FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Psychodeliczny raj [NZ] +16 /R. 1-21/ zawieszone Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Rudaa
Dobry wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 102 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dzwonnica Notre Dame

PostWysłany: Wto 9:09, 02 Cze 2009 Powrót do góry

beta - Iskra



~ 20.


EPOV

Leżała obok mnie, wpatrując się w przestrzeń tymi czekoladowymi oczyma. Uśmiechała się, wprawiając policzki w delikatne drgania. Charakterystyczna woń papierosów i czegoś słodkiego, tańczyła w jej włosach, na szyi… Wszędzie. Kilka wdechów utwierdzało mnie tylko w przekonaniu, że nie jestem sam. Opuszki bladych palców przesunęły się po kołdrze i spoczęły na mojej piersi.
- Kocham cię – szepnęła, odwracając wzrok tak, by nasze spojrzenia mogły się spotkać.
Już miałem jej odpowiedzieć, kiedy usłyszałem irytujący dźwięk.

Ała.

Kolejne spotkanie z metalową ramą łóżka. Budzik wskazywał szóstą nad ranem. Dlaczego Carlisle zawsze dzwoni tak wcześnie?!

- Słucham?
- Edward? Mam nadzieję, że cię nie obudziłem.
- Nie, skądże znowu… - mruknąłem niemrawo.
- Ach… To dobrze. Pakuj się, za trzy godziny masz samolot. Wylatujesz na Florydę. Spotkasz się z moim znajomym w sprawie stypendium.
- Co? – Nagle wyraźnie się rozbudziłem. – Ale…
- Tak, wiem, powinienem cię uprzedzić, ale to nie było pewne. Rozmawiałem już z Esme. Wracasz za trzy dni. Do zobaczenia o wpół do ósmej w moim gabinecie. Tylko się nie spóźnij.

Rozłączył się.

Rzuciłem telefonem o ziemię. Dlaczego akurat teraz?! Miałem ochotę powiedzieć przyjacielowi, co sądzę o przerywaniu całkiem przyjemnych snów i separowaniu mnie bez uprzedzenia od Belli na trzy dni. To nie mogło się stać. Nie w takim momencie. Wiedziałem, że to sytuacja bez wyjścia; musiałem lecieć. Ale przecież nie mogłem zostawić tej dziewczyny samej!

Usłyszałem ciche kroki na schodach, a następnie pukanie. Esme weszła do pokoju i widząc mnie siedzącego na łóżku, zapytała:
- Wszystko w porządku?
- Tak, oczywiście – odpowiedziałem, przecierając oczy.
- Carlisle dzwonił…
- Tak, wiem. Będę gotowy za chwilę. Daj mi pół godziny.
Podniosłem się i zacząłem szukać w szafie ubrań i torby.
- Edwardzie… - Mama przyglądała mi się zatroskanym wzrokiem.
- Tak? – spytałem, podbierając się za boki.
- Czy… - zawiesiła głos. – Śniadanie będzie za chwilę gotowe – powiedziawszy to, szybko wyszła z pokoju.

Najgorsze było to, że nawet nie mogłem się z nią skontaktować. Było za wcześniej, żeby odwiedzić dziewczynę w domu, a telefonem oczywiście nie dysponowała. Zadziwiającym faktem było to, że w dwudziestym pierwszym wieku osiemnastolatka nie miała komórki. Wiedziałem, że w najbliższym czasie trzeba to zmienić. Rzuciłem się do szuflady w poszukiwaniu kartek i długopisu. Tylko… Komu ja to dam?


BPOV

Wszystko wydawało się dziwne, wręcz nierealne. Świat dawał więcej niż mogłam udźwignąć, budząc paranoje, trzymając kurczowo za nogi, bym nie mogła uciec daleko. W betonowych butach, z cegłami zamiast oczu, ślepo zapadałam się w ocean miejsko – leśnej dżungli. Sklep samoobsługowy zatrudnił nowego sprzedawcę, który nie pozwalał dotykać niekupionego towaru. Niegdyś pełen kosz już nie opływał obfitością działu z nabiałem. Wycofując się sukcesywnie z tego prawie-hiper-marketu, zapadałam się. Dalej zapadałam się w asfalt. Przemierzając drogę pokrytą kleistą mazią – błotem, upadałam jeszcze niżej. Kroczenie po dnie betonowego morza, będąc do szyi zatopioną w chodniku, przynosiło zadziwiającą satysfakcję.
I on.

Kilka głębokich wdechów i mogłam zmierzyć się z jedną ze swoich najgorszych zmór – szkołą. Przychodzenie sporo przed dzwonkiem zawsze było naturalne, o ile w ogóle pojawiałam się w tejże placówce. Od razu podążyłam w kierunku klasy i osunąwszy się po ścianie, zatopiłam się w lekturze. Literki migały przed oczami, przekazując jakąś część treści, którą niosły. Myśli błądziły zbyt daleko, żebym mogła skupić się na ich znaczeniu. Imaginacja prowadziła mnie do pewnego białego pokoju z pianinem w kącie i jedynej osoby, przy której mogłam czuć się bezpiecznie.

- Ekchem… Isabello, mówię do ciebie – jakiś głos brzęczał niedaleko.
- Co? Tak? – mruknęłam jakby od niechcenia, odwracając się w jego kierunku.
- Mam coś dla ciebie…

Powoli wracałam do rzeczywistości. Usiłowałam rozpoznać osobę, która ewidentnie coś ode mnie chciała, ale pomimo czegoś znajomego w jej twarzy, nie mogłam sobie przypomnieć, kim jest.

- Co?
- To znaczy… Edward kazał mi to przekazać. – Wyciągnęła rękę, w której spoczywała biała koperta opatrzona wykaligrafowanym imieniem adresata. Isabella.
- Kim jesteś? – zapytałam, mrużąc oczy.
- Przyjaciółką. Mam na imię Alice. – Wyciągnęła rękę w powitalnym geście. – Miło mi cię wreszcie poznać, Edward wiele mi o tobie opowiadał.

Opowiadał?
Jej?
O mnie?

Tego było za wiele. Wyrwałam dziewczynie kopertę z ręki.

- Bez wzajemności. – Mówiąc to, okręciłam się na pięcie i ruszyłam wzdłuż korytarza, ściskając list w dłoni.
Przyspieszyłam, chcąc znaleźć się jak najdalej od tej natrętnej dziewuchy. W międzyczasie zaczęłam rozrywać kopertę i wyciągać jej zawartość.

Bello,
Pojechałem na kilka dni na praktyki. Carlisle mnie zaskoczył, nie wiedziałem o tym wcześniej. Mam nadzieję, że jakoś sobie poradzisz.
Edward.
P.S. Liczę, że Alice jest cała.


Rozerwałam kartkę i wyrzuciłam do śmietnika. Nie wierzę, że jej to dał! Dlaczego akurat jej?! Co ta panna miała z NAMI wspólnego?! Oczy zaszły mi mgłą ze złości. Wpadłam do łazienki i oparłszy się o umywalkę, spojrzałam w lustro. Przyspieszony oddech, dołeczki uwydatniające się na policzkach. Co się ze mną działo? W gładkiej tafli dostrzegłam swoje falujące włosy, opadające niedbale wokół twarzy, na ramiona. Spodobałyby się komuś. Odkręciłam kurek i zaczęłam wsłuchiwać się w szum wody. Zawsze mnie uspokajał. Maczałam palce w cieczy, przenosząc kropelki na skronie. Odpływałam w inny świat. Własny świat. Świat, w którym byliśmy razem. Pełni miłości i szczęścia. Świat bez natrętnych przyjaciół, rodziców za plecami… Wróciłam do sklepu. Sprzedawca wciąż tam był. Przepraszał… Nie chciał, żebym tonęła w chodniku. Ale ja chciałam tonąć. Rzuciłam się głową w dół, w morze, które jeszcze nie zastygło. Podnosząca się temperatura groziła roztopieniem okolicznych domów. Dewotki modliły się o deszcz, a ja nurkowałam.

- Witaj… - Ktoś znów próbował mnie wyrwać z objęć podświadomości. – Pamiętasz mnie jeszcze?
Niechętnie otworzyłam oczy. Na mojej twarzy wykwitło przerażenie, kiedy dostrzegłam go w lustrze. Wrócił, żeby mnie dobić.
- Stęskniłem się – szepnął, wypuszczając w moją stronę odór alkoholu, papierosów i potu.
- Daj mi spokój. – Głos miałam słaby, a serce waliło mi jak oszalałe. – Proszę…
- Zła odpowiedź – warknął, ciągnąc mnie za włosy, tak, że osunęłam się na kolana. – Cierpliwość się kończy.
Szarpnął ponownie, sprawiając, że straciłam władzę nad ciałem. Chciałabym tylko, żeby mnie zostawił, ale on wciąż nie odchodził.
- Czego chcesz? – powiedziałam przez łzy.
- Tego, co zawsze!
Puścił moje włosy, a szok spowodowany nagłym ustąpieniem bólu sprawił, że nie zdążyłam wyciągnąć rąk i uderzyłam o umywalkę. Zwinęłam się w kłębek i nasłuchiwałam ciężkich kroków kierujących się w stronę drzwi.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Milenkaa
Człowiek



Dołączył: 29 Kwi 2009
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z Edbertowa.

PostWysłany: Wto 16:43, 02 Cze 2009 Powrót do góry

łohohohł. pierwsza ; D
co to takie krótkie? ej, no.
uhuhu. ale Bella zazdrosna xD. chyba xD
Nie wiem, nie umiem odczytać jej emocji. niech jedzie do Lublińca, bo jest chora psychicznie. Nie podoba mi się jej zachowanie. Ojoj. jestem ciekawa co jej ten kolo zrobi. hm,hm,hm. jest bardzo dużo opcji, na przyklad... a nie będę mówić xD
bardzo fajny rozdział, oprócz tego, że taki krotki
Weny ;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
niobe
Zły wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 96 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 17:01, 02 Cze 2009 Powrót do góry

Czuję się w obowiązku zostawić komentarz bo już od bardzo dawna tu zaglądam a nigdy nie mogłam sie zebrać.
Przede wszystkim to jestem zachwycona Twoim stylem pisania ;] Wreszcie widać naprawdę wyraźną różnicą między punktem widzenia Edwarda i Belli. A sposób w jaki ona postrzega świat jest naprawdę przerażająco fascynujący, cudny dobór metafor. Czytając jej przeżycia można choć trochę zrozumieć uczucia nią targające. Sam pomysł też jest genialny. Nie wzięłaś sobie zbyt łatwego tematu, opis uczuć osoby chorej i to jeszcze psychicznie jest zabójczo trudny a Tobie to wychodzi naprawde świetnie. Edward jest tylko taki troche miękki ^^" jeśli wiesz co mam na myśli, ale sądzę, że taki był pomysł więć tutaj to się nie czepiam. W zasadzie to tylko jedna rzecz mnie męczy. Gdzies pisałaś, że zastanawiałaś się nad krótszą wersją tego ff, ale zdecydowałaś się na dłuższą, cóż chyba trochę żałuję, że tak postanowiłaś bo mam wrażenie, że robi się z tego powoli tasiemiec. Ale to tylko takie moje wewnętrze odczucie i nie bierz tego do siebie :P
Mam nadzieję, że niedługo ukaże się kolejny rozdział
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ScaryMary
Dobry wampir



Dołączył: 23 Lis 2008
Posty: 583
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zza ściany.

PostWysłany: Wto 20:19, 02 Cze 2009 Powrót do góry

Rudzielec nareszcie coś wsadził. Niepokoiłam się o Ciebie już ^^.
Ok, rozdziału dziewiętnastego nie komentowałam, więc zrobię to teraz. Podoba mi się zajebista reakcja Belli na pobudkę Edwarda. Myślałam, że całkowicie się rozkleiła, a tu proszę - twarda, jak zawsze ; ) Nienawidzę Edwarda Myślącego. On tutaj się zachowuje jak typowy Facet-Nie-Wiem-Co-Robić. Nie lubię takowych okazów, więc odpada, ale to już indywidualna sprawa jest ; ) Chociaż... Raz mógłby spiąć dupę i wziąć się w garść = P Ok, podoba mi się także to, że Bella stawiła jednak czoło problemom, czy wyzwaniom (nie wiem jak to nazwać =P) i wróciła do Edwarda, jeszcze go przepraszając! To zmiękczenie - chyba jedyne w charakterze Belli, które mi się podobało - było dobrym posunięciem : ) Podoba mi się bardzo jeden fragment. Króciutki, ale jednak:
"- Dziękuję – szepnęłam, oplatając go ramionami. – To najszczęśliwszy dzień w moim życiu." <- Taki uczuciowy, co jest dowodem na paradoks Swan w tym opowiadaniu ; ) Za to lubię ten twór, ponieważ jest różnorodny i nie każe mi czytać tylko o BadBelli bądź GoodBelli. Mieszanka z przeważającą częścią tej Bad jednak ; ) Ach, można się tu rozpisywać, bo jest nad czym. Przechodzę więc do dwudziestki, która mnie zaskoczyła, chociaż zbyt wiele się w niej nie działo! Bić po łapkach zacznę. Wiesz jak ja lubię czytać to Twoje opowiadanie, więc masz publiczność zaspokajać. Okej, okej, - rozumiem, że weny było malutko, ale i tak się cieszę, że nie robiłaś większych odstępów. By the way - mam nadzieję, że Suszaczek czuwa nad Tobą i Cię pilnuje cały czas ^^. W dwudziestym rozdziale znów podoba mi się różnorodność. Bella wkurzona i Bella roztrzęsiona. Bardzo się cieszę, że używasz wielu przymiotników, określających stan, ponieważ wtedy mogę sobie wyobrazić, co bohater/ka czuje. Chwała Ci za to ;D Ale wracając do meritum - reakcja Belli na Alice była co prawda irytująca, ale to do tej Twojej Belli pasuje, więc nie mam zastrzeżeń. Gdzieś zaplątała się literówka, ale to mniejsza o to, ważne, żeby rozumieć tekst : ) Poza tym Iskra jest nadzwyczaj dokładna, jak widzę po dwóch rozdziałach. Rudzielcu mój. Rad Ci dawać nie będę, bo dobrze wiesz co masz robić, postaciami nie kierujesz chaotycznie. Akcją także. Całkowicie ładne dzieło się tu Tobie kształtuje. A ja będę obserwować = P

Mary.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rudaa
Dobry wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 102 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dzwonnica Notre Dame

PostWysłany: Śro 16:03, 03 Cze 2009 Powrót do góry

niobe napisał:
W zasadzie to tylko jedna rzecz mnie męczy. Gdzies pisałaś, że zastanawiałaś się nad krótszą wersją tego ff, ale zdecydowałaś się na dłuższą, cóż chyba trochę żałuję, że tak postanowiłaś bo mam wrażenie, że robi się z tego powoli tasiemiec.


Nie xD. Coś Ci się pomyliło. Wspominałam, że myślałam o innej wersji, ale na pewno nie byłaby krótsza. Wręcz przeciwnie. Miało być dużo tasiemcowych wątków, ale nie będzie - obiecuję ^^.

Mary - Tak, Suhar trzyma mnie w ryzach, ale jakbyś od czasu do czasu zechciała mnie zbesztać albo pogłaskać po główce to też nie zaszkodzi xD.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
wela
Zły wampir



Dołączył: 08 Lut 2009
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 37 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Broadway

PostWysłany: Pon 12:50, 08 Cze 2009 Powrót do góry

Tak, wela powraca jednak do świata żywych i tym samym oddaje przysługę Rudej, która to nie znosi, gdy się dobre ff po trzecich, czy jak w przypadku PR, po drugich stronach walają.
Na początku chciałabym zaznaczyć, że denerwuję mnie BPOV. Zgadnij dlaczego. Tak Ruda, trzeba myśleć. Zmuszasz czytelnika do myślenia. Osobiście się przyznam, że punkt widzenia Belli czytałam dwa razy, niektóre akapity po trzy, cztery razy. No po prostu nagle nie wiadomo skąd przenosisz się w inny, wyimaginowany świat. Oczywiście, jako, że szacunek do autora posiadam próbowałam zrozumieć z jakich to przyczyn tak się dzieje. No i oczywiście doszłam do wniosku, iż postępujesz konsekwentnie. Przecież Bella ma prawo do takich dziwnych akcji, gwałtownych zmian otoczenia. Jak wspominałaś już wcześniej - choroba schizofrenia. Pozwolę przytoczyć sobie fragment, z którym miałam największe problemy, i który to właśnie czytałam aż cztery razy i nadal nie jestem pewna czy ja wszystko dobrze, dosadnie zrozumiałam.

Cytat:
Odpływałam w inny świat. Własny świat. Świat, w którym byliśmy razem. Pełni miłości i szczęścia. Świat bez natrętnych przyjaciół, rodziców za plecami… Wróciłam do sklepu. Sprzedawca wciąż tam był. Przepraszał… Nie chciał, żebym tonęła w chodniku. Ale ja chciałam tonąć. Rzuciłam się głową w dół, w morze, które jeszcze nie zastygło. Podnosząca się temperatura groziła roztopieniem okolicznych domów. Dewotki modliły się o deszcz, a ja nurkowałam.


No i od tamtego momentu wela nic nie rozumie. Pewnie mam problemy z czytaniem ze zrozumieniem, albo obecnie wygłupiam się i wszyscy leżą i kwiczą pod biurkami/łóżkami/dywanami ze śmiechu. Pragnę jakiegoś wytłumaczenia od autorki, aby cały odcinek zrozumieć. :D
Co do reszty to ja zastrzeżeń nie mam - tylko jedynie do tego, że te części są krótkie, ale to już inna bajka, która nie jest twoją winą.
Chociaż szczerze mówiąc brakuje mi tego czegoś. Nie wiem, może jestem na poziomie klasy terapeutycznej i z tego takie wnioski przychodzą mi do głowy, ale czuję, że to nie jest to samo. Znowu coś nie jest tak. Jednak po dłuższym przemyśleniu jestem zdania, że może to ze względu powolne, ale na pewno jakieś, zmienianie się Belli? Czy ona ewoluuje w kochającą, dobrą duszyczkę ? A może to powiązane z chorobą?
No i jak tu można powiedzieć, że nie zmuszasz czytelnika do myślenia, nie, wcale.

P.S. Ja nic przeciwko bardzo dobrze rozwiniętych wątkom pobocznym nie mam. Nawet jestem za. xD

dobra, kończę mój mało wnoszący coś do tekstu wywód i czekam na więcej,
p, wela.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wela dnia Pon 14:28, 08 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
AngelsDream
Dobry wampir



Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 108 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 14:47, 08 Cze 2009 Powrót do góry

Cytat:
Było za wcześniej

O literkę za dużo.

Przeczytałam dwa razy - wydało mi się za krótkie, ale to zapewne efekt tego, że wcześniej przeczytałam wszystko na raz i rozdziały bardziej układały się w całość.

Podobała mi się rekacja Edwarda na niespodziewany wyjazd - pomyślał o tym, żeby powiadomić Bellę. Z doświadczenia wiem, że to wcale nie takie oczywiste i proste dać komuś wcześniej znać, że się wybierasz na kilkudniową wycieczę.

Ale zatapianie się w asfalcie powaliło mnie kompletnie - to mój ulubiony kawałek. Bez dwóch zdań. Taki absurdalny, nienormalny i plastyczny. Nie miałam wyobru - musiałam mu ulec. Jestem ciekawa, co nam jeszcze szykujesz - nie próbuję zgadywać, żeby nie psuć sobie zabawy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez AngelsDream dnia Pon 14:48, 08 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Zuzaa
Gość






PostWysłany: Wto 11:25, 16 Cze 2009 Powrót do góry

Szczerze? Bella mnie zszokowała. Na początku, oczywiście. Jeszcze nie widziałam jej pod taką postacią - ćpunki, na dodatek chorej. Co jeszcze mnie zaskoczyło? Edward i Angela. Może nie powinnam, ale śmiałam się cały czas, bo jakoś nie mogę sobie wyobrazić tych dwoje. No spróbujcie tylko Wink Czekam na więcej.
Suhak
Zasłużony



Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 951
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 136 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: lubelskie

PostWysłany: Wto 21:48, 16 Cze 2009 Powrót do góry

Szczerze mówiąc, przydreptałam tutaj i... nie wiem, co napisać, jak Badwarda kocham. Nie to żebym była w jakimś szoku czy coś - po prostu ciężko mi się jakkolwiek wypowiedzieć na temat powyższych rozdziałów.
Nie wiem, dlaczego, ale zawsze po przeczytaniu PR cała zawartość rozdziału wylatuje mi z głowy, choćby nie wiem jak mi się spodobał. Dlatego też mam zawsze ogromne problemy z komentarzami... Na dodatek - Twoje rozdziały są jakoś tak masakrycznie krótkie (takie przynajmniej mam wrażenie) i... i ten teges w sumie to leję wodę :P

Cóż, powiem tak - jestem naprawdę, naprawdę ciekawa, jak to wszystko zakończysz. Znaczy - teoretycznie wiem (a, co! ma się te, no... chody), ale strasznie mnie nurtuje, jak to napiszesz, poprowadzisz... A teraz o poszczególnych rozdziałach - 19 słodziutki jak... hmmm... *drapie się po głowie* jak miód, o, za to 20 jest dla mnie niezrozumiały (bigos, jak już wspomniałam, piszesz dla mnie zbyt mądrze xD)

Cytat:
Wszystko wydawało się dziwne, wręcz nierealne. Świat dawał więcej niż mogłam udźwignąć, budząc paranoje, trzymając kurczowo za nogi, bym nie mogła uciec daleko. W betonowych butach, z cegłami zamiast oczu, ślepo zapadałam się w ocean miejsko – leśnej dżungli. Sklep samoobsługowy zatrudnił nowego sprzedawcę, który nie pozwalał dotykać niekupionego towaru. Niegdyś pełen kosz już nie opływał obfitością działu z nabiałem. Wycofując się sukcesywnie z tego prawie-hiper-marketu, zapadałam się. Dalej zapadałam się w asfalt. Przemierzając drogę pokrytą kleistą mazią – błotem, upadałam jeszcze niżej. Kroczenie po dnie betonowego morza, będąc do szyi zatopioną w chodniku, przynosiło zadziwiającą satysfakcję.

O, do teraz nie mam zielonego, różowego ani w ogóle żadnego pojęcia, wtf xD Zapewne jestem na to za głupia, ale się po prostu gubię. To gdzie ona w końcu, w szkole, w markecie czy na ulicy? Laughing

To, oczywiście, nie Twoja wina (a może Twoja? Czy ja wiem?...), ale na tym zastanawianiu się wtf?! zeszło mi z pół rozdziału. :D
Ogólnie to jako iż wiem jak to się skończy, to myślę, że nasza kochana publiczność vel Czytelnicy będą usytasy... uast... usatysfakcjonowana. I w ogóle to powiem tak - podobało mi się, zaczyna mi się podobać Twój Edward, Bella coraz mniej, ogólnie to mi się przyjemnie czytało.

I jak to będzie, jak Ty ten PR skończysz, co? Pustka bez rudego raju... :<

Z uściskami i przeprosinami, że tak krótko, niekonstruktywnie i lejęwodowo -
Suszak! :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Invisse
Zły wampir



Dołączył: 19 Lip 2009
Posty: 355
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 14:17, 23 Lip 2009 Powrót do góry

Wow. Pochłonęłam wszystko jednym tchem. Piszesz bardzo dojrzale - jakbyś była jednocześnie dwudzestolatką i pięćdziesięciolatką. W całym opowiadaniu znalazło się parę słów, których na uszy nie słyszałam. Ale to plus dla ciebie, bo każesz nam myśleć. W niektórych rozdziałach naprawdę sporo. Pewnych metafor nie zrozumiem pewnie za Chiny, chyba, że ktoś mi je wytłumaczy. Ale to zdecydowanie literatura piękna. Mam nadzieję, że szybko możemy się spodziewać następnego rozdziału ^ ^


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
nieznana
Zły wampir



Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 410
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z cudownego miejsca

PostWysłany: Czw 10:54, 30 Lip 2009 Powrót do góry

Och... nawet nie pamiętam jak wpadłam na to opowiadanie, wiem jedynie, że chciałam je przeczytać już od kilku dni... Przeczytałam je do końca wczoraj... I po prostu WOW!!! Muszę przyznać, że podobała mi się taka niegrzeczna Isabella, świetna. Ale teraz jej choroba, schizofrenia, ja mnie pamięć nie myli, to po prostu mnie zatkało... Nie wiem nawet co mam powiedzieć na ten temat. Oczywiście aby dowiedzieć się więcej na ten temat z google'owałam go. I wyszło mi, że schizofrenia, to zespół chorób, że nie jest to choroba zawsze identyczna, o identycznym podłożu... I takie tam bzdury... W sumie nie do końca zrozumiałam tą lekarską paplaninę i wielosylabowe nazwy o łamiących język wydźwięku :( Tylko z tego co zauważyła i zrozumiałam, to stwierdziłam fakt iż nasza Isabella jest poważnie chora... O czym świadczy jej zachowanie, podejrzewam, że choroba ujawniła się w momencie gdy Isabella zaczęła używać sobie dobroci ludzkości, a mianowicie alkoholu, papierosów i narkotyków... Co do leczenia to słyszałam, że leki mają skutki uboczne, między którymi jest wzmianka, że potrafią one doprowadzić do chorób serca... Co niekoniecznie jest dobrą wiadomością dla nas i Belli...

Co do Twojej Twórczości (już nie do tekstu i choroby) to po prostu miód, cud i orzeszki Wink Dziewczyno masz talent i do duży nie mam pojęcia ile masz lat, ale wydaje mi się, że jesteś już dojrzałą osobą, co wywnioskowałam z Twojego stylu pisania... Jest on naprawdę niesamowity... Opisy Belli "incydentów", nawet nie wiem jak je określić, brak mi po prosty słów... Genialne!! Na prawdę ciężko na początku było mi się dostosować, ponieważ nie miałam pojęcia czemu akcja nagle zmienia taki kierunek... Czemu jakiś gość ją goni i pojawia się zawsze w dziwny sposób, nie wiedziałam co o tym myśleć. Aż do chwili gdy okazało się, że Belli tylko się wszystko wydawało, a Edward niczego nie widział (chodzi mi o pierwszy incydent w jej pokoju, jak Edward tam wszedł po telefonie od jej matki). Zrozumiałam, że coś jest nie tak, że to się nie dzieje na prawdę... W ogóle wszystko genialne, cudowne i nie mam pojęcia jeszcze jakie... Mam nadzieję, że osłodziłam ci trochę życia...

istnieje możliwość iż ten komentarz nie jest zbyt składniowy, z góry przepraszam :) Chciałam dobrze:)

pozdrawiam
n/z


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rudaa
Dobry wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 102 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dzwonnica Notre Dame

PostWysłany: Sob 12:47, 01 Sie 2009 Powrót do góry

Osoby wrażliwe proszę o zamknięcie oczu, tudzież pominięcie wstępu.

Nie wiem, czy stać mnie na przepraszanie za dwumiesięczny zastój. Jestem zbyt zmęczona tym opowiadaniem, jest mi niedobrze na samą myśl o nim, ale obiecałam sobie, że to skończę, więc obietnicy dotrzymam. Zostały jeszcze dwa rozdziały, oprócz tego, i epilog. Smacznego (mam nadzieję, że niestrawności nie będzie).




Betowała Iskra.


~ 21.


EPOV

Z lotniska odebrał nas – mnie i Carlisle’a – jego przyjaciel. Wesoły jegomość z siwą brodą opowiadał całą drogę do hotelu o swoich, jak twierdził, cudownych dzieciach. Mój przyjaciel uprzejmie wdrążył się w temat, ale ja byłem gotowy jedynie na ciche pomruki od czasu do czasu. W myślach przebywałem z Bellą. Tak bardzo chciałem się z nią pożegnać. Pomimo wszystko, kochałem ją i powoli dojrzewałem do myśli, żeby to przyznać na głos.
Martwiłem się o to, jak zareaguje na Alice. Odniosłem nieprzyjemne wrażenie, że zmiana jej zachowania, dotyczyła tylko mojej osoby. Ten zawikłany system myślowy zadziwiał mnie co dzień. Nie potrafiłem jej zrozumieć, to oczywiste, jednak naprawdę się starałem. Chciałem się dowiedzieć, co dzieje się w tej brązowowłosej głowie. Liczyłem, że to przybliży mnie do zrozumienia uczuć ukrytych w ukochanym sercu.

Od razu po wejściu do pokoju złapałem za telefon. Musiałem dowiedzieć się czegokolwiek.
- Edward? – ciepły głos Alice zaszumiał w słuchawce.
- Przekazałaś?
- Też miło cię słyszeć. Tak, przekazałam – powiedziała z nutką dezaprobaty w głosie.
- Coś się stało?
- Edward, to świruska! Co ty w niej widzisz?
Co ja w niej widzę? Pytanie, rzec by można, nie na miejscu. Widziałem w niej wszystko, co tylko widzieć mogłem. Była dla mnie pustką i całością równocześnie.
- Coś ci powiedziała? – Nie było mnie stać na ponowne wdrążanie się w temat Belli, ale musiałem wiedzieć.
- Warknęła na mnie, wyrwała mi list i poszła.
- Ech… Ona taka jest… Nie przepada za ludźmi, ona…
- Przestań – przerwała mi Alice. – Przestań ją usprawiedliwiać! Niech sama świadczy o sobie. Muszę kończyć. Baw się dobrze.

Rozłączyła się.

Oczywiście… Miała rację. Nie mogę całe życie mówić za Isabellę. To dorosła osoba, musi sama za siebie odpowiadać. Jednak nie potrafiłem tego tak zostawić. Za oczywiste uznałem, że ta dziewczyna znaczyła dla mnie więcej niż ktokolwiek na świecie. Nie chciałem, żeby moi przyjaciele mieli o niej złe zdanie. Wiedziałem jaka była naprawdę, więc dlaczego wszyscy nie mieliby się o tym dowiedzieć?


BPOV

Myśli uciekały, kierując się w złą stronę. Patrzyłam na syf w swoimi pokoju, krytycznym wzrokiem mierząc odległości między porozrzucanymi przedmiotami. Gdzieś w rogu podarte kartki, na środku ciuchy. I ja ściśnięta pod ścianą. Wtapiałam się w czerwoną przeszkodę, usiłując zginąć w jej wnętrzu. Jak przez mgłę przypominałam sobie brunetkę, która rano przekazywała mi list od Edwarda. Nie wypuszczałam go z ręki od momentu, w którym w nią trafił. Nie zraziła mnie nawet brązowa plama, efekt impertynencji jakiegoś idioty, któremu zachciało się trącać szczupłe posiadaczki czerwonych trampek, kiedy te niosą gorącą kawę. Wyginałam rogi we wszystkie możliwe strony, jakby to mogło sprawić, że na kartce wykwitnie więcej liter. Za największe osiągnięcie, z czystym sumieniem, uznałam złożenie tego prostokącika, o wymiarach dwadzieścia na trzydzieści, na dziewięć części.

- Jesteś żałosna, Swan – mruknęłam pod nosem.

Nie wiedziałam, że może mi aż tak brakować Edwarda. Łapałam się na smutnych uśmiechach na widok równego pisma. Paranoja trzeciego stopnia, ot co.

- Jesteś wariatką, Swan.
Bez wątpienia, podpowiadał głosik w mojej głowie.

- Puk, puk – usłyszałam cichy głos.
- Wynoś się – warknęłam.
Gdybym miała wybrać ostatnią osobę, na którą chciałabym spojrzeć w tym dniu, wywaliłabym Rosalie poza listę.
- Spokojnie! – Uniosła ręce w obronnym geście. – Ktoś do ciebie przyszedł.
Chciałam powiedzieć tej idiotce, gdzie mogą mi wejść ci, którzy tak bardzo chcą patrzeć na moją zaryczaną twarz, ale kiedy się odwróciłam, już jej nie było. W zamian na progu stała przyjaciółka Edwarda.
- Przypomnij mi, jak masz na imię? – zapytałam przesłodzonym głosem.
- Alice. Ja…
- Posłuchaj mnie, Alice – przerwałam dziewczynie. – Powiem to tylko raz, więc wsłuchaj się dobrze. Zabieraj stąd swój chudy tyłek i niech cię moje oczy nigdy więcej nie widzą. Łazisz za mną cały dzień, a ja nie wiem z jakiego powodu. Odpuść sobie, póki jeszcze jestem miła.
Alice nie wydawała się ani trochę przejęta moją jawną niechęcią do jej osoby. Z szerokim uśmiechem nonszalancko usiadła na, o dziwo, posłanym łóżku.
- Ładnie tutaj. Czysto – powiedziała, jakbym przed chwilą nie usiłowała jej wykopać ze swojego pokoju.
- Dziewczyno, co ty odpierdalasz? – zapytałam, tracąc resztki godności i spokoju.
Zachowywała się, jakby w ogóle nie dochodziły do niej moje słowa. Zaczęła obserwować czerwone ściany. Czyżby widziała w nich odpowiedzi na najtrudniejsze pytania natury egzystencjonalnej? A to podobno ja jestem obłąkana, pomyślałam.
- Co ty, do cholery, robisz? – Zaciskałam pięści tak mocno, że mogłam poczuć paznokcie wbijające się we wnętrze dłoni. Nie zaciskaj palców w pięść, kiedy chcesz kogoś uderzyć, mówił zawsze ojciec. Kącik ust zadrgał mi na to skojarzenie.
- Patrzę. Edward o ciebie pytał – rzuciła od niechcenia, przesuwając wzrok na mnie.
- Nie obchodzi mnie to. Wynoś się stąd.
Na każdą chamską odzywkę reagowała tak samo – odwracała wzrok w kierunku ścian. Jakby wściekła czerwień miała ją uspokajać.
- Poważnie, dziewczyno… - Wstałam, patrząc na nią spode łba. – Spieprzaj, albo porozmawiamy inaczej.
Westchnęła i wyciągnęła z torebki mały pakunek.
- Szkoda, że nie można z tobą porozmawiać normalnie. Chciałabym kiedyś zobaczyć twoją prawdziwą twarz. Tę, o której wciąż mówi Edward. Masz – rzuciła pudełko zawinięte w foliową torebkę na łóżko – możesz się tym udławić. Niemiłego – rzuciła na odchodne i wyszła.

Niewiele myśląc, nawet nie spojrzawszy na zawartość torebki, wyszłam z pokoju. Wpadłam do sypialni Rose, ledwo mogąc złapać oddech ze złości. Dziękowałam Bogu, że nie było tam tego śmierdzącego cepa, Emmetta. Siedziała dumnie na fotelu, wyciągając nogi na łóżko.
- Po co ją wpuściłaś? – warknęłam.
- Bo poprosiła – odpowiedziała z uśmiechem.
- Pieprzona kretynko.

Trzasnęłam drzwiami i chciałam wrócić do pokoju, ale ucisk w klatce piersiowej podpowiadał, że nie pora na to. Usiadłam na schodach, masując obolały mostek, jakby to mogło w czymkolwiek pomóc. Przed oczami stanęła mi scena w gabinecie Jacoba. Na karku zagościł lodowaty pot. Zestresowałam się jeszcze bardziej, przez co kolejny słoń postanowił urządzić sobie imprezę na mojej piersi. Chciałam przełknąć ślinę, ale dławiąca suchość w gardle nie pozwalała nawet na mały wdech. Wiedziałam, że nie wytrzymam ani minuty dłużej. Nie miałam siły podnieść się i udać do jakiegokolwiek źródła świeżego powietrza.
- Witaj w moim świecie, suko. – Na dźwięk tak znajomego, a jednocześnie znienawidzonego głosu, oczy przeszły mi mgłą.
Ostatnią rzeczą jaką zobaczyłam, była przerażona twarz mojej matki.


EPOV

- Dziękuję, Alice. Jestem twoim dłużnikiem.

Odłożyłem słuchawkę cały rozpromieniony. Bella dostała paczkę. Wiedziałem, że nie lubiła prezentów i niespodzianek, ale nie potrafiłbym wytrzymać ani chwili dłużej bez kontaktu z nią. Niecierpliwie zacząłem czekać na jakiekolwiek wieści.
Nie mogłem nawet przez chwilę pozbyć się wrażenia, że dzieje się coś złego. Ta dziewczyna bez przerwy pakowała się w jakieś kłopoty. W dodatku nie można było jej uznać za osobę przy zdrowych zmysłach, z oczywistych względów, więc uznałem, że moje zamartwianie się nie jest bezpodstawne.

- Z kim rozmawiałeś? – Usłyszałem głos Carlisle’a.
Stał oparty o framugę drzwi i patrzył na mnie zatroskanym wzrokiem.
- Z Alice – odpowiedziałem szybko. Może nawet zbyt szybko.
- Co u Belli?
Znał mnie zbyt dobrze, żeby bez podsłuchiwania nie wiedzieć, o czym rozmawiałem z przyjaciółką.
- To skomplikowane.
- Nie wątpię, ale pamiętaj, że musisz coś zrobić.
- O czym ty mówisz? – zapytałem, podnosząc wzrok, który chwilę wcześniej był wlepiony w dywan.
- Wiesz, o czym mówię. Nie masz pewności. Myślisz, że to schizofrenia, bo tak powiedział ci szkolny psycholog, który cały dzień popija kawę w swoim gabinecie, udając, że pomaga uczniom. Nie potrafił do niej dotrzeć wcześniej, więc i teraz nie dotrze. A nawet jeżeli, to jest już za późno. Ona potrzebuje specjalisty, który odpowiednio ją zdiagnozuje, a w razie potrzeby zapewni leczenie.
- Ale…
- Nie – przerwał mi. Zdziwiło mnie to, bo rzadko kiedy zdarzało mu się to robić. Ponadto stanowczość w jego głosie nie pozwalała na sprzeciwy. Nie do takiej wizji siebie mnie przyzwyczaił. – Nie, Edwardzie. Tu nie chodzi tylko o nią, ale i o ciebie. Możesz sobie codziennie zadawać wiele pytań, możesz nawet na nie odpowiadać, ale nigdy nie uda ci się jej pomóc tylko dobrą wolą. Masz przed sobą świetlaną przyszłość, ale jeżeli będziesz się na nią wciąż oglądać, do niczego nie dojdziesz.
- A więc o to chodzi? – prychnąłem. – O moją przyszłość? A co z jej przyszłością?! – Przestałem panować nad sobą. Nie mogłem uwierzyć, że Carlisle, ten sam, który był dla mnie zawsze podporą, bawił się w takie zagrania.
- Edwardzie, proszę cię, uspokój się. Musisz na to spojrzeć racjonalnie. Wyjeżdżasz za rok na stypendium, a ona nie będzie mogła pojechać z tobą, jeżeli jest chora. Będziesz ją musiał tu zostawić. Samą. Zapewnij jej, póki jeszcze możesz, jakiekolwiek zabezpieczenie. A w tym wypadku jedynym zabezpieczeniem, na które cię stać, to zaprowadzenie jej do dobrego psychiatry.
Miał dużo racji, ale żadne argumenty do mnie nie przemawiały. Temat Belli był niezwykle wrażliwy, a Carlisle tylko dolewał oliwy do ognia. Nie dopuszczałem do siebie myśli, że mógłbym ją zostawić. Byłbym w stanie zrezygnować z wyjazdu, jeżeli to mogłoby jej pomóc.
- Ona się na to nie zgodzi – rzuciłem, zaciskając zęby.
- To ją na to namów. Jeżeli chcesz jej naprawdę pomóc, zrób to.
Musiałem przetrawić to, co usłyszałem, jeżeli nie chciałem naskoczyć bez powodu na Carlisle’a. Wstałem z zamiarem opuszczenia pokoju.
- Poczekaj – powiedział Carlisle, zagradzając mi przejście. – Chcesz być lekarzem. Pomyśl przez chwilę, że Bella to twoja pacjentka. Nie będziesz dobry w tym zawodzie, jeżeli nie postawisz jej zdrowia na pierwszym miejscu.
Bez słowa, wyminąłem go . Wybiegłem z hotelu bez jasno obranego celu.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
wireless
Wilkołak



Dołączył: 08 Lut 2009
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z objęć Roberta :D

PostWysłany: Sob 13:38, 01 Sie 2009 Powrót do góry

Ja też chcę taki Elo Podpis! :D
Oj, Rudaa, Rudaa ... to sobie nagrabiłaś! Dwa miesiące, no nieźle. Ale wiesz co? Nie potrafię opisać tego, co czuję po przeczytaniu tego rozdziału. Wiem tylko jedno - wszyscy mnie wkurzają ^^' Może to głupie, ale ta historia zrobiła się taka hmn... o, 'ciężka'. Mam nadzieję, że wiesz co mam na myśli. Troszkę się zmęczyłam i moim zdaniem ciągnie się to zbyt długo. Fakt faktem, fabuła jest w miarę ciekawa, charaktery postaci też, ale definitywnie, mogłaś rozegrać to trochę inaczej.
Proszę, nie bij Wink
Kończ już, ale zakończ dobrze. Wierzę w Ciebie, Rudzielcu - wireless.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Masquerade
Dobry wampir



Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 1880
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 128 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pokój Życzeń

PostWysłany: Sob 16:48, 01 Sie 2009 Powrót do góry

No, Rudzie! At last! Myślałam, że się nie doczekam :P

OK, mam jedno ALE. Co do zaciskania dłoni w pięść, to przy uderzeniu jest to wręcz wymagane :D Chodzi o to, żeby nie wkładać do środka kciuka, bo przy mocnym uderzeniu się połamie. O! :P

Co do treści: Cieszy mnie, że chcesz skończyć to opowiadanie, ale widać, że Cię ono już męczy. Wszystko jest jak najbardziej w porządku, jednak nie ma już tego, co było na samym początku. Ten rozdział nie wywołał we mnie ekscytacji, jednak utwierdziłam się w tym, że Edward jest nadopiekuńczy, a Bella jest suką. No, ale czekam na następne rozdziały i mam nadzieję, że na końcu mnie zaskoczysz Wink
Pozdrawiam,
M. vel P. :P


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
wela
Zły wampir



Dołączył: 08 Lut 2009
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 37 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Broadway

PostWysłany: Sob 17:56, 01 Sie 2009 Powrót do góry

Na końcu to będzie... hmm. Ja nie wiem czy mam w to wierzyć.
W każdym razie co do rozdziału - tak jak powiedziała Msq widać, że PR cię męczy (jak zaznaczyłaś nad rozdziałem) i rzeczywiście opowiadanie straciło te psychodeliczne coś. :D Mam na myśli to, że nie popisałaś się w tym rozdziale swoimi umiejętnościami i charakterystycznymi oznakami twojego stylu. Ja wiem, że nie w każdym rozdziale wykorzystuje się opisy przyrody, jednak gdyby zapał był ten sam atak Belli zapewne opisałabyś dwa razy dłużej i to w taki sposób, że musiałabym czytać to po kilka razy, aby w pełni zrozumieć i odnaleźć się w tekście.
Odnośnie bohaterów to ciotowaty Edward udaje takiego zajebistego typa, który ma przed sobą przyszłość i karierę tyle, że tak naprawdę nie potrafi zająć się Bellą. Po pierwsze jest zbyt dziecinny, po drugie cała ta sytuacja go przerasta, a po trzecie zero w nim odpowiedzialności. Jest zakochanym nieszczęśliwcem, który ma życiowego pecha, bo gdy zbliżył się (powiedzmy) do Belli to oczywiście wyjechał. Jakby jaja miał, jestem pewna, że by został.
Pieprzona kretynko. - Bardzo spodobała mi się ta riposta.

Kończę i czekam na di_end. Na samą myśl jestem podekscytowana.
Siemanko, powodzonka, bad elo seksik wela, mrał.

WENKUY :D


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wela dnia Sob 17:59, 01 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
ScaryMary
Dobry wampir



Dołączył: 23 Lis 2008
Posty: 583
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zza ściany.

PostWysłany: Sob 22:13, 01 Sie 2009 Powrót do góry

Kochanie, ten rozdział mnie nie zafascynował./ Zawiodłam się, srsly. Okej - chcesz skończyć, wszystko fajnie, ale skoro nie masz na to sił, to może zawieś wszystko na parę tygodni? Nic nie zaszkodzi, a może się polepszy. Jednak... Skoro już wiesz, że będzie to dla Ciebie trudnością, to ciągnij to bez uczucia, tak jak teraz, albo po prostu napisz ckliwe zakończenie : ) Choć dobrze wiem, że sobie na to nie pozwolisz... Cóż mówić, Rudzielcu. Dobrze widzę, że fandom Twilight nie fascynuje Cię tak, jak robił to niegdyś : )

Uczucie czytelniczki. Rozdział nic nie wniósł do tego opowiadania, naprawdę. Tym się zawiodłam. Choć ja jestem dziwna, dla mnie w każdym fanficku musi się coś dziać, musi być ten dreszczyk emocji, Ty mi to zapewniałaś. Zawsze. Ale tym razem nie poczułam nic. Ale wierzę, że dasz radę to pociągnąć. Tylko błagam, nie na siłę...

Maryś : *


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
nieznana
Zły wampir



Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 410
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z cudownego miejsca

PostWysłany: Sob 22:18, 01 Sie 2009 Powrót do góry

Wcześniej napisałam wyczerpujący komentarz więc teraz tylko dodam, że rozdział fajny, napisany z 2 perspektyw. Ciekawi mnie co jest w tej paczuszce i czy Edward zdoła namówić Bells na leczenie :) Mam nadzieję, że tak a później wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie. Bo ja uwielbiam Happy Endy i mam ogromną nadzieję, że i tym razem na taki natrafię. Mam nadzieję, że się nie mylę... Bo jak tak, to proszę ostrzec mnie jeśli końcówka, będzie smutna.Nie mam nerwów ze stali więc odpuściła bym sobie czytanie tego przed pójściem spania... Najwyżej na drugi dzień bym przeczytała :)
No to jesteśmy umówione Wink

pozdrawiam
n/z


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
dotviline
Wilkołak



Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 161
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 13:07, 02 Sie 2009 Powrót do góry

Bardzo ciekawe opowiadanie. Przypomina mi trochę Niebezpieczny umysł, ale to przez schizofrenię. Świetnie się je czyta. Często trudno oddzielić rzeczywistość od urojeń i powiem Ci Rudaa, że to dodaje Psychodelicznemu rajowi jakiejś tajemnicy, sprawia, że jest jeszcze ciekawszy. Może moja wypowiedź jest trochę niezrozumiała, ale trudno mi dokładnie wyrazić, jakie wrażenie na mnie robi Twój tekst. Na dodatek temat - psychika ludzka - niezwykle mi pod pasował...
W każdym bądź razie, jestem zachwycona tym opowiadaniem.
Rozumiem, że Ciebie już znudziło, tak po prostu jest... :) Czas nie zawsze działa na korzyść...
Chętnie przeczytam jeszcze dwa ostatnie rozdziały i epilog. Jest warto.
I na koniec - gratuluje pomysłu i dobrego pióra.

Do następnego.
Pozdrawiam!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
TempestaRosa
Wilkołak



Dołączył: 18 Sie 2009
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Cardiff

PostWysłany: Śro 13:20, 19 Sie 2009 Powrót do góry

Ja tak sobie wcześniej czytałam ten ff, a tak teraz przeczytałam 10rozdziałów na raz. Może tylko mi się tak wydaje, ale twoje znudzenie tym ff zaczyna się powoli robić widoczne, ale PR jest na tyle świetnym ff, że wciąż czyta się wspaniale.
Masz bogate słownictwo i oryginalny pomysł, a z ff o chorobie psychicznej spotkałam się wcześniej tylko dwa razy.
Ogólnie rozdział niezazbyt wniósł coś nowego, praktycznie nic się nie działo, a ta ucieczka Edwarda jakaś denna mi się wydała O_o ale to może moje widzimisie, nie wiem.
Tak przeczytałam komentarz ScaryMary i stwierdziłam, że ma racje. Chyba lepiej byłoby odpocząć niż pisać na siłę.
Pozdrawiam,
TempestaRosa


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
sayuri
Nowonarodzony



Dołączył: 08 Lut 2009
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 22:34, 28 Gru 2009 Powrót do góry

Ach, ach ! Przypomniałam sobie o tym forum po dłuuugim czasie i miałam nadzieję, że wszystkie opowiadania, które kiedyś zaczęłam czytać będą już zakończone i z wielką przyjemnością je przeczytam, a tu taka niespodzianka... Ten ff jest jednym z moich ulubionych i bardzo czekam na kontynuację ;)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin