FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 "Zachód Słońca" (IV/1 część-02.03) - Zawieszone. Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Poll :: Czy kontynować pisanie?

Tak
84%
 84%  [ 83 ]
Nie
5%
 5%  [ 5 ]
Jeśli chcesz
10%
 10%  [ 10 ]
Wszystkich Głosów : 98


Autor Wiadomość
Bells
Wilkołak



Dołączył: 25 Lip 2008
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 18:50, 28 Gru 2008 Powrót do góry

taaak :D Mi też się podoba - a błędy? Cóż. W trakcie czytania sama je poprawiałam i jakoś szło :D Przynajmniej nie musiałam czekać w nieskonczoność na lolejną część :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
vampire
Wilkołak



Dołączył: 04 Gru 2008
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: gdansk

PostWysłany: Nie 19:16, 28 Gru 2008 Powrót do góry

Piękne!
Tez sobie sama poprawialam twoje bledy xD
Ładnie opisujesz uczucia Edwarda, ale ja bym dokladniej opisala to co przezywal kiedy postabowil opuscic Belle :)
Dla mnie to on w tym FF za szybko podjął tę decyzję... Confused
Ale ogółem to mi siębardzo podoba i nie moge sie doczekac nast. czesci!! :D :D

Napisałas, ze popracujesz nad nast. rozdzialem dzis, czyli jest nadzieja ze go wstawisz jeszcze dzisiaj?? Cool


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
s.mapet
Zły wampir



Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce.

PostWysłany: Nie 21:09, 28 Gru 2008 Powrót do góry

Pracuje, ale dość opornie mi to wychodzi x/
Może pojawi się jutro, może pojutrze- nie wiem...

Ariana zgodziła się być betą, więc mam nadzieję, że wkrótce będziecie mogli przeczytać tą część pozbawioną masy moich błędów :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
xAlice_16
Nowonarodzony



Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 20:16, 09 Sty 2009 Powrót do góry

Kiedy pojawi się następny rozdział ? Możliwe ze w ten weekend? <maślane oczy>Błagam, określ chociaż kiedy mniej - więcej się pojawi. Wink) ; D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
s.mapet
Zły wampir



Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce.

PostWysłany: Pią 20:32, 09 Sty 2009 Powrót do góry

Myślę, że pod koniec przyszłego tygodnia pojawi się sie koniec drugiego i początek trzeciego rozdziału, (jeśli mnie koniec semestru nie wykończy).


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
xAlice_16
Nowonarodzony



Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 17:39, 01 Lut 2009 Powrót do góry

Nie chce być upierdliwa, jak osioł ze Shreka ale ,...
Kiedy wstawisz nowy rozdzial? ;D ^^


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
zakrecona01
Człowiek



Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Nie 18:32, 01 Lut 2009 Powrót do góry

jej.... to było śliczne!! takie... Edwardowe
czekam, jak większość, na kolejne części

Weny!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
s.mapet
Zły wampir



Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce.

PostWysłany: Nie 19:05, 01 Lut 2009 Powrót do góry

Może w tym tygodniu, albo następnym.
Trzeci mam prawie cały, ale nie mogę się zmusić do dokończenia drugiego rozdziału. Wszystko zależy od szkoły.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PannaNoova
Człowiek



Dołączył: 31 Gru 2008
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Głębia Twych Oczu

PostWysłany: Pon 18:06, 02 Lut 2009 Powrót do góry

Bardzo ładnie napisane. :)
Podoba mi się,
a co do błędów,
ja nie mam takich umiejętności, co pewne osoby na tym forum :)
Dla mnie treść się liczy :D
A znów treść jest pierwszrzędna. :D

Członkini SNU pozdrawia i czeka z niecierpliwością na next rozdział :)

Wielkiej Weny !


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
s.mapet
Zły wampir



Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce.

PostWysłany: Wto 3:36, 03 Lut 2009 Powrót do góry

Ponad miesiąc zabierałam się do ukończenia tego fragmentu- brak jakiejkolwiek weny pod jakąkolwiek postacią robi swoje, ale w końcu się przemogłam i stworzyłam to, co macie obecnie przed sobą.

Moje natchnienie stanowiła piosenka The Kin- Together: [link widoczny dla zalogowanych]

Koleżanka najwyraźniej tak jak ja nie ma, co robić po nocach i sprawdziła. Za wszystkie inne błędy z góry przepraszam, a jej dziękuje za to, że o 2:30 bierze tekst i go sprawdza.

Z Dedykacją dla Niecierpliwców, Kaffienki (bo to w pewnej części jej zasługa, że ten tekst wreszcie ujrzał światło dzienne) i wszystkich, którzy nie mają dość weny by ukończyć to co tworzą.

III część II rozdziału pt.”Szwy”:


- Ten jeden raz Carlisle może cię zastąpić - powiedziała.
- Nic mi nie jest. – Starał się nie dać po sobie poznać jak wiele wysiłku mnie to kosztuje. - Tylko przebierz się przed wyjściem. Alice coś ci pożyczy. Charlie dostałby zawału, gdyby zobaczył cię w tej bluzce.
Nie czekając na jej odpowiedź wybiegłem z domu w poszukiwaniu swojej siostry. Nie musiałem jej długo szukać- już nawiedziła ją odpowiednia wizja. Czekała na mnie stojąc pod drzewem nie daleko domu. Miała zatroskany wyraz twarzy- po raz pierwszy od wielu lat widziałem ją w takim stanie.
„Proszę cię Edwardzie, nie zabieraj mi jej i siebie.”
Spojrzałem na nią i uśmiechnąłem się blado.
- Przecież wiesz, że nigdzie się nie wybieram Alice.
Wtedy zobaczyłem to, co widziała ona- siebie samego siedzącego w jakiejś norze sam na sam z własną rozpaczą.
- Chcesz zabrać mi siostrę i samego siebie. Czy naprawdę nie widzisz, że nie będziesz w stanie bez niej żyć.
Ton głosu mojej siostry był niemal błagalny. Ostatnimi siłami pragnęła wpłynąć jakoś na moją decyzje, ale szczęście Belli zawsze będzie dla mnie priorytetem, a życie z kimś takim jak ja nie można nazwać szczęśliwym.
- Zawsze będę ją kochać i nigdy nikt nie zajmie jej miejsca w moim sercu, ale nadszedł czas wyboru. Musisz zrozumieć, że nie każda bajka kończy się happy end'em- moja i Belli z pewnością nie.
Opuściła swój wzrok na ziemię. Słyszałem w jej myślach jak ogarnia ją rozpacz, przeciwko której nie może nic zrobić.
- Alice- zwróciłem się do siostry- musisz mi coś obiecać.
Czarnowłosa spojrzała na mnie, a w jej oczach tliły się ostatnie iskierki nadziei.
- Zrobię wszystko.
- Nigdy więcej nie spojrzysz w przyszłość Belli.
Na jej twarzy malowało się niedowierzanie pomieszane ze smutkiem. Wiedziałem ile będzie ją to kosztować, tak samo dobrze wiedziałem, że wysłucha mojej prośby.
- A teraz chodź Bella potrzebuje czegoś na przebranie.- Kiedy to powiedziałem biegiem ruszyłem w stronę naszego domu.

Weszliśmy tylnimi drzwiami. W pokoju zastaliśmy już czekających na nas Bellę, Esme i Carlisle’a. Mogłem usłyszeć jak Esme układa sobie to, co ma zamiar mi powiedzieć i jak Carlisle zastanawia się, o co chodzi w moim dziwnym zachowaniu, ale od strony Belli dochodziła do mnie tylko cisza, której teraz nie mogłem znieść jeszcze bardziej. Tak bardzo chciałem wiedzieć czy odnalazła już we mnie potwora, którym jestem i czy już zaczęła się mnie bać.
- Chodź - powiedziała Alice do Belli przerywając niezręczną ciszę. - Dam ci coś na zmianę. Tę bluzkę możesz, co najwyżej zachować na Halloween.
Ruszyły na górę powolnym, ludzkim tempem. Kiedy straciłem je z punktu widzenia spojrzałem na swoją matkę, której myśli krzyczały do mnie z bólu, jaki jej zadałem. Ona także widziała w tej kruchej, ludzkiej dziewczynie sens mojego istnienia, moją towarzyszkę na wieczność oraz kolejne swoje dziecko. Carlisle w dalszym ciągu milczał wciąż mi się przypatrując. Miał nadzieję, że sam powiem mu, co się stało, że moje zachowanie uległo tak gwałtownej zmianie, ale stchórzyłem. Nie miałam odwagi powiedzieć swojemu ojcu, co zamierzam uczynić. Powoli sam zacząłem myśleć, że nie uda mi się jej tak po prostu zostawić. Była wszystkim tym, czego potrzebowałem do życia- była moim powietrzem i moim sercem, które po osiemdziesięciu latach na nowo obudziła. Stałem przy frontowych drzwiach czekając na nią. Kiedy ujrzałem ją na schodach, taką zmarnowaną i bezbronną poczułem się w obowiązku zapewnić jej nowe, lepsze życie beze mnie, mimo iż miałbym stracić swoje szczęście- nie mogłem już dłużej być egoistą.
- Zapomniałaś o prezentach! - Zawołała Alice. Wzięła ze stołu dwie paczuszki, w tym jedną w połowie odpakowaną, i podniosła aparat fotograficzny, który leżał pod fortepianem.
- Podziękujesz mi jutro, jak już zobaczysz, co to - powiedziała.
Esme i Carlisle życzyli Belli cicho dobrej nocy wciąż patrząc w moją stronę. Tak cicho, żeby Bella nie usłyszała szepnąłem tylko „Nie dziś” i wyszliśmy z domu na werandę oświetloną urodzinowymi lampionami, które Bella pośpiesznie ominęła. Wciąż milczałem, nawet wtedy, gdy otwierałem jej drzwi do furgonetki. Widziałem jak ukradkiem Bella zdziera z tablicy rozdzielczej czerwoną kokardę i wkopuje ją pod siedzenie mając nadzieję, że nic nie zauważyłem. Chciałem jak najszybciej zabrać ją stąd. Gaz miałem wciśnięty na maxa.
- No, powiedz coś – to było żądanie.
- A co mam niby powiedzieć? – spytałem, jakbym był nieobecny.
- Powiedz, że mi wybaczasz.
Poczułem jak coś we mnie pęka. Dzisiejszego wieczoru mało, co nie straciła przeze mnie życia i to mnie prosiła o wybaczenie.
- Że wybaczam? Co?
- Gdybym tylko była ostrożniejsza, bawilibyśmy się teraz świetnie na moim przyjęciu urodzinowym.
Ona myślała, że jest temu wszystkiemu winna, była winna temu, że byłem potworem- wątpię.
- Bello, zacięłaś się papierem! To nie to samo, co zabójstwo z premedytacją.
- Co nie zmienia faktu, że wina była po mojej stronie.
- Po twojej stronie? Gdybyś zacięła się w palec u Mike'a Newtona, przy Jessice, Angeli i innych swoich normalnych znajomych, to, co by się stało, jak myślisz? W najgorszym razie okazałoby się może, że nie mają w domu plastrów! A gdybyś potknęła się i sama wpadła na stos szklanych talerzy - podkreślam, sama, a niepopchnięta przez swojego chłopaka - co najwyżej poplamiłabyś siedzenia w aucie, gdy wieźliby cię, do szpitala! Mike Newton mógłby w dodatku trzymać cię za rękę, kiedy zakładaliby ci szwy, i nie musiałby przy tym powstrzymywać się z całych sił, żeby cię nie zabić! Więc błagam, o nic się nie obwiniaj, Bello. Gdy to robisz, czuję do siebie tylko jeszcze większy wstręt.
Nie mogłem powstrzymać tej lawiny słów. Gdybym tylko mógł zrobiłbym wszystko, co w mojej mocy by być człowiekiem. Przez te wszystkie lata nie zrozumiałem jednego- jak wiele straciłem pozyskując w zamian siłę, szybkość, nieśmiertelność. Nie wierzyłem sam sobie, że się do tego przyznaję, ale chciałem być takim Mike’m Newtonem odkąd tylko drogi moja o Belli się przecięły.
- Dlaczego, u licha, akurat Mike Newton miałby trzymać mnie za rękę?! - Spytała rozdrażniona.
- Bo uważam, że dla swojego dobra to z nim powinnaś być, a nie ze mną!
Wcale tak nie myślałem. Naprawdę nie chciałem, żeby ten przebrzydły Newton był z nią, ale wiedziałem też, że był dla niej kimś bardziej odpowiednim niż stu letni wampir z poważnymi problemami natury czysto emocjonalnej, który tak naprawdę był tylko maszyną do zabijania.
- Wolałabym umrzeć, niż zostać dziewczyną Mike'a Newtona! - Wykrzyknęła. - Wolałabym umrzeć, niż zadawać się z kimkolwiek oprócz ciebie!
„Nie wie, co mówi. Nie dała swojemu życiu takiej szansy”
- No, już nie przesadzaj.
- A ty w takim razie nie wygaduj bzdur.
Już nic nie powiedziałem. Nie chciałem jej bardziej ranić. Dzisiejszego wieczora wycierpiała już wystarczająco dużo.
- Może zostaniesz jeszcze trochę? – Zasugerowała wyrywając mnie tym samym z przemyślenia.
- Powinienem wracać do domu.
- Dziś są moje urodziny - powiedziała błagalnie prawdopodobnie mając nadzieję, że to jakoś wpłynie na moją decyzje.
- O czym kazałaś nam zapomnieć - przypomniałem. - Zdecyduj się wreszcie. Albo świętujemy, albo udajemy, że to dzień, jak co dzień.
Chciałem, żeby mój głos zabrzmiał nieco bardziej rozluźnienie i chyba się udało. Bella delikatnie się uśmiechnęła.
- Postanowiłam, że jednak chcę obchodzić te urodziny. Do zobaczenia w moim pokoju! - Dodała na odchodne.
Wyszła z furgonetki zabierając ze sobą prezenty.
- Nie musisz ich przyjmować.
- Ale mogę - odparła przekornie. - Przecież Carlisle i Esme wydali pieniądze, żeby kupić swój.
Przycisnęła pakunki do piersi i nogą zatrzasnęła za sobą drzwiczki. W ułamku sekundy znalazłem się przy jej boku.
- Daj mi je, niech się na coś przydam. – Powiedziałem zabierając od niej pakunki - Będę czekał na górze.
Uśmiechnęła się.
- Dzięki.
- Wszystkiego najlepszego.
Nie mogłem się powstrzymać i pocałowałem ją przelotnie, na co ona od razu wspięła się na palcach by przedłużyć pieszczotę- od razu się od niej odsunąłem i zniknąłem w ciemnościach zostawiając ja na podjeździe,
W jej pokoju panowała ciemność, która absolutnie mi nie przeszkadzała. Usiadłem na środku jej łóżka wraz z prezentami. Wziąłem jeden do rąk i zacząłem nim obracać całkowicie wyłączając się na wszystko, co mnie otaczało pozostając sam na sam z własnymi myślami. Bo co się stanie, jeśli to, co zamierzam zrobić nie jest jedynym wyjściem z sytuacji. Wtedy przypomniałem sobie wizję Alice, w której Bella jest taka jak ja- marmurowy posąg, wieczny, zatrzymany w czasie i zrozumiałem, że nienawidziłbym się aż po krańce wieczności za to, że uczyniłem ją potworem, który nie godny jest prawdziwego życia.
- Cześć - powiedziałem smutno, kiedy weszła do pokoju.
Chwiejnym krokiem podeszła do łóżka i usadowiła się na moich kolanach. Nie protestowałem.
- Cześć. – Oparła się plecami o moją klatkę piersiową. - Mogę już otwierać?
Byłem, co najmniej zaskoczony.
- Co już otwierać?
- Prezenty
- Skąd ten nagły przypływ entuzjazmu? - Zdziwiłem się.
- Rozbudziłeś moją ciekawość.
Podniosła pierwszą paczuszkę. Widziałem jak bardzo ostrożna stara się być.
- Pozwól, że cię wyręczę. –Jednym ruchem zdarłem papier, po czym wręczyłem Belli pudełko z prezentem od Carlile’a i Esme.
- Jesteś pewien, że mogę sama unieść pokrywkę?
Tą uwagę puściłem mimo uszu.
- Możemy polecieć do Jacksonville?- powiedziała trzymając w swoich dłoniach bilety lotniczce.
- Takie było założenie.
Przypomniałem sobie wizję Alice, która mówiła jak świetnie będziemy się tam bawić, nawet mimo tego, że bez przerwy będę musiał unikać słońca.
- Ale fajnie! Renee padnie, jak jej o tym powiem! Tyle, że tam jest słonecznie. Nie masz nic przeciwko siedzeniu cały dzień w domu, prawda?
Ku mojemu ogromnemu zdziwieniu naprawdę wydała się podekscytowana faktem spotkania się ze swoją matką. Ku mojemu przerażeniu nadszedł ten moment- musiałem ją okłamać.
- Jakoś to wytrzymam. Hej, gdybym wiedział, że potrafisz tak przyzwoicie zareagować na prezent, zmusiłbym cię do otworzenia go w obecności Carlisle'a i Esme. Myślałem, że zaczniesz zrzędzić.
Starałem się nieco rozładować napięcie między nami. Zachować, chociaż pozory normalności nie raniąc jej bardziej niż będzie to konieczne.
- Nadal uważam, że przesadzili z hojnością, ale z drugiej strony masz pojechać ze mną! Super!
Parsknąłem wymuszonym śmiechem, chodź tak naprawdę, wewnątrz wyłem z rozpaczy.
- Żałuję, że nie kupiłem ci czegoś wystrzałowego. Nie zdawałem sobie sprawy, że czasami zachowujesz się rozsądnie.
„Ale nie martw się kochana dostaniesz od mnie najcenniejszy prezent, jaki mogę ci ofiarować- zwrócę ci wolność” pomyślałem kiedy odkładała voucher na bok i sięgała po kwadratową paczuszkę zawierająca prezent ode mnie i Alice.
- Co to? - Spytała zaskoczona.
Nic nie powiedziałem. Wziąłem od nie płytę i włożyłem do odtwarzacza, po czym nacisnąłem przycisk „play”. Po chwili z głośników dało się słyszeć pierwsze tony jej kołysanki. Poczułem się tak, jakby ktoś żywcem wydzierał mi serce z piersi. Spojrzałem na nią oczekując jakiegokolwiek komentarza, ale ona milczała. Mogłem tylko usłyszeć jak jej serce zaczyna szybciej bić. W jej oczach pojawiły się łzy, które prawie natychmiastowo wytarła wierzchem dłoni.
- Boli cię? - Zaniepokoiłem się.
- Nie, to nie szwy. To ta muzyka. Nawet nie marzyłam, że załatwisz dla mnie coś takiego. To najwspanialszy prezent, jaki mogłeś mi dać.
Mimo tego wszystkiego czułem się paskudnie. Miałem zamiar ja zostawić, co wydało mi się czymś zupełnie niedorzecznym. Zacząłem się wahać. Spojrzałem na nią wiedząc, że muszę usunąć się w cień, dać jej odetchnąć, ale nie mogłem.
- Przypuszczałem, że nie zgodzisz się, żebym kupił ci fortepian i grał do snu – powiedziałem po chwili
- I słusznie.
- Jak twoja ręka?
- W porządku.
Kłamała. Widziałem jak lekko przygryza wargi- zapewne z bólu.
- Przyniosę ci coś przeciwbólowego.
- Nie, nie trzeba - zaprotestowała, ale nawet nie zdążyła dokończyć, kiedy już stałem przy drzwiach jej pokoju.
- Charlie – syknęła ostrzegawczo.
- Będę cichutki jak myszka – przyrzekłem. W wampirzym tempie, nie robiąc najmniejszego hałasu zbiegłem do kuchni. Wyczułem gdzie znajdują się lekarstwa i bezzwłocznie wróciłem na górę.
Z głośników nadal płynęły łagodne tony kołysanki.
- Już późno – powiedziałem, po czym położyłem ją na łóżku delikatnie otulając kołdrą.
Rozluźniła się w moich objęciach.
- Jeszcze raz dziękuję - szepnęła.
- Cała przyjemność po mojej stronie.
Wciąż myślałem o niej. O jej włosach, oczach, uśmiechu. Czy będę w stanie żyć bez tego wszystkiego? Czy w ogóle bez niej będę miał dość sił by żyć.
- O czym myślisz? - Spytała cicho.
- O tym, co jest dobre, a co złe. – Na ile to możliwe nie chciałem jej okłamywać.
- Pamiętasz, postanowiłam, że jednak nie udajemy, że nie mam dziś urodzin?
Zmiana tematu całkowicie zbiła mnie z pantałyku.
- Pamiętam - potwierdziłem podejrzliwie.
- Tak sobie myślałam, że może z tej okazji pozwolisz mi się jeszcze raz pocałować...
- Masz dzisiaj dużo zachcianek.
Ale doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że to nie tylko jej pragnienia.
- Owszem - przyznała. - Ale, proszę, nie rób nic wbrew sobie - dodała z lekka urażona.
Zaśmiałem się, a potem westchnąłem.
- Tak... Módlmy się, żebym nigdy nie zrobił czegoś wbrew sobie... – W moim głosie dało się wyczuć nutę rozpaczy.
Z początku był to bardzo subtelny pocałunek, ale kiedy poczułem jej wargi na moich i zrozumiałem, ze być może to ostatni raz przyciągnąłem ją mocniej do siebie rozkoszując się jej zapachem i delikatnością jej ust na moich. Delikatnie wplotłem swoją dłoń w jej włosy, co wręcz uwielbiałem. Bez wahania odpowiedziała na moje pieszczoty mierzwiąc mi włosy i mocniej wtulając się w mój tors. Bestia we mnie powoli budziła się wyrywając z kajdan, jakie jej założyłem.
Przerwałem pocałunek i na tyle delikatnie by nie urazić, Belli odsunąłem ja od siebie.
Opadła na poduszkę. Miała przyspieszony oddech i nieco nieobecny wzrok
- Przepraszam, przeholowałem.- Mi także brakowało tchu.
- Nie mam nic przeciwko.
Rzuciłem jej karcące spojrzenie.
- Spróbuj już zasnąć.
- Nie, chcę jeszcze.
- Przeceniasz moją samokontrolę.
- Co jest dla ciebie bardziej kuszące moja krew czy moje ciało?
Było to dla mnie kolejne zaskakujące pytanie, jakie zadała mi dzisiejszego wieczora.
- Pół na pół. - Uśmiechnąłem się wbrew sobie, ale zaraz na powrót spoważniałem. - Spij, już śpij. Dosyć miałaś igrania z ogniem jak na jeden dzień.
- Niech ci będzie.
Powoli zasypiała. W oczekiwaniach na jej wstąpienie w objęcia Morfeusza myślałem nad tym, co mam powiedzieć swojej rodzinie. Jak uargumentować podjętą przez mnie decyzje i jak zostawić Bellę tak by jak najmniej cierpiała, bym w końcu przestał być jej kajdanami.

EDIT: Kolejna część w przeciągu 2 tygodni.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez s.mapet dnia Wto 10:08, 03 Lut 2009, w całości zmieniany 4 razy
Zobacz profil autora
talia
Dobry wampir



Dołączył: 30 Lip 2008
Posty: 962
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 9:37, 03 Lut 2009 Powrót do góry

Proszę was, aby data pojawienia się następnego odcinka pojawiła się albo w ostatnim waszym poście z treścią właściwą, albo w pierwszym w ogóle. Może być chociaż orientacyjna lub zwyczajnie nieokreślona. Zapobiegnie to dalszym bezsensownym pytaniom.
Jeśli daty nie będzie, a pytania dalej będą się pojawiały, posty z nimi zostaną skasowane.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Wto 12:30, 03 Lut 2009 Powrót do góry

Dziękuję za dedykację. Również jestem ciekawa, jak potoczą się losy Edwara, gdy opuści Bellę.
s.mapet
Zły wampir



Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce.

PostWysłany: Czw 17:33, 05 Lut 2009 Powrót do góry

Kaffienka nie ma, za co :)
Naszła mnie wena, a że nie mam czasu wszystkiego skrupulatnie posprawdzać daje wam początek "Końca". Po tym rozdziale (o ile będę miała wenę) odejdę już od książki i przedstawię "życie" Edwarda bez Belli.

Dzisiejszą nutą jest:
[link widoczny dla zalogowanych]

Beta: nieobecna tu Ola.

I część III rozdziału pt. "Koniec":

Bella spała już od dłuższego czasu. Jej sen był niespokojny- wciąż rzucała się po łóżku, co chwilę mówiąc „ratunku”. To jedno słowo, które padało z jej ust dało mi absolutną pewność, co do decyzji, jaką powziąłem- nie jestem i nigdy nie byłem kimś odpowiednim dla niej. Zaślepiony miłością, jaką ją darzyłem nie zauważyłem jak wielkim egoistą jestem starając się na siłę utrzymać ją przy sobie. Była to też pierwsza noc od wielu miesięcy, kiedy przez sen ani razu nie wyszeptała mojego imienia. Nagle usłyszałem cichy pomruk samochodu jakieś pięćset metrów od domu Belli a zaraz potem pojawiły się czyjeś myśli
„Edward!”
To Alice jechała moim volvo i najwyraźniej pilnie chciała ze mną porozmawiać. Spojrzałem na zegarek, który stał na szafce nocnej- dochodziła czwarta nad ranem, a ja jeszcze nie rozmawiałem ze swoją rodziną. Jakaś część mojej świadomości chciała powstrzymać mnie, ale natychmiast zagłuszyłem w sobie ten głos. Podszedłem do lóżka, po czym złożyłem pocałunek na jej czole.
- Kocham cię i zawsze będę cię kochać nie ważne, co się wydarzy.
Po tych słowach spojrzałem na nią ostatni raz oczami zakochanego wampira i przybrałem maskę potwora bez uczyć. Wyskoczyłem przez okno jej pokoju i w mgnieniu oka byłem już obok Alice w samochodzie.
- Nie masz nic, przeciwko że wzięłam twój samochód bez pozwolenia?- Zaczęła niewinnie.
- Najwyraźniej miałaś jakiś ważny powód.
Byłem tego pewny. Myśli mojej siostry były chaotyczne, jakby nie mogła się skupić na tym, co widzi, słyszy i co chce powiedzieć. Mogłem tylko zobaczyć przebłyski wizji i usłyszeć strzępy, ale nie było to nic konkretnego, co mogłoby mnie nakierować na cel jej przyjazdu tutaj. Milczałem w nadziei, że sama powie mi, o co chodzi. Kątem oka dostrzegłem jak coraz mocniej zaciska swoje dłonie wokół kierownicy.
- Zaraz ją połamiesz.- Powiedziałem delikatnie się uśmiechając
- Przepraszam- natychmiast rozluźniła swój uścisk- widzisz nie wiem jak zacząć.
- Alice wiesz, że nie musisz mieć przede mną tajemnic. Jesteś mi najbliższa z całej rodziny.
Spojrzała na mnie i po raz pierwszy odkąd wszedłem do samochodu uśmiechnęła się
„Wiem o tym”.
- Chodzi o to, że powzięłam właśnie ostatnią próbę ratowania cię i nie wiem jak się za to zabrać.
Jej słowa mnie zaniepokoiły, ale jednocześnie dały mi stu procentową pewność, co do tematu, jaki miała zamiar podjąć.
- Chcesz porozmawiać o Belli?- To nie musiało być pytanie- ja po prostu to wiedziałem.
- Tak.
- Alice ile byłabyś w stanie zrobić dla Jaspera?
- Wszystko, ale to przecież wiesz. Tak samo jak ty byłbyś w stanie zrobić wszystko dla Belli.
- Więc chyba sama rozumiesz, że to jedyne słuszne wyjście. Na pewno nie zamierzam zamienić jej w wampira ani nie chcę by życie widziała tylko przez mój pryzmat. Chcę żeby była człowiekiem i żyła jak człowiek, żeby nic w jej życiu jej nie umknęło, dlatego musze odsunąć się w cień.
- A co zmierzasz potem?
- Po czym?
„Po jej śmierci”- mentalny głos Alice krzyczał do mnie. Był to jeden z tych rodzajów krzyków, które są głośniejsze niż te werbalne.
- Zamierzam zakończyć swoje życie.
Alice momentalnie zamarła.
- To bez sensu Edwardzie. Chcesz zostawić Bellę, chodź doskonale wiesz, że ona nie chce żebyś odchodził. A co z resztą twojego życia? Zamierzasz cierpieć przez ten czas. Czy wiesz, że razem z tobą my także będziemy cierpieć. Bella jest dla nas ważna tak samo jak i dla ciebie.
- To bez znaczenia.
- Jak możesz! Nie rozumiesz? Miłość niesie ze sobą wielkie szczęście, o wiele większe od bólu, który przynosi tęsknota.
- Więc może jestem masochistą.
Nie odezwała się już do mnie więcej dopóki nie dojechaliśmy do domu. Po raz pierwszy odkąd poznałem Alice widziałem jak się poddaje. Nie zaczekała na mnie tylko od razu wysiadła z samochodu.
- Czekamy w środku.- Rzuciła na odchodne, po czym podbiegła do Jaspera, który stał na werandzie. Kiedy wyczuł emocję, jakie targają jego żoną rzucił mi gniewne spojrzenie i przytulił ją mocniej do siebie.
Siedziałem w samochodzie zastanawiając się nad słowami Alice i zrozumiałem, że nie mogę już tchórzyć. Jeśli mam to zakończyć ma się to stać wkrótce i muszę zrobić to sam nawet, jeśli miałbym kłamać i zwodzić ukochaną.
Wszedłem do domu i od razu moim oczą ukazała się cała rodzina siedząca przy długim, drewnianym stole w pokoju, który miał robić za jadalnie.
Carlisle siedział na końcu stołu, a po jego lewej stronie siedziała Esme kurczowo ściskając jego rękę. Moja siostra stała w kącie przytulona do swojego męża, który rzucał mi spojrzenia pełne rozczarowania po tym, do jakiego stanu doprowadziłem Alice. Emmett siedział po środku od strony okna i był jakby nie obecny, obok niego siedziała, Rose, która jako jedyna była zadowolona z obrotu sytuacji- znowu.
- Chcesz nam coś powiedzieć Edwardzie?- Zaczął mój ojciec nawet nie patrząc w moją stronę.
- Chce abyśmy się stad wynieśli i zostawili Bellę w spokoju- powiedziałem przez zaciśnięte zęby.
- Wreszcie jakaś rozsądna decyzja młodszy bracie.- Rosalie wyglądała na naprawdę zadowoloną.
Wszyscy się patrzyli to na mnie i na nią oczekując jakiejś reakcji. I chodź przychodziło mi to naprawdę ciężko muszę przyznać, że był to jeden z tych nielicznych razy, kiedy musiałem zgodzić się z blondynką.
„Pamiętaj robisz to dla niej”- pomyślałem, po czym odruchowo nabrałem powietrza w płuca. Ledwo wyczuwalny zapach krwi mojej ukochanej unosił się jeszcze w powietrzu, na co potwór we mnie uśmiechnął się szeroko.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anna Elizabeth
Człowiek



Dołączył: 28 Sty 2009
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: okolice Poznania :-)

PostWysłany: Czw 18:55, 05 Lut 2009 Powrót do góry

Świetne. :)Aż się poryczałam ...brakuje mi słów Wink dobra robota czekam na dalsze rozdziały xD
WENY :):):):)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
wampirek
Dobry wampir



Dołączył: 01 Sie 2008
Posty: 1124
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 19:25, 05 Lut 2009 Powrót do góry

i właśnie dochodzimy do mojej nie ulubionej części całej sagi - Edward odchodzi...bardzo nie lubię tego momentu i nie wiem czy będę wstanie dalej czytać. Podoba mi się to co do tej pory napisałaś, ale jeżeli będę miała się dołować czytając jak to się kochają ale nie są razem to ja podziękuję i zaczekam, aż będzie szczęśliwy koniec opowiadania.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anaizabel
Człowiek



Dołączył: 30 Gru 2008
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: O-c

PostWysłany: Pią 0:26, 06 Lut 2009 Powrót do góry

Czytając te parę rozdziałów do tej pory mogę powiedzieć że jestem za tym byś kontynuowała pisanie Wink Czyta się całkiem przyjemnie, ale bardziej jestem ciekawa tego jak przedstawisz losy Edwarda po tym jak już rozstanie się z Bellą. Jeśli chodzi o sposób pisania to bardziej mi się podobał to w jaki sposób było napisane opowiadanie o Emmetcie i Rose (chyba nic nie pomyliłam prawda? pisałaś coś takiego...) Tamto czytało mi się zupełnie inaczej to przypomina mi bardzo polskie tłumaczenie (co ci już zresztą pisałam w sms'ie) Jeśli miałaś to w zamiarze to całkiem nieźle ci wyszło, ponieważ nie jest proste naśladować czyjś styl Wink Życzę weny i czekam na kontynuacje :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
s.mapet
Zły wampir



Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce.

PostWysłany: Pią 18:20, 06 Lut 2009 Powrót do góry

Wampirku cały pomysł już mam uformowany w główce teraz go tylko wykonać :)
Kiedy zakończę ten rozdział to będzie to ten moment, kiedy moje ff nabierze właściwej formy (wreszcie odbije od fabuły książkowej) i będę mogła opisać to, co według mojej wyobraźni działo się z Edwardem po zostawieniu Belli, ale obiecuje, że nie będzie to tylko ciągły "płacz i zgrzytanie zębami".

Anaizabel pisałam to już i teraz napisze tutaj: sposób, w jaki pisze zmienia się w zależności od osób, sytuacji, jakie opisuje... nie mam zielonego pojęcia czy to dobrze, ale inaczej nie potrafię. Trochę źle się z tym czuje, że przypomina polskie tłumaczenie, bo szczerze go nie znoszę.

Rozdział dokończę na pewno do końca tego tygodnia.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
wampirek
Dobry wampir



Dołączył: 01 Sie 2008
Posty: 1124
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 18:33, 06 Lut 2009 Powrót do góry

s.mapet napisał:
Wampirku cały pomysł już mam uformowany w główce teraz go tylko wykonać :)
Kiedy zakończę ten rozdział to będzie to ten moment, kiedy moje ff nabierze właściwej formy (wreszcie odbije od fabuły książkowej) i będę mogła opisać to, co według mojej wyobraźni działo się z Edwardem po zostawieniu Belli, ale obiecuje, że nie będzie to tylko ciągły "płacz i zgrzytanie zębami".

Anaizabel pisałam to już i teraz napisze tutaj: sposób, w jaki pisze zmienia się w zależności od osób, sytuacji, jakie opisuje... nie mam zielonego pojęcia czy to dobrze, ale inaczej nie potrafię. Trochę źle się z tym czuje, że przypomina polskie tłumaczenie, bo szczerze go nie znoszę.

Rozdział dokończę na pewno do końca tego tygodnia.


jeżeli obiecujesz mi, iż nie będzie płaczu i zgrzytania zębami a do tego nie pojawi się ten cholerny Jacob agrrrr to ja zaznaczam TAK


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
s.mapet
Zły wampir



Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce.

PostWysłany: Wto 21:38, 24 Lut 2009 Powrót do góry

Ten rozdział jest najtrudniejszym do napisania, ponieważ pisanie o rozłące jest trudne, kiedy samemu jest się szczęśliwym.

Natchnieniem na tą część oraz następne rozdziału III jest niepodważalnie piosenka Gomeza- Notice http://www.youtube.com/watch?v=-CPXsD5T6II

Jutro lub pojutrze zapewne pojawi się dokończenie tego rozdziału gdyż musze go jeszcze dokładnie sprawdzić i poprawić kilka usterek.


II część rozdziału III pt. "Koniec":

Stałem na werandzie i przypatrywałem się odjeżdżającym samochodą. Rosalie oczywiście nie zgodziła się jechać jeepem Emmetta i razem z moim bratem ruszyli pierwsi jej czerwonym BMW. Później przyszła pora na Carlisle’a, który zadzwonił do szpitala w Forks i poinformował doktora Grenady o obiecującym angażu w Los Angeles, na który grzechem byłoby się nie zgodzić i Esme. Moja przyszywana matka spojrzała na mnie wzorkiem pełnym czułości.
„Jeśli kochasz, wtedy nie chcesz ranić.” Pomyślała, ale nie było to oskarżenie a raczej ostatnia, desperacka próba odciągnięcia mnie od mojego pomysłu.
- Jeśli zginęłaby przeze mnie to tylko, dlatego, że ją kocham. Ranienie to jedyny sposób na jej ocalenie.
Esme od razu odwróciła wzrok i ruszyła do czarnego Mercedesa.
Jako ostatni mieli wyruszyć Astonem Alice z Jasperem. Mały narwany chochlik rzucił się mi na szyję z takim impetem, że mało, co mnie nie wywróciła.
- Przecież wkrótce do was dołączę- starałem się uśmiechnąć, ale wyszedł mi tylko zniekształcony grymas.
- Wiem, ale kiedy znów odjedziesz nie pożegnasz się ze mną- w jej głosie dało się wyczuć zrozumienie. – Chodź Jazz czas na nas.
Jasper podszedł do mnie i położył rękę na ramieniu.
- Pamiętaj, że są drzwi, które raz zamknięte nigdy więcej nie mogą zostać otwarte.
- Wiem i taką mam nadzieję- to było oczywiste kłamstwo. Nie chciałem tego całym sobą, ale miłość bez poświęceń nie może być miłością.
Wraz z tym jak ostatni samochód wyjechał zamknąłem za sobą drzwi do życia, które chciałem mieć razem z Bellą, a do którego nie miałem prawa.
Czekałem na nią na szkolnym parkingu świadom tego, co miałem zrobić. Ból przeszywający mnie na wskroś był nie do zniesienia. Całe to staranie się dla jej dobra było niczym moja własne próba samobójcza. Zacząłem się jeszcze raz zastanawiać jak będzie wyglądać wieczność bez jej zarumienionych policzków, kaskady brązowych loków i tych czekoladowych oczu tak inteligentnych będących dla mnie jedyna przepustką do jej wewnętrznego świata. Czy wspomnienie mojego porzucenia szybko ją opuści i znajdzie pocieszenie w ramionach kogoś innego, ludzkiego. Na tą myśl kamyk znajdujący się w mojej dłoni zmienił się w kupkę piachu, którą bezzwłocznie wyrzuciłem. Zauważyłem jak powoli wjeżdża na parking- jak zawsze skupiona, skoncentrowana nawet na najdrobniejszych manewrach. Natychmiast podszedłem w jej stronę i otworzyłem drzwiczki od jej furgonetki.
- Jak samopoczucie?- Zapytałem widząc jej wymuszony uśmiech.
- Świetnie.
Szliśmy do klasy w milczeniu. Jak na prawdziwego masochistę przystało myślałem nad najbardziej łagodną wersją „opuszczenia” Belli. Ona natomiast równie odległa widocznie była pogrążona w rozmyślaniach, które z całą pewnością dotyczyły wczorajszego wieczora.
Lekcje mijały mi niepostrzeżenie. Od wyjścia z parkingu nie odzywaliśmy się do siebie stanowiąc jedynie dla siebie towarzystwo w milczeniu. Sytuacja uległa całkowitemu przeistoczeniu, kiedy po wejściu do stołówki Bella dostrzegła, że przy naszym stoliku nie ma mojego rodzeństwa.
- Gdzie jest Alice?
- Z Jasperem – odpowiedziałem bawiąc się batonikiem. Wydało mi się, że cokolwiek teraz nie wymyśle będzie oczywiste.
I kłamstwo- skarciłem sam siebie w myślach.
- Co z nim?
- Wyjechał na jakiś czas.
- Co takiego? Dokąd?
- W żadne konkretne miejsce.
- A Alice z nim.- To nie było już pytanie.
- Chciała mieć na niego oko. Będzie go próbować nakłonić do zatrzymania się w Denali.
Na chwilę jakby odpłynęła najwyraźniej starając sobie przypomnieć coś istotnego.
- Ręka ci dokucza? – Spytałem by wyrwać ją z tego zamyślenia.
- Kogo obchodzi moja głupia ręka!
Ta odpowiedź zbiła mnie z tropu. Nie odezwałem się już więcej. Gdzieś w głębi pojawiła się cicha nadzieja, że być może nienawidzi mnie i brzydzi się mojego gatunku po wydarzeniach z poprzedniego wieczora. Odprowadzałem ją na parking, kiedy przerwała nasze niezręczne milczenie.
- Wpadniesz do mnie później
Być obojętnym wydało mi się najlepszym w zaistniałem sytuacji. Powoli ją odstawiać od siebie, stopniowo kawałek po kawałku.
- Później?
- Dziś pracuję. Zamieniłam się dyżurami, żeby móc świętować swoje urodziny.
- Ach tak.
- To, co wpadniesz, kiedy wrócę, prawda?
Wątpiła. Wyczułem to od razu i chodź serce pragnęło być z nią już na wieczność rozum mówił mi zupełnie coś innego.
- Jeśli chcesz.
- Zawsze tego chcę. - Pragnienie siebie nawzajem, które nigdy nie powinno mieć miejsce. Bóg zapewne przeklął mnie już dawno.
- No to wpadnę.- Starałem się zabrzmieć najzwyczajniej na świecie.
Pojawiła się pustka, przeraźliwa pustka, która wypełniała mnie całego. Spojrzałem w jej czekoladowe oczy pełne nadziei i zrozumienie. Oczy, które nie wątpią, a wiedzą. Jedynym, na co się zdobyłem było ucałowanie czoła ukochanej. Zamknąłem za nią drzwi od jej furgonetki i ruszyłem w stronę swojego volvo.

------------------------
Liczę na to, że powiecie czego tu brakuje, bądź czego jest za wiele.
Krytyka i komentarze mile widziane.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez s.mapet dnia Wto 21:39, 24 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
AnaBella
Człowiek



Dołączył: 24 Paź 2008
Posty: 92
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wrock

PostWysłany: Śro 2:41, 25 Lut 2009 Powrót do góry

Opowiadan z pkt widzenie Edwarda nigdy za wiele;) jak i informacji w nim zawartych. Ja bym powiedziała, że za mało nawet jest emocji towarzyszących rozdartemu Edwardowi, porzucał w końcu kogoś, kogo kochał 'niedozwolona' miłością. Twierdził, że jest to ostateczne, wieć musiał być mocno zdesperowany, a tego w Twoim tekście nie dostrzegłam. Opis sytuacji jest, nie ma za to emocji i myśli, podejrzeń Edwarda co do stanu Belli po wypadku, przecież był to dla niej szok (z pewnościa wg niego większy niż w rzeczywistości, ponieważ miał skłonności do wyolbrzymiania i trochę patetyzmu, jak wiemy z midnight sun'a) Opisałaś jak Edward żałuje, że nie będzie widział jej rumieńcó, włosów, oczu, ale nie zwrociłaś uwagi na jego stosunek do jej uczuc- ja bym to dodała, wydaje mi się, że przeżywał to , że ją rani mocniej niż wynikałoby z Twojego tekstu. Widziałam kilka literówek, ale to zbytnio mi nie przeszkadzało by je wyliczać, styl może być.
By nie było że tylko narzekam- gratuluje odwagi, że podjęłąś się tego trudnego zadania i życzę powodzenia, bo już podkład masz, doszlifujesz, dorzucisz kilka nacechowanych emocnjanalnie epitetów i będzie ekstra :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin