FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Jego oczy są nadal zielone... [NZ] 22.09 7 rozdział Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
a_lutka
Nowonarodzony



Dołączył: 02 Maj 2011
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze stolicy

PostWysłany: Wto 20:49, 12 Lip 2011 Powrót do góry

Zapraszam wszystkich na moje opowiadanie "Jego oczy są nadal zielone..."

Image


Autorka:
a_lutka (czyli ja)
Rodzaj: Obyczajowy/Romans
Bohaterowie: Bella i Edward i inni znani z Sagi
Liczba rozdziałów: trudno powiedzieć
Beta: agraffka



Krótki opis:
Bella w wyniku impulsywnego działania traci pracę w kancelarii prawniczej.
W nowej firmie spotyka swoją pierwszą miłość – jednak los nie stoi po jej stronie.



- [OOC] – postacie odbiegają charakterem od swoich pierwowzorów
- [AU] – postacie są osadzone w innych realiach
- [AU/AH] – wszyscy bohaterowie są ludźmi


ROZDZIAŁY BĘDĄ POJAWIAŁY SIĘ NIE RZADZIEJ NIŻ RAZ NA DWA TYGODNIE.
Można także je znaleźć w formacie .pdf na moim gryzoniu: [link widoczny dla zalogowanych]

Miłej lektury!




___________________________________________________________


Było zimno. Naprawdę zimno. Śnieg sypał od dwóch godzin pokrywając białą powłoką wszystko wokół. Pachniało świętami. Zewsząd atakowały ją świecące lampki, ubrane drzewka i wystawy sklepowe. Nawet śnieżne płatki zdawały się spadać z nieba w powolnym rytmie Silent Night.
Bella jeszcze nigdy nie czuła się tak samotna.
Szła prosto do swojego mieszkania. Dzieliła je ze swoją najlepszą przyjaciółką od czasów studiów. Obie były samotne. Trzeba się jakoś wspierać nawzajem, szczególnie w te święta.
Chociaż firma Alice prosperowała bardzo dobrze, ta przedsiębiorcza i pewna siebie dziewczyna coraz częściej zamykała się w sobie, nie wpuszczając do swojego świata nikogo. Tylko Bella wiedziała, co tak naprawdę dolega przyjaciółce. Sama odczuwała to samo. Nieubłagalnie, wielkimi krokami, zbliżały się urodziny Belli. Dwudzieste dziewiąte. I nie było nikogo w perspektywie wspólnego życia…
Coraz częściej siadały samotnie na kanapie w salonie, wspólnie oglądając historie miłosne na małym ekranie i zajadając swoje ulubione, czekoladowe lody. Ale to nie pomagało na dłuższą metę. Nie pomagali również rodzice, wciąż dopytujący się czy Bella nikogo nie poznała, lub babcia wytykająca dziewczynie, że można już uznać ją za starą pannę. Ale nie to było w tym wszystkim najgorsze. Najgorsze jest to, że w tym wielkim mieście trudno spotkać kogoś wartego uwagi. Kogoś, kogo można pokochać i pozwolić mu kochać siebie. A gdy już spotykasz taką osobę, nagle Twój świat się wali…

PILOT
Nowe początki


- Bello, to był bardzo ważny klient!
- Co miałam zrobić? Miałam pozwolić mu się obrażać? Wiesz, Mike, myślałam, że znamy się lepiej.
- Nie pozwolić się obrażać, ale kulturalnie mu odpowiedzieć!
- Próbowałam! Naprawdę próbowałam, ale do tego gbura nic nie docierało!
- Uspokójmy się proszę, w ten sposób nic nie osiągniemy. Zobaczymy, jak się sprawa potoczy. Może Pan Weber nie wniesie oskarżenia przeciwko naszej kancelarii. Wszystko się ułoży.
- A jeśli nie? – w głosie Belli słychać było wyraźne drżenie.
- Jakoś to rozwiążemy, nie przejmuj się tak. Wracaj do domu zdystansować się do tego wszystkiego.
Postanowiła się posłuchać szefa. W końcu Mike to przyjaciel, na pewno pomoże jej jakoś rozwiązać tę sprawę. Znali się od kilku lat i nigdy się na nim nie zawiodła. Jest dobrym szefem i wspaniałym człowiekiem. Gdyby tylko potrafiła spojrzeć na niego tak, jakby on chciał, jak na mężczyznę. Ale Bella nie potrafiła. Czegoś mu brakowało, ale nie potrafiła określić czego. Wciąż spotykała się z mężczyznami, zresztą wielokrotnym prośbom Mike’a również kilkakrotnie uległa. Jednak chociaż wiele razy zmuszała się, nic nie czuła. Jego pocałunki jej nie rozgrzewały, dotyk nie zostawiał miłych ciarek na jej ciele, motylki w brzuchu uparcie się nie pojawiały. Co jest ze mną nie tak? – myślała. Tylko raz doświadczyła podobnych uczuć, dawno temu. Z kimś, kto wyraźnie nie odczuwał tego samego. Odszedł. A ona ułożyła sobie życie bez niego.
Gdy tylko Bella otworzyła drzwi swojego mieszkania, dobiegł ją piskliwy krzyk prosto z kuchni.
- Bells, to Ty?
Tak jakby mógł być to ktoś inny.
- Tak, Alice. Co to za święto, że zaszczyciłaś swoją obecnością naszą kuchnię? – spytała rozbawiona.
- Zgadnij, kogo dzisiaj spotkałam! – tak, Alice to mistrzyni zmiany tematu.
- Nie mam pojęcia – odparła spokojnie Bella wchodząc do kuchni i unosząc brwi na widok, który pojawił się przed jej oczyma. Tak, Alice próbuje coś ugotować. Cała kuchnia to bole bitwy, czeka ją sprzątanie, bo jej przyjaciółka nigdy nie wykonywała tak przyziemnych zadań.
- Pamiętasz najprzystojniejszego i najbardziej czarującego faceta na studiach? Otóż idę sobie spokojnie ulicą, myśląc o tych nowych szpilkach, które kupiłam sobie wczoraj na wyprzedaży, zastanawiam się czy będą mi pasowały do tej fioletowej sukienki przed kolano…
- Alice, do rzeczy – przerwała jej Bella.
- Już oj, jak zwykle taka niecierpliwa! No i myślę o tych szpilkach, a tu nagle, z taksówki obok galerii wysiada nie kto inny, a sam Jasper Hale!
Bella pamiętała Jaspera. Blond włosy, niebieskie oczy, ok. 190 cm wzrostu. Był bardzo przystojny i zdawał sobie z tego sprawę. Doskonale to wykorzystywał. Wszystkie dziewczyny na uczelni za nim szalały, a on nigdy nie miał nic przeciwko. Alice nie była wyjątkiem.
- Wyobraź sobie, że zaprosiłam go dziś do nas na kolację i się zgodził! Właśnie szykuję moje popisowe danie! Będzie tu za niecałą godzinę – szczebiotała wesoło.
Nie było dobrze. Alice nie ma talentu do gotowania, a jej popisowe danie – spaghetti z klopsikami – to katastrofa. Trzeba szybko działać, zanim ten biedak się tu zjawi i zostanie otruty. Alice nigdy nie wybaczyłaby sobie uśmiercenia takiego ciacha!
- Pomóc Ci? Widzę, że tu już prawie wszystko gotowe, więc może idź się przygotować, a ja tu dokończę – zaproponowała.
- Naprawdę, mogłabyś? Jesteś taka kochana. Ale czy ty zdążysz się wyszykować?
- Tak, spokojnie, idź już robić się na bóstwo. Zdążę na pewno – jak tylko uratuję naszą kolację, dodała w myślach. Kiedy Alice wyszła z kuchni, Bella szybko opróżniła garnki z ich zawartości i zaczęła od początku przygotowywać posiłek. Dobrze, że Alice nie wymyśliła nic bardziej skomplikowanego, ma teraz sporo czasu, żeby uratować sytuację. Przyjaciółka na pewno nie zorientuje się, że to nie jej danie będzie podane dziś wieczór. I unikną odwiedzin w szpitalu.


***
Jasper pojawił się pięć minut przed dziewiętnastą. Wystrojony był w garnitur, a w rękach trzymał dwa małe bukieciki. Pewnym siebie krokiem wszedł za tryskającą radością Alice do salonu i powitał Bellę uśmiechem.
- Witaj Bello! Co tam u Ciebie?
Dziewczyna zarumieniła się, gdy podał jej jeden z bukiecików. Spojrzała na Jaspera zdziwiona, że w ogóle pamiętał jej imię. Przecież nigdy się nie kumplowali, spotkali się tylko kilkukrotnie i to głównie ze względu na Alice. Tylko raz rozmawiali.
- Dziękuję, wszystko w porządku – odparła z uśmiechem.
Kolacja okazała się bardzo udana. Cała trójka rozmawiała, bawiła się doskonale. Wspominali wspólnych wykładowców z uniwersytetu, znajomych, których nie widzieli od lat. Jasper zaskakująco dużo wiedział o innych absolwentach ich wydziału, co wzbudziło ciekawość obu dziewczyn.
- Są moimi Klientami – odpowiedział, widząc zaskoczenie malujące się na twarzach kobiet. Wyjaśnił, że zaraz po studiach, wspólnie z kolegą założył kancelarię prawniczą i zajął się pracą w wyuczonym zawodzie.
Teraz przyszła kolej na dziewczyny. Alice z dumą opowiadała o swoim przedsiębiorstwie, które rozrastało się w błyskawicznym tempie. Bardzo ciężko pracowała na swój sukces, dlatego też potrafiła niemal na pamięć wygłosić wyuczoną regułkę o wspaniałości swojej firmy, recytowaną potencjalnym klientom i kontrahentom. Alice skończyła prawo, jednak nie poszła dalej tą drogą. Choć niewątpliwie studia pomagały jej niejednokrotnie przebrnąć przez masę formalności i niedogodności administracyjnych, które napotykała na swojej zawodowej drodze.
Kariera Belli nie była tak imponująca. Dziewczyna po ukończeniu prawa odbywała staż w kancelarii Mike’a Newtona. Sprawdziła się na tyle, aby szef zaoferował jej etat pracownika, który właśnie z powodów rodzinnych odszedł. Bella wiedziała tylko, że ten ktoś pracuje teraz w konkurencyjnej kancelarii.
Była kilkakrotnie na sali sądowej, jako drugi adwokat. Nigdy nie prowadziła jeszcze żadnej sprawy. Kochała to, co robiła i tak właśnie planowała żyć. Bronić niesprawiedliwie oskarżonych i ratować ich przed krzywdzącym osądzeniem. Spełniać się zawodowo i pomagać innym. Mike nie dał jej jeszcze takiej szansy, ale z pewnością to się zmieni.
Jasper nie był zdziwiony, że dziewczyny ułożyły sobie życie tak, a nie inaczej. Pamiętał Alice i Bellę ze studiów. Bella była trochę szalona, jednak równocześnie nieśmiała i przerażająco opanowana, jak na przyszłego adwokata przystało. Słyszał o niej wiele od swojego wspólnika, z którym razem prowadził kancelarię, a który w czasie studiów przyjaźnił się blisko z dziewczyną. Alice była jej przeciwieństwem – zawsze pierwsza do zabawy, nie pasowała do wyobrażenia statecznego prawnika. Była żywiołowa i barwna, niczym kolorowy, wolny ptak. Nieokiełznana i nieposkromiona. Wyraźnie ciągnęło go do niej, ale musiał się oprzeć temu uczuciu. Alice jest jak huragan, który może go zniszczyć.
Jeszcze długo rozmawiali na temat pracy. Jasper wyraźnie był dumny ze swojej kancelarii. Wychwalał pracujących tam ludzi i atmosferę. Z niej był najbardziej zadowolony. Wszyscy pracownicy dobrze się znali i lubili. Praca nie była dla nich obowiązkiem, lecz czystą przyjemnością, tego Jasper był pewien. Taki był jego cel – i to uważał za swój największy sukces.
Bella nie wydała się przed nikim swoimi wątpliwościami i sytuacją, jaka spotkała ją dziś w pracy. Nie chciała popsuć ich spotkania, nie był to czas, aby się zwierzać. I choć przez całą rozmowę cieszyła się ze szczęścia kolegi, to dręczyła ją obawa przed jutrzejszym spotkaniem z Mikiem. Zastanawiała się, co postanowił klient i jak zakończy się zaistniała sytuacja.
Im dłużej o tym myślała, tym bardziej nabierała przekonania, że niepotrzebnie dała się sprowokować Weberowi. Przecież to był tylko niewinny klaps! Mogła obrócić tę sytuację w żart, jak za każdym razem. Ale dziś coś w niej pękło i nie wytrzymała. Spoliczkowała swojego najważniejszego klienta. Jeśli zrezygnuje z usług kancelarii, lub co gorsza, pozwie ją za znieważenie, nie ma szans na wygraną. Nie jest w stanie nic mu udowodnić, nie ma świadków. Za to głośnego policzka widział i słyszał każdy w biurze. Jeżeli Weber zdecyduje się to wykorzystać, jej kariera będzie skończona. Żaden adwokat jej nie pomoże. A kancelaria nie tylko straci dochodowego klienta, ale również dobre imię.
Gdy Jasper opuścił mieszkanie dziewczyn, Alice skakała przejęta i rozanielona.
- Jaki on przystojny! Nic się nie zmienił! Cudowny…
Bella jednak nie miała ochoty na rozpatrywanie wszystkich zalet kolegi, więc szybko przebrała się w piżamę i zniknęła w swoim pokoju.


***
Następny dzień okazał się trudniejszy, niż przypuszczała. Pan Weber nie wniósł oskarżenia, jednak wycofał wszystkie swoje sprawy z kancelarii. Opuścił ją z hukiem, trzaskając po drodze wszystkimi drzwiami i wykrzykując swoje zdanie na temat niekompetencji jej pracowników.
Mike nie był zachwycony. Gorzej, wyglądał na zdecydowanie wściekłego. Podjął już decyzję. Bella nie chce być jego partnerką w życiu i do tego stracił przez nią najlepszego klienta. Nie będzie dalej tego ciągnął. Dziś pożegna się z Bellą Swan i rozpocznie nowe życie.
Przerażona dziewczyna udała się do szefa na rozmowę. Obyło się bez wielkich dramatów czy płaczu. Wiedziała, co ją czeka. Nie spodziewała się niczego innego. Musi myśleć o dalszej drodze, w końcu nie tylko Mike prowadzi kancelarię. Waszyngton to duże miasto, na pewno znajdzie inną pracę.
- Zawiodłem się na Tobie, Bello – usłyszała. Jak on śmiał! Czy myślał, że da się upokarzać, że będzie w ciszy pozwalać na takie zachowanie? Nic o niej nie wiedział.
- Dziękuję Ci, Mike’u, za pomoc, jakiej mi udzieliłeś. Bardzo lubiłam tu pracować. Jeśli pozwolisz, chciałbym już iść – ucięła krótko i profesjonalnie. Po co wdawać się w niepotrzebne kłótnie. Nie zmieni to jej sytuacji. Chciała odejść w przyjacielskiej atmosferze.
- Dobrze. Żegnaj Bello – odparł. Przez chwilę w jego oczach ujrzała cień jakichś emocji, jednak trwało to tak krotko, że niczego nie była pewna. Znów przybrał stanowczy i zdecydowany wyraz twarzy i powrócił do swoich zajęć.
Bella wyszła z gabinetu szefa. Powolutku przeszła do swojego pokoju, gdzie zaczęła pakować rzeczy osobiste. Kilka osób weszło, żeby się pożegnać i życzyć jej dalszych sukcesów. Tak, wszyscy wiedzieli, co zaszło. Gdy uprzątnęła swoje biurko, skierowała się w stronę windy. Wcisnęła guzik i czekała. Gdy winda zjawiła się na piętrze, Bella jeszcze raz rozejrzała się po biurze pogrążonym w pracy. Nikt nie zwracał na nią uwagi. Zagryzła wargę tłumiąc zbierające się w niej emocje i wsiadła do kabiny, kończąc tym samym kolejny etap swojego życia.
***

Rozdział 1 pojawi się w czwartek, 14-go lipca.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez a_lutka dnia Czw 9:39, 22 Wrz 2011, w całości zmieniany 9 razy
Zobacz profil autora
IssaBella
Wilkołak



Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 129
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 22:17, 12 Lip 2011 Powrót do góry

o jestem pierwsza :)
a więc jak na razie zaczyna mi się podobać twój ff
spodobało mi się stwierdzenie babci "stara panna" w wieku 29 lat ;)ale to w końcu babcia, inna epoka.

przewinęły mi się literówki

zaciekawiłaś mnie i na pewno dalej będę śledzić :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sugar
Nowonarodzony



Dołączył: 27 Cze 2011
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 22:53, 12 Lip 2011 Powrót do góry

Dobra mój pierwszy komentarz w jakimkolwiek fanfiku Wink Błędów nie znalazłam, może w jednym wyrazie była literówka ale tego już nie przytoczę bo się zaczytałam dalej hihi.
Styl lekki, bardzo dobrze mi się czytało. Szczerze mówiąc zawszę współczuję postaci Mike'a zawsze taki biedny i skrzywdzony Very Happy nawet w twoim opowiadaniu Bella go nie chce hehe.
Super, że pojawił się Jasper baaaardzo go lubię i fajnie jakbyś też co jakiś czas opisywała sytuację u niego i Alice ;-) Taka moja skromna propozycja, zrobisz z nią co zechcesz Smile
Ogólnie mi się podoba, w takim razie niecierpliwie czekam do 14-ego lipca!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kaan
Wilkołak



Dołączył: 13 Lis 2010
Posty: 142
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 6:52, 13 Lip 2011 Powrót do góry

Z szerszym komentarzem zaczekam na rozwój akcji, ale jak na razie zapowiada się nieźle. Może tylko jedna uwaga z mojej strony - lubię Alice ze Zmierzchu, i mam nadzieję, że w twoim opowiadaniu nie będzie tak jak w wielu, słodką idiotką.
Kasia!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
a_lutka
Nowonarodzony



Dołączył: 02 Maj 2011
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze stolicy

PostWysłany: Czw 19:02, 14 Lip 2011 Powrót do góry

Zapraszam na pierwszy rozdział.
Jeżeli chcecie, komentujcie co myślicie. Zastanawia mnie Wasza ocena :)

Enjoy!


Rozdział 1
Wielka niespodzianka


BPOV

Jestem żałosna. Że też nie potrafię znaleźć sobie pracy bez pomocy przyjaciół. Z drugiej strony, gdyby nie Alice, pewnie nie miałabym co jeść teraz. Dobrze, że mam jakieś oszczędności. Pracując w kancelarii Newtona zaoszczędziłam sporo, bo Mike całkiem nieźle płacił. Poza tym zabierał mnie na obiad, kupował mi prezenty. Niewiele na siebie wydawałam. Na mieszkanie zresztą też niewiele, znów dzięki Alice. Mogłaby z powodzeniem kupić sobie wielki, przestronny dom i urządzić sobie go po swojemu, jednak dalej wynajmowała ze mną małe mieszkanko. Kochałam w niej to, że się nie wywyższa, choć stać ją na wszelkie luksusy. Nigdy nie dała mi odczuć, że jestem gorsza.

Teraz również. Wspierała mnie mocno w poszukiwaniach pracy. Co ja mówię, ona wymusiła na Jasperze, żeby dał mi szansę i przyjął mnie do swojego zespołu. Mam w związku z tym mieszane uczucia. Wiem, że będę dobrym prawnikiem, ale chcę sama do czegoś dojść. Nie przez znajomych, tylko dzięki własnemu uporowi i ciężkiej pracy. Tak, jak Alice.

- Kiedy ja zaczynałam, też potrzebowałam pomocy, Bello. I zapewniam Cię, że gdyby ktoś nie wyciągnął do mnie ręki, nie dałabym sama rady – broniła się dziewczyna. Jej wielkie, zielone oczy patrzyły na mnie błagalnie, oczekując mojej zgody. Tylko jedna osoba na tym świecie może poszczycić się piękniejszą zielenią niż Alice… Ale nie mogę o tym nawet myśleć!
- Nie chcę, aby wszyscy patrzyli na mnie, jakbym nie potrafiła sama sobie poradzić. Jasper nie ma żadnych tajemnic ze swoimi pracownikami, więc wszyscy będą wiedzieli, dlaczego dostałam tę pracę, Al. Nie chcę tego – broniłam się ostatkiem sił.
- A Ty znowu swoje. Nie możesz tak do tego podchodzić, ile razy mam Ci to tłumaczyć? – oburzyła się.
- Weźmiesz tę pracę i koniec! Wiesz Bells, jesteś uparta jak osioł! Dzwonię do Jaspera powiedzieć mu, że się zgadzasz!
No i nie ma rozmowy. Al znowu postawiła na swoim. I kto tu jest uparty jak osioł?


***
Poniedziałek. Normalnie nienawidzę poniedziałków, jednak dzisiaj jest inaczej. Gdy tylko otworzyłam oczy, czułam się podekscytowana i zarazem skrępowana. Każdy mięsień mojego ciała był napięty do granic możliwości i nic się nie zmieniło aż do teraz. Nie pomógł ciepły prysznic. Nie pomogła też kawa. Kurczę, nie pomogła nawet moja piosenka! Podświadomie czuję, że to ważny moment w moim życiu, czy jak? Nic, musze się jakoś rozluźnić, przecież nie wejdę tam sztywna jak stojak na parasole.

I tak idąc ulicą przyglądałam się przechodniom. Zawsze to lubiłam – to mnie odprężało. Mogłam dowolnie sterować ich życiem, układać swoje własne historie. Zgadywać, co robią na co dzień, gdzie pracują, ile mają dzieci i jak wygląda ich mieszkanie. Mogłam zgadywać, ile ktoś ma kochanek i czy woli psy, czy koty. Mijane przeze mnie osoby miały drugie życie wyraźnie zaplanowane w mojej głowie.
Dotarłam do wysokiego budynku z czerwonej cegły. Spojrzałam w górę – przede mną znajdowało się 10 pięter wypełnionych ludźmi, którzy tu pracują lub przyszli załatwić jakieś sprawy. Na dziewiątym piętrze znajdował się cel mojej podróży – kancelaria prawna Jaspera i jego wspólnika. Swoją drogą ciekawe, czemu do tej pory nie wiem, kim jest jego wspólnik. Zapomniałam o to zapytać, a czy nie powinnam? Przecież mam tam pracować, więc chyba powinnam wiedzieć, kto mnie zatrudnia ??
Niepewnie postawiłam pierwszy krok w kierunku budynku. Ludzie na ulicy przyglądali mi się, jakbym była jakaś nienormalna, a ja miałam ochotę krzyczeć. Nie tak miało wyglądać moje życie!
Przywróciłam się do porządku, poprawiłam krótką spódniczkę od kostiumu i przejechałam rękami wygładzając marynarkę. Wyglądałam dobrze i profesjonalnie. Poczułam się pewniej.
Kiedy znalazłam się w budynku skierowałam się prosto do windy. Wcisnęłam dziewiątkę i czekałam. Razem ze mną wsiadły dwie kobiety - piękna, wysoka blondynka, wyglądająca jak z okładki magazynu o modzie i druga, troszkę niższa, za to z burzą kręconych, lśniących loczków. Przez kolejne piętra winda wypełniła się po brzegi, wioząc w górę ludzi będących przedstawicielami całego społeczeństwa. Raj dla mojego chorego, fantazyjnego umysłu. Uspokoiłam się myśląc o ich życiu. Gdy dotarłam do dziewiątego piętra, razem ze mną wysiadły dwie blondynki. Wcale ze sobą nie rozmawiały, jakby się nie znały. Ta wyższa pewnym krokiem skierowała się prosto przed siebie, z podniesiona głową i wielką gracją, druga zaś usiadła w jednym z boksów znajdujących się przy drzwiach do jednego z pomieszczeń. Podeszłam do recepcji, gdzie zza blatu wyskoczył uśmiechnięty, młody chłopak. Miał czarne włosy i ciemne, plastikowe oprawki od okularów.

- Witam serdecznie w naszej kancelarii, w czym mogę Pani pomóc? – zapytał uśmiechając się promiennie, co trochę zbiło mnie z tropu.
- E, jestem umówiona na spotkanie z Jasperem Hale. Miałam dzisiaj zacząć pracę – wyjąkałam.
- Proszę chwileczkę poczekać, już sprawdzam – odparł, po czym podniósł słuchawkę i zaczął coś do niej konspiracyjnie szeptać. Zastanawiałam się, czy zdążę jeszcze uciec…
- Zapraszam panią do pokoju na wprost, pan Hale już czeka – przerwał moje rozmyślania.
Podziękowałam mu grzecznie i udałam się do gabinetu Jaspera.
Przywitał mnie ogromnym uśmiechem. Jego oczy się świeciły, jakby był czymś wyraźnie rozradowany. Na pewno nie chodziło mu o moją zgodę, więc nie miałam bladego pojęcia o co chodzi.
- Bella, tak się cieszę, że do nas dołączysz! – zdziwił mnie swoim entuzjazmem – chodź, oprowadzę Cię po biurze. Nie czekając na moją odpowiedź złapał mnie pod ramię i wyprowadził na korytarz. Ku mojemu zdziwieniu zatrzymaliśmy się zaraz pod drzwiami jego biura, zwróceni ku środkowi pomieszczenia. Jasper głośno odchrząknął, czym zwrócił uwagę wszystkich pracowników – odgłosy ucichły.
- Moi drodzy, to jest Izabella Swan. Od dziś pracuje z nami. Bella, to są wszyscy. Witamy w zespole. Zapraszam Cię do Twojego biura, maleńka. Ness, pokaż Belli jej pokój – to wygłosiwszy odszedł zostawiając mnie zupełnie samą. Przerażoną. Po chwili obok mnie stała już wezwana Ness, blondynka z loczkami, wesoło wyśpiewując „Wiedziałam, wiedziałam, wiedziałam”.

Dziewczyna zaprowadziła mnie do pokoju znajdującego się bezpośrednio za jej biurkiem. Na drzwiach wisiała już tabliczka z moim imieniem i nazwiskiem. Kiedy Jasper zdążył to przygotować? Usiadłyśmy przy biurku, ja w moim nowym fotelu, a Ness naprzeciwko mnie. Od razu przeszła do rzeczy, wyjaśniając mi panujące w biurze zasady i wprowadzając w aktualne plotki. Nie miałam pojęcia, dlaczego to robi, przecież ja i tak nikogo nie znałam. Przekazała mi, że dziś nie ma większości adwokatów, lecz zwykle w poniedziałki, środy i piątki rano odbywają się narady. Wspólnicy przydzielają sprawy do poszczególnych osób i omawiane są szczegóły obrony. Dzisiejsze spotkanie jest przeniesione na jutro rano, więc muszę być w biurze wcześniej. Wtedy też Jasper przedstawi mnie reszcie personelu. Ness wyjaśniła mi, że teraz ona będzie moją osobistą sekretarką, ale jeśli chcę, mogę dowolną osobę poprosić o pomoc, gdyż wszyscy starają się sobie pomagać. Ona również pomaga jędzowatej Rose, mimo, iż jej nie cierpi. Wieczorem, po pracy można zejść na drinka, na parterze znajduje się miły bar gdzie można coś wypić i potańczyć.
Podziękowałam Ness za wszystkie rady, które od niej dostałam. Resztę dnia spędziłam na zapoznawaniu się z najgłośniejszymi sprawami prowadzonymi przez kancelarię.

Kiedy szykowałam się do wyjścia, nagle do mojego pokoju wpadł Jasper.
-Bells, jak dobrze, że jeszcze jesteś! Mam dla Ciebie niespodziankę, tylko błagam Cię, nie bij!!! – krzyczał rozbawiony, jakby wygrał właśnie milion w totka. Zaczęłam się zastanawiać, co też wymyślił. Po chwili drzwi pokoju otworzyły się szerzej i zobaczyłam w nich wysoką, barczystą postać.
- Poznaj mojego wspólnika, Bello – usłyszałam głos Jaspera, po czym poczułam, jak umięśnione ramiona chwytają mnie mocno i przyciskają do wyrzeźbionego torsu.


***
Nowa praca zapowiadała się naprawdę zachęcająco. Mimo, iż Izabella nie poznała jeszcze zespołu adwokatów, który zasiliła, wiedziała, że zawsze może liczyć na swoich szefów. Nie spodziewała się takiego zakończenia dnia! Co więcej, nie spodziewała się takiego biegu wydarzeń. Jeszcze kilka dni temu, sama w swoim pokoju, wypłakując wszystkie swoje zmartwienia łkała w poduszkę. Czuła się słaba i niepotrzebna. Czuła, że nie ma na tym świecie nikogo, oprócz Alice. Wszyscy przyjaciele po studiach rozeszli się każdy w swoją stronę, a przyjaciel z dzieciństwa zwyczajnie odszedł, zostawiając ją zupełnie samą. Dziś ze zdziwieniem patrzyła na swoje zachowanie sprzed kilku dni. Siedziała w barze na parterze budynku, w którym przed kilkoma godzinami rozpoczęła pracę, wraz z najprzystojniejszym mężczyzną na uniwersytecie oraz ze swoim wielkim, serdecznym kolegą. Jasper celowo nie wyjawił jej nic o swoim wspólniku, żeby zrobić jej niespodziankę. Odkąd założyli spółkę, Emmet wielokrotnie chciał zadzwonić do Belli z propozycją pracy, jednak nie wiedział, gdzie ona jest i co się z nią stało po studiach. Nie wiedział, czy pracuje w zawodzie. Tego dnia, kiedy Jasper powiedział mu o sytuacji w jakiej znalazła się Bella, nie wahał się ani chwilę. Wspólnie zgodzili się co do przyjęcia Belli, Alice nie musiała się zbytnio starać. Wystarczyło, że rzuciła taki pomysł, a ziarenko zakiełkowało w umysłach chłopaków. Chociaż Izabella nie miała znanego nazwiska ani rzeszy wiernych klientów, obydwoje zgodzili się, że warto zasilić zespół o tak pracowitą i rzetelną osobę.

Teraz w barze śmiali się jak za dawnych czasów. Bella opowiadała o tym, jak trafiła do Mike’a Newtona i jak straciła prace przez klapsa. Emmet śmiał się wniebogłosy zwracając uwagę wszystkich w barze. Odkąd Bella wspomniała, że dziś odbierze ją Alice, Jasper ukradkiem spoglądał na drzwi, licząc zapewne, że nikt tego nie zauważy. Bella zauważyła. Emmet opowiadał właśnie o jednej z dziewczyn, pracującej w kancelarii, w tle cicho leciała muzyka. Bella czuła się dobrze. Czym jeszcze zaskoczy ją życie?

- Za przyjaźń – odezwał się Jasper, podnosząc swój kieliszek.
- Za współpracę w McCarty&Hale – odparła Bella i uśmiechnęła się do chłopaków.
- Za dobra zabawę i piękne kobiety – ze śmiechem dodał Emmet.
Tak, to zdecydowanie był najlepszy dzień w jej życiu…


***

Następna odsłona prawdopodobnie 29 lipca, po moim powrocie z wakacji.
Dziękuję za uwagę i do następnego :)
a_lutka


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sugar
Nowonarodzony



Dołączył: 27 Cze 2011
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 20:02, 14 Lip 2011 Powrót do góry

Ha! Szczerze mówiąc pierw myślałam, że piszesz o Edwardzie, a tu proszę Emmet. Jestem mile zaskoczona. Jeszcze raz powtarzam, przyjemnie się czytało, tylko mam niedosyt ale to chyba plus. Czekam na resztę.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ronniie
Nowonarodzony



Dołączył: 20 Cze 2011
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 3/3
Skąd: z chatki za siedmioma górami.

PostWysłany: Wto 13:11, 19 Lip 2011 Powrót do góry

Bardziej spodziewałam się Edwarda ale sto razy bardziej wolę misia-Emmetta, opowiadanie świetne i mam nadzieję że wątek Jasper Alice się rozwinie. Nie skupiałam się na błędach bo mnie wciągnęło. pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
IssaBella
Wilkołak



Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 129
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 14:16, 19 Lip 2011 Powrót do góry

Ja też w pierwszym momencie pomyślałam że będzie to Edward a tu proszę... Emmet :)
Ciekawi mnie kiedy i w jaki sposób pojawi się Edward? xD
czekam na kolejny rozdzial :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ewelina
Dobry wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P

PostWysłany: Wto 21:47, 19 Lip 2011 Powrót do góry

Przeczytałam, gdyż tytuł rzucał się w oczy. Może najpierw rzeczy, które mnie rażą.
Czas: żonglujesz czasami. Raz jest przeszły, raz teraźniejszy. Nie wygląda to dobrze, np:
Cytat:
Znali się od kilku lat i nigdy się na nim nie zawiodła. Jest dobrym szefem i wspaniałym człowiekiem


Cytat:
Alice jest jak huragan, który może go zniszczyć.


Trzeba się zdecydować, jaką formę pisania przyjmujesz. Stanowczo polecam czas przeszły, ucztą dla oka jest czytanie w takim zapisie.
Zwroty: ty, ciebie, cię, tobą, tobie - piszemy z małej litery.

Zapis dialogów:

Cytat:
Zgadnij, kogo dzisiaj spotkałam! – tak, Alice to mistrzyni zmiany tematu
--> tak powinno być z dużej litery

Cytat:
- Tak, spokojnie, idź już robić się na bóstwo. Zdążę na pewno – jak tylko uratuję naszą kolację, dodała w myślach
--> po "na pewno" powinna być kropka, a więc "jak" musi być z dużej litery

Trochę nie pasuje mi szyk w zdaniu, jednak w dzisiejszych czasach coraz mniej osób zwraca na to uwagę. A szkoda. Jednak to już należy od bety, aby radziła sobie z takimi rzeczami. Ponadto w opowiadaniu występują powtórzenia. Denerwują mnie ciągłe: Bella, Bella, Bella, czy: Jasper, Jasper, Jasper, lub Alice. Jest wiele określeń dla tych osób, dlaczego nie możesz napisać: kobieta, brunetka, blondynka czy szatynka (nie ważne jakie ma włosy), brązowooka, panna Swan, pani adwokat, mężczyzna, przyjaciel, kolega, znajomy, przyjaciółka itp. Naprawdę warto coś z tego wykorzystać, gdyż powtórzenia są paskudne i rażą. Ponadto piszemy "Isabella" i "Emmett", a "mimo iż" nie rozdzielamy przecinkiem. Warto wziąć sobie do serca te wskazówki, beta również, aby kolejne rozdziały były dopracowane w każdym calu.

Teraz coś pozytywnego. Po przeczytaniu wstępu/prologu i pierwszego rozdziału, moją jedyną myślą było: o, tak. Mało jest dobrych polskich opowiadań, większość z nich już w pierwszych rozdziałach ma zapowiedź wielkiej miłości opisaną w pięciu zdaniach. To przykre i tandetne, że spada jakość pisanych prac. Tutaj, pomimo błędów, jest lekka fabuła, dobra na spokojne wieczory, a i po przeczytaniu zostaje w pamięci jeszcze przez jakiś czas. Można się odstresować i nie denerwować, że koniec z góry jest ustalony. Mam jednak, hmm, niedosyt? Chodzi mi o pisanie opowiadania w pierwszej osobie. Napiszę wprost. Uważam, że lepiej Ci idzie pisanie w trzeciej formie. Jest to również przyjemniejsze, a jednak kiedy czytałam BPOV, to nieco się męczyłam. Ogólnie jestem mile zaskoczona, że nie pojawił się kolejny ff klasy B, więc czekam na drugi rozdział.
Weź pod uwagę, Ty jak i beta, porady odnośnie interpunkcji i zapisu dialogów. Rozwiń skrzydła i wróć z kolejną częścią. Mam nadzieję, że pojawią się inne opinie niż tylko trójlinijkowce.
Pozdrawiam, weny:)

EDYCJA: Tu nie chodzi o zmianę całego tekstu, wymianę każdego wyrazu czy zdań. Zasada minimum korekcji jest dobra, kiedy nie ma błędów w tekście. Wyobraź sobie, że betujesz opowiadanie, w którym jest od cholery błędów stylistycznych, które sprawiają, że czyta się źle. I co zrobisz? Nie poprawisz ich, bo tak napisała autorka i taki był jej zamysł? Beta nie jest tylko i wyłącznie od przecinków, czasem musi wykazać się inicjatywą i wesprzeć autorkę swoją wiedzą odnośnie pisowni i skorygować to, co źle wygląda. Poprawienie stylistyki nie wprowadzi żadnych drastycznych zmian, jednak będzie lepiej się czytało.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Śro 9:08, 20 Lip 2011, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
agraffka
Człowiek



Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 8:16, 20 Lip 2011 Powrót do góry

Ewelina napisał:
Przeczytałam, gdyż tytuł rzucał się w oczy. Może najpierw rzeczy, które mnie rażą.
Czas: żonglujesz czasami. Raz jest przeszły, raz teraźniejszy. Nie wygląda to dobrze, np:
Cytat:
Znali się od kilku lat i nigdy się na nim nie zawiodła. Jest dobrym szefem i wspaniałym człowiekiem


Cytat:
Alice jest jak huragan, który może go zniszczyć.


Trzeba się zdecydować, jaką formę pisania przyjmujesz. Stanowczo polecam czas przeszły, ucztą dla oka jest czytanie w takim zapisie.
Zwroty: ty, ciebie, cię, tobą, tobie - piszemy z małej litery.

Zapis dialogów:

Cytat:
Zgadnij, kogo dzisiaj spotkałam! – tak, Alice to mistrzyni zmiany tematu
--> tak powinno być z dużej litery

Cytat:
- Tak, spokojnie, idź już robić się na bóstwo. Zdążę na pewno – jak tylko uratuję naszą kolację, dodała w myślach
--> po "na pewno" powinna być kropka, a więc "jak" musi być z dużej litery

Trochę nie pasuje mi szyk w zdaniu, jednak w dzisiejszych czasach coraz mniej osób zwraca na to uwagę. A szkoda. Jednak to już należy od bety, aby radziła sobie z takimi rzeczami. Ponadto w opowiadaniu występują powtórzenia. Denerwują mnie ciągłe: Bella, Bella, Bella, czy: Jasper, Jasper, Jasper, lub Alice. Jest wiele określeń dla tych osób, dlaczego nie możesz napisać: kobieta, brunetka, blondynka czy szatynka (nie ważne jakie ma włosy), brązowooka, panna Swan, pani adwokat, mężczyzna, przyjaciel, kolega, znajomy, przyjaciółka itp. Naprawdę warto coś z tego wykorzystać, gdyż powtórzenia są paskudne i rażą. Ponadto piszemy "Isabella" i "Emmett", a "mimo iż" nie rozdzielamy przecinkiem. Warto wziąć sobie do serca te wskazówki, beta również, aby kolejne rozdziały były dopracowane w każdym calu.



Poczułam się wywołana do odpowiedzi.

Powtórzenia - schylam głowę w pokorze jednocześnie zaznaczając, że jestem tylko człowiekiem (jak każda beta) i nie wyłapię 100% błędów.
W przyszłości będę zwracać większą uwagę na te duble.

Co do pomieszania czasów -
Cytat:
Znali się od kilku lat i nigdy się na nim nie zawiodła. Jest dobrym szefem i wspaniałym człowiekiem


uznałam, że Bella opowiada nam TERAZ historię, która wydarzyła się KIEDYŚ. Mike został poznany (kiedyś), ale nadal (dzisiaj) jest dobrym szefem (...).
W tym momencie jeszcze nie mamy przesłanek, że jest wredny Wink

(wyobraź sobie, że opowiadasz koleżance o swojej przyjaciółce: "Kaśkę poznałam na imprezie. Jest naprawdę wspaniałą osobą" - inaczej tego nie napiszesz, prawda? )

Szyk zdań - zapewniam, że wprowadziłam trochę zmian, ale nie chciałam za bardzo ingerować w tekst autorki, więc te fragmenty, które mogły zostać w pierwotnej formie - zostawiałam.

(Główna zasada korekt: "Minimum ingerencji")


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
a_lutka
Nowonarodzony



Dołączył: 02 Maj 2011
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze stolicy

PostWysłany: Śro 16:23, 27 Lip 2011 Powrót do góry

Dziękuję za komentarze, zarówno te pochwalające, jak i ganiące:)

Cieszę się, że pomysł na opowiadanie się podoba. Przepraszam za rażące błędy, jestem baaardzo początkująca.

Ewelino, Twój komentarz jest dla mnie najbardziej wartościowy i Tobie chciałabym przede wszystkim podziękować za uwagi. Postaram się zastosować do zaleceń, choć wiem, że może być ciężko wyzbyć się błędów :)
Co do pisania w różnych czasach - tu muszę powiedzieć, że tak mi pasowało do kontekstu, jak widać agraffka również uznała, że może tak być, więc tak zostało. Narracja w większości opowiadania będzie trzecioosobowa, bo tak mi się najłatwiej pisze, ale będzie kilka fragmentów pisanych z perspektywy któregoś z bohaterów. Już wiem, że nie będą one długie i nie będą stanowić całego rozdziału.
jeśli zaś chodzi o powtórzenia, to naprawdę się staram, i obiecuję strać się bardziej :)

Co do Edwarda, narazie nic nie zdradzę, ale zapewne następny rozdział nieco rozjaśni sytuację:>

Kolejny rozdział już tuż tuż :)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez a_lutka dnia Śro 16:24, 27 Lip 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
zawasia
Dobry wampir



Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D

PostWysłany: Śro 18:08, 27 Lip 2011 Powrót do góry

czuję niedosyt, czegoś mi brakuje
i na 100% nie chodzi tu i brak Edzia, ale czytając coś jest nie tak
może wina to tego, że jest malo tekstu i to dopiero 2 rozdział i dalej się rozwinie i chyba będę się tego trzymać
pomysł dobry i mam nadzieję, że to Emmet będzie tym kimś, ale czuję, że tak jak tam coś wspomniałaś on ma już kogoś na oku:)
czekam na kolejny rozdział
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
a_lutka
Nowonarodzony



Dołączył: 02 Maj 2011
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze stolicy

PostWysłany: Czw 18:59, 28 Lip 2011 Powrót do góry

Miłej lektury :)

Rozdział 2
Pierwsza konferencja


Chłodny, jesienny poniedziałek Bella z pewnością mogła zaliczyć do udanych. Nie tylko zrobiła dobre wrażenie na obsłudze biura, odnowiła stare przyjaźnie, ale również podniosła się na duchu. Dlatego też rozmarzona i pełna nadziei szła powolnym krokiem do biura we wtorkowy poranek. Robiło się coraz zimniej, z drzew opadły już liście, a słońce słabo, nieśmiało przebijało się przez liczne chmury. Zapięła szczelniej swoje palto i owinęła się szalikiem. Czy niezbyt wcześnie na takie temperatury? Ten rok był wyjątkowo zaskakujący, jak widać pogoda nie jest tu żadnym wyjątkiem.

Wybrała drogę przez park, aby móc przyglądać się bawiącym się tam dzieciom. Minęło ją kilka osób uprawiających jogging, by poprawić swoją kondycję. Bella nie musiała biegać, była bardzo szczupła. Od zawsze mogła pochwalić się taką sylwetką. Podczas gdy koleżanki głodziły się, aby nie zyskać dodatkowych kilogramów, Bella pożerała łakomie wszelkie słodycze i nigdy nie zwracała uwagi na kalorie. Taka już była.

Dawniej, w młodości, podkradała ciastka czekoladowe z szafki swojej babci, kiedy ta nie patrzyła. Zanosiła je na plac zabaw, gdzie wspólnie ze swoim przyjacielem zjadali je w ilościach zdecydowanie niedozwolonych dla małych dzieci. Lecz teraz nie powinna o tym myśleć, bo jego już nie ma, a żal pozostał w jej sercu.
Skierowała się w stronę budynku kancelarii. Jeszcze dwie przecznice i będzie na miejscu. Tam się rozgrzeje gorącą herbatą. Czuła, że ręce ma skostniałe. Żałowała, że nie wzięła rękawiczek.

Rozmyślała o tym, co powiedziała jej wczoraj Alice. Dawno nie widziała swojej przyjaciółki tak radosnej. Czyżby Jasper był powodem tego szczęścia? Bella zauważyła, jak ta dwójka na siebie patrzy. Alice szalała za chłopakiem już w trakcie studiów, jednak nigdy nie zrobiła nic, aby go zdobyć. „Jeżeli jest on mi przeznaczony, to i tak będziemy razem” – powtarzała wtedy. Po studiach ich drogi zupełnie się rozeszły. Nie mieli wspólnych znajomych, więc kontakt się urwał. Widać Jasperowi nie zależało na podtrzymaniu tej znajomości. Na uniwersytecie był z wieloma dziewczynami, jednak nigdy z Alice. Spotykali się czasem na kawie lub chodzili razem na imprezy. Alice wracała z tych spotkań nieobecna, jakby świat wokół niej nie istniał. Jednak, jak sama przyznała, Jasper nigdy nie wykonał żadnego ruchu w jej stronę.

Alice skakała wczoraj wokół Belli podekscytowana. Ona również nie wiedziała wcześniej o tym, że Emmett jest wspólnikiem Jaspera. Tych dwoje doskonale się uzupełniało – Emmett miał pieniądze na start i kontakty – Jasper był czarujący i potrafił przekonać do swoich racji na sali sądowej jak nikt inny. Razem tworzyli wspaniały duet. Emmett nie bywał często w sądzie, pełnił za to rolę reprezentacyjną i ściągał klientów. Zatrudniali ekipę wspaniałych adwokatów, jednak Bella nie zdążyła ich jeszcze poznać. Cóż, dzisiaj to się zmieni. Dziś rano odbędzie się pierwsze zebranie z jej udziałem. Kto wie, może dostanie swoją pierwszą sprawę?
Troszkę obawiała się tego, jak zostanie przyjęta w zgranym zespole. Miała nadzieję, że znajdą się osoby, z którymi złapie dobry kontakt. Chciała akceptacji, potrzebowała jej. Od zawsze miała problemy z zaaklimatyzowaniem się w nowym środowisku. Miała nadzieję, że tym razem będzie inaczej. Czyż właściciele kancelarii nie są jej przyjaciółmi?

Z drugiej strony, jak inni na to spojrzą? Czy nie uznają jej za niezdarę, która nie potrafi znaleźć pracy, więc jest zdana na łaskę starych znajomych? Nie, ona pokaże im, że tak nie jest! Nie mogą tak myśleć!

Szybkim krokiem wskoczyła do windy i wjechała na dziewiąte piętro. Dobrze, że założyła dziś tę niebieską garsonkę. Spódniczka była krótka, tak jak Bella lubiła, co dodawało jej pewności siebie. Kolor idealnie współgrał z brązem jej oczu i włosów.
Drzwi windy otworzyły się i Bella wyszła prosto do biura. Ness już czekała na nią z plikiem dokumentów.
- Dzień dobry Izabello, zimno dzisiaj, nieprawdaż? – kierowały się wspólnie w stronę biura Belli.
- To są dokumenty spraw, o których wspomniałam Ci wczoraj, trochę tego jest, ale pewnie szybko załapiesz o co chodzi. Zaparzę Ci kawę, powiedz tylko jaką lubisz?
- Biała bez cukru. Dziękuję. I proszę, mów do mnie Bella – odparła wyciągając do niej rękę.
- Dziękuję. Kawa zaraz będzie. Pamiętasz o dzisiejszym zebraniu? – zapytała.
- Tak – powiedziała Bella i siadając przy biurku wzięła się za przeglądanie dokumentów. Ness cichutko zamknęła drzwi i zostawiła dziewczynę pogrążoną w czytaniu spraw dotyczących aktualnych Klientów.


***
BPOV

Czas mknął nieubłaganie. Zbliżała się godzina zero. Przerażenie zaczęło mnie zalewać niczym ogromna fala. Tak, bałam się tam iść. Siedząc zamknięta w swoim biurze, czułam się bezpiecznie. Jednak za chwilę musiałam stąd wyjść. Nie mogłam się dziś spóźnić.
Drzwi pokoju otworzyły się z trzaskiem uderzając w ścianę.
- Za 15 minut w konferencyjnej, mała – uśmiechnięty Emmett wykrzyczał w moim kierunku.
- Tak jest, szefie – odparłam, po czym przybrałam urażony wyraz twarzy i dodałam – dlaczego demolujesz moje biuro?
Dobiegł mnie monumentalny śmiech znajomego, po czym słyszałam jak oddala się ku następnemu nieszczęśnikowi.
-Będzie tu wesoło – usłyszałam jeszcze jego słaby głos.
Uśmiechnęłam się do siebie. Nie może być źle. Dam radę.

Do sali konferencyjnej dotarłam jako jedna z pierwszych. Była tam już kobieta, blondynka, której wcześniej nie widziałam. Miała włosy do ramion w kolorze blond i niebieskie oczy. Była bardzo ładna.
Uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie, kiedy zajmowałam miejsce. Chłopaki uprzedzili mnie wcześniej, gdzie mam usiąść i to miejsce miało już pozostać dla mnie.
Chwilę po mnie do sali weszło dwóch przystojnych mężczyzn – ciemnowłosych, wysokich i opalonych. Obaj mieli ciemne oczy i miły wyraz twarzy. Wyglądali na starszych niż reszta, którą już widziałam, mieli około 40 lat. Po nich do pokoju wkroczył Pan ubrany mniej formalnie, bez marynarki. Był wyraźnie starszy niż pozostali. Podszedł do mnie i pocałował w rękę, po czym bez słowa odsunął się i zajął swoje miejsce.

Zostało pięć miejsc. Dwa z nich u czoła stołu, zapewne zajmowali moi znajomi. Czyli za chwilę poznam trzy nowe twarze.
Gdy zastanawiałam się, kogo jeszcze dane mi będzie dzisiaj poznać, do sali wkroczyli Jasper i Emmett w towarzystwie wysokiej, pięknej blondyny, którą widziałam wczoraj w windzie. Zamknęli za sobą drzwi.
Blondynka usiadła z urażoną miną, nawet nie spojrzawszy w moim kierunku. To by było na tyle z mojej pewności siebie.
Jasper stał, a Em usiadł wygonie po mojej lewej stronie. Na wprost mnie siedziała miła blondynka i dwóch przystojniaków, po mojej prawej stronie najstarszy Pan i obok niego urażona piękność. Dwa miejsca były puste. Jasper odchrząknął.
- Witam wszystkich zgromadzonych – zaczął swoja przemowę. – A przede wszystkim naszą nowa zdobycz, Izabellę Swan. W imieniu wszystkich wyrażam głęboką radość, że zechciałaś dołączyć do naszego zespołu. Mamy nadzieję, że będzie Ci się z nami miło pracowało. Poznaj, proszę, najlepszych adwokatów tego miasta – wymieniał wszystkich z imienia. – To jest Esme, Quil i Embry, Rosalie i Harry.
A to jest Bella – zakończył. - Mnie i Emmetta już poznałaś, więc nie muszę nas przedstawiać. Mamy jeszcze dwóch kolegów, którzy z różnych względów nie mogli być tu z nami. Poznasz ich na pewno, gdyż to nasze perełki – uniósł zabawnie brwi przy tych słowach.


***
Bella poczuła się lepiej po krótkim przemówieniu Jaspera. Wszyscy zebrani byli wyraźnie pozytywnie do niej nastawieni, tylko chłodna blondynka o imieniu Rose nie obdarzyła jej nawet jednym spojrzeniem. Bella nie miała pojęcia, co jest tego przyczyną i nie zamierzała się zastanawiać. Twarz Rosalie nie wyrażała żadnych emocji.
Zebranie rozkręciło się na dobre. Jasper omawiał teraz jakąś sprawę z Harrym. Starszy Pan odpowiadał mu grzecznie, nie zdradzając żadnych szczegółów, zanim chłopak nie zapytał. Po prostu rzeczowo trzymał się pytania. Zupełnie inaczej przebiegała rozmowa z Esme – dziewczyna opowiadała z przejęciem wszystko, czego udało jej się dowiedzieć w jej sprawie, co ustaliła z klientem i jak będzie przebiegała linia jego obrony. Quil i Embry pracowali razem. Wszystkie sprawy brali we dwójkę. Jak mówili, w zespole siła, i nie chcieli zgodzić się na inny układ. Jasper wyjaśnił Belli, że nie ma sensu się im przeciwstawiać, bo i tak postawią na swoim.
- Poza tym nie możemy ich zwolnić, bo przynoszą niezły zysk – dodał Emmett ze śmiechem.
Atmosfera wyraźnie się rozluźniła. Bella czuła się dobrze wśród nowych znajomych.

Kolejne pytanie Jasper skierował do Rosalie. Rose była drugim adwokatem w sprawie, którą prowadziła Esme, jednak wyraźnie kobiety nie mogły się porozumieć. Miały zupełnie inne pomysły na obronę.
- To nie ma sensu, ława nie da się na to nabrać. Powinniśmy iść na ugodę – oburzała się Rosalie.
Esme nie podzielała jej zdania. Była wyraźnie przekonana o niewinności klienta i chciała bronić go za wszelką cenę.
- Musimy oczyścić go z tych absurdalnych zarzutów – broniła się.
- Nie możecie dojść do porozumienia? To się robi już męczące – głos zabrał Emmett. - Ja wam pomogę zadecydować! Rosalie, osuwam Cię od sprawy! Bella będzie drugim obrońcą. – powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu.
Wszystkie oczy skierowały się na Emmetta. Rosalie wyraźnie się zdenerwowała. Esme uśmiechnęła się tylko do Belli, jakby nie wierząc, że ta da sobie radę. W końcu Jasper zadecydował, że to dobre rozwiązanie, a Rose dostała nową sprawę. Tym razem sama.


***
Drugi dzień pracy i pierwsza sprawa. Co prawda, jako drugi obrońca, ale Bella cieszyła się, że tak szybko dano jej szansę wykazania się. Wiedziała, że obrona jest tym czymś, co potrafi, w czym czuje się dobrze i daje sobie świetnie radę. Wracając z biura rozmyślała nad linią obrony. Esme wtajemniczyła ją w szczegóły sprawy tuż po zebraniu. Poszły razem na lunch. Bella pomyślała, że to bardzo miła i ciepła dziewczyna. Nosi obrączkę, więc jest już w jej życiu jakiś szczęściarz, ale nie rozmawiały o tym. Wiedziała o Esme jedynie to, że skończyła prestiżową uczelnię z wyróżnieniem i od trzech lat współpracuje z McCarty&Hale.

Wracając w zimny wieczór do domu, Bella czuła w swoim sercu ciepło, które ogrzewało jej ciało. Poczuła, że wkrótce będzie mogła zaliczyć Esme do grona swych przyjaciół.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
zawasia
Dobry wampir



Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D

PostWysłany: Czw 19:31, 28 Lip 2011 Powrót do góry

i od razu lepiej:)
już mi się podoba, ale czekam na więcej,
fajnie, ze wprowadzone zostały od razu aż tyle postaci, a do tego jeszcze będą nowe...
liczę na więcej następnym razem, żeby coś się działo, bo jak na razie to bardziej opisówka, jedyne momenty z akcja to Emmet i Rose
pozdrawoam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aurora Rosa
Dobry wampir



Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 695
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z własnej bajki

PostWysłany: Sob 17:21, 30 Lip 2011 Powrót do góry

Co tak króciutko?
Jak dla mnie stanowczo za malo tekstu. Zaczęłam rozdzial i już koniec. Wniósł troszkę informacji ale mimo wszystko niewiele. Czasem trzeba opisać otoczenie, relacje między bohaterami. Jak dla mnie bylo tu za malo dialogów.
Ogólnie podoba mi sie pomysł. Bella mimo, że nieśmiała ma w sobie pewną odzę siły i charakteru. Podobają mi się tego typu opowiadania; wszystcy są ludźmi i mają nasze ludzkie klopoty, a nie ma w tym równiez najbardziej wymyślnych patologi o jakie starają się niektóre autorki. Ot miłe i sympatyczne opowiadanie.
Jak na razie moge tyle o nim powiedzieć. I to, że wróce tu przeczytać kolejny rozdzial. Mam nadzieję, ze wena cię nie opuści i będzie znacznie dłuższy i bardziej "treściwy" Very Happy pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
a_lutka
Nowonarodzony



Dołączył: 02 Maj 2011
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze stolicy

PostWysłany: Sob 12:02, 06 Sie 2011 Powrót do góry

Dzięki za krytykę :)

Mało dialogów - cóż, taki jest mój styl. Chcę najpierw opisać sytuację, a dopiero później będzie więcej dialogów, akcji. Dziękuję jednak za wasze komentarze, choć nieliczne, ale zawsze dające do myślenia. Oczywiście wezmę pod uwagę te opinie pisząc kolejne rozdziały.

A teraz, nie przedłużając, zapraszam na 3 rozdział.



___________________________________________________________________________________________

Rozdział 3
Po latach…



Pierwszy tydzień pracy minął Belli jak błyskawica. Rano chodziła do pracy, rozmawiała z Ness przy kawie, po czym brała się z Esme za przygotowywanie obrony klienta. Dziewczyny broniły byłej redaktor naczelnej dużego pisma, która została wyrzucona z pracy z powodu opóźnień w wydaniu kolejnego numeru magazynu. Zgadzały się co do tego, że można było tę sprawę załatwić polubownie, jednak pracownicy kobiety wypowiedzieli jej posłuszeństwo i podali ją do sądu. Obrona nie będzie dla nich łatwa, jednak miały szanse na przekonanie sędziego do oddalenia zarzutów i dowiedzenie niewinności swojej klientki.

Wracała do domu późnymi popołudniami, wyczerpana, ale też bardzo zadowolona. Rozprawa już w przyszłym tygodniu, nareszcie wróci na salę sądową. Potrzebowała tego.

W poniedziałkowy ranek Bella gnała do biura jak szalona. Jak mogła zaspać? To takie do niej niepodobne. Czy to budzik nie zadzwonił, czy może sama go wyłączyła i położyła się jeszcze na chwilkę? Powinny obudzić ją głośne odgłosy szykowania się Alice lub pisk czajnika z poranną kawą, jednak nic takiego nie wyrwało jej z objęć morfeusza. Dziewczyna ubrała się wyjątkowo szybko, zrobiła skromny makijaż i wybiegła na chłodne powietrze. Mokra mgiełka wisząca nad miastem oplotła jej twarz i momentalnie ją przebudziła. Przyspieszyła kroku – tego dnia nie mogła pozwolić sobie na odprężający spacerek - za kilka minut zaczyna się zebranie adwokatów, a ona jest już spóźniona.

Nie patrząc przed siebie minęła drzwi wejściowe do budynku, po czym tuż przy windzie doszło do niespodziewanego zderzenia z mężczyzną czekającym na przybycie kabiny.
- Och - wykrzyknęła przestraszona. - Przepraszam!

Spojrzała w górę i nagle jej oddech się zatrzymał. Poczuła ogromny ból w klatce piersiowej i łaskotanie w brzuchu. Ręce zaczęły jej drżeć i niemal wypuściła z rąk czarną, skórzaną teczkę na dokumenty. Nie mogła oderwać wzroku od osoby, która stała właśnie przed nią.
Był to wysoki, elegancki, ubrany w czarny garnitur i białą koszulę mężczyzna. W prawej ręce, podobnie jak ona, trzymał teczkę na dokumenty. Rozpoznała go od razu.
Czy to w ogóle możliwe, czy los kpi sobie z niej?

- Bella - usłyszała swoje imię niepewnie wypowiedziane przez mężczyznę. Na jego pięknej twarzy malowało się zaskoczenie i coś jeszcze. Bella nie potrafiła ocenić, czy to przerażenie na jej widok czy zwykła reakcja na to, że przed chwilą został niemal staranowany z powodu jej nieuwagi.
- Co ty tu robisz? - zapytał zdziwiony mężczyzna.
- A co ty tu robisz? - odpowiedziała pytaniem na pytanie, zupełnie jak za dawnych lat.
- Pracuję - odparł. W jego głosie słychać było dumę.

W tym momencie głośnym dzwonkiem zaanonsowała swoje przybycie winda. Oboje weszli do środka niepewnie. Stanęli ramię w ramię. Przerażona Bella spojrzała na mężczyznę, który zbliżył się do brzegu kabiny, aby wybrać numer piętra. Czas jakby się z niej naigrywał, dziewczyna wszystko odnotowywała w spowolnionym tempie. Wyciągnął przed siebie rękę i zbliżył palec wskazujący do panelu z numerami. O nie! Miała ochotę krzyczeć, kiedy wcisnął dziewiątkę.


***
EPOV

Prowadziłem wyjątkowo trudną sprawę. Jednak nie zamierzałem się poddać. Dowiem się wszystkiego i spróbuję pomóc mojemu klientowi, chociaż szanse są nikłe. W moich oczach był on winnym. Nie powinienem się tak nastawiać, powinienem trzymać jego stronę, jednak nie potrafiłem. Nie wyobrażałem sobie, jak mógł znaleźć się w takim położeniu. Wyglądało na to, że całą sytuację mógłby rozwiązać jeden wybór. Ale tamten nie chciał podejmować decyzji.

Sędzia odroczył ostatnią rozprawę, gdyż na sali nie zjawiło się kilku ważnych świadków. Będę miał więcej czasu na wymyślenie jakiegoś rozwiązania. Od tego kombinowania w myślach rozbolała mnie już głowa. Czuję pulsowanie skroni. Muszę odpocząć.

Przetarłem oczy. Czuję się taki zmęczony, a tydzień dopiero się zaczyna. Dziś poniedziałek, zebranie adwokatów. Nie obowiązują mnie te zebrania, sam wybieram sobie sprawy. Albo raczej one wybierają mnie. Same nietypowe, dziwne przypadki. Czy ja przyciągam je jak magnes? Telefon w kieszeni moich spodni zawibrował. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Jaspera.

- Witam mojego najlepszego pracownika! - zaczął ironizować, kiedy wcisnąłem zieloną słuchawkę. - Kiedy rekin wśród prawników odwiedzi nasze skromne progi? - zapytał. No cóż, nie byłem częstym gościem biura. Wolałem pracować w domu.
- Jazz, będę za pół godziny. I tak muszę coś załatwić na mieście - odparłem, ze zdziwieniem odnotowując, że miałem ochotę pójść do kancelarii. Byle nie na dłużej niż kilka godzin.
- Ok. W końcu poznasz nasz nowy nabytek. Mówię ci, dziewczyna jest świetna. Zresztą sam zobaczysz. A tak w ogóle chyba masz też inny powód, dla którego mógłbyś czasem zawitać do tego przerażającego miejsca. - Chyba za bardzo się rozgadał. No tak, miałem. Ale ten powód dostępny był dla mnie nie tylko w biurze. Ten powód był teraz całym moim życiem.
Pożegnałem się słabym "Do zobaczenia później" i sięgnąłem po tabletki przeciwbólowe. Co za okropny dzień.


***
Winda zatrzymała się na wybranym piętrze i oboje wysiedli. Mężczyzna miał zamęt w głowie. Każdy jego mięsień napinał się do granic możliwości, potęgując ból głowy, który od rana odczuwał. Czy to możliwe? Czy to Bella Swan jest osobą, o której wspominał od dwóch tygodni jego szef?

Z Jasperem przyjaźnił się od trzech lat. Dobrze było mieć takiego kumpla. Nie pytał o nic, kiedy wiedział, że nie doczeka się żadnej odpowiedzi. Nie naciskał na wyjście na piwo, jeśli wyraźnie brak mu było ochoty. Potrafił się zabawić, gdy nadszedł odpowiedni czas. I pozwalał mu pracować tak, jak chciał. To było najważniejsze.
Nigdy nie wspominał szefowi o swojej przeszłości, nigdy też nie wysłuchiwał jego zwierzeń. Szanowali swoją prywatność i zupełnie się o nic nie wypytywali. Skąd więc miał wiedzieć, jak niezręcznie będzie mu pracować z Bellą? Tak, teraz już w ogóle nie będzie pojawiał się w biurze, chyba, że będzie się waliło i paliło. Ale obecnie trzeba jakoś przetrwać konferencję. A może nie będzie tak źle? Może Bella też się zmieniła? Może uda im się dojść do porozumienia, albo nawet się zaprzyjaźnić?
Cała droga minęła im bez słowa. Wysiadając z windy, mężczyzna spojrzał na Bellę. Jej szczęka był mocno zaciśnięta, a wyraz twarzy zmartwiony. Zastanawiał się, czy ona podziela jego obawy. Bella wolnym krokiem skierowała się w stronę swojego pokoju.

Mężczyzna przeszedł od razu do sali konferencyjnej. Cóż to będzie za zebranie, pomyślał. Esme nie ma dzisiaj, podobnie Harry’ego. Będą kuzyni, Rose, Bella i szefowie. I On.

Zajął swoje miejsce, gdzie czuł się teraz nad wyraz niezręcznie. Miał wrażenie, że dziś wyjątkowo nie pasuje do reszty. Brakowało mu wsparcia, lecz pomimo tego wyglądał na pewnego siebie i spokojnego. Wyuczona mina, którą przybrał, dodawała mu wdzięku.

Do sali wpadł Jazz z wielkim uśmiechem na twarzy. Ciekawe, co go tak rozweseliło, może chodzi o tę brunetkę, o której ostatnio wspominał Emmett? - zastanawiał się mężczyzna. Kolega obdarzył go krótkim spojrzeniem, przedstawił Belli – tak jakby to w ogóle było konieczne - po czym szybko przeszedł do tematu zebrania.

Spotkanie, choć wyjątkowo krótkie, dwóm osobom siedzącym przy stole strasznie się dłużyło. Jakby byli w zmowie, obydwoje unikali patrzenia na siebie nawzajem. Mężczyzna odnotował, że Bella doskonale przystosowała się do reszty towarzystwa, tylko Rose co jakiś czas zerkała w jej stronę z niechęcią. Zastanawiał się, co może być tego przyczyną. Czyżby dziewczyna już zdążyła podpaść wyniosłej Rosalie? Odważył się spojrzeć na swoją dawną przyjaciółkę, kiedy ta patrzyła w kierunku Emmetta. Nic się nie zmieniła, wciąż wyglądała pięknie i kwitnąco. Biła od niej młodość i blask. Włosy miała w lekkim nieładzie, prawdopodobnie spieszyła się dziś do biura i nie miała czasu się nimi zająć. Jej kostium był skromny, w odcieniu ciemnego granatu. Kolor ten pięknie podkreślał brąz oczu i włosów dziewczyny. Blada cera nadawała jej jakiegoś czaru, wdzięku i powagi.

Uśmiechała się. Widocznie Emmett znów powiedział coś zabawnego. Ciekawiło go, czy Bella poznała już specyficzny humor Emmetta i co o nim myśli. Mężczyzna zganił się w myślach. Nie powinien rozstrzygać takich kwestii, musi skierować swe myśli na inny tor. Skupić się na konferencji. Podjął decyzję. Będzie zachowywał się normalnie, jakby nic nigdy między nimi nie zaszło. Trzeba zacząć od początku. Tylko, czy Bella da temu szansę…


***
Bella dawno nie czuła się tak niezręcznie. Patrzył na nią przez cały czas, kiedy rozmawiała z Emmettem. Czuła na sobie jego baczne spojrzenie, jakby próbował ją przejrzeć. Dlaczego znów uczepił się jej pech? Była pewna, że ich drogi rozeszły się na zawsze. A dziś, niespodziewanie znów stanął na jej drodze. Nie była na to przygotowana.

Jej serce się ścisnęło na myśl o nim. Nie powinna tego robić. Za dużo się już wycierpiała. Wypłakała ocean łez, a i tak nic to nie zmieniło. Wciąż czuła pustkę, którą zostawiło w niej jego odejście.Dopiero niedawno odzyskała radość i wolność. Uwolniła się od przeszłości i od wspomnień, w których odgrywał główną rolę. Zamknęła te drzwi i nie zamierzała ich ponownie otwierać. A teraz znów pojawia się w jej życiu. Zupełnie inny, niż go zapamiętała z ich wspólnych młodzieńczych lat. Wtedy był taki radosny, beztroski. Był wyluzowany, jakby niczym się nie przejmował. Po prostu żył chwilą, czasem spędzanym z nią. Dziś zobaczyła jego nieznaną jej do tej pory twarz. Poważny pan adwokat, z maską niewyrażającą żadnych uczuć. Hamujący swoje emocje, bezosobowy. Bezwzględny. Tylko jedna cecha pozostała niezmieniona, ta, która pozwalała Belli pamiętać o wspólnych chwilach, wierzyć, że gdzieś środku to wciąż ten sam człowiek, to wciąż jej przyjaciel, jej kochanek -


- Jego oczy są nadal zielone...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
zawasia
Dobry wampir



Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D

PostWysłany: Sob 18:38, 06 Sie 2011 Powrót do góry

i już mamy tytuł opowiadania i nawiązanie to bardzo dobrze...
fajnie, że wprowadzona została nowa postać i to tym bardziej kolejna główna i ciekawi mnie jak to dalej zostanie pociągnięte...
martwi mnie tylko jedna rzecz, za dużo opisów przemyśleń postaci, a za mało dialogów więc mam nadzieję, że w następnych rozdziałach zaczną się dialogi
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ewelina
Dobry wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P

PostWysłany: Sob 19:04, 06 Sie 2011 Powrót do góry

Króciutkie są te rozdziały, króciutkie. Pomyślałam, że lepiej będzie pisać komentarz co dwa chapy, wtedy będę mogła skreślić nieco więcej słów. Oczywiście od razu jestem zaintrygowana relacjami Belli i Edwarda. Czyżby zielonooki ją zostawił? Porzucił dla innej? Rozkochał, a później rozstał się z nią, gdyż zaczynał się nudzić? A może to wina rodziny? Możliwości jest wiele i, co tu ukrywać, będzie ciekawiej wybierać.
Sama Bella wydaje mi się nieco... przymulona. Czyżby facet aż tak bardzo ją skrzywdził? Powinna się nieco rozerwać, a tu siedzi w robocie jak na szpilkach. Nadal twierdzę, że pisanie w trzeciej osobie wygląda lepiej, niż narracja pierwszoosobowa.
Życzę weny, jednocześnie prosząc o troszkę dłuższe rozdziały.
Pozdrawiam gorąco:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aurora Rosa
Dobry wampir



Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 695
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z własnej bajki

PostWysłany: Sob 21:59, 06 Sie 2011 Powrót do góry

No to mamy wyjaśnienie tytułu, choc od razu wiedziałam, że nawiązuje do "ludzkich oczu Edwarda" Smile
Bardzo ciekawi mnie co zaszło w przeszłości między nimi. Bo już wiemy, ze dla Belli Ed był bardzo ważną częścia jej życia. Sądząc po tym co "myślał" Ewdard także byla dla niego kims wyjątkowym. Cóż, pozostaje mi tylko czekać na kolejny rozdział by się tego dowiedzieć.
Masz fajny styl, taki lekki, dobrze się to czyta. Nie przejmuj się tym, ze np. uważam że jest tu za malo dialogów Smile to tylko taka mała uwaga "weteranki czytelnictwa ff" Smile bo mam ich juz na koncie przeczytanych ponad setkę. A mimo wszystko do tego ff mam ochotę wrócić, gdy pojawi sie nowy czap.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
magdalina
Dobry wampir



Dołączył: 25 Wrz 2009
Posty: 786
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 35 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź

PostWysłany: Wto 12:11, 09 Sie 2011 Powrót do góry

no to i ja sklicę parę słówek
tytuł świetny - od razu tonę w tych oczach Laughing
co do długości rozdziałów, są rzeczywiście króciutkie ale skoro jest taki zamysł i będzie ich po prostu więcej to ja nie widzę przeszkód. Co do długości wewnętrznych przemyśleń to TAK, TAK, TAK!!! Uwielbiam.
Jest dla mnie pewną zagwostką relacja i przeszłość Belli i Edwarda, bo rozumiem, że w dzieciństwie i wczesnej młodości byli przyjaciółmi i jakoś tak się potoczyła ich historia, że wylądowali w łóżeczku. Później tajemnicze zniknięcie Edwarda, które zraniło Bellę. Ale przecież Bella też nie jest mu obojętna, zauważa jej atrakcyjność. Hmmmmmmmmmmm...
Bardzo mnie ciekawi ten cytat
Cytat:
- Ok. W końcu poznasz nasz nowy nabytek. Mówię ci, dziewczyna jest świetna. Zresztą sam zobaczysz. A tak w ogóle chyba masz też inny powód, dla którego mógłbyś czasem zawitać do tego przerażającego miejsca. - Chyba za bardzo się rozgadał. No tak, miałem. Ale ten powód dostępny był dla mnie nie tylko w biurze. Ten powód był teraz całym moim życiem.

ale jestem ciekawa Laughing może ten powód jest właśnie powodem przez który Edward zniknął z życia Belli?
ech... jestem ciekawa - więc pisz moja droga pisz!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin