FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Krwawe zauroczenie [NZ] [+16] Rozdział 8 - 20.11 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Poll :: Z kim powinna być Bella?

Z Emmettem
34%
 34%  [ 11 ]
Z Edwardem
65%
 65%  [ 21 ]
Wszystkich Głosów : 32


Autor Wiadomość
maraa17
Nowonarodzony



Dołączył: 28 Lis 2009
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Sob 15:52, 13 Lut 2010 Powrót do góry

Twój pomysł jest ciekawy. Podoba mi się, zwłaszcza ta tajemniczość.
Fajnie piszesz, jednak przydałyby się dłuższe rozdziały i więcej akcji...
Ale nie martw się jest dobrze :)

Czekam na kolejny rozdział :)

Życze WENY :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
` Coco chanel .
Wilkołak



Dołączył: 24 Gru 2009
Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bielsko - Biała ^^ <33

PostWysłany: Pią 16:47, 26 Lut 2010 Powrót do góry

Wstawiam rozdział II. Mam nadzieję, że się wam spodoba.

beta: Larissa;*

Rozdział II


Wyszłam na spowitą gęstą mgłą ziemię. Rozejrzałam się w około sprawdzając, czy w zasięgu wzroku nie kryje się żaden wróg. Gdy upewniłam się, że nie ma nikogo oprócz mnie, ruszyłam przed siebie. Robiłam to już tyle razy… Ciągle to samo. Wychodzę, sprawdzam, czy w pobliżu nie ma nikogo, połykam Letti i idę do miasta. Letti były pigułkami, dzięki którym ciało lewitowało parę centymetrów nad ziemią. Sięgnęłam ręką do plecaka i pogrzebałam w nim chwilkę. Wymacałam dłonią prostokątny przedmiot. Stwierdziłam, że to jest to, czego szukałam. Gdy wyciągnęłam rękę z plecaka, z satysfakcją stwierdziłam, że miałam rację. Kartonowe opakowanie, na którym widniał napis:

“Na ból głowy”

Zaśmiałam się w duchu. Jak widać, Jake również Jasperowi nakazał zachować środki bezpieczeństwa. Wtajemniczeni wiedzieli, że nie są to żadne tabletki na ból głowy, tylko Letti. Otworzyłam opakowanie i wyciągnęłam jedną pigułkę. Połknęłam i czekałam, aż środek zacznie działać. Moje ciało stopniowo uniosło się do góry. Wspaniałe uczucie. Założyłam plecak z powrotem na ramiona i szybko ułożyłam w głowie plan. Jeszcze raz rozejrzałam się po okolicy i ruszyłam przed siebie. Szybko opuściłam las i zobaczyłam stare miasto, w którym mieszkali moi wrogowie. By tam wejść, trzeba było przekroczyć ogromną bramę, przy której stali strażnicy. Nie dało się dostrzec żadnego muru otaczającego miasteczko, ale ja wiedziałam, że jest tam niewidzialna tarcza będąca pod napięciem. Niestety Jasper nie skonstruował jeszcze sprzętu, dzięki któremu mogłabym się przebić przez barierę. Trudno. Jedynym wejściem była brama główna.

Założyłam na twarz maskę, która wtapiała się w nią i zmieniała rysy twarzy. Przeobraziła moje oblicze z młodej dziewczyny w podstarzałego handlarza bronią. Był to naprawdę bardzo przydatny wynalazek, ale miał swój minus. Funkcjonował tylko przez pół godziny, musiałam więc szybko działać. Rzuciłam plecak w kąt i zakryłam go liśćmi. Broń schowałam w swoim czarnym, długim płaszczu. Wzięłam się w garść i ze świstem wciągnęłam powietrze. Przygryzłam delikatnie dolną wargę. Chciałam mieć to jak najszybciej za sobą. Starałam się rozluźnić i wyglądać beztrosko. Ruszyłam w stronę bramy. Po kilku minutach stałam już przy strażniku, pocąc się jak mysz. Miałam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze. Mężczyzna zlustrował mnie wzrokiem, a ja ze wszystkich sił próbowałam utrzymać fason. Przecież to nie jest twój pierwszy raz, skarciłam się w myślach. O co się martwisz? Robiłaś to już tysiąc razy. Spojrzałam na niego hardo. Wytrzymaj tak jak najdłużej, dopingowałam sobie.

- Nazwisko i ranga – rzucił mężczyzna. Przełknęłam ślinę i odchrząknęłam, przybierając męską barwę głosu.

- John Davis, handlarz bronią. – Ze wszystkich sił starałam się, by mój głos nie zadrżał. O dziwo, zadźwięczało to nawet groźnie. Strażnik sięgnął do kieszeni, a ja odruchowo zmarszczyłam brwi. Wyjął z niej coś, przez co zalała mnie fala przerażenia. Wykrywacz. Tylko nie to!, krzyczał jakiś głos we mnie. Był to sprzęt elektroniczny, dzięki któremu strażnik z łatwością mógł odkryć, że nie jestem mężczyzną. Już po mnie. Zaklęłam w duchu. Nigdy nie sądziłam, że umrę w ten sposób. Miałam dopiero siedemnaście lat, nie chciałam schodzić z tego świata. Jedyne, co zarejestrowałam wzrokiem, to stop światła, skierowany w moją stronę przez urządzenie. Po chwili, która ciągnęła się w nieskończoność, światło zgasło. Otworzyłam powoli oczy, przyzwyczajając je do ciemności. Z wielkim zdziwieniem zauważyłam szacunek malujący się na twarzy mężczyzny. Ku mojemu niezmiernemu zdumieniu, strażnik uklęknął przede mną.

- Pan wybaczy moją śmiałość. Nie wiedziałem, że należy pan do aż tak wpływowego rodu. Proszę o wybaczenie. – Podniósł rękę i dał znak swoim kolegom, że mogą mnie przepuścić.

- Oczywiście, nie ma sprawy – wydukałam, wciąż nie mogąc wyjść z szoku.

Przeszłam przez bramę i zarzuciłam kaptur na twarz. Co to miało znaczyć? Przecież Wykrywacz z łatwością mógł doszukać się prawdy. A tu taka niespodzianka… O co mu chodziło, gdy mówił, że należę do wpływowego rodu? Przestań o tym myśleć!, skarciłam się. Przecież nie masz teraz czasu na rozmyślanie o tym, co powiedział strażnik. Ciesz się, że przepuścił cię bez żadnych komplikacji. Przyśpieszyłam kroku. Rozejrzałam się wokoło. Wzdłuż ulicy, po obu stronach, rozciągał się rządek jednakowych domów. Gdy tu byłam pierwszy raz, musiałam dołożyć wszelkich starań, by się nie zgubić. Koło mnie przechodzili ludzie, spieszący się do pracy. Prawdę powiedziawszy, wyglądali bardziej jak roboty, niż ludzie.

Skręciłam w jedną z bocznych uliczek. Przeszłam nią parę metrów, po czym stanęłam pod drzwiami do jednego z domów. Wyjęłam z kieszeni Włamywacz i przyłożyłam go do czytnika. We wszystkich domach, na drzwiach, znajdował się czytnik odcisków palców. Urządzenie, które skonstruował Jasper kopiowało odciski i na chwilę zmieniało moje je tak, by urządzenie się odblokowało. Przyłożyłam je do niego i, tak jak się tego spodziewałam, drzwi się otworzyły. Wiedziałam, że to nie jedyne zabezpieczenie. Miałam dokładnie trzy minuty, aby zdążyć dezaktywować alarm. Otworzyłam klapę, która znajdywała się w ścianie, zaraz koło drzwi i wyłączyłam wszystko. To było aż za proste. Wszystkie te domy miały identyczne systemy antywłamaniowe. Dokładnie wiedziałam, gdzie co się znajduje. Zaśmiałam się cicho i poszłam do kuchni. Lodówka również była zabezpieczona. Wywróciłam oczami i westchnęłam głośno. Czy oni nigdy się nie nauczą, że coś takiego nie pomoże? Podzióbałam trochę przy zamku i chwilę później z zadowoleniem patrzyłam na otwierające się drzwiczki. Wrzuciłam wszystko, co się w niej znajdywało do worka. Następnie pootwierałam szafki i komody. Wzięłam zapasy i wyszłam.

Włamałam się do kolejnych trzech domów, po czym zdałam sobie sprawę z tego, że muszę skierować się do wyjścia. Za dokładnie trzy minuty maska przestanie działać. Wychodziłam na ulicę główną, gdy usłyszałam krzyki przerywane spazmatycznym płaczem. Zainteresowana, skierowałam się w głąb uliczki. Zastanawiałam się, co może dziać się w takim na pozór spokojnym i porządnym miasteczku. Może po prostu jakieś dziecko się zgubiło? Daj sobie spokój, musisz wracać!, mówił jakiś głos wewnątrz mnie.

Ciekawość jednak wzięła górę. Przeszłam kolejnych parę metrów. Zmrużyłam oczy i zauważyłam kontury dwóch postaci. Dorosłego mężczyzny i małego chłopca. Żeby zobaczyć coś więcej, musiałam wyjąć latarkę. Sięgnęłam do kieszeni i wyciągnęłam sprzęt, którego szukałam. Przyłożyłam ją do oczu. Zobaczyłam wyraźnie miedzianowłosego chłopaka, który bił małego szatyna. To, co zobaczyłam, zszokowało mnie. Przecież mężczyzna, który znęcał się nad dzieckiem, nie mógł mieć więcej, niż dziewiętnaście lat! Czułam, że maska przestaje działać, jednak nie obchodziło mnie to. Bez żadnego namysłu zaczęłam biec w stronę tej dwójki.

- Zostaw dziecko! – krzyknęłam. Mężczyzna odwrócił się. W jego zielonych oczach malowało się zdziwienie zmieszane ze złością.

- Co tutaj robisz? – spytał z pogardą.

- Ratuję bezbronne dziecko przed jakimś idiotą, który myśli, że może się znęcać nad słabszymi! – Sama nie wierzyłam, że to powiedziałam. Skąd we mnie ta odwaga? Poczułam przypływ adrenaliny i słowa zaczęły ze mnie wypływać jak z karabinu maszynowego. – Myślisz, że wszystko ci wolno? Że jesteś lepszy? Otóż nie! Po tym, co zobaczyłam, mogę z łatwością stwierdzić, że jesteś zadufanym w sobie dupkiem, który nie szanuje innych! – Cała aż kipiałam ze złości. Ale była to przecież czysta prawda.

- Pozwalasz sobie na zbyt dużo – syknął. – Idź stąd, zanim naprawdę mnie zdenerwujesz.

- Zostaw dziecko! – Dalej uparcie stawiałam na swoim. Wiedziałam, że w niczym mi to nie pomoże, ale myśl, że ten chłopak zmasakruje bezbronną istotę, dodawała mi odwagi. Widząc, że mężczyzna w ogóle nie zareagował na moje słowa, szybko sięgnęłam ręką po sure. Jak na zawołanie odwrócił się w moją stronę.

- Odłóż to, paniusiu, bo jeszcze sobie zrobisz krzywdę – powiedział z pogardą w głosie. Tego było dla mnie za dużo. Być może to była najgłupsza rzecz jaką w życiu zrobiłam, ale rzuciłam się na niego. Sprawnie uchylił się przed ciosem i zaszedł mnie od tyłu.

- Odłóż nóż – rozkazał. Nie zareagowałam na jego słowa, przez co szybkim ruchem chwycił mnie za nadgarstki. – Odłóż nóż, bo będzie nieprzyjemnie. – Nie przejęłam się jego słowami. Z całej siły wbiłam mu łokieć w brzuch i uwolniłam się z jego uścisku.

– Przegięłaś – wysyczał. Zaklaskał w dłonie. Co miał znaczyć ten gest? Czułam, że miałam się o tym przekonać w najbliższym czasie. Moje obawy potwierdziły się. Nagle koło mnie pojawiło się dziewięciu mężczyzn. Byli wysocy i bardzo umięśnieni. Jakiś dziwny głosik kazał mi stanąć do walki i nie poddawać się. Tak też zrobiłam. Ugięłam lekko kolana, przyjmując wojowniczą postawę. Kątem oka zauważyłam zdziwienie na twarzy miedzianowłosego. Na pewno nie sądził, że to zrobię. Zdałam sobie sprawę, że pozwoliłam sobie na chwilę stracić czujność, więc czym prędzej się pozbierałam i wytężyłam słuch. Doszedł cichy szelest dobiegający od tyłu. Błyskawicznie odwróciłam się, zamknęłam oczy i wbiłam nóż w serce napastnika. Ze wszystkich sił starałam się odepchnąć napływające wyrzuty sumienia. Nigdy jeszcze nikogo nie zabiłam… Przestań o tym myśleć, idiotko! Nadludzkim wysiłkiem postawiłam na kpinę i lekki ton.

- Jesteście tylko kupą sadła bez rozumu! Jak możecie tak krzywdzić i zabijać?

- Zaczynasz mnie coraz bardziej irytować paniusiu! – Spojrzałam z obrzydzeniem na miedzianowłosego. – Mógłbym cię zabić jedną ręką, ale tego, póki co, nie robię! Ale jeśli mnie poważnie zdenerwujesz, to nie ręczę za siebie!

- Mam w dupie to, co robisz, lub myślisz! – Splunęłam na ziemię. Wiedziałam, że to było czyste samobójstwo, ale co tam. Już nie miało to dla mnie zbyt wielkiego znaczenia.

- Panowie – warknął ze złością. – Dość tego! Unieruchomić ją!

Jak na komendę, pochyliło się nade mną ośmiu mężczyzn. Jeden z nich wykręcił mi ręce. Zaczęłam kopać i wyrywać się im, ale bez skutku. Byli zbyt silni. Co teraz ze mną będzie? Przed oczami mignęły mi obrazy moich przyjaciół. Alice, która podbiega do mnie z radością, Jasper z wiecznie rozczochranymi, blond włosami i uwodzicielskim uśmieszkiem, Estera, nasza nauczycielka i wreszcie Jake… Poczułam, jak ktoś wymierzył mi silnego kopniaka w brzuch. Zgięłam się wpół i zacisnęłam mocno wargi. W kącikach moich oczu zaczęły pojawiać się łzy, które starałam się, i tak bezskutecznie, zablokować. Dla ciebie, szefie. Te słowa dzwoniły mi w uszach. Jak on mógł? Czemu to wszystko tak się potoczyło? Kolejne uderzenie, tym razem w żebra, kolejna fala bólu przeszywająca moje ciało. Czy to się tak właśnie miało skończyć? Czy moje oczy już nigdy nie ujrzą tego okrutnego świata? Może tak miało być…

Uderzenia zaczęły pojawiać się z coraz większą częstotliwością. Czułam tylko ból i rozczarowanie. Zrozumiałam swój błąd. Byłam zbyt pewna siebie. Sądziłam, że dam sobie radę ze wszystkim. I jak to się potoczyło? Przecież obiecałam Alice, że wrócę… Ktoś mocno złapał ręką moją twarz. Podniosłam wzrok do góry, zginając się z bólu.

- Trzeba było ze mną nie zadzierać. Przygotuj się na cierpienie, które przechodzi wszelkie granice, przygotuj się na ból…

Jednym, gwałtownym ruchem, mężczyzna odrzucił moją głowę na bok. Kolejne uderzenie. Stłumiłam szloch. Czułam się taka bezsilna… Wiedziałam, że to, co mnie czeka będzie największą torturą. Ból i cierpienie… Od teraz to zawładnie całym moim życiem. Poczułam kolejne mocne ciosy, a potem była już tylko ciemność…

_________________

I jak? Bardzo proszę o komentarze.


Post został pochwalony 2 razy
Zobacz profil autora
maraa17
Nowonarodzony



Dołączył: 28 Lis 2009
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Pią 19:02, 26 Lut 2010 Powrót do góry

Ten rozdział jest po prostu kapitalny!!!Bardzo podoba mi siętwój ff. Ten okrutny chłopak to napewno Edward, ale co on robi Belli i dlaczego ją bije?

Szkoda mi Belli naprawde. Co się z nią teraz stanie ???

CZekam na kolejny rozdział, oby pojawił się szybko.
Proszę nie trzymaj mnie dłużej w niepewnosci.

POzdrawiam i życze WENY!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Misty butterfly
Wilkołak



Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 228
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 19:50, 26 Lut 2010 Powrót do góry

O wow!!! Jak mniemam ten miedzianowlosy to Edward...rozumiem tez ze on jest tym zlym?
Duzo rzeczy mozna usprawiedliwic, ale napewno nie znecanie sie nad dzieckiem i bicie kobiet...dziewieciu facetow na jedna dziwewczyne? Nie ladnie panowie, nie ladnie. Nie lubie Edwarda...narazie jest tu na mojej czarnej liscie.
Nie dziwie sie Belli ze tak zareagowala, i adrenalina zrobila swoje. Dziewczyna sie niezle wpienila, ale przecenila swoje mozliwosci jak widac.

"Dla ciebie, szefie"
Ten cytat takie rozzalenie czy sarkazm? Watpie zeby byla sklonna do sarkazmu w takiej chwili. Ale niekiedy tak jest, np. ja kiedy sie wkurze sypie roznymi takimi tekstami Wink
W kazdym razie kiedy czutalam to zdanie, wyobrazilam sobie ta scene i tak jakos mi sie smutno zrobilo...;(

Co bedzie dalej z Bella? czekam i veny zycze...Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Misty butterfly dnia Pią 19:55, 26 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
behappy
Wilkołak



Dołączył: 25 Lis 2009
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 20:33, 26 Lut 2010 Powrót do góry

Na początku powiem, a może raczej napiszę, że bardzo cieszę się, ze jest następny rozdział, bo podoba mi się cały ff.
Zadziwiają mnie te wynalazki Jaspera i jego pomysłowość. Naprawdę jest tutaj doktorkiem, ale od inżynierni i techniki. Ta maska i te tabletki- fajna sprawa sama bym chciała takie. To by był ubaw Laughing
Bardzo jntryguje mnie ta wypowiedź jednego ze strażników o tym, że Bella a raczej handlarz bronią jest z takiego wpływowego rodu. Może ta maska jest udoskonalona i nie można rozpoznać Belli, ale
Cytat:
specjalny znak. Łabędź…
o którym mowa w prologu, może był widoczny i strażnik zobaczył go uświadamiając sobie swoją pomyłkę i zuchwałość.
Te włamania do lodówek jakoś wydają mi się dziwne, bo przecież ktoś musiał się zczaić, że znika mu z domu jedzenie.
Bardzo podoba mi się postawa Belli wobec przemocy. Edward, bo tak myślę, że to on, jest po prostu zły, co on sobie myśli, żeby bić mniejszych. Co to on nie jest, mu wszystko wolno. Taka cecha u ludzi najbardziej mnie denerwuje, więc też bym skopała mu tyłek, żeby mnie popamiętał, ale mam świadomość, że nie wygrałabym z nim. I jeszcze ma jakiś koleszków to na pewno nikt nie bedzie chciał pomóc chłopczykowi. podziwiam Bellę, że postawiła się Edwardowi- tyranowi.
Jestem ciekawa co będzie po tej ciemności, bo na pewno nie koniec!
Pozdrawiam i życzę dużo weny B Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Holly Black
Nowonarodzony



Dołączył: 25 Lis 2009
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 15:12, 27 Lut 2010 Powrót do góry

Muszę powiedzieć, że rozdział bardzo mi się podobał:)
Jako, że we wcześniejszej części zbyt wiele się nie wydarzyło, ta wręcz obfituje w akcję:) Tak trzymaj:) Wielki pokłon dla ciebie za wyobraźnię:) Bardzo podoba mi się pomysł z tymi maskami i tabletkami. Poczułam dreszczyk na karku, kiedy ochroniarz wyjął Wykrywacz... I ciekawi mnie jak jej się udało z tego wywinąć :P Zastanawia mnie, co będzie z Bellą?
Mam nadzieję, że jakoś uda jej się uciec... I dlaczego Edward znęcał się nad dzieciakiem?? Z tego co zauważyłam, ma ogromną władzę ( i skoro Bella tak go wkurzyła) to dlaczego nie kazał jej zabić?
Ja rozumiem, że wtedy nie byłoby już opowiadania:P
Ale ja coś dziś bredzę... No nieważne :) Tak jak już pisałam, rozdział mi się podobał i czekam cierpliwie na dalszą część:)
Życzę weny, czasu i chęci do pracy,

Pozdrawiam,
Holly Black


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
esterwafel
Wilkołak



Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 181
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 20:47, 27 Lut 2010 Powrót do góry

Pojawiło się moje imię - Nauczycielka Estera :D
Nie podoba mi się, że Edward pobił Bellę (wnioskuję po wyglądzie). A Jacob jest taki strasznie ziemny dla niej, chociaż ją kocha (to tez wywnioskowałam po opisie).
Czekam na dalszy ciąg "D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Allie
Zły wampir



Dołączył: 02 Mar 2009
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Nie 9:12, 28 Lut 2010 Powrót do góry

Zabij mnie xD Przeczytałam, ale zapomniałam skomentować Q.Q Więc tak... Akcja rozgrywa się po mojej myśli, czyli zaskakująco, ale nie aż tak drastycznie szybko. Jestem tylko ciekawa czemu ten wykrywacz jej nie zdemaskował. Dziwne... Nie mogę się doczekać następnej części :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nina=)
Wilkołak



Dołączył: 25 Wrz 2009
Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 14:02, 28 Lut 2010 Powrót do góry

Na początek chciałam podziękować drogiej Coco za inf. na PW o nowym rozdziale Wink
Przyznam się bez bicia, że zapomniałam o tym opowiadaniu.

Dziewczyno! Ale ty masz wyobraźnię! Te wszystkie urządzenia...jestem pod wrażeniem.
Rozdział był bardzo dobry. Zauważyłam jedno powtórzenie słowa 'czytnik' ale chyba nic poza tym.
Fajnie, że obudziła się w niej taka 'nowa Bella' odważna i nieustraszona.
Czekam na kolejny rozdział, miejmy nadzieje, że tym razem nie zapomnę o tym opowiadaniu Wink

Pozdrawiam
Nina=)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
alice1995
Wilkołak



Dołączył: 08 Lut 2010
Posty: 161
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 17:43, 28 Lut 2010 Powrót do góry

Wow, super rozdział.
Krótki, ale jak zawsze cudowny.
Ten miedzianowłosy to pewnie nasz Edward, hmm... ciekawe, poznanie się w takich okolicznościach. Ale nie ważne, postawa Belli jest godna podziwu, ale i niebezpieczna dla niej, bardzo dobrze, że poruszyłaś taki temat w swoim ff. Może i nie zrobiłaś tego umyślnie, ale podoba mi się jakie podejście do świata ma Bells.
Mam nadzieję, że już niedługo przeczytam kolejny rozdziałWink

Alice

PS. Dzięki za powiadomienie na PW o nowym rozdziale!.:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gelida
Zły wampir



Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 45 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: znienacka

PostWysłany: Czw 20:08, 11 Mar 2010 Powrót do góry

No, no, jestem pod dużym wrażeniem. Nigdy nie czytałam opowiadania o podobnej tematyce - plus za oryginalność. Szkoda, że są dopiero tylko dwa rozdziały, bo aż mnie skręca z ciekawości, co będzie dalej. A czuję, że to dopiero przedsmak dalszej akcji. Poruszyłaś ciekawą tematykę - kolejny plus. Podoba mi się postać Belli - jest odważna, przeciwna przemocy. Sprawia, że mam do niej szacunek. Dobrym pomysłem były wstawki z różnymi wynalazkami - to dodaje prawdziwości opowiadaniu, skoro akcja dzieje się w przyszłości. Jeśli miałabym coś napisać o innych bohaterach, to jeszcze nigdy nie spotkałam się z długowłosą Alice Very Happy
Skomentuję pokrótce ostatni rozdział. Misja Belli była ryzykowna i mogła pójść dobrze, gdyby Bella nie była taka szlachetna (nie mam jej tego za złe - wręcz przeciwnie). Miedzianowłosy (alias Edward, co wnioskuję po opisie) to dość tajemnicza postać. Jest okrutnym człowiekiem, jednak na razie tylko to o nim wiemy (no i jeszcze to, że ma pod sobą dziewięciu ludzi). I akurat z nim Swan musiała zadrzeć. Szkoda mi jej, ale lubię, gdy bohaterowie mają kłopoty. Zastanawiam się też, co się z nią stanie.
Ogólnie rzecz biorąc, jestem jak najbardziej na tak. Zyskałaś właśnie nową czytelniczkę Very Happy

A teraz, żeby nie było tak cukierkowo, zauważyłam kilka błędów:
Cytat:
Rozejrzałam się w około sprawdzając, czy w zasięgu wzroku nie kryje się żaden wróg.

wokoło, wkoło, wokół, dokoła...

Cytat:
Jedyne, co zarejestrowałam wzrokiem, to stop światła, skierowany w moją stronę przez urządzenie.

Czyżby literówka?

Cytat:
Prawdę powiedziawszy, wyglądali bardziej jak roboty, niż ludzie.

Tamten przecinek raczej niepotrzebny.

Cytat:
Urządzenie, które skonstruował Jasper kopiowało odciski i na chwilę zmieniało moje je tak, by urządzenie się odblokowało.


Cytat:
Wrzuciłam wszystko, co się w niej znajdywało do worka.

Raczej znajdowało.

Cytat:
Przecież mężczyzna, który znęcał się nad dzieckiem, nie mógł mieć więcej, niż dziewiętnaście lat!

Znowu niepotrzebny przecinek przed "niż".

Cytat:
Zaczynasz mnie coraz bardziej irytować paniusiu!

Przydałby się tam pomiędzy przecinek.

Cytat:
Mam w dupie to, co robisz, lub myślisz!

Tu z kolei przecinek niepotrzebny.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
` Coco chanel .
Wilkołak



Dołączył: 24 Gru 2009
Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bielsko - Biała ^^ <33

PostWysłany: Pią 18:37, 19 Mar 2010 Powrót do góry

Bardzo wszystkim dziękuję za komentarze. One naprawdę pomagają. ;*
Mam nadzieję, że kolejny rozdział nie zawiedzie nikogo.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Larissa
Wilkołak



Dołączył: 09 Lip 2009
Posty: 222
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 25 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Z dwóch miast: Piaseczno [PL] i Zohor [SK]

PostWysłany: Pią 18:57, 19 Mar 2010 Powrót do góry

Postanowiłam jednak skomentować. :)
Ech, ` Coco chanel. , ty wiesz, co ja myślę o Twoim opowiadaniu.
Masz bardzo oryginalny pomysł. Ten miedzianowłosy, Edward jak
mniemam, jest tak zły, jak lubię. :D
Podobają mi się czasy, w jakich toczy się opowiadanie. 3000 rok?
To naprawdę dużo, dużo do przodu.
I te wszystkie nowinki techniczne, zwłaszcza Letti - nigdy bym
czegoś podobnego nie wymyśliła. Masz dużą wyobraźnię, naprawdę. :)
To ciekawe opowiadanie i betowanie go sprawia mi niemałą przyjemność. :)
Życzę Ci bardzo dużo weny na pisanie kolejnych rozdziałów.
Pozdrawiam,
Larissa


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Larissa dnia Pią 18:58, 19 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
maraa17
Nowonarodzony



Dołączył: 28 Lis 2009
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Nie 12:18, 21 Mar 2010 Powrót do góry

Kiedy można spodziewać się nowego rozdziału ?

Jestem tak ciekawa co się wydarzy i co się stanie z Bellą, że nie mogę wytrzymać tego czekania :P

POzdrawiam :) i WENY życze


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
` Coco chanel .
Wilkołak



Dołączył: 24 Gru 2009
Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bielsko - Biała ^^ <33

PostWysłany: Pon 11:03, 22 Mar 2010 Powrót do góry

Przed wami rozdział 3. Mam nadzieję, że nikogo nim nie rozczaruję. Wink


Rozdział III


Alice


Bella nie wracała już od trzech dni. Zwykle misje zajmowały jej parę godzin, lub, w skrajnych przypadkach, dwa dni. Ale trzy? Bałam się, że już do nas nie wróci. Ogarnęło mnie uczucie wielkiej pustki. Czy taki wydawałby się świat, gdyby Bella zginęła? Chciałam temu zapobiec. Obiecałam sobie, że po lekcjach pójdę do Jake`a.

- Panno Alice! – Głos nauczycielki wyrwał mnie z zamyślenia. Podniosłam głowę i zobaczyłam smutny wzrok Estery. Wiedziała o czym, albo raczej o kim myślę. Było widać, że cierpi tak samo jak ja. Nasza nauczycielka kochała wszystkich. Była cudowną osobą, która zawsze pomagała w potrzebie. Podeszła do mojej ławki i szepnęła cichutko:

– Zostań chwilę po lekcjach. Chcę z tobą porozmawiać.

Otworzyłam szeroko oczy ze zdumienia. Nie powiem, pobudziła moją ciekawość.

Wychowywała mnie od kiedy tylko pamiętam. Zawsze była bardzo mądrą kobietą, więc wiedziałam, że cokolwiek mi powie, będzie znaczyło to więcej niż góra złota. Zawsze dawała cenne rady, dzięki którym żyło się łatwiej, więc i tym razem liczyłam na coś, co podniesie mnie na duchu. Z szerokim uśmiechem na twarzy wytrwałam do końca lekcji, myśląc na przemian o Belli, Jasperze i o tym, co miała zamiar powiedzieć mi Estera.
Gdy zajęcia wreszcie się skończyły, żwawym krokiem podeszłam do biurka nauczycielki.

- Chciała pani ze mną rozmawiać, prawda?

- Tak, to prawda. Niestety, przypomniałam sobie, że mam coś do załatwienia. Przykro mi, Alice, ale teraz nie mogę – powiedziała, patrząc na mnie przepraszająco.

- Nic się nie stało – odrzekłam, chociaż tak naprawdę zawiodłam się trochę. Przykleiłam do twarzy sztuczny uśmiech, by utwierdzić nauczycielkę w przekonaniu, iż nie jest mi smutno. – Pójdę już.

- Alice? Przyjdź później do mojego pokoju, dobrze? – odezwała się.

- Dobrze. – Wyszłam z sali. Nagle stanęłam jak wryta i poczułam, jak przez moje ciało przechodzi coś jakby prąd. Oczy zaszły mi mgłą, a umysłem zaczęłam coraz bardziej oddalać się od naszej kryjówki. Po chwili mentalnie dotarłam do jednego miejsca i zobaczyłam pomieszczenie, w którym mężczyzna bił kobietę. Przyjrzałam się jej uważnie i z przerażeniem zdałam sobie sprawę z tego, że jest nią Bella. Wydawało się, jakby mężczyzna robił to wbrew własnej woli. Mój umysł zaczął się cofać i po chwili znów znajdowałam się w korytarzu. Otrząsnęłam się i krzyknęłam cicho. Po raz pierwszy miałam prawdziwą wizję… To było zarazem cudowne i przerażające. Od zawsze marzyłam o tym, by doświadczyć czegoś takiego. Nagle przypomniałam sobie, czego dotyczyła ta wizja. Czy była ona prawdziwa? Jeśli tak, to może dzięki temu zdołam odnaleźć Bellę? Zaczęłam biec w kierunku gabinetu Jake`a. Jeśli on wyrazi zgodę, poszukamy jej… Z całej siły pchnęłam drzwi i wpadłam do pomieszczenia. Zauważyłam zdziwiony wzrok Jacoba.

- Hm, Alice, czy coś się stało? – spytał.

- Czy coś się stało? – spytałam, tracąc nad sobą panowanie. – Bella nie wraca już od trzech dni, a ty się pytasz, czy coś się stało? Co z tobą, Jake? Nie mów, że ci na niej nie zależy, bo doskonale wiem, że tak nie jest! – krzyknęłam. – Nie udawaj bezdusznego tyrana! Wiem, że bardzo to przeżywasz! Wiem też, że jesteś człowiekiem. Wcale nie musisz zachowywać kamiennej twarzy i udawać, że nic cię nigdy nie rusza! – Przestałam na chwilę, by zaczerpnąć powietrza. Spodziewałam się, że coś powie, ale on podszedł tylko do ściany. Postanowiłam kontynuować mój monolog. W końcu próbować zawsze można, może jakimś cudem przemówię mu do rozsądku.

– Jacob, proszę, zgódź się. Od twojej decyzji zależy życie Belli. Proszę.

Westchnął, odwracając się do mnie. Na jego twarzy widziałam cierpienie. Uderzył pieśnią w biurko, próbując tym samym powstrzymać łzy.

- Od samego początku ją kochałem. I nadal kocham. Zrobię wszystko, by ją uratować, choćbym miał to przypłacić życiem. Podczas naszej ostatniej rozmowy zachowywałem się chamsko. To było niedopuszczalne. Teraz tego żałuję, Alice. Bardzo.

Podeszłam do niego i przytuliłam go mocno. Wreszcie zaczęłam go rozumieć.

- Nie przejmuj się – powiedziałam hardo. – Odnajdziemy ją.


***


Siedziałam na łóżku w swoim pokoju, wpatrując się w zdjęcie Belli. Od mojej rozmowy z Jakem minęło parę godzin. Wspólnie zadecydowaliśmy, że jeśli dziewczyna nie wróci w przeciągu dwóch dni, ruszamy na “misję ratunkową”.

Nagle przypomniałam sobie, że Estera poprosiła mnie, bym do niej przyszła. Uznałam, że to najwyższa pora. Wstałam więc i wyszłam ze swojego pokoju. Stanęłam pod drzwiami z numerkiem dwieście pięćdziesiąt dwa i delikatnie je otworzyłam. Wślizgnęłam się do środka.

Zauważyłam Esterę klęczącą na podłodze i przyciskającą coś do swojej piersi. Po jej policzkach spływały łzy. Po chwili fotografia wypadła z rąk kobiety. Cichutko podeszłam bliżej i spojrzałam na zdjęcie. To, co tam zobaczyłam, wprawiło mnie w osłupienie. Krzyknęłam cicho. Wtedy właśnie Estera odwróciła się i zauważyła mnie. Nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam. Miałam w niej przyjaciółkę i drugą matkę. Jak bardzo się myliłam… Czułam, jak zalewa mnie fala niedowierzenia. Jak mogła zrobić coś takiego? Nie mogłam w to uwierzyć. To nie mogła być prawda. Pewnie to tylko jakiś głupi sen i za chwilę się obudzę, wracając do prawdziwego świata. Z nadzieją uszczypnęłam się w rękę. Niestety, Estera dalej przede mną stała, a fotografia była ciągle ta sama. Czułam, że robię się cała czerwona ze złości, rozczarowania i smutku jednocześnie.

- Pozwól, że ci wytłumaczę…- zaczęła, wstając powoli. Wyciągnęła rękę w moją stronę. Zaczęłam cofać się w przerażeniu.

- Jak mogłaś? – wyszeptałam.


Bella


Obudziły mnie wrzaski. Czułam ogromny ból. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że mężczyzna z zielonymi oczami wciąż mnie kopie.

- Wstawaj, suko! – wysyczał. Miałam tego dość. Wstałam, ledwo trzymając się na nogach i splunęłam mężczyźnie na buty.

- Nie waż się tak więcej do mnie mówić! – powiedziałam, sama nie wierząc we własne słowa. Widziałam, jak w oczach chłopaka wzrasta złość i nienawiść. Zgadywałam, że nikt mu się tak wcześniej nie postawił. Podszedł do mnie i szarpnął mnie za włosy. Mimo moich starań, krzyknęłam z bólu.

- Edwardzie, zostaw ją. Wpierw musi przejść kontrolę. Nie chcesz chyba jej zabić zanim zostanie wpisana na listę ofiar, prawda?

Zielonooki momentalnie mnie puścił.

- Jak sobie życzysz, ojcze. Poczekam, aż przejdzie kontrolę, a następnie zgotuję jej największe piekło, jakie kiedykolwiek ktokolwiek mógłby sobie wyobrazić.

Dziwiłam się, jak ktoś może mówić o takich okrucieństwach tak bezbarwnym głosem. To świadczyło jedynie o jego bezduszności.

Nie chciałam się do tego przyznać, ale bałam się go coraz bardziej. Wiedziałam, że jest w stanie zrobić wszystko. Był człowiekiem pozbawionym jakichkolwiek zasad moralności. Starałam się przestać o tym myśleć i skupić się na czymś innym. Pomimo, że strach nie odstępował mnie ani na chwilę, rozejrzałam się wokoło, dokładnie lustrując wzrokiem otoczenie, by, w razie czego, łatwiej mi było uciec.

Zostałam poprowadzona do dużego, białego pokoju. Zeskanowano mnie, wprowadzając dane do komputera. Teraz wszyscy strażnicy będą mieli radar, w który będzie wbite moje DNA. Cudownie. Po chwili podszedł do mnie jeden z mężczyzn i założył mi obrożę, która, gdy wykonywałam jakiś ruch, zadawała mi ból. W tej chwili zrozumiałam, że bardzo trudno będzie uciec. Kiedy dyskutowali o czymś między sobą, do pokoju wszedł Edward. Gdy tylko go zobaczyłam, zalała mnie fala złości.

- Będzie ona moją osobistą zabawką, dobrze? – spytał ze wstrętnym uśmieszkiem.

Zabawką? Nie wiedziałam, co to oznaczało, ale domyślałam się, że nic dobrego. Poza tym nie chciałam, by mnie tak traktowano. Byłam człowiekiem tak jak oni. Jak widać, na tym świecie nie istniało coś takiego jak sprawiedliwość.

Edward kazał mi za sobą iść. Spełniłam jego prośbę, albo raczej rozkaz i poszłam za nim. Zaprowadził mnie do innego pokoju. Miał on białe ściany i nie posiadał okien ani klamek. Wepchnął mnie do środka, a sam został przed drzwiami. Nie wiedziałam co tam robił, ale po kilku sekundach w pokoju zrobiło się przeraźliwie zimno.

Marzłam, ponieważ miałam na sobie tylko potarganą szmatę. Nie wiedząc co robić, usiadłam na podłodze. Zaczęłam zastanawiać się, czy to wszystko w ogóle miało sens. Czułam się taka pewna siebie, gdy wychodziłam na powierzchnię. Nie posłuchałam Alice, gdy mnie ostrzegała. Przy okazji pokłóciłam się z Jakiem, a dziecko, w którego stanęłam obronie zapewne i tak nie uszło z życiem. Czy moje życie nie jest do niczego? Uśmiechnęłam się sarkastycznie. Nie miałam rodziców ani prawdziwego rodzeństwa. Jedyne osoby, które kochałam, zostały w naszej kryjówce. Zapewne w tym czasie świętują, zupełnie się mną nie przejmując.

Od zawsze byłam tylko po to, by zdobywać pożywienie. W ogóle nic dla nikogo nie znaczyłam. W tych czasach nie wiedziałam, komu mogę zaufać, a komu nie. Każdy chciał jedynie przetrwać. Tylko to się liczyło. Dałam się wrobić i taka była prawda. Przykro mi z tego powodu…

Zadrżałam. W pokoju w każdą minutą robiło się coraz zimniej. Marzyłam o ciepłym łóżeczku i herbacie. Ale były to tylko, które się nie spełnią. Wiedziałam, że cud się nie stanie. W takiej temperaturze na pewno długo nie wytrzymam.

Nagle przed oczyma pojawiła mi się twarz Edwarda ze złośliwym uśmieszkiem na twarzy. Jak mogłam w ogóle chociażby pomyśleć o tym, by się poddać? W końcu byłam Bellą, a ja walczę do samego końca. Zacisnęłam dłonie w pięści i zazgrzytałam zębami. O nie, tak łatwo mnie nie dostanie. Chce walki? Proszę bardzo. Mimo, iż byłam praktycznie bezbronna, wiedziałam, że uda mi się uciec. Zostawało tylko podstawowe pytanie… Jak?


______________________


Co sądzicie o tym rozdziale? Bardzo proszę o komentarze, ponieważ motywują one do dalszego pisania.Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ` Coco chanel . dnia Pon 11:05, 22 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
maraa17
Nowonarodzony



Dołączył: 28 Lis 2009
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Pon 14:47, 22 Mar 2010 Powrót do góry

JEST !!! SUPER !!! Myślałam, że się już nie doczekam.
Super rozdział ... zresztą jak zawsze. Jest niezwykły i sprawił, że jeszcze bardziej polubiłam ten ff. Zaciekawił mnie on jeszcze bardziej i już nie mogę się doczekać co stanie się z Bellą dalej. Czy Edward będzie się nad nią znęcał i bił, a może przestanie ... może Bella znajdzie w sobie wewnętrzną siłę i ucieknie ... a może Alice ją uratuje.
Nie mogę się już doczekać następnego rozdziału.

Wspaniała robota !!!

Pozdrowienia i życzę WENY !!!

P.s. Nie dajcie mi długo czekać na kolejną część . :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
alice1995
Wilkołak



Dołączył: 08 Lut 2010
Posty: 161
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 15:03, 22 Mar 2010 Powrót do góry

Ten rozdział bardzo mi się spodobał. Jak zwykle Wink. Miałam wrażenie, że z każdym nowo przeczytanym słowem przenikam do świata bohaterów. Widziałam, jak Alice cierpi, jak się złości. Poczułam ból Bells i złowieszcze nastawienie Edwarda. Oczywiście nie naprawdę, ale dało się poczuć atmosferę jaka tam panowała. Bosko, i to napięcie jakie budujesz. Łał, wrażenia długo nie opadną. Jestem pod wielkim wrażeniem.

Czekam na cd.

Alice

PS. Dzięki za powiadomienie o new rozdziale na PW :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Bebeeeee
Nowonarodzony



Dołączył: 26 Sty 2010
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 15:21, 22 Mar 2010 Powrót do góry

Rozdziały "Krwawego zauroczenia" czyta się przyjemnie i miło, a czas spędzony na tym opowiadaniu mija szybko, nawet za.
Przede wszystkim cholernie ciekawi mnie, jakie postacie wezmą udział w tytułowym zdarzeniu. Obstawiałam paring Edwarda i Belli, jednak póki co ta dwójka jedynie planuje się wzajemnie pozabijac. Wink

Liczę, że kolejne losy powyższych bohaterów zobaczą światło dzienne szybciej niż teraz.

Dziękuję ci za to, że piszesz tak wspaniały i cudowny ff.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Allie
Zły wampir



Dołączył: 02 Mar 2009
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Pon 15:40, 22 Mar 2010 Powrót do góry

Um... Od czego by tu zacząć... Przy czytaniu rozdział ziewnęłam ze dwa razy. Chociaż moim zdaniem dzieje się dość sporo, jest to... Po prostu nudne. Może po prostu za ostro patrzę, ale tak odbieram w twój tekst. Tekst nie trzyma w napięciu, a powinien ze względu na fabułę i na to co starasz się osiągnąć. Pracuj, pracuj :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gelida
Zły wampir



Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 45 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: znienacka

PostWysłany: Pon 17:03, 22 Mar 2010 Powrót do góry

Nie wiem, czy już to pisałam, może się powtórzę. Bella jest fajną postacią. Rzadko można się z taką spotkać, czytając inne ff-y. Odważna, ma swoje zdanie. To pewnie czasy, w których żyje, ją tak ukształtowały. Zastanawiam się, czy uda im się jakoś odbić Bellę, czy może zostanie dłużej u tych... no, jak by ich tu nazwać... u wrogów. Ciekawi mnie też, jak funkcjonują te ich organizacje, choć pewne cechy "tej dobrej" już poniekąd znamy.
A teraz będę miała malutkie "ale". Punkt widzenia Belli był ciekawy, zaciekawiło mnie, co się z nią stanie, natomiast punkt widzenia Alice był trochę monotonny. No, ale przynajmniej została nam przybliżona jej postać. A Estera? Kim ona, do jasnej cholewki, jest? Ta osoba mnie zastanowiła najbardziej w PWA, a Ty specjalnie przerwałaś w takim momencie. Ech, poczekamy, zobaczymy.
Cytat:
Marzyłam o ciepłym łóżeczku i herbacie. Ale były to tylko, które się nie spełnią.

W drugim zdaniu chyba czegoś brakuje.

Aha, dzięki za powiadomienie o nowym rozdziale.
Życzę weny.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin