FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Dama w czerni +18 (NZ) 02.08.12 rozdział 10 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
seska
Dobry wampir



Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 864
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 23:59, 15 Lip 2010 Powrót do góry

Wstyd się przyznawać, ale ostatnimi czasy nie chce mi się komentować... Embarassed
Czytam, podziwiam, czasem się irytuję czy wkurzam - ale wiem jednocześnie, że większość komentarzy pomaga w tworzeniu autorom. A ja nic, ani me, ani be.

Damę polubiłam od pierwszego rozdziału. W związku z tym, że nie chce mi się na siłę produkować długaśnego komentarza, pozwolę sobie tylko krótko stwierdzić: Dama jest bardzo ładnie napisana, historia ciekawa, a Ty new life, nie poddawaj się Złym Mocom w przyszłości i twórz dalej. Bo wiem, że masz grono stałych czytelników wokół siebie. W tym mnie Wink A ja z chęcią będę wracać do Damy (i po cichu liczyć na HE z E&B Cool).


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
antoinette
Gość






PostWysłany: Nie 15:23, 18 Lip 2010 Powrót do góry

new life,

kiedy zaczęłam czytać (mam na myśli pierwszy rozdział) coś mi nie grało i nie do końca umiałam określić co dokładnie.
teraz już wiem, że chodziło mi o styl w jakim piszesz. ja nie czułam, że czytam. miałam wrażenie, że Ty mi to opowiadasz - na żywo.
w oczy rzucały mi się również literówki, błędy stylistyczne...
jak dla mnie akcja szybko (za szybko) gnała do przodu. opisy wydarzeń były za krótkie, nie zawierały zbyt wielu szczegółów, które pozwalają wyobraźni odmalować obraz opowiadania.

ale...
czytałam dalej, bo nie chciałam oceniać i rezygnować po pierwszym rozdziale.
i...
teraz wiem, że dobrze zrobiłam Smile

jesteś magiczna i czarujesz.

niemal z każdą następną linijką tekst stawał się coraz bardziej uroczy, pełen wrażliwości.

to ogromna zaleta, bo nie każdy umie stworzyć taki nastrój...

trochę zasmuciło mnie to, co wydarzyło się po wyjeździe Edwarda na studia... Bella z Emmettem? I to w ciąży? Ed z jakąś Kate... Auć... Już teraz czuję, że nie dla wszystkich bohaterów nastąpi happy end...

i jeszcze: podoba mi się pomysł Edwarda - malarza, artysty Wink

Czekam na ciąg dalszy.
Pozdrawiam,
an


Ostatnio zmieniony przez antoinette dnia Nie 15:25, 18 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
new life
Zły wampir



Dołączył: 13 Sie 2008
Posty: 489
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Śro 15:52, 21 Lip 2010 Powrót do góry

Witam Very Happy powracam z kolejnym rozdziałem, wiem że jest krótki, ale tak jakos wyszło, on musi taki pozostać.
Dziękuje za komentarze i tak jak seska napisała, one pomagają, naprawde :) wiem że mam stałych czytelników i ciesze się, że podoba im się to, co pisze Wink Dziękuje wszystkim za obecność w tym temacie. Dziś krótko, bo jest strasznie goraco i laptop mi się przegrzewa Confused
Miłego czytania Wink

Beta: CoCo

Rozdział 6

Szum wody, para wydobywająca się z łazienki. Wchodząc do mieszkania, w głowie przygotowywał się na poważną rozmowę z Kate. Rzucił klucze na szafkę i wszedł do salonu. Na kanapie zauważył suknię, w której Kate poszła na przyjęcie.

Czyżby dopiero teraz wróciła?, pomyślał.

Było południe, więc nie mogła wrócić tak późno. Jednak nie dumał tak dalej, gdyż woda w łazience została zakręcona, a to oznaczało tylko jedno. Rozmowa.
Usiadł na kanapie, spokojnie czekając na żonę. Myślał, jak to rozegrać, aby było jak najmniej bólu i rozpaczy. Po chwili zauważył ją wychodzącą z łazienki, z ręcznikiem zakręconym wokół bioder. Długie blond włosy zakrywały piersi, jednak i bez tego zdawał sobie sprawę z urody swojej żony. Młoda i seksowna.

Znajdzie innego męża, wymamrotał w myślach.

- Witaj. – Podeszła do niego i pocałowała delikatnie w usta, a potem potarła włosy ręcznikiem.
Od razu to zauważyła, te oczy, mina. Wiedziała, że coś się szykowało. Coś, co sprawi jej ból, jeszcze większy niż poprzednio.
- Jak spotkanie? – zapytała, krążąc po salonie. Zastanawiała się, co zrobić, jak uciec od tego. Szukała wyjścia, aby wybrnąć z tego, nie stracić męża.
- Dobrze – odpowiedział, przyglądając się jej uważnie. – Omówiliśmy wszystkie szczegóły wystawy. Jeszcze tylko w poniedziałek muszę dopilnować ostatnich przygotowań i we wtorek wielki dzień.
- Masz już smoking?
- Nie, postanowiłem iść w luźnej koszuli. – Zamyślił się. – Chyba w smokingu wyglądałbym na sztywniaka, a tak, może pomyślą, że jestem swobodny i wyluzowany.
- I tak będziesz spięty – stwierdziła, zakładając koszulkę oraz domowy dres. – Tak samo mówiłam na moich wybiegach. „Spokojnie, tylko wyjdziesz, zrobisz kilka kroków i wrócisz”, a tak naprawdę te kilka metrów kosztowały mnie więcej nerwów niż niejedno przyjęcie. Uwierz mi, Edward. – Podeszła do niego i zarzuciła ręce na jego szyję. – Tak się nie da. Dlatego smoking byłby najlepszym strojem na twój wieczór.
Spojrzał w te jej piękne, morskie oczy, poszukując w nich ich dawnej miłości, jednak nie odnalazł niczego. Coś było, jednak dalekie od tego uczucia. Troska, szacunek, bezpieczeństwo. To, co czuł, i to, co chciał otrzymywać. Zagarnął jej dłonie, zabierając i oddalając od siebie. Wtedy to zobaczył. Ból i cierpienie spowodowały, że zamilkł. To, co sobie ułożył, powód ich rozstania, legło w gruzach. Nie potrafił, za dużo go to kosztowało. Cierpiał, bo jego żona odczuwała to samo. Zadawał ból nie tylko sobie i nie wiedział, co z tym zrobić.
Serce nie sługa, ono nie słucha rozsądku. Ono wybrało swą panią już dawno, nie patrząc na sytuację właściciela.
- Kate, chciałabym…
- Edward – przerwała mu, przykładając palec do ust. Niespodziewany uśmiech pojawił się na ustach blondynki. Złapała go mocniej za ręce. – Chciałam ci coś powiedzieć. To dla mnie coś nowego, nigdy jeszcze się tak nie czułam, ale wiem, że sobie z tym poradzimy.
Wyobraźnia Edwarda podsuwała mu najróżniejsze wizje, kompletnie nie wiedząc, o co jej chodziło. Choroba? Kłopoty finansowe? Zerwanie kontraktu? Tego się obawiał. I to pewnie jego wina, nie zadbał o nią.
- Jestem w ciąży – powiedziała, kiedy oczy zaszły łzami i rzuciła się w ramiona męża.

Jestem w ciąży.

Te słowa krążyły w jego umyśle. W tym momencie jego oddech się zatrzymał.
Będzie miał dziecko z Kate, z jego żoną. Wizja ich wspólnej przyszłości zburzyła świat stworzony z Bellą. Jednak to go nie martwiło. To było zupełnie coś innego. Myśl, że jego serce nie zabiło mocniej na tę wspaniałą wiadomość.

Bo dobrze wiesz, że chcesz mieć rodzinę z inną kobietą, odpowiedział sam sobie, na niewypowiedziane pytanie.

***

Mamusiu! Tony mnie chlapie!

Tik, tak, tik, tak., cholerny zegar, pomyślała.

Dlaczego ciągle w moim umyśle pojawiały się te słowa?, pytała samą siebie.

Ten głos, ten uśmiech. Zamykając oczy, wyczuwała ich obecność. Wiedziała, że to na nic, bo nie będzie mogła ich dotknąć, jednak pocieszała się wspomnieniami.

Nie chlap, Lis.

Córeczka, pomyślała. Dotknęła swojego brzucha, delikatnie przejeżdżając po materiale sukienki.

Czy tam jesteś, Lis?

Serce z dumą biło, na wspomnienie szczęśliwego obrazu bawiących się dzieci. Jednak napłynęło jeszcze jedno wspomnienie, które tak ją poruszyło, że ręką musiała podeprzeć się ściany.

Edward.

Skąd on się tam wziął? Dlaczego jej się śnił? Bella już dawno wymazała go z pamięci, jednak nie wiedziała, że tkwił on nadal i do tego tak głęboko.

Edward.

Edward.

Edward.

STOP! Jej umysł krzyknął. Złapała się za głowę, starając powstrzymać napływające myśli, wspomnienia.

To tylko hormony. To tylko hormony, powtarzała sobie.

- Jesteś piękna, jesteś moim aniołem – uśmiechnął się. – I tylko moim.

Nie mogła, nie była wstanie tego powstrzymać. Film, który nie miał pauzy. Wspomnienia, które napływały i nie chciały przestać.

- Nigdy więcej nie zostawiaj mnie na cały dzień samej!
- Przecież dziś są twoje urodziny, musiałem się do tego przygotować… Wszystkiego najlepszego, Bello.


Ten uśmiech, te oczy. Wyczuwała zapach, dłonią dotykała jego skóry.
- Za dużo! – krzyknęła, nie zdając sobie sprawy z tego, że słowa uciekły z jej ust. Zamknęła oczy, kiedy serce przyspieszało swój rytm. Łzy zaczęły spływać po policzkach, od tak dawna tłumione w sobie.
- Wszystko w porządku? – zapytała jedna osoba z redakcji. Korytarz, kilkoro osób. – Proszę pani? Co pani jest? – usłyszała zatroskany głos zupełnie obcej osoby.

Co mi jest?, powtarzała sobie.

Nic, do cholery, chciała odpowiedzieć. Lecz nie mogła. Nagły ból brzucha sprawił, że osunęła się na ziemię, głową uderzając o posadzkę.

Lis, trzymaj się.

Nagły chaos. Tłum ludzi. A w jej umyśle krążyły tylko jedne słowa.

Edward, gdzie jesteś?

A potem był tylko mrok, wszystko ucichło, nastała niekończąca się otchłań.

***

Ciemny, długi korytarz. Ścienny zegar, wybijający trzecią godzinę. Późna noc, podczas której wszyscy powinni już spać. Powinni. W jednej z Bostońskich osiedli, wyjątkowo spokojnych jak na tę okolicę, długim korytarzem szło dziecko. Kilkuletni chłopczyk, który ciągnął za sobą pluszowego misia i ręką przecierał zaspane oczy, kierował się w stronę źródła głośnego hałasu. Wołał mamę. Płakał, bo nikt do niego nie przyszedł. Hałas nie milknął. Podszedł do barierki, ręką oparł się o poręcz, a stopami stanął na wierzchołku schodów.
- Odejdź! Puść! To boli! – usłyszał zrozpaczony głos mamy. Ruszył jak najszybciej, aby tylko znaleźć się przy niej.
- Nie, proszę, nie – błagała. – Nie rób tego! – krzyknęła.
Był w połowie drogi, kiedy usłyszał głośny huk. A potem cichy szmer i cisza. Cisza, która trwała i trwała.
- Mamusiu? – zawołał. – Mamusiu? – Dziecko przestraszyło się, czego efektem było ciche łkanie.
Chłopczyk zszedł na dół i skierował się do oświetlonego pokoju. Podchodząc coraz bliżej, wyczuwał osobę poruszającą się w pokoju. Mijając meble, stanął w przejściu dzielącym korytarz i pokój.
Na podłodze, w kałuży pełnej krwi, leżała jego mama, z martwym wzrokiem utkwionym w nieokreślonym kierunku. Nad nią stał zdenerwowany mężczyzna i przechadzał się koło niej, mówiąc, rękoma obejmując głowę.
- Mamusiu? – zapytał, zaczynając się bać. Chłopczyk widział wszystko, ale niczego nie rozumiał, był za mały. Ten widok do końca życia pozostanie w jego umyśle, a wspomnienia będą napływać. – Tatusiu, co się stało mamusi?- zapytał zapłakany chłopczyk.


***

Lis?, cisza.

Pik… pik… pik…

Mamusiu!

Pik... pik… pik…

Lis?, powtórzyła.

Pik… pik… pik…

- Chyba się budzi. – Usłyszała w oddali jakiś głos.
- Majaczy, to norma. Po takim upadku, do tego w jej stanie, cieszmy się, że tylko to ją spotkało. – Powoli otwierała oczy, wracając do rzeczywistości.
- Ale wszystko jest dobrze, prawda? Dziecku i Belli nic nie jest? – zauważyła niewyraźną sylwetkę Emmetta.
- W jak najlepszym. Musi tylko odpoczywać, najlepiej niech leży w łóżku. Musi pan sobie zdawać sprawę, że pańska narzeczona nosi kilka kilogramów więcej, a to jest obciążeniem dla nóg i męczące dla całego organizmu.
- Wiem – powiedział skruszony. – Nie zadbałem o to, ale już nie popełnię takiego błędu.
- Oczywiście zero stresu – upomniał Emmetta. – Żadnych większych emocji.
- I tu właśnie jest problem – powiedział. – Za tydzień jest ważna wystawa, której moja redakcja jest patronatem. Bella będzie ważną osobistością na tym wernisażu. Możliwe, że nawet odsłoni najważniejszy obraz.
- Radzę tego nie robić, zdrowie dziecka jest najważniejsze. Proszę to ograniczyć do minimum.
- Tak, wiem – powiedział. – Wszystko zmienimy, tylko nie wiem, czy jej się to spodoba.
- Emmett? – Cichym i zmęczonym głosem odezwała się Bella.
- Kochanie! – Podszedł do niej, całując delikatnie w czoło. – W końcu się obudziłaś. – Nie krył wzruszenia.
To, czego potrzebowała, znalazło się obok niej. Ciepła dłoń Emmetta całkowicie przywróciła do życia. Jednak coś ją zaskoczyło.

Nie ma tego, stwierdziła.

Przyspieszony rytm serca, drżenie rąk, gęsia skórka przy wspólnym dotyku.

Gdzie to się podziało?

Rękę przyłożyła do jego dłoni. Czekała, ale nadal nic nie nadchodziło.
- Bello, co się stało? Kochanie, nie płacz. Już wszystko w porządku, jesteś zdrowa, ty i nasze dziecko.
- Wiem – skłamała, bo nic nie było w porządku.
Jedna ręka znajdowała się w mocnym uścisku Emmetta, drugą położyła na brzuchu. Wyraźnie czuła ruchy dziecka, które ostatnimi czasy stawały się częstsze. Tak jakby czuło, że coś nie gra.
Zamknęła oczy, wspominając dawne czasy, kiedy była pewna swojego uczucia do Emmetta. Kochała go, tego była pewna. Wtedy. Bezpieczeństwo, troska i miłość. To, co mogła od niego otrzymać i właśnie teraz uświadomiła sobie, że tylko to do niego czuje.

Dlaczego?, pytała samą siebie.

_____
Przepraszam, że taki krótki, ale on miał taki być Wink
ps. antoinette, dziękuje za szczery komentarz :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Phebe
Wilkołak



Dołączył: 17 Kwi 2010
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sleepy Hollow

PostWysłany: Śro 17:17, 21 Lip 2010 Powrót do góry

No i wykrakałam!
Bella faktycznie jeszcze nie do końca rozliczyła się z przeszłością. Edward nadal nawiedza ją w snach i myślach. Jakieś telepatyczne, spirytualistyczne połączenie dusz pomiędzy dwojgiem naszych bohaterów?
Edward także ostatnio zdaje się być w większym stopniu pochłonięty swoją dawną miłością.
Sprawy się komplikują. Zastanawiam się, czy ojcem dziecka jest Cullen...
Śmiem wątpić...
Wystawa. Kolejna niewiadoma. Niewątpliwie będzie pewnym przełomem. Czy przeszłość odżyje?
Ciekawość powoli mnie zżera.
Weny! I nienagrzewającego się laptopa... Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gum Yan De
Nowonarodzony



Dołączył: 30 Cze 2010
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zamośc/Rzeszów

PostWysłany: Śro 18:04, 21 Lip 2010 Powrót do góry

a już myślałam, że Bella mimo wszystko będzie z Emmettem :(
Lubie go ^^

czy tylko mnie się wydaje, że to nie jest dziecko Edwarda?? Kurcze teraz to się poplątało.. a to dopiero początek przecież ;/

z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy Wink
powodzenia i weny Wink
pozdrawiam ^^ i buziole Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
new life
Zły wampir



Dołączył: 13 Sie 2008
Posty: 489
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Śro 18:18, 21 Lip 2010 Powrót do góry

Gum Yan De, a gdzie masz napisane że ona nie będzie z Emmetem? ja nawet sama tego nie wiem Wink W czesniejszych rozdziałach nie pisałam nic na temat tego, że B&E już się kochali, nie, to jest dziecko Emmeta. Emmet z Bellą poznał się po dwóch latach rozłąki Belli i Edwarda, więc to nie może być jego dziecko. Z resztą, czy Bella mogłaby oszukiwać Emmeta?
Phebe, wykrakałaś! bo ja myslałam o tym już danwno temu Wink Jeśli o telepatii mowa, to wiesz, że to może być prawda. Mam tak z moim narzeczonym, czasem wynikają z tego różne rzeczy Laughing
Dziękuje i pozdrawiam Razz


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Agua
Nowonarodzony



Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 18:27, 21 Lip 2010 Powrót do góry

Edwardowi może nie zabiło szybciej serce na tę wiadomość, ale mnie tak kiedy zobaczyłam, że jest nowy rozdział Very Happy No to tak, Kate w ciąży?? jak to przeczytałam to se pomyślałam, że to jej sposób na zatrzymanie Edward, w końcu czego się nie robi dla faceta, no ale to myślę, że wyjaśnisz w dalszych rozdziałach. Ta scena z chłopczykiem i z jego mamą wstrząsnęła mną, takie przeżycie w tak młodym wieku... Mam wrażenie że wreszcie wiemy co się stało w przeszłości Edwarda. Chyba że to śniło się Belli... A co do niej, to wreszcie ma wątpliwości... Kurcze no, a widać ze Emmett ją kocha... i będzie miała z nim dziecko... Jestem ciekawa co jeszcze namącisz Ya winkles Mam nadzieje, że wkrótce się dowiemy. Weny życzę i czasu
Pozdrawiam Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
CoCo
Zły wampir



Dołączył: 14 Sty 2009
Posty: 263
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: TomStu's bed.

PostWysłany: Śro 19:32, 21 Lip 2010 Powrót do góry

Aż skomentuję, a co!
Ogólnie to ja lubię zwykle Bellę i Edwarda, ale w tym opowiadaniu Emmett tak bardzo mi się spodobał, że nie chciałabym, aby Bella go zostawiła dla Edwarda. Bądź co bądź polubiłam go, jest świetny, kocha swoją narzeczoną, co innego Edward - co z tego, że żywi uczucia do Belli, skoro ma żonę i do tego w ciąży? Powinien na nią przelewać miłość, a nawet jeśli nie - to nie musiał się z nią żenić, ot co!
Ogólnie rzecz biorąc, Emmett jest świetnym facetem, naprawdę. Moje wielbienie go zaczęło się od naszego wspólnego opowiadania "Fuga", ale tutaj też widzę, że się do tej postaci przekonałaś :) wiesz, czego mi brakuje, Asik ? Jamesa! U Ciebie zawsze był pozytywną postacią i brakuje mi tego charakteru, ale mam nadzieję, że spełnisz moje malutkie marzenie :)
A jeśli chodzi o wystawę - tak, ona zmieni coś (na pewno coś), tylko nikt nie wie dokładnie co. Namawiam Asię, żeby mi tu nie krzywdziła Emmetta! :P mam nadzieję, że uda mi się coś wynegocjować, heh.
Jeśli chodzi o Jacoba - nigdy za nim nie przepadałam, zawsze i wszędzie będzie mi się kojarzył z tym nieudacznikiem, który gra go w filmie, niestety. Zanim powstał film to nawet lubiłam tę postać, ale teraz... to dziecko... masakra jakaś. Jeszcze jak jest z Kate to już w ogóle dla mnie śmiech na sali :P zresztą wiem, że Ty, Asik, też nie przepadasz za nim, ale to normalne :P w końcu jesteśmy siostrami, telepatia działa też między nami i wytwarza się też empatia czasami.
No dobra, trochę odbiegam od tematu, więc jeszcze raz powiem: kocham te opisy, uwielbiam małą Lis i Tony'ego, których tak naprawdę nie ma, ale te wspomnienia, ta przyszłość jest po prostu bajeczna. Chciałabym, żeby Emmett był szczęśliwy ze swoją ukochaną, a Edward żeby w końcu przejrzał na oczy i docenił Kate, która pomimo że on jej nie kocha, trwa przy nim nadal. Zdradza go, owszem, ale on zdradza ją bardziej. Nieodwzajemniona miłość jest czymś strasznym, z czym bardzo trudno żyć, a Kate nie poddaje się, tylko nadal walczy i próbuje znaleźć lukę w murze do serca Edwarda. Ucieka do Jacoba, który chyba ją kocha, ale co z tego? Wychodzi na tę samą sytuację. Ona nie kocha Jake'a i tak w kółko. Podoba mi się ta psychologia, mam nadzieję, że ją ciekawie rozwiążesz (ba, ja to wiem!).
Aha, jeszcze się pochwalę za Asię, bo może nie wszyscy wiedzą, że:

      Miniaturka Asi została wyróżniona na stronie publicatu!


Pisała o Bree Tanner :)

Dziękuję za uwagę i pozdrawiam :)
Twoja na zawsze,
CoCo Image


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
valentin
Zły wampir



Dołączył: 03 Kwi 2010
Posty: 426
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Śro 19:49, 21 Lip 2010 Powrót do góry

To, ja tu się rozwodziłam, że Ta Kate jest biedna i kocha męża, o ona zwyczajnie się puszcza... Jeszcze ciekawiej by było gdyby to zrobiła z Emmettem... Ale cóż, widach Jackob znów wraca na arenę...
Chociaż kto wie? może i noc z nażeczonym Belli też miała w dorobku... Nie zdziwiłabym się i jestem niemal pewna że dziecko nie jest Edka!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aja
Wilkołak



Dołączył: 06 Lip 2009
Posty: 231
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z brzucha. . . mamusi(;

PostWysłany: Śro 20:01, 21 Lip 2010 Powrót do góry

Rozdział krótki acz treściwy, Bella ma zakorzenionego Edwarda w swojej głowie i podświadomie nadal go kocha i tęskni. Jeżeli nawet Kate nie jest w ciąży z Edwardem to jest tego zapewne nieświadoma, bo wydaje mi się że nie jest taka tzn wiem że nie jest taka wredna.
Oboje mają w swoich połówkach oparcie, poczucie bezpieczeństwa, stabilność i bardziej przyzwyczajenie niż miłość, brakuje im tylko tego jednego elementu który mogą odnaleźć jedynie będąc razem i to smutne bo nie wiadomo jak to się skończy.
Ciąża Kate była dla mnie zaskakująca jak i decyzja Edwarda o rzekomym rozstaniu. Nie ukrywam, że strasznie nie mogę doczekać się wystawy i koniecznie musisz ich na niej spotkać, Bella może na nią iść co tam będzie jej lekarz zabraniał(;

Tak czy siak czekam niecierpliwie, czasu, weny, chęci i chłodu.
Pozdrawiam Aja(:


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
belongs_to_cullens
Wilkołak



Dołączył: 27 Sty 2010
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 9:37, 22 Lip 2010 Powrót do góry

No tak, sprawy zaczynają się komplikować.. W życiu obu par dzieją się zmiany, zastanawiam się czy Kate jest faktycznie w ciąży, czy po zorientowaniu się, że Edward zapewne chce rozstania postawiła wszystko na kartę ciąży i skłamała.
A Bella i Emmett... to smutne, że zniknęła jej miłość, będzie się męczyć teraz i może się to skończyć cierpieniem Emmetta, a tego by m nie chciała..
Jednak niezależnie od wszystkiego jestem fanką pary Bella i Edward, więc cieszę się, że to nie ja będę podejmował decyzję, co z nimi dalej.
I myslę, że skoro Bella ma problemy ze zdrowiem, to spotkanie jej z Edwardem może odwlec się w czasie. A może nie będzie jej na wystawie i to Emmett rozpozna ją na obrazie?

Pisałam to już wcześniej i powtórzę - pięknie piszesz:)
Gratuluję wyróżnienia:)
Dziękuję i pozdrawiam:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
new life
Zły wampir



Dołączył: 13 Sie 2008
Posty: 489
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Wto 15:40, 12 Paź 2010 Powrót do góry

PUK! PUK! Czy ktoś mnie jeszcze pamięta? Wink (oby tak) To ja, wasza skromna new life Laughing Wracam z kolejnym rozdziałem. Mam nadzieję, że są jeszcze osoby czytające moje małe wypocinki Cool Jak patrze na ilość fanficków to jestem trochę przerażona Crying or Very sad ale może może :)
Sesja się skończyła, zdałam na 4 rok (uff! Cool ) i napisałam coś, co podobno nazywa się rozdziałem Very Happy 8 stron, które napisałam bardzo szybko (wynik nudnych wykładów na uczelni Rolling Eyes ). Kolejny rozdział 8 jest już prawie napisany, na kartce, ale jest Very Happy pozostaje mi tylko się zmotywować (patrzy wymownie na CoCo Twisted Evil ) i przepisać do Worda :D
Miałam napisać trochę więcej, ale niestety, muszę wrócić do formy, więc CoCo mi wybaczy Cool :D

beta: kochana CoCo love

Rozdział, tak samo jak i poprzednie opowiadania, znajduje się na chomiku:
[link widoczny dla zalogowanych]

Rozdział 7

Południe. Słońce w zenicie. Kiedy większość osób schowana jest w cieniu, Bella pewnie kroczy chodnikiem, kierując się do jednego z najlepszych centrów handlowych w mieście. Poród coraz bliżej, musiała zrobić zaległe zakupy, a później czekało ją gorsze zadanie - kupno sukni na wystawę. Został jeden dzień, a ona miała jedynie zamówionego fryzjera.
Mijała sklepy, czasem wchodziła do pojedynczych lokali i kupowała małe drobiazgi. Uciekały minuty, godziny, kiedy lista dziecięcych rzeczy zamawianych i dostarczanych do domu Emmetta wzrastała. Szła dalej, a w końcu stanęła przed wyznaczonym celem.
"Baby's World" to największy sklep z artykułami dla dzieci. Dookoła roznosił się dźwięk różnych kołysanek wydobywających się z zabawek. Raj dla maluchów, gdzie można było znaleźć dosłownie wszystko.
Bella ruszyła w maraton, rozglądając się po znajdujących się tam półkach. Jej koszyk wypełniał się coraz bardziej, im dłużej przyglądała się wszystkim rzeczom, tym bardziej nie była w stanie się im oprzeć. I wtedy, gdy sięgała ręką po prześliczny smoczek z ozdobnym, księżycowym uchwytem, jej dłoń zderzyła się z obcą ręką. Belli nie uszły uwadze drogie pierścionki znajdujące się na palcach obcej.

- Oj, przepraszam! – usłyszała cichy głos.

Bella podążyła za dźwiękiem. Ujrzała młodą kobietę, około dwudziestu paru lat, blondynkę, o bardzo błękitnych oczach, których jeszcze nigdy nie widziała. Była śliczna.

- Nie, to ja przepraszam. Pani była pierwsza – powiedziała, podając jej smoczek, przyczynę całego zajścia.

- Nie, nie! – Kobieta podążyła wzrokiem po ciele Belli. – Pani chyba prędzej się przyda – uśmiechnęła się. – Nie chciałabym być niemiła, więc proszę – Oddała go Belli – należy do pani, oczywiście.

Bella z uśmiechem przyjęła smoczek i włożyła go do koszyka, kończąc tym samym swoje zakupy.

- Dziękuję, to jest ostatnia rzecz, jaka mi została. – Posłała w stronę kobiety uśmiech.

- Widzę, że duże zakupy. – Kobieta przyjrzała się zawartości koszyka, zapamiętując to, co kiedyś będzie musiała także zakupić.

- Tak – przyznała. – Wraz z narzeczonym musimy się śpieszyć. – Położyła rękę na brzuchu. – Termin się zbliża, a my jeszcze nie jesteśmy przygotowani na narodziny – zaśmiała się dźwięcznie.

- Zazdroszczę, ja jeszcze jestem na samym starcie. – Cichy chichot wydobył się z ust kobiety. – Razem z mężem dowiedzieliśmy się dopiero kilka dni temu, to był dla nas szok ale i wspaniała wiadomość.

- Domyślam się, ale mogę panią zapewnić, że nigdy nie da się zapomnieć tego dnia. Uśmiech przyszłego taty i radość w jego oczach jest bezcenna. – Bella nie zauważyła smutku w oczach kobiety, kiedy ta wypowiedziała ostatnie zdanie.

Rozmawiały jeszcze chwilę, jednak po pewnym czasie, każda musiała udać się w swoją stronę.

- Może kiedyś się jeszcze spotkamy – stwierdziła, podając kobiecie dłoń. – Jestem Bella – przywitała się.

- Kate.

Obie uśmiechnęły się, bo poczuły sympatię po tak krótkim czasie.

– To do zobaczenia – odparła Kate i wyminęła zapchany koszyk Belli.
Kiedy Kate zniknęła z pola widzenia, Bella poczuła kopnięcie dziecka, na co z uśmiechem położyła dłoń na dużym już brzuchu. Dziecko stawało się ostatnio ruchliwe, jakby nie mogło doczekać się przyjścia na świat.

- Lis, jeszcze trochę – powiedziała szeptem, po czym ruszyła do kasy.

***

Biegł, wiedząc, że nie patrzy, stanął, kiedy zauważył, że spogląda. Unikał jej wzroku, chcąc zrobić niespodziankę. Duży filar zakrywający całą rozpiętość jego ciała stwarzał idealną kryjówkę. Szła tym swoim pewnym krokiem, kręcąc kokieteryjnie biodrami. I chociaż była już w zaawansowanej ciąży, nadal miała w sobie wdzięk i grację oraz to, co kochał. Delikatność.
Patrzył na nią i rozmyślał. Odkąd wyszła ze szpitala, jakby nie była sobą. Coś się zmieniło, coś, co przeoczył, a ona to ukrywała. Nie chciał naciskać, wiedział, że teraz nie mógł. Musiał czekać, bo zdawał sobie sprawę, że jest przemęczona, a po ostatnim wypadku on też zaczął się martwić, bo do tej pory nie udało mu się dowiedzieć, co było powodem jej stresów. Mówi, że to przez wystawę, ale nie do końca jej wierzył. Pierwszy raz. Pierwszy raz, kiedy wyczuł, że kłamie, i nie podobało mu się to. Jednak postanowił odpuścić, bo może rzeczywiście przesadza.
Bella podeszła do szyby i przyglądała się rzeczom znajdującym się na wystawie. Wciąż szukała sukni. Samej było jej trudno, nie miała obok siebie Emmetta, który zawsze służył jej pomocą w takich sytuacjach. Ona, kobieta, nie miała na to ochoty. Zakupy były zawsze czymś, co ją nudziło, a ona odkąd zaczęła być z Emmettem, musiała bardziej o siebie dbać. I tak jak teraz, miała kupić elegancką kreację. Spojrzała na swój brzuch i wiedziała, że miała utrudnione zadanie.
Przyglądając się ubraniom z wystawy, poczuła delikatne łaskotanie. Jej czuły punkt. Nie musiała się odwracać, doskonale widziała, kto się za nią znajduje, wyczuła znajome perfumy. Dlatego nadal stała w tym samym miejscu, starając się, aby nie okazać, jak te łaskotanie ją rozwesela. Po pewnym krótkim czasie dało się usłyszeć pomruki niezadowolenia Emmetta, dlatego odwróciła się, uśmiechając się do narzeczonego.

- Zrobiłaś to specjalnie! – krzyknął, domyślając się gry swojej ukochanej.

- Może troszeczkę – uśmiechnęła się, widząc minę Emmetta.
Silne ramiona okryły ją całą, jakby chciały chronić swój skarb przed całym złym światem. Stali tak w milczeniu, każde rozmyślając o swoim partnerze.

Czy go kocham?

Co takiego się wydarzyło, że ostatnio nie jest sobą?

Każdy związek powinien opierać się na zaufaniu, jednak kiedy go brakuje, coś zaczyna się psuć.

„W chwili, kiedy zaczynasz zastanawiać się, czy kochasz kogoś, przestałeś go już kochać na zawsze.”

Potem poszli na wspólne zakupy, które minęły bardzo szybko, po czym razem wrócili do domu. Bella przebrała się, w piżamę i leżała w wygodnym łóżku, a w tym czasie Emmett wnosił spore zakupy. Kreacja oraz buty zostały ustawione w szafie i czekały na zbliżającą się wystawę.
Pilotem włączyła wieżę, z której wydobyły się dźwięki wolnej melodii. Zamknęła oczy, spokojnie oddychając. W tym czasie, za pomocą zmysłu słuchu, wyobrażała sobie, co robi Emmett. Usłyszała zgrzyt zamykanego zamka, kroki kończące się w kuchni. Włączył czajnik, zawsze przed snem pił gorącą herbatę. Następnie zgasił światło i wszedł do sypialni, po czym postawił filiżankę na stoliku przy łóżku. Usłyszała szmer zdejmowanych ubrań, następnie otwierane drzwi do łazienki i szum wody wydostającej się z prysznica. Wsłuchiwała się w te dźwięki, które nie wiedzieć kiedy, utuliły ją do snu.
Ręcznik powiesił na grzejniku, aby szybciej wysechł. Przewiązał nowy materiał w pasie. Półnagi wszedł do sypialni i podszedł do ich łóżka. Spała.
Zaczął przygotowywać się do snu, a w międzyczasie popijał herbatę. Po codziennej rutynie powoli położył się spać, okrywając narzutą ciało narzeczonej i swoje. Bella mruczała coś pod nosem, ale już po chwili jej ciepłe ciało znalazło się koło niego. Przytulił ją mocno, kładąc rękę na sporym brzuchu, czując delikatne ruchy dziecka.
- Możliwe, że tak jak mama, ty też lubisz się wiercić w nocy – wyszeptał, chociaż wiedział, że dziecko go nie słyszy.
Bella wtuliła się w niego, nosem zawadzając o jego szyję. Lubił to. Tak zasypiał i tak było też teraz. Zamknął oczy i oddał się w objęcia Morfeusza.

***

Obudził ją zapach świeżo parzonej kawy. Powoli otwierała oczy, leniwie podnosząc powieki. Leżąc w łóżku, poczuła, że materac ugiął się pod dodatkowym ciężarem. Kiedy otrząsnęła się już ze snu, zauważyła Emmetta siedzącego koło niej i trzymającego tacę ze śniadaniem. Uśmiechnęła się.

- Dzień dobry, aniołku – przywitał się, pochylając się nad nią i całując delikatnie w usta. Rękoma przytrzymała dłużej jego wargi przy swoich, rozkoszując się delikatnym pocałunkiem.

- A to za co? – zapytał wyraźnie szczęśliwy.

- Za to, że jesteś – odpowiedziała tajemniczo, biorąc tacę i stawiając ją przed sobą. – Co my tu mamy? – Całkowicie zignorowała jego nasuwające się pytania, zajmując się posiłkiem.

Potem oboje leżeli na łóżku. Bella bawiła się jego włosami, Emmett zaś głaskał brzuch ukochanej. Co i raz przystawiał ucho, nasłuchując ruchów dziecka.

- Czułaś? – zapytał jakiś czas później.

- Co takiego? – Bella uśmiechnęła się, bo wiedziała, o co mu chodzi.

- No nie mów, że nie wiesz, musiałaś to poczuć. – Podniósł się, opierając na łokciach, przyglądając się jej uważnie.

- Ale o co chodzi? – Próbowała ukryć swój uśmiech.

- Poruszyło się – powiedział uradowany. – Jak głaskałem twój brzuch, poczułem delikatny ruch pod dłonią. Musiałaś to poczuć! – Zrobił minę małego dziecka, zupełni inną, niż można było zobaczyć u niego na co dzień.

- Kochanie, nasze dziecko rusza się cały czas, w nocy śpi, a w dzień musi wyzbyć się całej energii, którą ma w sobie. Widać – Wzięła jego dłoń i położyła je na brzuchu – poszło w tatusia.

Oboje milczeli, ciesząc się chwilą, ich szczęściem. Sekundy, minuty mijały, a wieczór się zbliżał. Zdawali sobie sprawę, że niedługo będą musieli wstać.

- Wiesz – zaczął – kiedy minie wystawa, gdy to wszystko się skończy, ucichnie, wyjedziemy na kilka dnia daleko stąd. Będziemy sami – zapewnił. – Ja, ty i nasze dziecko. Wyłączę komórkę, aby spokojnie doczekać narodzin, co ty na to? – zapytał, ciągle głaszcząc ją po brzuchu.

- Myślę, że to jest dobry pomysł – odpowiedziała. – Ale czy w redakcji dadzą sobie radę bez ciebie?

- Zawsze byłem z nimi, od początku. Czas, aby pokazali, że sami też potrafią sobie radzić. Rodzina – Spojrzał na nią – jest najważniejsza – powiedział, przybliżając się do Belli i całując ją delikatnie w usta.

***

Suknia leżała idealnie, podkreślając wystający już brzuszek. Przejechała dłonią po materiale, dziecko kręciło się niespokojnie. Czekał ich ciężki wieczór. Bella spojrzała w lustro i zauważyła odbijającą się postać Emmetta kręcącego się po pokoju. Jak to zawsze było, godzinę przed wystawą jego telefon ciągle dzwonił.

- Tak, to ma być w lewym rogu! –Zirytowany głos Emmetta dało się słyszeć bardzo wyraźnie. – Nie, tego nie ruszajcie! – Złapał się za głowę. – Będę za pół godziny, poczekajcie. – Zamknął klapkę od telefonu. – Gotowa? – zapytał.

- Tak, tylko wezmę torebkę – odpowiedziała, nie chcąc go jeszcze bardziej denerwować.

- I weź zaproszenie – krzyknął z korytarza.
Zaproszenie?, pomyślała. A gdzie jest, do cholery, to zaproszenie?
- Jest na komodzie – usłyszała Emmetta jakby ten czytał jej w myślach. Jak najszybciej podeszła do szafki i sięgnęła po zaproszenie, lecz to niefortunnie spadło, zawartość rozsypała się po podłodze.

Cholera!

Czy zaproszenie nie mogłoby być w jednej całości?, pomyślała.

- Bella! – Emmett niecierpliwił się coraz bardziej.

Cholera!

- Już idę! – krzyknęła, ostrożnie schylając się po zaproszenie i składając je w całość. Co i raz spoglądała na zapisaną zawartość, przebiegała wzrokiem po tekście.

Edward Cullen zaprasza…

Ręka zamarła na delikatnym papierze, kiedy przeczytała, kto jest autorem wystawy. Chcąc czy nie, wspomnienia wróciły.

***

Następnie odwrócił się do Belli i podchodząc do niej, uśmiechnął się, a następnie schylił się po jeszcze jedną serwetkę, którą przez przypadek upuściła. Wstał, podając jej zgubę, po czym wyciągnął rękę.
- Mam na imię Edward, a ty jesteś Bella, tak? – zapytał, patrząc jej głęboko w oczy. Dziewczyna zarumieniła się, bo jeszcze nikt, nigdy tak na nią nie patrzył.


***

Nie, to niemożliwe – pomyślała. – Nie po tym, jak ułożyłam sobie życie!

- Bella. – Myślami powróciła do rzeczywistości. – Wiesz przecież, że się śpieszę, kochanie.

- Już idę. – Przetarła napływające łzy. – Zaproszenie spadło mi na podłogę i się rozsypało…

Poczuła ciepłe dłonie dotykające jej policzka.

- Nie powinnaś się schylać, przepraszam za to. – Przytulił ją, poczuła się bezpieczna w jego ramionach. – Jestem po prostu zdenerwowany, nie powinienem cię tak tym obciążać, może powinnaś zostać, odpocząć? – zapytał, odsuwając się od niej i spoglądając w oczy. – Bello, czy coś się stało? – zmartwił się na widok jej bladej twarzy.

- Nie, to tylko hormony – zapewniła. – Za chwilę będzie już lepiej.

- Na pewno?

- Tak. Chodź, bo się spóźnimy – uśmiechnęła się do niego i pod rękę ruszyli do windy.

- Dobrze – stwierdził Emmett, gdy już weszli do windy - Ale jak coś będzie nie tak, masz mi mówić. – Wcisnął guzik i odwrócił się do niej. – Pamiętaj o tym, twoje zdrowie jest najważniejsze.

Oboje stali w miejscu, przytuleni, czekali aż winda zjedzie na parter. Każde rozmyślało o nadchodzącym wieczorze, nie zdając sobie sprawy, jak ten wieczór zmieni ich życie.

***

Limuzyna podjeżdżała już na miejsce. Setki błysków, dziesiątki paparazzi. Reflektory, rozświetlające budynek jak i okolice. Czerwony dywan rozciągnięty od chodnika aż po sam hol budynku. Tak wyglądała galeria.
Samochód się zatrzymał. Już przez szybę Bella zauważyła zgromadzonych fotografów, czekali na każdą okazję, aby zrobić im zdjęcie. Drzwi zostały otwarte. Ochroniarze starali się jak mogli, aby odsunąć wszystkich od samochodu, jednak jak zwykle ciężko było tego dokonać.
Pierwszy wyszedł Emmett. Podał rękę Belli, aby ta podążyła za nim. Spojrzała na górę, przyglądając się budowli.
Stary budynek, złudnie przypominający zamek, dziś był obiektem największego zainteresowania w mieście. Zielone światła oświetlały dach, tworząc odpowiednią atmosferę. Do głównego wejścia z dwóch stron prowadziły ogromne schody, teraz przystrojone czerwonym dywanem oraz lampkami. Kiedy oboje weszli, znaleźli się w dużym holu, tym razem przerobionym na szatnię, gdzie każdy zostawiał swoje okrycia. Dalej, podążając w kierunku wystawy, znów kroczyli schodami, tym razem o wiele szerszymi, nad którymi znajdował się stary żyrandol ozdobiony setkami kryształów. Kiedy minęli ostatni schodek, stanęli przed dużymi, mosiężnymi drzwiami, szeroko otwartymi na gości. W rogu stali kelnerzy trzymający tace, dawali gościom trunki. Bella, ze względu na swój stan, poprosiła aby Emmett podał jej tylko wodę, sam wybrał sobie lampkę szampana. Ruszyli pod rękę, wkraczając do ogromnego salonu.

Tłum ludzi, szmer rozmów, a dokoła było to, na co wszyscy czekali. Obrazy. Każdy podchodził, przyglądał się i komentował. Tak też zrobił Emmett z Bellą.

- Jeszcze go nie znasz, ale to są jego obrazy. Ładne, co nie? – zapytał, nie zdając sobie sprawy z tego, co powiedział.

Ładne?, pomyślała. One są piękne i tak… tak znajome.
- Śliczne – odpowiedziała.

- Śliczne? – powtórzył. – Kochanie, od tych obrazów zależy sukces naszej gazety. Myślę –przerwał na chwilę, aby odstawić kieliszek na tacę – że w przyszłości moglibyśmy nawiązać bliższą współpracę z Edwardem.

Bella poczuła jakby w płucach zabrakło jej powietrza. Zapragnęła napić się wody i tak też zrobiła.

- Dobry pomysł – powiedziała, uciekając wzrokiem od Emmetta, aby ten niczego się nie domyślił.

- Ale to jeszcze nic, te obrazy to taki wstęp, wszyscy czekają na atrakcję wieczoru.

- Atrakcję wieczoru? – zdziwiła się. – Ktoś ma wystąpić? Zaśpiewać?

- No tak. – Dotknął dłonią swojej głowy. – Zupełnie zapomniałem o tym. Chciałem Cię poprosić, abyś odsłoniła „Damę w czerni”, ale po twoim ostatnim omdleniu, zmieniłem zdanie, dlatego zastąpi cię…

Nagły trzask rozbitego szkła rozniósł się po wystawie, co przerwało wyjaśnianie Emmetta. Bella upuściła szklankę, będąc w szoku po tym, co usłyszała.

„Dama w czerni”

Czarna suknia… sierociniec…


- Bello? – usłyszała zatroskany głos Emmetta. – Kochanie, nic ci nie jest?

Nie, to niemożliwe, pomyślała.

- Nie, wszystko porządku – zapewniła. – Po prostu zakręciło mi się w głowie, tylko tyle. – Próbowała się uśmiechnąć, chociaż Emmett doskonale wiedział, że tylko udaje.

- Wiedziałem… – zaczął – wiedziałem, że to zły pomysł z przyjeżdżaniem tu.

- Emmett – położyła dłoń na jego ramieniu. – Pojdę do łazienki, odświeżę się i wszystko będzie dobrze. Taki urok ciąży, naprawdę – przekonywała.

- Dobrze, po drodze minęliśmy toalety, mam iść z tobą? – zapytał.

- I co, wejdziesz ze mną przez drzwi z narysowanym kółkiem? – zapytała ironicznie, tym razem szczerze się uśmiechając. – Poradzę sobie. – Pocałowała go w policzek.

Ruszyła powrotną drogą, mijając coraz to nowych gości. Niektórych znała, witała się i uśmiechała do wszystkich. Musiała, taka była jej rola. Jednak schodząc po schodach, przerażała ją myśl, że na tym obrazie najprawdopodobniej znajduje się ona.

Co powie Emmett?

Jak to wpłynie na jego pracę?

Co powiedzą ludzie?

Co z nami będzie?


Tysiące pytań, setki myśli. Lecz jedno było pewne. Przeszłość wracała. Niespełnione marzenia, pierwsza miłość i ból rozstania. To co pamiętała i to co wracało.

Nastąpiła na ostatni schodek, po którym stanęła na pewnym gruncie. Czuła zmęczenie, ciężki brzuch obciążał kręgosłup, co źle działało na nogi. Widziała już szatnie, obok wejście do toalet. Ruszyła w kierunku drzwi, kiedy usłyszała podniesione głosy, oklaski innych osób. Podążyła wzrokiem za hałasem i spojrzała w ból przeszłości.

- Bella? – usłyszała za sobą, gdy uciekła i zatrzasnęła drzwi od łazienki.

Głos przypomniał mi o przeszłości, z którą miałam się zmierzyć w tej chwili.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez new life dnia Wto 15:43, 12 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Aquarius
Nowonarodzony



Dołączył: 07 Gru 2009
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 18:04, 12 Paź 2010 Powrót do góry

Czuję potrzebę skomentowania, mimo że pisanie postów na telefonie jest dość nieporęczne.

Nasuwa mi się wątpliwość. Czy to nie jest tak, że łatwiej opuścić Emmeta niż Jaspera? To na pewno pozostałość po pierwszym ich spotkaniu u Meyer i mimo, że postacie są inne, to wrażenie pozostaje. Jakkolwiek miły byłby Emmet, to zawsze chciałabym, żeby Bella zostawiła go dla Edzia.

Zastanawiam się czy Edward i Bella dobrze postąpili. Czy było właściwe z ich strony wiązanie się z osobą, do której nigdy nie poczują tego, co czuli do siebie. W końcu Kate i Emmet zasługują na miłość, a nie na jej namiastkę.
Zrobiłam podobnie jak oni, myśląc, że może uda mi się z czasem pokochać i wiem, że było to bardzo nie fair:).

Czy zdecydują się na związek, czy w ramach rozsądku zostaną z obecnymi partnerami? Czy Kate naprawdę jest w ciąży?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aquarius dnia Wto 18:09, 12 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Phebe
Wilkołak



Dołączył: 17 Kwi 2010
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sleepy Hollow

PostWysłany: Wto 19:19, 12 Paź 2010 Powrót do góry

Och, tajemniczy głos Edwarda Cullena, jak mniemam?
No, zapowiada się ciekawie...
Mam nadzieję, że ładnie to poprowadzisz i przedstawisz nam iście olśniewające ponowne spotkanie Belli i Edwarda. Wink
Kate jest w ciąży? To na pewno nie jest dziecko jej męża...
Biedny Edward, życie go nie oszczędza. Zrobił karierę, ale jego życie osobiste nie wydaje się zbyt satysfakcjonujące.
Oby wszystko się jakoś ułożyło, żal mi Emmetta- jeśli uczucie między naszymi bohaterami wybuchnie na nowo, to on będzie tym, który ucierpi na tym najmocniej. Ale, może nic się nie zmieni? Nie jest już za późno na podjęcie nowych, poważnych decyzji? Mając poukładane życie, ciężko jest zaczynać coś od początku. Zwłaszcza, jeśli miałoby to zranić innych. Trudna sprawa.
Życzę weny! Nie zawiedź nas! Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aja
Wilkołak



Dołączył: 06 Lip 2009
Posty: 231
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z brzucha. . . mamusi(;

PostWysłany: Wto 19:22, 12 Paź 2010 Powrót do góry

Ostatnio myślałam o Tobie i Damie w Czerni, zastanawiałam się kiedy powrócisz z nowym rozdziałem i gdy dziś weszłam na forum tak od nie chcenia, bo ostatnio jest bardzo mało aktualizacji moje serce urosło z radości na widok nowego rozdziału(: Dziękuje bardzo tego właśnie potrzebowałam po dzisiejszym dniu, całkowitego oderwania od rzeczywistości(:
Doczekałam się ich spotkania, no tak prawie, ale już bliżej jak dalej. Mam nadzieje, że Bella nie zemdleje bądź coś podobnego i porozmawia z Edwardem czy też pokrzyczą na siebie, cokolwiek. Wątpliwości Belli co do uczucia względem Emmetta są przykre, bo to oznacza że ich nie ma tak naprawdę. Jest jedynie poczucie bezpieczeństwa, przyzwyczajenie i właśnie namiastka miłości, coś co wydaje się że wystarczy. Moje szare komórki coś średnio dziś pracują, więc wybacz ale nic więcej nie naskrobie. Napisze jedynie, że rozdział bardzo bardzo mi się podobał, że rozwijasz się, że bardzo lubię Twoją twórczość i z co raz bardziej zakochuje się w tym ff i że masz talent i że forma pisania tego ff jest trafiona w dziesiątkę.

Już wyczekuje następnego rozdziału, mam nadzieję, że nie pozwolisz nam na niego długo czekać. Tak więc weny, czasu, czasu i chęci w tworzeniu a może bardziej przepisywaniu no i chyba więcej nudnych wykładów(;

Pozdrawiam Aja(:


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
belongs_to_cullens
Wilkołak



Dołączył: 27 Sty 2010
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 19:47, 12 Paź 2010 Powrót do góry

Z radością zaznaczam się na liście obecności: jestem:) i cieszę się, że jestem bo dostarczyłaś mi znów niezłej porcji emocji. Spotkanie Belli i Edwarda to ten moment, na który czekam, Twoi bohaterowi tak wyraźnie nakreślają swoje emocje, że wszystkie je czuję. I pomimo przejmującego smutku, który wygląda do mnie z Twojego opowiadania, jestem nim oczarowana.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
MissMuerte
Człowiek



Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Twojego Najgorszego Koszmaru...|Warszawa

PostWysłany: Nie 12:52, 17 Paź 2010 Powrót do góry

Kurde. Kurde. Kurde.!
Jak Ty to robisz, kobieto? Przeczytałam wszystkie siedem rozdziałów i nie przestawałam ryczeć. Ani na moment.
To jest takie... śliczne. Romantyczne. Ale tylko na początku. A potem nagle tyle emocji.
Niedowierzanie. Ból. Strach. Rozpacz. Miłość. Zaufanie. Szacunek. Tyle różnych, ale pięknie połączonych.
Ja osobiście baaardzo lubię Emmeta, ale jednak nie mogę się pogodzić z tym, że B&E ułożyli sobie osobne życia. Dodaje to co prawda dramaturgii i nie pozwala, aby opowiadanie było nudne... Ale kurczę! Oni się kochają :( To takie smutne!
Dziękuję. Dziękuję, że to piszesz.
I pisz tak długo, jak tylko będziesz miała czas, ochotę i pomysł.
Oczywiście życzę weny :)

Z pozdrowieniami :)
Miss_M


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
new life
Zły wampir



Dołączył: 13 Sie 2008
Posty: 489
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Pon 20:36, 08 Lis 2010 Powrót do góry

Witam Very Happy Dzis powracam z nowym rozdziałem, mam nadzieje że kolejna porcja opowiadania będzie równie ciekawa co pozostałe. Dziękuje za komentarze i za waszą obecność, to dzięki Wam pisze dalej :) Niestety Dama niedługo będzie dobiegać końca, a po niej przyjdzie czas na zupełnie coś nowego, innego?
Dziekuje mojej becie, CoCo, która obecnie jest chora ale dzielnie zmaga się ze wszystkim. Dziękuje Moniek love

Mała informacja: rozdział ma 9 stron, wiec jak ktoś woli w pdf, to zapraszam do [link widoczny dla zalogowanych]

beta: CoCo

[link widoczny dla zalogowanych]

Rozdział 8

Setki ludzi. Wszyscy uśmiechali się i dyskutowali, byli pełni podziwu dla artysty. On też się im przyglądał, nie mogąc zrozumieć, co jest takiego wspaniałego w tych malowidłach. Może i były ładne, jednak sam nie wydałby na nie stu dolarów, nie mówiąc już o kilku tysięcy. Jednak nie przyszedł tu po to, aby oglądać obrazy. Nie obchodziły go, to ona była obiektem jego zainteresowania.

Szukał wzrokiem kobiety, nie mogąc się doczekać, kiedy ją zobaczy. Dawno się nie widzieli, a ich ostanie spotkanie nie należało do najmilszych. Musiał to zmienić, musiał się tu znaleźć, aby dokończyć to, co zamierzał. Podniósł lekko dłoń, a po chwili znalazł się przy nim kelner i podał z tacy kieliszek szampana.

Sączył trunek, stwierdzając, że jeszcze nigdy nie pił tak dobrego szampana. W duchu zaśmiał się sam z siebie.

Bo nie stać cię na niego, uśmiechnął się do własnych myśli.

Sunął wzrokiem po innych osobach. Kobiety błyszczały ozdobione biżuterią, prezentując się tak, jakby były na wybiegu. Sam się sobie dziwił, gdy odwzajemniał głupkowate uśmiechy kobietom, które na niego spoglądały. Jedna z nich szybko odwróciła wzrok, spoglądając w inne miejsce, pewnie o wiele ciekawsze. Podążył za nią. W drzwiach stali gospodarze.

- Przystojny pan Cullen wraz z małżonką – powiedział ironicznie Jacob, przechylając kieliszek i wypił do dna szampana. Odstawił go na tacę przechodzącego obok kelnera i ruszył do centrum zainteresowania wszystkich gości. Niewielki tłum zebrał się przy wejściu, witając się z nimi. Dokładnie im się przyglądał, oceniając sytuację.

Piękna jak zawsze Kate uśmiechała się do gości, całując w policzki inne kobiety, podając dłoń mężczyznom. Jednak czegoś nie robiła w ogóle. Nie patrzyła się na Edwarda. Oboje stali praktycznie plecami do siebie, rozmawiając i nie zwracając na siebie uwagi. Był coraz bliżej, przygotowując się do konfrontacji. Przed nim stały tylko cztery pary, po których miał okazję się z nimi przywitać. Niecierpliwił się, nie mógł ustać spokojnie, ciekawość zżerała go od środka. Zastanawiał się, czy go pozna.

A co jeśli nie będzie mnie pamiętał?, pomyślał.

Trzeba mu o sobie przypomnieć, zabierając to, co on zabrał mi, odpowiedział sam sobie.

Kobietę.

Kolejne pary odchodziły, miał już podchodzić, kiedy niespodziewanie Edward zniknął. Kate podążyła za nim wzrokiem i widział to dokładnie, łzy napłynęły do jej oczu. Coś, czego wcześniej nie czuł, zakołatało w jego sercu. Sam był zdziwiony tym faktem, jednak szybko odegnał niechciane uczucie.

Kiedy ponownie spojrzał na całą sytuację, zmartwił się, gdyż Kate gdzieś poszła. Cofnął się w głąb tłumu, nadal pozostając niewidocznym.

***

Wszystko, co zostało zaplanowane, przebiegało tak jak powinno. Do czasu. Goście byli zdziwieni nagłym wyjściem Edwarda z galerii. Dopiero co przyszedł, a już go nie było. Zakłopotana mina Kate mówiła wszystko, o nic nie trzeba było pytać. Ostatnia nadzieja zgasła.

Tak, miała nadzieję, że wszystko się poprawi, jednak cały plan legł w gruzach. I teraz się o tym przekonała. Nawet kiedy powiedziała mu, że jest w ciąży, to nic nie pomogło. Łudziła się, myśląc, że gdy skłamie, zatrzyma go przy sobie.

Jednak jego droga nie była jej drogą. Ich wspólna ścieżka dobiegła końca, wiedziała o tym i teraz musiała to tylko wprowadzić w życie.

Podchodziła do każdego gościa, zamieniając przynajmniej kilka słów, czasem starając się wyjaśnić powód wyjścia Edwarda. Było to trudne, lecz musiała temu podołać. Starała się nie zwracać uwagi na współczujące spojrzenia innych kobiet.

Była dzielna.

Kątem oka spostrzegła kelnera niosącego szampana na tacy. Pokusa była nie do zniesienia. Czy wypadało? Teoretycznie nie, jednak…
Nie zastanawiała się dłużej. Po krótkim czasie humor jej się poprawił, zaczęła się uśmiechać, całkowicie ignorując dziwne uczucie powodujące gęsią skórkę na dłoniach. Właśnie rozmawiała ze znajomą modelką, kiedy znów to poczuła. Natarczywe mrówki krążyły po jej gołych plecach. Przerzuciła blond loki na lewą stronę, sama odkręcając i rozglądając po okolicy. Lustrowała wszystkich po kolei, kiedy spostrzegła jego. Stał pod przeciwległą ścianą, nie zwracając uwagi na obrazy za swoimi plecami. Tak jak ona popijał szampana. Kiedy spostrzegł, że i ona mu się przygląda, przechylił kieliszek, opróżniając go do dna, a następnie odstawił go na tacę przechodzącego nieopodal kelnera. Kiedy ich spojrzenia się skrzyżowały, na obu twarzach zagościł uśmiech. Dlaczego? Bo każde wiedziało, jak minie ta noc. Zabawa się zaczęła.

***

Zamykając drzwi od kabiny, miała gorszą zadyszkę niż po maratonie. Nie biegła, ale nawet wolne tempo było męczące. Oparła drżące dłonie o drewno i opuściła głowę, starając się wrócić do normalnego stanu. Dodatkowo czynność ta, z pozoru łatwa, stała się w tych warunkach niemożliwa do spełnienia. Dlaczego? Bo ktoś wszedł do łazienki. Wstrzymała oddech, nie chcąc się zdradzić. Nie mogła, kiedy zdała sobie sprawę, że to był on. Zdradzał się brakiem odgłosów obcasów, a każda kobieta powinna posiadać takie buty na imprezie.

Odeszła od drzwi, nie wiedząc, co zrobić. Zlękła się, słysząc otwierane ubikacje coraz bliżej niej.
- Bello? – usłyszała.
Nie wiedziała, czego się spodziewać, tym samym była zdziwiona, że poczuła właśnie to.

Tęsknotę.

Bicie serca stawało się coraz głośniejsze, zdradzając jej kryjówkę. Edward nie otwierał już kolejnych drzwi. Podszedł pod te właściwe.
- Bella. – Tym razem powiedział to z wyraźną ulgą. – Nie ukrywaj się przede mną.
Patrząc na to z góry, można zauważyć jedynie jedną rzecz dzielącą tych dwoje. Oboje znaleźli się przy drzwiach, nasłuchując oddechu drugiej osoby. Cienka linia, będąca twardym drewnem, chroniła ich przed tym, o czym właśnie myśleli.

Bliskość

- Odejdź – wyszeptała.
-Nie! – podniósł głos, uderzając delikatnie pięścią w drzwi. – Nie chcę, nie mogę. Rozumiesz? – zapytał. – To jest silniejsze ode mnie. Od tak dawna, od kilku lat, po tym co przeżyliśmy w sierocińcu... Nie pamiętasz?

„Nie pamiętasz?” powtórzyła w myślach.

Oczywiście, że pamiętała i to zbyt dokładnie. Jednak pomimo tego nadal czuła coś… coś tak głębokiego. Nie wiedziała, czy to jest miłość, lecz nawet ta nieświadomość przerażała ją. Kiedy wspominała te kilka lat spędzonych z Emmettem i czas spędzony z Edwardem była w kropce. Nie potrafiła powiedzieć, kogo kocha naprawdę. W tej chwili było to za trudne, gdyż poczuła niesamowity ból brzucha przeszywający jej ciało. Nie spodziewała się takiego silnego wstrząsu, kiedy powoli zaczynała się osuwać na ziemię, wydając przy tym cichy jęk.
-Bello? – zapytał zmartwiony Edward. – Wszystko w porządku?
Zaczęła głęboko oddychać, tak jak ją uczyli, czekając na nadchodzące skurcze.
- Tak – wyszeptała, łapiąc się za brzuch. – Edwardzie, powinieneś już iść, czekają na ciebie. Twoja wystawa… To jest twój dzień.
- Mylisz się, Bello – zaprotestował. – To zawsze był i będzie twój dzień. Nie rozumiesz jeszcze? – irytował się. – To wszystko było dla ciebie. Chciałem cię spotkać, sprowadzić tutaj. A najważniejsze – przerwał na chwilę, wspominając zapach jej włosów – poczuć cię tak, jak zawsze tego pragnąłem.
- Nie możemy, Edwardzie. Każde z nas ma swoje życie, plany. Nie możesz od tak sobie po prostu przyjść i zmieniać wszystkiego, co sobie zaplanowałam.
- Ale te zmiany – Skierował rękę na klamkę – pójdą w odpowiednim kierunku. To co się zaczęło, a zostało tak brutalnie przerwane, będzie kontynuowane. – Szarpnął za klamkę. – Bello, otwórz proszę. Chcę cię zobaczyć.
- Ale ja nie chcę, nie teraz. Uwierz mi, to jest naprawdę zły moment. Wracaj do reszty, spotkamy się, ale nie teraz – zapewniła.
- Na pewno? – zapytał, nie zdając sobie sprawy z tego, w jakim stanie znajduje się Bella.
- Tak – wyszeptała z wyraźnym trudem. – Na pewno.
- Bello, wszystko w porządku?
- Edwardzie, a nie pomyślałeś o tym, że właśnie znajduję się w damskiej łazience, a ty jesteś w środku?
- Co? – spytał zakłopotany. – A, masz rację.
- Gdy jakaś kobieta zastanie cię tutaj, źle to będzie o tobie świadczyć.
- Tak, wiem… – Zaczął kierować się w stronę wyjścia. – Ale ja tu będę, na wystawie – zapewnił.

Wiedziała, że to jest nieuniknione, lecz nie tym się teraz martwiła. Ból narastał, coraz bardziej panikowała, bo nie tak planowała swój poród. Dodatkowo czuła to. Czuła, że odeszły jej wody. Nie miała innego wyjścia, musiała to powiedzieć.

- Edwardzie. – Na dźwięk jej głosu zatrzymał się. – Dzwoń po pogotowie i zawołaj Emmetta.
- Emmetta? – zapytał wyraźnie zaskoczony. – Tego szefa redakcji? To znaczy, że ty jesteś…
- Edward! – krzyknęła, sięgając do zamka i otwierając go.
Szybko otworzył drzwi, nie spodziewając się znaleźć Belli skulonej na ziemi.
- Bello, kochanie. Co ci jest? – Kucnął koło niej, odgarniając włosy i odsłaniając twarz.
- Zawołaj Emmetta, proszę – powiedziała ze łzami w oczach, a potem zrobiła to. Jej czekoladowe oczy spojrzały na niego, przeszywając ponownie jego ciało i duszę – Edwardzie, ja rodzę.

***

Wystawa. Goście. Tylko to się miało liczyć. Kobiety stroiły się kilka godzin, aby wyglądać tak, jak wyglądały. Jednak nikt nie wie, co nam przyniesie przyszłość, bo kto mógłby się spodziewać, że na tak ważnym wieczorze kobieta zacznie rodzić? Im większe zaskoczenie, tym jeszcze większe zainteresowanie.

Było jak w filmie. Wszyscy ciekawili się, co takiego się stało. Na dźwięk syren goście skierowali się w stronę szatni, gdzie obserwowali całą sytuację. Tak samo Emmett - poszedł za źródłem zamieszania. Po drodze szukał Belli, zaniepokojony jej dłuższą nieobecnością. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że nie powinien jej puszczać samej, gdy była w tak zaawansowanej ciąży.

Jeszcze dużo nauki przed tobą, chłopie, pomyślał.
Przeskakiwał po dwa stopnie, chcąc jak najszybciej znaleźć się na dole. Jednak im bliżej był celu, tym coraz bardziej się denerwował.
Dlaczego?
Choć sam nie wiedział dlaczego, czuł niepokój. Instynktownie przyspieszył, przedzierając się przez zgromadzony tłum. Z łazienki wychodzili sanitariusze, niosąc kogoś na noszach. Nie widział tej osoby, jednak coś ciągnęło go w tę stronę. Wyszedł z tłumu i stanął na drodze lekarzy.

Zamarł, kiedy zauważył znajomą suknię, wzrokiem sunął dalej, docierając do brązowych włosów.
- Bella! – krzyknął, podbiegając do niej. Dopiero teraz zauważył, że przy niej znajduje się Edward trzymający ją za rękę. Jednak nie był teraz wstanie o tym myśleć. Bez większego wysiłku odepchnął go od ukochanej, zajmując jego miejsce.
- Emmett? Emmett – powtórzyła – zaczęło się.
- Co się zaczęło? – zapytał, będąc w lekkim szoku.
- Poród – powiedziała. – Zaczęłam rodzić – dodała z trudem.
- Poród? Tak szybko? Przecież to nie czas na to? Nie jesteśmy przygotowani, nawet nie mamy…
- Emmett! – krzyknęła, przerywając jego obawy.
- Tak, tak, już jestem przy tobie. – Złapał za jej rękę.
- Jedźmy do szpitala, mała nie może się doczekać wyjścia na ten świat. – Wolną ręką głaskała brzuch, aby rozluźnić napięte mięśnie.
Oboje udali się do karetki. Cały czas byli razem, wykonywali te same wdechy. Nie myśleli o niczym innym niż o sobie i ich jeszcze nienarodzonym dziecku. Opuszczając galerię, nie zdawali sobie sprawę, że zostawili osoby, których los będzie wpływał na ich wspólne życie.

***

Poród. Moment niecierpliwie oczekiwany przez przyszłych rodziców, który, wydawać by się mogło, zwykle jest tak ważny i radosny, choć czasem zmienia się w wielki ból i cierpienie. Narodziny dziecka, nowe życie, nowy świat.

Nie każdy zdaję sobie sprawę z tego, ile wysiłku kosztuje to kobietę. Ból, jakby rozrywało ją od środka… A wszystko po to, aby po kilku godzinach usłyszeć tylko jedno. Głośny i zdrowy krzyk dziecka. Tak dużo, aby otrzymać tak niewiele. Jednak co myśli kobieta, nie słysząc „niczego”?
- Dlaczego nie słyszę płaczu mojego dziecka?
Szlocha, modli się.
Po chwili lekarze patrzą na siebie, unikając zbędnych i bolesnych słów.
Wariactwo, dzikość, opętanie.
- Co się dzieje z moim dzieckiem?! – dopytuje się, krzycząc.

Gdy matka nie słyszy swojego dziecka, nachodzą ją złe myśli, a po chwili nie myśli w ogóle. Zostaje pustka. Ból podczas porodu jest niczym, w porównaniu do tego, co teraz czuje. Chociaż łzy płyną jak strumień w potoku, a obraz staje się mglisty, jest w stanie zobaczyć pielęgniarki i lekarzy biegających wokół noworodka.

Hałas i krzyk zlewają się w jedno. Słowa otuchy nic nie dają, pomocna dłoń nie koi nerwów. Nie ma już niczego. Kobieta wstrzymuje oddech, zamykając oczy. Znajomy zapach mężczyzny miesza się z zapachem własnej krwi. Wyczerpana powoli oddaje się w objęcia Morfeusza, rozluźnia ręce, nie mając już siły na najmniejszy ruch ciała. Widzi koniec drogi, uśmiecha się, kiedy jest już na samym końcu, jednocześnie początku beztroskiego życia. Wyciąga rękę, chcąc znaleźć się już po drugiej stronie. Lecz wymarzony spokój zostaje zakłócony. Świat zostaje zachwiany jak rysa na szkle. Podążając wyznaczoną trasą, pęka, zostawiając tylko wspomnienie spokoju.

Krzyk. Serce bije. Kobieta otwiera oczy. Życie wraca.

***

Nerwowo chodził po korytarzu, w ręku trzymał kolejny kubek po kawie. Był zmęczony, jednak nie chciał zasnąć, nie mógł, martwił się, rozmyślając o tym, co niedawno się wydarzyło. Wspomnienia ciągle napływały. Ból, rozpacz. To wszystko wracało z podwójną siłą.
Na sali porodowej spanikował. Wszystko działo się tak szybko, nie wiedział kogo słuchać, na kogo patrzeć. Cały czas był przy Belli, aby jej pomóc i wesprzeć. Jednocześnie nie mógł się doczekać, kiedy zobaczy swoje maleństwo. Patrzył na Bellę, jej trud i ból, tym samy kochał ją jeszcze bardziej, chociaż dziwił się, że można jeszcze bardziej kochać.
Trzymał Bellę za rękę, drugą głaskał ją po zmęczonej twarzy. Wycierał coraz to nowe krople potu pojawiające się na skroni. W duchu cieszył się, że dziecko właśnie wkracza w ich świat, w ich życie. Po chwili zauważył je. Było piękne. Malutkie piąstki zaciśnięte, kolanka lekko zagięte. Od razu zauważył ten delikatny nosek, taki sam jak Belli. Szczęście było nie do opisania. Chciał krzyczeć, śmiać się. Pragnął ogłosić całemu światu, że właśnie został ojcem. Spojrzał na lekarzy, aby potwierdzili jego szczęście, jednak nie znalazł tego, czego szukał. Zamiast uśmiechów wszyscy mieli zmartwione miny. Dziecko całe we krwi zostało przeniesione w inne miejsce, gdzie zaczęła się reanimacja.

Tak upragnione szczęście legło w gruzach. Patrzył i czekał, jaki będzie wyrok Boga.
Niespodziewanie jego modlitwy przerwał krzyk Belli. Delikatnie rozluźniła swoją dłoń, sygnalizując, że jej ciało było wyczerpane.
- Dlaczego nie słyszę płaczu mojego dziecka? – zapytała.
Chciał odpowiedzieć, jednak nie był wstanie wydobyć głosu. Zaciśnięte gardło odmówiło posłuszeństwa.
- Co się dzieje z moim dzieckiem?! – Jej krzyk był już piskliwy, następnie zamienił się w delikatny szloch.

Jej ból był jego bólem. Ciało jego ciałem.

Czas mijał szybko, choć Emmett miał wrażenie, że wskazówki zegara zatrzymały się, a on po razem z nimi. Nie interesowało go nic oprócz tej dwójki, jego rodziny. Dawno tego nie czuł, ale wiedział, że oczy stawały się coraz bardziej szkliste. Nie panował nad tym, bo to wychodziło z jego wnętrza. Zamarł, kiedy Bella puściła jego dłoń i nagle zamilkła. Od razu został odsunięty od narzeczonej, ustępując lekarzom. Zapewniali, że wszystko będzie dobrze i nie pozostało mu nic innego, jak im wierzyć. Wykorzystał ten czas, aby podejść do ich maleństwa. Dziecko, już umyte, nadal było reanimowane przez lekarzy. Za pomocą dwóch palców starali się przywrócić je do życia. Nikt tego nie mówił, lecz on wiedział. Ponownie wrócił do tego, co tylko mu pozostało. Modlił się. Patrzył na jego maleństwo, tak malutkie i tak sine, złożył dłonie i błagał Boga o życie dla niego, dla nich. Nie potrafił nawet sobie wyobrazić, co zrobiłby, kiedy oni by odeszli. Rodzina, której nigdy nie posiadał, miała się nie pojawić. Chociaż kiedyś był przekonany, że w końcu coś w jego życiu zmienia się na lepsze, teraz w to wątpił. Nie wiedział tylko czemu? Co takiego zrobił, że zostanie ukarany? Ale jego zwątpienie przerwał cichy dźwięk. Bóg go wysłuchał. Dziecko jakby kichnęło, kiedy w następnej kolejności zaczęło głośno płakać. Usłyszał zdrowy krzyk.

Nogi się pod nim uginały, ponieważ jeszcze nigdy się tak nie przestraszył. Z ulgą patrzył, jak umieszczają niemowlę w inkubatorze, odcinając je tym samym od świata zewnętrznego.
Odwrócił się do Belli, kiedy miał już pewność, że z maleństwem jest wszystko porządku. Leżała spokojnie i miarowo oddychała. Ten widok, choć normalny, spowodował, że kilka łez spłynęło po jego policzku.
Rodzina ocalona.
Wyczuł, że lekarze zaczęli wychodzić. Zauważył inkubator wyprowadzany z pomieszczenia. Lekarz prowadzący, przechodząc koło niego, zatrzymał się i powiedział:
- Najgorsze za nami. Spodziewaliśmy się tego – powiedział. – Często tak bywa z wcześniakami. Po urodzeniu nie mają w pełni rozwiniętych wszystkich narządów, ale proszę się nie martwić, wszystko będzie dobrze – uśmiechnął się.
- To chłopczyk czy dziewczynka? – zapytał się. Lekarz nadal się uśmiechał, kładąc mu rękę na ramieniu.
- Został pan ojcem ślicznej dziewczynki – powiedział, odchodząc od niego.
Dziewczynka, pomyślał.
Podszedł do Belli i siadł obok niej. Trzymając za rękę, delikatnie głaskał ją po twarzy, tym samym chcąc się trochę uspokoić. Kilka minut później poczuł delikatne ruchy pod dłonią. Budziła się. Po chwili ujrzał unoszące się powieki, ukazujące czekoladowe źrenice.
Pochylił się nad nią, całując czoło. Głaskał po głowie, dotykając mokrych włosów.
- Emmett – wyszeptała.
- Jestem przy tobie, kochanie.
- Liz… jak Liz? – zapytała.
Liz?, zastanawiał się.
Kim jest Liz?
A potem zaczął się domyślać. Ich mała córeczka, to ona była Liz.
- Liz? Bello, skąd wiesz? – zdziwił się, gdyż Bella nie wiedziała o płci dziecka.
- Po prostu wiem - zapewniła. – Chcę tylko wiedzieć, proszę. Nie słyszałam jej, a potem… potem nie widziałam już nic, było ciemno, gdy nagle coś usłyszałam. Nie wiem, czy to był sen, czy jednak rzeczywistość. Proszę, powiedz mi – błagała.
- Mała jest zdrowa – zapewnił, chociaż do końca nie wiedział, jaka jest prawda.
- A jak wygląda?
- Jest śliczna – uśmiechnął się. – Ma twój nosek, widziałem ją, kochanie. Wykapana mamusia – dodał.
Delikatny uśmiech pojawił się na jej twarzy. Oboje byli razem, oddychali tym samym powietrzem, szczęśliwi z narodzin ich córki. Emocje powoli opadały. Bella wracała do rzeczywistości, jasność myślenia powracała.
- Emmett.
- Tak, kochanie?
- Chciałabym porozmawiać – zaczęła. – Co do wystawy… - urwała, bo nie dane jej było skończyć, gdyż do pokoju weszła pielęgniarka, mówiąc, że pacjentka potrzebuje odpoczynku i musi zostać przewieziona do swojego pokoju. Oznaczało to, że Emmett musiał opuścić pomieszczenie.
- Nie wychodź – Złapała go za rękę – przecież musimy porozmawiać. – Emmett uśmiechnął się, zapewniając że jej nie opuści.
- Jeszcze porozmawiamy, będę tuż za drzwiami. – Pocałował ją delikatnie w usta. – Odpocznij – poprosił. – Na dyskusje będziemy mieli całe życie, zobaczysz, czasem będziesz miała mnie dość.

Uśmiechnięty wyszedł, zostawiając zmęczoną Bellę. Skierował się do automatu z kawą. Pijąc gorący trunek, rozmyślał, że już dłużej nie był w stanie ukrywać emocji. Nie mógł tego pokazać Belli, przy niej musiał być spokojny.

Nikt do niego nie podchodził, wszyscy widzieli, że jest zmęczony. W samotności emocje powoli opadały. Uspokajał się, chociaż tak naprawdę nie wiedział, co go dalej czeka, nie zdawał sobie sprawy, że życie ma dla niego jeszcze wiele niespodzianek.

___
Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aja
Wilkołak



Dołączył: 06 Lip 2009
Posty: 231
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z brzucha. . . mamusi(;

PostWysłany: Pon 22:25, 08 Lis 2010 Powrót do góry

Najpierw się hiperwentylowałam ujrzawszy nowy rozdział, nawet nie wiesz jak tęskniłam(: a później doznałam wielkiego szoku, jak to pomału zmierzamy do końca?! Przecież to się jeszcze nawet dobrze nie zaczęło!
Czytałam z zapartym tchem, dosłownie, po prostu chłonęłam każde kolejne słowo, zdanie, przez co muszę przeczytać cały rozdział jeszcze raz(: a odnośnie rozdziału to tak: postaram się być obiektywna, ale nie wiem czy dam radę, za dużo emocji. No właśnie nie pamiętam kiedy ostatnio doznawałam takich emocji podczas czytania. Forma tego rozdziału genialna. I kurczę znowu muszę Ci przyznać, że mnie zaskoczyłaś. Trochę inaczej sobie wyobrażałam pierwsze, po tylu latach, spotkanie Belli i Edwarda, nawet przez myśl mi nie przeszło, że zacznie rodzić, z porodem tak samo. Jesteś mistrzynią w zaskakiwaniu czytelnika i to sprawia, że podczas czytania nigdy się nie nudzisz i doznajesz tych niewytłumaczalnych emocji.
Teraz Kate-kurde jednak jest egoistyczną modelką, okłamała Edka żeby zatrzymać go przy sobie. Może nie było to tyle egoistyczne co bardziej próba ratunku związku, miłości którą go obdarzyła....Tak, to było to...w takim razie, powiedzmy, że ją popieram...?Nie.Rozumiem.
Emmett-i nie wiem co powiedzieć, szkoda mi go, nie wiem czemu bo nic się nie stało, tzn wszystko niby skończyło się dobrze, ale odczuwam to niewytłumaczalne współczucie. Może to swego rodzaju zapowiedź tego co go czeka?
Jeszcze na momencik powróćmy to B&E, mam nadzieję, że słowa nie zostały rzucone na wiatr i ta dwójka spotka się i porozmawia tak w miarę normalnie, co w tym przypadku oznacza bez porodów, wypadków, twarzą w twarz nie przez drzwi ubikacji czy co tam jeszcze jesteś w stanie wymyślić(; bo kurcze czekałam na ta wystawę siurt wie ile i dupa...nie było rozmowy.
Kończąc dodam, iż piosenka jest cudna i idealnie wpasowana(: Pewnie to pisałam już, ale się powtórzę, piszesz genialnie. Czytając autentycznie przeżywam wszystko z Twoimi bohaterami. Kochałam Cię za NW, za Damę ja Cię po prostu ubóstwiam. Widać między tymi dwoma ff ogromna różnicę, rozwinęłaś się, tzn piszesz jeszcze lepiej(:

Włączyłam komputer na chwilę, żeby oderwać się od bio choć na minutkę. Weszłam na forum. Hiperwentylowałam. Przeczytałam. Doznałam tak różnych i tak wielu emocji na raz. Uzależniłam się od kolejnej piosenki. Na chwilę zatrzymałam. Pozachwycałam się w komentarzu. A później (przypuszczalnie) nie mogłam skupić na nauce. Nie mogłam zasnąć, cały czas myśląc: Cóż ta New Life znów wymyśli(:Ale i tak było warto.

Czasu, czasu i chęci. Nie karz nam długo czekać.
Pozdrawiam Aja(:

P.S. Przepraszam za chaotyczność i brak składu mojej wypowiedzi. I najważniejsze Dziękuje za możliwość czytania:**


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Aja dnia Pon 22:34, 08 Lis 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Phebe
Wilkołak



Dołączył: 17 Kwi 2010
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sleepy Hollow

PostWysłany: Wto 20:59, 09 Lis 2010 Powrót do góry

Uff...
Dostarczyłaś nam niezłej dawki emocji. Szkoda tylko, że ta opowieść zmierza powoli ku końcowi. Jestem ciekawa, jak to wszystko pociągniesz. Na pewno zmieni się życie Edwarda, widać, że już podjął decyzję i nie zamierza nadal trwać w swoim fikcyjnym małżeństwie. Co do Belli... Oto jest pytanie.
Z jednej strony, żałuję, że drogi jej i Cullena zostały rozdzielone i tych dwoje nie miało szansy, by razem ułożyć sobie życie. Z drugiej, teraz sytuacja uległa diametralnej zmianie. Jest dziecko. Jest kochający mąż. Nie mam pojęcia, jak to się wszystko potoczy. Ach, no i jeszcze Jacob i Kate...
Czekam na dalszy rozwój wydarzeń. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin