FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 "Zachód Słońca" (IV/1 część-02.03) - Zawieszone. Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Poll :: Czy kontynować pisanie?

Tak
84%
 84%  [ 83 ]
Nie
5%
 5%  [ 5 ]
Jeśli chcesz
10%
 10%  [ 10 ]
Wszystkich Głosów : 98


Autor Wiadomość
Bellafryga
Wilkołak



Dołączył: 22 Sty 2009
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 13:25, 25 Lut 2009 Powrót do góry

A mi się baardzo podoba:) Strasznie się cieszę, że to piszesz, bo jestem ciekawa co porabiał Edward bez Belli. Mam nadzieję, że wpleciesz jakoś Tanyę :D Zawsze się robi weselej jak ona wchodzi na scenę:)
Czekam z nieciepliwością.
Duuuużo WENY!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ajaczek
Zły wampir



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Śro 13:58, 25 Lut 2009 Powrót do góry

Czekam z niecierpliwoscia na dalsze losy. pisz, pisz jestem ciekawa targających nim uczuć jak bedzie rozstawał sie z Bellą. Czekam z niecierpliwością!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
AnaBell
Człowiek



Dołączył: 04 Lut 2009
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 16:23, 25 Lut 2009 Powrót do góry

Crying or Very sad Crying or Very sad Crying or Very sad Crying or Very sad Crying or Very sad Crying or Very sad Crying or Very sad Crying or Very sad Crying or Very sad Crying or Very sad Crying or Very sad Crying or Very sad Crying or Very sad
Ile mozna plakac nad nad ta rozłaką? Ile? Nie wazne z czyjej perspektywy bym ja czytala to i tak byloby to dla mnie straszne...........


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
s.mapet
Zły wampir



Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce.

PostWysłany: Śro 19:45, 25 Lut 2009 Powrót do góry

AnaBella w następnej części zdecydowanie będzie więcej uczuć i przemyśleń (chociażby z powodu treści). Ta część jest krótka i niesie w sobie jedno przesłanie: Edwarda, który za wszelką cenę chce sprawić jak najmniejszy ból ich rozłąką, chodź dla niego będzie to męczarnia (być może nie udało mi się tego dobrze opisać, ale powód jest taki jak wcześniej napisałam). Cieszy mnie jednak konstruktywna krytyka, bo wiem, na co mam zwrócić uwagę.

Bellafryga rola Tany chodź mała myślę, że nieco wniesie i w moim założeniu nie będzie tylko tą "truskawkową" wampirzyca podkochująca się w Edwardzie.

Dziś nie zdążę już tego wstawić, ale jutro wieczorem z całą pewnością chętni będę mogli przeczytać koniec rozdziału III i wkrótce po nim część IV, którą już przygotowałam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
AnaBell
Człowiek



Dołączył: 04 Lut 2009
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 19:56, 25 Lut 2009 Powrót do góry

Kochana, ale ty świetnie to opiałas i własnie dlatego tak mi smutno.
I jeszcze piszesz ze w następnej cześci bedzie wiecej uczuć i przemyślen Edwarda.(co mnie chyba już w ogóle zabije:) Ja uwielbiam twojego ff, bo Księzyc w nowiu jest moja ulubioną czescia sagi dlatego ze jest w niej tyle dramaturgii, która ty własnie w swoim ff odajesz.ŻYCZĘ DUŻO WENy. devil


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anaizabel
Człowiek



Dołączył: 30 Gru 2008
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: O-c

PostWysłany: Śro 23:48, 25 Lut 2009 Powrót do góry

Ogólnie całkiem fajnie poza tym że bardzo zwięźle Wink W Midnight Sun opisy, przemyślenia i obserwacje ze strony Edwarda były "trochę" obszerniejsze, ale napisałaś już że w kolejnym tekście będzie tego więcej więc jeśli tylko będę miała chwilę to postaram się przeczytać kolejny fragment. Mimo wszystko czekam jednak na fragmenty późniejsze, gdy Edward już odejdzie od Belli, bo jestem ciekawa co wymyślisz :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
MissIndependent
Gość






PostWysłany: Czw 0:10, 26 Lut 2009 Powrót do góry

cudowne. trochę mi się łezka w oku zakręciła kiedy to czytałam. Crying or Very sad
uhg, właśnie tego momentu nie lubię w KwN bo wtedy szlocham pół dnia. xD
To FF jest superowe. :) Kiedy III bo podajże miała być dzisiaj wieczorem (?)
Poczekam, ale n ie za długo i wtedy moja cierpliwość się skończy sięgnę po New Moon i będę szlochać cały dzień... xD
ajaczek
Zły wampir



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Pią 11:20, 27 Lut 2009 Powrót do góry

Halo jest juz jutro i nie ma kolejnego rodziału!!!! Ja tu czekam z niecierpliowością!! :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
s.mapet
Zły wampir



Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce.

PostWysłany: Sob 23:11, 28 Lut 2009 Powrót do góry

Mam pewne trudności z napisaniem całego rozdziału III, gdyż pomysł, na „co było potem" aż prosi się o pokazanie światu. Nie za bardzo podoba mi się wynik mojej pracy, która miałam nadzieję z czasem będzie na nieco lepszym poziomie. Tak czy inaczej zakończyłam najtrudniejszą dla siebie część- pisania na podstawie książki i popuszczam wodze mojej wyobraźni.
Nie macie przed sobą, co prawda całego rozdziału III, a jedynie fragment rozłąki, który moim skromnym zdaniem udało mi się zepsuć jak tylko się da na wszystkie możliwe sposoby.

Ta piosenka niesamowicie pomogła mi przy pisaniu tej części: [link widoczny dla zalogowanych]

Z dedykacją dla Anaizabel ;*

Nie przez przypadek zapraszam na IV część III rozdziału pt. "Koniec":

Czekałem na nią na podjeździe wiedząc, że każda sekunda przybliża mnie do opuszczenia Belli już na zawsze. Ostatnie dwa dni były dla mnie mieszanką sprzecznych emocji. Co raz podejmowałem decyzję o porzuceniu swego niechlubnego pomysłu, ale kiedy patrzyłem w jej oczy, które od urodzin przepełnione były troską i bólem czułem, że dobrze postępuję. Dla mnie była to miłość na wieczność, ale miałem nadzieję, że Bella odnajdzie w przyszłości spokój i zaopiekuję się nią ktoś bardziej odpowiedni ode mnie. Moje przemyślenia przerwał hałas jej furgonetki. Gdyby moje serce nie przestało bić wiele lat temu jak nic by przyspieszyło. Spojrzałem przez okno i przypatrywałem się jej wsłuchując się w ciszę, która ją otaczała. Pragnąłem jej już na zawsze, była moją heroiną, ale każdy musi uwolnić się od uzależnienia. Moja pora przyszła właśnie w tej chwili. Z samochodu wyszedłem równo z nią odbierając jej torbę i ponownie odkładając na fotel pasażera.
- Chodźmy się przejść – powiedziałem widząc jej zdezorientowany wyraz twarzy.
Wydała się być zagubiona, jakby miała już wcześniej jakieś przeczucia. Czy mogłem to przegapić pogrążony w rozmyślaniach? Najwyraźniej tak. Nie czekałem na jej aprobatę. Po prostu chwiałem jej dłoń i pociągnąłem w stronę lasu. Nie zagłębialiśmy się za daleko, nie chciałem, żeby się zgubiła. Zza drzew wciąż prześwitywała ściana domu.

Oparłem się o pień drzewa. Czułem się jakby całe moje ciało było przeciw temu wszystkiemu. Nie mogłem wydobyć z siebie żadnego dźwięku, kiedy patrzyłem tak na nią. Była zaskoczona sytuacją, ale na pewno nic nie przeczuwała. Nie zasługiwała sobie na to, co zamierzałem uczynić, ale nie mogła się spodziewać niczego ponad to odkąd zgodziła się na romans z wampirem.
- Okej, porozmawiajmy.- Powiedziała, przerywając niezręczną ciszę, która zaistniała pomiędzy nami.
- Wynosimy się z Forks, Bello.
„Tak będzie dla Ciebie lepiej”- pomyślałem, jednocześnie sprawiając, iż na mojej twarzy zawitała maska obojętności.
Wydawała się zaskoczona. Jakby wypowiedziane przeze mnie słowa zupełnie do niej nie dochodziły.
- Bello, już najwyższy czas. Carlisle wygląda góra na trzydzieści lat, a twierdzi, że ma trzydzieści trzy. Jak długo jeszcze kłamstwa uchodziłyby nam tu na sucho? I tak musielibyśmy niedługo zacząć gdzieś wszystko od nowa.
Dezorientacja mieszała się z brakiem zrozumienie. Wciąż nie rozumiała, wciąż miała nadzieję, której musiałem ją jakoś pozbawić.
Zamknąłem się na wszelakie emocje i „uciszyłem” swoje serce.
Już wiedziała. Ten smutek, który miała wypisany na twarzy będzie mnie prześladować przez dekady. Chciałem do niej podejść i przytulić. Ucałować jej pełne wargi i zapomnieć o całym świecie-nie mogłem, nie teraz. W myślach zacząłem się karcić za powzięcie tej decyzji.
- Mówiąc „wynosimy się” - wyszeptała- masz na myśli...
- Siebie i swoją rodzinę – dokończyłem starając się by każde słowo zabrzmiało wystarczająco dobitnie.
Pokręciła głową, jakby się na to nie zgadzała. Jakby to wszystko nie miało dla niej najmniejszego sensu. Czułem, że wewnątrz targają nami te same emocje, z czego najsilniejsze miało być niedowierzanie- moje, że odciąłem się od sensu swojego życia, jej, że pomimo tylu zapewnień o mojej wiecznej miłości porzucam ją.
- Nie ma sprawy - oświadczyła. - Pojadę z wami.
„Nawet nie wiesz jak tak pragnę.”
Chciałem wiedzieć czy kiedyś zapomni o tym, co właśnie zamierzałem zrobić, o bólu, jaki jej sprawię. Czy kiedyś u jej boku pojawi się ktoś, kto będzie ją kochał, chociaż w jednym procencie tak jak ja wtedy będę mógł odejść z uśmiechem na twarzy mając w myślach „Jest szczęśliwa, bo kochając ją pozwoliłem jej odejść.”
- Nie możesz, Bello. Tam, dokąd się wybieramy... To nieodpowiednie miejsce dla ciebie.
- Każde miejsce, w którym przebywasz, jest dla mnie odpowiednie.
Kolejne desperacka próba bym został przy jej boku. Kusiła mnie jej krew, ale sto razy bardziej kusiła mnie ona sama, jej oczy, włosy, usta, każdy jej uśmiech i rumieniec.
- Ja sam nie jestem kimś odpowiednim dla ciebie.
„Wreszcie mówisz jej prawdę.”
- Nie bądź śmieszny.
W jej głosie dało się wyczuć błaganie.
- Jesteś najwspanialszą rzeczą, jaka mi się przydarzyła w życiu.
„Nie Bello, jestem najgorszą rzeczą, jaka przydarzyła ci się w życiu.”
- Nie powinnaś mieć wstępu do mojego świata.- Stwierdziłem wcale nie mijając się z prawdą.
- Słuchaj, po co tak się przejmować tą historią z Jasperem? To był wypadek. Nic takiego.
Na to wspomnienie mimowolnie się wzdrygnąłem.
- Masz rację - przyznałem. - Nic, czego nie należało się spodziewać.
- Obiecałeś! W Phoenix przyrzekłeś mi, że zostaniesz ze mną na zawsze.
„Chciałbym tego ukochana. Być przy tobie już na zawsze, po kraniec naszego istnienia.”
- Nie na zawsze, tylko tak długo, jak długo swoją obecnością nie będę narażał ciebie na niebezpieczeństwo - poprawiłem.
- Jakie niebezpieczeństwo? Wiem, tu chodzi o moją duszę, prawda? Carlisle o wszystkim mi opowiedział, ale dla mnie nie ma to znaczenia. To nie ma dla mnie znaczenia, Edwardzie! Możesz sobie wziąć moją duszę! Na co mi dusza po twoim odejściu? I tak już należy do ciebie.
Nie chciałem tego słyszeć. Opis jej stanu był opisem mojego stanu zmieniając jedynie duszę na serce.
Stałem tam ze wzrokiem wbitym w ziemie wymyślając w swojej głowie najbardziej absurdalny, a zarazem najbardziej przekonujący powód mojego odejścia.
- Bello, nie chcę cię brać ze sobą.
„Pragnie cię każda komórka mojego ciała. Nie pozwól mi odejść.”- Natychmiast wyrzuciłem ta nieposłuszną myśl, która wciąż do mnie wracała ze zdwojoną siłą.
- Nie... chcesz... mnie?- W jej ustach zabrzmiało to jeszcze bardziej absurdalnie niż w moich.
- Nie – potwierdziłem bezlitośnie.
„ Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz.”
Wpatrywała się w moje oczy tak intensywnie jakby szukała, chociaż najmniejszego dowodu na to, ze kłamię. Ostatnimi siłami broniła się przed moim kłamstwem zapominając o tym jak dobrym jestem aktorem. Potrząsała głową jakby miała nadzieję, że to tylko senny koszmar, z którego wkrótce się obudzi. Po raz pierwszy od wielu lat żałowałem tego, że Carlisle mnie uratował, że nie pozwolił mi wtedy zginąć.
- Hm. To zmienia postać rzeczy.
Spokój jej wypowiedzi sprawił, iż to ja zacząłem niedowierzać we wszystko to, co się wydarzyło. Myślałem, że zapewnianie jej o tym, że już jej nie kocham zajmie mi długie godziny, że zasianie, chociaż ziarenka niepewności, co do mojej miłości w stosunku do jej kruchej, ludzkiej osoby będzie prawie niewykonalne tymczasem ona przyjmowała to wszystko ze stoickim spokojem.
- Oczywiście zawsze będę cię kochał... w pewien sposób. „Zawsze, już na wieczność, miłością tak silną, że umrę wraz z tobą.” Ale tamtego feralnego wieczoru uzmysłowiłem sobie, że czas na zmianę dekoracji. Widzisz, zmęczyło mnie już udawanie kogoś, kim nie jestem. Bo ja nie jestem przedstawicielem twojej rasy.
Niczego bardziej jak bycia człowiekiem nie pragnąłem w tej chwili. Wszystko byłoby prostsze, takie nieskomplikowane i chociaż moje życie nie byłoby wieczne miałoby ono sens i warto było by je przeżyć.
- Przepraszam za to, że nie wpadłem na to prędzej.- Powiedziałem po chwili.
- Przestań. Nie rób tego. Może być tak, jak dawniej.
„Chciałbym ukochana.”
- Nie jesteś kimś dla mnie odpowiednim, Bello.
Był to kolejny zadany przeze mnie cios, chociaż to nie ona była winna. Zupełnie nieświadomie przytaknęła.
- Skoro tak uważasz.
- Tak właśnie uważam.
- Chciałbym cię prosić o wyświadczenie mi przysługi, jeśli to nie za wiele.
Chwila zawahania. Próba zwalczenia odruchu przerwania całej tej farsy. Po co zadawać sobie i jej więcej bólu może jest dla nas jeszcze szansa.
„Pamiętaj, że są drzwi, które raz zamknięte nigdy więcej nie mogą zostać otwarte.”
Słowa Jaspera utrwalone w mojej głowie dały mi siłę na ciągnięcie tej bezsensownej gry.
- Zgodzę się na wszystko - zadeklarowała nieco głośniejszym szeptem.
Uśmiechnąłem się sam do siebie w myślach.
„Zwątpiłaś w moją miłość, ale wciąż mnie kochasz- nie zasługuję na kogoś takiego jak ty.”
- Pod żadnym pozorem nie postępuj pochopnie - rozkazałem jej z uczuciem, którego ta wypowiedź nie mogła zawierać, maska, pod którą się skrywałem zaczynała powoli się kruszyć. - Żadnych głupich wyskoków! Wiesz, co mam na myśli?
Kiwnęła głową.
Momentalnie się opanowałem i powróciłem do poprzedniej postaci.
- Proszę cię o to przez wzgląd na Charliego. Bardzo cię potrzebuje. Uważaj na siebie choćby tylko dla niego.
- Obiecuję.
- Przyrzeknę ci coś w zamian - oświadczyłem. - Przyrzekam, Bello, że dziś widzisz mnie po raz ostatni. Nie wrócę już do Forks. Nie będę więcej cię na nic narażał. Możesz żyć dalej, nie obawiając się, że niespodziewanie się pojawię. Będzie tak, jakbyśmy nigdy się nie poznali.
„Postaram się o to.”
Widziałem tylko jak zaprzecza. Jak nie chce tego do siebie dopuścić.
- Nie martw się. Jesteś człowiekiem. Wasza pamięć jest jak sita. Czas leczy wszelkie wasze rany.
- A co z twoimi wspomnieniami? – Spytała.
- Cóż... Niczego nie zapomnę, ale nam... Nam łatwo skupić uwagę na czymś zupełnie innym.
„Dlatego już na zawsze pozostaniesz w mej pamięci.”
Uśmiechnąłem się do niej jednocześnie powoli wycofując.
- To już chyba wszystko. Nie będziemy cię więcej niepokoić.
Jej spokój zdał się być w tej chwili zburzony. Pomyślałem o Alice o tym, w jaki sposób rozdzieliłem je. Kolejna osoba, której zadałem niepotrzebny ból. Poczułem do siebie obrzydzenie spowodowane moim zachowaniem. Coraz bardziej przypominałem Rosalie, która myślała tylko o sobie, chociaż powątpiewałem czy ona jest równie egoistyczna, co ja.
Pokiwałem głową na jej nieme pytanie o moją siostrę.”
- Tak. Wszyscy już wyjechali. Tylko ja zostałem się pożegnać.
- Alice wyjechała na dobre... – Powtórzyła.
- Chciała się z tobą spotkać, ale przekonałem ją, że będzie dla ciebie lepiej, jeśli odetniemy się od ciebie za jednym zamachem.
„Edwardzie stajesz się potworem, którym nigdy nie chciałeś być,”
- Żegnaj, Bello - powiedział kończąc przedstawienie.
- Zaczekaj! - Wykrztusiła, wyciągając ręce.
Podszedłem bliżej, ale tylko po to, żeby chwycić ją za nadgarstki i przycisnąć dłonie do tułowia. Nachyliłem się nieco całując jej czoło. Po raz ostatni czując pod swoimi wargami miękkość jej skóry oraz zapach krwi, który doprowadzał mnie do szaleństwa.
- Uważaj na siebie - szepnąłem.

Nie dałem jej już nic powiedzieć. Na przekór sobie ruszyłem w las pozostawiając za sobą jedynie delikatny podmuch i szelest opadających liści. Serce walczyło z rozumem o powrót do Belli. Ale w tym momencie ujrzałem nasz były już dom. Nie zwlekając ani chwili wsiadłem do mojego volvo i odpaliłem. Z impetem wyjechałem na drogę mając nadzieję, że dotrę do domu Belli wystarczająco szybko by nikogo nie spotkać. Tak jak się spodziewałem wszystko pozostawało tak jak było.

Wyjąłem notes z szuflady i jednym zdecydowanym ruchem napisałem na niej jak najbardziej przypominającym Belli pismem, że wyszła ze mną na spacer do lasu. Po czym wyszedłem na podjazd. Wszedłem do jej samochodu i wyciągnąłem radio starając się przy tym nic nie uszkodzić. Z prezentem w ręce wdrapałem się przez okno i postarałem się by znikły wszystkie rzeczy przypominające, Belli o mnie min. Płyta ze skompowanymi przeze mnie utworami oraz wspólne zdjęcie. I kiedy miałem już wychodzić, poczułem, że nie mogę zabrać tego ze sobą. Ujrzałem wtedy obluzowana deskę w podłodze i bez chwili namysłu pozostawiłem pod nią wszystkie przedmioty.
„Chociaż tyle mnie może pozostać przy tobie.”
Ostatni raz omiotłem ten pokój wzrokiem, po czym wyskoczyłem przez okno. Zapaliłem silnik swojego volvo przeklinając siebie w myślach za wszystko, co dzisiaj uczyniłem. Wciąż miałem przed oczami twarz Belli, twarz kobiety, którą jak ostatni tchórz zostawiłem samą w lesie, bo nie miałem dość odwagi by ją kochać.

Koniec miłości. Koniec mojego życia.[/url]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez s.mapet dnia Sob 23:14, 28 Lut 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Nie 0:00, 01 Mar 2009 Powrót do góry

Wiesz, że się popłakałam? Musiałam się naprawdę nieźle wysilic, żeby przeczytac końcówkę, bo cały obraz był rozmazany.
Naprawdę, pięknie to opisałaś. Jestem pod gigantycznym wrażeniem.
Idę doprowadzic się do porządku, bo moja mama wystraszyła się, jak mnie zobaczyła zapłakaną... ^^

Pozdrawiam!
M.
Robaczek
Moderator



Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 1430
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 227 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 1:02, 01 Mar 2009 Powrót do góry

Właśnie przy czytaniu Twojego tekstu zdałam sobie sprawę, jak trudne musi być pisanie z perspektywy Edwarda. Niekoniecznie przy opisywaniu jakichś wydarzeń będących wymysłem autorki, bo tu już sprawa ma się trochę inaczej. Ale jak cholernie trudne musi to być, jeśli chodzi o jego punkt wiedzenia wydarzeń opisanych w sadze. Mam na myśli to sprostanie oczekiwaniom czytelniczek. Teraz widzę dość wyraźnie to, czego nie potrafiłam sformułować przy czytaniu tekstu offcy. Każda z nas w mniejszym lub większym stopniu zwróciła uwagę na inne cechy Edwarda, więc każda spodziewałaby się po nim innych myśli, jeśli chodzi o fragment wzięty z kanonu. A Ty, pisząc ten tekst, musiałaś niejako wpasować się w te oczekiwania i nie mogę raczej napisać - tu powinnaś dopisać to, tam tamto, bo mimo że starasz się jak najbardziej wczuć w meyerowskiego Edwarda, on i tak musi być trochę Twój. Nie ma w tym nic złego.
Swoją drogą i tak zabrakło mi jego myśli, rozterek, tego wszystkiego, co czuł, podejmując decyzję o rozstaniu, nie wspominając już o samej tej scenie. Ale, s.mapet, i tak ukłon w Twoją stronę za to, że się tego podjęłaś i na swój sposób podołałaś. Domyślam się, że nie jest to łatwe. Dlatego też naprawdę nie będę pisać, gdzie czego bym się spodziewała, bo z doświadczenia wiem, że autorzy raczej nie zmieniają treści swojego ff'a, jeśli nie chodzi o błędy - mogą co najwyżej wziąć sobie do serca te uwagi na przyszłość. I mam nadzieję, że tak będzie w Twoim przypadku i w kolejnych rozdziałach rozwiniesz skrzydła. Wink Mnie osobiście scena rozstania nie ruszyła, bo doskonale znam ją z książki, a nie wzbogaciłaś ją o zbyt wiele myśli. W ogóle, te słowa
Cytat:
- Oczywiście zawsze będę cię kochał... w pewien sposób. Ale tamtego feralnego wieczoru uzmysłowiłem sobie, że czas na zmianę dekoracji. Widzisz, zmęczyło mnie już udawanie kogoś, kim nie jestem. Bo ja nie jestem przedstawicielem twojej rasy.
to najgorsze, co w całej sadze padło z ust Edwarda. Gorsze, niż to, że nie sponiewierał Bells po tym nieszczęsnym pocałunku z Jacobem w Zaćmieniu. Jak ten dureń w ogóle mógł się tak odezwać... Czas na zmianę dekoracji?! Pfff...
No cóż, więc poza tymi słowami nic nie wywołało we mnie jakichś szczególnych emocji, a i te mnie tylko jak zwykle strasznie zirytowały. (Kretyn do n-tej potęgi). I tylko Twoja końcówka zrobiła na mnie wrażenie - owszem, były łzy.
Cytat:
Wciąż miałem przed oczami twarz Belli, twarz kobiety, którą jak ostatni tchórz zostawiłem samą w lesie, bo nie miałem dość odwagi by ją kochać. Koniec miłości. Koniec mojego życia.
Krótkie, ale naładowane emocjonalnie. Zresztą sama scena, w której Edward ukrywa rzeczy w jej pokoju - też Ci się udała. Natomiast ta kobieta mi tutaj zgrzyta - moim zdaniem bardziej pasowałoby dziewczyna.
Jeśli chodzi o błędy, to, nie da się ukryć, są. Naprawdę dziwi mnie, że nie znalazłaś jeszcze żadnej bety. I chociaż Ariana powytykała Ci naprawdę dużo błędów, za co należy jej się medal, to i tak jest ich jeszcze naprawdę sporo. Rozumiem, że można mieć awersję do przecinków, ale w tym przypadku często ma ona wpływ na sens całego zdania - a raczej jego brak. Weźmy na tapetę chociażby jedno z pierwszych zdań z całego tekstu - Jak zawsze mimo iż nie miałem przed sobą nut melodia, która wydobywała się spod moich palcy była tą, którą napisałem z myślą o mojej jedynej miłości. Na początku nie zrozumiałam nawet, o co w pierwszej części tego zdania chodzi. Jak zawsze, mimo iż nie miałem przed sobą nut, melodia, która... Nie wspominając o tej literówce.
Naprawdę, tych błędów jest za dużo, aby o tym nie wspomnieć. I zazwyczaj pamiętam, że może tylko ja tak ubóstwiam przecinki i wstawiam ich czasem aż w nadmiarze, ale w tym przypadku ich brak naprawdę wpływa na ogólny odbiór tekstu. Przynajmniej w moim mniemaniu. Literówki to już mniejszy kaliber, ale są, a i owszem. Poza tym - składnia i powtórzenia. Proszę. Błagam. Beta. Nie rań tego tekstu. ^.^

Kończąc, pozwolę sobie jeszcze raz powtórzyć - to, co robisz, to naprawdę kawał dobrej roboty. Nie zapominaj o tym. Z pewnością nie jest łatwo opisywać akurat ten wątek, jeszcze z uwzględnieniem wszystkich wymagań w stosunku do PWE, jakie narodziły się w czytelniczkach po przeczytaniu Midnight Sun. Ale, cholera, widzę, po prostu wierzę w to, że Ci się uda. (Ommm, ależ ja mam dziś dobry humor. To pewnie przez tę piękną noc. Wink) I naprawdę życzę mnóstwa weny w opisywaniu tego, co w Księżycu zostało przemilczane.
Wiesz co, s.mapet? W trakcie czytania stwierdziłam, że chyba odpuszczę sobie komentowanie, ale pod koniec doszłam do wniosku, że taki nakład pracy i potencjał po prostu nie może pozostać bez komentarza. Wink
Weny życzę.

Pozdrawiam. ;*
Robaś


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Robaczek dnia Nie 1:07, 01 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Nie 11:14, 01 Mar 2009 Powrót do góry

s.mapet napisał:
Wszedłem do jej samochodu i wyciągnąłem radio starając się przy tym nic nie uszkodzić. Z prezentem w ręce wdrapałem się przez okno i postarałem się by znikły wszystkie rzeczy przypominające, Belli o mnie min. Płyta ze skompowanymi przeze mnie utworami oraz wspólne zdjęcie. I kiedy miałem już wychodzić, poczułem, że nie mogę zabrać tego ze sobą. Ujrzałem wtedy obluzowana deskę w podłodze i bez chwili namysłu pozostawiłem pod nią wszystkie przedmioty.



To Bella wyciągneła radio, żeby zapomnieć o Cullenach.

Piękne... pisz dalej, jestem ciekawa jak rozwiniesz dalszą akcję, jak pokażesz "samotnego Edwarda". Twisted Evil

P.S. Proszę o tragedie! devil


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Nie 12:38, 01 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
ajaczek
Zły wampir



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Nie 12:32, 01 Mar 2009 Powrót do góry

Moje serce pękło... Jestem przytłoczono ogromemsmutko... Bardzo pięknie.... Czekam na dalsze części, pisz dalej!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Krota
Nowonarodzony



Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Zabrze

PostWysłany: Nie 13:02, 01 Mar 2009 Powrót do góry

Boże!! ale się popłakałam Neutral to jest najgorszy moment tej książki! Embarassed
Czekam na kolejne częsci :P



Życzę weny love


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
s.mapet
Zły wampir



Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce.

PostWysłany: Nie 14:02, 01 Mar 2009 Powrót do góry

Cieszę się, że w pewien sposób sprostałam wymaganiom. Wasze komentarze sprawiają, że aż człowiekowi chce się pisać, za co bardzo dziękuję. Jak tylko uporam się z pracą domową z polskiego (jest ktoś chętny do pomocy? ^^) zabieram się za pisanie rozdziału IV, o niewiele mówiącym tytule "Obserwacje".

Pojawi się wyczekiwana przez wszystkich Tanya oraz Laurent.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Vena
Wilkołak



Dołączył: 28 Lut 2009
Posty: 117
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Lubań

PostWysłany: Nie 20:35, 01 Mar 2009 Powrót do góry

Ohhh To jest piękne ^^ Popłakałam się na koniec. Musze przyznać, że mimo ciężkiego tematu świetnie sobie radzisz. Piszesz ładnie, przejrzyście i spójnie. Oby tak dalej.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anaizabel
Człowiek



Dołączył: 30 Gru 2008
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: O-c

PostWysłany: Nie 22:51, 01 Mar 2009 Powrót do góry

eeee.... Nie wiem co mam powiedzieć :P Może na początek dziękuję za dedykację... Nie spodziewałam się :D Tak więc jeszcze raz dziękuję :)

A teraz co do notki to Jestem pod ogromnym wrażeniem :D Udało ci się wyłożyć czytelnikowi jak na tacy stan uczuciowy Edwarda. Poza tym mam wrażenie że ten odcinek napisałaś już trochę innym stylem niż poprzednie. Mogę napisać że lepszym? Wink Szczerze nie mogłam się oderwać od tekstu. Czekam na więcej ponieważ teraz pojawi się twoja inwencja twórcza i jestem szczerze ciekawa co wymyślisz(chyba już gdzieś wcześniej to pisałam... Wink ) Także życzę weny i czekam :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
s.mapet
Zły wampir



Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce.

PostWysłany: Pon 20:59, 02 Mar 2009 Powrót do góry

Anaizabel miło mi czytać takie wypowiedzi, szczególnie, że twoje ff uważam za stokrotnie lepsze od mojego. Nie wiem czy styl sie zmienił, ale treść oryginału wywołała u mnie emocje, które być może na to wpłynęły. Treść VI rozdziału właśnie jest w trakcie tworzenia, ale co wymyśliłam, tego będzie się można dowiedzieć dopiero z lektury rozdziału. Wink

Chciałabym jeszcze raz podziękować wszystkim za komentarze, aż chce się tworzyć :)

EDIT: Oto pierwsza część rozdziału w pełni napisanego przeze mnie. Być może rozgrywające się z początku wydarzenia nie są ciekawe, ale wszystko rozkręci się pod koniec V/ VI rozdziału. Mam nadzieję, że się spodoba. Jeśli nie proszę o krytykę i napisanie, co byście ewentualnie zmienili.

Beta: Ola.


I część IV rozdziału pt. „Obserwacje”:

Docisnąłem mocniej pedał gazu chcąc jak najszybciej pozostawić Forks za sobą. Oczami wyobraźni wciąż widziałem Bellę, która błąkała się sama po lesie i chodź walczyłem ze sobą by nie wrócić do niej i błagać o przebaczenie czułem jak narasta we mnie poczucie winy.

„Pamiętaj, że to dla jej własnego dobra.”

Tak właśnie chciałem myśleć, chodź nie było to dla mnie proste. Zadziwiające było moje pragnienie ujrzenia Alice. Nie chodziło mi o rozmowę z moją siostrą, a raczej o doszukaniu się w jej oczach chodź cienia zrozumienia i aprobaty dla tego, co uczyniłem, chodź szczerze zaczynałem w to wszystko wątpić. Przekraczałem już granice Alaski, kiedy wśród ściany lasu mignął mi punkt poruszający się z taką prędkością, iż ludzkie oko nie było w stanie go dostrzec. Kiedy się zatrzymał w odległości stu metrów ode mnie od razu rozpoznałem posągową figurę Tanyi. Jej towarzystwo było mi w tej chwili wybitnie nie na rękę, ale skoro przebyła blisko trzysta kilometrów od swojego domu widocznie chciała ze mną porozmawiać bez świadków. Zatrzymałem swoje volvo na poboczu, a ona natychmiast zajęła miejsce pasażera. Ubrana była w wojskowe spodnie oraz oliwkową koszulkę, a swoje truskawkowe loki związała w wysoki koński ogon. Spojrzała na mnie z czułością, ale w tym spojrzeniu nie było tego podążania, które widziałem za każdym razem, kiedy patrzyłem w jej topazowe oczy, a raczej troska o przyjaciela, który gdzieś pobłądził.
- Witaj Edwardzie, stęskniłam się za tobą.- Wypowiedziała to bardzo cicho i ze spuszczoną głową, ale mimo wszystko ją usłyszałem.
- Witaj Tanya. Chyba nie sądziłaś, że zapomniałem jak do was trafić?- Starałem się wymusić na sobie uśmiech, ale jedynym, co mi z tego wyszło był niekształtny grymas na mojej twarzy.
„Przecież wiesz, że nie”- jej myśli były bardziej śmiałe niż słowa.
- Zawsze powtarzałaś mi, że nigdy nie będziemy prowadzić rozmowy w ten sposób.
Przypomniałem sobie jedną z naszych niewielu poważnych rozmów. W jednej z nich powiedziała, że cokolwiek by się nie stało, zawsze będzie chciała mówić mi, co myśli na głos, tak by nie musiała się później karać za swoje nieposłuszne myśli.
- Ludzie się zmieniają Edwardzie, nawet ja.
- Wampiry…- nawet nie zwróciła uwagi na moją poprawkę.
Miałem wrażenie, że wciąż mi się przypatruje, ale ja uparcie wpatrywałem się w jezdnie chcąc jak najszybciej zakończyć tą farsę.
- Carlisle nie chciał mi powiedzieć, co was do nas sprowadza, kiedy zadzwonił, mało tego, kiedy już przyjechał również nie był za bardzo rozmowny. Mogę wiedzieć, dlaczego?
Moje dłonie mimowolnie zacisnęły się na kierownicy, a frustracja wywołana jej pojawieniem się sięgnęła zenitu.
- Po to tylko przybiegłaś? Żeby akurat mnie się wypytywać, co się stało? Dlaczego nie mogłaś urządzić sobie pogawędki z Esme, Alice albo Rosalie- z nią na pewno znalazłybyście wspólny język na temat „przeszkody”, jaką przed wami postawiłem!
Wykrzyczałem w twarz wampirzycy, która zdała się być przerażona. Jeśli wyszła mi na spotkanie tylko z powodu Belli mogła już w tej chwili wyjść z tego samochodu.
„Nigdy taki nie był.”- Jej myśli wprowadziły mnie w jeszcze gorszy nastrój.
- Sama powiedziałaś, że wampiry się zmieniają, czyż nie?- Powiedziałem z ironią.- A dla twojej wiadomości chociażbyś była ostatnią wampirzycą na świecie moje stosunki wobec ciebie na pewno się nie zmienią, więc już w tej chwili możesz sobie podarować to całe przedstawienie zostawiając mnie i moje myśli sam na sam, z dala od twoich niestosownych fantazji.
Zdałem sobie sprawę, że był to pierwszy raz, kiedy świadomie pokazywałem swoją niechęć wobec kogokolwiek. Wampirzyca ostatni raz spojrzała w moje oczy. Dostrzegłem w nich ból i cierpienie, ale nie czułem bym zrobił źle cokolwiek, to ona powinna panować nad swoimi instynktami.
- Przepraszam.- Rzuciła na odchodne, pozostawiając jedynie za sobą swoją słodkawą woń i ginąc w mroku.

Wysiadłem z samochodu z impetem zatrzaskując za sobą drzwi. Podszedłem na taras widokowy i spojrzałem na góry. Były takie niedostępne, a ja świadom, bądź nie stawałem się taki sam.
Uderzyłem w metalową barierkę z całej siły dając upust swojej frustracji, pozostawiając w niej spore wgłębienie.
Lód na nowo zaczął skuwać moje serce.
Jechałem do celu mając cichą nadzieję, że już nikt nie wyjdzie mi na spotkanie. Chciałem pozbierać się po rozmowie, z Tanyą zanim dojadę do Denali i czekających na mnie jedenastu wampirów. Kierowałem rozmyślając nad tym, dokąd się udać- wiedziałem, bowiem, że długie przebywanie w towarzystwie mojej rodziny nie jest teraz dobrym rozwiązaniem. Postanowiłem, że pozostanę tam tak długo aż postanowię, co dalej z tym wszystkim zrobić.
„Mam nadzieję, że moi rodzice nie zapisali mnie do szkoły”- chciałem sam na sobie wysilić jakiś żart, cokolwiek, ale szkoła kojarzyła się z Bellą, bo prawdą jest, że wszystko zaczęło dla mnie istnieć dopiero z nią- kruchą ludzką dziewczyną, która uczyniła mój czarno-biały świat kolorowym.

Byłem już na miejscu. Dom klanu Denalii nic się nie zmienił- wciąż tak samo wystawny i starodawny jak kiedyś. Widziałem jak w salonie pali się światło i zdawałem sobie sprawę, że to Alice postawiła wszystkich na nogi w sprawie mojego przyjazdu.

„Wreszcie…”- myśli Esme były najgłośniejsze ze wszystkich, Zdecydowanie była ona tak samo dobra jak moja rodzona matka. Obie miały także ten sam błysk w oku, kiedy na mnie patrzyły.

Rozglądając się po okolicy dostrzegłem w górnym oknie zarys postaci. Wampirzyca stała ze skrzyżowanymi rękoma i wpatrywała się we mnie wzrokiem pełnym nienawiści.

"Rosalie."


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kasiek303
Wilkołak



Dołączył: 10 Lut 2009
Posty: 199
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: CK<3

PostWysłany: Pon 21:38, 02 Mar 2009 Powrót do góry

Jaki on zimny :( taki jak nie Edward. Podoba mi sie bardzo jak opisujesz emocje. Niby tak bezpośrednio, ale i tak dajesz do myślenia. To jest takie straszliwie smutne :( <chlip> <chlip> Początkowo wydawało mi się bezsensu pisać w narracji Edwarda skoro nie było go większość książki z Bellą, ale jak narazie się coś dzieje. Już nie moge się doczekać końcówki KwN. <marzy>
W związku z tym mam jedno pytanie. Zamierzasz dać tyle rozdziałów ile jest w oryginale czy opisać skrótowo? Sądzę, że skrótowo, ale jestem ciekawa. Oby Ci nie brakło weny <NadalP>


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
s.mapet
Zły wampir



Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce.

PostWysłany: Pon 21:47, 02 Mar 2009 Powrót do góry

Szczerze nie wiem jak to będzie... Myślę, że rozdziały będą nieco dłuższe, ale będzie ich mniej niż w oryginale- zobaczę jak będzie z weną i z czasem.

Co do Edwarda wydaje mi się, że w pewnien sposób chce odreagować to co zrobił, a że "nawinęła się" Tanya to chyba zrozumiałe...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez s.mapet dnia Pon 21:48, 02 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin