FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Dama w czerni +18 (NZ) 02.08.12 rozdział 10 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
new life
Zły wampir



Dołączył: 13 Sie 2008
Posty: 489
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Sob 18:19, 08 Maj 2010 Powrót do góry

[AH][AU]
Witam ponownie Wink Powracam z czymś zupełnie innym, co zaczęłam pisać w wolnych chwilach, odstresowując się od codziennego życia, uciekając do świata fantazji i marzeń Very Happy Jest to zupełnie inna historia, znacznie różniąca się od Nigdy więcej, Sennej jawy, czy też Fuga ex mundo, ale obiecuje, że osoby czytające moje poprzednie opowiadania, tutaj też coś dla siebie znajdą. Rozdział pojawił się na forum dzięki CoCo, która napracowała się nad nim, poprawiając moje liczne błędy, robiąc też banner do opowiadania. Wspierała mnie przy każdym rozdziale, wytykając błędy, motywując mnie do dalszej pracy, czasem tez na mnie krzycząc Laughing Mam nadzieje, że Wam też się spodoba i zachęcicie mnie do dalszego pisania. Będę bardzo się cieszyć, kiedy napiszecie także komentarze. Pozdrawiam i życzę miłego czytania Wink

Rozdział, tak samo jak i poprzednie opowiadania, znajduje się na chomiku:
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

Mały wstęp: Bella i Edward to wychowankowie domu dziecka. z których każde z nich ma swoje tajemnice i mroczną przeszłość.
Chcąc uciec od przeszłości, Edward poświęca się malarstwu. Pewnego dnia, na urodziny Belli, chłopak postanawia uwiecznić ją na płótnie. Żadne z nich nie wie, ze ten obraz będzie miał ogromne znaczenie w przyszłości.

Beta: CoCo

Rozdział 1

Szesnaście lat temu w dzielnicy, gdzie rządziły narkotyki i prostytucja, miało miejsce jedno, szczególne wydarzenie. Otóż młoda kobieta, wyjątkowo niezażywająca narkotyków, urodziła piękną i zdrową dziewczynkę. Poród, chociaż ciężki i trudny, przebiegł prawidłowo, jednak matki nie udało się uratować. Zmarła, mimo że właśnie dzięki niej narodziło się nowe życie. Niespodziewany poród zaskoczył kobietę, dlatego rodziła w swoim mieszkaniu. Dopiero po jakimś czasie przyjechały odpowiednie służby wezwane przez sąsiadów.

Bez matki i ojca niemowlę trafiło do domu dziecka i dzięki dobrym warunkom, jakie tam panowały, rozwijało się prawidłowo. Zauroczyło opiekunki znajdujące się w sierocińcu, które uznały dziecko za wyjątkowo piękne, dlatego dziewczynkę nazwano Bellą. Była ulubienicą wszystkich, zachowywała się nienagannie, pomagała innym. W wieku trzech lat trafiła do domu pewnego młodego małżeństwa, których dziecko, w wyniku wypadku samochodowego, zginęło, a matka została poważnie ranna. Mimo tego że była zdrowa, nie mogła zajść w ciążę, dlatego zdecydowała się wraz z mężem na adopcję. Wybór padł na Bellę, która mieszkała u nich pół roku, po czym wróciła do domu dziecka. Wszystko byłby dobrze, gdyby nie to, że Bella za bardzo przypominała zmarłą córkę młodego małżeństwa. Jej zastępcza matka nigdy nie pogodziła się ze śmiercią własnej córeczki, a widok uśmiechniętej Belli dodatkowo ją załamywał. I chociaż mąż kobiety pokochał Bellę, ta musiała wrócić do sierocińca. Mimo kolejnych prób dziewczynka nie znalazła nigdzie swojego miejsca, a za dom uznawała miejsce, do którego zawsze wracała; gdzie doznawała miłości i troski od kobiet i dzieci.

Była późna jesień, suche liście leżały opadnięte z drzew, a wiatr wiał we wszystkie strony. Na placu zabaw, w miejscu teraz nieużywanym, siedziała skulona młoda dziewczyna w ciepłej kurtce i rozpuszczonych włosach, dzięki czemu wiatr tańczył i wywijał je w różne strony.
- Co ze mną będzie? – wyszeptała do siebie, tracąc już resztki nadziei na to, że kiedykolwiek znajdzie rodziców kochających ją tak, jakby kochała ją biologiczna matka.
Jednak nikt nie odpowiedział na jej pytanie. Wiatr się wzmógł, przez co szelest liści był bardziej słyszalny. Bella doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że jutro któreś z dzieci będzie musiało ogarnąć podwórko. Dziewczyna wstała i ruszyła do wyjścia, kopiąc po drodze kamień, który pod wpływem siły uderzył w ogrodzenie. Mimo tego co tu przeżyła, kogo spotkała, brakowało jej czegoś, czego pragnęły inne dzieci. Rodziców. Głęboko wierzyła, że gdzieś tam na świecie znajdują się osoby, które na nią czekają i wiedzą, że przybędzie.

Christie, jedna ze starszych kobiet pracujących w sierocińcu, odkąd Bella trafiła do ich grona, zaliczała się do serdeczniejszych osób, których dzieci jeszcze bardziej kochały, kiedy dostawały pyszniejsze i obfitsze posiłki, bo Christie była kucharką. Bardzo kochała swój zawód i robiła to wszystko z pasją, a widząc roześmiane miny dzieciaków, kiedy dostawały na obiad naleśniki z serem, chciała karmić je do końca życia.
- Kolacja już była – zganiła Bellę, udając rozdrażnioną.
Niezrażona uwagą dziewczyna podeszła do stołu i wzięła jabłko, które następnie wytarła o ubranie i ugryzła, przeżuwając kawałki owocu. Christie spojrzała na nią, ale już bez surowej miny. Za dobrze znała Bellę, za bardzo ją kochała, aby się na nią gniewać.
- Wystarczy mi to na kolację, ciociu Christie – odpowiedziała, połykając kolejne porcje, na co tylko Christie przewróciła oczami, wiedząc, że nic już nie zmieni zachowania Belli. Kobieta miała dobre serce, dlatego też podeszła do kuchni i wyjęła kawałek ciasta czekoladowego przygotowanego na jutrzejszy dzień. Obejrzała się przez ramię i nawet nie zdziwiła się, kiedy Bella podglądała, co tam się znajduje. Z pełnym talerzykiem odwróciła się do dziewczyny, pokazując, co ma dla niej

Bella pochłania ciasto, wcześniej zostawiła jabłko z boku, zupełnie o nim zapominając. Widząc, że wychowanka pochłonięta jest całkowicie jedzeniem, Christie powróciła do prac kuchennych. Kiedy nuciła piosenkę, którą słyszała w radiu, usłyszała głośne skrzypnięcie otwieranych drzwi wejściowych. Kilka serwetek znajdujących się na stole, spowodowane przeciągiem, zleciało z niego. Bella, zauważając to, szybko podbiegła do niektórych z nich i zebrała je, a gdy była już przy ostatniej, jej dłoń zetknęła się z inną. Spojrzała ze zdziwieniem w górę i napotkała zielone tęczówki wpatrujące się w nią uporczywie. Znała tego chłopca starszego od siebie o dwa lata.

***

Edward miał prawie osiemnaście lat i za kilka miesięcy opuszczał dom dziecka. Był jednym z niewielu, który trafił do tego sierocińca, kiedy miał dziesięć lat. I chociaż mieszkał tutaj już bardzo długo, nie zawarł z nikim przyjaźni, izolował się. Jego przeszłość pozostawała owiana tajemnicą, nie chciał o tym rozmawiać, a jedyne, co każdy wiedział to to, że nie miał rodziny. Jedna z tradycji tego domu mówiła, że każdy powinien szanować pochodzenie innych osób, nikogo nie wyśmiewać, nie obrzucać wyzwiskami. To dobre rozwiązanie, unikało się konfliktów.

Nastąpiła dziwna sytuacja, bo żadne z nich nie chciało puścić serwetki. Obydwoje zacisnęli na niej palce, dając drugiemu do zrozumienia że nie ustąpi. Bella uniosła brwi ze zdziwienia, prosząc jednocześnie, aby Edward ustąpił, lecz on zrobił coś, co zdarzało się bardzo rzadko. Uśmiechnął się. Nikt jeszcze nie widział tego uśmiechu, przy którym cała twarz Edwarda zamieniała się diametralnie. Bellę ten fakt zaskoczył, bo nawet nie spostrzegła, gdy Edward wyrwał serwetkę i podał ją Christie.
- Dziękuje – powiedziała kobieta, składając materiał na połowę i kładąc go do półki. Chłopak miał już odchodzić, kiedy ponownie spojrzał na Christie.
- Mogę jabłko? – usłyszała po chwili niepewny głos Edwarda.
Uśmiech na twarzy kucharki mówił sam za siebie, a zadowolony chłopiec sięgnął po pierwsze z brzegu jabłko i schował do kieszeni. Następnie odwrócił się do Belli i podchodząc do niej, uśmiechnął się zawadiacko. Schylił się po jeszcze jedną serwetkę, którą przez przypadek upuściła. Wstał, podając jej zgubę, po czym wyciągnął rękę.
- Nazywam się Edward, a ty jesteś Bella, tak? – zapytał, patrząc jej głęboko w oczy. Dziewczyna zarumieniła się, bo jeszcze nikt nigdy tak na nią nie patrzył.
- Tak – odpowiedziała niepewnie, podając mu dłoń, w której znajdowała się jakaś rzecz. Chłopak podał jej to i odwrócił się do Christie.
- Dziękuję za jabłko – krzyknął, kiedy wychodził z pomieszczenia.
Christie coś do niego odpowiedziała, lecz Bella nie zwracała na to uwagi. Jej myśli znajdowały się zupełnie gdzieś indziej. Gdy otworzyła dłoń, spostrzegła kawałek papieru złożonego na kilka części. Powoli, aby go nie rozerwać, rozłożyła kartkę. Zauważyła jakieś kształty, a kiedy odwróciła papier, ujrzała narysowaną postać siedzącą na ławce, której włosy rozwiewał wiejący wiatr. Obrazek był czarno biały, rysowany ręcznie i bardzo szczegółowo. Dopiero po chwili domyśliła się, że to właśnie ona znajduje się na tym obrazku. Serce zabiło jej mocniej, kiedy pomyślała sobie o tym, że ten chłopak obserwował ją i narysował portret. Ponownie spojrzała na rysunek, dostrzegając w kącie jego podpis. Edward Cullen. Przejechała palcem po rysunku, rozcierając nieznacznie czarny grafit i zostawiając ciemne cienie na palcach. Rozmyślała o różnych rzeczach, lecz chowając rysunek do kieszeni i udając się do swojego pokoju, nie zdawała sobie sprawy, że to było okazem miłości młodzieńca mieszkającego od niej kilkanaście metrów, ukrywającego to uczucie tak samo, jak swoje tajemnice.

***

Kilka dni po tym zajściu Bella nadal nie mogła spotkać Edwarda. Pilnowała jego pokoju, ale chłopak wychodził bardzo rzadko, a kiedy to już nastąpiło, nigdy nie mogła zastać go samego, zawsze był w otoczeniu dzieciaków. Aktualnie siedziała na schodach, kiedy kilka dziewczyn minęło ją, zostawiając ponownie samą. Znużona czekaniem wstała i udała się schodami na dół, po czym założyła kurtkę i wyszła na dwór. Związała włosy w luźny kucyk, kierując się w typowe dla siebie miejsce. Usiadła, nie spoglądając na budynek, w którym, na pierwszym piętrze, w pokoju pewnego młodzieńca, była rysowana już kolejny raz, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, że ten właśnie chłopak czekał na nią tak samo, jak przedtem ona czekała na niego.

***

Była już późna godzina, kiedy odrywając się od rysowania Edward wstał, rozluźniając swoje mięśnie. Zmęczenie dawało mu się we znaki. Rysował kilka godzin. Było to trochę męczące, gdyż szkicował z pamięci. Bella, gdy posiedziała trochę na zewnątrz, szybko schowała się do budynku. Pozostała mu tylko pamięć o niej, dlatego chcąc skończyć rysunek, tak jak inne, korzystał ze wspomnień, jakie podsuwała mu głowa. Pracował bez przerwy, nie zdając sobie sprawy z tego, ile czasu to wszystko pochłonęło. Za oknem świtało, a pierwsze promienie słońca ujrzały światło dzienne.

Edward zgasił lampkę znajdującą się na biurku i podchodząc do szafki, wyjął ręcznik kąpielowy. Przewieszając sobie go przez ramię, otworzył drzwi i wyszedł z pokoju. W korytarzu panowała ciemność, lecz dzięki małym lampkom pod sufitem, dawało się dojść do łazienki. Ruszył, podchodząc do schodów prowadzących na dół i piętro. Szedł prosto, lecz kiedy przechodził, spostrzegł nieznaczny cień na schodach. Przyjrzał się uważnie i rozpoznał postać. Skulona, oparta o barierkę Bella mruczała coś przez sen. Edward podszedł do niej cicho, kucając i przyglądając się jej twarzy. Była zmęczona, a pozycja, w jakiej się znajdowała, nie należała do najwygodniejszych. Nie chciał jej obudzić, nie chciał z nią teraz rozmawiać... Po cichu, aby nie zburzyć tej harmonii, wrócił do pokoju. Chwilę potem pojawił się z kocem, którym okrył delikatnie Bellę. Odgarnął pojedynczy kosmyk włosów, chowając go za jej ucho. Uśmiechnął się do siebie, bo wiedział, że czekała na niego i szukała wszelkich sposobności, aby się z nim spotkać. I postanowił jedną rzecz: że nie będzie jej już dłużej trzymał w niepewności.

***

Początek zimy. Drzewa pozbawione liści, silny wiatr oraz pierwsze płatki śniegu sprawiały, że człowiek stawał się ponury. I w takim nastroju była właśnie jedna z dziewczyn. Chociaż trwała sobota, jeden z dni tygodnia, kiedy Bella nie miała nic do robienia, dzień zdawał się szczególny. Właśnie dziś kończyła szesnaście lat. Dokładnie wiedziała, co się stanie za kilka godzin. Kiedy zejdzie na kolację, na stole będzie czekał na nią tort oraz zapalone świeczki oznaczające, że zostały jej jeszcze dwa lata, żeby móc tu mieszkać, a potem własne, samodzielne życie

Zebrawszy się w sobie, wstała i udała się do łazienki. Szybki, zimny prysznic nieco ją obudził, poprawiając nieznacznie nastrój. Po powrocie do pokoju otworzyła szafkę, wyjmując jedne z nowszych spodni oraz białą bluzkę, którą nosiła odświętnie. Włosy delikatnie rozczesała, puszczając je swobodnie, a te opadły na ramiona. Bluzka, choć skromna, była delikatnie wydekoltowana, eksponując nieznacznie wdzięki. Uśmiechnęła się do swojego odbicia w lustrze.
- Czy to aby na pewno ja? – zapytała samą siebie.
Z uśmiechem na twarzy otworzyła drzwi, pod którymi znalazła małe, czerwone pudełko przewiązanie zieloną wstążką. Uśmiechnęła się, myśląc, że to pewnie jedna z koleżanek zostawiła prezent. Pochyliła się i wzięła opakowanie do ręki. Kiedy rozejrzała się po korytarzu, nikogo nie zastała, co wydawało jej się bardzo dziwne. Pozostało tylko otworzyć prezent. Delikatny materiał łaskotał dłonie, a rozwiązana wstążka ześliznęła się na podłogę. Nie podniosła jej od razu, najpierw chciała się dowidzieć, co takiego się tam znajduje. Nie mogła uwierzyć w to, co zobaczyła. Gdy zdjęła górną część pudełka, spostrzegła kawałek papieru złożonego na kilka części. Wiedziała, co ją czeka. Mogła się domyślać. Wyjmując kartkę i rozkładając ją, ujrzała siebie w czarnej sukni, patrzącą w jakimś kierunku. Zachwyciła się swoją postacią, choć wątpiła, czy aby na pewno to ona. Była piękna, a ubranie, w którym się znajdowała, idealnie do niej pasowało. Suknia wiązana na szyję, sięgająca do kostek, choć może trochę za szczupła, w niektórych miejscach za bardzo obcisła. Ta kobieta zdawała się inna, wolna. Bella zarumieniła się na myśl, że też chciałaby taka być. Miałaby poczucie godności i czułaby się piękna, czego jej brakowało. Kiedy złożyła kartkę, ponownie powędrowała myślami do autora tego rysunku. Już od jakiegoś czasu była nim zafascynowała i chociaż każdy by pomyślał, że to młodzieńcza miłość, ona uważała inaczej. I możliwe że miała rację, dlatego musiała się upewnić, co do swoich uczuć. Schowała rysunek do pudełka i udała się na śniadanie. Schodziła powoli, ześlizgując powoli dłoń po barierce, jednocześnie rozglądając się, czy aby nie spotka gdzieś swojego malarza, lecz nikogo nie ujrzała.

Weszła do stołówki, wzięła kilka kanapek i usiadła przy jednym z pustych stolików. Rozejrzała się dookoła, jednak nie spostrzegła nikogo ze znajomych. W większości znajdowały się tam dzieciaki o wiele od niej młodsze. Położyła pudełko na stole i zaczęła jeść pierwszą kanapkę. Kiedy była już przy trzeciej, do stołówki weszła postać, o której myślała przez ostatnią godzinę. Ona, jak i on, spostrzegła go, lecz szybko opuściła wzrok, czując się obserwowaną. Kontynuowała jedzenie, kiedy popijając ciepłą herbatą, usłyszała, że krzesło naprzeciwko jej siedzenia zostało odsunięte, a na jego miejsce usiadł Edward z niepewną miną.
- Mogę? – zapytał nieśmiało.
Bella spojrzała na niego i, chociaż zmieszana oraz zakłopotana całą sytuacją odpowiedziała ciche „tak”, powróciła do posiłku. Przez kolejne minuty jedli w milczeniu, każde delektując się swoją kanapką, rozmyślając o sobie nawzajem, nie wiedząc nawet, że każde z nich modliło się, aby to właśnie ta druga osoba zaczęła rozmowę. Pojedyncze, przelotne spojrzenia świadczyły o tym, że nie wiedzą, co mają powiedzieć. W końcu, kiedy na talerzykach i w szklankach nic nie zostało, Edward spojrzał na Bellę, przerywając milczenie.
- Wszystkiego najlepszego – wyszeptał, przypatrując się uważnie jej oczom, które po usłyszeniu jego głosu skierowały się na niego.
- Dziękuję – powiedziała speszona, bo tylko to jej przyszło na myśl.
Chłopak, mając nadzieję, że rozmowa się rozwinie, nadal wpatrywał się w nią, myśląc o tym, jak nawiązać lepszy kontakt. Wcale nie zraził się tym, że nic nie mówiła, postanowił działać.
- Mam tylko nadzieję, że ci się podobało. – Nie poddawał się.
- Było … piękne, dziękuję. – Spojrzała na niego. – Nie musiałeś tego robić. Przecież – kontynuowała – my się wcale nie znamy, niedługo nas opuszczasz, więc dlaczego dopiero teraz mnie narysowałeś?
Nie odpowiadał przez jakiś czas, bał się jej reakcji, bo być może mogłaby się przestraszyć, uciec, a on pozostałby z niczym.
- Narysowałem cię… już wcześniej – wyszeptał. Bella spojrzała na niego zdziwiona, kiedy marszcząc brwi, przechyliła lekko głowę w bok, wpatrując się w Edwarda.
- Wcześniej? Gdzie?
- Pierwszy raz narysowałem cię kilka lat temu, na placu, które idealnie widać z mojego okna. Często tam przychodziłaś, ale niestety nie pozostawałaś długo, dlatego nigdy jeszcze nie udało mi się od razu skończyć obrazka.
- Więc jak potem skończyłeś? – zaciekawiła się.
- Z pamięci – odpowiedział. – Wszystko to: obrazy, twój uśmiech i otoczenie miałem w głowie. Potrzebowałem tylko kilku godzin na zakończenie.
- Kilku godzin? Przecież to bardzo dużo czasu. – Szok pojawił się na jej twarzy. – Ile masz tych obrazków?
- Kilka… set – powiedział, opuszczając głowę w dół, unikając wzroku.
Fakt ten zadziwił dziewczynę, ale jednocześnie zrobiło jej się miło na samą myśl, że on chce ją rysować. A te portrety bardzo jej się podobały. Ciekawa była tylko tego, dlaczego ją rysuje, ale zdawała sobie sprawę, że na takie pytania przyjdzie jeszcze czas. Dziś miała urodziny, dlatego chciała coś zrobić i chociaż wstydziła się tego strasznie, zapytała:
- Rysujesz normalne portrety? – zarumieniła się, kiedy na nią spojrzał, nie wiedząc, o co chodzi. – No wiesz, takie kiedy masz modelkę, która ci pozuje. - Opuściła głowę zawstydzona swoim pytaniem, lecz nie powinna, bo jemu się to podobało.
- Nie robiłem jeszcze, ale zawsze mogę zacząć – odparł, a kiedy Bella podniosła na niego wzrok, wiedziała, że dał jej możliwość wyboru, aby sama się zdecydowała na ten krok.
- Ile trwałoby takie pozowanie?
- Myślę, że parę godzin – mówił, analizując coś w głowie. – Cztery, może pięć, to zależy, jaka będzie z tą osobą współpraca.
Czekał, aż będzie pytać dalej i miał nadzieję, że w końcu poprosi go o ten portret, ale chyba zrozumiał, że dla niej jest to bardziej wstydliwe niż przypuszczał. Nachylił się nad stołem, przybliżając się, jednocześnie delektując się zapachem jej delikatnych, przypominających zapach kwiatów, perfum.
- Bello, czy mam zrobić ci portret? – Kiedy zadał to pytanie, usłyszał, że delikatnie wypuściła powietrze z płuc, jednocześnie odczuwając ogromną ulgę.
- Tak, jeśli zechcesz – odpowiedziała, patrząc mu prosto w oczy.
I chociaż cieszyła się z tego powodu, z własnego portretu, nie zdawała sobie sprawy, jak cieszył się Edward, bo w końcu będzie miał to, na czym mu tak bardzo zależało. Portret anioła.

***

Była już późna godzina, wszyscy już spali z wyjątkiem dwóch osób, z których jedna szykowała się do wyjścia z pokoju, druga zaś sprzątała pomieszczenie, czekając na przyjście gościa. Obydwoje się bali. Zakłopotani lękali się tego, co przyniosą kolejne godziny. Jednak nie zdawali sobie sprawy, że rytm ich serc bije podobnie, a to świadczyło tylko o tym, że czuli to samo, chociaż nie wyznali sobie żadnych uczuć. Coś tak pięknego rodziło się w niej, powoli i nieznacznie, gdzie u niego to było coś pewnego i mocnego. Odczuwał to już od jakiegoś czasu.

Lekki trzask zamykanych drzwi, niepewne pukanie do następnych, kiedy Bella weszła do małego pokoju, oświetlonego tylko jedną, białą lampką.
- Cześć – przywitała się nieśmiało.
Stanął naprzeciwko niej, przechylając głowę i przyglądając się dziewczynie. Po pewnym czasie podszedł i rękami rozpuścił włosy, dotychczas związane w luźny warkocz. Dłońmi wychwycił poszczególne kosmyki, chowając jej za ucho i układając tak, że wszystkie spływały na jedną stronę.
- Cześć – odpowiedział z uśmiechem, łapiąc ją za rękę i prowadząc do środka pokoju. Dziewczyna nie zabrała dłoni, tylko uśmiechnęła się, delektując dotykiem, podobnie jak on.

Poprowadził ją do łóżka, gdzie usiadła i czekała, aż on znajdzie się naprzeciwko niej. Podziwiała jego ruchy, kiedy przygotowywał narzędzia, siadając na krzesełku, skąd miał idealny widok na swoją modelkę. Kiedy spostrzegła, że jest już gotowy, sama zaczęła się zastanawiać nad ułożeniem ciała. Zauważyła małe poduszki. Zdawały się idealne, żeby się na nich podpierać. Podłożyła je pod głowę. Rozsunęła bluzkę, pod którą znajdowała się inna, z krótkim rękawem. Rozłożyła się na łóżku, kładąc na prawym boku, idealnie dostosowując się do swojej fryzury, bo włosy, które on sam ułożył, spływały teraz delikatnie po jej ciele.
Skończywszy, Edward wstał podchodząc do niej, delikatnie zmieniając ułożenie Belli.
- Połóż rękę tutaj. – Wskazał na swoje kolana. – Drugą zaś przyłóż sobie do twarzy. – Posłuchała go. – A teraz delikatnie dotknij swojego policzka, o tak.
Zadowolony z jej wyglądu, powoli wycofywał się, siadając na swoje miejsce.
- Gotowa? – zapytał, kiedy rozsiadł się wygodnie na krzesełku. Odpowiedziała skinieniem, na co on uśmiechnął się i rozpoczął swoją pracę.
Leżała tam już jakiś czas, zupełnie nie zmieniając pozycji, przypatrując się jego pracy. Co chwilę spoglądał na nią, jej ciało, rysując szczegóły. I tak jak się umówili, rysował ją w innym ubraniu niż miała na sobie. Zamiast zwykłego podkoszulka miała na sobie elegancką, czarną suknię z odkrytymi ramionami, z których spływały lekko kręcone włosy Belli. Portret nieznacznie różnił się od modelki, jednak twarz i pozycja pozostały niezmienione. Malarz szczególną uwagę zwrócił na miejsce, w którym dziewczyna dotykała swojego policzka. Moment niebywale dla niego piękny, kiedy dłoń nieznacznie opadła, przejeżdżając po gładkiej cerze. Starał się wszystko narysować, oddać całego siebie w wykonywaną pracę, bo nie wiedział, czy kiedykolwiek będzie miał okazję powtórzyć taki moment. Jednak coś go dekoncentrowało. Bella ciągle na niego patrzyła, przyglądała mu się, wyłapując każdy ruch, każde muśnięcie po płótnie, jednocześnie w głowie miała mętlik myśli przepływających przez jej umysł, bo coraz bardziej zakochiwała się w tym chłopaku, nie mając zupełnie świadomości, jak mocne stawało się to uczucie w tak krótkim czasie.
Po skończonej pracy, kiedy było już dawno po północy, Edward odłożył swoje narzędzia i wstał, przeciągając się, a następnie podszedł do Belli, podając jej swoją dłoń, pomagając wstać. Dziewczyna podniosła się, skręcając swoją szyję w różne strony, odczuwając przy tym znaczną ulgę.
- Wszystko w porządku? – zmartwił się, widząc jej minę.
- Tak, po prostu jestem trochę zmęczona. – Dotknęła swojej szyi, masując ją delikatnie, a następnie spojrzała na obraz. – Mogę zobaczyć? – zapytała, zakładając bluzę. Ciągle trzymali się za ręcę i żadne z nich nie chciało puścić.
- Chciałbym jeszcze to ładnie wykończyć, jeśli pozwolisz oczywiście. Jutro bym ci dał, zgadzasz się? – zaproponował.
Dziewczyna skinęła głową, jednocześnie rozłączając ich ręce. Stali tak nadal, czekając na jakikolwiek ruch drugiej osoby, jednak żadne się nie odezwało. Można byłoby pomyśleć, że delektowali się swoją obecnością. Dziewczyna odsunęła się od niego, przerywając to wszystko. Podeszła do drzwi i trzymając rękę na klamce, odwróciła się w stronę chłopaka, jednocześnie dostrzegając, że on ciągle wpatrywał się w jej twarz.
- Dobranoc. – Usłyszała dźwięk wydobywający się własnych ust, chociaż tak naprawdę nie chciała się żegnać.
- Dobranoc – odpowiedział chłopak, patrząc, jak drzwi się za nią zamykały, nie wiedząc, że dziewczyna po wejściu do swojego pokoju oparła się o ścianę i rozmyślała o tej nocy.


Czekam na waszą opinię :)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez new life dnia Czw 19:01, 02 Sie 2012, w całości zmieniany 13 razy
Zobacz profil autora
zawasia
Dobry wampir



Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D

PostWysłany: Sob 18:38, 08 Maj 2010 Powrót do góry

to jest piękne... naprawdę...
i takie inne... dwoje młodych ludzi w sierocińcu zaprzyjaźniają się kilka miesięcy, tygodni przed opuszczeniem jednego z nich
powinnaś pisać dalej, mi się bardzo podocało, do tego taki długi rozdział, że aż milej się czyta...
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
CoCo
Zły wampir



Dołączył: 14 Sty 2009
Posty: 263
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: TomStu's bed.

PostWysłany: Sob 18:48, 08 Maj 2010 Powrót do góry

Grunt to żeby nikt nie zauważył, że ten banner to jedno wielkie photomanipulation ;]
Ach, nareszcie doczekałam się wstawienia nowego fanficka, który jest spełnieniem moich marzeń! Ale od początku. Chcę Ci bardzo pogratulować pomysłu, bo jest ciekawy i niebanalny. Mniej więcej wiem, co będzie w przyszłych rozdziałach, ale wiem też, że mnie zaskoczysz, bo zwykle tak robisz. Masz taką fantazję, że czasami się obawiam, jak Ty wytrzymujesz na ścisłych przedmiotach na studiach, robiąc też projekty, które, bądź co bądź, powinno się robić według schematu. Twoja wyobraźnia jest nieograniczona i mam nadzieję, że nigdy się nie zatrzyma w jednym punkcie, tylko nadal będziesz miała te wspaniałe pomysły nie tylko na fanficki, ale też na książkę (tak, nadal próbuję Cię do tego zmotywować!).
Do rzeczy, do rzeczy, bo znów odchodzę od tematu. Wrócę może do samego początku, kiedy napisałam, że to opowiadanie jest spełnieniem moich marzeń. Dlaczego? Opisy, opisy, opisy. Kocham, ubóstwiam i miłuję je, a tu uraczyłaś mnie taką ilością, że aż skaczę z radości :) Oczywiście, mogło być więcej (wiem, że Ty to nie ja :P ale i tak się uzupełniamy, co widać w naszym „Fuga ex mundo”). Ogólnie rzecz biorąc podziwiam Cię też za to, że nie potrafisz pisać krótkich rozdziałów. To jest niewątpliwie plus. Czytanie ośmiu czy dziesięciu stron jest przyjemniejsze, jeśli FF jest ciekawy, niż czytanie dwóch stron, z których praktycznie nic nie wynika, a połowę stanowią dialogi. Opisy są esencją i podstawą wszelkich opowiadań, zwłaszcza tych pisanych w trzeciej osobie.
Najbardziej podoba mi się to, że narrator jest wszechwiedzący. Teoretycznie stoi z boku całego opowiadania, ale obserwuje bohaterów i zagląda w ich psychikę. To dzięki niemu wiemy, co w danym momencie myśli Edward bądź Bella, czyli główni bohaterzy, lub też poboczne postacie, takie jak Christie i…. nie zdradzę, kogo jeszcze tu ujrzą Twoi czytelnicy :) to dopiero pierwszy rozdział!
Sama akcja jest dobrze rozegrana. Wszystko rozpoczyna się w miejscu urodzin, czyli tak jak powinno być. Dzięki temu dowiadujemy się czegoś o matce Belli i jej życiu, między innymi w rodzinie zastępczej. Mogę śmiało stwierdzić, że całe opowiadanie to dramat pomieszany z romansem i zapewne czymś jeszcze. To ‘coś’ zapewne pojawi się wraz z kolejnymi rozdziałami.
Z kolei o Edwardzie nie wiemy praktycznie niczego. Jedynie wiemy, że interesuje się malarstwem i trafił do domu dziecka w wieku lat dziesięciu. Mam nadzieję, że Asia poda nam powód, dlaczego Edward znalazł się w tym miejscu, bo jestem ciekawa, co też siedzi w jego głowie i jakie ma wspomnienia na ten temat.
Przełom następuje w jednym miejscu. Jabłko było symbolem, tak jak w Zmierzchu, czyli już widać nawiązanie :) potem nieśmiałość z obu stron, rysowanie portretu i delikatne gesty, które świadczą o uczuciu dwojga nastolatków. Podoba mi się to, że teoretycznie od początku przypadli sobie do gustu, ale nie ma między nimi sztuczności. Są nastolatkami, do tego wychowani w domu dziecka, więc logicznym jest, że ukrywają swoje prawdziwe uczucia. Ale przedstawiłaś to w taki piękny sposób, że naprawdę nie wiem, jak to skomentować.
Mniej więcej wiem, co będzie w kolejnych rozdziałach, ponieważ masz kilka do przodu i wiesz, że się nie spodziewałam takiego obrotu sprawy. Spodziewałam się, że to wszystko potoczy się zupełnie inaczej, ale Ty lubisz zaskakiwać :) dlatego (apel do czytelników) chciałabym napisać, że to opowiadanie nie jest zwyczajnym „Kocham Cię” „ja Ciebie też”, czyli makaronem, ale ma głębię, którą będziecie, drodzy czytelnicy, odkrywać z każdym rozdziałem.
Nie wiem, co jeszcze mogę napisać, zważywszy na to, że zwykle nie piszę długich komentarzy do fanficków (nie, nie jestem leniwa, mam jedynie zawyżone wymagania motywacyjne!). Poza tym bardzo rzadko wchodzę na forum z braku czasu i z powodu innych zajęć. No, ale nie będę się tłumaczyć. W sumie również dlatego obie zaniedbałyśmy „Fugę ex mundo” ;] ale ciii….
Aha, chciałam również nadmienić, że wszelkie błędy powstały z mojej winy. Głównie braki kropek, przecinków i nieużywanie synonimów. Dlatego też proszę nie krzyczeć na moją Siostrę, new life, tylko na mnie ;] zresztą widzę je sama, więc proszę mi już nie pisać „brakuje kropki” lub „zła odmiana” ;] beta też człowiek, zwłaszcza ta pracująca i studiująca jednocześnie ;]

edit: moja droga Athaya. Cień na twarzy Edzia był zamierzony ;] postać miała ciemną karnację. Szumy też są specjalnie + nie wiem w jaki sposób odcień twarzy Belli różni się od reszty, bo tam nie było żadnej manipulacji (nie licząc kolorystyki "całego" obrazu ;] no ale może coś się różni, w końcu nie siedziałam nad tym godzinę tylko te kilkanaście minut ;]


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez CoCo dnia Nie 9:16, 09 Maj 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Athaya
Zły wampir



Dołączył: 26 Lis 2008
Posty: 398
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Z przed ekranu komputera oczywiście

PostWysłany: Sob 19:47, 08 Maj 2010 Powrót do góry

Coco co z tego, że photomanipulation? Cień na twarzy Edzia i nieco różny odcień twarzy Belli od reszty ciała nic nie znaczy Wink Tylko wprawne oko dostrzeże drobne niuanse Laughing Wszystko ładnie gra. Ewnetualnie jeśli ty sama widzisz własne niedociągnięcia to pobaw się kolorami i kontrastem który czyni w tym wypadku cuda Twisted Evil

Opowiadanie... Coś innego niż zwykliśmy się spotkać. Aczkolwiek to malowanie obrazu mnie się skojarzyło trochę z mangą "Mars" i "Zbuntowanym aniołem". Ale to tylko moje spostrzeżenia. Wnioskuję, że będzie to zawiłe i pełne uczucia opowiadanie. Nic nie jest takie proste jakby się wydawało. Już samo uczucie rodzące się (albo ujawnione) jest niesamowite i takie delikatne. Wspaniale nakreśliłaś charakterystyki obojga i oby tak dalej.

Cóż no to ja czekam na ciąg dalszy Cool


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Phebe
Wilkołak



Dołączył: 17 Kwi 2010
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sleepy Hollow

PostWysłany: Sob 20:16, 08 Maj 2010 Powrót do góry

Muszę przyznać, że jestem mile zaskoczona... Bardzo mile zaskoczona... Niewątpliwie, już zdobyłaś moje czytelnicze serce. Zawstydzony
Temat trudny, odważny, głęboki. Przypominam sobie opowiadanie stworzone przez autorkę "A world without sound" również przedstawiające losy wychowanków domu dziecka.
Ad rem, uważam, że masz dobry styl, tworzysz tekst klimatyczny, emocjonalny, wciągający. Nie wiem dlaczego, ale w pewnym momencie miałam skojarzenia z Jackiem szkicującym Rose... Mam na myśli tą intymność tej chwili, tą atmosferę otaczającą bohaterów...
*ziemia do Phebe*
Ach, tak.
Oczywiście, niecierpliwie czekam na dalszy rozwój wydarzeń (błagam, nie trzymaj ludzi długo w niepewności).

P.S. moje oko wykryło kilka błędów logiczny/gramatycznych, brak kropki i "zjedzone" wyrazy.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ewelina
Dobry wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P

PostWysłany: Nie 0:49, 09 Maj 2010 Powrót do góry

Droga new life.
To trochę bezczelne pisać komentarz pod tym opowiadaniem, skoro przy Twoich poprzednich dziełach siedziałam cicho jak mysz. Niemniej nie mogłam się powstrzymać, bo to opowiadanie mnie zauroczyło. Narracja trzecioosobowa była miłą odmianą po "Nigdy więcej" i "Sennej jawie", które polubiłam, jednak muszę to powiedzieć: Damą w czerni przeszłaś samą siebie. W fabule jest tyle pięknych i bardzo dobrze ukrytych emocji, że człowiek najchętniej siedziałby przed monitorem i czytał nieskończenie wiele razy napisaną przez Ciebie treść. Okej, piszę oklepanie, ale naprawdę rozdział wprawił mnie w zachwyt, dlatego mam karuzelę w głowie.
Mam nadzieję, że posypie się dużo komentarzy, bo opowiadanie jest tego warte, i dzięki temu wena zostanie nakarmiona i zaowocuje kolejnymi rozdziałami.
Opisałaś piękne emocje dwójki osób, które chociaż się nie znają, mają względem siebie podobne uczucia. Jak sobie pomyślę o ich rozstaniu, to zaczynam myśleć aby błagać o HE w drugim rozdziale :D
Pisz, bo uważam, że "Dama..." zaczyna zaliczać się do grona najlepszych opowiadań TS.
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
bugsbany
Wilkołak



Dołączył: 07 Sty 2010
Posty: 101
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 7:35, 09 Maj 2010 Powrót do góry

No to teraz ja.
Padam u Twych nóżek Padam Padam Sama długość rozdziału doprowadziła mnie do szaleństwa a co dopiero jego treść. Piszesz świetnie, dobrze, doskonale, fenomenalnie, idealnie, miło, przyjemnie, pierwszorzędnie, rewelacyjnie, wspaniale, wybornie, znakomicie, byczo, bombowo, bosko, fajnie, genialnie, morowo, obłędnie, odlotowo, odjazdowo, prima, pysznie, super, tip-top, śpiewająco...i mogłabym tak wymieniać bardzo długo, bo nie wiem czy to wystarczy aby pokazać Ci w jaki zachwyt wpadłam czytając "Damę...."
Jednym słowem ogromne bravo
Poza tym lubię paring B&E i tak jak wspomniała moja przedmówczyni scena szkicowania Belli przypomina moment z Titanica......ahhhhhhhhhhhhhh rozpływam się normalnie od tak pięknie opisanych uczuć love
Nie jest to może komentarz mądry ale jest niedziela rano i musisz mi wybaczyć Mr. Green
Mam nadzieję, że Twój wen został chociaż troszkę nakarmiony i nie karzesz nam długo czekać na następne rozdziały, a po tym co napisała CoCo moja ciekawość wzrosła do granic możliwości. Zapowiada się ciekawie Cool
Od dziś jestem Twoją wierną czytelniczką, masz moje love za tak wspaniały FF.
Bugsbany


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez bugsbany dnia Nie 7:37, 09 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
villemo
Wilkołak



Dołączył: 29 Sie 2009
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: wzgórze czarownic

PostWysłany: Nie 10:06, 09 Maj 2010 Powrót do góry

Z pewnością to coś nowego, świeżego i... zachwycającego. Już po pierwszym rozdziale jestem zniewolona:D To wszystko wydaje się takie delikatne, nieskazitelne. Przypomina mi się film "Wielkie Nadzieje" i scena z "Titanica". Trochę mnie martwi perspektywa zbliżającego się dnia wyjazdu Edwarda.
Z ogromną przyjemnością poznam ciąg dalszy:D
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
valentin
Zły wampir



Dołączył: 03 Kwi 2010
Posty: 426
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 10:57, 09 Maj 2010 Powrót do góry

Rany, początek świetny....
Delikatny, tajemniczy, i tak wciągający....
Brak słów.
Tylko czekać na c.d.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
AvATar7SeVen
Człowiek



Dołączył: 27 Mar 2010
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Own

PostWysłany: Nie 13:16, 09 Maj 2010 Powrót do góry

Nie jestem specjalistą w pisaniu długich komentarzy, więc wybacz.
Cóż, podobało mi się. Podobało mi się bardzo. To było takie... lekkie, subtelne, jednocześnie eleganckie.
Historia jest inna. To bardzo duży atut. Zastanawiam się, jak się rozwinie, potoczy. Już mam swoją teorię, że Edward zabierze ją ze sobą do domu po osiemnastce ;D Ale na pewno nas wszystkich zaszokujesz.
Co do błędów, są oczywiście, sam trochę spostrzegłem, niemniej kim ja jestem, by, pisząc swoje własne ff nafaszerowane int, ort i styl, wytykać komuś innemu cudze? Wiem, jak to jest, gdy czytając coś wielokrotnie przestaje się dostrzegać niektóre rzeczy.
I narracja trzecioosobowa, bardzo dobry zabieg. Jak czytałem Alphabet Weekends, to niezbyt mi Pisz zatem dalej, bo dobrze ci idzie. Weny życzę oczywiście i z niecierpliwością czekam na kolejną część.
Pozdrawiam
7


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aja
Wilkołak



Dołączył: 06 Lip 2009
Posty: 231
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z brzucha. . . mamusi(;

PostWysłany: Nie 20:06, 09 Maj 2010 Powrót do góry

Och new life witam(: zacznę od małego usprawiedliwienia, bowiem dobrze pamiętam jak obiecywałam, przy zakończeniu NW, czytanie Twojego kolejnego ff. Niestety moja pamięć jest ulotna i zapomniałam tytułu, a z braku czasu staram się nie zaczynać czytać nowych. Gdy już na nie trafiłam było kilka rozdziałów, a ja nie mogłam sobie pozwolić na dłuższe zatopienie w ff świecie. Tak więc mam nadzieję, że wybaczysz mi to małe przewinienie i jak rozpoczną się wakacje, a co za tym idzie więcej wolnego czasu to postaram się nadrobić zaległości(:
Przyznam się, że weszłam tu zaintrygowana tytułem i chciałam zobaczyć cóż to będzie i gdy ujrzałam, że to Ty jesteś autorką musiałam przeczytać(:
I to było. . .subtelne, tak to chyba dobre słowo. Owiane lekką dozą tajemniczości, niepewności, delikatności i niewinności. Postawa Edwarda i jego działania są urocze i tak nie podobne do osiemnastoletniego chłopaka, że sprawia to iż jest zupełnie inny, wyjątkowy. Bella jest normalna, ale nie można zapomnieć, iż odrzucona a więc teoretycznie powinna bać się miłości związanego z tym zaufania. Jestem bardzo ciekawa jak to wszystko ukierunkujesz i rozwiniesz, co się stanie do czasu odejścia Edwarda z domu dziecka i po nim.
Czytało się szybko, miło i przyjemnie, masz bardzo ładny, prosty styl idealnie pasujący do tego wykreowanego ff świata(:

Tak więc, będę tu zaglądać, a teraz życzę czasu, czasu, chęci i weny do tworzenia.
Pozdrawiam Aja(:


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
new life
Zły wampir



Dołączył: 13 Sie 2008
Posty: 489
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Śro 17:08, 26 Maj 2010 Powrót do góry

Wracam z nowym rozdziałem Wink Dziś mam jeden z tych złych dni, dlatego będę pisała krótko. Dziękuje za wszystkie komentarze, bardzo mi pomogły. Dziękuje CoCo, która rozdział sprawdziła w bardzo krótkim czasie (moniek, kocham cię Embarassed ). A teraz zapraszam do czytania Wink

Beta: CoCo

Rozdział 2

Krocząc wąskim, ciemnym korytarzem jedna z kobiet, licznych w tym budynku, przepełniona była nadzieją, jednocześnie obawiając się, że może utracić jedną z nielicznych dobrych rzeczy, jakie spotkały ją w życiu. Miłość, którą odczuwała, była czymś, czego na pewno się nie spodziewała, a która pojawiła się z nikąd, burząc dotychczasowe harmonię. Kiedy stanęła przed brązowymi drzwiami, zapukała w nie lekko, po czym weszła do środka i ujrzała kogoś. Jedna osoba, mężczyzna, który nie zdawał sobie sprawy, iż tak wiele uczynił, nawet nie zdawał sobie z tego sprawy.
Na jej widok uśmiechnął się, pokazując swoje równe, białe zęby, nie ukrywając przy tym dołeczków w policzkach, które zawsze temu towarzyszyły. Wyciągnął dłoń, chwytając drobne, delikatne palce dziewczyny i przyciągnął ją do łóżka, na którym położyła się, układając w dobrze jej znanym miejscu. Dni mijały, a liczba obrazów rosła. Spotykali się coraz częściej, rozmawiali, jedli wspólnie posiłki. I chociaż po tak krótkim czasie, jakim się znali, stali się nie rozłączni. A inni tylko patrzyli, mogli podziwiać i wzdychać na ich widok, jednocześnie zazdroszcząc im tego co mieli, czegoś pięknego i tak czystego, jak niejeden kryształ istniejący na tym świecie. Jednak życie nie zawsze jest proste; zdarzają się też tacy, którzy z zazdrości są wstanie zrobić wiele różnych, niemiłych rzeczy. Dlatego trzeba uważać, wybierać dobre, odpowiednie drogi, jakie niesie nam życie, bo łatwo jest z niej zboczyć, pójść inną ścieżką.
Kolejne noce, kolejne godziny, podczas których obydwoje pracowali, jednocześnie patrząc na siebie, rozumiejąc się bez słów. W pewnej chwili kobieta zerwała kontakt wzrokowy, zamykając delikatnie oczy, wyrównując oddech. Artysta, rysując ciągle obraz, kiedy spojrzał na swoją modelkę, zastygł w bezruchu, delektując się widokiem. Aby uchwycić moment, rysował dalej, marszcząc przy tym lekko brwi, myśląc intensywnie. Nie czuł rąk, ramiona bolały go od niezmiennej pozycji, jednak nie przejmował się tym; nie mógł. Kiedy ukończył pracę, przyjrzał się temu, co stworzył, i był zachwycony. Odłożył wszystkie narzędzia, jednocześnie podpisując się w rogu swoimi imieniem i dodając tytuł. Sen anioła, to jedyne i prawidłowe określenie tego, co widział i starał się przelać na płótno. Podszedł do biurka, włączył radio, z którego wydobywała się cicha, wolna melodia, wytarł ubrudzone dłonie o specjalnie przygotowany materiał do tego i zgasił lampkę znajdującą się na regale. Jedynym oświetleniem były teraz małe lampki oświetlające łóżko, na którym leżała Bella. I chociaż myślał, ze spała, mylił się.
Klik
Wyczuwając zmianę oświetlenia, otworzyła oczy, przyglądając się Edwardowi. Spokojnym wzrokiem śledził każdy jego ruch, a kiedy odłożył ścierkę na swoje miejsce, spojrzenie skrzyżowało się z jej. Chłopak uśmiechnął się, jednocześnie robiąc coś, co do tej pory nie robił, lub coś, czego jeszcze nie dostrzegła. Spojrzał na jej usta. Nieświadoma swoich czynów delikatnie zagryzła wargę, tym samym skupiając uwagę mężczyzny właśnie na niej. Było to tak nagłe, że przestraszyła się i speszona wstała, odwracając się do niego plecami. Poprawiając poduszki, nie usłyszała kroków zbliżających się do niej oraz dłoni splatającymi się z jej własnymi. Wyczuwając ciepły oddech na swojej szyi, delikatnie oparła się plecami o masywne ciało, delektując się tym, co właśnie się działo. Dzięki dzielącej ich różnicy wzrostu, Edward schylił się nieznacznie, przysuwając się do szyi Belli, wdychając zapach jej skóry, w tym samym czasie obejmując ją delikatnie w pasie. Stali tak bez ruchu, wyrównują swoje oddechy, zdając sobie sprawę z tego, że to, co czuli, jest prawdziwe i co najważniejsze, obustronne. Delikatnym ruchem uniósł rękę dziewczyny, tym samym obracając ją twarzą do siebie, przysuwając, nacierając na nią swoim ciałem. Bella delikatnie uśmiechnęła się, na co on odpowiedział tym samym.
Obydwoje nawet nie zauważyli, kiedy ich ciała poruszały się w rytm muzyki lecącej z radia. Bella zamknęła oczy, wtulając się, będąc otoczona silnymi ramionami. Nic więcej nie potrzebowali, niczego nie szukali, bo to, co chcieli znaleźć, mieli właśnie przed sobą. Delikatne kroki, kiedy zaczęli wirować po parkiecie. Taniec zmysłów, ciał, coraz bardziej zbliżał ich do siebie. Wpatrywali się w siebie, ucząc na pamięć rysów i szczegółów, zapachu skóry... Gdy wskazówki zegara podążały swoją drogą, oni jakby utknęli w jednym momencie, odcinając się od świata zewnętrznego, które toczyło się swoim torem, a tych dwojga zupełnie to nie obchodziło. Piosenka kończyła się, a oni tańczyli dalej. I chociaż takt muzyki stawał się coraz wolniejszy, ich ruchy zostały spowolnione, to jednak tańczyli dalej. W radiu zapanowała cisza, która dla innych była kolejną melodią, a ich nowym początkiem czegoś niezwykłego.

***

Dni i noce mijały w spokojnej harmonii, liczba obrazów rosła, wspólny czas coraz bardziej zbliżał ich do siebie, kiedy wszystko zdawało się być na dobrej drodze.

Właśnie, zdawało się.

Sobota to czas, kiedy młodzi wychodzą na spacery, spotykają się ze znajomymi. Czas na odpoczynek, ale także na dobre wiadomości. Uśmiechnięta dziewczyna, z przepasaną opaską we włosach, biegnie korytarzem do stołówki, gdzie czeka na nią pewna osoba. W ręku trzyma zwiniętą gazetę zgiętą na pół, w której przeczytała bardzo ciekawy artykuł. Była już w progu pomieszczenia, gdy niespodziewanie zderzyła się z jakąś osobą.
- Ał! – krzyknęła, upadając na podłogę, a silny ból rozszedł się po pośladkach.
Gazeta wypadła jej z rąk, lądując na zimnej posadzce, gdzie poszczególne strony wysunęły się z szeregu.
- Przepraszam, nie zauważyłem cię. – Spojrzała w górę, gdzie spostrzegła wyciągniętą rękę w swoją stronę.
Wysoki brunet o gęstych, czarnych włosach uśmiechał się i ze wszelkich sił starał się, aby jego wzrok przypominał skruchę.
- Nic się nie stało. – Wstała, nie przyjmując jego ręki i zaczęła zbierać gazetę.
- Pozwól. – Pochylił się. – Pomogę ci.
Zebrali kartki, próbując poukładać je w odpowiedniej kolejności.
- Dziękuję. – Wygładziła swoje włosy, chcąc, żeby wróciły do porządku. - Jestem Bella. – Podała mu rękę.
- Jake. – Uścisnął delikatne dłoń i podał ostatnią ze stron. – Miło mi – odpowiedział.
Z kolei pewna osoba będąca w stołówce przyglądała się całemu zajściu, marszcząc brwi. Sam był zdziwiony, że mógłby czuć się zazdrosnym.

Nie oszukuj się, przecież to piękna kobieta, myślisz, że tylko ty zwróciłeś na nią uwagę?, pomyślał.

Wstał, szybko podszedł do tej dwójki, patrząc, jak trzymają się za ręce. Stanął za dziewczyną, uważnie obserwując intruza.
- Bella? – Usłyszała głos za plecami, a kiedy się odwróciła, napotkała dziwny wzrok Edwarda.
- Już idę – wymamrotała, pośpiesznie spoglądając na Jake’a. – Mi też było miło, na razie.
Ruszyli w głąb stołówki, kiedy na ramionach dziewczyny znalazła się ręka Edwarda, dając znak nowo poznanemu chłopakowi, że ta kobieta jest tylko jego. Lecz kiedy Edward znów powrócił myślami do Belli, nie zauważył chytrego uśmiechu pojawiającego się na twarzy Jake’a.

***

- Zobacz! – Rozłożyła na stole gazetę, otwierając na określonej stronie. – Ogłaszają konkurs dla młodych artystów – powiedziała podekscytowana. – Nagrodą jest stypendium oraz przyjęcie na studia do jednej z lepszych uczelni malarskich! – Spojrzała na niego błyszczącymi oczami. – Edwardzie, to jest dla ciebie ogromna szansa. Edward?

Szansa

Każdy liczy w życiu na szczęście, szuka swojej szansy, aby łapać ją i korzystać z niej jak najdłużej. Jednak kiedy Edward spojrzał na dokładny opis ogłoszenia, jedna rzecz mu się nie spodobała. Osoba, która wygra konkurs lub znajdzie się w pierwszej trójce, będzie mogła wyjechać na studia, oddalone od domu dziecka o trzysta kilometrów, niszcząc całkowicie swoje wcześniejsze plany. Oferta była naprawdę kusząca, a on, jeśli miałby z niej zrezygnować, byłby głupcem. Jednak czy wyjazd z dala od niej też można nazwać głupotą?
Jeszcze nigdy nie rozmawiali o tym, gdyż brakowało okazji, bo jeszcze nigdy nie usłyszał od niej żadnych wyznań, konkretów. Jednak podświadomie czuł, że to, co jest między nimi, można uznać za trwałe i piękne. Niedługo będzie musiał wyprowadzić się z domu dziecka i zacząć pracę, którą już wcześnie sobie upatrzył. Znalazł też małe mieszkanie i chociaż nie było może tak duże, jakby chciał dla niej mieć, na razie musiał się tym zadowolić. Przecież miał rok na to, aby dorobić się czegoś większego, tak aby Bella z nim zamieszkała. A ten konkurs, studia, oczywiście też były świetnym pomysłem, lecz jak miałby cieszyć się z tych studiów, skoro byłby sam?

- Mówię ci, to dobry pomysł, musisz wziąć w tym udział, zrób to dla mnie. – Ścisnęła jego dłoń, spoglądając głęboko w oczy.

Spojrzał na Belle, przyglądając się jej twarzy. Pomimo tego że miała opaskę, pojedyncze loczki wydostały się spod niej, delikatnie burząc ład w jej włosach. Pomyślał, że to wszystko, co mógł osiągnąć dzięki konkursowi, nie jest mu potrzebne, bo to, czego pragnie, jest właśnie przed nim.
Jednak po długiej dyskusji wysłał wraz z Bellą jeden z obrazów, chociaż Edward nie był do końca zadowolony, uważając, że Bella była zbyt uparta. Wiedział, że chce dla niego jak najlepiej, chociaż sam zdawał sobie sprawę, iż wyjazd nie jest dobrym pomysłem.
Nadal uważał, że najlepszym obrazem był pierwszy portret Belli, lecz uznawał go za bardzo osobisty, a Bella z kolei uważała, że wszystkie są do siebie podobne. To jeden jedyny raz, kiedy mieli odmienne zdania.

***

Zbliżał się szczególny dzień, chociaż tak ciężko ukrywany przez jedną osobę. Bella chodziła nerwowo przez ostatnie dni, starając się nie wspominać nic na ten konkretny temat, a kiedy wstała pewnego ranka, z nerwów rozbolał ją brzuch. Dziś obchodziła urodziny. Nie lubiła tego dnia, bo zawsze, jak była mała, modliła się do Boga, aby znalazł jej rodzinę, ale rodziny nigdy nie dostała. Szukała osób, które by ją pokochały. Kilka lat później przestała się modlić, bo pomimo że tego nie mówiła, przestała już wierzyć, że stanie się cud.
Wstała leniwie, powoli zbliżając się do szafy, gdzie wyjęła ręcznik i ruszyła do łazienki. Gorący prysznic zmęczył ją, choć kiedy przekręciła kurek na zimną wodę, od razu stała się ożywiona. Nie doskwierało jej zimno. Wręcz przeciwnie, czuła się rześko. Z mokrymi włosami i w samym ręczniki skierowała się korytarzem do swojego pokoju. I tam znalazła niespodziankę. Podeszła pod drzwi i wzięła do rąk złożoną kartkę z napisem Bella oraz małe pudełeczko podsunięte pod sam brzeg progu.

Spotkamy się wieczorem, Edward.

Posmutniała, bo mimo że ukrywała swoje urodziny, miała nadzieję, iż spędzi ten dzień z Edwardem. Planowała nawet wspólny wypad, a teraz nie wiedziała, co sama ze sobą pocznie.

Co ja będę robić?, pomyślała.

Otworzyła małe czerwone pudełeczko i znalazła tam czerwoną różę wykonaną z papieru, wyglądającą prawie jak żywa. Rozszerzyła oczy ze zdumienia, bo to wyglądało naprawdę ślicznie. Przycisnęła kwiat do serca, jednocześnie starając się, aby go nie zniszczyć.

Edward!

Trudno było jej to przyznać, ale swój czas poświęcała tylko Edwardowi. Czekała aż porozmawiają szczerze o planach na przyszłość, bo zdawała sobie sprawę, że niedługo będzie musiał opuścić dom; martwiła się tym, gdzie może się wyprowadzić. Oczywiście nie chciała żeby ją opuszczał, jednak pragnęła jego szczęścia. Dlatego zmusiła go do wysłania obrazu na konkurs.

Może chociaż jemu się poszczęści, pomyślała.

Zrezygnowana weszła do pokoju i zamknęła się, kładąc z powrotem do łóżka.

***

Rzadko chodził na zakupy, nie lubi wtapiać się w tłum, wolał się trzymać na uboczu. Jednak teraz wiedział, że musi to zrobić, lecz nie zdawał sobie sprawy, że znalezienie czegoś odpowiedniego może być takie trudne. Miał kilka pomysłów. Perfumy, kwiaty, biżuteria. Chodził po wszystkich możliwych sklepach, lecz nic mu nie pasowało. Prosił o pomoc panie pracujące w sklepie, jednak i to nie pomogło. Wszystko nie miało tego „czegoś”. Czekał na moment, gdy spostrzeże jakąś rzecz i pierwszą myślą będzie: „muszę to mieć”. Zwiedził całe centrum handlowe, kiedy ostatnim sklepem okazał się sklep oddzielny pawilonami. Kiedy tam wszedł, uderzył go mocny zapach różnych zapachów pochodzących od ozdobnych świec. W tym sklepie znajdowało się wszystko, co powinno spodobać się kobietom, dlatego też liczył, że znajdzie coś dla Belli. Znalazł słodkie miśki, ale uznał, iż to nieodpowiednie na prezent, kubki z napisami też odpadały. Dopiero po chwili spojrzał na górne półki, gdzie znajdowały się te droższe rzeczy, i ujrzał przepiękną brązową ramkę z pozłacanymi rogami.

To jest to, pomyślał.

Nie czekając na inne możliwości, chwycił ramkę i udał się do kasy. W końcu przydały się pieniądze ze sprzedaży obrazów. Pani ekspedientka pakowała prezent w ozdobny papier, a Edward rozglądał się, spostrzegają w oddzielnej półce delikatny łańcuszek z przepięknym motylkiem przyczepionym do niego. Sprzedawczyni cierpliwie czekała na jego decyzję, pomogła się zdecydować. Z szerokim uśmiechem wyszedł ze sklepu, niosąc w ręku zapakowane upominki.

***

Była już późna godzina, kiedy ostatnie poprawki zostały nałożone na obrazek. Starał się idealnie odzwierciedlić pierwszy portret Belli, nieznacznie zmieniając, aby zmieścił się w granicach ramki. Skończył pracę, odłożył narzędzia i ruszył do łazienki. Po kilku minutach umyty, w czystym ubraniu skradał się pod drzwi Belli. Jak najciszej, aby nie robić żadnych hałasów, położył pod drzwiami czerwoną różę kupioną dużo wcześniej. Zapukał do drzwi i uciekł, chowając się za rogiem. Spoglądając ukradkiem, obserwował minę Belli, zmieszanej całą sytuacją. Miał tylko nadzieję, że będzie w dobrym humorze. Zdawał sobie sprawę, że nie była z nim cały dzień i o to mogła mieć żal, lecz postanowił to odrobić dziś wieczorem.

- Edward? – zapytała, rozglądając się po całym pomieszczeniu. – Edward? – powtórzyła.

Żadnego odzewu, szelestu, dźwięku. Zmarszczyła delikatnie brwi, kiedy udała się ponownie do pokoju. Z hukiem zamknęła drzwi, a echo rozeszło się po korytarzu.

Ups, pomyślał.

Nie chciał, żeby całkowicie straciła cierpliwość, dlatego wyszedł z ukrycia i ruszył do drzwi. Wyjął łańcuszek i z wyciągniętą ręką stanął przed drzwiami, tak że ciało miał ukryte, a jedynym, co mogła zobaczyć po wyjściu z pokoju, zdawał się motylek zwisający z jego dłoni. Zapukał delikatnie i czekał, czekał, czekał…
Wykonał tę czynność ponownie, lecz nadal nikt nie wychodził. Postanowił przestać i czekać, bo w końcu nie wytrzymałaby, musiała wyjrzeć. Kobieta była za bardzo ciekawska, musiała w końcu zobaczyć, kto się tak dobija.
Czekał dokładnie minutę. Ręka zaczęła go minimalnie boleć, kiedy klamka od drzwi powoli zjeżdżała coraz niżej pod naciskiem. Z ramką w ręku starał się zakryć buzię, aby nie wybuchnąć śmiechem i nie zepsuć całej zabawy. Już widział delikatne loki brązowych włosów, kiedy usłyszał ciche westchnienie.

Och!

Delikatnie ręką sięgnęła po łańcuszek, zabierając go z dłoni. Już chciał zobaczyć jej minę, kiedy niespodziewanie ktoś uderzył go w ramię.

- Nigdy więcej nie zostawiaj mnie na cały dzień samej! – Napastnik, a raczej napastniczka, krzyknęła, rzucając mu się w ramiona.
- Przecież dziś są twoje urodziny, musiałem się do tego przygotować – powiedział, spoglądając w jej twarz i uśmiechając się. – Wszystkiego najlepszego, Bello.

Odwzajemniła uścisk, a kiedy myślała, że pocałuje ją w usta, musiała pocieszyć się tylko delikatnym muśnięciem w policzek.

- On jest śliczny, dziękuję – uśmiechnęła się. – Nie musiałeś tego wszystkiego robić, naprawdę.
- Wiem, ale chciałem. Zresztą – Wyciągnął ostatni prezent z za pleców – to jeszcze nie wszystko, proszę.

Obrazek przedstawiał Bellę znajdującą się przy oknie, z głową opartą o szybę, ale skierowaną w stronę artysty. Uśmiechała się, a jej uśmiech był piękny, czyli taki, jaki na zawsze pozostał mu w sercu. Czarna suknia wiązana na szyi idealnie spływała po jej ciele i sięgała kolan.
Bella często zastanawiała się, skąd on tak idealnie umiał rysować kobiety, te wszystkie stroje, lecz wolała poczekać z tym tematem. Na razie przyglądała się prezentom i była najszczęśliwszą osobą na świecie.

- Czy mógłbyś? – Podała łańcuszek, a chłopak odgarnął włosy na jeden bok, zapinając swój upominek na szyi dziewczyny. – Dziękuję raz jeszcze. – Przytuliła się ponownie w Edwarda, chowając twarz w jego szyję. – Za to, że jesteś – Zanurzyła dłonie w jego gęste włosy – tutaj, ze mną, i sprawiasz, że jestem szczęśliwa. – Pocałowała go w szyję.

Edward przymknął oczy, hamując się przed oddaniem tej przyjemności. Chciał stać z nią tak całą wieczność, lecz zaplanował jeszcze wiele atrakcji na dzisiejszy wieczór, a Bella pieszcząca go w szyję mąciła mu całe plany oraz umysł.

- Cieszę się, że jesteś szczęśliwa. – wyszeptał i schował jej dłonie w swoich rekach, odsuwając ją delikatnie. – A teraz weź kurtkę, wychodzimy.
- Dokąd? – zaciekawiła się.
- Zobaczysz – odpowiedział z łobuzerskim uśmiechem.

***

Dziękuje za uwagę Wink


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Ewelina
Dobry wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P

PostWysłany: Śro 18:18, 26 Maj 2010 Powrót do góry

Droga new life.
Jestem Twoją fanką po pierwszym rozdziale "Damy w czerni" i jeśli tak dalej będziesz czarować emocjami i fabułą w tekście to nie wiem co ze mnie zostanie. Chyba jakaś plama na dywanie. Jestem totalnie zauroczona tym opowiadaniem, nie umiem określić jego fenomenu, ale jest on napisany z uczuciem i chyba to mnie tak "zniewoliło". Tracę chęci na czytanie autorskich opowiadań, jednak "Dama..." owinęła mnie sobie wokół palca i masz we mnie stałą czytelniczkę.
Chytry uśmieszek Jake'a dowodzi, że nie: a) nie przepadasz za nim, b) facet namiesza.
A i jeszcze coś:
Cytat:
- Cieszę się, że jesteś szczęśliwa. – wyszeptał i schował jej dłonie w swoich rekach, odsuwając ją delikatnie.

przed myślnikiem kropka niepotrzebna i rękach

Cóż, jeśli są jakieś literowe wpadki to nie zwracałam na nie uwagi. Tekst czyta się płynnie i przyjemnie.
Dziękuje za rozdział, życzę Ci ogromu weny i obyś szybko wróciła z trzecim rozdziałem!
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Śro 18:19, 26 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Phebe
Wilkołak



Dołączył: 17 Kwi 2010
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sleepy Hollow

PostWysłany: Śro 19:32, 26 Maj 2010 Powrót do góry

Nie ukrywam, czekałam, przebierając nóżkami i się doczekałam! Zawstydzony

Rozdział bardzo gładki, nacechowany emocjonalnie, refleksyjny... Pozwalasz bohaterom powoli poznawać się nawzajem, rozwijać- nie galopujesz, co bardzo wzbogaca treść opowiadania. Widać już zalążek miłości, ale jeszcze nie wszytko zostało pokazane i powiedziane. To przemawia tylko na korzyść.
Jake? Grrr, dlaczego zawsze muszę do niego pałać niechęcią od pierwszego wejrzenia? Cóż, taka już chyba jego uroda...
Jestem absolutnie zaintrygowana, zafascynowana i zaciekawiona!
Liczę na dalszy rozwój wypadków, mam nadzieję, że nadal będziesz wszystko oblekać w tą smakowitą, tajemniczą atmosferę.
Trzymam kciuki!
new happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
belongs_to_cullens
Wilkołak



Dołączył: 27 Sty 2010
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 19:36, 26 Maj 2010 Powrót do góry

Twoje opowiadanie jest magiczne, New life:))
Nie ma w nim pędzącej akcji, a są uczucia, wrażenia, emocje...
Opowiadasz bajkę, a raczej baśń, czytając te dwa rozdziały, miałam wrażenie, ktoś szepcze mi je do ucha, jak wróżka:) Chyba jesteś wróżką:)

Muszę to napisać, choć zupełnie nie jest to w klimacie, jaki chciałabym, aby zostawił mój komentarz, ale muszę: czy Bella nie obchodziła czasami urodzin w pierwszym rozdziale? 16-tych? Kiedy dostała od Edwarda rysunek siebie w czerwonym pudełku z zieloną wstążką? A przecież nie mógł minąć już rok, bo Edward miał (na początku opowiadania piszesz o tym) za kilka miesięcy skończyć 18 lat i wyprowadzić się z domu dziecka.
A może mi się coś źle w głowie poskładało?

Niemniej, przenosisz mnie, od dziś Twojego czytelnika, do niezwykłej krainy, do której z olbrzymią chęcią i często będę zaglądać:) Dziękuję i pozdrawiam!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
new life
Zły wampir



Dołączył: 13 Sie 2008
Posty: 489
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Śro 19:58, 26 Maj 2010 Powrót do góry

belongs_to_cullens masz racje :) ale pisałam to już jakiś czas temu i miałam zmienić jego wiek, zapomniałam o tym :) a jedna osoba już mi o tym przypominała :) mogę Was tylko za to przeprosić :)
Następny rozdział już jest napisany, będzie już niedługo.
A co do tego Jake'a, ja go poprostu nie lubie. Niestety jest tak, że mam takie odczucia z filmu i to przenosi się na moje pisanie.
I nie jestem wróżką, chociaż bym chciała :)
Ewelina, błędy zaraz poprawie :)
Dziekuje Wam za komentarze :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
villemo
Wilkołak



Dołączył: 29 Sie 2009
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: wzgórze czarownic

PostWysłany: Śro 20:09, 26 Maj 2010 Powrót do góry

To cudo jest pełne słodyczy, uroku i potrafi zachwycić czytelnika. Kiedy czytam ten ff czuję się jakby nie było niczego wokół mnie, tylko ja i bohaterowie. Ta mgła delikatności i tajemnicy, którą czuć przy tym opowiadaniu powoduje, że nie można się nim nasycić, że chce się więcej. Już mi brakuje określeń. Było trochę błędów, ale teraz nie potrafię o nich myśleć.
A i juz nie lubię Jake'a, zresztą zawsze byłam team Edward.:D
Czekam i pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Bieniutek
Nowonarodzony



Dołączył: 19 Sie 2009
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Gorzów Wlkp.

PostWysłany: Śro 22:21, 26 Maj 2010 Powrót do góry

Ok, momencik, tylko pozbieram szczękę z podłogi. Powiem Ci, że to jest absolutnie genialne! Już nie tylko sam pomysł, a wykonanie. Poważnie. Czyta się szybko i lekko, a co więcej, to opowiadanie jest w pewnym sensie takie specyficzne. Oczywiście w dobrym tego słowa znaczeniu Wink. Jest takie spowite magią. Ma naprawdę niesamowity klimat. Czułam się, jakbym czytała baśń. Po prostu cudo!
Bardzo podoba mi się ich związek. Jest taki inny. Miłą odmianą jest to, że nie bazujesz na samym pociągu seksualnym. Tu jest, jak już powiedziałam, magia... delikatność, czystość, prawdziwe uczucie. Szczerze, nawet nie wiem, jak to opisać. ; p
Nie potrafię nawet przelać moich uczuć i wrażeń i napisać porządnego komentarza.
Ech, i widzissz co zrobiłaś? ;p Zamieniłaś moją mózgownicę w papkę ;p.
Ale to dobrze;D, przynajmniej ja się z tego cieszę.
Uwierz, że naprawdę rzadko coś robi na mnie takie wrażenie Wink
Ostatnio nawet nie mam czasu zaczynać nowych ff. Czasem wejdę tu w jakiś temat, przeczytam parę zdań i koniec. Wychodzę stamtąd z myślą, że przeczytam później. Tutaj też się tak zaczęło, ale w tym przypadku wciągnęło mnie jak cholera. Wielkie brawa, bo potrafisz wciągnąć czytelnika Wink
Ponieważ oficjalnie zakochałam się w Twoim opowiadaniu, masz jak w banku, że zostanę z Tobą do końca opowiadania i po każdym rozdziale postaram się wrzucać ładny komentarz Wink
Och, i jestem ciekawa, gdzie Edward chce zabrać Bellę;D. No i już mnie Jacob zdenerwował, a tak naprawdę nic jeszcze nie zrobił ;P
No nic... dużo, dużo, dużo weny i czasu życzę ;]

pzdr
Bieniu


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
zawasia
Dobry wampir



Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D

PostWysłany: Czw 20:17, 27 Maj 2010 Powrót do góry

to piękne bylo,
ale Jake mi sie nie podoba i ten usmieszek chytry nie zgadzam sie na niego i już...
Edzio jaki romantyczny ciekawe co dalej wymyślił, jak na razie ładny prezent podarował:)
przyznam sie szczerze, że bardziej zastanawia mnie ich dalsze życie jak się potoczy, gdy Edzio opuści dom dziecka a Bella sama zostanie
no ale pewnie będzie wszytsko dobrze
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
bugsbany
Wilkołak



Dołączył: 07 Sty 2010
Posty: 101
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 8:38, 28 Maj 2010 Powrót do góry

Nie potrafię napisać mądrego komentarza, normalnie brak mi słów, żeby opisać to co czuję. Jesteś niesamowita, sposób w jaki piszesz sprawia, że przenoszę się do innego świata, magicznego.....Najbardziej cieszy mnie w tym opowiadaniu, że Bella i Edward nie rzucają się na siebie. Ta ich miłość rozwija się powoli, w piekny sposób:D
Nie podoba mi się Jackob...grrrr nie lubię go.
Czekam na więcej Cool życzę weny


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin