował, więc trzymajcie komórki w pogotowiu. Bello, – chwyciła moje ręce w swoje maleńkie dłonie i uśmiechnęła się do mnie słabo – nie wiedziałaś, okej? Nie wiń się całkowicie; wiem, że będziesz. Przestań już płakać i pozwól Rosalie się tobą zająć. Kocham was, dziewczyny. - Przytuliła mnie, zanim wyszła na zewnątrz z chłopakami.
Rosalie uścisnęła mnie mocno. - Już w porządku, Bello. Wszystko się ułoży.

***

Nie minęło wiele czasu, kiedy usłyszałam ciche kroki Alice wracającej do domu. Była sama, więc podejrzewałam, że znaleźli Edwarda. Weszła do mojego pokoju z poważnym wyrazem twarzy.
- Wszystko z nim w porządku? - zapytała za mnie Rosalie. Wiedziała, że chcę to wiedzieć, ale nie mogę się zdobyć na wypowiedzenie jakichkolwiek słów.
- Jest poważnie rozdarty, ale sądzę, że wróci do normy. On tylko stracił nerwy. Chłopcy powiedzieli, że na wszelki wypadek nie pójdą jutro do szkoły, ale wszystko powinno wrócić do normy. Bello? - Wpatrywałam się w podłogę, kiedy mnie zawołała. Podniosłam głowę, żeby na nią spojrzeć. - Już z nim dobrze. - Tak świetnie potrafiła we mnie czytać. Westchnęła, świadoma, jak bardzo wciąż się stresuję i niepokoję. - Posłuchaj mnie, jeśli to cię pociesza, spróbuj pogadać z nim, kiedy wróci do szkoły. Myślę, że on też będzie tego chciał. - Przytaknęłam, nie zwracając uwagi na jej słowa. - Postaraj się zrelaksować. Sądzę, że my też możemy sobie zrobić jutro dzień wolny. Potrzebujemy czasu tylko dla nas.

***

Wzięłam głęboki wdech, żeby się uspokoić. Stałam przed drzwiami do sali biologicznej, próbując zebrać w sobie odwagę na ich otwarcie. A co jeśli Edward mnie teraz nienawidzi? Nie mogłabym żyć, jeśli by tak było. Tego dnia unikałam wszystkich oprócz Alice i Rosalie. Usiadłyśmy nawet przy innym stoliku niż chłopcy w czasie lunchu. Wiedziałam, że dziewczyny robią to z ciężkim sercem, ale po prostu jeszcze nie mogłam stanąć twarzą w twarz z Edwardem.
Właśnie wtedy wyczułam za sobą jego obecność. Zanim zdołałam cokolwiek zrobić, Edward przemknął obok i wszedł do klasy, zostawiając mnie ogłuszoną. Stałam jak zmrożona aż do dzwonka, po którym weszłam do sali. Oczy wszystkich skierowały się na mnie, zmierzającą prosto do ławki w rogu na tyłach pomieszczenia, ale oczywiście nie mogłam przejść nie otrzymując stosownego komentarza od Lauren.
- Dlaczego Bella nie jest z Edziem-Niedźwiedziem? Już nie układa się im dobrze? - Usłyszałam chichot jej i Jessiki, a Mike nieudolnie próbował powstrzymać się od śmiechu.
Jessica udała, że z trudem zaczerpnęła powietrza, przesłaniając otwartą dłonią swoje usta. - Nie rzucił cię, no nie? To byłoby okropne...
- Odpieprz się. - Nie miałam ochoty na kłótnię. Zauważyłam kątem oka, że Angela mi się przygląda i posłałam jej słaby uśmiech, zanim znalazłam się na swoim miejscu.
Siadając spostrzegłam, jak Edward jest sztywny. Wpatrywał się w stół, na którego powierzchni zaciskał dłonie w pięści, nie oddychając. Jego plecy były zgarbione, a wyraz twarzy, przesłoniętej kosmykami włosów, nieodgadniony i pusty. Nigdy nie widziałam, żeby wyglądał na tak bezbronnego.
Zajęcia się zaczęły, ale nie potrafiłam się skoncentrować na niczym innym niż Edward. Bezmyślnie bazgrałam coś na folderze, a kątem oka rejestrowałam, jak bierze pierwszy od dłuższego czasu oddech. Zamrugał oczami, rozluźnił dłonie i zrelaksował się, jakby wciągnął w nozdrza najpiękniejszy na świecie zapach.
Wtedy w końcu spojrzał na mnie. Początkowo skierował w moją stronę tylko oczy, a potem delikatnie odwrócił głowę. Odpowiedziałam mu tym samym. Czułam się, jakby mnie hipnotyzował, albo widział po raz pierwszy. Wreszcie nieznacznie uniósł kąciki ust. Delikatnie, ledwie widocznie, ale jednak się uśmiechnął. Niepewna spuściłam oczy, a potem je podniosłam, żeby odwzajemnić się mu tym samym. Dla postronnego obserwatora znaczyłoby to niewiele, ale dla mnie ten jeden uśmiech był wart tyle co cały świat.
Kiedy zabrzęczał dzwonek właśnie zdecydowałam, że porozmawiam z Edwardem po zajęciach, ale on wstał i wyszedł z klasy, nawet nie spoglądając w moją stronę. Może zdołam z nim pogadać na sali gimnastycznej.
Moja nadzieja nie istniała długo, bo kompletnie mnie unikał w ciągu całej lekcji. Graliśmy w siatkówkę, a kiedy nadszedł czas na mecz mojej drużyny z drużyną Edwarda, ani razu nie odbił piłki w moją stronę**. Mike'a, grającego w tej samej grupie co ja, nigdy nie widziałam szczęśliwszego. Mogłabym przysiąc, że puścił mi oczko przynajmniej trzy razy.
Spotkałam moje dziewczyny po zajęciach, wychodząc z sali gimnastycznej i okazało się, że Edward, Jasper i Emmett już poszli. Zgadywałam, że ten pierwszy nie chciał ze mną rozmawiać***.
Plotkowałam z dziewczynami w drodze powrotnej do domu. Chyba próbowały podtrzymać mnie na duchu, ale od czasu poznania Edwarda każda chwila bez niego wydawała mi się bezsensowną. Już prawie dotarłyśmy do domu, kiedy poczułam się dziwnie, jakby ktoś nas obserwował. Odwróciłam się, żeby zobaczyć, czy kogoś w okolicy nie ma, ale nic nie zauważyłam.
- Wszystko w porządku, Bello? - zapytała mnie Rosalie.
- Mhm? Tak, czuję się dobrze. Wydawało mi się, że coś usłyszałam. Pewnie wariuję na starość. - Roześmiałyśmy się z mojego głupiego dowcipu, ale wciąż było mi nieswojo.

***

Nadeszła środa, tydzień od dnia, kiedy Edward ze mną zerwał. Od tamtej chwili nic się nie zmieniło; wciąż nawet ze mną nie porozmawiał. Od czasu do czasu otrzymywałam uśmiech, albo raczej skinienie w moją stronę jako dowód wdzięczności. Te malutkie rzeczy były tym, co pomagało mi jakoś się trzymać. Każdy uśmiech stanowił mój osobisty promyczek słońca.
Tego dnia dziewczyny dostały szału od przebywania bez Emmetta i Jaspera, więc zdecydowałyśmy się znów usiąść razem z nimi. Dziwny temat obiegał nasz stolik – wyłączając mnie i Edwarda, oczywiście.
- Wiecie co? Ostatnio nie widziałem nigdzie wiedźm. A wy? – Emmett zabrał głos.
- Nie widziałam. To faktycznie bardzo dziwne. Dobry z ciebie obserwator, Emmett. Jestem z ciebie tak dumna. - Rosalie musnęła go szybko w policzek, żeby mnie nie zdołować. - Widziałaś je, Bello? To ciebie drażnią najbardziej. - Podniosłam głowę po raz pierwszy podczas całego dzisiejszego lunchu i pokręciłam nią, zanim znów spojrzałam w dół. Ostatnio byłam nieprzerwanie przygnębiona. Jasper natychmiast to wyczuł, więc zmienił temat.
- Nie polowaliśmy od dwóch czy trzech tygodni. Chcecie się gdzieś wybrać z nami w ten weekend? - Kompletnie o tym zapomniałam.
- Z miłą chęcią. My też nie byłyśmy na polowaniu już jakiś czas. Piszesz się na to, Bello? - Naprawdę zaczynało mnie już denerwować, że wszyscy się o mnie martwią. Wiedziałam, że Alice chce mi tylko pomóc, ale czułam, jakby uważali mnie za niedomagające dziecko i każdy chciał się mną zająć****.
Z dużym wysiłkiem wydobyłam z siebie: - Okej, chcę iść. - Nawet dla mnie to zdanie zabrzmiało jak wymuszone.
- Jesteś pewna, Bello? Spokojnie możemy poczekać, aż... poczekać trochę dłużej. - Jedyną osobą, która nigdy świadomie by mnie nie drażniła był Emmett – zwłaszcza przy jego niewinności – ale nie mogłam nic na to poradzić.
Wstałam, wywracając krzesło z głośnym stukiem. - Powiedziałam, że chcę iść. Czy nie możecie wszyscy po prostu zostawić mnie w spokoju? - Szybko spojrzałam na Edwarda, którego oczy były spuszczone i wybiegłam ze stołówki tak „po ludzku” jak mogłam.
Chciałam iść do domu. Chciałam znów zobaczyć Charliego. Chciałam znów zobaczyć Renee. Chciałam z powrotem Edwarda, żeby trzymał mnie i kochał tak jak tydzień temu. Chciałam, żeby znów wszystko było w porządku.

***

Był piątek. Zdecydowaliśmy się wyruszyć na polowanie następnego dnia. Ciężko mi było przekonać Alice i Rosalie, ale zgodziły się w końcu troszeczkę opanować. Od tego czasu traktowały mnie nieco normalniej, jeden raz nawet zażartowały sobie ze mnie, ale to mi nie wystarczało. Podjęłam decyzję i czy chciał, czy nie, Edward musiał ze mną porozmawiać. Nie cieszyło mnie życie bez niego. Godzina stanowiła torturę, a co dopiero tak długi czas.
Właśnie skończyła się biologia i jak zwykle Edward był pierwszym, który podniósł się z miejsca i wyszedł z klasy. Nie dziś. Dziś jesteś mój. Nie byłam daleko za nim. Znalazłam się na sali gimnastycznej w tym samym czasie co on w szatni, więc najszybciej jak to możliwe weszłam do dziewczęcej przebieralni i założyłam strój. Weszłam na halę, na której jedyną znajdującą się osobą był Edward, siedzący na trybunach. Inni dopiero się przebierali.
- Edward, musimy porozmawiać. - Spojrzał na mnie zaskoczony, ale po chwili uspokoił się i jego twarz stała się na powrót pusta.
- Co chcesz, żebym ci powiedział, Bello? - Brzmiał szorstko, ale dla mnie usłyszenie jego głosu po tak długim czasie było cudownym wrażeniem.
- Cokolwiek. Powiedz cokolwiek, po prostu powiedz mi, co mam zrobić.
- Już ci mówiłem, dojdź ze sobą do ładu. Zadbaj o kogoś oprócz siebie dla odmiany.
- Dbam o innych, Edwardzie. - Podniósł głowę tak szybko, że gdyby był człowiekiem, złamałby sobie kark. - Dbam o ciebie. - Smutek wypełnił jego oczy*****. - Dbam o ciebie, dbam o Alice i Rosalie, dbam o Jaspera i Emmetta. - Potrząsnął głową i odwrócił wzrok.
- Bello. - wstał i podszedł do mnie. Jego ciało znalazło się tak blisko... Mogłam praktycznie czuć go naprzeciwko mnie. - Gdybyś naprawdę o mnie dbała, nigdy nie zachowałabyś się tak głupio i nie spławiła mnie, kiedy chciałem ci wyjaśnić, jak to na mnie działa. Nie Bello, sądzisz, że o mnie dbasz, ale to nieprawda. - Wtedy odszedł. Wziął z pojemnika na piłki do koszykówki jedną z nich i zaczął rzucać nimi do kosza. Trafił każdego do momentu, kiedy inni zaczęli wychodzić z szatni.
Nauczyciel podzielił nas na dwie drużyny i kazał grać. Miał najwyraźniej inne rzeczy do roboty w tym czasie, więc tak naprawdę w grze nie obowiązywały żadne zasady, bo nie miał kto ich pilnować. Zaczęło się kilkoma podaniami, kiedy nauczyciel wrócił i powiedział, że jednak musimy rozegrać mecz.
Po dziesięciu minutach znudziło mi się stanie w miejscu z innymi dziewczynami i zaczęłam grać z chłopakami******. Byłam przy piłce przez większość czasu, chociaż nie przykładałam do tego uwagi*******. Właściwie nie potrafiłam się skupić tak bardzo, że kiedy już miałam rzucić piłkę, wypadła mi z ręki. Zdziwiłam się tak bardzo, że krzyknęłam. Nigdy mi się to nie zdarzyło od czasu, gdy stałam się wampirem. Całkowitego zniszczenia dopełniło uderzenie Edwarda w tył głowy, naprawdę mocno. Od kiedy piłka wyślizgnęła mi się z dłoni i z powodu mojej siły, nie miałam kontroli nad tym, jak leci. Odwróciłam się i zobaczyłam go krzywiącego się z bólu. Zauważył mnie, stojącą tam z poczuciem winy, zmrużył oczy i rzucił mi wściekłe spojrzenie.
- O mój Boże, Edward, tak mi przykro. - Nie przyjął do wiadomości moich przeprosin; ciągle się na mnie gapił.
Zaśmiał się cicho, mrocznie. - Zagrajmy. - Mówił tak stanowczym głosem, że ludzie stojący najbliżej cofnęli się kawałeczek. Wzięłam głęboki oddech. W końcu ze mną rozmawiał.
Wszyscy skupili uwagę, kiedy wróciliśmy na swoje pozycje. Nawet dziewczyny przestały plotkować. Dziś nie grałam w drużynie z Mikiem, który rozpoczął grę. Najszybciej jak to możliwe podał piłkę Edwardowi, który pokonał drogę przez boisko i z łatwością zdobył punkt. Potem ja zaliczyłam kosz. Bardzo szybko nasi koledzy z lekcji wuefu nauczyli się zwyczajnie schodzić nam z drogi. W zasadzie toczyliśmy otwartą wojnę. Praktycznie rzucaliśmy w siebie piłką albo trafialiśmy do kosza. Obrona była nawet bardziej brutalna. Odpychałam Edwarda, byle tylko wyrwać mu piłkę z rąk, a potem on próbował mi ją odebrać.
W końcu pchnięcie nie zadziałało – albo już się na to uodpornił, albo był zbytnio zajęty atakiem. Dobrze, w takim razie będę grać nieczysto.
Cierpiałam z powodu braku jego dotyku i liczyłam na to, że on czuje to samo. Edward prowadził piłkę. Pobiegłam za nim, a gdy gotował się do rzutu, zatrzymałam się przed nim, położyłam lewą rękę na jego udzie, a prawą delikatnie przesunęłam po kręgosłupie. Zadrżał, upuszczając piłkę. Skorzystałam z okazji i sięgnęłam po nią, przebiegłam boisko i trafiłam do kosza. Gdy odwróciłam się, zobaczyłam, że patrzy na mnie z drugiego końca. Oddychał nierówno, po czym wyprostował się i podszedł do środka boiska; czekał tam na mnie. Właśnie stworzyłam nowy styl.
Następnym razem, kiedy byłam przy piłce, Edward miękko przejechał swoją dłonią wzdłuż mojej ręki, aż do opuszków palców – praktycznie upuściłam piłkę wprost w jego dłoń. Gdy znów prowadził, delikatnie dmuchnęłam w jego kark i go pocałowałam – jestem absolutnie pewna, że usłyszałam jego jęk. Potem ja kierowałam się do kosza i już miałam rzucać, kiedy poczułam go za mną. Objął mnie w talii i musnął ustami moją szyję, szepcząc „Bella”, a jego słodki oddech omiótł moją twarz. To było to. Miałam zamiar skończyć to raz na zawsze. Piłka już miała opuścić jego ręce, kiedy pocałowałam go za uchem, w dół szyi i z powrotem. - Kocham cię, Edward – powiedziałam.
Odwrócił się. Jego twarz nic nie wyrażała, ale piękne zielone oczy mówiły mi wszystko. Widziałam w nich urazę, widziałam ból, widziałam niepewność, miłość, złość, smutek... tak wiele cierpienia. Czułam fizyczny ból, nie mogąc mu pomóc ani go pocieszyć. Wtedy zrobił coś, czego kompletnie się nie spodziewałam – chwycił moją dłoń i położył na niej piłkę, zanim odwrócił się i wybiegł z sali gimnastycznej.

***

- Bello, uspokój się. Nie musisz nawet spędzać z nami czasu. - Znajdowałyśmy się przy lesie w Porsche Alice i dziewczyny próbowały mnie przekonać, że wszystko będzie dobrze. Zrobiłyśmy sobie daleką wycieczkę do Phoenix, dokąd normalnie droga trwa trzy godziny, jednak tempo jazdy Alice znacznie skróciło ten czas. Planowałyśmy zatrzymać się u Carlisle'a i Esme, rodziców chłopców, jako że ich dom znajdował się niedaleko. - Zajmij się sobą przez jakiś czas, spotkamy się później, spróbuj i ochłoń trochę zanim dojedziemy do domu. - Powoli przytaknęłam, próbując przekonać do tego samą siebie.
Dotarłyśmy do skraju drzew i wysiadłyśmy. Chłopcy znajdowali się niedaleko za nami. Po wyjściu z samochodu, Emmett i Jasper natychmiast podeszli do Alice i Rosalie, z którymi uciekli gdzieś do lasu. Edward stał niezdarnie przy Jeepie Emmetta i przywołał mnie, zanim wyruszył na polowanie.
- Bello, wydaje mi się, że powinniśmy porozmawiać. - Z jakiegoś powodu to mnie rozzłościło. Przez cały tydzień starałam się z nim pogadać a teraz, kiedy on też się na to zdecydował, miałam tak po prostu podbiec do niego?
- Tak sądzisz? - mruknęłam sarkastycznie.
Jego oczy wydały się ciemniejsze, chociaż już były prawie czarne. - To właściwie nie jest moja wina. To ty jesteś tą, która upiła się i zachowywała jak idiotka.
- I także ja byłam tą, która próbowała zacząć rozmowę i przeprosić za zeszły tydzień, ale to się dla ciebie nie liczy, czyż nie?
- Nie ma sensu gadać, jeśli tak naprawdę nie chciałaś mnie przeprosić. Przepraszałaś dlatego, że chciałaś mnie odzyskać, a nie dlatego że było ci przykro z powodu tego, co zrobiłaś.
- To nieprawda.
- To jest prawda. Ale to także moja wina, bo nie wyjaśniłem ci, dlaczego czułem się tak źle i dlaczego aż tak to na mnie wpłynęło.
- To bez znaczenia, Edwardzie. Nie jestem w humorze, żeby teraz rozmawiać, więc wróćmy do tego trochę później. - Pobiegłam w głąb lasu najszybciej, jak potrafiłam. Pokonałam sześć mil zanim się zatrzymałam. Moi bliscy nie znajdowali się zbyt daleko, ale ten dystans wystarczył, bym mogła swobodnie wszystko przemyśleć.
Po konsumpcji******* trzech łosi poczułam się dziwnie********, jakby ktoś mnie obserwował. Rozejrzałam się dookoła, jednak nie zauważyłam nikogo.
- Hmm, zobaczmy, co my tutaj mamy. - Zerknęłam przez ramię i zobaczyłam osobę, której nigdy bym się nie spodziewała. Ogniste rude włosy opadały na jej ramiona. Victoria.
- Och, nie przypuszczalam, że cię tu spotkam, cukiereczku. - Odwróciłam się, by zobaczyć Tanyę, skąpo odzianą jak zwykle.
- Och, czy możemy się zabawić?
- Taa, chciałabym sobie z nią pograć.
Po bokach stały Jessica i Lauren, tylko wyglądały inaczej niż zazwyczaj. W chwili obecnej wydawały się nawet ładne. Ich skóra była nieskazitelna i twarda, a na dodatek pachniały jak... wampiry.
- Jeszcze nie. Chcemy, żeby nasza zemsta była słodka i zimna... i bolesna. - Widocznie Victoria miała w tym towarzystwie duży autorytet.
- Czego chcesz, Victorio?
- Czego chcę? Chcę, żebyś cierpiała. Chcę, żebyś czuła ból, który ja odczuwałam kiedy odebrałaś mi Jamesa i Laurenta, a nawet większy, milion razy gorszy.
- Chcę, żebyś cierpiała za zabranie mojego Edwarda. - Tanya miała jakieś urojenia – wciąż nie mogła pojąć, że Edward nie należał do niej.
- A my jesteśmy tutaj, by pomóc.
- Okej, zamknijcie się wy dwie. Jesteście po prostu beznadziejne. - Victoria roześmiała się, słysząc mój komentarz, prawdopodobnie podzielając tę opinię.
- Nawet jeśli tak jest, mogą pomóc. Ciężko mi było organizować całą akcję samodzielnie, więc poprosiłam o trochę pomocy do tego, co wkrótce zamierzam. - Niepokoił mnie jej chytry uśmiech.
- Co masz na myśli? - Co ona zrobiła?
- A więc widzisz, że zabolało mnie odebranie mi osób, które kochałam. Tak na marginesie – to naprawdę bolesne. W każdym razie, zdecydowałam się pokazać ci, jak to jest. Pierwszą częścią mojego planu było zaaranżowanie małego spotkania twoich rodziców, Renee i Charliego. Zadzwoniłam do nich i powiedziałam, że sprawiasz kłopoty w szkole i że natychmiast mają się oboje tutaj stawić. - Czułam wzbierające pod powiekami łzy, kiedy kontynuowała. - Charlie poleciał do Jacksonville, żeby spotkać się z Renee, zanim ruszyli samochodem do twojej szkoły. Reszta była banalna. Wystarczyło zepchnąć samochód z drogi, a potem go podpalić. Słyszałam ich krzyki z odległości wielu mil, kiedy nadjechały wozy strażackie i ugasiły ogień. To było bardzo smutne. Przysięgam, prawie zaczęłam ich żałować... prawie. - Stałam tam cała zapłakana.
- Ty suko! - Chciałam uderzyć ją w policzek, ale zanim zdołałam to zrobić, Jessica i Lauren chwyciły mnie z obu stron. - Jak możesz mieć tak zimne serce? - Tanya stanęła przede mną i uderzyła mnie w brzuch, a potem kopnęła w kolana. Wyraźnie odczuwałam złamanie trzech żeber tak jak nóg w dwóch miejscach.
Victoria przesunęła się za Tanyę. - A więc zgaduję, że czujesz się inaczej, niż kiedy to ty odbierałaś komuś bliskich. Więc nie win mnie. To tylko twoja wina. Wszyscy, których kochasz, będą cierpieć i zginą przez ciebie. - Spojrzałam na nią i nagle pojęłam pełne znaczenie tego, co właśnie powiedziała. Wszyscy, których kochasz... będą cierpieć i zginą... to twoja wina. Głośno krzyknęłam.
- Nie rób tego... weź mnie! Zabij mnie zamiast nich! Proszę, zostaw ich w spokoju. Zabierz mnie! Tylko ich nie rań...
- Och, nie martw się, cukiereczku, nie mam zamiaru na razie zabijać twoich cennych przyjaciół. Będziemy ich załatwiać jednego po drugim. - Z ostatnim uderzeniem w brzuch, pozwoliły mi upaść na ziemię i odeszły.
Słyszałam, jak przyjaciele podchodzą do mnie, próbując dowiedzieć się, dlaczego krzyczałam. Nie potrafiłam powstrzymać łez**********. W ciągu ostatnich dwóch tygodni płakałam więcej, niż kiedykolwiek w życiu, ale w tym czasie otrzymałam wszystko, czego pragnęłam i to wszystko zostało mi odebrane... a teraz miałam stracić nawet więcej. Szlochałam głośno i ciężko, łzy zasnuwały mgłą przestrzeń przed moimi oczami, aż przestałam widzieć, ale kiedy poczułam dwie podnoszące mnie ręce instynktownie wiedziałam, że to Edward.
- Już w porządku, Bello. Jestem tutaj. Szzz, już dobrze. - Ciasno oplotłam rękami jego szyję, z zamiarem nie puszczania jej już nigdy. - Kocham cię.



*w końcu znacie się tak cholernie długo...
**masz dziewczyno problemy... ja bym się tam cieszyła, że mi oszczędza tego bólu...
***nigdy nie podejrzewałam Belli o taką błyskotliwość...
****banda frajerów, to się chciała zająć...
*****pieprzone emo... chciałabym to tłumaczyć inaczej, ale to jest durne samo w sobie, więc istota pozostaje zachowana...
******ehem... no więc autorka ma jakieś problemy z sobą. Ja wiem, że należy oceniać opowiadanie a nie autora, ale takie fragmenty aż się proszą o taki komentarz. W głównej bohaterce tego dzieUa widzę jej idealne alter-ego, które dla mnie jest totalną kretynką, a dla autorki... aż mi przykro ;(
*******TO POCHOLERĘ ŻEŚ SIĘ TAM PCHAŁA?! ŻEBYM KU*** MIAŁA WIĘCEJ DO TŁUMACZENIA?!
********stwierdziłam, że konsumpcja to piękne słowo, czyż nie jest nim w istocie?
*********szukałam informacji o tym, ile taki łoś krwi posiada, jednakże nie udało mi się dowiedzieć^^ łoś jest większy od człowieka (chyba że to tylko mi się tak zdaje) więc teoretycznie powinien zawierać więcej krwi, a trzy to ho ho, więc ja bym tak nie szalała z tymi łosiami...
**********miałam to przetłumaczyć jako 'moje łzy nie miały końca' ale patossu w tym rozdzialle wystarczy Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zgredek dnia Sob 12:40, 27 Cze 2009, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
Marta_Hale
Człowiek



Dołączył: 01 Sty 2009
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Cieszyn

PostWysłany: Sob 11:06, 27 Cze 2009 Powrót do góry

Autorka pobiła w tym rozdziale samą siebie xD Jest to jak na razie najgłupszy rozdział całego ff.
Jak zwykle świetnie przetłumaczyłaś babi.
Szkoda ze Victoria nie zabiła Bells, autorka mogłaby wreszcie skończyć tego ff.

Czy autorka planuje rozdział 10?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
wampirek^^
Nowonarodzony



Dołączył: 18 Sty 2009
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 11:18, 27 Cze 2009 Powrót do góry

Rozdziału nie skomentuje inaczej niż pozostałych, po prostu specyficzny.

Bardzo się cieszę że zdecydowałaś się wstawić kolejny rozdział. I musisz wiedzieć że bardzo podziwiam Twoją pracę i cierpliwość. Dodatkowo Twoje komentarze do tekstu świetne. Śmiałam się bardziej niż z tekstu :)

Weny
!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nessie
Zły wampir



Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 271
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Sob 12:14, 27 Cze 2009 Powrót do góry

Ha, Ha!

wstawiłaś go o północy a ja czekałam na niego aż do 23.55 ;/
Co do rozdziału to czytałam go wcześniej, tak po łebkach, w oryginale i wydawał mi się bardziej....naturalny.
Mam wrażenie, ze autorka nie ma już pomysłów na rozdziały...
Napisała to, tak by napisać... By fani się odwalili xD
żal...
Ale Ty Zgredku nie masz w tym winy, w końcu tylko tłumaczysz, za co cię podziwiam, bo ja osobiście, kiedyś próbowałam tego ff przetłumaczyć, zanim ty się za to wzięłaś i... nie wyszło xD
Tłumaczenie pierwsza klasa Wink)

No i zgadzam się z poprzedniczkami co do twórczości tej dziewczyny.

Weny, Samozaparcia Wink

Renn


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
smileforme
Nowonarodzony



Dołączył: 10 Maj 2009
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Baranówka k/Lubartowa

PostWysłany: Sob 14:40, 27 Cze 2009 Powrót do góry

Zgredku! Bardzo się cieszę, że postanowiłaś wstawić nowy rozdział. Rozumiem, że nie była to dla ciebie miła sytuacja, bo zachowanie pewnych osób jest karygodne.

Czytając ten rozdział zastanawiałam się, pewnie nie ja jedyna, czy autorka ma delikatne [?] skrzywienie psychiczne, czy może dla niej to, co pisze jest normalne.:) Zdecydowanie dziewczyna ma bardzo wybujałą wyobraźnię.:p

Twoje tłumaczenie jest świetne. Pewnie wiele osób mówiło Ci, że masz bardzo fajny i lekki styl pisania. Gratuluję!

Spodziewam się, że więcej rozdziałów nie będzie, bo autorka napisała tylko 9, a ostatni update był 21 kwietnia br. Szkoda, bo ten ff potrafi poprawić humor. Szczególnie twoje komentarze do niego. :)

pozdrawiam.
smileforme.

edit 15.52 : Wyrażam również szczerą nadzieję, że będziesz dalej pisała Lidla. :]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez smileforme dnia Sob 14:53, 27 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
transfuzja.
Zły wampir



Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 276
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nibylandia.

PostWysłany: Sob 21:20, 27 Cze 2009 Powrót do góry

Mój Jacobie przenajświętszy...
W tym rozdziale autorka zdecydowanie dała popis swoich zdolności grafomańskich.
Jest tak głupi, że z co drugim zdaniem spadałam z krzesła.

Jedyna rzecz, dla której warto czytać ten ff to Twoje komentarze. Zgredku, jesteś nieoceniona. :D

Podziwiam Cię, że dałaś radę przetłumaczyć ten odcinek.

Pozdrawiam,
trans


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Alice_94
Nowonarodzony



Dołączył: 31 Mar 2009
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Milicz

PostWysłany: Nie 17:27, 28 Cze 2009 Powrót do góry

Ojeju!!! Jakie to romatyczne zakończenie....(sarkazm).
Jak pzreczytałam ten rozdział, to nie mogłam sie powstrzymac od śmiechu!
Dziwi mnie dlaczego autorka nie napisała, że Edward wszystkie Plastiki nie pozabijał?! Jestem oburzona!
Hahaha....
Mam wielką nadzieję że ten ff będzie nadal tłumaczony. To jest moja jedyna rozrywka!!!
Życzę weny!
Alice:*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Pauline
Nowonarodzony



Dołączył: 23 Maj 2009
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ś-cie.

PostWysłany: Pią 11:01, 03 Lip 2009 Powrót do góry

Hehe, świetny rozdział :P:P
Tak idiotyczny jak każdy poprzedni.
Cieszę się, że w końcu postanowiłaś go wstawić Smile
Oczekuję na ciąg dalszy...
tego ff i akcji w Lidlu :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
vampire83090
Nowonarodzony



Dołączył: 29 Mar 2009
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Pią 15:14, 03 Lip 2009 Powrót do góry

głupi, nie to zamało powiedziane
twoje tłumaczenie jest świetne i mam nadzieję, że jak skończysz ten ff tłumaczyć zabierzesz się za trochę lepszy. Oczywiście twoje przypisy są zaje***te i cały ff ich nie przebije xdd


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aagmaetlaia
Wilkołak



Dołączył: 12 Mar 2009
Posty: 106
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kwidzyn

PostWysłany: Pią 20:02, 03 Lip 2009 Powrót do góry

Nooo... :D A myślałam, że się nie doczekam. Na wstępie od razu chciałabym powiedzieć, że jestem połową serca z tymi, którzy tępią chomikowców itp, którzy przywłaszczają opowiadania. Sama się nie włączyłam, ale popieram. Powinni wiedzieć, że robią źle.
Meritum posta: Bella bawiąc się tęsknotą Edzia za jej dotykiem zawiodła mnie. Okazała się chyba zbyt przebiegła (w negatywnym tego słowa znaczeniu) nawe jak na to opowiadanie. W rozdziale było mniej humoru, ale za to była sukowatość Victorii i drużyny oraz fochy Edwarda. Ogólnie nawet mi się podobało.
Z racji, że apetyt rośnie w miarę jedzenia- czekam na więcej, na rozwiązanie sprawy. Pozdrawiam!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ObsesiiOn__
Nowonarodzony



Dołączył: 07 Lip 2009
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Wiesz kto mieszka za Twoją ścianą? ;>

PostWysłany: Nie 14:11, 09 Sie 2009 Powrót do góry

A coś jeszcze będzie przetłumaczone? ;>
Tzn. chodzi mi konkretnie o akcje w lidlu. :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
smileforme
Nowonarodzony



Dołączył: 10 Maj 2009
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Baranówka k/Lubartowa

PostWysłany: Nie 15:23, 09 Sie 2009 Powrót do góry

Akcja w Lidlu jest pisana, a nie tłumaczona przez Zgredka. :)
Wcześniej pisała, że wstawi coś jeszcze, więc możemy tylko czekać. :p


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
AlicjaC
Wilkołak



Dołączył: 30 Lip 2009
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z krainy czarów

PostWysłany: Pon 10:08, 10 Sie 2009 Powrót do góry

Omq... ten FF jest tak głupi, że aż śmieszny Wink
Autorka musi go pisać, albo na haju, albo na kacu, bo człowiek w stanie normalnym raczej takiej wyobraźni nie ma Wink
Podziwiam ciebie za tłumaczenie Wink . I pomimo, że uważam ten FF za całkowicie powalony, to i tak wpadnę tu, aby pośmiać się z dalszej twórczości autorki Wink.
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
yourangel1992
Nowonarodzony



Dołączył: 14 Sty 2009
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ;> z Forks maybe xD

PostWysłany: Śro 16:27, 12 Sie 2009 Powrót do góry

Dosłownie poprawia mi się humor jak to czytam ...
Proszę o więcej rozdzialików.
Czasami przydaje się poczytać z parę głupio-śmiesznych fanficków ---leczy smutek xD
Parę ?
no dobra więcej niż parę razy popłakałam się ze śmiechu...
Bella pijana ? Bella i zemsta ?
no nie leżę xD heh
Pozdrawiam :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Maya
Wilkołak



Dołączył: 10 Sie 2009
Posty: 244
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: krzesła. Obrotowego krzesła. o!

PostWysłany: Nie 22:11, 30 Sie 2009 Powrót do góry

Litości ...
Proszę daj nowy rozdział.
Mi tam się ten ff podoba :)Lekki, spoko, dobże się czyta.
Proszę :)
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Maya dnia Wto 16:45, 22 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
zgredek
Dobry wampir



Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 592
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 51 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Antantanarywa

PostWysłany: Nie 23:34, 30 Sie 2009 Powrót do góry

Nie wiem jak mam dodać nowy rozdział, skoro jeszcze nie wyszedł Rolling Eyes
Ja tu tylko tłumaczę. Skargi proszę kierować do Lodowej Księżniczki.

Lidl będzie w najbliższej przyszłości. Tak mi się jakoś przez wakacje o nim zapomniało, przepraszam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Alice_94
Nowonarodzony



Dołączył: 31 Mar 2009
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Milicz

PostWysłany: Pon 11:48, 12 Paź 2009 Powrót do góry

Halo!
Ja tu jestem, i czekam na następny rozdział.
Już przez myśli mi przechodziło że to koniec, że już zakoczyłaś tłumaczyć i więcej rozdziałów nie będzie:(
A ja jestem w rozpaczy i ktoś mnie musi rozśmieszyć. I sprawdzam a tu NIC!
Jak możesz ranić tak moje uczucia.
A teraz tak na serio. Bardzo się cieszę że go w ogóle tłumaczysz, ja to bym chyba nie miała cierpliwości.:) Ale jeszcze raz bardzo cię proszę... Czy mogła byś dodać następny rozdział?
Nie chcę być egoistką. Wiem że masz swoje życie, i tak dalej. Ale CZEKAM!
I nie zapomniałam o Lidlu! Powiedziałaś że pojawi sie w najbliższej przyszłości. I mam nadzieję że dla ciebie najbliższa przyszłość nie jest za 100 lat:)
Życzę miłego tłumaczenia
Z poważaniem All
xoxo


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Alice_94 dnia Pon 11:51, 12 Paź 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Pon 23:17, 12 Paź 2009 Powrót do góry

hm cóż... ten dziecinny plastikowy bezsens jest całkiem wciągający...
polityka nas dobija... gospodarka nas dobija...
po to mamy głupie ff, żeby się z czegoś pośmiać...

czytałam kilka nieudanych ff'ów, ale muszę z przyjemnością przyznać, że przyznaję temu Palmę Pierwszeństwa.. :)

mam nadzieje, że ktoś będzie kontynuował morderczy wysiłek nie połykania własnego monitora przed koncem tłumaczenia :)

pozdrawia
kirke


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
LadyAliceHale
Nowonarodzony



Dołączył: 19 Gru 2009
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Forks ^^

PostWysłany: Sob 19:43, 19 Gru 2009 Powrót do góry

Czczę Cię Babciu!
I czczę tego FF'a! Very Happy
Czy ktoś będzie to kontynuował? BŁAGAM!

Jakby co, to weny ;*

Lady <3


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez LadyAliceHale dnia Sob 19:44, 19 Gru 2009, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
Patricia Cullen
Nowonarodzony



Dołączył: 21 Gru 2009
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Forks

PostWysłany: Pon 11:40, 21 Gru 2009 Powrót do góry

Hehe:) Niezłe !! Przeczytałam CHYBA wszystko co jest związane z Zmierzchem !! I co ja teraz będę czytać :((


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin