FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Jego oczy są nadal zielone... [NZ] 22.09 7 rozdział Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
a_lutka
Nowonarodzony



Dołączył: 02 Maj 2011
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze stolicy

PostWysłany: Czw 19:01, 11 Sie 2011 Powrót do góry

Witam wszystkich :)

dziękuje za komentarze. miło wiedzieć, że ktoś czyta to opowiadanie.
Pełna obaw dotyczących waszej reakcji - choć część już się pewnie domyśla, co za chwilę się okaże - przybywam z nowym chapikiem (jak zawsze króciutkim). Miłego czytania.
P.S. jeżeli nie macie nic przeciwko, to piszcie co myślicie.

Rozdział 4
Bolesna prawda



Jasper, który był bacznym obserwatorem, zauważył od razu, że atmosfera w pokoju zgęstniała. Było zupełnie inaczej niż na poprzednim zebraniu, wyczuwał jakąś sztuczność. Zastanawiał się, czym mogło to być spowodowane. Rozwiąże tę zagadkę, nie spocznie, dopóki nie dowie się, o co chodzi. Czyż nie szczyci się tym, że w jego firmie panuje rodzinna atmosfera? Skąd więc to dzisiejsze napięcie?
Na szczęście, na zebraniu pojawił się dzisiaj Em i szybko zaraził wszystkich dobrym humorem. Wspólnik odetchnął z ulgą.
Gdy spotkanie chyliło się ku końcowi, Jasper poprosił swojego najlepszego pracownika, aby ten przeszedł z nim do jego gabinetu.
Kiedy szli korytarzem, wyczuwał w nim tłumione emocje. Rzadko widywał go w takim stanie. Coś się musiało stać. Wiedział, że kolega nic mu nie powie, dopóki sam nie będzie tego chciał. Nie ma sensu próbować z niego wyciągnąć informacje na siłę. Może Esme będzie wiedziała, co go gnębi. Tak, zapytam ją o to - postanowił.


***

Alice chodziła zdenerwowana po swoim biurze. Pewnie zaraz wydepta dziurę w pięknej, wielobarwnej wykładzinie, którą zamówiła aż z Turcji. Nogi pulsowały jej w za ciasnych, za to modnych szpilkach, a w głowie panował zamęt. Nie mogła skupić się na pracy. Bella potrzebuje wsparcia, problem w tym, że nie wiedziała, jak powinna postąpić.

Jeszcze wczoraj jej nie przeszkadzało, że wychodząc na kolację z Jasperem, zostawia przyjaciółkę samą na całą noc. Jazz zabrał ją do nowej włoskiej knajpki, niedaleko jego kancelarii. Była cała rozanielona, kiedy na niego patrzyła. Ubrany był w drogi, doskonale skrojony garnitur, który podkreślał muskulaturę jego ciała. Spod marynarki wystawała koszula w jej ulubionym, zielonym kolorze, która bezbłędnie komponowała się z blondem jego włosów i brązem tęczówek. Ona z kolei założyła najlepszą sukienkę i niebotycznie wysokie szpilki, co jedynie lekko zmniejszyło różnicę, ponieważ była od niego o wiele niższa. Kolejny bukiet świeżych, pachnących kwiatów zdobił salon mieszkania, które dziewczyny dzieliły ze sobą. Alice była bardzo szczęśliwa.

Cały urok wczorajszego wieczoru prysł, kiedy dziś rano odebrała telefon od Belli. Przyjaciółka prawie płakała do słuchawki.

- Kobieto, coś ty zrobiła! Mówiłam Ci, że to się źle skończy. Dlaczego cię posłuchałam? - łkała.
- Opanuj się Bello. Powiedz, co się stało. - Próbowała uspokoić koleżankę i coś z niej wyciągnąć.
- Nieszczęście się stało…– Dziewczyna opowiedziała jej o pojawieniu się byłego przyjaciela. Alice była równie wytrącona z równowagi, co ona.
- Jak on śmie pojawiać się w twoim życiu po tym, co ci zrobił? - wyrzuciła z siebie, zła na zaistniałą sytuację.
- Przypominam ci, że to ja pojawiłam się w jego dotychczasowym miejscu pracy…

Alice nie robiło to różnicy. Znała całą historię i nie zamierzała zostawić koleżanki bez pomocy. Co jak co, ale Alice Brandon nie wybacza krzywd wyrządzonych jej najlepszym przyjaciołom. A Bella była dla niej nawet bliższa, traktowała ją jak siostrę.

- Musisz się uspokoić. Zejdź do tego baru na dół, napij się drinka. Zdystansuj się. On zapewne w tym czasie ucieknie z biura. Będziesz miała spokój do końca dnia. A wieczorem zbiórka w salonie, przyniosę lody czekoladowe i coś wspólnie wymyślimy. Nie dajmy się zastraszyć, Bells!


***

To będzie ciężki dzień, pomyślał mężczyzna, schodząc do baru na dole budynku. Potrzebował wsparcia. Wypije drinka, posiedzi w samotności, odgoni od siebie myśli o Belli. Musi się wyciszyć.

Cała ta sytuacja była dziwna. Kiedy wyjeżdżał 10 lat temu był przekonany, że już więcej jej nie spotka. Ale sądził również, że nigdy nie wróci do tego miasta. Los okazał się jednak bardzo przewrotny, kiedy ta dziewczyna ponownie stanęła jego drodze. Czy kiedykolwiek chciał ją jeszcze spotkać? Czym sobie zasłużył na ból, który teraz zaczął odczuwać? Czyżby był aż tak złym człowiekiem, żeby przypominać mu na każdym kroku o tym, co się wydarzyło?

Zamówił sobie drinka i kiedy go odebrał, skierował się w kąt pomieszczenia. Zajął mały, dwuosobowy stolik, ciesząc się tym, że w barze nie było zbyt wielu gości. Zanurzył usta w alkoholu. Powinien się pilnować, bo w jego obecnym stanie może łatwo przesadzić. Jest rozbity, a poza tym brał dzisiaj leki. Alkohol w godzinach pracy! Jeżeli Esme się o tym dowie, na pewno da mu popalić, nie ma co!

Pogrążony w swoich myślach nie zauważył, kiedy do baru weszła zdenerwowana Bella. Zbliżyła się do lady i zamówiła porzeczkowego drinka na ukojenie nerwów. Musi się rozluźnić, bo zaraz ma wraz z koleżanką przygotowywać mowę końcową. Barman uśmiechał się do niej lekko, w tle grała cicho muzyka. Idealne miejsce na zregenerowanie sił. Za dziesięć minut wróci do biura, gdzie spotka się z Esme.

Rozejrzała się po pomieszczeniu - o tej porze nie było tu zbyt wielu gości. Większość klientów była pogrążona w pracy na wyższych piętrach budynku. Tylko nieliczni siedzieli pojedynczo przy stolikach i rozmyślali. Światło było przytłumione, dawało efekt mroku i stwarzało idealną atmosferę do oderwania myśli od niefortunnych tematów i przywrócenia ich na właściwe tory.

Wtedy go spostrzegła. Siedział przy stoliku w rogu pomieszczenia. Dłonie zatopił w brązowo-miedzianych włosach i wpatrywał się w blat. Wyglądał na pogrążonego w myślach. Miał cienie pod oczami - był zmęczony.

Podeszła do niego niepewnym krokiem.

- Cześć - wyjąkała nieśmiało. Czuła się bardzo niepewnie.
- Cześć - odpowiedział. Spojrzał na nią i uniósł lekko kąciki ust w delikatnym uśmiechu. Od zawsze tak reagował na jej obecność.
- Mogę się przysiąść? - zapytała Bella, czekając z lękiem na odmowę. Może lepiej byłoby, gdyby usłyszała nie, pomyślała.
- Jasne. - To była cała jego odpowiedź.


***

Emmett szukał Belli. Miał dla niej dobrą informację - Esme wyraźnie chwaliła jej pracę, więc nadeszła pora, aby porozmawiać o pieniądzach. Podstawowa stawka wydawała mu się teraz zdecydowanie za niska, jak na potrzeby koleżanki. Chciał zaproponować jej wyższe wynagrodzenie i dodatkowe bonusy. Bella będzie się wykłócać - pomyślał. - Będzie myślała, że robię to przez wzgląd na starą przyjaźń. Ale zdecydowanie zasługuje na podwyżkę. Wbiegł do jej biura, mijając zaskoczoną Ness. Gdy drzwi huknęły o ścianę, oczekiwał jej złośliwej odzywki, ale spotkał się z ciszą. Przeleciał wzrokiem po pustym pomieszczeniu - dziewczyny nie było w pokoju. Zauważył tylko kilka zmian w ułożeniu mebli i ramkę ze zdjęciem postawioną na biurku. Już miał wychodzić, kiedy kręcąc apetycznie biodrami i uśmiechając się szeroko, weszła Nessie.

- Bells zeszła na dół na chwilkę. Musi coś przemyśleć - wyjaśniła.
Dobrze, nie będzie jej teraz przeszkadzał. Wróci później.

- Czy coś jej przekazać, szefie? - usłyszał.
- Dzięki Ness. Jak już przyjdzie, przekaż jej, że czekam na nią w swoim biurze.

Nie tylko Em szukał Belli. Po chwili do jej sekretarki zgłosiła się Esme, umówiona z dziewczyną na pracę nad mową końcową.
- Jest w barze na dole. Powinna zaraz wrócić, ale jeśli chcesz, to pewnie jeszcze ją tam zastaniesz. - Poinstruowana kobieta podeszła do windy z zamiarem dostania się na dół. W cichej atmosferze kawiarenki będzie im się lepiej rozmyślało. Mogą tam popracować. To bardzo dobry pomysł.


***

Rozmowa pomiędzy Bellą i jej dawnym przyjacielem nie kleiła się. Żadne z nich nie wiedziało, od czego zacząć. Czy powinni wracać do przeszłości? Czy może to, co się wydarzyło, już się nie liczyło? Może trzeba zacząć budować ich relacje od nowa?

- A więc zostałaś adwokatem, tak jak marzyłaś. – Mężczyzna spróbował rozpocząć konwersację.
- Tak - odpowiedziała krótko. - Ty też.
Przytaknął. Znów zapadła cisza.
- Co się stało, że wróciłeś do Waszyngtonu? – Próbowała podtrzymać rozmowę. Nie śmiała zapytać o powód wyjazdu, jeszcze nie jest gotowa go poznać.
- To długa historia. - Był pewien, że nie powinien się nią dzielić z Bellą. Prędzej czy później sama się dowie. Zapewne jednak prędzej. Pewnych rzeczy nie sposób ukryć.
- Jak tu trafiłaś, mam na myśli McCarty&Hale? - zapytał bez ogródek. Był ciekawy, czy wiedziała wcześniej, że on tu pracuje. Podejrzewał jednak, że jest tak samo zaskoczona, jak i on.
- Jasper to mój znajomy ze studiów. A Em to mój najlepszy przyjaciel z uniwersytetu. - Odparła. Zabolały go te słowa. Kiedyś to on był jej najlepszym przyjacielem. Ale nie można cofnąć czasu, nic już nie można w tej kwestii zmienić. - Kilka dni temu zakończyłam pracę dla Newtona i przyszłam do tej kancelarii - kontynuowała. – Nie widziałam cię tutaj wcześniej, nie wiedziałam, że tu pracujesz – dodała, jakby się usprawiedliwiając.
- Wolę pracować w domu, w samotności. Rzadko bywam w biurze - wyjaśnił. Bella kiwnęła głową potakująco. – A właśnie, nie powinnaś być teraz w biurze? – zapytał.

Spojrzała na zegarek. Ma rację, jest umówiona z Esme, powinna już wracać na górę. Dlaczego na te słowa zrobiło jej się przykro? Czyżby zależało jej na towarzystwie tego mężczyzny bardziej, niż chciałaby się do tego przyznać? Czyżby drzwi do jej serca nie były zamknięte na klucz?

Nagle ktoś podszedł do stolika. Oboje niechętnie oderwali od siebie wzrok i spojrzeli na nowoprzybyłą osobę. Na twarzy Belli pojawił się uśmiech.

- Właśnie o tobie myślałam – odparła dziewczyna do stojącej obok niej Esme.
- Dobrze, że Cię znalazłam. Ness mnie tu skierowała. Szukam Cię i szukam, a ty tu sobie spokojnie rozmawiasz z moim mężem – zaśmiała się.

Belli stanęło serce. Spojrzała na dłoń mężczyzny. Złoty krążek na serdecznym palcu jego prawej ręki delikatnie pobłyskiwał w słabym świetle pomieszczenia…


***


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aurora Rosa
Dobry wampir



Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 695
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z własnej bajki

PostWysłany: Czw 19:50, 11 Sie 2011 Powrót do góry

No nareszcie akcja się rozkręca Very Happy Taki krótki tekst a tyle wnosi Smile lubię to opowiadanie, poprostu lubię. Za prostotę przekazu, za niezły język, za spójność i konstrukcję.
Przy tym zdaniu omal nie spadłam z kanapy "- Dobrze, że Cię znalazłam. Ness mnie tu skierowała. Szukam Cię i szukam, a ty tu sobie spokojnie rozmawiasz z moim mężem – zaśmiała się." Paring Edward/Esme? o rany! tego jeszcze nie było Padam
Coraz bardziej mnie wciąga. Poprostu lubię i czekam na więcej.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aurora Rosa dnia Czw 19:52, 11 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
belongs_to_cullens
Wilkołak



Dołączył: 27 Sty 2010
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 20:13, 11 Sie 2011 Powrót do góry

O rany!! tego się nie spodziewałam, miła, sympatyczna Esme, pracują razem i się lubią. Biedna Bella, oczywiście, że drzwi do jej serca nie są zamknięte...

Mnie również świetnie czyta się Twoje opowiadanie, nie widzę błędów, czyta się bez 'zgrzytów'. Zapowiada się ciekawa historia, więc będę zaglądać:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
magdalina
Dobry wampir



Dołączył: 25 Wrz 2009
Posty: 786
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 35 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź

PostWysłany: Czw 20:30, 11 Sie 2011 Powrót do góry

a_lutka Zabiłaś mnie- właśnie przeżywam zawał, udar, czy co tam jeszcze może być innego. Jak to Eduś mężem Esme? No jak? Ech...
Brak mi słów, więc pisz kobietko bo wszystkie włosy z głowy wyrwę, wszystkie paznokcie zeżrę
Nie no, nawet nie wiem co napisać Wink po za tym że opowiadanie świetne, można się wczuć w uczucia bohaterów. Nie no nic z tego kk nie będzie.
Naprawdę zabiłaś mnie
Weny więc i czekam na kolejny rozdział


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
zawasia
Dobry wampir



Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D

PostWysłany: Czw 21:18, 11 Sie 2011 Powrót do góry

końcówki się nie spodziewałam,
wielkie zdziwienie i trudno mi coś napisać, jakoś nie mogę zebrać myśli
widzę że coś się rozkręca, ale Esme i Edzio jakoś mi to nie pasuje, ale zobaczymy jak będzie dalej
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ashash
Człowiek



Dołączył: 04 Maj 2011
Posty: 75
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 5:13, 12 Sie 2011 Powrót do góry

No fakt - końcówka była zabójcza :) ale mimo wszystko nie chce mi się wierzyć, że Edi i Esme są ze sobą ot tak - z miłości. Za tym musi kryć się jakaś intryga ! Lub inna okoliczność losu. Stawiam na to, że Edi jest na coś poważnie chory, lekarze przepowiedzieli mu rok życia więc postanowił się chajtnąć. A potem wyszło na to, że jednak będzie żył długo i szczęśliwie (jak będzie brał leki). Oooo taka ze mnie wróżka :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anilla
Nowonarodzony



Dołączył: 01 Lip 2011
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Forks :)

PostWysłany: Czw 18:00, 18 Sie 2011 Powrót do góry

Zabójcze!!!
Z tego, co myśli Edzio, sądzę że on i Esme są ze sobą nie z miłości, ale z obowiązku, czy czegoś... Po prostu TO NIEMOŻLIWE. Koniec, kropka. Ach, i na końcu Bells z Edziem MAJĄ BYĆ RAZEM. xD xD xD

Zaciekawiłaś mnie. Podejrzewam, iż Edek kocza Bells. No, nic, śledzę temat. :):):)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
IssaBella
Wilkołak



Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 129
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 18:21, 18 Sie 2011 Powrót do góry

No nareszcie coś się zaczyna dziać:)
Edward ma żonę... no tym mnie kochana zaskoczyłaś. Ale powiem szczerze że nie pasuje mi to że to Esme, chyb że o to chodzi że dalej jakoś akcja tak idzie że tak będzie najlepiej, ale ja widziała bym tu jakiekolwiek inne imię. Esme mi nie pasuje. Ale to moje skromne zdanie. :)

Podobała mi się rozmowa Belli i Edwarda w barze.
Taka niby żadna, ale coś między nimi można wyczuć, napięcie, strach(?)...
to jest fajne.

Zastanawiam się co się wydarzyło dziesięć lat temu. Dlaczego Edward wyjechał?
Sądzę że przez jakieś nieporozumienie, a może coś ukrywał przed Bellą.

czekam na rozwój wydarzeń
pozdrawiam i Weny życzę ;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
a_lutka
Nowonarodzony



Dołączył: 02 Maj 2011
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze stolicy

PostWysłany: Śro 21:15, 24 Sie 2011 Powrót do góry

Dziękuję za wszystkie komentarze - tym razem był spory odzew :)
Cieszę się, że udało mi się czymś Was zaskoczyć.
Zapraszam na 5 rozdział i po cichu liczę na opinie.
No i jest więcej dialogów :)
Pozdrawiam!

_____________________________________________________________

Rozdział 5
Dobrana para



Rosalie siedziała w swoim biurze. Rozłożyła przed sobą akta sprawy, na wypadek, gdyby ktoś wszedł do pomieszczenia. Wyglądała jakby była pogrążona w pracy, jednak jej myśli były dalekie od tak przyziemnych spraw. Aby osiągnąć swój ostateczny cel, musi wymyślić jakiś sposób działania. Ostatnio szło jej tak dobrze, aż do czasu, kiedy Jasper wspomniał o zatrudnieniu Izabelli. Wraz z pojawieniem się dziewczyny, cały jej plan runął. Trzeba zacząć działać, zanim ona wszystko zniszczy.

Spojrzała na stojącą na biurku fotografię w ozdobnej ramce. Zdjęcie przedstawiało trzy osoby - małą, blondwłosą dziewczynkę, uśmiechającą się niepewnie do fotografa oraz jej rodziców. Wyglądali na zmęczonych, jakby wrócili do domu po ciężkim dniu pracy i nic już nie sprawiało im przyjemności. Mieli ziemistą cerę i podkrążone oczy. Dało się zauważyć, że potrzebowali odpoczynku. W nagłym przypływie złości prawniczka chwyciła zdjęcie i wrzuciła je do jednej z szuflad biurka. Nie czas na sentymenty, czas na działanie.

Odkąd pojawiła się nowa pani adwokat, jej życie stało się trudniejsze, musiała się bardziej starać. Izabella jest ładną osobą, ale nic poza tym – Rose nie wiedziała, co Ci mężczyźni w niej widzą. Chyba musi się bardziej postarać, bo ta dziewczyna w ostatnim czasie wyraźnie zajęła całą uwagę pewnej osoby. A ona nie zamierza na to pozwalać.

Emmett skakał wokół Belli jak jakiś nastolatek. Ciągle się nią interesował, odtrącając Rose. Ilekroć mijała go na korytarzu, czuła lekkie ukłucie w klatce piersiowej. To pewnie ze złości. Może powinnam umówić się na rutynowe badania? Takich objawów nie należy lekceważyć, co jeśli się pogłębią? - myślała.

Dobrze, że dziś włożyłam ten kostium, pomyślała. Świadomość, co ma pod nim też bardzo jej pomagała. Jakby tylko Em zauważył koronkową bieliznę w wyzywającym kolorze czerwonego wina, nie musiałaby się już tak przejmować. Jak każdy mężczyzna pomyślałby swoim drugim mózgiem, a ona mogłabym to później wykorzystać.

Troszkę pewniejsza siebie wyszła z gabinetu i udała się w kierunku toalety. Poprawi makijaż i pod jakimś pretekstem pójdzie do niego. Nie mogę stać bezczynnie, kiedy ta mała rujnuje moje plany - postanowiła. Po drodze usłyszała głośny trzask dochodzący z gabinetu Izabelli. Spojrzała w tamtym kierunku i zobaczyła jednego z szefów stojącego samotnie w biurze nowej pracownicy, wyraźnie zdezorientowanego.

- Bells zeszła na dół na chwilkę. Musi coś przemyśleć – usłyszała głos tej sekretareczki rozpuszczającej plotki na jej temat po całym biurze. Zauważyła, że Emmett skinął głową i spojrzał na Ness. Czy on naprawdę patrzy na jej piersi?
- Czy coś jej przekazać, szefie? - ta mała działała Rose na nerwy. Patrzyła na niego zalotnie i lekko oblizywała usta. Swoje loki oplatała wokół wskazującego palca prawej ręki, wdzięcząc się do przełożonego. Rosalie zna te sztuczki. Tylko ona może je wykorzystywać na tym wielkoludzie stojącym przy Ness. Czy dziewczyna nie ma w sobie dość inteligencji, aby wiedzieć, że ktoś taki jak Emmett nie zadowoli się byle sekretarką? Jemu potrzeba prawdziwej kobiety, z pozycją i renomą. Takiej jak ja - pomyślała.
- Dzięki Ness, czekam na nią w swoim biurze. - Te słowa przywróciły ją do pionu. Musi szybko działać, bo na każdym rogu czyha zagrożenie.


***
BPOV

- Alice, ja nie dam rady tam pracować! – i chociaż bardzo tego chciałam, łzy nie pojawiały się na mojej twarzy. Nie spływały ciurkiem po moich policzkach, tak, bym nie była w stanie ich w żaden sposób zatrzymać. Zaciskałam mocno powieki, ale wzmagało to jedynie nieznośne pieczenie, a nie powodowało napływu słonych strumieni. Chciałam się wypłakać, opłukać moją duszę z tego niechcianego, dziwnego uczucia straty. Skąd ono się wzięło? Przecież minęło już tyle lat!
- Bells, kochana, znajdziemy jakieś wyjście. - Uspokajała mnie przyjaciółka. - Przecież sama mówiłaś, że on rzadko jest w biurze. Nie będziecie się często spotykać - przekonywała.
- Sama nie wiem, czemu tak reaguję. Chyba po prostu nie spodziewałam się tego.

Kiedy wyjechał, moje serce cierpiało. Tęskniłam za jego obecnością, dotykiem jego dłoni, kiedy trzymał moją rękę, uśmiechem, kiedy mnie zauważał na ulicy. Wtedy bardzo mi go brakowało. Jednak teraz, kiedy ponownie dane mi go było spotkać, ból był niewyobrażanie większy. Nieistotny był powód, dla którego wyjechał. Teraz cały mój umysł analizował i podkreślał fakt, że mężczyzna nie tęsknił za mną tak, jak ja tęskniłam za nim. Nie cierpiał jak ja, a co więcej - ułożył sobie życie po swojemu. I nie było dla mnie w nim miejsca.
Cholera, nawet nie przejął się tym, by zawiadomić mnie o tak ważnym wydarzeniu, jak swój własny ślub!

Lody czekoladowe nie pomagały. Alice starała się jak nigdy, ale nawet ona nie potrafiła mnie rozweselić. Kiedy zabrakło mi już łez, siedziałam jak otępiała na kanapie w salonie, w towarzystwie mojej najlepszej przyjaciółki. Nie zostawiła mnie samej nawet na chwilę. Byłam jej wdzięczna za to, co dla mnie robi. Jeżeli Alice wierzy, że będzie dobrze, to ja też – pomyślałam, zasypiając ze zmęczenia.


***
Mężczyzna zamknął oczy i opuścił głowę. Dłonie powędrowały prosto we włosy, które były już w takim nieładzie, jakby właśnie minęła go trąba powietrzna. Ból głowy nasilał się z każdą minutą, a niecierpliwy wzrok Esme wwiercał się w niego niczym tępe narzędzie, przynosząc jeszcze większe cierpienia. Nie wiedział, jak opowiedzieć żonie całą historię. Bardzo chciał jej wytłumaczyć, co zaszło pomiędzy nim a Bellą, uspokoić ją. Wyjaśnić, że zawsze byli i są tylko przyjaciółmi. Ale wtedy skłamałby, a to nie leżało w jego naturze. Brzydził się kłamstwem, nie potrafił oszukiwać innych. Nie robił tego w sądzie, więc nie stoczy się tak nisko, by okłamywać własną żonę.

Kochał Esme. Od pierwszego momentu, gdy zobaczył ją na wydziale swojego uniwersytetu, był pod jej urokiem. Była taka piękna, doskonała i delikatna. Miała cudowne niebieskie oczy, w których tonął niczym w oceanie. Jej blond włosy były pachnące i delikatne w dotyku. Nie była jednak jedną z tych pustych dziewczyn, które spotykasz na każdym kroku. Kleją się do ciebie same, bez przyzwolenia czy jakiejkolwiek zachęty. Esme była piękna i inteligentna. Sprawiała wrażenie dziewiczego kwiatu wyrosłego wśród kolczastych ostów.
Wyróżniała się z tłumu pospolitych studentek, które myślały jedynie o zabawie i chłopakach. Dziewczyna nastawiona była na osiągnięcie swojego celu, na ukończenie wymarzonych studiów. Była całkowicie różna od beztroskiej, zwariowanej byłej przyjaciółki, co bardzo mu zaimponowało. Potrzebował wtedy uwolnić się od dręczących wspomnień, chciał konkretnej osoby, która nie żyje tylko w świecie marzeń, lecz twardo stąpa po ziemi.
Taka właśnie była Esme.

Trudno mu było zwrócić na siebie uwagę dziewczyny pochłoniętej nauką, lecz łatwo się nie poddawał. Po wielu próbach w końcu uległa jego prośbom o spotkanie.
- Umówię się z tobą dla świętego spokoju - odrzekła wtedy. Nie była zainteresowana szukaniem partnera, uważała, że jest zbyt młoda na poważne randki i i według niej były one jedynie stratą czasu.

Mężczyzna oczarował ją jednak już na pierwszym spotkaniu. Pojawił się przed jej pokojem w akademiku w garniturze, z pękiem czerwonych róż. Mijający go studenci przyglądali mu się z politowaniem, jednak chłopak się nie zrażał. Wiedział, że musi wywrzeć jak najlepsze wrażenie.
Po kilku spotkaniach upór Esme zmalał do tego stopnia, że zgodziła się zostać jego dziewczyną. Był wtedy bardzo szczęśliwy. Parą pozostali aż do ukończenia studiów, po czym wzięli szybki i skromny ślub. Kobieta nie chciała wielkiej ceremonii z mnóstwem gości, więc zgodził się na jej warunki. Już wtedy, mimo tego, że był szczęśliwy, zaczął odczuwać jakąś pustkę w swoim sercu, ale zignorował te sygnały. Był dumny, że ma taką żonę, o jakiej zawsze marzył.

Aż do chwili, gdy ujrzał dzisiaj Bellę. Bezwiednie na jego ustach zagościł uśmiech, jak za dawnych lat.

Bella była zupełnym przeciwieństwem jego żony. Spędził z nią całe dzieciństwo i lata młodzieńcze, przeżył z nią wszystkie możliwe pierwsze razy - pierwszy pocałunek, seks, rozczarowanie i pierwsze rozstanie. Miała brązowe włosy i oczy koloru ciepłej czekolady. Była roztrzepana i pełna marzeń na przyszłość. Chciała zostać prawnikiem, co wydawało mu się wtedy absurdalnym pomysłem, biorąc pod uwagę jej charakter. Jakże teraz się zmieniła!

Studia ukończył w innym mieście. Boston był rajem dla adwokatów – doskonała uczelnia i mnóstwo cenionych, renomowanych kancelarii prawniczych. Chociaż czuł tęsknotę, wmawiał sobie, że jest młody, że jeszcze przyjdzie czas na miłość. Brakowało mu zwariowanej przyjaciółki, ale nie zamierzał zawracać z drogi którą obrał.

Przy Esme jego serce się wyciszyło. Uspokoił się. Takiej kobiety potrzebował. Taką pokochał.

Kiedy spotkał Bellę przy windzie, jego serce wyrwało sie z piersi. Odżyły wspomnienia dawnych, szalonych chwil. Bella wyglądała i zachowywała się inaczej niż wtedy, była spokojniejsza i poważniejsza. Miała na sobie garsonkę w stonowanych kolorach, ale mimo to wciąż było w niej wiele wdzięku i wewnętrznej, dziewczęcej radości. Jej oczy wciąż były ciepłe i błyszczące, włosy jak dawniej pozostawały w nieładzie.

Był przerażony. Czy jego reakcja wskazywała, że uczucia względem starej znajomej nie ucichły?
Jak wytłumaczyć Esme zaistniałą sytuację? Nie wspomniał jej nigdy o przyjaciółce, więc jak wytłumaczyć spotkanie w barze? Jak wytłumaczyć tę niezręczna ciszę, gdy Bella poznała prawdę?


***
Alice była zdenerwowana ostatnimi wydarzeniami. Jasper zajął się pracą i nie miał dla niej już tak wiele czasu, Bella była załamana z powodu pojawienia się dawnej sympatii, a sprawy w firmie nie miały się dobrze. Konkurencja deptała jej po piętach, a sprzedaż malała. Pojawiły się oskarżenia o kradzież kolekcji, które szybko obiegły wszystkich klientów. Jednak przebojowa kobieta nie zamierzała się poddawać. Wie, kto stoi za tymi oszczerstwami i zamierza działać. Poprawiając czerwone powierzchnie swoich długich paznokci, układała już w swojej małej główce plan doskonały.
- Angie, połącz mnie z biurem tego chama - rzuciła do interkomu i czekała na wykonanie polecenia. Sekretarka bez zastanowienia wiedziała, o kogo chodzi.
- Pan Uley jest na linii - usłyszała słaby, przerażony głos Angeli.
Podniosła słuchawkę i pewnym siebie głosem rzuciła:
- Sam, jeszcze mnie popamiętasz! O co ci tym razem chodzi? Czy już ci totalnie odbiło?
- Gdybyś nie ściągała od naszych projektantów, słonko, to nic złego by się nie stało. Jak tam sprzedaż u mojej ukochanej konkurentki? - usłyszała.
- Przeginasz, kochany, o tak. Tym razem już przesadziłeś! Idę do sądu! Nie pozwolę sobie na takie pomówienia!
- Spotkamy się więc tam, skarbie. Do zobaczenia!
Alice rzuciła wściekła słuchawką. Chce wojny, to będzie ją miał.
- Angie, połącz mnie z kancelarią McCarty&Hale…


***
Kolejny dzień pracy Bella spędziła w swoim biurze. Przygotowywała sie do rozprawy, jednak tak naprawdę to Esme miała najwięcej pracy. Jej mąż nie pojawiał się w kancelarii. Nie potrafiła stwierdzić, czy jej unikał, czy jak zawsze pracował w domu. Najważniejsze, że nie musiała go spotykać i silić się na uśmiech. Wcale nie było jej wesoło.

Podjęła już decyzję.

Wieczorem prawniczka umówiła się w barze na dole z Alice i Ness. Liczyła na to, że babskie pogaduchy przywrócą jej trochę radości. Alice jest tak pogodną osobą, że nie ma możliwości, aby jej się to nie udzieliło, a Ness odciągnie jej myśli od niechcianych tematów.
- Słyszałyście nowiny? - zapytała Reneesme. - O Emmie i Jacobie?
- Nie, a o co chodzi? - Alice wydawała się zaciekawiona wstępem koleżanki.
- Emmett podobno ma nową dziewczynę. Wysoka, ciemne włosy i duży biust. Całkiem ładna, wiem, bo już ją widziałam. Będzie na przyjęciu świątecznym w przyszłym miesiącu, więc pewnie ją poznamy.
- Jakim przyjęciu? - zaciekawiła się Alice, ignorując wzmiankę o drugim mężczyźnie.
- Co roku na święto halloween urządzamy sobie tutaj w barze małe przyjęcie. Przebieramy się i takie tam. Przychodzimy wszyscy, obecność obowiązkowa.
- A można kogoś ze sobą przyprowadzić? Czy to tylko dla pracowników? - pytała przejęta dziewczyna.
- Nie, skoro Em nie będzie sam, to inni też mogą kogoś przyprowadzić.
- Super! Bells idę z tobą! - krzyknęła klaszcząc przy tym swoimi małymi dłońmi.
- Kto to jest Jacob? - spytała zamyślona Bella. Tego imienia jeszcze nie słyszała.
- To najcudowniejszy mężczyzna pod słońcem - odarła rozmarzona Ness. - W dodatku bogaty, inteligentny i zabójczo przystojny.
- Czy go poznamy? - zapytały równocześnie przyjaciółki.
- O, na pewno! Black to najlepszy adwokat naszej kancelarii. Lepszy od Cullena, mówię wam. Nareszcie wraca z urlopu…

***


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
IssaBella
Wilkołak



Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 129
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 22:51, 24 Sie 2011 Powrót do góry

o pierwsza jestem Wink

bardzo podoba mi się jak opisałaś żonę Edwarda, myślałam że to był jakiś ślub z rozsądku, bez miłości, a tu taka niespodzianka, zakochał się w niej ale chyba to nie wieczna miłość skoro myśli o Belli gdy tylko ta pojawiła się na horyzoncie.

No i pojawi się Jacob, pewnie troszkę namiesza :)

podoba mi się rozdział tak ogólnie tylko strasznie krótkie i coś więcej mogło by się dziać.

pozdrawiam i weny życzę Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ashash
Człowiek



Dołączył: 04 Maj 2011
Posty: 75
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 5:13, 25 Sie 2011 Powrót do góry

No, jak Jake wkroczy do akcji to się będzie działoooo :D Czekamy z niecierpliwością na dalszy ciąg całej historii.

A - jeszcze jedno.


- Słyszałyście nowiny? - zapytała Reneesme. - O Emmie i Jacobie?


Późniejsza rozmowa jakoś jest bez ładu i składu. Ok - plotka dotycząca Emmeta. Ale to jakoś tak odebrałam, że info które zamierza przekazać Ness dotyczy Emmeta (lub Emmy :) i Jacoba. Mam nadzieję, że w miarę jasno to przekazałam :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aurora Rosa
Dobry wampir



Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 695
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z własnej bajki

PostWysłany: Czw 16:51, 25 Sie 2011 Powrót do góry

Czy Edward jest chory? Nie wiem dlaczego ale od poprzedniego rozdziału mam wrażenie, że cierpi na jakąś nieuleczalną chorobę i stad jego praca w domu, unikanie kancelarii i ogólna apatia. Wiem, mam galopująca fantazję i czasami podpowiada mi ona rozwiązania nie z tej ziemi Very Happy
Podoba mi się ten rozdział. Tylko mam wrażenie, że Edward jakoś szybko zapomoniał na studiach o Belli. Pojawiła się Essme, Bella byla w innym mieście, wiec sie koło niej "zakręcił".
Ale jestem na tak; dla twoich pomysłów, stylu pisania, "większej ilości dialogów" Very Happy
Jeszcze tu wrócę Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
zawasia
Dobry wampir



Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D

PostWysłany: Czw 20:44, 25 Sie 2011 Powrót do góry

fajny kolejny rozdzialik, szkoda że taki krótki
ciekawi mnie jak potoczy się sytuacja Esme i Edzia
no i Rose tu może być ciekawie
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
renesme1
Człowiek



Dołączył: 20 Cze 2010
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Forks

PostWysłany: Nie 12:27, 28 Sie 2011 Powrót do góry

Mnie też się ten rozdział podoba. Szkoda mi tylko Esme; bądź co bądź ona najbardziej ucierpi na tej historii,jeśli Edward postanowi się z nią rozwieźć. Ale czekam na kolejny.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
magdalina
Dobry wampir



Dołączył: 25 Wrz 2009
Posty: 786
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 35 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź

PostWysłany: Pią 23:27, 02 Wrz 2011 Powrót do góry

Krótko Confused za krótko!!!
A jeśli chodzi o treść rozdziału to
1. Scena z Rosalie świetna. Czytałam ją z uśmiechem na twarzy.
2. Co do Edwarda to też się dziwię, że tak szybko zapomniał o Belli, a może po prostu nie zdawał sobie sprawy że to co kiedyś ich łączyło to była miłość?
3. Jacob na horyzoncie Laughing hehe i Ness wzdychająca do niego - wyszło to wprost cudownie. Czy będzie tu pewna rywalizacja między panami Cullenem i Blackiem? I nie tylko rywalizacja na płaszczyźnie zawodowej? Twisted Evil Ja widzę to tak - Jacobowi spodoba się nasza Belcia tej będzie imponował najlepszy prawnik a Eduś będzie zazdrosny i o jedno i o drugie
4. Jestem bardzo ciekawa jak będą się do siebie odnosiły Bella i Esme.
5. Czekam także na jakąś rozmówkę między małżonkami Laughing
Cudowne, świetne.... Czekam na następny rozdział


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
a_lutka
Nowonarodzony



Dołączył: 02 Maj 2011
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze stolicy

PostWysłany: Nie 23:13, 04 Wrz 2011 Powrót do góry

Wracam do Was z 6 rozdziałem.
Naprawdę bardzo, bardzo, baaaardzo dziękuję za komentarze.
Niestety, mam teraz zwariowany okres - szykuję się do ślubu, który zbliża się wielkimi krokami. Mam więc mniej czasu na pisanie. Liczę jednak na to, że jeszcze przed tym wielkim wydarzeniem uda mi się wstawić 7 rozdział - imprezę halloweenową. Z góry przepraszam, jeśli tak nie będzie.

Tymczasem zapraszam na 6 !

_____________________________________________________________

Rozdział 6
Dzień z życia biura



Jacob Black był dobrze zbudowanym, wysokim mężczyzną, który cieszył się powodzeniem u kobiet. Nigdy nie narzekał na brak zainteresowania u płci przeciwnej, nie musiał się więc zbytnio starać. Jego wygląd i pieniądze przyciągały do niego rzesze dziewcząt, wśród których urządzał sobie polowanie podczas każdego weekendu, zmieniając swoje typy niczym rękawiczki. Wyznawał zasadę, że dwa razy do tej samej rzeki wejść się nie da, i nawet nie próbował.
Mimo swojej rozwiązłości i rozpustnej natury, w kancelarii cieszył się dużym szacunkiem. W końcu to on przyciągnął Leah Co, ich największego klienta. Po ciuchu liczył, że uda mu się zasiąść w radzie nadzorczej i taki był jego zawodowy cel. Tylko ta patykowata blondyna stała mu na drodze, próbując osiągnąć to samo co on - i podobnymi środkami. Wyraźnie zarzuciła sidła na Emmetta. Ale on, jako jego dobry przyjaciel, nie pozwoli na to, by jego kolega wpadł w sidła Rose.

- Leah, kochana, spodoba Ci się. Przecież lubisz takie przebieranki, tańce i zabawy - przekonywał.

- Jake, wiesz, że dla Ciebie zrobiłabym wszystko. Ale nie to. To nie jest dobry pomysł, ile razy mam ci to powtarzać?

- To tylko jedno małe przyjęcie. Sama mówiłaś, że koleś jest spoko, więc o co chodzi? - zastanawiał się głośno.

- Nic do ciebie nie dociera? Jest spoko, ale nie dla mnie. W porządku jako kolega, ale nie ma sensu tracić czasu na randki, kiedy wiem, że ani ja ani on nie bierzemy tego na poważnie.

- Lee-lee, to naprawdę ostatni raz. Już więcej cię o to nie poproszę. Ostatni raz, dobrze? - celowo użył zdrobnienia, wiedząc, jak ono działa na kobietę.

- Niech będzie - westchnęła zrezygnowana dziewczyna. - Ale to naprawdę ostatni raz.

Jacob odłożył słuchawkę. No cóż, trzeba zacząć myśleć o kolejnej dziewczynie dla Emma. Byle trzymać go jak najdalej od panny Royce.



***

Rosalie chodziła wściekła po swoim gabinecie. Jak tu pracować, kiedy ciągle ktoś krzyżuje jej plany? Nie dość, że wraca Jacob, którego szczerze nie cierpi, ponieważ pojawia się zawsze, gdy tylko Rose zostaje sam na sam z Emmettem, to jeszcze ten drugi ma już osobę towarzyszącą na przyjęcie! Pospieszył się, nie ma co. Ale ona mu jeszcze pokaże, o co może stracić. Założy najpiękniejszą sukienkę, wyda majątek na fryzjera. Trzeba by jeszcze znaleźć jakiegoś przystojniaka, który będzie jej partnerem na ten wieczór. Ale z tym nie powinno być problemu, kto by nie chciał iść z nią jako para na imprezę.
Ach tak, Emmett...



***

Siedząc na skórzanym, obrotowym krześle w swoim biurze Jasper zastanawiał się, kogo przydzielić do obrony swojej przyjaciółki. Mógł sam wyjść na salę sądową, ale nie chciał ryzykować. Musi jej pomóc za wszelką cenę - a on ma zbyt emocjonalne podejście do sprawy. W tej kwestii trzeba najlepszego adwokata. Cullen albo Black plus ktoś do pomocy.

Może Bella? Tak, ona na pewno.

Wyjrzał przez okno na miasto. Jesień już na dobre zagościła na ulicach, niedługo zapewne zrobi się zimno. Jest szaro i ponuro. Musi pomyśleć o przyjęciu. Czy Alice zgodzi się z nim pójść?

Poczuł ciepło w klatce piersiowej na myśl o tej dziewczynie. Zawsze ją podziwiał. Była taka radosna i pogodna, a zarazem zaradna i rzeczowa. Już jakiś czas temu doszły go słuchy o problemach dziewczyny w pracy, ale nie spodziewał się, że sprawa zajdzie tak daleko. Dzisiejszego ranka dostał telefon od zdenerwowanej przyjaciółki. Prosiła go o pomoc w uwolnieniu się od bezpodstawnych oskarżeń i oczyszczeniu z zarzutów kierowanych pod adresem jej firmy. Jednocześnie podkreślała, że nie pozwoli Uleyowi, aby jego oszczercze słowa przeszły bez echa. Chce go pozwać za zniesławienie jej korporacji.


Czekał na Alice w gabinecie, a dziewczyna jak zwykle się spóźniała. Spodziewał się tego, więc nie przeszkadzało mu to. Zamówił już kawę, która zaraz powinna dotrzeć na biurko i rozmyślał.

- Przepraszam, przepraszam, przepraszam - w pokoju rozległ się delikatny dziewczęcy głos. - Korki - dodała wyjaśniająco.

- Nic się nie stało - odparł mężczyzna spokojnie i wziął od niej płaszcz. - Usiądź, proszę.

- Chciałam dotrzeć wcześniej, nawet udało mi się wyrwać z zebrania. Miałam pójść jeszcze na chwilę do Bells, zobaczyć co u niej.

- Bella jest z Esme w sądzie. Nie zastałabyś jej - wyjaśnił.

- Och, widzisz, to mój pech. Zawsze tak mam. Jak sobie coś zaplanuję od początku do końca, to zwykle nic z tego nie wychodzi - odparła Alice wesoło.

- Ale przejdźmy do rzeczy, jestem tu służbowo. - Uniosła brwi w zabawnym geście, wywołując na twarzy mężczyzny uśmiech.

- Zrobimy co w naszej mocy, żeby pokazać temu palantowi, gdzie jest jego miejsce i gdzie może sobie wsadzić swoje oskarżenia - odparł pewnie.

- Czy jako szef kancelarii możesz się tak wyrażać przy kliencie? - dziewczyna wybuchnęła śmiechem.

- Tylko przy wyjątkowym. Kawa dla ciebie, zamówiłem małą czarną, mam nadzieję, że lubisz - asystentka przyniosła dwie filiżanki aromatycznego napoju.

- Tak, dzięki. Piję tylko czarną, jak inaczej miałabym przetrwać cały dzień w pełni sił i o jasnym umyśle? - Alice wygładziła białą bluzkę i odpięła guzik marynarki.
Czuła się tu dobrze i swobodnie, jak w domu.

- Wracając do tematu, dostaniesz najlepszych adwokatów. Zobaczysz, rozniesiemy tego Uleya.

- Dzięki. Chcę Bellę.

- O tym też pomyślałem. Bellę też dostaniesz.

- Ale nie rozumiesz, chcę, żeby Bella była moim reprezentantem. To jej daj kogoś do pomocy.

Jasper zastanowił się chwilkę. Wiedział, że Bella jest dobrym prawnikiem, ale nie prowadziła jeszcze żadnej sprawy. Co, jeśli coś pójdzie źle? Alice nie jest zwykłą klientką.

- Jesteś tego pewna? - zapytał.

- Tak. Wiem, na co ją stać. Zobaczycie sami. Chcę Bellę.

- Okej, ale pod jednym warunkiem.

- Każesz mi podpisać jakieś oświadczenie, że biorę ją na własną odpowiedzialność? - udała oburzenie. W jej oczach dostrzegł jednak wesołe iskierki.

- Skądże - zdziwił się, że o tym w ogóle pomyślała. - Stwierdziłem, że wykorzystam sytuację do prywatnych celów. - Dodał z uśmiechem, choć żołądek zawiązywał mu się w supeł ze stresu. Zaraz się dowie, na czym stoi, jakie ma szanse u tej dziewczyny.

- Jakież to prywatne cele? – odpowiedziała radośnie, nieświadoma wewnętrznej walki, jaka toczyła się w jego głowie.

- Pójdziesz ze mną na przyjęcie z okazji halloween? - wydusił z siebie zdenerwowany.

- Bałam się, że nie zapytasz!


***
Esme i Bella bardzo dobrze dogadywały się w sądzie. Uzupełniały się. Kiedy ta pierwsza wygłosiła mowę końcową, którą wcześniej wspólnie przygotowały, przysięgli udali się na naradę. Przerwa sprawiła, że prawniczki miały chwilę dla siebie – mogły napić się kawy i pogadać.

Przeszły długim holem, kierując się na schodki prowadzące do zejścia na niższe piętro, gdzie znajdowała się restauracja. Nie miały zbyt dużo czasu, ale z pewnością było go wystarczająco na krótką pogawędkę.

Ściany pomieszczenia były surowe, pomalowane na biało, nie zdobiły ich żadne obrazy czy malowidła. Było tam zaledwie kilka stolików nakrytych biało-różowym obrusem, symetrycznie rozstawionych na szarej, kamiennej podłodze. Usiadły przy jednym z nich. Na każdym stał mały flakonik z czerwoną różą. Bella pomyślała, że jak na restaurację w gmachu sądowym, to miejsce wygląda troszkę tandetnie. I brak mu charakteru.

Dziewczyny zamówiły dwie czarne kawy i czekały na wiadomość o powrocie przysięgłych na salę.

- Opowiedz mi coś o sobie, Bello – Esme odezwała się pierwsza, patrząc ciepło w stronę koleżanki.

- Co chciałabyś wiedzieć? – zapytała zdziwiona prawniczka. Nie spodziewała się pogawędki o sobie, nie wiedziała też, ile może zdradzić koleżance odnośnie swojej znajomości z jej mężem.

- Opowiedz o studiach i o tym, jak trafiłaś do naszej kancelarii.

Całe szczęście był to bezpieczny temat. Bella rozluźniła się i rozpoczęła swoją opowieść.

- Studiowałam razem z Emmettem na Uniwersytecie Waszyngtońskim. Była nas trójka przyjaciół – ja, Em i Alice. Mieliśmy razem prawie wszystkie zajęcia. Chodziliśmy razem na imprezy, bawiliśmy się , wygłupialiśmy… Wiesz, jak to jest. Byli osobami, na których zawsze mogłam liczyć. Z każdej wpadki razem się wyciągaliśmy, razem wyciągaliśmy z nich wnioski, i razem popełnialiśmy te same błędy znowu i znowu. – Dziewczyna zaśmiała się, wspominając stare, dobre czasy. – Nic nam nie było straszne. Pokonywaliśmy wspólnie wszystkie przeszkody. – Dodała z rozczuleniem.

- To czemu Em nigdy o tobie nie wspomniał? Czemu nie trafiłaś do nas wcześniej? – zaciekawiła się Esme.

- Zwyczajnie. Kontakt się rozluźnił po ukończeniu studiów, aż w końcu się urwał całkowicie. Zostałyśmy z Alice we dwie. Razem wynajmujemy mieszkanie i wciąż się przyjaźnimy. A Emmett zniknął na jakiś czas, miał załatwić coś ważnego i odezwać się po powrocie. W międzyczasie my się przeprowadziłyśmy, zmieniłyśmy numery telefonów. Napisałam mu maila z wiadomością, gdzie nas znaleźć, ale nie dostałam żadnej odpowiedzi. Dopiero na miejscu, w kancelarii spotkaliśmy się ponownie. Wciąż nie zapytałam go o to, czemu wtedy do nas nie zadzwonił.

- A jak do nas trafiłaś? Myślałam, że to Emm… - nie dokończyła. Bella poczułam przypływ złości – tak, Esme właśnie pomyślała, że to Emmettowi zawdzięcza pracę w McCarty&Hale.

- Nie. Spotkałam Jaspera, a właściwie to Alice go spotkała. On tez był na UW, na tym samym roku. W rozmowie wyszło, że szukam pracy i Hale powiedział mi, że ma wolny etat. Sprawdził moje referencje i oto jestem – odparła zła, zirytowana dziewczyna.

Esme zauważyła zmianę nastroju Belli. Postanowiła zmienić temat.

- W takim razie może opowiesz mi coś o swoim życiu zanim poszłaś na studia. Miałaś jakichś ciekawych przyjaciół?

Na szczęście rozległ się dźwięk zwiastujący zakończenie obrad przysięgłych. Bella z ulgą podniosła się z krzesła i nie patrząc na koleżankę ruszyła w stronę sali rozpraw. Tym razem jej się udało…



_______________________
Na razie tyle. Do następnego!
a_lutka


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
IssaBella
Wilkołak



Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 129
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 14:42, 05 Wrz 2011 Powrót do góry

Alice i Jasper pójdą razem Wink fajnie wreszcie coś między nimi zacznie się dziać.
Zastanawiam się w co poprzebierają się Edward,Bella, Alice... ;D
mam nadzieję że wymyśliłaś coś ciekawego.

Szkoda że nie było jakiejś pogawędki między E&B
I czy Esme coś podejrzewa, czegoś się domyśla?

Trochę króciutkie te rozdziały liczę na poprawę Wink
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
zawasia
Dobry wampir



Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D

PostWysłany: Pon 17:45, 05 Wrz 2011 Powrót do góry

czemu tak krótko???? to mój jedyny minus
para Jasper Alice będzie cudowna
jeśli chodzi o Rose podoba mi się taka jędza, która uważa że kasa i najlepsze ciuchy makijaż zdziała wszytsko
mimo wszystko Esme caly czas coś nie tak, chyba za bardzo moje wyobrażenie po książkach doprowadziło do tego że Esme dla nas jest miła i kochająca a tu jeszcze zawzięcie walcząca o swojego faceta, taki mix....
czekam na następny
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aurora Rosa
Dobry wampir



Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 695
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z własnej bajki

PostWysłany: Pon 18:30, 05 Wrz 2011 Powrót do góry

Rose - wiedźma super Smile
Esme rówieśnica naszych bohaterow - nadal się przestawiam. Na początku troche mnie to uwierało ale juz się powoli przyzwyczajam i moja wyobraźnia radzi sobie coraz lepiej.
Mam wrażenie, ze Esme jeszcze pokaże pazurki. Oby. Ogólnie większość z nas ma w głowie obraz "poukładanej mamuśki", więc tutaj mamy miłą odmianę.
Moje małe domyślanie się na dziś : Esme i Bella będą miec takie same kostiumy i Edward je pomyli Smile powie coś ważnego Bells, myśląc że to Esme Smile
A Alice i Jasper = cudnie, już się uklada Smile

A dla Ciebie, droga autorko szczęścia na nowej drodze życia Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
morelka2507
Nowonarodzony



Dołączył: 28 Kwi 2011
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 15:23, 11 Wrz 2011 Powrót do góry

Dopiero "odkryłam" twoje opowiadanie... No i muszę przyznać, że bardzo przypadło mi do gustu! Wprowadziłaś powiew świeżości, tzn - Esme& Edward? Hmmm ciekawe Wink Czekam z niecierpliwością na rozwój wydarzeń :) WENY!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin