FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 When we were young chap. 18 cz.2 (+16) [T][NZ] 28.04 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
mystery
Wilkołak



Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 157
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: bydgoszcz

PostWysłany: Nie 21:37, 15 Mar 2009 Powrót do góry

chciałam wam dać połowę tego rozdziału o 14, a jutro rano drugą, ale jednak macie cały ;p

Ogłoszenie: Jak mi po tym rozdziale ktoś napisze, że za krótki, to obrażę się i zamknę w sobie <grozipalcem>

Bez bety tym razem - nie zjedzcie mnie!
A przynajmniej zobaczycie, jaka wielką rolę odgrywa Olcia ;p



Rozdział 14

Bella – lat szesnaście (część trzecia)



- Bella? – Alice odebrała telefon, jej głos zdradzał podekscytowanie. Prawdopodobnie wiedziała, dlaczego dzwonię. Wzięłam głęboki wdech, przygotowując się do wypowiedzenia tych trzech* słów, które przełamią wszystkie bariery i uwolnią jej nieokiełznaną ekscytację i zadowolenie.
- Alice, miałaś rację.
- AHHHHHHHHHHHH! – zapiszczała. Podskoczyłam wysoko do góry, trzymając telefon na całą długość ramienia od ucha, ale ciągle doskonale słyszałam, co mówi, a raczej krzyczy. – WIEDZIAŁAM, ŻE MAM RACJĘ! KOCHASZ EDWARDA! MÓWIŁAM CI! – wrzeszczała. Oczami wyobraźni widziałam, jak promienieje radością i skacze po pokoju.
- Alice – syknęłam. – Opanuj się! Nie chcę, żeby to usłyszał.
- ALE MIAŁAM RACJĘ! – krzyknęła. – Kochasz go. Wiedziałam. Wszystko wiedziałam. Padnij przede mną na kolana, Bella, bo miałam rację i zawszę będę miała rację! – jej głos był tak pełny samozadowolenia, że aż zrobiło mi się niedobrze. Westchnęłam, wywracając oczami.
- Tak, Alice, miałaś rację. Chcesz za to medal? A może zacznę ci bić brawo? – zapytałam sarkastycznie.
- Nie. Limitowana edycja „hot pink” Louisa Vuitton’a, którą dostanę od Rosalie za wygranie zakładu jest wystarczającą nagrodą – oznajmiła radośnie. Znowu wywróciłam oczami.
- Rosalie będzie zawiedziona – wymamrotałam, a Alice zachichotała.
- No tak, ale to nie ma znaczenia. Najważniejsze, że w końcu zdałaś sobie sprawę, że kochasz mojego brata! – Ponownie ją uciszyłam. – Kiedy planujesz mu powiedzieć? – zapytała podekscytowania. Pobladłam.
- Powiedzieć? – wykrztusiłam.
- Tak… Powiesz mu, prawda? – spytała, jej entuzjazm trochę przygasł, a w jego miejsce pojawił się niepokój.
- Nie! On… on widzi we mnie siostrę! Jeśli mu powiem, zniszczę naszą przyjaźń – wytłumaczyłam. Poczułam, że do oczu napływają mi łzy, ale nie dopuszczałam cierpienia do głosu. W większości.
- Bella! On cię kocha od lat! Po prostu czekał, aż ty to odkryjesz – powiedziała sfrustrowana. Prawie słyszałam, jak wywraca oczami.
- Powiedział ci to kiedyś? – zapytałam sceptycznie, ale miałam nadzieję, że to prawda.
- No… Nie do końca. Ale to prawda! Tak naprawdę jest! Zauważyłaś kiedyś, jak na ciebie patrzy? Myślałaś o tym, dlaczego ludziom wydaje się, że jesteście parą, kiedy zobaczą was po raz pierwszy? Dlatego, że oboje jesteście zakochani! – Była bardzo zdeterminowana, by udowodnić mi, że ma rację.
- Alice, nie. Ja… powiem mu, ale w ostateczności. Może. Po prostu nie teraz. – Mój głos był przepełniony smutkiem i bólem.
- Nie. Powiesz mu teraz. EDWARD! TELEFON! – zawołała. Zakrztusiłam się powietrzem.
- Alice, nie! Przestań! Nie… - zaczęłam, ale przerwał mi miękki głos Edwarda.
- Słucham? – odebrał zaciekawiony.
- Och… Cześć – odpowiedziałam niezdarnie.
- Bella?
- Taa. – Mój oddech powoli przechodził w ciche dyszenie, byłam strasznie zawstydzona. Zupełnie nie miałam pomysłu, co powiedzieć.
- Wszystko dobrze?
- Dobrze! Świetnie! – W moim głosie zabrzmiała nuta histerii. Edward chyba to zauważył.
- Jesteś pewna, Bella? – zapytał zaniepokojony.
- Tak. Muszę iść. – Rozłączyłam się i jęknęłam głośno. Czułam, że jutro będzie mi bardzo niezręcznie.

- Obudź się, Bella – zaśpiewała Marietta. – Edward tu będzie za godzinę, a ty musisz się wyszykować. – Szturchnęła mnie lekko w ramię.
Tak naprawdę, to już byłam całkowicie rozbudzona. Spałam może trzy godziny po mojej rozmowie z Alice. Miałam wiele spraw, nad którymi musiałam się zastanowić. Powiem mu? Powinnam mu powiedzieć? Czy on czuje po samo? Czy powie coś o naszej ostatniej niezręcznej rozmowie? Jęknęłam.
- Bella? – zapytała tonem kwestionującym moje zdrowie psychiczne.
- Już wstaję – powiedziałam głośno. – Dzięki.
- Okej. Będę na dole. Zjem śniadanie. – Mówiła bardzo powoli i wyraźnie. Musiała pomyśleć, że zwariowałam.
- Za chwilę zejdę. Dzięki – powtórzyłam. Uśmiechnęła się krótko, wychodząc z pokoju. Wygramoliłam się z łóżka i poszłam w stronę łazienki. Moje oczy były zaczerwienione i opuchnięte od płaczu, a pod nimi były duże, fioletowe sińce, spowodowane pewnie brakiem snu. Nawet mocny makijaż nie byłby w stanie mi pomóc. Westchnęłam i spięłam włosy w kucyka. Wciągnęłam szybko jeansy i koszulkę i zeszłam na dół. Marietta właśnie jadła musli i spoglądała na mnie ukradkiem.
- Hej – powiedziałam, starając się (nieskutecznie), by mój głos brzmiał radośnie.
- Ciao, Bella – odpowiedziała ostrożnie. – Come stai?
- W porządku. Po prostu jestem zmęczona – powiedziałam cicho. Nasypałam sobie płatków, zalałam mlekiem i zaczęłam jeść, nie odzywając się więcej. Marietta otworzyła usta, chcąc pewnie coś dodać, ale zadzwonił jej telefon.
- Scusi – powiedziała przepraszająco. – Halo? – Kimkolwiek był jej rozmówca, spowodował, że na jej twarzy pojawił się olbrzymi uśmiech. Nietrudno było zgadnąć. – Nie. – Zachichotała miękko. Moja ręka trzymająca łyżkę zaczęła się trząść, rozbryzgując dookoła mleko. – Si. – Kolejny dziewczęcy chichot. – Ciao. – Rozłączyła się i wróciła do mnie, uśmiechając się szeroko.
- Jest taki słodki – westchnęła. – Och, ten…
- Tak, tak, wiem – powiedziałam głośno. Nienawidziłam sposobu, w jaki wymawiała jego imię. Edwarrrrd. Przedłużała R, żeby brzmiało bardziej seksownie. Marietcie trochę zrzedła mina, ale wtedy ktoś zatrąbił przed domem i obie podskoczyłyśmy. Szybko włożyłam miskę do zlewu i poszłam w ciszy do Volvo Edwarda. Zaskoczyło mnie, że Marietta usiadła z tyłu, bo byłam przekonana, że zajmie miejsce przodu ze swoim nowym ukochanym. Wśliznęłam się na miejsce pasażera „gotując się” ze złości i zazdrości.
- Kurczę, Bella, wyglądasz okropnie – zauważył Edward.
- Dzięki – powiedziałam chłodno.
- Nie, oczywiście wyglądasz pięknie – poprawił szybko. – Tylko jesteś zmęczona. „Znoszona”. Wszystko w porządku?
Nie, chciałam powiedzieć. Nic nie będzie w porządku, dopóki nie pokochasz mnie tak, jak ja ciebie. Ale nie powiedziałam tak.
- W porządku. Po prostu cudownie.
- Bella – jęknęła Alice z tylnego siedzenia. – Proszę, chociaż spróbuj! – Wiedziałam o co jej chodziło. I wiedziałam, że nie czas na takie coś.
- Odpuść sobie, Alice – powiedziałam ostrzegawczo, każde słowo wypowiadając bardzo wyraźnie.
- Ale Bella! To jest po prostu tragiczne! – krzyknęła. Edward spojrzał na mnie i uniósł brwi. – To niesprawiedliwe i niedorzeczne! – ciągnęła.
- Ale co? – spytał nieco rozbawiony Edward.
- Bella! Ona po prostu… nie myśli o sobie ani o nikim innym, poważnie! – Zrobiła kwaśną minę, krzyżując ręce na piersi.
- Alice, przestań! – Zaskoczyło mnie to, bo słowa te wypowiedział Edward. Wjechał na parking i wyłączył samochód jednym płynnym ruchem.
- Dobrze. Ale mam nadzieję, że Bella skorzysta z mojej rady – mówiła twardym, poważnym głosem. – Bo jeśli tego nie zrobi to będzie to największy błąd w jej życiu. – Wyszła z samochodu zatrzaskując drzwi za sobą i pobiegła do klasy. Zobaczyłam, że gdy tylko wysiadła Marietta, dookoła Volvo zebrali się Jacob, Mike, Tyler i Eric. Wywróciłam oczami. Chłopcy.
- O czym ona mówiła, Bello? – mruknął Edward zadziwiająco uwodzicielskim głosem.
- O n-niczym – zająknęłam się. – Lepiej chodźmy do klasy. – Wyskoczyłam z samochodu i prawie biegiem ruszyłam do sali, desperacko uciekając od kolejnej niezręcznej rozmowy z Edwardem. Kiedy weszłam do klasy, położyłam głowę na ławce i jęknęłam głośno.
- Hej, Bells! – Radosny głos Jacoba zmusił mnie do podniesienia głowy z ławki i spojrzenia na niego. Jego szeroki uśmiech był idealną kopią uśmiechu Marietty przy śniadaniu. Jego ciemna skóra zdawała się świecić z podekscytowania.
- Hej, Jake – powiedziałam niezbyt entuzjastycznie znudzonym głosem. Ale to nie zniechęciło Jacoba. Położyłam głowę z powrotem na ławce, starając się go nie słuchać.
- Zgadnij, z kim idę dzisiaj na randkę po szkole? – zaczął, ale nie wychwyciłam reszty. Szczerze, nie zniosłabym opowieści o kwitnącym romansie, podczas, gdy facet, w którym się zakochałam, startował do mojej kuzynki. Do klasy wszedł nauczyciel zmuszając Jacoba do zakończenia monologu. Chyba mówił cos o plaży.
- Dobrze, klaso, otwórzcie książki na stronie 108 i zacznijcie czytać…
Dzień mijał boleśnie powoli. Na żadnej lekcji nie robiliśmy niczego wystarczająco trudnego, żebym musiała się na tym całkowicie skupić. Starałam się jak mogłam, by nie myśleć o Edwardzie. Ale wracał do moich myśli w najbardziej nieodpowiednich momentach.
Na przykład na lunchu. Siedzieliśmy wszyscy razem, ja, Alice, Jasper, Emmett, Rosalie, Jacob, Edward i Marietta. Alice cały czas posyłała mi mordercze spojrzenia, starając się zmusić mnie do powiedzenia prawdy Edwardowi. Rosalie patrzyła na mnie ze wściekłością, bo przeze mnie przegrała zakład. Jacob i Marietta ciągle o czymś rozmawiali a Edward dopytywał się, czy wszystko ze mną w porządku. Cały czas chciałam powiedzieć mu, co czuję, bo tylko o nim potrafiłam myśleć. Ale nie mogłam.
Często tez zwracałam się do ludzi „Edward”. Tak, jak wtedy, kiedy Alice namawiała mnie do wyznania mu miłości, a ja powiedziałam do niej „idź sobie, Edward”. Co oczywiście zmotywowało ją do dalszego zawracania mi głowy.
Bo chwili stwierdziłam, że Alice miała rację. Nigdy nie dowiem się, co będzie dalej ze mną i Edwardem, jeśli nie spróbuję. Jeżeli nawet nie przyznam się do swoich uczuć, nigdy nie dowiem się, czy on czuł to samo. A jeśli nie powiem tego teraz, zacznie się umawiać z Mariettą i będzie za późno. Nie mogłabym stracić Edwarda. Nie teraz, nigdy. Był dla mnie zbyt ważny.
Pewnie, mogłabym żyć z tym ogromnym bólem, największym, jaki czułam w ciągu mojego krótkiego, szesnastoletniego życia. Ale mogłabym też doświadczyć ogromnej miłości i przyjemności, największej, jaką czułam w ciągu mojego krótkiego, szesnastoletniego życia. A to było ryzyko, które gotowa byłam podjąć. Dla Edwarda i dla mnie.
Te myśli przywiodły mnie po lekcjach w okolice jego szafki. Pociły mi się ręce, motyle fruwały w moim brzuchu, chciało mi się wymiotować a moje włosy wyglądały beznadziejnie po nerwowym przeczesywaniu ich palcami. Kiedy podszedł Edward, z jakiegoś powodu bardzo się spieszył.
- Hej, Bella – przywitał się, sięgając do swojej szafki. Wzięłam kilka głębokich wdechów, chcąc wreszcie coś powiedzieć. Edward spojrzał na mnie zdezorientowany, prawdopodobnie zastanawiał się, dlaczego mu nie odpowiedziałam. – Co jest? – zapytał, chwytając kilka książek i wkładając je do plecaka.
- Hej, Edward – powiedziałam. Uśmiechnął się, zadowolony, że w końcu mu odpowiedziałam. Odwzajemniłam uśmiech, szczęśliwa, że udało mi się wydobyć głos. – Muszę ci coś powiedzieć – zaczęłam.
- Czy to może poczekać? – spytał przepraszającym tonem. – Mam spotkanie po lekcjach i nie mogę się spóźnić. – Spojrzał na mnie maślanymi oczami, którym nie mogłam się oprzeć.
- To ważne – upierałam się. Wiedziałam, że jeśli nie powiem mu teraz, to nie powiem mu nigdy.
- Wiem, ale naprawdę nie mogę się spóźnić. Zabierzesz się z Rose? – Spojrzał na zegarek i przeklął cicho.
- Edward, ja naprawdę… - zaczęłam słabym głosem. Poczułam łzy zbierające się w moich oczach, ale kazałam im wrócić z powrotem. Nie pozwoliłabym, żeby zobaczył mnie kiedy płaczę.
- Wiem, Bella, naprawdę mi przykro, ale muszę iść. Jestem na dobrej drodze, żeby się spóźnić. Zadzwoń do mnie później, wtedy będziesz mogła mi powiedzieć. – Uśmiechnął się łobuzersko, pocałował mnie w czoło i odszedł. Ja stałam w miejscu, trzęsąc się i nie mogąc złapać oddechu.
Stałam tam, gotowa do wielkiego skoku. Ale Edward tak szybko odszedł, że nawet nie miałam okazji, by ten skok wykonać. Zrobiłam kilka kroków w stronę krawędzi, przygotowując się. Ciągle stałam na krawędzi, patrząc w dół i zastanawiając się, co by się stało, gdybym zanurkowała. Byłam gotowa. Ale on odsunął mnie tak szybko, jakby wiedział, co zamierzam mu powiedzieć, a on nie czuł tego samego. Moja dolna warga zaczęła się trząść. Powłócząc nogami poszłam do Rosalie. Stała z Alice i Emmettem, marszcząc brwi.
- Powiedziałaś mu już? – zapytała Alice, gdy mnie zauważyła.
- Taa, powiedziałaś? – dodał od siebie Emmett.
- Lepiej dla ciebie, żebyś powiedziała – stwierdziła Rosalie. – Przez ciebie przegrałam zakład! – Skrzywiłam się.
- Cholera, Alice, już wszystkim powiedziałaś? – zapytałam rozdrażniona.
- Cóż, Rozalie musiała wiedzieć, ze względu na zakład, a ona powiedziała Emmettowi. A ja nie mogłam trzymać tego w tajemnicy przed Jasperem. – Broniła się. Westchnęłam.
- Nie, nie powiedziałam mu jeszcze. Próbowałam, ale uciekł – powiedziałam. Alice zrobiła kwaśną minę a Rosalie wywróciła oczami. Emmett wyglądał, jakby go to wcale nie obchodziło. – A teraz potrzebuję transportu. Bo on mnie nie podwiezie.
- Pewnie – zgodziła się szybko Rosalie. – Mariettę też trzeba podwieźć, skoro Edward potrzebuje Volvo dla siebie? – spytała.
- Nie, wychodziła gdzieś po szkole – odpowiedziała Alice.
Wtedy prawda uderzyła we mnie jak tona cegieł.
„Spotkaniem” Edwarda była randka z Mariettą. To dlatego nie chciał odwieźć mnie ani Alice i dlatego Marietta nie jechała do domu. Bo wychodziła z Edwardem. Musiał się jej spytać dzisiaj rano, kiedy do niej dzwonił. I musiał się zorientować, co do niego czułam, bo właśnie dlatego skłamał. Z łatwością mógł usłyszeć, co wywrzaskiwała Alice dzisiaj w nocy. I starał się ostrożnie mnie spławić. Poczułam, że zaraz zacznę szlochać, ale udało mi się powstrzymać.
Przeszył mnie ból nie do opisania. Tak, jakby ktoś wyrwał mi serce z piersi i zmiażdżył je włączonym blenderem. Czułam, że nie mogę oddychać, jakby tysiące igieł wbijało mi się w płuca. Oddech mi przyspieszył, ale starałam się go kontrolować, biorąc głębokie i równe oddechy. Nie będę płakac przy wszystkich, powiedziałam do siebie. Nie będę płakać.
- Ziemia do Belli? – Z zamyślenia wyrwał mnie głos Rosalie. Machała ręką przed moją twarzą, starając się zwrócić na siebie moją uwagę.
- Taa, przepraszam – powiedziałam szybko. Wszyscy spojrzeli na mnie, zdziwieni bólem w moim głosie. – Zamyśliłam się.
- Wszystko w porządku, Bella? – zapytała Alice.
- W porządku. Po prostu w porządku – odpowiedziałam. Wzięłam głęboki wdech i wpuściłam powietrze między zębami.
- Odwieziemy cię do domu – powiedziała niepewnie Rozalie. – Nie wyglądasz zbyt dobrze. – Pokiwałam głową. Nie ufałam sobie na tyle, żeby cos powiedzieć.
Podprowadzili mnie o samochodu, usiadłam na tylnym siedzeniu razem z Alice. Obie z Rose spoglądały na mnie zmartwione, ale zignorowałam je. Nie będę płakać, powtarzałam w kółko jak mantrę. Nie będę płakać.
- Okej, Bella – powiedziała miękko Alice, kiedy dojechaliśmy na miejsce. – Jesteś w domu.
- Dzięki – powiedziałam łamiącym się głosem. Alice otworzyła usta, prawdopodobnie chciała się spytać, czy wszystko zemną dobrze, ale zdążyłam wysiąść z samochodu i biegłam stronę domu, do mojej świątyni, mojego pokoju, mojego wygodnego łóżka. Kiedy przekroczyłam próg, nikogo nie słyszałam. Niespodzianka-niespodzianka, Marietty nie było w domu.
Pozwoliłam wreszcie narastającemu przygnębieniu przejąć nade mną kontrolę. Rzuciłam się na łóżko, a z mojej piersi zaczęły wydobywać się głośne szlochy. Łzy popłynęły po mojej twarzy, szybko i wściekle, bezlitośnie.
Płakałam za siebie. Płakałam z bólu, który czułam, oraz przez utraconą miłość. Płakałam na myśl o tym, co mogłoby być. Płakałam przez wszystkie wspólne wspomnienia. Kiedy teraz patrzałam w przeszłość wydawało mi się to takie oczywiste, że go kochałam. Byłam ostatnią osobą, która to zauważyła, a teraz było już za późno.
Płakałam dalej, dopóki nie usłyszałam, że ktoś otwiera drzwi. To była Marietta. Chichotała i mówiła coś podekscytowana. Drugi głos, niski, męski, coś do niej szeptał. Nie brzmiał jak ten jedwabny i miękki, do którego się przyzwyczaiłam, ale to pewnie dlatego, że był tak daleko. Chciałam zbiec na dół i rzucić mu się w ramiona, ale nie mogłam. Musiałam się uspokoić, żeby ból w moim głosie nie był taki wyraźny. Po chwili Marietta wbiegła do pokoju, trajkocąc z podekscytowaniem.
- Och, Bella! – krzyknęła. – To była najlepsza randka w moim życiu! – Potem się wyłączyłam. Nie chciałam słuchać o jej cudownej randce z Edwardem. Moim Edwardem. Ale on nie jest moim Edwardem i nigdy nim nie będzie. Mówiła coś, że poszli na plażę i bla bla bla. Cały czas starałam się jej nie słuchać, ale ostatnie słowa przeszyły mnie jak nóż.
- I pocałował mnie! Tuż przed tym, jak mnie odwiózł. Niesamowicie całuje, słodko i delikatnie. A jego wargi są takie miękkie i gładkie – westchnęła. Prawie zakrztusiłam się powietrzem. Łzy ponownie popłynęły po moich policzkach. – I wychodzimy jeszcze jutro! To takie cudowne! On jest taki cudowny! – powiedziała uszczęśliwiona, otwierając usta, by powiedzieć coś jeszcze. Ale nie mogłam już tego znieść.
- PRZESTAŃ! – wrzasnęłam. Wyglądała na zbitą z tropu i wystraszoną. Zrobiła kilka kroków do tyłu i spojrzała na mnie zmartwiona. – Nie mogę tego znieść! Nie chcę słuchać o twojej cudownej randc z Edwardem Cullenem! To okropne, i nie chcę słuchać, jak doskonale całuje! Nie chcę słyszeć niczego takie-ego. – Pod koniec zaczęłam tak głośno łkać, że nie mogłam powiedzieć nic więcej. Marietta obserwowała mnie, uśmiechając się lekko. Była trochę zdezorientowana.
- Przestań się tak uśmiechać! Słuchanie o tym mnie zabija! A ty myślisz, że to zabawne! – Straciłam nad sobą panowanie, obrzydzona moją kuzynką-złodziejką najlepszych przyjaciół.
- Nie słuchałaś mnie, prawda, Bella? – powiedziała Marietta z uśmiechem. Potrząsnęła głową, ale nie wyglądała na złą. Zdawała się rozumieć, o co chodzi.
- Hę? – powiedziałam inteligentnie.
- Nie słuchałaś mnie. – To było stwierdzenie. Wzruszyłam ramionami, nie miałam zamiaru przepraszać. Nie chciałam tego słuchać, tak jak jej powiedziałam. – Bo gdybyś słuchała – ciągnęła. – Wiedziałabyś, że nie mówię o Edwardzie Cullenie. – Moja szczęka powinna uderzyć w tym momencie w podłogę.
- Co? – wykrztusiłam.
- Edward i ja jesteśmy tylko przyjaciółmi. Powiedział mi to wczoraj wieczorem, kiedy oprowadzał mnie po Forks. Powiedział, że kocha kogoś innego, że bardzo mu przykro, ale chciał, żebyśmy byli przyjaciółmi – wytłumaczyła. Ściany zaczęły się kręcić. Mój cały świat przewrócił się do góry nogami. Nie wyglądała na przygnębioną, że Edward jej nie chce. Ale dotarło do mnie coś innego.
- To z kim byłaś na randce? – zapytałam.
- Z Jacobem Blackiem. Zadzwonił do mnie dziś rano, pamiętasz? – powiedziała ciepło. Wszystko zrozumiałam. To nie Edward do niej dzwonił. To Jacob. Przeciez mówił mi, że ma randkę! Dlaczego nie słuchałam? Pokiwałam głową. – Zapytał mnie, czy nie poszlibyśmy razem na plażę. A ja się zgodziłam.
- Więc nie byłaś z Edwardem? – Chciałam się upewnić.
- Nie – powiedziała. Uśmiechała się wesoło. – Kochasz go, prawda? – zapytała. Ponownie pokiwałam głową, niezdolna do powiedzenia czegokolwiek. – Wiesz, myślę, że to ty jestes dziewczyną, w której on się zakochał. To znaczy, to takie boleśnie oczywiste. Sposób, w jaki na ciebie patrzy, szczególnie pierwszego dnia, kiedy byłam tutaj. Myślałam, żee wy dwoje jesteście razem. Byłam w szoku, że to nieprawda. – Uśmiechnęła się, widząc moje zdziwienie.
- Ale Edward gdzieś szedł po szkole… - powiedziałam, bardziej do siebie niż do niej.
- Miał wizytę u lekarza. Powiedział mi – oznajmiła prosto. – Chciał się upewnić, że ktoś mnie odwiezie.
Więc nie jechała z Rose nie dlatego, że była z Edwardem. Była z Jacobem. Powinnam się domyślic wcześniej. Cały czas ze sobą rozmawiali podczas lunchu. A Jacob chciał mi powiedzieć o swojej randce bo myślał, że powinnam wiedzieć, skoro to moja kuzynka. To wszystko było teraz takie oczywiste. Ulga była taka ogromna, że czułam się, jakby ktoś zdjął z moich ramion olbrzymi ciężar.
- To… Wy się nie spotykacie? – powiedziałam bezgłośnie.
- Nie – powiedziała, potrząsając głową. – On za tobą szaleje, Bella. I myślę, że ty za nim też.
- Oj tak. Och, Marietta, tak! – westchnęłam. Zeskoczyłam z łóżka i zarzuciłam jej ręce na szyję przytulając mocno. Zachichotała lekko. – Muszę iść! – krzyknęłam.
- Powiedz mu, Bella, Do zobaczenia później. – Uśmiechnęła się szeroko.
- Dzięki, Marietta! Powiedz Charliemu, gdzie jestem, jeśli nie wrócę na czas – powiedziałam. Pocałowałam ją w policzek i wybiegłam z domu, nie zatrzymując się aż do domu Cullenów. Zapukałam do drzwi, odezwała się Alice.
- Idź, powiedz mu! – rozkazała, popychając mnie w kierunku schodów. Oczywiście Alice doskonale wiedziała, po co przyszłam. Pokiwałam głową i z pełną prędkością przebiegłam dystans do jego pokoju. Zamarłam, kiedy stanęłam przed jego drzwiami, starając się złapac oddech.
Były dwie możliwe opcje.
Pierwsza, pójdę i powiem mu, co czuję. A on powie, że nie czuje tego samego. Mój świat się zawali, moje serce pęknie. I w dodatku stracę najlepszego przyjaciela.
Druga, pójdę i powiem mu, co czuję. A on powie, że czuje to samo. Weźmie mnie w ramiona i pocałuje namiętnie, moje serce będzie śpiewać z radości, mój świat będzie pełny i kompletny. I będziemy żyć długo i szczęśliwie.
Uniosłam moją spoconą dłoń, by zapukać do drzwi i prosiłam Boga, by była to jednak ta druga opcja.


* w oryginale były cztery słowa (Alice, you were right), ale na polski wychodzą trzy ;p
__________________


A w następnym (poniedziałek/wtorek) :

Finally!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez mystery dnia Pon 16:45, 16 Mar 2009, w całości zmieniany 4 razy
Zobacz profil autora
Zagubiona
Człowiek



Dołączył: 09 Mar 2009
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Nie 21:53, 15 Mar 2009 Powrót do góry

Czy każdy musi przerywać w TAKIM momencie. To frustrujące. Ale buduje napięcie,.
Wwszystko super. NIe doczytałam się błędów :).
Pozdro i życze weny...

P.S. Kiedy następny rozdział????

Zagubiona...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Zagubiona dnia Nie 21:54, 15 Mar 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
zakrecona01
Człowiek



Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Nie 21:59, 15 Mar 2009 Powrót do góry

no nareszcie! wiedziałam że prędzej czy później Bella będzie musiała powiedzieć Edwardowi. I oto właśnie teraz nadszedł ten moment :) Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału:)

Duuuużo Weny!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Silvia_sb
Wilkołak



Dołączył: 26 Sty 2009
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Gliwice

PostWysłany: Nie 22:21, 15 Mar 2009 Powrót do góry

oooooooooo...
tyle uczuć na raz...
jej, kurcze jestem pod wrażeniem i zdolności autorki i zdolnosci naszej wspanialej tłumaczki.
Biedna Bella pogubiła sie trochę ... to musiał byc dla niej bardzo zły dzień...
A co do Edwarda... coż... domyślam się że on wie co do niej czuje.. ale to jego zachowanie przy szafce... też bym pomyślała że ON wie i że nie czuje tego co ONA.
Teraz z niecierpliwością czekam na kolejny, jak się domyślam "najsłodszy" part. :)
Aha... i jestem baaardzo wdzięczna za mega długi rozdział :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kataszka
Nowonarodzony



Dołączył: 05 Mar 2009
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Nie 22:38, 15 Mar 2009 Powrót do góry

Jak możesz!? Jak możesz mi to robić i przerywać w TAKIM momencie!?
Ja po prostu kocham to opowiadanie!
Świetne, genialne, wspaniałe!
Super! Ciekawe co teraz będzie :)
Czekam na dalszą część!
Obyś dodała ją jak najszybciej :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Elune
Człowiek



Dołączył: 17 Lut 2009
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: że.

PostWysłany: Nie 22:46, 15 Mar 2009 Powrót do góry

A nie mówiłam, że rozetki to mało powiedziane?
A nie mówiłam, że Marietta jest fajna?
A nie mówiłam? Cool

No więc mamy stupid Bella, yeah. Ona jest mistrzynią, jeżeli chodzi o uprzykrzanie sobie życia. No i ma zapłon, jeżeli chodzi o Eda. Zdanie Alice, you were right jest trochę za późno... No ale cóż Rolling Eyes Bella to Bella, i już Wink

Ten fragment średnio mi się podobał. Bella była w nim zryta... ślepa... głupia... dziwna... (...)

Ale rozdział 15---> FINALLY it's coming! Mr. Green Mr. Green Mr. Green

yeah! wtedy się odkuję i napiszę wszystko co myślę... finally, hahaha Laughing

koniec z stick Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Snopy
Dobry wampir



Dołączył: 25 Wrz 2008
Posty: 727
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Lublin |

PostWysłany: Nie 22:50, 15 Mar 2009 Powrót do góry

AAA! Nareszcie! Muszę Powiedzieć, ze jestem dumna z Bells. Pannę M zaczynam nawet lubić, a Alice i Rose sa niezastąpione:) Tylko dlaczego, do jasnej cholery, tu jest tak malo Emmetta?xD
Byłabym dźwięczna, gdyby nowy odcinek byl jednak jutro *slodkie oczka*

Wielkie lof,
S.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyjątkowa
Wilkołak



Dołączył: 12 Mar 2009
Posty: 154
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wiecie, że Święty Mikołaj nie istnieje?

PostWysłany: Nie 23:28, 15 Mar 2009 Powrót do góry

Długość jest ok. :) Bardziej "boli" mnie to, że zakończyłaś w takim momencie. I aż mnie ciekawość po prostu zżera od środka. :D Ale to i tak widać było od początku, ze idealnie do siebie pasują. Komentuję pierwszy raz, bo właściwie wczoraj wpadłam tutaj pierwszy raz, ale powiem szczerze, ale po prostu pokochałam to opowiadanie. Szczególnie w dobry humor wpędzają mnie te pierwsze rozdziały. Naprawdę masz świetny styl i doskonale potrafisz opisać uczucia dzieci. Podoba mi się to, że czyta się to tak lekko. :) Naprawdę świetnie. :D Nooo, to teraz, kiedy nowy? :P


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Leah
Wilkołak



Dołączył: 01 Lut 2009
Posty: 172
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 0:12, 16 Mar 2009 Powrót do góry

Wreszcie kochana Bella mu powie.
Marietta i Jacob? O racju. Nie pomyślałabym. Wielkie zaskoczenie. Bardzo.
A Bella niech się tak nie boi, bo jej to na zdrowie nie pojdzie.
A 15odcinek jest idealny i już się go nie mogę doczekać.
życzę dużo weny do tłumaczenia.
Uwielbiam Cię za ten ff. Po prostu uwielbiam.

Pozdrawiam
Leah:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anabells
Zły wampir



Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ni stąd ni zowąd

PostWysłany: Pon 15:03, 16 Mar 2009 Powrót do góry

Jak ja nielubię, kiedy przerywa się w takim momencie!
Poćwiczę silną wolę i poczekam na tłumaczenie. Mam nadzieję, że Alice się nie myli.
I że Bella nie ucieknie... W końcu ona i Ed muszą być razem.
Dobrze, że Marietta zajmie się Jacobem.
Postaram się cierpliwie czekać. CZASU!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
caroline200
Człowiek



Dołączył: 02 Sty 2009
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Opole Lubelskie / Lublin / Razem z Cullenami.;p / "Tam, gdzie diabeł mówi dobranoc..."

PostWysłany: Pon 16:06, 16 Mar 2009 Powrót do góry

Rozdzialik jak zwykle super!
Zazwyczaj nikogo nie poprawiam, ale te 2 literówki bardzo rzuciły mi się w oczy i to powtórzenie też.

mystery napisał:


- Nie, nie powiedziałam mu jeszcze. Próbowałam, ale uciekł – powiedziałam. Alice zrobiła kwaśną minę a Alice wywróciła oczami.


Coś się to nie zgadza. W którymś powinno być Rose, tak?

mystery napisał:

- Pewnie – zgodziła się szybko Rozalie.


Powinno być " Rosalie".

mystery napisał:
Podprowadzili mnie o samochodu, usiadłam na tylnym siedzeniu razem z Alice. Rose i Alice spoglądały na mnie zmartwione, ale zignorowałam je obie.


Akurat powtórzenia bardzo rzucają mi się w oczy...;p
Coś tu trzeba zamienić.

Dobra, pewnie jest jeszcze trochę błędów interpunkcyjnych, ale na te już tak bardzo nie zwracam uwagi.

Ed i Bells są słodcy, jak nie potrafią do siebie dotrzeć...
Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału. :D

Całuję,
Caroline


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Szara
Wilkołak



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 108
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: że znowu!

PostWysłany: Pon 16:23, 16 Mar 2009 Powrót do góry

Powtórzę za przedmówcami - nie mogę się doczekać następnego rozdziału :D A ten jest taki boooski :) Tylko razi mnie zakończenie w nieodpowiednim momencie. Ale w sumie dobrze - stopniuje napięcie. Niestety - nie umiem wypowiedzieć się na temat tłumaczenia - jestem anglojęzycznym ignorantem, który próbuje z anglikami dogadywać się po niemiecku i rosyjsku, tak więc treści oryginalnej nie znam. wiem za to ze swojej dojczlandzko-translacyjnej przeszłości że tłumaczenie to często twardy orzech do zgryzienia - dlatego gratuluję tak płynnego tekstu, dobrego stylu i odpowiedniego dobierania słów. Mam nadzieję, że wen tłumacza Ci nie minie i że nadal będziesz raczyć nas, czytelników tak pięknymi pakiecikami powodującymi ogromne uśmiechy na naszych twarzach Kwadratowy


Dziś mało oryginalnie podziękuję -
DZIĘKUJĘ! *tutaj wyszczerz numer 17,5*
Sz.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cuks
Zły wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 460
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z cukierkowego królestwa^^

PostWysłany: Pon 17:37, 16 Mar 2009 Powrót do góry

Niech Bells mu powie! POWIE! POWIE! POWIE! no przecież kiedyś musi no nie :D
Akcja z Mariettą od początku zdawała mi się jasne, gdy Jacob mówił o plaży,a potem ona to wszystko było do przewidzenia. A twoja gładkość tłumaczenia! ACH ja tak nie potrafię,a chciałabym! Za to jeszcze bardziej Cię wielbię i tak jak wszyscy tutaj mam nadzieję, że dasz nowy chapterek szybciutko w miarę swoich możliwości oczywiście. Ja dziś się SZCZERZE na całego bo mamy rekolekcje i kompek dla siebie więc co chwila sprawdzam czy dałaś już :D

No tak mało konstruktywny ten mój komentarz, ale cóż jestem tak zachwycona, że nic więcej nie wymyślę.
Pozdrawiam Candys :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
B.CULLEN
Nowonarodzony



Dołączył: 12 Lut 2009
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: okolice Częstochowy

PostWysłany: Pon 17:53, 16 Mar 2009 Powrót do góry

Dziewczyno! W takim Momęcie kończyć! To powinno być zakazane! Jak możesz?
Ale ja teraz jestem H.A.P.P.Y. bo ona mu powie! Powie!
Powie?
Nie, no musi... chyba nie ucieknie?
I wtedy on powie, że też ją kocha
i będzie BIG LOVE
<jupi>
Ach
Piszesz świetnie... Na początku to mi tak troszeczkę {tsss} niepodobało.. przesłodzone... ale teraz Ach... Muach... Tsss... Pfff
Bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, mi się podoba!
Ach dziękuję za poprawę humoru ( dzięki temu, że ta kuzynka nie jest z Edwardem) <radocha>
Ha! czekam na kolejny rozdział
Feny, Veny i weny <hihihi>
pozdrawiam B. Cullen
PS Chyba roszeczkę przez ten ff zdziecinniałam...@:p


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pon 18:04, 16 Mar 2009 Powrót do góry

Niech już sobie powiedzą Kocham Cię...Ile można czekać.Wiadomo później znowu nie będzie sielankowo ale te ich podchody stają się powoli meczące..Rozdział jak zwykle świetny.Nareszcie na coś się Jacob przydał:P
Weny!
Annabell
Wilkołak



Dołączył: 25 Lut 2009
Posty: 107
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Daleko stąd. ..

PostWysłany: Pon 19:19, 16 Mar 2009 Powrót do góry

Aaaaaa. to opowiadanie jest świetne, zabójcze i jeszcze nie wiem co mogę poiwdzieć :D
A, z tego wszystkiego zpomniałam powidziec cześc !!
Bella i Edward tacy mali i słodcy, a szczególnie jak Edzio rozwalił wierzę z klocków żeby odbywać karę razem z Bella, albo jak wzięli ślub. Taki opiekuńczy i dobry i kochany, po prostu super facet :)
Czekam z niecierpliwościa na następną część, która ma się pojawić podobno, albo dziś, albo jutro :D :D
Życze dużo weny i mam pytanko czy to będzie ostatni rozdział ?? :(

Annabell love


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Leah
Wilkołak



Dołączył: 01 Lut 2009
Posty: 172
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 19:24, 16 Mar 2009 Powrót do góry

Annabell odpowiem Ci na twoje pytanie. Nie to nie będzie ostatni rozdział.
Rozdziałów jest wiele. Opisywane są przeżycia Belli przez wiele lat. Nie wiem kończy się chyba jak Bells ma 70lat, czy też 80.
Nie ma się co obawiać, bo rozdziałów jeszcze wiele będzie.
A najbliższy rozdzial będzie najwspanialszy. Zresztą nie będą zdradzać szczegółów, tylko niecierpliwie na niego czekam

Pozdrawiam
Leah :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mystery
Wilkołak



Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 157
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: bydgoszcz

PostWysłany: Pon 19:45, 16 Mar 2009 Powrót do góry

Leah - co do tego, czy najwspanialszy, mam pewne wątpliwości, ale na razie niech będzie :D
Wstawię go chyba jutro. Nie chcę niczego odwalać na szybko, bo nie odda klimatu ;]
Rozdziałów jest 45 - jeszcze dużo przed nami (wami) ;p

Caroline200 - dzięki za byczki, poprawione ;]

B.CULLEN - ja to tylko tłumaczę ;p a poza tym czasami przyda się trochę lukru w tym gorzkim życiu

chcecie coś na zaostrzenie apetytu?
- Byłaś zazdrosna? – zapytał, w jego głosie usłyszałam mieszankę niedowierzania i kpiny. Przełknęłam ślinę, zanim znowu zaczęłam mówić.
- Bardzo. – Zerknęłam na niego i zatonęłam w jego świecących, szmaragdowych oczach. Tak bardzo chciałam go pocałować. Ale szybko oderwałam od niego wzrok i spojrzałam na swoje ręce. – Edwardzie, przez tyle lat kochałam cię jak brata. Ale kiedy zobaczyłam, że flirtujesz z Mariettą… - Znowu się wzdrygnęłam. - … byłam bardziej przybita, niż powinnam być, jako twoja siostra. Czułam rzeczy… których siostry nie czują, nie do swoich braci.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Snopy
Dobry wampir



Dołączył: 25 Wrz 2008
Posty: 727
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Lublin |

PostWysłany: Pon 19:55, 16 Mar 2009 Powrót do góry

Aaa!
mysterku, zabijasz nas. Cały dzień czekam na ten rozdział, a tu... Pffy. Nie możesz mi tak robić! xD

Apetytu bardziej zaostrzać nie trzeba, ale...
"- … byłam bardziej przybita, niż powinnam być, jako twoja siostra. Czułam rzeczy… których siostry nie czują, nie do swoich braci."
Rany, nie jestem przyzwyczajona do Belli, która mówi mądrze. Tylko ja tak mam, czy to jakieś bardziej ogólne?:D

Czekamy.
p,
S.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Leah
Wilkołak



Dołączył: 01 Lut 2009
Posty: 172
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 19:55, 16 Mar 2009 Powrót do góry

Mystery - ale najwspanialszy w sensie, że coś w nim naprawde juz będzie się działo. Już tak naprawdę naprawde :D
Ale wiem, że kolejne odcinki będą jeszcze bardziej wspaniałe, bo Bells jest coraz starsza i coraz to mądrzejsza.

I no kurka zaostrzyłaś mi tak teraz apetyt, że do jutra będę co chwilę odświeżac stronę, żeby tylko nie przegapić nowego odcinka. Bo on jest naprawdę słodki i w ogole oh i ah :)
Życzę ci duzo WENA w tłumaczeniu dla nas tych wszystkich odcinków

Pozdrawiam
Leah :)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Leah dnia Pon 19:56, 16 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin