FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Jego głos aka "what if i`m the bad guy?" 1-17[NZ] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Poll :: Czy mam to nadal tłumaczyć?

tak
95%
 95%  [ 390 ]
nie
4%
 4%  [ 20 ]
Wszystkich Głosów : 410


Autor Wiadomość
Loona
Wilkołak



Dołączył: 24 Paź 2008
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rybnik / Piekiełko

PostWysłany: Pon 14:49, 02 Lut 2009 Powrót do góry

No właśnie, co się stało, że nie ma kolejnego rozdziału?
Jakby co to ja chętnie się zgłoszę do betowania :)
Jak coś to pisać na pw.
pzdr.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Wto 15:23, 03 Lut 2009 Powrót do góry

Przez tego FF mam jakieś trwałe zmiany w mózgu. Cholera, potrzebuje 12 części, dziewczęta ^^.
steffi
Człowiek



Dołączył: 10 Sty 2009
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Wto 17:00, 03 Lut 2009 Powrót do góry

wszyscy chcą pomagać a nikt nie wstawia nowego =]
dziewczęta co się dzieje gdzie ten 12 rozdział ????????????????


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
lesiu.
Człowiek



Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Wto 17:14, 03 Lut 2009 Powrót do góry

chęęęęę chcęęęę betować hihih XD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mloda1337
Zły wampir



Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Wspaniałe miasteczko pod Poznaniem

PostWysłany: Wto 17:24, 03 Lut 2009 Powrót do góry

no właśnie... tylko po co beta jak nie ma co wstawić? kiedy dwunasty? wciągnęłam się!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
moniq
Dobry wampir



Dołączył: 03 Paź 2008
Posty: 1553
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 71 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 18:55, 03 Lut 2009 Powrót do góry

Info. Autorka tego FF napisała,że przymierza się do napisania zakończego tego opowiadania i zamieściła na swoim profilu ankietę z pytanie, czy czytelnicy wolą bad Edward czy sweet Edward. Z tego co widziałam, tro wybrano wersję Bad. Także pewnie nie zostało wiele odcinków. To tyle ode mnie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
lesiu.
Człowiek



Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Wto 22:15, 03 Lut 2009 Powrót do góry

uuu eh to źle ;c.
bo to jest świetne :g.
to ja czekam na rozdział 12 do zbetowania xD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
steffi
Człowiek



Dołączył: 10 Sty 2009
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Czw 18:42, 05 Lut 2009 Powrót do góry

ej gdzie jest ten 12 rozdział co to miał być a go nie ma ??????
jak tak możecie zostawiać nas na tak długo bez tłumaczenia??
co tu sie dzieje gdzie sie wszyscy podziali ja chce 12=]
bo zwariuje =]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mystery
Wilkołak



Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 157
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: bydgoszcz

PostWysłany: Czw 18:55, 05 Lut 2009 Powrót do góry

12 będzie jak się Ania do kompa dopcha xD
ja mam już 13 zrobiony i 14 w połowie, więc zaraz po 12 je dodam ;p


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Czw 19:17, 05 Lut 2009 Powrót do góry

juhuuu
pomyślcie tylko.....
3 rozdziały dostaniemy jak tylko 12 wyjdzie.... uhhh jak pomyślę to już skaczę z radości... :D szybciej tam z tym 12 rozdziałem Twisted Evil
sheila
Zły wampir



Dołączył: 12 Lis 2008
Posty: 428
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Hogwart w La-Push, na Upper East Side.

PostWysłany: Pią 21:04, 06 Lut 2009 Powrót do góry

Nie naciskac bo nie bedzie. A jak dodam to mystery doda jeszcze 2, co daje razem 3 i dla Was niespodziankę. devil
Przepraszam, ze tak długo- mystery jedyna kochana mnie rozumie ;*
Czemu dzis nie oddam tłumaczenia?:
problemy osobiste + nagłe przewrócenie życia do góry nogami + zchrzanienie wszystkiego + brak chęci do czegokolwiek + nie ogranięcie tego + tydz nie uzywania kompa, po powrocie jego ZEPSUCIE ! ;( = brak dodania nowej cz.
Brak kompa [ pisze z kompa szwagra ] =brak mozliwosci przepisania nowego chapu.

Lesiu- opowiadanie bedzie juz zbetowane, przepraszam, ze zaprzatałam głowę.


pozdrawiam i przepraszam [ obiecuje, że sie doczekacie nowego tł. Wink ].
A.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez sheila dnia Pią 21:04, 06 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
steffi
Człowiek



Dołączył: 10 Sty 2009
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pią 22:48, 06 Lut 2009 Powrót do góry

dobra rozumiemy =]
powodzenia ze wszystkim =]
liczymy na to że w najbliższym czasie się pojawi ale bez pośpiechu =]
jak nie dasz rady to wytrzymamy jeszcze troche ale już tylko troche =]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cullens
Człowiek



Dołączył: 18 Sty 2009
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 12:00, 07 Lut 2009 Powrót do góry

Jestem uzależniona od tego FF, bo jest taki inny :D
Oczywiście nie poganiam z tłumaczeniem i czekam grzecznie, szacunek że chce wam się w ogóle to robić Wink
Pozdrawiam i życzę natchnienia w tłumaczeniu :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
EmerginSun
Nowonarodzony



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 13:42, 07 Lut 2009 Powrót do góry

Jest świetne, tłumacz dalej...
Oczywiście wszyscy chętnie poczkamy na kolejne rozdziały :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
lesiu.
Człowiek



Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Pon 1:48, 09 Lut 2009 Powrót do góry

anka nic się nie stało xD
już się doczekać nie mogę *_*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
sheila
Zły wampir



Dołączył: 12 Lis 2008
Posty: 428
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Hogwart w La-Push, na Upper East Side.

PostWysłany: Pią 22:06, 13 Lut 2009 Powrót do góry

12 chap.
Przepraszam, że tak długo, no ale cóż... Wkońcu jest nowy chap. ; )
dziękuję za wyrozumiałość. A szczególnie mystery, która ma mnie za najbardziej pechową osobę na świecie. xd
Karolćć. <3 rozdz. 4 U ;*


Miłego czytania ! ; ]
I przepraszam za błędych, których nie powinno jednak być :P.



Nasz obiad był spokojny i zadowalający. Edward głównie na mnie patrzył, podczas gdy ja ciągle chowałam swoją twarz przed jego spojrzeniem. Ale wydaje mi się, że nie było to nic, czego Edward by się nie spodziewał.

Śmiał się czasami z moich zachowań przy stole. Ja oczywiście byłam głodniejsza bardziej, niż to okazywałam.

Edward zapłacił za jedzenie, zostawił napiwek i zaczęliśmy iść do samochodu. Delikatnie dotykał mojej ręki, pozwalając swojemu kciukowi na zataczanie kółek na mojej dłoni. Uśmiechnęłam się w duchu. Światło z restauracji oświetlało parking, którego mimo wszystko i tak słabo było widać, lecz mimo to łatwo było mi rozpoznać srebrne volvo Edwarda. Kiedy się do niego zbliżaliśmy, Edward zamarł.

- Proszę, proszę. Jak długo się nie widzieliśmy. – Usłyszałam przyjazny głos, który był zwrócony do mnie. Ten głos był mi bardzo dobrze znany, był to głos o którym myślałam, że już więcej go nie usłyszę. Poczułam jak Edwarda ciało się rozluźniło i zobaczyłam, że uśmiecha się do siebie.

- Jacob. – Edward powiedział, powstrzymując głos od rozbawienia.

- Edward. – Jacob odpowiedział tym samym tonem.

Moje ciało wyszarpywało się z uścisku Edwarda. Serce waliło mi w klatce piersiowej, tak mocno, że nie słyszałam nic, oprócz tego bicia. Oczy me spoczęły na twarzy Jacoba.

Przez moment stałam jak wryta i zszokowana. Tak długo nie widziałam nikogo z mojego poprzedniego życia. Wcześniej chciałam wyskoczyć przez okno, gdy zobaczyłam Jessice i Make’a. I nie myślałam, że kiedyś jeszcze poczuje te emocje.

Ale teraz, kiedy widzę widzę się z kimś twarzą w twarz, z kimś kogo znam, moje ciało trzymało się na dystans, jakbym do niego nie należała.

- Jacob! – Krzyknęłam, a moje oczy rozjaśniły się z podniecenia. Rzuciłam się w jego ramiona, a moje własne okręciłam jego chudego ciała. – Jacob, nie mogę w to uwierzyć! Jesteś tu! Jesteś naprawdę! – Przytuliłam głowę do jego klatki piersiowej, a łzy spływały mi z oczu.

- Tak, to naprawdę ja. Jestem tutaj.! Oczywiście, że jestem.

- Wiem, ale po prostu nie mogę w to uwierzyć!

- Tak więc oto jestem tu naprawdę! – Zaśmiał się i wyciągnął mnie ze swych ramion.

- Jacob, tak bardzo za Tobą tęskniłam! Naprawdę! - Odciągnęłam swoją twarz od jego piersi, wycierając spore ilości łez z twarzy. Patrzyłam na jego twarz i chciałam się uśmiechnąć, ale tylko mogłam próbować zapanować nad płaczem.

- Więc jeśli tak się za mną stęskniłaś, chciałbym wiedzieć, gdzie przebywałaś wcześniej. Ja też bardzo tęskniłem, jakbym wiedział, że ty też, mógłbym cię częściej odwiedzać. – Spojrzał się na Edwarda uśmiechając się szeroko.

- O tak Jacob! Proszę.!

- Dla ciebie Bello oczywiście, dla ciebie wszystko! – Znów się zaśmiał i ponownie spojrzał na Edwarda.

Jacob uśmiechał się jakby wygrał jakiś zakład. Ale ja się tym nie przejmowałam, sam fakt, że był tu i znajdowałam się w jego ramionach, był wystarczający, aby czuć się uszczęśliwioną przez najbliższy miesiąc. Zabrałam moje ramiona, które było oplecione wokół Jacob’a, tak jakby każda minuta była odległa i jakbym miała się znów obudzić w moim małym łóżku.

Kiedy zdałam sobie sprawę, jak mocno go ściskam, zaśmiałam się. – Przepraszam, rozgniotę Cię. – I poluzowałam swój uścisk wokół jego talii.

Jacob rzucił ponure spojrzenie. – To jest nie możliwe Bello, choćbyś nie wiem jak się starała. – Nagle zaczęło coś brzęczeć. Jeszcze raz i jeszcze raz. Jacob wyciągnął z kieszeni jedną ręką komórkę, a drugą nadal mnie obejmował. Popatrzył się przez moment na telefon, po czym go otworzył.

(…) [ kropki to tam gdzie mówi druga osoba – przyp. tł.] Co?- Dlaczego do diabła nie mogłeś o tym wiedzieć? – zadyszał. – Jestem zajęty. - … - Tak jestem! - … - Zapytaj Seth’a. - … - Co masz na myśli? - … - Znów? - … - W takim razie nie możesz. - … - Dobrze, ale zawdzięczasz mi dużo czasu - … - Tak, tak. Nieważne. - … - Na razie.

Westchnął i schował komórkę do kieszeni i znów na mnie spojrzał. Jego twarz miała przepraszający wyraz. O nie! Owinęłam ręce jeszcze bardziej wokół jego ciała, nie pozwalając mu odejść.

- Przepraszam Bello. Muszę już jechać.

- Nie! Nie możesz! Po prostu nie możesz! – Poczułam się jak w przedszkolu, mówiąc moim rodzicom o pierwszym dniu szkoły.

- Muszę wracać.

- Gdzie się wybierasz?

- Muszę dbać o polecenia, bo nikt poza mną tego nie wykona. Ale wrócę. Obiecuję.

- Kiedy?! Dziś?! Jutro?!

- Wrócę najszybciej jak będę mógł.

- To zostań choć troszeczkę dłużej! – Przytuliłam go mocniej. Ze zmienionym Edwardem nie wiedziałam, kiedy po raz kolejny będę mogła się zobaczyć z Jacob’em, czy w ogóle kiedykolwiek się jeszcze z nim spotkam? Kto wie? Edward nadal nie lubił Jacob i najchętniej trzymał by mnie z dala od niego. Jeśli tak by się stało, chciałabym umrzeć!

Tak naprawdę Jacob mógł powiedzieć kiedy tu wróci, ale nie mi. Potrzebowałam go, a nie wiedziałam gdzie był dawniej i gdzie jest teraz.
- Bello, myślę, że powinnaś puścić Jacob. – Głos Edwarda był niezrozumiały. Musiał być bardzo ostrożny żeby to nie zabrzmiało jak groźba, ale bardzo brzmiało to jak prośba.

- Ej no Edward! Słyszałeś, że chce, żebym został trochę dłużej. – Jacob powtórzył, uśmiechając się do Edwarda. Nie byłam w stanie się zaśmiać. Długo trwało to, zanim zaczęłam się śmiać, tak naprawdę się śmiać. Edward nic nie odpowiedział, po prostu stał cicho w pobliżu. Wiedziałam, że wrócę z nim, ale nie mogłam być samolubna. Spojrzałam na Jacob’a , uśmiechnęłam i szybko pocałowałam w usta.

- Dziękuję, że tu byłeś Jacob. – Jego twarz wyrażała zmieszanie i niezadowolenie.

- Tylko tyle? Tak bardzo się za mną stęskniłaś? – Posłałam mu zdziwione spojrzenie. Co? – Zrób coś, żebym nie żałował tego czasu. Ale jeśli to jeśli to jest wszystko, że tak się za mną stęskniłaś to chyba nie wrócę.

Nagle zrozumiałam o co mu chodzi – o pocałunek.
Zbliżyłam się do niego po to, aby moje usta, dotknęły jego ust. To zrobiło się pasjonujące, ale nie tak bardzo jakbym chciała. Ciągle pamiętałam, że Edward jest obok.

- Teraz było lepiej. Ok., ok., wrócę.

- Naprawdę? Naprawdę wrócisz?

- No jasne. – Moje serce skakało z radości. Nie mogłam czekać na kolejne spotkanie. Nigdzie daleko nie odchodził, ale już czułam, że tęsknie. Ściągnął ze mnie swe ramiona. – Na razie Bello. Nie próbuj mieć jakiś rozrywek beze mnie.

- Nigdy. – Zaśmiałam się ponownie.

- Nie martw się. Wrócę, najszybciej jak się da. – Jacob uśmiechnął się do Edwarda z przebiegłym spojrzeniem. – Najszybciej, jak będzie to możliwe.

- Spodziewamy się twojej następnej wizyty Jacob’ie. – Edward powiedział, ciągle uśmiechając się z rozbawieniem.

- Ty na pewno. Tzn. nie mam nic złego na myśli, jakby nie było to miło z Twojej strony – Uśmiechnął się patrząc na mnie. – Szczególnie, jeśli chodzi o Bellę. – Jacob wskoczył na swój motor i szybko odjechał. Tak jakby go tu wcześniej nie było. Przez moment stałam oszołomiona. Jak mogłam wypuścić go z objęć? Jak mogłam to odkładać, to było chore, wszystko było!
Ale teraz już odjechał. Teraz nie dane mi go będzie zobaczyć jeszcze raz. Jak mogłam pozwolić mu tak po prostu odejść?

- Bella? – delikatny głos przemówił do mnie – Bello, przepraszam… - Nie mogłam się teraz na niego spojrzeć.

- Za co?

- Przepraszam, Jacob musiał odejść, ja go również nie akceptuje. - Również go nie akceptuje? Planował to? – Wiem, że trudno Ci było się patrzeć jak odchodzi, tak jakbyś miała już go więcej nie zobaczyć. Ale obiecuje, że jeszcze się z nim zobaczysz.

- Zobaczę?

- Jeżeli to jest to, czego potrzebujesz. Czy nie widzisz Bello? Staram się uczynić cię szczęśliwą. Nie powinienem nigdy pojawić się na świecie, jeżeli masz być nieszczęśliwa. – Obróciłam się i rzuciłam Edwardowi w ramiona.

- Czyli to zaplanowałeś? – Mój głos był tłumiony przez słodko pachnącą koszulkę Edwarda.

- Myślę, że można to tak nazwać. Tylko po prostu nie wiedziałem, że to stanie się dziś w nocy.

- Dziś w nocy? - Powtórzyłam, jakby to miała być jedyna noc w która się z nim widziałam.

- Dla niego ta wizyta, nie była tylko jedną wizytą. – Ziewnęłam. – Jesteś zmęczona, powinnaś położyć się do łóżka. – Podeszliśmy do samochodu i otworzył drzwi dla mnie. Kiedy już wsiadłam, Edward wsunął się za kierownicę i włączył silnik.

- Może Jacob wróci jeszcze dziś wieczorem! – Powiedziałam podekscytowana. Edward starał się zachować obojętną twarz, ale na jego twarzy pojawił się mały uśmieszek.

- Może.

Ruszyliśmy w ciemność. Przytknęłam twarz do zimnego okna, słuchając delikatnej melodii pianina, którą było słychać w samochodzie. Zamknęłam oczy, ale nie mogłam zasnąć.

- Edward?

- Hmm?

- Dziękuję Ci bardzo za dziś.

- Nie musisz.

- Dziękuję. – Uśmiechnęłam się.

- Nie masz za co Bello. – Przybyliśmy do domu w ciągu 10min, jadąc z zawrotną prędkością. Zaśmiałam się z mojego wcześniejszego żartu, ze dostałam bilet.

- Co cię bawi? – Zapytał Edward naprawdę ciekawy. Złapał mnie za rękę i pomógł wysiąść z samochodu. W drugiej ręce trzymał niezliczone torby z zakupami. Powinnam mu powiedzieć? Może nie.

- Proszę powiedz mi.

- Po prostu rozmyślałam. – Powiedziałam niespokojnym głosem. Staliśmy przed pałacowymi drzwiami.

- Nad czym?

- Niczym takim…

- Bello proszę, niepewność mnie zabije.

- Więc myślę, jakbyś zareagował dostając pośpieszny bilet? – Edwarda usta się zacisnęły. Ale jego rozbawienie szybko powróciło, przechodząc w delikatny śmiech. Trudno mi było śmiać się z nim więc lekko klepnęłam go w policzek.

Podniósł mój podbródek, swoimi zimnymi, drżącymi dłońmi. – Teraz dlaczego nie jest to dla Ciebie śmieszne?

- Nie w Twoich ustach.

- Nie jestem wrażliwy Bello. – Uśmiechnęłam się. Edward otworzył drzwi, zarzucił mnie sobie na ramię i dziarsko przeszedł przez masywną klatkę schodową. Otworzył drzwi do mojego pokoju, które było ostatnim miejscem, w którym chciałabym się teraz znaleźć. Mój pokój był zawsze za ciasny, a łóżko za małe.

Ale kiedy otworzył drzwi do pokoju, wcale nie wyglądał jak mój pokój. Był ogromny i piękniejszy niż kiedykolwiek. Szczęka mi opadła.

- Kiedy to zrobiłeś? Jak to zrobiłeś? Czemu to zrobiłeś? – Próbowałam odnaleźć słowa, które były teraz jak puzzle w mojej głowie.

Położył mnie na ogromnym łóżku i usadowił się obok mnie.

- Zamówiłem ludzi do tego. Kiedy? Dziś, kiedy nas nie było. I dlaczego? Ponieważ cię kocham. – Czy mogłabym dziś o coś jeszcze zapytać? Zakupy, miły Edward, huśtawka, nowy pokój i łóżko, Jacob! To jest prawie wszystko co Edward wykonał z mojej listy życzeń i spełniał każdą moją prośbę przed tak krótki jeden dzień!

- Edward. – Urwałam, ponieważ nie wiedziałam co powiedzieć. – Nie wiem co mogę powiedzieć, czuję się tak jakbym nie była w stanie za to podziękować.

- Już Ci mówiłem Bello, że Twój uśmiech wystarczy.

- Dziękuję ci Edwardzie. Dziękuje tak bardzo za to wszystko!

- No miałaś rację mówiąc, że tamto łóżko było za małe. Nawet dla ciebie. Musiałem coś zrobić, aby te miejsce nie było dla Ciebie krępujące. – Podniosłam się i oddałam Edwardowi pasjonujący i niezwykły pocałunek. Edward zawinął swe ramiona wokół mnie. Mogłam wyczuć u niego pożądanie. Edward powoli odsunął się, próbując nie stracić nad sobą kontroli. – Ok, ok, kończę. – Powiedział, pozwalając aby jego palce wplotły się w moje włosy.

Wstał, a jego ręce lekko się trzęsły. – Miłych snów Bello.

- Jak mogę śnić, skoro wiem, że wszystkie sny się spełniły?

- Jestem pewien, że na pewno coś znajdziesz. – Edward zachichotał. Podszedł do szafki, zostawiając torby z zakupami. – Masz dużo miejsca na wszystkie swoje rzeczy. Wyciągnął mój szary przepocony sweter i żółty top. Rzucił je na łóżko i uśmiechnął się.

- Dlaczego wyciągnąłeś te? – byłam zdziwiona ponieważ nie patrzył na to co wyciągnął.

- Bo te są moje ulubione. Nie pamiętasz?

- O nie, to jest ostateczną rzeczą jaką mogłabym zapomnieć. – Podniosłam to i szybko udałam się do łazienki. – Chwilka. Postaram się to zrobić jak najszybciej dam radę w człowieczym tempie. Zaczekasz? – Zapytałam.

- Oczywiście. Zaczekam. – Zamknęłam drzwi i umyłam głowę. Wzięłam ubranie, stąpałam po marmurowej podłodze, przechodząc do pokoju z prysznicem. Tak prysznic był dokładnie jak pokój. Ciepła woda spływała po moim ciele. Czułam się świetnie czyszcząc brud z bawełnianej tkaniny.

Mydło pachniało kwitnąca wiśnią. Płucząc, zamknęłam oczy. Naprawdę się starałam. Później otworzyłam butelkę z moim ulubionym truskawkowym szamponem i wylałam sobie na dłoń. Myłam włosy wmasowując go w nie bardzo dokładnie. Zapach wypełnił wszystko. Wypłukałam włosy i szybko nałożyłam na nie ręcznik, susząc je jak najszybciej , najszybciej jak pozwalało moje ciało. Wsunęłam na siebie mój szary sweter i żółty top.

Otworzyłam drzwi i ujrzałam Edwarda w niezmienionej pozycji. Ponownie się do mnie uśmiechnął.

- Wyglądasz przepięknie. – Zarumieniłam się.

- Dziękuję. – Edward zszedł z łóżka, ściągnął okrycia i poklepał miejsce obok dając mi znak abym się zbliżyła. Przeskoczyłam obok a moje włosy nadal były jeszcze odrobinę wilgotne. Wskoczyłam na łóżko, odbiłam się i spadłam.

Edward zaśmiał się i podniósł mnie dzięki swoim silnym ramionom, wąchając woń moich włosów. – Ślicznie pachniesz. – Szepnął, pozwalając aby jego chłodna ręka przesuwała się po moich wilgotnych włosach. Po raz kolejny poczułam gorąco.

- Dziękuję. Jeszcze raz.
Lekko ułożył mnie do poprzedniej pozycji, wślizgując się miedzy okryciami. Skłonił się i pozostawił pocałunek na mych ustach. Po prysznicu, jego usta były lepsze niż moje. – Dobranoc Bello. Śpij dobrze.

- Będę. – I uśmiechnęłam się do niego. Bo czemu nie? Uśmiechnął się, był zadowolony, kiedy odwracał się do wyjścia.

- Kołysanka? – Zapytałam. Teraz to była moja ulubiona nowa tradycja. Nieważne, że byłam gotowa do snu, chciałam usłyszeć jego delikatny głos, jak egzotyczne, uspokajające dzwonki.

- Jeśli sobie tego życzysz.

- O tak. – Edward ponownie usiadł na moim łóżku obok mnie. Jego ręka podążyła do mojej głowy. Zaczął nucić piękną melodią, a jego kciuki zataczały kółka na moim czole. Pozwolił wskazującemu palcowi, przejechać gładko po moich ustach, oczach i po moich rysach. Czułam się taka spokojna. Ostatecznie, z wielkim sprzeciwem zostawienia Edwarda zasnęłam.


Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez sheila dnia Pią 22:10, 13 Lut 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Agnes_scorpio
Zły wampir



Dołączył: 20 Gru 2008
Posty: 276
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 88 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Pią 22:15, 13 Lut 2009 Powrót do góry

Nooo wreszcie, ileż można czekac:)
DObra, dobra, żadnych wyrzutów, ale serio, bardzo lubię tego ff i dośc długo czekałam, pewnie nie tylko ja, na ten chap.

Bardzo fajny rozdzialik, podejrzewam, że taki lekkie preludium przed 12.

Zastanawia mnie tylko jedno-czemu Bella chodzi w przepoconym swetrze? Edward lubi te rzeczy? :P

Dzięki za tłumaczenie i weny do dalszych działań :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mystery
Wilkołak



Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 157
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: bydgoszcz

PostWysłany: Pią 22:29, 13 Lut 2009 Powrót do góry

Zgodnie z umową ;]
2 in 1
wytykać błędy, bez bety, poprawioną dodam później ;p
a, Aniu, no bo ty jesteś najbardziej pechową osobą xD



Rozdział 13


Bella’s point of view

Otworzyłam szeroko oczy. Cała byłam zesztywniała. Pod powiekami czułam jeszcze resztki snu. Miałam koszmar z Edwardem w roli głównej.

Rozejrzałam się po pokoju. Na zewnątrz było jeszcze ciemno i mglisto.
Przez chwilę chciałam pójść do pokoju Edwarda, ale szybko pomyślałam o czymś innym. Tak naprawdę chciałam zobaczyć Jacoba.

Bardzo się za nim stęskniłam. Miałam ochotę wyskoczyć z łóżka, uciec przez okno i zacząć go szukać. Ale wiedziałam, że to niemożliwe. Nie, kiedy Edward jest w domu. Wiedziałby, że chcę uciec, kiedy tylko moje stopy dotknęłyby podłogi, aby wyjść z łóżka. A po chwili stanąłby w moich drzwiach, doprowadzając do porządku.

Jeszcze raz spojrzałam w stronę okna. Może nie obserwował mnie aż tak uważnie. Może chciał mi dać trochę wolności. Jeśli rzeczywiście by tak było, to byłoby miło, ale nie chciałam nadużywać jego zaufania. Nawet, jeśli chodziło o Jacoba.

Spojrzałam w okno jeszcze raz. Nie zaszkodzi spróbować. Mój mózg podsuwał mi dwie opcje. Radość z ujrzenia Jacoba ponownie - utrata zaufania Edwarda, pozostanie w łóżku – tęsknota za Jacobem. Ale wtedy pomyślałam o czymś jeszcze.

Czy jeśli Edward bardzo się na mnie zawiedzie, odwoła naszą wycieczkę do Alice i reszty jego rodziny? Naprawdę naraziłby mnie na takie tortury? Edward miał władzę. Najgorsze, że o tym wiedział. Jeden fałszywy ruch, a wycieczki nie będzie. Czułam, że Edward nie czeka z niecierpliwością na spotkanie z rodziną, więc jeśli dałabym mu powód do odwołania jej, z całą pewnością by to zrobił.

Nie! Nie pozwolę na to! Ale co, jeśli jestem przewrażliwiona? Co, jeśli Edward naprawdę się zmienił? Będzie musiał się naprawdę postarać, żeby mi to udowodnić. Zamknęłam oczy, próbując na chwilę wyłączyć mózg. Ale on uparcie powtarzał: Jacob, Jacob.

Gdy otworzyłam oczy, miałam podjętą decyzję. Odrzuciłam koce i dotknęłam stopami podłogi, najciszej, jak mogłam. Zamarłam, znowu zamykając oczy w oczekiwaniu, aż do moich drzwi zapuka Edward, mówiąc, że mam wrócić do łóżka. Ale niczego nie usłyszałam. Cisza.

Wypuściłam z płuc powietrze, które wstrzymywałam i ruszyłam powoli w stronę okna. Źle robiłam, wiedziałam o tym. Czułam motyle w brzuchu, fruwające z podekscytowaniem i strachem jednocześnie.

Popchnęłam okno. Na szczęście nie zaskrzypiało. Spojrzałam w dół, ale widziałam tylko ciemność. Odwróciłam się w stronę lóżka, mówiąc sobie, że jeszcze nie jest za późno, żeby tam wrócić i modlić się, żeby Edward nie zapytał mnie o to później. Ale przecież na pewno gdzieś jest i wszystko słyszy. Nigdy nie zostawiał mnie samej ani na chwilę. A nawet jeśli, to cały czas nasłuchiwał.

Trzymając ramę okna, wychyliłam się na zewnątrz. Tuż pod moim oknem był mały balkon. Przekroczyłam krawędź okna i zeskoczyłam na niego. Moje serce biło niesamowicie mocno, a oddech wymykał mi się spod kontroli. W każdej chwili mogę usłyszeć pełen dezaprobaty głos Edwarda. Ale ciągle było cicho.

Ześlizgnęłam się po balustradzie balkonu i spadłam na ziemię. Spojrzałam w stronę mojego otwartego okna, ale było już za późno. Jedyna droga, którą mogłam wrócić, prowadziła przez frontowe drzwi. Edward by je otworzył i obdarzył mnie tym spojrzeniem. Spojrzeniem pełnym rozczarowania i dezaprobaty.

Ale już podjęłam decyzję. Ruszyłam sprintem w stronę lasu, nie patrząc za siebie. Ze strachu, że zobaczę Edwarda stojącego na zewnątrz, patrzącego na mnie swoimi przenikliwymi, złotymi oczami.


Edward’s point of view

Poszedłem do mojego pokoju zaraz po tym, jak Bella zasnęła. Wyglądała tak spokojnie podczas snu. Podziwiałem ją za to. Mogła spać. Mogła uciec. Ale czy chciała uciekać? Chciała mnie zostawić? Bała się mnie?

Usiadłem na łóżku i oparłem się o poduszki. Siedziałem tak kilka godzin, oczywiście myśląc o Belli. O tym, jak wygląda, kiedy promienieje radością. Kiedy uśmiech sięga jej oczu. Kiedy się rumieni.

Nie chciałem, żeby mnie nienawidziła. Nie chciałem być wobec niej okrutny. Ale czasami to był jedyny sposób. Jedyny sposób, by zrozumiała, co do niej mówię, było zdyscyplinowanie jej. Potrząsnąłem głową. Nie mogłem uwierzyć w to, co powiedziałem (a raczej pomyślałem). Dyscyplina? Bella? Te dwa słowa zupełnie do siebie nie pasują.

Nienawidziłem tego. Nienawidziłem tego, czym się stałem. Po prostu ją wykorzystywałem. Jeśli tylko byłoby coś, co mógłbym powiedzieć, żeby już było dobrze... Ale niczego takiego nie było..

Przekręciłem się na bok, myśląc o tym, kiedy Bella się obudzi. Wtedy mógłbym zobaczyć jej uśmiech, jej czekoladowe oczy i jej miękką, gładką skórę, którą tak bardzo chciałem dotknąć.

Westchnąłem z niecierpliwością. Nie wytrzymam dłużej. Bezszelestnie opuściłem mój pokój i zatrzymałem się pod drzwiami Belli. Powoli je otworzyłem. Nie wiem, dlaczego, ale dziś nic nie było w stanie jej obudzić. Spała tak głęboko, że nawet, gdy zamknąłem drzwi za sobą, cały czas spała.

Podszedłem do niej. Zamarłem, wpatrując się w śpiącą Bellę. Była owinięta kocami, jej małe ręce kurczowo trzymały ich brzegi. Jej usta były lekko otwarte, słyszałem jej wolny, jednostajny oddech. Miała rozczochrane włosy, najwidoczniej się wierciła.

Zaśmiałem się do siebie. Wyglądała bardzo zabawnie, gdy spała. Rozejrzałem się po pokoju, szukając miejsca, gdzie mógłbym usiąść. Nie mogłem zrobić nic więcej. Mogłem wrócić do pokoju i nudzić się, dopóki by się nie obudziła. Ale wydawało się to bez sensu. Usiadłem więc w rogu pokoju, by móc swobodnie patrzeć na moją śpiącą królewnę. Raz na jakiś czas przekręcała się z boku na bok. Czasami się uśmiechała, ale zaraz potem na jej twarzy pojawiał się strach, złość, a nawet zagubienie.

O czym był jej sen? O mnie? Czy ten strach, który widziałem na jej twarzy, był wywołany przeze mnie? A może złość? Gdybym tylko mógł czytać w jej myślach. Ale, oczywiście, była to jedyna rzecz, której nie mogłem z nią zrobić*.

Nagle otworzyła szeroko oczy. Przez chwilę leżała w bezruchu. Po minucie usiadła, intensywnie nad czymś rozmyślając. Skrzywiła się i przygryzła wargę. Patrzyła w stronę okna, zapewne myśląc o ucieczce. Siedziałem, nie ruszając się, ciekawy tego, co dalej zrobi.

Jej stopy ześlizgnęły się z łóżka i w momencie, kiedy dotknęły podłogi, zamarła, zastanawiając się, czy nie zrobiła za dużo hałasu. Rozejrzała się, jej serce przyspieszyło. Ale ciągle wyglądała na pogrążoną w myślach, czy zostać w łóżku, czy podejść do okna.

Znów się zatrzymała. Czekała na mnie. Czekała, aż przyjdę i ukarzę ją za jej niesamowitą głupotę. Ale po chwili namysłu podeszła do okna. Powoli je otworzyła i rozejrzała się dookoła, zanim przełożyła nogę przez krawędź parapetu.

Jej serce biło bardzo szybko, nie kontrolowała swojego oddechu. Była przerażona. Przerażona, że ją przyłapię. Ale mimo wszystko zeskoczyła na balkon. Słyszałem, jak jej stopy uderzają o ziemię, gdy zeszła z balkonu, kiedy znów się zatrzymała, spoglądając w stronę okna. O czym myślała? Czy żałowała, że uciekła? Czy tylko utwierdzała się w przekonaniu, że dobrze zrobiła?

Cokolwiek zamierzała zrobić, dowiem się tego. Kiedy się odwróciła, wyskoczyłem z okna, by pójść za nią. Szybkim sprintem biegła w stronę lasu. Nie odwracała się. Prawdopodobnie zamarłaby ze strachu, jeśli zobaczyłaby, że za nią idę. Czy to dlatego się nie odwracała? Bo wiedziała, że za nią pójdę?

Akurat do lasu! Ze wszystkich możliwych miejsc, gdzie mogła uciec! Musiała wybrać to najbardziej niebezpieczne, szczególnie w nocy! Znając Bellę, nie pomyślała o tym. Zwolniłem trochę, ciągle ją śledząc. Cały czas biegła, najszybciej jak mogła, potykając się tyle razy, że już straciłem rachubę. Dokąd chciała pójść? Uśmiechnąłem się, zaciekawiło mnie to.


Bella

Zatrzymałam się w środku lasu. Potrzebowałam chwili, żeby stwierdzić, że nie wiedziałam, dokąd biegłam. Wiedziałam tylko, że muszę uciekać, więc wbiegłam na ślepo do lasu. Głupia! Rozejrzałam się, ale wszedzie widziałam tylko ciemność. Położyłam rękę na najbliższym drzewie, wciągając do płuc tyle powietrza, ile były w stanie pomieścić.

- Jacob – wyszeptałam do siebie, zakrywając twarz dłońmi. To było bez sensu! Jak mogłam być taka głupia?! Nawet nie wiedziałam, dokąd mam iść. Katastrofa! Jak mogłam teraz wrócić do Edwarda? Na pewno zauważyłby wtedy moją nieobecność, o ile jeszcze tego nie zrobił.


Edward

Jacob!! Szukała Jacoba?!! Tego pchlarza! Tego psa! Do niego chciała pójść? Przez niego uciekła ode mnie? Dla niego ryzykowała, że ją złapię? Dla tego zwierzaka!

Bella nie miała pojęcia, dokąd szła. Zgubiła się. Zakryła twarz rękoma i osunęła się po drzewie. Źle się czułem z myślą, że to przeze mnie.

Jedyne, czego chciała to odrobina wolności. Chciała znów mieć przyjaciół. A to ja byłem tym, który ją więził, egoistą, który nie chciał się nią dzielić, mieć ją tylko dla siebie.

Ale musiała dostać nauczkę, by nigdy więcej nie uciekać.


Bella

Usiadłam na zimnej ziemi, starając się uspokoić oddech.
- Bella?
Zamknęłam oczy. To był on. Dokładnie tak, jak w moim śnie. Edward, ciągnący mnie do mojego więzienia, gdzie miałam z nim spędzić wieczność. Nie!
- Bella.
- Wiedziałam, że pójdziesz za mną. – powiedziałam martwym głosem
- Dla twojego własnego dobra.
- Skąd możesz to wiedzieć? – Nie odzywał się przez chwilę.
- Bella, wiem, że chcesz zobaczyć się z Jacobem, ale nie rób tego w ten sposób. Ile razy ci mówiłem, że w lesie nie jest bezpiecznie? – mówił tak, jakby był moim rodzicem.
- Dobrze – Powiedziałam bez emocji. Zawsze robił to, co mu się podobało.
- Bello, proszę. Nie chcę cię upokarzać w żaden sposób, ale nie wiem, co powiedzieć. Najwyraźniej przyprowadzanie cię z powrotem nie pomaga, tak samo jak kary i zakazy, naprawdę nie mam pojęcia, co jeszcze mogę zrobić.
- No właśnie! – zgodziłam się.
- Nigdy więcej nie wolno ci iść w nocy do lasu. Zrozumiano?
- Pewnie – Odwróciłam się od niego. Jeszcze przed chwilą ta noc była taka przyjemna. Nie mogłam nic poradzić na to, że czułam się winna. W końcu to ja uciekłam w nocy do lasu. Nieważne, czy Edward-tyran, czy mój Edward, żaden z nich nie pochwalałby ucieczki do lasu w środku nocy. Miał rację, wiedziałam, że źle zrobiłam. To dlatego tak ostrożnie uciekałam.
- Bello, nie chcę cały czas cię obserwować, zastanawiając się, kiedy znowu uciekniesz.
- Zawsze będę uciekać. Dopóki będziesz mnie tu przetrzymywał.
- Chcez odejść?
Po raz pierwszy spojrzałam w stronę Edwarda. Nie widziałam jego twarzy, bo było zbyt ciemno, ale domyślałam się, jak wygląda. Ból połączony ze strachem - to właśnie bym zobaczyła. Pozwoliłby mi odejść, gdybym chciała?

Przez chwilę starałam się wyobrazić sobie tydzień bez Edwarda. Było przyjemnie, ale dziwnie pusto. Tęskniłabym za nim. Zawsze był ze mną. Nieważne, czy czający się w cieniu, czy śledzący mnie, zawsze był ze mną. Był częścią mnie.

- Chcę iść do domu – powiedziałam. Nie odzywał się przez dłuższą chwilę. Przestraszyłam się, że źle zinterpretował moją odpowiedź i odszedł.
- Właśnie myślałem…
- O czym?
- Kiedy pojedziemy odwiedzić Alice, może mogłabyś wtedy mieszkać z nimi.
- A ty gdzie byś poszedł?
- Nie wiem. Ale byłabyś szczęśliwa. – To mnie zdenerwowało.
- Dlaczego nie możemy być szczęśliwi tutaj?! Dlaczego nie możemy żyć normalnie, tak jak inne pary?! Dlaczego nie możesz mnie po prostu kochać?**
- Zastanawiałaś się kiedyś, czy na pewno jestem tym właściwym? Może ktoś inny był ci przeznaczony i ciągle na ciebie czeka? Szuka cię, tak jak ja szukałem?
- Nie. I nie zamierzam.
- Nie… co?
- Nie, nie ma nikogo innego. – Znowu zamilknął. Kiedy znowu się odezwał, był bardzo poważny.
- Bella, nie mogę ryzykować, że znów uciekniesz w środku nocy.
- Zostawisz mnie z Alice?
- Takie ucieczki są niebezpieczne – udawał, że nie usłyszał pytania.
- Zostawisz, czy nie?! – Westchnął.
- Prawdopodobnie. Tak chyba będzie dla ciebie najlepiej.
- Wcale, że nie. Bycie z dala od ciebie nie jest tym, co dla mnie najlepsze.
- Uciekasz z domu! Czy to nie jest jednoznaczne? Chcesz być z dala ode mnie! Spełniam twoje życzenie.
- Nie! Chcę ciebie i wolności! To jest moje marzenie. – Znowu nie odpowiedział. – Nie zostawisz mnie, prawda? – spytałam.
- Nigdy więcej nie uciekaj w nocy. – Powiedział „w nocy”, czy to znaczy, że w dzień mogę? – Jeśli cos by ci się stało… - nie dokończył zdania, wyczułam ból w jego głosie.
- Możemy iść już do domu? – Zaśmiał się.
- Tylko, jeśli obiecasz mi, że nigdy więcej nie uciekniesz. Jeśli ciągle chce ci się biegać, to równie dobrze możesz przebiec się do domu. Twój wybór.
- Nie, chcę już wrócić do łóżka.
- Ok
- Czekaj! Ja ci coś obiecałam, teraz twoja kolej.
- O, nie. Czego też może chcieć moja Bella?
- Nie szpieguj mnie cały czas.
- To znaczy?
- Nie chodź za mną wszędzie. Daj mi trochę swobody. – Mogłam usłyszeć rozbawienie w jego głosie.
- Brzmi rozsądnie. Zgoda.
- Zgoda.
- Jutro pojdziemy do Alice.


* fajnie wiedzieć. faceci…
** masło, masło i wazelina. nie mogłam się powstrzymać ;p




Rozdział 14


Edward uklęknął i zachęcił mnie do wdrapania się na jego plecy. Potrząsnęłam głową.
- Pójdę pieszo.
- Bello, czy zawsze musisz wszystko utrudniać? – spojrzałam na niego i dostrzegłam rozbrajający uśmiech na jego twarzy. – Zrób mi tą przyjemność.
- Nie jestem bezradna, nie jestem też zmęczona, mogę iść – odwróciłam się i ruszyłam w stronę mojego więzienia.
- Bezradna – powtórzył, dotrzymując mi kroku. – Nie, Bella, nie sądzę, żebyś była bezradna, tylko bardzo krucha – zaśmiałam się z zażenowaniem.
- Jedno i to samo.
- Nie. – Edward stanął naprzeciwko mnie, podnosząc rękę, by dotknąć mojej twarzy. Zatrzymał ją tam i nasze oczy się spotkały. Jego tęczówki były błyszczące jak złoto.
- Mogę? – nic nie odpowiedziałam. Nie mogłam oderwać wzroku od jego bladej twarzy i oczu, które przyciągały mnie coraz bliżej i bliżej do niego. Edward nabrał powietrza do płuc i dotknął moich zaschniętych warg swoim palcem wskazującym.
- Nie, nie jesteś bezradna. Bezradna oznaczałoby, że jesteś słaba.
- Dla ciebie? Przecież wiem, że dla ciebie jestem słaba. – stwierdziłam, starając się panować nad oddechem.
- Szczególnie dla mnie. – odchylił głowę, jakby chciał mnie pocałować, ale zatrzymał się kilka centymetrów od moich ust. – Widzisz, co potrafisz? – wyszeptał, czułam jego słodki oddech na swoich ustach. Moje ciało nie mogło się poruszyć ani odpowiedzieć. – Jesteś dla mnie jak magnes, jak narkotyk i nieważne jak bardzo bym chciał trzymać się od ciebie z daleka, nie potrafię. Jestem od ciebie uzależniony. Czy to nie jest potęga? Mieć kontrolę nad jednym z najniebezpieczniejszych stworzeń chodzących po ziemi? Lekceważysz swoja siłę, Bello.

Jego jedwabne usta wygięły się w uśmiechu. Czułam, jakby krzyczały „pocałuj mnie”. Edward zamknął oczy, dotykając swoim nosem mojego, nasze usta dzieliły milimetry. Wciągnął powietrze przez nos i wypuścił ustami. Jego oddech owionął moją twarz, docierając aż do szyi.

- Jesteś dla mnie taka krucha. Mogę się zniszczyć w ciągu sekundy – zaśmiał się miękko. – Mogę cię rozerwać kawałek po kawałku – Zamarłam. Owinął ręce dookoła mnie, przyciskając do swojego torsu. – Mogę cię udusić, i po chwili będziesz martwa. – pozwolił mi oderwać się od niego. Spojrzałam mu w oczy, nie do końca pewna, co powiedzieć.

Potrząsnęłam głową – Nigdy byś mi tego nie zrobił, nie skrzywdzisz mnie.

Uśmiechnął się, gdy chwycił mnie pod brodę i odchylił lekko głowę, zbliżając się do mnie. Nasze usta się spotkały. Jego były zimne i magnetyczne. Przylgnęłam do niego całym ciałem. Jedną rękę położył na moim policzku a drugą objął mnie w talii, przytrzymując mnie w miejscu.

Po chwili, która wydawała się nie więcej niż sekundą, odepchnął mnie lekko od siebie. Moje oczy jeszcze nie zdążyły się otworzyć, nie chciałam ich otwierać. – Nie – wyszeptałam, usiłując odnaleźć w ciemności jego usta. – Proszę – powiedziałam bezgłośnie. Nie chciałam, żeby się skończyło. Ręce Edwarda tworzyły przestrzeń między nami, nie pozwalając mi zbliżyć się do niego. Ale ja też byłam uparta. Nie otwierałam oczu.

Czas mijał, a nic się nie działo. Wtedy usłyszałam szczery śmiech Edwarda. Jego usta znów dotknęły moich. Zarzuciłam ręce na jego szyję, uśmiechając się do siebie. Po chwili, która również była za krótka, odepchnął mnie. Otworzyłam oczy, oczekując na ciąg dalszy, kiedy zobaczyłam jego twarz.

- Do domu – powiedział. Nie chciałam się stąd ruszać. Chciałam zostać i błagać o więcej. – Zimno ci, trzęsiesz się. – uśmiechnął się – Chyba, że to ja tak na ciebie działam.
- Obie wersje po trochu – zachichotał i opuścił głowę.
- Bella, co ja z tobą zrobię? – potrząsnęłam głową.
- No chodź, potrzebujesz odpoczynku. Tego ci nie zabronię – podniósł mnie na swoje plecy – na pewno nie dzisiaj. - Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, zaczął biec. Oparłam głowę o jego ramię i zamknęłam oczy.

Myślałam o tym, jak to będzie zobaczyć Alice ponownie. Czułam małe motyle w brzuchu, kiedy o niej myślałam. Uśmiechnęłam się do siebie.
Poczułam pod sobą coś miękkiego, kiedy zimne ręce Edwarda utraciły kontakt z moim ciałem. Otworzyłam oczy do połowy, aby zobaczyć jego złote tęczówki, kiedy złożył na moim czole czuły pocałunek.

- Dobranoc, śpij dobrze moja mała, silna owieczko. Moja Bello. – Czułam, że owija mnie kocami. I już go nie było.

Tej nocy śniłam o Alice i Edwardzie uwięzionych razem w czarnej dziurze. Nie wiedziałam, co ten sen oznaczał, ale podobał mi się. To ja byłam czarną dziurą.

Gdy się obudziłam, Edward stał oparty o framugę moich drzwi. Poczułam wykwitający na moich policzkach rumieniec.
- Ciągle nieśmiała, prawda?
- Trochę – powiedziałam, potrząsając głową, aby osłonić włosami twarz.
- Proszę, nie rób tak. Nie ukrywaj się. – Spojrzałam na niego. Trzymał dwie torby podróżne w każdej ręce. – Gotowa na spotkanie z moją rodziną?
- Tak! – powiedziałam, wyskakując z łóżka i kierując się do mojej garderoby. Co powinnam założyć w takim ważnym dniu? Rozejrzałam się, ale nic nie wyglądało wystarczająco dobrze.
- Jestem pewien, że cokolwiek założysz, będziesz wyglądać olśniewająco. Ubrania zawsze lepiej wyglądają na tobie niż na wieszaku.
- Chcę, żeby to było coś wyjątkowego. Nie popędzaj mnie, dobrze? – W tym momencie zadzwonił telefon. Spojrzałam na Edwarda, a on znowu się do mnie uśmiechnął.
- To pewnie Alice. – Wyszedł na korytarz. Odwróciłam się w stronę mojej garderoby. Widziałam same ubrania, całe stosy ubrań. Co będzie wyjątkowe? Nie chciałam jechać w sukience. Chwyciłam moje jasnoniebieskie jeansy z obcisłym, niebieskim topem i pobiegłam pod prysznic.

W pośpiechu umyłam włosy i ciało. Wskoczyłam w ubrania i wybiegłam do korytarza. Edward cały czas rozmawiał przez telefon. Wyglądał na zmartwionego, ale szybko zmienił wyraz twarzy, gdy tylko mnie zobaczył.

- Wiem, tylko…- pokiwał głową, kiedy na mnie spojrzał. – Dobrze – uśmiechnął się – Dzięki Alice. Wkrótce będziemy, pozdrów wszystkich. – rozłączył się. Nie spuszczał ze mnie wzroku. Jego oczy przemieszczały się po całym moim ciele. – Wybacz, ale oszołomiłaś mnie.
- Nie przypuszczałam, że to możliwe – powiedziałam, rumieniąc się.
- Zawsze to robisz.

Pojechaliśmy na lotnisko, gdzie wsiedliśmy w samolot. Edward załatwił wszystko wcześniej, więc poszło bardzo szybko. Nie wiedziałam nawet, dokąd lecimy. Ale po dłuższym namyśle stwierdziłam, że nie bardzo mnie to obchodzi. Edward i ja nie rozmawialiśmy przez większość podróży, pomijając dostarczanie mi przez niego jedzenia i oferowanie jego ramienia jako poduszki.

Kiedy większość podróży mieliśmy za sobą, rozejrzałam się. – Gdzie jesteśmy?
- W stanie Nowy Jork. Nie martw się, to małe miasteczko. A w dodatku mieszkają w lesie, jak już pewnie zdążyłaś zauważyć.
- No tak. – Jechaliśmy wąską drogą, którą było można dostrzec tylko dzięki rozmieszczeniu drzew. Mijaliśmy je tak szybko, że wyglądały jak wielka zielona plama. Miałam problem, który gasił mój entuzjazm. Miałam nadzieję, że jeszcze mnie lubią. Poczułam, że samochód staje w miejscu. Przyjechaliśmy.

Spojrzałam na wielki biały dom, który znajdował się za moim oknem. Przyciemnione światło przenikające przez deszczowe chmury sprawiały, że był jeszcze piękniejszy. Wyglądał dokładnie tak, jak go sobie wyobrażałam. Otworzyłam drzwi i wyszłam na zewnątrz. – Jest piękny –
Edward chwycił mnie za rękę, trzymając dwie torby w drugiej.
- Idziemy?
Pokiwałam głową. Gdy stanęliśmy przed podwójnymi drzwiami z białego szkła, moje serce przyspieszyło. Edward pochylił się, by sięgnąć mojego ucha.
- Jest w porządku, Bello, nic się nie zmieniło. A poza tym wyglądasz olśniewająco.
- Dzięki – wyszeptałam.
Zanim Edward zapukał, drzwi się otworzyły. Moje serce zamarło na chwilę. To była Alice. Moje serce jednak stanęło.
- Bella? – powiedziała, przywołując swój niebiański uśmiech. Chciałam rzucić się jej na szyję, ale straciłam czucie i nie widziałam nic, oprócz ciemności.


____________________


jak będziecie chciały jeszcze 15 to krzyczcie ;p


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Agnes_scorpio
Zły wampir



Dołączył: 20 Gru 2008
Posty: 276
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 88 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Pią 22:50, 13 Lut 2009 Powrót do góry

Aaaaaa ja krzyczę badzo głośno aaaaaaaa
Pewnie, ze chcę :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Carrie Cullen
Człowiek



Dołączył: 26 Gru 2008
Posty: 83
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Słubice N/O Poznań.

PostWysłany: Pią 22:54, 13 Lut 2009 Powrót do góry

Więc ja krzyczę! :D Drę się !

Ed psychol mi się podoba, lubie bad bojów.
Czemu Bella straciła przytomność?! No czemu ?!

Ja chcę rozdział 15 teraz, a kiedy będzie mizu-mizu ? : >


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin