FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 When we were young chap. 18 cz.2 (+16) [T][NZ] 28.04 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Anna Scott
Zły wampir



Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 335
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: New York- Kerry -Londyn- Trondhaim ... Tam gdzie Diabeł mówi "Dobranoc"...

PostWysłany: Sob 23:26, 21 Lut 2009 Powrót do góry

Powiem szczerze... zaszokowałaś mnie!
Z tak zwyczajnych rzeczy i zdarzeń, które towarzyszą dziecku w trakcie jego dorastania i rozwoju, zrobiłaś... Mega zajebi**** wciągające arcydzieło ! ! !
Akcja toczy się <mimo, że co rozdział upływa rok> zgrabnie, z opanowaniem, powoli, także czytelnika nie męczy zawrotne i niezrozumiałe tempo! Styl... miałam wrażenie, że im Bella stawała się starsza, tym bogatsze było jej słownictwo :D
Uch, ja chce czytać takie dobre ff częściej !
Jesteś lepsza ode mnie ! Bezapelacyjnie Twisted Evil
Cóż pozostało mi jeszcze powiedzieć...?
a!

Ave Vena Wink

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
I PO CO JA CZYTAŁAM ZAPOWIEDŹ ???

jak się witają...? Całuskiem w usteczka ?? Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Anna Scott dnia Sob 23:27, 21 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Silvia_sb
Wilkołak



Dołączył: 26 Sty 2009
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Gliwice

PostWysłany: Sob 23:41, 21 Lut 2009 Powrót do góry

Fajne, na prawdę fajne ff. urocze i słodkie.
Bardzo dobre tłumaczenie.
Wciagająca akcja
tylko...
Nie wiem, nikt nic na ten temat nie wspomniał do tej pory, a mnie do ostatniego rozdziału to nie przeszkadzało... nie wydaje wam się, że nieco za poważne teksty i zachowania mają te dzieci? W szczególności mam na myśli ostatni rozdział... 8-letnie dzieci mówiące "skarbie"??? No nie wiem, jakoś mi to nie gra...
Ale prócz tego jednego małego "ale" wszystki gra:)
Dobrze mi się to czyta i na pewno będę tu wracała :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rudaa
Dobry wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 102 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dzwonnica Notre Dame

PostWysłany: Nie 0:22, 22 Lut 2009 Powrót do góry

Kocham ten ff!! Już dawno nie czytałam czegoś tak pięknego ^^ To jest takie słodkie i wzruszające!
Przeraził mnie tylko ten motyw z Edwardem na lotnisku, rodem z tanich komedii romantycznych, no ale.. ^^


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dians
Zły wampir



Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 253
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zbąszynek.

PostWysłany: Nie 0:50, 22 Lut 2009 Powrót do góry

aaaa!
Ja kocham, wielbię, ubóstwiam ten ff :D
Podziwiam Cię za tempo tłumaczenia i jak coś to pisz na PW mogę Ci pomóc :P

Uwielbiam Belle i Edwarda są absolutnie słodcy i rozczulający.
Przepraszam Moderatorów za chaotyczną wypowiedź, ale jestem podekscytowana :D
Weny :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aletheia
Człowiek



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Łoże Emmetta

PostWysłany: Nie 7:54, 22 Lut 2009 Powrót do góry

O kurczę. Nie chciałam, żeby Bella wyjeżdżała ale jak sobie wyobrażę, że oni zawsze będą się tak słodko witać i żegnać, to mam banana na ustach.
Rozdział jak zwykle słodki, uroczy, przepiękny. Tłumaczenie świetne, Czekam na więcej i życzę weny.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
vampir
Wilkołak



Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 12:51, 22 Lut 2009 Powrót do góry

Słodko i uroczo, jak zwykle zresztą. Szkoda, że Bella wyjeżdża. Ale mama tęskni i trzeba ją odwiedzić i zostać na trochę dłużej niż zwykle.
Nadal sadze, że oni są za mądrzy na swój wiek.
Ta końcówka najlepsza :P


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez vampir dnia Nie 12:51, 22 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
wampirek
Dobry wampir



Dołączył: 01 Sie 2008
Posty: 1124
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 13:38, 22 Lut 2009 Powrót do góry

jest tak słodko i uroczo do tej pory, że zaczynam się bać przyszłości, nie wątpię, iż autorka ma w zanadrzu wiele hmmm niezbyt miłych sytuacji... czas dorastania jest bolesny, a do tego rozłąka...mam tylko nadzieje, ze nie będzie nas atakować zbyt dużą dawką melodramatyzmu.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Nie 13:39, 22 Lut 2009 Powrót do góry

To mnie MEGA wciągnęło . ! Oczywście czekam na dalsze tłumaczenia . xD .
Gość







PostWysłany: Nie 14:53, 22 Lut 2009 Powrót do góry

Znowu się powtórzę: FANTASTYCZNIE! Już nie mogę się doczekać następnego a co dopiero tego 46 rozdziału. Nie jestem pewna, czy wytrzymam:P Miejmy nadzieję, że tak. Ciekawi mnie bardzo jak to Edward będzie się witał:D I ponownie dzięki za to, że swój cenny czas poświęcasz na tłumaczenie ff dla osób np. takich jak ja, które są skazane na j. niemiecki przez całą szkołęWink
cocoshue
Nowonarodzony



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Nie 17:45, 22 Lut 2009 Powrót do góry

jakie to słodkie i urocze :) jeszcze nie czytałam takiego opowiadania. Uczucia tej dwójki są takie prawdziwe, bo przecież to jeszcze dzieci :) Moment, w którym obiecali sobie ślub był fantastyczny :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dropout
Wilkołak



Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 183
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 18:36, 22 Lut 2009 Powrót do góry

Zacznę od tego, że ten ff bardzo mi się podoba. A tłumaczenie jest boskie. Oni jako dzieci są tacy słodcy (powtarzam się, wiem), a ich miłość... Cóż. Piękna.
Pożegnanie było takie smutne... Ale całus wynagrodził wszystko.
Poprzednie rozdziały także były cudowne, te charaktery pasują do nich, są małymi wcieleniami bohaterów S. Meyer. Miałam coś dopisać jeszcze, ale jakoś zapomniałam. Ulotniło mi się to.
Pozdrawiam i wena życzę,
P. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Leah
Wilkołak



Dołączył: 01 Lut 2009
Posty: 172
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 8:42, 23 Lut 2009 Powrót do góry

Czemu Bells wyjezdza? Nie tak nie może być.
W połowie rozdziału zachciało mi się płakać, ale jakoś się powstrzymałam.
To było takie słodkie. I ten buziak na koncu. To było najsliczniejsze w całej tej czesci.
Życzę duzo WENY.
Pozdrawiam
Leah :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mystery
Wilkołak



Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 157
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: bydgoszcz

PostWysłany: Pon 14:21, 23 Lut 2009 Powrót do góry

Dians - gdyby nie to że moja duma każe mi zrobić coś raz, a dobrze, na pewno bym się zgłosiła ;p ale dzięki za chęci ^^
Silvia_sb - to "skarbie" to mówił Charlie albo Renee z tego, co pamiętam ;p ale fakt, jakoś nie potrafię się cofnąć do poziomu ośmiolatka...
Anno Scott - ja to tylko tłumaczę, nie jestem taka twórcza jak ty ^^

nie zabijajcie mnie za komedię romantyczną, niee!



betowała Olcia



Rozdział 6.

Bella – lat dziesięć.



Zdecydowałam zostać z Renee rok dłużej. Desperacko chciałam wrócić do Forks, do Charliego, Cullenów, Hale’ów, ale najbardziej do Edwarda. Ale była jeszcze biedna Renee… Wystarczyło, że wspominałam o wyjeździe, a już zalewała się łzami. Przez ponad rok nie byłam w Forks. Czułam się zbyt winna, aby wyjechać.
Pierwsze kilka tygodni po wyjeździe, kiedy miałam osiem lat, były najtrudniejsze. Każdy nowy kolega widział mój gips i zadawał pytanie: kim są Edward, Alice, Emmett, Rosalie i Jasper. Każdemu z osobna musiałam tłumaczyć, że byli moimi przyjaciółmi, byli prawie jak rodzina. Z początku odpowiadałam z płaczem, dlatego z czasem nikt mi ich już nie zadawał. W Phoenix nie miałam prawdziwych przyjaciół, wystarczyła mi Renee. Zapisała mnie na lekcje baletu, kiedy miałam dziewięć lat, ale po moim pierwszym występie zrezygnowałam. Byłam zbyt niezdarna.
W końcu zdecydowałam, że wrócę do Forks. Ciągle czułam się winna, że zostawię Renee, ale nie mogłam zostać w Phoenix ani chwili dłużej. Pewnie, było ładnie, pogoda była zawsze piękna i sucha. Ale tęskniłam też za zielenią z Forks, nawet za deszczem. Oczywiście najbardziej tęskniłam za Edwardem. Rozmawialiśmy przez telefon przynajmniej raz w tygodniu, przeważnie witałam się również z Alice i Emmettem, czasami z Rosalie i Jasperem, jeśli akurat byli u Cullenów. Wtedy zdawałam sobie sprawę, że muszę wrócić do domu.
Dzisiaj planowałam powiedzieć Renee. Moje torby były już spakowane, a bilet na samolot kupiłam w Internecie kilka tygodni temu, przy użyciu karty kredytowej Charliego. Pozwolił mi na to, ponieważ też chciał mojego powrotu. Wiedział, że Renee będzie musiała się zgodzić.
Usiadłyśmy obie przy stole w kuchni, aby zjeść kurczaka. Stwierdziłam, że nadszedł najwyższy czas, aby jej powiedzieć o moich zamiarach. Pociły mi się ręce i czułam, że mój głos będzie słaby i chrapliwy, gdy zacznę mówić. Napiłam się wody, ale moje gardło pozostawało cały czas suche.
- Mamo? – Zaczęłam, starając się, zresztą z niepowodzeniem, brzmieć oficjalnie. Miałam rację, co do mojego głosu. Był słaby i chrapliwy.
- Tak, Bello? – odpowiedziała, niczego nie świadoma.
- Mamo, chcę wrócić do domu – powiedziałam miękko, wbijając widelec w kawałek kurczaka.
- Jesteś w domu, kochanie. – Wyglądała tak smutno, że już chciałam zrezygnować ze wszystkiego i zostać z nią. Ale nie mogłam, już podjęłam decyzję.
- Nie mamo, do domu, do Forks. Kiedy tu przyjechałam, miałam zostać rok. Minęły już dwa lata. Chcę wrócić do Forks. Tęsknię za Charliem. Tęsknię za Alice, za Rosalie i… Edwardem. – Wypowiedzenie jego imienia na głos dużo mnie kosztowało. Tak bardzo za nim tęskniłam. – Charlie pomógł mi kupić bilety na samolot. Odlatuje jutro rano. Wszystko jest opłacone, a moje walizki spakowane. Naprawdę tego chcę, mamo. – Spojrzałam na nią. W jej oczach powoli zbierały się łzy. Bądź silna- mówiłam sobie.
- Bella, skarbie, dlaczego nie powiedziałaś mi tego wcześniej? – zapytała drżącym głosem.
- Bałam się twojej reakcji. To znaczy, czułam się winna, że cię tu zostawię. – Usprawiedliwiałam się. Ku mojemu zdumieniu, Renee usiadła na krześle obok mnie i posadziła mnie na kolanach. Byłam na to odrobinę za duża, ale ciągle uwielbiałam to robić.
- Nie musisz czuć się za nic winna, kochanie. Jedź, jeśli musisz. Nie mogę decydować za ciebie – powiedziała szczerze. Już na to za późno.- Pomyślałam.
- Więc się zgadzasz? – zapytałam zaskakująco wesołym głosem.
- Oczywiście, że tak. Będę za tobą tęsknić, obie to wiemy, ale chcę, żebyś była szczęśliwa. A poza tym zaczęłam spotykać się z Philem. – Zarumieniła się, gdy to powiedziała. Renee była właśnie po kilku randkach z tym facetem. Wydawał się miły, trochę za młody dla niej, ale razem wyglądali słodko. – Nie będę sama. Kocham cię, Bella, ale nie będę cię tu trzymać wbrew twojej woli. – Zarzuciłam jej ręce na szyję i przytuliłam mocno.
- Dziękuję, mamo, będę za tobą tęsknić. – powiedziałam.
- O której odlatuje twój samolot? – zapytała.
- O ósmej rano. – odpowiedziałam, nagle czując się zawstydzona, że trzymałam to w tajemnicy.
- Odwiozę cię. Wtedy powiemy te wszystkie pożegnalne regułki, dobra? – Pokiwałam głową. – A teraz biegnij na górę i szykuj się do spania. – Zeskoczyłam z jej kolan i wbiegłam na schody.
- Dzięki, mamo! – zawołałam. - Kocham cię!
- Też cię kocham, Bella.
Po moim pożegnaniu z Renee, wsiadłam do samolotu praktycznie podskakując z podekscytowania. Czułam się jak Alice. Wyobrażałam sobie, jak bardzo wszyscy się zmienili przez te dwa ostatnie lata. Czy Alice wreszcie urosła i była wysoka? Albo chociażby przeciętna? A Emmett, czy ciągle był taki wielki? Jestem pewna, że Rosalie jest nadal piękna. Jasper pewnie też niewiele się zmienił, może trochę urósł i wydoroślał.
A Edward? Był wyższy? Ja z całą pewnością urosłam o stopę, od kiedy go ostatnio widziałam. Czy jest równie muskularny, co Emmett? Czy jego włosy ciągle są takie rozczochrane i rudobrązowe? Czy jego oczy ciągle świecą się jak szmaragdy? Miałam taką nadzieję.
Byłam taka pochłonięta myśleniem o przyjaciołach, że nawet nie zauważyłam, kiedy samolot wylądował. Z zamyślenia wyrwał mnie głos pilota, oznajmiający nasz przylot do Seattle. Gdy tylko wysiadłam z samolotu, dostrzegłam Charliego przy wyjściu. Zrobiło mi się smutno, że stał tam tylko on, ale i tak podbiegłam do niego, z radością skacząc mu na szyję.
- Jak się masz, Bells? – zapytał, odgarniając do tyłu moje włosy.
- Cieszę się, że jestem już w domu – odpowiedziałam.
- Tęskniłem za tobą.
- Ja za tobą też, tatusiu. – Uśmiechałam się tak szeroko, że aż bolały mnie policzki. Bardzo się cieszyłam, że widzę go znowu. Charlie odnalazł moje torby i skierował się do wyjścia. Nikt z nas się nie odzywał. Po prostu cieszyliśmy się samą swoją obecnością.
- Więc dlaczego nie wróciłaś wcześniej? – zapytał niby żartobliwie, ale w jego oczach dostrzegłam rozżalenie.
- Czułam się winna, zostawiając Renee, Ale pozbyłam się tego uczucia. – Zaśmiał się. – Jak się mają wszyscy? Cullenowie i Hale’owie? Jessica i Angela?
- Świetnie. Nie mówiłem nikomu o twoim powrocie, bo pomyślałem, że może chciałabyś zrobić im niespodziankę. – Oczy Charliego pojaśniały z podekscytowania. Nie mogłam się doczekać, by zobaczyć Edwarda.
- Dzięki, tato! – zawołałam. Rozmawialiśmy potem trochę o Phoenix, ale niezbyt szczegółowo. Do domu dojechaliśmy w godzinę. Zaniosłam torby do mojego pokoju, szybko je rozpakowując. Wyrosłam już ze wszystkich zimowych ubrań, więc kupiłam sobie nowe, ale tylko te najbardziej potrzebne, Jeśli Alice nie zmieniła się za bardzo, na pewno wyciągnie mnie na zakupy, niezależnie od tego jak wiele ubrań bym miała. Zerknęłam na zegarek, który wskazywał godzinę piątą wieczorem. Pora obiadu u Cullenów. Czas na „wejście smoka”.
- Hej, tato! – zawołałam, gdy zeszłam na dół. Siedział przy stole w kuchni i dziobał widelcem w jajecznicy.
- Hm?
- Pójdę do Cullenów i powiem im, że wróciłam – powiedziałam, uśmiechając się niekontrolowanie.
- Baw się dobrze i bądź ostrożna. – Ostrzegł Charlie, gdy wyszłam na zewnątrz.
- Pa, tato! – zawołałam. Poszłam chodnikiem w stronę domu Cullenów, trochę szybciej niż zazwyczaj. Gdy dotarłam do białej rezydencji, żołądek skręcał mi się z nerwów, a mózg podsuwał idiotyczne myśli. A co, jeśli już mnie nie lubią? A co, jeśli o mnie zapomnieli? Myśli brzęczały mi w głowie jak chmara pszczół, nie potrafiłam ich zignorować. Ale kontynuowałam swoją wędrówkę do drzwi. Zapukałam.
- Kto to? – Usłyszałam wysoki głos Alice.
- Ja! – odpowiedziałam, zniekształcając swój głos.
- Ja, kto? – zapytała podejrzliwie.
- Otwórz, to się dowiesz! – odpowiedziałam. Drzwi się otworzyły i zobaczyłam czubek głowy Alice. Jej włosy były tak samo czarne, krótkie i nastroszone jak zawsze. Urosła trochę, ale ciągle była niższa ode mnie przynajmniej o pół stopy. Spojrzała na mnie i wydała z siebie dźwięk, który mógłby rozbić szkło. Zakryłam uszy rękami.
- Bella! O mój Boże, Bella! – Piszczała. Wybiegła na zewnątrz i rzuciła się na mnie obejmując mocno. Potarłam jej plecy uspokajająco. – Dlaczego mi nie powiedziałaś, że wracasz? Tak bardzo za tobą tęskniłam! Nie mogę uwierzyć, że tu jesteś!
- Wiem, wiem! Nareszcie odważyłam się wyjechać z Phoenix i pomyślałam, że fajnie byłoby was zobaczyć. Chciałam wam zrobić niespodziankę. – Zaśmiałam się. Alice ciągle mnie przytulała, była wyjątkowo silna jak na tak małą osóbkę. Jej uśmiech rozciągnął się na połowę chochlikowatej twarzy.
- Musimy iść na zakupy! – Pisnęła.
- Nic się nie zmieniłaś – powiedziałam, ciągle się śmiejąc.
- Mamo, tato, zgadnijcie, kto wrócił? – krzyknęła Alice w stronę salonu. Zobaczyłam spoglądających na mnie Esme i Carlisle’a.
- Och, Bella, wróciłaś! – zawołała radośnie Esme. Podeszła do mnie, całując mnie w czoło. – Jak ty urosłaś! – Wyprostowała ręce, trzymając mnie za ramiona i zmierzyła mnie wzrokiem. – Wyrastasz na taką piękną młodą pannę! – Uśmiechnęłam się szeroko.
- Dobrze, że wróciłaś, Bella. Jesteś praktycznie członkiem rodziny – powiedział Carlisle, pocierając troskliwie moje ramię.
- Założę się, że kiedyś będzie – powiedziała Esme, uśmiechając się porozumiewawczo do Carlisle’a. Odwzajemnił uśmiech.
- Mamo, czy my mamy go… Bella! – Usłyszałam głos Emmetta, a chwilę potem zamknął mnie w swoim firmowym niedźwiedzim uścisku. Trzymał mnie, dopóki nie straciłam oddechu, a później upuścił mnie na ziemię.
Emmett był ogromny jak na jedenaście lat. Wyglądał co najmniej na trzynaście. Był większy niż przedtem, chociaż nie sądziłam, że to możliwe. Jego szeroka klata i szyja idealnie komponowały się ze znajomą twarzą, która nieco wyszczuplała i wydłużyła się, co sprawiało, że wyglądał doroślej.
- Hej, Emmett! – zawołałam.
- Kiedy wróciłaś?
- Dziś rano, chciałam wam zrobić niespodziankę – oznajmiłam. Alice podskakiwała z radości.
- Jasper, Rose! Chodźcie, nigdy nie uwierzycie, kto tu jest! – zawołał Emmett w stronę ogródka.
- Co jest, Emmett? – Usłyszałam trochę poirytowany głos Rosalie. Szła w naszą stronę.
Ona również urosła, choć ciągle była chuda i piękna. Mogłaby uchodzić za szesnastolatkę, trzynastolatkę bez makijażu. Długie blond włosy wyglądały jak złoty jedwab. Jej twarz wykrzywił idealny uśmiech, gdy mnie zobaczyła.
- Och, Bella! – Pisnęła. Gdy podbiegła do mnie, by mnie uściskać zauważyłam, jak bardzo była wysoka.
- Dobrze cię widzieć, Rose! – Szepnęłam. Jasper również mnie przytulił.
- Fajnie, że wróciłaś, Bella – powiedział.
- Dzięki, Jasper. – Kiedy się cofnął, zauważyłam, że Cullenowie i Hale’owie utworzyli idealne kółko dookoła mnie.
- Gdzie jest Edward? – zapytałam z podekscytowaniem. O ile to możliwe, Esme uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
- Nie ma go, ale niedługo powinien wrócić. Na pewno ucieszy się, jak cię zobaczy – odpowiedziała. Czułam się trochę zawiedziona, że będę musiała poczekać, zanim go zobaczę.
- Poczekajmy w salonie, zobaczymy, jak dużo czasu będzie potrzebował, żeby mnie zauważyć. – Zaproponowałam, chichocząc. W tym samym momencie usłyszeliśmy zbliżający się samochód. Wbiegliśmy do salonu, chichocząc. Usiadłam na fotelu w rogu, także ktoś wchodzący do salonu stałby do mnie tyłem.
- Już jestem! – Usłyszałam aksamitny głos Edwarda. Chciałam wstać z fotela i mocno go przytulić, ale powstrzymałam się resztkami samokontroli. – Gdzie są wszyscy? – Wtedy wszedł do pokoju.
Urósł, to na pewno. Musiał być taki wysoki jak Emmett, no może parę centymetrów niższy. Był bardziej umięśniony, niż pamiętałam, ale nie taki niedźwiedziowaty jak Emmett. Włosy miał takie same jak zawsze-rudobrązowe i rozczochrane. Popatrzył ze zdziwieniem na wszystkich. Zdziwiło go pewnie, że wszyscy na twarzy mieli szeroki uśmiech.
- Cześć, Edward, jak było u Bena, dobrze się bawiliście? – zapytała szybko Alice.
- Taa… O co chodzi? – zapytał zupełnie zdezorientowany. Przygryzłam wargę, żeby się nie zaśmiać.
- Och, o nic – powiedziała Rosalie, tłumiąc chichot.
- To dlaczego wszyscy się śmieją? – zapytał Edward. Ciągle nie ruszał się z miejsca. Stał parę stóp przede mną, odwrócony do mnie plecami.
- Bez po-powodu. – Zażartował Emmett, dusząc się ze śmiechu.
- Powiedzcie mi! – Zażądał Edward.
- A może usiądziesz na fotelu i ty nam powiesz? – Zaproponował Jasper. Edward obdarzył go zdziwionym spojrzeniem, a potem odwrócił się powoli i spojrzał na mnie. Wszyscy wybuchli śmiechem. Edward patrzył na mnie zszokowany przez dobrą minutę, a potem szeroko się uśmiechnął.
- Bella! – zawołał bardziej radośnie niż ktokolwiek, z kim się dzisiaj witałam. Podskoczyłam, a on wziął mnie w ramiona i uniósł w powietrze. Byłam zaskoczona, z jaką łatwością mnie trzymał. Nie mogłam przestać się śmiać, a po moich policzkach spłynęło kilka łez radości. – Nie mogę uwierzyć, że naprawdę tu jesteś – wyszeptał mi do ucha.
- Tak bardzo za tobą tęskniłam – odpowiedziałam.
- Też za tobą tęskniłem, Bella – powiedział. Pocałował mnie w policzek zanim postawił mnie na ziemi. Prawie wszyscy wyszli z pokoju, chcąc dać nam trochę prywatności, oprócz Esme, która stała w drzwiach, patrząc na nas z uśmiechem.
- Co? – zapytałam ją.
- Nic. Po prostu dobrze widzieć was znowu razem. – Uśmiechnęła się jeszcze raz, a potem wyszła, zamykając drzwi.
- Dobrze być z powrotem w domu. – szepnęłam, wtulając się w Edwarda. Pocałował mnie w czoło.
- Cieszę się, że tu jesteś, Bella. Moja Bella.


_________________


niee! nie zabijajcie! ;p


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez mystery dnia Pon 14:32, 23 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Elune
Człowiek



Dołączył: 17 Lut 2009
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: że.

PostWysłany: Pon 14:42, 23 Lut 2009 Powrót do góry

Ale super! Uwielbiam cię za to tłumaczenie, Bella i Eddy są tacy słodcy! :D Wielki Powrót jej się udał devil kurcze, 10 lat i już się po policzkach, czółkach całują... :D
Pozdrawiam i wena w tłumaczeniu życzę! love

edit: ja Cię nie będę zabijać Cool


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Elune dnia Pon 14:43, 23 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
cocoshue
Nowonarodzony



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Pon 14:46, 23 Lut 2009 Powrót do góry

Błagam o następne części, BŁAGAAAAAM :)
To opowiadanie jest tak urocze , że oczu nie można oderwać.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anabells
Zły wampir



Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ni stąd ni zowąd

PostWysłany: Pon 14:50, 23 Lut 2009 Powrót do góry

Dlaczego ktokolwiek miałby cię zabić.
Oni nadal są uroczy i słodcy. Chyba muszę kupic sobie słownik synonimów, czy coś.
Jak Bella mogła wytrzymać u Renee aż 2 lata. Widać bardzo ją kocha.
Szczerze mówiąc spodziewałam się wielkiego niewiadomoczego z powrotu Belli, ale piszczenie i przytulanie też może być.
TŁUMACZ!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Szara
Wilkołak



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 108
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: że znowu!

PostWysłany: Pon 14:51, 23 Lut 2009 Powrót do góry

To jest... To jest... Normalnie mój prywatny titanic.
Odpływam i za każdym razem topię się w tym tłumaczeniu.
*Szara głośno wydmuchuje nos*
No to jest takie piękne... Cudowne... Wspaniałe... Ma ktoś słownik wyrazów bliskoznacznych?
Tak strasznie przepraszam za moją reakcje, ale przypomniałaś mi mojego przyjaciela. I po raz kolejny płaczę na Twoim ff.
Jesteś moją usmierzającą tabletka ze słów.

Dziękuję.
Sz.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Silvia_sb
Wilkołak



Dołączył: 26 Sty 2009
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Gliwice

PostWysłany: Pon 14:51, 23 Lut 2009 Powrót do góry

Przeczytałam. Jak zawsze bardzo ładnie i bardzo słodko.
Tlumaczenie - rewelka.
Ale wciąż nie zmieniłam zdania. Bardzo dorosłe dzieci mamy w tym opowiadaniu. Oczywiście rozumiem zabieg autorki. Ile można pisac i dawać czytać swoim czytelnikom teksty w stylu "Hihi, widziałeś Jolka ma dziś nie równo zrobione kucki. Ale obciach. Choć posmiejemy się z niej." albo "A słyszałeś? Wczoraj Wojtek położył Kasi zdechłego szczura na krzesło. Zabawne nie? hihi". A dzieci w tym wieku serio nie mają za wiele rozumu i dla nich takie akcje są zabawne, a płeć przeciwna jest fuj i koniec.
Więc to nawet dobrze, że autorka naoliwiła dzieciaczkom ich trybiki w główkach i dała możliwość łapania w trymigi związków przyczynowo-skutkowych.
No w końcu się wygadałam.
Ogólnie czyta się przyjemnie. Choć myślałam, że autorka wprowadzi trochę melodramatu i okaże się że Edward wyjechał do szkoły z internatem, albo poznał nową koleżankę, albo że już nie chce bawić się z Bella, bo ta go za bardzo zraniła swoim wyjazdem... No ale zobaczymy co przyniesie czas. Czekam na kontynuację (zamiast pisac pracę magisterską :P)

EDIT:
A ten tekst to mnie poprostu rozwałił
Cytat:
Moje torby były już spakowane, a bilet na samolot kupiłam w Internecie kilka tygodni temu, przy użyciu karty kredytowej Charliego.


Mam 10-letnią siostrę. Ma problem z płaceniem gotówką w sklepie, bo nigdy nie pamięta żeby policzyć ile miała dostać reszty. Zapłata kartą kredytową w internecie za zakup biletu (który wcześniej musiała zabukować) Shocked


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Silvia_sb dnia Pon 14:57, 23 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
kasiek303
Wilkołak



Dołączył: 10 Lut 2009
Posty: 199
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: CK<3

PostWysłany: Pon 14:55, 23 Lut 2009 Powrót do góry

No popłakałam sie przez ciebie :P to jest świetne i takie słoooodkie :P Te dzieci są boskie. Czytałam juz w oryginale, ale to nie to samo.

Więcej, więcej :P


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
vampir
Wilkołak



Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 15:04, 23 Lut 2009 Powrót do góry

Silvia_sb napisał:
Ale wciąż nie zmieniłam zdania. Bardzo dorosłe dzieci mamy w tym opowiadaniu. Oczywiście rozumiem zabieg autorki. Ile można pisac i dawać czytać swoim czytelnikom teksty w stylu "Hihi, widziałeś Jolka ma dziś nie równo zrobione kucki. Ale obciach. Choć posmiejemy się z niej." albo "A słyszałeś? Wczoraj Wojtek położył Kasi zdechłego szczura na krzesło. Zabawne nie? hihi". A dzieci w tym wieku serio nie mają za wiele rozumu i dla nich takie akcje są zabawne, a płeć przeciwna jest fuj i koniec.

Też mi to nie pasuje. Ale już są coraz starsi, więc niedługo ich rozwój fizyczny dogoni umysłowy
Tłumaczenie jest świetne. A oni, jak zwykle słodcy i uroczy. Kurde... Anabells, jak kupisz ten słownik to mi pożycz. Też mi się kończą określenia


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin