FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Jego oczy są nadal zielone... [NZ] 22.09 7 rozdział Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
a_lutka
Nowonarodzony



Dołączył: 02 Maj 2011
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze stolicy

PostWysłany: Pon 22:10, 12 Wrz 2011 Powrót do góry

Dziękuję za komentarze. Wpadłam na chwilkę, żeby powiedzieć, że jak wszystko pójdzie zgodnie z planem (praca...) to jutro będzie rozdział. Jeżeli nie, to niestety dopiero po 20stym września.

Do Aurora Rosa: super pomysł z tymi kostiumami i pomyłką, ale takie rzeczy to na PW poproszę, to będę mogła je wykorzystać. W R7 wszyscy poznają pomysł, który miałam w głowie, ale w jego wykonaniu pomogła mi Wiola. Wszyscy możecie podsuwać mi swoje sugestie, aczkolwiek zakończenie historii i tak już mam w głowie i za nic go nie zmienię.

W nowym rozdziale będzie imprezka :) Zdradzając troszkę więcej napiszę Wam, że będzie karaoke, a Bella pozna w końcu Jacoba.
Rozdział będzie tez troszkę dłuższy i będą dialogi.

Mam nadzieję, że do jutra! (ewentualnie innego dnia, kiedy będziecie czytać).
I jeszcze jedno - polubcie Esme tak, jak ja ją lubię :) To pozytywna postać :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
a_lutka
Nowonarodzony



Dołączył: 02 Maj 2011
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze stolicy

PostWysłany: Czw 9:35, 22 Wrz 2011 Powrót do góry

Rozdział 7
Halloween party



- Zimno mi w tym – marudziła Bella, idąc wraz z Alice w kierunku biura.

Rzeczywiście, pogoda nie dopisała. Dziewczyny, zgodnie z planem Nessie, ubrane były skromnie, a płaszcze, które zarzuciły na ramiona nie chroniły wystarczająco przed chłodem późnego wieczoru. Bella wyjęła z torebki rękawiczki, które przedtem ukryła, wiedząc co o nich sądzi Ness. Tak, nie pasowały do jej przebrania. Cóż, widać musiała dobrze wyglądać nawet w drodze na imprezę, a nie tylko na niej…

- Przecież zaraz tu zamarznę! Alice, będziesz musiała roztapiać ten lodowy klocek, którym zaraz się stanę!

- Nie przesadzaj, nie jest tak źle. Tylko schowaj te rękawiczki, zanim dotrzemy do budynku, lepiej żeby Ness ich nie zobaczyła.

Dziewczyna pokiwała głową.

Wyglądały, zgodnie z życzeniem Reneesme, jak czarownice wybierające się na sabat. Włosy Belli były maksymalnie pokręcone i pozwijane, natapirowane i spryskane najmocniejszym lakierem. Tworzyły wokół jej głowy sztywny pancerz ogromnego chaosu – jak gdyby nie znała pojęcia grzebień czy szczotka. Niesforne kosmyki były podtrzymywane przez dodatkowe szpilki z plastikowymi pająkami, robakami i motylami. Alice natomiast nastroszyła swoje krótkie włoski delikatnie tak, że oplatały jej twarz niczym promyki słońca.

Ich buzie przyozdabiał mocny, rozmazany makijaż. Miały sztuczne, ale ogromne cienie pod oczami, różowe policzki i krwistoczerwone wargi. Całość tworzyła mieszankę wybuchową – kolory pokrywały całą powierzchnię ich cery, gryząc się ze sobą.

Wiele do życzenia pozostawiały ich stroje. Cóż, z pewnością nikt nie poznał by w nich teraz dwóch kobiet sukcesu – prawniczki i bizneswoman. Ubrane były bowiem w skąpe, czarne sukienki, ozdobione wszelkiego rodzaju dziwnymi naszywkami, paciorkami a nawet ćwiekami. Na szyi każda z nich miała tuzin koralików i różnego rodzaju talizmanów. Nadgarstki zaś zdobiły rzemyki z zawieszkami.

Spaceru nie ułatwiały im też buty – wysokie, czarne szpilki. Cóż, pomyślała Bella, przynajmniej te buty są fajne. Choć nadal strasznie niewygodne.
Gdy pokonywały odległość z domu do biura, dziewczyna zastanawiała się, czy reszta jej znajomych też się tak poprzebiera. Obawiała się pomysłów Ness, więc nie do końca była o tym przekonana…

Zgodnie z umową przed biurem powitał je Jasper, który miał towarzyszyć Alice tego wieczoru. Gdy Bella go spostrzegła, jej obawy ucichły. Wyglądał on jak wampir, a nie jak szef kancelarii prawniczej, dlatego ledwie go poznały. Jazz miał czarną pelerynę i sztuczne, plastikowe wampirze kły w ustach. Ubrany był szykownie, w czarny garnitur oraz koszulę i krawat w tym samym kolorze. Elegancko i z klasą, a równocześnie w przebraniu. Bella szybko zdjęła swoje rękawiczki i pewnym krokiem podążyła za przyjaciółmi w głąb budynku.

Gdy weszli do baru, gdzie miała miejsce impreza, dziewczyna rozejrzała się po sali. Z pewnością nie rozpoznała w nim miejsca, gdzie kryła się zazwyczaj przed nawałem pracy, uciekając cichaczem z biura na popołudniowa kawę. Stoliki były przesunięte na jedną stronę pomieszczenia, reszta zaś była przeznaczona na tańce i zabawy. Z sufitu zwisały czarne serpentyny i sztuczne, materiałowe klosze imitujące żyrandole. Ściany pokrywał ciemny materiał, na którym rozpostarte zostały sztuczne pajęczyny i papierowe noże, pomalowane w taki sposób, jakby na ich ostrzach znajdowała się krew. Gdzieniegdzie poustawiano sztuczne trumny, ludzkie szkielety oraz wielkie, drewniane beczki. Znalazło by się również kilka kul do wróżb, dziwne naczynia oraz pluszowe nietoperze.

Każdy stolik przykryty został czarnym obrusem, na środku zaś, zamiast kwiatów, stały dynie, wyżłobione w środku, w którym umieszczono świeczki.
Przytłumione światło oraz cała ta ciemna sceneria dawały wrażenie przebywania w lochu z którego nie ma ucieczki.

Niedaleko baru znajdowała się scena, również przyozdobiona na okoliczność imprezy. Na scenie rozstawiony był już sprzęt, a trzy kobiety szykowały się do rozpoczęcia swojego występu.

Bella rozejrzała się po obecnych już gościach: wszyscy byli poprzebierani: przy stolikach zasiadały przeróżne istoty – wampiry, czarownice, zombie, drakula, demony, duchy. Wszystko to wyglądało naprawdę nieziemsko. Dziewczyna cieszyła się, że dała się namówić

Ness na swoje przebranie. Bez niego nie mogłaby wczuć się w klimat zabawy i wyglądałaby dziwnie.

Zajęli stolik w kącie, skąd mogli obserwować całą bawiącą się salę. Jasper zamówił koleżankom drinki i zabawiał je rozmową. Czekali na Emmetta, który miał do nich dołączyć ze swoją dzisiejszą randką i, na jak zwykle spóźniającą się, Nessie. Na scenie rozpoczął się występ, przy barze zebrało się już kilka oczekujących na swoją kolej osób, pierwsi śmiałkowie wybierali się na parkiet.

Bella obserwowała otoczenie. Spoglądała na kolegów z biura, próbując odgadnąć, kto kryje się pod jakim przebraniem. Alice natomiast patrzyła tęsknie w stronę parkietu, zapewne licząc na to, że jej towarzysz domyśli się czego by w tej chwili chciała i poprosi ją do tańca.

- O, już jesteście! – usłyszeli za sobą Emmetta, u boku którego stała piękna, czarnowłosa kobieta. - Pozwólcie, że wam przedstawię moją znajomą. To jest Leah Clearwater, właścicielka Leah Co. – powiedział, wskazując na przyjaciółkę. - Lee, to moi koledzy z pracy i ze studiów, Bella, Alice i Jasper – dodał spoglądając na siedzącą przy stole trójkę. Jazz wstał ze swojego miejsca i ucałował dłoń kobiety, a dziewczęta uśmiechnęły się lekko i skinęły głowami.

Do siedzącej przy stole piątki szybko dołączyła Ness, również przebrana za czarownicę. Jej strój był jednak dużo odważniejszy, niż Alice czy Belli, a makijaż o wiele bardziej wyzywający. Piersi dziewczyny prawie wylewały się z obcisłego gorsetu, a spódniczka była tak krótka, jakby była jedynie paskiem, a nie właściwą częścią garderoby.

Bystra sekretarka szybko zauważyła, że Emmett i jego towarzyszka nie mają zbytnio o czym rozmawiać, wciągnęła więc tego pierwszego do rozmowy o sprawach kancelarii. Leah siedziała sztywno, ciągle spoglądając na drzwi.

Bella czuła się troszkę niepewnie. Wiedziała, że niedługo spotka swoją dawną sympatię oraz jego żonę. Bardzo lubiła Esme, jednak wciąż bolało ją, że to ona jest wybranką jej przyjaciela.

Dostrzegła ich w przeciwległym kącie sali. Siedzieli pochyleni ku sobie, rozmawiając. Poznała ich mimo przebrania – wszędzie by dostrzegła te rude włosy pozostające w nieładzie.

Po chwili para wstała od stolika i ruszyła ku wyjściu z baru.

Bella nie miała czasu, żeby się nad tym zastanowić. Poczuła, jak Nessie chwyta ją za rękę i ciągnie w stronę sceny. Stało tam już dwóch śmiałków, gotowych do zabawy i obok nich znajdował się zestaw do karaoke. Nogi pod dziewczyną się ugięły, kiedy przyjaciółka prowadziła ją na podest.

- Ness, co ty robisz?! Ja nigdzie nie idę! – krzyknęła przerażona. – Nie umiem śpiewać!

- Jak to nie umiesz? Słyszałam, jak nuciłaś sobie pod nosem w biurze. Idziesz ze mną, potrzebuję wsparcia! – odpowiedziała tonem nie zostawiającym żadnego wyboru.

Dwójka na scenie już śpiewała swoją piosenkę. Nie szło im najlepiej. Z sali rozlegały się oklaski, krzyki i śmiechy. To wyraźnie nie przeszkadzało śmiałkom, którzy nie zrażeni dalej wyciągali wysokie dźwięki, raniąc uszy gości.

- Ale fałszują. Zaraz pokażemy im, jak się śpiewa – odparła Ness, kiedy wybierały piosenkę.

- Wyglądamy czarownicująco, jesteśmy piękne i seksowne, tłumy będą nasze – żartowała.

Kiedy dwóch mężczyzn schodziło ze sceny, na sali rozległy się oklaski. Nie ważne, jak bardzo kiepskie będziemy i tak dostaniemy owację – pomyślała Bella, dodając sobie otuchy.

***
BPOV


Czułam na sobie czyjś wzrok. Dźwięki niepewnie opuszczały moje ściśnięte ze stresu gardło, a wnikliwe spojrzenie przeszywało moje ciało, jakby wbijając sztylety w okolice serca. Powoli, niepewnie uniosłam ociężałe powieki i spojrzałam na tłum przed siebie. Na szczęście nikt nie buczał, więc nie było tak źle, jak oczekiwałam. Może uda mi się to jakoś przetrwać. Na szczęście to Ness ma najgorsze partie piosenki. Na niej zaraz skupią się te spojrzenia. Kto w ogóle wybiera taką piosenkę na karaoke?

When I'm lost in the rain (*)
In your eyes I know I'll find the light to light my way
When I'm scared, losing ground
When my world is going crazy you can turn it all around
And when I'm down you're there pushing me to the top
You're always there giving me all you've got…


Zaczęłam niepewnie, cicho. Po chwili rozległ się donośny i mocny głos koleżanki… Jednak jedna para oczu pozostała zawieszona wciąż na mnie. Bałam się spojrzeć w tamtą stronę.

For a shield, from the storm
For a friend, for a love to keep me safe and warm
I turn to you
For the strength, to be strong
For the will to carry on
For everything you do
For everything that's true
I turn to you


Zaryzykowałam. Spojrzałam w oczy w odcieniu najpiękniejszej zieleni…

Nie wyszedł. Dlaczego wciąż tu stoi i wpatruje się we mnie? Tremuje mnie. Szybko przeniosłam wzrok na drugą stronę pomieszczenia.


A co to? Mumia???

Ktoś miał fajny pomysł na kostium. Wyróżnia się, nie ma tu drugiego takiego. Ciekawe kto się tak przebrał?


***
Na środku parkietu, wśród tłumu gości mumia odstawiała swój trupi taniec. Kanciaste ruchy i niebanalny kostium przyciągały wzrok innych, bawiących się osób. Mumia miała obandażowaną twarz, z wyjątkiem przerwy na oczy, więc ciężko było stwierdzić, kto się tak przebrał. Dało się jednak zauważyć, że jest to wysoki, postawny mężczyzna z poczuciem humoru.

Bella, schodząc ze sceny żegnana oklaskami, spojrzała jeszcze raz w kierunku, gdzie widziała swojego przyjaciela, ale miejsce to było puste. Zapewne zdążył już wyjść razem z żoną. Mumia natomiast przyciągała ją do siebie, wzywała ją. Dziewczyna musiała dowiedzieć się, kto to.

Ness niechętnie zeszła z podestu, po czym od razu skierowała się do stolika, nie zauważając nowoprzybyłego, tajemniczego gościa. Usiadły więc razem z pozostałymi, zachwyconymi ich występem znajomymi.

- Widzieliście kto przyszedł? Nasz nieustraszony pogromca damskich serc! I to w jakim oryginalnym przebraniu – powiedział Emmett, a w jego głosie słychać było cień sarkazmu.

- Pewnie zaraz się tu zjawi i zabawy nas pozbawi. – skwitował z całkowitą powagą w głosie.

Ness zwróciła się ku sali wypatrując swojego celu, wyraźnie podniecona.

- Jest Jacob! Idzie tu! – wykrzyczała radośnie. - Jak moje włosy?

Bella i Alice spojrzały ku sobie w zrozumieniu, a Emmett wywrócił oczami.

- Seksowne – powiedział. – Jake padnie Ci do stóp. – Dziewczyny odnotowały kolejny sarkazm, ale Nessie nie przejęła się jego zaczepką.

- Na Twoim miejscu nie byłbym takim optymistą, bo mamy tu dziewczynę, której ten Casanova nie zdążył jeszcze… poznać – Jasper odezwał się po raz pierwszy od dłuższego czasu, wskazując na Bellę.

- Co miałeś na myśli zawieszając głos w tym miejscu? – zapytała dziewczyna.

- Miał na myśli to, że Jacob jest jak chorągiewka na wietrze, skacze niczym bączek z kwiatka na kwiatek, uważając, żeby nie zapylić po drodze żadnej stokrotki. Już dawno eks, a wciąż ten seks... – odpowiedział Em. – Uważaj na niego, mała – dodał.

- Co wy za bzdury wygadujecie! Jacob to wspaniały mężczyzna, po prostu nie trafił jeszcze na tę jedną jedyną – broniła kolegi Leah. – Em, jak możesz mówić tak o swoim najlepszym przyjacielu?

- Mój najlepszy przyjaciel siedzi tu przede mną, a Jake tylko stara się nim być, ale coś mu nie wychodzi – odpowiedział szczerze.

- Powinieneś dać mu szansę, on tak bardzo się stara – Leah nie dawała za wygraną.

- Żeby od tego starania nie dostał tylko srania! – zażartował Em, wprawiając otoczenie w zdziwienie.

– McCartyzm (**) – wyjaśnił niezrażony niczym Jasper pozostałym. – Złote myśli Emma odsłona czterdziesta siódma.

- Em, nie znałam Cię od tej strony, coś ci się żarcik wyostrzył – odparła Bella.

- Lata praktyk. W tej robocie bez tego bym zwariował. Albo stałbym się nudny jak kolega przede mną – Jazz spojrzał na niego ostro. – A gdyby spojrzenie mogło zabijać, wąchałbym teraz kwiatki od spodu!

W tym momencie do stolika podeszła mumia.

- O kwiatuszkach rozmawiamy? Takie piękne kwiatuszki przy stoliku siedzą. Brać i garściami zrywać! Witam panie! – powiedziała, chwytając i całując dłoń każdej z dziewczyn.

Jakie to tandetne, pomyślała Bella, ale mimowolnie się uśmiechnęła.

- Mówi takimi banałami, że tylko podłożyć muzykę, a będzie przebój – bąknął cicho Emmett, jakby na potwierdzenie jej myśli.

- Nie mieliśmy chyba wcześniej przyjemności się poznać. Jestem Jacob Black, prawnik, pracownik McCarty&Hale. A drogie panie?

- Izabella Swan – odpowiedziała Bella, patrząc w zabandażowaną twarz mężczyzny i zastanawiając się, czy rzeczywiście jest taki przystojny, jak mówiła Ness. – Będziemy razem pracować, bo dołączyłam niedawno do grona McCarty&Hale.

- Jakże miło mi to słyszeć! Taka piękna osoba z pewnością będzie cudowną ozdobą naszej kancelarii – odpowiedział Black, uśmiechając się do dziewczyny.

Jednak Belli nie spodobało się to co usłyszała. Znów nie potraktowano jej poważnie i to tylko dlatego, że jest kobietą! Widząc wyraz twarzy przyjaciółki, Alice szybko wkroczyła ratować sytuację.

- Alice Brandon – uśmiechnęła się do Jacoba. Najlepsza przyjaciółka mojej przedmówczyni. -Kobieta sukcesu – kiwnęła głową, jakby na potwierdzenie swych słów.

- Bardzo miło mi was poznać. Czy mogę się przysiąść?

- Proszę – odpowiedziała żywiołowo Alice, wyczuwając dziwne napięcie niewiadomego pochodzenia przy stoliku.

Rozmowa zeszła na sprawy służbowe. Dziewczyny przekonały się, że mają do czynienia z niezwykle inteligentnym (jak na mumię) młodym człowiekiem, który w pełni zasługiwał na pozycję, jaką osiągnął w firmie. Był pewny siebie i wygadany, łatwo zjednywał sobie rozmówców i szybko przekonywał ich do swoich racji.

- Widzisz, mówię ci Bello, nie jestem taki zły, na jakiego wyglądam. Czy dasz się namówić na jeden taniec?

- Dziękuję, ale nie mam dzisiaj nastroju. Może później. – Dziewczyna nie dawała za wygraną. Natomiast Alice już kilkukrotnie przemierzała parkiet z Jacobem, wychwalając jego wyczucie rytmu i zdolności taneczne, na co Jasper patrzył z boku, nie komentując ich wyczynów.

- Obiecuje nie podeptać twoich stópek. Jeśli jednak to się przydarzy, wycałuję każdy ich milimetr!

- Zatańcz z Rose, właśnie tu idzie. – Słowa Belli zwróciły uwagę obecnych ku nadchodzącej parze.

Rosalie i jej partner szli się przywitać z biurową ekipą, po czym zamierzali zniknąć z przyjęcia. Kobieta wyraźnie nie była w nastroju na tańce i zabawę, a widok Emmetta z Leą całkowicie zepsuł jej humor. Postanowiła tylko się pokazać na chwilę i wrócić do cichego mieszkania, gdzie mogła posiedzieć w samotności i spokoju. Oczywiście najpierw musi się wykręcić z tej niesamowicie nudnej randki z przystojnym Benem…

Emmett starał się nie patrzeć na swoją koleżankę z biura. Przybrał obojętny wyraz twarzy, aby nie dać po sobie poznać, jakie targają nim emocje. Po krótkim przywitaniu zabrał Leę na parkiet, aby nie uczestniczyć w rozmowie przy stoliku.

Rose obrzuciła go chłodnym spojrzeniem, by po zapoznaniu Bena ze swoimi współpracownikami zniknąć z pola ich widzenia, pokonana. Gdy tańcząca para powróciła do stolika, rozmowa wciąż dotyczyła smukłej blondynki.

- Strasznie zazdroszczę jej tej figury – powiedziała Ness, patrząc w kierunku, gdzie zniknęła Rose.

- Jak dla mnie jest za chuda, brak jej kobiecych kształtów – powiedział Jake, patrząc Reneesme w oczy, na co wyraźnie się zarumieniła.

- Jest zimna jak królowa śniegu, czego tu jej zazdrościć – powiedział Jasper spoglądając ukradkiem na swojego przyjaciela.

- Na nas już czas, prawda Leah? – bąknął Emmett, po czym pożegnał się ze znajomymi i poszedł po płaszcze.

Impreza trwała do późna i wszyscy doskonale się bawili. Wspólnie śpiewali, pili drinki, tańczyli. Gdy brzmiały ostatnie takty piosenki, wciąż pozostawali na parkiecie. Nadeszła już pora powrotu do domu.

- Alice, pojedziesz ze mną? – zapytał Jasper nieśmiało, jednak nie spotkał się z odmową.

- Ale co z Bells? – dziewczyna zorientowała się, że zostawia koleżankę samą.

- Ja ją odprowadzę – zaoferował się Jacob.

- To miło z twojej strony – powiedziała zainteresowana. - Ale nie musisz robić sobie problemu.

- Daj spokój, to będzie dla mnie zaszczyt. Pozwól mi się odprowadzić, Bello.


(*) Piosenka Kryśki Aguilery, bardzo piękny tekst. Była moim pierwszym tancem na weselu :P
(**) Mądrości życiowe Emmetta. Z dedykacją dla Wioli, która wie, o co kaman <3 Fishizm rulezzz!


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
IssaBella
Wilkołak



Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 129
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 12:44, 22 Wrz 2011 Powrót do góry

rozdział fajny ale myślałam że coś konkretnego się wydarzy między B&E a tu nic... szkoda.
długość rozdziału dobra ;D
wkurzyła mnie postać Jacob'a, zarozumiały, nie przypadł mi do gustu.
Szkoda mi Rose ale myślę że ułoży się miedzy nią a Emmett'em.

czekam na kolejny rozdział
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
zawasia
Dobry wampir



Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D

PostWysłany: Czw 15:51, 22 Wrz 2011 Powrót do góry

kolejny świetny rozdział
podoba mi się, że Bella nie padła do stop Jacoba, ale chyba widać że między Jakiem a Nessie coś jest lub było ale Nessie widzi w nim ideał
i mam nadzieje, że nie połączysz Belli z Jacoba
czekam na więcej
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
MIsia0712
Nowonarodzony



Dołączył: 08 Maj 2011
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Nowa Ruda

PostWysłany: Nie 23:08, 16 Gru 2012 Powrót do góry

Bardo interesujacy temat, nigdy nie spodkalam tak pieknej histori;) Edward i Esme nie, to nie przejdzie u mnie! Czekam na kolejne newsy.Wink Zycze duzo weny Wink Pozdro Wink
Ps. Czkam z niecierpliwoscia Papa:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin