FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Central Park [NZ] Rozdział 10. Zawieszone. Ogłoszenie Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
sandwich
Nowonarodzony



Dołączył: 15 Kwi 2009
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 16:31, 19 Kwi 2009 Powrót do góry

Zacznę od małej usterki, która rzuciła mi się w oczy:
Cytat:
Edward patrzał na mnie zdziwiony
patrzył
Inne jesli są to przeoczyłam skupiając się na treści.
Nawet interesujący pomysł na fabułę i zgrabnie prowadzona akcja.
Dialogi nie są wymuszone i czyta się tekst gładziutko.
Dla mnie dobry kawałeczek prozy i z zaciekawieniem wypatruję kolejnych odcinków.

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ewelina
Dobry wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P

PostWysłany: Nie 16:55, 19 Kwi 2009 Powrót do góry

Hmm, nie wiem dlaczego, ale czuję mały niedosyt. Może dlatego, że rozdział był za krótki dla mnie?
Dziwi mnie zachowanie Edwarda, najpierw złośliwy a potem taki milutki - coś mi się wydaje, że Bella wpadła mu w oko.
I ta impreza: mam przeczucie, że pojawi się tam Edward, porwie Bellę do tańca i będę w swoich ramionach tańczyć całą noc :)
Już to pisałam wcześniej, ale podoba mi się, że wszystko rozgrywa się w Nowym Jorku. To daje opowiadaniu taki wspaniały klimat.
Nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na dalszy ciąg.

Pozdrawiam i życzę weny :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
aramgad
Wilkołak



Dołączył: 10 Mar 2009
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 18:01, 19 Kwi 2009 Powrót do góry

Ja także zacznę od małej usterki Wink
Cytat:
- Zaprosisz się na lunch? Moglibyśmy iść do Boathouse Cafe. To niedaleko…

Sama ma się zaprosić? Wink

Więcej nie zauważyłam. Podoba mi się ten ff, jest ciekawy. Mnie także zastanawia czemu E raz jest chamski, a innym razem zainteresowany aż do bólu Wink
Podejrzewam, że Edward pojawi się na imprezie, zatem nie mogę się doczekać :D
Weny!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
NaNo__lAdy_bY_...
Człowiek



Dołączył: 06 Mar 2009
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 18:08, 19 Kwi 2009 Powrót do góry

Wspaniały rozdział.
Nadal mnie intryguję to co napisałaś, że Edward wie za dużo. Hmm... O czym? Pozostaje czekać jak akcja się rozwinie.
Moja kobieca intuicja podpowiada i, że na imprezie / w klubie gdzie będzie Bella wraz ze swoimi 'uroczymi sadystami' pojawi się nie kto inny, jak Edward.

Widzę, że powoli zdejmujesz z niego maskę oschłego i chamskiego, ale do całkowitego jej unicestwienia jeszcze długa droga.

'Ubrany w zwykły podkoszulek, szorty i sportowe buty wyglądał dość przystojnie. Zapewne biegał – domyśliłam się po świeżych śladach potu na koszuli, przemoczonych kasztanowych włosach i drobinkach potu mieniących się na czole. '

Aż wyobrażam go sobie stojącego w słońcu, przed Bellą, w podkoszulku przyklejonym do ciała i maksymalnie ociekającego seksem. Hmm... Tylko schrupać.

Następna niedziela, mówisz? Ok, przetrwam jakoś.
Życzę Ci dużo weny oraz czasu.




Pozdrawiam. Nano.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez NaNo__lAdy_bY_... dnia Pon 21:48, 27 Kwi 2009, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
Miss Juliet
Wilkołak



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 214
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 18:22, 19 Kwi 2009 Powrót do góry

Ogólnie ok. Błędów nie zauważyłam. Lekki styl. Połyka się w całości.
A mnie się teraz Edward skojarzył z panem Darcy'm...
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdzialik.
Weny!

pzdr
Miss Juliet


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Trusia
Nowonarodzony



Dołączył: 07 Kwi 2009
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 18:37, 19 Kwi 2009 Powrót do góry

O nie, nie, nie. Dzisiaj nie bawię się w żadne wytykanie błędów:) Co prawda rzuciło mi się w oczy parę nielogicznych i nie bardzo gramatycznych sformułowań, ale to kwestia pracy nad stylem.
Dzisiaj wolę napisać, jak bardzo lubię twoje opowiadanko. Zwykle staram się czytać jedynie te ff, które są albo zakończone, albo już dosyć długie (bo cierpliwością nie grzeszę), ale czasami robię wyjątki.
Twój utworek czyta się przyjemnie, szczególnie jeśli ktoś lubi opowiadanka w stylu komedii romantycznych. No i co z tego, że można czasem przejrzeć akcję i zakończenie? Może akurat nas zaskoczysz?
Czekam na kolejne części,
Truśka


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
frill
Człowiek



Dołączył: 07 Sty 2009
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: miasto spotkań

PostWysłany: Nie 19:10, 19 Kwi 2009 Powrót do góry

zacznę od błędów.

'Wszyscy się gdzieś śpieszą...' wydaję mi się, że spieszą, aczkolwiek nie jestem pewna

'- Czy Pani zawsze wpada w tarapaty?' nie mam pojęcia z jakiej racji pani z dużej

'- Nie. Czy mógłby Pan, z łaski swojej, wyswobodzić mnie z własnych rąk?' to samo

'Słuchawki dawno wypadły mi z uszu, więc pospiesznie zebrawszy je z ramion schowałam do torebki.' przcienek przed schowałam

'- Yyy… . Tak' bez kropki przed tak

'Szybki ruchem odwróciłam się w stronę wybawiciela.' szybkim

'Ubrany w garnitur wyglądał bosko, mimo wczesnej godziny ósmej, jaka obecnie obejmowała naszą strefę czasową.' o tej strefie czasowej brzmi dziwnie, bym zakończyła to zdanie na godzinie ósmej

'Oczywiście musiałam pamiętać o szyku i stylu, aby nie wypaść na kobietę niskich obyczajów.' osobiście nie słyszałam o kobiecie niskich obyczajów, prędzej lekkich obyczajów, ale chyba nie o to ci chodzi

'Wyczerpana całym roboczym tygodniem chodzenia i zwiedzania za żadne skarby nie dałam namówić się na imprezę...' przecinek przez za

'Zrezygnowawszy z tego pomysłu podniosłam rękę w górę, aby zatrzymać nadjeżdżającą taksówkę.' przecinek przed podniosłam. Jest więcej braków przecinków w zdaniach tego typu

'Wysokie drzewa znajdujące się w tej części Central Parku rzucały przyjemne cienie.' przecinek przed rzucały

'- Lubi Pan dręczyć ludzi? ' znowu ten nieszczęsny Pan; 'pan'

'- Dziwne. Central Park ma prawie 350 hektarów, a Pan biega akurat tutaj.' błagam 'pan'

'Przepraszam, ale czy mógłby Pan się przesunąć? Zasłania mi Pan światło.
- Żaden Pan. Edward' no przecież oszaleję;p

'Podniosłam zdziwiona jedną brew.' moim zdaniem lepiej by było: 'Zdziwiona, podniosłam jedną brew.'

'- Nie, nie, nie.' bez kropki

'Nie będę Cię dłużej zanudzać swoim towarzystwem.' cię, to nie jest list

'Po prostu dziwię się, że ktoś … ' bez spacji przed trzykropkiem

'- Można tak powiedzieć. – Chwyciłam za koc. – Nie znałam Cię od tej strony.' bez kropki po powiedzieć i wtedy 'chwyciłam' i znowu 'cię'

wybacz, ale nie mam siły do końca wypisywać wszystkich błędów, bo już mnie lekko szlak trafia. Rozumiem, że beta też człowiek i może się pomylić lub czasem coś przeoczyć, sama się mylę, ale taka ilość niedociągnięć to już przesada. Dzisiaj mam dzień czepialstwa i musiałam wytknąć. Aż mnie głowa rozbolała i mi się odechciało czytać. Może jutro dokończę i się wypowiem, co do treści:)

frill


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Vampire87
Nowonarodzony



Dołączył: 04 Kwi 2009
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rumia/3miasto

PostWysłany: Nie 19:26, 19 Kwi 2009 Powrót do góry

przeczytałam wszystkie 3 rozdziały za jednym zamachem.
Pomysł mi się podoba,opowiadanie wciąga już od pierwszego rozdziału.Fabuła na razie nie jest przewidywalna co działa na Twoją korzyść.
Alice i Jasper są przedstawieni w sposób realny-możemy się z nimi identyfikować za co masz u mnie plus.W Belli czegoś mi brakuje ale z czasem pewno wszystko się jeszcze rozkręci i polubię ją w Twoim wykonaniu.Natomiast Edward jest rewelacyjny,taki jakiego uwielbiam i jaki mi się marzy w moim życiu.
Troszkę błędów wyłapałam ale jakoś tam za bardzo mnie nie rażą więc znaczy,że źle nie jest.

Veny życzę
Pozdrawiam
P.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
wela
Zły wampir



Dołączył: 08 Lut 2009
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 37 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Broadway

PostWysłany: Nie 19:37, 19 Kwi 2009 Powrót do góry

taa, kochana. jasne Wink oczywiście za miłe słowa dziękuję ;* :D

Ojej, jak zwykle opieprz. No cóż, zaczynam się przyzwyczajać, jednakże dobrze, że wytykacie te błędy. Dzięki temu uczę się wielu nowych spraw.
frill - o tym pan pani itd to szczerze się przyznam (wiem, to nie do pomyślenia) ale po prostu nie wiedziałam, więc nie poprawiałam tego. Podobnie do Amelii myślałam, że błędem to nie jest.
Co do 'cię' to zagapienie.
Przecinki to chyba moja ciemna strona - w ostatnim rozdziale nadużywałam ich jak głupia, a teraz zaś użyłam ich za mało.
Odnośnie ostatniego błędu to chyba racji tu nie masz, bo wtrącona narracja nie jest pomiędzy częściami zdania, a oddzielnymi zdaniami. Wink Reszta jednak Twoich wtrąceń jest słuszna za co oczywiście dziękuję - na Twoim miejscu przy połowie wysiadłaby mi głowa. Wink

aramgad W dialogach zazwyczaj posługujemy się językiem potocznym, a więc nie zawsze wszystko jest pisane poprawnie gramatyczne. Jeżeli byłoby to poza dialogami rozumiem. Jednakże, aby wilk był syty i owca cała postaram zamienić te zdanie na bardziej poprawne gramatycznie. Wink Dziękuję za zaznaczenie oczywiście. Wink

sandwich kochana, patrzał to nie jest błąd. Wink W języku polskim jest to normalne słowo, może trochę mniej używane, niż patrzył. Ale oczywiście dziękuję za fatygę cytowania. Wink

Oczywiście poprawki zostaną zastosowane, jednakże z tego co wiem Amelia ma na razie ograniczony dostęp do komputera, dlatego nie jestem w stanie określić kiedy błędy znikną.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
darkeyeslady
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: BdG ;D

PostWysłany: Nie 19:53, 19 Kwi 2009 Powrót do góry

Tak się zastanawiam jakim przymiotnikiem określić Twój styl pisania. Jak napiszę, że jest świetny to nie będzie to zbyt twórcze z mojej strony. Czytając tego fica czuje się tak jakbym tam była, obserwowała życie Belli Swan/Dwyer (sorka ale nie pamiętam czy nazwiskiem matki tylko się przedstawiła Edwardowi czy je nosi tak normalnie xD) W bardzo ciekawy i dopracowany sposób opisujesz zdarzenia, przemyślenia bohaterów. Mówiąc krótko: urzekłaś mnie swoją twórczością.

Bardzo cieszę się z tego, że postanowiłaś dodawać odcinki regularnie. Po prostu - co niedzielę. Co prawda szkoda, że odstępy między kolejnymi częściami są tak duże, ale jakoś to wytrzymam, a przynajmniej mam taką nadzieję haahah ;D Wiadomo, każdy ma swoje życie, szkołę, pracę itp. Ale podoba mi się, że podeszłaś do sprawy poważnie, nie obiecałaś czegoś z czym byś Ty (i beta oczywiście) się nie wyrobiły. Sprawdzanie czyjegoś tekstu to wbrew pozorom wcale nie jest tak prosta sprawa, jeżeli oczywiście chce się coś zrobić dobrze to nie można się śpieszyć albo zmuszać do pracy. Zdecydowanie nadrabiasz długością odcinka oraz osadzaniem akcji w Nowym Jorku w okolicach Piątej Alei ;D (Hahaha, to moje zamiłowanie do Gossip Girl)

Jedna rzecz mi wpadła w oko, ale chyba ktoś już wyżej o tym wspomniał, a mianowicie to całe zapraszanie na lunch. Kto kogo zaprasza. Wystarczy poprawić na coś w stylu ‘Dałabyś zaprosić się na lunch?’ Samo ‘Zaprosisz’ brzmi mi tam tak, jakby ona sama miała się zapraszać na ten lunch Wink

A teraz przejdę do samej treści poprzedniego rozdziału. Eddy nie jest skończony dupkiem na jakiego się kreuje. hahahaha. Coś mi się wydaje, że oni (B&E )spotkają się na tej imprezie, na którą Ally namówiła Bellę. Mam jeszcze jeden pomysł: wydaje mi się, że Ed od poniedziałku znowu będzie ostatnim chamem w stosunku do Bells. Ale kurde, ni w cholerę nie wyobrażam sobie jak te dwa pomysły można by połączyć, więc pewnie w obu przypadkach się mylę. No ale cóż, nie mogłam się powstrzymać, żeby nie napisać co moja intuicja mi podpowiada. Ale bym miała miłą niespodziankę gdyby ten pierwszy pomysł się sprawdził. ;D

Pozdrawiam,
D.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez darkeyeslady dnia Nie 19:58, 19 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Anabells
Zły wampir



Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ni stąd ni zowąd

PostWysłany: Nie 21:08, 19 Kwi 2009 Powrót do góry

Hmm... W poprzednim rozdziale Ed i Bells raczej nie pałali do siebie ciepłymi uczuciami, a w tym przechodzą na ty i Ed proponuje lunch.
Poszło szybciej niż się spodziewałam.
Dziwny ten Ed. W Zmierzch jego zachwiania nastroju można było tłumaczyć wampirzą naturą, ale w tym przypadku do głowy przychodzi mi tylko upadek z dużej wysokości w dzieciństwie.
Będzie coś z perspektywy Edka?
Wiemy już, że Bells go nie lubi, ale z Edem nigdy nic nie wiadomo...
Standardowo - WENA!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Glamooorous
Wilkołak



Dołączył: 15 Gru 2008
Posty: 153
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Planet Earth

PostWysłany: Pon 19:12, 20 Kwi 2009 Powrót do góry

Po pierwsze cieszy mnie fakt, że zamierzasz publikować odcinki regularnie (nie trzeba odświeżać strony co chwilę ;P)
Rozdział standardowo dał radę. Bella w parku, Ed w parku. Spotkanie. Edward ma rozdwojenie jaźni Laughing
Chciałabym poczytać jeszcze o zołzowatym Edwardzie Laughing i atakującej go Belli.
Zawsze można się pouśmiechać do monitora i odprężyć.
NY, Manhattan, Upper East Side, Piąta Aleja i Barneys - to lubię, o taak.
Ciekawe co wydarzy się na tej całej imprezie. Czuję, że będzie ciekawie.
Błędy błędami, nie moja działka.
Czekam na kolejne odcinki i Vena życzę :*
Pzdr, Glam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
AmeliaRussel
Człowiek



Dołączył: 08 Lut 2009
Posty: 57
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sosnowiec

PostWysłany: Sob 14:08, 25 Kwi 2009 Powrót do góry

Ogłoszenie!
Jutro nie będzie kolejnego rozdziału, ponieważ nie mam gdzie go napisać. Laptop nadal jest zepsuty, nad czym bardzo ubolewam. Wiem, że pisałam, że rozdziały będą się pojawiać co niedzielę, ale teraz jest niemożliwe. Teraz ledwo udało mi się skorzystać z komputer u koleżanki.
Ale sądzę, że w przyszłą niedzielę pojawią się dwa rozdziały - ten, który miałbyć jutro oraz kolejny. Jednakże wszystko zależy od bety i czasu betowania, ale myślę, że zdążę wysłać jej jeden rozdział w tygodniu.
Przyjmuję na siebie winę, choć komputer nie zapsuł się z mojej winy, ale powinnam była postarać się napisać ten rozdział. Dlatego w przyszłym tygodniu, będę pisać, gdzie tylko będę mogła i dostarczę Wam, kolejne , emocjonujące rozdziały.
Spojler!
Dla osób, które są ciekawe, co będzie w następnym rozdziale to mogę napisać, że:
- Macie rację - impreza będzie emocjonująca devil
- Oczywiście, ktoś pojawi się tam i nawet jeszcze inne osoby
- Bella pokaże się z zupełnie innej, ciekawszej (?) strony (a to dzięki Rosalie)
- Ach... Bym zapomniała... Zakład. Wszyscy wiem, że Jasper i Emmett uwielbiają zakłady. Tylko o co ten zakład? To już będzie moją słodką tajemnicą :P
Dziękuję za komentarze, które są kochane. Wiem, że były problemy z przecinkami i błędami typu - Pan, ale teraz nie mam czasu tego poprawiać.
Nadal bardzo cieszę się, że komuś się podoba Central Park.
Pozdrawiam,
Amelia


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Agnes_scorpio
Zły wampir



Dołączył: 20 Gru 2008
Posty: 276
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 88 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Nie 17:40, 26 Kwi 2009 Powrót do góry

Dopiero dzisiaj przeczytałam kolejny, trzeci rozdział. Nie będę wytykać błędów, literówek, bo dziewczyny przede mną już się tym zajęły. Jedyne co mn ie uderzyło, to pisane z dużej litery Pan, Ci, Tobie, ale pamiętam, że identyczny błąd popełniłam w pierwszych rozdziałach, podczas pisania Trudnej Miłości. Potem się z tego nawyku wyleczyłam, więc Tobie też na pewno to przejdzie :)
Napiszę Ci tylko to, że fajnie rozwijasz akcję, kreujesz bohaterów, Bella jest sympatyczną, młodą bizneswoman, Edek, skomplikowany, może pozujący na snobistycznego drania, podejrzewam, że w głębi duszy niezły z niego romantyk. Ciekawie opisujesz miejsca, w których rozgrywa się akcja, co oznacza, że musiałaś trochę poszperać, aby uwiarygodnić sceny, rozgrywające się na ulicach NY. A to już coś, dla mnie takie przygotowanie autora, naprawdę wiele znaczy.
Życzę jak najszybszego uporania się z naprawą kompa i czekam na IV rozdział, gdyż wierzę, że na imprezie będzie się wiele działo :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
angie1985
Wilkołak



Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 11:38, 27 Kwi 2009 Powrót do góry

Przeczytałam twoje dzieło i muszę powiedzieć że bardzo mi sie spodobało, ciekawie rozwijająca się akcja i fajne kreacje bohaterów, nieco inne od pierwowzorów a jednak takie znajome.Jestem pod dużym wrażeniem tego opowiadanka i napewno będę czytać kolejne rozdziały.
Z wielkoim żalem przyjęłam informację na temat zepsutego kompa, ale to właśnie jest złośliwość rzeczy martwych i kolejny puls dla ciebie za dwa rozdziały za tydzień, bo bardzo się z tego cieszę :D
Weny życzę i poizdawiam :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
AmeliaRussel
Człowiek



Dołączył: 08 Lut 2009
Posty: 57
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sosnowiec

PostWysłany: Nie 12:20, 03 Maj 2009 Powrót do góry

Proszę państwa oto.... część pierwsza rozdziału czwartego.
Wiem, miały być dwa rozdziały, ale jak się wzięłam do pisania rozdziału czwartego, to mi wyszły równe 8 stron w Wordzie. Aż się zdziwiłam, bo rozdziały, które normalnie piszę mają po 4 lub 4.5 strony. Dlatego też doszłam do wniosku, że podzielę ten rozdział na 2 części. Pierwszą dodam teraz, drugą tak po godzinie 16, abyście trochę poczekały.
Tak, jestem okropna, ale moja kochana beta, wela, jeszcze nie zbetowała do końca drugiej części.
Kolejny rozdział, czyli piąty, powinien pojawić się, jak zwykle w niedzielę, choć tego nie jestem pewna, gdyż teraz mamy sezon komunii i idę właśnie na komunię do kuzynki. Jeśli by się nie pojawił 10 maja, będzie w poniedziałek, czego jestem pewna.
Oddaje Wam kolejne przygody biznesowej Belli.

Rozdział 4 cz.1
Beta: oczywiście kochana wela, która ma lekkie kompleksy, choć dla mnie nadal wykonuje mnóstwo roboty. Jeszcze ma prośbę o wykrywanie błędów.

Jak dobrze jest być córką Charliego Swana. Jak dobrze jest być wnuczką Jeremy’ego Swana oraz Elizy Dwyer, nowojorskiej damy z rodu Dwyer. Jak dobrze być jedyną spadkobierczynią. Jak dobrze jest posiadać kartę American Express z praktycznie nieograniczonym limitem. Jak dobrze…
No dobrze, nie zawsze jest idealnie. Czasami czułam się lekko zagubiona, skołowana tą całą atmosferą panującą wokół mojej rodziny, ale kto nie chciałby dostać najdroższego szampana tuż po wejściu do Barneys i prywatnego stylistę? Jednakże, takie rzeczy nie były potrzebne mi do szczęścia. Nie wczuwałam się w tą całą otoczkę blichtru, wyższości i ekstrawagancji. Alice za to korzystała z nich cały czas, choć żaden stylista nie był jej potrzebny. Sama doskonale dawała sobie radę, a nawet dopomagała innym radą.


Gdy weszłam do środka sklepu, wszystkie troski odeszły jak ręką odjął. Mogłoby wydawać się to puste, płytkie, ale tego potrzebowałam. Spędzenia kilku godzin wśród drogich ubrań oraz późniejsze wyjście z papierową torbą, z kolejną „zdobyczą”. Żadna z sukienek nie przykuwała wzroku, co jednak nie było takim wielkim priorytetem. Jakąś kreację na wieczór mogłam pożyczyć od Al lub znaleźć coś na dnie swojej szafy. Jednakże zwróciłam uwagę na piękne buty w kolorze fuksji z czerwoną podeszwą. W świetle mieniły się metalicznym połyskiem, więc były idealne na imprezę. Obcasy były nieco za wysokie, ale mimo to nie potrafiłam się od nich oderwać.
Chwyciłam odpowiednią parę, przymierzyłam i kupiłam. To jak miłość od pierwszego wejrzenia. Mężczyźni odchodzą i wracają, ale idealne buty, perfumy i torebki ma się na całe życie (póki się ich nie zniszczy).


Wróciłam do mieszkania w lepszym humorze. Tym razem nie zastałam Alice w jakiejś niezręcznej sytuacji. Po prostu krzątała się po salonie, chowając różnorakie rzeczy.
- Byłaś w Barneys? – Wskazała podbródkiem na torbę.
- Małe zakupy – odpowiedziałam wymijająco, zostawiając torbę przy wieszaku.


Spojrzałam na zegar i ruszyłam w stronę łazienki. Potrzebowałam chwili samotności pod prysznicem, aby gorąca woda odgoniła troski oraz wszelkie problemy. Rozluźnienie przyszło wraz z jej dotknięciem, a każdy skrawek mojej skóry czerpał z tego przyjemność. Nadal rozmyślałam o dzisiejszym przedpołudniem. Zachowanie Edwarda zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni - przejście na „ty”, zaproszenie na lunch - czułam się nieswojo, myśląc o nim, przypominając sobie jego przyjazną twarz, która różniła się od tej, widywanej w czasie spotkań. Gdyby się postarał to nawet bym go polubiła, ale nie dawał mi spokoju fakt, że udawał chamskiego, wrednego i aroganckiego dupka. Pozował na luźnego gościa, który ma kasę, a z kobietami robi co mu się żywnie podoba. A może był kimś takim? Bądź co bądź, wyglądał jak model Calvina Kleina, który przed chwilą pozował do sesji zdjęciowej. Tylko co to za wygląd bez osobowości?


Ubrana w jedwabny szlafrok, z turbanem na głowie, ruszyłam do kuchni, aby napić się szklanki zimnej wody, gdyż całe ciało miałam nagrzane od ukropu, w którym relaksowałam się pod prysznicem. Alice patrzyła na mnie w sposób, który sprawiał, że czułam się niekomfortowo.
- Coś się stało? – zapytałam, nalewając sobie zimnej wody do szklanki.
- Nic, nic, tylko… Wydałaś ponad tysiąc dolarów na buty?! – Na jej twarzy malował się wyraz szoku, który mnie w ogóle nie zdziwił. Uśmiechnęłam się z nad kubka, rozbawiona całą sytuacją. Zazwyczaj ja daję reprymendę Ally, a nie odwrotnie.
- Są piękne, cudne, wyjątkowe… A poza tym, to mój zakup, moje wydane pieniądze. – Użyłam jej własnej gadki. Kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie.
Z jej oczu ciskały pioruny, ale kąciki ust unosiły się do góry.
- To prawda. – Westchnęła głęboko, wyciągając buty z papierowej torby. – A nie uważasz, że są ciut za wysokie? Chyba nie zamierzasz ich dzisiaj założyć?
- Dlaczego nie? Rozchodzę je trochę teraz. Ty chodzisz w butach o wyższych obcasach.
- Tylko, że ja nie mam wrodzonego pecha i niekoordynacji ruchowej… Hej! Co się tak patrzysz? Przecież mam rację – rzekła lekko przestraszonym tonem, widząc wyraz mojej twarzy.
- Dam. Sobie. Radę – wysyczałam przez zaciśnięte zęby. Sama wzdrygnęłam się na brzmienie mojego głosu, ale nie mogłam pokazać słabości przed Alice.


Zakładając nowe koleżanki, ruszyłam do swojego pokoju. Nówki-sztuki były wygodne, idealnie dopasowane, a ich wysokość podobała się mi coraz bardziej. Zrobiłam pierwszy krok, chwiejąc się lekko, lecz z każdym ruchem szłam pewniej. Buty dodawały mi kilka centymetrów. Po mieszkaniu roznosił się głośny stukot obcasów, który lekko mnie przestraszył, ponieważ zwracałam na siebie uwagę. Z tego też powodu bałam się wysokiego obuwia – nienawidziłam być w centrum uwagi, a dźwięki wydawane przez eleganckie szpilki nie pomagały być niewidzialną.
Chwyciłam za suszarkę, aby pozbyć się wody skapującej z włosów. Spojrzałam na swoje odbicie w wielkim lustrze, zamocowanym przy drzwiach. Kosmyki lekko się pokręciły, tworząc niekształtną fryzurę. Złapałam za prostownicę i zaczęłam je układać.
Po godzinie włosy wyglądały olśniewająco. Brązowe pasma opadały gładką kaskadą na plecy, lekko okalając twarz. Oczy delikatnie świeciły się z podekscytowania, gdyż mogłam się wreszcie zrelaksować po tygodniach pracy. Czułam się trochę jak nastolatka przed pierwszą imprezą, ale cóż poradzić…


Grzebałam w szafie w poszukiwaniu wyjściowego ubrania, gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Zanim zdążyłam odpowiedzieć na ten dźwięk proszę, współlokatorka uprzedziła mnie i szybko wślizgnęła się do pomieszczenia.
- Przepraszam cię – szepnęła w moją stronę, podchodząc jednocześnie do szafy. Uścisnęła moje ramię, na co ja uśmiechnęłam się.
- Trudno, przecież to cała ja – nieskoordynowana, pechowa – Wzruszyłam ramionami, a Ally zaśmiała się, widząc ubrania, porozrzucane po całej sypialni.
- Widzę, że mamy tu mała awarię. – Chwyciła za czarną, falbaniastą sukienkę, przyglądając się jej. – Marc Jacobs? Kochana, jeśli chcesz założyć dzisiejszy nabytek ta kreacja odpada. Chodź, chyba mam coś, co wspaniale nada się na wieczór.


Złapała mnie za nadgarstek i pociągnęła do swojego pokoju. Był bardziej przestronniejszy od mojego, utrzymany w odcieniach błękitu i plażowego piasku, więc przypominał trochę egzotyczną wyspę. Brakowało tylko tancerek hula-hula oraz kwiatowych girland. Sztalugi, farby i ukończone obrazy zajmowały miejsce w zachodniej części pomieszczenia. We wschodniej umieszczono biurko, wielkie łoże, a także ogromną szafą, wbudowaną w szeroką, długą wnękę.
- Będziesz wyglądać w tym cudnie.


Spojrzałam na siebie w gigantycznym lustrze. Alice ubrała mnie w czarną, workowatą sukienkę, która sięgała mi do połowy ud, ukazując lekko kościste nogi. Suknia pokryta była cekinami, dodatkowo mieniła się od światła żarówek. Jako, że nie lubiłam wyróżniać się z tłumu, nie grzeszyłam mocnym makijażem - nieznacznie podkreśliłam oczy, wytuszowałam dokładnie rzęsy, a usta uwydatniłam różowym błyszczykiem. Na nogach spoczywały moje perełki w kolorze fuksji, a włosy opadały gładko na plecy. Wyglądałam dobrze, nie wyzywająco, ale niezbyt grzecznie, czyli idealnie.
Zapakowałam najważniejsze rzeczy do gładkiej, czarnej kopertówki. Wrzuciłam tam komórkę, kartę kredytową, błyszczyk, puder, gotówkę na taksówkę. Alice chciała mi wcisnąć srebrno-czarną, cekinową torebkę kopertową Prady, ale grzecznie odmówiłam, ponieważ niczego nie pragnęłam tak, jak uzyskanie efektu choinki na Boże Narodzenie.


- Czy ty zdajesz sobie sprawę, że twoja sukienka ma pelerynę? Bawisz się w Wonder Woman, czy co? – zapytałam się Ally, wskazując na jej ekstrawagancką mini sukienkę. Była w kolorze fioletu, luźna u góry, a na jej pośladkach znajdował się szeroki pas, wyszywany ćwiekami i koralikami, które układały się w kształty przypominające motyle. Z tyłu znajdowała się cienka, szyfonowa peleryna, zakrywająca lekko odkryte plecy.
- Tak, mam ochotę uratować świat – odburknęła sarkastycznie, zamykając drzwi od mieszkania. Byłyśmy teraz równego wzrostu, dzięki temu, że na stopach Alice spoczywały czarne sandały, na wysokiej szpilce. – Która godzina?
- Po dwudziestej drugiej – odpowiedziałam, zerkając na blackberry.
- Jasper, Emmett i Rosalie mają być pod Marquee, więc idziemy. – Wystawiła rękę, aby przywołać pojazd, który zatrzymał się z piskiem opon.
- Dziesiąta Aleja – rzekłam do taksówkarza, wślizgując się na tylnie siedzenie.


Marquee znajdowało się w Chelsea, tuż obok Chelsea Park i kilka przecznic dalej od Madison Square Garden. Umieszczone było w nieciekawym budynku z czerwonej cegły, ale w środku kryły się niesamowite, stylowe sale, w których puszczano najlepszą muzykę, gdzie bawili się najsławniejsi. Przed wejściem stały tłumy imprezowiczów, pragnących dostać się do środka. Przy głównych drzwiach stali ochroniarze oraz selekcjoner. Co chwilę podjeżdżały różne samochody, limuzyny, a z nich wychodzili światowi celebryci lub nowojorska śmietanka.


Niedaleko od wejścia zauważyłam Jaspera, ubranego w czarne, luźne spodnie, biały, bawełniany T-shirt i czarną kamizelkę. Na głowie miał kapelusz w stylu Al Capone, spod którego wystawały mu blond włosy.
- Witam was, ślicznotki – mruknął do nas, kiedy pochodziłyśmy. – Bello, musisz częściej z nami wychodzić. Służą ci takie stroje.
- Dzięki, Jazz. – Zarumieniłam się lekko. – Sadzę jednak, że takie komentarze powinieneś zachować dla innej osoby. – Wskazałam podbródkiem na Ally, przytuloną do niego.
- O mnie się nie martw. Gdzie reszta? – zwróciła się do swojego chłopaka, nastraszając nieznacznie włosy.
- Rose i Em zaraz się pokażą. O, właśnie idą. – Pokazał palcem na parę za mną. Odwróciłam się na pięcie i zauważyłam naszą uroczą parkę.


Gdyby szukano Heleny XXI wieku to Rosalie zmiotłaby konkurencję. Szła pewnym krokiem, lekko kołysząc biodrami, a jej blond włosy rozwiewał subtelny wiatr. Czerwona mini sukienka podkreślała to, co najlepsze i ukazywała długie nogi. Aż ścisnęło mnie w dołku, widząc, jak zjawiskowo wygląda.
Rose brała kiedyś udział w kilku sesjach zdjęciowych, pokazach mody na prośbę matki, Malin Hale-Duncan, która chciała, aby córka poszła w jej ślady. Rodzice jej i Jazza poznali się po pokazie Chanel, w którym Malin brała udział. Są ze sobą do tej pory. Christopher Hale, finansista specjalizujący się w giełdzie, chciał, aby Jasper stał się prawnikiem lub maklerem. Był niepocieszony gdy jego syna zaczęły interesować komputery, ale zaakceptował jego wybór. Jednakże matka Rosalie nadal nie mogła pogodzić się z tym, że jej piękna córka wolała interesować się samochodami i studiować inżynierię transportową na Uniwersytecie Yale, chcąc zostać jednym z projektantów. Jak na dwudziestoczterolatkę jest bardzo ambitna oraz uparta. Dawno powinna skończyć college, ale teraz został jej do ukończenia rok, aby dostać tytuł magistra.
Emmett zaś był wolnym duchem, niemającym żadnych planów na przyszłość. Wyglądał jak jakiś ciężarowiec, ze względu na swoją pokaźną posturę. Ten, kto go nie znał, mógł pomyśleć, że cały czas wdaje się w bójki i działa w zorganizowanej grupie przestępczej. Cóż, pozory mylą. Jest jak wielki, pluszowy miś. Zawsze może wspomóc radą i nie tylko. Co prawda żarty się go trzymają - co chwila nabija się z ludzi, a jest to irytującą częścią jego osobowości. Również studiował w New Haven, ale reżyserię. Czasami śmieliśmy się z niego, że będzie reżyserował filmy porno, ale jego ciągnęło w stronę fabularnych i dokumentalnych. Kochał niezależne kino, a dzięki niemu poznałam wiele dobrych filmów. Tak jak Rosalie został w Yale, aby zdobyć magistra. W ciągu roku akademickiego mieszkali na miejscu w New Haven, ale kiedy tylko mogli, przyjeżdżali do Nowego Jorku.


- To co, wchodzimy do środka? – Jazz przenosił ciężar z nogi na nogę.
- Czekamy jeszcze na mojego brata – oznajmił Emmett z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Ty masz brata? – wyjąkałam zdziwiona.
- Wiem, nie mówiłem wam, ale to trochę smutne. Wolał mieszkać w Londynie z babcią, niż z nami, tu. – Wzruszył ramionami i objął lekko Rose.
- Ww… Londynie? – szepnęłam, czując, że uginają się pode mną kolana. Emmett Cullen, Edward Cullen. Czemu ja od razu nie wpadłam na to, że oni są braćmi? Znałam doskonale Esme i Carlisle’a, ale nie przyszło mi do głowy, że mają jeszcze jednego syna. Nie skojarzyłam tego, ale przecież „nie jednemu psu Burek.”.
- Bells, coś się stało? – wymamrotała opiekuńczo Alice. – Strasznie zbladłaś, co nie zdarza się zbyt często.
- Nie, nic mi nie jest. Po prostu zakręciło mi się w głowie. – Odgarnęłam włosy z twarzy. Nie mogę tu dłużej zostać. Nie chciałam być blisko Edwarda, trochę się go bałam. Obawiałam się, że znowu będzie rzucał swoje gadki. – Lepiej pójdę do domu.
- Nigdzie nie idziesz. Za chwilę Ci przejdzie. – Rose pomasowała mnie lekko po ramieniu. Wszyscy zniecierpliwieni czekali na spóźnialskiego gościa, a ja chciałam, aby w ogóle nie przychodził.


- Cześć, Edward. Nareszcie dałeś się wyciągnąć z domu – wykrzyknął uradowany Emmett w stronę nadchodzącego brata. Szybko spanikowałam i odwróciłam się na pięcie, aby niespodziewany przybysz nie ujrzał mej twarzy.
- Hej – usłyszałam pewny siebie głos młodszego Cullena.
- Co tam u ciebie, stary? – Jasper wybiegł się przywitać.
- Cały czas tak samo. Jeszcze nie znalazłem lokalu. Witaj, Rose.
- Teraz chciałbym, abyś poznał resztę moich znajomych, a dokładnie moje dwie przyjaciółki, Teddy. – Miły głos Emmetta przyprawił mnie o dreszcze. Nadal stałam tyłem, ale przodem do Jazza, który rzucał mi zdziwione spojrzenia. – To jest Ally.
- Miło mi, jestem Alice. – Usłyszałam dźwięczenie bransoletek Al.
- A to jest…
- Cześć, Edwardzie – przerwałam Emmettowi, odwracając się w ich stronę. Na wszystkich twarzach malował się szok, łącznie z Edwardem. Stał tam ubrany w czarne, materiałowe spodnie, beżową koszulę polo, a na to narzuconą miał ciemną, skórzaną kurtkę. Dostrzegłam również grymas, który szpecił jego rysy. Taksował mnie wzrokiem, tak jakby nie mógł uwierzyć, że tam stoję.
- Isabella Dwyer? A co ty tu robisz?
- To samo, co ty. Imprezuję. – Wzruszyłam ramionami i przecisnęłam się między moimi znajomymi w stronę wejścia.


Emmett wyprzedził mnie, pochodząc do selekcjonera i podając nazwisko. Sprawdził nasze prawa jazdy i podał numer naszego stolika. Bez problemu dostaliśmy się do środka, gdzie panował gwar rozmów, mieszający się z muzyką. Ludzie tańczyli między stolikami, siedzieli na białych kanapach, pijąc drinki z wysokich szklanek. Potrzebowałam alkoholu, jak nigdy w życiu. Chciałam się odprężyć, poczuć otępienie i rozkosz płynącą z lekkiej nieświadomości. Doszliśmy do sali Sky Box, gdzie DJ puszczał house, a ludzie tańczyli i imprezowali w najlepsze.
Na stoliku czekał szampan, co każdy przyjął z aprobatą. Za chwilę przyszła kelnerka, aby przyjąć zamówienie. Spojrzałam w stronę Edwarda, który oglądał się za innymi dziewczynami, kręcącymi tyłkami. Cóż za gust.


Przeczesałam włosy palcami i wypiłam duszkiem swoje Martini. Poczułam delikatne drapanie w gardle i zamówiłam kolejnego drinka. Założyłam nogę na nogę i zaczęłam machać stopą w rytm muzyki.
- Isabello Swan Dwyer! – Usłyszałam krzyk Alice. – Dlaczego nie powiedziałaś mi, że znasz Edwarda? – Temat Rozmowy spojrzał na nas ukradkiem.
- Mówiłam, ale ty byłaś zajęta czymś innym, a raczej kimś innym. – Posłałam jej cierpki grymas, przystawiając szklankę do ust.
Edward ulotnił się, najprawdopodobniej do męskiej ubikacji lub poszedł na podryw. Cały czas posyłał mi zdziwione spojrzenia, a ja zwyczajnie je ignorowałam.


Gdy Cullen zniknął, Emmett zabrał głos:
- Czyli już wiemy, kto poszukuje lokalu dla mojego braciszka. Ale nie o tym chciałem rozmawiać. Jasper, wytłumacz jej. – Pstryknął niecierpliwie palcami.
- Zakład, kochana. – Wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu.
- Zakład – powtórzyłam tępo.
- Tak. Wiemy, że nie lubisz, kiedy przyprowadzamy kogoś albo umawiamy cię na randki – zaczęła Alice.
- Dlatego mamy propozycję – skończyła Rose.
- Uwiedziesz Teddy’ego. Niekoniecznie musisz z nim iść do łóżka…
- Nawet bym nie chciała – przerwałam Emmettowi, wzdrygając się mimowolnie.
- Użyjesz tych swoich sztuczek. Masz dwie godziny, aby zamącić Edwardowi w głowie. Jeśli ci się uda, damy ci spokój. Żadnych randek, żadnych nowych kawalerów.
– Kusząca propozycja, a co jeśli przegram? – spytałam. Chciałam wiedzieć, czy to całe zamieszanie jest tego warte.
- O to się nie martw – oznajmił Jasper, uśmiechając się tajemniczo.
- Zgoda – odparłam bez namysłu. Mogłam się odrobinę zabawić kosztem Edwarda, co bardzo mi się spodobało. Jeśli bym przegrała, zrobiłabym to z godnością. Chyba nie miałam nic do stracenia. Emmett mocno ścisnął moją dłoń, a Jasper przeciął zakład. Właściwie zakładałam się ze wszystkimi, ale on był tym „królem”.


Nim zdążyłam się zorientować, Rose złapała mnie za nadgarstek i pociągła do damskiej toalety. Usiadłyśmy na jednej z kanap, a ona zaczęła poprawiać mój makijaż.
- Co ty robisz? – wymamrotałam zdziwiona.
- Pomagam ci – oznajmiła między jednym pociągnięciem błyszczyka, a drugim, tym razem na swoich ustach.
- Dlaczego? – Nadal czekałam na ukryty motyw. Do pomieszczenia wpadły dwie rozchichotane blondynki i zaczęły przeglądać się w lustrze nad białymi umywalkami.
- Postawiłam sto dolców na to, że ci się uda. Dlatego chcę ci pomóc. Dam ci krótki kurs uwodzenia.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez AmeliaRussel dnia Nie 15:03, 03 Maj 2009, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Nie 12:53, 03 Maj 2009 Powrót do góry

Kurs uwodzenia wg. Rose? To może być ciekawe, nawet bardzo :) Twoje opowiadanie od początki bardzo mi się podobało, a ten rozdział tylko to potwierdził. Motyw z zakładem jak najbardziej na tak. Więc nie pozostaje nic innego jak tylko czekać na Bellę w akcji :)
Na błędach aż tak się nie znam, żeby je komentować. Coś mi się tam po drodze rzuciło, ale byłam za bardzo zajęta rozwojem akcji, więc? Nic tylko weny :)
Ewelina
Dobry wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P

PostWysłany: Nie 12:58, 03 Maj 2009 Powrót do góry

Jakże długo czekałam na ten rozdział!
Teraz będę czekać do 16 na kolejną część :)
Gdybym mogła się do czegoś przyczepić to to, że Bella od razu zgodziła się uwieść Edwarda. To takie nie w jej stylu. Ale poczekam na rozwój akcji Wink
Na błędy nie patrzyłam, bo za bardzo wciągnęła mnie fabuła.
I diabelnie podoba mi się ksywka Eda - Teddy :D

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyjątkowa
Wilkołak



Dołączył: 12 Mar 2009
Posty: 154
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wiecie, że Święty Mikołaj nie istnieje?

PostWysłany: Nie 13:03, 03 Maj 2009 Powrót do góry

WOW! Ile ja czekałam. :P No żeś moment znalazła, żeby przerwać. :D Bardzo mi się podoba. Ale ma zadanie do wykonania... Ohohohohoho. :) No ciekawe czy jej się uda... :D Bo w tym przypadku nawet domysłów nie mam. :D Po prostu nic. :P Błędów nie wyszukałam. Naprawdę masz świetny styl i talent. Tylko błagam! Nie daj nam czekać dłużej niż do 16 na drugą część! :) Ja nie wytrzymam! ^^ No i kończ w takim momencie jak teraz!
Weny, pozdrawiam. :*


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Wyjątkowa dnia Nie 13:07, 03 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
darkeyeslady
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: BdG ;D

PostWysłany: Nie 14:29, 03 Maj 2009 Powrót do góry

No, no, no... świetna pierwsza cześć rozdziału... już mnie ciekawość zżera co będzie w drugiej części Wink Coś czułam w kościach, że tym chłopakiem dla Belli na imprezę będzie Ed.. i nie zawiodłaś mnie ;D Zakład dodaje trochę pikanterii temu całemu zamieszaniu, naprawdę fajnie... Mi osobiście bardzo się podoba jak osoba, która pisze ff/opowiadanie dba o szczegóły, niby nic ważnego to nie wprowadza do ogółu sytuacji, a dzięki temu tekst napiera ... jakby to nazwać?... charakteru? Mam nadzieje, że wiesz o co mi chodzi, np. w powyższym rozdziale bardzo spodobał mi się zakład Rose ;D Kurs uwodzenia... hahah ;D Ale byłam cała happy jak zobaczyłam, że o 16 już piędzie ciąg dalszy... ;D Jeszcze pół godzinki...


Jeżeli beta prosiła o czepianie się to proszę bardzo, znalazłam dwa praktycznie nikomu nieprzeszkadzające błędy, ale same chciałyście. Gdyby nie to, że prosiłyście o wytykanie to pewnie już bym o nich nie pamiętała.

Cytat:
Przeczesałam włosy palcami i wypiła duszkiem swoje Martini. Założyłam nogę na nogę i zaczęłam machać stopą w rytm muzyki.

wypiłam

Cytat:
Mogłam się odrobinę zabawić kosztem Edwarda, co bardzo mi się spodobało. Jeśli bym przegrała, zrobiłabym to zgodnością.

z godnością


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez darkeyeslady dnia Nie 14:31, 03 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin